Kraj Warty – Niezłomni.com https://niezlomni.com Portal informacyjno-historyczny Sun, 03 Dec 2023 21:00:15 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.8 https://niezlomni.com/wp-content/uploads/2017/08/cropped-icon-260x260.png Kraj Warty – Niezłomni.com https://niezlomni.com 32 32 Kraj Warty – niemiecka gazeta zastosowała nazewnictwo z czasów okupacji do opisu Polski. Natychmiastowa reakcja https://niezlomni.com/kraj-warty-niemiecka-gazeta-zastosowala-nazewnictwo-czasow-okupacji-opisu-polski-natychmiastowa-reakcja/ https://niezlomni.com/kraj-warty-niemiecka-gazeta-zastosowala-nazewnictwo-czasow-okupacji-opisu-polski-natychmiastowa-reakcja/#respond Tue, 07 Feb 2017 14:44:40 +0000 http://niezlomni.com/?p=35394

,,Badisches Tagesblatt" - niemiecki dziennik lokalny, w artykule w odniesieniu do Polski użył określenia ,,były niemiecki kraj Warty". Na incydent natychmiast zreagował konsul generalny RP w Monachium.

Niemiecki dziennik posłużył się określeniem w opisie historii fotografa mody Petera Lidnbergha, który urodził się w 1944 r. w ,,byłym niemieckim Kraju Warty (Polska).

Spotkało się to z natychmiastową reakcją:

Przypomnijmy, że Kraj Warty (Wartheland) to nazwa regionu administracyjnego utworzonego podczas II wojny światowej na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej anektowanym przez III Rzeszę.

Namiestnikiem (Reichsstatthalter) Adolfa Hitlera na Kraj Warty był Gauleiter NSDAP Arthur Greiser.

[caption id="attachment_35395" align="aligncenter" width="795"]Egzekucja Polaków przez SS Einsatzgruppen 20 października 1939 w Kórniku Egzekucja Polaków przez SS Einsatzgruppen 20 października 1939 w Kórniku[/caption]

Artykuł Kraj Warty – niemiecka gazeta zastosowała nazewnictwo z czasów okupacji do opisu Polski. Natychmiastowa reakcja pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/kraj-warty-niemiecka-gazeta-zastosowala-nazewnictwo-czasow-okupacji-opisu-polski-natychmiastowa-reakcja/feed/ 0
Einsatzgruppen, szwadrony śmierci Hitlera. Logika niemieckich masowych zbrodni [WIDEO] https://niezlomni.com/einsatzgruppen-szwadrony-smierci-hitlera-logika-niemieckich-masowych-zbrodni-wideo/ https://niezlomni.com/einsatzgruppen-szwadrony-smierci-hitlera-logika-niemieckich-masowych-zbrodni-wideo/#respond Tue, 17 Jan 2017 19:48:07 +0000 http://niezlomni.com/?p=35263

Już w pierwszych dniach po inwazji na Polskę Einsatzgruppen przede wszystkim ewidencjonowały i aresztowały przedstawicieli polskich elit oraz osoby uznawane za potencjalnie wrogie wobec narodowosocjalistycznych Niemiec.

Przyjmując, że decyzja o eksterminowaniu sowieckich Żydów była przełomem w niemieckiej polityce wobec społeczności żydowskiej, to już dla wyznaczonych do tego zadania wykonawców nie była punktem zwrotnym. Funkcjonariusze SS, Gestapo i SD zdążyli, począwszy od 1933 roku, nabrać wprawy w postępowaniu z „wrogami państwa”. Jednostki należące do trzech rodzajów formacji policyjnych wkraczały po raz pierwszy na terytorium niepodległego wcześniej państwa zaraz po Anschlussie Austrii wiosną 1938 roku. Ustanowienie trwałej kontroli Policji Bezpieczeństwa nad nowym obszarem potrwało pięć dni. W tym czasie lotne grupy złożone z funkcjonariuszy Głównego Urzędu Policji Bezpieczeństwa i SD bezwzględnie rozprawiły się z wszelkimi oznakami oporu na polu politycznym, wojskowym i ekonomicznym. Te dwie gałęzie Policji Bezpieczeństwa, nieograniczane prawem, służyły jako narzędzia wcielania w życie woli Führera.

