Jan III Sobieski – Niezłomni.com https://niezlomni.com Portal informacyjno-historyczny Sun, 03 Dec 2023 21:00:15 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.8 https://niezlomni.com/wp-content/uploads/2017/08/cropped-icon-260x260.png Jan III Sobieski – Niezłomni.com https://niezlomni.com 32 32 Wściekły atak mediów na kurator za słowa o islamie i Janie III Sobieskim skierowane do uczniów. Jest odpowiedź https://niezlomni.com/wsciekly-atak-mediow-na-kurator-za-slowa-o-islamie-i-janie-iii-sobieskim-skierowane-do-uczniow-jest-odpowiedz/ https://niezlomni.com/wsciekly-atak-mediow-na-kurator-za-slowa-o-islamie-i-janie-iii-sobieskim-skierowane-do-uczniow-jest-odpowiedz/#respond Fri, 14 Sep 2018 10:03:21 +0000 https://niezlomni.com/?p=49884

- Patron waszej szkoły to wspaniały król, który potrafił obronić całą Europę przed islamem. Musicie brać z niego przykład - tak mówiła Barbara Nowak, małopolska kurator oświaty. Jej słowa wywołały ogromne oburzenie w lewicowo-liberalnych mediach.

Słowa zostały wypowiedziane podczas uroczystości związanych z odsłonięciem pomnika, który upamiętnia zwycięską bitwę pod Wiedniem. Liceum w Krakowie, które odwiedziła kurator, nosi imię króla Jana III Sobieskiego.

"Dzieci, brońcie się przed islamem". Wzburzenie po słowach kurator oświaty

- alarmowała Wyborcza.pl. Wp.pl pisała:

Słowa te wywołały oburzenie rodziców i nauczycieli, którzy zarzucali Barbarze Nowak, że nawołuje do wojny religijnej zamiast uczyć młodzież tolerancji.

Poszło o te słowa:

Patron waszej szkoły to wspaniały król, który potrafił obronić całą Europę przed islamem. Musicie brać z niego przykład (...). Życzę wam odwagi w przyznawaniu się do polskości i do Boga (...). Bądźcie wierni Polsce i wierni Bogu

Zdaniem liberalnych mediów, jej słowa nawoływały do nienawiści. Dziennikarz katolickiego portalu Deon.pl pisał:

Potem się dziwimy, że dzieci muzułmanów żyjących w Polsce mają w szkole przes...e

Onet.pl zapytał rzecznika Małopolskiego Kuratorium Oświaty Grzegorza Sobola o kontrowersyjną wypowiedź. Oto oficjalne stanowisko:

Mówiąc o potrzebie brania przykładu z króla Jana III Sobieskiego w obronie Europy przed islamem Małopolska Kurator Oświaty mówiła wprost o obronie, a nie o atakowaniu. Napadnięty ma prawo i wręcz obowiązek się bronić

- czytamy. Lewicowo-liberalnym mediom nie podobały się również słowa zachęty do przyznawania się do polskości i do Boga. Podkreślano, że szkoła to instytucja świecka, a uczniowie mogą być różnych wyznań. Rzecznik w stanowisku pisał:

Przemowa Małopolskiej Kurator Oświaty nawiązywała do wartości, o których mowa w Preambule Konstytucji RP, w szczególności odwołania do Boga oraz chrześcijańskiego dziedzictwa Narodu. Podsumowując, próby manipulowania wypowiedzią Małopolskiej Kurator Oświaty są bulwersującym nadużyciem

Artykuł Wściekły atak mediów na kurator za słowa o islamie i Janie III Sobieskim skierowane do uczniów. Jest odpowiedź pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/wsciekly-atak-mediow-na-kurator-za-slowa-o-islamie-i-janie-iii-sobieskim-skierowane-do-uczniow-jest-odpowiedz/feed/ 0
Pomnik Jana III Sobieskiego miał stanąć w Wiedniu. Ale głos zabrał burmistrz stolicy Austrii. Absurdalne stanowisko miasta https://niezlomni.com/pomnik-jana-iii-sobieskiego-mial-stanac-w-wiedniu-ale-glos-zabral-burmistrz-stolicy-austrii-absurdalne-stanowisko-miasta/ https://niezlomni.com/pomnik-jana-iii-sobieskiego-mial-stanac-w-wiedniu-ale-glos-zabral-burmistrz-stolicy-austrii-absurdalne-stanowisko-miasta/#comments Thu, 23 Aug 2018 07:43:17 +0000 https://niezlomni.com/?p=49610

Przypadająca w tym roku 335. rocznica Odsieczy Wiedeńskiej sprawiła, że w Wiedniu miał stanąć pomnik polskiego króla Jana III Sobieskiego, który stał się symbolem uratowania Europy przed podbojem ze strony Imperium Osmańskiego. Jednak władze stolice Austrii stoją na stanowisku, że postawienie takiego pomnika mogłoby mieć wydźwięk... antyturecki.

Jak przypominają media, obecnie trwa już 13. próba uhonorowania doniosłego wydarzenia. Dotychczas żadna z nich nie zakończyła się powodzeniem. Obecna jest na takim etapie, że na wzgórzu Kahlenberg, skąd Sobieski rozpoczął atak, wszystko jest gotowe.

jest tam cokół, ułożono także kostkę brukową dookoła

- podaje RMF FM. 4-tonowy pomnik jest gotowy do transportu. Wykonany został dzięki datkom prywatnych darczyńców i KGHM (łączny koszt ok. 1,2 mln złotych). Oprócz niego na miejscu znalazłyby się dwie wielkie tablice w języku polskim i niemieckim:

„Król Polski Jan III Sobieski” wraz z datą bitwy pod Wiedniem.

Uroczyste otwarcie zaplanowano na 12 września, czyli rocznicę Odsieczy Wiedeńskiej. Jednak po zwycięstwie Michaela Ludwiga z partii socjaldemokratycznej sytuacja się zmieniła. Włodarze miasta sugerują, że pomnik mógłby mieć wydźwięk antyturecki.

Osoby zaangażowane w budowę pomnika twierdzą, że burmistrz ulega naciskom frakcji skrajnie lewicowych, według których pomnik ma wydźwięk antyturecki. Władze kraju liczą się z tą mniejszością narodową, ponieważ w Austrii mieszka ok. pół miliona muzułmanów, z czego duża część to Turcy

- czytamy na stronie Bibula.com.

Pojawiły się informacje, że władze miasta chcą powstania pomnika ale innego, tak żeby nie przedstawiał on polskiego króla. Nadal prowadzimy rozmowy

- informuje Piotr Zapart z Komitetu Budowy Pomnika.

źródło: PCh24.pl / Bibula.com

Artykuł Pomnik Jana III Sobieskiego miał stanąć w Wiedniu. Ale głos zabrał burmistrz stolicy Austrii. Absurdalne stanowisko miasta pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/pomnik-jana-iii-sobieskiego-mial-stanac-w-wiedniu-ale-glos-zabral-burmistrz-stolicy-austrii-absurdalne-stanowisko-miasta/feed/ 2
11 listopada to nie tylko Święto Niepodległości. Tego dnia wojska Rzeczypospolitej odniosły największe zwycięstwo w historii Polski pod względem skali zniszczenia armii przeciwnika https://niezlomni.com/11-listopada-swieto-niepodleglosci-tego-wojska-rzeczypospolitej-odniosly-najwieksze-zwyciestwo-historii-polski-wzgledem-skali-zniszczenia-armii-przeciwnika/ https://niezlomni.com/11-listopada-swieto-niepodleglosci-tego-wojska-rzeczypospolitej-odniosly-najwieksze-zwyciestwo-historii-polski-wzgledem-skali-zniszczenia-armii-przeciwnika/#comments Sat, 11 Nov 2017 06:00:25 +0000 http://niezlomni.com/?p=33382

11 listopada to nie tylko rocznica odzyskania przez nasz kraj niepodległości po 123 latach niewoli. Tego samego dnia 344 lata temu wojska Rzeczypospolitej pod wodzą hetmana Jana Sobieskiego rozbiły armię turecką, odnosząc tym samym pod względem skali zniszczenia armii przeciwnika największe zwycięstwo w historii Polski. Jego wagę powiększał fakt, że bitwa pod Chocimiem była pierwszą tak dużą klęską Turków w Europie.

na obrazie: Bitwa pod Chocimiem, obraz Franciszka Smuglewicza

Rozpoczęta w 1672 roku wojna z Turcją zaczęła się dla Rzeczypospolitej bardzo źle. Ponad 100-tysięczna armia muzułmańska wkroczyła na jej terytorium w sierpniu 1672 roku, zajęła ważny strategicznie Kamieniec Podolski i obległa Lwów. Państwo polsko-litewskie było w tym czasie zupełnie nieprzygotowane do odparcia najazdu. Głównym powodem tego stanu rzeczy był konflikt wewnętrzny pomiędzy obozem popierającym króla Michała Korybuta Wiśniowieckiego a jego przeciwnikami. W związku z tym bezpośrednie działania przeciwko Imperium Osmańskiemu mogło w tym czasie podjąć zaledwie kilka tysięcy żołnierzy.

