Rosja – Niezłomni.com https://niezlomni.com Portal informacyjno-historyczny Sun, 03 Dec 2023 21:00:15 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.8 https://niezlomni.com/wp-content/uploads/2017/08/cropped-icon-260x260.png Rosja – Niezłomni.com https://niezlomni.com 32 32 Przestępcy z Łubianki. Działalność rosyjskiej FSB w relacji największego „zdrajcy” w jej historii. [WIDEO] https://niezlomni.com/przestepcy-z-lubianki-dzialalnosc-rosyjskiej-fsb-w-relacji-najwiekszego-zdrajcy-w-jej-historii-wideo/ https://niezlomni.com/przestepcy-z-lubianki-dzialalnosc-rosyjskiej-fsb-w-relacji-najwiekszego-zdrajcy-w-jej-historii-wideo/#respond Mon, 21 Mar 2022 21:02:49 +0000 https://niezlomni.com/?p=51383

Pomimo wszystkich okoliczności zewnętrznych i osobistych Aleksander Litwinienko chciał zachować ludzką godność i choć odrobinę przyzwoitości w kraju, gdzie jednostka nie znaczy nic, a bezkarność władzy jest nieskończona.

Z przeprowadzonych rozmów dowiadujemy się o szczegółach zatrzymania i postępowaniu sądowym przeciw niemu. Poznajemy jego drogę od wiernego agenta do zbuntowanego „przestępcy”.

Litwinienko usprawiedliwia swój bunt przeciwko systemowi, argumentując, że to nie on zdradził, ale jego zdradzono i oszukano. Poznajemy motywy, jakimi się kierował oraz ideały, które musiał poświęcić w walce o sprawiedliwość w Rosji.

Umierając, oskarżył wprost Władimira Putina: „Może uda ci się uciszyć mnie, ale ta cisza ma swoją cenę. Pokazałeś, że jesteś tak barbarzyński i bezwzględny, jak twierdzą twoi najbardziej wrodzy krytycy. Okrzyki protestu z całego świata będą dźwięczeć w pańskich uszach, panie Putin, przez resztę pańskiego życia. Oby Bóg wybaczył ci to, co zrobiłeś”.

Litwinienko pokazuje, że „tarcza i miecz” partii jest w rzeczywistości ogromną strukturą kryminalną - Władimir Bukowski

Książka straszna, porywająca i potrzebna - Wiktor Suworow

Aleksander Litwinienko urodzony w 1962 roku w Woroneżu, podpułkownik KGB/FSB, emigrant. Zamordowany skrytobójczo w 2006 roku w Londynie. Litwinienko występował otwarcie przeciwko polityce prezydenta Rosji Władimira Putina, szczególnie w odniesieniu do Czeczenii. W listopadzie 1998 roku ujawnił, że wydawano mu rozkazy sprzeczne z prawem, m.in. zamordowania Borysa Bieriezowskiego.

Dwukrotnie aresztowany i uniewinniony udał się na emigrację do Wielkiej Brytanii, gdzie otrzymał azyl polityczny. W listopadzie 2006 roku wystąpiły u niego objawy silnego zatrucia. Trafił do szpitala, gdzie zmarł. W lipcu 2014 roku władze brytyjskie wszczęły śledztwo w sprawie jego zabójstwa. Dwa lata później brytyjski wywiad opublikował raport, w którym o zlecenie zamachu przeprowadzonego z użyciem polonu 210 oskarża bezpośrednio byłego szefa FSB Nikołaja Patruszewa oraz prezydenta Putina.

Fragment książki "Przestępcy z Łubianki". Książkę można nabyć na stronie Wydawnictwa Replika.

Rozdział 1
Więzienie
„FSB! Jesteś aresztowany”
– Zaczniemy od aresztowania, które zmieniło całe twoje życie.
Byłeś aresztowany...
– 25 marca 1999 roku. Około trzeciej po południu.
– Na jakim szczeblu podjęto decyzję o aresztowaniu?
– Putin, jako dyrektor FSB, osobiście nadzorował wydział bezpieczeństwa, który mnie rozpracowywał. Aresztowanie nie mogło
odbyć się bez jego wiedzy. Zatrzymali mnie na podstawie decyzji starszego śledczego do spraw szczególnie ważnych, Głównej Prokuratury Wojskowej Rosji, podpułkownika Barsukowa. Nakaz wydał zastępca głównego prokuratora wojskowego – generał-lejtnant Jakowlew. On sankcjonował aresztowanie. Zatrzymali mnie funkcjonariusze FSB. Oddział Specjalny Wydziału Kontrwywiadu Gospodarczego (dawni funkcjonariusze grupy „Alfa”). Zadziwiające było to, że grupą dowodził mój kolega, z którym uczestniczyliśmy w wielu operacjach specjalnych Borys Diecijew.
– Gdzie to się odbyło?
– W centrum Moskwy, niedaleko hotelu „Rosija”.
– Jako doświadczony fachowiec, wiedziałeś, że będziesz aresztowany? Przeczuwałeś to?
– Tak, wiedziałem. Nie przypuszczałem tylko, że wszystko odbędzie się tak demonstracyjnie i po chamsku. W tym czasie pracowałem
w Komitecie do spraw WNP-u Bieriezowskiego. Poprzedniego dnia
wieczorem, kiedy wybierałem się już do domu, zatelefonował do
mnie mój były współpracownik pułkownik Szebalin i powiedział:
„Musimy się szybko zobaczyć”. Umówiliśmy się na spotkanie niedaleko hotelu „Sputnik” na prospekcie Wiernadskiego. Usiadł obok
mnie w samochodzie, poprosił, żebym odwiózł go do domu, i zaczął
zadawać jakieś dziwne pytania:
„Ludzie bardzo się interesują, jakie są stosunki między Putinem
i Bieriezowskim”. Wszyscy wiedzą, że Putin przyszedł na urodziny żony Bieriezowskiego. To były trudne czasy, i nikt nie przyszedł – tylko
Putin; z kwiatami. Potem Bieriezowski w jakimś wywiadzie opowiadał, że gdy spytał Putina: „Wołodia, nie myślisz, że będziesz miał problemy?” ten odpowiedział: „Przecież jestem twoim przyjacielem”.

Teraz rozumiem, że ludzie planujący moje aresztowanie zachowali
ten dzień w pamięci. A może znowu będą przyjacielskie objęcia...
Mówię: „Wicia, nic o tym nie wiem. Zapytaj sam... A po co chcesz
to wiedzieć?”.

On na to: „Ludzie się interesują. Ludzie bardzo się interesują”. Ja: „A ludziom co do tego?”. „Nic nie rozumiesz, a może
Putin sprzedaje interesy Ojczyzny. I takiego człowieka zrobili dyrektorem FSB”. Ja: „Wicia, każesz mi jak najszybciej przyjechać na drugi koniec Moskwy po to, żeby mi powiedzieć, że Putin sprzedaje interesy Ojczyzny? Moglibyśmy o tym porozmawiać jutro”.


Długo myślał, wreszcie powiedział: „Wiesz, że cię zaaresztują? I to
będzie najprawdopodobniej jutro”. Uśmiechnąłem się: „Dlaczego zacząłeś od Putina i interesów Ojczyzny, a nie od tej rewelacji? Kto mnie aresztuje i skąd o tym wiesz?”. Odpowiedział: „Nie mogę powiedzieć, moi ludzie mi donieśli. Aresztują, lepiej byś się ukrył”.
– Prowokował cię do ucieczki?
– Tak. Teraz to rozumiem. Wtedy odpowiedziałem, że nie ucieknę.
Dlatego że nie przypominałem sobie żadnych przewinień i niczego
się nie bałem. Jeśli postanowili mnie aresztować (to było zaraz po
konferencji prasowej), niech to zrobią.
– Następnego dnia ...
– Rano szykowałem się do pracy. Wsiadłem do samochodu i nie mogłem odpalić. Zadzwoniłem do kolegi. Długo razem majstrowaliśmy – bez rezultatu. Kolega powiedział, że trzeba wymienić jakąś część. Pojechaliśmy za miasto, w stronę Podolska, tam jest duży sklep z częściami samochodowymi. Takie wspomnienie: na ulicy zobaczyłem bufet z pieczonymi kiełbaskami. Ponieważ nie zdążyłem zjeść śniadania, myślałem – kupić kiełbaskę czy nie? W rezultacie postanowiłem, że zjem później. A w Lefortowie często wspominałem te kiełbaski. Zreperowaliśmy samochód, pobiegłem do domu przebrać się. Kiedy zdejmowałem dres, myślałem – brać teraz prysznic czy wieczorem? Potem i ten prysznic często wspominałem.


