lustracja – Niezłomni.com https://niezlomni.com Portal informacyjno-historyczny Sun, 03 Dec 2023 21:00:15 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.8 https://niezlomni.com/wp-content/uploads/2017/08/cropped-icon-260x260.png lustracja – Niezłomni.com https://niezlomni.com 32 32 Donosił SB na najbliższego kolegę, na pogrzebie niósł jego trumnę. Należał do najlepiej opłacanych agentów w Polsce. ,,W wolnej Polsce nagrodzony zatrudnieniem przez Michnika” https://niezlomni.com/donosil-sb-najblizszego-kolege-pogrzebie-niosl-trumne-nalezal-najlepiej-oplacanych-agentow-polsce-wolnej-polsce-nagrodzony-zatrudnieniem-michnika/ https://niezlomni.com/donosil-sb-najblizszego-kolege-pogrzebie-niosl-trumne-nalezal-najlepiej-oplacanych-agentow-polsce-wolnej-polsce-nagrodzony-zatrudnieniem-michnika/#comments Mon, 15 May 2017 05:57:30 +0000 http://niezlomni.com/?p=38450

Przez wiele lat współpracował z bezpieką. Donosił na przyjaciół ze Studenckiego Komitetu Solidarności oraz instruował esbeków, jak ich inwigilować.

TW „Ketman” vel „Return”, „Tomek” i „Zbyszek” to Lesław Maleszka.

Przez ponad dekadę pisał na łamach „Czasu Krakowskiego”, „Tygodnika Powszechnego” i „Gazety Wyborczej” na tematy... lustracji i dekomunizacji. Postulował zabetonowanie akt, bo to świadectwa krzywd, prowokacji i ludzkich dramatów. Lustrację nazywał „niszczeniem demokratycznych podstaw prawa”. Być może wierzył, że jego sprawa nigdy nie wyjdzie na jaw. Jak pisała ,,Gazeta Polska Codziennie":

Teczka personalna i teczka pracy, rejestrujące dokładny przebieg współpracy działacza SKS z SB, zostały zniszczone. Obrona godności i czci Maleszki trwała jednak tylko kilka dni – do momentu listu otwartego jego kolegów, opublikowanego w „Rzeczpospolitej” w listopadzie 2001 r. Kilkanaście godzin po zapewnieniach m.in. Krzysztofa Kozłowskiego, że Maleszka nie był agentem, „Return” sam się przyznał.

Według Instytutu Pamięci Narodowej współpraca Lesława Maleszki miała o wiele bardziej rozległy i dobrowolny charakter, niż on sam przyznał. Lesław Maleszka współpracował pod kilkoma pseudonimami, samodzielnie sugerując Służbie Bezpieczeństwa przyjęcie ostrzejszej polityki względem działaczy opozycji. Donosił nawet wyższej rangi funkcjonariuszom SB na oficerów prowadzących, którzy nie wcielali w życie jego sugestii. Dzięki pomocy SB dostał pracę w Bibliotece Jagiellońskiej oraz zdobył przydział na mieszkanie na osiedlu Azory w Krakowie. Za donosy otrzymywał od SB regularne kwoty. Znajdował się wśród najlepiej opłacanych agentów w Polsce.

Czy Stanisław Pyjas zginął przez Maleszkę? Sam pytany, czy jego donosy miały związek z zabójstwem Pyjasa, wątpi, ale przyznaje, że bierze to pod uwagę. Autorki filmu ,,Trzech kumpli" sugerują, że jako tajny współpracownik miał za zadanie odciągnąć Wildsteina od Pyjasa w czasie, gdy SB miała zamiar dokonać morderstwa.

Koledzy Pyjasa przypuszczają, że mógł zginąć, bo dowiedział się, kto na niego donosi.

Staszek domyślał się, że ktoś donosi. Rzucał się na najbliższych kolegów z zarzutami. Był zaszczuty

- mówił.

Krzysztof Wyszkowski zamieścił symboliczne zdjęcie, które wiele mówi o Maleszce i zdradzie wobec własnego kolegi. Napisał:

Maleszka - Donosił na Pyjasa żywego, niósł jego zwłoki, nadal donosił na przyjaciół, w wolnej Polsce nagrodzony zatrudnieniem przez Michnika

W 2008 r. Bronisław Wildstein, który znał go z czasów studenckich mówił:

Podczas pierwszej rozmowy, bez mojego udziału, doszło do awantury między nim a Ewą Kulik-Bielińską. Michnik krzyczał, że czepiamy się człowieka, że Maleszkę złamano. Potem do Ewy przyszła Helena Łuczywo. Przekonywała, że ujawnienie prawdy będzie straszne dla całego środowiska. A o drugiej w nocy do Ewy zadzwonił Michnik. Powtarzał, że Maleszka tego nie przeżyje. Posłużył się metaforą: „Tylko raz strzela się człowiekowi w serce”

Na filmie ,,Trzech kumpli" widzimy, że Maleszka zdalnie współpracuje z Gazetą Wyborczą. Nawet wtedy Paweł Wroński z GW bronił go:

Lesław Maleszka redagował najczęściej takie większe teksty, które miały charakter albo ekonomiczny, albo historyczny. Żadnego mojego tekstu dotyczącego stricte, stricte takiej polityki.

Trzy dni przed emisją filmu, 20 czerwca 2008, „Gazeta Wyborcza”, według kierownictwa redakcji na prośbę Maleszki, rozwiązała z nim umowę o pracę. Jednak żona Maleszki zaprzeczyła, by inicjatywa zakończenia współpracy wyszła od niego...

źródło: własne / Gazeta Polska Codziennie / Wikipedia

Artykuł Donosił SB na najbliższego kolegę, na pogrzebie niósł jego trumnę. Należał do najlepiej opłacanych agentów w Polsce. ,,W wolnej Polsce nagrodzony zatrudnieniem przez Michnika” pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/donosil-sb-najblizszego-kolege-pogrzebie-niosl-trumne-nalezal-najlepiej-oplacanych-agentow-polsce-wolnej-polsce-nagrodzony-zatrudnieniem-michnika/feed/ 1
Jedna z większych tajemnic, nad którą głowili się badacze wywiadu PRL, została rozwikłana https://niezlomni.com/jedna-wiekszych-tajemnic-nad-ktora-glowili-sie-badacze-wywiadu-prl-zostala-rozwiklana/ https://niezlomni.com/jedna-wiekszych-tajemnic-nad-ktora-glowili-sie-badacze-wywiadu-prl-zostala-rozwiklana/#respond Wed, 21 Sep 2016 11:47:31 +0000 http://niezlomni.com/?p=31616

Dzisiaj jedna z większych tajemnic, nad którą głowili się badacze wywiadu PRL, została rozwikłana - pisze Sławomir Cenckiewicz.

