rzeź Woli – Niezłomni.com https://niezlomni.com Portal informacyjno-historyczny Sun, 03 Dec 2023 21:00:15 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.8 https://niezlomni.com/wp-content/uploads/2017/08/cropped-icon-260x260.png rzeź Woli – Niezłomni.com https://niezlomni.com 32 32 ,,Stałam przed plutonem egzekucyjnym. Za dwie sekundy miała paść salwa”. Uratowana uczestniczka Powstania Warszawskiego opowiada o dramatycznych chwilach jej życia i cudownym zrządzeniu losu [WIDEO] https://niezlomni.com/stalam-plutonem-egzekucyjnym-dwie-sekundy-miala-pasc-salwa-uratowana-uczestniczka-powstania-warszawskiego-opowiada-o-dramatycznych-chwilach-zycia-cudownym-zrzadzeniu-losu-wideo/ https://niezlomni.com/stalam-plutonem-egzekucyjnym-dwie-sekundy-miala-pasc-salwa-uratowana-uczestniczka-powstania-warszawskiego-opowiada-o-dramatycznych-chwilach-zycia-cudownym-zrzadzeniu-losu-wideo/#respond Tue, 08 Aug 2017 14:15:39 +0000 http://niezlomni.com/?p=42166

– Miałam wtedy osiem lat. Doskonale pamiętam to, co się działo. To były tragiczne, bardzo silne przeżycia - mówiła na antenie TVP Info Jadwiga Łukasik, która cudem przeżyła Rzeź Woli.

Jako ośmiolatka zapamiętała niektóre sceny na całe życie.

Niemiec złapał dziecko, to była dziewczynka, miała może dwa lata, z loczkami. Wrzucił ją do płonącego domu. Mężczyzna, który był z dzieckiem, rzucił się na niego. Zaczęła się bójka. Niestety Niemiec był silniejszy i uzbrojony. Wystrzelił w ojca dziewczynki cały magazynek. Zamarłyśmy

- wspomina. Równie dramatycznie brzmi jej własna historia:

http://niezlomni.com/rzez-woli-ciezarna-kobieta-przezyla-egzekucje-trojka-dzieci-zginela/

Artykuł ,,Stałam przed plutonem egzekucyjnym. Za dwie sekundy miała paść salwa”. Uratowana uczestniczka Powstania Warszawskiego opowiada o dramatycznych chwilach jej życia i cudownym zrządzeniu losu [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/stalam-plutonem-egzekucyjnym-dwie-sekundy-miala-pasc-salwa-uratowana-uczestniczka-powstania-warszawskiego-opowiada-o-dramatycznych-chwilach-zycia-cudownym-zrzadzeniu-losu-wideo/feed/ 0
,,Rzeź Woli” – wstrząsający film o największej masakrze cywilów, jaka miała miejsce w okupowanej przez Niemców Europie [WIDEO] https://niezlomni.com/rzez-woli-wstrzasajacy-film-o-najwiekszej-masakrze-cywilow-jaka-miala-miejsce-w-okupowanej-przez-niemcow-europie-wideo/ https://niezlomni.com/rzez-woli-wstrzasajacy-film-o-najwiekszej-masakrze-cywilow-jaka-miala-miejsce-w-okupowanej-przez-niemcow-europie-wideo/#respond Sat, 05 Aug 2017 07:06:27 +0000 http://niezlomni.com/?p=42061

Film dokumentalny „Rzeź Woli” Rafała Geremka opowiada o największej masakrze cywilów, jaka miała miejsce w okupowanej przez Niemców Europie podczas II wojny światowej.

W filmie pokazane są najbardziej wstrząsające relacje świadków, nie tylko ofiar, ale i niemieckich żołnierzy.

Dokument Geremka opowiada także o pamięci o tym wydarzeniu; do dziś nawet Polakom Rzeź Woli jest słabo znana.

Pokazana jest w filmie powojenna historia Heinza Reinefartha, głównego sprawcy masakry na Woli.

Autorzy filmu wybrali się na wyspę Sylt, gdzie w miasteczku Westerland Reinefarth w latach 50. i 60. pełnił funkcję burmistrza.

