Polonia – Niezłomni.com https://niezlomni.com Portal informacyjno-historyczny Sun, 03 Dec 2023 21:00:15 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.8 https://niezlomni.com/wp-content/uploads/2017/08/cropped-icon-260x260.png Polonia – Niezłomni.com https://niezlomni.com 32 32 96-latek z Kresów: Trzeba wojować za Polskę! [WIDEO] https://niezlomni.com/96-latek-kresow-trzeba-wojowac-polske-wideo/ https://niezlomni.com/96-latek-kresow-trzeba-wojowac-polske-wideo/#respond Wed, 22 Feb 2017 09:06:03 +0000 http://niezlomni.com/?p=35772

Studio Wschód opublikowało nagranie z 96-letnim Józefem Strogoszem. Mieszka on obecnie w Łanowicach w powiecie samborskim. Walczył on w II wojnie światowej. Dziś mówi, że to Polska ich ratuje...

https://www.youtube.com/watch?v=Jm2Azub6SpQ&feature=youtu.be

Studio Wschód informuje, że Łanowice to wyspa polskości na ziemi lwowskiej. Nasi rodacy mieszkali tutaj od XIV wieku, przetrwali dzięki wierze ojców i przynależności do rzymskokatolickiej parafii. Nawet wówczas, kiedy 1953 roku świątynie zamknięto a potem zburzono, wyprosili o zgodę na wybudowanie nowego kościoła, który dzisiaj integruje wszystkich mieszkańców wsi. Tutaj liturgię odprawia się po polsku, a dzieci ukraińskiego języka uczą się dopiero w szkole.

Artykuł 96-latek z Kresów: Trzeba wojować za Polskę! [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/96-latek-kresow-trzeba-wojowac-polske-wideo/feed/ 0
,,Ja zostałam jedyna Polka”. Przeżyła atak UPA i samotnie pochowała rodaków. Do dziś jest niezłomną strażniczką ich pamięci [WIDEO] https://niezlomni.com/ja-zostalam-jedyna-polka-przezyla-atak-upa-samotnie-pochowala-rodakow-dzis-niezlomna-strazniczka-pamieci-wideo/ https://niezlomni.com/ja-zostalam-jedyna-polka-przezyla-atak-upa-samotnie-pochowala-rodakow-dzis-niezlomna-strazniczka-pamieci-wideo/#respond Mon, 21 Nov 2016 10:56:49 +0000 http://niezlomni.com/?p=33734

Przeżyła atak UPA i samotnie pochowała rodaków. Całe życie poświęciła cmentarzowi stając się jego niezłomną strażniczką.

– Ja zostałam jedyna Polka. Ja się tego nie wstydzę i nie boję. Niektórzy Polacy się poodrzekali i poszli na Ukraińców. Ja nie idę, ja się nie boję. Kim się urodziłam, tym będę umierać – mówi nam rodaczka, która przeżyła atak banderowców. W rodzinnej Wolicy pozostała jako jedyna z Polaków, bo jak przyznaje, nie mogła porzucić mogił pomordowanych. I to właśnie cmentarzowi poświęciła całe życie.

O Pani Anastazji wspominaliśmy wielokrotnie. Jest ona dla nas wszystkich wzorem patriotyzmu i odwagi. Jej historia życia przejmuje, ale i każe patrzeć na współczesną bohaterkę z niezwykłym szacunkiem. Po raz kolejny okazuje się, że niezłomnych należy szukać na Wschodzie.

24 marca 1944 roku, w podczas napadu UPA, zginął mąż pani Anastazji oraz wielu innych mieszkańców Wolicy. Nieliczni, których los oszczędził, bardzo szybko opuścili wieś i już nigdy do niej nie wrócili. Jako jedyna w Wolicy została nasza rodaczka. Wielkim wysiłkiem pochowała wszystkich zmarłych. Robiła to z narażeniem życia, bo jak sama przyznaje, nie liczyła na to, że wróci z cmentarza. Znajdował się on pod lasem, w którym aż roiło się od banderowców.

Przez kolejne lata pani Anastazja dbała o groby męża oraz sąsiadów i dopominała się o ogrodzenie cmentarza. Tak też się stało. W pojedynkę samotna kobieta porządkowała mogiły aż do dzisiaj. Kilka lat temu zadbaliśmy o to, by na grobach zamieścić nowe tablice. Kilka miesięcy temu pani Anastazja straciła wzrok, co w jej wieku (95 lat) niesamowicie utrudnia życie. Mimo tego kobieta wciąż robi, wszystko, by cmentarz przetrwał. Jej obowiązki przejął wnuk.

Pani Anastazja Jankowska cały czas kultywuje polskie tradycje i kulturę. Jak sama przyznaje, nigdy polskości się nie wyrzekła i nie wyrzeknie. To jest dla niej w życiu najważniejsze. Jej przywiązanie do ojczyzny prezentuje chociażby poniższy film:

https://youtu.be/mat0lFZpIXU

Panią Anastazję odwiedziliśmy ostatnio we wrześniu, przywieźliśmy jej paczki żywnościowe oraz zniczy na mogiły na cmentarz w Wolicy. Najbardziej wzruszającym momentem było usłyszenie Roty wykonanej przez naszą Rodaczkę.

https://www.youtube.com/watch?v=GzAGSBOMsI4

Każde spotkanie ze strażniczką tej małej wiejskiej nekropoli jest dla wolontariuszy niezapomnianym przeżyciem. Od wielu lat opiekujemy się panią Anastazją, a co roku zawozimy dla niej dary. W listopadzie 2013 roku, kiedy to rozwoziliśmy znicze po Kresach, wolontariusze wręczyli w imieniu Dolnośląskiej Kurator Oświaty Beaty Pawłowicz 5 tys. hrywien na postawienie brakujących krzyży. Oto archiwalne nagranie z jednej z wizyt:

https://www.youtube.com/watch?time_continue=16&v=1-RyivygWPA

Marzeniem pani Anastazji jest odwiedzenie obrazu Matki Boskiej Buszczeckiej, który wraz z resztą Polaków w 1945 roku został przewieziony do Racławic Śląskich. Aktualnie jesteśmy wstanie spełniania tego marzenia. Zawsze na pytanie dotyczące wyjazdu do Polski odpowiada:

– Nie mogłam porzucić mogił męża oraz innych pomordowanych.