Nazwa Einsatzgruppen pojawiła się po raz pierwszy w trakcie przygotowań do rozczłonkowania Czechosłowacji w maju 1938 roku. Działania „niezależnej” – to nazistowski eufemizm oznaczający ignorowanie obowiązujących standardów prawa – policji politycznej podczas podboju Czechosłowacji i Polski stworzyły ważne precedensy dla inwazji na Związek Sowiecki.

Podczas gdy Wehrmacht opracowywał plan zniszczenia Czechosłowacji, Reinhard Heydrich układał plany przyszłych represji politycznych i pacyfikacji Czech i Moraw. Zaproponował ścisłe współdziałanie pomiędzy operacyjnym sztabem SD (Einsatzstäbe) i Gestapo. Obie formacje policyjne były wspierane przez grupy operacyjne (Aktionsgruppen) złożone z członków Ogólnego SS lub SS-VT (SS-Verfügungstruppe) – poprzedniczki Waffen SS nadzorowane osobiście przez Heydricha. Ta wstępna struktura organizacyjna odzwierciedlała główne źródła kadry rekrutowanej do przyszłych Einsatzgruppen: SD, Gestapo i Waffen SS. Jednakże Einsatzgruppen w Związku Sowieckim, poszukując uzupełnień, wcielały do swoich szeregów także Litwinów, Łotyszy, Estończyków, Ukraińców i etnicznych Niemców. Ci ochotnicy zwani Hiwisami (od Hilfswillige) popełniali najokrutniejsze i najkrwawsze zbrodnie. W jednym przypadku litewscy Hiwisi zamknęli Żydówki w stodole, kazali im się rozebrać i wychodzić nago pojedynczo do „badania lekarskiego”. Następnie Litwini błyskawicznie rzucali się na niespodziewające się napaści ofiary i mordowali je uderzeniami żelaznych prętów i ciosami bagnetów.

W czasie zajmowania Czech i Moraw wiosną 1939 roku trzy samodzielne oddziały Einsatzgruppen wystąpiły po raz pierwszy pod jednolitym dowództwem. Wynika z tego, że Einsatzgruppen były pomysłem Heydricha, jak zeznał przesłuchiwany w Norymberdze Otto Ohlendorf, dowódca jednej z nich.

  Nie zachowały się raporty Einsatzgruppen wysyłane do przełożonych z okresu ich działalności na terenie Czech i Moraw. Jedynym źródłem na ten temat pozostają relacje oficera kontrwywiadu wojskowego (Abwehra) z tego terenu. Abwehra, wywiad i kontrwywiad wojskowy, dowodzona przez admirała Wilhelma Canarisa, była konkurentem SD na polu działalności kontrwywiadowczej i wywiadu zagranicznego.

Według majora Helmutha Groskurtha, który objeżdżał Czechy w imieniu swego zwierzchnika, admirała Canarisa, Einsatzgruppen postępowały w ślad za wojskami okupacyjnymi w celu przejęcia kontroli nad życiem politycznym i zabezpieczenia cennych czeskich zakładów zbrojeniowych. Uwerturą do tego, co miało przyjść później, była na terenie Czech i Moraw fala aresztowań przeprowadzona przez Einsatzgruppen, wymierzona głównie w uciekinierów z Rzeszy i czeskich komunistów, spotęgowana następnie licznymi aktami przemocy i terroru. Po wybuchu II wojny światowej setki Czechów padło ofiarą doraźnych egzekucji.

Na terytorium byłej Czechosłowacji Einsatzgruppen działały całkowicie niezależnie, pozostając poza jurysdykcją administracji cywilnej Protektora Rzeszy Constantina von Neuratha. Policja Bezpieczeństwa bez problemu zapewniła sobie uprzywilejowaną pozycję wobec ustępliwości Protektora, którego w 1941 roku zastąpił Heydrich. Do istotnych rozdźwięków doszło za to w relacjach z Wehrmachtem. Istniało porozumienie dotyczące sprawowania władzy wykonawczej i odpowiedzialności na tyłach stref działań wojennych, ale armia niechętnie przekazywała część swoich prerogatyw. Dowódcy wojskowi wydawali rozkazy operacyjne Einsatzgruppen, a niemieccy żołnierze zasadniczo gardzili jednostkami SD i Gestapo. Jednakowoż SS miało w przyszłości nie zapomnieć ograniczeń jakimi Wehrmacht krępował jego działania.


