Kołobrzeg – Niezłomni.com https://niezlomni.com Portal informacyjno-historyczny Sun, 03 Dec 2023 21:00:15 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.8 https://niezlomni.com/wp-content/uploads/2017/08/cropped-icon-260x260.png Kołobrzeg – Niezłomni.com https://niezlomni.com 32 32 Błyskotliwa, wstrząsająca i oryginalna powieść o wyobcowaniu i samotności.”Mniemania” Włodzimierza Kruszony https://niezlomni.com/blyskotliwa-wstrzasajaca-i-oryginalna-powiesc-o-wyobcowaniu-i-samotnosci-mniemania-wlodzimierza-kruszony/ https://niezlomni.com/blyskotliwa-wstrzasajaca-i-oryginalna-powiesc-o-wyobcowaniu-i-samotnosci-mniemania-wlodzimierza-kruszony/#respond Tue, 22 Dec 2020 04:56:50 +0000 https://niezlomni.com/?p=51235

Sąsiedzi codziennie się mijają, rozmyślają o sobie i oceniają nawzajem. Pozostają jednak uwięzieni we własnych wyobrażeniach. Spotykają się i rozmawiają, ale prawie wszyscy są samotni. Każdy skrywa jakieś tajemnice, czegoś się wstydzi, coś kombinuje, za czymś tęskni.


Czytelnik zagłębia się w myśli, motywy działań, namiętności i lęki bohaterów. Ich barwną różnorodność odzwierciedla język. Niekiedy wulgarny i dosadny, kiedy indziej ociera się o styl naukowy.

Włodzimierz Kruszona, Mniemania, Wydawnictwo Replika, Poznań 2020. Książkę można nabyć na stronie Wydawnictwa Replika.

Kołobrzeg, lato 2018 roku. Mieszkańcy kamienicy w uzdrowiskowej części miasta tworzą małą, lokalną społeczność. Wojciech, starszy nauczyciel, gości na wakacjach ukochaną wnuczkę, Lidkę. Po sąsiedzku mieszkają Julia i Mateusz – rodzice malutkiego Felka, oraz Beata i Andrzej – małżeństwo przechodzące kryzys. Ich pogrążony w nieszczęśliwej miłości syn Darek jest niespełnionym pisarzem pracującym w muzeum historycznym. U dozorczyni Danuty na przepustce z więzienia przebywa syn Janek.

Fragment

Ojej, mama, no nie mogłem przyjechać, krzyczał Janek do telefonu. Wstrzymano mi urlop, nie rozumiesz tego? Ile razy mam ci mówić? Dlaczego wstrzymano? No wyszła taka jedna sprawa, ustawa i już. Co ci będę teraz opowiadał! O wszystkim musisz wiedzieć?

Danka zachłysnęła się i zaczęła chlipać. Przestań, Janku, nie żartuj sobie z matki. Ja nawet nie wiem, czy ty prawdę mi mówisz, czy znowu kłamiesz, skarżyła się, zaś on wydarł się na całe gardło: Jak nie wiesz, to po co pytasz? Sama sprawdzisz, jak jest naprawdę. Zawsze najłatwiej mnie oskarżyć. Kłamiesz, Jasiu, bo jesteś kłamcą od urodzenia. I koniec rozmowy. A nawet nie wiesz, jak było, więc nie możesz mówić, że kłamię. Z jakiej niby racji? Kurwa! Najpierw trzeba znać prawdę, żeby innym zarzucać kłamstwo, mama.

No niby coś w tym jest, przyznała w duchu Górna, coś jest na rzeczy, synku, niemniej poczuła się urażona. Jasiu, jak ty ze mną rozmawiasz, jakim tonem? W ogóle z tobą nie rozmawiam, mamo. O czym teraz mamy gadać, kiedy wszyscy naokoło mnie słuchają? Za tydzień do ciebie przyjadę, obiecali, że mnie puszczą, więc przyjadę i wtedy sobie pogadamy do syta. Jak z kopyta! A na razie siedź cicho, jak jest ci dobrze – i czekaj.