Mimo tej ogromnej tragedii, która wydarzyła się podczas wojny, oraz utraty wzroku przed rokiem, pani Anastazja jest pogodną staruszką opowiadającą o swoim życiu. Nasza rodaczka cieszy się również, że dziś Polacy z Ukraińcami żyją już w zgodzie.

Dzisiaj wszyscy doskonale wiemy, że gdyby nie pani Anastazja, to pamięci o polskości w Wolicach nie byłoby w ogóle. Cześć naszej rodaczce.

Naszym obowiązkiem jest pamiętać i nieść pomoc rodakom, którzy mimo strasznych przeżyć i często tragicznych warunków w jakich żyją, nadal stoją na warcie polskości. Za każdym razem, gdy dochodzi do spotkań młodzieży z panią Anastazją są ronione łzy, a wolontariusze nie tylko zapewniają o pamięci ale również i o oddaniu dla kresowej sprawy.

Artur Sułkowski, źródło: Studio Wschód

W okresie świątecznym chcemy ponownie dotrzeć do Pani Anastazji i innych Rodaków w potrzebie. Liczymy na wasze wsparcie.

Dlatego zwracamy się do Państwa z prośbą o wsparcie naszych działań. Bez tej pomocy nie jesteśmy w stanie ratować polskiego dziedzictwa na Kresach i wspomagać Polaków pozostałych za granicami naszego kraju. Liczy się każda złotówka.

Wpłaty można kierować na konto Fundacji Studio Wschód:

Nr konta: 40 1540 1030 2103 7457 2565 0001 (Bank Ochrony Środowiska)

Obsługujemy płatność PayPal

 

Artykuł ,,Ja zostałam jedyna Polka”. Przeżyła atak UPA i samotnie pochowała rodaków. Do dziś jest niezłomną strażniczką ich pamięci [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/ja-zostalam-jedyna-polka-przezyla-atak-upa-samotnie-pochowala-rodakow-dzis-niezlomna-strazniczka-pamieci-wideo/feed/ 0
„Inna Ukraina”, czyli jak w ciągu jednej nocy wszyscy wbrew własnej woli zostali Ukraińcami. Od sowietyzacji do poglądu, że mniejszości to piąta kolumna obcych państw https://niezlomni.com/21693/ https://niezlomni.com/21693/#respond Fri, 10 Oct 2014 10:19:03 +0000 http://niezlomni.com/?p=21693

Inna_Ukraina_72_dpiDzisiejszy obwód zakarpacki przez kilkaset lat wchodził w skład Królestwa Węgier. Do sowieckiej Ukrainy włączył go Józef Stalin w 1944 roku. Zamieszkuje go 35 narodowości, mających charakter autochtoniczny.

Książka w formie reportażowo-publicystycznej pokazuje całe bogactwo regionu, jego bardzo złożoną historię i kulturę. Pokazuje bezwzględny proces sowietyzacji Zakarpacia i prześladowania mniejszości narodowych; opisuje też losy zamieszkujących te tereny nacji w wolnej Ukrainie i ich zmagania z ukrainizacją.

Głównym przesłaniem książki jest teza, że aspirująca do Unii Europejskiej Ukraina znajdzie w niej godne miejsce, jeżeli nauczy się przestrzegać praw mniejszości narodowych i zacznie traktować je jako część swojego bogactwa, a nie zagrożenie.

Premiera książki: 14.10.2014

Ze wstępu autora:

Niniejsza praca powstała jeszcze przed obecnymi tragicznymi wydarzeniami na Ukrainie. Mimo tego nie straciła nic ze swojej aktualności, wręcz przeciwnie. Jej główna teza brzmi: Ukraina dopiero wtedy stanie się pełnoprawnym członkiem wspólnoty europejskiej, gdy będzie przestrzegać praw mniejszości narodowych, zamieszkujących na jej terenie, a nie dążyć do państwa monoetnicznego i przymusowej asymilacji nie-Ukraińców. Realizowana dotąd polityka prowadzić będzie bowiem do ciągłych napięć, konfliktów i sporów z sąsiadami. Tak dzieje się i będzie dziać zawsze w wypadkach, gdy mniejszość mająca poczucie dyskryminacji ma charakter autochtoniczny, żyje od wieków w zwartych skupiskach, dominuje na danym terenie i uważa, że mieszka u siebie.

Z taką właśnie sytuacją mamy do czynienia na historycznej Podkarpackiej Rusi, która z woli Józefa Stalina po II wojnie światowej weszła w skład sowieckiej Ukrainy, części Związku Radzieckiego, i dziś stanowi obwód zakarpacki Ukrainy. Jak powiedział niedawno jeden z rosyjskich polityków, Stalin chciał w ten sposób ukarać Węgry, z którymi Podkarpacka Ruś była związana od zarania dziejów, za popieranie Hitlera, a także zdobyć dodatkowe poparcie dla ukraińskich komunistów. Ich apetyty terytorialne były nie mniejsze niż te ukraińskich nacjonalistów. Tylko w przypadku Polski Stalin nie zgodził się na ich zaspokojenie.

Odrzucił postulaty przywódców ukraińskich komunistów, domagających się przyłączenia do Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej regionu Chełma, Hrubieszowa, Zamościa, Tomaszowa, Jarosławia i Przemyśla. Na otarcie łez dostali natomiast Podkarpacką Ruś, którą szybko przekształcili w zakarpacki obwód Ukrainy. W ten sposób w skład Ukrainy trafił region wieloetniczny, którego związki z nowym państwem były słabe, żeby nie powiedzieć: żadne. Fakt ten dla ukraińskich komunistów nie miał znaczenia; bardzo szybko zaczęli wprowadzać tam swoje porządki.