Świadome tego stanu rzeczy koła rządzące Rzeczypospolitą wysłały do głównego obozu tureckiego poselstwo z prośbą o pokój. Na początku sułtan postawił bardzo wygórowane warunki żądając olbrzymiego okupu i całkowitego poddania się państwa polsko-litewskiego. Hetman wielki koronny Jan Sobieski przy pomocy dostępnych mu sił podjął w tym czasie udaną wyprawę na sprzymierzone z Turkami czambuły tatarskie. Na wieść o tym przedstawiciele imperium osmańskiego spuścili nieco z tonu. Ostatecznie 18 października w Buczaczu zostało podpisane porozumienie, na mocy którego Podole zostało wcielone do państwa tureckiego, a prawobrzeżna Ukraina stała się jego lennem zarządzanym przez hetmana kozackiego Piotra Doroszenkę. Rzeczypospolita zgodziła się też płacić zwycięzcom coroczny haracz w wysokości 22 tysięcy talarów.

Przygotowania do rewanżu
Postanowienia tego pokoju w praktyce uzależniały państwo polsko-litewskie od Imperium Osmańskiego. Ten fakt w znacznym stopniu spowodował pogodzenie się zwaśnionych stronnictw. W marcu 1673 roku przybył do Warszawy poseł turecki z żądaniem wypłacenia haraczu. Obradujący w tym czasie sejm był jednak zdecydowany szukać rozstrzygnięcia na polu bitwy. Uchwalono szereg podatków, które miały zwiększyć liczbę wojska komputowego. Zgodnie z przyjętym przez sejm memoriałem Jana Sobieskiego miała powstać armia licząca 60 tysięcy ludzi. W praktyce, ze względu przede wszystkim na problemy finansowe, udało się zgromadzić wojsko liczące 46,5 tysiąca żołnierzy (37, 5 tys. z Korony, 9 tys. z Litwy). Niemniej jednak trzeba podkreślić olbrzymi wysiłek mobilizacyjny wyczerpanej wojnami i przeżywającej problemy gospodarcze Rzeczypospolitej.

Turcy na wieść o odrzuceniu przez sejm żądania wypłacenia haraczu również podjęli przygotowania – 22 maja wystawili przed pałacem w Adrianopolu buńczuki, które oznajmiały rychłe rozpoczęcie działań wojennych. Mobilizacja w państwie osmańskim nie przebiegała jednak z takim rozmachem jak w poprzednim roku. Niejasne były stosunki z Persją, ponadto Rosjanie podjęli na prawobrzeżnej Ukrainie działania ofensywne, a Kałmucy i Kozacy siczowi pod wodzą Iwana Sirki za namową Rzeczypospolitej zaczęli najazd na Krym. Sytuacja ta zniechęciła chana do udzielenia Turkom wsparcia, dostarczając mu też skutecznej wymówki przed sułtanem Mehmedem IV. Z podobnych powodów w kampanii chocimskiej nie wziął udziału Doroszenko. Muzułmanom udało się zatem wystawić przeciwko Rzeczypospolitej łącznie trochę ponad 40 tysięcy żołnierzy. Tak mała ich liczba skłoniła dowództwo osmańskie do porzucenia planów ofensywy na szeroką skalę i przyjęcia planu aktywnej obrony bieżącego stanu posiadania.

Marsz w kierunku Chocimia

5 października do polskiego obozu wojskowego znajdującego się pod Skwarzawą dotarł głównodowodzący hetman wielki Jan Sobieski. Trzy dni później odbył się uroczysty przegląd oddziałów przez ciężko chorego króla Michała Korybuta Wiśniowieckiego, 9 października odbyła się natomiast narada wojenna. Polski wywiad miał dosyć dokładne informacje o ruchach wojsk tureckich. Wiedziano, że pod Chocimiem znajduje się około 30-tysięczna armia pod wodzą bejlerbeja Sylistrii Husseina paszy. Mógł on liczyć na ewentualną pomoc stacjonującego pod Cecorą 10-tysięcznego korpusu Kapłana paszy oraz współdziałanie z 2-3 tysięczną załogą Kamieńca Podolskiego. Ostatecznie wybrano opcję uderzenia jak największą liczbą skoncentrowanych sił na obóz chocimski. Po jego zniszczeniu planowano zająć Mołdawię i odciąć Kamieniec od dostaw żywności. Za tym wariantem przemawiały wieści od hospodarów Mołdawii i Wołoszczyzny, którzy w razie ataku na wojsko Husseina paszy deklarowali się przejść na stronę Rzeczypospolitej.

Obierając powyższy plan siły główne rozpoczęły wymarsz spod Skwarzawy 11 października. Na początku wyruszyła piechota i artyleria, za nią natomiast posuwała się jazda. Sobieski podjął śmiałą decyzję przeprawienia wojska przez Dniestr i uderzenia na obóz turecki od strony terytorium osmańskiego, a więc od południa. Ze względu na możliwość dywersji ze strony Kaplana paszy było to posunięcie ryzykowne, jego olbrzymim plusem była jednak możliwość zaskoczenia armii tureckiej i przecięcia komunikacji pomiędzy poszczególnymi zgrupowaniami.

Działania całego wojska polsko-litewskiego od strony Ukrainy miał osłaniać, złożony z dwudziestu chorągwi jazdy i dwunastu kompani dragonów, podjazd pod wodzą Mikołaja Sieniawskiego. Jego zadaniem było zająć jak najwięcej miejscowości na Podolu. Podobną misję otrzymała grupa Gabriela Silnickiego, która składała się z piętnastu chorągwi jazdy. Działania tych oddziałów pozwoliły opanować kilka zameczków (na przykład Międzybórz) i deprymująco wpłynąć na stronę przeciwną. W obozie tureckim pod Chocimiem zaczęto powoli zdawać sobie sprawę, że kampania z 1673 roku może się zakończyć zupełnie inaczej niż poprzednia.

Plan bitwy i pierwsze walki

Wojsko Rzeczypospolitej zjawiło się pod Chocimiem 9 listopada rano. Hussein pasza zajął wraz ze swoimi oddziałami obóz, w którym w 1621 roku skutecznie bronili się przed Turkami żołnierze polscy. Był on usytuowany na prawym brzegu Dniestru na płaskowyżu rozciągającym się od zamku chocimskiego przegrodzonego dużą fosą na północy do małego wąwozu na południu. Na zachód od fortyfikacji znajdował się spory kompleks leśny, wschodnią stronę obozu ograniczał z kolei stromy brzeg Dniestru. Miejsce na obronę było więc w praktyce najlepsze z możliwych, warto jednak podkreślić, że Hussein pasza nie dysponował tyloma ludźmi co Chodkiewicz w 1621 roku, nie mógł więc obsadzić nimi wszystkich miejsc nadających się do skutecznego prowadzenia walki.

Armia turecka liczyła ok. 30 tysięcy żołnierzy, z czego 11 tysięcy stanowiła piechota (janczarowie), a drugie tyle jazda (spahisi). Na resztę natomiast składali się, niezdecydowani po czyjej stronie stanąć w ostatecznej rozgrywce, Mołdawianie i Wołosi. Na wale zewnętrznym obozu ustawiono 2 tysiące janczarów, dalsze 6 tysięcy piechoty znajdowało się na skrzydłach. Umieszczono tam również wydzielone korpusy kawalerii.

Dość znaczącą przestrzeń obozu zajmowały namioty, wozy, stajnie itp. Mogło to sprawiać wrażenie ogólnego chaosu, jednak w czasie walk ten „nieporządek” stanowił miejsce, skąd w razie sforsowania przez przeciwnika wałów skutecznie mogłaby być prowadzona dalsza obrona. Niepewnym Mołdawianom i Wołochom przydzielono osobny, znajdujący się na wschód od obozu tureckiego, teren do zagospodarowania.

Plan Husseina paszy zakładał obronę obozu do czasu nadejścia odsieczy pod wodzą Kapłana Paszy. Ten ostatni znajdował się 9 listopada około 160 kilometrów od Chocimia. Aby doczekać się pomocy Turcy musieli by zatem stawiać czoła Polakom i Litwinom przez około tydzień.

Uczestniczące w działaniach pod Chocimiem wojsko Rzeczypospolitej liczyło ok. 30 tysięcy żołnierzy (22 tysiące z Korony i 8 tysięcy z Litwy). Warto podkreślić, że w jego skład wchodziło mniej więcej tyle samo jazdy i piechoty, co było w staropolskiej sztuce wojennej bardzo rzadkim zjawiskiem. Co ciekawe, husaria nie tylko nie stanowiła przeważającej części całego wojska, ale nawet nie można było stwierdzić, że jest połową jazdy w oddziałach polsko-litewskich. Siłą faktu więc inne formacje musiały spełnić w tej bitwie bardzo istotną rolę. Cała armia liczyła jeszcze ponadto 65 dział, co było jak na XVII-wieczne warunki bardzo dużą ich ilością.