Część dzisiejszych mieszkańców postanowiła stawić czoła własnej trudnej historii i uczciła pamięć ofiar Powstania Warszawskiego specjalną tablicą, której treść jasno wskazuje na Reinefartha jako zbrodniarza. Relacje świadków uzupełniane są wypowiedziami historyków – Piotra Gursztyna, autora książki „Rzeź Woli” i Phillipa Martiego, autora „Sprawy Reinefartha”.

Film zawiera grafiki i animacje, które w zamyśle autorów mają przybliżyć nam grozę tamtych wydarzeń.

Artykuł ,,Rzeź Woli” – wstrząsający film o największej masakrze cywilów, jaka miała miejsce w okupowanej przez Niemców Europie [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/rzez-woli-wstrzasajacy-film-o-najwiekszej-masakrze-cywilow-jaka-miala-miejsce-w-okupowanej-przez-niemcow-europie-wideo/feed/ 0
Amerykanie i Brytyjczycy odmówili Polsce. Kat Warszawy po wojnie uniknął kary i zajmował wysokie stanowiska https://niezlomni.com/amerykanie-brytyjczycy-odmowili-polsce-kat-warszawy-wojnie-uniknal-kary-zajmowal-wysokie-stanowiska/ https://niezlomni.com/amerykanie-brytyjczycy-odmowili-polsce-kat-warszawy-wojnie-uniknal-kary-zajmowal-wysokie-stanowiska/#comments Wed, 02 Aug 2017 18:57:04 +0000 http://niezlomni.com/?p=41885

To on był odpowiedzialny za brutalne pacyfikowanie powstańczej Warszawy. Heinrich Friedrich Reinefarth nigdy nie poniósł za to kary. Co więcej, po II wojnie światowej świetnie sobie radził w Niemczech.

Reinefarth przed wybuchem wojny skończył studia prawnicze i rozpoczął nawet pracę w zawodzie. Już w 1932 roku wstąpił do NSDAP, a kilka miesięcy później także do SS. W czasie wojny robił szybką karierę. Walczył w kampanii wrześniowej przeciwko Polsce, a potem został przerzucony do Francji. Otrzymał kilka znaczących w III Rzeszy odznaczeń. Przeszedł do rezerwy, ale w 1941 wrócił do czynnej służby. Przez sztab Główny Inspektora SS w Protektoracie Czech i Moraw oraz Główny Urząd Policji Porządkowej SS trafił do Kraju Warty na terenach okupowanej Polski. Po wybuchu powstania warszawskiego dostał nowe rozkazy.

Jego zadaniem było otrzymanie oddziału wojskowego złożonego z 16 kompanii policji i przybycie do Warszawy. W polskiej stolicy szybko dołączył ze swoimi żołnierzami do Korpsgruppe von dem Bach, dowodzonej przez gen. Ericha von dem Bacha-Zelewskiego i włączył się w mordowanie ludności cywilnej. Sam raportował w pewnym momencie - po rzezi na Woli - że brakuje już amunicji do rozstrzeliwania. Później ,,kat Warszawy" ze swoim oddziałem polował na powstańców na Powiślu i Czerniakowie. Spekuluje się, że mógł zamordować nawet 100 tysięcy ludzi.

W czasie niemieckiego odwrotu bronił jeszcze twierdzy Kostrzyn, ale z powodu braku amunicji wycofał się i przedarł do Berlina. Tam czekał na niego wyrok śmierci, bowiem nie wykonał rozkazu i nie bronił Kostrzyna do ostatniego żołnierza. Ostatecznie kara nie została wykonana, Reinefarth został w wojsku, a po wojnie też nie narzekał na swój los. Najpierw uniknął jakiejkolwiek kary za swoje wojenne zbrodnie. Polskie władze chciały jego ekstradycji, ale Brytyjczycy i Amerykanie uznali, że przyda się jako świadek w procesach norymberskich. Potem co prawda trafił nawet do aresztu, ale z... braku dowodów zwolniono go.

Już w 1951 roku Reinefarth został wybrany burmistrzem miasta Westerland na wyspie Sylt, które szybko stało się jednym z najważniejszych kurortów zachodnich Niemiec. W 1958 roku został wybrany też do landtagu w Szlezwiku-Holsztynie. Zmarł w 1979 roku.

