Stepan Bandera – Niezłomni.com https://niezlomni.com Portal informacyjno-historyczny Sun, 03 Dec 2023 21:00:15 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.8 https://niezlomni.com/wp-content/uploads/2017/08/cropped-icon-260x260.png Stepan Bandera – Niezłomni.com https://niezlomni.com 32 32 Polacy mają prawo wiedzieć, kto stał za ludobójstwem na Wołyniu! Marek Koprowski pokazuje twarze katów [WIDEO] https://niezlomni.com/polacy-maja-prawo-wiedziec-kto-stal-za-ludobojstwem-na-wolyniu-najkrwawsi-mordercy-polakow-wideo/ https://niezlomni.com/polacy-maja-prawo-wiedziec-kto-stal-za-ludobojstwem-na-wolyniu-najkrwawsi-mordercy-polakow-wideo/#respond Thu, 11 Jul 2019 04:52:31 +0000 https://niezlomni.com/?p=50768

Polacy mają prawo wiedzieć, kto stał za terrorem i bestialską rzezią, której w barbarzyński sposób dokonano na Wołyniu. Kto zaplanował tamtejsze pogromy i czystki etniczne, wydawał rozkazy i likwidował polskie skupiska, mordując ich mieszkańców.

W powszechnej świadomości Polaków oprawcy z Wołynia nie posiadają twarzy. Sytuację tę może zmienić książka Marka A. Koprowskiego, którą trzymają Państwo w rękach. Jej autor – znany popularyzator historii – udowadnia, że za ludobójstwem Polaków na Wołyniu stali konkretni ludzie. Znani z imienia i nazwiska działacze OUN i dowódcy sotni UPA. To oni zaplanowali, a następnie zrealizowali metodyczną operację wymierzoną w polskich cywilów. (…)

Zarąbywanie siekierą, rżnięcie piłą, rozbijanie czaszki młotem, palenie żywcem, podrzynanie gardła nożem, topienie w studni, szlachtowanie kosą, wycinanie płodów z brzuchów konających matek, ćwiartowanie, patroszenie, dekapitacja – to nie jest zestawienie makabrycznych średniowiecznych tortur ani wyliczenie metod stosowanych przez czerń kozacką w trakcie powstania chmielnickiego w połowie XVII wieku. W ten sposób członkowie Ukraińskiej Powstańczej Armii mordowali polskich cywilów w 1943 roku na Wołyniu. W ten sposób zadawano śmierć ludziom w Europie w połowie XX wieku.

Ludobójstwo dokonane przez ukraińskich szowinistów na polskiej ludności Wołynia przeraża nie tylko swoją skalą, ale również okrucieństwem oprawców. (…)

Największym atutem książki Marka A. Koprowskiego jest obfite wykorzystanie źródeł banderowskich. Przede wszystkich wspomnień i meldunków działaczy i żołnierzy tej formacji. Dzięki temu możemy spojrzeć na ludobójstwo Polaków z nowej perspektywy. Nie z perspektywy ofiar, ale z perspektywy katów. Banderowcy wcale bowiem nie ukrywali, że konflikt z Polakami rozwiązali „ogniem i mieczem”. Bez litości i bez pardonu. Z wprowadzenia Piotra Zychowicza.

Marek Koprowski jest jednym z najciekawszych polskich popularyzatorów historii.
„Do Rzeczy”

Marek A. Koprowski - pisarz, dziennikarz, historyk zajmujący się losami Polaków. Plonem jego wypraw i poszukiwań jest wiele książek, z czego  kilkanaście ukazało się nakładem Wydawnictwa Replika. Za serię książek pod wspólnym tytułem Wołyń otrzymał Nagrodę im. Oskara Haleckiego w kategorii „Najlepsza książka popularnonaukowa poświęcona historii Polski w XX wieku”. Jest też laureatem nagrody „Polcul – Jerzy Boniecki Foundation” za działalność na rzecz utrzymania kultury polskiej na Wschodzie.

Poniżej prezentujemy fragment książki Marka A. Koprowskiego "Kaci Wołynia. Najkrwawsi ludobójcy Polaków", Wyd. Replika, Poznań 2019. Książkę można nabyć TUTAJ

Niemcy w tym czasie od dawna wspierali nacjonalistyczny ruch, który był im potrzebny do walki ze Związkiem Radzieckim. Finansowali obie frakcje OUN. Tylko w 1940 r. otrzymały one około 5 mln marek. Tworzyli też ukraińskie oddziały złożone z najbardziej zażartych nacjonalistów. Niemcy przypomnieli sobie także o dawnym agencie. Chcąc mu wynagrodzić wydanie władzom polskim po aresztowaniu w Szczecinie, powierzono mu obowiązki ukraińskiego komendanta szkoły dywersyjno-szpiegowskiej w Zakopanem. O jej utworzenie zabiegała OUN, chcąca z absolwentów utworzyć własną służbę bezpieczeństwa. Niemcy zgodzili się i utworzyli placówkę.

Ze strony ukraińskiej jej komendantem mianowano właśnie Mykołę Łebedia, natomiast z niemieckiej szkołą dowodził SS-hauptsturmführer Hans Kruger. W placówce szkoliła się sotnia kunowskich działaczy, specjalnie przez Łebedia wyselekcjonowanych. To oni tworzyli zręby Służby Bezpieczeństwa OUN, zbrodniczej formacji gorszej od gestapo i NKWD razem wziętych.

W szkole tej, zorganizowanej i funkcjonującej według niemieckich regulaminów, uczono gestapowskich metod śledczych oraz mordowania przy użyciu wyrafinowanych sposobów. Wśród nich było m.in. duszenie przy pomocy „pęta Rubana”. Uczono także metodyki przesłuchań, zaznajamiano z propedeutyką szpiegostwa itp. Nocami „studenci” tej szkoły wyłapywali na ulicach Zakopanego Polaków i Żydów i ćwiczyli na nich metody śledcze.

Łebedʹ wszedł też do tzw. „siódemki”, która tworzyła Służbę Bezpieczeństwa OUN. Wstępowali do niej absolwenci szkoły nie tylko z Zakopanego, ale innych podobnych placówek, które zorganizowano jeszcze w Krynicy i Komańczy.

Po rozłamie w OUN w 1940 r. Łebedʹ został pierwszym szefem powstałej wówczas Służby Bezpieki i delegatem do pertraktacji z władzami III Rzeszy. Praktycznie już wtedy był w OUN drugą osobą po Banderze. Pomógł mu umocnić władzę we frakcji, mordując jego przeciwników. Podział wewnątrz OUN nie był bezbolesny. Służba Bezpieczeństwa OUN pod komendą Łebedia wymordowała około 400 melnykowców. Zaraz po ukonstytuowaniu się frakcji banderowskiej na tajnym posiedzeniu ścisłego jej kierownictwa został powołany Główny Trybunał Rewolucyjny – kapturowy sąd wydający wyroki, od których nie było odwołania. Trybunał ten już w dniu powstania skazał na śmierć Senyka, Sciborśkiego i Baranowśkiego oraz tych czołowych działaczy OUN, którzy nie przystąpili do „buntu” Bandery. Wykonywaniem tych wszystkich wyroków zajmował się Łebedʹ i jego podwładni z SB. Wówczas wymordowano wspomnianych 400 melnykowców. Ci oczywiście nie pozostali dłużni i w odwecie zlikwidowali 200 banderowców.

Łebedʹ zajmował się także przygotowywaniem instrukcji dla swoich podwładnych z SB, wytyczającej dla niej zadanie po wkroczeniu na Wołyń i Małopolskę Wschodnią. To on przygotował rozdział instrukcji zatytułowanej Walka i działalność OUN w czasie wojny (1941), traktujący o zadaniach dla Służby Bezpieczeństwa „ludowej milicji”. Głosiła ona, że owa formacja ma „zlikwidować wrogie Ukrainie elementy, które staną się na jej terytorium szkodnikami, a także będą mieć możliwość kontrolować całkowicie życie społeczno- -polityczne”.
W innym akapicie dokument stwierdzał, że „elementami wrogimi Ukrainie”, których „można pozwolić sobie zlikwidować”, są: „polscy, moskiewscy i żydowscy działacze”.

Dokument ten w innym miejscu mówi, że przy:

budowie nowego rewolucyjnego porządku na Ukrainie powinni być neutralizowani: Polacy na zachodnioukraińskich ziemiach, którzy nie odrzucili marzenia o zbudowaniu Wielkiej Polski kosztem ukraińskich ziem, choćby Polska stała się czerwoną.

Niektórzy badacze wiążą też osobę Łebedia i podległych mu członków SB z mordem dokonanym na profesorach lwowskich. Teza ta została sporządzona w myśl przytaczanej wcześniej instrukcji, mówiącej, że w pierwszej kolejności należy likwidować tych Polaków, którzy w czasie sowieckiej okupacji utrzymywali kontakty bądź nawet współpracowali z władzą radziecką. Spośród 168 profesorów autorzy listu wybrali.

Czołową osobą w tej grupie był prof. Kazimierz Bartel, kilkakrotny premier Rzeczypospolitej, człowiek obdarzony ogromnym międzynarodowym autorytetem. W lipcu 1940 r. w Moskwie Stalin przeprowadził z nim rozmowy polityczne. Mogło to dać asumpt ukraińskim nacjonalistom do ukucia teorii, że Stalin myśli o utworzeniu na Zachodniej Ukrainie „polskiej republiki” w ramach ZSRR, i postanowili zlikwidować wszystkich członków polskiej elity mogących współpracować z Sowietami i niebędących komunistami. Tych bowiem Niemcy likwidowali z urzędu.

