Von Borowiecky – Niezłomni.com https://niezlomni.com Portal informacyjno-historyczny Sun, 03 Dec 2023 21:00:15 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.8 https://niezlomni.com/wp-content/uploads/2017/08/cropped-icon-260x260.png Von Borowiecky – Niezłomni.com https://niezlomni.com 32 32 Cenzura na Facebooku. Portalowi nie podoba się przypominanie o Rzezi Wołyńskiej i obrona życia https://niezlomni.com/cenzura-na-facebooku-portalowi-nie-podoba-sie-przypominanie-o-rzezi-wolynskiej-i-obrona-zycia/ https://niezlomni.com/cenzura-na-facebooku-portalowi-nie-podoba-sie-przypominanie-o-rzezi-wolynskiej-i-obrona-zycia/#respond Tue, 11 Oct 2016 15:41:05 +0000 http://niezlomni.com/?p=32407

Na facebookowym profilu wydawnictwa von Borowiecky pojawiła się grafika

ze zdjęciem zamordowanej przez Ukraińców kobiety podczas Rzezi Wołyńskiej i dziecka zabitego podczas aborcji oraz napisami: "Kwestia wyboru?... Wołyń 1943, Warszawa 2016". Wczoraj grafika została zdjęta przez faceboook pod pretekstem "propagowania nagości"...

"Uprzejmie informujemy, że dzisiaj facebook poinformował nas (bezosobowo), że post został usunięty, ponieważ nie spełniał zasad i regulaminu społeczności, a jako pretekst podano "epatowanie nagością". Przypominam, że w poście zostały zestawione dwie fotografie: poćwiartowanego ciała kobiety z ludobójstwa na Wołyniu w 1943r. i ciała dziecka po aborcji. Tekst nad fotografiami brzmiał: "Kwestia wyboru?". Post znajduje się na naszej stronie www.vb.com.pl w zakładce "o wydawnictwie" - czytamy na profilu wydawnictwa na Fb www.facebook.com/VonBorowiecky/

Ta sprawa pokazuje jak Facebook, który sam się reklamuje jako portal społecznościowy, jest narzędziem politycznej poprawności i służy do zwalczania innych poglądów.

- Umieściłem tę grafikę na profilu mojego wydawnictwa, ponieważ byłem zszokowany tym, że na "czarnym proteście" tysiące kobiet domagało się pozwolenia na zabijanie dzieci - komentuje w rozmowie z portalem Niezlomni.com szef wydawnictwa Tadeusz Majcherek. 

Kilka dni temu Cezary Gmyz pisał, że cenzurowanie "polskiego" Facebooka ma związek z tym, że jego szefową jest Sylwia de Weydenthal, znana ze swojej sympatii do Komitetu Obrony Demokracji.

– Facebook jest jednym z najbardziej cenzurowanych mediów na świecie. Usuwa treści, które kojarzą się z treściami konserwatywnymi, a promuje np. posty uderzające w Kościół katolicki – powiedział w rozmowie z portalem tvp.info dziennikarz śledczy Cezary Gmyz. Firma zaprzecza by stosowała podobne procedury.

– Szefostwo Facebooka na Polskę nie widzi nic dziwnego np. w postach szkalujących papieża Jana Pawła II. Sylwia de Weydenthal i Robert Bednarski są to ludzie o określonych poglądach, sympatyzujących z KOD i Nowoczesną. Podlegli im pracownicy widząc, jakie treści propaguje ich szefostwo, po prostu ich naśladują – powiedział Cezary Gmyz w rozmowie z  portalem tvp.info

 

kwestia_wyboru

Artykuł Cenzura na Facebooku. Portalowi nie podoba się przypominanie o Rzezi Wołyńskiej i obrona życia pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/cenzura-na-facebooku-portalowi-nie-podoba-sie-przypominanie-o-rzezi-wolynskiej-i-obrona-zycia/feed/ 0
Ameryka, którą autorka sportretowała w swych felietonach, zaskoczy polskiego czytelnika, bo odbiega od przyjętych schematów https://niezlomni.com/ameryka-ktora-autorka-sportretowala-w-swych-felietonach-zaskoczy-polskiego-czytelnika-bo-odbiega-od-przyjetych-schematow/ https://niezlomni.com/ameryka-ktora-autorka-sportretowala-w-swych-felietonach-zaskoczy-polskiego-czytelnika-bo-odbiega-od-przyjetych-schematow/#comments Thu, 04 Aug 2016 08:50:49 +0000 http://niezlomni.com/?p=29795

Ameryka…, Stany Zjednoczone Ameryki Północnej… od wielu już pokoleń marzenie

czasami spełnione, wyklętych i obcych we własnym domu: europejskim, azjatyckim, afrykańskim. Nieomal mityczna kraina wolności i zarazem bezpieczeństwa. Jaka jest dziś? Czy postrzegamy ją inaczej, niż to było w czasach PRL?

W drugiej połowie lat 80. XX w. zimna wojna dobiegała końca. Michaił Gorbaczow, ostatni przywódca ZSRS, próbował ratować upadające imperium, które jego rozmówca i zarazem przeciwnik polityczny, prezydent USA Ronald Reagan, określił mianem „imperium zła” i — jak mówią wzięci publicyści — „zazbroił na śmierć”. Ameryka wyszła więc z zimnej wojny zwycięska jako imperium, którego „bliską zagranicą” stał się co najmniej ziemski glob. Nie miała równego sobie przeciwnika. Niektórzy uwierzyli, że go już mieć nie będzie, że historia dobiegła końca, a pax americana okaże się pokojem wiecznym.

