Virtuti Militari – Niezłomni.com https://niezlomni.com Portal informacyjno-historyczny Sun, 03 Dec 2023 21:00:15 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.8 https://niezlomni.com/wp-content/uploads/2017/08/cropped-icon-260x260.png Virtuti Militari – Niezłomni.com https://niezlomni.com 32 32 Franciszek Kleeberg – wybitny dowódca, o którym zapomniała historia https://niezlomni.com/franciszek-kleeberg-wybitny-dowodca-o-ktorym-zapomniala-historia/ https://niezlomni.com/franciszek-kleeberg-wybitny-dowodca-o-ktorym-zapomniala-historia/#respond Wed, 05 Apr 2017 06:07:06 +0000 http://niezlomni.com/?p=36888

5 kwietnia 1941 roku w Weisser Hirsch koło Drezna zmarł gen. Franciszek Kleeberg, żołnierz Legionów Polskich, uczestnik wojny polsko-bolszewickiej. Od września 1939 roku dowodził SGO „Polesie”. 5 października 1939 roku, po pięciodniowych walkach z Wehrmachtem pod Kockiem, podjął decyzję o kapitulacji. Podczas wojny obronnej Polski w 1939 roku złożył broń jako ostatni polski generał. Kawaler Krzyża Komandorskiego Orderu Wojennego Virtuti Militari.

[caption id="attachment_36890" align="alignright" width="635"] Gen. bryg. Wojska Polskiego Franciszek Kleeberg (salutujący) oraz generał brygady L. Kmicic-Skrzyński[/caption]

W pożegnalnym rozkazie gen. Kleeberg pisał:

„Dalsza walka nie rokuje nadziei, a tylko rozleje krew żołnierską, która jeszcze przydać się może. Przywilejem dowódcy jest brać odpowiedzialność za siebie. Dziś biorę ją w tej najcięższej chwili – każąc zaprzestać dalszej bezcelowej walki, by nie przelewać krwi żołnierskiej nadaremnie. Dziękuję Wam za Wasze męstwo i Waszą karność, wiem, że staniecie, gdy będziecie potrzebni. Jeszcze Polska nie zginęła”.

Dariusz Baliszewski na łamach tygodnika Wprost tak opisywał tę bitwę:

2 października Kleeberg rozpoczyna swą wielką bitwę pod Kockiem. W znacznej  części – bitwę zwycięską. Gdy 5 października Hitler przyjmuje w Warszawie wielką defiladę zwycięstwa w Alejach Ujazdowskich, zwycięski Kleeberg rozrzuca na polach Adamowa, Krzywdy i Woli Gułowskiej dwie niemieckie dywizje. Nieco ponad sto kilometrów od Hitlera nadal trwa, zdawałoby się, dawno zakończona wojna. Próżno tego faktu szukać w niemieckich dokumentach.

Milczy o tej spóźnionej bitwie i sam Guderian, i szef niemieckiego sztabu generalnego gen. Franz Halder. Milczą wszyscy, bo jak tu się przyznać do tego, że Polacy, widać, wcale nie zostali pokonani. Nikt nie zna motywacji gen. Kleeberga. Dlaczego podejmował bitwę, której nie mógł już w żaden sposób wygrać? Z nikim nie konsultował swoich rozkazów. Nikogo nie pytał o zdanie i nikomu niczego nie tłumaczył.

Gdy kapitulował z braku amunicji, gdy niemieccy generałowie gratulowali Polakom ich waleczności, mówili: biliście się tak, jak tylko potrafi się bić żołnierz niemiecki. Kleeberg zimno, bez cienia egzaltacji, odpowiedział: biliśmy się tak długo, jak długo mieliśmy amunicję. To wszystko. Ale dlaczego krwawo, dlaczego tak krwawo? – pytali Niemcy. Na to pytanie Kleeberg nawet nie zamierzał odpowiadać.

Poniżej krótka anegdotka o tym, jak gen. Kleeberg, będąc w niewoli niemieckiej, przejeżdżał przez Wrocław...

https://www.youtube.com/watch?time_continue=94&v=qdf7zOxHx4I

[caption id="attachment_36891" align="aligncenter" width="778"] gen. Kleeberg z żoną Wandą z domu Paszkowska.[/caption]

Artykuł Franciszek Kleeberg – wybitny dowódca, o którym zapomniała historia pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/franciszek-kleeberg-wybitny-dowodca-o-ktorym-zapomniala-historia/feed/ 0
Nieznana historia cichociemnych, czyli zawiedzione nadzieje. O tym, jak Amerykanie szkolili Polaków w latach 50. w obliczu eskalacji konfliktu USA – ZSRS https://niezlomni.com/nieznana-historia-cichociemnych-czyli-zawiedzione-nadzieje-o-tym-jak-amerykanie-szkolili-polakow-w-latach-50-w-obliczu-eskalacji-konfliktu-usa-zsrs/ https://niezlomni.com/nieznana-historia-cichociemnych-czyli-zawiedzione-nadzieje-o-tym-jak-amerykanie-szkolili-polakow-w-latach-50-w-obliczu-eskalacji-konfliktu-usa-zsrs/#respond Wed, 23 Jul 2014 08:15:25 +0000 http://niezlomni.com/?p=15239

Telewizyjny serial „Czas honoru” przypomniał Polakom o cichociemnych – żołnierzach szkolonych na Zachodzie podczas tajnych kursów, którzy przerzuceni drogą powietrzną zasilali  szeregi Armii Krajowej. Jednak mało kto  wie, że dzieje tej elitarnej formacji nie  zakończyły się w 1945 r. I nie chodzi tu o dalsze losy tych, którzy nie złożyli broni i kontynuowali walkę w konspiracji.

Wybuch wojny w Korei w czerwcu 1950 r. gwałtownie przybliżył możliwość rozpoczęcia konfliktu na pełną skalę między mocarstwami. Przygotowania do niego podjęła także polska emigracja niepodległościowa. W grudniu 1951 r. do monachijskiej siedziby Delegatury Zagranicznej WiN zaczęli z różnych krajów Europy zjeżdżać młodzi mężczyźni. W ciągu kilku tygodni przeszli badania lekarskie, uczyli się alfabetu Morse’a i opanowali posługiwanie się nim w łączności radiowej.

W lutym 1952 r. zostali przeniesieni w okolice Frankfurtu, gdzie rozpoczął się już regularny kurs. Na ważniejszym działem było szkolenie radiowe – budowa, konserwacja, a przede wszystkim obsługa radiostacji, ale oprócz tego kursanci zdobywali podstawową wiedzę w zakresie dywersji, sabotażu, obsługi różnego typu sprzętu bojowego, posługiwania się bronią, terenoznawstwa, minerstwa, obserwacji, wyszkolenia bojowego i pierwszej pomocy. Istotną częścią szkolenia był kurs spadochronowy, a także nauka przetrwania w obcym terenie. Baczną uwagę zwracano na zaprawę fizyczną, w tym naukę dżudo. Wszystkie zdobyte teoretycznie wiadomości sprawdzano natychmiast w praktyce na ćwiczeniach terenowych.