Szyk wojska polsko-litewskiego został podzielony na pięć wielkich zgrupowań, które tworzyły centrum i dwa skrzydła. Miał on kształt półkola otaczającego obóz turecki. Skrzydło prawe opierało się na południowym wąwozie, lewe natomiast na północnym. Prawe skrzydło składało się z 15 regimentów piechoty oraz dragoni z 30 działami, w odwodzie znajdował się jeszcze korpus jazdy. Centrum składało się z 9 regimentów piechoty, 8 dział oraz dwóch lub trzech zgrupowań kawalerii, ustawionych w drugim rzucie. Na lewym skrzydle znajdowały się oddziały litewskie: ich front stanowiła piechota, a skrzydła jazda. Przed piechotą zostały ustawione działa. Jak widać więc, przy zdobywaniu obozu pierwszoplanową rolę planowano przypisać piechocie. Nie znaczy to jednak, ze jazda miała całkowicie pozostawać w jej cieniu. Sobieski chciał skierować atak przede wszystkim na południowo-zachodni narożnik wałów. Istotnym elementem hetmańskiego planu były też natarcia oskrzydlające – miały być one kierowane z obu skrzydeł w kierunku mostów na wąwozie i rzece.

Do połowy 10 listopada cały czas trwał, prowadzony z różnym natężeniem, nieprzerwany ostrzał obozów tureckiego oraz mołdawsko-wołoskiego. Następnie lewe skrzydło tureckie zostało zaatakowane przez regiment piechoty Jana Wojciecha Dennemarka i semenów Jana Motowidły. Niektórzy historycy twierdzą, że była to samowolna próba natarcia, wydaje się jednak, że Sobieski realizował po prostu w ten sposób swój plan taktyczny. Atak ten zakończył się niepowodzeniem, w czym olbrzymi udział mieli janczarowie. Obydwaj wodzowie polscy polegli w trakcie walk. Natarcie to przyniosło jednak hetmanowi rozpoznanie na tym odcinku pozycji tureckich, skłoniło też Sobieskiego do przeprowadzenia decydującego natarcia na prawe skrzydło wojsk tureckich. Swój plan taktyczny hetman przedstawił na ostatecznej naradzie wojennej, która miała miejsce w nocy z 10 na 11 listopada. Planował również oskrzydlenie i odcięcie Osmanów od Dniestru.

Około godziny 3 nad ranem wszystkie jednostki polsko-litewskie zajęły wyznaczone pozycje w szyku bojowym. Niewątpliwie w głowach większości żołnierzy, a zwłaszcza Jana Sobieskiego, rozpoczęło się odliczanie przed atakiem. Warto podkreślić, że oddziały Rzeczypospolitej dysponowały bardzo małą ilością żywności, sytuacja finansowa również nie była najlepsza. Najlepszym dowodem tego stanu rzeczy była pożyczka kilkunastu tysięcy złotych na tydzień przed bitwą od Mołdawian. Sobieski musiał więc zdawać sobie sprawę, że jeżeli Turcy mają zostać pokonani, to powinno to nastąpić właśnie 11 listopada.

Decydujący atak

Tego dnia przed godziną 7 rano większość Turków odpoczywała w obozie. Widząc to Sobieski podjął decyzję o natychmiastowym podjęciu działań ofensywnych. Pół godziny później rozpoczęto 15-minutowe przygotowanie artyleryjskie.

Około godziny 8 rozpoczął się szturm generalny. Należy tutaj zwrócić uwagę na sprawne i szybkie przygotowanie wszystkich jednostek do realizacji tego zadania, ich dowódcy mieli bowiem bardzo mało czasu na przekazanie informacji o nim swoim podkomendnym. W ciągu kwadransa na odcinku polskim piechota wdarła się na nasypy wałów. Tak szybki i duży sukces był możliwy dzięki całkowitemu zaskoczeniu Turków. Polacy wdali się jednak w walkę w namiotach – tutaj muzułmanie zaczęli powoli organizować skuteczny opór.

Hussein Pasza, widząc, co się dzieje, przygotował swoją jazdę do kontrataku. Jego podstawowym zadaniem było odrzucenie Polaków poza obręb obozu. Został on przeprowadzony około południa i wzięli w nim udział spahisi bośniaccy i rumelijscy. Sobieski wysłał na pomoc zagrożonej piechocie jazdę pod wodzą Dymitra Wiśniowieckiego, która skutecznie powstrzymała Turków.

Teraz hetman zdecydował o wykonaniu przełamującej szarży husarskiej. Jej celem było otwarcie reszcie armii drogi do obozu, a w dalszej konsekwencji ostateczne zniszczenie sił tureckich. Niedługo później Stanisław Jabłonowski na czele 15 chorągwi husarskich (około 1200 ludzi) przebił się przez grupę spahisów i wkroczył do centrum działań. Wykonał on bardzo trudne zadanie, gdyż przeszedł wąwóz, a także rozkopany wał i, pomimo silnego oporu Turków, przebił się w rejon namiotów Husseina Paszy. Spory udział miały w tym także towarzyszące husarzom jednostki pancerne.

Tymczasem na odcinku litewskim atak przebiegał z opóźnieniem. Regimenty piechoty dopiero przed południem zdołały sforsować wały, zaraz potem jednak hetman wielki litewski Michał Kazimierz Pac wykonał natarcie na czele silnego zgrupowania husarii i petyhorców. Dzięki temu wojska litewskie również zdołały przedostać się do obozu.

Około godziny 14 kawaleria turecka zaczęła gromadzić się w terenie przylegającym do Dniestru, gdzie prowadziła coraz bardziej rozpaczliwą obronę. Brakowało już jednolitego dowództwa w szeregach muzułmańskich, gdyż Hussein pasza po wkroczeniu Litwinów do obozu zbiegł z pola bitwy. Soliman pasza bośniacki zebrawszy grupę kilku tysięcy jazdy podjął desperacką próbę przebicia się na południe, jego atak został jednak skutecznie powstrzymany przez oddziały dowodzone przez Dymitra Wiśniowieckiego. W tym samym czasie do obozu wkroczyła ostatecznie całość wojska koronnego i litewskiego. Starano się zablokować wszystkie wyjścia w celu odcięcia odwrotu uciekającym Turkom. Po moście na Dniestrze zdołało się przeprawić zaledwie 2-3 tysiące zbiegów. Później most zawalił się, uniemożliwiając w ten sposób ocalenie reszcie muzułmanów.

Stawiali oni rozpaczliwy opór w namiotach. Ich plątanina utrudniała zadanie wojskom polsko-litewskim, powoli jednak coraz większe grupy Turków zostawały unicestwiane. Wielu z nich podejmowało desperacką ucieczkę. Oddajmy głos przedstawiającemu ostatnie sceny bitwy Wespazjanowi Kochowskiemu:

Na przeciwnej stronie obozu nieprzyjacielskiego była skała bardzo stroma, a tak wysoka, iż o 30 stóp sterczała nad głęboką przepaścią. Tam pędził strach szalonych, wielu ze skały rzuca się w przepaść, nie dlatego, aby ujść śmierci, lecz aby nie polec od ręki Polaków. (…) Nie lepiej powodziło się nieprzyjacielowi na moście (…) go wnet tak obieżyli, że się rozerwał pod natłokiem uchodzących, a ci co na nim byli, wpadłszy w wodę, następującym przecięli ucieczkę.

Końcowym akordem starcia pod Chocimiem była pogoń chorągwi lekkich i jazdy wołoskiej Atanazego Miączyńskiego i Jerzego Ruszczyca za grupą, której udało się przedostać przez most. Jej część udało się unicestwić albo wziąć do niewoli. Pozostałe jednostki wróciły do obozu. Klęska Turków była zupełna. 13 listopada wojska polsko-litewskie zajęły również obsadzony przez janczarów zamek chocimski.

Konsekwencje bitwy

Straty tureckie były ogromne: prawie 20 tysięcy żołnierzy muzułmańskich zostało zabitych lub rannych. Jeśli uwzględni się fakt, że Mołdawianie i Wołosi w trakcie bitwy przeszli na stronę polską (nie prowadząc jednak większych działań przeciwko Turkom), to śmiało można stwierdzić, że została zniszczona cała armia osmańska. Pod względem likwidacji żywej siły przeciwnika było to niewątpliwie największe zwycięstwo w historii Polski – Krzyżaków pod Grunwaldem było bowiem nieco mniej, podczas bitwy warszawskiej 1920 roku spora część bolszewików uciekła, a bitwy pod Wiedniem i Parkanami nie były toczone przez Polaków samodzielnie. Ponadto spod stolicy Austrii spora część muzułmanów zdołała uciec.