Fragment rozdziału Mykoła Łebed’ • Od terroryzmu do ludobójstwa

Artykuł Polacy mają prawo wiedzieć, kto stał za ludobójstwem na Wołyniu! Marek Koprowski pokazuje twarze katów [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/polacy-maja-prawo-wiedziec-kto-stal-za-ludobojstwem-na-wolyniu-najkrwawsi-mordercy-polakow-wideo/feed/ 0
Polski dziennikarz zapytał Ukraińców o Stepana Banderę. Oto co naprawdę o nim myślą (wideo) https://niezlomni.com/polski-dziennikarz-zapytal-ukraincow-o-stepana-bandere-oto-co-naprawde-o-nim-mysla-wideo/ https://niezlomni.com/polski-dziennikarz-zapytal-ukraincow-o-stepana-bandere-oto-co-naprawde-o-nim-mysla-wideo/#comments Thu, 20 Dec 2018 18:29:21 +0000 https://niezlomni.com/?p=50467

Popularny blogger i dziennikarz Stefan Tompson postanowił zapytać Ukraińców o bohaterów, którzy są fetowani w ich ojczyźnie, co spotyka się z oburzeniem w Polsce. Polacy pamiętają postać Stefana Bandery w kontekście ludobójstwa na Wołyniu, tymczasem niektórzy Ukraińcy wspominają go z sentymentem, co udowadnia nagranie Tompsona.

Jeden z rozmówców twierdzi, że Bandera to patriota, który walczył za ojczyznę. Inny z kolei za bohatera uważa Bogdana Chmielnickiego. Wśród argumentów ,,za" jest m.in. fakt, że walczył przeciw Polsce.

Bandera był bohaterem, ale są różne opinie. Mówią, że był złym człowiekiem, ale on to robił tylko po to, by chronić swoich ludzi. Niektóre rzeczy może są niedopuszczalne z perspektywy humanitarnej, ale nie było innego sposobu, nie było możliwości porozumienia i osiągnięcia zmian pokojowo, więc on musiał coś zrobić

- tłumaczyła jedna z osób.

Całe nagranie tutaj:

https://www.youtube.com/watch?v=MYiwhU52Wz0

Artykuł Polski dziennikarz zapytał Ukraińców o Stepana Banderę. Oto co naprawdę o nim myślą (wideo) pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/polski-dziennikarz-zapytal-ukraincow-o-stepana-bandere-oto-co-naprawde-o-nim-mysla-wideo/feed/ 2
Apel Kresowian, świadków Zagłady. „Żądamy ukarania zbrodniarzy. Żądamy kar za kłamstwa i fałszowanie naszej historii” https://niezlomni.com/apel-kresowian-swiadkow-zaglady-zadamy-ukarania-zbrodniarzy-zadamy-kar-za-klamstwa-i-falszowanie-naszej-historii/ https://niezlomni.com/apel-kresowian-swiadkow-zaglady-zadamy-ukarania-zbrodniarzy-zadamy-kar-za-klamstwa-i-falszowanie-naszej-historii/#comments Fri, 04 May 2018 05:19:43 +0000 https://niezlomni.com/?p=48223

 

My, Kresowianie, do dziś odczuwamy straszliwe zbrodnie z czasów wojny. Widzimy przed oczami spalone wsie i osiedla, domy i zabudowania gospodarcze, martwe ciała naszych ojców, matek, braci, sióstr i dzieci. Widzimy wydłubane oczy i odcięte języki, odrąbane głowy i przekłute widłami ciała. Widzimy rzeki polskiej krwi. Tego widoku nigdy nie zapomnimy.

Wciąż w naszych uszach brzmi przerażający krzyk ukraińskich sąsiadów : „Smert Lacham!”. Wciąż słyszymy, jak wyrzynając nas, wołają „Sława Ukrainie!” i odpowiadają, „Herojom sława”. Mordowali pod osłoną nocy i w dzień, napadali na kościoły pełne wiernych, wyciągali z kołysek niemowlęta i wrzucali do ognia, i zdzierali z pleców skórę. Nigdy nie zostali za to ukarani. Mordowali też Żydów, Ormian, Rosjan, Czechów i Cyganów. Zaś ich przywódcy, Stepan Bandera, Roman Szuchewycz, Dmytro Kłaczkiwski, Mykoła Łebed, najwięksi mordercy i organizatorzy tego straszliwego ludobójstwa, stali się dzisiaj bohaterami Ukrainy. Kaci i zbrodniarze są wznoszeni na cokoły.
Kategorycznie żądamy ukarania zbrodniarzy. Żądamy kar za kłamstwa i fałszowanie naszej historii. Żądamy nazywania prawdy po imieniu. Zbrodnia była zbrodnią. Ufamy, że nowelizacja ustawy o IPN, jako aktu dziejowej sprawiedliwości, zablokuje wszelkie kłamstwa i manipulacje w sprawie ukraińskiego ludobójstwa.

Martwią nas tylko ostatnie doniesienia, że nowelizacja ustawy o IPN może być zagrożona. Niepokoją wypowiedzi marszałka Senatu, Stanisława Karczewskiego, a także takich polityków, jak Jan Olszewski, którzy haniebnie kłamią w sprawie ludobójstwa.
Oświadczamy z całą mocą, że wszelkie blokowanie i ograniczanie siły sprawczej tej ustawy, spotka się z naszym ostrym sprzeciwem i potępieniem. Byłby to akt wrogi wobec narodu polskiego oraz wobec prawdy historycznej. I na dziesięciolecia skompromitowałby państwo polskie i jego polityczne elity.

Żądamy zachowania nowelizacji Ustawy o IPN w tym kształcie, w jakim została uchwalona. Prawda jest święta!

PODPISALI ŚWIADKOWIE HISTORII

Janina Kalinowska z d. Sokół , ur. w Uściługu, pow Włodzimierz, woj.Wołyń

Stanisław Srokowski, Hnilcze, pow. Podhajce, woj. Tarnopol

Feliks Trusiewicz, Obórki, pow. Łuck, woj. Wołyń

Wacław Moroziński, Horodynie, pow. Szczurzyn, woj. Wołyń

Rozalia Wiwlosz, Teresin gm. Werba, pow. Włodzimierz Woł, woj.Wołyń /rodowe nazwisko Bojko/

Alfreda Magdziak zd. Kiciak, Dubienka, od1928 r zam. Jasiniec pow. Horochów, woj. Wołyń.

Zofia Szwal janina, Orzeszyna, pow. Włodzimierz Woł., woj. Wołyń

Stanisława Mogielnicka, zd. Ziemińska, Zagaje, pow. Horochów, woj. Wołyń

Franciszka Chomicka, kolonia Marcelina, gromada Szczekiczyn, gmina Międzyrzec, powiat Równe, woj. wołyńskie, parafia Niewirków

Maria Piesik z domu Raczyńska urodzona w 1929 roku w Perczynie, gm. Werba, pow. Dubno na Wołyniu.

Dajczak Włodzimierz urodzony w 1935 r. Białogłowy gmina Olejów woj. tarnopolskie.

Maliszewski Józef urodzony w 1939 roku w koloni Mytnica, pow. Dubno na Wołyniu.

Wladyslaw Szumigalski, Mama zd Pachołek, z ,WOŁYNIA, mieszkała w kol.Nowy-Swiat

APEL DO PREZYDENTÓW, STAROSTÓW, BURMISTRZÓW I SAMORZĄDÓW POLSKICH MIAST WSPÓŁPRACUJĄCYCH Z MIASTAMI UKRAINY

 

Artykuł Apel Kresowian, świadków Zagłady. „Żądamy ukarania zbrodniarzy. Żądamy kar za kłamstwa i fałszowanie naszej historii” pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/apel-kresowian-swiadkow-zaglady-zadamy-ukarania-zbrodniarzy-zadamy-kar-za-klamstwa-i-falszowanie-naszej-historii/feed/ 1
Atak na prof. Włodzimierza Osadczego. Dlaczego niektórych tak boli prawda? [WIDEO] https://niezlomni.com/moskalofilski-atak-na-prof-wlodzimierza-osadczego-dlaczego-niektorych-tak-boli-prawda-wideo/ https://niezlomni.com/moskalofilski-atak-na-prof-wlodzimierza-osadczego-dlaczego-niektorych-tak-boli-prawda-wideo/#respond Sat, 14 Apr 2018 19:54:44 +0000 https://niezlomni.com/?p=48207

Po ukazaniem się artykułu o błogosławionym bp. Chomyszynie w piśmie dla duchowieństwa "Pastores", do redakcji został wysłany oszczerczy list. Autorem listu jest ks. Bogdan Pańczak, opiekun alumnów greckokatolickich w Lublinie.

Publikujemy treść listu:

Szanowna Redakcjo, nie wiem, czy włączenie tekstu "Bp Grzegorz Chomyszyn - prorok zapomniany" do 78. numeru "Pastores" było efektem inicjatywy samego prof. Osadczego, czy też odpowiedzią na zamówienie ze strony wydawców czasopisma. Tak czy inaczej, w periodyku wychodzącym pod patronatem Komisji Episkopatu Polski ds. Duchowieństwa ukazał się artykuł, w którym mówi się o "wielkim wpływie nacjonalistycznej ideologii na życie Kościoła greckokatolickiego, aspirującego do bycia Kościołem narodowym", a "głęboka zapaść", w której znajduje się Ukraina - od czterech lat ofiara agresji za strony Federacji Rosyjskiej - jest według prof. Osadczego "spowodowana między innymi odejściem od drogi, którą jej Prorok nieustannie głosił i wskazywał".