Dość szybko powyższe przekonania uległy falsyfikacji. O ile w latach 90. XX w. USA rzeczywiście nie miały liczących się konkurentów i poczynały sobie w polityce międzynarodowej stosownie do tego stanu rzeczy, o tyle od połowy pierwszej dekady trzeciego tysiąclecia po Chrystusie nie jest to już takie pewne. W Rosji, wraz z przejęciem władzy przez Władymira Władymirowicza Putina, skończył się okres „smuty” i kraj ten znów zaczął nie tylko definiować „swoją” zagranicę, ale nawet czynnie zmieniać swe granice, choćby tak jak na Ukrainie, gdzie w ciągu zaledwie kilku dni tzw. wojny hybrydowej naprawiono „błędy” byłych przywódców ZSRR, w tym przypadku Nikity Chruszczowa, „przywracając Krym macierzy”. Wywołało to, delikatnie mówiąc, zaniepokojenie, a nawet panikę w tych krajach, które jeszcze nie tak dawno były bliską zagranicą ZSRS, m.in. w Polsce. Oczy Polaków zwróciły się w kierunku USA, ale już nie wszystkich i nie tylko tam, część bowiem zaczęła myśleć o niemieckim „parasolu ochronnym”, a część otrzepała z kurzu i trocin koncepcję międzymorza marząc o utworzeniu miedzy potężnymi Niemcami i Rosją bloku państw środkowoeuropejskich, które zjednoczone strachem przed sąsiadami ze wschodu i z zachodu, jak od wieków tak i obecnie ciążącymi ku sobie i chętnymi rozdeptać wszystkich po drodze, byłyby w stanie im się przeciwstawić choćby na tyle skutecznie, by ich podbój militarny i polityczny nie był dla agresorów opłacalny. Blokowi międzymorza miałaby przewodzić właśnie Polska…

Problem w tym jednak, że kraj widzący siebie jako przywódcę jest słaby, gospodarczo zdominowany przez zachodniego sąsiada, uzależniony od zapotrzebowania jego gospodarki, a co za tym idzie wśród elit polskich nie ma zgody co do sensowności podejmowania działań zmierzających do realizacji tego planu, nie tylko z braku wiary w możliwość jego realizacji, ale także dlatego, że część tej elity włączona jest przez Niemcy w ich obszar interesów; ponadto — podobnie jak to było po I i przed II wojną światową — nie bardzo widać chętnych do współpracy z Polską, a tym bardziej pod jej — przyznajmy — chwiejnym i niepewnym przywództwem. Sytuację komplikuje dodatkowo fakt, że działania zmierzające w kierunku zbudowania takiego środkowoeuropejskiego sojuszu państw położonych między Bałtykiem na północy, ale być może z udziałem Szwecji i Norwegii, a Adriatykiem i Morzem Czarnym na południu, nie byłyby obojętne ani Rosji, ani Niemcom… O ile ta pierwsza jest obecnie stosunkowo słaba, nawet gdy napina mięśnie, o tyle Niemcy nawet nie wzięły głębszego oddechu, możemy się więc z przeszłości tego państwa domyślać, na co je stać, gdy już „zadyszy” pełną piersią.

Dla mocarstwa globalnego „teatr” europejski jest jednak tylko jednym z wielu… i — być może — wcale nie najważniejszym, skoro w okresie zaledwie 30 lat wyrósł mu w Azji potężny rywal — Chiny. Coraz częściej oczy polityków amerykańskich, ale i zwykłych Amerykanów zwrócone są w tamtym kierunku, choćby dlatego, że tam, niby w czarnej dziurze, znikają miejsca pracy. Chiny w ciągu niespełna 40 lat dokonały gigantycznego skoku cywilizacyjnego. Błyskawiczny rozwój chińskiej gospodarki weryfikuje tezę o korzyściach płynących z uwolnienia ludzkiej inicjatywy… Amerykanie patrzą więc w ich kierunku z mieszaniną podziwu i budzącego się lęku. Pojawia się podejrzenie, że budując w dalszym ciągu sztuczne wyspy, coraz odleglejsze od chińskiego lądu, któregoś dnia Chińczycy „na piechotę”, suchą nogą, pokonają odległość z Pekinu przez Los Angeles do Waszyngtonu…

Amerykanie, jako obywatele kraju przez lata słynącego z wolności gospodarczej, wiedzą o rosnącym zagrożeniu i zdają sobie sprawę z konieczności powrotu do korzeni, czyli ożywienia — jak mówią — tych wartości, które zbudowały potęgę Ameryki, które uczyniły z niej mocarstwo globalne, układające stosunki w świecie zgodnie z własnym planem i interesem. Fraza o potrzebie odbudowania potęgi Ameryki powtarzana jest od lat właściwie przez wszystkich kandydatów na urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych, ale póki co niewiele z tego wynika, za to Chiny stale zmniejszają dystans dzielący je od światowego lidera.

O ile świadomość wyzwania, jakim dla USA są Chiny, wydaje się być w tym pierwszym kraju powszechna, o tyle odpowiedzi formułowane na to wyzwanie bywają bardzo różne i niekiedy sprzeczne ze sobą. Z jednej strony, mamy do czynienia z koncepcjami podnoszącymi konieczność wspomnianego wyżej powrotu do źródeł, czyli przywrócenia standardów wolnego rynku, otworzenia się na konkurencję z Chinami i innymi „gospodarkami wschodzącymi”, ale z drugiej, wraz z hasłami o śmierci kapitalizmu pojawiają się koncepcje, które Polacy znają pod nazwą „błędów i wypaczeń”. Mówi się zatem o potrzebie szerokiego rozwinięcia opieki socjalnej, powszechnych, obowiązkowych ubezpieczeniach, wzmożenia ingerencji państwa w gospodarkę, pozbawieniu obywateli dostępu do broni, mnożą się też szeroko zakrojone programy prorównościowe, przy czym wprost proporcjonalnie do nich rośnie rozwarstwienie społeczne…

Ponieważ zaś jednym i drugim koncepcjom wydaje się towarzyszyć przekonanie o konieczności „złapania” przez Amerykę oddechu, czego rewersem jest jakaś forma izolacjonizmu, możemy się spodziewać, że Amerykanie bardziej niż dotąd będą zajęci sobą, a mniej eksportem demokracji i wolności w te regiony świata, które ani jej nie cenią, ani nie chcą, tym bardziej że dociera do nich nie tylko wraz z bombami i pociskami, ale też w formie, do której raczej nie przyznaliby się „ojcowie założyciele”, tj. w formie ściśniętej w gorsecie zabobonów poprawności politycznej… Być może prawdę niesie ta narracja o dziejowej roli Stanów Zjednoczonych, w myśl której kraj ten nigdy właściwie nie prowadził wojen, a jedynie eksportował rewolucję starając się krzewić wolność wszędzie, gdzie to było możliwe i gdzie sprzyjało amerykańskim interesom. Być może prawdą jest też, że projekt ten zawsze był ideologiczny — wojna o niepodległość stanów zjednoczonych była przecież buntem przeciwko monarchii i opowiedzeniem się za republiką — ale, jak się wydaje, nigdy w takim stopniu jak to jest właśnie dziś, gdy Ameryka nie tyle stara się zarażać wolnością, co wolnością określoną, zdefiniowaną. Taka zaś ma to do siebie, że o ile dla jednych jest dowolnością ogołoconą z zasad moralnych, to dla innych — zarzewiem Wysp Sołowieckich i Kołymy…

