San – Niezłomni.com https://niezlomni.com Portal informacyjno-historyczny Sun, 03 Dec 2023 21:00:15 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.8 https://niezlomni.com/wp-content/uploads/2017/08/cropped-icon-260x260.png San – Niezłomni.com https://niezlomni.com 32 32 Czy metropolita Szeptycki ponosi współodpowiedzialność za powstanie zbrodniczego ruchu rozpowszechnionego przez OUN w Małopolsce Wschodniej i na Wołyniu? [WIDEO] https://niezlomni.com/czy-metropolita-szeptycki-ponosi-wspolodpowiedzialnosc-za-powstanie-zbrodniczego-ruchu-rozpowszechnionego-przez-oun-w-malopolsce-wschodniej-i-na-wolyniu-wideo/ https://niezlomni.com/czy-metropolita-szeptycki-ponosi-wspolodpowiedzialnosc-za-powstanie-zbrodniczego-ruchu-rozpowszechnionego-przez-oun-w-malopolsce-wschodniej-i-na-wolyniu-wideo/#respond Sat, 12 Sep 2020 09:45:18 +0000 https://niezlomni.com/?p=51133

Czy metropolita Andrzej Szeptycki ponosi współodpowiedzialność za powstanie ukraińskiego nacjonalizmu, zbrodniczego ruchu rozpowszechnionego przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów w Małopolsce Wschodniej i na Wołyniu? Czy gdyby metropolita ekskomunikował OUN, zdołałaby ona zdobyć takie poparcie na Zachodniej Ukrainie?


Marek A. Koprowski szuka odpowiedzi na te fundamentalne pytania. Przedstawia historię ukraińskiego terroryzmu, który pojawił się za sprawą Ukraińskiej Wojskowej Organizacji. Opisuje jej ofensywę przeciwko państwu polskiemu, m.in. zamachy na Józefa Piłsudskiego i prezydenta Stanisława Wojciechowskiego oraz innych polskich dostojników państwowych. Prezentuje szczegóły rzadko przez historyków wspomniane, choćby dwie ofensywy UWO, w trakcie których łuny pożarów rozświetlały niebo Małopolski Wschodniej od Zbrucza do Sanu.
Lektura książki pozwala poznać korzenie i rozwój zbrodniczej Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów. Pogłębia wiedzę o roli, jaką w jej rozwoju odegrali księża greckokatoliccy, w rodzinach których wychowała się większość przywódców ze Stepanem Banderą na czele. Czytelnik dowie się, kto i jak zamordował Tadeusza Hołówkę, którego śmierć oznaczała fiasko filoukraińskiej polityki Józefa Piłsudskiego, realizowanej przez jego ekipę. Pozna dzieje krwawego napadu bojówki OUN na pocztę w Gródku Jagiellońskim i inne popełnione przez nie morderstwa. Przypomni zabójstwo ministra Bronisława Pierackiego, kolejnego ukrainofila zamordowanego z rozkazu Bandery. To od tego morderstwa zbrodniarz ten rozpoczął swą wielką karierę.

Państwo polskie zamiast powiesić – darowało mu życie. Krótka odsiadka w ciężkich więzieniach na Świętym Krzyżu, we Wronkach i Brześciu, zamiast skruchy, dała Banderze legitymację do przeprowadzenia rozłamu w OUN. Powołał jej zbrodniczą frakcję, która w myśl wskazań swego przywódcy dokonała ludobójstwa na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej…

Fragment książki Marka A. Koprowskiego pt. "Narodziny ukraińskiego nacjonalizmu. Bandera, Szeptycki, OUN,wyd. Replika, Poznań 2020. Tę i inne publikacje Marka A. Koprowskiego można zamówić na stronie wydawnictwa Replika.

Rozdział I UWO rusza do walki przeciw Polakom!

Terrorystyczna działalność UWO została znacznie ograniczona, ale sama organizacja funkcjonowała dalej. Musiała jednak znacznie przycichnąć i zmienić model działania. Straty materialne, jakie poniosło państwo polskie w wyniku tej pierwszej ofensywy UWO były bardzo bolesne. Według obliczeń Oddziału II Sztabu Głównego WP wyniosły co najmniej piętnaście mld marek polskich, czyli około osiemset tysięcy dolarów. Z jego opracowania wynika, że od stycznia 1922 r. do marca 1923 r. w czasie antypolskich wystąpień spalono dziewięćdziesiąt cztery dwory i folwarki, pięćdziesiąt zagród kolonistów i dokonano sześćdziesięciu aktów sabotażu. Zabito dwudziestu dwóch żołnierzy, żandarmów i policjantów, a także trzynastu Ukraińców. Jedenaście dworów zostało tylko ograbionych. Polskie siły bezpieczeństwa stoczyły z UWO osiemnaście potyczek, uniemożliwiły jedenaście zamachów i osiem aktów sabotażu oraz nie dopuściły do podpalenia dziewięciu folwarków i dworów. Ogółem według Oddziału II Sztabu Głównego Ukraińcy z UWO dokonali około trzystu ataków przeciwko państwu polskiemu na terenie Małopolski Wschodniej. Są to najbardziej wiarygodne dane. Szacunki niektórych badaczy, twierdzących, że wystąpień tych było ponad dwa tysiące, wydają się mocno przesadzone. Działania UWO nie spotkały się z masowym poparciem ukraińskiego chłopstwa. Zdecydowaną większość aktów terroru dokonali przedstawiciele inteligencji.

Do ukraińskich chłopów UWO nie dotarła. Powstanie antypolskie pod jej wodzą, mające wpływ na decyzje Rady Ambasadorów w Małopolsce Wschodniej, nie wybuchło. UWO, choć dotkliwie kąsała państwo polskie i swoich rodaków, którzy chcieli ułożyć z nim stosunki, nie sprawowała jeszcze rządów dusz nad masami ukraińskiego chłopstwa. Docierała ze swoimi ideami tylko do nielicznych warstw ukraińskiej inteligencji.

Przypomnieć trzeba, że UWO w Małopolsce Wschodniej nie działała w politycznej próżni. Stanowiła ona de facto zbrojne ramię emigracyjnego rządu ZURL, czyli Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej, który nie uznawał jurysdykcji polskiej nad Małopolską Wschodnią i traktował ją jako terytorium znajdujące się pod „polską okupacją”. Stojący na jej czele Jewhen Petruszewycz był przeciwnikiem jakichkolwiek rozmów z Polakami. Uważał je za niecelowe, bo jego zdaniem dobrowolnie nie zaakceptowaliby odrodzenia ZURL. Sądził, że tylko mocarstwa zachodnie mogłyby Polaków do tego zmusić. Swoich zwolenników w Małopolsce Petruszewycz zapewniał, że „[…] zainteresowanie problemem wschodniogalicyjskim na świecie rośnie z każdym dniem”. Poparcie to ze strony Wielkiej Brytanii, Włoch, Japonii i Stanów Zjednoczonych miało doprowadzić do reaktywacji ZURL.