 

Element tej drogi to "wizja Kościoła unickiego jako części Kościoła powszechnego, katolickiego, łączącego ludność ukraińską z cywilizacją zachodnią, łacińską", w opozycji do abpa Szeptyckiego, który "mając na uwadze zjednanie Rosji" rzekomo "zaczął upodabniać ryt unicki do moskiewskiego prawosławnego".

Nie będę tu polemizował z poszczególnymi twierdzeniami prof. Osadczego. Załączam linki do tekstów, w których ja i inni, robimy to od jakiegoś czasu. W zaistniałej sytuacji, gdy periodyk przeznaczony dla formatorów przyszłych kapłanów katolickich w Polsce stał się trybuną, z której prof. Osadczy głosi tezy jawnie sprzeczne z nauką Kościoła o misji i tożsamości Kościoła greckokatolickiego jako jednego z Katolickich Kościołów Wschodnich, jestem zmuszony włączyć także trochę osobisty akcent.

Z poważaniem, ks. Bogdan Pańczak, wicerektor Metropolitalnego Greckokatolickiego Seminarium Duchownego w Lublinie.

 

„Dwa królestwa”, zbiór zapisków bł. bp. Grzegorza Chomyszyna, redagowany przez prof. Włodzimierza Osadczego został doceniony na Targach Wydawców Katolickich. Publikacja otrzymała wyróżnienie w kategorii „świadectwo” nagrody Stowarzyszenia Wydawców Katolickich FENIKS 2018. Książka zawiera zapiski jedynego liczącego się pasterza Kościoła greckokatolickiego, który przestrzegał przed herezją zbrodniczego ukraińskiego nacjonalizmu,

Źródło: Facebook Jarosława Masiuka/pch24.pl

 

Artykuł Atak na prof. Włodzimierza Osadczego. Dlaczego niektórych tak boli prawda? [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/moskalofilski-atak-na-prof-wlodzimierza-osadczego-dlaczego-niektorych-tak-boli-prawda-wideo/feed/ 0
Trudny Wołyń, pełna historia złożonej tragedii. Zbrodnie ukraińskie w świetle zachowanych dokumentów, pamiętników, relacji i świadectw [WIDEO] https://niezlomni.com/trudny-wolyn-pelna-historia-zlozonej-tragedii-zbrodnie-ukrainskie-w-swietle-zachowanych-dokumentow-pamietnikow-relacji-i-swiadectw-wideo/ https://niezlomni.com/trudny-wolyn-pelna-historia-zlozonej-tragedii-zbrodnie-ukrainskie-w-swietle-zachowanych-dokumentow-pamietnikow-relacji-i-swiadectw-wideo/#comments Wed, 11 Apr 2018 08:19:15 +0000 http://niezlomni.com/?p=40978

Wśród wielu książek, które napisano o Wołyniu, brakuje takich, które w całości opisywałyby kontekst tamtejszej tragedii. Z myślą o czytelnikach chcących go poznać, Marek Koprowski podjął się tę lukę wypełnić.

Ukazuje zbrodnie ukraińskie w świetle zachowanych dokumentów, pamiętników, relacji i świadectw. Nie tylko polskich, ale także ukraińskich i rosyjskich. Cytuje je bardzo obficie, co pozwala samodzielnie wyrobić sobie pogląd na rozwój wydarzeń, które rozegrały się na Wołyniu w czasie II wojny światowej.

Materiału jest bardzo wiele. Wśród ośrodków samoobrony najbardziej eksponowane są Zbaraż i Zasmyki, podczas gdy mało mówi się o Zasłuczu, który odegrał równie ważną rolę w ratowaniu ludności polskiej przed nożami i siekierami Ukraińców. Na wschodzie Wołynia działało też wiele mało znanych ośrodków samoobrony. Niektóre powstawały ad hoc.

W kolejnych rozdziałach autor dowodzi jednoznacznie, iż ludobójstwo dokonane przez Ukraińców na Wołyniu wynikało z ideologii, wytworzonej przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów. Ukazuje kulisy bezpośredniej współpracy OUN z Abwehrą w czasie agresji Niemiec na ZSRR oraz późniejszej, kiedy to Niemcy oparli swą władzę na Wołyniu na Ukraińcach, z których sformowali administrację i policję ‒ głównych sprawców holocaustu na Wołyniu. Koprowski przedstawia także proces powstawania na Wołyniu partyzantki sowieckiej i polskiej oraz jej stosunek do OUN-UPA.

Opisuje przygotowania OUN-UPA do uruchomienia na Wołyniu machiny zbrodni, jako narzędzia walki o przejęcie kontroli nad całym regionem i usunięcie z niego wszystkich elementów niepożądanych, w tym Polaków. Nawiązuje do współczesnej polityki historycznej Ukrainy, z której wynika, że to nie Polacy byli ofiarami ukraińskich mordów i ludobójstwa, ale na odwrót: to Polacy mordowali Ukraińców. Dalej stara się znaleźć odpowiedź na pytanie, co sprawiło, że Ukraińcy, bez żadnych skrupułów, z takim zezwierzęceniem mordowali polskie skupiska.

Tom 1 kończy opis reakcji polskiego podziemia na ukraińskie zbrodnie i mordy ludności polskiej. Szeroko omawia działalność polskich ośrodków samoobrony w Przebrażu i Zasmykach.

Marek A. Koprowski, Mord na Wołyniu. Zbrodnie ukraińskie w świetle relacji i dokumentów Tom 1, Replika, Zakrzewo 2017. Książkę można nabyć TUTAJ.

https://www.youtube.com/watch?v=NXQzNNXe2KM

Marek A. Koprowski - pisarz, dziennikarz, historyk zajmujący się tematyką wschodnią i losami Polaków na Wschodzie. Plonem jego wypraw i poszukiwań jest wiele książek, z czego kilkanaście ukazało się nakładem Wydawnictwa Replika. Za serię Wołyń. Epopeja polskich losów 1939–2013 otrzymał Nagrodę im. Oskara Haleckiego w kategorii „Najlepsza książka popularnonaukowa poświęcona historii Polski w XX wieku”. Jest też laureatem nagrody „Polcul – Jerzy Bonicki Fundation” za działalność na rzecz utrzymania kultury polskiej na Wschodzie.

 

Artykuł Trudny Wołyń, pełna historia złożonej tragedii. Zbrodnie ukraińskie w świetle zachowanych dokumentów, pamiętników, relacji i świadectw [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/trudny-wolyn-pelna-historia-zlozonej-tragedii-zbrodnie-ukrainskie-w-swietle-zachowanych-dokumentow-pamietnikow-relacji-i-swiadectw-wideo/feed/ 1
Poseł Nowoczesnej przedstawił nową teorię na temat rzezi wołyńskiej. Prowadzący program nie wytrzymał (wideo) https://niezlomni.com/pawel-pudlowski-o-rzezi-wolynskiej-polacy-ponad-miare/ https://niezlomni.com/pawel-pudlowski-o-rzezi-wolynskiej-polacy-ponad-miare/#comments Mon, 05 Mar 2018 12:28:04 +0000 https://niezlomni.com/?p=47977 Paweł Pudłowski o rzezi wołyńskiej

Poseł Nowoczesnej Paweł Pudłowski przedstawił nową teorię na temat rzezi na Wołyniu. Jego zdaniem wytłumaczenie okrutnych mordów jest proste. - Polacy ponad miarę wymagali od ukraińskich pracowników - powiedział, powołując się na stanowisko strony ukraińskiej.

Parlamentarzysta komentował manifestację ukraińskich nacjonalistów, którzy przeszli ulicami Lwowa pod hasłem ,,Lwów nie dla polskich panów”.

To bardzo smutne obrazki. Ta relacja mogłaby być lepsza. Uważam, że dyplomacja polska powinna zabiegać o jak najczęstszy dialog z Ukrainą i o rozmowę o historii, która jest trudna. Wymagaliśmy będąc tam pracy ponad miarę i Rzeź Wołyńska…

- mówił Pudłowski. Prowadzący program Adrian Klarenbach pytał:

Gdzie, gdzie? Wymagaliśmy czego? Panie pośle, co pan mówi? Czy wy w Nowoczesnej wszyscy macie jakieś nowoczesne podejście do historii? O czym pan mówi?

Pudłowski tłumaczył:

Mówię o tym, że Polacy ponad miarę wymagali od ukraińskich pracowników, oni przynajmniej tak tłumaczą się dlaczego nastąpiła Rzeź Wołyńska. Tak? Czy pan redaktor tego nie słyszy?

Klarenbach tłumaczył, że nie może się zgodzić na relatywizowanie historii ,,czy też pisanie historii zupełnie nowoczesnej".

Gdy szedł Bandera, czy też ludzie związani z OUN/UPA i „riezali” swoich za to, że się związali z Polakami, to było też wymaganie czegoś ponad stan? Czy ci Ukraińcy, którzy ponieśli śmierć za to, że ratowali Polaków, od nich też wymagano ponad stan? O czym pan mówi w ogóle?

- pytał.

Pańskie wzburzenie jest dowodem na to, że ta historia jest bardzo trudna

- odpowiadał poseł Nowoczesnej.

