Witold Gadowski – Niezłomni.com https://niezlomni.com Portal informacyjno-historyczny Sun, 03 Dec 2023 21:00:15 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.8 https://niezlomni.com/wp-content/uploads/2017/08/cropped-icon-260x260.png Witold Gadowski – Niezłomni.com https://niezlomni.com 32 32 Książka, która nie da Wam zasnąć i zmusi do myślenia! Pasjonująca powieść o Smoleńsku, Polsce, Rosji [WIDEO] https://niezlomni.com/ksiazka-ktora-nie-da-wam-zasnac-i-zmusi-do-myslenia-pasjonujaca-powiesc-o-10-04-szlag-trafil-witolda-gadowskiego-wideo/ https://niezlomni.com/ksiazka-ktora-nie-da-wam-zasnac-i-zmusi-do-myslenia-pasjonujaca-powiesc-o-10-04-szlag-trafil-witolda-gadowskiego-wideo/#respond Fri, 10 Apr 2020 06:01:15 +0000 https://niezlomni.com/?p=50997

"Szlag trafił!" Witolda Gadowskiego to pasjonująca powieść o dziennikarskim śledztwie w sprawie wydarzeń w Smoleńsku z 10 kwietnia 2010 r. Jest  w niej wszystko, co powinno być w świetnej powieści sensacyjnej. Napięcie, skomplikowane szpiegowskie intrygi, operacje wywiadowcze, nieoczekiwane zwroty akcji, wyraziści i barwni bohaterowie, postacie znane z życia publicznego.

Powieść Witolda Gadowskiego to lektura od której trudno się oderwać, każda strona przykuwa uwagę i zmusza do zastanowienia. Przede wszystkim do szukania odpowiedzi na pytania: dlaczego nikomu nie zależy na wyjaśnieniu sprawy?

 

Los sprawia, że Andrzej Brenner 10 kwietnia 2010 roku ląduje w Smoleńsku. Z bliska zagląda w oczy złu. Co się wtedy naprawdę wydarzyło? Czego do dziś boją się najważniejsi ludzie w państwie? Trzecia – po „Smaku wojny” i „Wieży komunistów” – część trylogii o Brennerze. Mój Czytelniku nie będę owijał w bawełnę: wolałbym tego wszystkiego nie napisać, ale życie zdecydowało za mnie… „Szlag trafił!” – to mocna i bezkompromisowa powieść o Andrzeju Brennerze, niezależnym awanturniku, który nieuleczalnie choruje na …Polskę.

Śmierć podąża tropem tych, którzy odważyli się szukać prawdy…czy dopadnie też Andrzeja Brennera?
Prawdziwe akcje, świat zdrajców i agentów to wszystko ukryte w powieściowych realiach.
Tą powieść napisały całe lata tragicznych doświadczeń. Tak się teraz nie pisze, tak teraz nie wolno myśleć!
Zacznij czytać a zobaczysz jak szlag trafił, kogo i gdzie?... i jak teraz szlag trafiał będzie tych wszystkich ważniaków, gdy powieść zacznie zataczać coraz szersze kręgi…

„Szlag trafił!” – powieść autora, który z nikim się nie układa, z nikim nie patyczkuje. Po tej lekturze inaczej spojrzysz na otaczającą cię rzeczywistość.

Smoleńsk, prawdziwi szpiedzy i zdrajcy…przeczytaj o tym co się z nami stało i dlaczego jest tak jak jest.
Czeka Cię zarwana noc! To pewne.

Witold Gadowski, Szlag trafił! Wyd. W. Gadowski, Warszawa 2019. Tę i inne książki autora można nabyć na stronie gadowskisklep.pl.

Fragment książki możesz przeczytać TUTAJ.

Artykuł Książka, która nie da Wam zasnąć i zmusi do myślenia! Pasjonująca powieść o Smoleńsku, Polsce, Rosji [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/ksiazka-ktora-nie-da-wam-zasnac-i-zmusi-do-myslenia-pasjonujaca-powiesc-o-10-04-szlag-trafil-witolda-gadowskiego-wideo/feed/ 0
Dawno w Polsce nie ukazała się tak dobra powieść! „Szara” Tomasza Krzyżanowskiego. [WIDEO] https://niezlomni.com/szara/ https://niezlomni.com/szara/#respond Sat, 28 Mar 2020 17:12:00 +0000 https://niezlomni.com/?p=50967

Dawno w Polsce nie ukazała się tak dobra powieść jak „Szara” Tomasza Krzyżanowskiego. Pełna napięcia i nieoczekiwanych zwrotów akcja rozgrywa się w Afryce, Europie i Azji, jest rywalizacją z czasem, samym sobą i rosyjskim wywiadem.

Ale nie tylko akcja jest mocną stroną książki. Ogromne wrażenie, wręcz zapierające wrażenie, robią opisy tatrzańskiej przyrody. Wszystko to sprawia, że lektura od pierwszej do ostatniej strony drugiego tomu jest przyjemnością. Tej książki nie czyta się, nią się żyje i nie da się o niej zapomnieć.

Tomasz Krzyżanowski, Szara, t. I i II, Kraków 2019. Tom I i II, które stanowią komplet można nabyć na stronie internetowej www.gadowskiksiegarnia.pl.

Nie przesada dziennikarz Witold Gadowski, który zachęca do sięgnięcia po dwutomową powieść Tomasz Krzyżanowskiego.

Powieść Tomasza Krzyżanowskiego nawiązuje do najlepszych tradycji polskiej literatury. Jestem pewien, że czytając „Szarą”, będą Państwo poruszeni i nie pozostawi Was ona obojętnymi.

Kochał góry i ludzi, przeżył wiele przygód i to wszystko pozostawił na kartach tej powieści. Jestem zaszczycony, że mogłem ją wydać i wiem, że także i w ten sposób Tomasz pozostanie między nami.

Ciąg dalszy nastąpi… kiedyś, gdzieś, gdzie Tomasz znowu zagra nam na skrzypcach i będzie dodawał ducha. Jeśli są Państwo ciekawi, jak może pisać góral i człowiek gór z wyboru, to natychmiast zajrzyjcie do środka.

Gwarantuję, że powieść Tomasza Krzyżanowskiego nie puści Was ze swoich objęć aż do ostatniego słowa. To ostatnie słowo jest także ostatnią rzeczą, którą Tomasz zrobił życiu. Tomku, niech ci Dobry Nos Pon Bócek zapłaci za wzruszenia, które nam zostawiłeś, za wzruszenia, które nam zostawiłeś, a holny wioterek niech Cię utuli. Amen - podkreśla Witold Gadowski.