[caption id="attachment_15240" align="aligncenter" width="579"]Stefan Skrzyszowski i Dionizy Sosnowski Stefan Skrzyszowski i Dionizy Sosnowski[/caption]

W oczekiwaniu na nową wojnę

Przeprowadzenie kursu wzorowanego ściśle na programie szkolenia cichociemnych w czasie II wojny światowej było możliwe dzięki umowie Delegatury Zagranicznej WiN z władzami amerykańskimi, zawartej  w listopadzie 1950 r. Konflikt w Korei sprawił, że USA zaczęły szukać sojuszników wśród zniewolonych przez komunistów narodów Europy Środkowej i Wschodniej. Tak narodziło
się finansowe, sprzętowe i logistyczne wsparcie dla WiN. Delegatura Zagraniczna WiN ściśle współpracowała w sprawach militarnych z polskimi władzami wojskowymi na uchodźstwie i wspólnie opracowano plan działań dywersyjnych, które przeprowadzone po wybuchu wojny siłami konspiracji, miały zastąpić amerykańskie uderzenia atomowe na cele w Polsce. Właśnie do realizacji tego planu szkolona była pierwsza grupa, która miała zapewnić łączność kraju z sojusznikami na Zachodzie.

31 lipca 1952 r. nastąpiło uroczyste zakończenie kursu. Jego absolwenci otrzymali awanse, niektórzy zaczęli się przygotowywać do przerzutu do Polski, inni zostali zatrudnieni przy organizacji kolejnego kursu czy utrzymaniu bieżącej łączności. Następny turnus rozpoczął się we wrześniu 1952 r.Tym razem wprowadzono specjalizację i np. dawni partyzanci wileńskiej Brygady AK „Juranda” Czesław Pławski i Mieczysław Fijałkowski, którzy rok wcześniej na trzymetrowej łódce uciekli przez Bałtyk do Szwecji, byli
szkoleni na dowódców oddziałów dywersyjnych. Po wybuchu wojny mieli zostać zrzuceni na Wileńszczyznę. Polskim kierownikiem kursów był kpt. Stanisław Kolasiński, cichociemny zrzucony do Polski w marcu 1943 r., kawaler Virtuti Militari.

Ofiary prowokacji

Jednym z wyróżniających się kursantów był Stefan Skrzyszowski „Bolek”, urodzony w 1911 r. w Złoczowie. Na początku lat 30. służył w WP w oddziałach telegraficznych, później pracował jako wiertacz, kierowca i mechanik. Wcielony w 1944 r. do „ludowego” WP, gdy w lutym następnego roku jako byłemu akowcowi groziło mu aresztowanie, zdezerterował. Pod nazwiskiem Janusz Patera zamieszkał na Wybrzeżu, od początku 1949 r. pracował jako mechanik w kapitanacie portu w Elblągu. W maju 1951 r. nawiązał z nim kontakt funkcjonariusz MBP na stopie niejawnej Henryk Wendrowski „Józef”, czołowy agent w prowokacyjnej V Komendzie WiN i wciągnął go do „organizacji”.

W listopadzie 1951 r. szlakiem przez Nysę Łużycką i Berlin został przerzucony do Delegatury Zagranicznej WiN. Od sierpnia 1952 r. kilkakrotnie przymierzano się do zrzucenia „Bolka” w Polsce, jednak operacja nie dochodziła do skutku i zaczął się domagać wysłania go drogą lądową. Wreszcie 6 października lot się odbył, jednak nie dostrzeżono świateł placówki odbiorczej i „Bolek” wrócił do Niemiec.

Zdecydowano wówczas, że podczas kolejnej próby towarzyszyć mu będzie młodszy od niego o 16 lat Dionizy Sosnowski „Józef”. W 1948 r. Sosnowski przyjechał z Goniądza do Warszawy i podjął studia na Akademii Medycznej, jednak wkrótce z przyczyn politycznych musiał je przerwać i podjął pracę jako wychowawca w ośrodku szkoleniowo--wychowawczym. Wiosną 1951 r. został wytypowany na Zlot Młodzieży w Berlinie, co postanowił wykorzystać do ucieczki na Zachód. Gdy informacja ta dotarła do bezpieki, został wciągnięty do operacji „Cezary”. Jego wyjazd do Berlina został zablokowany przez MBP, lecz nocą z 5 na 6 stycznia 1952 r.wraz z kolegą Januszem Borkowskim „Karolem” został przerzucony przez „organizację” do Niemiec. Obaj trafili na kurs radiotelegrafistów.Wieczorem 4 listopada 1952 r. z lotniska w Wiesbaden wystartował nieoznakowany samolot z polską załogą i dwoma skoczkami na pokładzie. Chwilę po godzinie 23 „Józef” i „Bolek” wylądowali szczęśliwie w okolicach Koszalina. Organizacja przejęła przywieziony przez nich sprzęt, wyposażenie i pieniądze. Umieszczeni w Warszawie sporządzali pisemne raporty z przebiegu kursu i konspekty szkoleniowe. Pełni entuzjazmu nie zdawali sobie sprawy, że otoczeni są przez agentów. Gdy zapadła decyzja o zakończeniu operacji „Cezary”, 6 grudnia 1952 r. zostali aresztowani. Po pokazowej rozprawie, jako „szpiedzy amerykańscy”, zostali straceni 15 maja 1953 r.

Ujawnienie V Komendy WiN, które uświadomiło Amerykanom, że w warunkach totalitarnych nie można liczyć na stworzenie masowej organizacji konspiracyjnej, śmierć Stalina oraz zmiana klimatu międzynarodowego sprawiły, że szkolenie cichociemnych zakończono, a jego uczestnicy zamiast trafić do Polski, rozproszyli się po świecie.

Wojciech Frazik, dodatek IPN do Gazety Polskiej

Artykuł Nieznana historia cichociemnych, czyli zawiedzione nadzieje. O tym, jak Amerykanie szkolili Polaków w latach 50. w obliczu eskalacji konfliktu USA – ZSRS pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/nieznana-historia-cichociemnych-czyli-zawiedzione-nadzieje-o-tym-jak-amerykanie-szkolili-polakow-w-latach-50-w-obliczu-eskalacji-konfliktu-usa-zsrs/feed/ 0
Elita polskiego wojska. Władysław Sikorski dekoruje cichociemnego Michała Fijałkę. W tle m.in. Leonard Zub-Zdanowicz https://niezlomni.com/elita-polskiego-wojska-wladyslaw-sikorski-dekoruje-cichociemnego-michala-fijalke-w-tle-m-in-leonard-zub-zdanowicz/ https://niezlomni.com/elita-polskiego-wojska-wladyslaw-sikorski-dekoruje-cichociemnego-michala-fijalke-w-tle-m-in-leonard-zub-zdanowicz/#respond Sun, 20 Jul 2014 10:16:17 +0000 http://niezlomni.com/?p=14905

Wizyta gen. Władysława Sikorskiego w ośrodku szkoleniowym cichociemnych w Audley End.