Wcale nie jest mi dobrze, kto ci powiedział, że jest mi dobrze? I czy to aby prawda, że w przyszły poniedziałek na pewno przyjedziesz? Danuta Górna zlękła się nadziei, gdyż znowu ją przecież zawiedzie ta nadzieja, jak zwykle zresztą, a ona tego nie przeżyje; już nie ma siły. Tymczasem Janek rugał ją obcesowo, właściwie po chamsku. Dlaczego przeklinasz tak paskudnie, synku? Jak znowu przeklinam, mamo? Wszyscy tak teraz mówią. A ty przesadzasz i jeszcze wyjeżdżasz mi z jakąś pierdoloną prawdą! Ty najpierw musisz sama uwierzyć, że przyjadę, że właśnie tak będzie, żeby nareszcie się o tym przekonać. Inaczej nie ma. Tylko że ty nigdy mi nie wierzyłaś i dlatego jest dzisiaj z nami to, co jest; oboje to widzimy. Dobra, mama, masz jeszcze coś? Bo muszę kończyć.

Jasiu! Zlękła się, iż zaraz ich rozłączą. To ma być wszystko, cała upragniona rozmowa? Tyle tylko dla niej? Ochłap z łaski? Jasiu, Janeczku, wołała z bólem, zaś on jęknął zniecierpliwiony: Chryste Panie, co znowu, mama? Coś ważnego? Jak na to odpowiedzieć? Nie, już nic, Janeczku. Coś ci miałam mówić, pytać o coś, ale już nic. Wyleciało mi teraz z głowy, zdenerwowałam się. Już dobrze, Janku. Trzymaj się tam.
Próbowała powiedzieć, że go kocha, jednak jakoś nie potrafiła. Nie przeszły jej przez gardło te słowa. Łatwiej zapytać czy czegoś mu nie potrzeba, czy coś przysłać. Na ten tydzień już nie warto, odburknął rozeźlony. No to co ja mam robić? Nic, spokojnie czekać, mama. Tydzień to niedługo, raz dwa zleci. Tak ci się tylko zdaje, powiedziała ponuro, lecz Janek już jej nie słuchał. Do zobaczyska, mama, usłyszała w komórce, trzymaj się zdrowo. „Trzymaj się”. No trzymam się, jak umiem, jaki mam wybór? Nic nie odrzekł. Czyli koniec na dzisiaj. Dwie dziurki w nosie i skończyło się. Coś w niej pękło, zawołała do telefonu z rozpaczą: Tylko przyjedź, Jasiu. Pamiętaj, przyjeżdżaj prędko. Nie okłamuj starej matki. Bo co, zadrwił, bo to by było niegodziwe? No tak, przełknęła łzy, takie właśnie by było. Okrutne i niegodziwe. No i chuj z tym, zawołał zuchwale na pożegnanie. Trzymaj się, mama!

Nigdy nie powie się tego, co się z góry obmyśliło, zwyczajnie nigdy. Braknie czasu. Tego, co by się chciało, człowiek nie powie. Przy konfesjonale też nie. Beata Myga nie miała co do tego wątpliwości. Tego, co by się chciało, mówić nie należy, tak trzeba to ująć, bo nie wolno robić z siebie i ze swojego życia bezpłatnego widowiska , zamienić się w żer dla plotek. Pani Górna, kiedy ją zapytać, dlaczego syn nie przyjechał, jak zapowiadała, ledwie coś tam odburknie przez ramię, że teraz nie mógł, niby w pracy go zatrzymali, ale w przyszłym tygodniu to już raczej przyjedzie, szkoda tylko ciasta, które upiekła, bo uschnie na kamień, tak się biedna żali i zamiata schody. Do kogo ta mowa? Od razu widać, że kobieta kłamie. Nie o tym cieście, tak pewnie jest, w to nie wątpię, lecz o synu kłamie mi w żywe oczy i popija herbatą. Czy my nie wiemy, że ten jej Janek siedzi, bo okradł aptekę? Zresztą nie tylko ją, więcej miał za uszami, z jakąś bandyterką się spiknął, gadano o handlu narkotykami, ale tego mu nie udowodniono, więc pozostała tylko apteka.

Wszyscy w naszym domu o tym wiedzą, tylko nic się o tym nie mówi, żeby stróżce nie sprawić przykrości, bo co ona, biedaczka, temu winna? Taki człowiek delikatny, kobieta zwłaszcza, na wszystko w zasadzie pozwala, więc mężowie nas oszukują na każdym kroku, oto tego efekt. Miej sumienie, Beata, zlituj się, jeden błąd, jedno zaślepienie ma przekreślić całe nasze wspólne życie, tyle lat razem, skamle mi Andrzej. Łajdackie gadanie! Każdy chce, żeby drugi miał sumienie, honor, żeby był uczciwy i lojalny, ale sam ani myśli być taki, tylko jak mu tam wygodnie. Szkoda gadać, bo i po co? Świata nie zmienię, a mężczyzn to już na pewno. Nie ma o czym marzyć, lepiej się na plaży smażyć, tak mi onegdaj zasunął Kapica, ten sąsiad z drugiego piętra, który się ponoć szykuje do obnośnego handlu na plaży, tak jego żona rozpowiada. Mało mu podobno pracy na kortach tenisowych. Bo tacy są prawdziwi mężczyźni – każdą okazję chwytają i wykorzystają, żeby zarobić coś ekstra dla rodziny! A Jędrek jak na ich tle wygląda? Jak pół dupy zza krzaka; oto jak!