 

Wspomnienie śp. Tomasza Krzyżanowskiego:

 

Tomasz objawił swój talent literacki późno… za późno. Piszę te słowa ze ściśniętym sercem, bo wiem, że już nic nowego nie wyjdzie spod jego ręki. Kiedy umawialiśmy się na wydanie „Szarej”, nie byłem świadomy, że będzie ona testamentem Tomasza, jego rozliczeniem z nami, z życiem i ze światem. Był bogatym, niespokojnym, tatrzańskim duchem, człowiekiem wielu pasji i patriotą. Taternikiem, muzykiem, znakomitym gawędziarzem i przyjacielem. Znaliśmy się wiele lat, a jednak nie wiedziałem, jak potężny talent w nim drzemie. (...) Jeśli są Państwo ciekawi, jak może pisać góral i człowiek gór z wyboru, to natychmiast zajrzyjcie do środka. Gwarantuję, że powieść Tomasza Krzyżanowskiego nie puści Was ze swoich objęć aż do ostatniego słowa - pisze Gadowski.

"Gombica Staska Kubina" sztuka Tomasz Krzyżanowskiego:

 

 

 

 

Artykuł Dawno w Polsce nie ukazała się tak dobra powieść! „Szara” Tomasza Krzyżanowskiego. [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/szara/feed/ 0
Ile jest elity w elicie? „Zadziwia ubóstwo intelektualne − bo do moralnego już się przyzwyczailiśmy”. [WIDEO] https://niezlomni.com/ile-jest-elity-w-elicie-zadziwia-ubostwo-intelektualne-%e2%88%92-bo-do-moralnego-juz-sie-przyzwyczailismy-wideo/ https://niezlomni.com/ile-jest-elity-w-elicie-zadziwia-ubostwo-intelektualne-%e2%88%92-bo-do-moralnego-juz-sie-przyzwyczailismy-wideo/#respond Wed, 13 Nov 2019 16:58:12 +0000 https://niezlomni.com/?p=50861

Listopad jest miesiącem, w którym wspominamy tych, którzy odeszli. To dobry czas, żeby przypomnieć postać wybitnej publicystki śp. Krystyny Grzybowskiej, która zmarła 20 września 2018 r. Dzięki uprzejmości wydawnictwa Replika prezentujemy jeden z jej felietonów.

Śp. Krystyna Grzybowska bez pardonu pisała o współczesności: „Zadziwia ubóstwo intelektualne − bo do moralnego już się przyzwyczailiśmy − tej postkomunistycznej prominencji. Przede wszystkim podstarzałej jej części, z której jedni robili kariery w PRL, a drudzy nawet przyłączyli się do ówczesnej opozycji, żeby spijać miody transformacji”.

 

W dzisiejszym rozpędzonym ku nowoczesności świecie produkuje się wszystko i wszędzie, oferując zdezorientowanemu obywatelowi opakowanie. Im ładniejsze, tym łatwiej sprzedać. A zresztą kogo obchodzi jakość towaru. Już mało kto zadaje pytanie modne w II RP: „Ile jest cukru w cukrze?”. Albo mięsa w mięsie, mleka w mleku, sera w serze… Czy to ważne? Byle było tanio i smakowało lepiej od… Żyjąc w takich warunkach i przy tak zminimalizowanych potrzebach oraz gustach, zatracamy poczucie wartości własnej oraz cudzej. Żyjemy od opakowania do opakowania. Nie tylko towar oceniamy pod kątem tegoż opakowania, lecz również ludzi, małżonkę, potomka, sąsiadkę i ministra. Ładnie opakowana nastolatka wzbudza zawiść koleżanek biednie opakowanych, a dobrze opakowana minister, na ten przykład Elżbieta Bieńkowska, zyskuje sympatię samego premiera Tuska i ląduje w Brukseli w charakterze komisarki.

Nieważne, że jej opakowanie razi złym gustem. Grunt, że się podoba, komu trzeba. Wszak w demokracji fasadowej zły gust pochodzi z góry, czego przykładem jest wystrój premier Ewy Kopacz. Po opakowaniu lud ocenia swoich idoli ze świata rozrywki, i to można zrozumieć, gdy taka diwa, zamiast śpiewać, wrzeszczy i miota się na scenie, jedyną jej zaletą jest błyszcząca jak celofan otulający batonika czekoladopodobnego suknia z plastiku. W ten sam sposób publiczność, czyli obywatele, ocenia polityków. Ten jest przystojny, tamten ma drogi garnitur, a ta polityczka zrobiła sobie botoks i jest jej z nim do twarzy.

A prawda jest taka, jak ją opisał w Ewangelii św. Mateusz: „Oni przychodzą do was w przebraniu owczym, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach”. Nie do wszystkich przedstawicieli naszych elit można odnieść to ewangeliczne przesłanie. Są za mali, za śmieszni, i nie wilki, ale kundelki. Można to powiedzieć o ludziach z tzw. branży kulturalno-artystycznej czy celebrytach popisujących się chamstwem oraz głupotą dla zaznaczenia swojej obecności w mediach, ale gorzej, gdy swoją małością popisują się ludzie tradycyjnie zaliczani do elit. Ile jest hrabiego w hrabim?

Nie dość, że Bronisław Komorowski został wybrany na prezydenta III RP, to na dodatek poinformował z dumą naród polski, że jest z pochodzenia hrabią, nawet kresowym. Okazało się też, że jest skoligacony z belgijskim dworem królewskim, niestety dwór nie potwierdził tej koligacji. Proszę bardzo, jak ktoś jest hrabią, to powinien się zachowywać jak hrabia. Opakowanie Komorowskiego jest w porządku, to mężczyzna przystojny i ma pasującą do siebie, okazałą małżonkę. Czy dlatego został prezydentem? Chyba tak, bo wygrał z Jarosławem Kaczyńskim, politykiem wybitnym, ale niskiego wzrostu i nieciekawie opakowanym, jakoś tak zwyczajnie. Na dodatek niemającym prawa jazdy ani konta w banku. Te niedostatki opakowania prezesa PiS poszły w lud i są uparcie wykorzystywane w internecie przez zakompleksionych trolli, wyposażonych w wirtualną siekierę propagandową, którą walą w klawiaturę komputera.