Gen.W.Sikorski dekoruje ppor.Michała Fijałkę "Kawa" Krzyżem Orderu Virtuti Militari. Ppor. Fijałka był m.in.dowódcą baonu w 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty. W pierwszym szeregu stoją od lewej po cywilnemu: ppor. Jan Woźniak, por. Bolesław Kontrym, por. Tadeusz Gaworski, por. Hieronim Łagoda, za nim ppor. Władysław Kochański, por. Leonard Zub-Zdanowicz, por. Stanisław Winter (28 sierpnia 1942)

dek

Artykuł Elita polskiego wojska. Władysław Sikorski dekoruje cichociemnego Michała Fijałkę. W tle m.in. Leonard Zub-Zdanowicz pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/elita-polskiego-wojska-wladyslaw-sikorski-dekoruje-cichociemnego-michala-fijalke-w-tle-m-in-leonard-zub-zdanowicz/feed/ 0
Na Greenpoincie powstaje piękny mural, który oddaje hołd bohaterom Powstania Warszawskiego. Zobacz zdjęcia! [foto] https://niezlomni.com/na-greenpoincie-powstaje-piekny-mural-ktory-oddaje-hold-bohaterom-powstania-warszawskiego-zobacz-zdjecia-foto/ https://niezlomni.com/na-greenpoincie-powstaje-piekny-mural-ktory-oddaje-hold-bohaterom-powstania-warszawskiego-zobacz-zdjecia-foto/#respond Sun, 20 Jul 2014 09:34:24 +0000 http://niezlomni.com/?p=14884

m1

m2

m3

m4

m5

m6

m7

Artykuł Na Greenpoincie powstaje piękny mural, który oddaje hołd bohaterom Powstania Warszawskiego. Zobacz zdjęcia! [foto] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/na-greenpoincie-powstaje-piekny-mural-ktory-oddaje-hold-bohaterom-powstania-warszawskiego-zobacz-zdjecia-foto/feed/ 0
„Zginął śmiercią najszczęśliwszą dla żołnierza”. Andrzej Romocki „Morro” – dowódca kompanii „Rudy” w batalionie „Zośka” https://niezlomni.com/14707/ https://niezlomni.com/14707/#respond Fri, 18 Jul 2014 10:33:53 +0000 http://niezlomni.com/?p=14707

Andrzej_Romocki_-_MorroPułkownik „Radosław” powiedział o nim, że „był najbardziej utalentowanym dowódcą kompanii, jakiego w swej karierze spotkał”. Por. Andrzej Romocki „Morro”, dowódca kompanii „Rudy” w Batalionie „Zośka”, zginął, trafiony w serce, 15 września 1944 roku na Solcu, gdy prowadził swoich żołnierzy do natarcia, „które – jak miał prawo przypuszczać – mogło okazać się decydujące. Zginął więc śmiercią najszczęśliwszą dla żołnierza” – pisała łączniczka „Morro” ze Starówki, Anna Borkiewicz-Celińska, autorka monografii Batalionu „Zośka”, dodając, że po śmierci Andrzeja wśród resztek jego żołnierzy zgasły ostatnie iskierki nadziei.

W „Zośce i Parasolu” Aleksander Kamiński opisał Andrzeja jako wysokiego, postawnego chłopca o jasnych blond włosach, niebieskich oczach i podłużnej, regularnej twarzy. Jak wspominała matka, Jadwiga z Niklewiczów Romocka: „Imię dostał Andrzej po siostrzeńcu Pawła, Andrzeju Wasiutyńskim. Bardzo kochał Paweł tamtego Andrzeja. Zdolny, piękny, miał dwadzieścia cztery lata, jak zginął w 1920 roku”. Andrzej Romocki ochrzczony w kościele Zbawiciela miał za patrona św. Andrzeja Bobolę. Imieniny obchodził 16 maja, razem ze swoim młodszym bratem Janem Bonawenturą.

„Morro” przyjaźnił się z Jankiem Bytnarem „Rudym”, Aleksym Dawidowskim „Alkiem” i Tadeuszem Zawadzkim „Zośką”. To on dowodził akcją na strażnicę niemiecką w Sieczychach, w której, jako jedyny, zginął „Zośka”. Potem powtarzał: „musimy Zośkę i Rudego zastąpić, muszą trwać w naszej pracy”. Z jego m.in. inicjatywy Oddział Szturmowy „Wisła” vel „Jerzy” przemianowano na Batalion „Zośka”, w którym dowodził najpierw plutonem, a potem 2. kompanią „Rudy”. W maju 1944 roku Romocki ukończył tajną Szkołę Podchorążych „Agrykola” z trzecią lokatą.

„I tylu ich znowu zostanie”

Andrzej_romocki„Morro” walczył na Woli. Jego plutony zdobyły drugiego dnia Powstania dwie niemieckie Pantery. Atakował Szpital św. Zofii oraz Gęsiówkę. Za dowodzenie „Rudym” na Woli i błyskawiczne uderzenie z rejonu ulicy Sołtyka podczas natarcia Niemców na cmentarz ewangelicki dostał Order Virtuti Militari. 11 sierpnia przeszedł z „Zośką” na Stare Miasto. Następnego dnia w natarciu na niemieckie magazyny przy Stawkach został ranny młodszy brat Andrzeja, Jan Bonawentura. Bracia widzieli się po raz ostatni 17 sierpnia w szpitalu przy Miodowej 23. „Andrzej ’Morro’ wniósł zapach dymu. Miał twarz osmaloną przez wybuch ’szafy’, spalone brwi, obandażowaną głowę” – napisał Kamiński w „Zośce i Parasolu”. Nazajutrz szpital został zbombardowany i Janek zginął.

A Andrzej walczył dalej i wyróżniał się swoją postawą: „jednakowo spokojny, stanowczy, zawsze podejmujący błyskawiczne decyzje, panujący nad sytuacją. Wśród hałasu motorów, czołgów, goliatów, wybuchu pocisków umiejący zadbać zarówno o to, w którym kierunku wzmóc ogień, jak i o to, który posterunek zmienić ze względu na wyczerpanie żołnierzy” – stwierdzała jego łączniczka Anna Borkiewicz.

„Za wykazane walory dowódcze w okresie 4-tygodniowych walk” generał „Bór” mianował Romockiego 30 sierpnia podporucznikiem czasu wojny. Z 30 na 31 sierpnia w czasie przebijania się do Śródmieścia „Morro” dostał postrzał w nos, ale jego kompanii, jako jedynej, udało się nie wchodzić do kanałów i przejść przez Ogród Saski wśród pozycji wroga, udając niemiecki oddział. Dostał za to drugi Krzyż Walecznych i 5 września przeszedł na Czerniaków. Gdy dowódca „Zośki” kpt. Ryszard Białous „Jerzy” objął „Brodę 53”, Andrzej został jego zastępcą. Do kompanii „Rudy” dołączono resztki „Maćka” i „Giewonta”. Na Powiślu Czerniakowskim walczyły jeszcze bataliony: „Czata 49” i „Parasol” oraz Zgrupowanie „Kryska” kpt. Zygmunta Netzera, w składzie którego znajdował się 535. pluton Słowaków pod dowództwem ppor. Mirosława Iringha „Stanki”.