Jeszcze jeden interesujący fakt. Cały dzień wywoływał mnie na
mój pager Pońkin: „Sasza, gdzie jesteś?, Sasza, gdzie jesteś?”.
– To znaczy, że już za tobą łazili? Kontrolowali wszystkie
twoje ruchy?
– Potem, kiedy już wyszedłem z więzienia, zapytałem Pońkina:
„Andriej, dlaczego tamtego dnia cały czas wołałeś mnie przez pager?”. Odpowiedział, że Szebalin siedział obok niego i cały czas prosił: „Zadzwoń do Litwinienki, zapytaj, gdzie jest”. Sam przez cały czas wybiegał z gabinetu i do kogoś dzwonił. Pewnie Szebalina przepytywali w FSB: „Gdzie on jest, umówiliście się na spotkanie”. Więc jak jechałem do pracy, oni doskonale wiedzieli, gdzie i którędy jadę. Samochód zawsze zostawiałem na zjeździe przed hotelem
„Rosija”, przy północnym wejściu. Zamknąłem drzwi, zrobiłem
dwa kroki i nagle obok mnie przejeżdża biały volkswagen, a z niego
wyskakują ludzie w cywilu...Znałem tego volkswagena – razem z tą grupą jeździłem na zatrzymania. W tym samochodzie woziliśmy uwolnionych zakładników. A tu – łapią mnie! Zobaczyłem Borię Diecijewa. Wyciągnął legitymację i krzyczy: „FSB! Jesteś aresztowany”. Błyskawicznie wykręcili mi ręce do tyłu. Pierwsza moja myśl – to jest Boria. Byliśmy w dobrych stosunkach. Wyjeżdżaliśmy często na akcje, ufałem mu, on – mnie.
A teraz mi skuwa ręce. Mój Boria wyciąga legitymację FSB i krzyczy:
„Jesteś aresztowany”. A ja stoję i uśmiecham się.
Krzyknęli: „Ma pistolet, zabierajcie pistolet”. Mówię: „Nie mam
pistoletu”. Zaczęli mnie bić. Dwa, trzy razy uderzyli mnie po plecach.
Zapytałem: „Lepiej wam?”. Ktoś powiedział: „Nie bić go”. Tam siedział śledczy. Powiedział: „Jesteś aresztowany”. Zapytałem: „O co jestem oskarżony?”. „Półtora roku temu podczas zatrzymywania podejrzanego przekroczyliście uprawnienia służbowe”.


Pokazał mi nakaz aresztowania.
– Dokąd cię zawieźli?
– Do prokuratury wojskowej, do Barsukowa. Już wcześniej o nim
słyszałem. Na początku marca byłem w delegacji służbowej, zatelefonował do mnie do domu, teściowa powiedziała: „Dzwonił do ciebie jakiś Barsukow”. Pomyślałem: może to Michaił Iwanowicz Barsukow, były dyrektor FSB, którego znałem osobiście. Zapytałem teściową: „Jak się przedstawił?”. „Barsukow Siergiej Waleriewicz z prokuratury wojskowej”. To było 3 marca. Potem, jak wróciłem z delegacji, około 10 marca, podszedł do mnie starszy lejtnant Łatyszonok, mój były podwładny, i mówi: „Wezwali mnie do Głównej Prokuratury Wojskowej i zmusili, żebym napisał oświadczenie, że kogoś tam pobiłeś”.
– „A ty co, Kostia?” – zapytałem. Odpowiedział: „Nie napisałem. Przecież nikogo nie pobiłeś. Wtedy zaczęli mi grozić, że mnie posadzą, zniszczą, i żebym jednak pisał”. Na szczęście Łatyszonok opowiedział o tym przed sądem. Powiedział tak: „Śledczy groził mi aresztowaniem, krzyczał i wymuszał zeznania przeciw Litwinience”.
Ale wróćmy do momentu aresztowania. Przywieźli mnie do
Głównej Prokuratury Wojskowej, posadzili naprzeciw śledczego, tam
już byli funkcjonariusze, którzy mnie zatrzymali. Kajdanki wrzynały mi się w ręce. Kilka razy prosiłem: „Poluzujcie kajdanki, ręce mi
spuchły”. „Nie, siedź w kajdankach”. Potem zostały mi szramy na
nadgarstkach. Powiedziałem: „Nie zdejmiecie, to nie będę odpowiadał”. Barsukow dał polecenie i zdjęli mi kajdanki. Przyszedł generał-major Bagrajew. W mundurze marynarskim, ze złotym łańcuchem na szyi (teraz jest adwokatem Gusinskiego). Zawsze śmieszyły mnie błyskotki u ludzi w wojskowych mundurach.
„No co, aresztowali?”. Odpowiadam: „Jak widać, siedzę przed
wami, towarzyszu generale, to znaczy, że aresztowali. Tylko nie
rozumiem, za co”. „Zaraz wszystko wam wyjaśnią – uspokoił mnie
generał. – Gdzie są klucze od waszego mieszkania?”.
Szarpnąłem się: „Przeszukanie będziecie robić, czy co?”.
– „Odpowiadajcie na moje pytania”.
Zaczęli mnie rewidować. Wypatroszyli moją teczkę, znaleźli notatnik i notes z adresami i telefonami. Bagrajew złapał notes, a tam miałem różne nazwiska. Czyta: „Walia Jumaszew, Borys Bieriezowski”. Mówi: „Jakiego człowieka zatrzymaliśmy! Niezły ptaszek! I co, wszystkich znasz?”. Znowu pytam: „O co jestem oskarżony?”. Baruskow pokazuje nakaz o pociągnięciu mnie do odpowiedzialności karnej jako podejrzanego i o aresztowaniu. „Teraz – mówi Bursakow – proponuję, żebyście zeznawali”. – „Siergieju Waleriewiczu, nie będę zeznawał. Proszę o adwokata, wtedy będziemy rozmawiać”. „Wiecie, Aleksandrze Walterowiczu, rozpoznano was”. Zadaję pytanie: „Wyjaśnijcie mi, jeśli kogoś pobiłem, to dlaczego on przez półtora roku milczał, nigdzie się nie zwracał, nie pisał skarg?”. „Nie trzeba było – mówi – urządzać konferencji prasowej”.
– Tak właśnie powiedział?
– Od razu powiedział: „Po co poleźliście do telewizji? Kto was o to
prosił? Siedzielibyście sobie cicho. A wy przyszliście na konferencję
prasową, i was rozpoznali w telewizji”.
W tym momencie wchodzi do gabinetu Bagrajew i pyta: „No
i co, przesłuchujecie go?”. Od razu mówię, że bez adwokata przesłuchania nie będzie. Bagrajew: „W takim razie do więzienia”. Znowu wsadzili mnie do samochodu. W drodze Diecijew próbował ze mną rozmawiać. „Zrozum, przecież cię mogą zabić w Lefortowie, w celi, może ci się coś stać. I nigdy żywy nie wyjdziesz na wolność”...
– To mówił twój przyjaciel?
– Tak, Diecijew. Zapytałem: „Boria, co ja mogę zrobić?”.
„Po co ci to było? Po co polazłeś do telewizji? Po co wystąpiłeś
przeciw systemowi? Przecież ludzie cię uprzedzali”. Całą drogę
lamentował. Dojechaliśmy do Lefortowa. Autobus przed więzieniem zatrzymał się, wykręcił i ruszył z powrotem. Zapytałem: „Dlaczego mnie do więzienia nie wsadziliście?” Wyjaśnili, że zapomnieli zabrać nakazu o zatrzymaniu w areszcie. Myślę, że dawali mi czas na przemyślenie sprawy. Myśleli, że jak podwiozą mnie pod więzienie, padnę na kolana i zacznę błagać: „Chłopaki, nie wsadzajcie mnie. Zeznam wszystko, co tylko chcecie”. „Zabrali” nakaz i zawieźli ponownie do więzienia. Milczeli. Nikt już nie uprzedzał, że to koniec, że „mogą mnie zabić i rodziny już więcej nie zobaczę”. Zrozumieli, że zastraszanie jest bez sensu. „Przesłuchanie” zostało zakończone.
Przywieźli mnie do więzienia i natychmiast jeden z grupy, która
mnie zatrzymała, wycelował we mnie wideokamerę i mówi: „Powiedz, że nie masz pretensji do nikogo z tych, którzy cię zatrzymali”. Ta głupota zawsze mnie rozśmieszała. Odpowiedziałem: „Nie będę nic mówić”. Przyszedł Diecijew: „No powiedz, przecież jesteśmy przyjaciółmi, po starej przyjaźni, powiedz”.

