Ostatnio coraz rzadziej media informują o tym, co dzieje się w Calais. Tymczasem jak podaje Voice of America, proceder trwa w najlepsze. Serwis zamieszcza wymowne nagranie, które pokazuje, jak wygląda naprawdę szturm zdesperowanych imigrantów na samochody jadące w kierunku Wielkiej Brytanii. Jak zwraca uwagę jeden z autorów nagrania, odbywa się się to bez oglądania się francuską policję.

https://www.facebook.com/voiceofamerica/videos/1441530149325062/

Po tym, jak władze zlikwidowały ogromne koczowisko w Calais, około 10 tys. imigrantów zdołało przedostać się przez granicę do Wielkiej Brytanii w ten właśnie sposób. W zeszłym roku służby odnotowały 115 tys. prób przedostania się na Wyspy. Najmłodszy imigrant podał, że ma 14 lat.

Artykuł Tak imigranci grają francuskiej policji na nosie. Na oczach funkcjonariuszy atakują ciężarówki (wideo) pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

W Calais doszło do strzelaniny między afgańskimi i erytrejskimi imigrantami. W wyniku starcia w stanie krytycznym jest pięć osób. Liczbę rannych ostrożnie szacuje się na 18.

Francuzi teoretycznie zlikwidowali 10-tysięczną ,,dżunglę", gdzie koczowali imigranci próbujący nielegalnie przedostać się do Wielkiej Brytanii. Mimo to wciąż znajduje się tam około 800 osób.

Tymczasem podczas rozdawania darmowych posiłków w pobliżu szpitala w Calais doszło do bitwy między dwie grupami imigrantów: z jednej strony kilkuset imigrantów z Erytrei, uzbrojonych w kamienie, noże oraz metalowe pręty, z drugiej Afgańczycy. Zaczęło się od ataku przybyszów z Afryki. Walki trwały około 2 godziny, musiały interweniować szturmowe oddziały policji. Ale zajście eskalowało i z koczowiska przeniosło się na przedmieścia Calais.

https://www.youtube.com/watch?v=tSYDatf_NX4

Media podają smutny bilans: pięć osób znajduje się w stanie krytycznym po ranach postrzałowych, a 18 innych zostało rannych.

Gerard Collomb, minister spraw wewnętrznych Francji, nazywa sytuację poważnym incydentem.

🇫🇷 Calais. Wczorajsza debata neurochirurgów z inżynierami zamknęła się bilansem 18 rannych, w tym 6 od ran postrzałowych. Czterech walczy o życie w szpitalu. pic.twitter.com/53xLfCqJUV

— Adam Gwiazda (@delestoile) 2 lutego 2018

Starcia policji na CSR i nielegalnych imigrantów w Calais, policja została zmuszona do użycia gazu łzawiącego po tym jak została obrzucona kamieniami przez nielegalnych imigrantów, żądających otwartych granic! pic.twitter.com/RyTLcSzysT

— prawicowo 💯 🇵🇱 (@prawicowo_pl) 28 stycznia 2018

les rues de #calais avec les #migrants armés #rt pic.twitter.com/npGlbpSpVt

— Daves62 (@CalaisLibre) 1 lutego 2018

https://www.youtube.com/watch?v=x5l8ZZDpMX4

Artykuł Francuzi w szoku. Podczas rozdawania jedzenia doszło do największej bójki w historii Calais. W wyniku strzelaniny 5 osób w stanie krytycznym, jest wielu rannych [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

W Calais ciągle jest niespokojnie. Jak informują francuskie lokalne media, ostatnio doszło do kolejnej próby zablokowania drogi. Imigranci ustawili zaporę, musiała interweniować policja. Tymczasem wielu francuskich internautów oburza się, że takie tematy są skrzętnie omijane przez media głównego nurtu.

