Stefan Starzyński – Niezłomni.com https://niezlomni.com Portal informacyjno-historyczny Sun, 03 Dec 2023 21:00:15 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.8 https://niezlomni.com/wp-content/uploads/2017/08/cropped-icon-260x260.png Stefan Starzyński – Niezłomni.com https://niezlomni.com 32 32 Zapomniany bohater. Prezydent okupowanej walczącej Warszawy. ,,Dostał od Niemców propozycję nie do odrzucenia…” https://niezlomni.com/zapomniany-bohater-prezydent-okupowanej-walczacej-warszawy-dostal-od-niemcow-propozycje-nie-do-odrzucenia/ https://niezlomni.com/zapomniany-bohater-prezydent-okupowanej-walczacej-warszawy-dostal-od-niemcow-propozycje-nie-do-odrzucenia/#respond Sat, 26 Aug 2017 06:35:18 +0000 http://niezlomni.com/?p=40384

Dzień aresztowania Stefana Starzyńskiego rozpoczął najtrudniejszy okres życia Juliana Kulskiego. Objął stanowisko Komisarycznego Burmistrza Miasta Warszawy, czyli szefa polskich władz miejskich, działających pod niemieckim zwierzchnictwem.

„Nie przeczuwałem, że wypadnie mi trwać przy nim przez niemal pięć lat, bowiem aż do dnia 5 sierpnia 1944 roku”zapisał.

„Miałem natomiast świadomość tego, że przyszłość będzie niosła wielkie ryzyko i niebezpieczeństwa oraz, że nie podobna liczyć na zmianę dotychczasowych metod okupanta, chyba na jeszcze groźniejsze. W żadnej jednak chwili owego decydującego dnia nie przyszło mi do głowy, że mogę próbować uchylić się od spadającego na mnie ciężaru odpowiedzialności. Byłem przecież spadkobiercą testamentu ideowego prezydenta Stefana Starzyńskiego: «należy trwać w służbie miastu stołecznemu i polskiemu interesowi narodowemu, jak długo to jest w ogóle możliwe»”.

[caption id="attachment_31964" align="alignleft" width="487"] Po prawej syn prezydenta J. S. Kulskiego, Julian E. Kulski.[/caption]

– Ta krótka deklaracja chyba najlepiej oddaje nastawienie ojca – wyjaśniał mi syn zastępcy Starzyńskiego, Julian Eugeniusz Kulski, gdy po raz pierwszy spotkaliśmy się w Warszawie, w upalny lipcowy dzień 2014 roku. Przyjechał z Waszyngtonu z okazji siedemdziesiątej rocznicy wybuchu powstania. Teraz osiemdziesięciopięcioletni pan, jako piętnastolatek walczył na Żoliborzu w Kompanii „Żniwiarz”. – Ta deklaracja wyjaśnia motywy jego działania i podejmowanego ryzyka – kontynuował. – Tłumaczy wytrwałość, a nawet upór, które nie malały, mimo narastającej z każdym miesiącem grozy. Ojciec słusznie uważał, że nie wolno pozbawiać ludności stolicy usług polskich służb miejskich.

W tych strasznych czasach niósł nieocenioną pomoc. Oczywiście nie miał wątpliwości, że praca Zarządu Miejskiego musi być prowadzona w ścisłej współpracy z władzami podziemnego państwa. Stale kontaktował się z kolejnymi Delegatami Rządu na Kraj. Jego łącznikiem z władzami wojskowymi był „Emil”, czyli Emil Kumor, przychodzili też Antoni Sanojca i Ludwik Muzyczka. Ściśle współpracował również z Radą Główną Opiekuńczą i Polskim Czerwonym Krzyżem. Utrzymywał regularne kontakty z Adamem Czerniakowem, o którym mówił, że stał na najtrudniejszym z jawnych posterunków w kraju. (…)

[caption id="attachment_41342" align="alignleft" width="428"] Julian S. Kulski, "Światowid" 1935[/caption]

Podczas okupacji praca w Zarządzie Miejskim była bardzo poszukiwana. Nie ze względów finansowych, bo uposażenia na żądanie Niemców zostały bardzo obniżone, lecz ze względu na tak zwane mocne papiery. Liczba etatów szybko wzrastała i doszła do trzydziestu tysięcy. Niemcy zareagowali na to żądaniem redukcji zatrudnienia o czterdzieści procent. Zwolnieni mieli być odesłani do Arbeitsamtu, czyli urzędu pracy, co było równoznaczne z wysłaniem ich na roboty do Rzeszy. Z wykonaniem tego żądania Zarząd Miejski zwlekał tak długo, aż znaleziono rozwiązanie bezbolesne.

Zwolniono na piśmie większość pracowników sezonowych, którym i tak wygasł już termin zatrudnienia lub niedługo wygasał, oraz formalnie zwolniono tych, którzy w rzeczywistości odeszli na własne żądanie.