Dodajmy, że już samo wspomniane wyżej skupienie się Ameryki na sobie może być rozpatrywane także jako sygnał świadomości porażki w globalnej rywalizacji...

W okresie komunizmu, a także w latach 90. XX wieku Ameryka była postrzegana przez większość Polaków w kategoriach mitycznej Arkadii i najlepszego przyjaciela. Oczywiście taki obraz USA dominował wśród zwykłych Polaków, obraz wytwarzany przez propagandę komunistyczną, zestawiającą amerykańskich prezydentów z Hitlerem, US–Army z Wehrmachtem, a US–Marines z SS, był diametralnie odmienny. Jednak po 1989 roku, wraz z poszerzaniem się dostępnego Polakom spectrum informacyjnego — obraz Stanów Zjednoczonych w oczach Polaków „znormalniał”, przestał być jednoznacznie bezkrytyczny. Obok entuzjastycznych zwolenników Ameryki i wszystkiego, co amerykańskie — od coca coli i hamburgerów, przez produkcję Hollywoodu, po hasłowo traktowane i tak też rozumiane: wolność, demokrację i prawa człowieka — pojawili się zdecydowani krytycy i przeciwnicy USA, kojarzący je z rzekomo ludożerczym kapitalizmem, banksterami, tajnymi stowarzyszeniami zmierzającymi do zapanowania nad światem i ludzkością, wreszcie z polityką bezkrytycznego wsparcia dla Izraela, określający je pogardliwym mianem US–raela. Mimo że fani USA nadal wśród Polaków przeważają, to grupa nastawionych do Ameryki krytycznie rośnie. Nie bez znaczenia był tu kryzys ekonomiczny z 2007 roku i związane z nim informacje — z jednej strony — o gigantycznych plajtach i stratach, a z drugiej — o równie wielkich oszustwach, zarobkach i premiach pobieranych przez członków zarządów amerykańskich korporacji finansowych, o polityce władz federalnych, których reakcja na kryzys sprowadziła się do metody znanej i w Polsce — „dodrukowania” kolejnych miliardów i bilionów dolarów. Niemalże z dnia na dzień uświadomiono sobie, że Ameryka nie jest już krajem zwycięskim, że amerykański sen „dzięki” tamtejszym elitom polityczno–ekonomicznym stał się koszmarem milionów ludzi nie tylko w centrum świata, jakie Ameryka wciąż stanowi, ale i na jego peryferiach.

Wydaje się jednak, że najważniejszą przyczyną wzrostu liczby krytyków i przeciwników Ameryki są te informacje napływające zza oceanu, które sprzyjają widzeniu w Ameryce kraju eksportującego, także przy użyciu siły, zideologizowane modele kulturowe. Z jednej strony jest to model judeochrześcijański interpretujący chrześcijaństwo w duchu judaizmu, utożsamiany z amerykańską, protestancką prawicą religijną, bezkrytyczny — jak już wspomniano — wobec Izraela, z drugiej model lewicowy, oskarżany o propagowanie ideologii poprawności politycznej, ideologii LGBT i gender. Dodać wypada — choćby w związku z udostępnieniem przez hakerów związanych z Wikileaks emaili rozsyłanych przez establishment Partii Demokratycznej — że utożsamianie wpływów izraelskich czy żydowskich z religijną prawicą amerykańską byłoby skandalicznym uproszczeniem…

Wzrost niechęci do Ameryki w Polsce związany jest jednak także z kwestiami bardziej przyziemnymi i konkretnymi. Polacy nie mogą zrozumieć, dlaczego jako obywatele kraju pozostającego w sojuszu z USA i wspierającego nawet najbardziej ekstrawaganckie, jak wojna w Iraku, pomysły amerykańskiej administracji wciąż muszą przechodzić upokarzające procedury w placówkach dyplomatycznych tego kraju zabiegając o wizy, albo dlaczego prominentni przedstawiciele politycznego establishmentu USA tak często „mylą się” mówiąc o „polskich obozach koncentracyjnych”, dlaczego z Ameryki wciąż płyną kierowane przeciwko nim oskarżenia o nacjonalizm, antysemityzm, niezrozumienie demokracji i wiele innych patologii politycznych…

Nie bez znaczenia jest też fakt, że o ile wcześniej, czyli właśnie w dobie PRL, władza tylko okresowo zmieniała utrwalany propagandowo negatywny wizerunek Stanów Zjednoczonych jako wroga numer jeden Polski „ludowej”, lekko go modyfikując na korzyść, co miało miejsce na przykład w drugiej połowie lat 70., o tyle teraz, właściwie bez względu na to, kto w Polsce pozostaje przy władzy, a kto jest w opozycji, wizerunek USA w propagandzie mainstreamu polityczno–medialnego jest w zasadzie jednoznacznie pozytywny. Wrażenie pluralizmu w tym względzie można odnieść tylko dlatego, że media orientacji lewicowej chwalą i propagują idee prezydenta Obamy i jego zwolenników, ganiąc jednocześnie jego przeciwników, a media orientacji prawicowej — odwrotnie. Mimo tego jednolitego „frontu informacyjnego”, budzi się, uzasadniona nie tylko typową dla Polaków przekorą, niechęć rosnącej części społeczeństwa polskiego do Ameryki. Polacy zaczęli bowiem dostrzegać oczywiste fakty, których wcześniej, zakochani w wytworzonym przez kontrpropagandę antykomunistyczną stereotypie USA, nie widzieli. Dostrzeżono mianowicie nie tylko, że Ameryka ma swoje interesy, ale też, że w ich realizacji jest bezwzględna i nie przebiera w środkach. Innymi słowy zauważono, że Ameryka nie jest rajem na ziemi zamieszkanym przez półaniołów troszczących się o dobro reszty ludzkości, rzecz jasna ze szczególnym uwzględnieniem tej jej części, która zamieszkuje obszar geograficzny położony w Europie między Odrą a Bugiem, Bałtykiem i Tatrami…