Cała sytuacja meczy już zwykłych Francuzów, którzy narzekają na narrację francuskich mediów, niepokazujących takich zdarzeń jak poniżej. Jedno z nagrań, które właśnie trafiło do sieci, jest szeroko komentowane.

Internauci wracają uwagę, że premier Emmanuel Macron grozi wprowadzeniem ustawy wymierzonej w propagowanie fake-newsów, tymczasem takie sytuacje naprawdę mają miejsce we Francji.

Codzienne życie ludzi w Calais. Retweetujcie, bo nie zobaczycie tego w mediach

- pisze osoba publikująca nagranie.

voilà ce que vive les gens à calais au quotidien!!
Partager!! Partager!!
voilà ce que vous verrez jamais aux médias
c'est pas normal quand même pic.twitter.com/jFlmBUai1S

— street 45 (@MONSTERLOVE696) 13 stycznia 2018

Artykuł Macron straszy Francuzów karami za propagowanie fake-newsów. Odpowiadają mu mocnym nagraniem. ,,Nie zobaczycie tego w mediach” pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

Polscy kierowcy ciężarówek w Calais często padają ofiarą imigrantów, którzy próbują dostać się do Wielkiej Brytanii. Pojazd i towar mogą zostać uszkodzone, a sami muszą liczyć się z mandatem. Co dzieje się, gdy próbują się bronić? Pokazuje historia jednego z nich.

Jakub Z. (28 lat) został aresztowany za posiadanie paralizatora (8000 wolt), który właśnie miał służyć do ochrony przed imigrantami.

Polak spędził dzień w areszcie po tym, jak odkryto u niego paralizator na postoju przy autostradzie M1 w Trowell. Policjanci podczas kontroli jego tachografu natknęli się na broń. Policjant, przekonany, że to latarka włączył ją i został rażony prądem.

Polak został warunkowo zwolniony na okres 2 lat. Sędzia wyjaśnił, że na jego nieszczęście, prawo w Wielkiej Brytanii jest znacznie bardziej surowe niż w innych krajach, dlatego nie powinien wwozić paralizatora na Wyspy. Na początku został oskarżony o posiadanie broni i ukrywanie jej, za co grozi pięć lat.

Sędzia oznajmił, że przykład ukarania polskiego kierowcy ma służyć jako ostrzeżenie dla innych.

Artykuł Polski kierowca kupił paralizator, żeby bronić się przed imigrantami w Calais. Nie spodziewał się, co czeka go w Wielkiej Brytanii pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

Polscy kierowcy są narażeni na ataki ze strony imigrantów. O ostatnim, który miał miejsce w Belgii, informowaliśmy wczoraj (więcej TUTAJ). Dużo częstsze są przypadki, gdy nielegalny imigrant ukrywa się w ciężarówce, próbując dostać się w ten sposób do Wielkiej Brytanii.

Mandaty za przewożenie nielegalnych imigrantów są bardzo wysokie.

Blisko 400 tysięcy złotych. Taka kara groziła jednemu z polskich przewoźników, który przewożąc granulat w silosie został zatrzymany przez służby celne na granicy pomiędzy Francją a Anglią. W transportowanym przez niego ładunku ukrywało się siedemnastu nielegalnych imigrantów, liczących na łut szczęścia, dzięki któremu trafią na Wyspy Brytyjskie

- informowała jedna z kancelarii prawnych.

Blisko 25% incydentów związanych z nielegalną imigracją w portach w Calais i Dunkierce dotyczy polskich przewoźników. Maksymalna kara za jednego nielegalnego imigranta może wynieść do 2000 brytyjskich funtów. Nic dziwnego, że polscy kierowcy są wyczuleni. Tu widzimy jedną z charakterystycznych sytuacji: przepędzony przez Polaka imigrant ucieka.

https://www.youtube.com/watch?v=qupfReLbxk4&feature=youtu.be

Artykuł Polski kierowca odkrył imigranta schowanego pod ciężarówką. Ten szybko zrozumiał, mimo bariery językowej [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

Calais stało się już symbolicznym miejscem, gdzie kierowcy muszą zachować podwójną ostrożność. Często na tył ich ciężarówki uda dostać się nielegalnym imigrantom. Tak samo było i tym razem.