W ten sposób liczba zatrudnionych zmniejszyła się o cztery tysiące osób, co zadowoliło Niemców. Gdy ci zabronili przyjmowania nowych pracowników umysłowych, zatrudniano ich na stanowiskach fizycznych, które po pewnym czasie zmieniano na urzędnicze.

Wśród nowych, wojennych pracowników było wielu ludzi młodych, szczególnie zagrożonych wywiezieniem na przymusowe roboty. Liczną grupę stanowili oficerowie i inni członkowie organizacji podziemnych a także naukowcy, lekarze, prawnicy z różnych stron kraju.

„Chyba nigdy przedtem, ani nigdy potem Zarząd Miejski nie miał tylu, tak wysoko wykwalifikowanych pracowników, jak w okresie okupacji” – pisał Henryk Pawłowicz. „Znaleźli się, więc w szeregach pracowników miejskich profesorowie wyższych uczelni z rektorem prof. Antoniewiczem na czele. Literatów reprezentowali m. in.: Juliusz Kaden-Bandrowski, Michał Rusinek, Witold Hulewicz, Władysław Zawistowski, poeta Jan Szczawiej i inni. Dla dziennikarzy, oprócz tych, którzy pracowali od początku okupacji w różnych instytucjach miejskich, stworzono specjalną spółdzielnię i przekazano jej ściąganie należności szpitalnych. (...)

Szpitale miejskie zatrudniały bardzo wielu profesorów z wyższych uczelni z całego kraju. Najliczniej w tym okresie wśród pracowników miejskich byli reprezentowani wojskowi. Rzadko pod własnym, częściej pod przybranymi nazwiskami, lokowano ich dosłownie we wszystkich instytucjach miejskich. Wśród pracowników miejskich znaleźli się najwyżsi rangą oficerowie Armii Krajowej z gen. „Grotem” Stefanem Roweckim) i Armii Ludowej z płk. Marianem Spychalskim na czele”. (…)

Wśród tysięcy nowo zatrudnionych osób była również maturzystka Zofia Sudrawska, która po przymusowym opuszczeniu Bydgoszczy, razem z rodziną zamieszkała w domu Kulskich, na Żoliborzu. Jej książkę W zakamarkach pamięci, napisaną już pod nazwiskiem Łaszkiewicz, znalazłam w bibliotece Wandy Trandowej. Dedykacja autorki: „Drogiej Wandeczce z wyrazami pamięci i sympatii – autorka” oraz data „15.03.2005”, zostały wpisane sześćdziesiąt pięć lat po przedstawionych wydarzeniach.

Tak opisała swoją pracę w ratuszu: „Zajmowałam się podatkami. Pracę tę załatwił mi pan Kulski. Najważniejsze, że chroniła mnie przed wywózką do Niemiec. Pracowałyśmy od godziny ósmej do siedemnastej. W południe wszyscy pracownicy magistratu dostawali zupę. (...) W tym czasie urzędnicy magistraccy stanowili tak różnorodną zbieraninę, że trudno sobie wyobrazić ten zespół. Oczywiście najważniejsi byli pracownicy przedwojenni, zawodowi urzędnicy. Drugą część stanowili ci wojenni, którzy musieli przecież z czegoś żyć, a co ważniejsze posiadać Ausweisy, że są zatrudnieni w ważnej placówce. To urzędnicze towarzystwo rekrutowało się z osób w różnym wieku, od młodzieży szkolnej do profesorów wyższych uczelni (...) i panie, których mężowie byli na wojnie lub w obozach jenieckich. (...) Oprócz bardzo mizernych pensji były tzw. deputaty, głównie składające się z alkoholu i papierosów”.

Magdalena Stopa, Julian Kulski. Prezydent okupowanej walczącej Warszawy, Editions Spotkania, Warszawa 2017. 

Książka opisuje nieznane dzieje Juliana Kulskiego, zastępcy prezydenta Warszawy Stefana Starzyńskiego i komisarycznego burmistrza Warszawy podczas okupacji.

Po aresztowaniu Starzyńskiego przez gestapo 27 października 1939 roku, Julian Kulski otrzymał od niemieckich władz okupacyjnych „propozycję nie do odrzucenia” – objęcia stanowiska komisarycznego burmistrza Warszawy, kierowania zarządem miasta i całą podległą mu administracją oraz infrastrukturą pod bezpośrednim nadzorem Niemców. Była to rola trudna, skrajnie niebezpieczna i niewdzięczna. Mimo, że praca Zarządu Miejskiego była prowadzona w ścisłej współpracy z władzami podziemnego państwa, to odbywała się w codziennym kontakcie z wrogiem, z pełną świadomością stałego narażenia życia.

Magdalena Stopa odkrywa przed czytelnikami nieznane fakty i dowody bohaterstwa wielu zapomnianych postaci, a także kulisy pracy miasta między wymaganiami okupanta a działaniem na rzecz podziemia.