Większość polityków galicyjskich uznawała wciąż emigracyjny rząd ZURL za legalnie działający i wykonywała jego polecenia. Wszelkie rozmowy z ich przedstawicielami podejmowane przez rząd w Warszawie, jak i bardziej poufne, inicjowane przez Oddział II Sztabu Głównego WP spaliły na panewce. Ukraińcy mieli bojkotować państwo polskie i traktować je jako nieistniejące oraz nie uznawać polskiej administracji. Ukraińscy politycy mieli mobilizować ludność do walki przeciw polskiej administracji. UWO miała być ich egzekutywą, wymuszającą posłuszeństwo ich decyzjom.

Stanowisko polityków ukraińskich popierał też metropolita lwowski Andrej Roman Marian Szeptycki. Ojciec duchowy i największy autorytet moralny dla ukraińskich separatystów, a co wykazał Biskup Stanisławowski Hryhoryj Chomyszyn, także jeden z ojców ukraińskiego nacjonalizmu. W swoich wspomnieniach zatytułowanych „Dwa Królestwa”, których odnalezienie i wydanie środowiska ukraińskie, dążące do wyniesienia Szeptyckiego na ołtarze, przyjęły ze zgrzytaniem zębów, Chomyszyn zarzucił Szeptyckiemu nadmierne uwielbienie swego narodu, całkowicie sprzeczne z Ewangelią. W okresie wojny polsko- -ukraińskiej o Małopolskę Wschodnią, jak pisze Krzysztof Krasowski, Szeptycki „[…] wspierał i inspirował działalność Ukraińskiej Rady Narodowej i Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej. W liście pasterskim ze stycznia 1919 r. (nieopublikowanym) wezwał Ukraińców do obrony «zmartwychwstałego państwa ukraińskiego»”.

W 1920 r. Szeptycki wyjechał za granicę jako rzecznik „samostijnej Ukrainy”. Szukał w Watykanie poparcia dla utworzenia niepodległego państwa ukraińskiego.


Sprawę ukraińską doskonale znano w Stolicy Apostolskiej, która nie była zadowolona z animozji między Polakami – łacinnikami a Ukraińcami – grekokatolikami. Watykan miał bowiem nadzieję, że Cerkiew greckokatolicka stanie się znakomitym narzędziem dla ekspansji katolicyzmu na Wschód i nie był zainteresowany jego osłabieniem. Szeptycki zaś w swojej argumentacji twierdził, że tylko w niepodległym państwie ukraińskim Cerkiew greckokatolicka będzie mogła rozkwitnąć i promieniować na Wschód. Takie stanowisko metropolity musiało budzić sprzeciw państwa polskiego. W jego imieniu poseł RP – prof. Jan Kowalski ostro interweniował w Watykanie, widząc, że ten sprzyja Szeptyckiemu. Zygmunt Zieliński tak kurtuazyjnie opisuje tę sytuację:

„Rzym obserwował to z rosnącym niepokojem, przeceniając chyba możliwość unii w dziele ekspansji na Wschód i niwelowania wpływów prawosławia, a z drugiej strony widząc nieprzychylny stosunek władz polskich do umacniania się pozycji Kościoła greckokatolickiego (tak w Galicji nazywali się unici). Stąd też metropolita greckokatolicki lwowski Andrej Szeptycki cieszył się u Benedykta XV dużym mirem. Papież żałował, że alianci w obawie przed niepożądanymi machinacjami politycznymi nie zezwolili Szeptyckiemu w 1917 r. na udanie się do Rzymu. Przybył tam dopiero w 1920 r., co niewątpliwie ujemnie wpłynęło na stanowisko Watykanu wobec rządu polskiego. Obiektywnie bowiem musiano ocenić wkład metropolity w podniesieniu poziomu Cerkwi greckokatolickiej, jego uległość wobec Stolicy Apostolskiej, a przede wszystkim zapał dla „misji wschodniej”, tak bardzo w Rzymie upragnionej. Z drugiej strony niezaprzeczalna była także wzajemna niechęć między Szeptyckim i Polakami, przy czym rząd polski często skutecznie utrudniał realizację tych planów ambitnego metropolity, które umacniały kościelne i narodowe aspiracje Rusinów”.

Oficjalnie Szeptycki pojechał do Rzymu z wizytą ad limina, czyli do progów apostolskich, by przedstawić Ojcu Świętemu sprawozdanie ze swej pracy duszpasterskiej. Kurię rzymską interesowała zwłaszcza możliwość realizacji idei „katolicyzacji wschodu” w drodze unii z prawosławiem. Przy czym Kuria myślała zapewne o całej Rosji, a Szeptycki chciał głównie pozyskać dla grekokatolicyzmu prawosławnych Ukraińców na Kijowszczyźnie czy na Wołyniu, co miało głównie służyć integracji narodu ukraińskiego na płaszczyźnie religijnej. Oczywiście wiedząc, że Stolica Apostolska jest zainteresowana ekspansją na Wschód, podejmował działania rozpoznawcze w tym kierunku. Jak pisze Hansjakob Stehle, Szeptycki: „[…] udał się dwukrotnie pod fałszywym nazwiskiem do Rosji, aby zapoznać się z klimatem politycznym i ocenić szanse działań misyjnych. W 1908 r. przedstawił w Rzymie sprawozdanie; mimo iż papież ułożył się z carem, przyznał on jednocześnie Szeptyckiemu tajne pełnomocnictwo na wypadek „dnia X” w Rosji – przykład dwutorowości, która w następnych dziesięcioleciach dość często miała obciążać politykę wschodnią papieży”.

Charakteryzując osobę arcybiskupa Szeptyckiego Stehle pisze: „Taktycznie lawirując, pozyskiwał on zarówno względy wiedeńskiego cesarza, jak i petersburskiego cara, mając zawsze podwójny cel przed oczami: katolicyzację Rosji oraz ustanowienie niepodległego, katolickiego państwa narodowego Ukraińców”,

SPIS TREŚCI
Wstęp 7
Rozdział I: UWO rusza do walki przeciw Polakom! 12
Rozdział II: Na usługach Abwehry 46
Rozdział III: Jak powstała OUN 75
Rozdział IV: Łuny od Zbrucza do Sanu 93
Rozdział V: Zabójstwo Hołówki i komisarza
Czechowskiego 125
Rozdział VI: Krwawy napad OUN na pocztę
w Gródku 152
Rozdział VII: Dwuznaczna postawa metropolity 168
Rozdział VIII: Skąd się wziął Bandera? 191
Rozdział IX: Nie było tortur i bicia 219
Rozdział X: Po zamachu na Pierackiego 235
Rozdział XI: „Czerezwyczajka” Piłsudskiego 244
Rozdział XII: Proces Bandery 261
Rozdział XIII: Bandera bez przyłbicy 277
Rozdział XIV: Bandera na Świętym Krzyżu,
we Wronkach i Brześciu 288
Rozdział XV: OUN bez Bandery 313
Rozdział XVI: Jak dźwignąć Cerkiew i kler,
czyli Chomyszyn kontra Szeptycki 335
Rozdział XVII: Na Podkarpackiej Rusi OUN
chciała mieć państewko 344
Rozdział XVIII: Przygotowania OUN
do antypolskiego powstania 366
Bibliografia 402

