I RP – rocznice – Niezłomni.com https://niezlomni.com Portal informacyjno-historyczny Sun, 03 Dec 2023 21:00:15 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.8 https://niezlomni.com/wp-content/uploads/2017/08/cropped-icon-260x260.png I RP – rocznice – Niezłomni.com https://niezlomni.com 32 32 Jan Karol Chodkiewicz: „Policzym ich, jak ich pobijem”. O zdumiewającym zwycięstwie pod Kircholmem https://niezlomni.com/jan-karol-chodkiewicz-policzym-ich-jak-ich-pobijem-o-zdumiewajacym-zwyciestwie-pod-kircholmem/ https://niezlomni.com/jan-karol-chodkiewicz-policzym-ich-jak-ich-pobijem-o-zdumiewajacym-zwyciestwie-pod-kircholmem/#respond Thu, 27 Sep 2018 16:17:42 +0000 https://niezlomni.com/?p=50153

„Policzym ich, jak ich pobijem” – miał powiedzieć hetman Jan Karol Chodkiewicz przed bitwą pod Kircholmem w 1605 r. na wieść o „wręcz niezliczonych regimentach szwedzkich”.

Bitwa pod Kircholmem to jeden z największych sukcesów wojennych w historii I Rzeczypospolitej. Jak pisał przed laty Marian Kukiel „tak pełnych zwycięstw mało zna historia; ani jednego zaś odniesionego przeciw takiej przewadze”. Bitwę pod Kircholmem stoczono 27 września 1605 r.

W połowie 1605 roku Riksdag szwedzki uchwalił duże podatki na zaciąg żołnierzy. Szwecja uzyskała także niemałe wsparcie finansowe od cara Borysa Godunowa. Dzięki temu już w lipcu szwedzka armia polowa była gotowa do działań wojennych. Podzielono ją na trzy części, a następnie przerzucono do Inflant. Z 14 tys. armii, która znalazła się ostatecznie pod Rygą, większość pomaszerowała później pod Kircholm, by stawić czoła wojskom prowadzonym przez Chodkiewicza. Według Juliusa Mankella w jednostkach walczących w bitwie znalazło się etatowo 2 700 jazdy i 9 200 piechoty. Z kolei Bertil Barkman szacował faktyczny stan armii szwedzkiej pod Kircholmem na około 2 500 jazdy, 8 700 piechoty oraz 11 falkonetów jednofuntowych, co wydaje się najbliższe prawdzie. Stosunek jazdy do piechoty wynosił zatem w przypadku Szwedów 22% do 78%. Wyraźna przewaga elementu pikiniersko-muszkieterskiego miała zapewnić możliwość prowadzenia długotrwałego oblężenia Rygi. W przypadku armii Karola IX – odwrotnie niż w wojsku Chodkiewicza – jazda miała stanowić jedynie wsparcie dla regimentów piechoty.

Niedostatki w skarbie uniemożliwiały utworzenie odpowiednio liczebnej armii, jednak w połowie 1605 roku udało się wesprzeć wojsko litewskie nowymi oddziałami. Zaciągnięto dodatkowo 400 piechurów na dwie ćwierci oraz 300 husarzy do pocztu hetmańskiego. Henryk Wisner na podstawie rachunków sejmowych wyliczył, że w przeddzień bitwy armia Rzeczypospolitej liczyła: 15 chorągwi husarskich (1650 ludzi), 4 tatarskie (350), 3 kozackie (400), 4 petyhorskie (400), jedną arkebuzerską (210), 5 rot piechoty (1040) oraz 4–7 dział. Przed samą bitwą chorągwie Chodkiewicza zostały wsparte przez 300 rajtarów bądź kirasjerów z Kurlandii księcia Fryderyka Kettlera, którzy przeprawili się przez bród na Dźwinie. W sumie armia ta składała się, zgodnie z ustaleniami H. Wisnera, z 3310 jazdy oraz 1040 piechoty. Chorągwie jazdy stanowiły zatem 76% wojska. Faktyczna liczebność wojsk polsko-litewskich z pewnością była jednak niższa, wiadomo bowiem, że z powodu chorób, ran i dezercji do walki stawało mniej żołnierzy. Nadto rachunek sejmowy zawiera jedynie porcje żołdu, a nie faktyczną liczbę żołnierzy (ok. 10% stanowiły tak zwane ślepe porcje, czyli puste etaty, z których finansowano żołd oficerski).

Mankell na podstawie rolli popisowych doliczył się w trzydziestu szwedzkich jednostkach 3854 poległych. Historyk ten nie był jednak w stanie wskazać zabitych w przypadku pozostałych trzydziestu czterech oddziałów. Prawdopodobnie ich straty były nie mniej dotkliwe. Barkman był zdania, że liczbę ocalałych z pogromu należy szacować na 3000 do 3500 ludzi. Oznacza to, że z 11 000 armii Szwedzi zostawili na polu bitwy około 73% żołnierzy. Z dowódców szwedzkich zginął Lennartsson, któremu Chodkiewicz wyprawił uroczysty pogrzeb, książę lüneburski, pułkownicy Forbes i Stigel. W ręce żołnierzy Chodkiewicza wpadło 60 sztandarów oraz wszystkie armaty, wzięto również setki (jedna z niemieckojęzycznych gazet ulotnych twierdziła nawet, że 1500) jeńców. Do niewoli dostał się m.in. Brandt, który po przewiezieniu do Krakowa został stracony za zdradę Zygmunta III.

źródło: Histmag.org

ten materiał został opublikowany na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

Artykuł Jan Karol Chodkiewicz: „Policzym ich, jak ich pobijem”. O zdumiewającym zwycięstwie pod Kircholmem pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/jan-karol-chodkiewicz-policzym-ich-jak-ich-pobijem-o-zdumiewajacym-zwyciestwie-pod-kircholmem/feed/ 0
11 czerwca 1694 r. doszło do bitwy zwanej polskimi Termopilami. 400 kontra 40 tys. Tatarów! https://niezlomni.com/11-czerwca-1694-r-doszlo-do-bitwy-zwanej-polskimi-termopilami-400-kontra-40-tys-tatarow/ https://niezlomni.com/11-czerwca-1694-r-doszlo-do-bitwy-zwanej-polskimi-termopilami-400-kontra-40-tys-tatarow/#respond Tue, 12 Jun 2018 12:14:35 +0000 https://niezlomni.com/?p=48957

11 czerwca 1694 roku kilkuset polskich husarzy i pancernych skutecznie odparło atak nawet sto razy liczniejszej armii tatarskiej. Z powodu olbrzymiej dysproporcji sił bitwa pod Hodowem bywa nazywana polskimi czy też husarskimi Termopilami. Jak walczącym pieszo elitarnym polskim kawalerzystom udało się obronić przed przeważającymi liczebnie siłami wroga?

W obronie przed Turkami i Tatarami

[caption id="" align="alignright" width="300"]Hetman Stanisław Jabłonowski Hetman Stanisław Jabłonowski na obrazie Piotra Michałowskiego (domena publiczna).[/caption]

Od 1683 do 1699 roku Rzeczpospolita pozostawała w stanie wojny z Imperium Osmańskim. Konflikt, który kojarzony jest głównie z wiktorią wiedeńską po kolejnej nieudanej wyprawie do Mołdawii w roku 1691 przybrał nowy wymiar. Wyniszczona została armia koronna, a Jan III Sobieski stracił siłę, by wpływać na sprawy państwa. Kolejne niepowodzenia, pogarszający się stan zdrowia i wyczerpanie psychiczne nie spowodowały oczywiście zupełnego braku kontroli nad sprawami państwa, ale na polu polityki zagranicznej król oddał duże pole do popisu Marysieńce.

Dominujący wpływ na toczącą się wojnę mieli od tej pory hetmani koronni, wśród nich zwłaszcza Stanisław Jabłonowski. Konieczności odbudowy wojska przeszkadzały konflikty natury politycznej i parcie opinii szlachty ku zawarciu pokoju przy mediacji tatarskiej – taką propozycję przedstawił w 1692 poseł chana krymskiego, zachęcając jednocześnie do wojny z Rosją. Rola pośrednika nie przeszkodziła jednak Tatarom w najeździe na Wołyń.

Po odparciu tego najazdu przystąpiono do budowy szeregu fortyfikacji, które miały za zadanie chronić pas graniczny i jednocześnie pomagać w przerywaniu dostaw do zajętego przez Turków Kamieńca Podolskiego. Hetman Jabłonowski, który nakazał tworzenie tych umocnień wiedział, że wobec skromnych sił niemożliwym jest odbicie tej kresowej twierdzy siłą, ale realne jest późniejsze odzyskanie jej z rąk tureckich, o ile mahometanie nie umocnią się w niej na stałe.

W kwietniu 1694 pojawiły się wiadomości o gromadzeniu się zaopatrzenia dla Kamieńca Podolskiego, połączone z możliwością ataku ordy na Wołyń. Wiadomość okazała się wówczas fałszywa. Właściwy transport tzw. zachara ruszył dopiero w dwa miesiące później. Przez Dniestr ogromna dostawa potrzebnych odciętej twierdzy towarów miała przepłynąć na podczepionych do koni wielkich snopach sitowia. Był to znany tatarski sposób, stosowany także przy transporcie ludzi. Tatarzy pomyślnie dostali się do Kamieńca odpychając próbującego im przeszkodzić gen. Brandta. Stamtąd ruszyli na północ, wzdłuż rzeki Strypy i po kilku dniach rozbili obóz koło Złoczowa, który położony jest w odległości mniejszej niż 70 kilometrów od Lwowa.

