John Boyne – Niezłomni.com https://niezlomni.com Portal informacyjno-historyczny Sun, 03 Dec 2023 21:00:15 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.8 https://niezlomni.com/wp-content/uploads/2017/08/cropped-icon-260x260.png John Boyne – Niezłomni.com https://niezlomni.com 32 32 Miejsce, do którego trafia chłopiec nie jest zwykłym domem. To Berghof, rezydencja Adolfa Hitlera. [WIDEO] https://niezlomni.com/miejsce-do-ktorego-trafia-chlopiec-nie-jest-zwyklym-domem-to-berghof-rezydencja-adolfa-hitlera-wideo/ https://niezlomni.com/miejsce-do-ktorego-trafia-chlopiec-nie-jest-zwyklym-domem-to-berghof-rezydencja-adolfa-hitlera-wideo/#respond Wed, 05 Aug 2020 17:34:46 +0000 https://niezlomni.com/?p=51109

Kiedy mały Pierrot zostaje sierotą, zmuszony jest opuścić rodzinny dom w Paryżu i rozpocząć nowe życie ze swoją ciotką Beatrix – służącą w zamożnej austriackiej rodzinie. Jest rok 1935, a druga wojna światowa zbliża się wielkimi krokami. Miejsce, do którego trafia chłopiec nie jest zwykłym domem. To Berghof, rezydencja Adolfa Hitlera.


Pierrot szybko zostaje wzięty pod skrzydła Hitlera i wrzucony do coraz bardziej niebezpiecznego nowego świata: świata terroru, tajemnic i zdrady, z którego nigdy nie będzie w stanie uciec…

John Boyne, Chłopiec na szczycie góry, Wyd. Replika, Poznań 2020. Książkę można nabyć na stronie wydawnictwa Replika.

John Boyne to autor doskonale przyjętych przez czytelników powieści Chłopiec w pasiastej piżamie i Zostań, a potem walcz!

Fragment

Czasami Papa budził się w środku nocy, jego krzyki niosły się w ciemnych i pustych korytarzach mieszkania, a D’Artagnan, piesek Pierrota, wyskakiwał w strachu ze swego koszyka, gramolił mu się do łóżka i drżąc, przytulał się do niego. Chłopiec naciągał koc aż po uszy i słuchał przez cienkie ściany, jak Maman próbuje uspokoić Papę, tłumacząc mu stłumionym głosem, że nic złego się nie dzieje, że jest w domu ze swoją rodziną i że to był tylko zły sen.

– Ale to nie był sen – usłyszał kiedyś słowa ojca, wypowiedziane głosem drżącym z przerażenia. – To było gorsze niż sen. To było wspomnienie.
Niekiedy Pierrot budził się, aby pobiec do łazienki za potrzebą, i natrafiał na ojca, który siedział przy kuchennym stole, z głową na jego drewnianym blacie, tuż obok opróżnionej i przewróconej na bok butelki, i mamrotał coś sam do siebie. Ilekroć się tak zdarzało, chłopiec zbiegał na bosaka na dół i wyrzucał butelkę do podwórzowego kubła na śmieci, aby Maman nie znalazła jej następnego ranka. Zwykle, gdy wracał na górę, w kuchni nikogo już nie było, bo Papa zdążył dźwignąć się jakoś i odnaleźć powrotną drogę do łóżka.
Ani ojciec, ani syn nigdy nie wspominali o tym następnego dnia.

Pewnego razu jednak wszystko wyszło inaczej, bo Pierrot, zbiegając na dół, poślizgnął się na mokrych zewnętrznych schodach i przewrócił, wprawdzie nie tak pechowo, by zrobić sobie krzywdę, ale wystarczająco, by potłuc butelkę, którą trzymał, a kiedy wstawał, kawałek szkła wbił mu się w podeszwę lewej stopy. Krzywiąc się, wyciągnął go, ale wtedy cieniutka strużka krwi zaczęła mu się sączyć ze skaleczonego miejsca. Gdy przykuśtykał do mieszkania, aby poszukać bandaża, Papa ocknął się i stwierdził, że to jego wina. A po zdezynfekowaniu rany i starannym jej zabandażowaniu posadził chłopca przy sobie i przeprosił go za swoje opilstwo. Ocierając łzy, powiedział Pierrotowi, że bardzo go kocha, i obiecał, że nigdy już nie zrobi niczego takiego, co mogłoby znów narazić go na niebezpieczeństwo.