Dopiero po latach Niemcy przyznali się do błędów. Parlamentarzyści w Szlezwiku-Holsztynie wyrazili w 2014 roku ubolewanie, że zbrodniarz wojenny był posłem landtagu. Jednocześnie poprosili o wybaczenie. Kilka tygodni wcześniej żal wyrazili też mieszkańcy Westerland.

Zawstydzeni pochylamy się nad ofiarami z nadzieją na pojednanie

- brzmi napis na odsłoniętej na budynku ratusza tablicy...

Artykuł Amerykanie i Brytyjczycy odmówili Polsce. Kat Warszawy po wojnie uniknął kary i zajmował wysokie stanowiska pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/amerykanie-brytyjczycy-odmowili-polsce-kat-warszawy-wojnie-uniknal-kary-zajmowal-wysokie-stanowiska/feed/ 1
,,Widziałem na własne oczy, jak odbierali dzieci matkom i o ścianę rozbijali główki”. Byli maszynami Niemców do rzezi na Woli. ,,To była największa masakra cywilów w Europie” [WIDEO] https://niezlomni.com/widzialem-na-wlasne-oczy-jak-odbierali-dzieci-matkom-i-o-sciane-rozbijali-glowki-byli-maszynami-niemcow-do-rzezi-na-woli-to-byla-najwieksza-masakra-cywilow-w-europie-wideo/ https://niezlomni.com/widzialem-na-wlasne-oczy-jak-odbierali-dzieci-matkom-i-o-sciane-rozbijali-glowki-byli-maszynami-niemcow-do-rzezi-na-woli-to-byla-najwieksza-masakra-cywilow-w-europie-wideo/#respond Wed, 02 Aug 2017 08:58:11 +0000 http://niezlomni.com/?p=41928

Rzeź na Woli uznawana jest za największą masakrę cywilnych obywateli, do jakiej doszło w czasie II wojny światowej. Swój znaczący udział w zamordowaniu nawet 65 tysięcy Polaków mieli nie tylko Niemcy.

Rozstrzeliwanie mieszkańców Woli rozpoczęło się 5 sierpnia 1944 roku. Była to niemiecka odpowiedź na ostre walki, jakie toczyły się w tej dzielnicy o bardzo ważny szlak komunikacyjny, który łączył oddziały hilterowskie na prawym brzegu Wisły z całym zapleczem.

Na Wolę skierowano specjalne jednostki, które słynęły z ogromnego okrucieństwa. Rzeź mieszkańców miały przeprowadzić pułk policji pod dowództwem generała policji Heinza Reinefahrta, składający się głównie z dawnych obywateli sowieckich, brygada SS-RONA Bronisława Kamińskiego i brygada SS Oskara Dirlewangera, w której głównie służyli niemieccy kryminaliści.

Polaków mordowano prawie bez wytchnienia. Niemcy w pewnym momencie informowali nawet, że brakuje im już amunicji do rozstrzeliwania cywilów. Ludobójstwo na Woli trwało kilka dni. Przerażająca zbrodnia była nie do wytrzymania także dla wielu niemieckich żołnierzy, którzy widząc okrucieństwo, załamywali się psychicznie. Do mordowania Polaków wyznaczeni byli głównie Rosjanie walczący na usługach Niemców.

Nie wiadomo do dzisiaj, ile dokładnie osób straciło życie, gdyż Niemcy po egzekucjach palili zwłoki. Szacuje się, że podczas Rzezi Woli mogło zostać zamordowany 65 tysięcy osób, a niektórzy podają, że nawet 100 tysięcy. Po wojnie zebrano popioły spalonych ludzi. Ponad 8 ton.