Wojciech Kossak, „Chorągiew husarska”

Gdy we Lwowie – w którym wówczas przebywał król – bito w dzwony, małe oddziały kawalerii z południowych szańców zmierzały na północ w ślad za Tatarami. Rozpoznając koncentrację wojsk polskich, najeźdźcy odbili zwartymi siłami na południe w kierunku Pomorzan. Mimo dobrej organizacji strony polskiej, w bitwie przyszło walczyć tylko dwóm oddziałom dowodzonym przez Konstantego Zahorowskiego z Okopów Świętej Trójcy i Mikołaja Tyszkowskiego z Szańca Panny Maryi. Łącznie siedmiu chorągwiom, które musiały stawić czoła całemu najazdowi tatarskiemu.

Bitwa pod Hodowem

Oddziały Zahorowskiego i Tyszkowskiego zetknęły się ze strażą przednią liczącą około 500-600 jeźdźców, wówczas do niewoli miał trafić dowodzący jednym z oddziałów Tyszkowski. Orientując się w sytuacji Polacy cofnęli się do Hodowa, gdzie mogli liczyć na skuteczną obronę. Chłopi we wsi często odwiedzanej przez zagony tatarskie mieli przygotowane środki do obrony – kobylice, a oprócz tego użyto jako osłony płotów, dylów, stołów, drzwi czy nawet beczek z chłopskich chałup. Innym atutem Hodowa było to, że z jednej strony znajdował się staw, co ograniczało pole ruchu atakujących.

I Polacy, i Tatarzy zeszli z koni. Atakujący również kryli się za prowizorycznymi zasłonami z desek i koszy. W toku walki dała o sobie znać największa słabość Tatarów, czyli kompletny brak siły ogniowej. Jednak w końcu w broniącym się Hodowie zabrakło amunicji. Poradzono sobie z tym w bardzo prosty sposób – poprzez ładowanie broni grotami z tatarskich strzał, a tych było pod dostatkiem. Według przekazów zebrano ich po bitwie kilka wozów. W podobny do przedstawionego sposób postąpiono dwa lata wcześniej w oblężonym Martynowie, z tą różnicą, że tam użyto porąbanych mis cynowych.

Obustronny ostrzał trwał przez pięć lub sześć godzin. Wieczorem z atakującego obozu wysłano Lipków, czyli polskich Tatarów, którzy od czasu niesławnego buntu przeszli na stronę turecką. Wysłannicy zażądali poddania się oblężonych, ci jednak kategorycznie odmówili. Żołnierz, który napisał relację wspomniał, że Lipkowie powróciwszy do obozu powiedzieli, że oblężeni Polacy, to „ludzie niezwalczeni” i napastnicy „wprzód wyginą” nim dostaną ich w swoje ręce. Tylko skąd autor mógł wiedzieć, o czym mówiono w obozie wroga i jakich chwytów retorycznych przy tym używano? Tak czy inaczej Tatarzy ustąpili i skierowali się na Kamieniec, a potem na Budziak.

Podobno każdy z Polaków odniósł mniejsze lub większe rany. Dwa tygodnie później król obdarował żołnierzy nagrodami, końmi, które w większości wyginęły w czasie bitwy, i pieniędzmi na leczenie. Niestety nie żył już wtedy drugi z dowodzących, Konstanty Zahorowski.

Zwycięskie polskie Termopile – dlaczego się udało?

Przykład Hodowa miał pokazywać zderzenie szlachetnych obrońców ojczyzny z napastnikami nastawionymi nie na rację stanu własnego państwa, ale na grabież, gwałty i osobisty zysk. Przyjrzawszy mu się bliżej, odnajdujemy tutaj i inną dychotomię między dwiema stronami – co oczywiście nie świadczy o tym, że morale obu stron nie odegrało znaczącej roli. Tak się bowiem złożyło, że rok wcześniej z inicjatywy hetmana Jabłonowskiego zobowiązano kawalerzystów (husarzy i pancernych) mających nie dopuszczać do dostaw aprowizacji do Kamieńca – czyli właśnie oddziały z Okopów Trójcy Świętej i Szańca Panny Maryi – do wyposażenia w długą broń palną, co dało Polakom tak dużą przewagę ogniową. Byli to tzw. „towarzysze kommenderowani”, którzy oprócz lepszego uzbrojenia mieli wykazywać się także ponadprzeciętną wartością bojową. Dlatego całkiem słuszne jest skojarzenie z oddziałami specjalnymi.

Z kolei po stronie tatarskiej na pewno nie walczyły oddziały specjalne. Główne siły chana były w tym czasie zajęte walką z Austriakami w Serbii. Można śmiało założyć, że większość wśród nich stanowiła „tatarska czerń”. Tych biedaków tak opisywano kilka dekad wcześniej: „Orda licha, nieśmiała i niepozorna, w kożuchach i siermięgach, bez szabel, bez łuków, najwięcej z masłakami, to jest kość osadzona na gibkie drzewo, co jest gorsze niż szabla”. Ponadto autor relacji na początku stwierdza, że ci, którzy wtargnęli na Ukrainę, pochodzili z ordy nogajskiej, budziackiej i białogrodzkiej, czyli z terenów podległych chanowi, ale oddalonych od Rzeczpospolitej, przez co można przypuszczać, że nie znali oni tak dobrze terenu, który chcieli ograbić.

Inną istotna kwestia jest liczba uczestników bitwy. Przyjmuje się, że po stronie tatarskiej walczyło aż 40 tysięcy jeźdźców, którzy zostali pokonani przez 400 Polaków. Daje to nam symboliczny stosunek sił 1:100. Sprawa jednak nie jest tak oczywista. Na siedem chorągwi spod Hodowa mogło składać się od 400 do 600 jeźdźców. Niższą liczbę podał król w trakcie rozmowy, wyższą natomiast nieznany żołnierz uczestniczący w tych wydarzeniach i autor relacji z opisywanej operacji wojskowej. Jednak znacznie bardziej sporną pozostaje kwestia liczebności Tatarów. Zarówno w pamiętnikach Kazimierza Sarneckiego, jak i w relacji znajdziemy liczbę 40 tysięcy. Wydaje się ona jednak znacznie przesadzona. Na jesieni tego samego roku pod Kamieniec z dostawą zachary podeszło ich dwa razy mniej, wspartych jednak przez kilka tysięcy Turków. Niektórzy badacze, jak na przykład Marek Wagner, szacują siły tatarskie na 4 tysiące ordyńców, co i tak dawałoby znaczącą przewagę liczebną przeciwnikowi. Bardziej znaczący będzie jednak fakt, że w następnym roku 10 tysięcy Tatarów wystarczyło do spalenia przedmieść Lwowa. Nakłada się jednak na to problem poziomu wyszkolenia – pod Lwowem mieliśmy zapewne do czynienia ze znacznie lepiej uzbrojonymi i doświadczonymi wojownikami. Żołnierzami z prawdziwego zdarzenia.

Za liczbą 40 tys. opowiada się historyk Radosław Sikora.

Uważam, że Tatarów mogło być rzeczywiście około 40 tys. Trzeba jednak wiedzieć, że ówczesne armie składały się z wojowników/żołnierzy oraz znacznie liczniejszej części wspierającej ich. W XVII-wiecznej polskiej terminologii ten drugi komponent nazywano luźną czeladzią. Byli to ci, którzy zdobywali żywność, pomagali walczącym, podając broń, podprowadzając zapasowe konie. Stąd ta wielka liczba 40 tys. Tatarów. Wśród nich wojowników mogło być około 10–15 tys

- mówił w rozmowie z miesięcznikiem Historia Do Rzeczy.

[caption id="" align="alignright" width="600"] Juliusz Kossak, Taniec tatarski (domena publiczna).[/caption]

Na koniec warto wspomnieć o tym, że powracający spod Hodowa Tatarzy musieli cierpieć na spadek poczucia własnej wartości. Po drodze zaatakowali słabo ufortyfikowaną Jagielnicę, dowiedziawszy się, ze broni jej rzekomo nie więcej niż 15 (sic!) żołnierzy. Chłop, u którego zasięgnęli języka okazał się jednak niezbyt uczciwy. I tak spod „szczupłej forteczki” armie tatarską odparło „półtorasta z samopałami Kozaków i chłopstwa z strzelbami między nimi”.

Warto docenić bohaterstwo nie tylko bogatych wojowników ze skrzydłami, ale i zwykłych ludzi. Żaden z nas husarzem nie zostanie, ale być może kiedyś ktoś z nas będzie musiał wykazać się odwaga cywilną – tak jak jak wspomniany chłop wprowadzający w błąd cały tatarski czambuł.

Szymon Aleksander Grzegrzółka, źródło: Histmag.org

ten materiał został opublikowany na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

Artykuł 11 czerwca 1694 r. doszło do bitwy zwanej polskimi Termopilami. 400 kontra 40 tys. Tatarów! pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/11-czerwca-1694-r-doszlo-do-bitwy-zwanej-polskimi-termopilami-400-kontra-40-tys-tatarow/feed/ 0
1 czerwca – 2 czerwca 1652 miał miejsce ,,sarmacki Katyń”. Jedna z największych klęsk polskiej wojskowości w całych jej dziejach https://niezlomni.com/1-czerwca-2-czerwca-1652-mial-miejsce-sarmacki-katyn-jedna-z-najwiekszych-klesk-polskiej-wojskowosci-w-calych-jej-dziejach/ https://niezlomni.com/1-czerwca-2-czerwca-1652-mial-miejsce-sarmacki-katyn-jedna-z-najwiekszych-klesk-polskiej-wojskowosci-w-calych-jej-dziejach/#respond Wed, 06 Jun 2018 12:20:02 +0000 https://niezlomni.com/?p=48762

Wiek XVII to dla Polski nie tylko stulecie wielkich zwycięstw. Jedną z największych klęsk w jej dziejach stała się bitwa pod Batohem w 1652 roku. Tragiczna rzeź polskich jeńców pamiętana jest dziś jako „sarmacki Katyń”...

