1945 – Niezłomni.com https://niezlomni.com Portal informacyjno-historyczny Sun, 03 Dec 2023 21:00:15 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.8 https://niezlomni.com/wp-content/uploads/2017/08/cropped-icon-260x260.png 1945 – Niezłomni.com https://niezlomni.com 32 32 Wrocław AD 1945, czyli najdłużej broniące się miasto III Rzeszy. „Rosjanie polowali na dwunastoletnie dziewczynki, nawet 80-letnie staruszki nie zostały oszczędzone” https://niezlomni.com/wroclaw-ad-1945-czyli-najdluzej-broniace-sie-miasto-iii-rzeszy-rosjanie-polowali-na-dwunastoletnie-dziewczynki-nawet-80-letnie-staruszki-nie-zostaly-oszczedzone/ https://niezlomni.com/wroclaw-ad-1945-czyli-najdluzej-broniace-sie-miasto-iii-rzeszy-rosjanie-polowali-na-dwunastoletnie-dziewczynki-nawet-80-letnie-staruszki-nie-zostaly-oszczedzone/#comments Wed, 12 Nov 2014 15:04:59 +0000 http://niezlomni.com/?p=22295

wroclawProces w wyniku którego Breslau stało się ponownie Wrocławiem, oznaczał trzymiesięczną rzeźnię. Dla broniących twierdzy Niemców, ale przede wszystkim dla ludności cywilnej, już niekoniecznie niemieckiej. Jak wyglądało oblężenie miasta Richard Hargreaves opowiada również ich słowami.

Rosjanie nawet w dziesięcioosobowych grupach polowali na dwunastoletnie dziewczynki, kobiety były gwałcone tak wiele razy, że trzeba je było zabierać do szpitali, gdyż nie były w stanie chodzić, nawet siedemdziesięciu- i osiemdziesięcioletnie staruszki nie zostały oszczędzone przez te bestie

– wspominał Hans Hoffmann, aptekarz. On akurat był Niemcem, co w tamtym czasie we Wrocławiu, czy właściwie wciąż w Breslau, nie było zresztą niczym szczególnym, ale nie pisze tu bynajmniej o Niemkach. Po zdobyciu miasta przez Armię Czerwoną, kobiety nie miały już narodowości.

Ale to był tylko finał. Wcześniej trwała wielomiesięczna bitwa o miasto, która rozciągając się od 13 stycznia do 6 maja 1945 roku pochłonęła ponad 25 tysięcy ofiar – znów w takim samym stopniu Niemców, Polaków i pochodzących z różnych nacji robotników przymusowych, a samo miasto w 70 procentach stało się morzem gruzów.

Do ofiar ludzkich powinno się właściwie doliczyć jeszcze ok. 18 tysięcy, tych którzy w okresie zimowych mrozów zdecydowali się na ucieczkę z miasta. Opisy tej ucieczki są przytłaczające.

[quote]Kobietom zdarzało się zostawiać w przydrożnych rowach zwłoki zmarłych z wymrożenia dzieci – nie miały jak ich pochować, a na dźwiganie jakiegokolwiek dodatkowego ciężaru same nie miały już siły. W gruncie rzeczy wszystkich wrocławian czekał podobny los. A najciekawsze, że Twierdza Wrocław – najdłużej broniące się miasto III Rzeszy (dłużej nawet niż Berlin!) walczyło tak naprawdę o nic. Rosyjski front był już tak rozległy, że samo miasto nie miało już poważniejszego znaczenia strategicznego.[/quote]

Richard Hargreaves owszem, pisze sporo o strategii, kompetencjach dowódców, starannie lokuje sytuację Wrocławia na mapie ostatnich już walk II wojny światowej, ale tak naprawdę interesuje go coś zupełnie innego. Wykorzystując obficie wspomnienia, ówczesną prasę i różnego rodzaju raporty, kreśli niezwykle sugestywny i plastyczny obraz oblężonego miasta. Zazwyczaj niestety malowany krwią. Niejaka Inka Sawicka, sanitariuszka, wspominała:

Na wąskiej ławie, przy świetle świecy, bądź karbidowej lampy rowerowej – amputowano ręce, nogi, łatano twarze, czaszki, jamy brzuszne, wyjmowano niezliczone ilości odłamków. Na tej samej ławce zmieniano opatrunki, najczęściej ropne. Na tej samej ławce kładziono potem rannego, a krew z niego chlustająca oblewała ratujących. Często byliśmy tak oblepieni krwią, że koszule kleiły nam się do ciał. A jednak w tej jatce przez dłuższy czas chodziły tramwaje, wychodziła gazeta, nie brakowało alkoholu, a nawet – co najdziwniejsze – prostytutek”.

Hargreaves stara się wytłumaczyć funkcjonowanie straszliwie niszczonego miasta, w sposób bodaj najciekawszy – za pomocą historii konkretnych ludzi. I nie jest to bynajmniej prosty zabieg, by poruszyć czytelnika. To świetne studium psychiki ludzi, którzy od pewnego momentu są już pewni, że nie przeżyją.