– Ja też cię kocham, Papo – powiedział Pierrot. – Ale najbardziej kocham cię wtedy, kiedy trzymasz mnie na ramionach i udajesz, że jesteś koniem. A nie lubię, kiedy przesiadujesz w fotelu i nie chcesz rozmawiać ze mną ani z Maman.
– Ja też nie lubię tych chwil – rzekł cicho Papa. – Ale czasami jest tak, jakby oplątała mnie czarna chmura, a ja nie jestem w stanie się z niej wydostać. Dlatego piję. To mi pomaga zapomnieć.
– Zapomnieć o czym?
– O wojnie. O tym, co widziałem. I o tym, co robiłem – dodał ojciec szeptem, przymknąwszy oczy.
Pierrot przełknął ślinę i niemal z lękiem wykrztusił pytanie:
– A co robiłeś?
Papa smutno uśmiechnął się do niego.
– Cokolwiek robiłem, robiłem to dla mojego kraju – stwierdził. – Potrafisz to zrozumieć, prawda?
– Potrafię, Papo – przytaknął Pierrot, który wprawdzie nie był pewien, co ojciec ma na myśli, ale miał wrażenie, że w ten sposób dowodzi, jaki jest dzielny. – Też zostanę żołnierzem, jeśli to sprawi, że będziesz ze mnie dumny.
Papa spojrzał na syna i położył mu rękę na ramieniu.
– Daj mi tylko pewność, że staniesz po właściwej stronie – powiedział.

Potem przez kilka tygodni nie pił. Ale w końcu zaczął, tak samo nagle, jak przestał, bo czarna chmura znowu go oplątała.
Papa pracował jako kelner w pobliskiej restauracji, znikał z domu około dziesiątej rano, przychodził o trzeciej, aby o szóstej wyjść do pracy znowu, na wieczorną zmianę. Pewnego razu wrócił w złym nastroju i stwierdził, że ktoś, kogo nazywano Papa Joffre, był w restauracji na obiedzie i siedział przy jednym z jego stolików; on zaś wzbraniał się przed obsłużeniem go, dopóki pracodawca, monsieur Abrahams, nie powiedział mu, że jeśli tego nie zrobi, to może iść do domu i więcej nie wracać.


– Kto to jest ten Papa Joffre? – zapytał Pierrot, który nigdy wcześniej o takiej osobie nie słyszał.
– On był wielkim generałem podczas wojny – odpowiedziała mu Maman, wyciągając z koszyka stertę świeżo upranej odzieży i kładąc ją przy desce do prasowania. – Bohaterem dla naszego narodu.
– Dla twojego narodu – rzekł z naciskiem Papa.
– Pamiętaj, że ożeniłeś się z Francuzką – rzuciła zdenerwowana Maman.
– Bo ją kochałem – odparł Papa. – Pierrot, czy ja ci kiedyś opowiadałem o tym, jak zobaczyłem twoją matkę po raz pierwszy? To było w kilka lat po zakończeniu Wielkiej Wojny, umówiłem się na spotkanie z moją siostrą Beatrix podczas jej przerwy obiadowej i kiedy przyszedłem do domu towarowego, gdzie pracowała, to ona akurat rozmawiała z jedną z nowych ekspedientek, z takim onieśmielonym stworzeniem, dopiero co przyjętym w tym tygodniu. Wystarczyło, że tylko raz na nią spojrzałem, i od razu wiedziałem, że to jest dziewczyna, z którą się ożenię.
Pierrot uśmiechnął się, bo uwielbiał, gdy jego ojciec opowiadał takie historie.
– Otworzyłem usta, żeby się odezwać, ale żadnego słowa jakoś nie mogłem znaleźć. Było tak, jakby mój mózg po prostu przysnął. No, to stałem tam, gapiąc się, ale nic nie mówiąc.
– Pomyślałam, że coś z nim jest nie tak – stwierdziła Maman, uśmiechając się do wspomnień.
– Beatrix musiała szarpnąć mnie za ramię, żebym oprzytomniał – rzekł Papa, śmiejąc się ze swojej własnej głupoty.
– Gdyby nie ona, to nigdy nie zgodziłabym się wtedy z tobą wyjść – dodała Maman. – Powiedziała mi, żebym dała ci szansę. Że nie jesteś takim tumanem, na jakiego wyglądasz.
– Dlaczego nigdy nie spotykamy się z ciocią Beatrix? – zapytał Pierrot, który słyszał parę razy imię siostry ojca, ale nigdy jej nie widział, bo nie odwiedzała ich ani nawet nie przysyłała listów.
– Bo nie – uciął krótko Papa, już bez cienia uśmiechu.
– Ale dlaczego nie?
– Zostaw to, Pierrot – mruknął ojciec.
– Tak, zostaw to, Pierrot – powtórzyła jego słowa Maman, również pochmurniejąc. – Bo właśnie tak robimy w tym domu. Odpychamy ludzi, których kochamy, nie rozmawiamy o rzeczach, które są ważne, i nie pozwalamy nikomu nam pomóc.
I w ten sposób było po radosnej rozmowie.
– On żre jak świnia – odezwał się kilka minut później Papa, kucając i spoglądając Pierrotowi w oczy, wyginając palce tak, by udawały pazury. – Znaczy ten Papa Joffre. Jak szczur, który rozgryza pałkę kukurydzy.