Źródłem "SAO" inwigilującym Stolicę Świętą, "Kulturę" paryską, polski Kościół i uchodźstwo...był Dominik Morawski! - informuje historyk.

1

2

3

Morawski to współzałożyciel Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie. Od 1973 do 1987 był rzymskim korespondentem paryskiej "Kultury", a od 1982 watykańskim korespondentem sekcji polskiej BBC.

Tak opisywał go Władysław Bułhak w "Studia nad wywiadem i kontrwywiadem Polski w XX wieku", t. 1 (Pion „N” wywiadu cywilnego PRL Ewolucja struktur, uwarunkowania organizacyjno-prawne i przykłady operacji tzw. wywiadu nielegalnego w strukturach Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, Komitetu ds. Bezpieczeństwa Publicznego i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych):

Ten ostatni [Morawski - red.] z kolei, sądząc po zachowanych materiałach Wydziału  X/XVII wywiadu PRL, był chyba najcenniejszym kontaktem informacyjnym rzekomego przedstawiciela zachodnioniemieckich służb specjalnych. Wynikało to wprost z roli Morawskiego (występującego w raportach „Lakara” najpewniej pod kryptonimem „Rajfur”), jako korespondenta paryskiej „Kultury” i Radia Wolna Europa, ale też i specyficznego stosunku tego ostatniego do zasad uprawianego przez siebie dziennikarskiego zawodu. Wedle relacji jego dawnych rzymskich znajomych, dla rasowego dziennikarza Dominika Morawskiego zdobywanie i przekazywanie informacji było wręcz rodzajem nałogu, a na pewno więcej niż zwykłą zawodową pasją

Artykuł Jedna z większych tajemnic, nad którą głowili się badacze wywiadu PRL, została rozwikłana pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/jedna-wiekszych-tajemnic-nad-ktora-glowili-sie-badacze-wywiadu-prl-zostala-rozwiklana/feed/ 0
Przełomowa decyzja: całość katalogu IPN w sieci. ,,To wywoła trzęsienie ziemi” https://niezlomni.com/przelomowa-decyzja-calosc-katalogu-ipn-sieci-wywola-trzesienie-ziemi/ https://niezlomni.com/przelomowa-decyzja-calosc-katalogu-ipn-sieci-wywola-trzesienie-ziemi/#respond Tue, 20 Sep 2016 10:59:44 +0000 http://niezlomni.com/?p=31575 Kolegium IPN-u podjęło dzisiaj bardzo ważną decyzję o wrzuceniu ,,do sieci” całości katalogu IPN-u, ale proszę nie mylić tego z Zasobem. To, co jest dostępne…

Artykuł Przełomowa decyzja: całość katalogu IPN w sieci. ,,To wywoła trzęsienie ziemi” pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/przelomowa-decyzja-calosc-katalogu-ipn-sieci-wywola-trzesienie-ziemi/feed/ 0
Tak Trybunał Konstytucyjny uznał uchwałę lustracyjną za niekonstytucyjną. Co odpowiedział Jan Olszewski [wideo] https://niezlomni.com/trybunal-konstytucyjny-uznal-uchwale-lustracyjna-niekonstytucyjna-odpowiedzial-jan-olszewski-wideo/ https://niezlomni.com/trybunal-konstytucyjny-uznal-uchwale-lustracyjna-niekonstytucyjna-odpowiedzial-jan-olszewski-wideo/#comments Tue, 06 Sep 2016 06:48:16 +0000 http://niezlomni.com/?p=30970

Trybunał Konstytucyjny w Orzeczeniu z dnia 19 czerwca 1992 r.stwierdził niezgodność uchwały lustracyjnej z konstytucją. Oto archiwalne nagranie tamtego wystąpienia.

Artykuł Tak Trybunał Konstytucyjny uznał uchwałę lustracyjną za niekonstytucyjną. Co odpowiedział Jan Olszewski [wideo] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/trybunal-konstytucyjny-uznal-uchwale-lustracyjna-niekonstytucyjna-odpowiedzial-jan-olszewski-wideo/feed/ 1
„Niezwykle skomplikowana operacja tajnych służb”, czyli o spontanicznych przewrotach demokratycznych w demoludach https://niezlomni.com/niezwykle-skomplikowana-operacja-tajnych-sluzb-czyli-o-spontanicznych-przewrotach-demokratycznych-w-demoludach/ https://niezlomni.com/niezwykle-skomplikowana-operacja-tajnych-sluzb-czyli-o-spontanicznych-przewrotach-demokratycznych-w-demoludach/#respond Thu, 03 Jul 2014 08:58:14 +0000 http://niezlomni.com/?p=218 Dlaczego Kiszczak i inni oficerowie komunistycznego aparatu przemocy w Europie Wschodniej pozostali bezkarni? WŁADIMIR BUKOWSKI: Aby to zrozumieć, należy przyjrzeć się dokładnie upadkowi komunizmu. Temu,…

Artykuł „Niezwykle skomplikowana operacja tajnych służb”, czyli o spontanicznych przewrotach demokratycznych w demoludach pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/niezwykle-skomplikowana-operacja-tajnych-sluzb-czyli-o-spontanicznych-przewrotach-demokratycznych-w-demoludach/feed/ 0
Konformizm, autocenzura – stare grzechy w nowych dekoracjach. O tajnych współpracownikach wśród dziennikarzy https://niezlomni.com/konformizm-autocenzura-stare-grzechy-w-nowych-dekoracjach-o-tajnych-wspolpracownikach-wsrod-dziennikarzy/ https://niezlomni.com/konformizm-autocenzura-stare-grzechy-w-nowych-dekoracjach-o-tajnych-wspolpracownikach-wsrod-dziennikarzy/#respond Wed, 20 Nov 2013 11:07:56 +0000 http://niezlomni.com/?p=1825

niewiarygodneALDONA ZAORSKA: - Zajmował się Pan szczegółowo Stowarzyszeniem Dziennikarzy Polskich (SDP) i Stowarzyszeniem Dziennikarzy PRL (SD PRL), które po 89 roku zmieniło nazwę na Stowarzyszenie Dziennikarzy RP. Zadziwiły Pana dokumenty, do których Pan dotarł, pisząc książkę „Załamanie na froncie ideologicznym. Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich między Sierpniem ’80 a stanem wojennym”?
DR DANIEL WICENTY: - Większość raczej nie. Jeśli chodzi o ogólny obraz środowiska dziennikarzy, były to informacje, których się spodziewałem. Powiedzieć tu można raczej o odkryciach; te najbardziej oczywiste dotyczyły konkretnych współpracowników SB ze środowisk dziennikarskich. Poza tym powiedziałbym tu także o dokumencie z odprawy Departamentu II (który kontrolował wtedy dziennikarzy) z marca 1981 r., gdzie mowa jest o „niewykluczaniu pozyskań członków PZPR”. Oficjalnie możliwość werbowania członków partii była proceduralnie utrudniona, tu jednak SB wyraźnie do tego zachęcała. Nieznane dotąd były też kulisy rozwiązania SDP i powołania proreżimowego SD PRL – odnalezione dokumenty partyjne i esbeckie pozwalają opisać ten proces dość precyzyjnie.