Richard Hargreaves Ostatnia twierdza Hitlera. Breslau 1945

źródło: Wojciech Lada, wPolityce.pl

breslau

Artykuł Wrocław AD 1945, czyli najdłużej broniące się miasto III Rzeszy. „Rosjanie polowali na dwunastoletnie dziewczynki, nawet 80-letnie staruszki nie zostały oszczędzone” pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/wroclaw-ad-1945-czyli-najdluzej-broniace-sie-miasto-iii-rzeszy-rosjanie-polowali-na-dwunastoletnie-dziewczynki-nawet-80-letnie-staruszki-nie-zostaly-oszczedzone/feed/ 1
Jak ZSRS ukrywał prawdę o II wojnie światowej. Straty 20 mln ofiar zostały zaniżone. Wykreowano także fałszywych bohaterów… https://niezlomni.com/jak-zsrs-ukrywal-prawde-o-ii-wojnie-swiatowej-straty-20-mln-ofiar-zostaly-zanizone-wykreowano-takze-falszywych-bohaterow/ https://niezlomni.com/jak-zsrs-ukrywal-prawde-o-ii-wojnie-swiatowej-straty-20-mln-ofiar-zostaly-zanizone-wykreowano-takze-falszywych-bohaterow/#respond Mon, 28 Jul 2014 06:31:31 +0000 http://niezlomni.com/?p=15728

GERMANY-WWII-BERLIN-SURRENDER

Artykuł Jak ZSRS ukrywał prawdę o II wojnie światowej. Straty 20 mln ofiar zostały zaniżone. Wykreowano także fałszywych bohaterów… pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/jak-zsrs-ukrywal-prawde-o-ii-wojnie-swiatowej-straty-20-mln-ofiar-zostaly-zanizone-wykreowano-takze-falszywych-bohaterow/feed/ 0
„Pragnęła, by ktoś bliski dowiedział się, że zachowała się, jak trzeba”. Wzruszająca audycja o „Ince” ze wspomnieniami znającej ją Lidii Lwow-Eberle https://niezlomni.com/pragnela-by-po-wyroku-smierci-ktos-bliski-dowiedzial-sie-ze-zachowala-sie-jak-trzeba-wzruszajaca-audycja-o-ince/ https://niezlomni.com/pragnela-by-po-wyroku-smierci-ktos-bliski-dowiedzial-sie-ze-zachowala-sie-jak-trzeba-wzruszajaca-audycja-o-ince/#comments Wed, 23 Jul 2014 10:37:48 +0000 http://niezlomni.com/?p=15273

[caption id="attachment_15274" align="alignright" width="663"]inka Obraz podarowany Szkole Podstawowej z okazji nadania imienia Danuty Siedzikówny Inki Szkole podstawowej w Podjazach, foto: Wikipedia/Anna Tertel[/caption]

Artykuł „Pragnęła, by ktoś bliski dowiedział się, że zachowała się, jak trzeba”. Wzruszająca audycja o „Ince” ze wspomnieniami znającej ją Lidii Lwow-Eberle pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/pragnela-by-po-wyroku-smierci-ktos-bliski-dowiedzial-sie-ze-zachowala-sie-jak-trzeba-wzruszajaca-audycja-o-ince/feed/ 1
Jak Armia Czerwona „podziękowała” poetce PPR-u, która przygotowała wiersze na cześć „wyzwolicieli” https://niezlomni.com/jak-armia-czerwona-podziekowala-poetce-ppr-u-ktora-przygotowala-wiersze-na-czesc-wyzwolicieli/ https://niezlomni.com/jak-armia-czerwona-podziekowala-poetce-ppr-u-ktora-przygotowala-wiersze-na-czesc-wyzwolicieli/#respond Wed, 23 Jul 2014 09:53:08 +0000 http://niezlomni.com/?p=15264

acz"Sowieci masowo gwałcą kobiety i dzieci. Podobno 7 razy zgwałcono poetkę z PPR-u, która szykowała rymy na cześć Armii Zwycięskiej i chciała je odczytać ruskim."

Jerzy Kornacki, "Kamieniołomy", 26 maja 1945

Książka została skonfiskowana przez bezpiekę, a sam pisarz aresztowany i osadzony w więzieniu.

Artykuł Jak Armia Czerwona „podziękowała” poetce PPR-u, która przygotowała wiersze na cześć „wyzwolicieli” pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/jak-armia-czerwona-podziekowala-poetce-ppr-u-ktora-przygotowala-wiersze-na-czesc-wyzwolicieli/feed/ 0
Nieznana historia cichociemnych, czyli zawiedzione nadzieje. O tym, jak Amerykanie szkolili Polaków w latach 50. w obliczu eskalacji konfliktu USA – ZSRS https://niezlomni.com/nieznana-historia-cichociemnych-czyli-zawiedzione-nadzieje-o-tym-jak-amerykanie-szkolili-polakow-w-latach-50-w-obliczu-eskalacji-konfliktu-usa-zsrs/ https://niezlomni.com/nieznana-historia-cichociemnych-czyli-zawiedzione-nadzieje-o-tym-jak-amerykanie-szkolili-polakow-w-latach-50-w-obliczu-eskalacji-konfliktu-usa-zsrs/#respond Wed, 23 Jul 2014 08:15:25 +0000 http://niezlomni.com/?p=15239

Telewizyjny serial „Czas honoru” przypomniał Polakom o cichociemnych – żołnierzach szkolonych na Zachodzie podczas tajnych kursów, którzy przerzuceni drogą powietrzną zasilali  szeregi Armii Krajowej. Jednak mało kto  wie, że dzieje tej elitarnej formacji nie  zakończyły się w 1945 r. I nie chodzi tu o dalsze losy tych, którzy nie złożyli broni i kontynuowali walkę w konspiracji.