Zadanie obrony przyczółków na Czerniakowie Andrzej przyjął z entuzjazmem: „To może być punktem zwrotnym całego powstania! Tylko że znowu my! Chłopcy są tacy przemęczeni… I tylu ich znowu zostanie”. Do dowódców plutonów, m.in. Andrzeja Samsonowicza „Księcia” i Jerzego Gawina „Słonia”, powiedział: „Koledzy! Zostało nam powierzone zadanie utworzenia przyczółka na Wiśle. Łączność z drugim brzegiem została nawiązana i może dziś w nocy wyląduje u nas armia Berlinga. Utworzenie przyczółka jest rzeczą bardzo trudną i dlatego powierzono to zadanie nam. Bo my musimy tego dokonać! I kto wie? Może właśnie nam przypadnie chwała ocalenia Warszawy?”.

[caption id="attachment_14710" align="alignleft" width="640"]Krzyż nad grobem hm. kpt Andrzeja Morro na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie Krzyż nad grobem hm. kpt Andrzeja Morro na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie[/caption]

Żołnierze „Zośki” zajęli stanowiska na brzegu Wisły o północy z 14 na 15 września – „pod silnym ostrzałem Niemców, idącym od portu czerniakowskiego i od mostu Poniatowskiego, z którego ocalało jedno przęsło. Chłopcy odpowiadają ogniem i udaje się nieprzyjaciela odepchnąć – pisze Barbara Wachowicz w „To ’Zośki’ wiara!” – Niebo jaśnieje późnym wrześniowym świtem. Słońce wzejdzie o 6.26 i uczyni się złoto-jesienny dzień 15 września roku 1944. Tuż przed wschodem Andrzej grupuje swoich chłopców w okolicy białego, parterowego domku u wylotu ulicy Wilanowskiej”.

Ostatnia łączniczka „Morro”, Krystyna Musiatowicz, zapamiętała, że „Andrzej chwilę naradzał się z Witoldem; za chwilę z jakiejś narzuty i podszewki przygotowują sztandar biało-czerwony. ’Kto ze mną na ochotnika?’. Zrywa się trzech, wśród nich Wojtek Burek. Pierwszy przez dziurę w murze przechodzi Andrzej, za nim pozostali chłopcy”. Wtedy Krystyna ostatni raz widziała Andrzeja i Wojtka. „Wściekła strzelanina, ale już dopadli do białego domku po drugiej stronie. Cisza. A potem pojedyncze strzały. I krzyk: ’Sanitariuszka, prędzej! Andrzej ranny!’. Najbliżej była Zosia Sadowa – zrywa się i przeskakuje ulicę. Znowu straszna strzelanina; po chwili Zosia wraca zapłakana: ’Andrzej nie żyje! I drugi też dostał, ten Burek’. […] Zbliża się Witold i rozkazującym tonem mówi: ’Biegnij do pułkownika Radosława i zamelduj: łączność z Berlingowcami nawiązana, Andrzej ’Morro’ nie żyje. Spytaj, kto ma objąć dowództwo’”. Wiadomość o śmierci Andrzeja bardzo poruszyła płk. „Radosława” i kpt. „Jerzego”, a także wszystkich żołnierzy. Aleksander Kamiński stwierdził: „Każde życie jest bezcenne. I każdy z poległych towarzyszy Andrzeja ’Morro’ ofiarował życie narodowi. Ani mniej, ani więcej niż Andrzej. Ale śmierć Andrzeja była także ciosem w zespół. Andrzej ’Morro’ bowiem stał się w toku walk powstańczych uosobieniem ’Rudego’, nadzieją ’Zośki’, wcieleniem ideałów szaro-szeregowych”.

„Kiedy się teraz wszyscy zobaczymy?”

[caption id="attachment_14711" align="alignright" width="400"]Andrzej Romocki "Morro" Andrzej Romocki "Morro"[/caption]

Matka, Jadwiga Romocka, wróciła do zrujnowanej Warszawy w lutym 1945 roku: „Widocznie musiałam żyć, aby Was pochować. I odnalazłam Was, Jasieńku, tego samego dnia Obydwóch – tam na Miodowej na cmentarzyku i na Solcu przy domku i rowie…”. Na grobie Janka Bonawentury przy Miodowej zachowały się nagrobne tabliczki, miejsce pod drzewem zapamiętał ostatni dowódca „Rudego”, Witold Morawski „Czarny”, który pomógł w odszukaniu grobu. Andrzeja znaleźli na Solcu, w miejscu gdzie zginął, jego przyjaciele i podwładni. Jadwiga Romocka zapisała w swoim pamiętniku: „Chłopcy odkopali do połowy Andrzeja, wręczyli mi krzyż harcerski, odcięli koalicyjkę z odznaką ’Agricoli’ – pokazali ryngraf z Matką Boską Ostrobramską, którego nie wzięłam – zostawiłam. Podali mi płócienną torbę, z której posypały się zupełnie świeże cukierki Wedla… Żadnych dokumentów, ale tożsamość najzupełniej stwierdzona”.

Pogrzeb Janka odbył się 13 marca 1945 roku i był pierwszym na kwaterze Batalionu „Zośka”. Andrzeja pochowano obok brata 31 października 1945 roku. Trumnę „Morro” owinięto biało-czerwoną flagą ze znakiem Polski Walczącej. Położono na niej jego hełm ze znakiem Grup Szturmowych, w pokrowcu z panterki, podziurawiony odłamkami. Trumnę niósł m.in. Jan Rodowicz „Anoda” i Bogdan Celiński „Wiktor”. Kondukt szedł od Wisły, poprzez Czerniaków, Śródmieście, koło kościoła Świętego Antoniego, ulicą Senatorską, przez ruiny getta, do Okopowej – przez całą Warszawę na cmentarz wojskowy – tak jak prowadził szlak bojowy Andrzeja – tylko w przeciwnym kierunku.

fragment książki Joanny Wieliczki-Szarkowej „Powstanie Warszawskie 1944. Gloria victis”

TUTAJ MOŻESZ KUPIĆ KSIĄŻKĘ

Artykuł „Zginął śmiercią najszczęśliwszą dla żołnierza”. Andrzej Romocki „Morro” – dowódca kompanii „Rudy” w batalionie „Zośka” pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/14707/feed/ 0
Bohater wojny polsko-bolszewickiej doczeka się godnego grobowca, zniszczonego w okresie PRL-u https://niezlomni.com/14557/ https://niezlomni.com/14557/#respond Thu, 17 Jul 2014 10:08:32 +0000 http://niezlomni.com/?p=14557

Stefan_PogonowskiDo 15 października dawny blask ma odzyskać grób bohatera wojny polsko-bolszewickiej z 1920 roku Stefana Pogonowskiego na Starym Cmentarzu w Łodzi. Na pomniku zrekonstruowane zostaną m.in. skrzydła rycerza husarii oraz pamiątkowa tablica zniszczona w okresie PRL. Miejsce spoczynku Pogonowskiego jest jednym z symboli łódzkiego cmentarza. Porucznik Stefan Pogonowski w wieku 25 lat poległ pod Radzyminem, prowadząc I batalion 28. Pułku Strzelców Kaniowskich do ataku na wojska sowieckie. Pośmiertnie został odznaczony Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari i awansowany do stopnia kapitana.