Odreagowują w ten sposób swoje niepowodzenia życiowe, marne zarobki i niewierną żonę. Hrabiego mamy już z głowy. Tym tytułem może sobie załatwić najwyżej reklamę portalu Cinkciarz.pl, bo choć wzrostem jest wysoki, to klasą mały. Jest też pazerny, a pazerność przypisuje się zazwyczaj ludziom kojarzonym z tzw. wiochą. Nic bardziej mylnego. W Polsce pazerność dopadła rządzącą partię bez względu na pochodzenie jej aktywistów, czego dowodem są nepotyzm i korupcja na wszystkich szczeblach władzy. Ale gorzej, że dopadła głowę państwa, co uwidoczniło się w zachachmęceniu przez byłego prezydenta setki przedmiotów należących do wyposażenia Pałacu Prezydenckiego. Nawet jeśli przyjmiemy za dobrą monetę rozporządzenie pozwalające odchodzącej głowie państwa „wypożyczyć” jakieś przedmioty z majątku pałacu, to jednak jest to sprzeczne z przyjętymi w cywilizowanym świecie normami zachowań ludzi elity. Z doświadczenia wiadomo, że takie wypożyczenie jest na wieczne nieoddanie. Tak postąpił podobno szlachetnie urodzony Wojciech Jaruzelski, a za jego przykładem Lech Wałęsa i Aleksander Kwaśniewski. Wypożyczyli sobie te przedmioty, w tym komputery i umeblowanie, w celu wyposażenia swoich nikomu niepotrzebnych fundacji. Dodajmy – prywatnych. W przypadku Bronisława Komorowskiego akt ten miał miejsce pod osłoną nocy, czyli bez porozumienia z administracją nowego prezydenta Andrzeja Dudy. Ludzie byłego wynieśli rzeczy różnej wartości, ale na wszelki wypadek wycenili je poniżej 200 zł od sztuki, co nowego właściciela zwalnia z obowiązku ich zwrotu. W ten sposób pazerny hrabia zwinął żyrandol, pewnie ten, o którym mówił Donald Tusk, krzesła, komputery, gigantyczną niszczarkę i kuchenne noże. Człowiek pazerny wie, że wszystko może się przydać.

I w ten sposób wylądowaliśmy w polskim grajdole. Nie wiem, czy Komorowski czuje się z tym dobrze, ale przynajmniej ma satysfakcję, że wystawił do wiatru Andrzeja Dudę i całą opinię publiczną. Wszystko sobie załatwił – luksusowe mieszkanie za śmiesznie niski czynsz, okazałe dochody z wynajęcia własnego jakiejś kancelarii prawnej i komplet filiżanek do kawy. Tak wyglądają nasze elity rządzące państwem. Szczerze mówiąc, są tandetne z zewnątrz i w środku, przynoszą wstyd narodowi, są pośmiewiskiem za granicą, co potwierdzają nasi Polonusi. Najwyższy czas, żeby ta „wiocha” kulturalna, intelektualna, polityczna oraz moralna zabrała swoje manatki i poszła na swoje podwórko. Można jej jeszcze dorzucić kosz na śmieci.

Krystyna Grzybowska, Ile jest elity w elicie? 12 października 2015 r.

Felieton ukazał się w książce Krystyny Grzybowskiej, Pod prąd, Wyd. Replika, Poznań 2017. Książkę można nabyć TUTAJ.

Z okładki książki:

Autorka swą publicystyką prowadzi czytelnika meandrami polityki i postpolityki, jak sama określa władzę mediów nad rozumem we współczesnym świecie. Bez pardonu pisze o współczesności: „Zadziwia ubóstwo intelektualne − bo do moralnego już się przyzwyczailiśmy − tej postkomunistycznej prominencji. Przede wszystkim podstarzałej jej części, z której jedni robili kariery w PRL, a drudzy nawet przyłączyli się do ówczesnej opozycji, żeby spijać miody transformacji”. Pisze współczesną historię felietonem, wyjaśniając mechanizmy, które doprowadziły Polskę w obecne miejsce gospodarczo-polityczne.

Pod prąd, jak zdrowa ryba − nie uznaje kompromisów, mówi wprost, służąc jedynej Prawdzie.

Wileński styl, dowcip, ciętość ripost, prawdziwie inteligencka klasa, ale także niezwykły urok osobisty i kobiecy czar czynią z Krystyny Grzybowskiej jedną z najwspanialszych postaci polskiego środowiska dziennikarskiego.
Michał Karnowski

Pani Krystyna Grzybowska sprawiła, że zacząłem baczniej przyglądać się Europie. W duchu nazywam ją nawet „Panią Europą”. Wnikliwe obserwacje, cięte riposty i błyskotliwe skojarzenia − to naturalny talent pani Krystyny. Takiego warsztatu może jej pozazdrościć niejeden przemądrzały publicysta. Czytam teksty pani Krystyny z przyjemnością – tym większą, że jesteśmy sąsiadami. Nasze teksty sąsiadują ze sobą na łamach jednego tygodnika. Dla mnie to nobilitujące.
Witold Gadowski

Artykuł Ile jest elity w elicie? „Zadziwia ubóstwo intelektualne − bo do moralnego już się przyzwyczailiśmy”. [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/ile-jest-elity-w-elicie-zadziwia-ubostwo-intelektualne-%e2%88%92-bo-do-moralnego-juz-sie-przyzwyczailismy-wideo/feed/ 0
Witold Gadowski o swojej najnowszej książce „Szlag trafił!”: Co się z nami stało po Smoleńsku? [WIDEO] https://niezlomni.com/witold-gadowski-o-swojej-najnowszej-ksiazce-szlag-trafil-co-sie-z-nami-stalo-po-smolensku-wideo/ https://niezlomni.com/witold-gadowski-o-swojej-najnowszej-ksiazce-szlag-trafil-co-sie-z-nami-stalo-po-smolensku-wideo/#respond Sat, 19 Jan 2019 09:52:40 +0000 https://niezlomni.com/?p=50657

Los sprawia, że Andrzej Brenner 10 kwietnia 2010 roku ląduje w Smoleńsku. Z bliska zagląda w oczy złu. Co się wtedy naprawdę wydarzyło? Czego do dziś boją się najważniejsi ludzie w państwie? Trzecia – po „Smaku wojny” i „Wieży komunistów” – część trylogii o Brennerze. Mój Czytelniku nie będę owijał w bawełnę: wolałbym tego wszystkiego nie napisać, ale życie zdecydowało za mnie… „Szlag trafił!” – to mocna i bezkompromisowa powieść o Andrzeju Brennerze, niezależnym awanturniku, który nieuleczalnie choruje na …Polskę – Witold Gadowski.