Nie. Ona jest bardzo prosta. W tym wypadku jest zero-jedynkowa. Ci ludzie, którzy wyszli na ulice, oni się bardzo cieszyli, ponieważ Stepan Bandera jest gloryfikowany i jest bohaterem narodowym Ukrainy. Nie kto inny jak prezydent Juszczenko zrobił go bohaterem narodowym. Nie kto inny jak ten zły Janukowycz, z tego piedestału go zdjął. W tej chwili Ukraina z uśmiechem na twarzy Banderę czci

- podkreślał dziennikarz, dodając:

Jak dbać o dobre stosunki, gdy państwo Polskie daje Ukrainie niemalże serce na dłoniach, a Ukraina odpłaca w ten sposób? (…) To jest tak, że my im wszystko, oni nic

Artykuł Poseł Nowoczesnej przedstawił nową teorię na temat rzezi wołyńskiej. Prowadzący program nie wytrzymał (wideo) pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/pawel-pudlowski-o-rzezi-wolynskiej-polacy-ponad-miare/feed/ 2
Ukraińcy wyjaśniają, dlaczego protestują przeciw polskim obchodom zbrodni w Hucie Pieniackiej. Wszystko mówiący komentarz Rafała Ziemkiewicza https://niezlomni.com/dlaczego-ukraincy-protestuja-przeciw-polskim-obchodom-zbrodni-w-hucie-pieniackiej/ https://niezlomni.com/dlaczego-ukraincy-protestuja-przeciw-polskim-obchodom-zbrodni-w-hucie-pieniackiej/#comments Mon, 26 Feb 2018 08:28:19 +0000 https://niezlomni.com/?p=47681 dlaczego Ukraińcy protestują

Obchody 74. rocznicy mordu w Hucie Pieniackiej nie przebiegły tak, jak planowano. W pewnym momencie zostały zakłócone przez ukraińskich nacjonalistów. Ich zachowanie skomentował Rafał Ziemkiewicz, który wskazał na analogię do niemieckich neonazistów.

Zwolennicy UPA krzyczeli, że Stepan Bandera jest bohaterem narodowym Ukraińców, a Polska nie może narzucić im swojej wersji historii (więcej o zakłóceniu uroczystości na PrawdaObiektywna.pl). Nie odnieśli się do tego, że 28 lutego 1944 roku ukraińscy żołnierze 4 Pułku Policyjnego SS 14 Dywizji SS „Galizien”, dowodzeni przez niemieckiego kapitana oraz wsparci oddziałami Ukraińskiej Powstańczej Armii i członkami paramilitarnego oddziału ukraińskich nacjonalistów dokonali pacyfikacji polskiej ludności we wsi Huta Pieniacka. Zginęło wówczas ok. 850 osób, a ocalało ok. 160. W Hucie Pieniackiej znajdowali się również Polacy, którzy uciekli z Wołynia w obawie przed morderstwami dokonywanymi przez ukraińskich nacjonalistów i wspierających ich chłopów.

Spróbujcie sobie wyobrazić, że na oficjalnych obchodach w Auschwitz delegacja neonazi powiewa sztandarami z hakenkrojcem i żąda by uszanować niemiecki punkt widzenia. Widzicie to? Dziękuję

- napisał na Twitterze Rafał Ziemkiewicz.

źródło: IPN / własne

Artykuł Ukraińcy wyjaśniają, dlaczego protestują przeciw polskim obchodom zbrodni w Hucie Pieniackiej. Wszystko mówiący komentarz Rafała Ziemkiewicza pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/dlaczego-ukraincy-protestuja-przeciw-polskim-obchodom-zbrodni-w-hucie-pieniackiej/feed/ 2
Operacja „Wisła” w ogniu polemik i kontrowersji. Marek A. Koprowski pisze dlaczego akcja „Wisła” musiała zostać przeprowadzona. [WIDEO] https://niezlomni.com/operacja-wisla-ogniu-polemik-kontrowersji-marek-a-koprowski-pisze-dlaczego-akcja-wisla-musiala-zostac-przeprowadzona-wideo/ https://niezlomni.com/operacja-wisla-ogniu-polemik-kontrowersji-marek-a-koprowski-pisze-dlaczego-akcja-wisla-musiala-zostac-przeprowadzona-wideo/#respond Sat, 20 Jan 2018 16:30:46 +0000 https://niezlomni.com/?p=46217

Siedemdziesiąt lat temu władze polskie rozpoczęły operację „Wisła”, która do podręczników historii przeszła pod nazwą akcji „Wisła”, choć nazwa ta nie jest właściwa. Użył jej któryś z historyków i tak już zostało.

Operacja „Wisła”, można powiedzieć, była rezultatem układu z 9 września 1944 roku zawartego między Polskim Komitetem Wyzwolenia Narodowego a Radą Komisarzy Ludowych Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej o tzw. ewakuacji Ukraińców z Polski do USRR i obywateli polskich z USRR do Polski. Od 15 października 1944 roku do 15 czerwca 1946 roku przesiedlono łącznie 480 305 osób (122 450 rodzin). Władze polskie sądziły, że po zakończeniu przesiedleń na terenie południowo-wschodnich powiatów pozostało około 20 tysięcy Ukraińców, choć w rzeczywistości było ich około 150 tysięcy. Miało to dwie przyczyny. Pierwszą był fakt, że polski rząd nie dysponował realnymi statystykami ludnościowymi tego obszaru. Po drugie Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów i jej zbrojne ramię – Ukraińska Powstańcza Armia robiły wszystko, by nie dopuścić do przesiedlenia Ukraińców na sowiecką Ukrainę. To, że z Ukrainy wyjechało (a raczej musiało wyjechać) 787 674 obywateli polskich, OUN-UPA traktowały, rzecz jasna, jako „rozwiązanie jak najbardziej sprawiedliwe”. Same zresztą zrobiły wszystko, by Polaków zniechęcić do pozostania na Kresach. Azjatycka rzeź Polaków dokonana na Wołyniu przez OUN-UPA spowodowała, że Polacy, którzy przeżyli tę hekatombę, myśleli tylko o jednym: jak uciec przed nożami i siekierami ukraińskich morderców. OUN-UPA wymordowały około 100 tysięcy mieszkańców. Z ogólnej liczby 1150 polskich wiejskich osiedli, liczących w sumie ponad 31 tysięcy zagród, zdewastowanych przez OUN-UPA zostało na Wołyniu 1048 osiedli (z 26 167) zagrodami. Niemcy zniszczyli tylko 37 osiedli w czasie akcji pacyfikacyjnych. Zaledwie 66 osiedli przetrwało wojnę. Sowieci zburzyli je po wyjeździe Polaków. Z 253 kościołów i kaplic OUN-UPA obróciły w perzynę 103, natomiast 94 zrujnowali Sowieci, 25 kościołów po wojnie wykorzystywano do innych celów.

Podobną akcję eksterminacyjną OUN-UPA chciały przeprowadzić także w Małopolsce Wschodniej, lecz tu ze względu na siłę etosu i polskiego podziemia nie przybrała ona tak krwawego charakteru, choć nawet Niemcy odnotowali, że w lutym 1944 roku OUN-UPA za głównego wroga uznały Polaków i przygotowywały się do ich zupełnego usunięcia i wzięcia władzy w swoje ręce.

Następne meldunki mówią, że działalność OUN-UPA wzrasta w „przerażającym tempie”. Sprawozdanie Głównej Polowej Komendantury „365” z dnia 19 czerwca 1944 roku mówi, że: „celem działania oddziałów UPA jest wyzwolenie Ukrainy od Sanu i zniszczenie ludności polskiej na tym obszarze”. Panika i psychoza, jaka opanowała ludność Małopolski Wschodniej, spowodowała masowe wyjazdy za San. Polacy nie wierzyli w możliwość zorganizowania skutecznej obrony przed atakami OUN-UPA. Tylko w jednym tygodniu miejscowy komisarz w Borszczowie wydał 2,5 tysięcy przepustek zezwalających na ewakuację do województw krakowskiego i miechowskiego. Pogróżki i wezwania ukraińskich nacjonalistów budziły wśród Polaków z Małopolski przerażenie, które wzmagały relacje polskich uciekinierów z Wołynia.

Uciekinierzy z Wołynia i Małopolski, szukający schronienia w województwach lubelskim, dzisiejszym podkarpackim i krakowskim, przenosili nastroje zagrożenia na te terytoria. Jeżeli dzisiaj któryś historyk mówi, że akcja „Wisła” nie ma nic wspólnego z ludobójstwem wołyńskim, to znaczy, że na studiach nie miał zajęć z psychologii społecznej. Akcja „Wisła” była konsekwencją działalności OUN-UPA na terenie południowo-wschodniej Polski. Działalności, która stanowiła przedłużenie walki z państwem polskim na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej. Akcja „Wisła” była ostatnim akordem tego ukraińsko-polskiego starcia! Taka jest historyczna prawda.