Artykuł Czy metropolita Szeptycki ponosi współodpowiedzialność za powstanie zbrodniczego ruchu rozpowszechnionego przez OUN w Małopolsce Wschodniej i na Wołyniu? [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/czy-metropolita-szeptycki-ponosi-wspolodpowiedzialnosc-za-powstanie-zbrodniczego-ruchu-rozpowszechnionego-przez-oun-w-malopolsce-wschodniej-i-na-wolyniu-wideo/feed/ 0
15 lutego 1951 r. Polska Ludowa ,,podarowała” Sowietom ziemie bogate w węgiel kamienny https://niezlomni.com/15-lutego-1951-r-polska-ludowa-podarowala-sowietom-ziemie-bogate-wegiel-kamienny/ https://niezlomni.com/15-lutego-1951-r-polska-ludowa-podarowala-sowietom-ziemie-bogate-wegiel-kamienny/#respond Wed, 15 Feb 2017 22:07:19 +0000 http://niezlomni.com/?p=35618

15 lutego 1951 r. władze komunistycznej Polski zawarły ze Związkiem Sowieckim umowę o wymianie obszarów przygranicznych. Do ZSRS przyłączono fragmenty województwa lubelskiego z miejscowościami Bełz, Uhnów, Krystynopol, Waręż i Chorobrów. Polska otrzymała w zamian fragmenty obwodu drohobyckiego z miejscowością Ustrzyki Dolne oraz wsiami Czarna, Lutowiska, Krościenko, Bandrów Narodowy, Bystre i Liskowate.

Oficjalnie z inicjatywą wymiany wystąpiła Polska, motywując to chęcią pozyskania wschodniego dorzecza górnego Sanu i wybudowania zbiornika zapobiegającego powodziom. Prawdziwym powodem było to, że na terenach Sokalszczyzny polscy geolodzy odkryli bogate złoża węgla kamiennego.

https://youtu.be/Xty9_lMmCGQ

[caption id="attachment_35620" align="aligncenter" width="960"]Tereny przyłączone do ZSRS w 1951 r. Tereny przyłączone do ZSRS w 1951 r.[/caption]

[caption id="attachment_35621" align="aligncenter" width="545"] Tereny przyłączone do Polski.[/caption]

[caption id="attachment_35622" align="aligncenter" width="960"]Bełz. Panorama miasta. Na pierwszym planie widoczny kościół i klasztor podominikański Bełz. Panorama miasta. Na pierwszym planie widoczny kościół i klasztor podominikański[/caption]

Artykuł 15 lutego 1951 r. Polska Ludowa ,,podarowała” Sowietom ziemie bogate w węgiel kamienny pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/15-lutego-1951-r-polska-ludowa-podarowala-sowietom-ziemie-bogate-wegiel-kamienny/feed/ 0
Czy Ukraińcy chcą polski Przemyśl https://niezlomni.com/czy-ukraincy-chca-polski-przemysl-oraz-jak-obojetnosc-polskich-wladz-wykorzystuja-rosjanie-by-rozgrywac-sprawe-polsko-ukrainska/ https://niezlomni.com/czy-ukraincy-chca-polski-przemysl-oraz-jak-obojetnosc-polskich-wladz-wykorzystuja-rosjanie-by-rozgrywac-sprawe-polsko-ukrainska/#comments Mon, 21 Jul 2014 10:40:57 +0000 http://niezlomni.com/?p=15041

Nie chcemy waszego Przemyśla!” Serio?

Tą wspaniałomyślną deklaracją radykalnych wyznawców ludobójców spod znaku UPA „uradowała” nasze serca w maju br. Gazeta Wyborcza. Wywiad Anny Pawłowskiej z rzeczniczką Prawego Sektora Ołeną Semeniaka miał zapewne ocieplić wizerunek tej organizacji w Polsce. Miesiąc później entuzjastyczny artykuł Michała Wilgockiego w tym samym periodyku przypominał wręcz premiera Chamberlaina, który ogłosił: „Przywożę pokój dla naszych czasów”. Teraz poważnie: jak to z tym Przemyślem jest?

Poważny to chyba problem, skoro dziennik o dość określonej proweniencji najpierw udziela tyle uwagi nielewicowemu bynajmniej Prawemu Sektorowi, potem wyjeżdża z pomysłem jego przymierza z polskimi nacjonalistami (ble! fuj! biedna Wyborcza, była zmuszona o nich wspomnieć…), aby w końcu – kiedy ci nie okazali się na tyle głupi by zadawać się z banderowskimi oszustami – napisać po miesiącu z niesmakiem: „Prawy Sektor w Warszawie: Granice po II wojnie są nienaruszalne. A narodowcy protestują”.

[caption id="attachment_15065" align="aligncenter" width="665"]Wiec ukraiński na przemyskim Rynku w 1941 r. Wiec ukraiński na przemyskim Rynku w 1941 r.
28 czerwca 1941 roku wojska niemieckie zajęły strefę okupacyjną sowiecką położoną po prawej stronie Sanu. 7 lipca 1941 roku (niektóre żródła podają datę 10 lipca) na przemyskim rynku zorganizowano manifestację z udziałem ludności ukrainskiej z okazji zajęcia całego miasta przez wojska niemieckie. Na trybunie obok przedstawicieli Komitetu Ukraińskiego i wojska niemieckiego znajdowali się duchowni grekokatoliccy wraz z biskupem Jozafatem Kocyłowskim. Nieco wcześniej Kyr Jozafat wydał bankiet na cześć oficerów niemieckich, zaś 7 lipca 1941 w swoim liście pasterskim pisał między innymi : "... Sława wielkiemu fuehrerowi Adolfowi Hitlerowi, wyzwolicielowi i najlepszemu przyjacielowi ukraińskiego narodu".[/caption]

Przemyśl to miasto, gdzie zdarzają się różne cuda. Widzieli już jego mieszkańcy paradę zwolenników UPA i jej weteranów z czarno-czerwoną flagą. Miejscowy rzymskokatolicki kościół jezuitów podarowano grekokatolikom, czyli de facto społeczności ukraińskiej, z ręką na sercu, po chrześcijańsku. Szkoda tylko, że druga strona potraktowała to nie jako chrześcijański gest, tylko zwykłe frajerstwo.

Ukraińskie władze Lwowa nie okazały się potem równie szczodre względem zwrotu katolikom kościoła Marii Magdaleny. Na wymianie domów – „polskiego” we Lwowie i „ukraińskiego” w Przemyślu – Polacy też zostali wyrolowani. Sytuacja niczym z chrystusowej przypowieści o nielitościwym dłużniku – kiedy umorzono mu wielki dług, on bynajmniej nie odwdzięczył się tym samym swojemu dłużnikowi.

Teraz Związek Ukraińców w Polsce zabiega by na potrzeby uroczystego chowania upowców powiększyć w Przemyślu Cmentarz Strzelców Siczowych. Po raz pierwszy w Polsce nadano też ulicy w tym mieście imię duchownego Jozafata Kocyłowskiego, na którym ciążą zarzuty współpracy z mordercami Polaków.

[quote]Wokół Przemyśla od lat rosną jak grzyby po deszczu nielegalne pomniki zbrodniarzy z UPA. Polskie władze centralne, w tym Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, nie pofatygowały się dotychczas, by cokolwiek z tym zrobić, toteż i miejscowe siedzą cicho. Jedyne publiczne napomknięcie o usunięciu pomnika przez Sekretarza Rady Andrzeja Kunerta pozostało na razie bez pokrycia. Bo neobanderowcy tupnęli nogą?[/quote]

Ludzie, którzy na własną rękę usuwają nielegalne pomniki morderców Polaków w swoim własnym państwie, spotykają się z groźbami nacjonalistów ukraińskich, którzy grożą im… polską prokuraturą!