Przez sporą część Polaków Ameryka jest więc dziś postrzegana jako kraj, który w Polsce ma nie tyle bezinteresownych sympatyków, co swego rodzaju „klientów”, by nie powiedzieć — jurgieltników czy agentów. Tak przecież część polskiej opinii publicznej ocenia udział Polski w koalicji antyirackiej, który krajowi nie przyniósł żadnych korzyści, za to spowodował wysyp różnego rodzaju „stypendiów”, cyklów wykładów itp. organizowanych w USA dla tych przedstawicieli polskiej „klasy politycznej”, którzy zdecydowali o wysłaniu polskiego kontyngentu do Iraku, albo słynne 15 mln dolarów, które polskie specsłużby rzekomo otrzymały „pod stołem” od swych amerykańskich kolegów w zamian za pomoc w zastosowaniu na terenie naszego kraju „specjalnych technik” przesłuchań więźniów oskarżonych o przynależność do organizacji terrorystycznych, czyli po prostu tortur, których zakazuje prawo Stanów Zjednoczonych. Słowem — Ameryka jest dziś postrzegana także jako jeszcze jedno źródło trapiącej nasz kraj korupcji…

Książka, którą trzymacie Państwo w rękach, nie jest książką stricte polityczną, ale polityka jest w niej obecna o tyle, o ile dotyczy życia zwykłych Amerykanów. Autorka, polska dziennikarka i publicystka, współpracowniczka wielu periodyków polonijnych i korespondentka prasy ukazującej się w Polsce, od kilkunastu lat mieszka w Stanach, z którymi związała przyszłość swoją i swojej rodziny. Ameryka, którą sportretowała w swych felietonach, zaskakuje polskiego czytelnika. Jej wizerunek odbiega od powyżej zarysowanych schematów. Bohaterami książki są nie tyle konkretni ludzie, co sytuacje i konteksty, w których tym ludziom przychodzi codziennie zabiegać o swe miejsce na ziemi.

Odpowiedź na pytanie, co jest przesłaniem niniejszego zbioru, nie jest łatwa, bo Autorka stawia akcenty bardzo delikatnie, nie formułuje gotowych odpowiedzi, nie wystawia recept. Obraz sytuacji wewnętrznej i „stanu zdrowia” globalnego imperium, jaki czytelnik może tu znaleźć, nie napawa optymizmem, o ile w sferze optymizmu leży przekonanie o stałości i niezmienności świata i rządzących nim reguł. Przeciwnie — przeważa niepewność, niejasność, zagubienie i strach o przyszłość własną i dzieci, które muszą dorastać znacznie szybciej niż ich rodzice, choć to przecież kraj indywidualistów, w którym ludzie i tak wcześnie przejmują odpowiedzialność za siebie… W przeciwieństwie do swych rodziców współcześni, młodzi Amerykanie nie tylko nie mogą spokojnie patrzeć w przyszłość wierząc, że żyją w kraju najlepszym z możliwych, w którym ich los zależy jedynie od ich ambicji i wysiłku, i w którym może być tylko lepiej, bo gorzej już było, ale często zdarza im się wchodzić w dorosłe życie już oszukanymi, obciążonymi kosztami edukacji i pozbawionymi tych perspektyw, które były w zasięgu ich rodziców i dziadków. Młodzi Amerykanie coraz częściej nie zaczynają od zera, ale od wysokiego debetu…

Po kryzysie 2007 roku poziom życia znacznej części społeczeństwa amerykańskiego uległ istotnemu obniżeniu. Przeciętna amerykańska rodzina jest biedniejsza o ok. 30 procent. Zwiększyło się także rozwarstwienie społeczne: bogaci są jeszcze bogatsi, biedni jeszcze biedniejsi. Co więcej, jedni się bogacą, a drudzy ubożeją nie ze względu na zasługi czy winy, ale — tak jak to zauważamy również w Polsce — z powodu „odległości” dzielącej ich od centrów politycznych redystrybuujących pieniądz i wpływy. W oczach znika grupa społeczna, która zbudowała potęgę USA — klasa średnia, w większości ulegając totalnej pauperyzacji. Struktura społeczeństwa amerykańskiego staje się dwuwarstwowa, system demokratyczny wyradza się w oligarchię. Manipulacja procedurami i instytucjami demokratycznymi, dokonywana w intencji dobra partykularnego grup uprzywilejowanych jest widoczna gołym okiem i stale „doskonalona” przez klasę polityczną.

Wielki biznes już od dawna przenosi produkcję, a zatem i pracę do tych  regionów świata, w których siła robocza i opodatkowanie pracy jest niższe niż w USA, głównie do Azji. Amerykanin nie może być już pewien zatrudnienia nie tylko w swoim mieście czy stanie, ale w całym kraju. Mimo że obywatele USA są ludźmi aktywnymi, wciąż posiadają dużą zdolność akomodacji do zmieniających się warunków, to staje się ona coraz trudniejsza i wymaga coraz większego wysiłku, często pozbawionego jakiejkolwiek nagrody. Wydaje się, że w ciągu zaledwie jednego pokolenia z kija i marchewki, jakie człowiekowi współczesnemu oferuje każdy system społeczno–polityczny, także amerykański, został tylko kij…