Artykuł Miejsce, do którego trafia chłopiec nie jest zwykłym domem. To Berghof, rezydencja Adolfa Hitlera. [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/miejsce-do-ktorego-trafia-chlopiec-nie-jest-zwyklym-domem-to-berghof-rezydencja-adolfa-hitlera-wideo/feed/ 0
Wstrząsająca historia pięknej przyjaźni na przekór złu szalejącej wojny. „Chłopiec w pasiastej piżamie”. [WIDEO] https://niezlomni.com/wstrzasajaca-historia-pieknej-przyjazni-na-przekor-zlu-szalejacej-wojny-chlopiec-w-pasiastej-pizamie-wideo/ https://niezlomni.com/wstrzasajaca-historia-pieknej-przyjazni-na-przekor-zlu-szalejacej-wojny-chlopiec-w-pasiastej-pizamie-wideo/#respond Sun, 16 Dec 2018 05:31:39 +0000 https://niezlomni.com/?p=50421

Dwóch chłopców i dwa światy… Obaj urodzili się w tym samym dniu, miesiącu i roku, ale los traktował ich do pewnego czasu zupełnie inaczej.

Szmul się zastanawia, co odpowiedzieć Brunonowi. — Powiem ci tylko tyle — zaczął Szmul — że do przyjazdu tutaj mieszkałem z rodzicami i z moim bratem Józefem w niedużym mieszkaniu nad warsztatem, gdzie tata robił zegarki. Co rano siódmej jedliśmy wspólnie śniadanie, a później, gdy byliśmy w szkole, tata reperował zegarki, które przynosili różni ludzie, i robił też całkiem nowe. Raz mi podarował taki przepiękny zegarek, ale go straciłem. Miał złoty cyferblat i nakręcałem go co wieczór przed pójściem spać. Nigdy, ale to nigdy się nie spóźniał.
— Odebrali — odpowiedział Szmul.
— Kto?
— Wiadomo, żołnierze — odparł Szmul takim tonem, jakby to było jasne jak słońce. — Aż nagle wszystko się zaczęło zmieniać — podjął swą opowieść.
— Któregoś dnia wróciłem ze szkoły, a mama szyła dla nas opaski na ramię z takiego specjalnego materiału i na każdej rysowała gwiazdę. O, taką. — Palcem kreślił wzór na ziemi pokrytej pyłem. — I zawsze, jak się wychodziło z domu, upominała, żebyśmy je zakładali.
— Ojciec też nosi opaskę — powiedział Bruno. — Na mundurze. Bardzo fajna. Jaskrawoczerwona z czarno-białym znakiem. — I też po swej stronie ogrodzenia wykonał palcem rysunek na ziemi pokrytej pyłem.
— Ale się różnią, prawda? — rzekł Szmul.
— W życiu nie dostałem opaski — stwierdził Bruno.
— Ale ja wcale o nią nie prosiłem — odpowiedział Szmul.
— Tak czy siak — odparł Bruno — mnie by się przydała. Choć nie wiem, czy wolę twoją czy ojca. Pokręciwszy głową, Szmul opowiadał dalej. Nieczęsto wracał do przeszłości, bo na wspomnienie życia nad warsztatem zegarmistrzowskim zawsze robiło mu się bardzo smutno. Te opaski nosiliśmy kilka miesięcy. I potem znów nastąpiły zmiany. Gdy raz wróciłem dodomu, mama powiedziała, że już nie możemy tam mieszkać.