źródło: Nasz Dziennik

[caption id="attachment_14558" align="aligncenter" width="640"]Grób Stefana Pogonowskiego w Łodzi Grób Stefana Pogonowskiego w Łodzi[/caption]

Artykuł Bohater wojny polsko-bolszewickiej doczeka się godnego grobowca, zniszczonego w okresie PRL-u pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/14557/feed/ 0
Najmłodszy polski żołnierz odznaczony Virtuti Militari: 13-letni Antoś zachował się jak trzeba w chwili próby https://niezlomni.com/najmlodszy-polski-zolnierz-odznaczony-virtuti-militari-13-letni-antos-zachowal-sie-jak-trzeba-w-chwili-proby/ Sat, 02 Nov 2013 08:08:23 +0000 http://niezlomni.com/?p=972

antos-petrykiewicz16 stycznia 1919 r. wskutek odniesionych ran zmarł Antoś Petrykiewicz. Umierał w wieku 13 lat, walcząc w obronie swojego ukochanego miasta. Dziś jest postacią znaną przeważnie tylko kresowiakom. Był najmłodszym polskim żołnierzem, który odznaczony został Orderem Virtuti Militari.

Antoś Petrykiewicz urodził się w 1905 r. we Lwowie. Był uczniem II klasy lwowskiego gimnazjum, kiedy to Polska poderwała się w listopadzie 1918 r. do walki o niepodległość.

Wychodzący ze Lwowa Austriacy pozostawili miasto w rękach Ukraińców. Gdy polska ludność rano 1 listopada zobaczyła na Ratuszu i innych budynkach flagi ukraińskie, ruszyła do odbicia władzy. Rozpoczęły się walki o Lwów. W mieście nie było polskiego wojska, ludność cywilna chwyciła za broń.

[quote]Dla Antosia i wielu jego rówieśników był to moment wielkiej próby. Miasta zaczęła bronić młodzież i dzieci, by zachować je dla odradzającej się Polski. „Lwowskie Orlęta” poświęcały swoje młode życie dla Ojczyzny.[/quote]

Od pierwszych dni listopada, pod dowództwem Romana Abrahama w oddziale „Straceńców”, walczył 13-letni Antoś Petrykiewicz. 23 grudnia 1918 r. został ciężko ranny w walkach pod Persenkówką, broniąc „Reduty Śmierci”, „Góry Stracenia”. Zmarł trzy  tygodnie później, w szpitalu na Politechnice Lwowskiej, 16 stycznia 1919 r. na skutek odniesionych w walce ran. Roman Abraham wspominał, że Antoś „…w walce był nieustępliwy”.

Naczelnik Państwa marszałek Józef Piłsudski odznaczył pośmiertnie szeregowego Antoniego Petrykiewicza za męstwo Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari. Po dziś jest on najmłodszym polskich żołnierzem, którego uhonorowano tym odznaczeniem.

[caption id="attachment_974" align="alignleft" width="840"]Cmentarz Orląt Lwowskich Cmentarz Orląt Lwowskich[/caption]

Antoś Petrykiewicz został pochowany w katakumbach na Cmentarzu Orląt. Na jego nagrobku widnieje napis: ” szer. Petrykiewicz Antoni, lat 13, uczeń II klasy gimnazjum V z odcinka III Góra Stracenia, ranny 23.XII. na Persenkówce, + 16 I 1919 r., kawaler Virtuti Militari, 3 krz. wal., odznaką rycerzy śmierci, odz. III odc. Orlęta”

Bard Lwowa, Henryk Zbierzchowski tak o nim napisał:

O Antosiu Petrykiewiczu

W pamięci ten żołnierz mały,
Który ocalił Lwów.
Dla Polski chwały:
Czapka większa od głowy,
Pod którą widać włos płowy.
A na obszernym mundurze
Jak ze starszego brata
Na łacie łata,
Dziura na dziurze.

Hanna Dobias-Telesińska, artykuł ze strony Lwowiacy.pl

Artykuł Najmłodszy polski żołnierz odznaczony Virtuti Militari: 13-letni Antoś zachował się jak trzeba w chwili próby pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
Tadeusz Rozwadowski – wielki bohater wojny z bolszewikami, wyklęty przez propagandę https://niezlomni.com/tadeusz-rozwadowski-wielki-bohater-wojny-z-bolszewikami-wyklety-przez-propagande-sanacyjna-i-komunistyczna/ https://niezlomni.com/tadeusz-rozwadowski-wielki-bohater-wojny-z-bolszewikami-wyklety-przez-propagande-sanacyjna-i-komunistyczna/#comments Fri, 18 Oct 2013 10:08:39 +0000 http://niezlomni.com/?p=313

jordan_rozwadowskiO WYBORZE DROGI ŻYCIOWEJ

Służba wojskowa była tradycją w rodzinie Jordan Rozwadowskich. Przodkowie generała już w epoce przedrozbiorowej służyli w polskim wojsku, a następnie brali udział w wojnach o niepodległość Polski i w kolejnych powstaniach narodowych. Pradziad generała – płk Kazimierz Rozwadowski był m.in. organizatorem 8. Pułku Ułanów z czasów Księstwa Warszawskiego.

Bezpośrednio o wyborze takiej drogi życiowej dla swego syna zadecydował natomiast Tomisław Rozwadowski – powstaniec styczniowy i oficer armii austriackiej. Rozwadowski senior po dwóch nieudanych wyprawach powstańczych doszedł do wniosku, że jeśli Polska ma odzyskać niepodległość, to potrzebni będą wykształceni oficerowie; dlatego posłał wszystkich swoich synów, obok Tadeusza także Wiktora i Samuela, do austriackich szkół wojskowych.

O WYJĄTKOWYM WYRÓŻNIENIU

- Historia tego krzyża (orderu Marii Teresy - red.), nadawanego za czyny dokonane, jak mówiono, „bez rozkazu lub wbrew rozkazowi” jest rzeczywiście niezwykła. Był to pierwszy nowoczesny order wojskowy sięgający swymi korzeniami bitwy pod Kolinem w 1757 r. Na jego statucie wzorowane były przepisy innych, później powstałych, orderów wojskowych m.in. statut Virtuti Militari. W czasie I wojny światowej Orderem Wojskowym Marii Teresy odznaczono 131 dowódców oraz oficerów. Wśród nich było 5 Polaków: oprócz Tadeusza Rozwadowskiego także: Emil Prochaska, Mieczysław Skulski, Stanisław Wieroński oraz Jerzy Zwierkowski (jedyny oficer marynarki w tym gronie).

O FORMOWANIU WOJSKA POLSKI NIEPODLEGŁEJ I KONFLIKCIE Z PIŁSUDSKIM
- Rozwadowski, obejmując z ramienia Rady Regencyjnej, z którą współpracował już od 1917 r., stanowisko szefa Sztabu Generalnego wykonał rzeczywiście wielką pracę. W ciągu dwóch tygodni, na bazie wcześniej istniejących instytucji wojskowych, generał i jego współpracownicy (szczególnie aktywny był ppłk Włodzimierz Zagórski) zorganizowali Sztab Generalny oraz Ministerstwo Spraw Wojskowych. Szef sztabu powołał także zalążki poszczególnych rodzajów wojska m.in.: kawalerię, marynarkę wojenną, straż graniczną. Po powrocie Józefa Piłsudskiego między Naczelnym Wodzem i szefem sztabu doszło rzeczywiście do różnicy poglądów. Generał naciskał na szybką mobilizację i formowanie regularnych oddziałów, podczas gdy Naczelnik Państwa forsował tworzenie oddziałów ochotniczych odpornych na zimno i niedostatki pierwszych miesięcy Niepodległości. Ostatecznie przeważyło zdanie Naczelnika, a Rozwadowski odszedł na stanowisko dowódcy Armii Wschód.