OUN-UPA nie pogodziły się z wyrokiem historii i z faktem, że mocarstwa zachodnie i Stalin już w Jałcie uznali, że wschodnia granica Polski będzie przebiegać wzdłuż linii Curzona, wyznaczonej w czasie wojny polsko-bolszewickiej. Uznała, że kilkanaście powiatów leżących za tą linią to etniczne ziemie ukraińskie, które powinny zostać przyłączone do Ukrainy. OUN-UPA zakwestionowały przynależność tych ziem do Polski, nie uznały jej jurysdykcji nad nimi, zwalczały wszelkie tworzone przez nią struktury. Wzywały Ukraińców do bojkotu rozporządzeń polskich władz. Bez akceptacji OUN-UPA nikt na tym obszarze nie mógł zostać nawet sołtysem. Jeżeli się zgodził i był akceptowany przez władze polskie, wędrował na gałąź. UPA niszczyła posterunki milicji, w konsekwencji czego pospolity bandytyzm rozrósł się do niewyobrażalnych rozmiarów. Nie działały szkoły, nie ściągano podatków, nie prowadzono gospodarki leśnej itp. Państwo polskie w kilkunastu powiatach południowo-wschodniej Polski de facto nie funkcjonowało. W miejsce struktur polskich OUN utworzyła własne, obejmujące swoją siatką wsie i osady. Polacy z tych terenów uciekali, nie chcąc paść ofiarą mordów. Na niektórych obszarach OUN utworzyła partyzanckie republiki, do których nikt obcy nie miał wstępu.

Ludność polska, która nie chciała porzucać rodzinnej ziemi, tworzyła oddziały samoobrony i umacniała swoje wsie, żeby odeprzeć atak UPA. OUN-UPA traktowały je jako gniazda „polskich bandytów” i starały się je bezwzględnie likwidować, mordując bestialsko jej obrońców i cywilnych mieszkańców.

Demonstrując swą siłę i koncentrując oddziały, UPA trzykrotnie usiłowała zniszczyć garnizon w Birczy, w której chronili się Polacy z mordowanych polskich wsi. W marcu 1946 roku oddziały UPA zlikwidowały w Bieszczadach strażnice WOP, otwierając granicę państwa w całym pasie działania UPA. Z 96 wziętych do niewoli żołnierzy WOP i milicjantów, upowcy zamordowali „metodą katyńską” 36 żołnierzy w okolicy Jasiela. Pozostałych zlikwidowali w innym miejscu (jeden z żołnierzy uciekł oprawcom) – nie chcieli pozostawiać po sobie zbyt wielu śladów. Zamordowali ich w innym miejscu!

OUN-UPA od początku starały się zdecydowanie przeciwstawiać przesiedleniom Ukraińców do ZSRR. Zmuszały ich do pozostania na miejscu. Dobrowolne zgłoszenie się do wyjazd na sowiecką Ukrainę było przez OUN-UPA traktowane jako zdrada i karane śmiercią. Zmuszało to oddziały Wojska Polskiego, osłaniającego komisje przesiedleńcze, do stosowania siły i przymusu. Ukraińcy twierdzą dzisiaj, że było to ze strony polskiej nadużycie, bo wymiana ludności miała być dobrowolna. Unikają jednak pytania: czy wyjazd Polaków był dobrowolny? Część z nich Ukraińcy najzwyczajniej wymordowali. Przesiedlenia ludności po obu stronach granicy były konsekwencją wojny rozpoczętej na Wołyniu przez Ukraińców przeciwko polskiej społeczności. Była ona okrutna i bezwzględna, wyzwalała zbrodnie i żądzę odwetu. To jednak nie strona polska ją zaczęła.

Kierownictwo OUN-UPA wiedziało, że III wojna światowa, czym tłumaczyli kontynuowanie walki, nie wybuchnie! Ukrywało to starannie przed szeregowymi członkami, karmiąc je opowieściami oficerów polityczno-wychowawczych, że Amerykanie lada dzień ruszą, żeby wyzwolić Ukrainę z rąk Sowietów.

Swoją walkę z państwem polskim OUN-UPA prowadziły bardzo zaciekle. Wynikało to z koncepcji polityki kierownictwa OUN-UPA, w myśl której polskie powiaty, czyli tzw. Zakerzonie, miało odegrać rolę „terytorium propagandowego”. Kierownictwo OUN-UPA zdawały sobie sprawę, że Sowieci odgrodzą Ukrainę od świata „żelazną kurtyną” i żadna wiadomość o walce toczonej przez OUN-UPA z Sowietami nie dotrze do światowej opinii publicznej. Polska nie była tak szczelnie odgrodzona od świata, i kierownictwo OUN-UPA sądziło, że uda się poinformować świat o prowadzonej przez nich walce chociażby z pomocą akredytowanych w niej zachodnich korespondentów.

Przy pomocy „Zakerzonia” OUN-UPA chciały wykreować swój nowy wizerunek jako organizacji narodowowyzwoleńczej, walczącej z komunizmem i Sowietami, która może być sojusznikiem Zachodu. OUN-UPA liczyły na to, że uda się jej nawiązać współpracę z aliantami. Swoimi działaniami na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej OUN-UPA skompromitowały się przed światem – uznano je za organizacje faszystowskie, współpracujące z Niemcami, która dokonały ludobójstwa ludności polskiej na Wołyniu. Kierownictwo OUN-UPA miało także nadzieję, że na Zakerzoniu uda się nawiązać współpracę z polskim podziemiem antykomunistycznym, która uwiarygodni obie organizacje w oczach aliantów. Naiwnie zakładała, że uzyska poparcie rządu londyńskiego, który poprze ich walkę z Sowietami, wydając swoiste świadectwo moralności.

OUN-UPA liczyły także, że poprzez pracę propagandowo-oświatową uda się jej zmienić nastawienie ludności polskiej do Ukraińców.
Działania OUN-UPA sprowadziły się do prowadzenia zażartej walki z państwem polskim, prowadzonej przy pomocy terroryzowanej przez nią ludności ukraińskiej. Ta stała się jej zapleczem, dostarczając oddziałom UPA żywność i wszelkiego innego zaopatrzenia, danych wywiadowczych i kontrwywiadowczych, melin, a także świeżego rekruta, dzięki czemu rozbite oddziały szybko odzyskiwały siłę. W oparciu o ludność zamieszkującą wsie ukraińskie działały szkoły podoficerskie UPA, sieci łączności sztafetowej itp.

OUN-UPA nie udało się osiągnąć swoich celów politycznych. Polskie podziemie antykomunistyczne podjęło wprawdzie rozmowy z UPA, przeprowadziło z nią nawet jedną akcję na Hrubieszów, ale na tym się skończyło. Rząd londyński odmówił zawarcia z OUN-UPA porozumienia. Takie oddziały podziemia antykomunistycznego jak: „Wołyniak”, „Żubryd” czy „Ogień”, a także „Jastrząb” czy „Żelazny”, odrzucały możliwość kontaktów z UPA, a co dopiero możliwość wspólnej walki z nimi. „Wołyniak” zwalczał UPA, stając w obronie mieszkańców polskich wsi.
Swoimi działaniami OUN-UPA nie zdobyły też sympatii na Zachodzie. Powiększyły znacząco przepaść dzielącą Polaków i Ukraińców. Wystarczy wspomnieć, że tylko jeden kureń pod dowództwem Iwana Szpontaka „Zalizniaka”, w czasie wojny zastępca komendanta powiatowego ukraińskiej policji pomocniczej w Rawie Ruskiej, przeprowadził ponad dwieście akcji bojowych przeciwko państwu polskiemu. Zniszczył pięć stacji kolejowych razem z garnizonami wojskowymi, zaminował i wysadził w powietrze 14 mostów kolejowych i 16 drogowych. Wysadził w powietrze cztery pociągi, zlikwidował wraz z załogą 14 posterunków milicji, mordując ich funkcjonariuszy. Zajął trzy miasta z garnizonami wojskowymi.
Natomiast takich kureni, jak „Zalizniak” było zaś wielu. Polaków i Ukraińców, którzy padli ich ofiarą, było bardzo dużo. Utworzona przez OUN Służba Bezpieky bezlitośnie mordowała wszystkich swoich ziomków, którzy nie zgadzali się z linią organizacji. Ilu ich zamordowała, nie wiadomo. Ich liczbę należy szacować w setkach. W każdym razie każde pojawienie się SB na ukraińskiej wsi budziło wśród jej mieszkańców strach.

OUN-UPA wiedziały, że przesiedlenie całości ludności ukraińskiej będzie dla niej równoznaczne z wyrokiem śmierci. Pozbawiona zaplecza, nie byłaby w stanie funkcjonować. Dlatego też w trakcie przesiedlenia ludności ukraińskiej starały się tak działać, by jak najwięcej Ukraińców pozostało na miejscu. Atakowały konwoje wojskowe, eskortujące komisje jadące dokonać przesiedlenia. Gdy ten docierał wreszcie do wsi, okazywało się, że ta jest pusta. Jej mieszkańcy chronili się w tym czasie wraz z dobytkiem w okolicznych lasach. Bywało także, że konwój zastawał tylko część mieszkańców, dokonywał ich przesiedlenia i wpisywał do sprawozdań, że wieś została przesiedlona. Tymczasem reszta mieszkańców wracała do wioski. W sumie, jak wcześniej nadmieniono, w tych wsiach pozostało około 150 tysięcy osób. Jednocześnie OUN-UPA zaczęły stosować taktykę „spalonej ziemi”. Te wsie, które wojsku udało się wysiedlić, całkowicie palono, by nie osiedlili się tam Polacy ekspatriowani z Wołynia i Małopolski Wschodniej. Puścili z dymem praktycznie wszystkie opuszczone wsie – większość z nich już nigdy się nie odrodziło!