 2 sierpnia (środa) o godz. 22:55 w TVP 1. odbędzie się premiera filmu dokumentalnego „Rzeź Woli” Rafała Geremka, który opowiada o największej masakrze cywilów jaka miała miejsce w okupowanej przez Niemców Europie podczas II wojny światowej.

https://www.youtube.com/watch?v=nOudbOGQZXs&feature=youtu.be

http://niezlomni.com/amerykanie-brytyjczycy-odmowili-polsce-kat-warszawy-wojnie-uniknal-kary-zajmowal-wysokie-stanowiska/

Artykuł ,,Widziałem na własne oczy, jak odbierali dzieci matkom i o ścianę rozbijali główki”. Byli maszynami Niemców do rzezi na Woli. ,,To była największa masakra cywilów w Europie” [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/widzialem-na-wlasne-oczy-jak-odbierali-dzieci-matkom-i-o-sciane-rozbijali-glowki-byli-maszynami-niemcow-do-rzezi-na-woli-to-byla-najwieksza-masakra-cywilow-w-europie-wideo/feed/ 0
Rzeź Woli: ciężarna kobieta przeżyła egzekucję, ale jej trójka dzieci zginęła. Wkrótce potem urodziła syna… https://niezlomni.com/rzez-woli-ciezarna-kobieta-przezyla-egzekucje-trojka-dzieci-zginela/ https://niezlomni.com/rzez-woli-ciezarna-kobieta-przezyla-egzekucje-trojka-dzieci-zginela/#respond Sat, 06 Aug 2016 11:27:14 +0000 http://niezlomni.com/?p=29864

Historia Wandy Lurie należy do najbardziej przejmujących relacji z Powstania Warszawskiego...

Protokół z dn. 10.XII.1945

Od roku 1937 mieszkałam wraz z rodziną w Warszawie, przy ul. Wawelberga 18 m. 30.

wanda-lurie-2W dniu 1 sierpnia 1944 r. o godzinie 3 po południu rozpoczęły się na naszym punkcie zacięte walki. Powstańcy wybudowali w pobliżu naszego domu, tj. na rogu Wolskiej i Górczewskiej, dwie zapory. W sąsiednim domu znajdowały się karabiny maszynowe, amunicja, granaty. Sytuacja od pierwszych chwil była bardzo ciężka. Liczni zamieszkujący tu Volksdeutsche strzelali z ukrycia do powstańców i wskazywali Niemcom położenie i sytuację Polaków. Użyto do akcji czołgi - tygrysy, rozbito szereg domów. Czołgi niemieckie atakowały od ulicy Górczewskiej i od Wolskiej i wtargnąwszy na nasz teren Niemcy wyciągnęli z domów mężczyzn, każąc im rozbierać barykady. Jednocześnie podpalono parę domów rzucając do mieszkań butelki z benzyną. Ludność, której nie wezwano przedtem do opuszczenia mieszkań, uniemożliwione miała wyjście na ulicę.

Do dnia 5 sierpnia przebywałam w piwnicy domu z trojgiem dzieci w wieku lat 11, 6, 3,5 i sama będąc w ostatnim miesiącu ciąży. Tegoż dnia o godz. 11-12 wkroczyli na podwórko żandarmi niemieccy oraz Ukraińcy, wzywając ludność do natychmiastowego opuszczenia domu. Kiedy mieszkańcy piwnic od strony podwórza wyszli, żandarmi wrzucili do piwnic granaty zapalające. Zapanował popłoch i pośpiech. Nie mając przy sobie męża, który nie powrócił z miasta, ociągałam się z opuszczeniem domu, miałam nadzieję, że pozwolą mi zostać. Musiałam jednak opuścić dom. Wraz z dziećmi i rodziną Gulów wyszłam na ulicę Działdowską. Domy na ulicy już płonęły.

Usiłowałam przejść początkowo w stronę Górczewskiej, ale na ulicy Działdowskiej stało dużo Ukraińców i żandarmów, którzy nie pozwolili mi przejść w tym kierunku, a kazali mi udać się na ulicę Wolską. Droga była ciężka. Na ulicach leżało pełno kabli, drutów, resztek barykad, gumy, trupy. Domy paliły się po obu stronach ulic. Na ul. Wolskiej i na ul. Skierniewickiej wszystkie domy były już spalone. Na rogu Działdowskiej i Wolskiej widziałam pojedyncze trupy młodych mężczyzn w cywilnym ubraniu. Na ul. Wolskiej podeszłam do grupy osób z naszego domu. Ogółem było nas pod fabryką ponad 500 osób. Z rozmów współtowarzyszy zorientowałam się, że w fabryce zgromadzono mieszkańców domów z ulic Działdowskiej, Płockiej, Sokołowskiej, Staszica, Wolskiej i z ul. Wawelberga.