„Victoria chocimska” była możliwa dzięki umiejętnemu dowodzeniu wojskiem przez Sobieskiego. Atak na obóz turecki od strony południowej i porzucenie myśli o długotrwałym oblężeniu okazały się strzałami w dziesiątkę. Hetman wielki umiejętnie wykorzystał też współdziałanie ze sobą różnych rodzajów wojska. Olbrzymi wkład w zwycięstwo pod Chocimiem miała nie tylko jazda, ale też piechota i artyleria. Oddziały polsko-litewskie pokazały, że w polu są nadal bardzo groźnym przeciwnikiem. Dzień przed tymi działaniami zmarł we Lwowie król Michał Korybut Wiśniowiecki. Będąca pod ich wrażeniem szlachta wybrała Sobieskiego jego następcą.

Tak duża klęska spowodowała w państwie osmańskim panikę. Komendant Kamieńca Podolskiego Chalil Pasza podjął gorączkowe przygotowania do obrony. Kapłan pasza wysłał w do wielkiego wezyra błagalne wezwanie o pomoc, a nie otrzymawszy jej wycofał się z wojskiem daleko na południe. Sułtan przeniósł swoją kwaterę znad Dunaju w głąb kraju. Przeważająca część, jeśli nie całość, Półwyspu Bałkańskiego stała praktycznie przed wojskami Rzeczypospolitej otworem.

Wygrana ta nie została jednak przez Polaków i Litwinów wykorzystana. Większa część wojska rozeszła się bowiem na leża zimowe, a działania w tym roku kontynuowało jedynie grupa kilku tysięcy żołnierzy pod wodzą Mikołaja Sieniawskiego. Wyparła ona skutecznie resztki oddziałów tureckich za Dunaj i na krótko zajęła Mołdawię. Hospodarem został wtedy przychylny Sobieskiemu Stefan Petryczajko. W styczniu 1674 roku Polacy na skutek fałszywych wieści o olbrzymich oddziałach muzułmańskich prowadzących operację wycofali się, pozostawiając Mołdawię na łup Tatarów i całkowicie zaprzepaszczając tym samym owoce zwycięstwa pod Chocimiem. Tym samym umożliwiono też wprowadzenie do Kamieńca Podolskiego zapasów żywności - nie dostarczenie ich musiałoby spowodować kapitulację załogi najdalej w przeciągu miesiąca. Sułtan i inni dostojnicy tureccy długo zastanawiali się, jakim cudem wojska Rzeczypospolitej mogły nie kontynuować ofensywy.

Zwycięstwo chocimskie było ostatnim tak znaczącym sukcesem odniesionym samodzielnie przez wojska Rzeczypospolitej w XVII wieku. Na następny (nie licząc potyczek z Tatarami) trzeba było czekać prawie 120 lat.

Marek Groszkowski, źródło: Histmag.org

ten materiał został opublikowany na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

Artykuł 11 listopada to nie tylko Święto Niepodległości. Tego dnia wojska Rzeczypospolitej odniosły największe zwycięstwo w historii Polski pod względem skali zniszczenia armii przeciwnika pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/11-listopada-swieto-niepodleglosci-tego-wojska-rzeczypospolitej-odniosly-najwieksze-zwyciestwo-historii-polski-wzgledem-skali-zniszczenia-armii-przeciwnika/feed/ 1
Turcy do dzisiaj pamiętają to Janowi III Sobieskiemu po klęsce. W Europie nikt tak nie robił https://niezlomni.com/turcy-dzisiaj-pamietaja-janowi-iii-sobieskiemu-klesce-europie-nikt-robil/ https://niezlomni.com/turcy-dzisiaj-pamietaja-janowi-iii-sobieskiemu-klesce-europie-nikt-robil/#respond Tue, 12 Sep 2017 20:02:41 +0000 http://niezlomni.com/?p=42704

24 sierpnia 1675 roku Jan III Sobieski ujawnił swój wojskowy geniusz. Armia polska rozbiła pod Lesienicami dzięki sprytnemu fortelowi liczniejsze siły tatarskie. Król po bitwie zabronił zabijania jeńców, co było ewenementem w tamtych czasach.

To był jeden z najgłośniejszych triumfów Sobieskiego w wojnie z Turcją 1672-1676. Przed bitwą nic nie zapowiadało zwycięstwa strony polskiej, ale król wykazał się odpowiednim sprytem i wyczuciem wojskowym.

Pod koniec czerwca armia turecka dowodzona przez Ibrahima Szyszmana opanowała Bar, a wkrótce pod Manaczynem dołączyły do niej wojska tatarskie. W sumie około 50-60 tysięcy wojowników. Sobieski postanowił skoncentrować swoje wojsko w okolicach Lwowa, oddając Wołyń i Podole. Na wroga postanowił czekać pod Lwowem. Gdy Turcy dowiedzieli się o planach Sobieskiego, wysłali 22 sierpnia 10 tysięcy żołnierzy, by rozbili liczącą 6 tysięcy ludzi polską armię.

Sobieski był przygotowany na atak i miał plan. Najpierw rozstawił dragonów i lekką jazdę w czterech kierunkach, skąd mógł nadejść nieprzyjaciel Husarię zostawił w odwodzie, a piechotę w obozie pod miastem. 24 sierpnia Tatarzy pojawili się na trakcie gliniańskim, wąskim przejściu między wzgórzami i bagnami. Wyborem tej drogi mocno skomplikowali sobie sprawy, a Sobieski to w pełni wykorzystał. Tym bardziej, że zastraszył też wroga za pomocą... pachołków, którzy stali za wzgórzami z kopiami i imitowali kawalerię. Wróg nie połapał się w fortelu i sparaliżowany strachem dał się łatwo stłamścić w krótkiej walce.

Co ciekawe Turcy do dzisiaj pamiętają Sobieskiemu, że po bitwie nie zabijał jeńców.

 

Artykuł Turcy do dzisiaj pamiętają to Janowi III Sobieskiemu po klęsce. W Europie nikt tak nie robił pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/turcy-dzisiaj-pamietaja-janowi-iii-sobieskiemu-klesce-europie-nikt-robil/feed/ 0
Rozbił Turków i uratował Europę przed islamem. Teraz stał się twarzą ,,polskiego kebabu” https://niezlomni.com/rozbil-turkow-uratowal-europe-islamem-teraz-stal-sie-twarza-polskiego-kebabu/ https://niezlomni.com/rozbil-turkow-uratowal-europe-islamem-teraz-stal-sie-twarza-polskiego-kebabu/#respond Fri, 16 Jun 2017 07:09:11 +0000 http://niezlomni.com/?p=40149

Reklama dźwignią handlu. Jeden z właścicieli punktu z kebabem w Polsce błysnął wiedzą historyczną i skojarzył ze swoim biznesem osobę króla Jana II Sobieskiego.

Wizerunek króla, który stał na czele polskich wojsk wspieranych przez siły z kilku innych krajów i zatrzymał 12 września 1683 roku pod Wiedniem turecką nawałnicę na Europę, znalazł się na reklamowym billboardzie. Do zakupu kebabu, zapiekanki lub lodów zachęcać ma też hasło ,,Prawdziwy polski". Takie połączenie na pewno nie jest przypadkowe. Pod Wiedniem Sobieski uratował przecież kontynent przed zalewem islamu...

Na taką reklamę postawił właściciel punkty gastronomicznego w Okunince, wypoczynkowej miejscowości nad Jeziorem Białym, położonej nieopodal Włodawy na Lubelszczyźnie.

Na reklamę zwrócił uwagę Marcin Celiński, zastępca redaktora naczelnego czasopisma Liberté!

Król, z którego wdzięczni potomni uczynili symbol kebaba...

- napisał na Twitterze.

Okazuje się, że reklama kebabu w Okunince funkcjonuje od kilku lat. Internauci, którzy trafili nad Jezioro Białe, dzielili się nietypową reklamą z innymi.

Artykuł Rozbił Turków i uratował Europę przed islamem. Teraz stał się twarzą ,,polskiego kebabu” pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/rozbil-turkow-uratowal-europe-islamem-teraz-stal-sie-twarza-polskiego-kebabu/feed/ 0
Najpierw Ukraińcy dopatrzyli się ukraińskich korzeni powstania Polski, a teraz twierdzą: ,,Greccy filozofowie mówili po ukraińsku” [WIDEO] https://niezlomni.com/najpierw-ukraincy-dopatrzyli-sie-ukrainskich-korzeni-powstania-polski-a-teraz-twierdza-greccy-filozofowie-mowili-po-ukrainsku-wideo/ https://niezlomni.com/najpierw-ukraincy-dopatrzyli-sie-ukrainskich-korzeni-powstania-polski-a-teraz-twierdza-greccy-filozofowie-mowili-po-ukrainsku-wideo/#respond Tue, 06 Jun 2017 09:27:55 +0000 http://niezlomni.com/?p=39608

To się raczej filozofom w starożytnej Grecji nawet nie śniło, ale Ukraińcy mają swoje ustalenia. Petro Juszczenko, brat byłego prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki, twierdzi, że bez Ukrainy obecna cywilizacja wyglądałaby zupełnie inaczej.