— I mnie się to zdarzyło! — zawołał Bruno, uradowany, że nie tylko jego zmuszono do przeprowadzki.
— Bo, widzisz, na kolację przyszedł Furia i prawie że zaraz tu się przenieśliśmy. A tu jest koszmarnie — dodał na cały głos. — U was było tak samo?
— Nie, ale jak nam oznajmili, że nie wolno zostać w domu, musieliśmy się przeprowadzić do innej dzielnicy Krakowa, gdzie żołnierze zbudowali wysoki mur, i wszyscy, mama z tatą, brat i ja, musieliśmy zamieszkać w jednym pokoju.


— Jak to? — zdumiał się Bruno. — Wszyscy?
— I to nie tylko my — odpowiedział Szmul. — Bo sprowadziła się druga rodzina, no i tamci rodzice bez przerwy się kłócili, a jeden z synów był ode mnie większy i ciągle mnie tłukł, wiesz, tak bez powodu.
— Ale przecież nie można mieszkać w takim tłoku — stwierdził Bruno, kręcąc głową. — Bez sensu!
— Naprawdę — przytaknął Szmul. — W sumie jedenaście osób. Bruno otworzył usta, by znowu zaprzeczyć, bo nie chciało mu się wierzyć, by pod jednym dachem zmieściło się aż tyle ludzi, ale się rozmyślił.
— Mieszkaliśmy tam jeszcze kilka miesięcy — kontynuował Szmul. — I dalej wszyscy w tym pokoju. Mieliśmy jedno okienko, ale nie lubiłem przez nie patrzeć, bo widziało się mur, a mnie ten mur strasznie drażnił, bo nasz prawdziwy dom stał po drugiej stronie. Dzielnica też była okropna, bo stale ktoś hałasował, tak że się nie dało zmrużyć oka. I na dodatek bez powodu bił mnie ten wstrętny Łukasz.


— Mnie czasem bije Gretel — wyznał Bruno. — Moja siostra — dodał. — Beznadziejny Przypadek. Ale niedługo dorosnę i będę silniejszy, a wtedy jej pokażę.
— Aż pewnego dnia wielkimi ciężarówkami przyjechali żołnierze — snuł opowieść Szmul, bo, widać, Gretel niezbyt go zaciekawiła. — I kazali wszystkim opuścić domy. Dużo osób nie chciało i pochowało się w różnych zakamarkach, ale w końcu i tak chyba wszyscy zostali wyłapani.
I te ciężarówki powiozły nas na pociąg, w którym… — zawahał się na moment, przygryzając wargi, na co Bruno pomyślał, że nie wiedzieć czemu ma zamiar się rozpłakać. — W pociągu było makabrycznie — podjął Szmul. — Choćby przez to, że w wagonach panował straszny ścisk. W ogóle nie dało się oddychać. Do tego paskudnie śmierdziało.
— Bo wszyscy władowaliście się do jednego pociągu — stwierdził Bruno, wspominając dwa z nich, które widział na dworcu, gdy wyjeżdżali z Berlina. — Jak my tu jechaliśmy, po przeciwnej stronie peronu stał drugi, ale tak jakby nikt go nie zauważał. I myśmy wsiedli do niego. A wy czemu nie?
— Chyba by nam nie pozwolili. Nikomu nie było wolno wyjść z wagonu.
— Na samym końcu są drzwi — podpowiedział Bruno.
— U nas nie było — odparł Szmul.
— Jasne, że są — rzekł z westchnieniem Bruno.
— Na samym końcu — powtórzył. — Zaraz za wagonem restauracyjnym.
— Ależ skąd — uparł się Szmul. — Przecież byśmy wysiedli!
Bruno odburknął coś w stylu „akurat”, ale tak cichutko, żeby Szmul nie usłyszał.
— Gdy wreszcie pociąg się zatrzymał — ciągnął Szmul — znaleźliśmy się w okropnie zimnym miejscu i wszyscy musieliśmy iść tu na piechotę.
— A myśmy mieli samochód — rzekł Bruno, już na głos.
— I zabrali mamę, a mnie z tatą i Józefem wsadzili do tych domków, i tak tam siedzimy. Szmul wyraźnie posmutniał, a Bruno nie zrozumiał dlaczego, bo jakby się zastanowić, nie było to aż takie straszne i właściwie to samo, co się przytrafiło jemu.
— Dużo tam mieszka chłopców? — spytał Bruno.
— Setki — odpowiedział Szmul.
Bruno wytrzeszczył oczy.
— Setki? — powtórzył zaskoczony. — Kto to widział? Po tej stronie ogrodzenia w ogóle nie ma się z kim bawić.
— My się nie bawimy — oświadczył Szmul.
— Nie bawicie się? A to niby czemu?
— Ciekawe w co? — Szmul wyraźnie się zmieszał.
— No, nie wiem — odrzekł Bruno. — Można pograć w piłkę. Czy bawić się w odkrywców. A tak w ogóle to da się tam coś odkryć?
Szmul pokręcił głową i nic nie odpowiedział. Zerknąwszy w stronę domków, znów prędko spojrzał na Brunona i choć wcale nie chciał o to pytać, to w końcu się poddał, bo żołądek skręcał mu się z bólu:
— Miałbyś może coś do jedzenia?
— Niestety — odpowiedział Bruno. — Miałem wziąć czekoladę, ale zapomniałem.
— Czekolada — mlaskając językiem, powtórzył wolno Szmul. — Raz w życiu jadłem czekoladę.
— Tylko raz? Uwielbiam czekoladę. Choć mama mówi, że od czekolady psują się zęby, mógłbym ją jeść stale.
— Chleba pewno też nie masz.
Bruno pokręcił głową.
— Nic nie wziąłem — odparł. — Kolację podają dopiero pół do siódmej. A u was?
Szmul wzruszył ramionami i się podniósł.
— Muszę już wracać — powiedział.
— Może byś do nas kiedyś wstąpił na kolację — zaproponował Bruno, choć nie do końca pewny, czy to dobry pomysł.
— Może — odparł Szmul, jakoś bez przekonania.
— Albo ja cię odwiedzę — rzekł Bruno. — Poznałbym twoich przyjaciół — dodał z nadzieją.
Liczył, że Szmul go sam zaprosi, lecz nic na to nie wskazywało.