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Replika oraz Oficyny Wydawniczej Volumen

Artykuł Przestępcy z Łubianki. Działalność rosyjskiej FSB w relacji największego „zdrajcy” w jej historii. [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/przestepcy-z-lubianki-dzialalnosc-rosyjskiej-fsb-w-relacji-najwiekszego-zdrajcy-w-jej-historii-wideo/feed/ 0
Wielki hetman, który budził strach wrogów Rzeczypospolitej! „Żółkiewski pogromca Moskwy”. RECENZJA https://niezlomni.com/wielki-hetman-ktory-budzil-strach-wrogow-rzeczypospolitej-zolkiewski-pogromca-moskwy-recenzja/ https://niezlomni.com/wielki-hetman-ktory-budzil-strach-wrogow-rzeczypospolitej-zolkiewski-pogromca-moskwy-recenzja/#comments Fri, 09 Oct 2020 18:06:49 +0000 https://niezlomni.com/?p=51144

Wielki hetman z czasów największej potęgi Rzeczypospolitej co „od morza, aż do morza władła” jest postacią, której czyny i słowa powinny być obowiązkowym elementem nauczania historii, języka polskiego i religii.

Legendarna odwaga i poświęcenie w walce budziły trwogę u wrogów, znajomość tajników dyplomacji budził szacunek, a gorliwa pobożność chrześcijańska stanowiła wzór dla innych. Dobrze się stało, że prof. Wojciech Polak w książce "Żółkiewski pogromca Moskwy – biografia" przypomina postać jednego z naszych najwspanialszych wojowników, wzór chrześcijańskiego rycerza, hetmana Stanisława Żółkiewskiego (1547-1620).

Wielki hetman z czasów mocarstwowej Rzeczypospolitej co „od morza, aż do morza władła” jest postacią, której czyny i słowa powinny być obowiązkowym elementem nauczania historii, języka polskiego i religii.

Historii, bo w jego czasach nasza Ojczyzna doszła do największej potęgi terytorialnej, gospodarczej i kulturalnej w dziejach. Języka polskiego, ponieważ jego „Początek i progres wojny moskiewskiej” jest wspaniałym pomnikiem naszej mowy i świadectwem jedynego dowódcy na świecie (!), który zdobył i utrzymał władzę w stolicy Rosji. Jego zasługą było m.in. wspaniałe zwycięstwo nad Rosjanami i Szwedami pod Kłuszynem, gdzie stosunek sił wynosił 10:1 na naszą niekorzyść. Na lekcjach religii Żółkiewski powinien być przypominany jako człowiek dla którego katolicyzm stanowił wzór postępowania we wszystkich aspektach jego życia, rodzinnym, społecznym i żołnierskim. Z religii wywodził obowiązki wobec Kościoła, Ojczyzny i rodziny.

Dał temu wyraz w testamencie sporządzonym w 1606 r., gdzie pisał: „Naprzód wyznawam, iż wiarę świętą chrześciańską podług wyznania apostolskiego, synodu niceńskiego i św. Atanazyusza wierzyłem i wierzę wedle konfesji Kościoła katolickiego; w tej to wierze do ostatniego skonania żyć mocną intencją mam, dla niej co daj panie Boże umrzeć sobie za największą pociechę pokładam i życzę, ejusdemque fidei merito (tejże wiary zasługą), przez zasługę Męki Pana i Zbawiciela naszego odpuszczenia grzechów i wiecznego żywota oczekawam, a pana Boga proszę, żeby mię w tej wierze świętej do ostatniego punktu żywota potwierdzać i umacniać raczył. Rzeczypospolitej Ojczyźnie swej i Królom Panom swoim, których panowania zasięgały dostalsze lata moje, tak królowi Jegomości Stefanowi, jako i teraz panującemu królowi Jegomości Zygmuntowi zachowałem całą i stateczną wiarę”.

Zwracając się do pierworodnego syna Jana wielki hetman podkreśla, że najważniejszą rzeczą w życiu jest wierność Wierze i gotowość do walki, a jeżeli zajdzie taka potrzeba do przelania krwi w jej obronie: „Przede wszystkiemi rzeczami napierwej wiarę ś. chrześcijańska powszechną mocnie i statecznie trzymaj; dla niej krwie rozlać, żywota położyć, nie żałuj”.

Dla Żółkiewskiego nie były to puste słowa. Wierność deklaracji kierowanej do syna i zdolność do najwyższego poświęcenia potwierdził na polu bitwy pod Cecorą. Tam 400 lat temu (w nocy z 6 na 7 października 1620 r.) poniósł męczeńska śmierć z rąk Turków broniąc Wiary, Rzeczypospolitej i cywilizacji europejskiej przed islamem. W bitwie cecorskiej został ranny również jego syn Jan.

Toruński historyk prof. Wojciech Polak napisał pasjonującą biografię hetmana Stanisława Żółkiewskiego. Jej atrakcyjność zwiększa doskonała edycja, solidna oprawa i ponad 140 ilustracji.

Prof. Wojciech Polak, Żółkiewski pogromca Moskwy – biografia, Wyd. Biały Kruk, Kraków 2020.

Książkę można nabyć na stronie wydawnictwa Biały Kruk.

TP

Artykuł Wielki hetman, który budził strach wrogów Rzeczypospolitej! „Żółkiewski pogromca Moskwy”. RECENZJA pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/wielki-hetman-ktory-budzil-strach-wrogow-rzeczypospolitej-zolkiewski-pogromca-moskwy-recenzja/feed/ 1
Nie tylko Niemcy i Rosja. 10 państw, które okradły Polskę. [WIDEO] https://niezlomni.com/nie-tylko-niemcy-i-rosja-10-panstw-ktore-okradly-polske-wideo/ https://niezlomni.com/nie-tylko-niemcy-i-rosja-10-panstw-ktore-okradly-polske-wideo/#respond Sun, 06 Sep 2020 07:03:39 +0000 https://niezlomni.com/?p=51127

Nie tylko Polska i Rosja okradły nasz kraj. Grabieże polskiego mienia rozpoczęło się już przed kilkuset laty.

https://www.youtube.com/watch?v=0PQXYx6Ju7o

Artykuł Nie tylko Niemcy i Rosja. 10 państw, które okradły Polskę. [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/nie-tylko-niemcy-i-rosja-10-panstw-ktore-okradly-polske-wideo/feed/ 0
„Konfederacja barska w komiksie”. Pierwsze polskie powstanie narodowe, przeciwko Rosji i protegowanym carycy Katarzyny https://niezlomni.com/konfederacja-barska-w-komiksie-pierwsze-polskie-powstanie-narodowe-przeciwko-rosji-i-protegowanym-carycy-katarzyny/ https://niezlomni.com/konfederacja-barska-w-komiksie-pierwsze-polskie-powstanie-narodowe-przeciwko-rosji-i-protegowanym-carycy-katarzyny/#respond Sat, 25 Jul 2020 06:20:31 +0000 https://niezlomni.com/?p=51098

Konfederacja barska była reakcją części polskiej szlachty na ingerencję Rosji w sprawy państwa polskiego. Bezpośrednią przyczyną do zawiązania się konfederacji szlacheckiej 29 lutego 1768 r. w Barze na Podolu 1768 r. było narzucenie przez Rosję politycznego równouprawnienia wyznawców innych religii niż katolickiej.

Supremacja religii panującej była oczywistością w ówczesnej Europie. W niemieckich księstwach, gdzie panowali władcy protestanccy tylko wyznawcy protestantyzmu mogli sprawować urzędy. W Rosji natomiast tylko prawosławni mogli zajmować urzędy.

Kilka dni wcześniej, 24 lutego 1768 r. polskie władze podpisała z Rosją Traktat wieczystej przyjaźni. Na podstawie tego dokumentu Polska stała się protektoratem rosyjskim, którego ustrój i granice gwarantowała... caryca Katarzyna.

Konfederaci stanęli do walki nie tylko z Rosją, ale z zasiadającym na polskim tronie królem Stanisławem Augustem Poniatowskim, który był protegowanym carycy Katarzyny.

Ważną rolę w konfederacji barskiej odegrała związana z Warką rodzina Pułaskich. Kazimierz był dowódcą wojsk konfederackich. Jego ojciec starosta warecki Kazimierz był jednym z inicjatorów zawiązania konfederacji i marszałkiem stworzonego przez nią związku wojskowego.

Paweł Kołodziejski, Konfederacja barska w komiksie, Wyd. AA, Kraków 2017. Komiks można kupić na stronie religijna.pl.