Klub „Polonia Christiana”, spotkanie z Witoldem Gadowskim – Warszawa, Dom Pielgrzyma "Amicus" 17 stycznia 2019 r. Premiera książki „Szlag trafił”.

Artykuł Witold Gadowski o swojej najnowszej książce „Szlag trafił!”: Co się z nami stało po Smoleńsku? [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/witold-gadowski-o-swojej-najnowszej-ksiazce-szlag-trafil-co-sie-z-nami-stalo-po-smolensku-wideo/feed/ 0
Gadowski ostrzega: „Kamyk poruszony na górze powoduje lawinę na zboczu. Ta polska lawina powoli nadciąga”. WIDEO https://niezlomni.com/gadowski-ostrzega-kamyk-poruszony-na-gorze-powoduje-lawine-na-zboczu-ta-polska-lawina-powoli-nadciaga-wideo/ https://niezlomni.com/gadowski-ostrzega-kamyk-poruszony-na-gorze-powoduje-lawine-na-zboczu-ta-polska-lawina-powoli-nadciaga-wideo/#comments Fri, 28 Dec 2018 08:30:30 +0000 https://niezlomni.com/?p=50470

O limitach emisji dwutlenku węgla, o Wałęsie i Cimoszewiczu, o dwóch procesach i jeszcze jednym, który się szykuje, o pani Kirschenbaum, która publicznie podziękowała chłopom za ratunek, o represjach wobec stowarzyszenia rodzin Auschwitz, o Kurdach i opuszczeniu ich przez Amerykanów, a także o pierwszej stacjonarnej księgarni, w której będzie można nabyć „Szlag trafił!”

Artykuł Gadowski ostrzega: „Kamyk poruszony na górze powoduje lawinę na zboczu. Ta polska lawina powoli nadciąga”. WIDEO pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/gadowski-ostrzega-kamyk-poruszony-na-gorze-powoduje-lawine-na-zboczu-ta-polska-lawina-powoli-nadciaga-wideo/feed/ 4
TYLKO U NAS fragmenty najnowszej książki Witolda Gadowskiego „Szlag trafił”. Smoleńsk, prawdziwi szpiedzy i zdrajcy… [WIDEO] https://niezlomni.com/tylko-u-nas-fragmenty-najnowszej-ksiazki-witolda-gadowskiego-szlag-trafil-smolensk-prawdziwi-szpiedzy-i-zdrajcy/ https://niezlomni.com/tylko-u-nas-fragmenty-najnowszej-ksiazki-witolda-gadowskiego-szlag-trafil-smolensk-prawdziwi-szpiedzy-i-zdrajcy/#comments Tue, 18 Dec 2018 07:58:30 +0000 https://niezlomni.com/?p=50433

Los sprawia, że Andrzej Brenner 10 kwietnia 2010 roku ląduje w Smoleńsku. Z bliska zagląda w oczy złu. Co się wtedy naprawdę wydarzyło? Czego do dziś boją się najważniejsi ludzie w państwie? Trzecia – po „Smaku wojny” i „Wieży komunistów” – część trylogii o Brennerze. Mój Czytelniku nie będę owijał w bawełnę: wolałbym tego wszystkiego nie napisać, ale życie zdecydowało za mnie… „Szlag trafił!” – to mocna i bezkompromisowa powieść o Andrzeju Brennerze, niezależnym awanturniku, który nieuleczalnie choruje na …Polskę - Witold Gadowski.

 

"Bardzo złe warunki do lądowania – wtrącił się do rozmowy mechanik Muś. Szum nadlatującej „tutki” słychać było już w kabinie jaka. Wszyscy wyszli przed samolot. Chcieli zobaczyć, jak prezydencki poradzi sobie z mgłą i wyląduje. Jeszcze nie widzieli maszyny, chociaż słyszeli już obroty potężnego silnika...

(...)

Nagle niedaleko rozległ się potężny trzask, potem następne, coraz dłuższe pauzy i znów. Huk, dudnienie, aż naraz spadła na nich cała lawina ostrych dźwięków... Rozległa się ogłuszająca detonacja i chwilę później na twarzach poczuli uderzenie powietrza. Sina mgła warczała do nich przeraźliwym szumem i dzwonieniem... aż nagle wszystko ucichło.

Pierwszy z odrętwienia wyrwał się pilot Wosztyl. Złapał za komórkę i zadzwonił do jakiegoś pułkownika.
– Pułkowniku, co się dzieje?! – wrzeszczał do telefonu. – Raczyński. Proszę... Przepraszam, panie pułkowniku, tu jest tragedia! Brenner znów spojrzał w kierunku „wieży”. Tam jednak nie widać było żadnego ruchu. Ostatni z mężczyzn spokojnie dopalał papierosa. Kilka minut stali w osłupieniu. Brennerowi wydawało się, że to cała wieczność. W końcu z budynku wyszedł młody mężczyzna. Spojrzał w kierunku polskiego samolotu i jakby się zawahał, ale jednak podszedł do Polaków.– Czto s naszoj tutkoj? – wrzasnął do niego Wosztyl.
– Spokojno – mruknął Rosjanin.

– Czto spokojno? Czto spokojno?! Czto słucziłos’? – dopytywał się nerwowo chorąży Muś.

– Spokojno, ona uletieła – odpowiedział przybysz.


Naraz zobaczyli, jak pod „wieżę” podjeżdżają dwa uazy, karetka pogotowia, pojazd straży pożarnej i kilka terenówek. Nagle cała ta kolumna ostro ruszyła do przodu. Wszyscy trzej musieli uskoczyć, aby nie znaleźć się pod kołami rozpędzonych aut. Samochody jednak po kilku minutach wróciły i wyjechały poza teren lotniska. Dopiero w tym momencie – ze wszystkich stron – rozległ się ogłuszający dźwięk syren. Muś wskoczył do jaka i zaczął wrzeszczeć do mikrofonu:
– Co się stało?! Co się stało?!
– Nie przez radio! – Wosztyl wyjął mu urządzenie z ręki.
Z budynku „wieży” wyszedł rozchełstany mężczyzna.
Trzęsącymi się dłońmi odpalił papierosa.
– Ani mienia ubijut. Ubijut – mamrotał.
Wszyscy odruchowo wyskoczyli z jaka i pobiegli w stronę, z której doleciał odgłos eksplozji. Wosztyl miał ze sobą magnetofon.
– Prędzej, prędzej! – krzyczał do Brennera, który biegł obok niego.
Naraz drogę zastąpiło im dwóch rosłych mężczyzn w wojskowych mundurach. Zdecydowanymi gestami nakazali oddać magnetofon i telefony komórkowe. Brenner szarpnął Rosjanina za poły munduru i w tym samym momencie poczuł, jak coś rozbija mu górną wargę. Twardy przedmiot, może pięść – tego już nie zdążył ustalić. Powoli osunął się w zimne błoto. Słyszał nad sobą podniesione głosy, awanturę... Ale wszystko dochodziło do niego jakby zza mgły, zza zasłony, coraz ciszej, spokojniej, wolniej...