Wydawało się, że po zwycięstwie nad Kozakami i Tatarami pod Beresteczkiem w 1651 roku Ukraina zazna nieco spokoju. Tak się jednak nie stało. Po niecałym roku, w czerwcu 1652 roku doszło do kolejnego starcia pomiędzy Rzecząpospolitą a sprzymierzeńcami. Jak się później okazało, trwale zmieniło ono sytuację polityczną w regionie Ukrainy.

Po zwycięskiej bitwie pod Beresteczkiem pospolite ruszenie zaczęło wracać do domów. Wraz z nim do Warszawy powrócił też król, a armia koronna, licząca 20 tysięcy żołnierzy, wyruszyła w głąb Ukrainy. Miała spacyfikować ten region, ale jej morale stało się nienajlepsze.

[caption id="attachment_3314" align="alignright" width="200"]Ukraińska moneta jubileuszowa o nominale 5 hrywien wydana w 2002 roku z okazji 350. rocznicy bitwy Ukraińska moneta jubileuszowa o nominale 5 hrywien wydana w 2002 roku z okazji 350. rocznicy bitwy[/caption]

Radziwiłł kontra Chmielnicki

Żołnierze musieli maszerować przez opuszczone tereny, gdzie trudno było zdobyć żywność. Sytuację tylko nieznacznie polepszyło połączenie się z oddziałami litewskimi. W tym czasie hetman kozacki Bohdan Chmielnicki zaczął gromadzić wokół siebie nowe siły wojskowe. W obozie pod Białą Cerkwią miał do dyspozycji ok. 60 tysięcy Kozaków, których wspomagało 10 tysięcy Tatarów.

Oba nieprzyjacielskie wojska spotkały się pod obozem sprzymierzonych. Dnia 23 września 1651 roku doszło do bitwy, w której wojska litewskie, pod dowództwem Janusza Radziwiłła, odniosły sukces i spędziły całą armię kozacko-tatarską z pola. Hetmani koronni odmówili jednak udziału w szturmie na tabor. Głównodowodzący oddziałami polskimi Mikołaj Potocki był za pokojowym rozwiązaniem konfliktu. W rezultacie doszło do rokowań i podpisania 28 września ugody w Białej Cerkwi. Zmniejszała ona limit Kozaków rejestrowych do 20 tysięcy i pozwalała im przebywać tylko w województwie kijowskim, z wyjątkiem dóbr szlacheckich. Była więc, mimo niewykorzystanej szansy na definitywne rozwiązanie konfliktu, niewątpliwie korzystna dla Rzeczypospolitej.

[caption id="attachment_3316" align="alignleft" width="379"]Bohdan Chmielnicki Bohdan Chmielnicki[/caption]

Dla Bohdana Chmielnickiego porozumienie to oznaczało natomiast przekreślenie koncepcji księstwa ruskiego w ramach Rzeczypospolitej. By zrealizować swe plany, musiał szukać innego rozwiązania. Zdawał sobie sprawę, że w aktualnym układzie politycznym szansa na niezależną Ukrainę jest bardzo nikła. Manewry pomiędzy Moskwą, Rzecząpospolitą, Turcją a Chanatem Krymskim nie przynosiły większych rezultatów. Wobec tego w 1652 roku hetman kozacki postanowił zmienić układ polityczny w tym regionie i wyegzekwować obietnicę hospodara mołdawskiego Bazylego Lupu z 1650 roku. Pod presją zgodził się on wtedy wydać swoją córkę Rozandę za mąż za syna Chmielnickiego, Timofieja. Zyskanie realnych wpływów w Mołdawii w zasadniczy sposób mogło zmienić znaczenie wojska zaporoskiego.

Chmielnicki starannie przygotował wyprawę do tego regionu. Przede wszystkim obsadził swoimi oddziałami województwo czernihowskie. W ten sposób zabezpieczał się przed ewentualnym atakiem wojsk litewskich. Następnie uzyskał wsparcie Tatarów. Po stronie polskiej planom Chmielnickiego zamierzał przeciwstawić się hetman polny koronny Marcin Kalinowski. Według pamiętnikarza Mikołaja Jemiołowskiego, ten ostatni sam był zainteresowany córką hospodara. Mógł on działać niezależnie, gdyż hetman wielki Mikołaj Potocki zmarł w listopadzie 1651 roku, a król Jan Kazimierz nie mianował nikogo nowego na to stanowisko. Odniesienie zwycięstwa nad Kozakami zwiększyłoby szansę hetmana polnego na buławę wielką.

Pierwszy sejm 1652 roku został zerwany, a ugoda podpisana pod Białą Cerkwią nie została ratyfikowana. Oliwy do ognia dodawały także liczne nadużycia stacjonujących na Ukrainie wojsk koronnych. Chmielnicki świetnie zdawał sobie sprawę, że gdy wyruszy na Mołdawię, wojna z Rzecząpospolitą będzie nieunikniona. Obie strony rozpoczęły przygotowania do konfliktu.

Tuż przed bitwą i pierwszy dzień starcia

Kalinowski na miejsce koncentracji wojsk koronnych wybrał uroczysko Batoh, leżące w jego dobrach nad rzeką Boh. Było ono usytuowane na południe od Bracławia, pomiędzy Ładyżynem a Czetwertynówką, na szlaku mohylowskim prowadzącym z Czehrynia do Mołdawii. Hetman polny w ten sposób tracił nie tylko walor zaskoczenia, ale, zdradzając miejsce koncentracji, oddawał inicjatywę w ręce przeciwnika. Co więcej, przestrzeń wybrana na obóz była zbyt obszerna. Według relacji, mogło w nim się pomieścić nawet 100 tysięcy żołnierzy. Tymczasem skoncentrowana pod Batohem armia koronna liczyła ich zaledwie 10 tysięcy (4 tysiące piechoty, tysiąc dragonii, 5 tysięcy jazdy). Co gorsza, była bardzo zdemoralizowana, do czego przyczyniały się zarówno problemy z aprowizacją, jak i nieuchwalenie przez zerwany sejm wypłaty zaległego żołdu.

Tymczasem 27 maja armia kozacko-tatarska wyruszyła z Tarasówki, odległej od Batohu o około 230 kilometrów. Liczyła 17 tysięcy Kozaków (piechota) i 7 tysięcy Tatarów (jazda) – miała więc ponad dwukrotną przewagę liczebną nad wojskiem koronnym. Dowodził nią Bohdan Chmielnicki. Tatarzy wykonywali głównie działania rozpoznawcze i z Kozakami połączyli się trwale dopiero drugiego dnia bitwy pod Batohem – 2 czerwca.

31 maja Kalinowski otrzymał od hetmana kozackiego list utrzymany w zuchwałym tonie, w którym ten ostatni radził „być ostrożnym”. Polski dowódca, prawdopodobnie ze względu na osobistą wrogość do Chmielnickiego, zlekceważył tę przestrogę. Nie wysłał żadnego zagonu rozpoznawczego. A gdyby to zrobił, dowiedziałby się, że koncentracja armii kozacko-tatarskiej nie jest jeszcze zakończona i dopiero szykuje się ona do przeprawy przez Boh. Gdyby wojska koronne zaatakowały ją tego dnia, to następujące później starcie musiałoby się zakończyć ich zwycięstwem. Tak się jednak nie stało.

Do bitwy doszło dopiero 1 czerwca. Obóz polski został wówczas zaatakowany przez ordę tatarską. Walki trwały cały dzień i zakończyły się sukcesem wojsk koronnych. Ich rezultat nie mógł być jednak inny, gdyż Polacy mieli przewagę liczebną, a poza tym dysponowali jako takimi fortyfikacjami. Celem ataku na polski obóz nie było jednak odniesienie ostatecznego sukcesu. Chmielnicki chciał w ten sposób jedynie odwrócić uwagę Kalinowskiego od Bohu, przez który cały czas przeprawiali się Kozacy. Wieczorem hetman polny zwołał naradę. Nastroje podczas niej panujące nie były zbyt optymistyczne. Zdawano już sobie sprawę z wielkości sił kozacko-tatarskich, choć nie znano ich dokładnej lokalizacji. Jeden z najbardziej doświadczonych żołnierzy, Zygmunt Przyjemski, zgłosił wtedy propozycję wycofania jazdy. Piechota miałaby pozostać w obozie i podjąć próbę obrony, czekając na odsiecz. Pomysł ten został jednak odrzucony przez Kalinowskiego. Prawdopodobnie z powodu osobistej niechęci do Przyjemskiego, powziął on brzemienną w skutki decyzję kontynuowania walki i próby obrony obozu całością rozporządzanych sił. To posunięcie wzbudziło olbrzymie niezadowolenie wśród żołnierzy, co miało ujawnić się później.