Warto nadmienić, że w przekazanym Ukraińcom kościele jezuitów, który do grekokatolików nigdy wcześniej nie należał, skuli oni wszystkie napisy łacińskie, włącznie z epitafiami fundatorów. Nie przejęli się w ogóle protestami konserwatorów. Nie różni się to niczym od traktowania przez nacjonalistów ukraińskich polskich zabytków we Lwowie.

Dlaczego kościół jezuitów został przekazany Ukraińcom? Gdyż coraz natarczywiej domagali się kościoła karmelitów w Przemyślu. Na jakiej podstawie? Ano na takiej, że Austriacy podczas zaborów, kasując zakon karmelitów, przekazali tę świątynię grekokatolikom. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości po I wojnie budynek wrócił w ręce karmelitów.

Jak można w III RP powoływać się na decyzje dawnych zaborców? Jak widać Związek Ukraińców nie ma z tym problemów. Wzbudzało to jednak zrozumiałe protesty mieszkańców Przemyśla i braci zakonnych. Ojciec Święty Jan Paweł II przekazał więc grekokatolikom kościół jezuitów, obiekt większy i położony w bardziej atrakcyjnym miejscu.

Ponadto zwrócono im dawną cerkiew bazylianów w Przemyślu, do której rzeczywiście grekokatolicy mieli prawo, mimo że zakon ten w przeszłości miał nieco inny charakter. Polskie władze zapłaciły za remont świątyni i zaadaptowały dawną łaźnię na nowe archiwum. Ukraińcy domagali się także na własność budynków, które dotychczas tylko dzierżawili oraz budynku starostwa, na szczęście w tym akurat wypadku – bezskutecznie.

[caption id="attachment_15066" align="aligncenter" width="620"]most w Przemyślu w 1939 most w Przemyślu w 1939[/caption]

Przypomnijmy, że budynek starostwa mieści się w niegdysiejszym klasztorze dominikańskim. Po skasowaniu także tego zakonu przez cesarza austriackiego budynek był krótki czas używany przez biskupa grekokatolickiego, później umieszczono tam więzienie oraz inne urzędy.

Związek Ukraińców w Polsce domagał się zwrotu tego budynku bo w zamierzchłych czasach przez kilkanaście lat jednym z jego użytkowników był grekokatolicki duchowny! W tym kontekście wszelkie pochlipywania nacjonalistów ukraińskich o „krzywdzie” jaka im się stała w związku ze zwrotem budynków, są raczej mało wiarygodne.

[quote]Nie jest w Przemyślu niczym nowym, że 14 października ukraińska młodzież świętuje dzień ukraińskiego wojska. Ta data nie jest jednak ukraińskim świętem wojskowym, lecz wiąże się z rokiem 1942 i utworzeniem UPA, która wkrótce potem zaczęła mordować Polaków. Pięć lat temu weterani zbrodniczej organizacji obchodzili 100-lecie urodzin Bandery. Towarzyszył im ks. grekokatolicki Jan Tarapacki, który jest oficerem polskiej Straży Granicznej w służbie czynnej.[/quote]

Ukraińcy chętnie osiedlają się w Przemyślu i trudno się w tej sytuacji temu dziwić. W ubiegłym roku posłanka nazistowskiej ukraińskiej Partii Swoboda Irina Farion, która wsławiła się wypowiedzią o konieczności burzenia polskich zabytków, by w to miejsce stawiać ukraińskie budynki, wygłosiła uczniom wykład, w którym przekonywała, że region Przemyśla to ziemia ukraińska, która musi „wrócić” do Ukrainy. Potem powtarzała to publicznie, podobnie jak rzecznik Prawego Sektora Andrij Tarasenko czy lwowski radny Naszej Ukrainy, bloku Julii Tymoszenko, Rościsław Nowożeniec.

Powyższe wypowiedzi przebiły się w polskich mediach. Takich skandalicznych wypowiedzi i gróźb jest znacznie więcej, tylko nie zawsze docierają one do szerokiej opinii publicznej w Polsce. O potrzebie „reukrainizacji” Ziemi Przemyskiej pisało już lata temu „Nasze Słowo”, tygodnik Związku Ukraińców, wtedy i teraz suto finansowany z pieniędzy polskiego podatnika.

„To, co Pan wymienił, zarówno w kwestii majątku, który ZUwP uzyskał, jak i roszczeń członków tej organizacji, to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Ale mało kogo to interesuje, a ludzie czują się bezsilni, po prostu się boją. Wystarczy spojrzeć i porównać, co Polacy w skali swoich potrzeb dostają na Ukrainie, a co Ukraińcy w Polsce” – powiedział mi w rozmowie telefonicznej Andrzej Zapałowski, były europoseł. To jeden z niewielu, który wspomniane sprawy stara się monitorować.

Kiedy te wszystkie informacje zbierze razem, choćby z Internetu, gdy się posłucha ludzi, aż nie chce się w to wierzyć. Przecież Przemyśl to Polska!

Czytając ten tekst nacjonaliści ukraińscy po raz kolejny podniosą pewnie krzyk, że to „ruska propaganda”, która ma skłócić bratnie narody. Dyskredytacja to najlepszy sposób by uniknąć odpowiedzi na niewygodne pytania, szczególnie w obecnej sytuacji politycznej na Ukrainie. Można też oskarżyć mnie, że informując o działaniach wymierzonych w polską rację stanu jestem „antyukraiński”. Ale wszystko, o czym tu piszę, można po prostu sprawdzić – to są fakty. Dla neobanderowców w Polsce prawda zawsze była jednak największym wrogiem, a tym łatwiej nią manipulować, że przeciętny Polak niewiele wie na ten temat i łatwo mu wcisnąć kłamstwo.

A Rosja, oczywiście, nie byłaby sobą gdyby nie rozgrywała sprawy Przemyśla we własnym interesie. Wystarczy obejrzeć poniższy rosyjski reportaż od jego minuty 18:30:

Специальный корреспондент 01.07.2014 Без возврата
http://www.youtube.com/watch?v=NNQ4VYQKehE

[quote]Wszystkie polskie telewizje są zbyt leniwe lub poprawne politycznie, żeby zainteresować się problemami Polaków w Przemyślu, na naszym własnym terytorium. Nie pamiętam, żeby jakakolwiek stacja cokolwiek o tym mówiła. Temat cynicznie „zagospodarowuje” więc telewizja rosyjska. Do tego właśnie prowadzi nasza pasywność. To dokładnie ten sam mechanizm, który zdesperowaną Akcję Wyborczą Polaków na Litwie pchnął do koalicji z Sojuszem Rosjan.[/quote]

Związek Ukraińców w Polsce doskonale opanował technikę szermowania argumentem zagrożenia ze strony Rosji by usuwać ze swojej drogi wszelkich niewygodnych oponentów i osiągać swoje cele.