Smoleńsk Szpital

– Przywieziono pana z lotniska.
– Z lotniska?
– Tak, był pan w Smoleńsku, nic pan nie pamięta?
– Zaraz, cholerka, zaraz, coś było... Jezuuu...! – Brenner aż usiadł na parapecie. – Samolot prezydenta!
– Niestety tak. Ale spokojnie. Niech pan odpoczywa. – Lekarz troskliwie ujął go pod rękę.
– Jak to spokojnie! – wrzasnął i natychmiast poczuł, że traci równowagę. Drobny mężczyzna ostatkiem sił zaparł się, aby uchronić Brennera przed osunięciem się na podłogę.
– Siostrooo! – wrzasnął piskliwie.

Następnego ranka Brenner obudził się w porze lekarskiego obchodu. W wianuszku, który nabożnie otaczał łysego jak kolano profesora, dostrzegł drobnego lekarza. Po raz pierwszy zastanowił się nad jego młodą twarzą. Miał nieznośne wrażenie, że gdzieś już ją widział. Nie potrafił odtworzyć sobie w myślach sytuacji, ale był pewien, że kiedyś już miał do czynienia z tym człowiekiem. Nie wytrzymał, kiedy lekarz przechodził obok jego łóżka.
– My się chyba już kiedyś widzieliśmy, prawda? – spytał.
– Tak! – odpowiedział mu pewnie doktor i na jego ustach pojawił się zagadkowy uśmiech. Lekarski tłumek popędził dalej, a Brenner znów został sam na sam ze swoim rebusem. Miał szczególną pamięć do twarzy.

Na szczęście to był już ostatni dzień w szpitalu. Obserwacje i badania nie wykazały w jego organizmie niczego szczególnie niepokojącego. Diagnoza była prozaiczna: silne wzruszenie połączone z utratą przytomności wywołaną nagłym zderzeniem z twardą powierzchnią. Wstrząśnienie mózgu lekkie, bez zauważalnych następstw. Powoli odtwarzał sobie zdarzenia, które wyleciały z jego pamięci. W Smoleńsku wdał się w bijatykę z żołnierzem OMON-u. Ten pchnął go i Brenner, upadając, łupnął głową w duży polny kamień. Ponoć tylko na chwilę stracił przytomność, gdy ją jednak odzyskał, to wygadywał tak niestworzone rzeczy i nie potrafił powiązać ze sobą logiczną nicią najprostszych myśli, że doprowadził załogę jaka do rozpaczy. Nie bardzo wiedzieli, co z nim zrobić. Awanturę z OMON-owcem ułagodziło sto dolarów wsadzone mu do kieszeni, jednak szok po tym, co zobaczyli, i sytuacja z Brennerem sprawiły, że pilot Wosztyl podjął decyzję o jak najszybszym powrocie do Warszawy.

W trakcie lotu Brenner kilka razy stracił przytomność. Prosto z lotniska został więc przywieziony do Wojskowego Instytutu Medycznego przy ulicy Szaserów 128 w Warszawie. Całą sprawę załatwił dowódca jaka."

 

Skrytka bankowa

Gmach BLOM Banku był taki jak wszystko w zamożnych dzielnicach miasta – szkło, metal i sprężony beton dający się formować w ekskluzywne kształty. "(...)

"W niewielkiej salce od podłogi po sufit mieściły się ponumerowane szufladki i szafki rozmaitej wielkości.– Proszę, dwieście sześćdziesiąt siedem. – Egipcjanin otworzył prostokątny schowek i dyskretnie opuścił pomieszczenie.

Przed Saternusem na dnie dużej szuflady leżały skórzana aktówka i dyktafon. Na urządzeniu przyklejona była karteczka z wykaligrafowanym po polsku napisem: „Pierw słuchej, Gabrielu”.

Saternus był sam, nie spiesząc się więc, usiadł w wygodnym fotelu i włączył dyktafon.

„Pan niech wybaczy, ale mówie dalej po angielski”. Matowy męski głos na pewno nie należał do Josefa Noama Ostrovskiego. Sprawiał wrażenie wygenerowanego przez maszynę. „Tu znajdzie pan uwierzytelnione przez oryginalne stemple CIA zapisy nagrań dwóch satelitów szpiegowskich z dnia dziesiątego kwietnia dwa tysiące dziesiątego roku. Pochodzą dokładnie znad lotniska Siewiernyj w Smoleńsku. Sam pan zrozumie, co one oznaczają i co pokazują. Lotnisko było obserwowane ze względu na fakt, że wcześniej przeładowywał na nim swoje transporty broni rosyjski handlarz

Wiktor But, a potem czynił to jeszcze jeden wielki hurtownik. Nie przekazaliśmy tej wiedzy polskiemu rządowi ani służbom. To byłoby bezcelowe, nikt w Warszawie nie chciał tego wiedzieć. Nikt nie chciał się tym zajmować. Właściwie to było najlepsze wyjście z sytuacji, ale jednak ktoś powinien znać prawdę. To, co jest w teczce, pomoże do prawdy dotrzeć. To, co pan z tym zrobi, to już pańska sprawa. Proszę jednak pamiętać, że w tym świecie żywi nie popełniają błędów. Proszę zapamiętać! Żywi...”.

Saternus natychmiast otworzył teczkę i zaczął czytać...

Po godzinie wyszedł z pomieszczenia i poprosił uczynnego urzędnika o wezwanie taksówki.

– Na pocztę – zakomenderował krótko, gdy znalazł się już w samochodzie.

Witold Gadowski, Szlag trafił, Wyd. Witold Gadowski Think Force, Kraków 2018. KSIĄŻKĘ MOŻNA NABYĆ TUTAJ

Mój Czytelniku nie będę owijał w bawełnę: wolałbym tego wszystkiego nie napisać, ale życie zdecydowało za mnie… „Szlag trafił!” – to mocna i bezkompromisowa powieść o Andrzeju Brennerze, niezależnym awanturniku, który nieuleczalnie choruje na …Polskę - Witold Gadowski.