BOHATERSKA OBRONA LWOWA I NIE TYLKO

Tadeusz RozwadowskiHistoria.org.pl: Później zapisał się w historii jako obrońca Lwowa. To nieco zapomniana karta naszych dziejów. Z nikłymi siłami, bez wsparcia z Warszawy i mimo rozkazu wycofania trwał na posterunku. Miał powiedzieć:

[quote]Powziąłem niezłomną decyzję raczej zginąć z załogą niż w myśl rozkazu Naczelnego Dowództwa opuścić Lwów[/quote].

Dopiero krytyka społeczeństwa na władze w Warszawie doprowadziła do wysłania odsieczy na Lwów...

Mariusz Patelski: - O wydarzeniach tych rzeczywiście rzadko się wspomina w mediach, podobnie jak o konflikcie polsko-czeskim ze stycznia i lutego 1919 r. Społeczeństwo Małopolski, mimo znaczącego wykrwawienia w toku I wojny światowej, wykonało nadludzki wysiłek, zyskując dla Polski Galicję Wschodnią i znaczną część Śląska Cieszyńskiego.

Biorąc pod uwagę konflikt z Ukraińcami: w efekcie powziętych przez Naczelnego Wodza decyzji, wojna o Lwów i Małopolskę Wschodnią toczona była w początkowym okresie (przełom 1918 i 1919 roku) pomiędzy oddziałami polskimi głównie z Małopolski i ukraińskimi z tzw. Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej. Ponieważ Ukraińcy zdecydowali się na powszechną mobilizację, ich armia trzykrotnie przewyższyła liczebnie siły polskiej Armii Wschód. Tak dużych oddziałów Rozwadowski nie mógł pokonać, ale szachował je z powodzeniem, broniąc Lwowa. Miało to istotne znaczenie w związku z toczącymi się rozmowami na Konferencji Pokojowej w Paryżu. Ukraińcom z Galicji, a należy podkreślić, iż potrafili świetnie się wówczas zorganizować (w przeciwieństwie do swych współbraci z Kijowa), zabrakło jednak doświadczonych dowódców i zaopatrzenia. Z tego powodu, po przybyciu odsieczy, w skład której weszły także oddziały z Wielkopolski, losy wojny przechyliły się na stronę polską. Jednak na pełne zwycięstwo trzeba było poczekać jeszcze kilka miesięcy.

O ODESŁANIU ROZWADOWSKIEGO DO PARYŻA

Przyczyna odejścia generała ze stanowiska dowódcy Armii Wschód ma skomplikowany charakter. Naciski były z różnych stron, bo Rozwadowski naraził się zarówno lwowskim narodowym demokratom jak i socjalistom, a Naczelny Wódz bardzo szybko przystał na zmianę dowodzącego. Na nowej placówce gen. Rozwadowski położył fundamenty pod przyszły sojusz polsko-rumuński i polsko-francuski. Jego zasługą jest też sprowadzenie do Polski lotników amerykańskich, którzy zasłużyli się w wojnie polsko-bolszewickiej, współtworząc Eskadrę im. Tadeusza Kościuszki.

O WOJNIE POLSKO-BOLSZEWICKIEJ
Historia.org.pl: Dopiero w najtrudniejszym momencie, gdy wydawało się, że padnie Warszawa Józef Piłsudski wzywa Rozwadowskiego na ratunek stolicy. Na wszystkich rozkazach operacyjnych od 12 do 16 sierpnia widnieje podpis generała. Podobno dlatego, że Piłsudski załamał się nerwowo, co potwierdza złożenie przez niego 12 sierpnia 1920 r. na ręce Premiera Witosa dymisji z piastowanych stanowisk...

Mariusz Patelski: - Rzeczywiście generał objął stanowisko szefa Sztabu Generalnego w przełomowym momencie wojny. O depresji Marszałka pisało też wielu polityków w swych wspomnieniach. Pisał o tym także w swym szkicu gen. Kukiel, ale tekst ten dotąd nie został opublikowany.

bitwa-warszawskaHistoria.org.pl: - Kto był autorem planu zwycięskiej bitwy warszawskiej?

Mariusz Patelski: - Niewątpliwie Rozwadowski. To on także zmodyfikował pierwotne plany wzmacniając lewe skrzydło wojsk polskich rozkazem nr 10000.

Historia.org.pl: - Jaki wpływ na zwycięstwo miało złamanie rosyjskich szyfrów? Skutecznie wykorzystano przechwycone informacje?

Mariusz Patelski: - Wiedza o zamiarach przeciwnika jest równie istotna jak oręż, którym się walczy. Bronią tą trzeba jednak umieć się posłużyć, tymczasem bolszewicy doszli aż pod Warszawę.

PIŁSUDSKI VS ROZWADOWSKI CIĄG DALSZY

Historia.org.pl: - Zaraz po zakończeniu z sukcesem operacji warszawskiej rozpoczęła się inna, tym razem propagandowa walka. Spierano się autorstwo warszawskiego zwycięstwa. Wydaje się, że w tym sporze najlepiej wypadł Piłsudski....

Mariusz Patelski: - Do końca wojny, a nawet po jej zakończeniu Rozwadowski nie uczestniczył w sporach na ten temat. Zachowywał bardzo lojalną postawę wobec Naczelnego Wodza, co najbardziej uwidoczniło się w okresie afery Biura Prasowego Sztabu. Przełomem było wystąpienie publiczne socjalisty Jędrzeja Moraczewskiego, który ujawnił, że były dwa plany bitwy: jeden Rozwadowskiego drugi Weyganda, z których Piłsudski wybrał bardziej ryzykowny, opracowany przez swego szefa sztabu. Nastąpiło to dopiero w 1922 r. i dopiero wówczas rozpoczęła się burza, w którą został wciągnięty Rozwadowski.

Po wojnie generał nie zabiegał o stanowiska, które wikłałyby go w bieżącą politykę, a takimi były z pewnością: szefostwo Sztabu Generalnego, czy stanowisko ministra spraw wojskowych. Z zadowoleniem objął natomiast Generalny Inspektorat Jazdy/Kawalerii. W 1924 r. współtworzył wielką reformę tej narodowej broni Polaków.

(...) Nie zostały też zrealizowane pomysły Rozwadowskiego związane z tworzeniem samodzielnych jednostek pancernych, ani tzw. „armii wysokiego pogotowia„, zdolnej do błyskawicznej mobilizacji w obliczu najazdu ze strony Niemiec lub Rosji. Armia taka miała być doskonale wyposażona, m.in.: w lotnictwo, zmodernizowaną kawalerię, i ”całkiem samodzielnie zorganizowane grupy specjalnej broni pancernej samochodowej”. Dziś taką formację nazwalibyśmy zapewne siłami szybkiego reagowania.