[quote]Problem braku swoich ziomków w obwodzie rozwiązali jedną decyzją: wszyscy uważający się za Rusinów (którzy zresztą do dziś zachowali swoją tożsamość i odrębność) w ciągu jednej nocy zostali przemianowani na Ukraińców. Słowo „Rusin” zostało zakazane, podobnie jak używanie języka rusińskiego. Jednocześnie ukraińscy komuniści i podległe im służby przystąpiły do bezwzględnego niszczenia wszystkich instytucji pielęgnujących rusińską tożsamość narodową. Główny cios spadł na Kościół greckokatolicki, będący głównym oparciem mniejszości. Jego ordynariusza podstępnie zamordowano, księży aresztowano i zesłano do łagrów, a najbardziej opornych wymordowano. Ocaleli tylko ci, którzy zgodzili się przejść na prawosławie i ukrainizować Rusinów.[/quote]

Mniejszość niemiecką i węgierską poddano eksterminacji, wysiedleniom i wszelkim możliwym represjom. Ludność słowacką i czeską „repatriowano” do Czechosłowacji, a tych, którzy pozostali w rodzinnych stronach, poddano asymilacji i wynarodowieniu. Wszystkie instytucje, w których mogli czuć się jak u siebie, zostały zlikwidowane bądź (jak struktury Kościoła katolickiego) mocno ograniczone. Z Rumunów postanowiono uczynić Mołdawian, a wszyscy inni musieli stać się Ukraińcami.

Później w polityce tej nastąpiły pewne korekty, ale dotyczyły one głównie Węgrów, o prawa których upomniał się Budapeszt, a także częściowo Niemców. Pozostałe nacje na możliwość odrodzenia musiały czekać aż do momentu rozpadu ZSRR. Dopiero, gdy zaczął się trząść w posadach, mniejszości narodowe, których oficjalnie w nim nie było, zaczęły wychodzić na powierzchnię i domagać się respektowania swoich praw.

Niepodległa Ukraina, która wyłoniła się z ruin Związku Radzieckiego, uznająca się za państwo demokratyczne, przyjęła szereg rozwiązań prawnych mających zagwarantować mniejszościom narodowym możliwości swobodnego pielęgnowania ich kultury, języka i tożsamości. Rozwiązania te nie były jednak konsekwentne; prace zatrzymały się w pół drogi i nie spełniły wszystkich oczekiwań mniejszości narodowych zamieszkujących obwód zakarpacki, zwłaszcza tych autochtonicznych. Rozmawiając z przedstawicielami wielu z nich, nie sposób nie odnieść wrażenia, że mają tyle, ile zdołali wydrzeć miejscowym władzom.

W XXI wieku w obwodzie zakarpackim pojawiły się banderowskie ruchy nacjonalistyczne, głoszące, że mniejszości narodowe żyjące w kraju to piąta kolumna obcych państw, zagrażająca swoim istnieniem integralności Ukrainy.

Poniższa praca pokazuje współczesną panoramę obwodu zakarpackiego, jego bogatą historię i problemy dnia codziennego jego mieszkańców, którzy usiłują zachować swoją tożsamość lub — tak jak Rusini — bezskutecznie walczą o prawo do uznania ich za naród. Książka w znacznej mierze ma na gruncie polskim charakter prekursorski, zwłaszcza że pisana jest z pozycji osoby życzliwej mieszkańcom, a nie ukraińskiego nacjonalizmu, który nie wiadomo czemu udziela się wielu polskim badaczom i dziennikarzom…

Praca powstała w ramach programu stypendialnego Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej, której autor składa serdeczne podziękowania. Ma on nadzieję, że publikacja przyczyni się do kształtowania postaw tolerancji, wzajemnego zrozumienia i budowania zjednoczonej Europy.

Marek A. Koprowski

O autorze:

Marek A. Koprowski - pisarz, dziennikarz, historyk, zajmujący się przede wszystkim tematyką wschodnią i losami Polaków na Wschodzie. Plonem jego wypraw i poszukiwań, oprócz tysięcy artykułów, są też dwadzieścia trzy książki, z czego siedem ukazało się nakładem Wydawnictwa Replika. Za książki z serii „Wołyń. Epopeja polskich losów 1939–2013 otrzymał Nagrodę im. Oskara Haleckiego w kategorii „Najlepsza książka popularnonaukowa poświęcona historii Polski w XX wieku”, w wyniku plebiscytu czytelników w 2013 r.; nagroda przyznawana jest przez Instytut Pamięci Narodowej, TVP i Polskie Radio.

Marek A. Koprowski jest też laureatem nagrody „Polcul – Jerzy Bonicki Fundation” za działalność na rzecz utrzymania kultury polskiej na Wschodzie.

Artykuł „Inna Ukraina”, czyli jak w ciągu jednej nocy wszyscy wbrew własnej woli zostali Ukraińcami. Od sowietyzacji do poglądu, że mniejszości to piąta kolumna obcych państw pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/21693/feed/ 0
Uratował kraj przed rewolucją komunistyczną. Murem stali za nim dwaj wybitni, ale zapomniani Polacy. Jeden jako drugi Polak w historii otrzymał obywatelstwo chilijskie z woli parlamentu, drugi w czasie II wojny światowej działał w NSZ https://niezlomni.com/uratowal-kraj-przed-rewolucja-komunistyczna-murem-stali-za-nim-dwaj-wybitni-ale-zapomniani-polacy-jeden-jako-drugi-polak-w-historii-otrzymal-obywatelstwo-chilijskie-z-woli-parlamentu-drugi-w-czasi/ https://niezlomni.com/uratowal-kraj-przed-rewolucja-komunistyczna-murem-stali-za-nim-dwaj-wybitni-ale-zapomniani-polacy-jeden-jako-drugi-polak-w-historii-otrzymal-obywatelstwo-chilijskie-z-woli-parlamentu-drugi-w-czasi/#respond Tue, 16 Sep 2014 13:00:46 +0000 http://niezlomni.com/?p=20466

pinochetW Chile przeważnie z uznaniem odnoszono się do lewicowego prezydenta Salvadora Allende, którego rząd obaliło wojsko 11 września 1973 r. Tylko niektórzy ludzie mieli świadomość, że zbrojne wystąpienie gen. Augusto Pinocheta zniweczyło zamiary dokonania w kraju rewolucji komunistycznej. Do nich należeli dwaj wybitni, nieżyjący już, kapłani z Polski.