 

 

 

Artykuł „Konfederacja barska w komiksie”. Pierwsze polskie powstanie narodowe, przeciwko Rosji i protegowanym carycy Katarzyny pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/konfederacja-barska-w-komiksie-pierwsze-polskie-powstanie-narodowe-przeciwko-rosji-i-protegowanym-carycy-katarzyny/feed/ 0
Zbrodniarze nie są już anonimowi! Bestie Bandery, kaci Małopolski Wschodniej. [WIDEO] https://niezlomni.com/zbrodniarze-nie-sa-juz-anonimowi-bestie-bandery-kaci-malopolski-wschodniej-wideo/ https://niezlomni.com/zbrodniarze-nie-sa-juz-anonimowi-bestie-bandery-kaci-malopolski-wschodniej-wideo/#respond Sat, 11 Jul 2020 04:14:09 +0000 https://niezlomni.com/?p=50989

Małopolska Wschodnia i Lubelszczyzna były kolebką ukraińskich nacjonalistów. Stąd pochodziło najwięcej morderców, którzy z ogromnym sadyzmem dawali upust swym zbrodniczym instynktom, uczestnicząc w rzeziach Polaków, Żydów i Ormian.


Oto członkowie OUN-UPA, którzy wydawali rozkazy mordowania Polaków, jak i ci, którzy z azjatyckim okrucieństwem je wykonywali. Ich nazwiska nie powinny ulec zapomnieniu. W świetle prawa międzynarodowego są zbrodniarzami winnymi ludobójstwa ludności cywilnej.
Niniejsze opracowanie bazuje na bogatym materiale źródłowym. Przytacza dokumenty OUN-UPA, zeznania ukraińskich morderców ujętych przez sowieckie organy bezpieczeństwa, a także ich wspomnienia i zapiski dostępne w innych źródłach. Przeplata się z nimi treść dokumentów sporządzonych przez polskich świadków ich zbrodni, zwłaszcza sprawozdań lokalnych Polskich Komitetów Opieki, wysyłanych do Rady Głównej Opiekuńczej.

Bestie Bandery zadają kłam oficjalnej propagandzie ukraińskiej, kreującej ukazanych tu osobników na bohaterów narodowych. Lektura tej książki pozwoli czytelnikowi zrozumieć, kim byli naprawdę. Zbrodniarze nie powinni zostać anonimowi

Fragment rozdziału Wasyl Andrusiak. „Rizun” ze Śniatynia z książki Marka A. Koprowskiego „Bestie Bandery. Kaci Małopolski Wschodniej”, Wydawnictwo Replika, Poznań 2020. Książkę można nabyć na stronie Wydawnictwa Replika.

Wiosną 1944 r. „Rizun” dostał już rozkaz do rozpoczęcia nie likwidacji członków AK, ale ludności polskiej jako takiej i podjęcia wszelkich działań na rzecz jej usunięcia z Małopolski Wschodniej. W Dżurowie podwładni „Rizuna” najpierw zamordowali 25 marca 1944 r. w czasie powrotu z młyna Franciszka Glazera, który przed wojną był prezesem Związku Strzeleckiego „Strzelec”. Mordercy spalili także jego dom, w którym zostało wystawione w trumnie jego ciało. Główny napad na Polaków w Dżurowie nastąpił 26 marca 1944 r. Józef Matusiak tak wspomina akcję „rizunowców”:

„Dzień był ponury, mglisty, a pole pokryte było jeszcze cienką warstwą śniegu. Nabożeństwo w naszej kaplicy nie odbyło się, bo proboszcz parafii nie zezwolił księdzu na wyjazd do Dżurowa z obawy przed bandami ukraińskimi. Żandarmeria niemiecka opuściła wieś. Pozostała jedynie policja ukraińska współpracująca z bandami(…). Tego dnia zauważyłem późnym popołudniem maszerującą kolumną młodzież ukraińską w okolicy Domu Ludowego. Widać było, że nieśli ukrytą pod kożuchami i płaszczami broń. Wieczorem ojciec zauważył uzbrojone patrole Ukraińców chodzące po wsi. W rodzinie naszej pojawiła się obawa napadu na polskie zagrody. Mnie i siostrze ojciec zlecił ukrycie się u zaufanej sąsiadki Ukrainki w stodole na sianie i tam przespać tę noc. Uważałem, że powinniśmy wszyscy razem na noc opuścić nasz dom.

Stało się jednak inaczej. Pozostaliśmy w domu, gotowi i ubrani do ucieczki. Około godziny 23 zmęczeni wyczekiwaniem, zasnęliśmy. Nagle obudziłem się, usłyszałem strzały karabinowe. Zobaczyłem przez okno łunę pożaru. To paliły się budynki dworskie i sterty słomy na polu. Uzmysłowiłem sobie, że ten pożar to chyba sygnał do napadu na polskie domostwa. I nie pomyliłem się. Zobaczyłem biegnących od strony ulicy w kierunku naszego domu uzbrojonych mężczyzn. Obudziłem natychmiast ojca, matkę i siostrę. Napastnicy zastrzelili najpierw szczekającego naszego psa, uwiązanego przy budzie. Następnie wybili szyby w oknach naszego domu i zaczęli strzelać do środka naszego mieszkania. W oknach zauważyłem kilkanaście luf karabinowych. Ojciec został zabity strzałem od razu. Wtedy matka wyszła spod stołu i zapytała znajomego Ukraińca: „Hryciu, za co ty jego zabiłeś?” wtedy on ze złością odpowiedział „Ja Ne Hryćko, ja was ne znaju! Ja z Bukowyny”. Był to syn sąsiada H. Hrywaczuk, który chodził ze mną do szkoły. W tym momencie drugi banderowiec strzelił do matki prosto w głowę. Mama ciężko ranna, rzęziła w agonii”.
Napad na Dżurów był częścią akcji „oczyszczającej” z ludności polskiej powiat śniatyński. W tym samym czasie banderowcy napadli na inne miejscowości. Zaatakowali m.in. wieś Tuczapy, Rudniki i Rybne. W tej ostatniej miejscowości upowcy dorżnęli rodzinę Matusiaków, której wielodzietna gałąź mieszkała w tej miejscowości. Dorosłych zakłuto nożami, dzieciom roztrzaskano głowy o ściany budynków. Z rodziny Matusiaków uratował się tylko dziesięcioletni Stanisław, ranny zdołał się wydostać spod sterty martwych ciał.
Ludność polska była w tym czasie pozbawiona wszelkiej obrony. Nieliczne oddziały AK dopiero organizowały samoobronę. „Rizun” usiłował te samoobrony likwidować. W kwietniu 1944 r. jego kureń, szacowany wówczas przez wywiadowców AK na 450 ludzi, zaatakował samoobronę w Bitkowie. Wywiad AK na szczęście dowiedział się o zamia¬rach ataku kurenia „Rizuna”, znajdując jego plany u Ukraińca Maćkowskiego. Atak „rizunowców” nie stanowił więc zaskoczenia. W Bitkowie przebywało, jak podaje Grzegorz Mazur, 3000 Polaków. Samoobrona była wspomagana przez uzbrojoną straż kopalnianą. Strzegła ona ważnej dla Niemców kopalni ropy naftowej. Jak podaje Grzegorz Mazur, obrońcy mieli do dyspozycji 105 ludzi. Z tego dwudziestu pięciu z oddziału S. Kosiby, dwudziestu dwóch z oddziału Z. Muchy, a resztę z samoobrony. Siły te były niewystarczające jednak do odparcia ataku całego kurenia „Rizuna”. Ukraiński watażka wybrał też na moment ataku czas, kiedy Niemcy pod naporem ofensywy Armii Czerwonej wycofali się i gdy na drogach panowały bałagan i zamieszanie.

„Rizunowcy” uderzyli na Bitków w momencie, gdy ostatni Niemcy wyjechali na Zachód. Wpadli oni oczywiście w zastawioną przez Ukraińców zasadzkę. Trzech z nich zginęło, a czterech, salwując się ucieczką, wróciło do Bitkowa. Jeden z nich wskazał Polakom, gdzie Niemcy ukryli broń i amunicję, która znacząco wzmocniła siłę ogniową obrońców. Fantazję „Rizunów”, dyszących chęcią wyrżnięcia Bitkowa, skruszył zwłaszcza ogień moździerzy. Nie¬spodziewanie do walki włączył się oddział radziecki, który samochodami dotarł do Nadwórnej. Ukraińcy z „Rizuna” go ostrzelali, zabijając pięciu żołnierzy. Sowieci wysłali do Bitko¬wa większy oddział z czołgiem, co przesądziło o klęsce „Rizuna”. Oddział sowiecki śmiało wszedł w lasy i ujął dwie grupy upowców, bezlitośnie je rozstrzeliwując. Ponadto podczas ataku na Bitków „Rizun” utracił od trzydziestu do czterdziestu osób, które zostały zabite w trakcie walk. Miał również kilkudziesięciu rannych.