Rozwadowski łączył gruntowną wiedzę techniczną z doświadczeniem bojowym i wyciągał wnioski. Domyślał się, że w przyszłej wojnie wzrośnie znaczenie broni pancernej i lotnictwa, stąd już 1921 r. wnioskował o powołanie specjalnego referatu w Sztabie Generalnym, który miał koordynować prace dotyczące obrony przeciwlotniczej i gazowej. Wymowny jest także fakt, iż jeden z ostatnich jego projektów dotyczył budowy nowego rodzaju bomby lotniczej.

O WYDARZENIACH W MAJU 1926 R.

- Od terminu „zamach…„ czy „przewrót majowy„ wolę określenie gen. Kukiela - ”majowa wojna domowa”, które bardziej, moim zdaniem, oddaje to co wówczas się stało. Gwałtowność toczonych walk, determinacja obu stron i przekonanie o słuszności głoszonych idei potwierdzają tezę, iż w Warszawie w tych dniach miała miejsce regularna wojna domowa. Kolejnym dowodem na to jest udział w tym konflikcie ludności cywilnej. Wprawdzie większość warszawiaków opowiedziała się za Piłsudskim, szczególnie aktywne były oddziały Związku Strzeleckiego (członkowie Związku po zmobilizowaniu wzięli udział w walkach w sile sześciu kompanii),a także członkowie KPP…, ale po drugiej stronie opowiedziała się także wielu cywilów zwłaszcza młodzież studencka oraz członkowie Sokoła i ZHP. Symbolem oporu wobec zbrojnego zamachu była wreszcie śmierć, w niejasnych okolicznościach, studenta Karola Levittoux – stryjecznego wnuka słynnego konspiratora i carskiego więźnia. Ruch wojsk trwał także poza stolicą. W poszczególnych okręgach wojskowych formowano siły idące na pomoc walczącym stronom.

W nawiązaniu do drugiej kwestii – generał, niestety, popełnił w toku walk kilka znaczących błędów. Przede wszystkim drugiego dnia nie wykorzystał szansy zajęcia Ministerstwa i Dyrekcji Kolei z węzłami łączności kolejowej, co umożliwiłoby kontakt z prowincją oraz usprawniło transport posiłków dla wojsk rządowych. Zawiódł się także w kwestii pomocy ze strony płk. Modelskiego, który dał się zaskoczyć i aresztować w Cytadeli.

Na obronę generała należy przytoczyć fakt, podkreślany już w pracy Stanisława Hallera o maju 1926 r., że obrońcy rządu i Prezydenta nie wiedzieli na kogo mogą liczyć w Warszawie i kto został wciągnięty do spisku. Warto także podkreślić, iż Rozwadowski przegrał bitwę o stolicę, ale nie został pokonany. Siły, którymi dysponował, zdołały się wycofać, a o kapitulacji zadecydowali politycy i to w momencie, gdy pod Warszawą pojawiły znaczniejsze siły, które mogły zupełnie zmienić wynik tego konfliktu. Ciekawostką jest, że oddziałami przeciwnika dowodził nie Piłsudski, lecz gen. Gustaw Orlicz-Dreszer, którego Rozwadowski oceniał jako jednego z najwybitniejszych dowódców kawalerii.

HISTORIA.ORG.PL: Rozwadowski wydał wówczas rozkaz, w który wzywał do pojmania przywódców spisku nawet za cenę ich życia…

Mariusz Patelski: - W ferworze walk dowódca wojsk rządowych rzeczywiście wydał taki rozkaz. Wówczas, a czasami jeszcze i dziś, jest on przywoływany jako przykład małoduszności i zacietrzewienia Rozwadowskiego. Należy jednak pamiętać w jakich warunkach i pod jaką presją przyszło mu działać. Ówczesne wystąpienie traktował jako początek rewolucji i najprawdopodobniej wiedział o porozumieniu strony przeciwnej z komunistami.

Szans na ujęcie Piłsudskiego raczej nie było. Zachodziła natomiast obawa, że w razie klęski wycofa się do Wilna, gdzie miał największe poparcie i będzie kontynuować działania wojenne, które rozleją się na inne regiony Polski. Takiego obrotu spraw obawiali się prezydent Wojciechowski i premier Witos dlatego podjęli decyzję o kapitulacji.

O POBYCIE W SANACYJNYM WIĘZIENIU

HISTORIA.ORG.PL: - Piłsudski 22 maja 1926 r. wydał odezwę, w której obiecywał, że nie wyciągnie konsekwencji wobec pokonanych. Mówił też o zgodzie i pojednaniu. Kłamał, bo kilku generałów, w tym Rozwadowskiego aresztowano...
MARIUSZ PATELSKI: - Generałów: Rozwadowskiego, Włodzimierza Zagórskiego, ministra spraw wojskowych Juliusza Malczewskiego oraz Bolesława Jaźwińskiego rzeczywiście aresztowano i wywieziono do Wojskowego Więzienia Śledczego na Antokolu w Wilnie.

Aby zatrzeć wrażenie, że jest to zemsta za ich postawę w maju, wysunięto wobec nich zarzuty natury kryminalnej, a w przypadku gen. Malczewskiego zarzut lżenia wziętych do niewoli szwoleżerów z 1. Pułku Szwoleżerów oraz niektórych oficerów strony przeciwnej. Później dodano Malczewskiemu także zarzut o obrazę wyższego stopniem – marszałka Józefa Piłsudskiego, o którym generał miał się wyrazić: „słuchacie tego starego dziada Piłsudskiego”. W prasie z tego okresu z premedytacją kłamano natomiast, że Malczewski miał bić szpicrutą i opluwać pojmanych szwoleżerów, zarzutu tego próżno jednak szukać w dostępnych dokumentach wojskowych. Żadnemu z wymienionych generałów nie udowodniono też winy. Sprawę Malczewskiego umorzono, Zagórski zaginął, a Rozwadowski i Jaźwiński zmarli zanim zakończyły się procesy w ich sprawie.

Warunki uwięzienia generałów mocno odbiegały od standardów już wówczas przyjętych w krajach europejskich. W przypadku wysokich szarżą i zasłużonych dowódców stosowano raczej areszt domowy. Tymczasem stare carskie więzienie, zlokalizowane w dawnym pałacu Słuszków na Antokolu w Wilnie, było w opłakanych stanie technicznym. Cele, z powodu awarii pieców, były zimne, a ze ścian odpadał tynk. Z powodu trudnych warunków lokalowych w więzieniu zamknięto także izbę chorych. Generała jednak najbardziej irytował fakt, że był przetrzymywany w sąsiedztwie pospolitych przestępców. Mimo tych upokarzających warunków zdecydowanie jednak odmawiał działań, których celem było wywołanie interwencji w jego sprawie, ze strony którejś z panujących rodzin europejskich. Uważał bowiem, że godziłoby to w dobre imię Polski na arenie międzynarodowej.

Rozwadowski wyszedł na wolność 18 maja 1927 r. po uprzednim przedstawieniu mu aktu oskarżenia. Jego uwolnienie poprzedziły różne akcje protestacyjne i uchwały Senatu. Głośnym echem odbiło się zwłaszcza wystąpienie rektora Uniwersytetu Wileńskiego - prof. Mariana Zdziechowskiego, który wydał własnym sumptem broszurę „Sprawa sumienia polskiego”.