Na przełomie 1946/1947 roku sytuacja w południowo-wschodniej Polsce daleka była od stabilizacji. Wsie ukraińskie w dalszym ciągu stanowiły zaplecze materialne, a także źródło rezerw ludzkich UPA. Najgorzej było w Bieszczadach i na Pogórzu Przemyskim. Ocena Sztabu Generalnego WP była jednoznaczna: „[…] Na terenie powiatów przemyskiego, sanockiego i leskiego większość ludności ukraińskiej i mieszanej współpracuje z bandami UPA”. W ocenie Sztabu Ukraińcy stanowili na tych obszarach 85 proc. mieszkańców.
W dokumencie czytamy:

Pozostałe 15 proc. ludności polskiej sterroryzowanej i zdemoralizowanej nie przedstawia w obecnej chwili wartości moralnej. Znaczna większość tych rozrzuconych rodzin polskich nie chce, zresztą boi się pozostać na miejscu.

Działaniom OUN-UPA w południowo-wschodniej Polsce sprzyjał górzysty, silnie zalesiony teren, słabo rozwinięte sieci dróg, a w zasadzie ich brak, a także mała liczba ośrodków miejskich i garnizonów wojskowych. W trudno dostępnych terenach UPA zbudowała sieć bunkrów, kryjówek, w których rozlokowano składy materiałowe oraz szpitale. Sotnie „Chrina”, „Bira” i „Stacha” czuli się tu jako prawowici gospodarze, nie bardzo przejmując się istnieniem państwa polskiego. W pierwszej dekadzie marca 1947 roku sotnia „Chrina” przeprowadziła m.in. przymusowy pobór młodzieży ukraińskiej do UPA. Dnia 28 marca 1947 roku w zasadzce UPA zginął gen. Karol Świerczewski, co było kroplą, która przelała czarę goryczy. Pojechał on na inspekcję, by osobiście ocenić sytuację i zaproponować wnioski w sprawie dalszych działań, niezbędnych dla przywrócenia pełnej jurysdykcji państwa polskiego nad powiatami południowo-wschodniej Polski. Jako frontowy generał nie do końca wierzył w to, że regularne wojsko nie może sobie dać rady z ukraińskim podziemiem. Jego śmierć wywołała szok, bo pełnił on funkcję wiceministra obrony narodowej. Była dowodem na to, że w południowo-wschodniej Polsce nikt nie może czuć się bezpiecznie. Kule UPA mogą dosięgnąć każdego, nawet ministra obrony narodowej. Sytuacja ta sprawiła, że większość polskiego społeczeństwa, jeżeli nie całe, zaczęła się pytać, kiedy rząd polski zrobi porządek z OUN-UPA? Po śmierci gen. Świerczewskiego niemal w tym samym miejscu sotnia „Bira” zorganizowała zasadzkę na grupę manewrową WOP z Koszalina, która po wykonaniu zadań w Bieszczadach wracała do miejsca stałego zakwaterowania. Zginęło w niej 18 żołnierzy, jeden milicjant, a 10 żołnierzy upowcy wzięli do niewoli i następnie zamordowali. Dwaj żołnierze zostali ciężki ranni, a tylko jednemu udało się wymknąć z zasadzki. Utwierdziło to władze polskie w przekonaniu, że trzeba się spieszyć i skończyć z rozzuchwaleniem OUN-UPA, podejmując zdecydowane kroki. Doraźne działania podjęte przez powołaną ad hoc grupę operacyjną, złożoną z oddziału manewrowego z Okręgu Wojskowego Nr 5 i wojsk KBW, nie przyniosły oczekiwanych skutków. Liczące około 3,5 tysiąca żołnierzy zgrupowanie pobiegało sobie trochę po górach, nie napotykając na przeciwnika. By skończyć z OUN-UPA, postanowiono połączyć zmasowaną operację przeciwko oddziałom UPA z przesiedleniem ludności ukraińskiej na Ziemie Zachodnie i Północne. W tym celu powołano Grupę Operacyjną „Wisła”.

Historycy ukraińscy chcą najczęściej wyizolować akcję „Wisła” z całego procesu dziejowego lat czterdziestych i stosunków polsko-ukraińskich. Nazywają ją „zbrodnią komunistyczną”, „czystką etniczną”, a nawet ludobójstwem. Twierdzą, jak pisze Roman Drozd, że „Ukraińców ukarano dlatego, że byli i chcieli być Ukraińcami”. Tego typu badacze nie chcą z reguły przyznać, że ich pobratymcy wymordowali Polaków na Wołyniu tylko dlatego, że byli Polakami. Twierdząc zaś, że akcja „Wisła” była „zbrodnią komunistyczną”, chcą ułatwić stronie polskiej zadanie. Uważają, że skoro zrobili to komuniści, a wy potępiacie wszystko, co komunistyczne, to potępcie jeszcze i akcję „Wisła”. Powiedzcie, że zrobili to komuniści na rozkaz Moskwy, akcją dowodzili sowieccy generałowie, którzy wtedy rządzili Wojskiem Polskim, i sprawa będzie załatwiona. Tymczasem sprawie trzeba się przyjrzeć z innej perspektywy. Jej autorzy działali zgodnie z polską racją stanu. Polska nie mogła sobie pozwolić na istnienie sił dążących do oderwania części jej terytorium. Mitem jest, że operację „Wisła” przeprowadzili oficerowie radzieccy albo że Polska na zlecenie ZSRR. Była to polska inicjatywa, wykonana polskimi rękami. Nie opracowali jej oficerowie radzieccy, ale polscy, i to „sanacyjnego chowu”. Jej plan opracował gen. Stefan Mossor, wybitny teoretyk sztuki wojennej, prawa ręka Tadeusza Kutrzeby, twórca planów wojny Polski z Niemcami. Optował on twardo za przesiedleniami Ukraińców na Ziemie Odzyskane, uważając, że jest to jedyna droga ostatecznego rozprawienia się z OUN-UPA. Sztab Grupy Operacyjnej „Wisła” w znacznej mierze skompletował sam Mossor. Otaczał się on oficerami przedwrześniowymi. Do oficerów przybyłych ze Wschodu odnosił się niechętnie. Nie krył swojej rezerwy wobec oficerów radzieckich, którym często odmawiał umiejętności dowódczych i beształ za pomocą niecenzuralnych słów.

Opracowując koncepcję operacji „Wisła”, brał pod uwagę doświadczenia II Rzeczypospolitej i praktykę Korpusu Obrony Pogranicza. Obowiązujące w niej prawo zezwalało na wysiedlenie ze strefy przygranicznej każdego obywatela, którego władze uznały za „niepożądanego ze względu na bezpieczeństwo granic państwa”. Pas ten był szeroki na 30 kilometrów. Strefa ta obejmowała więc zdecydowaną większość terenów, z których dokonano wysiedleń. Akcja „Wisła” miała zatem przedwojenną podstawę prawną. Z komunizmem nie miała ona nic wspólnego.
Nie jest też prawdą, że Polska, dokonując przesiedlenia Ukraińców, a złamała prawo międzynarodowe. Profesor Krzysztof Skubiszewski w artykule Akcja „Wisła” i prawo międzynarodowe, opublikowanym w „Tygodniku Powszechnym” nr 10 z 11 marca 1990 roku odrzucił tezę, że przesiedlając Ukraińców, strona polska złamała dwie konwencje międzynarodowe o ochronie ludności cywilnej podczas konfliktów wojskowych, a mianowicie konwencję haską z 1907 roku i genewską z 1947 roku. Konwencja haska bierze w obronę ludność cywilną w konfliktach między państwami lub między państwami i organizacjami powstańczymi, a UPA nie była w tym czasie przez nikogo uznawana za stronę wojującą ani za organizację powstańczą. Konwencję genewską natomiast Polska podpisała po 1949 roku i ratyfikowała w 1955 roku, a więc już po akcji „Wisła”. Zdanie profesora w tej kwestii jest ważne nie tylko dlatego, że był on ministrem spraw zagranicznych. Był on wówczas uznanym autorytetem w zakresie prawa międzynarodowego, sędzią Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze, przewodniczącym Trybunału Rozjemczego Iran-USA, wykładał również na uczelniach we Francji, w Wielkiej Brytanii i Szwajcarii. Jest autorem wielu publikacji, w których zajmował się m.in. problematyką wysiedleń ludności, a także pracy Wysiedlenia Niemców po II wojnie światowej. Oczywiście oceniając całą sprawę, trzeba się zgodzić, że przesiedlenie ludności ukraińskiej było rozwiązaniem bolesnym, ale wymuszonym przez zbrodniczą działalność OUN-UPA, koniecznym dla zlikwidowania na południowo-wschodnich terenach Polski stanu niepokoju i wrzenia oraz przywrócenia normalizacji życia kraju po zniszczeniach wojennych. Oczywiście można się zastanawiać, czy można było zgnieść ukraińskie podziemie bez wysiedlenia resztek ludności ukraińskiej. Moim zdaniem żadne inne rozwiązanie nie istniało. Dopóki ludność ukraińska mieszkałaby w południowo-wschodniej Polsce, dopóty OUN-UPA prowadziłyby w dalszym ciągu terrorystyczną działalność wymierzoną w struktury państwa polskiego i jego obywateli. Jednoznacznie można to wnioskować z lektur wspomnień dowódców upowskich sotni, których ostatnio ukazało się bardzo dużo. Weźmy chociażby pod uwagę wspomnienia Stepana Stebelskiego „Chrina”, które są tym cenniejsze, że pisał on je w bunkrze na Ukrainie, a nie gdzieś na Zachodzie, gdzie służyłyby głównie propagandzie działalności ukraińskich nacjonalistów. Stebelski pisze w nich, że dzięki działalności OUN-UPA w południowo-wschodniej Polsce:

Świat dowiedział się, że naród ukraiński broni swoich zachodnich ziem, dążąc do niepodległego państwa, stawia czoło wszystkim okupantom jednocześnie. Przez dłuższy czas na terenach Zakerzonia autorytet polsko-bolszewickiej władzy był nadszarpnięty. I dopiero po porozumieniu trzech państw: ZSRR, czerwonej Polski i Czech – przy bezwarunkowym wysiedleniu ukraińskiej ludności Zakerzonia – nasze dalsze działania na jego terenach stały się politycznie niepotrzebne. W momencie wysiedlenia resztek ludności ukraińskiej, nasze zadanie było zakończone1.
Zasadność przeprowadzenia operacji „Wisła” potwierdza też niechcący ukraiński działacz nacjonalistyczny, uczestnik walk OUN-UPA i historyk, Łew Szankowśkyj. W pracy wydanej w 1961 roku w Nowym Jorku napisał:

Walka zbrojna UPA oraz podziemia OUN w przemyskim, jak również na całej zakerzońskiej Ukrainie, została powstrzymywana dlatego, że była taka lub inna przewaga sił zbrojnych wroga. Została ona wstrzymana dlatego, że zabrakło szerokich mas ludowych, które tę walkę popierały i w ten sposób w niej uczestniczyły. […] Kiedy wysiedlono z Zakerzonia prawie wszystkich Ukraińców […] oddziały UPA oraz podziemie OUN nie mogło istnieć2.

Z wypowiedzi tej jednoznacznie wynika, że gdyby ludność ukraińska nie została przesiedlona, to OUN i UPA działałaby w Polsce południowo-wschodniej jeszcze długo.

Mitem jest także, że podczas akcji „Wisła” Wojsko Polskie zabiło kilka tysięcy osób. Dane takie podał jeszcze w 1993 roku ukraiński historyk Eugeniusz Misiło. Grupa Operacyjna „Wisła” przeprowadziła w sumie 357 akcji przeciwko OUN-UPA, w wyniku których zlikwidowano 655 członków UPA. Ujęto 1466 członków OUN i tych, którzy współpracowali z UPA. Według danych Ministerstwa Publicznego od momentu rozpoczęcia operacji „Wisła” do 31 września 1947 roku aresztowano 2274 Ukraińców oskarżonych o przynależność do podziemia zbrojnego. Z tej liczby skierowano do sądu sprawy przeciwko 851 osobom, 1648 osób zwolniono, śledztwo trwało wobec 115 aresztowanych. W obozie filtracyjnym w Jaworznie osadzono w sumie 3873 osoby. Łącznie w 1947 roku skazano na karę śmierci 372 osoby! Gdzie są więc te tysiące, o których pisze Misiło? W ramach Wojskowego Sądu GO „Wisła” na śmierć skazano 173 osoby! Wszystkim postawiono zarzuty z przepisów art. 85 Kodeksu Karnego Wojska Polskiego z września 1944 roku, który stanowił: „Kto usiłuje pozbawić Państwo Polskie niepodległego bytu lub oderwać część jego obszaru, podlega karze więzienia od 10 do 15 lat, albo karze śmierci”.

Mitologizacji uległ też obóz filtracyjny w Jaworznie, do którego kierowano Ukraińców i Łemków podejrzewanych o przynależność do OUN-UPA. Został on utworzony na mocy decyzji Biura Politycznego KC PPR z dnia 23 kwietnia 1947 roku. Jego powstanie było rezultatem nieudolności Urzędu Bezpieczeństwa, który nie posiadał, co udowodniła akcja „Wisła”, żadnych realnych informacji o ukraińskim podziemiu, i Wojsko Polskie w czasie całej operacji działało po omacku. Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów nie została przez UB rozpoznana. Nie miał osobowych źródeł informacji. Zaczął ją zdobywać dopiero w czasie operacji „Wisła”. Najprawdopodobniej na jego życzenie władze partyjne zgodziły się na powołanie obozu dla ludności ukraińskiej, w którym UB osadzał podejrzanych o przynależność do OUN-UPA. Władze najzwyczajniej obawiały się, że siatka OUN wraz z wysiedlonymi Ukraińcami rozleje się po całych Ziemiach Odzyskanych i będzie stanowić zagrożenie dla państwa. W sumie przez Jaworzno przeszło 3761 Ukraińców i Łemków podejrzewanych o związki z nacjonalistami. W sumie zmarło w obozie 161 osób. Głównie z powodu wycieńczenia organizmu, chłodu, chorób zakaźnych, braku ciepłej odzieży, fatalnych warunków sanitarnych. Śledztwo prowadzone przez Prokuraturę Wojewódzką w Katowicach nie potwierdziły faktów bezpośrednich zabójstw na terenie obozu. 547 osadzonych w obozie uznano za osoby prowadzące działalność przeciwko państwu polskiemu. Odesłano ich do więzienia Montelupich w Krakowie. Czterech więźniów przekazano (do dalszych śledztw) władzom bezpieczeństwa do Rzeszowa, a sześciu do Szczecina. Końcem 1947 roku rozpoczęto likwidację obozu, co trwało przez kilka miesięcy. W połowie 1948 roku liczba osadzonych była już niewielka. Pozostali jako wolni ludzie wyjeżdżali transportami, i to bynajmniej nie tylko na Ziemie Odzyskane. 443 osoby odjechały do Rzeszowa, 200 do Lublina, 727 osób pojechało do Olsztyna, 554 do Szczecina, 389 do Wrocławia.

Oceniając operację „Wisła”, zgodzić się trzeba, że w jednym przypadku jej organizatorzy i przeprowadzający popełnili błąd. Łemków Rusinów ze środkowej i zachodniej Łemkowszczyzny nie należało przesiedlać, ale otoczyć opieką. W odróżnieniu od Łemków z woj. sanockiego byli oni lojalnymi obywatelami państwa polskiego, wśród których OUN miał wpływy minimalne. Uważali się oni za Rusinów, a nie Ukraińców. Nie zasilali oni UPA, ani pod względem materialnym, ani ludzkim. Jeżeli w społeczeństwie polskim były żądania, by Łemków także wysiedlić, to należało się im przeciwstawić. Szkoda, że tego nie uczyniono i potraktowano Łemków na równi z ukraińskimi nacjonalistami.

Przypisy
1. S. Stebelski „Chrin”, W bunkrze sotni UPA, w zasadzce której zginął Karol Świerczewski, Przez śmiech żelaza, Zimą w bunkrze, przeł. K. Byzdra; W łemkowskim „Trójkącie” przeciwko trzem armiom, przeł. P. Tomanek, Kraków–Warszawa 2014, s. 329.
2. Cyt. za W. Filar, Wołyń–Lublin–Warszawa 1939-1989. Wspomnienia żołnierza 27 Dywizji Piechoty Armii Krajowej, Warszawa 2013, s. 140.

 

Fragment książki Marka A. Koprowskiego, Akcja „Wisła”. Ostateczna rozprawa z OUN-UPA, Replika, Zakrzewo 2017. Książkę można nabyć TUTAJ

Operacja „Wisła” w ogniu polemik i kontrowersji
Na przełomie lat 1946-47 sytuacja w południowo-wschodniej Polsce daleka była od stabilizacji. Wsie ukraińskie w dalszym ciągu stanowiły zaplecze UPA. Najgorzej było w Bieszczadach i na Pogórzu Przemyskim. Ocena Sztabu Generalnego WP była jednoznaczna: „[…] Na terenie powiatów przemyskiego, sanockiego i leskiego większość ludności ukraińskiej i mieszanej współpracuje z bandami UPA”. Ukraińcy stanowili na tych obszarach 85 proc. mieszkańców.

Działaniom OUN-UPA sprzyjał górzysty, silnie zalesiony teren, słabo rozwinięte sieci dróg, a w zasadzie ich brak, a także mała liczba ośrodków miejskich i garnizonów wojskowych. UPA zbudowała tam sieć bunkrów, kryjówek, w których rozlokowano składy materiałowe oraz szpitale. Sotnie „Chrina”, „Bira” i „Stacha” czuły się tu jak prawowici gospodarze, nie bardzo przejmując się istnieniem państwa polskiego.
Doraźne działania, podjęte przez grupę operacyjną wojsk WP i KBW, nie przyniosły oczekiwanych skutków. By skończyć z OUN-UPA, postanowiono połączyć zmasowaną operację przeciwko oddziałom UPA z przesiedleniem ludności ukraińskiej na Ziemie Zachodnie i Północne. W tym celu powołano Grupę Operacyjną „Wisła”.

Historycy ukraińscy chcą wyizolować akcję „Wisła” z całego procesu dziejowego lat czterdziestych i stosunków polsko-ukraińskich. Nazywają ją „zbrodnią komunistyczną”, „czystką etniczną”, a nawet ludobójstwem. Twierdzą, jak pisze Roman Drozd, że „Ukraińców ukarano dlatego, że byli i chcieli być Ukraińcami”. Nie chcą za to przyznać, że ich pobratymcy wymordowali Polaków na Wołyniu tylko dlatego, że byli Polakami.
Gen. Stefan Mossor, wybitny teoretyk sztuki wojennej, opracowując koncepcję operacji „Wisła”, brał pod uwagę doświadczenia II Rzeczypospolitej i praktykę Korpusu Obrony Pogranicza. Obowiązujące w niej prawo zezwalało na wysiedlenie ze strefy przygranicznej każdego obywatela, którego władze uznały za „niepożądanego ze względu na bezpieczeństwo granic państwa”. Akcja „Wisła” miała zatem przedwojenną podstawę prawną. Z komunizmem nie miała ona nic wspólnego.