Kościół w eleganckiej dzielnicy

Ks. Bruno Rychłowski, salezjanin, jako drugi w dziejach Polak, po Ignacym Domeyce, otrzymał obywatelstwo chilijskie z woli parlamentu. Zaszczytu tego dostąpił w 1979 r. za swe zasługi w dziedzinie wychowania i oświaty. Według niektórych szacunków, w ciągu kilkudziesięciu lat ks. Rychłowski przyczynił się do wydania, głównie w Chile, 2 mln egzemplarzy książek. Nie tylko religijnych. Jedna z nich - Conocer y vivir la Palabra de Dios (Znać Słowo Boże i Nim żyć, Santiago 1997) zawierała jego cotygodniowe rozważania publikowane na łamach gazety La Nación.

Uznania i życzliwości dla ks. Rychłowskiego nie skrywa nawet Daniel Passent. W książce Choroba dyplomatyczna były ambasador RP w Chile pisze:

„Dziwną tworzyliśmy parę - on, wybitny intelektualista katolicki i zagorzały zwolennik Pinocheta, oraz ja - niewierzący Polak, pochodzenia żydowskiego i lewicowego. Łączyła nas Polska”.

[quote]Polska, a także - mimo wszystkich różnic - więzi bardzo osobiste. D. Passent wspomina bowiem, że gdy w pierwszą rocznicę śmierci Agnieszki Osieckiej poprosił o odprawienie Mszy św. w jej intencji, ks. Rychłowski nie przyjął przekazywanej mu z tej okazji ofiary, a później obiecał, że będzie odprawiał Msze św. za zmarłą przez cały tydzień. [/quote]

Bruno Rychłowski urodził się 22 października 1911 r. w Alwerni pod Krakowem. Nowicjat odbywał u Salezjanów w Czerwińsku nad Wisłą w latach 1928-29 i niedługo po złożeniu ślubów zakonnych przyjechał do Chile. Święcenia kapłańskie otrzymał w 1935 r. Był pierwszym, który otoczył szczególną opieką chilijską Polonię. Oddawał się nie tylko obowiązkom duszpasterskim, ale i pracy naukowej, był profesorem filozofii. Doktorat uzyskał na Uniwersytecie w Louvain w Belgii. W Chile wykładał na słynnym Uniwersytecie Katolickim w Santiago. Od 1963 r. był rektorem Polskiej Misji Katolickiej w Chile. W Santiago, w eleganckiej dzielnicy Las Condes, wybudował kościół. Na terenie posesji należącej niegdyś do polskich emigrantów znalazła się najpierw kaplica, a następnie świątynia z prawdziwego zdarzenia. „Na budowę ks. Rychłowski zebrał 400 tys. dolarów wśród parafian chilijskich, sama Polonia nie zgromadziłaby potrzebnych środków. Kościół poświęcił w 1992 r. przybyły w tym celu z Rzymu wówczas biskup, obecnie arcybiskup Szczepan Wesoły”.

Spowiednik admirała

Mimo że w ostatnich latach ks. Rychłowski miał kłopoty ze zdrowiem, bardzo słabo słyszał - niestrudzenie powiększał świątynię. Nierzadko zaglądał do niej gen. Pinochet. Padre Bruno - jak nazywali go Chilijczycy, był bowiem blisko związany z wojskowymi, którzy rządzili po 11 września 1973 r. Powtarzał, że tego dnia armia nie dokonała żadnego przewrotu, lecz odpowiedziała na prośby ogromnej większości Chilijczyków, którzy domagali się od sił zbrojnych, by interweniowały i przywróciły w kraju praworządność. Był spowiednikiem jednego z najwyższych rangą dowódców rady wojskowej - adm. José Toribio Merino. „W pierwszą rocznicę nieudanego zamachu, którego komunistyczni terroryści dokonali na gen. Pinocheta w 1986 r. pod Santiago, ks. Rychłowski odprawił w tamtym miejscu Mszę św.

poradowski„Benedykt”

Zwolennikiem rządów gen. Pinocheta był również inny polski kapłan w Chile - ks. Michał Poradowski.

Urodził się 4 września 1913 r. w Niedźwiadach k. Kalisza. Po ukończeniu gimnazjum w 1931 r. wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego we Włocławku. Pięć lat później otrzymał tam święcenia kapłańskie. Niebawem rozpoczął studia na Wydziale Prawa Uniwersytetu Warszawskiego.
W czasie okupacji nie przerwał nauki i uczęszczał na tajne komplety.

Pod pseudonimem „Benedykt” działał w konspiracji, służył w Narodowych Siłach Zbrojnych. Prowadził szkolenia dla kapelanów wojskowych w oddziałach partyzanckich NSZ. Wydawał też konspiracyjne czasopismo Lux Mundi. Jak podaje Leszek Żebrowski, znawca dziejów NSZ, pierwszy numer pisma ukazał się w listopadzie 1943 r., a ostatni, jaki znamy - w lipcu 1944 r.

Kiedy wojna się skończyła, ks. Poradowski przedostał się do Włoch. Był kapelanem wojskowym w II Korpusie gen. Władysława Andersa. Po demobilizacji osiadł we Francji, gdzie ukończył studia. Uzyskał doktoraty z ekonomii, prawa oraz socjologii i został skierowany do pracy w Chile jako profesor na wyższych uczelniach w Santiago i Valparaíso.

Do Chile dotarł na przełomie lat 1949 i 1950. Działał w duszpasterstwie akademickim oraz w środowisku Polonii. Był prezesem Związku Polaków, który wydawał pismo pt. Polak w Chile. Ponadto od 1953 r. publikował w języku hiszpańskim kwartalnik Studia nad Komunizmem (Estudios sobre el Comunismo). Czasopismo to cieszyło się popularnością wśród wielu chilijskich wojskowych.

Ks. prof. Poradowski ogłosił wiele prac (m. in. El Marxismo Invade la Iglesia, Valparaíso 1974) po hiszpańsku, portugalsku, angielsku i po polsku, wyłącznie jednak na emigracji. Na stałe wrócił do kraju 4 września 1993 r. W ostatnich latach jego książki, m.in. Dziedzictwo Rewolucji Francuskiej (Warszawa 1992), ukazywały się również w kraju.