Wybuch wojny w Korei w czerwcu 1950 r. gwałtownie przybliżył możliwość rozpoczęcia konfliktu na pełną skalę między mocarstwami. Przygotowania do niego podjęła także polska emigracja niepodległościowa. W grudniu 1951 r. do monachijskiej siedziby Delegatury Zagranicznej WiN zaczęli z różnych krajów Europy zjeżdżać młodzi mężczyźni. W ciągu kilku tygodni przeszli badania lekarskie, uczyli się alfabetu Morse’a i opanowali posługiwanie się nim w łączności radiowej.

W lutym 1952 r. zostali przeniesieni w okolice Frankfurtu, gdzie rozpoczął się już regularny kurs. Na ważniejszym działem było szkolenie radiowe – budowa, konserwacja, a przede wszystkim obsługa radiostacji, ale oprócz tego kursanci zdobywali podstawową wiedzę w zakresie dywersji, sabotażu, obsługi różnego typu sprzętu bojowego, posługiwania się bronią, terenoznawstwa, minerstwa, obserwacji, wyszkolenia bojowego i pierwszej pomocy. Istotną częścią szkolenia był kurs spadochronowy, a także nauka przetrwania w obcym terenie. Baczną uwagę zwracano na zaprawę fizyczną, w tym naukę dżudo. Wszystkie zdobyte teoretycznie wiadomości sprawdzano natychmiast w praktyce na ćwiczeniach terenowych.

[caption id="attachment_15240" align="aligncenter" width="579"]Stefan Skrzyszowski i Dionizy Sosnowski Stefan Skrzyszowski i Dionizy Sosnowski[/caption]

W oczekiwaniu na nową wojnę

Przeprowadzenie kursu wzorowanego ściśle na programie szkolenia cichociemnych w czasie II wojny światowej było możliwe dzięki umowie Delegatury Zagranicznej WiN z władzami amerykańskimi, zawartej  w listopadzie 1950 r. Konflikt w Korei sprawił, że USA zaczęły szukać sojuszników wśród zniewolonych przez komunistów narodów Europy Środkowej i Wschodniej. Tak narodziło
się finansowe, sprzętowe i logistyczne wsparcie dla WiN. Delegatura Zagraniczna WiN ściśle współpracowała w sprawach militarnych z polskimi władzami wojskowymi na uchodźstwie i wspólnie opracowano plan działań dywersyjnych, które przeprowadzone po wybuchu wojny siłami konspiracji, miały zastąpić amerykańskie uderzenia atomowe na cele w Polsce. Właśnie do realizacji tego planu szkolona była pierwsza grupa, która miała zapewnić łączność kraju z sojusznikami na Zachodzie.

31 lipca 1952 r. nastąpiło uroczyste zakończenie kursu. Jego absolwenci otrzymali awanse, niektórzy zaczęli się przygotowywać do przerzutu do Polski, inni zostali zatrudnieni przy organizacji kolejnego kursu czy utrzymaniu bieżącej łączności. Następny turnus rozpoczął się we wrześniu 1952 r.Tym razem wprowadzono specjalizację i np. dawni partyzanci wileńskiej Brygady AK „Juranda” Czesław Pławski i Mieczysław Fijałkowski, którzy rok wcześniej na trzymetrowej łódce uciekli przez Bałtyk do Szwecji, byli
szkoleni na dowódców oddziałów dywersyjnych. Po wybuchu wojny mieli zostać zrzuceni na Wileńszczyznę. Polskim kierownikiem kursów był kpt. Stanisław Kolasiński, cichociemny zrzucony do Polski w marcu 1943 r., kawaler Virtuti Militari.

Ofiary prowokacji

Jednym z wyróżniających się kursantów był Stefan Skrzyszowski „Bolek”, urodzony w 1911 r. w Złoczowie. Na początku lat 30. służył w WP w oddziałach telegraficznych, później pracował jako wiertacz, kierowca i mechanik. Wcielony w 1944 r. do „ludowego” WP, gdy w lutym następnego roku jako byłemu akowcowi groziło mu aresztowanie, zdezerterował. Pod nazwiskiem Janusz Patera zamieszkał na Wybrzeżu, od początku 1949 r. pracował jako mechanik w kapitanacie portu w Elblągu. W maju 1951 r. nawiązał z nim kontakt funkcjonariusz MBP na stopie niejawnej Henryk Wendrowski „Józef”, czołowy agent w prowokacyjnej V Komendzie WiN i wciągnął go do „organizacji”.

W listopadzie 1951 r. szlakiem przez Nysę Łużycką i Berlin został przerzucony do Delegatury Zagranicznej WiN. Od sierpnia 1952 r. kilkakrotnie przymierzano się do zrzucenia „Bolka” w Polsce, jednak operacja nie dochodziła do skutku i zaczął się domagać wysłania go drogą lądową. Wreszcie 6 października lot się odbył, jednak nie dostrzeżono świateł placówki odbiorczej i „Bolek” wrócił do Niemiec.