- Jaki był udział samych dziennikarzy, którzy przyczynili się do zmiany frontu SDP w jego zrujnowaniu i następnie powołaniu nowej organizacji, pozostającej pod pełną kontrolą władz?

[caption id="attachment_1828" align="alignleft" width="300"] Kazimierz Koźniewsk Kazimierz Koźniewsk[/caption]

 

[caption id="attachment_1829" align="alignright" width="120"]Klemens Krzyżagórski Klemens Krzyżagórski[/caption]

DANIEL WICENTY: - Dziennikarze odegrali rolę narzędzi władzy – mieli dać nowemu stowarzyszeniu twarze i dobre nazwiska, zorganizować struktury i legitymizować twórców stanu wojennego. Część z nich zresztą była autentycznie zaskoczona rozwojem sytuacji – jednego dnia oficjalnie rozwiązane jest SDP, a następnego zawiązuje się komitet założycielski SD PRL. Do SD PRL nie weszli znaczący działacze rozwiązanego SDP, a z szerzej znanych postaci znaleźli się tam m.​in. Kazimierz Koźniewski i Klemens Krzyżagórski. Organizacyjnie SD PRL nie odniosło jakichś spektakularnych sukcesów – kierownictwo partii liczyło na więcej, przede wszystkim jeśli chodzi o liczbę członków, zwłaszcza tych, którzy wcześniej należeli do SDP.

- Czy SDP od początku było skazane na porażkę?
DANIEL WICENTY: - Według dokumentów jeszcze pod koniec 1981 r. rozwiązanie SDP nie było przesądzone. Dopiero na początku lutego 1982 r. los Stowarzyszenia był już przypieczętowany. Dużo wcześniej SB z partią doszła do wniosku, że nie do zaakceptowania jest kierownictwo SDP, zwłaszcza jego prezes Stefan Bratkowski. Bezpośrednim znakiem tej zdecydowanej dezaprobaty było wyrzucenie Bratkowskiego z partii w październiku 1981 r.

- Stąd bierze się opór części dziennikarskiego środowiska przeciwko lustracji?
DANIEL WICENTY:

[quote]- Opór ten ma kilka przyczyn. Najbardziej oczywiste są przypadki tych dziennikarzy, którzy pełnili także funkcje informatorów SB. Jakaś część z nich aktywnie kształtowała debatę wokółlustracyjną po 1989 r. Można to nazwać problemem „sędziów we własnej sprawie”, a jego skala nie jest jeszcze dobrze rozpoznana. Dla innych niechęć wobec lustracji wynika z niechęci do krytycznego spojrzenia na własne kariery, których głębokie korzenie tkwią w PRL. Przy czym nie chodzi tu o ukrywanie delatorstwa, a raczej postaw serwilistycznych, wiążących się z pełnieniem funkcji żołnierzy „frontu ideologicznego”. Jeszcze inni ulegają odruchom stadnym i idą za głosem większości.[/quote]

- Czy Pana zdaniem dziełem przypadku jest, że do szczególnie zajadłych przeciwników prawej strony sceny politycznej, lustracji czy w ogóle rozliczania lat PRL-u należą dziennikarze, którzy zakładali „Gazetę Wyborczą”?
DANIEL WICENTY: - Obrona pewnej określonej wizji przeszłości jest jednym z konstytutywnych elementów polityki redakcyjnej „Gazety Wyborczej”. Można tu zresztą powiedzieć także o polityce jako takiej, oznaczającej m.​in. rehabilitację czy wręcz nobilitację ludzi dawnego reżimu (vide gen. Kiszczak, „człowiek honoru”) oraz równolegle dowartościowywanie postkomunistów z SLD. W tym sensie zdecydowane odrzucenie lustracji to tylko jeden z elementów systematycznej i w zasadzie niezmiennej linii „Wyborczej”.

- Bardzo często jest w takich przypadkach wymienia osoba Stefana Bratkowskiego. Bratkowski to postać złożona, czy jak to czasem jest mu zarzucane – po prostu karierowicz, który dbał, żeby się za bardzo nie wychylać, kiedy było to jeszcze ryzykowne, a teraz przyjął postawę „moralisty”? Jak wyglądała ścieżka jego kariery?

[caption id="attachment_1830" align="alignleft" width="200"]Stefan bratkowski Stefan bratkowski[/caption]

DANIEL WICENTY: - Z pewnością nie pasuje do niego kategoria karierowicza. Bratkowski był przez całe swoje dorosłe życie człowiekiem ideowym, komunistą czy socjalistą, jak kto woli, w takim wydaniu partyjnego liberała-rewizjonisty. W 1949 r. zapisuje się do ZMP, w 1954 r. staje się członkiem PZPR. Zaczyna karierę dziennikarską w tygodniku „Po prostu”. W latach 60-tych wychwala ZMS-owców, w latach 70-tych legitymizuje politykę Gierka. W 1978 r. inicjuje Konwersatorium „Doświadczenie i Przyszłość”, które dziś pielęgnuje swoją reformatorską legendę, ale w tamtym czasie było także narzędziem frakcyjnych walk partyjnych. Moralizuje przez całą swoją karierę, a czasem (ostatnio częściej?) te jego zapędy moralizatorskie mają znamiona megalomaństwa.