O krok od kolonii sowieckiej

W połowie lat 60. w Chile silne stały się wpływy teologii wyzwolenia, „postępowym” ideologiom uległo wielu kapłanów, a nawet hierarchów. Ks. Poradowski wspominał, że właściwie istniały wówczas już od dawna „dwa” Kościoły katolickie. Jeden był oficjalny, posłuszny Stolicy Apostolskiej, a drugi - „ludowy”, zbudowany na „wspólnotach podstawowych”, które często utożsamiały się z siatką organizacyjną partii komunistycznej. Opowiadał na łamach kwartalnika Fronda, że przewodniczący Komisji Episkopatu Chile, kard. Raúl Silva Henríquez zachęcał wtedy do opuszczenia Chile księży obcokrajowców, którzy byli nieprzyjaźnie usposobieni do komunizmu. Niektóre parafie straciły duszpasterzy. Ks. Michał także doświadczył różnych nacisków. Musiał pracować jako taksówkarz, ale nie wyjechał z Chile.

Podczas lewicowych rządów Salvadora Allende, pierwszego w świecie marksisty wybranego na prezydenta, przeżywał niełatwe dni. Komuniści i socjaliści przeprowadzali rewolucję, której skutki stały się niebawem nieznośne. Pojawiły się kolejki po chleb, coraz częściej dochodziło do zamachów terrorystycznych. Władza ludowa, początkowo przychylnie odnosząca się do Kościoła, z czasem zaczęła dążyć do starcia. Podobnie jak wielu Chilijczyków, ks. Poradowski z ulgą powitał przejęcie władzy przez gen. Pinocheta.

Ks. Michał Poradowski zmarł 16 czerwca 2003 r. we Wrocławiu. Ks. Bruno Rychłowski odszedł z tego świata 3 maja 2001 r. w Santiago.
Autor tekstu był w 1998 r. specjalnym wysłannikiem Rzeczpospolitej do Chile. W 2001 r. ogłosił książkę Proces pokazowy. Oskarżony Agusto Pinochet, która została wyróżniona w pierwszej edycji Konkursu im. Józefa Mackiewicza.

Wojciech Klewiec, Przeciw rewolucji. Wspomnienie o pracujących w Chile księżach Bruno Rychłowskim i Michale Poradowskim, źródło: tygodnik "Niedziela"

Artykuł Uratował kraj przed rewolucją komunistyczną. Murem stali za nim dwaj wybitni, ale zapomniani Polacy. Jeden jako drugi Polak w historii otrzymał obywatelstwo chilijskie z woli parlamentu, drugi w czasie II wojny światowej działał w NSZ pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/uratowal-kraj-przed-rewolucja-komunistyczna-murem-stali-za-nim-dwaj-wybitni-ale-zapomniani-polacy-jeden-jako-drugi-polak-w-historii-otrzymal-obywatelstwo-chilijskie-z-woli-parlamentu-drugi-w-czasi/feed/ 0
Nimi nie interesują się ani media, ani politycy. Nasi rodacy z dnia na dzień muszą opuszczać domy i zostawiać za sobą dorobek całego życia. „Polacy z Donbasu wołają o pomoc!” https://niezlomni.com/nimi-nie-interesuja-sie-ani-media-ani-politycy-nasi-rodacy-z-dnia-na-dzien-musza-opuszczac-domy-i-zostawiac-za-soba-dorobek-calego-zycia-polacy-z-donbasu-wolaja-o-pomoc/ https://niezlomni.com/nimi-nie-interesuja-sie-ani-media-ani-politycy-nasi-rodacy-z-dnia-na-dzien-musza-opuszczac-domy-i-zostawiac-za-soba-dorobek-calego-zycia-polacy-z-donbasu-wolaja-o-pomoc/#comments Wed, 20 Aug 2014 22:13:19 +0000 http://niezlomni.com/?p=17879

donbLwów staje przystankiem dla Polaków, którzy próbują uciekać z Donbasu do Polski.

„To jest wszystko, z czym jedziemy teraz do Polski – kobieta pokazuje na dwie walizy i torby. – Pewnie na zawsze, bo już nie ma dla nas powrotu do Donbasu”.

Małżeństwo chętnie wyraziło zgodę na spotkanie z dziennikarzem Kuriera, prosili tylko, aby nie wymieniać w gazecie ich imion i nazwisk, ponieważ część ich rodziny pozostała w strefie działań wojennych na wschodzie Ukrainy.

Mieli ładne mieszkanie i pracę w mieście, wychowywali dziecko. Uczestniczyli w działalności Towarzystwa Kultury Polskiej Donbasu, chodzili do kościoła. Ich zdaniem po zmianie władz w Kijowie sytuacja w Donbasie była niepewna, jednak nawet podczas tak zwanego referendum, który zorganizowali separatyści nie wydawało się, że dojdzie tam do krwawych starć.

„Propaganda rosyjska oczywiście zrobiła swoje, a tymczasem nikt poważnie nie zajmował się integracją tego regionu z resztą Ukrainy – stwierdza kobieta, która wyrosła w Donbasie. – Separatyści zapowiadali, że walczą o większe prawa dla obwodu donieckiego oraz o federalizację Ukrainy. Aż doszło do czołgów i strzałów na ulicach. Chcieliśmy przede wszystkim uchronić dzieci. Polacy Donbasu dokładali wszelkich starań, ażeby wysłać swoich dzieci na oazy do Polski. Bóg zapłać za to wszystkim dobrodziejom! Bardzo pomógł nam Caritas z Polski”.

Sytuacja w Donbasie pogarszała się z dnia na dzień. Dzieci musiały wracać z Polski, kończyły im się wizy. Wszystkie dzieci mają obywatelstwo ukraińskie. Można zrozumieć zaniepokojenie rodziców, którzy sami codziennie pozostają w zawieszeniu między życiem i śmiercią. Część dzieciaków udało się ulokować na jakiś czas wśród znajomych w Dniepropietrowsku oraz w innych miejscowościach. To znaczy za kilkaset kilometrów od domów rodzicielskich.

„Prawie wszyscy Polacy w Donbasie. którzy posiadają Kartę Polaka, wyjeżdżają do Polski – mówi dalej kobieta. – Ja też byłam w Polsce. Niestety skończyła mi się wiza, a Konsulat Generalny z Doniecka już wyjechał, dlatego przyjechałam do konsulatu we Lwowie”.

W tym czasie do Lwowa przybył jej mąż. W ostatniej chwili udało mu się wyjechać pociągiem z okrążonego przez wojsko ukraińskie Doniecka. Opowiada, że strzelają tam w nocy i w dzień, strach wyjść na ulicę i niebezpiecznie jest siedzieć w domu.