Na tyle ciężarówki kierowcy z Bułgarii ukrył się imigrant. Stojący koło pojazdu funkcjonariusze odkrywają, że czarnoskóry mężczyzna znajduje się między skrzyniami. Imigrant powoli schodzi z pojazdu, kiedy nagle musi.... przyspieszyć, bo atakuje go starszy kierowca. Jednak wykazuje się sprytem i ucieka. Przy zupełnej obojętności funkcjonariuszy, którzy najwyraźniej traktują obecność nielegalnych imigrantów jako codzienność.

https://vimeo.com/231729544

Ci imigranci mieli jeszcze mniej szczęścia...

http://niezlomni.com/imigranci-calais-pecha-tym-razem-trafili-polskich-kierowcow-wideo/

Artykuł Kierowca nie wytrzymał, kiedy w jego samochodzie odkryto nielegalnego imigranta. W przeciwieństwie do funkcjonariuszy… [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

Imigranci, którzy próbują nielegalnie przedostać się do Wielkiej Brytanii, włamując się do ciężarówek, następnym razem może zastanowią się, gdy zobaczą pojazd na polskich numerach rejestracyjnych. Jedno ze spotkań z polskimi kierowcami nie skończyło się dla imigrantów miło. Francuzi w swojej ocenie wydarzenia są podzieleni.

W Calais od wielu miesięcy przebywa wielu imigrantów, którzy najróżniejszymi sposobami chcą się dostać do Wielkiej Brytanii. Jednym ze sposobów jest włamywanie się do ciężarówek, które jadą na drugą stronę kanału La Manche. Kierowcom za przewóz nielegalnych pasażerów grożą wysokie kary, ale są w tej walce pozostawieni sami sobie, bo policja umywa ręce.

W internecie pojawiło się nagranie, na którym widać, jak imigranci wpadli na polskich kierowców. Skończyło się to dla jednego z nich dość boleśnie.

Quand des Migrants rencontre des chauffeurs routiers Polonais en France...Ce n'est pas le même accueil que la police Française - #DeVilliers pic.twitter.com/Sbk2uHH7If

— TV Libertés (@tvlofficiel) 19 lipca 2017

W komentarzach pod filmem przeważają głosy poparcia dla tego, co zrobili Polacy. Jeden z internautów zauważył nawet, że wszyscy inni kierowcy powinni reagować tak samo. Ne brakuje też głosów wyrażających dumę, ale pojawiły się też krytyczne.

Sześciu na jednego. Cóż za odwaga

- skomentował jeden z internautów. Wtórował mu inny, który też podkreślał przewagę liczebną.

Większość komentarzy było jednak przychylnych Polakom.

Polacy mają jaja. Wielkie brawa

- napisał internauta. Inni podzielali jego zdanie. Wśród głosów znalazł się też taki, w którym użytkownik Twittera podkreślał, jak niebezpiecznie jest w Calais i jak mocno narażeni są kierowcy.

http://niezlomni.com/bohater-slynnego-nagrania-z-calais-ma-ogromne-klopoty-grozi-mu-m-in-odebranie-prawa-jazdy-zdaniem-prokuratury-zachowal-sie-niedopuszczalnie-wideo/

http://niezlomni.com/w-calais-znowu-zaczelo-sie-pieklo-oto-z-czym-musza-zmagac-sie-kierowcy-wideo/

http://niezlomni.com/ogromna-bojka-imigrantow-calais-kilkadziesiat-osob-rannych-jeden-mieszkancow-nagral-okna-przerazajace-sceny-wideo/

Artykuł Francuzi podziwiają odwagę Polaków i im gratulują. ,,Polacy mają jaja”. Pojawiły się jednak też głosy krytyki [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

Calais i okolice stają się symbolem wszystkiego co najgorsze w związku z kryzysem imigracyjnym w Europie. Francukie władze nie radzą sobie z problemem. Efekt? Dochodzi nawet do wypadków śmiertelnych (ofiarą padł polski kierowca), a ataki na ciężarówki są na porządku dziennym.