O TAJEMNICZYCH ZGONACH W II RP

- Włodzimierz Zagórski padł ofiarą mordu politycznego i chyba większość historyków nie ma dziś wątpliwości w tej kwestii. W przypadku gen. Rozwadowskiego sprawa jest bardziej skomplikowana. Sam generał uważał, że był podtruwany w czasie transportu. Do tezy o otruciu przychylał się gen. Kukiel oraz słynny lwowski chirurg - prof. Tadeusz Ostrowski. Bezpośrednich dowodów w tej sprawie nie ma, ale wymowny jest fakt, iż władze wojskowe zabroniły sekcji zwłok. Warto dodać, że po maju 1926 r. miała miejsce cała seria tajemniczych zgonów. Znawca archiwaliów wojskowych (twórca słynnych Tek Laudańskiego), a w czasie wojny polsko-sowieckiej oficer II Oddziału Sztabu - płk Stanisław Laudański zginął w 1926 r. śmiercią samobójczą. Gen. Jan Thullie wysuwany w 1925 r.( wbrew Piłsudskiemu) do stanowiska ministra spraw wojskowych zmarł w 1927 r. z powodu zatrucia rybą… Dziwne okoliczności towarzyszyły też śmierci generałów Jana Hempla i Oswalda Franka oraz kontradmirała Jerzego Zwierkowskiego.

TADEUSZ ROZWADOWSKI - GENERAŁ ZAPOMNIANY

[caption id="attachment_316" align="alignleft" width="300"]Cmentarz Obrońców Lwowa - pusty grób generała Tadeusza Rozwadowskiego. Cmentarz Obrońców Lwowa - pusty grób generała Tadeusza Rozwadowskiego.[/caption]

[quote]- Winna temu jest propaganda i cenzura sanacyjna, a następnie cenzura komunistyczna.[/quote] W latach 90. sytuacja bardzo wolno zaczęła się jednak zmieniać. Generałowi poświęcono kilka ulic, a ksiądz biskup Zbigniew Kraszewski – kapelan AK i duszpasterz kombatantów poświęcił, ufundowane staraniem rodziny Rozwadowskich i przyjaciół, epitafium generała w Kościele Konkatedralnym na Kamionku w Warszawie. Świątynia ta, dodam, powstała jako wotum stolicy za „cud nad Wisłą”, na terenie parafii gdzie, 13 sierpnia 1920 r., ks. Ignacy Skorupka odprawił mszę świętą i spowiadał żołnierzy 236. Pułku Piechoty, by następnego dnia zginąć pod Osowem. W moim rodzinnym Opolu powstało natomiast, z inicjatywy zastępcy prezydenta miasta – Arkadiusza Karbowiaka rondo im. gen. Tadeusza Rozwadowskiego.

W 2012 r. ważnym wydarzeniem była także premiera fabularyzowanego filmu dokumentalnego -„Zapomniany Generała. Tadeusz Jordan Rozwadowski„ w reżyserii Piotra Boruszkowskiego (autora świetnego dokumentu „Był Luksemburg„) i w redakcji wybitnego współczesnego dokumentalisty - Dariusza Króla. W filmie tym, w postać generała, wcielił się Tomasz Marzecki – lektor i aktor o niezwykłej charyzmie, guru polskich lektorów. Jego głos mogli Państwo usłyszeć ostatnio w filmach historycznych: „Rok 1863” oraz ”Po co ci te chłopy” – rzecz o Karolu Lewakowskim.

Nie mogę nie wspomnieć również o Państwa tj. redakcji portalu historia.org.pl, inicjatywie, dzięki której w Warszawie istnieje dziś ulica Rozwadowskiego, choć mam świadomość, że to ciągle mało. Pomijam tu już Józefa Piłsudskiego, ale wspomniany gen. Orlicz- Dreszer ma w Warszawie na Mokotowie park swego imienia, jest patronem 60. Wieliszewskiego Dywizjonu Rakietowego Obrony Powietrznej oraz osiedla w Siedlcach i liceum w Chełmie, a jego imieniem nazwane są ulice w wielu polskich miastach.

[quote]Wracając do gen. Rozwadowskiego, to cechą charakterystyczną chyba wszystkich uroczystości związanych z jego postacią jest brak oficjalnych przedstawicieli władz państwowych i wojskowych. [/quote]Nazwisko generała rzadko także pada w czasie apelu poległych, jaki odbywa się co roku podczas uroczystości 11. Listopada przy Grobie Nieznanego Żołnierza. Jest to o tyle dziwne, że miał on istotny wpływ na tworzenie fundamentów polskiej armii i rozbrojenie okupantów w Warszawie, a także był współtwórcą pomnika - Grobu Nieznanego Żołnierza. Najprawdopodobniej pierwszy szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego nie został także patronem żadnej z jednostek wojskowych…

"BITWA WARSZAWSKA" JERZEGO HOFFMANA - PRAWDA CZASU, PRAWDA EKRANU
- Nie spodziewałem się wiele po filmie Jerzego Hoffmana, bo rozczarowało mnie już sienkiewiczowskie „Ogniem i mieczem„ w jego adaptacji. Zachęciła mnie jednak informacja, że scenariusz filmu nawiązuje do „Lewej wolnej„ Józefa Mackiewicza. I tu kolejne rozczarowanie bo w „Bitwie warszawskiej” niewiele jest z Mackiewicza, no może przywołanie oddziału kozaków dowodzonych przez sotnika Kryszkina, którego grał Domagarow. Natomiast Michał Dzięgiel (słynny gospodarz z ”Wesela”) w roli gen. Rozwadowskiego jest rzeczywiście zupełnie bez wyrazu; bezwolnie potakuje marszałkowi, tak jakby grał ordynansa, a nie szefa Sztabu Generalnego i to niezależnie od faktycznej roli Rozwadowskiego w tych wydarzeniach.

O UMNIEJSZANIU ROLI GENERAŁA PRZEZ ŚRODOWISKA PIŁSUDCZYKOWSKIE

Kwestia autorstwa bitwy rzeczywiście wywołuje sprzeciw, ale i tu nastąpiły pewne zmiany. Niektórzy przedstawiciele tego środowiska dziś już doceniają wkład gen. Rozwadowskiego w organizację i rozbudowę polskiego wojska, a także krytycznie piszą o decyzjach i postępowaniu marszałka po maju 1926 r. i potępiają uwięzienie generałów.

Mariusz-PatelskiKIM JEST DR MARIUSZ PATELSKI?

Od 2002 r. adiunkt w Katedra Biografistyki Instytutu Historii Uniwersytetu Opolskiego. Członek Stowarzyszenia Polsko-Serbołużyckiego „Pro Lusatia„ oraz Polskiego Towarzystwa Historycznego Oddział w Opolu. Członek redakcji „Pro Lusatii. Opolskich studiów łużycoznawczych„ oraz redakcji ”Tek Biograficznych”. Autor biografii Generał broni Tadeusz Jordan Rozwadowski – żołnierz i dyplomata.

ŻRÓDŁO WYWIADU: HISTORIA.ORG.PL

Artykuł Tadeusz Rozwadowski – wielki bohater wojny z bolszewikami, wyklęty przez propagandę pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/tadeusz-rozwadowski-wielki-bohater-wojny-z-bolszewikami-wyklety-przez-propagande-sanacyjna-i-komunistyczna/feed/ 2