Zdecydowano wówczas, że podczas kolejnej próby towarzyszyć mu będzie młodszy od niego o 16 lat Dionizy Sosnowski „Józef”. W 1948 r. Sosnowski przyjechał z Goniądza do Warszawy i podjął studia na Akademii Medycznej, jednak wkrótce z przyczyn politycznych musiał je przerwać i podjął pracę jako wychowawca w ośrodku szkoleniowo--wychowawczym. Wiosną 1951 r. został wytypowany na Zlot Młodzieży w Berlinie, co postanowił wykorzystać do ucieczki na Zachód. Gdy informacja ta dotarła do bezpieki, został wciągnięty do operacji „Cezary”. Jego wyjazd do Berlina został zablokowany przez MBP, lecz nocą z 5 na 6 stycznia 1952 r.wraz z kolegą Januszem Borkowskim „Karolem” został przerzucony przez „organizację” do Niemiec. Obaj trafili na kurs radiotelegrafistów.Wieczorem 4 listopada 1952 r. z lotniska w Wiesbaden wystartował nieoznakowany samolot z polską załogą i dwoma skoczkami na pokładzie. Chwilę po godzinie 23 „Józef” i „Bolek” wylądowali szczęśliwie w okolicach Koszalina. Organizacja przejęła przywieziony przez nich sprzęt, wyposażenie i pieniądze. Umieszczeni w Warszawie sporządzali pisemne raporty z przebiegu kursu i konspekty szkoleniowe. Pełni entuzjazmu nie zdawali sobie sprawy, że otoczeni są przez agentów. Gdy zapadła decyzja o zakończeniu operacji „Cezary”, 6 grudnia 1952 r. zostali aresztowani. Po pokazowej rozprawie, jako „szpiedzy amerykańscy”, zostali straceni 15 maja 1953 r.

Ujawnienie V Komendy WiN, które uświadomiło Amerykanom, że w warunkach totalitarnych nie można liczyć na stworzenie masowej organizacji konspiracyjnej, śmierć Stalina oraz zmiana klimatu międzynarodowego sprawiły, że szkolenie cichociemnych zakończono, a jego uczestnicy zamiast trafić do Polski, rozproszyli się po świecie.

Wojciech Frazik, dodatek IPN do Gazety Polskiej

Artykuł Nieznana historia cichociemnych, czyli zawiedzione nadzieje. O tym, jak Amerykanie szkolili Polaków w latach 50. w obliczu eskalacji konfliktu USA – ZSRS pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/nieznana-historia-cichociemnych-czyli-zawiedzione-nadzieje-o-tym-jak-amerykanie-szkolili-polakow-w-latach-50-w-obliczu-eskalacji-konfliktu-usa-zsrs/feed/ 0
Dlaczego Polacy są wciąż statystycznie czterokrotnie biedniejsi od Greków? Wyjaśnienie: często pomijane fakty z naszej historii https://niezlomni.com/15000/ https://niezlomni.com/15000/#respond Sun, 20 Jul 2014 21:53:09 +0000 http://niezlomni.com/?p=15000

biedne

Artykuł Dlaczego Polacy są wciąż statystycznie czterokrotnie biedniejsi od Greków? Wyjaśnienie: często pomijane fakty z naszej historii pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/15000/feed/ 0
Niezłomny Bojownik o wolność Rzeczypospolitej Polskiej. Szczęśliwie zdołał zbiec z więzienia NKWD. Po latach zostanie upamiętniony https://niezlomni.com/niezlomny-bojownik-o-wolnosc-rzeczypospolitej-polskiej-szczesliwie-zdolal-zbiec-z-wiezienia-nkwd-po-latach-zostanie-upamietniony/ https://niezlomni.com/niezlomny-bojownik-o-wolnosc-rzeczypospolitej-polskiej-szczesliwie-zdolal-zbiec-z-wiezienia-nkwd-po-latach-zostanie-upamietniony/#respond Sun, 20 Jul 2014 10:49:11 +0000 http://niezlomni.com/?p=14912

25 lipca 2014 r. na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie odbędzie się odsłonięcie tablicy upamiętniającej płk. Edmunda Banasikowskiego. Uroczystość będzie poprzedzona mszą św. w Katedrze Polowej Wojska Polskiego o godz. 11.30. Następnie około godz.12.20 nastąpi przejazd na Cmentarz Powązkowski, gdzie o godz.13.00 planowane jest rozpoczęcie uroczystości w Panteonie Żołnierzy Polski Walczącej. Odsłonięcie tablicy poprzedzi wystąpienie Prezesa IPN dr. Łukasza Kamińskiego i przedstawicieli rodziny: Barbary Banasikowski-Smith i Ryszarda Banasikowskiego.

Płk Edmund Jerzy Banasikowski, ps. Mundek, Jeż  (ur. 3 kwietnia 1914 w Siedlcach, zm. 3 kwietnia 2010 w DeWitt w stanie Michigan w USA)

mundek

Oficer WP, uczestnik kampanii wrześniowej 1939 r. oraz konspiracji i partyzantki ZWZ-AK. Żołnierz „Wachlarza", następnie Okręgu AK Wilno. Zastępca dowódcy Zgrupowania AK nr 3 na Oszmiańszczyźnie, uczestnik operacji „Ostra Brama".

Wiosną 1945 roku aresztowany przez NKWD. Zdołał zbiec z więzienia i przedostać się do Warszawy. Wobec narastającego terroru radzieckiego i represji wobec byłych żołnierzy AK, podjął decyzję o wyjeździe z kraju. Wiosną 1946 roku przedostał się do Szwecji, a w 1951 wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie zamieszkał na stałe w Milwaukee.