Relatywnie drugorzędna rola Einsatzgruppen, podobnie jak ich struktura i zadania, uległa zmianie podczas inwazji na Polskę. Tam właśnie, pod płaszczykiem działań wojennych, zyskały one sposobność brutalnej eliminacji niepożądanych rasowo elementów. Ian Kershaw zauważył, że Polska stała się poligonem doświadczalnym, na którym Einsatzgruppen mogły postępować w sposób całkowicie dowolny, nieskrępowane choćby resztkami norm prawnych, do których musiały się stosować w Niemczech, a nawet w Czechosłowacji. 1 września 1939 roku pięć (następnie dołączyła szósta) Einsatzgruppen wtargnęło na polskie terytorium bezpośrednio za plecami zwycięskich oddziałów Wehrmachtu i ponownie w jednolitej strukturze organizacyjnej, pod dowództwem oficerów SD, wśród których był również Bruno Streckenbach, późniejszy szef Wydziału I RSHA (organizacyjno-personalnego).

Podobnie jak w Czechosłowacji w 1938 roku i potem w Związku Sowieckim, również w Polsce Einsatzgruppen przesyłały raporty bezpośrednio do RSHA. Meldunki te były znacznie krótsze i nie tak precyzyjne, jak późniejsze raporty operacyjne z terenów ZSRS (Ereignismeldungen aus der UdSSR), ale zawierały najistotniejsze informacje. Już w pierwszych dniach po inwazji na Polskę Einsatzgruppen przede wszystkim ewidencjonowały i aresztowały przedstawicieli polskich elit oraz osoby uznawane za potencjalnie wrogie wobec narodowosocjalistycznych Niemiec; w szczególności komunistów, narodowców i księży katolickich. 7 września Heydrich mówił już o „eliminacji warstwy przywódczej ludności”. Nazajutrz wyjaśnił, co dokładnie miał na myśli: „Chcemy oszczędzić zwykłych ludzi, ale arystokracja, księża i Żydzi muszą zginąć”.

Einsatzgruppen zostały również włączone do realizacji szeroko zakrojonej akcji przesiedleńczej, której celem było usunięcie Żydów i Polaków z terenów włączonych do Rzeszy i przeniesienie ich na obszar nowo utworzonego Generalnego Gubernatorstwa. Ta nowa jednostka administracyjna objęła okupowane ziemie polskie z wyłączeniem obszarów wcielonych do Rzeszy (Kraj Warty oraz Prusy Zachodnie i Południowo-Wschodnie). Na jej czele stanął – jako Generalny Gubernator – Hans Frank, który szybko dał się poznać jako osobnik brutalny, skorumpowany oraz nieudolny. Został powieszony w Norymberdze za prowadzenie bezwzględnej eksterminacji ludności polskiej i żydowskiej. Przebywając już w więzieniu, Frank przeszedł na katolicyzm, a podczas jednej rozpraw sądowych oświadczył, że nie wystarczy nawet tysiąclecia, by zmazać winy Niemiec.

Heydrich przekazał Einsatzgruppen instrukcje w specjalnym piśmie z 21 września 1939 roku. Podkreślił w nim konieczność ewidencjonowania Żydów i ich własności oraz zakładania gett we współpracy z żydowskimi samorządami, osławionymi Judenratami, których działalność wywołuje czasem wątpliwości etyczne. Zalecenia te miały obowiązywać aż do czasu, kiedy możliwe stałoby się przesiedlenie Żydów na Wschód. Decyzję co do skali oraz synchronizacji tych przedsięwzięć pozostawił Heydrich w gestii dowódców Einsatzgruppen, przypominając im jednak, iż mają nie zakłócać działań wojennych.

Fragment rozdziału 1: Historia Einsatzgruppen, Helmut Langerbein, Szwadrony śmierci Hitlera. Einsatzgruppen i logika masowej zbrodni, Wyd. Replika, Zakrzewo 2016. Książkę można nabyć TUTAJ.