Los sprawia, że Andrzej Brenner 10 kwietnia 2010 roku ląduje w Smoleńsku. Z bliska zagląda w oczy złu. Co się wtedy naprawdę wydarzyło? Czego do dziś boją się najważniejsi ludzie w państwie? Trzecia – po „Smaku wojny” i „Wieży komunistów” – część trylogii o Brennerze. Mój Czytelniku nie będę owijał w bawełnę: wolałbym tego wszystkiego nie napisać, ale życie zdecydowało za mnie… „Szlag trafił!” – to mocna i bezkompromisowa powieść o Andrzeju Brennerze, niezależnym awanturniku, który nieuleczalnie choruje na …Polskę.

Śmierć podąża tropem tych, którzy odważyli się szukać prawdy…czy dopadnie też Andrzeja Brennera?
Prawdziwe akcje, świat zdrajców i agentów to wszystko ukryte w powieściowych realiach.
Tą powieść napisały całe lata tragicznych doświadczeń. Tak się teraz nie pisze, tak teraz nie wolno myśleć!
Zacznij czytać a zobaczysz jak szlag trafił, kogo i gdzie?... i jak teraz szlag trafiał będzie tych wszystkich ważniaków, gdy powieść zacznie zataczać coraz szersze kręgi…
„Szlag trafił!” – powieść autora, który z nikim się nie układa, z nikim nie patyczkuje. Po tej lekturze inaczej spojrzysz na otaczającą cię rzeczywistość.
Smoleńsk, prawdziwi szpiedzy i zdrajcy…przeczytaj o tym co się z nami stało i dlaczego jest tak jak jest.
Czeka Cię zarwana noc! To pewne.

Artykuł TYLKO U NAS fragmenty najnowszej książki Witolda Gadowskiego „Szlag trafił”. Smoleńsk, prawdziwi szpiedzy i zdrajcy… [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/tylko-u-nas-fragmenty-najnowszej-ksiazki-witolda-gadowskiego-szlag-trafil-smolensk-prawdziwi-szpiedzy-i-zdrajcy/feed/ 1
Andrzej Brenner trafia do Kosowa, w sam środek „bałkańskiego kotła”. TYLKO U NAS „Smak Wojny” Witolda Gadowskiego. [WIDEO] https://niezlomni.com/andrzej-brenner-trafia-do-kosowa-w-sam-srodek-balkanskiego-kotla-tylko-u-nas-smak-wojny-witolda-gadowskiego-wideo/ https://niezlomni.com/andrzej-brenner-trafia-do-kosowa-w-sam-srodek-balkanskiego-kotla-tylko-u-nas-smak-wojny-witolda-gadowskiego-wideo/#respond Sat, 15 Dec 2018 05:30:43 +0000 https://niezlomni.com/?p=50420

Fabuła powieści Smak wojny rozgrywa się kilka lat przed wydarzeniami znanymi czytelnikom z bestsellerowej Wieży komunistów. Andrzej Brenner, niezależny dziennikarz i awanturnik, jako korespondent wojenny zostaje wysłany wraz ze swoim przyjacielem do Kosowa, gdzie osobiście doświadcza chaosu będącego konsekwencją działań militarnych na południu Europy. Jest świadkiem krwawych starć między Albańczykami i Serbami, a przy tym niespodziewanie wplątuje się w rozprzestrzenioną na całe Bałkany niebezpieczną aferę.

Puste mieszkania są jak płytki oddech, wystarczy go na to, by żyć, i niewiele więcej.
To mieszkanie było puste bardziej niż inne. Nikt nie otwierał w nim okien ani nie przesuwał ubogich sprzętów. Kurz wielomiesięczną warstwą pokrył parapet, poplamiony parkiet, a nawet dwa nieumyte talerze leżące w zlewie.
Mieszkania, w których od dawna nikt nie oddychał, stają się obce dla każdego, kto przekroczy ich próg.
To mieszkanie wyglądało tak, jakby właściciel pozostawił je na pastwę losu. Jakby nagle zniknął albo w pewnym momencie te ciasne pomieszczenia przestały go interesować. Było tak puste, że nawet nie zalęgły się w nim insekty.
Było puste i suche – kaloryfery wciąż grzały w nim jak wściekłe. Tylko ciężkie od kurzu powietrze i głuche pomruki miasta, tłumione nieco przez brudne szyby, sprawiały, że odbijały się w nim blade oznaki życia.

Żelazne łóżko, przypominające te, które zwykle można znaleźć w powiatowych szpitalach, niepasujące do siebie sztućce w kredensie i dawno niemalowane ściany.
To mieszkanie wyglądało tak, jakby kiedyś mieszkał w nim samotny mężczyzna.

Ktoś nie mógł, albo nie chciał, już tu mieszkać, a może tego kogoś już nie było?

Drrrryńńń dryń dryń – coś sprawiało mu ból, niepokoiło, czuł, jak obcy dźwięk wdziera się w jego mózg.
Naraz rozmyły się kontury oświetlonego słońcem budynku, zniknęły zbudowane ze stali i szkła ściany. Budynek stał naprzeciw niego. Dostrzegał go z wysokiego dachu, skąd napawał się widokiem rozedrganej panoramy wielkiego miasta.
Stał na dachu i z lubością wystawiał twarz na smagnięcia ciepłego wiatru.
Aż tu nagle ten podstępny, nieprzewidziany jazgot…
Brenner z trudem uniósł powieki i uderzeniem dłoni uciszył wyjący budzik. Nakrył się kołdrą. Skulił się przy tym tak, aby uniknąć światła, które przez brudne okno wdzierało się do jego pokoju.
Uwielbiał zwijać się w kłębek i leżeć z kolanami podciągniętymi pod brodę. Napełniało go wtedy poczucie spokoju. Czuł, że zwinięty potrafi odgrodzić się od wszystkich problemów.


Naraz z przedpokoju dobiegł go dźwięk domofonu.
Zrezygnowany wyskoczył spod kołdry i kilkoma susami dopadł do skrzeczącego głośnika.
– Andrzej, czekam pod twoim blokiem. Jesteś gotowy? – zniecierpliwiony głos Witka przywrócił go do rzeczywistości.
Spojrzał na stół, na którym stał niewielki, odrapany budzik, i zrozumiał, że najzwyczajniej w świecie zaspał. Piąta trzydzieści – o tej porze mieli razem z Witkiem wyjechać do Nowego Targu.
Pospiesznie odszukał bieliznę i niedbale obandażował kolana. Robił tak już od kilku tygodni, czując, jak kolejne skoki coraz mocniej naruszają mu stawy. Właściwie już dawno powinien był odwiedzić porządnego lekarza.
Szybko włożył luźne, sportowe spodnie i ciepłą polarową kurtkę. W biegu złapał wysokościomierz i ulubioną skórzaną pilotkę, wyłuskał z niej okulary, zamknął drzwi i wciskając stopy w czarne adidasy, pognał schodami w dół. Przeskakiwał po kilka stopni naraz.
Witek czekał na niego przy swoim samochodzie. Niebieski fiat tempra był jedyną wartościową rzeczą, jaką posiadał. Przyjaciel Brennera palił papierosa. Kiedy zobaczył, że z odrapanej klatki schodowej wyłoniła się szczupła postać w pilotce, teatralnym gestem stuknął palcem w zegarek.