Oczywiście „Rizun”, jako spec od „riezania Lachiw”, nie działał tylko w okolicy swego matecznika. Razem ze swoim kureniem wyruszał także w rajdy na dalsze terytoria Mało¬polski Wschodniej, na których UPA nie radziła sobie z wypełnianiem zadań, a głównie z wyrzynaniem polskiej ludności. W czerwcu 1944 r. „Rizun” z kureniem wyruszył na Zachód. Miał pobudzić nacjonalistów na Drohobyczczyźnie, gdzie Polacy stanowili jeszcze dość spore i mało jeszcze naruszone skupisko. Kolumna poruszała się bardzo wolno, bo była obciążona taborem, liczącym dwadzieścia pięć wozów. Na górze Łopata drogę zagrodzili jej Niemcy i Węgrzy. Źródła ukraińskie twierdzą, że „Rizun” ten bój wygrał. Tylko Niemcy mieli stracić 120 zabitych. Dane te wydają się jednak mocno zawyżone. Niemcy nie uciekli i mocno kontratakowali. Gdy „Rizun” ruszył z pod¬władnymi naprzód, Niemcy znowu zagrodzili mu drogę. Do¬szło do walki wręcz. Ukraińscy historycy nie wspominają, czy „Rizun” kontynuował swój marsz, czy też zawrócił do Czarnego Lasu. Raczej zawrócił, bo front przybliżał się błyskawicznie i kureń w każdej chwili mógł zostać odcięty od swojego zaplecza i znaleźć się na obcym terenie.

Po zajęciu Małopolski Wschodniej przez Sowietów „Rizun” nie zaprzestał mordowania Polaków. Wręcz przeciw¬nie, sytuacja dla jego oddziałów była nawet korzystniejsza. Armia Krajowa w nowej sytuacji musiała zaprzestać działalności. Ośrodki samoobrony zostały zlikwidowane i Polaków nie miał kto bronić. Sowieci proponowali im tworzenie „Istriebitielnych Batalionów”, by te wzięły na siebie obronę skupisk polskich przed napadami UPA, ale wstępowali do nich szesnasto- i siedemnastoletni chłopcy, którzy z tym za¬daniem radzili sobie różnie. Banderowcy „Rizuna” działali zaś na bezczelnego. Na przełomie sierpnia i września 1944 r. uderzyli na centra rejonowe w województwie stanisławowskim. Zaatakowali m.in. Bohorodczany, Wojniłów, Lisiec, Bielszowce i inne miasta. Chcieli tym niewątpliwie pokazać, że dopóki oni działają, nikt nie może czuć się bezpieczny. Napadli też na szereg wsi, mordując Polaków m.in.: w Za¬woi, Majdanie, Mysłowie i innych wsiach przy drodze z Kałusza do Stanisławowa.

NKWD ściągnęło posiłki i ruszyło z obławą w góry. Kureniowi udało się wycofać, ale jedna z jego sotni została rozbita. W grudniu 1944 r. „Rizun” znów przypomniał o sobie i dokonał rajdu po wsiach, mordując Polaków, którzy nie uciekli jeszcze do dużych miast. Ukraińcy „odwiedzili” wówczas m.in.: Weleśnicę, Woronę, Pariszcze i Winograd.

Artykuł Zbrodniarze nie są już anonimowi! Bestie Bandery, kaci Małopolski Wschodniej. [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/zbrodniarze-nie-sa-juz-anonimowi-bestie-bandery-kaci-malopolski-wschodniej-wideo/feed/ 0
Sowiecka akcja dezinformacyjna na którą nabrali się najwięksi przeciwnicy komunizmu. Rosyjskie służby do dziś wykorzystują jej schemat. [WIDEO] https://niezlomni.com/sowiecka-akcja-dezinformacyjna-na-ktora-nabrali-sie-najwieksi-przeciwnicy-komunizmu-rosyjskie-sluzby-do-dzis-wykorzystuja-jej-schemat-wideo/ https://niezlomni.com/sowiecka-akcja-dezinformacyjna-na-ktora-nabrali-sie-najwieksi-przeciwnicy-komunizmu-rosyjskie-sluzby-do-dzis-wykorzystuja-jej-schemat-wideo/#respond Sat, 09 May 2020 06:45:22 +0000 https://niezlomni.com/?p=51061

Jak zapewnić nowopowstałemu bolszewickiemu państwu okres oddechu dla ustabilizowania sytuacji wewnętrznej? Jak uniknąć interwencji zbrojnej państw zachodnich oszukując „białą” emigrację i obce wywiady? Wystarczy rozgłaszać, że Związek Sowiecki upadnie z hukiem, bo na jego terenie działa rozbudowana konspiracja, która obali władzę czerwonych. Jak zwabić przy okazji liderów „białej” rosyjskiej opozycji do Rosji i jak przewerbować oficerów służb zachodnich penetrujących Bolszewię?

Pomysł tej – nie da się ukryć – błyskotliwej operacji wyszedł z gabinetu Feliksa Dzierżyńskiego. „Trust” to precyzyjnie przygotowana i brawurowo poprowadzona akcja dezinformacyjna – matka wszystkich późniejszych akcji sowieckich służb wywiadu. Czerwona bezpieka stworzyła fikcyjną organizację podziemną „przygotowującą przewrót” w Sowieckiej Rosji i restaurację dawnej władzy.

Smutną rolę w tej paneuropejskiej zagrywce odegrał polski wywiad, wywiedziony umiejętnie w pole.

­

Rosyjskie służby przejęły aktywa wywiadowcze swoich sowieckich poprzedniczek i udoskonaliły akcje dezinformacyjne montowane według schematu kombinacji Trust.

Postsowieckie służby wciąż wmawiają nam, że właściwie ich nie ma, że są bezsilne, że nie wpływają na wydarzenia w naszym kraju. A nasza podejrzliwość to tylko kompleksy i rusofobia. Przyszło nam zatem żyć w rozkwicie akcji Trust 2.0, choć nie chcemy tego przyjąć do wiadomości. Nie znamy rozmachu działań skierowanych przeciwko Polsce, ale możemy podejrzewać, że następcom Dzierżyńskiego z FSB nie brakuje fantazji i - znajomości charakteru Polaków.

Sprawdźmy jak wyglądał mechanizm działania pierwowzoru tych operacji.

Wyselekcjonowani agenci operacji „Trust” ruszyli na Zachód, szukając sprzymierzeńców. Przekonali rządy, służby państw zachodnich i media o słabości sowieckich sił, o nieuchronności upadku Związku Sowieckiego, a przy okazji przejęli wszystkie fundusze przeznaczone na wspomożenie „opozycji”. Państwa zachodnie w znacznym stopniu sfinansowały więc akcję wymierzoną przeciwko sobie.

Do wybuchu drugiej wojny światowej Sowieci przeprowadzili 40 operacji według metodyki Trustu. Po kapitulacji III Rzeszy, kolejne klony Trustu - zwane dwojnikami, zostały zrealizowane na Ukrainie - w ramach zwalczania UPA (akcja „Arsenał 1“), i w Polsce, gdzie ubecja stworzyła całą fikcyjną V komendę WiN (akcja „Cezary”).

Marek Świerczek, Największa klęska polskiego wywiadu. Sowiecka akcja dezinformacyjna „Trust” 1921-1927, Wyd. Fronda, Warszawa 2020. Książkę można zamówić na stronie wydawnictwa Fronda.

https://www.youtube.com/watch?v=otGhyc4YZW0&t=2s

O autorze:

Marek Świerczek (ur. 1970) – polski historyk, publicysta i pisarz. Współpracuje z miesięcznikiem Stosunki Międzynarodowe oraz Przeglądem Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Zamieszczał swoje teksty w miesięczniku "Alfred Hitchcock poleca". Na rynku literackim objawił się w 2006 r. przy okazji konkursu na opowiadanie grozy miesięcznika "Nowa Fantastyka" w którym zajął II miejsce. Kilka miesięcy później opublikował powieść Bestia, łączącą powieść gotycką z narodową tradycją i historią powstania styczniowego. W 2013 r. wydał kolejną powieść Dybuk, gdzie wykorzystał historyczne klisze pogromu z 1946 r. Dwa lata później na rynku literackim pojawiła się jego kolejna książka, łącząca powieść szkatułkową, kryminał i horror, zatytułowana Skowyt. Książka Największa klęska polskiego wywiadu jest owocem zawodowych zainteresowań Marka Świerczka – historyka.