Ukraińcy to jeden z 70 narodów, które odegrały bardzo kluczową rolę w rozwoju cywilizacji

- stwierdził Juszczenko. Brat byłego prezydenta jest przekonany, że greccy filozofowie mówili po ukraińsku, a scytyjski filozof Anacharsis miał nawet spisać w tym języku 50 swoich sentencji.

https://www.youtube.com/watch?v=FJVL1uUa7TQ

Juszczenko jest tylko jednym z wyznawców ogromnej roli Ukraińców, którą odegrali w dziejach świata. Istnieje teoria o tym, że to nie Indoeuropejczycy, a Protoukraińcy wyruszyli na podbój Azji i Europy i to ich język dał początek wszystkim językom świata.

Badacz Wasyl Kobyliuch, który do Protoukraińców zalicza wszystkie ludy, które pozostawiły po sobie ślad na ziemiach dzisiejszej Ukrainy, wszędzie odnajduje ukraińskie wpływy. Do Praukrainy zalicza starożytne Państwo Scytów, a Egipt swoją kulturę i język także zawdzięczał wpływom znad Dniepru.

W tej sytuacji trudno dziwić się takim wydawnictwom, jak przewodnik ,,Ukraińskie miejsca w Polsce", w którym Ukraińcy napisali m.in., że Kraków to ukraińskie miasto, a Mikołaj Rej, Juliusz Słowacki i Jan III Sobieski to Ukraińcy. Jeden z twórców przewodnika, deputowany obwodu lwowskiego Rostysław Nowożeniec, mówił, że idea narodziła się, po podróżach ,,na nasze etniczne ziemie do Polski". Informowała o tym Wirtualna Polska za Rzeczpospolitą w artykule pod wiele mówiącym tytułem: ,,Ukraińcy twierdzą, że... założyli Polskę".

Artykuł Najpierw Ukraińcy dopatrzyli się ukraińskich korzeni powstania Polski, a teraz twierdzą: ,,Greccy filozofowie mówili po ukraińsku” [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/najpierw-ukraincy-dopatrzyli-sie-ukrainskich-korzeni-powstania-polski-a-teraz-twierdza-greccy-filozofowie-mowili-po-ukrainsku-wideo/feed/ 0
7-9 października 1683: bitwa pod Parkanami. Mało znany triumf Sobieskiego, ale z kilku względów to większe zwycięstwo niż pod Wiedniem https://niezlomni.com/7-9-pazdziernika-1683-bitwa-pod-parkanami-malo-znany-triumf-sobieskiego-ale-z-kilku-wzgledow-to-wieksze-zwyciestwo-niz-pod-wiedniem/ https://niezlomni.com/7-9-pazdziernika-1683-bitwa-pod-parkanami-malo-znany-triumf-sobieskiego-ale-z-kilku-wzgledow-to-wieksze-zwyciestwo-niz-pod-wiedniem/#respond Sun, 09 Oct 2016 11:58:50 +0000 http://niezlomni.com/?p=32307

Bitwa pod Parkanami, mająca miejsce niecały miesiąc po odsieczy wiedeńskiej, jest starciem stosunkowo mało znanym wśród osób interesujących się historią. Mało kto jednak zdaje sobie sprawę, że pod pewnymi względami było to zdecydowanie większe zwycięstwo niż to z 12 września 1683 roku. Co więcej, po pierwszym dniu tego starcia absolutnie nic nie wskazywało na taki przebieg wypadków.

na obrazie: Juliusz Kossak, Bitwa pod Parkanami

Wbrew powszechnej opinii, odsiecz wiedeńska nie była wcale zwycięstwem zadającym decydujący cios imperium osmańskiemu. Owszem, główny jej cel – wyzwolenie Wiednia – został osiągnięty. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości, że gdyby nie pomoc armii sprzymierzonych, miasto padłoby w ciągu kilku dni. Jednakże inne ważne założenie Jana III Sobieskiego – fizyczne zniszczenie armii tureckiej – nie zostało zrealizowane. Zginęło lub dostało się do niewoli zaledwie niecałe 15 tysięcy wchodzących w jej skład żołnierzy, co stanowiło niespełna 15% stanu całościowego.

Aby nie dać ochłonąć pokonanemu przeciwnikowi należało więc prowadzić dalsze działania ofensywne. Sprzymierzeni zdawali sobie z tego sprawę. Rozumiał to zwłaszcza Sobieski, którego wyrażonym w liście do żony zdaniem lepiej „w cudzej ziemi, o cudzym chlebie, w asystencji wszystkich sił imperii, nie tylko samego cesarza wojować”

Długo zastanawiano się nad kierunkiem kolejnych operacji. Dowódcom cesarskim zależało na opanowaniu górnych Węgier, gdyż pragnęli stłumić rozpętane tam antyhabsburskie powstanie i podporządkować ten region władzy cesarskiej. Sobieski planował marsz prosto w kierunku Budy, gdzie zbierały się na nowo pobite oddziały tureckie. Ostatecznie zwyciężyła ta pierwsza koncepcja. Król polski orientował się, że za takim wyborem działań przemawiały nie tylko względy wojskowe, ale i polityczne. Mimo świetnego zwycięstwa pod Wiedniem, był on lekceważony przez cesarza, nie cieszył się też poważaniem i zaufaniem pośród większości ważniejszych dowódców sił sprzymierzonych.

Kluczowe znaczenie dla kontroli nad górnymi Węgrami miała położona nad Dunajem twierdza Esztergom (dzisiejsze miasto Ostrzyhom), zwycięzcy spod Wiednia ruszyli więc w jej kierunku. Na wieść o tym przebywający pod Budą Kara Mustafa wydał rozkaz wymarszu bejlerbejowi budzyńskiemu Kara Mehmedowi paszy na czele wybranych oddziałów z odsieczą. Liczebność tego korpusu nie była zbyt wielka i z pewnością nie przekraczała 20 tysięcy ludzi. Składał się on głównie z jazdy.

W obozie sprzymierzonych nic nie wiedziano o tym manewrze, zdawano sobie natomiast sprawę z faktu, że drogę do Esztergomu zasłania położony na drugim brzegu Dunaju niewielki zamek Parkany (dzisiaj miasto Śturovo). Sobieski, przekonany, że strzeże go tylko kilkuset janczarów, postanowił w nocy z 6 na 7 października zdobyć go szybkim atakiem. Zaprzyjaźniony z nim dowódca cesarski książę Karol Lotaryński kategorycznie odradzał mu angażowanie się w powyższą operację. Deklarował się nawet, że w razie kłopotów nie przyjdzie królowi z pomocą. Jan III zlekceważył to jednak i wraz z 10 tysiącami żołnierzy polskich (w większości jazdy) wyruszył rano 7 października w kierunku upatrzonego celu, od którego dzieliło go około 12 kilometrów. Wkrótce armia polska zetknęła się z pragnącą nie dopuścić do zajęcia twierdzy częścią sił tureckich liczącą 15 tysięcy żołnierzy (reszta znajdowała się w odwodzie) pod wodzą samego Kara Mehmeda.

Brzemienny w skutki błąd przedniej straży

Miasto Ostrzyhom położone jest na wyniosłych wzgórzach. Śturovo zaś o wiele niżej, lecz w pofałdowanym terenie. Utrudniało to szarże kawalerii i ograniczało tym samym skuteczność największego atutu wojsk koronnych, jakim była niewątpliwie husaria.

[caption id="attachment_32309" align="aligncenter" width="800"]Parkany (po lewej stronie rzeki) oraz Ostrzyhom Parkany (po lewej stronie rzeki) oraz Ostrzyhom[/caption]

Po wymarszu z obozu niespodziewający się niczego niedobrego Sobieski pozwolił wojsku rozluźnić szyk. Poszczególne jednostki podążały więc za sobą w pewnym oddaleniu. Na czele szła grupa pod wodzą strażnika koronnego Stefana Bidzińskiego. Liczyła ona około tysiąc koni i składała się z chorągwi lekkiej jazdy i dragonów. Za nimi ciągnęły się inne oddziały pod wodzą hetmana wielkiego Stanisława Jabłonowskiego i samego króla. Na końcu posuwała się piechota, artyleria i tabor. Bidziński otrzymał od Jana III wyraźny rozkaz zatrzymania się przed zamkiem i spokojnego oczekiwania na nadejście reszty armii. Sobieski nie chciał w ten sposób zbyt wcześnie uprzedzić nieprzyjaciela o planowanym ataku.

Gdy przednia straż weszła na pagórki w pobliżu Parkan, zobaczyła zamek i nieduży, liczący około pięćset żołnierzy, oddział jazdy tureckiej. Inne wzgórza zasłaniały kotlinę, w której przyczaiła się reszta armii muzułmańskiej. Wbrew rozkazowi Bidziński nie zatrzymał się, lecz rozpoczął działania zaczepne. Wspomnianą powyżej grupę rozbił wprawdzie bez większych trudności, w pogoni jednak jego chorągwie wpadły na przyczajone siły tureckie. Ich widok i boczny ogień dział parkańskich przekonał strażnika wielkiego koronnego do natychmiastowego odwrotu. Nie mógł jednak wykonać tego manewru wystarczająco szybko, gdyż wchodzący w skład jego grupy dragoni zostali wcześniej spieszeni w celu zdobywania zamku. Rozpoczęła się powolna rzeź niespodziewających się tak ciężkiej przeprawy Polaków.