Jeśli polskie władze i media nie zajmą w tej kwestii zdecydowanej postawy, będą siłą rzeczy wpychać zdesperowanych antybanderowskich Polaków w ręce Rosjan, choć faktycznie środowiska te wcale prorosyjskie nie są. To jest sprzeczne z polską racja stanu i kryje się w tym gigantyczne niebezpieczeństwo. Może się bowiem okazać, że na tej samej zasadzie jak jeszcze niedawno spora część polskiej prawicy dla potrzeb Majdanu była zupełnie ślepa na rozwój neobanderyzmu i nawet nie chciała o tym słuchać, tak teraz duża część antybanderowskich środowisk patriotycznych nie zechce dostrzec niebezpieczeństwa rosyjskiego.

Czy tak trudno zrozumieć, że uczestnicy tej gry nie dzielą się „złych” i „dobrych”? Że zagrożeniem dla Polski jest zarówno rosyjski imperializm, jak ukraiński nacjonalizm? Że obie strony po prostu cynicznie realizują swojej interesy i że nie powinniśmy pozwolić, aby odbywało się to naszym kosztem? Że nie powinniśmy dawać się manipulować żadnej ze stron, tylko wybierać to, co jest korzystne dla naszego kraju i naszych obywateli, szczególnie wtedy, gdy – jak w przypadku Przemyśla – chodzi o nasze terytorium?

To miasto to łakomy kąsek dla nacjonalistów ukraińskich, a ich sporadyczne zapewnienia, że tak nie jest, są mało wiarygodne w świetle innych ich wypowiedzi i konkretnych działań. Ich szaleńcze myślenie, jakkolwiekby fantastycznie by to nie brzmiało, wygląda mniej więcej tak: skoro Polska zaakceptowała bez uwag i żadnych dodatkowych umów granice ukraińskie ze Lwowem, co nie śniło się naszym przodkom, to malutki Przemyśl jest w zasięgu naszej ręki.

Z drugiej strony dla Rosji jest to niezwykle łakomy polityczny kąsek dla propagandowego rozgrywania. Pozostaje mi apel do moich rodaków: nie pozwólmy robić z siebie frajerów! Nie naśladujmy wiadomego generała, który w imię „mniejszego zła” wolał się z nim układać. Bądźmy sobą i głównie między sobą nawiązujmy sojusze, zamiast się wzajemnie oskarżać. Bo nic nas nie uratuje, jeśli we własnym kraju będziemy traktować się jak wrogowie i szukać w tej bratobójczej walce sojuszników poza naszymi granicami.

Apeluje do was o to potomek dwóch rodzin: Orlęcia Lwowskiego i weterana wojny polsko-bolszewickiej.

Aleksander Szych, tekst za: isakowicz.pl

Artykuł Czy Ukraińcy chcą polski Przemyśl pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/czy-ukraincy-chca-polski-przemysl-oraz-jak-obojetnosc-polskich-wladz-wykorzystuja-rosjanie-by-rozgrywac-sprawe-polsko-ukrainska/feed/ 2
Zadziwiająco aktualne słowa o rozdziale kościoła od państwa. „Tak budowano państwo totalne” https://niezlomni.com/zadziwiajaco-aktualne-slowa-o-rozdziale-kosciola-od-panstwa-tak-budowano-panstwo-totalne/ https://niezlomni.com/zadziwiajaco-aktualne-slowa-o-rozdziale-kosciola-od-panstwa-tak-budowano-panstwo-totalne/#respond Mon, 25 Nov 2013 11:02:03 +0000 http://niezlomni.com/?p=2171

panstwoFeliks Koneczny "Religia sprawą najbardziej publiczną"

Nie ma nigdzie życia tak wszechstronnego, jak w chrześcijaństwie, a z całego chrześcijaństwa najbardziej w katolicyzmie.

Poprzedni swój artykuł [pod tytułem] O nierówności religii (Tygodnik Warszawski nr 35 (42) (2 września 1946 r.) wypadło mi zakończyć pytaniem:

Czy religie posiadają wpływ na życie publiczne?

Socjalizm twierdzi, że religia jest sprawa prywatną, lecz najzagorzalszy z socjalistów nie zechce utrzymywać, jakoby religia nie wywierała zgoła żadnego wpływu na byt wielkich zrzeszeń, t[o] j[est] społeczeństwa, państwa i narodu. Jakiś wpływ przyznają, ale nieznaczny, jak najmniejszy, minimalny, może nawet dojrzą tylko starania o wpływ, lecz mało skuteczne, na niewielkich dziedzinach bytu i powierzchowne. Gdyby bowiem przyznać wpływ znaczniejszy, trwalszy i głębszy, natenczas musiałoby się w konsekwencji uznać, że religia nie jest bynajmniej sprawą tylko prywatną, lecz również publiczną. Nie przeczę bowiem, jakoby prywatną nie była. Wszakże walna część życia religijnego spoczywa w życiu wewnętrznym każdego z nas i dokonuje się w wymiarach osobistego sumienia, całkiem personalistycznie. Ta część tematu należy do teologii. Ale jest część druga, o religii wobec spraw świeckich. Nad tą zastanowiwszy się, nabierzemy przekonania, że religia nie tylko jest sprawą publiczną, lecz najbardziej publiczną ze wszystkich.

[caption id="attachment_2175" align="alignleft" width="202"]Czyngis-chan Czyngis-chan[/caption]

Religia może bogacić lub kurczyć formy bytu ludzkiego. Na przykład buddyzm mongolski zakazuje „ziemię kaleczyć”, to znaczy dobierać się do niej pługiem czy motyką. Prawdziwy Mongoł nigdy więc nie będzie rolnikiem; żywi się z hodowli bydła i z handlu wędrownego; jest bowiem koczownikiem i musi nim zostać. Tym samym skazany jest na coraz cięższe warunki bytu, będąc coraz ciaśniej otoczony ludami osiadłymi. Historia uczy, że koczownicy giną, gdy się dokona takie otoczenie. Dla tej głównie przyczyny wyginęli Indianie, niechcący porzucić koczowniczego łowiectwa; a wszyscy ich bogowie byli myśliwymi. Wyginą Mongołowie z centralnej Mongolii, jeżeli nie porzucą zabobonu, jakoby bóstwo zakazywało krajać ziemię narzędziami rolniczymi.

Do pełni bytu ludzkiego należy uprawianie sztuk pięknych. Stary Zakon, tudzież islam, zakazują atoli jakichkolwiek wyobrażeń istot żywych. Na nic portrecista między muzułmany! Żydzi wytworzyli w Europie malarstwo dopiero niedawno, nie całkiem od stu lat, porzucając Zakon (nie tylko pod tym względem), lecz muzułmanie przepisu tego trzymają się jeszcze ściślej. Nie posiadają ani rzeźby, ani malarstwa tak zwanego figuralnego. Utrudnia to ogromnie tę część działalności religijnej, którą my zowiemy malarstwem wewnętrznym, a więc pogłębienia życia religijnego w masach. Chrześcijaństwo posługiwało się w tym celu malarstwem. Obrazy nazywano wprost „książkami analfabetów”. Na rzeźbach i obrazach pokrywających nasze kościoły uczono dogmatyki i chrześcijańskiego obyczaju, zanim się rozpowszechniła sztuka czytania. Jak wiadomo, abecadło dla języków europejskich obmyślili księża; robią to i teraz dla ludów prymitywnych, zwanych do niedawna „dzikimi”.