Fragment książki Największa klęska polskiego wywiadu:

Rola sowieckich służb specjalnych

Głównym narzędziem do osiągnięcia bezpieczeństwa wewnętrznego i zewnętrznego Rosji Sowieckiej była oczywiście policja polityczna, która stała się wszechobecną strukturą biurokratyczną, obejmującą kontrolą całość życia publicznego Rosji Sowieckiej1. Szczególną rolę w tym zadaniu powierzono kontrwywiadowi, który od samego początku swego istnienia miał charakter ofensywny i nie uznawał granic państwowych, prowadząc gry kontrwywiadowcze w Europie i Azji2. Z tego też powodu wywiad sowiecki, który powstał relatywnie późno, bo dopiero w kwietniu 1920 roku, był od początku uplasowany w strukturach kontrwywiadu, dopiero z czasem przekształcając się w osobną jednostkę3.

W założeniach teoretycznych bolszewików w Rosji Sowieckiej miało nie być tajnej policji. Lenin nawet w swoim utopijnym credo wyłożonym w „Państwie i rewolucji” zakładał, że nie będzie nawet policji kryminalnej. Szybko jednak okazało się, że opór wobec reżimu bolszewickiego jest na tyle poważny, a wsparcie mas tak słabe, że niezbędne jest oparcie się na RKKA chroniącej „socjalistyczną republikę” od wrogów zewnętrznych oraz na „organach” walczących z wrogiem wewnętrznym.

20 grudnia 1917 roku na posiedzeniu Sownarkomu Feliks Dzierżyński zażądał utworzenia organów dla rewolucyjnego rozliczenia się z kontrrewolucję4. Tego samego dnia powołano CzeKa5. Pomimo początkowego braku w niej wyodrębnionych struktur odpowiedzialnych za wywiad i kontrwywiad, od samego początku swego istnienia prowadziła działalność na tych kierunkach6. W maju 1918 roku powstała sekcja kontrwywiadowcza Czeka, która w latach 1921-1922 została powiększona do rangi wydziału (Kontrrazwiedywatielnyj Otdiel – KRO).

CzeKa (przemianowana wkrótce na GPU i OGPU) – choć formalnie była tylko jedną z wielu historycznie ukształtowanych w Europie służb specjalnych – de facto była zjawiskiem historycznym bez analogii7. Wszystkie istniejące ówcześnie służby specjalne, nawet tak brutalne jak carska Ochrana, były instytucjami państwowymi działającymi w mniejszym lub większym stopniu w ramach obowiązującego porządku prawno-moralnego8, zaś CzeKa powstała na gruzach dawnych instytucji państwowych i nie respektowała ani dawnych praw, ani moralności, traktowanej jako burżuazyjny przeżytek.

Żadna służba specjalna działająca na terenie własnego kraju nie miała wcześniej tak szerokich pełnomocnictw i nie stosowała tak brutalnych metod. Ponadto, w CzeKa doszło do niezwykłego zjawiska polegającego na dokonaniu syntezy byłych struktur ochrony prawa z przedstawicielami przestępczego podziemia. W CzeKa/GPU pracowali bowiem ramię przy ramieniu byli urzędnicy carskiego MSW i zawodowi rewolucjoniści. Dzięki współpracy dwóch do tej pory zwalczających się grup, możliwym stała się praktyczna weryfikacja stosowanych do tej pory metod i stworzenia nowych, całkowicie rewolucjonizujących dotychczasowy modus operandi służb specjalnych. Zainicjowano proces, w czasie którego w skostniałe formy tajnej, carskiej policji politycznej wlano doświadczenie rewolucyjnych spiskowców oraz rewolucyjny ferment myśli, który ogarnął wtedy elity Rosji Sowieckiej9. Tego typu procesom zwykle towarzyszą rewolucyjne zmiany w działalności służb specjalnych10 i tak też było w CzeKa/GPU, która wypracowała narzędzia, sprawiające, że skuteczność jej działania była nieprawdopodobnie wysoka.

Pierwszym z nich był terroryzm. Sowieckie służby specjalne sięgały do metod niestosowanych zwykle w Europie wobec ludności własnej: do masowych egzekucji, brania zakładników z rodzin i tortur.

W przeciwieństwie do terroru jakobińskiego, większość egzekucji odbywała się w piwnicach, a nie na oczach tłumu, co wzmagało lęk społeczeństwa i generowało legendy na temat orgii okrucieństwa mających miejsce w lochach tajnej policji. Co więcej, terror nie miał charakteru jednostkowego, lecz odbywał się według kryteriów klasowych. Powodowało to niezdolność do stworzenia przez przeciwników nowej władzy strategii przetrwania w postaci udawania bierności lub wycofania się z życia publicznego. Można było przecież być aresztowanym bez powodu, na podstawie czyjegoś donosu lub po prostu wskutek bycia carskim żandarmem lub posiadaczem ziemskim. W tej sytuacji jedyną rozsądną strategią nie mogła być pasywna próba przeczekania, tylko aktywne współuczestnictwo, które – w sytuacji irracjonalnych kryteriów doboru ofiar – mogło dawać nadzieję przeżycia. W tej sytuacji nie mogło dziwić wykorzystywanie przez Czeka/GPU byłych wrogów do działań operacyjnych. Ludzie – złamani torturami, śmiertelnie przerażeni i świadomi tego, że ich rodziny padną ofiarą represji w razie niebezpieczeństwa – podejmowali współpracę, gdyż jedynie ona dawała szansę uratowania siebie i bliskich. Po czym, włączały się (opisane w dalszej części pracy) psychologiczne mechanizmy dysonansu poznawczego, które mogły prowadzić nawet do pełnej identyfikacji z oprawcami12. Jednak sam terror nie mógł zapewnić sukcesu13, gdyż łatwo jest przekroczyć granicę, gdy ludzie zaczynają wierzyć, że nie mają już nic do stracenia i kierują się jedynie nienawiścią i żądzą zemsty. Dlatego koniecznym uzupełnieniem terroru była ideologia komunistyczna, która po pierwszej wojnie światowej nabrała rangi quasi religijnej i była atrakcyjna nie tylko dla sporej części społeczeństwa sowieckiego, ale i dla szerokich kręgów w całej Europie14. Lewicowa inteligencja i spora część robotników widziała w Rosji Sowieckiej „Nowe Jeruzalem”15. Pomagało to z jednej strony oprawcom w uporaniu się z poczuciem winy i dawało im przekonanie o swojej misji, a z drugiej, stawiało przeciwników na słabych pozycjach obrońców skompromitowanego porządku społecznego, który po wiekach eksploatacji upośledzonych grup, doprowadził do hekatomby I wojny światowej.

Z tego punktu widzenia, łatwo było propagandzie bolszewickiej przedstawiać swoich ideologicznych przeciwników jako zdegenerowane jednostki, pragnące jedynie odzyskania swoich uprzywilejowanych pozycji społecznych, obojętnych na los społeczeństwa sowieckiego i całej ludzkości, którą rewolucja miała doprowadzić do komunizmu, kiedy to – zdaniem Lenina – nie miało już być wyzysku człowieka przez człowieka. Ideologia bolszewicka, wraz z jej tak zadziwiającymi przejawami, jak wolna miłość i rozbicie tradycyjnych więzów religii, rodziny, moralności i obyczaju, jawiła się jako nowa jakość, jako droga do nowego, wspaniałego świata. Było to niebywale atrakcyjne, zwłaszcza dla ludzi, których dotychczasowy światopogląd zdruzgotała wojna światowa. W tej sytuacji, terror był przedstawiany jako samoobrona młodej republiki przed siłami reakcji, a w naturze ludzkiej leży zgoda na użycie wszelkich dostępnych środków do samoobrony. Co więcej, oprawcy z Czeka/GPU nie tylko przedstawiali tak własne działania, ale – jak się wydaje – sami w to wierzyli16, co dawało im w zetknięciu z przeciwnikami politycznymi niebywałą przewagę argumentacji. (…)

Artykuł Sowiecka akcja dezinformacyjna na którą nabrali się najwięksi przeciwnicy komunizmu. Rosyjskie służby do dziś wykorzystują jej schemat. [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/sowiecka-akcja-dezinformacyjna-na-ktora-nabrali-sie-najwieksi-przeciwnicy-komunizmu-rosyjskie-sluzby-do-dzis-wykorzystuja-jej-schemat-wideo/feed/ 0
Książka, która nie da Wam zasnąć i zmusi do myślenia! Pasjonująca powieść o Smoleńsku, Polsce, Rosji [WIDEO] https://niezlomni.com/ksiazka-ktora-nie-da-wam-zasnac-i-zmusi-do-myslenia-pasjonujaca-powiesc-o-10-04-szlag-trafil-witolda-gadowskiego-wideo/ https://niezlomni.com/ksiazka-ktora-nie-da-wam-zasnac-i-zmusi-do-myslenia-pasjonujaca-powiesc-o-10-04-szlag-trafil-witolda-gadowskiego-wideo/#respond Fri, 10 Apr 2020 06:01:15 +0000 https://niezlomni.com/?p=50997

"Szlag trafił!" Witolda Gadowskiego to pasjonująca powieść o dziennikarskim śledztwie w sprawie wydarzeń w Smoleńsku z 10 kwietnia 2010 r. Jest  w niej wszystko, co powinno być w świetnej powieści sensacyjnej. Napięcie, skomplikowane szpiegowskie intrygi, operacje wywiadowcze, nieoczekiwane zwroty akcji, wyraziści i barwni bohaterowie, postacie znane z życia publicznego.