Batoh - drugi dzień bitwy

2 czerwca rozpoczął się przedpołudniowym, kolejnym atakiem Tatarów, który został odparty. Część oddziałów nie widziała jednak w dalszych walkach możliwości powodzenia i zbuntowała się. Ta grupa zdecydowała się uciec z obozu. Zamierzała wykorzystać sukces odniesiony we wcześniejszych starciach, aby swobodnie wyjść zza obrębu okopów. Na wieść o tym hetman podjął jedną z najtragiczniejszych decyzji. Rozkazał wiernej sobie piechocie cudzoziemskiego autoramentu strzelać do buntowników. Trudno powiedzieć, dlaczego Kalinowski zachował się tak, a nie inaczej. Prawdopodobnie kierowała nim duma, nakazująca zmusić do posłuszeństwa wszystkie oddziały. Koszta prestiżowe były tu nie bez znaczenia. Odejście części wojska z pewnością zostałoby odebrane jako słabość Kalinowskiego. To z kolei zmniejszyłoby jego szansę na buławę wielką.

W tym momencie na okopy uderzyły połączone siły kozacko-tatarskie. To posunięcie zaskoczyło Polaków, którzy w ogóle nie byli wówczas przygotowani do zorganizowanej obrony. Buntownicy, znajdujący się na przedpolu obozu, rzucili się do ucieczki. Boh, który stanowił swoistą „drogę do ocalenia”, udało się przekroczyć zaledwie kilkuset żołnierzom.

Wojsko koronne próbowało podjąć walkę w okopach. Od wschodu, gdzie znajdowały się błonia, uderzyli Tatarzy, a od pokrytej lasem strony zachodniej – Kozacy. Z niewyjaśnionych przyczyn w obozie wybuchł jednak pożar, który jeszcze bardziej pogorszył sytuację oddziałów polskich. Piechota cudzoziemskiego autoramentu, broniąca terenu od strony lasu, straciła możliwość ucieczki. Od przodu miała nieprzyjaciela, a od tyłu zagrażał jej ogień. Pozbawiona została również kontaktu z resztą obozu, gdzie rozpętała się panika. Decydującym ciosem był kolejny atak kozacki – swoista „poprawka” po poprzednich starciach. Bitwa zmieniła swój charakter. Rozpoczął się ciąg indywidualnych pojedynków, trwający aż do zmroku.

Rzeź jeńców – „sarmacki Katyń”

Wraz z nastaniem wieczora pole walki wyglądało potwornie. Obóz polski i jego okolice zalegały stosy trupów. Niepogrzebane nagie ciała (pozbawione odzieży przez Tatarów) stały się pokarmem dla zwierząt. Ale tych, którzy przeżyli bitwę i nie uciekli, czekał los jeszcze okrutniejszy. Większość jeńców polskich została w bestialski sposób

[caption id="attachment_3315" align="alignright" width="500"]Marek Sobieski - ofiara masowego mordu na jeńcach pod Batohem Marek Sobieski - ofiara masowego mordu na jeńcach pod Batohem[/caption]

wymordowana. Sprawa ta do dzisiaj nie została wyjaśniona. Trudno jednoznacznie ustalić motywy i sprawców. Kozacy czy Tatarzy? Być może dopuścili się tego zarówno jedni, jak i drudzy. Autor monografii poświęconej bitwie pod Batohem, Wojciech Jacek Długołęcki, wskazuje bardziej na tych pierwszych.

Starcie pod Batohem zakończyło się pogromem armii koronnej. W trakcie walk i późniejszej rzezi jeńców strona polska straciła co najmniej 8,5 tysiąca wyborowych żołnierzy. Zginęła duża część kadry oficerskiej wyższego i średniego szczebla. Śmierć ponieśli między innymi ludzie mający bezcenne doświadczenia z wojny trzydziestoletniej tacy jak wspomniany Zygmunt Przyjemski czy brat późniejszego króla Jana Sobieskiego, Marek Sobieski.

Rzezi dokonywano następująco: związanych jeńców po kilku wyprowadzano na wyznaczony plac (majdan), na którym Kozacy i Tatarzy nogajscy podrzynali Polakom gardła lub ścinali głowy; niektórych jeńców zakłuwano też pikami. Kaźń odbywała się w obecności pozostałych pojmanych, oczekujących z kolei na swą śmierć. Ciał ofiar nie grzebano (Wikipedia)

Nie ominęła ona też głównego winowajcy tej tragedii, hetmana polnego Marcina Kalinowskiego. To jego fatalne dowodzenie było główną przyczyną klęski. Jego cel strategiczny – niedopuszczenie armii kozacko-tatarskiej do Mołdawii – nie został osiągnięty. Rzeczypospolita znalazła się w stanie wojny. Pozbawiona większości swoich sił, mogła się spodziewać frontalnego ataku kozacko-tatarskiego. Tylko chęci Chmielnickiego do szybkiego załatwienia spraw w Mołdawii może zawdzięczać to, że do tego nie doszło.

Bitwa pod Batohem trwale przekreśliła szanse porozumienia z Kozakami. Była to jedna z największych klęsk polskiej wojskowości w całych jej dziejach.

Marek Groszkowski, źródło: Histmag.org

Wolna licencja – ten materiał został opublikowany na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

Artykuł 1 czerwca – 2 czerwca 1652 miał miejsce ,,sarmacki Katyń”. Jedna z największych klęsk polskiej wojskowości w całych jej dziejach pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/1-czerwca-2-czerwca-1652-mial-miejsce-sarmacki-katyn-jedna-z-najwiekszych-klesk-polskiej-wojskowosci-w-calych-jej-dziejach/feed/ 0
5 marca 1519 r. przyjęto Statut Ormian lwowskich (wideo) https://niezlomni.com/5-marca-1519-r-przyjeto-statut-ormian-lwowskich-wideo/ https://niezlomni.com/5-marca-1519-r-przyjeto-statut-ormian-lwowskich-wideo/#respond Mon, 05 Mar 2018 08:21:35 +0000 https://niezlomni.com/?p=47971 Wnętrze Katedry ormiańskiej we Lwowie / fot. Wikipedia

Ormianie byli jednym z wielu narodów, które w epoce nowożytnej zamieszkiwały ziemie Rzeczypospolitej. Przybywali oni na Ruś Kijowską już od końca XIII w., początkowo pod naporem Turków seldżuckich, a potem w następstwie upadku kolonii genueńskich na Krymie na początku wieku XIV.

Największe skupiska ormiańskie znajdowały się w dużych miastach na Wschodzie, takich jak Lwów, Kamieniec Podolski, Łuck, Stanisławów czy Jazłowiec. Po raz pierwszy ludność ta została objęta przywilejem sądzenia według własnego prawa (suo nationis iure) przez Kazimierza Wielkiego w dokumencie lokacyjnym Lwowa z 1356 r. Później postanowienie to było zatwierdzane i modyfikowane - przez regentkę Elżbietę Łokietkównę w 1379 r., Ludwika Węgierskiego w 1380 r., Jadwigę w 1387 r., Władysława Jagiełłę w 1415 r., Kazimierza Jagiellończyka w 1461 r.

W końcu na sejmie piotrkowskim 5 III 1519 r. przyjęto tzw. Statut Ormian lwowskich, czyli dokument regulujący prawa, według których funkcjonowała społeczność ormiańska nie tylko na terenie Lwowa, ale i w pozostałych ośrodkach. Statut został następnie zatwierdzony przez króla Zygmunta I Starego. Najważniejszymi zagadnieniami w nim poruszanymi były sprawy sądownictwa i samorządu, których odrębność była dotychczas wielokrotnie przyczyną sporów z władzami miejskimi Lwowa. Zwyczajowe prawo ormiańskie, oparte na kodyfikacji Melchitara Gosza z końca XII w. (tzw. Datastanagirk), zostało w 1519 rozszerzone o ustawodawstwo polskie. Ormianie mieli prawo zakładać własne samorządne gminy z kościołem i niezależnym szkolnictwem. Statut obowiązywał aż do 1781 r., kiedy to zniesiono odrębność prawną Ormian. Do tego czasu społeczności tej przyznawano kolejne przywileje (Jana Kazimierza, Władysława IV, Michała Korybuta Wiśniowieckiego, Jana III Sobieskiego i Augusta II Mocnego).

https://youtu.be/Dda9nqwckHg

źródło: Muzeum Historii Polski

na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska.

Artykuł 5 marca 1519 r. przyjęto Statut Ormian lwowskich (wideo) pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/5-marca-1519-r-przyjeto-statut-ormian-lwowskich-wideo/feed/ 0
4 marca 1386 r. koronacja Władysława Jagiełły. ,, On pierwszy spośród Litwinów osiągnął u Polaków i za ich poparciem w jednym i tym samym czasie trzy największe zaszczyty…” https://niezlomni.com/4-marca-1386-r-koronacja-wladyslawa-jagielly/ https://niezlomni.com/4-marca-1386-r-koronacja-wladyslawa-jagielly/#respond Sun, 04 Mar 2018 14:57:08 +0000 https://niezlomni.com/?p=47946 Portret Władysława Jagiełły, fragment gotyckiego ołtarza z Katedry Wawelskiej, ok. 1475–1480

4 marca 1386 roku w katedrze na Wawelu arcybiskup gnieźnieński Bodzęta (Bodzanta) koronował Władysława Jagiełłę na króla Polski. Zakończyło to wieloletnie zabiegi i intrygi polityczne związane z sukcesją na tronie polskim po śmierci Ludwika Węgierskiego.

Na zjeździe koszyckim w 1374 roku w zamian za przywileje dla stanu szlacheckiego (zlikwidowanie świadczeń skarbowych starego typu, obniżenie podatku z 12 do 2 groszy z łana kmiecego, obowiązek wykupu rycerza z niewoli przez króla i opłacenie udziału rycerstwa w wyprawie wojennej poza granicami kraju) szlachta uznała prawo córek Ludwika Węgierskiego do tronu. Po śmierci w 1379 roku Katarzyny, najstarszej córki Ludwika, panowie polscy złożyli w Koszycach hołd Marii, drugiej córce króla, zaręczonej z margrabią brandenburskim Zygmuntem Luksemburczykiem.