Julian Spitosław Kulski (1892–1976) urzędnik państwowy i społecznik, żołnierz legionów Józefa Piłsudskiego, uczestnik wojny polsko-sowieckiej 1920 roku, kawaler Orderu Virtuti Militari, przedwojenny wiceprezydent Warszawy, zastępca i przyjaciel Stefana Starzyńskiego.

Po aresztowaniu Starzyńskiego przez gestapo, 27 października 1939 roku Julian S. Kulski otrzymuje od niemieckich władz okupacyjnych „propozycję nie do odrzucenia” – objęcia stanowiska komisarycznego burmistrza Warszawy.

Za zgodą władz Polskiego Państwa Podziemnego, delegata Rządu RP na Kraj Cyryla Ratajskiego oraz przy aprobacie podziemnych władz wojskowych, gen. Michała Tokarzewskiego- Karaszewicza, komendanta Służby Zwycięstwu Polski, obejmuje to stanowisko i pełni je do pierwszych dni Powstania Warszawskiego w sierpniu 1944 roku.

Magdalena Stopa historyk sztuki i dziennikarka. Autorka książek o Warszawie i jej mieszkańcach.

Laureatka Nagrody KLIO (2015–2016), Nagrody Literackiej m. st. Warszawy (2011) i dwóch dyplomów honorowych Towarzystwa Przyjaciół Warszawy za najlepsze publikacje roku (2009–2010 i 2010–2011) w dziedzinie varsavianów oraz Nagrody im. Witolda Hulewicza (2013).

Wkrótce po klęsce wrześniowej, 26 października 1939 roku utworzono Generalne Gubernatorstwo z Hansem Frankiem jako generalnym gubernatorem na czele. Jednocześnie Frank wydał zarządzenie o odbudowie administracji okupowanych ziem polskich. Przedwojenny samorząd terytorialny uległ likwidacji, a stojący na czele gmin burmistrzowie oraz wójtowie stali się funkcjonariuszami administracji okupacyjnej, posługującej się samorządem terytorialnym jako organem wykonawczym. Mianowani przez niemieckich szefów dystryktów polscy burmistrzowie i wójtowie stawali się wykonawcami zarządzeń niemieckich naczelników miast, którzy mieli dodatkowo prawo zmiany każdego zarządzenia burmistrza, mimo iż ten odpowiedzialny był za zarząd miasta.

Po kapitulacji Warszawy Zarząd Miejski – w myśl umowy kapitulacyjnej – miał wznowić działalność i nadal sprawować pod nadzorem władz okupacyjnych (komisarza Rzeszy, a potem starosty miejskiego) szereg funkcji porządkowych i administracyjnych.

Następnego dnia po utworzeniu GG, 27 października 1939 roku Niemcy aresztowali prezydenta Warszawy Stefana Starzyńskiego. Równocześnie powołano urząd Komisarycznego Burmistrza Warszawy, którego szefem został dotychczasowy zastępca Starzyńskiego, Julian Kulski. Pełnił on swoje obowiązki do wybuchu Powstania Warszawskiego, kiedy przekazał swoje uprawnienia Okręgowemu Delegatowi Rządu na miasto Warszawę Marcelemu Porowskiemu.

Postawa Kulskiego, który przyjął strategię pełnej współpracy z przedstawicielami polskiego Państwa Podziemnego oraz wykonywania zarządzeń niemieckich jedynie o tyle, o ile było to konieczne oraz przeforsowywania wszędzie tam, gdzie to możliwe interesów polskich nie budziła wątpliwości ani podczas okupacji ani w okresie powojennym.

 

Artykuł Zapomniany bohater. Prezydent okupowanej walczącej Warszawy. ,,Dostał od Niemców propozycję nie do odrzucenia…” pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/zapomniany-bohater-prezydent-okupowanej-walczacej-warszawy-dostal-od-niemcow-propozycje-nie-do-odrzucenia/feed/ 0
,,Teza, że 200 tysięcy osób zginęło w Powstaniu Warszawskim, to komunistyczna propaganda”. Jak władze instrumentalnie chciały wykorzystać tragedię https://niezlomni.com/teza-ze-200-tysiecy-osob-zginelo-w-powstaniu-warszawskim-to-komunistyczna-propaganda-oraz-o-bohaterskich-prezydentach-warszawy-stefanie-starzynskim-i-marcelim-porowskim-wywiad-z-prof-marianem-mar/ https://niezlomni.com/teza-ze-200-tysiecy-osob-zginelo-w-powstaniu-warszawskim-to-komunistyczna-propaganda-oraz-o-bohaterskich-prezydentach-warszawy-stefanie-starzynskim-i-marcelim-porowskim-wywiad-z-prof-marianem-mar/#respond Tue, 14 Mar 2017 12:09:13 +0000 http://niezlomni.com/?p=22076

Powstańcy walczyli o lepszą Polskę - z prof. Marianem Markiem Drozdowskim, historykiem i varsavianistą rozmawia Tomasz Plaskota.