– Co, zapomniałeś o naszej randce? Dziesięć minut po czasie. Już mnie nie kochasz? – warknął modulowanym głosem, naśladując sposób mówienia Bogusława Lindy.
Patrząc na jego minę, Andrzej nie mógł powstrzymać uśmiechu. Poza filmowego twardziela zbyt jaskrawo kontrastowała z pogodną, okrągłą twarzą. Zwalista sylwetka przyjaciela wzbudzała sympatię i zaufanie. Brenner często miał ochotę klepnąć go w wiecznie trzęsące się od rechotania brzuszysko.
Wielki jak drwal, prawie dwumetrowy Witek na pewno w niczym nie przypominał neurotycznego Franza Maurera z filmu Psy. Brenner wiedział jednak, że ta chodząca pogodność i gargantuiczny sposób bycia to tylko pozory, które często okazywały się niebezpieczną pułapką. Flegmatyczny i dobroduszny z natury Witek w sytuacji zagrożenia przemieniał się w niesłychanie szybką i sprawną maszynę do walki. Jego sto pięćdziesiąt kilogramów żywej wagi potrafiło poruszać się z dynamiką i zwinnością wprawnego zapaśnika.
– Czołem, niedźwiadku. – Rozbawiony Andrzej klepnął wielkoluda w zarośnięty policzek. – Zerwałeś mnie z łóżka, to teraz za karę będziesz całą drogę prowadził – mruknął, udając głos rozkapryszonej panienki.
– Jak wreszcie nauczysz się powozić czymś, co ma więcej niż dwa koła, to chyba umrę z rozpaczy. – Wielkolud westchnął i wtłoczył swoje cielsko na przednie siedzenie fiata.


Samochód ostrzegawczo zakołysał się i jęknął.
– No to batem go, panie woźnico, i w drogę! – fuknął Brenner.
– Jakoś marnie dziś wyglądasz, drobinko. – Witek zmarszczył brwi, położył wielkie łapska na kierownicy i sprawnie manewrując pomiędzy wiosennymi kałużami, wyjechał na drogę.
Pół godziny później pędzili już zakopianką w stronę Nowego Targu. Na trasie panował jeszcze względny spokój. Dzięki wczesnej porze wyjazdu mieli szansę dotrzeć na miejsce przed siódmą rano.
Na nowotarskim lotnisku umówili się na spotkanie z Andrzejem Palenikiem, szefem „Fabryki Spadochroniarzy”.
To był dzień skoków. Plan lotów przewidywał delikatny rozruch o ósmej rano, potem filiżankę kawy i od dziesiątej pierwsze wyloty. Andrzej i Witek mieli zamiar wykonać trzy skoki.
Planowali poćwiczyć loty w parze, co przy różnicy wagi, jaka dzieliła obu przyjaciół – Brenner, nawet gdy intensywnie ćwiczył, nigdy nie przekraczał wagi osiemdziesięciu kilogramów – wcale nie było łatwe.
Dotychczasowe próby kończyły się zwykle tym, że Brenner jak odważnik pikował w dół, ściągany przez – zachowujące nawet najbardziej klasyczną pozycję „deski” – sto pięćdziesiąt kilogramów przyjaciela.
Długo wymyślali technikę chwytów i lotu, tak aby sprawić, że będą mogli razem swobodnie spadać. Obaj wierzyli w te same magiczne reguły, więc nie ogolili się przed wyjazdem do Nowego Targu.


Witek co chwila rzucał na Brennera badawcze spojrzenie. Od jakiegoś czasu martwił się o przyjaciela – ten stał się melancholijny, nieobecny, a bruzdy pod oczami były wyraźniejsze niż zwykle.
Silnik samochodu mruczał miarowo. Brenner szybko zapadł w drzemkę. Kiedy Witek odrywał wzrok od drogi i spoglądał na jego prawie czterdziestoletnią twarz, widział, jak ten marszczy brwi i nerwowo porusza głową. Wyglądało na to, że spiera się z kimś we śnie. Kilka razy się budził. Nie żartował jednak z ocierającego się prawie o kierownicę brzuszyska, nie próbował nawet, jak zwykle, wmotać Witka w kolejną, wymyśloną przez siebie, historię romansową.
– No a ta… – tu padało zwykle imię kolejnej dziewczyny, na którą aktualnie zwrócona była uwaga kompana. – Ostatnio tylko o tobie mówi – kusił i nieodmiennie wciągał Witka w krąg sercowych wynurzeń.
Czynił tak wiele razy i zawsze udawało mu się wprowadzić go w stan duchowej nieważkości. Twarz mu kraśniała i zasypywał Brennera dziesiątkami pytań, dotyczących okoliczności, w jakich miały paść przychylne dla niego słowa.


Wyglądało na to, że pomimo wielokrotnych wpadek Witek wciąż z łatwością dawał się przenosić w krainę własnych marzeń o kobietach i prawdziwej miłości. Skłonność do bujania w obłokach i słodkiego rozmyślania o prawdziwym, platonicznym uczuciu, której ulegał Witek, stała się nawet tematem wielu środowiskowych anegdot.
Tym razem Brenner nie miał jednak najmniejszej ochoty na przekomarzania.
Półtorej godziny jazdy do Nowego Targu minęło im więc w ciszy. Wewnątrz samochodu słychać było jedynie urywane chrapnięcia i świszczenie drzemiącego Brennera. Jego oddech budził podejrzenie o rozwijające się schorzenia o podłożu astmatycznym. Ciężki, często chrapliwy odgłos sprawiał wrażenie, jakby oddychanie było nieustanną, ciężką
walką.
Przypadłość ta miała jednak prozaiczną przyczynę. Była wynikiem kilku bijatyk, po których Brennerowi pozostał wielokrotnie złamany nos. Nie był to jednak płaski, bokserski nochal. Zachował swój wyrazisty, lekko garbaty kontur – prawdziwe spustoszenie kryło się jednak pod niewinnie wyglądającą powłoką. Nastąpiło tam skomplikowane pokręcenie korytarzy, którymi z trudem przeciskało się
powietrze.
Dawno powinien to zoperować, ale kto by mu kazał iść do lekarza – pomyślał Witek i skierował samochód w stronę murawy okalającej nowotarskie lotnisko. (…)