Czytelnika polskiego, nawet przeciętnie wyrobionego politycznie, rozbrajają te opisy losu amerykańskiego, które zna z własnego, polskiego podwórka. Oto przykład jednego z rządowych programów walki z bezrobociem i biedą, którego model i rezultaty znane są jak świat długi i szeroki. W jednym z felietonów czytamy: „Baltimore otrzymało od Obamy 1,8 miliarda dolarów w ramach pakietu stymulacyjnego, który, w zamierzeniu, miał przyczynić się do tworzenia nowych miejsc pracy. Z raportu urzędu miasta wynika, iż w jego centralnych dzielnicach, które zgarnęły 900 mln z tej puli, powstało tych miejsc 290 (łatwo wyliczyć, że każde kosztowało amerykańskiego podatnika ponad 3 miliony dolarów!), do tego 80% to posady rządowe. Praca przy remoncie dróg czy szkoły (pakiety stymulacyjne finansują inwestycje w sektorze publicznym) ma nadto to do siebie, że znika z końcem budowy. Wraca bezrobocie, wraca bieda”…

Ameryka, którą opisuje Sarnacka–Mahoney, jej Ameryka, rzeczywiście sprawia wrażenie kraju potrzebującego spokoju umożliwiającego refleksję, potrzebuje przemyślenia sytuacji, w której się znajduje, być może potrzebuje odważnej dekonstrukcji systemu społeczno–politycznego, powrotu do źródeł rzeczywistego, a nie markowanego na potrzeby kampanii wyborczych. Problem w tym, że bieg rzeczy i spraw jest tak szybki, iż refleksja, jeśli następuje, jest powierzchowna. To, co w jednej chwili wydaje się dobrem i prawdą, w następnym momencie wywołuje odrazę jako zło i fałsz. Amerykanie, o których pisze polska dziennikarka, ale przecież też Amerykanka, to ludzie zagubieni, poszukujący oparcia, ale zarazem i mimo wszystko niepozbawieni nadziei. Wciąż jeszcze usiłujący śnić swój amerykański sen, choć trwa on coraz krócej, traci swą atrakcyjność, a wielu, także wewnątrz tego wielkiego kraju, chce go zmienić w koszmar lub brutalnie przerwać...

Wstęp od wydawcy

Eliza Sarnacka-Mahoney, Amerykańskie wstrząsy, von Borowiecky, Warszawa 2016.

Książkę można nabyć TUTAJ.

Amerykanskie_Wstrzasy-610x860

Artykuł Ameryka, którą autorka sportretowała w swych felietonach, zaskoczy polskiego czytelnika, bo odbiega od przyjętych schematów pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/ameryka-ktora-autorka-sportretowala-w-swych-felietonach-zaskoczy-polskiego-czytelnika-bo-odbiega-od-przyjetych-schematow/feed/ 2
Pogrom w Kielcach wydarzył się w dniu, w którym w Norymberdze rozpoczął się sąd nad Katyniem https://niezlomni.com/kakolewski-pogrom-w-kielcach-wydarzyl-sie-w-dniu-w-ktorym-przed-trybunalem-w-norymberdze-rozpoczal-sie-sad-nad-katyniem/ https://niezlomni.com/kakolewski-pogrom-w-kielcach-wydarzyl-sie-w-dniu-w-ktorym-przed-trybunalem-w-norymberdze-rozpoczal-sie-sad-nad-katyniem/#respond Mon, 04 Jul 2016 11:29:06 +0000 http://niezlomni.com/?p=28937

Najważniejsze skojarzenie jakie mi przyszło, w trakcie pracy nad tą książką do głowy, to było odkrycie, które przypomina nieco sławne jajko Kolumba.

Zwykłe porównanie dat - system jaki stosuje się porównując tablice chronologiczne, np. Starożytnej Judei, Persji, Grecji i Rzymu.

Okazało się, że pogrom Żydów w Kielcach wydarzył się w dniu, w którym przed Trybunałem Narodów w Norymberdze rozpoczęło się osądzanie Katynia.

[caption id="attachment_28941" align="alignnone" width="960"]Pogrom ubecki, nie kielecki, Kieleccy Patrioci, 4.7.2016 r., fot. KL Pogrom ubecki, nie kielecki, Kieleccy Patrioci, 4.7.2016 r., fot. KL[/caption]

[...] 4 lipca - sprzyjający Rosjanom zbieg okoliczności - w czasie narodowego święta Stanów Zjednoczonych, wykorzystując przyję­cie wydane dla dyplomatów i dziennikarzy w siedzibie ambasadora Bliss - Lane'a w hotelu „Polonia”, ogłoszono, że w Kielcach ma miejsce straszliwy po­grom Żydów - holocaust po holocauście, dokonany rękoma reakcji polskiej, przeciwstawiającej się nowej władzy. Natychmiast sprawa Katynia, sądzona w Norymberdze, zeszła na dalsze strony gazet, wobec wiadomości o straszli­wej zbrodni Polaków, którzy idąc za przykładem swoich nazistowskich nau­czycieli, usiłowali wymordować żydowską ludność Kielc. Podkreślano nie­zwykłą operatywność władz komunistycznych w Warszawie i Kielcach, które zapobiegły większej tragedii, schwytały sprawców i przygotowują ich proces.

Tak więc, pomiędzy Katyniem a pogromem kieleckim istnieje szereg związ­ków, wynikających z nienawiści do Polaków, z trudnego położenia Rosjan, którzy - zdobywszy część Polski w 1939 roku jako sojusznicy III Rzeszy - te­raz mienili się wyzwolicielami Polski, oraz narzucili Polsce stalinowski, czy prestalinowski system władzy, który po pogromie wydał się Zachodowi ko­nieczny dla poskromienia dzikiego nacjonalizmu Polaków. Kulturalna i wol­ność niosąca Armia Radziecka stała się gwarantem spokoju w Polsce i mode­racji zachowań zdziczałego polskiego motłochu.

Krzysztof Kąkolewski, Umarły cmentarz, von Borowiecky, Warszawa.

Książkę można nabyć TUTAJ.