Nie jest prawdą, że Polska, dokonując przesiedlenia Ukraińców, złamała prawo międzynarodowe. Mitem jest, że podczas akcji „Wisła” Wojsko Polskie zabiło kilka tysięcy osób. Mitologizacji uległ również obóz filtracyjny w Jaworznie, do którego kierowano Ukraińców i Łemków podejrzewanych o przynależność do OUN-UPA.

Oceniając operację „Wisła”, zgodzić się trzeba natomiast, że w jednym przypadku popełniono błąd. Łemków Rusinów ze środkowej i zachodniej Łemkowszczyzny nie należało przesiedlać, ale otoczyć opieką.

O tych wszystkich, ważnych, a często pomijanych i kontrowersyjnych sprawach pisze w swej najnowszej książce Marek Koprowski. Szeroko ujęte konteksty i polemiki wzbogaca omówieniem praktycznie zapomnianej akcji „H-T” oraz biogramami największych ukraińskich zbrodniarzy.

Artykuł Operacja „Wisła” w ogniu polemik i kontrowersji. Marek A. Koprowski pisze dlaczego akcja „Wisła” musiała zostać przeprowadzona. [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/operacja-wisla-ogniu-polemik-kontrowersji-marek-a-koprowski-pisze-dlaczego-akcja-wisla-musiala-zostac-przeprowadzona-wideo/feed/ 0
W ukraińskim programie Saakaszwili dostał pytanie, czy jest za czy przeciw Banderze. Odpowiedź nie spodobała się, bo poseł ruszył na polityka [WIDEO] https://niezlomni.com/ukrainskim-programie-saakaszwili-dostal-pytanie-przeciw-banderze-odpowiedz-spodobala-sie-posel-ruszyl-polityka-wideo/ https://niezlomni.com/ukrainskim-programie-saakaszwili-dostal-pytanie-przeciw-banderze-odpowiedz-spodobala-sie-posel-ruszyl-polityka-wideo/#respond Fri, 24 Nov 2017 10:44:31 +0000 https://niezlomni.com/?p=44883

Poseł Partii Radykalnej Ihor Mosijczuk w programie w ukraińskiej telewizji zapytał byłego prezydenta Gruzji Micheila Saakaszwiliego, czy popiera Stepana Banderę. Odpowiedź nie zadowoliła deputowanego, bo ruszył w kierunku polityka.

Mosijczuk to były zastępca dowódcy pułku „Azow”, ranny w zamachu, o który Ukraina podejrzewała Rosję. Podczas programu zapytał Saakaszwiliego m.in. o jego stosunek do lidera OUN, Stepana Bandery. Niezadowolony z wymijającej odpowiedzi powtórzył:

Jest pan za Banderą, czy przeciw?!

Saakaszwili odpowiedział:

Jestem za Ukrainą! Gdyby Bandera żył, to przede wszystkim zlikwidowałby skorumpowanych urzędników!

To nie wystarczyło posłowi, który wstał z miejsca i poruszając się o lasce ruszył w kierunku polityka. Oskarżał go o korupcję i powiązania z Eduardem Szewardnadze. Saakaszwili też wstał i sytuacja zaczęła się robić groźna. Prowadzący wszedł między obu polityków i sytuację udało się załagodzić.

https://youtu.be/hLv3ujC2cso?t=3m31s

źródło: Kresy.pl

Artykuł W ukraińskim programie Saakaszwili dostał pytanie, czy jest za czy przeciw Banderze. Odpowiedź nie spodobała się, bo poseł ruszył na polityka [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/ukrainskim-programie-saakaszwili-dostal-pytanie-przeciw-banderze-odpowiedz-spodobala-sie-posel-ruszyl-polityka-wideo/feed/ 0
Badaczka odpowiada na słowa ambasadora Ukrainy. ,,Proszę mi wierzyć, że chociaż wiele razy czytałam opisy najokrutniejszych tortur, to za każdym razem przeszywa mnie dreszcz…” https://niezlomni.com/badaczka-odpowiada-slowa-ambasadora-ukrainy-prosze-mi-wierzyc-ze-chociaz-razy-czytalam-opisy-najokrutniejszych-tortur-kazdym-razem-przeszywa-dreszcz/ https://niezlomni.com/badaczka-odpowiada-slowa-ambasadora-ukrainy-prosze-mi-wierzyc-ze-chociaz-razy-czytalam-opisy-najokrutniejszych-tortur-kazdym-razem-przeszywa-dreszcz/#respond Tue, 21 Nov 2017 07:37:49 +0000 https://niezlomni.com/?p=44780

Dr Renata Pomarańska, wykładowca akademicki, autorka książki „Golgota Polaków na Kresach. Realia i literatura piękna”, w rozmowie z Tomaszem Plaskotą (wPolityce.pl) wskazała na przyczyny ludobójstwa Polaków na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej i jego skalę.

„Nie wykluczam, że część oddziałów UPA jest winna zabicia cywilów”

- takie słowa wypowiedział ambasador Ukrainy w Polsce Andrij Deszczyca w Radiu ZET.

Jak przypomina dr Pomarańska, ,,ukraińscy nacjonaliści zamordowali w latach 1943-1945 na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej ok. 100 tys. Polaków. 40-60 tys. zginęło na Wołyniu, 20-40 tys. w Małopolsce Wschodniej".

Nie było to więc, jak sugeruje pan ambasador, działanie incydentalne

- podkreśla i przytacza słowa Stefana Bandery, który przed sądem w 1936 r. (zaplanował zamach na ministra spraw wewnętrznych Bronisława Pierackiego):

OUN ceni wartość, ludzkiego życia, bardzo ją ceni, ale nasza idea jest tak wielka, że jeżeli mowa o jej realizacji, to nie jednostki, nie setki, a miliony ofiar należy poświęcić, aby ją zrealizować

Dodaje, że nie przekonuje ją tłumaczenie strony ukraińskiej o braku odpowiedzialności Bandery za zbrodnie.

Bezsprzecznie to on ponosi wielką moralną odpowiedzialność za te wydarzenia [...] Hitlera także nie było w wielu miejscach dokonywania zbrodni hitlerowskich, ale czy komuś przyjdzie do głowy twierdzić, że nie ponosi on za nie odpowiedzialności?

Jednocześnie zwraca uwagę na szczególne okrucieńśtwo zbrodni nazywanej ,,genocidum atrox", czyli ludobójstwo ze szczególnym okrucieństwem.

Proszę mi wierzyć, że chociaż wiele razy czytałam opisy najokrutniejszych tortur, to za każdym razem przeszywa mnie dreszcz, gdy się z nimi stykam. Bo jak można się oswoić z cięciem i ściąganiem wąskich pasów skóry z pleców, z obcinaniem kobietom piersi i posypywaniem ran solą, z przybijaniem nożem do stołu języczka małego dziecka, które później wisiało na nim…

Skala zbrodni wynikała także wprost ze swoistego katechizmu upowców - „Dekalogu”, którego autorem był Stepan Łenkawskyj.

„7. Nie zawahasz się wykonać największej zbrodni, jeśli tego wymagać będzie dobro Sprawy” i „8. Nienawiścią i podstępem będziesz przyjmować wroga Twojej Nacji”.

- oto dwa wyimki. Jak podkreśla dr. Pomarańska, nie bez znaczenia było odwołania do tradycji kozackich i hajdamackich.

Najokrutniejsi kozaccy i hajdamaccy wodzowie byli bohaterami pieśni, które śpiewali banderowcy, gdy szli mordować Polaków

- mówi. Swoją cegiełkę dołożyło również duchowieństwo greckokatolickie i prawosławne:

Znane są przypadki, że w cerkwiach greckokatolickich i prawosławnych (Wołyń) sprawowano nabożeństwa, podczas których święcono narzędzia zbrodni: widły, kosy, siekiery itd., mające służyć do okrutnego mordowania ludności polskiej, nie wyłączając dzieci, kobiet i osób starszych. Duchowni zaś, powołując się na ewangeliczne przypowieści, wzywali do wyrwania kąkolu (Polaków) z pszenicy (naród ukraiński).

- mówi, jednocześnie zaznaczając, że byli również tacy, którzy sprzeciwiali się zbrodniom i pomagali w przetrwaniu eksterminacji. Spotykały ich okrutne szykany, ze śmiercią włącznie. Podobny los spotykał zwykłych Ukraińców, którzy nieśli pomoc Polakom.

Według banderowców byli zdrajcami. Dlatego w sumie niewielki odsetek Ukraińców był gotów pomagać Polakom. Bali się o własne życie i swoich rodzin

- przypomina.

cały wywiad na wPolityce.pl

książka „Golgota Polaków na Kresach. Realia i literatura piękna”

Znalezione obrazy dla zapytania „Golgota Polaków na Kresach. Realia i literatura piękna”

Artykuł Badaczka odpowiada na słowa ambasadora Ukrainy. ,,Proszę mi wierzyć, że chociaż wiele razy czytałam opisy najokrutniejszych tortur, to za każdym razem przeszywa mnie dreszcz…” pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/badaczka-odpowiada-slowa-ambasadora-ukrainy-prosze-mi-wierzyc-ze-chociaz-razy-czytalam-opisy-najokrutniejszych-tortur-kazdym-razem-przeszywa-dreszcz/feed/ 0