Artykuł Błyskotliwa, wstrząsająca i oryginalna powieść o wyobcowaniu i samotności.”Mniemania” Włodzimierza Kruszony pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/blyskotliwa-wstrzasajaca-i-oryginalna-powiesc-o-wyobcowaniu-i-samotnosci-mniemania-wlodzimierza-kruszony/feed/ 0
Zjednoczony Ursynów zagra w piątek w Kołobrzegu https://niezlomni.com/zjednoczony-ursynow-zagra-w-piatek-w-kolobrzegu/ https://niezlomni.com/zjednoczony-ursynow-zagra-w-piatek-w-kolobrzegu/#respond Wed, 30 Mar 2016 16:40:08 +0000 http://niezlomni.com/?p=26621

zu

Więcej informacji na temat Zjednoczonego Ursynowa znajdziesz TUTAJ.

Artykuł Zjednoczony Ursynów zagra w piątek w Kołobrzegu pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/zjednoczony-ursynow-zagra-w-piatek-w-kolobrzegu/feed/ 0
Pierwszy oficer z armii niemieckiej, który chciał walczyć dla Polski po odzyskaniu niepodległości. I wywalczył dla niej Wielkopolskę https://niezlomni.com/pierwszy-oficer-z-armii-niemieckiej-ktory-chcial-walczyc-dla-polski-po-odzyskaniu-niepodleglosci-i-wywalczyl-dla-niej-wielkopolske/ https://niezlomni.com/pierwszy-oficer-z-armii-niemieckiej-ktory-chcial-walczyc-dla-polski-po-odzyskaniu-niepodleglosci-i-wywalczyl-dla-niej-wielkopolske/#respond Fri, 27 Dec 2013 12:26:52 +0000 http://niezlomni.com/?p=4761

Stanisław TaczakBył pierwszym oficerem Polakiem z armii niemieckiej, który zgłosił się w Warszawie do dyspozycji Ministerstwa Spraw Wojskowych zaraz po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Przyszedł z polskim orzełkiem przypiętym do niemieckiej oficerskiej czapki.

Jak sam wspominał:

„Rozbrajano wtedy Niemców na ulicach Warszawy, (…) kiedy grupka młodych i ze mną chciała to uczynić, ofuknąłem chłopców ostro po polsku. Stanęli jak wryci. Powiedziałem im, że jestem Polakiem i niezwłocznie wstąpię do Wojska Polskiego, co też niebawem uczyniłem”.

Już 17 listopada 1918 roku poprowadził ulicami Warszawy pochód Polaków z byłej armii niemieckiej. A wkrótce kapitan Stanisław Taczak został głównodowodzącym powstania w Wielkopolsce, zakończonego naszym zwycięstwem.

Homer i Wergiliusz w oryginale

Taczakowie na początku XIX wieku sprowadzili się do Mieszkowa, małej osady leżącej niedaleko Jarocina, przy dawnym szlaku handlowym z Poznania do Kalisza. Rodzina była tradycyjnie polska, patriotyczna i katolicka, w takim duchu wychowywała też kolejne pokolenia. Rodzice Stanisława, Andrzej, który walczył w Powstaniu Styczniowym, oraz Balbina pochodząca z Litwy, skąd w obawie przed popowstaniowymi represjami przeniosła się do zaboru pruskiego, mieli oberżę przy placu targowym. Poza sklepem kolonialnym i restauracją urządzili w niej także salę bilardową z grającą szafą, gdzie odbywały się chrzty, wesela i stypy oraz wszelkie zebrania polskich organizacji i towarzystw.

Stanisław, urodzony 8 kwietnia 1874 roku, miał pięciu braci (jeden zmarł niedługo po urodzeniu) oraz siostrę Marię. Wszystkim dzieciom rodzice zapewnili wykształcenie. Ignacy został nauczycielem, Michał – lekarzem, a Teodor i Leon obrali stan duchowny. Początkowo teologię chciał też studiować Stanisław, ale ostatecznie wybrał Akademię Górniczą we Freibergu w Saksonii. Wcześniej ukończył gimnazjum klasyczne w Ostrowie Wielkopolskim, w którym jedynym nauczycielem Polakiem był ksiądz od religii.