Umarly cmentarz - Krzysztof Kakolewski (9788387689735)-610x860 (1)

Artykuł Pogrom w Kielcach wydarzył się w dniu, w którym w Norymberdze rozpoczął się sąd nad Katyniem pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/kakolewski-pogrom-w-kielcach-wydarzyl-sie-w-dniu-w-ktorym-przed-trybunalem-w-norymberdze-rozpoczal-sie-sad-nad-katyniem/feed/ 0
Ta książka pozwala zrozumieć, czym była„Solidarność” u swego zarania https://niezlomni.com/ta-ksiazka-pozwala-zrozumiec-czym-bylasolidarnosc-u-swego-zarania/ https://niezlomni.com/ta-ksiazka-pozwala-zrozumiec-czym-bylasolidarnosc-u-swego-zarania/#respond Mon, 08 Feb 2016 18:59:34 +0000 http://niezlomni.com/?p=26379

Polska_Widziana_Okladka-610x860Mamy świadomość negatywnych skojarzeń, jakie budzi dziś nazwa „Solidarność”. Składa się na to wiele przyczyn, główniepolitycznych.

Od sprzeniewierzenia się ideałom tzw. pierwszej„Solidarności” poczynając, aż po współczesną działalność NSZZ „Solidarność”,która prawie nie różni się od innych organizacji związkowych.

Ta książka pozwala jednak zrozumieć, czym była„Solidarność” u swego zarania, jakie nadzieje wiązali z nią jej założyciele i działacze, szczególnie w tzw. terenie.

Dowodzi jednocześnie, jak wielki potencjał został zmarnowany później, zarówno w wyniku stanu wojennego, jak i katastrofalnychrządów tzw. ekip postsolidarnościowych po 1989 r.

Piszący te słowa prowincjusz jest jednym z wielomilionowej rzeszy Polaków,którzy w miarę intelektualnego dojrzewania coraz wyraźniej, aż  do bólu, dostrzegali na tle1000–letnich dziejów Polski, że kraj nasz po 1944 r. zmierza po bezdrożach w chaszcze i bagna.

Wiedza o tej peerelowskiej rzeczywistości i, niestety, także rzeczywistościpo 1989 r., była i jestdla mnie, podobnie jak dla byłej 10–milionowej rzeszy szeregowych członków Solidarności,siłą napędową do współuczestniczenia w walce o zawrócenie Polski z drogi donikąd...
Edward Kaptur — ur. 3 grudnia 1940 roku wSmerdynie k. Staszowa. W latach 1960–1961 był agronomem wOpolu Lubelskim. W roku 1961 podjął studia na wydziale filozoficznym KatolickiegoUniwersytetu Lubelskiego, a po roku przeniósł się na Uniwersytet Wrocławski, gdzie do roku 1967 studiowałfilologię polską. W latach 1967–1974 był nauczycielem języka
polskiego i historii w Liceum Ekonomicznym w Twardogórze. Od 1974 r. mieszka w Staszowie, gdzie w miejscowymZespole Szkół Mechanicznych uczył języka polskiego aż do przejścia na emeryturę w 2003 r.
W okresie narodzin „Solidarności” na Ziemi Staszowskiej był jej rzecznikiemprasowym. Po przemianach w 1989 r. współtworzył „Gońca Staszowskiego”. Byłtakże inicjatorem powołania w Staszowie wyższej uczelni. W latach 1990–1995pełnił obowiązki dyrektora oddziału zamiejscowego KOiW w Staszowie. Publikowałw pismach regionalnych i ogólnopolskich, w tym w „Gościu Niedzielnym”. Jest autorem„Bestii” (2006).

Edward Kaptur, Polska widziana z prowincji, Von Borowiecky, Warszawa.

Książkę można nabyć TUTAJ.

Artykuł Ta książka pozwala zrozumieć, czym była„Solidarność” u swego zarania pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/ta-ksiazka-pozwala-zrozumiec-czym-bylasolidarnosc-u-swego-zarania/feed/ 0
Świat według Albina z Albionu https://niezlomni.com/swiat-wedlug-albina-z-albionu/ https://niezlomni.com/swiat-wedlug-albina-z-albionu/#respond Mon, 25 Jan 2016 19:21:15 +0000 http://niezlomni.com/?p=26238

Albin z Albionu - Tomasz Sikorski, Radoslaw Ptaszynski (9788360748626)-610x860Albin Tybulewicz, który zmarł wiosną 2014 r., był  postacią w Polsce znaną, choć kraj opuścił jako nastolatek. Jego losy były tyleż tragiczne, co – mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka – typowe.

Koniec beztroski i wszelkich młodzieńczych planów przyszedł 1 i 17 września 1939 roku. Luty 1940 to początek zsyłki całej rodziny w głąb ZSRR. Potem wyjście z armią Andersa do Iranu, szkoła w Indiach – był świadkiem odzyskania niepodległości przez ten kraj.

Wyjazd do Anglii, studia, praca, miłość, rodzina… Ale w tle tych zwyczajnych polskich losów pierwszej połowy XX wieku jest też dorastanie młodego człowieka do polskości, oswajanie się z nią i dźwiganie niełatwej przecież historii i teraźniejszości z dumnie podniesioną głową, tym to bardziej fascynujące, że odbywa się w na emigracji i w czasie gdy ojczyzna z jednej okupacji dostaje się pod drugą, sowiecką.

Albin Tybulewicz jest przykładem polskiego nacjonalisty, polskiego endeka pozytywnie nastawionego do świata, dumnego ze swego dziedzictwa i zarazem otwartego na to, co przychodząc ze świata jest dobre i zdolne ubogacić tradycję Polski chrześcijańskiej, co nie naruszając fundamentu i zasadniczej konstrukcji polskiego bytu narodowego czyni go atrakcyjniejszym, nowocześniejszym, nie zgnębionym, ale optymistycznie patrzącym w przyszłość.

Albin Tybulewicz był znany w kręgach politycznych jako działacz emigracyjnego Stronnictwa Narodowego, sympatyk Ruchu Młodej Polski, potem członek Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego, bliski przyjaciel Wiesława Chrzanowskiego; był znany w świecie naukowym jako jeden z najwybitniejszych tłumaczy języka rosyjskiego; był znany jako społecznik potrafiący zorganizować licząca się pomoc dla kraju – ponad 175 20-tonowych ciężarówek – w potrzebie nocy kryzysu i stanu wojennego.

Przyszedł czas, by Albina Tybulewicza i świat według niego, świat według polskiego endecka, poznało grono czytelników, także tych młodych. Może być on bowiem wzorem i autorytetem, niezłomnym w pragnieniu i czynieniu dobra – a takich bardzo nam dziś potrzeba.