TOMASZ PLASKOTA: - Niedawno IPN zakończył śledztwo w sprawie śmierci prezydenta Stefana Starzyńskiego. Okazało się, że został zamordowany przez Gestapo w Warszawie.

[caption id="attachment_22082" align="aligncenter" width="400"]prof. M. M. Drozdowski, santosubito.org.pl prof. M. M. Drozdowski, santosubito.org.pl[/caption]

PROF. MARIAN MAREK DROZDOWSKI: - Też tak uważałem, taką tezę postawiłem w monografii o Starzyńskim, którą niedawno wydały „Iskry”. Taka informacja pojawiła się już na procesie gubernatora warszawskiego. Kwestią sporną jest czy Starzyńskiego zamordowano 21, 22 czy 23 grudnia. Stanisław Lorentz, przedwojenny dyrektor Muzeum Narodowego na prośbę bratowej, pani Haliny Starzyńskiej poszedł w Wigilię 1939 r. z paczką do Starzyńskiego, Niemcy powiedzieli mu, że nie ma go już na Pawiaku. Przez kilka lat szukaliśmy dokumentacji na ten temat w NRD i NRF, ale nikt nie chciał nam jej udostępnić.
W książce „Powstanie sierpniowe” przedstawił Pan wybitną rolę Kościoła katolickiego w walkach w Warszawie. Na czym ona polegała?

Każdy oddział powstańczy miał swojego kapelana. Byli to bohaterscy kapłani, odprawiali msze św. i rozdawali Komunię św. z narażeniem życia. Wymieńmy choćby ks. Wacława Karłowicza związanego z Narodową Organizacją Wojskową i batalionami narodowymi wchodzącymi w skład AK, który uratował wspaniały krzyż z katedry świętojańskiej i przeniósł go do dominikanów czy bohaterskiego jezuitę, o. Tomasza Rostworowskiego. Żeńskie i męskie zakony były ostoją pomocy społecznej, sanitarnej, w dziedzinie odżywiania ludzi, podziemia kościołów były schronami. Nigdy tylu duchownych nie zginęło co w powstaniu warszawskim, zginęli jezuici, szarytki na Solcu, sakramentki na Nowym Mieście.

Stefan_Starzynski

Zwraca Pan też uwagę, że Powstanie Warszawskie było kontynuacją walki Stefana Starzyńskiego.

Powstanie sierpniowe czciło pamięć Starzyńskiego, ukazał się specjalny numer „Biuletynu Informacyjnego” redagowany przez druha Kamińskiego, który był poświęcony Starzyńskiemu. Powstanie było kontynuacją wysiłku zbrojeniowego podjętego we wrześniu 1939 r., było walką o niepodległość i suwerenność oraz o integralność terytorialną z Kresami Wschodnimi i ekwiwalentem za straszne niemieckie zbrodnie w postaci granicy na Nysie Kłodzkiej, ale nie było walką o kontynuację II Rzeczypospolitej. Powstanie było szczegółowo opracowaną wizją III Rzeczypospolitej, państwa demokratycznego, z reformą rolną, z uspołecznieniem gałęzi przemysłu, bankowości, z upowszechnieniem oświaty. Testament powstania jest bardzo istotny. Nie przypadkowo na czele sejmu powstańczej Warszawy, bo tak można nazwać Radę Jedności Narodowej stał wybitny socjalista Kazimierz Pużak, a jego zastępcą był socjalista Zygmunt Zaremba. Byli to wspaniali socjaliści walczący z komunizmem.

Ważną rolę w powstaniu odegrał bohaterski prezydent Warszawy, Marceli Porowski, człowiek zupełnie nieznany.

Tablica_Marceli_Porowski_Pałac_Jabłonowskich_w_WarszawiePorowski był współpracownikiem prezydenta Starzyńskiego, delegatem rządu. Organizował finanse, służbę zdrowia, więziennictwo. Prezydent Porowski wystąpił z propozycją powołania Rady Obroną Stolicy z udziałem PPR. Powielił na terenie Warszawy tzw. memorandum A, rządu Mikołajczyka, które powstało po jego powrocie z Moskwy. Była to próba kompromisu w postaci powołania wspólnego dowództwa, AK, AL i PSZ na Zachodzie i Wschodzie, którego zadaniem było szybkie przygotowanie do wyborów z udziałem misji alianckiej. Dokument zakładał też udział komunistów w Tymczasowym Rządzie Jedności Narodowej, ¼ miejsc miała przypaść PPR. AL, PAL i PPR odpowiedziały Porowskiemu, że związali swoją przyszłość z PKWN, a jedyną realną możliwością przetrwania w takiej sytuacji jest uznanie gen. Żymierskiego i PKWN oraz odcięcie się od rządu londyńskiego. Taką propozycję poddania się Żymierskiemu zaproponował też „Chruściel”, ale został on skrytykowany przez gen. „Bora”, który powiedział mu, że nie chodzi o współpracę z Żymierskim, ale o to, czy poddamy się dyktatowi Stalina.