(…)

Fragment książki Johna Boyne'a, CHŁOPIEC W PASIASTEJ PIŻAMIE, Wyd. Replika, Zakrzewo 2018. Książkę można nabyć TUTAJ

Wstrząsająca historia pięknej przyjaźni na przekór złu szalejącej wojny. Dwóch chłopców i dwa światy… Obaj urodzili się w tym samym dniu, miesiącu i roku, ale los traktował ich do pewnego czasu zupełnie inaczej.

Bruno, syn niemieckiego oficera, żyje podczas wojny, prawie w ogóle jej nie doświadczając, nie mając świadomości, że ona trwa tuż obok, pochłania ofiary.

Szmul, syn żydowskiego zegarmistrza, zna wojnę od tej najgorszej, najbardziej nieludzkiej strony. To ona odebrała mu spokojne dzieciństwo, bezpieczeństwo, przyszłość oraz członków rodziny.

Spotkanie chłopców ma wymiar symboliczny. Odbywa się na granicy dwóch światów. Okazuje się, że przekroczenie jednego z nich powoduje, że stają się równi, ale na pewno nie szczęśliwsi,a może jednak…?

Światowy bestseller przetłumaczony na kilkadziesiąt języków, zekranizowany w 2008 roku.

Laureat irlandzkiej nagrody literackiej Irish Book Awards 2007 w dwóch kategoriach: „książka dziecięca” oraz „nagroda czytelników”. Powieść nominowana do Carnegie Medal, Borders Original Voices Award, a także do bardzo prestiżowej brytyjskiej nagrody literackiej, Galaxy British Book Awards, w kategorii „książka dla dzieci”.

Książka „Chłopiec w pasiastej piżamie” sprzedała się w nakładzie przekraczającym 5 mln egzemplarzy. Znalazła się również na pierwszym miejscu listy bestsellerów „New York Timesa”.

Ambicją Marka Hermana – reżysera ekranizacji – jest, by film znalazł się na liście obowiązkowych tytułów w ramach zajęć szkolnych i służył ku przestrodze pokoleniu, które już wkrótce opowieści o obozach zagłady może włożyć między krwawe anime.

Artykuł Wstrząsająca historia pięknej przyjaźni na przekór złu szalejącej wojny. „Chłopiec w pasiastej piżamie”. [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/wstrzasajaca-historia-pieknej-przyjazni-na-przekor-zlu-szalejacej-wojny-chlopiec-w-pasiastej-pizamie-wideo/feed/ 0