- Wierzy Pan w zapewnienia, że dziennikarze, nawet ci z „akowską” przeszłością, figurujący na listach ubeckich czy esbeckich jako TW, nie donosili, a ich nazwiska zostały tam wpisane z „nadgorliwości” esbeków czy ubeków, którzy liczyli na donosy? Niektórzy, tak jak Bohdan Tomaszewski, przekonywali, że ich zeznania nie miały żadnej wartości…
DANIEL WICENTY: - W zasadzie nie ma przypadków rejestrowania Bogu ducha winnych ludzi jako informatorów.
Istnieją wcale liczne historie, gdy współpracownik po jakimś czasie (paru miesiącach, paru latach) odmawiał dalszej współpracy. Są też i takie, gdy esbek nieprofesjonalnie podchodził do rozpracowania kandydata na TW, po czym dochodziło do rejestracji, a następnie współpraca szła bardzo opornie lub wcale. Okazywało się wtedy, że zgoda na współpracę traktowana była przez werbowaną osobę jako swego rodzaju rytuał. Poza tym osoba zwerbowana, jeśli przekazywała jakiekolwiek informacje na temat innych osób, w zasadzie nie mogła wiedzieć, czy były to rzeczy szkodliwe, czy też bezwartościowe. Nie mogła też podejmować gier z SB – te były mało prawdopodobne, bo mamy tu do czynienia z relacją człowiek-instytucja. Instytucja, zwłaszcza taka, jest zwykle górą. Stąd traktuję tego rodzaju współczesne wypowiedzi trochę jako racjonalizowanie post-factum. Czasem zresztą mamy do czynienia z notorycznymi kłamcami, zaprzeczającymi nawet w obliczu oczywistych dowodów współpracy. Czasem są to niezwykłe przypadki amnezji.

[caption id="attachment_1831" align="alignleft" width="300"]Jan Fijor Jan Fijor[/caption]

- Jak wielka była skala współpracy dziennikarzy z UB, a potem SB? Dużo było takich osobników, jak Jan Fijor, czyli TW „Bereta”?
DANIEL WICENTY: - Nie jestem w stanie podać precyzyjnych liczb, co najwyżej możemy szacować to w odniesieniu do konkretnych redakcji. Wiemy jednak, że w swoim szczytowym momencie w latach osiemdziesiątych SB posiadała ponad 100 tys. TW. Ostrożnie rzecz biorąc, daje to współczynnik infiltracji społeczeństwa na poziomie 1:200 (1 TW na 200 dorosłych obywateli PRL). Dziennikarze z wielu względów byli środowiskiem wyjątkowym dla władzy, więc można spokojnie założyć, że w ich przypadku nasycenie agenturą musiało być kilka razy większe. Mało jednak zwraca się uwagę na jeszcze jeden problem – jakości agentury. Z tego punktu widzenia jeden dobrze uplasowany agent znaczył więcej niż kilku, kilkunastu innych. Takim wieloletnim, bardzo operatywnym współpracownikiem był m.​in. wspominany przeze mnie Koźniewski.

- Jan Fijor wytoczył Panu proces z art. 212 kk. Jak tłumaczył ten absurd?
DANIEL WICENTY: - Akt oskarżenia napisany był niedbale i niezrozumiale. W każdym razie Fijor zarzucał mi m.​in. brak kontaktu z nim przed publikacją oraz to, że w zasadzie pisząc artykuł o nim nie miałem dostępu do materiałów SB. Przy czym brak tam było zarzutów o kłamstwo na temat jego statusu jako TW. Były też żale wobec kierownictwa IPN, co z punktu widzenia formy aktu oskarżenia było już jakąś totalną pomyłką.

- Dlaczego on i inni dziennikarze szli na współpracę z SB?
DANIEL WICENTY: - Motywacje i okoliczności wiązania się z SB zmieniały się przez dekady PRL. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych były to głównie kwestie osiągania własnych korzyści. Chodziło o zgodę na wyjazd za granicę oraz paszport, odbiór zatrzymanego przez drogówkę prawa jazdy i uniknięcie kolegium. Jakaś część przypadków godzenia się na współpracę wynikała też z takiego konformistycznego nastawienia, że zgodzić się trzeba, a potem jakoś się to ułoży. Informatorów-ideowców niemal nie było.

- Nie sądzi Pan, że społeczeństwo ma prawo wiedzieć, którzy z obecnie działających dziennikarzy to byli TW?
DANIEL WICENTY: - Oczywiście, jeśli traktujemy serio model czwartej władzy, zakładający możliwość autonomicznego funkcjonowania dziennikarzy kontrolujących inne władze. Posłużę się tu taką oto metaforą. Gdy kupujemy używany samochód, chcemy dowiedzieć się o jego stanie technicznym możliwie dużo. Czy nie był zalany w wyniku powodzi? Czy jest powypadkowy, czy nie? Jeśli tak, to co uległo uszkodzeniu? Jak pracuje silnik, skrzynia biegów, zawieszenie, układ kierowniczy? Co mówi jego historia serwisowania, jeśli jest dostępna? Dopiero taka wiedza pozwala nam na racjonalne podjęcie decyzji o kupnie bądź nie.

[quote]Analogicznie, w przypadku dziennikarza – jeśli ma być godny zaufania – też powinniśmy te elementy jego biografii, które stawiają pod znakiem zapytania autonomię zawodową, poznać. Współcześnie zresztą, w związku ze znaczącą wymianą pokoleniową dziennikarzy, ważne są też inne zagrożenia. Przykładowo, kwestia konfliktu interesów, gdy dziennikarz bierze dodatkowe wynagrodzenie od koncernów za (często fikcyjne) szkolenia lub daje się korumpować w taki czy inny sposób (długie testowanie samochodów, sprzętu elektronicznego, tanie wyjazdy w atrakcyjne miejsca etc.).[/quote]

monika- Współpraca dziennikarzy to jedno, a przedzierzgnięcie się w dziennikarzy samych esbeków to drugie? Według Pana wiedzy ilu dawnych esbeków dziś wykonuje zawód dziennikarza? Czy może Pan podać jakieś nazwiska?
DANIEL WINCENTY: - Losy esbeków po 1989 r. są w zasadzie znane tylko bardzo fragmentarycznie. Wiadomo, że część kontynuowała kariery w UOP, część zakładała z sukcesem własne biznesy (m.​in. w branży ochroniarskiej). Nie znam żadnego takiego przypadku poza silnym podejrzeniem w stosunku do Grzegorza Piotrowskiego, byłego oficera Departamentu IV i mordercy ks. Popiełuszki. Miałby on pisać pod pseudonimem dla „Faktów i Mitów”.