Niechęć części możnowładztwa wielkopolskiego do Zygmunta i jego stronnika, starosty wielkopolskiego Domarata z Iwna, doprowadziła do wybuchu wojny domowej w okresie bezkrólewia w 1382 roku między zwolennikami i przeciwnikami elektora Brandenburgii jako pretendenta do tronu polskiego.

W 1383 roku na zjeździe rycerstwa w Sieradzu wdowa po Ludwiku, królowa węgierska Elżbieta Bośniaczka zwolniła Polaków od wcześniejszych zobowiązań na rzecz królewny Marii i jej narzeczonego Zygmunta. Obiecała przysłanie do Krakowa młodszej córki Jadwigi. Wstrzymała się jednak z tą decyzją, zaniepokojona wieściami, które przychodziły z Polski.

Arcybiskup gnieźnieński Bodzęta popierał awanturniczy plan osadzenia na tronie księcia mazowieckiego Siemowita IV. W tym celu chciał doprowadzić do małżeństwa nieletniej królewny z księciem. Wiedział też zapewne o zamiarach Siemowita, który po nieudanej próbie dostania się do Krakowa, „umyślił – jak o tym pisze Jan z Czarnkowa w swojej Kronice – za radą kilku życzliwych mu ziemian, porwać gwałtem ową panienkę Jadwigę, córkę królewską, w chwili, kiedy ją będą wieźli do Krakowa na koronację, i natychmiast kazać koronować siebie na króla, a ją na królową Polski”.

Latem 1383 roku królowa Elżbieta zmieniła swoje plany i poparła wyprawę wojenną Zygmunta przeciw zwolennikom Siemowita IV, wracając tym samym do kandydatury Marii na tron polski. Wojska Zygmunta spustoszyły głównie Mazowsze i Kujawy, a do rozejmu między oboma stronami doprowadził książę opolski Władysław Opolczyk.

Arcybiskup Bodzęta przeszedł tymczasem do obozu zwolenników królewny Jadwigi, którzy wiosną 1384 roku na zjeździe szlachty i przedstawicieli miast w Radomsku wyznaczyli młodszej córce Ludwika termin przybycia do Polski pod groźbą utraty tronu w razie jego niedotrzymania i przeprowadzenia elekcji. Przyspieszyło to decyzję Elżbiety o wysłaniu Jadwigi do Polski. Długotrwała wojna domowa zakończyła się wraz z koronacją 10-letniej królewny 16 października 1384 roku.
Już w 1383 roku toczyły się pierwsze negocjacje między panami małopolskimi a Litwinami w sprawie małżeństwa Jadwigi z Jagiełłą i wyniesienia wielkiego księcia litewskiego na tron w Krakowie. Kandydatura Jagiełły była dla możnowładców małopolskich lepszym rozwiązaniem niż kandydatury Zygmunta Luksemburczyka i Siemowita IV, które były głównie popierane przez skłócone ze sobą stronnictwa z Wielkopolski.

Ostateczna decyzja o oddaniu ręki Jadwigi Jagielle zapadła latem 1385 roku. Na przeszkodzie tym planom mogła stanąć królowa Elżbieta i książę Władysław Opolczyk, którzy dążyli do przeprowadzenia małżeństwa Jadwigi z księciem austriackim Wilhelmem, z którym była ona zaręczona od 1378 roku. Po potajemnych spotkaniach Jadwigi i Wilhelma w refektarzu w klasztorze franciszkanów zaostrzono kontrolę nad królową, a kasztelan krakowski Dobiesław z Kurozwęk przepędził młodego Habsburga z miasta.  Według relacji Jana Długosza zrozpaczona Jadwiga próbowała wyrąbać bramę wawelską toporem, żeby uciec wraz z Wilhelmem.

14 sierpnia 1385 roku Jagiełło na zamku w Krewie zawarł umowę z posłami desygnowanymi przez panów małopolskich, w której w zamian za poślubienie Jadwigi i koronę polską zobowiązał się przyjąć chrzest wraz ze swymi braćmi w obrządku łacińskim, nawrócić Litwę na chrześcijaństwo, przyłączyć Wielkie Księstwo Litewskie do Królestwa Polskiego i odzyskać utracone przez Polskę terytoria.

Jagiełło przybył do Polski na początku lutego 1386 roku, zatrzymał się na dłużej w Lublinie, po czym ruszył ze swoim orszakiem w stronę Krakowa, 15 lutego przyjął chrzest, na którym otrzymał imię Władysław. Wraz z nim przyjęli chrzest także ci książęta litewscy, którzy nie byli już ochrzczeni w obrządku wschodnim. 18 lutego odbył się ślub Jadwigi z Władysławem Jagiełłą. Królowa wcześniej publicznie odwołała swoje dziecięce śluby z Wilhelmem.

Samą koronację, która odbyła się kilkanaście dni później, Długosz tak opisał w swojej kronice:

„Tam w obecności i na oczach najszlachetniejszej swej małżonki, królowej Jadwigi, nową koroną, zrobioną wcześniej ze złota i klejnotów – starą bowiem, używaną dawniej, król Węgier i Polski Ludwik przewiózł na Węgry, zapobiegając temu, żeby nikt inny prócz jego potomstwa nie został następcą na tronie polskim – został koronowany i namaszczony na króla przez arcybiskupa gnieźnieńskiego Bodzętę, w asyście biskupa krakowskiego Jana i poznańskiego Dobrogosta. On pierwszy spośród Litwinów osiągnął u Polaków i za ich poparciem w jednym i tym samym czasie trzy największe zaszczyty, co według mnie nie spotkało nikogo z jego przodków, chrzest święty, bardzo znakomite małżeństwo i sławną koronę”.

źródło: Muzeum Historii Polski

opublikowane na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska

Artykuł 4 marca 1386 r. koronacja Władysława Jagiełły. ,, On pierwszy spośród Litwinów osiągnął u Polaków i za ich poparciem w jednym i tym samym czasie trzy największe zaszczyty…” pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/4-marca-1386-r-koronacja-wladyslawa-jagielly/feed/ 0
29 lutego 1768 r. zawiązano konfederację barską. Uznawana jest za pierwsze narodowe powstanie https://niezlomni.com/29-lutego-1768-r-zawiazano-konfederacje-barska-pierwsze-powstanie/ https://niezlomni.com/29-lutego-1768-r-zawiazano-konfederacje-barska-pierwsze-powstanie/#comments Sun, 04 Mar 2018 07:30:45 +0000 https://niezlomni.com/?p=47924 „Konfederacja barska”. Obraz Józefa Brandta.

29 lutego 1768 roku w Barze na Podolu szlachta polska zawiązała związek zbrojny w obronie wiary katolickiej i niepodległości Rzeczypospolitej, skierowany przeciwko kurateli Imperium Rosyjskiego, królowi Stanisławowi Augustowi Poniatowskiemu i popierającym go wojskom rosyjskim.

Celem konfederacji barskiej było zniesienie ustaw narzuconych przez Rosję, a zwłaszcza tych dających równouprawnienie innowiercom. W czteroletnich ok. 500 potyczkach wzięło udział blisko 100 tys. ludzi. Nieznana jest liczba ofiar, na Sybir wywieziono ok. 14 tys. osób.

Uznawana jest za pierwsze narodowe powstanie.

https://youtu.be/d4u4FXm5GVg

Artykuł 29 lutego 1768 r. zawiązano konfederację barską. Uznawana jest za pierwsze narodowe powstanie pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/29-lutego-1768-r-zawiazano-konfederacje-barska-pierwsze-powstanie/feed/ 1
17 lutego 1772: Tajna konwencja rosyjsko-pruska dotycząca rozbioru Rzeczypospolitej https://niezlomni.com/17-lutego-1772-konwencja-rosyjsko-pruska-dotyczaca-rozbioru-i-rp/ https://niezlomni.com/17-lutego-1772-konwencja-rosyjsko-pruska-dotyczaca-rozbioru-i-rp/#respond Sat, 17 Feb 2018 08:25:08 +0000 https://niezlomni.com/?p=47284

Po wojnie siedmioletniej terytorium Rzeczypospolitej stanowiło łakomy kąsek dla trzech sąsiadujących z nią wielkich mocarstw, które kosztem Polski chciały regulować swoje wzajemne stosunki.

Austria starała się rozbić tzw. system północny opierający się na sojuszu Prus i Rosji poprzez przekupienie tych pierwszych terenami Prus Królewskich w zamian za zwrot Śląska. Mimo że Prusy nie okazały się tą propozycją zainteresowane, podobne pomysły miały się już niedługo urzeczywistnić, tym bardziej że w wyniku wojny rosyjsko-tureckiej cała Europa zaczęła poważnie obawiać się o dotychczasowy stan równowagi.

Jego bezpośrednim efektem był pruski plan uregulowania wschodniego sporu między Rosją a Austrią (uważającą Turcję za swoją strefę wpływów) kosztem Polski - zamiast terenów tureckich Rosja miała otrzymać ziemie na zachodzie, a dla zachowania równowagi także inni mieli skorzystać w ten sam sposób.