Przez wiele lat aktywny działacz polonijny, członek Rady Głównej Kongresu Polonii Amerykańskiej, Rady Naczelnej Koła Byłych Żołnierzy AK w Londynie oraz Rady Naczelnej Stowarzyszenia Polskich Kombatantów. Pisarz i publicysta.

Odznaczony Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari, Krzyżem Walecznych, Złotym Krzyżem Zasługi z Mieczami oraz w 1993 roku Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski (przez prezydenta Lecha Wałęsę; wcześniej również Krzyżem Kawalerskim tego orderu przez Rząd RP na uchodźstwie w 1989).

[caption id="attachment_14914" align="aligncenter" width="621"]Edmund Banasikowski w 1939 Edmund Banasikowski w 1939[/caption]

Artykuł Niezłomny Bojownik o wolność Rzeczypospolitej Polskiej. Szczęśliwie zdołał zbiec z więzienia NKWD. Po latach zostanie upamiętniony pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/niezlomny-bojownik-o-wolnosc-rzeczypospolitej-polskiej-szczesliwie-zdolal-zbiec-z-wiezienia-nkwd-po-latach-zostanie-upamietniony/feed/ 0
Słowa z 1945 roku, które wywołały furię. „Awangardzistami odstępstwa i zdrady staną się pisarze. Gorliwość, z jaką będą się wysługiwać, wyciśnie na nich piętno hańby” https://niezlomni.com/prorocze-slowa-w-1945-roku-ktore-wywolaly-furie-awangardzistami-odstepstwa-i-zdrady-stana-sie-pisarze-gorliwosc-z-jaka-beda-sie-wyslugiwac-wycisnie-na-nich-pietno-hanby/ https://niezlomni.com/prorocze-slowa-w-1945-roku-ktore-wywolaly-furie-awangardzistami-odstepstwa-i-zdrady-stana-sie-pisarze-gorliwosc-z-jaka-beda-sie-wyslugiwac-wycisnie-na-nich-pietno-hanby/#respond Sat, 19 Jul 2014 20:37:49 +0000 http://niezlomni.com/?p=14820

[caption id="attachment_14822" align="alignright" width="180"]Adam Ważyk Adam Ważyk - pisarz, który miał wskazać UB Ferdynanda Goetla podczas jego aresztowania[/caption]

Nie wiedzą więc Polacy, że Rząd Podziemny, wieńcząc niejako swe błędy popełnione od roku 1943, tj. od podjęcia narzuconej przez Londyn „Burzy”, postanawia na zebraniu 5 lutego 1945 przychylić się do ugody z Rosją na podstawie jałtańskiej. Nie wiedzą, że jednocześnie z tym zapada postanowienie, aby wypowiedzieć posłuszeństwo Rządowi Polskiemu w Londynie, gdyby ten nie chciał zrezygnować z Ziem Wschodnich i sprzeciwił się umowie polsko-rosyjskiej, zawartej na tej podstawie. Gorzka ta wieść została nam wówczas oszczędzona. Później, gdy Kreml załatwi się krótko z przybyłą do Moskwy delegacją i raz jeszcze, po roku 1939, po zsyłkach, Katyniu, Teheranie, Jałcie, powstaniu warszawskim, ujawni swe istotne intencje, reakcja jest już niewielka. Monstrualne okoliczności procesu w Moskwie sprzyjały tylko zobojętnieniu. Im większe bowiem, im bezczelniejsze oszustwo, tym mniejsze współczucie dla tego, kto się dał oszukać.

Proces robienia rewolucji od góry jest zatem szczęśliwie rozpoczęty. Rzucone rychło hasło pracy od podstaw, odbudowy kraju i wzmożenia jego gospodarczej potęgi pociągnie za sobą liczne już warstwy technokratów i fachowców. Narzędziem zaborcy stanie się inteligencja. Awangardzistami odstępstwa i zdrady staną się pisarze. Gorliwość, z jaką będą się wysługiwać zaborczej propagandzie, wyciśnie na ich postawie piętno hańby, niespotykane w dziejach polskiego piśmiennictwa.

[caption id="attachment_14823" align="alignleft" width="200"]Maria Dąbrowska Maria Dąbrowska, wysługująca się reżimowi komunistycznemu, nigdy nie wybaczyła Goetlowi jego słów na temat literatów[/caption]

„Dół” okaże się o wiele więcej odporny. Bo gdy na szlakach kolejowych powstanie milicja kolejowa, podorgan bezpieki, rekrutowany z robotników kolejowych, milicjanci zwrócą od razu broń przeciw grasującym wzdłuż linii maruderom Czerwonej Armii i zatrzymają nieraz transport materiałowy z Niemiec, co to przyznany niby Polsce, przetaczany był z cicha na Wschód. W Łodzi włókniarze przeszkodzą siłą rozbiórce fabryk i wywiezieniu maszyn tkackich do Rosji.