Imigranci robią wszystko, aby dostać się do środka samochodu i bezpiecznie dotrzeć do wymarzonej Wielkiej Brytanii. Kierowcy muszą liczyć się ze zniszczeniem pojazdu, a także wysokim mandatem za ,,przewożenie" nielegalnych imigrantów. Nic dziwnego, że sytuacja jest bardzo napięta.

Na nagraniu, które trafiło do sieci, widzimy grupę imigrantów, która zniszczyła plandekę naczepy jednego z samochodów. Tym razem jednak wandale mieli pecha, bo trafili na polskich kierowców, którzy postanowili nie wzywać policji i rozwiązać sprawę w inny sposób.

Wg. relacji, na parkingu grasowało ok. 20 czekoladowych, cieli plandeki, kradli towar, albo próbowali dostać się na pakę
Calais Francja pic.twitter.com/a1jtbborRe

— Prawa strona 🇵🇱 (@PrawyPopulista) 18 lipca 2017

Dwa komentarze od nagraniem, które wywołały najwięcej emocji, brzmiały:

Ja tu widze 7 "polakow" vs dwoch ciemnoskórych. 7 vs 2. Mogą być z siebie dumni, naprawdę. Ja się za takich wstydzę

- pisała jedna internautka. Inna z kolei zauważyła:

Gdyby sprawa była inna, to znaczy imigrantów było by więcej, zdecydowanie nie skończyłoby się na nokaucie. To dzikusy, nie przejmowaliby się kwestiami prawnymi. Jednak brawa dla panów, że się postawili, a nie bali się, że zostaną nazwani rasistami

A jakie jest Wasze zdanie? Zapraszamy do dyskusji w komentarzach.

Artykuł Imigranci z Calais mieli pecha. Tym razem trafili na polskich kierowców [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

Brytyjska marynarka wojenna działała z niesamowitym wigorem. O 6.30 dziesiątego dnia miesiąca do Dover przybyły dziesiątki oficerów, marynarzy i saperów królewskich. Dlaczego przybyli?

Żaden z nich nie wiedział, dopóki wiceadmirał Bertram H. Ramsay nie wysłał ich na drugą stronę morza na misję rozbiórkową, która ostatecznie objęła Vlissingen, Rotterdam, Antwerpię i inne porty. Niedługo potem wyruszyły oddziały piechoty morskiej, gwardziści i inne.

Naziści parli jednak ku wybrzeżu ze zdumiewającą prędkością, a siły brytyjskie spiesznie przeprawiano przez Kanał w celu utrzymania Calais i Boulogne; dokonały one tam czynów tak mężnych, tak niewiarygodnie bohaterskich w obliczu przewagi nieprzyjaciela, że zanim dotrzemy na piaszczyste wydmy Dunkierki, musimy najpierw przyjrzeć się owym obrazom. Na poszarzałych już przez czas kamieniach miała być spisana nowa i jeszcze wspanialsza historia.
Niespełna sześć wieków temu Calais zostało zdobyte dzięki odwadze angielskich żołnierzy. W maju 1940 roku miasta bronili angielscy wojownicy, krwawiący i umierający z poświęceniem, które wzbudziłoby podziw ich średniowiecznych przodków.

Wprawdzie miejsce łuków i strzał zajęły karabiny Bren i bagnety, ale duch naszych ojców nijak się nie zmienił. Należy zrozumieć, że od wysiłku w Calais uzależniona była ewakuacja z Dunkierki; wycofanie udręczonych Brytyjskich Sił Ekspedycyjnych, znajdujących się kilka kilometrów dalej wzdłuż wybrzeża, zależało od tego, co uda się osiągnąć w bramie Francji, bramie, przez którą masy bezmyślnych turystów kierowały się do Paryża.