Próby ratowania sytuacji

Jadący na czele następnego rzutu wojsk koronnych Stanisław Jabłonowski, widząc co się dzieje, wydał swoim dragonom rozkaz spieszenia i otwarcia ognia do nieprzyjaciela. Wstrzymało to na chwilę zapędy Turków. Hetman wielki poprowadził wówczas większość jazdy do kontrataku, który załamał się jednak pod naporem przeważających mas kawalerii przeciwnika. Siły Jabłonowskiego zaczęły się cofać.

Sobieski, który dotarł właśnie na plac boju, na widok tej sytuacji zareagował błyskawicznie, szykując resztę żołnierzy do kontrataku. Prawe skrzydło pozostawił cofającym się oddziałom hetmana wielkiego. Lewe powierzył Szczęsnemu Potockiemu, środek szyku zaś – wojewodzie lubelskiemu Marcinowi Zamoyskiemu. Wysłał też posłańców do księcia Karola Lotaryńskiego i podążającego z tyłu z piechotą, taborem i artylerią Marcina Kątskiego z prośbą o natychmiastową pomoc.

Jazda turecka pędziła tuż za oddziałami Jabłonowskiego i natarła na nie natychmiast po tym, gdy zajęły one miejsce na prawym skrzydle. Muzułmanie wiedzieli już od pojmanych jeńców, że mają do czynienia wyłącznie z kawalerią polską pod wodzą samego króla. Warto zauważyć, że dla Kara Mehmeda była to pierwsza bitwa prowadzona samodzielnie. Młodego dowódcę podnosiła na duchu myśl, że ma wielką szansę pokonania w bezpośrednim starciu „lwa Lechistanu”.

Po kolejnym uderzeniu na skrzydło polskie Turcy udali ucieczkę. Chorągwie Jabłonowskiego w pościgu za nimi oddaliły się od reszty wojsk, a nagły zwrot przeciwnika spowodował wśród nich zamieszanie. Kara Mehmed wykorzystał to i wysłał część żołnierzy w celu ataku na Polaków od tyłu.

Czyżby scenariusz spod Warny miał się sprawdzić po raz drugi?

Widząc co się dzieje Sobieski wydał rozkaz zmiany szyku kilku stojącym w pobliżu niego chorągwiom husarskim. Nie atakowane w tym czasie oddziały lewego skrzydła i centrum poczytały to za odwrót i rzuciły się do ucieczki. Cały szyk polski pękł w mgnieniu oka. Wojsko koronne uciekało w panice ścigane przez tryumfujących muzułmanów.

Sam król jechał w otoczeniu siedmiu towarzyszy: koniuszego koronnego Marka Matczyńskiego, łowczego koronnego Atanazego Miączyńskiego, porucznika Jana Czerkasa, niejakiego Piekarskiego, dwóch towarzyszy husarskich i nieznanego z imienia arkebuzera, który w ostatniej chwili uratował Sobieskiemu życie zabijając dwóch Turków, co „już się byli wynieśli z dzidą jeden, drugi z szablą”. Zapobiegł tym samym powtórce scenariusza spod Warny, gdzie polski król Władysław zginął na polu bitwy, sam jednak przypłacił to życiem. Przepełniony wdzięcznością Sobieski napisał później w liście do żony, że jest on „godzien przynajmniej, aby za duszę jego proszono tam P. Boga”.

Pościg Turków prowadzony przez kilkanaście kilometrów zatrzymał się dopiero w obliczu nadciągających kirasjerów cesarskich. Książę Karol Lotaryński nie dotrzymał danego wcześniej słowa i przyszedł Sobieskiemu z pomocą. Kara Mehmed nie chciał na razie ryzykować starcia z całą armią sprzymierzonych i wycofał się w kierunku Parkan. Wysłał później tryumfalny raport do Kara Mustafy donosząc mu o wielkim zwycięstwie.

Jedyna w życiu Sobieskiego gorycz porażki na polu bitwy

Wbrew pozorom straty osobowe w armii polskiej nie były duże. Wynosiły one, nie licząc rannych, około 500 zabitych. Operacyjnie Turcy także nie zyskali wiele, gdyż nadal mieli w bliskiej perspektywie starcie z całą armią sprzymierzonych.

Ważniejszy był jednak w tym wypadku aspekt moralny. Janusz Woliński, autor artykułu naukowego o bitwie pod Parkanami, słusznie uważa, że dla Sobieskiego świadomość klęski i ucieczki przed młodym i nieznanym dotąd paszą tureckim musiała być bardzo bolesna. Po przybyciu do obozu strasznie potłuczony król nie posiadał się z oburzenia na żołnierzy i oficerów. W liście do żony pisał, że wszyscy oni są „głupcy, niedbalcy, niepilni”. Nie ulega wątpliwości, że przeżywał on wtedy jedne z najcięższych chwil w swoim życiu.

Niemniej sfrustrowani byli od niego pozostali uczestnicy tej bitwy. W wojsku pojawiły się na szeroką skalę, obecne już przed bitwą pod Parkanami, chęci natychmiastowego powrotu do Polski. Co gorsza, generałowie cesarscy z trudem ukrywali swoją radość z powodu porażki Sobieskiego.

Król jednak nie załamał się, wykazując w tym momencie po raz kolejny olbrzymią siłę ducha. Zdołał przekonać swoje wojsko do kontynuowania dalszej walki, nie wątpiąc ani na chwilę w powodzenie całego przedsięwzięcia. Pragnął on natychmiastowego rewanżu i uderzenia na Turków jeszcze w nocy. Ta koncepcja została jednak odrzucona przez Karola Lotaryńskiego.

Przygotowania do ostatecznej rozgrywki

Armia turecka została tymczasem wzmocniona przez oddziały bejlerbeja Damaszku Abazy Sazy Husejna paszy, bejlerbeja Aleppo Kurd Bekir paszy oraz oddziały egipskie. Historycy różnią się w poglądach co do liczebności wojsk muzułmańskich dnia 9 października. Prawdopodobnie jednak liczyły one około 30 tysięcy żołnierzy. Sprzymierzeni dysponowali armią polską liczącą 16 tysięcy ludzi (6 tysięcy piechoty, 2 tysiące dragonii i 8 tysięcy jazdy) oraz wojskami cesarskimi w podobnej liczbie (7 tysięcy piechoty, 9 tysięcy kawalerii). Polacy i Austriacy dysponowali ponadto zdecydowanie większą od Turków liczbą dział.

8 października upłynął obydwu stronom na przygotowaniach do decydującej bitwy. Kara Mehmed otrzymał rozkaz zniszczenia armii sprzymierzonych. Postanowił on uszykować swoje oddziały pomiędzy wzgórzami a Parkanami, w kotlinie, bliżej prawego brzegu wpadającej do Dunaju rzeki Hron. Część jednostek miała kontrolować drogę na północ, skąd spodziewano się nadejścia posiłków w postaci Węgrów i Tatarów.

Na lewym skrzydle wojsk tureckich znajdował się garnizon w Parkanach, obsadzony 1200 janczarami mającymi do dyspozycji działa. Szyk muzułmański rozciągał się na szerokości dochodzącej do 3 kilometrów. Prawym skrzydłem w sile 3 tysięcy jazdy dowodził sam Kara Mehmed, centrum – 8 tysięcy – bejlerbej Sylistrii Kara Mustafa, zaś lewym – 3 tysiące – bejlerbej Komarna Mehmed pasza. W pierwszym rzucie stanęło 8 tysięcy jazdy, zaś głęboko uszykowany odwód podzielony był na trzy grupy.

Tymczasem Sobieski uszykował swoje jednostki na szerokości frontu około 5 kilometrów i głębokości około 0,5-0,8 kilometra. Lewym skrzydłem sprzymierzonych dowodził Stanisław Jabłonowski, jego ogólna liczebność wynosiła 7,5 tysiąca żołnierzy (głównie jazdy), wzmocnionych kilkoma działami. Silne centrum wypełniały oddziały cesarskie pod dowództwem ks. Karola. W jego środku znajdowały się regimenty piechoty z działami, otoczone z dwóch stron przez jazdę. Prawym skrzydłem dowodził Hieronim Lubomirski. W pierwszym rzucie znajdowały się tutaj chorągwie jazdy, a w drugim regimenty piechoty i dragonii. Za szykiem wojsk na pagórku planowano ustawić polską artylerię pod wodzą Marcina Kątskiego.

Słodki rewanż

9 października rano Sobieski zapytany przez księcia o gotowość wojsk odparł: „W imię Boga, maszerujmy”. Na sygnał trzech wystrzałów działowych wojska rozpoczęły trwający do południa marsz ku Parkanom. Armia zatrzymała się w odległości około półtora kilometra od zamku.