Staliśmy przed bramą fabryki "Ursus", położonej przy ul. Wolskiej nr 55. Fabryka ta stanowi oddział państwowej fabryki, położonej w miejscowości Ursus pod Warszawą. Przed bramą fabryki czekaliśmy około godziny. Z podwórza fabryki słychać było strzały, błagania i jęki. Do wnętrza fabryki Niemcy wpuszczali, a raczej wpychali, przez bramę od ul. Wolskiej po sto osób. Chłopiec około lat 12 ujrzawszy przez uchyloną bramę zabitych swoich rodziców i brata dostał wprost szalu, zaczął krzyczeć, wzywając matkę i ojca. Niemcy i Ukraińcy bili go i odpychali, gdy usiłował wedrzeć się do środka.

Nie mieliśmy wątpliwości, że na terenie fabryki zabijają, nie wiedzieliśmy czy wszystkich. Ja trzymałam się z tyłu, stale się wycofując, w nadziei, że kobietę w ciąży przecież nie zabiją. Zostałam wprowadzona w ostatniej grupie. Na podwórzu fabryki zobaczyłam zwały trupów do wysokości jednego metra. Trupy leżały w kilku miejscach, po całej lewej i prawej stronie pierwszego podwórza. Wśród trupów rozpoznałam zabitych sąsiadów i znajomych. Środkiem podwórza wprowadzono nas w głąb, do przejścia wąskiego na drugie podwórze. Tu Ukraińcy i żandarmi ustawili nas czwórkami. Mężczyźni szli z rękoma podniesionymi w górę. W grupie prowadzonej było około 20 osób, w tym dużo dzieci lat 10-12, często bez rodziców. Jedną bezwładną staruszkę przez całą drogę niósł na plecach zięć, obok szła jej córka z dwojgiem dzieci 4 i 7 lat. Trupy leżały na prawo i lewo, w różnych pozycjach.

Naszą grupę skierowano w kierunku przejścia między budynkami. Leżały tam już trupy. Gdy pierwsza czwórka dochodziła do miejsca, gdzie leżały trupy, strzelali Niemcy i Ukraińcy w kark od tyłu. Zabici padali, podchodziła następna czwórka, by tak samo zginąć. Bezwładną staruszkę zabito na plecach zięcia, on również zginął. Przy ustawianiu ludzie krzyczeli, błagali lub modlili się. Ja byłam w ostatniej czwórce. Błagałam otaczających nas Ukraińców, by ratowali dzieci i mnie, któryś z nich zapytał, czy mogę się wykupić. Dałam mu złote 3 pierścienie. Zabrawszy to, chciał mnie wyprowadzić, jednak kierujący egzekucją Niemiec - oficer-żandarm, który to zauważył, nie pozwolił i kazał mnie dołączyć do grupy przeznaczonej na rozstrzelanie, zaczęłam go błagać o życie dzieci i moje, mówiłam coś o honorze oficera. Odepchnął mnie jednak, tak że się przewróciłam. Uderzył tez i pchnął mojego starszego synka wołając "prędzej, prędzej, ty polski bandyto".

W międzyczasie wprowadzono nową partię Polaków. Podeszłam więc w ostatniej czwórce razem z trojgiem dzieci do miejsca egzekucji trzymając prawą ręką dwie rączki młodszych dzieci, lewą - rączkę starszego synka. Dzieci szły płacząc i modląc się. Starszy widząc zabitych wołał, że i nas zabiją. W pewnym momencie Ukrainiec stojący za nami strzelił najstarszemu synkowi w tył głowy, następne strzały ugodziły młodsze dzieci i mnie. Przewróciłam się na prawy bok. Strzał oddany do mnie nie był śmiertelny. Kula trafiła w kark z lewej strony i przeszła przez dolną część czaszki wychodząc przez prawy [prawdopodobnie błąd w protokóle - patrz orzeczenie lekarskie poniżej] policzek. Dostałam krwotok ciążowy. Wraz z kulą wyplułam kilka zębów. Czułam odrętwienie lewej części głowy i ciała. Byłam jednak przytomna i leżąc wśród trupów widziałam prawie wszystko, co się działo dookoła. Obserwowałam dalsze egzekucje. Wprowadzono nową partię mężczyzn, których trupy padały i na mnie. Przywaliły mnie około 4 trupy. Wprowadzono dalszą partię kobiet i dzieci - i tak grupa za grupą rozstrzeliwano aż do późnego wieczoru.