Porowski był nie tylko prezydentem stolicy, ale również przedstawicielem Delegatury Rządu. Czym zajmowała się delegatura?

Delegatura zajmowała się samowolą społeczną, dostawami żywności, studniami artezyjskimi, generatorami prądu dla szpitali, białym wywiadem, czyli analizowaniem nastrojów społecznych i wpływanie na nie poprzez prasę. Była to prasa demokratyczna, bo w zakładach graficznych wydawano nawet prasę komunistyczną. Porowski jest zapomnianym bohaterem. Jego zastępcami byli ludzi reprezentujący ruch socjalistyczny, ludowy, narodowy, chadecki.
1222-830
Tematem który mimo siedemdziesięciu lat, jakie minęły od powstania wciąż budzi kontrowersje i spory jest liczba ludzi, jaka zginęła w powstaniu. Ilu cywilów zginęło w powstaniu?
W tej sprawie wielu historyków ulega propagandzie komunistycznej. Tezę o 200 tysiącach zabitych mieszkańcach Warszawy wygłosił Żymierski, żeby uzasadnić Trybunał Stanu wobec Komorowskiego, Pużaka i Jankowskiego. Liczba faktyczna jest znacznie mniejsza, co nie znaczy, że nie jest tragiczna, szacuje się ją na 120 tysięcy, część mieszkańców zginęło w masowych egzekucjach na Woli i Ochocie. Żołnierzy AK zginęło około 10 tysięcy.
W najnowszej książce pisze Pan o warszawskich historykach. Kto był dla Pana mistrzem w pracy historycznej?

1220-833To byli mistrzowie nie tylko w pracy nad badaniem dziejów, ale również wzory zachowania, chociaż bywali zmuszani do zawierania kompromisów, bo inaczej nie mogliby funkcjonować, ale nie zdradzili swoich ideałów. Bohaterami są dla mnie byli członkowie AK, prof. Herbst, związany z Zakładem Historii Sztuki, prof. Płoski, szef Biura Historycznego, prof. Tomkiewicz, który wspólnie z Herbstem pracował w komórce narodowościowej. Muszę wspomnieć o Ryszardzie Kiersnowskim, dowódcy oddziału partyzanckiej na Nowogródczyźnie, prof. Aleksandrze Gieysztorze, prof. Tadeuszu Manteufflu, Kieniewiczu, Kuli, Sereńskim, Zahorskim. Dzięki nim poziom naszej historiografii był wysoki. Pod względem warsztatu historycznego największy wpływ na mnie miał Tadeusz Szturm de Sztrem, lider socjalistów po śmierci Pużaka. Duży wpływ na mnie i moich kolegów mieli również historycy emigracyjni, Władysław Pobóg Malinowski, choć był trochę tendencyjny. Wielką estymą darzyłem prof. Oskara Haleckiego. Wpływ na mnie miał prof. Marian Kukiel, którego znałem osobiście, wspaniałą historię dwudziestolecia napisał Paweł Zaremba.

Historycy na emigracji odegrali ogromną pozytywną rolę w polskiej historiografii...

Wydali dokumenty AK, założyli Instytut Piłsudskiego w Londynie, Instytut Dmowskiego, ważne były wydawnictwa katolickie. Olbrzymią rolę odegrał też Uniwersytet Paryski, który zafundował nam stypendia, jadąc do Paryża od razu szliśmy do wydawnictwa Libella i do Biblioteki Polskiej, kierowanej przez pana Chowańca. Później rozpoczęły się stypendia Departamentu Stanu USA i fundusz Radia Wolna Europa. Wpływ na nas mieli również historycy występujący w BBC, RWE, sekcji polskiej Radia Francuskiego czy Radia Madryt. Nie można też zapomnieć o wpływie naszych rodaków, którzy przeszli więzienia stalinowskie i rodzice, którzy z jednej strony chcieli nas chronić przed represjami, a z drugiej pragnęli, abyśmy znali prawdę.

A jak Pan porównuje poziom polskiej historiografii w PRL i obecnie?

Najwyższy poziom polska historiografia miała przed wojną. Wielu wspaniałych historyków miał ruch narodowy, Konopczyńskiego, Sobieskiego, Rybarskiego. Wysoko cenię też Askenazego, Handelsmana, Pruchnika. Ci ludzie zostawili po sobie uczniów, którzy mieli wpływ na polską historiografię w PRL i neutralizowali wpływy historyków, których można określić mianem ludzi Bermana, Kormanowej, Najdusowej, Daniszewskiego, Kowalskiego.