Żydzi przestali być analfabetami już od dwóch tysięcy lat i nie potrzebują „obrazowania religii”, lecz wśród muzułmanów rzadko kto umie czytać i pisać. Brak dwóch sztuk plastycznych pociąga za sobą niedorozwój innych. Sztuka zaś jest tak potężnym czynnikiem społecznym, iż niedomagania jej stanowią klęskę społeczną.

W bizantynizmie nie ma rzeźby, nie rozwinęła się też muzyka ani wielka poezja.

[quote]Sam tylko Kościół katolicki uprawia wszystkie sztuki piękne bez wyjątku. Co więcej, w każdym rzemiośle i w każdej nauce odznaczali się księża. Najstarszymi stacjami doświadczalnymi rolnictwa były folwarki Benedyktynów i Cystersów. Klasztory były najdawniejszymi szkołami rzemiosł.[/quote]

[caption id="attachment_2176" align="alignleft" width="300"]Dawny klasztor benedyktynów w Mogilnie Dawny klasztor benedyktynów w Mogilnie[/caption]

Ale nie można się niczego takiego nauczyć ani od derwiszów, ni od marabutów mahometańskich, ani od lamów buddyjskich i niby buddyjskich, ni od hinduskich braminów lub kapłanów tysięcznych ich świątyń w Indiach. Te braki w urządzeniach organizacji religijnej odbiły się na życiu zbiorowym ich wyznawców, wywołując niedostatki zróżnicowania społecznego, niezaradność w walce o byt i niezdatność do opanowania sił przyrody.

Od nastawienia religii do wszelkich spraw ludzkich zawisłe są w znacznej części losy społeczeństw. Niektóre religie zajmują się sprawami świeckimi bezpośrednio, inne tylko pośrednio. Te, które zawierają religijne przepisy do wszystkiego i na wszystko, wytwarzają cywilizacje zwane sakralnymi. O Hindusie powiedziano prawdziwie, że chodzi, siada, leży, je, śpi po religijnemu, bo naprawdę nie ma takiego drobiazgu z życia powszedniego, który nie byłby objęty religijnymi zakazami lub nakazami braminizmu. Podobnież Szulchan Aruch (obowiązująca obecnie redakcja Talmudu) wytycza prawowiernemu Żydowi każdy krok od samego rana. Hellenowie i Rzymianie nie byli sakralistami.

Chrześcijaństwo zajęło się sprawami świeckimi tylko pośrednio i właśnie dzięki temu „tylko” zdołało je wszystkie ożywić tak jak nigdy przedtem.

[quote]Nie ma nigdzie życia tak wszechstronnego, jak w chrześcijaństwie, a z całego chrześcijaństwa najbardziej w katolicyzmie. Obcinały życie dawne herezje wschodnie, poobcinał je też protestantyzm. W zborach ich uderza pustka; sztuki piękne skazane na wygnanie; nie ma ani nawet muzyki kościelnej. Kilka razy w dziejach protestantyzmu odezwało się jawnie obrazoburstwo, wyrzucając wszelkie obrazy, nie tylko kultu świętych dotyczące. Ale za to kapitalizm nowoczesny wyhodował się wśród sekty purytanów, jak to wykazały najnowsze badania z dziejów ekonomii społecznej, nierozpowszechnione jeszcze wśród szerszej publiczności. Bądź co bądź wpływów społecznych niemało.[/quote]

[quote]Gdyby chrześcijaństwo nie dokonało niczego innego, jak tylko zniesienia niewolnictwa, sam ten jeden fakt zmieniający całkowicie życie społeczeństw, starczyłoby na dowód, że nie ma w życiu publicznym większego siłacza jak religia. Wszystkie inne religie niewolę uznają, a państwa chrześcijańskie musiały ją siłą usuwać ze Wschodu. Najbardziej bowiem rozstrzyga o życiu wielkich zrzeszeń różnica etyk według rozmaitych religii. Najdonioślejszy jest ten fakt, że sam tylko katolicyzm żąda, żeby życie publiczne podlegało tak samo moralności, jak prywatne. Nie miał tego wymagania bizantyzm, który jest kolebką państwa totalnego.[/quote]

Zawiązkiem państwowości, to jest urządzeń państwowych, nie wojennych, lecz podczas pokoju, jest wszędzie sądownictwo publiczne państwowe, wykonywane przez głowę państwa lub upoważnione przez niego osoby. Pierwotnie panował wszędzie (bez żadnego wyjątku) ustrój rodowy, w którym sądownictwa publicznego nie było, lecz każdy sam wymierzał sobie sprawiedliwość. W ustroju rodowym sposobności do spraw cywilnych nie było, a w karnych obowiązywała tak zwana msta. W razie zabójstwa krewni nieboszczyka byli obowiązani zabić zabójcę lub kogoś z jego krewnych. Msta panuje dotychczas u licznych ludów, gdyż cztery piąte kuli ziemskiej tkwią jeszcze ciągle w organizacji rodowej. Misjonarze zwalczają mstę wszędzie, skłaniając poszkodowanych, żeby oddawali sprawę władzy celem pochwycenia zbrodniarza i ukarania go z ramienia państwa. Stają się przeto inicjatorami państwowości.

Największa atoli doniosłość posiada w dziedzinie politycznej różnica pomiędzy kreatyzmem a emanatyzmem, wskazana w poprzednim artykule. Gdziekolwiek panuje jakaś religia emanatyczna, tam władza uchodzi za wcielenia bóstwa, a zatem niemożliwa jest inna forma rządów jak tylko absolutyzm.

Bóstwo może zmienić przedmiot i miejsce swego wcielenia, a przenieść się gdzie indziej. Tamten władca, póki stanowił wcielenie bóstwa, był oczywiście niezwyciężalny, boć stanowił część Boga. Ale ten przywilej może się skończyć, a na miejsce tamtego może zasiąść nowy Boży wybraniec i od tego dnia on będzie niezwyciężalnym, a tamten może być zupełnie zniszczony przez wrogów.

Emanacja zmieni sobie swego człowieka. Doktrynę tę umiał wyzyskać doskonale Aleksander Wielki w swych wyprawach zdobywczych azjatyckich i afrykańskich. Ktokolwiek by panował na Wschodzie, musi udawać emanację bóstwa, bo inaczej nikt nie uznałby jego władzy. Cesarz chiński był do ostatka Synem Nieba i na tej samej doktrynie polega „boskość” cesarza japońskiego. Wszyscy następcy Aleksandra Wielkiego opierali się na emanatyzmie. A gdy Rzymianie opanowali Wschód, stało się to dla nich „koniecznością życiową”, żeby cesarze rzymscy uchodzili za bogów. Trafiały się pomiędzy nimi głowy słabsze, które brały to na serio, większość wiedziała dobrze, że to tylko gra polityczna, niezbędna na Wschodzie.

W Rzymie dworowano sobie z tego, ale gdy cesarze nauczyli się absolutyzmu od swych poddanych orientalnych, rozszerzyli to [w] krótkim czasie także na Zachód. Skrajny absolutyzm zowiemy też nie bez racji „wschodnią despotią”. Największa zaś część historii Egiptu i Azji Mniejszej wyjaśnia się w pierwszych wiekach średniowiecza emanatyzmem i o ten problem rozbijała się budowa cesarstwa wschodniorzymskiego, to jest bizantyńskiego. Afryka i Azja pełne były ciągle wielkich herezji, które były pochodzenia emanatycznego (mianowicie gnostycznego) i wolały następnie łączyć się z najazdem muzułmańskim, niż pozostać w łączności z chrześcijaństwem, należącym do systemu kreatycznego.