Było już ciemno, kiedy egzekucje ustały. W przerwach oprawcy chodzili po trupach, kopali, przewracali, dobijali żyjących, rabowali kosztowności. Ciała dotykali przez jakieś specjalne szmatki. Mnie samej zdjęto z ręki zegarek, nie zauważyli przy tym, że jeszcze żyję. W czasie tych okropnych czynności pili wódkę, śpiewali wesołe piosenki, śmieli się. Obok mnie leżał jakiś tęgi, wysoki mężczyzna w skórzanej kurtce, który długo rzęził. Niemcy oddali 5 strzałów, zanim skonał. W czasie dobijania strzały raniły mi nogę. Leżałam tak przez długi czas w kałuży krwi, przyciśnięta trupami. Myślałam tylko o śmierci, jak długo będę się jeszcze męczyć. W nocy zepchnęłam martwe ciała leżące na mnie.

Następnego dnia egzekucje ustały. Niemcy wpadli tylko kilkakrotnie z psami, biegali po trupach, sprawdzali, czy kto nie żyje. Słyszałam pojedyncze strzały, prawdopodobnie dobijali żyjących. Leżałam tak trzy dni, tj. do poniedziałku [egzekucja odbyła się w sobotę]. Trzeciego dnia poczułam, że dziecko, którego oczekiwałam, żyje. To dodało mi energii i podsunęło myśl o ratunku. Zaczęłam myśleć i badać możliwości ocalenia. Próbując wstać kilka razy dostałam torsji i zawrotu głowy. Wreszcie na czworakach przeczołgałam się po trupach do muru. Wszędzie leżały trupy, wysokości co najmniej mojego wzrostu i to na całym podwórzu. Odniosłam wrażenie, że mogło tam być ponad 6000 zabitych.

Z miejsca, na którym leżałam, przeczołgałam się pod mur i stąd szukałam możliwości wydostania się dalej. Droga przejściowa przez pierwsze podwórze, przez które nas prowadzono, była zawalona trupami. Za bramą słychać było głosy Niemców, musiałam szukać innego wyjścia. Przeczołgałam się na trzecie podwórze, po drabinie przez otwarty lufcik weszłam do hali. W obawie przed Niemcami pozostałam tu całą noc. W nocy tygrysy wyły bezustannie na ulicy Płockiej, samoloty bombardowały. Myślałam, że lada chwila fabryka spłonie wraz z trupami. Nad ranem uciszyło się. Weszłam na okno i na podwórzu zobaczyłam żywego człowieka - mieszkankę naszego domu ob. Zofię Staworzyńską. Połączyłam się z nią.

Przyczołgał się do nas jakiś niedobity mężczyzna w wieku około 60 lat z wybitym okiem, którego nazwiska nie znam. Po długim szukaniu i wielu próbach wydostania się odkryliśmy wyjście od ul. Skierniewickiej i tamtędy wraz z ob. Staworzyńską opuściłyśmy fabrykę. Mężczyzna, słysząc głosy Ukraińców, został. Wyszłyśmy na ul. Skierniewicką, chcąc się udać na przedmieście Czyste, gdzie znajdował się szpital. Ukraińcy stali na ulicy Wolskiej i początkowo nie zorientowali się, skąd idziemy. Zatrzymali nas i pomimo próśb i błagań, by nas puścili do szpitala jako ranne, popędzili nas w kierunku Woli, zabierając po drodze coraz więcej osób.