Fragment pierwszego rozdziału książki Witolda Gadowskiego Smak Wojny, Wyd. Replika, Zakrzewo 2018. Książkę można nabyć TUTAJ

Smak wojny to uderzająco prawdziwa, pełna przemocy, ale również poruszająca powieść, od której nie sposób się oderwać.
Fabuła powieści Smak wojny rozgrywa się kilka lat przed wydarzeniami znanymi czytelnikom z bestsellerowej Wieży komunistów. Tym razem Andrzej Brenner, niezależny dziennikarz i awanturnik, jako korespondent wojenny zostaje wysłany wraz ze swoim przyjacielem do Kosowa, gdzie osobiście doświadcza chaosu będącego konsekwencją działań militarnych na południu Europy. Jest świadkiem krwawych starć między Albańczykami i Serbami, a przy tym niespodziewanie wplątuje się w rozprzestrzenioną na całe Bałkany niebezpieczną aferę. Jego dziennikarski zmysł pcha go coraz głębiej w rzeczywistość, którą rządzą krwawe porachunki i handel bronią, a jednocześnie pozwala mu poznać wojnę z perspektywy pojedynczego człowieka, który próbuje odnaleźć swoje miejsce w opisywanym konflikcie.
Wśród wystrzałów i wybuchów, cierpienia i śmierci – Brenner ma również szansę odnaleźć miłość. Piękna Serbka Vesna okazuje się promieniem słońca w tym ogarniętym ciemnością świecie.

Kołysanka Vesny, słowa Witold Gadowski:

Artykuł Andrzej Brenner trafia do Kosowa, w sam środek „bałkańskiego kotła”. TYLKO U NAS „Smak Wojny” Witolda Gadowskiego. [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/andrzej-brenner-trafia-do-kosowa-w-sam-srodek-balkanskiego-kotla-tylko-u-nas-smak-wojny-witolda-gadowskiego-wideo/feed/ 0
Gadowski o ustawie o SN. „Wystrychnięto na dudków tych, którzy wierzą w dobrą zmianę. Nie po raz pierwszy i nie po raz ostatni”. WIDEO https://niezlomni.com/gadowski-komentuje-poprawki-do-ustawy-o-sn-rzad-dostal-takiego-kopa-ze-leci-leci-i-sie-nie-moze-nawet-odwrocic-wideo/ https://niezlomni.com/gadowski-komentuje-poprawki-do-ustawy-o-sn-rzad-dostal-takiego-kopa-ze-leci-leci-i-sie-nie-moze-nawet-odwrocic-wideo/#comments Wed, 21 Nov 2018 20:00:34 +0000 https://niezlomni.com/?p=50404

Witold Gadowski w najnowszym "Komentarzu Tygodnia" mówi o ekspresowych poprawkach do ustawy o Sądzie Najwyższym, o karze wymierzonej mi przez krakowski sąd po pozwie znanej pieniaczki.

Opowiada również o początkach kariery miliardera Leszka Czarneckiego, o nowych zdjęciach z prawdopodobnej inscenizacji TVN-u, o Stefanie Michniku, o nadchodzącej rozprawie z Ringer Axel Springer i o tym, jak będzie wyglądać starcie kandydatów na prezydenta Polski.

 

Artykuł Gadowski o ustawie o SN. „Wystrychnięto na dudków tych, którzy wierzą w dobrą zmianę. Nie po raz pierwszy i nie po raz ostatni”. WIDEO pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/gadowski-komentuje-poprawki-do-ustawy-o-sn-rzad-dostal-takiego-kopa-ze-leci-leci-i-sie-nie-moze-nawet-odwrocic-wideo/feed/ 2
Witold Gadowski: „Potwierdza się informacja, że Jonny Danniels to Nikodem Dyzma! Wszyscy, którzy się z nim fotografują i pokazują, kompromitują się”. [WIDEO] https://niezlomni.com/witold-gadowski-potwierdza-sie-informacja-ze-jonny-danniels-to-nikodem-dyzma-wszyscy-ktorzy-sie-z-nim-fotografuja-i-pokazuja-kompromituja-sie-wideo/ https://niezlomni.com/witold-gadowski-potwierdza-sie-informacja-ze-jonny-danniels-to-nikodem-dyzma-wszyscy-ktorzy-sie-z-nim-fotografuja-i-pokazuja-kompromituja-sie-wideo/#comments Wed, 24 Oct 2018 09:18:07 +0000 https://niezlomni.com/?p=50387

O niedzielnych wyborach, o ciekawej rozmowie na temat Jonny’ego Danielsa, o tym, w którym kierunku zmierza polska energetyka, a także kilka słów o filmie Kler. Najnowszy "Komentarz Tygodnia" Witolda Gadowskiego.

 

Artykuł Witold Gadowski: „Potwierdza się informacja, że Jonny Danniels to Nikodem Dyzma! Wszyscy, którzy się z nim fotografują i pokazują, kompromitują się”. [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/witold-gadowski-potwierdza-sie-informacja-ze-jonny-danniels-to-nikodem-dyzma-wszyscy-ktorzy-sie-z-nim-fotografuja-i-pokazuja-kompromituja-sie-wideo/feed/ 1
Mocny komentarz i nowe fakty! Witold Gadowski o „aferze taśmowej”. [WIDEO] https://niezlomni.com/mocny-komentarz-witold-gadowski-o-aferze-tasmowej-wideo/ https://niezlomni.com/mocny-komentarz-witold-gadowski-o-aferze-tasmowej-wideo/#respond Wed, 10 Oct 2018 17:19:32 +0000 https://niezlomni.com/?p=50333

W najnowszym "Komentarzu Tygodnia" niejasnościach wokół afery taśmowej, o plajcie przedsiębiorstwa RUCH, o tournee Lyudmily Kozlovskiej po krajach zachodniej Europy i braku reakcji polskich służb, o odkupieniu Polskich Kolei Linowych.

Nowe wydanie Wieży Komunistów jest już dostępne w księgarni Witolda Gadowskiego

Artykuł Mocny komentarz i nowe fakty! Witold Gadowski o „aferze taśmowej”. [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/mocny-komentarz-witold-gadowski-o-aferze-tasmowej-wideo/feed/ 0