Gdy Kara Mehmed zauważył, że przeciwnik oczekuje jego natarcia, nie zwlekał i uderzył w centrum oraz na skrzydło Jabłonowskiego. Atak w to pierwsze miejsce został z łatwością odparty. Trudniejsza sytuacja była na lewym skrzydle, gdzie wywiązała się ostra walka. Pięć regimentów jazdy cesarskiej wykonało jednak atak w bok konnicy tureckiej, co spowodowało jej ucieczkę.

Tymczasem Sobieski wydał prawemu skrzydłu rozkaz powolnego posuwania się do przodu ze złożonymi kopiami, co miało uniemożliwić Turkom zbyt wczesne spostrzeżenie tego manewru, którego celem było odcięcie im drogi odwrotu przez most na rzece. Działo się to w tym czasie, gdy zapadało już rozstrzygnięcie na lewym skrzydle. Kara Mehmed spostrzegł jednak ten podstęp i rozkazał odwodowi zabezpieczyć drogę do mostu.

W trakcie wykonywania tego zadania wmieszały się w niego jednak uciekające oddziały, które wcześniej walczyły na lewym skrzydle. W szeregach tureckich nastąpiła panika. Kara Mehmed straciwszy głowę uciekł jako pierwszy, za nim do odwrotu rzuciła się cała armia muzułmańska. Pod celnym ogniem polskich dział i naciskiem stłoczonej masy ludzi most zawalił się - na drugi brzeg zdołało się przedostać zaledwie kilkuset żołnierzy Kara Mehmeda. Wzięta w kleszcze załoga Parkan została praktycznie w całości zniszczona. Między godziną 15:00 a 17:00 doszło do istnej rzezi pokonanych muzułmanów, usiłujących przepłynąć rzekę. Armia turecka w całości przestała istnieć.

Konsekwencje bitwy

Nie ulega wątpliwości, iż pod względem liczby poległych Turcy stracili więcej żołnierzy niż pod Wiedniem. Wspomniany na początku tego artykułu główny cel Jana III, czyli eliminacja żywej siły przeciwnika, został zatem osiągnięty. Zwycięstwo umożliwiło też sprzymierzonym późniejsze zdobycie Esztergomu, a także ofensywne operacje w następnych latach.

Z pewnością wzrosło też morale samego Sobieskiego. Jest rzeczą oczywistą, że człowiek, któremu udało się wyjść z ciężkich tarapatów, staje się zdecydowanie pewniejszy siebie i mocniejszy psychicznie, bardziej też wierzy we własne możliwości. Prawdopodobnie właśnie to zwycięstwo zadecydowało o podjęciu przez Sobieskiego decyzji o dalszym udziale Rzeczypospolitej w wojnie przeciwko Turcji i o wejściu w skład „świętej ligi”.

Nie można też jednak zapominać o porażce wojsk polskich w pierwszym dniu bitwy. Nie ulega wątpliwości, że największą odpowiedzialność ponosi tutaj dowódca straży przedniej Stefan Bidziński, który nie posłuchał rozkazu królewskiego. Sam Jan III nie był też jednak bez winy, gdyż niepotrzebnie pozwolił wojsku rozluźnić szyki. Popełnił zatem ten sam błąd, który zrobił Kara Mustafa pod Wiedniem.

Niektórzy historycy (na przykład Mariusz Markiewicz) uważają, że pierwsza bitwa pod Parkanami była widoczną oznaką słabości staropolskiej sztuki wojennej. Jest to temat, któremu z powodzeniem mogłaby być poświęcona osobna rozprawa. Niewątpliwym faktem jest jednak to, że na następne większe zwycięstwo militarne (wyjąwszy walki z Tatarami) Rzeczypospolita musiała czekać aż do 1792 roku.

Marek Groszkowski, źródło: Histmag.org

ten materiał został opublikowany na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

Artykuł 7-9 października 1683: bitwa pod Parkanami. Mało znany triumf Sobieskiego, ale z kilku względów to większe zwycięstwo niż pod Wiedniem pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/7-9-pazdziernika-1683-bitwa-pod-parkanami-malo-znany-triumf-sobieskiego-ale-z-kilku-wzgledow-to-wieksze-zwyciestwo-niz-pod-wiedniem/feed/ 0
Bismarck i Jan Sobieski, czyli „wspaniała okazja do porównania dwóch narodów”. „Tutaj jest ta trzecia najsmutniejsza cecha Polaka…” https://niezlomni.com/bismarck-i-jan-sobieski-czyli-wspaniala-okazja-do-porownania-dwoch-narodow-tutaj-jest-ta-trzecia-najsmutniejsza-cecha-polaka/ https://niezlomni.com/bismarck-i-jan-sobieski-czyli-wspaniala-okazja-do-porownania-dwoch-narodow-tutaj-jest-ta-trzecia-najsmutniejsza-cecha-polaka/#respond Fri, 23 Sep 2016 11:00:36 +0000 http://niezlomni.com/?p=21739

Bismarck i Jan Sobieski – co za wspaniała okazja do porównania dwóch narodów. Różnica dwustu lat i gdyby ktoś chciał naprawdę tę paralelę przeprowadzić, musiałby przede wszystkim uważać, aby cech epoki nie pomieszać z cechami narodu i człowieka.

Listy Jana Sobieskiego z czasów, gdy jest marszałkiem i hetmanem, o sprawie ukraińskiej, a w nich jasność, spokój, szerokość horyzontu, naprawdę przypominająca potężną logikę rozumowań Bismarcka. Tylko Sobieski działa w chaosie rozkrzyczanych wieców, dla swoich planów pozyskiwać musi aż do ostatniego opoja sejmiku w Czersku włącznie, Bismarck ma za sobą organizację Prus.

Jeżeli będziemy porównywali po pierwsze geniusz, po drugie charakter, po trzecie moralność Bismarcka i Sobieskiego, to w punkcie pierwszym nie mamy dobrej płaszczyzny porównania. Sobieski to przede wszystkim wódz wojskowy.

Kiedy 200-tysięczna orda tatarska wpakowała się do Polski na wysokość Przemyśla, to Sobieski kilkunastoma tysiącami jazdy li tylko manewrem kawaleryjskim, jednocześnie giętkim jak przegub dłoni przy fechtunku szpadą i prężnym i silnym jak strzała wypuszczona z łuku tę masę Tatarów rozbija, wypędza, oswabadza Polskę, wygrywa wojnę . Tak efektownych błyskawic geniuszu nie posiada Bismarck w swej karierze życiowej. W olśniewaniu błyskawicami geniuszu bije go ten Kawallerieführer niezrównany! I to jest ta pierwsza różnica między dwoma narodami. Ta praca zawsze jednakowo wytężona i praca błyskami, zwycięstwami od czasu do czasu, skokami, szusami. 

Bismarck był przede wszystkim człowiekiem walki. Jak już nie miał wrogów, to stwarzał sobie sztucznie przeciwników, aby móc ich zwalczać. Tak było z ces. Augustą, z ks. Gorczakowem. Bismarck całe życie walczył, kogoś pokonywał, łamał na kolana przed sobą. Bismarck to nieustępliwość, twardość, to ten buldog, który jak chwycił skrzydło wiatraka, to zawisł na nim i zdechł, a nie puścił... Zaciśnięte szczęki buldoga. Stoi nam w oczach Bismarck jako człowiek wielki, twardy i niesympatyczny, atowarzyski.

Jakże inną jest metoda Sobieskiego. On by chciał wszystkich na swoją stronę pozyskać, ale nie walką, nie przez upokorzenie i stawianie na kolana, lecz przez wielkopańską zalotność, przez magnacką słodycz, „papką i czapką”, przez „panowie bracia”. Toż mu leżało na wątrobie, gdy ktoś był krzyw na niego. Kocha kobietę, gdy ta z kim innym dzieli małżeńskie łóżko, to tylko wzdycha frasobliwy, aby potem wziąć ją za żonę, za Panią, i kochać tak szczerze, tak całym sercem, zaślepienie, po kres życia swego. Ustępliwość i bojaźń nieżyczliwości ludzkiej, serce zawsze gotowe do przebłagania przeciwników, do kompromisu. I tutaj jest druga absolutnie prawdziwa różnica pomiędzy charakterami dwóch narodów, różnica tak bardzo na naszą niekorzyść. 

Wreszcie moralność! Sobieski potrafił latami wojska z własnego funduszu utrzymywać, choć nawet uznania za to nie otrzymywał, potrafił w swej polityce wznieść się na ideologię krucjaty, jeszcze wynieść i wyszlachetnić ideologię krucjat, przez to, że ją urzeczywistniał w ten swój płochy i miękki wiek zniewieściałości i zepsucia. To są wyżyny, do których niezdolny jest Bismarck, na które nie stać twardego knechta Hohenzollernów. Ale za to na pamięci Sobieskiego jakież ciążą grzechy: zdrada stanu, gdy w młodości służył Szwedom przeciw własnemu królowi. Branie jurgieltów, co tylko w części jest łagodzone przez obyczaje tamtych czasów. Wreszcie chciwość na pieniądze w wieku starczym. I tutaj jest ta trzecia najsmutniejsza cecha Polaka, że najszlachetniejsze indywiduum nie może się odplątać od popełniania różnych plugastw.