Powieść Witolda Gadowskiego to lektura od której trudno się oderwać, każda strona przykuwa uwagę i zmusza do zastanowienia. Przede wszystkim do szukania odpowiedzi na pytania: dlaczego nikomu nie zależy na wyjaśnieniu sprawy?

 

Los sprawia, że Andrzej Brenner 10 kwietnia 2010 roku ląduje w Smoleńsku. Z bliska zagląda w oczy złu. Co się wtedy naprawdę wydarzyło? Czego do dziś boją się najważniejsi ludzie w państwie? Trzecia – po „Smaku wojny” i „Wieży komunistów” – część trylogii o Brennerze. Mój Czytelniku nie będę owijał w bawełnę: wolałbym tego wszystkiego nie napisać, ale życie zdecydowało za mnie… „Szlag trafił!” – to mocna i bezkompromisowa powieść o Andrzeju Brennerze, niezależnym awanturniku, który nieuleczalnie choruje na …Polskę.

Śmierć podąża tropem tych, którzy odważyli się szukać prawdy…czy dopadnie też Andrzeja Brennera?
Prawdziwe akcje, świat zdrajców i agentów to wszystko ukryte w powieściowych realiach.
Tą powieść napisały całe lata tragicznych doświadczeń. Tak się teraz nie pisze, tak teraz nie wolno myśleć!
Zacznij czytać a zobaczysz jak szlag trafił, kogo i gdzie?... i jak teraz szlag trafiał będzie tych wszystkich ważniaków, gdy powieść zacznie zataczać coraz szersze kręgi…

„Szlag trafił!” – powieść autora, który z nikim się nie układa, z nikim nie patyczkuje. Po tej lekturze inaczej spojrzysz na otaczającą cię rzeczywistość.

Smoleńsk, prawdziwi szpiedzy i zdrajcy…przeczytaj o tym co się z nami stało i dlaczego jest tak jak jest.
Czeka Cię zarwana noc! To pewne.

Witold Gadowski, Szlag trafił! Wyd. W. Gadowski, Warszawa 2019. Tę i inne książki autora można nabyć na stronie gadowskisklep.pl.

Fragment książki możesz przeczytać TUTAJ.

Artykuł Książka, która nie da Wam zasnąć i zmusi do myślenia! Pasjonująca powieść o Smoleńsku, Polsce, Rosji [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/ksiazka-ktora-nie-da-wam-zasnac-i-zmusi-do-myslenia-pasjonujaca-powiesc-o-10-04-szlag-trafil-witolda-gadowskiego-wideo/feed/ 0
Poruszająca opowieść o wierności Chrystusowi. Męczeństwo Sług Bożych w Związku Sowieckim. [WIDEO] https://niezlomni.com/poruszajaca-opowiesc-o-wiernosci-chrystusowi-meczenstwo-slug-bozych-w-zwiazku-sowieckim/ https://niezlomni.com/poruszajaca-opowiesc-o-wiernosci-chrystusowi-meczenstwo-slug-bozych-w-zwiazku-sowieckim/#respond Fri, 03 Apr 2020 07:34:02 +0000 https://niezlomni.com/?p=50981

Nigdy nie wyrzekli się Wiary w Jezusa Chrystusa, pozostali wierni Jego nauce do końca, chociaż wiedzieli, że przyjdzie im zapłacić najwyższą cenę.

Niezwykła książka ks. Krzysztofa Pożarskiego opowiada o wierności i zaufaniu Bogu do samego końca, do męczeństwa za Wiarę. Mówi o świadectwach ludzi dla których katolicyzm był wartością najwyższą. Praca "Z Chrystusem do końca" pokazuje też prawdę - nadal przez wielu odrzucaną - prawdę o zbrodniczości systemu komunistycznego, która tkwi w jego podstawach.

Ks. Krzysztof Pożarski, Z Chrystusem do końca. Męczeństwo Sług Bożych w Związku Sowieckim, Wydawnictwo AA, Kraków 2020. Książkę można kupić na stronie religijna.pl.

- Św. Jan Paweł II w swojej książce Dar i Tajemnica zwrócił uwagę, że „na szczególną pamięć zasługuje martyrologium kapłanów w łagrach syberyjskich czy innych miejscach na terenie Związku Sowieckiego". O męczennikach ze Wschodu, tym bardziej z samej Rosji, nadal wiemy bardzo niewiele. Tym bardziej należy docenić tę książkę, traktującą o katolickich męczennikach Rosji XX wieku, zawierającą biografie kilkunastu Sług Bożych, których proces beatyfikacyjny trwa obecnie w Archidiecezji Matki Bożej w Moskwie, a przygotowaną pod redakcją postulatora procesu, ks. Krzysztofa Pożarskiego – pisze we wstępie kardynał Stanisław Dziwisz.

- Wszyscy Słudzy Boży z ofiarną odwagą, więzieni w bardzo ciężkich i często poniżających warunkach, starali się służyć ludziom do końca, czyli do swojej męczeńskiej ofiary Wspaniały jest przykład ich życia i poświęcenia. Mieli możliwość wyjazdu z sowieckiej Rosji i wielu kapłanów tak uczyniło, jednak wielu także pozostało, pomnych na słowa samego Chrystusa, że „nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich" (J 15,13) – dodaje.

- Cieszę się, że polski czytelnik będzie miał okazję poznać bohaterów naszej chrześcijańskiej wiary nie tylko za naszą wschodnią granicą, ale także na dalekich bezkresach Syberii. W coraz bardziej zsekularyzowanym świecie życie i męczeństwo tych walecznych mężów i dzielnych kobiet ukazuje nam nieprzemijające ideały i wartości, którymi się kierowali: miłość Boga i bliźniego oraz pragnienie życia wiecznego w radości z Panem – podkreśla kardynał Dziwisz.

Ks. Krzysztof Pożarski od prawie trzydziestu lat jest duszpasterzem za wschodnią granicą Polski, a obecnie proboszczem parafii św. Stanisława w Petersburgu. Odnowił istnienie kilku katolickich parafii w miastach północno-zachodniej Rosji (Psków, Wielkie Łuki, Ługa, Wielki Nowogród, Murmańsk i Archangielsk). Od grudnia 1996 roku jest także duszpasterzem petersburskiej Polonii oraz zasłużonym działaczem polonijnym w Rosji, propagatorem kultury polskiej i nauki języka polskiego. Przyczynił się też do upamiętnienia kilkunastu miejsc związanych z martyrologią polskiego narodu w Rosji. Jest wydawcą i głównym redaktorem kwartalnika historycznego „Nasz Kraj", poświęconego tematyce polonijnej, a także historii Kościoła katolickiego w Rosji i w Polsce. Wydał trzy przewodniki po petersburskich archiwach, dotyczące polskich archiwaliów i eksponatów muzealnych, a także książkę o dawnym cmentarzu Wyborskim w mieście nad Newą, opublikował album Niezłomny Pasterz w Rosji. Sługa Boży biskup Antoni Małecki. 1861-1935, a także pracę Martyrologium Polaków, obywateli ZSRR na Północnym zachodzie Rosji. 1919 (1937-1938) 1953. W 2017 roku, metropolita abp. Paweł Pezzi, ordynariusz Archidiecezji Matki Bożej w Moskwie, mianował go postulatorem procesu wyniesienia do chwały ołtarzy rosyjskich katolickich męczenników pierwszej połowy XX wieku.

Artykuł Poruszająca opowieść o wierności Chrystusowi. Męczeństwo Sług Bożych w Związku Sowieckim. [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/poruszajaca-opowiesc-o-wiernosci-chrystusowi-meczenstwo-slug-bozych-w-zwiazku-sowieckim/feed/ 0
Państwo mafii. „Tworzą własną administrację i kodeks karny, któremu podlegają nawet przestępcze elity” [WIDEO] https://niezlomni.com/panstwo-mafii-tworza-wlasna-administracje-i-kodeks-karny-ktoremu-podlegaja-nawet-przestepcze-elity-wideo/ https://niezlomni.com/panstwo-mafii-tworza-wlasna-administracje-i-kodeks-karny-ktoremu-podlegaja-nawet-przestepcze-elity-wideo/#comments Sun, 29 Mar 2020 13:45:35 +0000 https://niezlomni.com/?p=50971

Niezwykle interesująca książka na temat funkcjonowania organizacji przestępczych na świecie. Frederico Varese zabiera czytelników do miejsc, w których prawo nie działa, struktury państwowe zostały zastąpione przez mafię, a gospodarka funkcjonuje według innych reguł niż przyjęte w normalnym świecie.