Źródło: tygodnik Nasza Polska.

 

Artykuł ,,Teza, że 200 tysięcy osób zginęło w Powstaniu Warszawskim, to komunistyczna propaganda”. Jak władze instrumentalnie chciały wykorzystać tragedię pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/teza-ze-200-tysiecy-osob-zginelo-w-powstaniu-warszawskim-to-komunistyczna-propaganda-oraz-o-bohaterskich-prezydentach-warszawy-stefanie-starzynskim-i-marcelim-porowskim-wywiad-z-prof-marianem-mar/feed/ 0
Zamiast Pałacu Kultury i Nauki mogła być Wieża Niepodległości https://niezlomni.com/zamiast-palacu-kultury-i-nauki-im-jozefa-stalina-mogla-byc-wieza-niepodleglosci-ambitny-projekt-nie-doczekal-sie-realizacji/ https://niezlomni.com/zamiast-palacu-kultury-i-nauki-im-jozefa-stalina-mogla-byc-wieza-niepodleglosci-ambitny-projekt-nie-doczekal-sie-realizacji/#respond Thu, 21 Jul 2016 17:11:50 +0000 http://niezlomni.com/?p=6974

Przed II wojną światową architekt Juliusz Nagórski zaprojektował w 1934 r.  i zaprezentował w Muzeum Narodowym w 1936 r. prezydentowi Mościckiemu i prezydentowi miasta Starzyńskiemu projekt 200-metrowego wieżowca art deco (z nadajnikiem radiowym na szczycie), łudząco podobnego do powojennego Pałacu Kultury i Nauki o nazwie "Wieża Niepodległości".

[caption id="attachment_6977" align="alignright" width="239"]Juliusz Nagórski Juliusz Nagórski[/caption]

Przeznaczono dla niego miejsce niedaleko ronda Waszyngtona na Pradze.

Plany pokrzyżowała wojna. Stefan Starzyński został aresztowany 27 października 1939 roku, a następnie zginął w nieznanym miejscu i okolicznościach, natomiast Juliusz Nagórski został rozstrzelany w egzekucji ulicznej przy Hali Mirowskiej w pierwszych dniach Powstania.

 

wieza

Artykuł Zamiast Pałacu Kultury i Nauki mogła być Wieża Niepodległości pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/zamiast-palacu-kultury-i-nauki-im-jozefa-stalina-mogla-byc-wieza-niepodleglosci-ambitny-projekt-nie-doczekal-sie-realizacji/feed/ 0
Tak miało wyglądać metro według przedwojennych planów. Łącznie liczyłoby 46 km. Dziś jest… dwukrotnie mniej https://niezlomni.com/tak-mialo-wygladac-metro-wedlug-przedwojennych-planow-lacznie-liczyloby-46-km-dzis-jest-dwukrotnie-mniej/ https://niezlomni.com/tak-mialo-wygladac-metro-wedlug-przedwojennych-planow-lacznie-liczyloby-46-km-dzis-jest-dwukrotnie-mniej/#comments Wed, 23 Jul 2014 22:58:32 +0000 http://niezlomni.com/?p=15336

Plan powstał za czasów, gdy prezydentem Warszawy był Stefan Starzyński. Brano pod uwagę powstanie pięciu tras biegnących południkowo oraz trzech wiodących równoleżnikowo, wraz z odnogami. Ich odcinki tworzyły linię obwodową, dublującą w północnym półkolu istniejącą kolej naziemną.

Najdalej na północ wysunięte linie sięgają ówczesnej wsi Wawrzyszew, na południu zaś - folwarku Służew oraz nowego toru wyścigów konnych. Zachodnia granica metra przebiega pod ciągiem ul. Okopowej, Towarowej i Grójeckiej. Z kolei najbardziej wysunięty na wschód odcinek kolei podziemnej biegnie od cmentarza żydowskiego i bródnowskiego, przez Kamionek, do Kępy Gocławskiej.

Metro miało liczyć w sumie 46 km długości, z czego 31 km w tunelu. Realizację projektu przewidziano na 35 lat. - Dokument jest przykładem fachowości i rozmachu inwestycji lat 30. - mówi dr Marek P. Deszczyński z UW.

metro

Artykuł Tak miało wyglądać metro według przedwojennych planów. Łącznie liczyłoby 46 km. Dziś jest… dwukrotnie mniej pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/tak-mialo-wygladac-metro-wedlug-przedwojennych-planow-lacznie-liczyloby-46-km-dzis-jest-dwukrotnie-mniej/feed/ 1
Prezydent miasta, które przeżyło własną śmierć. Chciał uczynić z Warszawy Paryż Północy https://niezlomni.com/prezydent-miasta-ktore-przezylo-wlasna-smierc-chcial-uczynic-z-warszawy-paryz-polnocy/ Mon, 28 Oct 2013 14:58:32 +0000 http://niezlomni.com/?p=857

STARZ"Chciałem, by Warszawa była wielka. Wierzyłem, że wielką będzie. Ja i moi współpracownicy kreśliliśmy plany, robiliśmy szkice wielkiej Warszawy przyszłości. I Warszawa jest wielka. Prędzej to nastąpiło, niż przypuszczano. Nie za lat pięćdziesiąt, nie za sto lat, lecz dziś widzę wielką Warszawę.