[caption id="attachment_14821" align="alignright" width="282"]ferdynand-goetel Ferdynand Goetel[/caption]

Są to już jedyne przejawy czynnego oporu. Brygada Świętokrzyska odeszła już na Zachód, leśni ludzie z AK kryją się po miastach i wsiach. Deziluzja polityczna wytrąca broń z ręki. Nie tylko jednak ona. Teraz, gdy ścichły już działania wojenne i powraca porwana łączność pomiędzy częściami Polski, a także i światem, ujawnia się z wolna bezmiar nieszczęścia, jakie dotknęło Polskę podczas wojny. Warszawiacy odwiedzają swe gniazdo i dopiero teraz, gdy mogą iść swobodnie przez pustkowia gruzów, ogarniają całość dokonanego zniszczenia. Z oflagów i koncentraków wracają ludzie zdziwaczali albo złamani. Część ich nie dotrze do Polski i dokona żywota w pół drogi, w szpitalach i sanatoriach czeskich.

Liczby zaginionych i umarłych idą w miliony. Wybór jest doprawdy nieduży. Albo wznosić nad głową nadkruszony dach i milczeć, albo opuszczać kraj i z daleka dochodzić jego praw do wolności.

Ferdynand Goetel, "Czasy wojny" (1945 r.)

Artykuł Słowa z 1945 roku, które wywołały furię. „Awangardzistami odstępstwa i zdrady staną się pisarze. Gorliwość, z jaką będą się wysługiwać, wyciśnie na nich piętno hańby” pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/prorocze-slowa-w-1945-roku-ktore-wywolaly-furie-awangardzistami-odstepstwa-i-zdrady-stana-sie-pisarze-gorliwosc-z-jaka-beda-sie-wyslugiwac-wycisnie-na-nich-pietno-hanby/feed/ 0
Nudna, codzienna robota bezpieki, czyli „oczyszczanie terenu z band faszystowskich”. „W lesie leżała krwawa masa ciała ludzkiego, przyrzucona gałęziami i mchem” https://niezlomni.com/nudna-codzienna-robota-bezpieki-czyli-oczyszczanie-terenu-z-band-faszystowskich-w-lesie-we-wglebieniu-lezala-krwawa-masa-ciala-ludzkiego-przyrzucona-galeziami-i-mchem/ https://niezlomni.com/nudna-codzienna-robota-bezpieki-czyli-oczyszczanie-terenu-z-band-faszystowskich-w-lesie-we-wglebieniu-lezala-krwawa-masa-ciala-ludzkiego-przyrzucona-galeziami-i-mchem/#respond Sat, 19 Jul 2014 16:38:22 +0000 http://niezlomni.com/?p=14779

[caption id="attachment_14780" align="alignright" width="336"]uskok Zdzisław Broński „Uskok”, ppor. Stanisław Kuchcewicz „Wiktor” (1947 lub 1948 r.)[/caption]

Wczesnym rankiem 27 IV 1945 r. zajechały z różnych kierunków na teren gminy Ludwin władze bezpieczeństwa. Przystąpiono do
oczyszczania terenu z band faszystowskich. Akcje prowadził kierownik Resortu Bezpieczeństwa Lubartów […]. Wskazówek udzielali
miejscowi komuniści.

Postępowano tak, jak postępował okupant niemiecki. Obrabowano szereg domów, otoczono budynki „Stańczyka” [żołnierza z oddziału Z. Brońskiego „Uskoka”] i po dokonaniu rewizji spalono stodołę jego matki. Brata Aleksandra, po pobiciu do nieprzytomności, zabrano pod zarzutem łączności z bandą. […]. Równocześnie oprawcy skierowali się do domu rodziny „Lwa” [także żołnierza z oddziału „Uskoka”]. Po dokonaniu rabunku, kazali ojcu „Lwa” iść ze sobą, więc poszedł. Poszedł, by już żywym nie wrócić […].

Gdy oprawcy odeszli, żona wszczęła poszukiwania. W lesie, we wgłębieniu, leżała krwawa masa ciała ludzkiego, przyrzucona gałęziami i mchem. Głowa pełna krwawych ran, ręce powykręcane, jedna złamana, ciało w wielu miejscach pokłute i postrzelone.

fragment dziennika Zdzisława Brońskiego „Uskoka”

Artykuł Nudna, codzienna robota bezpieki, czyli „oczyszczanie terenu z band faszystowskich”. „W lesie leżała krwawa masa ciała ludzkiego, przyrzucona gałęziami i mchem” pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/nudna-codzienna-robota-bezpieki-czyli-oczyszczanie-terenu-z-band-faszystowskich-w-lesie-we-wglebieniu-lezala-krwawa-masa-ciala-ludzkiego-przyrzucona-galeziami-i-mchem/feed/ 0
„Zginął śmiercią najszczęśliwszą dla żołnierza”. Andrzej Romocki „Morro” – dowódca kompanii „Rudy” w batalionie „Zośka” https://niezlomni.com/14707/ https://niezlomni.com/14707/#respond Fri, 18 Jul 2014 10:33:53 +0000 http://niezlomni.com/?p=14707

Andrzej_Romocki_-_MorroPułkownik „Radosław” powiedział o nim, że „był najbardziej utalentowanym dowódcą kompanii, jakiego w swej karierze spotkał”. Por. Andrzej Romocki „Morro”, dowódca kompanii „Rudy” w Batalionie „Zośka”, zginął, trafiony w serce, 15 września 1944 roku na Solcu, gdy prowadził swoich żołnierzy do natarcia, „które – jak miał prawo przypuszczać – mogło okazać się decydujące. Zginął więc śmiercią najszczęśliwszą dla żołnierza” – pisała łączniczka „Morro” ze Starówki, Anna Borkiewicz-Celińska, autorka monografii Batalionu „Zośka”, dodając, że po śmierci Andrzeja wśród resztek jego żołnierzy zgasły ostatnie iskierki nadziei.