Rosja przed 1771 rokiem uważała Rzeczpospolitą za swój protektorat. Jednak trwająca już trzy lata konfederacja barska dowodziła niemożliwości zapanowania nad polską szlachtą siłami samej Rosji. Ostatecznie Rosjanie przystali na pruskie propozycje rozbioru Rzeczypospolitej. 17 lutego 1772 r. w Petersburgu podpisano tajną konwencję rosyjsko-pruską. W tym czasie jej obydwie strony traktowały jeszcze Austrię jako swojego wroga, deklarując wzajemną pomoc, gdyby Austria usiłowała zapobiec rozbiorowi Rzeczypospolitej.

źródło: Muzeum Historii Polski

na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska

W imię Przenajświętszej Trójcy Świętej,

Jej Cesarska Mość imperatorowa Wszech Rosji i Jego Królewska Mość król Prus, znajdując się w stanie najściślejszego związku wszystkich interesów swych monarchii, uznają się za zobowiązanych by zwrócić najpoważniejszą i baczną uwagę na teraźniejszy zbieg okoliczności - tak na całkowity zamęt, w jakim pogrążona jest Rzeczpospolita przez niezgodę pomiędzy możnymi i zepsucie ducha wszystkich jej obywateli, jak też na stan wojny z Portą Otomańską, w jaką zaangażowała się Jej Cesarska Mość na skutek obrotu spraw w Rzeczypospolitej, w której istotny udział bierze Jego Królewska Mość król Prus, stosownie do traktatów przymierza, zawartych przez te dwa dwory.

Ich Moście mając na uwadze, że żaden ze środków przedsięwziętych przez nie dla uspokojenia Polski nie przyniósł skutku, że wprost przeciwnie, jątrzenie ducha partii i fakcji przybiera tam każdego dnia na sile i że zakorzenia się tam tego rodzaju anarchia, tak że należy obawiać się by utrwalenie niepokojów i podziałów nie spowodowało całkowitego rozpadu tego państwa. Mając ponadto na uwadze, że w wyniku takiego obrotu rzeczy Jej Cesarsko-Królewska Mość wprowadziła już do Polski korpus swoich wojsk, i okupuje okręgi, do których rości swoje dawne prawa.

Ich Moście po dojrzałym namyśle nad bezpośrednimi związkami jakie zachodzą pomiędzy takim położeniem sąsiedniego kraju a ich własnymi monarchiami i bezpieczeństwem ich granic, uważają za niezbędne współdziałanie pomiędzy sobą dla podjęcia środków zabezpieczenia ich tytułów, praw i pretensji wobec Rzeczypospolitej Polskiej, w celu przyłączenia do swych państw niektórych okręgów tego królestwa, przedstawiając w ten sposób z jednej strony zabezpieczenie ich interesów, z drugiej strony by wywrzeć tym silniejsze wrażenie na niezgodnych umysłach Polaków, by przyspieszyć termin uspokojenia ich ojczyzny, by mieli na uwadze rzeczywiste zamiary ich sąsiadów.

W tym celu rzeczone Ich Moście wybrały i mianowały swoich pełnomocników: Jej Cesarska Mość imperatorowa Wszech Rosji hrabiego Nikitę Panina, rządcę Jego Cesarskiej Wysokości wielkiego księcia Rosji, rzeczywistego tajnego radcę Jej Cesarskiej Mości, senatora, szambelana, kawalera orderów oraz księcia Aleksandra Golicyna, jej wicekanclerza, rzeczywistego tajnego radcę, szambelana rzeczywistego, kawalera orderów Św. Aleksandra Newskiego, i polskiego Orła Białego. Jego Królewska Mość król Prus, Wiktora Fryderyka hrabiego de Solms, radcę prywatnego poselstwa, szambelana rzeczywistego i posła nadzwyczajnego i ministra pełnomocnego na dworze Jej Cesarskiej Mości, kawalera Orderu Św. Aleksandra Newskiego. Którzy to ministrowie pełnomocni, po okazaniu i wymianie pełnomocnictw w dobrej i należnej formie, uchwalili i zawarli następujące artykuły tajnej konwencji.

Artykuł I

Jej Cesarska Mość imperatorowa Wszech Rosji i Jego Królewska Mość król Prus zaręczają sobie w sposób najbardziej stanowczy pomoc wzajemną w realizacji planów wykorzystania obecnych okoliczności by rewindykować okręgi Polski, do których posiadają dawne prawa, jak również by wystarać się o jakąś z posiadłości Rzeczypospolitej, jako o ekwiwalent praw, pretensji i żądań wobec niej.

Mając to na uwadze i w konsekwencji porozumienia zawartego w tym celu, Jej Cesarska Mość imperatorowa Wszech Rosji, w czasie i w sposobie określonym przez artykuł następny wejdzie w posiadanie pozostałej części Inflant polskich, jak również części województwa połockiego, za Dźwiną, podobnie części województwa witebskiego, w ten sposób, że rzeka Dźwina stanie się naturalną granicą pomiędzy dwoma państwami, niedaleko od osobnej granicy pomiędzy województwami witebskim i połockim, i idąc tą granicą do miejsca, gdzie spotykają się granice trzech województw: połockiego, witebskiego i mińskiego, stąd granica pójdzie linią prostą od źródeł rzeki Drujec w stronę miejscowości Ordwa, a stąd zejdzie wzdłuż tej rzeki aż do jej ujścia do Dniepru, w ten sposób, że całe województwo mścisławskie po obu stronach Dniepru, i dwa skraje województwa mińskiego za nową granicą i od Dniepru należeć będą do Cesarstwa Rosyjskiego, a od ujścia Drujca Dniepr będzie nową granicą pomiędzy dwoma państwami, zachowując jednakże granice okręgu Kijowa, które są obecnie po drugiej stronie tej rzeki.

Jego Królewska Mość król Prus w czasie i w sposobie określonym przez artykuł następny wejdzie w posiadanie całego Pomorza Gdańskiego za wyjątkiem miasta Gdańsk z okręgiem, jak też okręgu w Wielkopolsce po drugiej stronie Noteci, płynąc tą rzeką od granicy z Nową Marchią, aż do Wisły niedaleko Fordonu i Solitz, w ten sposób, że Noteć stanie się granicą krajów Jego Królewskiej Mości króla Prus, i że ta rzeka przypadnie mu w całości. Jego Królewska Mość, nie chcąc podnosić pretensji do wielu innych okręgów Polski, graniczących ze Śląskiem i Prusami, odstępując od swych roszczeń do Gdańska i jego okręgu, weźmie w charakterze ekwiwalentu resztę Prus Królewskich, mianowicie województwo malborskie z Elblągiem, biskupstwem warmińskim i województwo chełmińskie, z tym, że Toruń pozostanie we władaniu Rzeczypospolitej.

Artykuł II

Dwie wysokie układające się strony, wprowadzą każda z osobna swoje wojska do Polski na początku wiosny i jako, że uzgodniły zajęcie w tym samym czasie miejsc i okręgów, które na podstawie niniejszej konwencji zamierzają przyłączyć do swoich państw, wybrały czerwiec bieżącego roku jako termin ich zajęcia. Obie strony nie dodadzą niczego więcej do swych planów i zamiarów. Lecz w czasie, gdy będzie miało miejsce to zajęcie, wspólnie wystąpią one do dworu wiedeńskiego, i zaproponują mu by zgodził się przystąpić do tego planu podziałowego, co oczywiście będzie mijało się z celem w przypadku, gdy wbrew wszelkim oczekiwaniom dwór ten nie zechce podać swej ręki.

Artykuł III

Dwie wysokie układające się strony, obiecują sobie także uroczyście wzajemnie gwarantować wszystkie wyżej wymienione posiadłości wszystkich ich krajów, w sposób, jaki zawarto w gwarancji generalnej, która zastrzeżona została w traktacie przymierza, zawartym pomiędzy tymi dwoma dworami.

Artykuł IV

Gdy będzie trzeba wejść w ostateczne układy z Rzecząpospolitą, w przedmiocie swych nabytków, Jej Cesarska Mość imperatorowa Wszech Rosji i Jego Królewska Mość król Prus zobowiążą się wydać swym rezydentom w Warszawie najbardziej szczegółowe instrukcje, by współdziałać we wspólnej harmonii i doskonałej zgodzie, by popierać wspólne interesy dwóch dworów przez najbardziej odpowiednie reprezentacje i wystąpienia najwłaściwsze do zakończenia powodzeniem tych negocjacji dla usatysfakcjonowania dwóch wysokich układających się stron.