Część muzułmanów przejęła z emanatyzmu metempsychozę szczególnego rodzaju. Wierzą, że „imam” lub „bab” to jest przodownik, mistrz religijny, może zaniknąć i pojawić się na nowo, choćby po całych stuleciach. Oczywiście, że skoro gdzie stwierdzą pojawienie się takiego „baba”, przyznają mu natychmiast władzę i nie dbają już o tego, kto władzę państwową dotychczas piastował. Nigdy zaś w islamie nie było innej władzy jak absolutna.

Najobojętniejszymi (i najmniej pojętnymi) w sprawach religijnych były zawsze ludy cywilizacji turańskiej, a jednak pojęcia oderwane religijne zdecydowały o losach uniwersalnych państwa mongolskiego, czyngis–chanatu (pierwszym czyngischanem był Temudżin, za którego zaczęły się najazdy mongolskie na Ruś i Polskę). Olbrzymie to państwo, sięgające od naszego Sanu aż do Chin, rozpadło się skutkiem rozkładu religijnego. Na wschodzie buddyści oddzielili się od głównego trzonu i trzymali się już tylko Chin. Centrum państwa było długo ogniskiem chrześcijańskiej sekty nestoriańskiej, która rozszerzyła się aż na Zachód do Tatarów. Dopiero w drugiej połowie XIII wieku począł zwyciężać islam. W Persji nastali szachowie dopiero w roku 1295, a przyjęcie islamu zmieniło zupełnie postać tych krajów azjatyckich, następnie Afryki północnej, w końcu także Półwyspu Bałkańskiego. Stosunki kulturalne i polityczne trzech części świata zmieniły się skutkiem zmiany religii panującej.

[quote]Pod wpływem bizantyńskim, a następnie tatarskim, przyjął się absolutyzm we wschodniej Słowiańszczyźnie. Dotarł też emanatyzm aż do Moskwy (tak zwana gnoza). Prawdziwie orientalne okrucieństwa Iwana Groźnego nie wywoływały nigdy najmniejszego sprzeciwu, bo uchodziłoby to za obrazę Boską. Pojęcia te przetrwały aż do początku XX wieku.[/quote]

Z dalekich Indii, poprzez szereg pośrednictw, dotarło też aż do rosyjskiej filozofii zapatrywanie, jako nie należy sprzeciwiać się złu.

Zapanował tedy na całym Wschodzie monizm prawny, panowanie jednego tylko sytemu prawa: albo prywatnego, gdy wszystkich i wszystko w państwie uznawano za prywatną własność władcy — albo monizm prawa publicznego, gdy państwu przyznawano prawo do wszystkiego i budowano państwo totalne, ograniczając coraz bardziej prawo prywatne mieszkańców kraju. Przy jakimkolwiek monizmie prawa społeczeństwo bywa gnębione przez państwo.

[quote]Katolicyzm popierał od początku odrębność prawa prywatnego i publicznego, czyli tak zwany dualizm prawny, i był przeciwny absolutyzmowi. W średnich wiekach bronił przeciwko cesarzom niemieckim niepodległości narodów, a samorządów stanów i ziem. Przez „wolność” rozumiano wówczas nie co innego, jak autonomię, samorządy, a przy urządzaniu państwa władza królewska musiała być ograniczona.[/quote]

Pojęcia wschodnie parły atoli coraz dalej ku zachodowi. Litwa miała połączyć się z Moskwą, a w roku 1382 Władysław Jagiełło gotów już był przyjąć prawosławie. Gdyby było do tego doszło… przyszłaby kolej na Polskę wyrzekać się cywilizacji łacińskiej, a przyjmować bizantyńsko–turańską. Lecz w cztery lata nastąpiła kardynalna zmiana. Jagiełło chrzcił się, lecz w Krakowie w wyznaniu rzymskokatolickim. Poszło za tym szerzenie cywilizacji łacińskiej ku wschodowi. Dokonała tego długa praca misjonarska polskich Dominikanów i Franciszkanów, tudzież rozum polityczny panów małopolskich. Następstwa zaś unii były tego rodzaju, iż na cztery stulecia zmieniała się postać połowy Europy.

[caption id="attachment_2177" align="alignleft" width="238"]Zygmunt Stary Zygmunt Stary[/caption]

W Niemczech wytworzyła się zaś specjalna, niemiecka odmiana bizantynizmu. Protestantyzm potem przyznał zwierzchnikom licznych niemieckich państw i państewek nawet prawo stanowienia o wyznaniu ludności. W Polsce protestanci ofiarowali władzę absolutną obydwóm naszym królom Zygmuntom w XVI wieku (Staremu ojcu i Zygmuntowi Augustowi), a obydwaj odmówili. W zachodniej Europie wybuchły natomiast wojny religijne, wśród których wprowadzono nieograniczoną władzę monarszą. W XVII wieku wystąpili jednak jezuici francuscy i hiszpańscy z radykalną doktryną tak zwanej monarchomachii, zezwalając karać śmiercią monarchów, łamiących „wolność” jako „tyranów”. Propaganda mija się z prawdą i rzeczywistością, jakoby Kościół popierał absolutyzm. Nasz Skarga wyraźnie głosił, że nie jest monarchistą na wzór turecki, że monarcha musi słuchać praw. Przekonania polityczne wynikały przeto często z odmienności wyznaniowej.

[caption id="attachment_2174" align="alignleft" width="200"]Feliks Koneczny Feliks Koneczny[/caption]

Nie wchodzę w czasy nowoczesne, bo nie chcę wywoływać u czytelnika żadnych ech politycznych. Sądzę atoli, że przytoczyłem dość przykładów na dowód, że religia jest ze wszystkich spraw publicznych najbardziej publiczna. Czasy nowoczesne, ani też nasze współczesne, niczego w tym nie zmieniły.

My zaś, katolicy, żądamy jednej tylko totalności: etyki, żeby moralność obowiązywała w życiu publicznym, także w polityce.

Feliks Koneczny, "Religia sprawą najbardziej publiczną, „Tygodnik Warszawski” 20 X 1946, nr 42, s. 3.

Całość w książce „Niezłomni w epoce fałszywych proroków. Środowisko Tygodnika Warszawskiego (1945-1948), pod red. T. Sikorskiego i M. Kuleszy, Wyd. Von Borowiecky, Warszawa 2013-
MOŻESZ JĄ KUPIĆ TUTAJ. NA HASŁO NIEZLOMNI.COM PRZY ZAMÓWIENIU TELEFONICZNYM LUB EMAILOWYM RABAT 20 PROCENT

niezlomni

Artykuł Zadziwiająco aktualne słowa o rozdziale kościoła od państwa. „Tak budowano państwo totalne” pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/zadziwiajaco-aktualne-slowa-o-rozdziale-kosciola-od-panstwa-tak-budowano-panstwo-totalne/feed/ 0
Tego dnia nad Lwowem znów powiewała polska flaga! „Najwspanialsza nagroda za wszystkie trudy” [wideo] https://niezlomni.com/tego-dnia-nad-lwowem-znow-powiewala-polska-flaga-najwspanialsza-nagroda-za-wszystkie-trudy-wideo/ https://niezlomni.com/tego-dnia-nad-lwowem-znow-powiewala-polska-flaga-najwspanialsza-nagroda-za-wszystkie-trudy-wideo/#respond Fri, 22 Nov 2013 13:52:31 +0000 http://niezlomni.com/?p=1952

lwow-nasz22 listopada 1918 r. wojska ukraińskie zostały wyparte ze Lwowa po ataku podjętym przez polskich obrońców miasta oraz odsiecz Wojska Polskiego. W polskich szeregach walczyło blisko 1,5 tys. młodych ludzi, którzy nie ukończyli 17 roku życia. Nazwano ich "Orlętami Lwowskimi".