Stanisław jednak, należąc do kółka samokształceniowego Towarzystwa Tomasza Zana, umacniał swój charakter narodowy i doskonale nauczył się języka polskiego oraz poznał historię Polski. Z niemieckiego gimnazjum wyniósł zaś biegłą znajomość greki i łaciny, tak że jeszcze mając 85 lat, recytował Homera i Wergiliusza w oryginale, tłumaczył klasycznych autorów i udzielał wnukom korepetycji z łaciny.

[caption id="attachment_4766" align="alignleft" width="300"]Prezydent RP Ignacy Mościcki po zwiedzaniu kościoła ewangelickiego. Widoczni m.in. generał Stanisław Taczak, minister komunikacji Alfons Kuhn, minister reform rolnych Witold Staniewicz. Prezydent RP Ignacy Mościcki po zwiedzaniu kościoła ewangelickiego. Widoczni m.in. generał Stanisław Taczak, minister komunikacji Alfons Kuhn, minister reform rolnych Witold Staniewicz.[/caption]

Na studiach nie tylko objawił talent przyszłego uczonego, ale nie zaniedbał też polskich obowiązków. Należał do Związku Młodzieży Polskiej oraz przez kilka lat do Polskiej Partii Socjalistycznej, w której – jak wspominał – był gorącym sympatykiem wydawanego w Londynie czasopisma „Przedświt”. Jako inżynier dyplomowany został asystentem na Politechnice Berlińskiej, w Instytucie Doświadczalnym w Dahlem na przedmieściach Berlina. Razem ze znanym uczonym prof. Friedrichem W. Hinrichsenem napisał jedno z najważniejszych dzieł w dziedzinie chemii węgla. Od 1904 roku Stanisław był żonaty z Ewą Wichmann, córką bogatego rentiera z Kołobrzegu, z którą stworzył prawdziwie polski dom. Mieli dwoje dzieci – Stanisława i Aleksandrę.

Przez cały czas, kiedy Taczakowie mieszkali w Berlinie, Stanisław „utrzymywał żywe kontakty z młodzieżą polskiego pochodzenia i organizacjami krzewiącymi umiłowanie Ojczyzny”. Jego dom był zawsze otwarty dla Polaków, bywał w nim m.in. poseł Władysław Seyda. Na święta i letnie wakacje rodzina wyjeżdżała najczęściej do Poznania.

A Ojczyzna nasza wolna

Stanisław po odbyciu jednorocznej służby wojskowej w armii pruskiej, po studiach oraz późniejszych okresowych ćwiczeniach, od 1913 roku był porucznikiem i chociaż w chwili wybuchu pierwszej wojny światowej miał już 40 lat, został zmobilizowany do armii cesarskiej. Wkrótce awansował na kapitana i dowodził batalionem na froncie rosyjskim. W grudniu 1916 roku, gdy Legiony Polskie po aresztowaniu Piłsudskiego miały być reorganizowane na wzór armii niemieckiej, kapitan Taczak poprosił o przeniesienie jako instruktor do 2. Batalionu 6. Pułku Piechoty Legionów do Nałęczowa, a potem Dęblina. Pozostawił tam po sobie „pamięć dobrego patrioty, gdyż mimo że był oficerem armii niemieckiej – umiał w szeregach podkomendnych podtrzymać i rozbudzić ducha patriotyzmu i myśl o niepodległej”.

Po zgłoszeniu się do Wojska Polskiego, w połowie grudnia 1918 roku, Taczak, zaniepokojony wiadomościami z Berlina, poprosił generała Stanisława Szeptyckiego o urlop, aby spotkać się z rodziną. W drodze powrotnej zajechał do Poznania do swoich braci. Teodor był w Poznańskiem bardzo znany, najpierw jako wikary w kościele św. Wojciecha, a potem profesor prawa kanonicznego, teologii moralnej i nauk społecznych w seminarium gnieźnieńskim oraz kanonik przy kolegiacie św. Jerzego w Gnieźnie. Był autorem czterech podręczników prawa kościelnego i redaktorem „Wiadomości Apologetycznych”, znał poza tym wszystkich najważniejszych polskich działaczy społecznych w Poznańskiem, w tym ks. Stanisława Adamskiego i Wojciecha Korfantego.