„Chcemy wyjechać do Polski na stałe, chociaż nie wiemy, co tam na nas czeka – powiedzieli. – Musimy liczyć się z tym, że na Ukrainie nie jest ogłoszony stan wojenny i są odpowiednie przepisy w Polsce oraz w Unii Europejskiej. Na razie nie ma tam różnicy między różnymi kategoriami uchodźców. A my jesteśmy przecież Polakami. I takich jak nasza rodzina jest sporo. Może ktoś z polityków polskich podejmie decyzję o prawnej repatriacji Polaków z Donbasu?”.

„Sytuacja w Doniecku nadal pogarsza się” – powiedziała w rozmowie telefonicznej z Kurierem prezes Towarzystwa Kultury Polskiej Donbasu i redaktor miesięcznika „Polacy Donbasu” Walentyna Staruszko. „Nie ma dokładnych danych na temat ofiar. Jeszcze gorzej jest w sąsiednim Ługańsku. Wierni katolicy pozostają od wielu dni bez mszy św. Kościoły pozamykano, księży nie ma. Już dwóch kapłanów porwali separatyści. Dzięki Bogu udało się uratować ich od śmierci. Polacy z Donbasu wołają o pomoc!” – powiedziała Walentyna Staruszko.

Konstanty Czawaga
Tekst ukazał się w Kurierze Galicyjskim nr 14-15 (210-211) za 19-28 sierpnia 2014

Artykuł Nimi nie interesują się ani media, ani politycy. Nasi rodacy z dnia na dzień muszą opuszczać domy i zostawiać za sobą dorobek całego życia. „Polacy z Donbasu wołają o pomoc!” pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/nimi-nie-interesuja-sie-ani-media-ani-politycy-nasi-rodacy-z-dnia-na-dzien-musza-opuszczac-domy-i-zostawiac-za-soba-dorobek-calego-zycia-polacy-z-donbasu-wolaja-o-pomoc/feed/ 1
Coraz większe kary za dwujęzyczne tabliczki na Wileńszczyźnie. Mimo że… nie są zakazane. Ale to może być dopiero początek problemów Polaków… https://niezlomni.com/coraz-wieksze-kary-za-dwujezyczne-tabliczki-na-wilenszczyznie-mimo-ze-nie-sa-zakazane-ale-to-moze-byc-dopiero-poczatek-problemow-polakow/ https://niezlomni.com/coraz-wieksze-kary-za-dwujezyczne-tabliczki-na-wilenszczyznie-mimo-ze-nie-sa-zakazane-ale-to-moze-byc-dopiero-poczatek-problemow-polakow/#respond Wed, 13 Aug 2014 13:38:11 +0000 http://niezlomni.com/?p=17167

jp2Niby jest sezon ogórkowy, ale zupełnie bez echa przeszła wieść, że zbliżają się kolejne, jeszcze większe kary za dwujęzyczne tabliczki z nazwami ulic na Wileńszczyźnie. O ile poprzednio dyrektor administracji rejonu solecznickiego Bolesław Daszkiewicz miał do zapłacenia 43 400 litów (i zapłacił, bo komornik zajął mu mieszkanie), to teraz jego następcy (Daszkiewicz wyszedł na emeryturę) grozi kara jeszcze większa. Dziesięciokrotnie.

Podobne represje grożą także dyrektor administracji samorządu rejonu wileńskiego, Lucynie Kotłowskiej.

O co chodzi w sprawie z tabliczkami?

Sprawa zaczęła się w roku 2008, kiedy ówczesny namiestnik rządu na okręg wileński Jurgis Jurkevičius, złożył do sądu skargę na samorządy rejonów wileńskiego i solecznickiego, zamieszkiwanych w większości przez Polaków, oskarżając je o łamanie Ustawy o Języku Państwowym, które polegać miało na tym, że na prywatnych domach mieszkańcy poumieszczali sobie tabliczki z nazwami ulic w dwóch językach — litewskim i polskim. Zgodnie zresztą z obowiązującą wówczas Ustawą o Mniejszościach Narodowych, przewidującą prawo do napisów informacyjnych w języku mniejszości.

Po kilku latach maratonu sądowego (i wygaśnięciu Ustawy o Mniejszościach Narodowych 1 stycznia 2010 roku), sądy nakazały obydwu samorządom usunięcie tabliczek. Samorządy więc je usunęły — z budynków, które do samorządów należą. To jednak nie zadowoliło Jurkevičiusa, który ponownie złożył do sądu sprawę o niewypełnianie przez samorząd wyroku sądu — uznał bowiem, że samorząd powinien był także usunąć dwujęzyczne napisy z domów mieszkańców, a więc — wejść na prywatne posesje i zniszczyć prywatne mienie, jakim są tabliczki, wywieszone przez samych mieszkańców. Wskazał, by karać konkretne osoby — dyrektorów administracji samorządów.

I sądy karały. Kilkakrotnie. Najpierw mniejszymi karami, później większymi. Za każdym razem Jurkevičius żądał kary maksymalnej — 1000 litów za dzień zwłoki w wykonaniu wyroku. Kiedy Jurkevičius w roku 2011 ustąpił ze stanowiska, ówczesny rząd Andriusa Kubiliusa na to stanowiska mianował Audriusa Skaistysa — członka Związku Ojczyzny, szaulisa (jest członkiem zarządu centralnego Związku Strzelców Litewskich, tzw. szaulisów) i członka wileńskiego „Sąjūdisu” (który po odzyskaniu przez Litwę niepodległości swoją wrogość przerzucił z sowietów na Polaków). Skaistys politykę Jurkevičiusa kontynuuje, a zapowiadane kolejne, jeszcze surowsze, wyroki są właśnie tej polityki kontynuacją.

Czy tak być musi?

Oczywiście, że nie. Przede wszystkim, dwujęzyczne tabliczki nie są tak na dobrą sprawę zakazane — żadna ustawa nie mówi, że napisy publiczne mają być wyłącznie w języku litewskim. Można więc odstąpić od ich zwalczania i nie złamać żadnego prawa. Poza tym — wcale nie ma żadnego prawnego obowiązku karania konkretnych osób — administratorów samorządów — za rzekome niewykonanie wyroku. Zaistniała sytuacja jest zatem wynikiem po prostu złej woli, tak polityków, z nadania których swoje funkcje pełni namiestnik Audrius Skaistys, jak również jego samego oraz sądów, które takie wyroki wydają. Wszystko w myśl zasady — daj człowieka, a paragraf się znajdzie.