Co sprawiło, że Einsatzgruppenn – szwadrony śmierci Hitlera – wymordowały setki tysięcy niewinnych ludzi? Helmut Langerbein postawił sobie za zadanie ustalenie motywów, które sprawiły, że kadry Einsatzgruppenn w latach 1941-1942 przyniosły śmierć setkom tysięcy ludzi na okupowanych terenach Związku Sowieckiego. Niemcy dokonywali aktów masowego ludobójstwa bez sprzeciwu i wątpliwości. Dlaczego tak skrupulatnie wykonywali rozkazy, często budzące w nich samych odrazę? Którym wewnętrznie się sprzeciwiali? Dlaczego z własnej inicjatywy wykraczali poza już i tak zbrodnicze instrukcje? Dlaczego bezbronne ofiary doświadczały od nich przed śmiercią okrutnego, bestialskiego traktowania?

Punktem wyjścia do tych rozważań są wnioski przedstawione w pracach uznanych badaczy Holocaustu: Christophera Browninga i Daniela Goldhagen. Langerbein przeprowadza własną analizę powodów, które „zwykłych ludzi” zamieniły w ludobójców. Wychodząc od materiałów podstawowych, jakimi były akta zbrodniarzy z Einsatzgruppen, znacząco rozszerza bazę źródłową o materiały procesowe z innych okręgów sądowych Niemiec. Szczególną wagę przykłada do pochodzenia społecznego, wykształcenia i kariery zawodowej przyszłych masowych morderców. W tym celu dzieli sprawców na kilka grup i każdą poddaje wnikliwej analizie, nierzadko dochodząc do zaskakujących wniosków.

Szczególną uwagę Langerbein poświęca analizie „patologicznych zabójców”, czyli oficerów SS. Pomimo starannego wychowania i wyższego wykształcenia, w ekstremalnych warunkach Holocaustu, ujawnili oni najnikczemniejsze strony ludzkiej natury. Znajdowali specyficzną satysfakcję w dręczeniu i upodlaniu ofiar, których los i tak był przesądzony z woli Hitlera.

Autor przeciwstawia im przypadki zbrodniarzy „sprawiedliwych”, skruszonych i uniewinnionych przez sądy.
Szwadrony śmierci Hitlera rzucają nowe światło na motywy Holocaustu. Prezentują zarazem szerokie spektrum portretów bezpośrednich sprawców zbrodni, wnikając w głąb ich indywidualnych motywacji.

Helmut Langerbein urodził się w 1962 roku w Wickede (Zagłebie Ruhry) w Nadrenii Północnej-Westfalii (Niemcy). W latach 1981‒1993 był pilotem Luftwaffe, gdzie uzyskał stopień kapitana. W okresie od 1988 do 1993 roku dowodził kompanią szkoleniową w Mengen. Następnie przeniósł się do USA i poświęcił studiom historycznym. Uzyskawszy stopień doktora, został wykładowcą historii na University of California w Santa Cruz oraz w Hartnell College w Salinas. Obecnie jest dziekanem College of Liberal and Performing Arts na Southern Arkansas University w Magnolii.

Artykuł Einsatzgruppen, szwadrony śmierci Hitlera. Logika niemieckich masowych zbrodni [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/einsatzgruppen-szwadrony-smierci-hitlera-logika-niemieckich-masowych-zbrodni-wideo/feed/ 0
Kraj Warty, czyli poligon narodowego socjalizmu. Zbrodnicze eksperymenty społeczne a Polacy, którzy nie zostali wypędzeni do Generalnego Gubernatorstwa https://niezlomni.com/kraj-warty-czyli-poligon-narodowego-socjalizmu-zbrodnicze-eksperymenty-spoleczne-a-polacy-ktorzy-nie-zostali-wypedzeni-do-generalnego-gubernatorstwa/ https://niezlomni.com/kraj-warty-czyli-poligon-narodowego-socjalizmu-zbrodnicze-eksperymenty-spoleczne-a-polacy-ktorzy-nie-zostali-wypedzeni-do-generalnego-gubernatorstwa/#respond Tue, 15 Jul 2014 10:09:15 +0000 http://niezlomni.com/?p=14384

Arthur Greiser nazwał Kraj Warty „poligonem narodowego socjalizmu”. To w Poznaniu, Gnieźnie, Inowrocławiu, Łodzi, Kaliszu i Włocławku w latach 1939–1945 przeprowadzano zbrodnicze eksperymenty społeczne. W ich cieniu próbowali żyć, a nawet walczyć Polacy, których nie wypędzono do Generalnego Gubernatorstwa.