Otrzymawszy rozkaz, aby „utrzymać się do samego końca”, brygadier Claude Nicholson, zaliczający się do najgenialniejszych oficerów, którzy ukończyli szkołę sztabową, posiadacz mózgu i ambicji dorównujących jego przezorności i odwadze, został wysłany z Anglii wraz z 3000 żołnierzy należącymi do Królewskiego Korpusu Strzelców, Brygady Strzelców, Królewskiego Pułku Pancernego i Strzelców Królowej Wiktorii (londyńskiego batalionu terytorialnego). Było to we wtorek 21 maja. Od początku żołnierzy prześladował pech.

Niedobór sztauerów i inne trudności sprawiły, że Brygada Strzelców nie mogła wysadzić na ląd trzech czwartych pojazdów, wyposażenia i amunicji. Na wschód i na zachód od miasta wysłano kompanie, żeby broniły dróg z Dunkierki i Boulogne, ale straty szybko rosły, a niemieckie czołgi i piechota zmechanizowana sukcesywnie spychały oddziały brytyjskie i tysiąc jednostek francuskich coraz dalej w tył, do wnętrza miasta.

W środę 22 maja naziści z niejakim skutkiem atakowali już i ranili Calais, dokonując takich wyczynów jak na przykład uszkodzenie śluz dających wejście do basenu wewnętrznego. Tak się złożyło, że z trudnym zadaniem został wysłany kapitan J. Fryer z holownikiem Foremost 87. Miał on wyholować przez śluzę wypełniony uchodźcami statek SS Katowice na redę portu Calais. Gdy to uczynił, zadysponowano go do udzielenia pomocy SS City of Christchurch w drodze z redy do portu. To również uczynił, pomimo deszczu bomb i trzech min magnetycznych zdetonowanych przez idące przed nim trałowce.

A potem, w czwartek, doszło do osobliwego zdarzenia. Kapitanowi Fryerowi rozkazano przeholować City of Christchurch w stronę otwartego morza, ale w czasie gdy jednostkę brano na hol, przyszedł rozkaz, aby jej nie ruszać. Piąta kolumna nie zasypiała gruszek w popiele, wkrótce aresztowano dwóch mężczyzn. Holownik nie puścił jednak holu i wyprowadził City of Christchurch zgodnie z pierwszym poleceniem, a kiedy w piątek port był już nazbyt „gorący”, został przydzielony do innych zadań. Niebawem znów o nim wspomnimy.
W czwartek SS Kohistan, własność pana Franka Stricka, wraz z Benlawersem (o którym więcej na dalszych stronach) wyszedł z Dover i ruszył w drogę do Calais. Mimo bombardowania miasta zdążył skończyć wyładunek do godziny 4.00 24 maja, gdy pociski padały już niebezpiecznie blisko. Kiedy około 8.00 na Kohistanie patrzono, jak Benlawers odpływa, pożary w mieście wybuchały z mdlącą, ale nieodpartą zjadliwością, a trzy godziny później liczni żołnierze (w tym dwudziestu pięciu rannych) byli już wreszcie załadowani na pokład.

Wyjście poza falochron odbywało się w gorącej atmosferze, pod gradem wybuchających pocisków, lecz Kohistan zdołał dowieźć swój cenny ładunek do Dover dzięki umiejętnościom swojego kapitana, Robertsona. Opisał on te straszne chwile słowami, których nie da się czytać i nie poczuć ucisku w gardle. Są one hołdem oddanym przez jednego dzielnego człowieka innym.