Gdy teraz do Was mówię, widzę ją przez okna w całej wielkości i chwale, otoczoną kłębami dymu, rozczerwienioną płomieniami ognia, wspaniałą, niezniszczalną, wielką, walczącą Warszawę. I choć tam, gdzie miały być wspaniałe sierocińce, gruzy leżą, choć tam gdzie miały być parki, dziś są barykady gęsto trupami pokryte, choć płoną nasze biblioteki, choć palą się szpitale - nie za lat pięćdziesiąt, nie za sto, lecz dziś Warszawa broniąca honoru Polski jest u szczytu swej wielkości i sławy."

(Stefan Starzyński, 23 wrzesień 1939 r.)

Jego biografia przypadła na okres szczególny; zmierzch starego dziewiętnastowiecznego świata związanego z porządkiem wiedeńskim z 1815 r., Przymierzem Trzech Czarnych Orłów i początkiem nowej ery - globalnych konfliktów zbrojnych, "nowoczesnych" totalitaryzmów, ludobójstwa, ale i dalszego postępu cywilizacyjnego i - co ważne - niepodległego bytu Rzeczypospolitej Polskiej w latach 1918-1939.

Urodził się 19 sierpnia 1893 r. w Warszawie w rodzinie inteligencko-rzemieślniczej. Dzieciństwo spędził w Łowiczu i tam uczęszczał do gimnazjum. W czasie rewolucji 1905 r. wstąpił do niepodległościowej konspiracji uczniowskiej, brał udział w strajku szkolnym, przez co musiał przenieść się do Warszawy, gdzie ukończył szkołę średnią. Studiował ekonomię na Wyższych Kursach Handlowych im. Augusta Zielińskiego (obecnie SGH). Związał się wtedy z ruchem strzeleckim. Podczas Wielkiej Wojny służył w Legionach Polskich, a po ich rozwiązaniu wstąpił do konspiracyjnej Polskiej Organizacji Wojskowej. U zarania Polski Odrodzonej 1918-1921 służył w Wojsku Polskim (był oficerem sztabowym i liniowym). Następnie, po przejściu do rezerwy, przebywał w Moskwie jako sekretarz delegacji w komisjach wykonujących postanowienia pokoju ryskiego z Rosją sowiecką.

W 1924 r. powrócił do kraju. Od razu aktywnie zaangażował się w życie publiczne, pełniąc wiele eksponowanych funkcji, m.in. w administracji rządowej. Był wiceministrem skarbu (1929-1930 i 1931-1932), wiceprezesem Banku Gospodarstwa Krajowego (1932-1934), komisarzem generalnym Pożyczki Narodowej (1933), posłem na Sejm (1930-1935) i senatorem (1938-1939) z ramienia Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem i Obozu Zjednoczenia Narodowego.

[quote]W sierpniu 1934 r. został komisarycznym prezydentem m.st. Warszawy. Chciał ze stolicy Polski - pod wieloma względami miasta wtedy prowincjonalnego, co było jeszcze spuścizną czasów zaboru - uczynić europejską metropolię, w pełni zasługującą na miano Paryża Północy.[/quote]

[caption id="attachment_859" align="alignleft" width="576"]schemat Schemat sieci metra w Warszawie wg projektu z roku 1938[/caption]

Przygotował i realizował wieloletni program rozwoju tzw. Wielkiej Warszawy, zakładający modernizację infrastruktury komunikacyjnej i kanalizacyjnej miasta oraz rozbudowę budownictwa miejskiego. Rządził twardą ręką, walczył z korupcją i z rozbudowaną ponad miarę biurokracją. Udało mu się to, co jego poprzednikom się nie udało - zrównoważyć miejski budżet, znacznie ograniczając deficyt.

Dbał również o poprawę stanu estetycznego miasta. Był pomysłodawcą i wielkim orędownikiem akcji "Warszawa w kwiatach", prowadzonej od 1934 roku. Niespełna rok przed wybuchem wojny otworzył wielką wystawę "Wczoraj, dziś, jutro Warszawy". Prezentowane projekty przewidywały budowę dwóch linii metra (!), nowoczesnej elektrowni i parków, trasy N-S i przebicia Marszałkowskiej przez Ogród Saski.