„Poligon” to kolejna książka Leszka Adamczewskiego o Kraju Warty. Z dziejów tego utworzonego jesienią 1939 roku z ziem polskich okręgu Rzeszy autor wybrał kilkadziesiąt sensacyjnych historii: od tragicznej śmierci syna Greisera pod Międzychodem, przez tajemniczą katastrofę Halifaksa nad Nowymi Skalmierzycami i amerykańskie bombardowania Poznania, po ostatnią defiladę w Posen. Autor przedstawia też nieznaną historię oddziału partyzanckiego na Pałukach i nie pomija najbardziej tragicznych epizodów z dziejów Kraju Warty, w tym zagłady Żydów.

Poligon_72dpi

Leży przede mną 32-stronicowa broszura Albina Wietrzykowskiego Powrót Arthura Greisera, kupiona w 2012 roku za złotówkę w jednym z poznańskich antykwariatów. Z wielu względów to unikatowe wydawnictwo. Książeczka, która w 1946 roku błyskawicznie ukazała się nakładem Księgarni Wydawniczej Spółdzielni „Pomoc” w Poznaniu, miała poznaniakom uświadomić ogrom zbrodni człowieka zasiadającego na ławie oskarżonych w procesie przed Najwyższym Trybunałem Narodowym. Uświadomić, a nie przypomnieć, bo w Wielkopolsce o zbrodniach hitlerowskich nikt nie zapomniał.

By zaś pokazać, że autor książeczki jest osobą, która ma sporo do powiedzenia o zbrodniach oskarżonego, na jej stronie tytułowej zamieszczono reprodukcję urzędowego dokumentu. Sąd Apelacyjny w Poznaniu, Wydział Karny, w imieniu Najwyższego Trybunału Narodowego wzywa w nim obywatela Albina Wietrzykowskiego, zamieszkałego w Poznaniu przy ulicy Wyspiańskiego 10/8, do osobistego stawienia się w charakterze świadka 23 czerwca 1946 roku o godzinie 14:00 w Auli Uniwersyteckiej w Poznaniu w sprawie karnej przeciwko Arturowi (tak w oryginale) Greiserowi.

„Spełniły się nasze najgorętsze życzenia z lat tyranii hitlerowskiej w Wielkopolsce. Ten największy i najnikczemniejszy kat, który przez przeszło pięć lat pluł nam w twarz, deptał naszą godność narodową, gnębił, uciskał, wywoził, katował i mordował – ów przeklęty Greiser jest w naszych rękach”. Tak rozpoczyna się Powrót Arthura Greisera.

Młody Greiser – według Wietrzykowskiego – już w swej rodzinnej Środzie „przede wszystkim lubił się bić. Chętnie zaczepiał Polaków, ubliżał, wszczynał awantury i uciekał się do rękoczynów”. Gdy za „brudne machinacje” ojca całą rodzinę przesiedlono do Inowrocławia, „młody Greiser na tle nienawiści do Polaków wszczynał stałe awantury na terenie szkoły, stwarzając atmosferę otwartej walki narodowościowej. Do jakiego stopnia Greiser spotęgował wymienione awantury, świadczyć może fakt, iż rada pedagogiczna, składająca się z samych niemców, uznała za wskazane wreszcie wydalić niepohamowanego ucznia z gimnazjum. Ta wymowna decyzja pobudziła Greisera do zemsty, ale nad Polakami”. By uniknąć podejrzenia o błąd, dodam więc, że słowa „Niemcy” i „Niemiec” Wietrzykowski konsekwentnie pisał z małej litery.

Gwoli ścisłości trzeba dodać, że Polacy pamiętający mieszkającą w Środzie rodzinę Greiserów, tuż po drugiej wojnie światowej wystawiali jej dobrą opinię. „Polakom krzywdy nie robiła” – twierdziła Marianna Dolata, jednocześnie podkreślając, że w Urzędzie Namiestnika Rzeszy w Kraju Warty pracowali również Polacy, co jest faktem mało znanym, bo po wojnie celowo go przemilczano. Zajmowali oni podrzędne stanowiska urzędnicze lub obsługi technicznej. To byli – powtórzę – Polacy i nikt od nich nie wymagał podpisania volkslisty, czyli deklaracji przynależności do narodu niemieckiego. Jest niemożliwe, by świadek Albin Wietrzykowski o tych i innych sprawach nie wiedział.