Artykuł V

Niniejsza konwencja zostanie ratyfikowana, a protokoły ratyfikacji zostaną wymienione w ciągu sześciu tygodni lub raczej gdy będzie to możliwe. Na potwierdzenie tego niżej podpisani ministrowie przyłożyli swe pieczęcie na dwóch egzemplarzach. Działo się w Sankt Petersburgu, 15 stycznia 1772 roku,. (L. S.) hrabia Panin (L. S.) hrabia Solms (L. S) książę Golicyn

Artykuł odrębny bardziej tajny

Jej Cesarska Mość imperatorowa Wszech Rosji i Jego Królewska Mość król Prus, wyjaśniwszy sobie w artykule drugim dzisiaj zawartej i podpisanej tajnej konwencji, że plan podziałowy postanowiony pomiędzy nimi, nie dojdzie do skutku w przypadku, gdy dwór wiedeński, wbrew wszelkim oczekiwaniom nie zechce podać im swej ręki. Ich Moście zgodzili się by bardziej szczegółowo określić środki, jakie mają podjąć stosownie do wszystkich możliwych rozporządzeń, gdy dwór wiedeński mógłby mieć na uwadze jedno lub drugie z państw sprzymierzonych. Ich Moście nie mogąc nie dostrzegać zazdrości, z jaką ten dwór spogląda na sojusz i zażyłość dwóch monarchii i uczucie niechęci, jakiego już złożył dowody wobec dworu rosyjskiego przez stronniczość z jaką chce się wmieszać w rokowania pokojowe z Portą Ottomańską i odpowiedź niedaleką od groźby na poufne przedstawienie przez Jej Cesarską Mość imperatorową Wszech Rosji warunków, na jakich gotowa byłaby zawrzeć pokój;

Mając na uwadze, że w tym samym czasie rozkazy i położenie wojsk tego dworu utrzymane są w podobnym tonie a jego wystąpienia ujawniają dwuznaczne uczucia wobec cesarskiego dworu rosyjskiego, Ich Moście zaręczają sobie nawzajem i każde z osobna:

Jeżeli by dwór wiedeński przybliżył swoje wojska do Polski lub do ziem tureckich zajętych przez wojska Jej Cesarskiej Mości imperatorowej Wszech Rosji, i gdyby dwaj sojusznicy żywili usprawiedliwione podejrzenia, że ten ruch ma na celu wzniecenie wrogości wobec wojsk Jej Cesarskiej Mości imperatorowej Wszech Rosji, w takim razie Jej Cesarska Mość i Jego Królewska Mość wspólnie zakomunikują dworowi wiedeńskiemu, że jakakolwiek wrogość z jego strony wobec wojsk rosyjskich będzie poczytywana przez króla Prus jako agresja wobec niego samego, i że natychmiast wystąpi po stronie imperatorowej Wszech Rosji.

Lecz jeśliby wbrew tej deklaracji dwór wiedeński wprowadził swoje wojska do Polski lub na ziemie zajęte przez Jej Cesarską Mość imperatorową, w celu popełniania aktów wrogich wobec wojsk rosyjskich, w takim razie Jego Królewska Mość król Prus natychmiast gdy zostanie do tego wezwany zobowiązuje się w niniejszej konwencji sekretnej posłać do Polski korpus 20 000 swych wojsk na pomoc imperatorowej, by był użyty wraz z wojskami rosyjskimi w liczbie 50 000 żołnierzy w celu odparcia wszelkiego ataku ze strony Austriaków w tym królestwie i by w razie potrzeby przeprowadzić akcje dywersyjne na Węgrzech, w sposób jaki uzgodnią dwa mocarstwa, zważając jednak by ten korpus 20 000 żołnierzy nie był użyty poza Polską lub Węgrami.

W przypadku gdy korpus posiłkowy będzie niewystarczający dla odparcia ataku, Jego Królewska Mość król Prus, zobowiązuje się wydać deklarację, którą zgodnie z postanowieniami tego artykułu wystosuje do dworu wiedeńskiego i działać będzie ze wszystkich swoich sił, poprzez znaczną dywersję na terytoriach Jej Cesarsko-Królewskiej Mości, zaznaczając jednak, że pomoc pieniężna, jaką król Prus dostawał od imperatorowej Wszech Rosji przeznaczona zostanie na korpus posiłkowy w sile 20 000 żołnierzy, którzy połączą się z wojskami rosyjskimi. Król Prus będzie mógł zabrać ten korpus w przypadku, gdy znajdzie się w stanie wojny z Austrią, gdy większość jej sił skierowana będzie przeciwko niemu, o ile tylko nie zostanie użyty w całości przeciwko wojskom austriackim.

W podobny sposób imperatorowa Wszech Rosji zobowiązuje się i przyrzeka, że gdyby w wyniku obrotu teraźniejszych spraw w Polsce lub w Turcji, lub w nienawiści do traktatu przymierza zawartego pomiędzy dwoma sprzymierzonymi, dwór wiedeński zaatakował króla Prus, w takim przypadku imperatorowa Wszech Rosji na początku wyśle korpus 6 000 piechoty i 4 000 kozaków, by przyłączył się do wojsk pruskich, i że podwoi tę pomoc o ile tylko pozwolą jej własne sprawy, obiecując w tym samym czasie, że utrzyma swe wojska w Polsce w stanie pozwalającym na poskromienie konfederatów, by zająć dogodne pozycje do ataku na Austriaków lub by przeprowadzić dywersję na Węgrzech.

Jeśliby w tym czasie zawarła pokój z Turcją, imperatorowa Wszech Rosji pomoże królowi Prus wszystkimi swoimi siłami, ponad rzeczony korpus 20 000 żołnierzy, w szczególności w przeprowadzeniu dywersji na Węgrzech siłami 50 000 żołnierzy do czasu skłonienia dworu wiedeńskiego do podpisania pokoju. Strony obiecują sobie wyjaśnienie sposobu użycia korpusów posiłkowych w osobnej konwencji. Niniejszy bardziej tajny artykuł odrębny ma tę samą moc i znaczenie tak jak gdyby był zapisany słowo po słowie w tajnej konwencji zawartej dzisiaj przez dwa dwory i będzie ratyfikowany w tym samym czasie.

Działo się w Sankt Petersburgu 15 stycznia 1772, (L. S.) hrabia Panin (L. S.) hrabia Solms (L. S) książę Golicyn

Tekst udostępniony jest na licencji Creative Commons Attribution 2.5 / Wikisource/Maciej Szczepańczyk

Artykuł 17 lutego 1772: Tajna konwencja rosyjsko-pruska dotycząca rozbioru Rzeczypospolitej pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/17-lutego-1772-konwencja-rosyjsko-pruska-dotyczaca-rozbioru-i-rp/feed/ 0
3 stycznia 1795 r. Rzeczpospolita została wymazana z Europy na skutek III rozbioru. ,,Echo w Europie było raczej słabe…” https://niezlomni.com/3-stycznia-1795-r-rzeczpospolita-zostala-wymazana-europy-skutek-iii-rozbioru-echo-europie-bylo-raczej-slabe/ https://niezlomni.com/3-stycznia-1795-r-rzeczpospolita-zostala-wymazana-europy-skutek-iii-rozbioru-echo-europie-bylo-raczej-slabe/#respond Wed, 03 Jan 2018 21:34:17 +0000 https://niezlomni.com/?p=45662

3 stycznia 1795 r. w Petersburgu Rosja i Austria zawarły traktat sankcjonujący trzeci rozbiór Polski; 24 października 1795 r. do traktatu przystąpiły Prusy.

- Powstanie kościuszkowskie stało się bezpośrednią przyczyną trzeciego rozbioru Polski. Czy przed jego wybuchem, w 1793 roku mocarstwa ościenne zakładały już możliwość całkowitej likwidacji resztek Rzeczypospolitej? A może dopiero insurekcja zmusiła je do tak ostatecznego rozwiązania?
Prof. Piotr Ugniewski: - W roku 1793 nie prowadzono pomiędzy państwami rozbiorczymi rokowań zmierzających do całkowitego podziału przez nie terytorium Rzeczypospolitej. Co nie znaczy, że nie zakładały takiej możliwości. Według tezy Władysława Konopczyńskiego już od momentu dokonania pierwszego rozbioru istniała możliwość i założenie przeprowadzenia takiej likwidacji. Wiemy, że od początku swego istnienia Królestwo Pruskie – poniekąd słusznie z jego punktu widzenia – uznawało aneksje terytorialne kosztem Rzeczypospolitej za swoją rację stanu. Już w maju 1794 roku, a więc wkrótce po wybuchu powstania, gdy jego los nie był jeszcze przesądzony, Prusacy sondowali Petersburg w sprawie ewentualności rozbioru.

[caption id="attachment_5076" align="aligncenter" width="625"]Alegoria I rozbioru Polski, tzw. kołacz królewski. Caryca Katarzyna II, król pruski Fryderyk II i cesarz Austrii Józef II. Przyglądają się królowie Hiszpanii, Francji i Anglii. Spętany król Polski, powiązany powrozem z sułtanem tureckim Alegoria I rozbioru Polski, tzw. kołacz królewski. Caryca Katarzyna II, król pruski Fryderyk II i cesarz Austrii Józef II. Przyglądają się królowie Hiszpanii, Francji i Anglii. Spętany król Polski, powiązany powrozem z sułtanem tureckim[/caption]

- Który rok później stał się faktem... Antoni Mączak napisał: „Trzeci rozbiór można traktować jako ewenement w dziejach Europy XVI–XVIII wieku nie tylko z racji znaczenia Rzeczypospolitej w mijającej epoce, lecz także dla jego szczególnego charakteru: była to czysta real-politik, bez pozoru nawet dynastycznych praw własności”. W jakim stopniu rozbiory wpłynęły na mechanizmy polityki europejskiej?
- Ostateczny rozbiór Polski niewątpliwie ułatwił i zachęcił do aneksji całych państw w okresie wojen rewolucyjnych i napoleońskich oraz podczas kongresu w Wiedniu, gdzie łatwo przechodzono do porządku dziennego nad zmianą przynależności państwowej różnych terytoriów, w tym polskich. W tym sensie trzeci rozbiór stanowił groźny precedens np. dla mniejszych krajów niemieckich.

[caption id="attachment_5078" align="aligncenter" width="1024"]Ziemie polskie po III rozbiorze Ziemie polskie po III rozbiorze[/caption]

- A jak wiele zmieniło zniknięcie Rzeczypospolitej z perspektywy Rosji? Na ile było to dla niej korzystne?
- Wydaje się, że z punktu widzenia Rosji kluczowe było znaczące przesunięcie granic w kierunku zachodnim, ułatwiające udział tego mocarstwa w grze innych potęg europejskich. Rosja stała się też dzięki temu arbitrem w sporach pomiędzy dwoma kluczowymi mocarstwami niemieckimi: Prusami i Cesarstwem. Duże znaczenie miały polskie zdobycze dla wielu rosyjskich rodów arystokratycznych, których przedstawiciele na dworze i w armii otrzymali ogromne nadania na ziemiach dawnej Rzeczypospolitej.