Niedaleko kościoła św. Stanisława rozdzielono grupę [na] młodych i starych. Grupę młodych mężczyzn i kobiet wprowadzono do jakiegoś zburzonego domu, skąd po chwili doszły nas odgłosy strzałów. Przypuszczam, że odbyła się tam egzekucja. Resztę, w tej grupie i mnie, popędzono do kościoła św. Wojciecha przy ul. Wolskiej. Po drodze widziałam leżące na jezdni i na chodnikach trupy i części ciała. Grupy Polaków pod strażą uprzątały trupy. Stojący przed kościołem oficerowie niemieccy przyjęli nas popychaniem, biciem i kopaniem. Kościół był już zapełniony ludnością Warszawy z różnych dzielnic. Leżałam przez parę dni przy głównym ołtarzu. Żadnej pomocy [mi] nie udzielono. Jedynie współtowarzysze niedoli podali mnie tylko trochę wody. Po dwóch dniach zostałam przewieziona furmanką z ciężko rannymi lub chorymi do obozu przejściowego w Pruszkowie, skąd do szpitali w Komorowie i Leśnej Podkowie. Obecnie nie czuję się zdrowa, jakkolwiek muszę pracować, by wychować dziecko urodzone po strasznych przeżyciach.

Wanda Felicja Lurie

20.XI.1946 - Warszawa

1) Wywiad lekarski.
Na stosowne pytanie poszkodowana wyjaśniła, iż w dniu 5 sierpnia 1944 r. razem ze wszystkimi mieszkańcami została wypędzona przez żołnierzy niemieckich z domu przy ul. Wawelberga nr 18 w Warszawie i odstawiona do fabryki "Ursus", przy ul. Wolskiej nr 55, gdzie odbyła się masowa egzekucja Polaków. W czasie egzekucji żołnierz niemiecki strzelił z rewolweru do poszkodowanej trafiając w kark w ten sposób, iż kula wyszła przez lewy policzek, następnie, po osunięciu się na ziemię, trzy razy w nogi, raz w lewą, dwa razy w prawą, powyżej kostek. W parę godzin później w przerwie pomiędzy rozstrzeliwaniem przyprowadzonych grup Polaków żołnierz niemiecki czy ukraiński szukając kosztowności u trupów wszedł butem na lewą nogę poszkodowanej powodując zwichnięcie w kostce.
W czasie egzekucji poszkodowana była w 9 miesiącu ciąży, dostała krwotoku ciążowego i z ran. Po udanej ucieczce z miejsca egzekucji poszkodowana, zatrzymana na ul. Wolskiej przez żandarmerię niemiecką, została odstawiona do kościoła św. Wojciecha, gdzie leżała przed ołtarzem dwa dni bez opatrunku i pomocy lekarskiej. Rany szyi i klatka piersiowa nabrały koloru ciemnego, lewa ręka była bezwładna. Po odstawieniu w transporcie chorych do obozu przejściowego w Pruszkowie wraz z innymi ciężko chorymi w dniu 11 sierpnia 1944 r. dostała się do szpitala PCK w Leśnej Podkowie, gdzie po raz pierwszy założono jej opatrunki. W szpitalu w Leśnej Podkowie pozostała do 19 sierpnia 1944 r., następnie przebywała w szpitalu powiatowym w Pruszkowie, gdzie w dniu 20 sierpnia 1944 r. urodziła syna. Od 29 sierpnia 1944 r. odesłano poszkodowaną do PCK w Leśnej Podkowie i odtąd pozostała w wyznaczonym lokalu pod opieką docenta Rutkowskiego i dr. Churskiego. Poszkodowana okazuje kartę wypisową szpitala powiatowego w Pruszkowie z datą 29.VIII.1944 r., z której wynika, iż Wanda Lurie przebywała w szpitalu powiatowym w Pruszkowie od dnia 19 sierpnia do dnia 29 sierpnia 1944 r. z powodu porodu, rany postrzałowej twarzy i podudzia prawego. Karta wypisowa jest zaopatrzona podpisem dyrektora szpitala dr. Komorowskiego i odciskiem okrągłej pieczęci z treścią "Wydział Powiatowy Szpital w Pruszkowie".
Do dnia dzisiejszego poszkodowana pozostaje pod opieką lekarską PCK, czuje się niedobrze, odczuwa bóle głowy, szczęki, obu nóg, wątroby, jest osłabiona, łatwo się męczy. Syn poszkodowanej jest nerwowy i źle sypia.
[...]
Biegły

Artykuł Rzeź Woli: ciężarna kobieta przeżyła egzekucję, ale jej trójka dzieci zginęła. Wkrótce potem urodziła syna… pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/rzez-woli-ciezarna-kobieta-przezyla-egzekucje-trojka-dzieci-zginela/feed/ 0