- Trudno nie zauważyć powiązań rodzinnych części dziennikarskiego środowiska. Mam tu na myśli takie osoby, jak Piotr Kraśko – wnuk komunistycznego cenzora, Bartosz Węglarczyk – wnuk stalinowskiego zbrodniarza, Monika Olejnik, uparcie nazywana TW Stokrotką i inni. Odziedziczyli poglądy i teraz dają temu wyraz?
DANIEL WICENTY:

[quote]- Wiedza o historiach rodzinnych dziennikarzy w niektórych przypadkach pozwala całkiem dobrze zrozumieć ich współczesne wybory, działania etc. Przykładowo, porządne wyjaśnienie genezy linii programowej „Gazety Wyborczej” wobec relacji polsko-żydowskich, idei tożsamości narodowej czy tradycji katolickich jest wręcz bez tej wiedzy niemożliwe. Zazwyczaj nie są to proste schematy kulturowego dziedziczenia, a czasami wręcz mamy do czynienia z zerwaniem ciągłości. Na pierwszy rzut oka jest to, jak się zdaje, przypadek Jacka i Wojciecha Maziarskich, ojca (nieżyjącego już) i syna o zupełnie odmiennych światopoglądach i systemach wartości.[/quote]

- Widzi Pan dziś jakąś analogię w postawach współczesnych dziennikarzy z tymi działającymi w czasach PRL-u?
DANIEL WICENTY: - Konformizm, autocenzura, niezdolność do odgrywania roli czwartej władzy. Stare grzechy w nowych dekoracjach.

[caption id="attachment_1827" align="alignleft" width="275"]Daniel Wincenty Daniel Wincenty[/caption]

Mamy szansę na uczciwy, obiektywny osąd dziennikarskiego środowiska czasów Polski Ludowej?
DANIEL WICENTY: - Praca dziennikarzy w PRL od kilku już lat jest przedmiotem projektu badawczego Instytutu Pamięci Narodowej. Powstało już kilkanaście, jeśli nie więcej, monografii, opracowań zbiorowych oraz wyborów dokumentów. Nasza wiedza o tym środowisku ciągle jest uzupełniana i aktualizowana, choć jako czytelnik chciałbym, aby powstały opracowania dotyczące czołowych redakcji prasowych tamtym czasów, np. „Polityki”, bądź biografie wybranych dziennikarzy. Jako badacz tylko o takim „osądzie” mogę mówić. To według mnie uczciwie i dobrze wykonana praca badawcza i analityczna.

Dr Daniel Wicenty (ur. 1977) - jest pracownikiem Uniwersytetu Gdańskiego oraz gdańskiego oddziału IPN. Współautor książki „Zagubiona rzeczywistość. O społecznym konstruowaniu niewiedzy” (2005) analizującej m.in. debatę lustracyjną w Polsce na początku lat 90. Autor monografii „Załamanie na froncie ideologicznym. Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich między Sierpniem ’80 a stanem wojennym” (2012). Aktualnie pracuje nad książką poświęconą patologiom organizacyjnym w Służbie Bezpieczeństwa.

Wywiad ukazał się w tygodniku „Warszawska Gazeta”

Artykuł Konformizm, autocenzura – stare grzechy w nowych dekoracjach. O tajnych współpracownikach wśród dziennikarzy pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/konformizm-autocenzura-stare-grzechy-w-nowych-dekoracjach-o-tajnych-wspolpracownikach-wsrod-dziennikarzy/feed/ 0
„Nie możemy nic zrobić, co nie byłoby w ich interesie”. Cała prawda o Tadeuszu Mazowieckim https://niezlomni.com/nie-mozemy-nic-zrobic-co-nie-byloby-w-ich-interesie-cala-prawda-o-tadeuszu-mazowieckim/ Sat, 02 Nov 2013 09:10:05 +0000 http://niezlomni.com/?p=976

Mógł być pierwszym niekomunistycznym premierem w powojennej Polsce, ale działalność rządu, na którego czele stanął, pozwala nazywać go raczej pierwszym premierem postkomunistycznego układu. Okres tzw. transformacji, kiedy to Tadeusz Mazowiecki „przeszłość odkreślił grubą linią”, pozwolił przenieść układy funkcjonujące w PRL-owskim systemie władzy do nowej, postkomunistycznej rzeczywistości i świetnie się w niej ulokować. W ten sposób zostały zabezpieczone interesy komunistycznych prominentów oraz funkcjonariuszy dawnego systemu, a oni sami mieli zapewnione poczucie bezpieczeństwa.

PROPAGANDYSTA

Karierę rozpoczął w 1949 r. współpracą z PAX-owskim tygodnikiem „Dziś i Jutro”, rok później, mając zaledwie dwadzieścia trzy lata, został zastępcą redaktora naczelnego dziennika „Słowo Powszechne”. Na jego łamach Mazowiecki publikował m.in. takie deklaracje ideowe koncesjonowanych katolików:

Uważam, iż katolik nie ma żadnej potrzeby zaprzeczać wielkiej doniosłości, jaką w rozwoju myśli ludzkiej odegrały teorie Marksa i jego następców. Uznaję wielki wkład myśli marksistowskiej do ogólnego dorobku ludzkiej kultury.

Jako sprawne narzędzie komunistycznej propagandy zabłysnął broszurą pt. „Wróg pozostał ten sam”, w której pisał o żołnierzach podziemia niepodległościowego:

Gdybyśmy przeglądnęli kroniki procesów członków organizacji podziemnych, spotkalibyśmy ludzi, którzy z całym cynizmem i premedytacją mordowali swych towarzyszy, kiedy uznali ich za niebezpiecznych. W innym miejscu, porównując ich do hitlerowców, oskarżał o to, że są sojusznikami „wczorajszych oprawców z Dachau, Oświęcimia, Mauthausen”.

Kiedy kończyła się wojna, Tadeusz Mazowiecki miał osiemnaście lat, ale w przeciwieństwie do ogromnej części swoich rówieśników nie angażował się w żadne formy oporu przeciwko okupantowi. Jednak gdy jego rówieśnicy w powojennej Polsce byli mordowani w komunistycznych więzieniach, pisał:

Byłoby jakąś ahistoryczną, sentymentalną ckliwością nie widzieć tego, że każda wielka przemiana dziejowa pociąga za sobą ofiary także w ludziach. Każda rewolucja społeczna przeciwstawia sobie tych, którzy bronią dotychczasowego porządku rzeczy, i tych, którzy walczą o nowy” i wzywał Kościół katolicki do potępienia „band podziemia” i zastosowania wobec nich sankcji kanonicznych.

Obiektem ataków Tadeusza Mazowieckiego był także „rewanżystowski” i „agenturalny” rząd londyński, któremu „ideologia lancy ułańskiej na usługach kapitalistycznej wolności zasłoniła historyczną szansę wydobycia Polski z wielowiekowych zaniedbań cywilizacyjnych”.