Po co to zatem?

Skoro „niewykonaniem wyroku” jest obecność choćby jednego polskiego napisu na terenie rejonu — nawet gdyby poprzednie zostały usunięte, zawsze mogą pojawić się nowe, albo namiestnik może nowe „znaleźć” — może się okazać, że karanie dyrektorów jest swoistym perpetuum mobile, samonakręcającą się maszynką, a te kary się nigdy nie skończą. Zważywszy na to, że nowemu dyrektorowi administracji rejonu solecznickiego za owo „niewykonanie” grozi kara o wysokości nawet pół miliona litów, a kolejne kary będą tylko rosnąć, za każdy kolejny dzień o 1000 litów, może się szybko okazać, że nie będzie chętnych do pełnienia funkcji dyrektora administracji. Czyli — doprowadziłoby to do sparaliżowania funkcjonowania samorządów rejonu wileńskiego i solecznickiego.

Dlaczego komukolwiek miałoby zależeć na paraliżu dwóch przystołecznych samorządów? Dla rodaków z Polski odpowiedź może nie być oczywista, ale Polacy na Litwie mają już doświadczenie w tym temacie. Zablokowanie pracy samorządów byłoby doskonałym pretekstem do wprowadzenia zarządzania komisarycznego w samorządach za pośrednictwem wyznaczonych przez Rząd RL komisarzy, czyli tzw. „zarządzania bezpośredniego” — a takie rozwiązanie od lat postulują środowiska nieprzychylnych Polakom na Litwie szowinistów, wywodzących się z sowieckich struktur.

Wprowadzenie dyktatury komisarzy na początku lat dziewięćdziesiątych (wówczas pod pretekstem zwalczania „autonomii” i, swoją drogą, niezgodnie z obowiązującym wtedy prawem) zaowocowało grabieżą ziemi (w samym tylko rejonie wileńskim rozdano ponad 5000 działek budowlanych pod kolonizację Wileńszczyzny) oraz licznymi szykanami wobec Polaków. Przede wszystkim zaś, powstrzymało na kilka lat powstawanie polskiej samorządności, co owocuje także dzisiejszą pozycją naszej społeczności w regionie. Powtórzenie takiego ciosu bardzo by w polską społeczność uderzyło, i być może na to właśnie liczą wszyscy ci, tak aktywnie zwalczający dwujęzyczne napisy w rejonach.

Rajmund Klonowski, tekst został opublikowany na blogu autora

Artykuł Coraz większe kary za dwujęzyczne tabliczki na Wileńszczyźnie. Mimo że… nie są zakazane. Ale to może być dopiero początek problemów Polaków… pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/coraz-wieksze-kary-za-dwujezyczne-tabliczki-na-wilenszczyznie-mimo-ze-nie-sa-zakazane-ale-to-moze-byc-dopiero-poczatek-problemow-polakow/feed/ 0
Potomkowie polskich legionistów przysłanych przez Napoleona żyją na Haiti do dziś. Tańczą polkę, zaplatają warkocze i mówią o sobie „My Polacy” [foto+wideo] https://niezlomni.com/potomkowie-legionistow-przyslanych-przez-napoleona-zyja-na-haiti-do-dzis-tancza-polke-zaplataja-warkocze-i-mowia-o-sobie-my-polacy/ https://niezlomni.com/potomkowie-legionistow-przyslanych-przez-napoleona-zyja-na-haiti-do-dzis-tancza-polke-zaplataja-warkocze-i-mowia-o-sobie-my-polacy/#comments Mon, 11 Aug 2014 22:40:45 +0000 http://niezlomni.com/?p=17067 Grupa ludzi w Haiti określana w języku kreolskim jako Lapologne (fonet: lapoloń) jest odmienną grupą Haitańczyków polskiego pochodzenia, będącą potomkami legionistów przysłanych przez Napoleona na…

Artykuł Potomkowie polskich legionistów przysłanych przez Napoleona żyją na Haiti do dziś. Tańczą polkę, zaplatają warkocze i mówią o sobie „My Polacy” [foto+wideo] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/potomkowie-legionistow-przyslanych-przez-napoleona-zyja-na-haiti-do-dzis-tancza-polke-zaplataja-warkocze-i-mowia-o-sobie-my-polacy/feed/ 20
W Kanadzie działa prężnie Związek Harcerstwa Polskiego! Zobacz, jak prezentują się polscy harcerze zza oceanu [wideo] https://niezlomni.com/w-kanadzie-dziala-preznie-zwiazek-harcerstwa-polskiego-zobacz-jak-prezentuja-sie-polscy-harcerze-zza-oceanu-wideo/ https://niezlomni.com/w-kanadzie-dziala-preznie-zwiazek-harcerstwa-polskiego-zobacz-jak-prezentuja-sie-polscy-harcerze-zza-oceanu-wideo/#respond Fri, 08 Aug 2014 19:16:00 +0000 http://niezlomni.com/?p=16867

Związek Harcerstwa Polskiego w Kanadzie należy do światowej organizacji Związku Harcerstwa Polskiego poza granicami Kraju, która kontynuuje ideały przedwojennego ZHP.

Przed II Wojną Światową istniało polskie harcerstwo w Kanadzie, które pracowało w ramach skautingu kanadyjskiego Kolebką harcerstwa był Winnipeg. Z końcem 1939 roku było 31 zorganizowanych gromad i drużyn harcerskich. Wybuch II Wojny Światowej przerwał rozwój harcerstwa polskiego w Kanadzie.

Z napływem Polaków do Kanady po zakończeniu II Wojny Światowej przybyła duża ilość młodzieży, mająca zaprawę i przeżycia harcerskie, z Indii, Afryki, Środkowego Wschodu i Europy.

W latach 1948 - 1951 powstały pierwsze zastępy, gromady i drużyny oraz krąg starszoharcerski w miastach: Montrealu, Ottawie i Toronto.