Włoski kryminolog opierając się na opierając się na szerokiej wiedzy i głębokiej znajomości problematyki przedstawia różne aspekty działalności przestępczości zorganizowanej. Na szczęście nie skupia się wyłącznie na "działalności biznesowej" przestępców. Opisuje wewnętrzne życie mafii, wyzwania jakie się przed nią pojawiają i podejmowane przez mafię quasipaństwowe działania, np. uchwalanie prawa, dbanie o porządek, rozwijanie lokalnej infrastruktury. Łatwo odnaleźć w tej działalności pewne podobieństwa do funkcjonowania współczesnych organizmów państwowych.

- Niektóre mafijne organizacje dochody z narkotyków przeznaczają na finansowanie szkół, dróg i elektrowni. Tworzą też własną administrację i kodeks karny, któremu podlegają nawet przestępcze elity. Wykluczone jest tylko jedno: wybory - pisze Varese. W sumie nic nowego, anarchia zawsze kończy się wprowadzeniem porządku, czasem jest to despotyczny porządek.

Kryminolog przestrzega przed łatwym równoważeniem struktur społecznych tworzonych przez mafię z normalnym państwem.

- Nie należy jednak traktować podobieństw pomiędzy państwami a mafiami zbyt szeroko - przekonuje autor. - Odróżniają je mechanizmy, poprzez które osoby sprawujące władze są odpowiedzialne przed ludźmi. Jeśli w praworządnym kraju rząd łamie własne prawa, obywatele mogą odwołać się do niezawisłego sądu - dodaje.

Zasadniczą różnicą między mafijnym tworem przypominającym państwo a państwem są wybory.

- Mafie jednak nie tolerują wyborów, nawet własnych bossów - pisze Varese. - Nigdy nie pozwoliłyby, by ludzie żyjący pod ich "jurysdykcją" wyrażali własne zdanie przy wyborze przywódcy. To dlatego ci, którzy zamieszkują terytorium mafijne lub żyją w mafijnym państwie, nie są obywatelami, lecz ofiarami tyranii - podkreśla kryminolog.

Federico Varese, Życie mafii, Wyd. Rebis, Poznań 2019. Książkę można nabyć na stronie internetowej wydawnictwa Rebis.

Kryminolog Frederico Varese odkrywa przed nami prawdziwą, niezakłamaną codzienność mafii, od rosyjskich więzień o zaostrzonym rygorze po luksusowe jaskinie hazardu w centrum Makau. Na podstawie nagrań z podsłuchów, wywiadów i nigdy niepublikowanych dokumentów policyjnych pokazuje, jak mężczyźni i kobiety uwikłani w życie mafii łączą wymuszenia i przemoc z codziennymi lękami i namiętnościami, własnymi ambicjami i rozczarowaniami. Przemiany wywoływane przez globalizację, migracje i postęp techniczny zagrażają tradycjom i źródłom dochodu mafii. Musi się ona do nich dostosować albo zniknie. Życie mafii to rzetelne i zajmujące spojrzenie na organizację i codzienne życie jej członków, zmagających się z wyzwaniami stawianymi przez współczesny świat - czytamy na stronie wydawnictwa Rebis.

Frederico Varese - capo di tutti capi badań nad mafia - „Financial Times”.

Federico Varese jest wykładowcą kryminologii na Oxford University oraz pracownikiem naukowym oksfordzkiego Nuffield College. Wykłada gościnnie na Yale University oraz City University of Hong Kong. Jest autorem tekstów o mafii rosyjskiej, historii przestępczości w Związku Radzieckim, migracji ugrupowań mafijnych, somalijskich piratach, dynamice zachowań altruistycznych oraz zastosowaniu analizy sieci społecznych w kryminologii. Jego najnowsza książka, Życie mafii, została dotąd przetłumaczona na siedem języków i ma być podstawą cyklu programów telewizyjnych. Varese jest także autorem dwóch monografii Mafia rosyjska oraz Mafias on the Move. Pisze do wielu czasopism, m.in.: „The British Journal of Criminology”, „Law and Society Review”, „Archives Européenes de Sociologie” i „Political Studies, Cahiers du Monde Russe”. Za książkę Mafias on the Move otrzymał w 2012 roku główną nagrodę przyznawaną przez International Association for the Study of Organized Crime, a za Mafię rosyjską został wyróżniony przez American Association for the Advancement of Slavic Studies.

Artykuł Państwo mafii. „Tworzą własną administrację i kodeks karny, któremu podlegają nawet przestępcze elity” [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/panstwo-mafii-tworza-wlasna-administracje-i-kodeks-karny-ktoremu-podlegaja-nawet-przestepcze-elity-wideo/feed/ 1
Dawno w Polsce nie ukazała się tak dobra powieść! „Szara” Tomasza Krzyżanowskiego. [WIDEO] https://niezlomni.com/szara/ https://niezlomni.com/szara/#respond Sat, 28 Mar 2020 17:12:00 +0000 https://niezlomni.com/?p=50967

Dawno w Polsce nie ukazała się tak dobra powieść jak „Szara” Tomasza Krzyżanowskiego. Pełna napięcia i nieoczekiwanych zwrotów akcja rozgrywa się w Afryce, Europie i Azji, jest rywalizacją z czasem, samym sobą i rosyjskim wywiadem.

Ale nie tylko akcja jest mocną stroną książki. Ogromne wrażenie, wręcz zapierające wrażenie, robią opisy tatrzańskiej przyrody. Wszystko to sprawia, że lektura od pierwszej do ostatniej strony drugiego tomu jest przyjemnością. Tej książki nie czyta się, nią się żyje i nie da się o niej zapomnieć.

Tomasz Krzyżanowski, Szara, t. I i II, Kraków 2019. Tom I i II, które stanowią komplet można nabyć na stronie internetowej www.gadowskiksiegarnia.pl.

Nie przesada dziennikarz Witold Gadowski, który zachęca do sięgnięcia po dwutomową powieść Tomasz Krzyżanowskiego.

Powieść Tomasza Krzyżanowskiego nawiązuje do najlepszych tradycji polskiej literatury. Jestem pewien, że czytając „Szarą”, będą Państwo poruszeni i nie pozostawi Was ona obojętnymi.

Kochał góry i ludzi, przeżył wiele przygód i to wszystko pozostawił na kartach tej powieści. Jestem zaszczycony, że mogłem ją wydać i wiem, że także i w ten sposób Tomasz pozostanie między nami.

Ciąg dalszy nastąpi… kiedyś, gdzieś, gdzie Tomasz znowu zagra nam na skrzypcach i będzie dodawał ducha. Jeśli są Państwo ciekawi, jak może pisać góral i człowiek gór z wyboru, to natychmiast zajrzyjcie do środka.

Gwarantuję, że powieść Tomasza Krzyżanowskiego nie puści Was ze swoich objęć aż do ostatniego słowa. To ostatnie słowo jest także ostatnią rzeczą, którą Tomasz zrobił życiu. Tomku, niech ci Dobry Nos Pon Bócek zapłaci za wzruszenia, które nam zostawiłeś, za wzruszenia, które nam zostawiłeś, a holny wioterek niech Cię utuli. Amen - podkreśla Witold Gadowski.

 

Wspomnienie śp. Tomasza Krzyżanowskiego:

 

Tomasz objawił swój talent literacki późno… za późno. Piszę te słowa ze ściśniętym sercem, bo wiem, że już nic nowego nie wyjdzie spod jego ręki. Kiedy umawialiśmy się na wydanie „Szarej”, nie byłem świadomy, że będzie ona testamentem Tomasza, jego rozliczeniem z nami, z życiem i ze światem. Był bogatym, niespokojnym, tatrzańskim duchem, człowiekiem wielu pasji i patriotą. Taternikiem, muzykiem, znakomitym gawędziarzem i przyjacielem. Znaliśmy się wiele lat, a jednak nie wiedziałem, jak potężny talent w nim drzemie. (...) Jeśli są Państwo ciekawi, jak może pisać góral i człowiek gór z wyboru, to natychmiast zajrzyjcie do środka. Gwarantuję, że powieść Tomasza Krzyżanowskiego nie puści Was ze swoich objęć aż do ostatniego słowa - pisze Gadowski.

"Gombica Staska Kubina" sztuka Tomasz Krzyżanowskiego:

 

 

 

 

Artykuł Dawno w Polsce nie ukazała się tak dobra powieść! „Szara” Tomasza Krzyżanowskiego. [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/szara/feed/ 0