Można dzisiaj – przy pełnym szacunku dla ofiar hitleryzmu – kpić z broszury Wietrzykowskiego, cytować co bardziej charakterystyczne dla jego stylu zdania; ale po co? Tak się wtedy pisało i Wietrzykowski nie był wcale wyjątkiem. Co więcej, gdyby ktoś w połowie 1946 roku napisał rzetelną biografię Arthura Greisera, na wzór wielokrotnie cytowanej na następnych stronach pracy Catherine Epstein Wzorcowy nazista z 2010 roku, prawdopodobnie zostałby powieszony razem z byłym namiestnikiem Rzeszy i gauleiterem Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotników. Takie to były czasy i dlatego z tym większym szacunkiem należy odnosić się do Najwyższego Trybunału Narodowego – jego sędziów, prokuratorów i obrońców – którzy zapewnili Greiserowi mimo wszystko uczciwy proces.

Gdy po ogłoszeniu wyroku skazującego Arthura Greisera na karę śmierci w Auli Uniwersyteckiej zgaszono światła w ozdobnych żyrandolach i wyłączono dodatkowe reflektory, nad głową skazańca rozpoczął się polityczny taniec hien. Jego publiczna egzekucja na stokach poznańskiej Cytadeli nie miała bowiem nic wspólnego ze sprawiedliwością, co poniewczasie zrozumiał nawet ówczesny minister sprawiedliwości w Tymczasowym Rządzie Jedności Narodowej RP Henryk Świątkowski. „Pragnę podkreślić z całą stanowczością, iż jestem zdecydowanym przeciwnikiem publicznego wykonywania kary śmierci” – napisał Świątkowski w tygodniku „Przekrój” z 29 września 1946 roku. I w dalszej części swej publikacji minister dodał między innymi: „Publiczne obwieszczenie przez prokuratora o wykonaniu wyroku śmierci czyni całkowicie zadość wymogom odwetu prewencji ogólnej. Aby uzyskać zadośćuczynienie za potworną krzywdę, jaką wyrządził nam hitleryzm – nie musimy koniecznie przyglądać się przedśmiertnym drgawkom skazańca. Wystarczy, gdy na publicznej rozprawie sądowej możemy obserwować, jak butny pan życia i śmierci tysięcy […] przeistacza się w łachman ludzki, płaszczy się i żebrze o litość – aby tylko ocalić swe nędzne istnienie”.

Postać Arthura Greisera przewijać się będzie przez następne strony tej książki. I nic dziwnego, bo Greiser był rzeczywistym, a nie malowanym rządcą Kraju Warty. Interesował się praktycznie wszystkimi sprawami: od wielkiej polityki nazistowskiej, poprzez zwalczanie polskości i eksterminację Żydów, po losy poszczególnych dzieł sztuki, zrabowanych polskim właścicielom. W Poznaniu Greiser osiągnął szczyt swej kariery politycznej, chociaż przed wojną przez kilka lat był głową państwa i jednocześnie szefem rządu, bo te dwa urzędy łączył w sobie prezydent Senatu Wolnego Miasta Gdańska, ale tam pełnia władzy spoczywała w rękach gdańskiego gauleitera NSDAP Alberta Forstera. Także w Poznaniu nastąpił upadek Greisera. Wcale nie podczas procesu i egzekucji, jakby się wydawało, ale w chwili jego panicznej ucieczki ze stolicy swego „królestwa”. Ze szczytu stoczył się na samo dno, wielu swych ziomków zostawiając na pastwę losu.

Poligon nie jest jednak biografią Arthura Greisera. I nie jest monografią Kraju Warty. To zbiór mniej lub bardziej sensacyjnych reportaży z dziejów tej powstałej w październiku 1939 roku prowincji Rzeszy i dni poprzedzających jej utworzenie z części okupowanych przez Niemcy ziem polskich.

Krajowi Warty i jej namiestnikowi poświęciłem wydany na początku 2011 roku Zmierzch bogów w Posen, który spotkał się z życzliwym przyjęciem Czytelników i był nominowany do organizowanego przez Bibliotekę Raczyńskich konkursu na najlepszą książkę o Poznaniu w tymże 2011 roku. Poligon utrzymany jest w podobnej konwencji, a jeśli w pojedynczych przypadkach wracam do tematów poruszonych w pierwszej książce poświęconej „królestwu” Greisera, to tylko dlatego, że udało mi się dotrzeć do nowych materiałów, które uznałem za interesujące i warte przedstawienia Czytelnikom.