KATOLIK KONCESJONOWANY

Bardzo trafnie o środowisku, z którym związany był Tadeusz Mazowiecki, wyraził się Prymas Polski Stefan Wyszyński, nazywając ich „katolickimi odszczepieńcami społecznymi”. Starali się oni przekonać społeczeństwo, że można połączyć bolszewizm z katolicyzmem, nie zważając na dekret Świętego Oficjum z 1949 r. grożący ekskomuniką wszystkim katolikom, którzy „wyznają komunizm, propagują go lub współpracują z komunistami”.

Jako lojalny i posłuszny partii propagandysta w 1953 r. został redaktorem naczelnym „Wrocławskiego Tygodnika Katolików”. Za ten awans odwdzięczył się obrzydliwym atakiem na księży kurii krakowskiej oraz ks. bp. Czesława Kaczmarka. Po wydaniu przez sąd wyroku skazującego ks. bp. Kaczmarka na 12 lat więzienia nowy redaktor naczelny „WTK” pisał:

[quote]Na rozprawie sądowej zanalizowana została przestępcza działalność oskarżonych, jak i jej skutki. Wychowanie nacechowane podejrzliwością i wrogością wobec postępu społecznego, atmosferą środowiska społecznego rozniecającą lub choćby tylko podtrzymującą bezwzględną wrogość wobec osiągnięć społecznych Polski Ludowej, wpływy polityczne przychodzące z zewnątrz i wyrosła na tym wszystkim błędna postawa polityczna ks. bp. Kaczmarka, która doprowadziła go do kolizji z prawem – oto sumarycznie ujęte przyczyny działalności przestępczej oskarżonych. Doprowadziły one do czynów skierowanych przeciwko interesom własnego narodu i postępu społecznego w okresie przedwojennym, okupacyjnym i w Polsce Ludowej.[/quote]

Ten atak Mazowieckiego na Kościół przypadł w sytuacji, gdy na księży zapadały wyroki śmierci, a w więzieniach przetrzymywano ponad tysiąc księży.

POSTĘPOWY KATOLIK

W 1955 r. Mazowiecki rozstał się PAX-em i dwa lata później zaangażował się w tworzenie Klubów Postępowej Inteligencji Katolickiej, które uzyskały aprobatę władz. W 1958 r. Mazowiecki zakłada i zostaje redaktorem naczelnym „katolickiego” miesięcznika „Więź”, do którego Episkopat ustosunkowuje się krytycznie ze względu na propagowanie lewicowych poglądów.

O środowisku „Więzi” Prymas Stefan Wyszyński mówił:

„Mienią siebie katolikami postępowymi, ale ten ich postęp nie idzie do przodu, lecz do tyłu”. Wkrótce – zgodnie z życzeniem władz – otwarcie zaangażowali się w walkę z Prymasem, któremu Mazowiecki zarzucał anachroniczną wizję Kościoła, zacofanie i konserwatyzm, nieustępliwość wobec władz, co rzekomo miało utrudniać nawiązanie dobrych stosunków PRL z Watykanem.

[caption id="attachment_980" align="alignleft" width="200"]Zenon Kliszko Zenon Kliszko[/caption]

W 1963 r. Mazowiecki razem z Jerzym Turowiczem, Andrzejem Wielowieyskim i Stanisławem Stommą udał się do Rzymu, gdzie podczas Soboru Watykańskiego II intrygowali przeciwko Prymasowi. Jednym z ich zarzutów wobec ks. kard. Wyszyńskiego była jego maryjność. Sam Prymas uważał, że ten atak jest skierowany nie tylko przeciwko niemu, ale także przeciwko Wielkiej Nowennie przed Milenium Chrztu Polski.

Autorem tych intryg i zleceniodawcą działań podjętych przeciwko Prymasowi na Soborze był Zenon Kliszko, o czym zresztą ks. kard. Stefan Wyszyński pisał w wyjaśnieniu wysłanym do Papieża Pawła VI.

Również „Orędzie biskupów polskich do biskupów niemieckich” z 1965 r. spotkało się z atakiem „Więzi” i Koła Poselskiego „Znak”, w którym Mazowiecki zasiadał od 1961 roku. Krytyka ta była odpowiedzią na oczekiwania władz i doskonale współbrzmiała z komunistyczną propagandą.

Prymas krytykował lewicowe i promarksistowskie poglądy prezentowane przez redakcję „Więzi”, a pod koniec lat 60., po zamieszczonym w miesięczniku artykule na temat stanu kapłańskiego w Polsce, zabronił duchowieństwu pisania w periodyku Tadeusza Mazowieckiego.

Po wydarzeniach marca 1968 r. wobec dyskusji środowiska posłów Koła „Znak” Mazowiecki zdecydował się na poparcie Gomułki i lojalność wobec I sekretarza KC PZPR. 22 lipca 1969 r. pierwszy sekretarz uhonorował Mazowieckiego Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Tadeusz Mazowiecki ze względu na brak poparcia nowej ekipy rządzącej nie uzyskał zgody na kandydowanie do Sejmu w 1972 roku.

OBDARZONY KREDYTEM ZAUFANIA

Powszechnie uważa się, że w sierpniu 1980 r. Mazowiecki przywiózł do Stoczni Gdańskiej apel poparcia ze strony warszawskich intelektualistów dla strajkujących robotników. W rzeczywistości był to apel do MKS o podjęcie dialogu i wolę kompromisu. 22 sierpnia Tadeusz Mazowiecki i Bronisław Geremek przyjechali do stoczni i zgłosili się do prezydium MKS, oferując pomoc jako doradcy. Zaraz potem na wniosek Mazowieckiego z Warszawy samolotem przylecieli kolejni doradcy. Miejsce w samolocie załatwił im wojewoda gdański, a na Okęciu w pokonaniu formalności pomagał pułkownik MSW, życząc na pożegnanie „pożytecznej pracy dla państwa socjalistycznego” (S. Cenckiewicz, „Anna Solidarność”).

– Pewnego dnia – wspomina Andrzej Gwiazda – Mazowiecki zaczął nam doradzać, abyśmy rezygnowali z rejestracji wolnych związków i zażądali nowych wyborów do rad zakładowych. Na moje zdziwienie, że to chyba jakaś pomyłka, usłyszałem: „No tak, wiedzieliśmy, że się nie zgodzicie, ale musieliśmy wam tak powiedzieć”. Zaraz też złożyli nam drugą propozycję, abyśmy się rejestrowali w CRZZ. Akurat przechodziło pięciu stoczniowców, więc powiedziałem im, żeby wyprowadzili panów doradców za bramę stoczni, a jak będą chcieli przyglądać się strajkowi, to załatwię im przepustki. Na drugi dzień wrócili skruszeni i więcej już takich propozycji nie składali. Do wyjaśnienia pozostaje kwestia, kto im kazał złożyć te propozycje – mówi Andrzej Gwiazda.