Stanisław Cat-Mackiewicz, "Dziś i jutro"

KSIĄŻKĘ MOŻNA ZAKUPIĆ W KSIĘGARNI WYDAWNICTWA UNIVERSITAS

kropki

Artykuł Bismarck i Jan Sobieski, czyli „wspaniała okazja do porównania dwóch narodów”. „Tutaj jest ta trzecia najsmutniejsza cecha Polaka…” pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/bismarck-i-jan-sobieski-czyli-wspaniala-okazja-do-porownania-dwoch-narodow-tutaj-jest-ta-trzecia-najsmutniejsza-cecha-polaka/feed/ 0
Mel Gibson zagra Jana III Sobieskiego? Jest propozycja ze strony Ministerstwa Kultury https://niezlomni.com/mel-gibson-zagra-jana-iii-sobieskiego-propozycja/ https://niezlomni.com/mel-gibson-zagra-jana-iii-sobieskiego-propozycja/#respond Tue, 20 Sep 2016 08:53:09 +0000 http://niezlomni.com/?p=31569

Wiceminister kultury Jarosław Sellin w RMF FM mówił o powstaniu kasowego hitu, który w atrakcyjny sposób przedstawiłby widzom na świecie historię Polski.

Gibson byłby idealnym Janem III Sobieskim. Proszę go sobie wyobrazić z tym przyklejonym wąsem, ucharakteryzowanego na sarmatę

- podkreślił. Pytany o Toma Cruise'a stwierdził:

Wiek mniej więcej ten sam, ale też dobra twarz, dobry aktor. Pamiętam jego rolę w filmie historycznym, grał Stauffenberga w takim fresku historycznym o spisku i zamachu na Hitlera. Dobrze udźwignął tę rolę.

Na razie spłynęło 800 prac na konkurs na scenariusz filmu historycznego. Zdaniem Sellina, projekt mógłby zostać sfinansowany ze środków spółek skarbu państwa i ze wsparciem polskiego biznesu prywatnego.

W realizacji mogliby uczestniczyć Amerykanie.

Ja uważam, że Amerykanie robią najlepsze filmy historyczne i do tego doświadczenie, źródła...

- dodał Sellin.

Artykuł Mel Gibson zagra Jana III Sobieskiego? Jest propozycja ze strony Ministerstwa Kultury pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/mel-gibson-zagra-jana-iii-sobieskiego-propozycja/feed/ 0
12 września 1683: wyjątkowa bitwa w historii Polski i Europy. Husaria rozgromiła trzykrotnie silniejszego wroga po miażdżącej szarży – wróg uciekał w popłochu https://niezlomni.com/12-wrzesnia-1683-miala-miejsce-bitwa-wyjatkowa-w-historii-polski-i-europy-husaria-rozgromila-trzykrotnie-silniejszego-wroga-po-miazdzacej-szarzy-turcy-nazwali-jana-iii-sobieskiego-lwem-lechistanu/ https://niezlomni.com/12-wrzesnia-1683-miala-miejsce-bitwa-wyjatkowa-w-historii-polski-i-europy-husaria-rozgromila-trzykrotnie-silniejszego-wroga-po-miazdzacej-szarzy-turcy-nazwali-jana-iii-sobieskiego-lwem-lechistanu/#comments Mon, 12 Sep 2016 05:48:15 +0000 http://niezlomni.com/?p=20052

Wiktoria Wiedeńska, odniesiona 12 września 1683 r., należy do wyjątkowych w historii Polski i Europy, ponieważ stała się wówczas pierwszym i największym zwycięstwem nad potęgą ottomańską.

Nigdy dotąd nie zdarzyło się, aby olbrzymia armia sułtana (szacowana w przybliżeniu na 55 – 60 tysięcy ludzi) została doszczętnie rozgromiona i uciekła w panice, pozostawiając zwycięzcom cały obóz i liczny sprzęt.

Punktem kulminacyjnym, a zarazem przełomowym w toczącej się od rana bitwie, dowodzonej z Kahlenbergu przez Jana III Sobieskiego, był zmasowany atak polskiej husarii (królewskiej i hetmana Jabłonowskiego), przeprowadzony około szóstej po południu. W ciągu kilkunastu minut na stojących w dolinie Turków runęło ze wzgórza blisko 20 tysięcy jeźdźców, w tym 2500 husarzy. Ciężka jazda stopniowo nabierała rozpędu, potem poszła w cwał i jak huragan pędziła do boju. Za nią podążały chorągwie pancerne, lekka jazda oraz wojska sprzymierzone – Austriacy i Niemcy. Takiej szarży, dowodzonej osobiście przez Sobieskiego, dotąd nie widziano. Jej impet był tak gwałtowny, że janczarzy i artylerzyści tureccy zdołali oddać tylko jedną salwę. Miażdżące uderzenie husarii (odpowiednika dzisiejszych czołgów) spowodowało, że szeregi wroga prysnęły niczym bańka mydlana, co nie dziwi, skoro tylko dwudziestu polskich husarzy zachowało w ataku nieskruszone kopie.

Bitwa pod Wiedniem po wieki rozsławiła imię Jana III Sobieskiego i to daleko poza granicami Europy. W dalekim Iranie polski król otrzymał zaszczytny przydomek El Ghazi – Zwycięzca, a jego imię budziło jeszcze większą grozę wśród Turków, zwących go „Lwem Lechistanu”. Zresztą jego talenty dowódcze zawsze budziły podziw, respekt i szacunek, także u potomnych, np. pruski generał Carl von Clausewitz, znany teoretyk wojskowości, zaliczył Jana III do najwybitniejszych wodzów wszechczasów.

Jak doszło do bitwy? Wszystko zaczęło się na początku roku 1683. Wtedy to w Stambule zapadły decyzje o wojnie z Austrią.

- Cesarz Leopold I znalazł się w obliczu poważnego zagrożenia. Wysłał więc szybko swych posłów do Polski z prośbą o pomoc militarną - komentowała prof. Teresa Chynczewska-Hennel w audycji z cyklu ”Historia Polski” - 1 kwietnia 1683 r. w Warszawie podpisano przymierze polsko-austriackie.

[caption id="attachment_20054" align="aligncenter" width="663"]"Spotkanie Jana III Sobieskiego z cesarzem Leopoldem I pod Schwechat" - reprod. fot. obrazu Artura Grottgera (1837–1867). "Spotkanie Jana III Sobieskiego z cesarzem Leopoldem I pod Schwechat" - reprod. fot. obrazu Artura Grottgera (1837–1867).[/caption]

sob3Omawiana bitwa znalazła niespotykane dotąd odbicie w literaturze i poezji europejskiej i polskiej, doczekała się też wielu inscenizacji teatralnych w szkołach pijarskich i jezuickich, zwłaszcza w XVII w. Oczywiście zajęła poczesne miejsce w historiografii i w plastyce; w tej ostatniej liczba obrazów, rycin i rysunków, nie wspominając już o rzeźbie, jest imponująca. Wśród niezliczonych dzieł graficznych warto zwrócić uwagę na okazałą wymiarami (392 x 610 mm) litografię zaopatrzoną tytułem Król Jan Sobieski oswobadza Wiedeń i zbawia chrześciaństwo, także w języku francuskim. Przedstawia ona rozległe pole bitwy, z Janem III na koniu, w otoczeniu świty, na tle husarii. Tę wielofigurową kompozycję namalował w 1819 r. Carle (właściwie Antoine Charles) Vernet w Paryżu, a skopiował tamże w litografii Jan Nepomucen Lewicki. Malarski pierwowzór – sygnowany i datowany obraz olejny – przed 1939 r. własność Pałacu Sztuki w Warszawie – eksponowano na stołecznej wystawie jubileuszowej w 1933 r., poświęconej Odsieczy Wiedeńskiej. Losy oryginału po II wojnie światowej pozostają nieznane.

Hanna Widacka, źródło: palac-wilanow.pl

[caption id="attachment_20056" align="aligncenter" width="663"]itwa pod Wiedniem" - reprod. fot. obrazu Jana Krzysztofa Damela (1780-1840) itwa pod Wiedniem" - reprod. fot. obrazu Jana Krzysztofa Damela (1780-1840)[/caption]

[caption id="attachment_20057" align="aligncenter" width="663"]"Powrót z Wiednia" - reprod. fot. obrazu Józefa Brandt (1841–1915). "Powrót z Wiednia" - reprod. fot. obrazu Józefa Brandt (1841–1915).[/caption]

Artykuł 12 września 1683: wyjątkowa bitwa w historii Polski i Europy. Husaria rozgromiła trzykrotnie silniejszego wroga po miażdżącej szarży – wróg uciekał w popłochu pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/12-wrzesnia-1683-miala-miejsce-bitwa-wyjatkowa-w-historii-polski-i-europy-husaria-rozgromila-trzykrotnie-silniejszego-wroga-po-miazdzacej-szarzy-turcy-nazwali-jana-iii-sobieskiego-lwem-lechistanu/feed/ 1