W „Zośce i Parasolu” Aleksander Kamiński opisał Andrzeja jako wysokiego, postawnego chłopca o jasnych blond włosach, niebieskich oczach i podłużnej, regularnej twarzy. Jak wspominała matka, Jadwiga z Niklewiczów Romocka: „Imię dostał Andrzej po siostrzeńcu Pawła, Andrzeju Wasiutyńskim. Bardzo kochał Paweł tamtego Andrzeja. Zdolny, piękny, miał dwadzieścia cztery lata, jak zginął w 1920 roku”. Andrzej Romocki ochrzczony w kościele Zbawiciela miał za patrona św. Andrzeja Bobolę. Imieniny obchodził 16 maja, razem ze swoim młodszym bratem Janem Bonawenturą.

„Morro” przyjaźnił się z Jankiem Bytnarem „Rudym”, Aleksym Dawidowskim „Alkiem” i Tadeuszem Zawadzkim „Zośką”. To on dowodził akcją na strażnicę niemiecką w Sieczychach, w której, jako jedyny, zginął „Zośka”. Potem powtarzał: „musimy Zośkę i Rudego zastąpić, muszą trwać w naszej pracy”. Z jego m.in. inicjatywy Oddział Szturmowy „Wisła” vel „Jerzy” przemianowano na Batalion „Zośka”, w którym dowodził najpierw plutonem, a potem 2. kompanią „Rudy”. W maju 1944 roku Romocki ukończył tajną Szkołę Podchorążych „Agrykola” z trzecią lokatą.

„I tylu ich znowu zostanie”

Andrzej_romocki„Morro” walczył na Woli. Jego plutony zdobyły drugiego dnia Powstania dwie niemieckie Pantery. Atakował Szpital św. Zofii oraz Gęsiówkę. Za dowodzenie „Rudym” na Woli i błyskawiczne uderzenie z rejonu ulicy Sołtyka podczas natarcia Niemców na cmentarz ewangelicki dostał Order Virtuti Militari. 11 sierpnia przeszedł z „Zośką” na Stare Miasto. Następnego dnia w natarciu na niemieckie magazyny przy Stawkach został ranny młodszy brat Andrzeja, Jan Bonawentura. Bracia widzieli się po raz ostatni 17 sierpnia w szpitalu przy Miodowej 23. „Andrzej ’Morro’ wniósł zapach dymu. Miał twarz osmaloną przez wybuch ’szafy’, spalone brwi, obandażowaną głowę” – napisał Kamiński w „Zośce i Parasolu”. Nazajutrz szpital został zbombardowany i Janek zginął.

A Andrzej walczył dalej i wyróżniał się swoją postawą: „jednakowo spokojny, stanowczy, zawsze podejmujący błyskawiczne decyzje, panujący nad sytuacją. Wśród hałasu motorów, czołgów, goliatów, wybuchu pocisków umiejący zadbać zarówno o to, w którym kierunku wzmóc ogień, jak i o to, który posterunek zmienić ze względu na wyczerpanie żołnierzy” – stwierdzała jego łączniczka Anna Borkiewicz.

„Za wykazane walory dowódcze w okresie 4-tygodniowych walk” generał „Bór” mianował Romockiego 30 sierpnia podporucznikiem czasu wojny. Z 30 na 31 sierpnia w czasie przebijania się do Śródmieścia „Morro” dostał postrzał w nos, ale jego kompanii, jako jedynej, udało się nie wchodzić do kanałów i przejść przez Ogród Saski wśród pozycji wroga, udając niemiecki oddział. Dostał za to drugi Krzyż Walecznych i 5 września przeszedł na Czerniaków. Gdy dowódca „Zośki” kpt. Ryszard Białous „Jerzy” objął „Brodę 53”, Andrzej został jego zastępcą. Do kompanii „Rudy” dołączono resztki „Maćka” i „Giewonta”. Na Powiślu Czerniakowskim walczyły jeszcze bataliony: „Czata 49” i „Parasol” oraz Zgrupowanie „Kryska” kpt. Zygmunta Netzera, w składzie którego znajdował się 535. pluton Słowaków pod dowództwem ppor. Mirosława Iringha „Stanki”.

Zadanie obrony przyczółków na Czerniakowie Andrzej przyjął z entuzjazmem: „To może być punktem zwrotnym całego powstania! Tylko że znowu my! Chłopcy są tacy przemęczeni… I tylu ich znowu zostanie”. Do dowódców plutonów, m.in. Andrzeja Samsonowicza „Księcia” i Jerzego Gawina „Słonia”, powiedział: „Koledzy! Zostało nam powierzone zadanie utworzenia przyczółka na Wiśle. Łączność z drugim brzegiem została nawiązana i może dziś w nocy wyląduje u nas armia Berlinga. Utworzenie przyczółka jest rzeczą bardzo trudną i dlatego powierzono to zadanie nam. Bo my musimy tego dokonać! I kto wie? Może właśnie nam przypadnie chwała ocalenia Warszawy?”.