Podczas opuszczania Calais żołnierze Brygady Strzelców ustawili się, machali i wznosili okrzyki na naszą cześć, pomimo że wiedzieli, iż zostają na pewną śmierć. Ich odwaga i męstwo były niesamowite […]. Mogę tylko powiedzieć, że dopóki Wielka Brytania ma takich ludzi i Brygadę Strzelców, dopóty nigdy nie zaznamy porażki.

Mimo że powstrzymując przez cztery krytyczne dni przeważające siły nieprzyjaciela, brygada brygadiera Nicholsona niewątpliwie pomogła ocalić Brytyjskie Siły Ekspedycyjne, to ogromnym utrudnieniem od samego początku była utrata sprzętu w Calais.

Kiedy 60 Pułk Strzelców i Brygada Strzelców wyszły na ląd, przemieściły się do punktu zbiorczego w pobliżu wydm po dunkierskiej stronie Calais i tam czekały na pojazdy i wyposażenie. Pierwszy parowiec zaczął wyładowywać ładunek, ale francuscy sztauerzy nie chcieli obsługiwać żurawia. Wskutek tego saperzy królewscy, choć urabiali sobie ręce po łokcie, skończyli pracę dopiero nazajutrz rano.

Gdy rozładowywano statek z wyposażeniem Brygady Strzelców, na nabrzeże zaczęli ściągać ranni. Po wzięciu ich na pokład parowiec ruszył w drogę do Anglii, choć w ładowni wciąż miał pojazdy transportowe. Kto jednak wydał rozkaz odpłynięcia? Ta kwestia wciąż pozostaje zagadką. Czy był to kolejny przykład działalności doskonale zorganizowanych nazistowskich szpiegów albo zdrajców?

Inny transportowiec miał za to odegrać bardziej ekscytującą i cenniejszą rolę.

SS Benlawers wyszedł z Dover w czwartek 23 maja w drogę do Boulogne, wyładowany pojazdami mechanicznymi i eskortowany przez jeden niszczyciel. Kiedy zbliżył się do brzegów Francji, rozpoczął się tak wściekły ostrzał artyleryjski, że niszczyciel rozkazał statkowi zawrócić i iść za jego rufą. Tak właśnie dotarli do wąskiego wejścia do portu w Calais, gdzie pomiędzy główkami falochronu pływy są tak silne, iż wiosną sięgają prędkości trzech, a nawet czterech węzłów. Tego dnia wszakże lęk marynarza budzić mogły inne okoliczności. „Wprowadzaj statek do portu”, nakazał dowódca niszczyciela, „lecz obawiam się, że czeka cię gorące powitanie”.

Edward Keble Chatterton, Dunkierka. Sukces operacji „Dynamo”, Replika, Zakrzewo 2017. Książkę można nabyć TUTAJ.

Książka "Dunkierka. Sukces operacji Dynamo" niemalże "na gorąco" jeszcze w 1940 roku - jest bardzo emocjonalna, prezentująca wydarzenia w ciekawej perspektywie, odmiennej od tej, którą wszystkie późniejsze opracowania, "obiektywizujące" spojrzenie, powoli traciły.

Operacja „Dynamo” ‒ „cud Dunkierki”, który przesądził o losach wojny

27 maja 1940 roku wynik bitwy o Francję był już przesądzony. Wówczas to rozpoczęła się jedna z największych operacji II wojny światowej: ewakuacja spod Dunkierki.

Przez kolejne dziewięć dni, sformowana naprędce armada najrozmaitszych statków i okrętów ocaliła blisko 340 tys. żołnierzy sił sprzymierzonych. Przewiozła ich przez kanał La Manche i sprowadziła bezpiecznie z powrotem do Anglii.
Wspomnienia tamtych wydarzeń są wciąż żywe w pamięci Brytyjczyków. Jednak przy całym zaangażowaniu Królewskiej Marynarki Wojennej, marynarki handlowej oraz innych armatorów z Wysp Brytyjskich, wkład pozostałych zaangażowanych nacji ‒ Francuzów, Holendrów czy Belgów ‒ pozostaje niedoceniony. Podobnie zresztą jak znaczenie działań obronnych w Calais, Lille czy Amiens, które skutecznie odciągnęły uwagę Niemców od Dunkierki.