We wrześniu 1952 roku powstała Komenda Chorągwi Harcerek a w sierpniu 1953 Komenda Chorągwi Harcerzy.

W maju 1955 roku odbył się Zjazd Okręgu, na którym wybrany został Zarząd Okręgu.

Prace obu Chorągwi dają dobre wyniki: tworzą się gromady zuchowe, drużyny harcerskie i Koła Przyjaciół Harcerstwa w Montrealu, Ottawie, Oshawie, Toronto, Burlington, St. Catharines, Welland, Niagara Falls, Galt, Hamilton, London, Windsor, Sudbury, Fort Williams, Elliot Lake, Kingston, Chatham, Winnipeg, Calgary, Edmonton i Vancouver.

Artykuł W Kanadzie działa prężnie Związek Harcerstwa Polskiego! Zobacz, jak prezentują się polscy harcerze zza oceanu [wideo] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/w-kanadzie-dziala-preznie-zwiazek-harcerstwa-polskiego-zobacz-jak-prezentuja-sie-polscy-harcerze-zza-oceanu-wideo/feed/ 0
Tak Polacy z Wilna żegnali ofiary katastrofy smoleńskiej. Wzruszające chwile pokazujące prawdziwy patriotyzm [wideo] https://niezlomni.com/tak-polacy-z-wilna-zegnali-ofiary-katastrofy-smolenskiej-wzruszajace-chwile-pokazujace-prawdziwy-patriotyzm-wideo/ https://niezlomni.com/tak-polacy-z-wilna-zegnali-ofiary-katastrofy-smolenskiej-wzruszajace-chwile-pokazujace-prawdziwy-patriotyzm-wideo/#respond Sat, 19 Jul 2014 19:21:31 +0000 http://niezlomni.com/?p=14811

znicze

Artykuł Tak Polacy z Wilna żegnali ofiary katastrofy smoleńskiej. Wzruszające chwile pokazujące prawdziwy patriotyzm [wideo] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/tak-polacy-z-wilna-zegnali-ofiary-katastrofy-smolenskiej-wzruszajace-chwile-pokazujace-prawdziwy-patriotyzm-wideo/feed/ 0
74 lata temu naziści odebrali Polakom w Niemczech prawa mniejszości narodowej. Do dziś niemiecki rząd nie zmienił tego. Problemem jest też zwrot majątku… https://niezlomni.com/74-lata-temu-nazisci-odebrali-polakom-w-niemczech-prawa-mniejszosci-narodowej-do-dzis-niemiecki-rzad-nie-zmienil-tego-problemem-jest-tez-zwrot-majatku/ https://niezlomni.com/74-lata-temu-nazisci-odebrali-polakom-w-niemczech-prawa-mniejszosci-narodowej-do-dzis-niemiecki-rzad-nie-zmienil-tego-problemem-jest-tez-zwrot-majatku/#respond Thu, 27 Feb 2014 06:14:54 +0000 http://niezlomni.com/?p=10888

[caption id="attachment_10889" align="alignleft" width="359"]Rodło - znak Związku Polaków w Niemczech Rodło - znak Związku Polaków w Niemczech[/caption]

Związek Polaków w Niemczech powstał 92 lata temu, 27 sierpnia 1922 roku, ale dokładnie 74 lata temu został zdelegalizowany. Dziś działacze organizacji polskich w Niemczech skupiają się głównie na walce o odzyskanie praw, które zostały Polakom odebrane przez władze III Rzeszy.

Działacze ZPwN zajmowali się działalnością kulturalną, gospodarczą i polityczną. Mieli swoich reprezentantów w sejmikach krajowych i radach miejskich. Wraz z eskalacją nazizmu zaczęli być jednak poddawani coraz dotkliwszym represjom. Wpisywani byli m.in. na listę tzw. wrogów Rzeszy - znalazło się na niej 61 tys. nazwisk.

Musieli się nauczyć zręcznie omijać zakazy i nakazy. Doskonałym tego przykładem jest historia godła związku - rodła (słowo powstałe ze złożenia pierwszych liter wyrazu „rodzina" i trzech ostatnich „godło"). Przyjęto je w 1933 r. Gdy naziści nakazali zmianę symboli wszystkich organizacji działających na terenie III Rzeszy, polscy działacze stawali na głowie, aby wymyślić znak, który nie łamałby przepisów, ale też nie traciłby polskiego charakteru. Tak powstało białe rodło na czerwonym tle przypominające bieg Wisły z zaznaczonym Krakowem. - Niemcy nie bardzo rozumieli, co przedstawia znak. Niektórzy uważali, że to pół swastyki - wspominała przed laty Janina Kłopocka, autorka symbolu.

[quote]Po wybuchu II wojny światowej związek został zdelegalizowany, a jego majątek skonfiskowany. Część działaczy rozstrzelano, a około 1200 osób uwięziono w obozach koncentracyjnych. Rozporządzeniem z 27 lutego 1940 roku odebrano też Polakom prawa przynależne mniejszości narodowej. Dotąd RFN oficjalnie nie uznaje Polaków za mniejszość, choć w kraju tym mieszka ok. 1,5-2 mln osób przyznających się do polskich korzeni.[/quote]

Nie rozwiązano też należycie spraw skonfiskowanego majątku. Działacze polscy w Niemczech czekali na zmiany najpierw w czerwcu 1991 roku, gdy rządy polski i niemiecki podpisały traktat „o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy", i 20 lat później, kiedy doszło do polsko-niemieckiego „okrągłego stołu".

- Nie dotrzymano wielu obietnic. Wciąż jest problem ze stworzeniem i dofinansowaniem polskich mediów oraz z nauką języka polskiego - tłumaczy mec. Stefan Hambura, który wielokrotnie reprezentował interesy Polonii w Niemczech.

źródło: Rzeczpospolita

niemcy

Artykuł 74 lata temu naziści odebrali Polakom w Niemczech prawa mniejszości narodowej. Do dziś niemiecki rząd nie zmienił tego. Problemem jest też zwrot majątku… pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/74-lata-temu-nazisci-odebrali-polakom-w-niemczech-prawa-mniejszosci-narodowej-do-dzis-niemiecki-rzad-nie-zmienil-tego-problemem-jest-tez-zwrot-majatku/feed/ 0