Właśnie ks. Teodor opowiedział bratu o wydarzeniach, jakie zaszły w Poznaniu w czasie wizyty światowej sławy pianisty Ignacego Jana Paderewskiego, który swoje przemówienie do tłumnie zgromadzonych przed hotelem Bazar rodaków zakończył słowami:

[quote]Niech żyje Polska, zgoda, jedność, a ojczyzna nasza wolna, zjednoczona z naszym polskim Wybrzeżem żyć będzie po wsze czasy[/quote]

stanislaw-taczak2Następnego dnia, 27 grudnia, podczas kolejnych wielotysięcznych, patriotycznych manifestacji doszło do pierwszych starć z grupami Niemców prowokująco znieważających biało-czerwone flagi oraz demolujących polskie lokale. Oddziały Straży Bojowej i Polskiej Organizacji Wojskowej rozpoczęły przejmowanie głównych budynków w mieście (zginął wtedy Franciszek Ratajczak, członek „Sokoła” i Służby Straży i Bezpieczeństwa, pierwszy poległy w powstaniu). Wieczorem znaczna część Poznania była w polskich rękach. Tak rozpoczęło się Powstanie Wielkopolskie. Jego celem było uwolnienie Wielkopolski spod niemieckich rządów i zjednoczenie z Polską. Wkrótce walki objęły cały region.

65-letni ochotnik

Powstania, które było przygotowywane na wiosnę, nie dało się już powstrzymać. Wobec takiego rozwoju sytuacji Naczelna Rada Ludowa potrzebowała natychmiast dowódcy dla walczących oddziałów. Wojciech Korfanty, jeden z przywódców NRL, powiadomiony przez ks. Teodora o przybyciu do Poznania jego brata – oficera Sztabu Generalnego, spotkał się z kpt. Stanisławem Taczakiem 28 grudnia około godziny 20.00 i zaproponował mu objęcie stanowiska tymczasowego głównodowodzącego powstania. Następnego dnia, po porozumieniu się z Warszawą, kpt. Taczak, za zgodą Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego, przyjął propozycję Korfantego. Zakwaterowany ze swoim sztabem w hotelu Royal, awansowany do stopnia majora, od razu przystąpił do energicznych działań. Pracowali od świtu, z krótką przerwą na obiad, do wieczora, także w niedziele.

[quote]Efekty działalności pierwszego głównodowodzącego były zadziwiające. Udało mu się utrzymać wszystkie osiągnięcia powstania. Razem ze swoim szefem sztabu płk. Julianem Stachiewiczem opracował cele operacyjne powstania. Podjął decyzję o ataku na niemiecką stację lotniczą na Ławicy – ostatni niemiecki punkt oporu w Poznaniu, który powstańcy opanowali nocą z 5 na 6 stycznia 1919 roku. Generałowi Józefowi Dowbór-Muśnickiemu, nowemu dowódcy powstania, „przekazał zorganizowany sztab Dowództwa Głównego, kadry przyszłego Szefostwa Aprowizacji, dowództwa frontowe, kadry przyszłej armii regularnej” – podsumował prof. Bogusław Polak, autor biografii Stanisława Taczaka.[/quote]

stanislaw-taczakW 1923 roku Taczak został generałem brygady, pozostając w służbie czynnej do 1930 roku. Po wybuchu drugiej wojny światowej jako 65-latek zgłosił się na ochotnika do Armii „Poznań” i po kapitulacji trafił do niemieckiej niewoli, w której pozostał do końca wojny. Do Polski wrócił w 1946 roku, mieszkał w Janikowie i potem w Malborku. Na uroczyste obchody 40. rocznicy wybuchu Powstania Wielkopolskiego nie został zaproszony, co sprawiło mu wielką przykrość. Wynagrodzili mu to jego dawni podkomendni, zapraszając na obchody lokalne, m.in. w Gostyniu. Generał zmarł w 1960 roku i spoczął na cmentarzu w Malborku, skąd po wielu latach starań rodziny i weteranów został w 1988 roku przeniesiony do Poznania, na cmentarz Zasłużonych Wielkopolan na wzgórzu św. Wojciecha. Jego ostatnim życzeniem było bowiem spocząć w ukochanym Poznaniu.

Joanna Wieliczko-Szarkowa, artykuł ukazał się w "Naszym Dzienniku" (27 grudnia 2013 r.)

Artykuł Pierwszy oficer z armii niemieckiej, który chciał walczyć dla Polski po odzyskaniu niepodległości. I wywalczył dla niej Wielkopolskę pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/pierwszy-oficer-z-armii-niemieckiej-ktory-chcial-walczyc-dla-polski-po-odzyskaniu-niepodleglosci-i-wywalczyl-dla-niej-wielkopolske/feed/ 0