Książka Chattertona to nie jedna, a wiele opowieści, ukazujących ówczesne wydarzenia z różnej perspektywy. Dopiero splot rozmaitych faktów i relacji pozwala ujrzeć je w pełnym wymiarze. Z kolei przytaczane dokumenty z epoki wskazują, że pewne zdarzenia widziano i oceniano na bieżąco inaczej, często w opozycji do późniejszej wiedzy.
Autor opisuje „cud Dunkierki” okiem zapalonego żeglarza i byłego żołnierza. Relacjonuje go na gorąco, bo zaraz po zakończonej sukcesem operacji. W przystępny i rzetelny sposób przedstawia wnikliwie obraz zdarzeń, tętniący wciąż żywymi emocjami. Chattertona bulwersuje zdrada belgijskiego króla Leopolda II wobec aliantów. Jasno wyraża swą pogardę dla niemieckich ataków na wyraźnie oznakowane statki pasażerskie. Emanuje dumą z postawy cywilów, którzy, nieustraszeni, ruszyli praktycznie bezbronni w strefę walk.

Edward Keble Chatterton (1878‒1944) był żeglarzem, a także uznanym pisarzem z Sheffield. Jego podróże przez kanał La Manche, do Holandii, wokół basenu Morza Śródziemnego stały się tematem wielu książek i artykułów.

Po wybuchu I wojny światowej wstąpił do ochotniczej rezerwy Królewskiej Marynarki Wojennej, gdzie dowodził flotyllą kutrów. Służbę zakończył w roku 1919 w stopniu komandora podporucznika.

W międzywojniu pisał książki o modelarstwie, powieści dla młodzieży oraz historie rozgrywające się na morzach. Od roku 1939 skupił się wyłącznie na tematyce II wojny światowej.

Artykuł Dlaczego Hitler, podjął tak niespodziewaną decyzję, w chwili kiedy mógł pokonać całą Europę? Operacja „Dynamo”, „cud Dunkierki”, który przesądził o losach wojny. WIDEO pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

Od piątku w Calais trwają walki między grupami imigrantów z Afryki. Lokalne władze alarmują o przemocy, która eskaluje.

W bójkach brało udział około 100 uchodźców z Erytrei i Etiopii, którzy używali kijów, prętów, kamieni. Rannych zostało kilkadziesiąt osób. Interweniowała policja, która użyła gazu łzawiącego.

Tu nagranie zarejestrowane przez mieszkańca Calais:

exclu"calais libre" scene de combat des migrants dans un quartier de calais cet am pic.twitter.com/VCn5LoDRom

— Daves62 (@CalaisLibre) 1 lipca 2017

https://youtu.be/yTHJNvwWcio

Na miejscu pojawiła się już brygada antyterrorystyczna oraz policja CRS, specjalizująca się w rozpędzaniu nielegalnych manifestacji.

Zadaniem funkcjonariuszy było zaprowadzenie porządku i zapewnienie, by przy rozdawaniu imigrantom posiłków przez organizacje humanitarne nie dochodziło do burd

- czytamy na TVP.info.

Mimo formalnej likwidacji obozu imigranci wciąż koczują w okolicach Calais (ich liczbę szacuje się na 400-600), licząc na przedostanie się do Wielkiej Brytanii. Blokują drogi, co stanowi ogromne zagrożenie dla kierowców. Ofiarą padł polski kierowca, którego auto uderzyło w tył innego pojazdu, stanęło w płomieniach, a Polak zginął na miejscu.

Artykuł Ogromna bójka imigrantów pod Calais. Kilkadziesiąt osób rannych. Jeden z mieszkańców nagrał z okna przerażające sceny [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.