Mazowiecki próbował też forsować koncepcję rejestracji nie jednego związku, ale utworzenia federacji związków, co oczywiście w znaczący sposób osłabiałoby jego pozycję.

Zachowawcza i ugodowa postawa doradcy „Solidarności” musiała być bardzo wyrazista, skoro w styczniu 1981 r. Jerzy Urban wystosował list do I sekretarza KC PZPR Stanisława Kani, w którym proponował, aby jako przeciwwagę dla „Solidarności” utworzyć rząd koalicyjny z „katolikami typu Mazowiecki”. Urban oczywiście nie pełnił jeszcze wtedy żadnych funkcji w rządzie, bo jego rzecznikiem został pół roku później, ale to z pewnością ciekawa ocena.

Po wprowadzeniu stanu wojennego Tadeusz Mazowiecki został internowany, przez następne lata pełnił funkcję doradcy Lecha Wałęsy. W 1989 r. został zaproszony do obrad Okrągłego Stołu, przy którym odgrywał kluczową rolę, a jednocześnie był podobnie jak Bronisław Geremek, Marcin Król czy Stefan Bratkowski zwolennikiem daleko idących ustępstw wobec władzy.

OCHRONIARZ UKŁADU

– W 1990 r. jechałem z Mazowieckim pociągiem do Gdańska i zapytałem go o to, jakie powinny być perspektywy naszych dalszych działań – opowiada Piotr Ł. Andrzejewski, wieloletni senator. – W odpowiedzi usłyszałem: „Panie mecenasie, nie możemy zrobić niczego, co nie byłoby w ich interesie”.

Rzeczywiście interes władz PRL został przez premiera dobrze zabezpieczony. Opozycyjni działacze stanu wojennego z goryczą przyjęli nominację na szefa MSW (i na stanowisko wicepremiera) gen. Czesława Kiszczaka, a na szefa MON gen. Floriana Siwickiego. Pod ich rządami funkcjonariusze dawnego systemu natychmiast przystąpili do czyszczenia archiwów i palenia akt.

Polityka grubej kreski, jaką wprowadzał w życie Mazowiecki, prowadziła do licznych protestów młodzieży, która postrzegała kontraktową, pomagdalenkowską rzeczywistość jako zdradę. W tym przekonaniu utwierdzało ich zachowanie rządu, który nie wahał się w styczniu 1990 r. wysłać ZOMO, przemianowane na Oddziały Prewencji MO, do rozpędzenia demonstracji przed Salą Kongresową w Warszawie, gdzie odbywał się ostatni zjazd PZPR.

Jednak znacznie bardziej haniebnie zachował się premier Mazowiecki, kiedy kazał oddziałom prewencji i brygadzie komandosów rozpędzić młodzież, która zajęła budynek KW PZPR w Gdańsku, aby uniemożliwić rozpoczęte już palenie akt. OMPO rozbiły także demonstrację zawiązaną spontanicznie w pobliżu budynku partii.

W wyniku czyszczenia archiwów, za przyzwoleniem premiera Tadeusza Mazowieckiego, bezpowrotnie zniszczonych zostało setki tysięcy dokumentów – m.in. prawie wszystkie materiały Departamentu IV MSW, który zajmował się walką z Kościołem. Dawni funkcjonariusze aparatu represji po pozytywnej weryfikacji zasilali szeregi UOP, milicjanci przeszli do policji, a komu to nie odpowiadało, szedł na emeryturę lub do biznesu.

ULEGŁOŚĆ WOBEC BERLINA

Rząd Tadeusza Mazowieckiego nie potrafił i nie chciał odciąć pępowiny łączącej Polskę z Rosją, czemu dał wyraz minister Krzysztof Skubiszewski podczas wizyty w Moskwie, deklarując, że „sojusz polsko-radziecki musi być kontynuowany bez względu na zmienione okoliczności”. Przedstawiciele rządu kilkakrotnie zapewniali, że Polska nie wystąpi ani przeciwko RWPG, ani przeciwko Układowi Warszawskiemu. Zresztą pierwszym zagranicznym gościem nowo powołanego premiera był Władimir Kriuczkow, szef KGB.

Zdaniem prof. Tadeusza Marczaka, Tadeusz Mazowiecki polskiej polityce zagranicznej nadał klientystyczny charakter. Doskonale to widać w relacjach z Niemcami.

– Co prawda udało mu się doprowadzić do traktatu granicznego z Niemcami, ale główna zasługa w tym przypada prezydentowi USA – to dzięki stanowczej postawie Amerykanów kanclerz Helmut Kohl uznał granicę na Odrze i Nysie, czemu wcześniej się opierał – przypomina prof. Marczak. – Jako premier Mazowiecki nie odważył się postawić na porządku dnia kwestii odszkodowań wojennych dla Polski, czym otworzył drogę do aroganckiego wysuwania roszczeń materialnych ze strony Niemców wobec Polski.

Z kolei jako doradca Bronisława Komorowskiego ds. zagranicznych Tadeusz Mazowiecki wziął udział w spektaklu w całym tego słowa nikczemnym. 10 lipca 2011 roku w Jedwabnem odczytał list prezydenta, w którym znalazło się sformułowanie o Narodzie Polskim jako „sprawcy” zbrodni na ludności żydowskiej.

– Brak danych, by ustalić, jaki był wkład Mazowieckiego w treść przesłania, ale trudno przypuszczać, żeby doradca prezydencki ograniczył się li tylko do roli lektora. Jeśli zaś weźmiemy pod uwagę, że główną wytyczną polityki historycznej Berlina jest przypisywanie współsprawstwa w zbrodni holokaustu innym narodom europejskim, a ostatnio szczególnie Polakom – rola Mazowieckiego rysuje się w jednoznacznie negatywnym świetle – stwierdza prof. Tadeusz Marczak.

Mazowiecki jest też symbolem tzw. transformacji ustrojowej w Polsce zapoczątkowanej planem Balcerowicza. – Po 24 latach coraz dobitniej widzimy jej efekty: zagłada przemysłu polskiego, stworzenie patologicznego systemu finansowego, obrócenie Polski w kraj kolonialny, a Polaków w lud kolonialny – podkreśla prof. Marczak. A wszystko to za cenę, jak zauważył znany chiński ekonomista Song Hongbing, „bolesnej utraty majątku narodowego”.

Anna Kołakowska, artykuł "Polityk grubej kreski" ("Nasz Dziennik", 2 listopada 2013 r.)