[caption id="attachment_14710" align="alignleft" width="640"]Krzyż nad grobem hm. kpt Andrzeja Morro na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie Krzyż nad grobem hm. kpt Andrzeja Morro na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie[/caption]

Żołnierze „Zośki” zajęli stanowiska na brzegu Wisły o północy z 14 na 15 września – „pod silnym ostrzałem Niemców, idącym od portu czerniakowskiego i od mostu Poniatowskiego, z którego ocalało jedno przęsło. Chłopcy odpowiadają ogniem i udaje się nieprzyjaciela odepchnąć – pisze Barbara Wachowicz w „To ’Zośki’ wiara!” – Niebo jaśnieje późnym wrześniowym świtem. Słońce wzejdzie o 6.26 i uczyni się złoto-jesienny dzień 15 września roku 1944. Tuż przed wschodem Andrzej grupuje swoich chłopców w okolicy białego, parterowego domku u wylotu ulicy Wilanowskiej”.

Ostatnia łączniczka „Morro”, Krystyna Musiatowicz, zapamiętała, że „Andrzej chwilę naradzał się z Witoldem; za chwilę z jakiejś narzuty i podszewki przygotowują sztandar biało-czerwony. ’Kto ze mną na ochotnika?’. Zrywa się trzech, wśród nich Wojtek Burek. Pierwszy przez dziurę w murze przechodzi Andrzej, za nim pozostali chłopcy”. Wtedy Krystyna ostatni raz widziała Andrzeja i Wojtka. „Wściekła strzelanina, ale już dopadli do białego domku po drugiej stronie. Cisza. A potem pojedyncze strzały. I krzyk: ’Sanitariuszka, prędzej! Andrzej ranny!’. Najbliżej była Zosia Sadowa – zrywa się i przeskakuje ulicę. Znowu straszna strzelanina; po chwili Zosia wraca zapłakana: ’Andrzej nie żyje! I drugi też dostał, ten Burek’. […] Zbliża się Witold i rozkazującym tonem mówi: ’Biegnij do pułkownika Radosława i zamelduj: łączność z Berlingowcami nawiązana, Andrzej ’Morro’ nie żyje. Spytaj, kto ma objąć dowództwo’”. Wiadomość o śmierci Andrzeja bardzo poruszyła płk. „Radosława” i kpt. „Jerzego”, a także wszystkich żołnierzy. Aleksander Kamiński stwierdził: „Każde życie jest bezcenne. I każdy z poległych towarzyszy Andrzeja ’Morro’ ofiarował życie narodowi. Ani mniej, ani więcej niż Andrzej. Ale śmierć Andrzeja była także ciosem w zespół. Andrzej ’Morro’ bowiem stał się w toku walk powstańczych uosobieniem ’Rudego’, nadzieją ’Zośki’, wcieleniem ideałów szaro-szeregowych”.

„Kiedy się teraz wszyscy zobaczymy?”

[caption id="attachment_14711" align="alignright" width="400"]Andrzej Romocki "Morro" Andrzej Romocki "Morro"[/caption]

Matka, Jadwiga Romocka, wróciła do zrujnowanej Warszawy w lutym 1945 roku: „Widocznie musiałam żyć, aby Was pochować. I odnalazłam Was, Jasieńku, tego samego dnia Obydwóch – tam na Miodowej na cmentarzyku i na Solcu przy domku i rowie…”. Na grobie Janka Bonawentury przy Miodowej zachowały się nagrobne tabliczki, miejsce pod drzewem zapamiętał ostatni dowódca „Rudego”, Witold Morawski „Czarny”, który pomógł w odszukaniu grobu. Andrzeja znaleźli na Solcu, w miejscu gdzie zginął, jego przyjaciele i podwładni. Jadwiga Romocka zapisała w swoim pamiętniku: „Chłopcy odkopali do połowy Andrzeja, wręczyli mi krzyż harcerski, odcięli koalicyjkę z odznaką ’Agricoli’ – pokazali ryngraf z Matką Boską Ostrobramską, którego nie wzięłam – zostawiłam. Podali mi płócienną torbę, z której posypały się zupełnie świeże cukierki Wedla… Żadnych dokumentów, ale tożsamość najzupełniej stwierdzona”.

Pogrzeb Janka odbył się 13 marca 1945 roku i był pierwszym na kwaterze Batalionu „Zośka”. Andrzeja pochowano obok brata 31 października 1945 roku. Trumnę „Morro” owinięto biało-czerwoną flagą ze znakiem Polski Walczącej. Położono na niej jego hełm ze znakiem Grup Szturmowych, w pokrowcu z panterki, podziurawiony odłamkami. Trumnę niósł m.in. Jan Rodowicz „Anoda” i Bogdan Celiński „Wiktor”. Kondukt szedł od Wisły, poprzez Czerniaków, Śródmieście, koło kościoła Świętego Antoniego, ulicą Senatorską, przez ruiny getta, do Okopowej – przez całą Warszawę na cmentarz wojskowy – tak jak prowadził szlak bojowy Andrzeja – tylko w przeciwnym kierunku.

fragment książki Joanny Wieliczki-Szarkowej „Powstanie Warszawskie 1944. Gloria victis”

TUTAJ MOŻESZ KUPIĆ KSIĄŻKĘ

Artykuł „Zginął śmiercią najszczęśliwszą dla żołnierza”. Andrzej Romocki „Morro” – dowódca kompanii „Rudy” w batalionie „Zośka” pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/14707/feed/ 0