Był czwartek, 31 sierpnia 1939 roku. Jak się miało nazajutrz okazać, ostatni dzień pokoju w tej części Europy. Prezydent Senatu Wolnego Miasta Gdańska Arthur Greiser zapewne zastanawiał się, co się z nim stanie, gdy odezwą się działa przebywającego w Danzig z wizytą kurtuazyjną starego pancernika Schleswig-Holstein. Nie miał złudzeń, że z chwilą przygotowanej już likwidacji wolnego miasta i przyłączenia Gdańska do Rzeszy zostanie bezrobotnym. Skonfliktowany z nim Albert Forster postara się już, by nad Motławą nie miał czego szukać. Później opowiadał, że myślał wtedy o służbie wojskowej w Kriegsmarine.

Tymczasem w Poznaniu dobiegał końca kolejny upalny dzień kończącego się lata. Nad miasto nadciągały czarne burzowe chmury…

Artykuł Kraj Warty, czyli poligon narodowego socjalizmu. Zbrodnicze eksperymenty społeczne a Polacy, którzy nie zostali wypędzeni do Generalnego Gubernatorstwa pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/kraj-warty-czyli-poligon-narodowego-socjalizmu-zbrodnicze-eksperymenty-spoleczne-a-polacy-ktorzy-nie-zostali-wypedzeni-do-generalnego-gubernatorstwa/feed/ 0
40 tysięcy osób zamordowanych, 10 razy tyle wypędzonych – już w niedzielę będziesz mógł zapalić im znicz https://niezlomni.com/40-tysiecy-osob-zamordowanych-10-razy-tyle-wypedzonych-juz-w-niedziele-bedziesz-mogl-zapalic-im-znicz/ https://niezlomni.com/40-tysiecy-osob-zamordowanych-10-razy-tyle-wypedzonych-juz-w-niedziele-bedziesz-mogl-zapalic-im-znicz/#respond Tue, 15 Oct 2013 16:14:52 +0000 http://niezlomni.com/?p=213

Martyrologia Polaków na terenach wcielonych do Rzeszy"Zapal znicz pamięci" to akcja, którą zaplanowano na 20 października. Cel? Przypomnienie o martyrologii obywateli polskich podczas II wojny światowej na terenie dawnych ziem wcielonych do III Rzeszy Niemieckiej. Wystarczy zapalić znicz w miejscach kaźni Polaków w najbliższą niedzielę...

Jak przypomina pomysłodawczyni akcji Anna Gruszecka, sytuacja Polaków w anektowanej Wielkopolsce, Pomorzu, Ziemi Łódzkiej czy na Śląsku w pierwszych miesiącach wojny była tragiczna. W masowych zbrodniach ginęła inteligencja, lokalni politycy, ziemianie, osoby duchowne.

[quote]Niewielu wie, że na ziemiach wcielonych zamordowano wówczas – tylko do końca 1939 roku – 40 tysięcy osób. [/quote]Niemcy wprowadzili znacznie większy terror niż na terenie Generalnego Gubernatorstwa.

Tegoroczna akcja „Zapal znicz pamięci" ma na celu również przypomnienie o wysiedleniach. Najbliżsi zamordowanych wkrótce po ich śmierci często pozbawiani byli domów i mienia. Wielka akcja wysiedleń ludności polskiej i żydowskiej do Generalnego Gubernatorstwa w celu wzmocnienia potencjału niemieckiego na terenach wcielonych do III Rzeszy rozpoczęła się już 12 października 1939 r. w Gdyni.

[quote]Na miejsce wyrzuconych obywateli II Rzeczypospolitej, do ich majątków, gospodarstw, zakładów rzemieślniczych, fabryk, sklepów, przychodzą Niemcy. W latach 1939-1941 tylko do Generalnego Gubernatorstwa wyrzucono wtedy, pozbawiając mienia i źródeł utrzymania, ponad 414 tysięcy osób.[/quote]

Artykuł 40 tysięcy osób zamordowanych, 10 razy tyle wypędzonych – już w niedzielę będziesz mógł zapalić im znicz pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/40-tysiecy-osob-zamordowanych-10-razy-tyle-wypedzonych-juz-w-niedziele-bedziesz-mogl-zapalic-im-znicz/feed/ 0