Artykuł „Nie możemy nic zrobić, co nie byłoby w ich interesie”. Cała prawda o Tadeuszu Mazowieckim pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
Jak Lesław Maleszka w 1992 roku walczył z lustracją. „Zapędzimy robactwo, skąd ono wylazło” https://niezlomni.com/jak-leslaw-maleszka-w-1992-roku-walczyl-z-lustracja-zapedzimy-robactwo-skad-ono-wylazlo/ Wed, 23 Oct 2013 15:41:27 +0000 http://niezlomni.com/?p=633

[caption id="attachment_634" align="alignleft" width="300"]Lesław Maleszka Lesław Maleszka[/caption]

W odruchu samoobrony, tuż przed swoim upadkiem, rząd Olszewskiego i min. Macierewicz, wypuścili - jak napisała "Gazeta Wyborcza" - "robactwo z teczek Pandory".

(...) Nasza gazeta i większość poważnych polskich pism nie będzie tych list drukować. Na pewno jednak opublikuje je prasa brukowa i niektóre szukające taniej sensacji gazety. (...) Tylko w ten sposób zapędzimy robactwo tam, skąd ono wylazło.

zespół "Gazety Krakowskiej" (Lesław Maleszka był zastępcą redaktora naczelnego; 22 czerwca 1992 r.)

Artykuł Jak Lesław Maleszka w 1992 roku walczył z lustracją. „Zapędzimy robactwo, skąd ono wylazło” pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
O ciągłości kadrowej stalinistów w polityce, mediach, nauce, sądownictwie [relacja wideo] https://niezlomni.com/o-ciaglosci-kadrowej-stalinistow-w-polityce-mediach-nauce-sadownictwie-relacja-wideo/ https://niezlomni.com/o-ciaglosci-kadrowej-stalinistow-w-polityce-mediach-nauce-sadownictwie-relacja-wideo/#respond Fri, 18 Oct 2013 08:39:51 +0000 http://niezlomni.com/?p=306

solidarni2010W spotkaniu zorganizowanym 15 października przez "Warszawską Gazetę" uczestniczyli: Grzegorz Braun, Tadeusz Płużański, Aldona Zaorska i Leszek Żebrowski. Sala SDP na Foksal była wypełniona po brzegi. Prezentujemy relację serwisu Solidarni2010.pl.

Wystąpienia panelistów koncentrowały się na rodzinach komunistów, które do tej pory odgrywają ważną rolę w polskim życiu publicznym: w polityce, mediach, nauce i wymiarze sprawiedliwości ( m.in. Hübner, Michnik, Smolar, Kryże).

Kariery dzieci stalinistów w III RP- jak wszyscy podkreślali - były możliwe, gdyż nie przeprowadzono dekomunizacji i lustracji. W karierach tych ludzi widać ciągłość kadrową, operacyjną i instytucjonalną komunizmu. Dobrym przykładem jest tu Polska Akademia Nauk i prof. Stefan Żółkiewski, o którym wspominał Tadeusz Płużański. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ci ludzie nie odcięli się od swoich rodziców, często nawet mieszkają w tych samych mieszkaniach np. w Al. Przyjaciół.

solidarni2010-2Grzegorz Braun wystąpienie urozmaicił projekcją fragmentów swoich filmów.

[quote]Choć, jak stwierdził Żebrowski, „staliniści wygrali”, to ich czas wyraźnie się kończy. Dowodem tego jest stale rosnące zainteresowanie młodych Polaków najnowszą historią Polski, m.in. odradzanie się kultu Żołnierzy Wyklętych.[/quote]

Relacja wideo z konferencji:

Artykuł O ciągłości kadrowej stalinistów w polityce, mediach, nauce, sądownictwie [relacja wideo] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/o-ciaglosci-kadrowej-stalinistow-w-polityce-mediach-nauce-sadownictwie-relacja-wideo/feed/ 0
Ważna inicjatywa patriotyczna w Krakowie: film „Odkryć Prawdę” i spotkanie z Leszkiem Żebrowskim [wideo] https://niezlomni.com/wazna-inicjatywa-patriotyczna-w-krakowie-film-odkryc-prawde-i-spotkanie-z-leszkiem-zebrowskim-wideo/ https://niezlomni.com/wazna-inicjatywa-patriotyczna-w-krakowie-film-odkryc-prawde-i-spotkanie-z-leszkiem-zebrowskim-wideo/#respond Wed, 16 Oct 2013 14:29:27 +0000 http://niezlomni.com/?p=227

alina-czerniakowskaW poniedziałek 14 października przy ulicy Loretańskiej 11 w Krakowie odbył się "Poniedziałek z Półkownikiem". Uczestnicy spotkania mogli obejrzeć film Aliny Czerniakowskiej "Odkryć Prawdę", który nie doczekał się emisji w mediach publicznych od wielu lat.

- Film przygotowałam w związku z mającym się odbyć głosowaniem Trybunału Konstytucyjnego w sprawie lustracji. To był dla mnie bezpośredni pretekst, a jednocześnie bodziec do zrealizowania tego filmu. [quote]Od dawna myślałam, aby opowiedzieć o najważniejszych procesach, które zadecydowały o obecnej kondycji narodu polskiego. Po prostu - opowiedzieć, co się w Polsce stało i za czyim przyzwoleniem, przez 18 lat wolnej Polski ukrywano i fałszowano prawdę.[/quote] A przede wszystkim odpowiedzieć na pytanie: czy Polsce i Polakom dzisiaj potrzebna jest prawda - ta wielka narodowa i ta nasza prywatna? Po to, by mieć ufność i nadzieję - mówiła Czerniakowska.

Po emisji filmu odbyło się spotkanie z Leszkiem Żebrowskim. Znany historyk, autor książek i publicysta opowiadał o korzeniach "autorytetów" III RP. Wspominał o Adamie Michniku, Jacku Kuroniu, Tadeuszu Mazowieckim. Nawiązał do rzekomego antysemityzmu w okresie PRL, który tak naprawdę był walkami frakcyjnymi. Wielu z wyrzuconych z partii jak Jakub Berman długo apelowało o możliwość powrotu na łono partii-matki...

WIDEO ZE SPOTKANIA:

Artykuł Ważna inicjatywa patriotyczna w Krakowie: film „Odkryć Prawdę” i spotkanie z Leszkiem Żebrowskim [wideo] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/wazna-inicjatywa-patriotyczna-w-krakowie-film-odkryc-prawde-i-spotkanie-z-leszkiem-zebrowskim-wideo/feed/ 0