[caption id="attachment_860" align="alignleft" width="800"]Stefan Starzyński składa życzenia imieninowe aktorce Marii Malickiej. W środku stoi żona Stefana Starzyńskiego Paulina. Stefan Starzyński składa życzenia imieninowe aktorce Marii Malickiej. W środku stoi żona Stefana Starzyńskiego Paulina.[/caption]

Dla wielu współczesnych stawiany był jako autorytet, za wzór służby publicznej. Był wielkim pasjonatem teatru, także często lubił spędzać wieczory w kinematografie. Uwielbiał szybką jazdę motocyklem i samochodem sportowym (był właścicielem takiego auta). Jego żona Paulina pomagała Aleksandrze Piłsudskiej w okresie międzywojennym prowadzić przedszkole dla dzieci wojskowych, odwiedzane nieraz przez samego Marszałka.

Pamiętnego września 1939 r. zostaje w stolicy, nie ewakuuje się, tak jak uczyniło to wielu innych wysokich rangą urzędników państwowych, samorządowych czy część generalicji z marszałkiem Edwardem Rydzem-Śmigłym na czele.

Były premier gen. Felicjan Sławoj Składkowski w 1948 r. na łamach "Kultury" pisał:

[quote]wojewodowie i starostowie z zachodnich i południowych części kraju opuszczali swe siedziby w miarę rozlewania się inwazji niemieckiej; za tłumami uchodźców odchodziły w głąb Polski urzędy, sądy, policja (...). Wyjazd wszystkich przedstawicieli władz (...) równoznaczny stał się w skutkach z porzuceniem ludności (...) w nowych dla niej, tragicznie ciężkich warunkach i po straszliwym wstrząsie. Musiało to wywołać falę powszechnego żalu, rozgoryczenia, oburzenia i gniewu (...). Telefonuję do prezydenta Warszawy Starzyńskiego. Zostaje on na swym posterunku, jak się wyraził - Ja tu zostaję na gospodarstwie.[/quote]

8 września zostaje Starzyński komisarzem cywilnym przy Dowództwie Obrony Warszawy. Podczas oblężenia miasta przez wojsko niemieckie płomiennymi przemówieniami nadawanymi przez radio zagrzewał warszawiaków do walki i oporu przeciwko najeźdźcy. Po każdym nalocie Luftwaffe organizował sprzątanie miasta, osobiście wizytował zbombardowane dzielnice, posterunki obrony przeciwlotniczej i żołnierzy na pierwszej linii. Do historii przeszło jego ostatnie przemówienie wygłoszone 23 września w studiu Radia Warszawa II przy ul. Zielnej, w których znalazły się sławne słowa:

"Chciałem, by Warszawa była wielka (...) I Warszawa jest wielka".

Uczestniczył w rozmowach dotyczących warunków kapitulacji (28 września nastąpiło poddanie miasta).

26 października 1939 r. prezydent Warszawy Stefan Starzyński został zabrany przez gestapo ze swego gabinetu na ratuszu. Przewieziono go do więzienia sądowego przy ul. Daniłowiczowskiej, skąd niebawem trafił w asyście funkcjonariuszy gestapo i żandarmerii do więzienia na Pawiaku (ponieważ Pawiak wtedy był zniszczony niedawnymi bombardowaniami, osadzony został w osobnej celi w pobliskiej Serbii, oddziale kobiecym).

Dochodzenie policyjne przeciwko Starzyńskiemu prowadził sam dowódca IV grupy operacyjnej policji bezpieczeństwa SS-Brigadeführer Lothar Beuthel. Jako "wróg III Rzeszy" miał zniknąć bez śladu. W grudniu 1939 r., bezpośrednio przed Świętami Bożego Narodzenia, wywieziono prezydenta z Pawiaka w nieznanym kierunku. Według najnowszych ustaleń historycznych, najprawdopodobniej został zastrzelony w Palmirach pod Warszawą, podczas jednej z licznych przeprowadzanych wtedy w wielkiej tajemnicy egzekucji.

[caption id="attachment_861" align="alignleft" width="300"]Grób Stefana Starzyńskiego Grób Stefana Starzyńskiego[/caption]

Dotychczas najbardziej rozpowszechnioną wersją dotyczącą okoliczności śmierci prezydenta Starzyńskiego była ta mówiąca o deportacji z Pawiaka do KL Dachau i zamordowaniu go tam w 1943 roku. Inna z kolei mówiła o tym, że z Pawiaka został wywieziony do Berlina, później do kopalni potasu w Baelberge, gdzie zginął zamordowany w 1944 roku. Obie hipotezy nie znalazły przekonywających dowodów w niemieckich i polskich materiałach archiwalnych.

Symboliczny grób prezydenta Warszawy znajduje się na warszawskich Powązkach.

Bogusław Kopka, artykuł "Stefan Starzyński - prezydent miasta nieujarzmionego"

 

Artykuł Prezydent miasta, które przeżyło własną śmierć. Chciał uczynić z Warszawy Paryż Północy pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>