Albin Tybulewicz (1929-2014) – jeden z nielicznych Polaków, którego biogram umieszczono w prestiżowym brytyjskim Who’s Who, działacz polonijny, czołowy działacz emigracyjnego Stronnictwa Narodowego i legendarny kurier tej partii do Polski, społecznik i filantrop. W czasach PRL-u zaangażowany w pomoc humanitarną dla Polaków, sympatyk i współpracownik Ruchu Młodej Polski, założyciel i lider londyńskich struktur Zjednoczenia Chrześcijańsko–Narodowego, światowej sławy tłumacz i redaktor periodyków naukowych oraz książek, ale przede wszystkich Przyjaciel Polski i Polaków, człowiek gołębiego serca i twardych przekonań. Posiadał imane brytyjskiego gentlemana połączony z literacką osobowością panów: Zagłoby, Jowialskiego i Samuela Pickwicka. Tomasz Sikorski

Z Albinem Tybulewiczem — działaczem polonijnym, społecznym, politykiem, filantropem i przyjacielem Polski rozmawiali: Radosław Ptaszyński i Tomasz Sikorski.

Tomasz Sikorski, Radosław Ptaszyński, Albin z Albionu, von Borowiecky, Warszawa 2015.

Książkę można nabyć TUTAJ.

Gdybym miał najbardziej osobiście scharakteryzować bohatera tej książki, powiedziałbym: niezawodny w przyjaźni, „całą rozległą stroną swego ducha” żyjący sprawami Polski i swego narodu, tak jak zachęcał do tego Roman Dmowski – jego polityczny Mistrz.
Aleksander Hall

…miałem okazję spotkać i dobrze poznać dwóch tak różnych, a tak mocno ze sobą zaprzyjaźnionych ludzi – śp. Wiesława Chrzanowskiego i Albina Tybulewicza. […] To było interesujące doświadczenie – zderzenie tak różnych charakterów: Pana Albina zawsze pełnego entuzjazmu, żywo i z optymizmem zainteresowanego każdą nową inicjatywą polityczną i Profesora pełnego dystansu i niekiedy mocno ironicznie komentującego te same pomysły i osoby.
Piotr Mierecki

…co mnie najbardziej fascynuje w historii Albina Tybulewicza, to jego nieustający i szczery entuzjazm dla polskich spraw. Nie jest to entuzjazm z rodzaju naiwnych i żyjących w poetyckich chmurach osób. To jest model z najlepszej endeckiej szkoły, czyli myślenie i działanie w kategoriach konkretów i z szacunkiem dla realiów. Polska to trudna i wymagająca miłość, a mimo to Albin Tybulewicz potrafił na swój sposób i – powtórzę to – z entuzjazmem z oddali jej służyć.
Robert Kuraszkiewicz

Artykuł Świat według Albina z Albionu pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/swiat-wedlug-albina-z-albionu/feed/ 0
Socjalizm: mówi się jedno, myśli się drugie, robi trzecie https://niezlomni.com/pisze-i-mowi-sie-jedno-mysli-sie-drugie-robi-trzecie-taki-jest-socjalizm/ https://niezlomni.com/pisze-i-mowi-sie-jedno-mysli-sie-drugie-robi-trzecie-taki-jest-socjalizm/#respond Mon, 25 Jan 2016 19:00:50 +0000 http://niezlomni.com/?p=26234

Ciekawe świadectwo postawy, którą autor celnie określił zasadą „trójcy osobistej”, pisał: „Zasada „trójcy osobistej” dominuje w naszym socjalizmie w całej rozciągłości. Pisze i mówi się jedno, myśli się – drugie, robi – trzecie. Z tego wychodzi to, co jest – realny socjalizm komunistyczny.” Dlatego zapiski, które możemy czytać w „Tajnym dzienniku żołnierza IV Rzeczypospolitej” możemy czytać dopiero dziś.

Są to autentyczne zapiski prowadzone od chwili wprowadzenia stanu wojennego do dziś odzwierciedlają ewolucję poglądów zawodowego żołnierza, absolwenta Wojskowej Akademii Technicznej (Wydział Mechaniczny), dowódcy m.in. eskadry technicznej 3. Pułku Lotnictwa Myśliwsko-Bombowego 16. Dywizji Lotnictwa Myśliwsko-Szturmowego oraz innych jednostek.

Autor uczestniczył w wielu dochodzeniach dot. wojskowych katastrof lotniczych, w jednej z nich, z powodu niemożności dogadania się ze stroną sowiecką, zażądał arbitrażu międzynarodowego. Strona sowiecka, o dziwo, zgodziła się bez większych oporów, ale na „przewodniczącego” arbitrażu wyznaczyła Węgry. W trakcie dochodzenia, jak wspomina autor, „wśród profesorów rosyjskich była kobieta, która przyznawała się do polskich korzeni. Ona jako pierwsza poparła nasze wnioski i podpisała protokół wspólnych badań. Trzej rosyjscy profesorowie i dwaj pułkownicy odłożyli podpisanie dokumentu do następnego dnia. Taki częściowo podpisany protokół zdeponowaliśmy w sejfie dyrektora Instytutu i oplombowaliśmy naszą pieczęcią. Jakież było nasze zdumienie dzień później, kiedy oznajmiono nam, że w sejfie – mimo nienaruszonych plomb – protokołu nie ma! Jak się wkrótce okazało, razem z protokołem przepadła też pani profesor, która złożyła podpis razem z nami…”

Na temat tzw. pierestrojki, swoje zdanie wyrazili mieszkańcy b. imperium sowieckiego, skrupulatnie zapisane przez gen. Baranieckiego w jego pamiętniku w latach 90.: „Zapytałem między innymi, trochę prowokacyjnie, co to właściwie jest ta ich pierestrojka, bo u nas dużo się o tym mówi, ale konkretów brak. Ten bardziej rozmowny i ufny albo po prostu odważniejszy, wskazał na jakąś gablotę i pyta: - Widzisz tę szafę? – Widzę –odpowiedziałem. – Jeżeli przeniesiesz ją tam – tu wskazał ręką przeciwległą ścianę – to będzie właśnie pierestrojka. Reszta zostaje bez zmian…”

Jan Baraniecki, Tajny dziennik żołnierza IV Rzeczypospolitej, von Borowiecky, Warszawa.