Zagrożony naszym wczorajszym ruchem oskrzydlającym od południa i wschodu, nieprzyjaciel w nieładzie i popłochu wycofał się w kierunku północno-wschodnim. Opanowaliśmy dziś nad ranem całe miasto. Liczba jeńców i zdobyczy wojennej duża, dotąd nieobliczona

pisano w komunikacie Naczelnej Komendy Wojsk Polskich.

Na ratuszu powiewała polska flaga zawieszona przez por. Romana Abrahama.

Po krótkim przemówieniu, wśród niebywałego entuzjazmu obecnych żołnierzy, wywiesiłem polską flagę. Chwila ta była najwspanialszą nagrodą za wszystkie trudy trzytygodniowych walk o Lwów

- wspominał po latach gen. Abraham.

Józef Piłsudski wysłał list po powstałego w tym czasie Komitetu Bezpieczeństwa i Ochrony Dobra Publicznego we Lwowie. Pisał w nim m.in.:

„W dalszym ciągu będę dokładał starań, aby zachować przy republice polskiej tę ziemię z jej bohaterską stolicą”.

Walki o Lwów trwały od 1 listopada 1918 roku, gdy Ukraińcy zajęli kluczowe obiekty w mieście. Próba opanowania przez nich Lwowa była konsekwencją proklamowania 19 października państwa ukraińskiego przez Ukraińską Radę Narodową.

lwow-nasz2Dowództwo nad polskimi oddziałami (złożonymi z członków POW, Polskich Kadr Wojskowych, byłych żołnierzy Polskiego Korpusu Posiłkowego) objął 1 listopada kpt. Czesław Mączyński. Wśród wyróżniających się w walkach oficerów byli późniejsi generałowie WP: Roman Abraham, Bernard Mond i Mieczysław Boruta-Spiechowicz.

Polscy mieszkańcy Lwowa spontanicznie zgłaszali się do szeregów. Walczono m.in. o Górę Stracenia, Górę św. Jura, rejon Szkoły Kadeckiej, ulicy Bema, Dworzec Główny, Pocztę Główną, dzielnicę Zamarstynów. Polskimi redutami były m.in. Szkoła Sienkiewicza i Dom Technika.

Odsiecz oddziałów Wojska Polskiego, dowodzona przez ppłk Michała Tokarzewskiego-Karaszewicza dotarła do Lwowa 20 listopada. Wspólne uderzenie obrońców Lwowa i sił odsieczy, które nastąpiło 21 listopada zmusiło oddziały ukraińskie do opuszczenia miasta. 22 listopada nad ranem Lwów znalazł się w polskich rękach.

W szeregach obrońców Lwowa znalazło się 6022 osób, w tym 427 kobiet. 1422 obrońców Lwowa nie miało ukończonych 17 lat. Nazwano ich "Orlętami Lwowskimi". Najbardziej znany wśród nich jest Jurek Bitschan, syn Aleksandry Zagórskiej, która podczas obrony Lwowa była komendantką Ochotniczej Legii Kobiet. Czternastoletni Bitschan, uczeń gimnazjum, zgłosił się do jednego z walczących oddziałów i poległ na cmentarzu Łyczakowskim.

W listopadowych walkach zginęło 439 obrońców Lwowa. Największą grupę poległych - 109 osób - stanowili uczniowie szkół średnich.

Współczesny pisarz ukraiński Jurij Andruchowycz, stwierdza:

[quote]W ulicznych walkach 1918 r. we Lwowie Polacy wygrali z Ukraińcami przede wszystkim dlatego, że było to ich miasto - i to nie w jakimś abstrakcyjno-historycznym wymiarze, ale właśnie wymiarze konkretnym, osobistym - to były ich bramy, podwórza, zaułki, to oni znali je na o pamięć, choćby dlatego, że właśnie tam umawiali się na randki ze swoimi pannami.[/quote]

[caption id="attachment_1955" align="alignright" width="159"]Roman Abraham Roman Abraham[/caption]

W 1910 roku Polacy stanowili 51 proc ludności Lwowa, Żydzi 28 proc., Ukraińcy 19 proc.

Opanowanie Lwowa przez Polaków nie zakończyło jednak walk o miasto.

Aż do końca kwietnia 1919 roku znajdowało się w okrążeniu a walki toczyły się na przedmieściach. Lwów znajdował się pod ostrzałem artyleryjskim. Ukraińskie pociski sięgały śródmieścia.

Wojska Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej dwa razy były bliskie zdobycia Lwowa. 27 grudnia 1918 roku rozpoczęło się natarcie na przedmieściach Lwowa. Krwawy, nocny bój toczył się z 28 na 29 grudnia w Persenkówce. Wydawało się, że ukraińskie oddziały utorują sobie drogę do centrum miasta. Twardy opór Polaków złamał jednak impet ich natarcia.

16 lutego 1919 roku Ukraińcy przypuścili gwałtowny atak na Lwów, odparty przez obrońców miasta. Na początku marca wydawało się, że Lwów zostanie zdobyty. Generał Tadeusz Rozwadowski, dowodzący we Lwowie i Galicji Wschodniej, liczył się z upadkiem miasta. Myślał o przebiciu się załogi wojskowej do Przemyśla.

Idące z odsieczą zgrupowanie pod dowództwem gen. Wacława Iwaszkiewicza przywróciło newralgiczne połączenie kolejowe Przemyśla ze Lwowem. 19 marca pierwsi żołnierze odsieczy weszli do Lwowa.

29 kwietnia 1919 roku Lwów został ostatecznie uwolniony od ostrzału artyleryjskiego.

W drugą rocznicę zakończenia listopadowych walk o Lwów, 22 listopada 1920 roku, marszałek Józef Piłsudski odznaczył herb miasta orderem "Virtuti Militari". Podczas dekoracji powiedział:

[quote]Za zasługi położone dla polskości tego grodu i jego przynależności do Polski, mianuje miasto Lwów kawalerem Krzyża Virtuti Militari.[/quote]

Walki o Lwów były fragmentem polsko-ukraińskiej wojny o ziemie między Sanem a Zbruczem. Zakończyła się ona w lipcu 1919 roku, gdy wojsko polskie wyparły siły ukraińskie za Zbrucz.

lwow

Artykuł Tego dnia nad Lwowem znów powiewała polska flaga! „Najwspanialsza nagroda za wszystkie trudy” [wideo] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/tego-dnia-nad-lwowem-znow-powiewala-polska-flaga-najwspanialsza-nagroda-za-wszystkie-trudy-wideo/feed/ 0