Książkę można nabyć TUTAJ.

Tajny_Dziennik_Okladka_Front-610x860

Artykuł Socjalizm: mówi się jedno, myśli się drugie, robi trzecie pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/pisze-i-mowi-sie-jedno-mysli-sie-drugie-robi-trzecie-taki-jest-socjalizm/feed/ 0
„Europa trzeszczy pod naporem islamu, a biskupi zastanawiają się nad rolą homoseksualistów w Kościele”. Michalkiewicz o homolobby, synodzie, imigrantach [wideo] https://niezlomni.com/europa-trzeszczy-pod-naporem-islamu-a-biskupi-zastanawiaja-sie-nad-rola-homosekualistow-w-kosciele-michalkiewicz-o-homo-lobby-synodzie-imigrantach-wideo/ https://niezlomni.com/europa-trzeszczy-pod-naporem-islamu-a-biskupi-zastanawiaja-sie-nad-rola-homosekualistow-w-kosciele-michalkiewicz-o-homo-lobby-synodzie-imigrantach-wideo/#respond Sat, 31 Oct 2015 11:45:47 +0000 http://niezlomni.com/?p=24966


Książki Stanisława Michalkiewicza możesz nabyć TUTAJ.

Teoria spiskowa - Stanislaw Michalkiewicz (9788360748688)-610x860

Artykuł „Europa trzeszczy pod naporem islamu, a biskupi zastanawiają się nad rolą homoseksualistów w Kościele”. Michalkiewicz o homolobby, synodzie, imigrantach [wideo] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/europa-trzeszczy-pod-naporem-islamu-a-biskupi-zastanawiaja-sie-nad-rola-homosekualistow-w-kosciele-michalkiewicz-o-homo-lobby-synodzie-imigrantach-wideo/feed/ 0
Jedna z książek, którą objęliśmy patronatem została nominowana do tytułu Książki Historycznej Roku. Prosimy o głosowanie na nią https://niezlomni.com/jedna-z-ksiazek-ktora-objelismy-patronatem-zostala-nominowana-do-tytulu-ksiazki-historycznej-roku-prosimy-o-glosowanie-na-nia/ https://niezlomni.com/jedna-z-ksiazek-ktora-objelismy-patronatem-zostala-nominowana-do-tytulu-ksiazki-historycznej-roku-prosimy-o-glosowanie-na-nia/#respond Sat, 17 Oct 2015 09:53:53 +0000 http://niezlomni.com/?p=24918

Zdumiewajacy swiat - Maciej Chlopek (9788360748725)-610x860Z przyjemnością i satysfakcją informujemy, że  książka "Zdumiewający świat. ZSRR i ludzie radzieccy w propagandzie Polski Ludowej lat 1944-1956", którą portal Niezlomni.com objął patronatem otrzymała nominację do nagrody w konkursie Książka Historyczna Roku, organizowanego przez Instytut Pamięci Narodowej, Polskie Radio i Telewizję Polską. Rozstrzygnięcie konkursu nastąpi 13 listopada. Wszystkich naszych czytelników prosimy o głosowanie na książkę. Za każdy głos dziękujemy. Na książkę można zagłosować TUTAJ.

O KSIĄŻCE:

W wieku XX, po przegranej z Polską wojnie 1920 roku, dopiero sojusz z Hitlerem, a następnie zwycięstwo w II wojnie światowej, umożliwiło Rosjanom, już jako Ludziom Radzieckim, ponowne włączenie Polski w obszar swego władztwa. Komunistyczny aparat propagandowy, który zawładnął wszelkimi przejawami kultury polskiej, stanął w tym okresie przed koniecznością zasadniczej pierokowki opinii Polaków o Rosji i Rosjanach, ZSRR i Ludziach Radzieckich. ZSRR istniał w realnym świecie, ale w ludzkich umysłach miał funkcjonować jego idealny obraz propagandowy.

U źródeł „sukcesów” państwa radzieckiego leżeć miały postępowe tradycje rewolucyjne i cywilizacyjne osiągnięcia narodów radzieckich, przede wszystkim Rosjan. Pierwszym, który w 1731 roku wzbił się w powietrze za pomocą balonu, był rosyjski chłop Pierechtec Kriakutnoj, pionierem lotnictwa był Aleksander Możajski, który w 1882 roku zbudował samolot napędzany maszyną parową. Dziełem rosyjskich naukowców i wynalazców miały być również: parowóz, świeca elektryczna, radio, aparat telegraficzny, penicylina, koparka, samochód i czołg itd. Nauka radziecka rzucała wyzwania przyrodzie nie tylko na ziemi, nie tylko chciała odwrócić bieg rzek syberyjskich, wyhodować krzyżówkę małpy i człowieka, mrozoodporną pszenicę i szybko tyjącą świnię, ale „badała” i „opisywała” roślinność na Marsie…

Niniejsza praca opowiada o wielkim wysiłku propagandowym, którego celem było „wyhodowanie” Polaków podziwiających i miłujących ojczyznę światowego proletariatu, i o reakcji polskiego społeczeństwa na ten wysiłek. Opowiada o zderzeniu dwóch wizji wschodniego sąsiada – propagandowej i antypropagandowej – i o tym, co z tego wynikło. Czytelnikowi pozostawia odpowiedź na pytanie, czy ten ogromny wysiłek propagandowy okazał się syzyfowymi pracami, czy też wydał owoce i ułatwił sowietyzację Polaków…

Maciej Chłopek, "Zdumiewający świat" ZSRR i ludzie radzieccy w propagandzie Polski Ludowej lat 1944-1956, Wyd. Von Borowiecky, Warszawa.

Książkę można nabyć TUTAJ.

 

Artykuł Jedna z książek, którą objęliśmy patronatem została nominowana do tytułu Książki Historycznej Roku. Prosimy o głosowanie na nią pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/jedna-z-ksiazek-ktora-objelismy-patronatem-zostala-nominowana-do-tytulu-ksiazki-historycznej-roku-prosimy-o-glosowanie-na-nia/feed/ 0