- Konwencja petersburska z 26 stycznia 1797 roku znana jest przede wszystkim w związku z decyzją zaborców o całkowitym zaprzestaniu używania nazwy „Królestwo Polskie”, które miało być na zawsze wymazane z mapy Europy. Czy rzeczywiście było to jej najważniejsze postanowienie i jak wyglądała jego realizacja w praktyce?
- Konwencja petersburska ustalała, że trzy mocarstwa rozbiorowe nie będą używać w tytulaturach swych monarchów określenia Królestwo Polskie. Chodziło przede wszystkim o to, aby żadne z tych państw nie próbowało w przyszłości odbudować Rzeczypospolitej, powołując się na sukcesję po polskich królach i łącząc trzy jej części pod jednym berłem. Zapis ten zignorował już car rosyjski Aleksander I, przyjmując w 1815 roku tytuł króla polskiego. Konwencja petersburska odnosiła się również do położenia prawnego tych poddanych trzech władców, którzy mieli swe dobra w kilku zaborach. Oprócz tego rozstrzygała sprawę spłaty długów po Rzeczypospolitej i ogromnych osobistych długów jej ostatniego władcy, Stanisława Augusta Poniatowskiego.

Jak radził więc sobie Stanisław August pod koniec życia, przebywając w Rosji i będąc zdanym na dobrą wolę państw rozbiorowych?
- Król po zdobyciu przez Rosjan Warszawy udał się do Grodna, gdzie przebywał pod czujnym nadzorem Mikołaja Repnina – rosyjskiego generała i dyplomaty, znanego mu z ambasady w Warszawie z początków panowania i z czasów konfederacji barskiej. Marzył wówczas o uzyskaniu od Katarzyny II zezwolenia na wyjazd do Włoch. Zgody takiej nie otrzymał, bo imperatorowa obawiała się utraty kontroli nad jego osobą. Mimo wymuszonej abdykacji z 25 listopada 1795 roku, wokół Stanisława Augusta mogłyby skupić się na obczyźnie siły dążące od odbudowy Polski. Po śmierci Katarzyny jej syn i następca Paweł I wezwał Poniatowskiego do Petersburga, gdzie na jego rezydencję przeznaczył Pałac Marmurowy. Mimo względnej poprawy losu w porównaniu do pobytu w Grodnie, był to rodzaj złotej klatki.

[caption id="attachment_5077" align="alignright" width="391"]Porter Stanisława Augusta Poniatowskiego z klepsydrą autorstwa Marcello Bacciarellego (1793) Porter Stanisława Augusta Poniatowskiego z klepsydrą autorstwa Marcello Bacciarellego (1793)[/caption]

- Z jaką reakcją spotkał się III rozbiór Polski na arenie europejskiej: w oczach pozostałych władców oraz w opinii publicznej?
- Echo trzeciego rozbioru w Europie było raczej słabe. Pamiętać bowiem trzeba, że czas insurekcji kościuszkowskiej i ostateczna likwidacja Rzeczypospolitej przypadły na okres wojny pierwszej koalicji, grupującej m.in. trzy mocarstwa rozbiorowe, z rewolucyjną Francją. Ta ostatnia odnosiła w tej wojnie nieoczekiwane zwycięstwa, co groziło Europie rozlaniem się rewolucyjnej fali. Taka perspektywa budziła lęk, zwłaszcza do momentu, gdy Francją rządził jakobiński terror lat 1793–1794. Oczywiście oświecone, umiarkowane elity europejskie sympatyzowały z dążeniami niepodległościowymi Polaków, zwłaszcza od czasu dokonania łagodnej i bezkrwawej rewolucji w postaci uchwalenia Konstytucji 3 maja. Propaganda pruska i rosyjska usiłowała te nastroje zepsuć, głosząc tezę o rzekomym wpływie francuskich terrorystów jakobińskich na insurekcję kościuszkowską. Był to zresztą jeden z argumentów uzasadniających rozbiór Rzeczypospolitej.

Prof. Piotr Ugniewski – historyk w Instytucie Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego, skarbnik Polskiego Towarzystwa Badań nad Wiekiem Osiemnastym. Zajmuje się m.in. historią Polski i Francji w XVIII w., relacjami między tymi państwami oraz historią prasy w tym okresie. Autor m.in.: Między absolutyzmem a jakobinizmem. „Gazeta Lejdejska” o Francji i Polsce 1788-1794 (Warszawa 1998), Media i dyplomacja. „Gazette de France” o sejmie rozbiorowym 1773-1775 (Warszawa 2006).

Nie ma już Polski. Jej Stanisław [August] nie żyje, jej szlachta została zmuszona do ucieczki za granicę - i o tym, że ona kiedykolwiek istniała, wkrótce będą pamiętać tylko historyk, geograf lub plotkarz (23 listopada 1799 r.)

Columbian Centinel

źródło: Histmag.org

ten materiał został opublikowany na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

Artykuł 3 stycznia 1795 r. Rzeczpospolita została wymazana z Europy na skutek III rozbioru. ,,Echo w Europie było raczej słabe…” pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/3-stycznia-1795-r-rzeczpospolita-zostala-wymazana-europy-skutek-iii-rozbioru-echo-europie-bylo-raczej-slabe/feed/ 0
11 listopada to nie tylko Święto Niepodległości. Tego dnia wojska Rzeczypospolitej odniosły największe zwycięstwo w historii Polski pod względem skali zniszczenia armii przeciwnika https://niezlomni.com/11-listopada-swieto-niepodleglosci-tego-wojska-rzeczypospolitej-odniosly-najwieksze-zwyciestwo-historii-polski-wzgledem-skali-zniszczenia-armii-przeciwnika/ https://niezlomni.com/11-listopada-swieto-niepodleglosci-tego-wojska-rzeczypospolitej-odniosly-najwieksze-zwyciestwo-historii-polski-wzgledem-skali-zniszczenia-armii-przeciwnika/#comments Sat, 11 Nov 2017 06:00:25 +0000 http://niezlomni.com/?p=33382

11 listopada to nie tylko rocznica odzyskania przez nasz kraj niepodległości po 123 latach niewoli. Tego samego dnia 344 lata temu wojska Rzeczypospolitej pod wodzą hetmana Jana Sobieskiego rozbiły armię turecką, odnosząc tym samym pod względem skali zniszczenia armii przeciwnika największe zwycięstwo w historii Polski. Jego wagę powiększał fakt, że bitwa pod Chocimiem była pierwszą tak dużą klęską Turków w Europie.

na obrazie: Bitwa pod Chocimiem, obraz Franciszka Smuglewicza

Rozpoczęta w 1672 roku wojna z Turcją zaczęła się dla Rzeczypospolitej bardzo źle. Ponad 100-tysięczna armia muzułmańska wkroczyła na jej terytorium w sierpniu 1672 roku, zajęła ważny strategicznie Kamieniec Podolski i obległa Lwów. Państwo polsko-litewskie było w tym czasie zupełnie nieprzygotowane do odparcia najazdu. Głównym powodem tego stanu rzeczy był konflikt wewnętrzny pomiędzy obozem popierającym króla Michała Korybuta Wiśniowieckiego a jego przeciwnikami. W związku z tym bezpośrednie działania przeciwko Imperium Osmańskiemu mogło w tym czasie podjąć zaledwie kilka tysięcy żołnierzy.

Świadome tego stanu rzeczy koła rządzące Rzeczypospolitą wysłały do głównego obozu tureckiego poselstwo z prośbą o pokój. Na początku sułtan postawił bardzo wygórowane warunki żądając olbrzymiego okupu i całkowitego poddania się państwa polsko-litewskiego. Hetman wielki koronny Jan Sobieski przy pomocy dostępnych mu sił podjął w tym czasie udaną wyprawę na sprzymierzone z Turkami czambuły tatarskie. Na wieść o tym przedstawiciele imperium osmańskiego spuścili nieco z tonu. Ostatecznie 18 października w Buczaczu zostało podpisane porozumienie, na mocy którego Podole zostało wcielone do państwa tureckiego, a prawobrzeżna Ukraina stała się jego lennem zarządzanym przez hetmana kozackiego Piotra Doroszenkę. Rzeczypospolita zgodziła się też płacić zwycięzcom coroczny haracz w wysokości 22 tysięcy talarów.

Przygotowania do rewanżu
Postanowienia tego pokoju w praktyce uzależniały państwo polsko-litewskie od Imperium Osmańskiego. Ten fakt w znacznym stopniu spowodował pogodzenie się zwaśnionych stronnictw. W marcu 1673 roku przybył do Warszawy poseł turecki z żądaniem wypłacenia haraczu. Obradujący w tym czasie sejm był jednak zdecydowany szukać rozstrzygnięcia na polu bitwy. Uchwalono szereg podatków, które miały zwiększyć liczbę wojska komputowego. Zgodnie z przyjętym przez sejm memoriałem Jana Sobieskiego miała powstać armia licząca 60 tysięcy ludzi. W praktyce, ze względu przede wszystkim na problemy finansowe, udało się zgromadzić wojsko liczące 46,5 tysiąca żołnierzy (37, 5 tys. z Korony, 9 tys. z Litwy). Niemniej jednak trzeba podkreślić olbrzymi wysiłek mobilizacyjny wyczerpanej wojnami i przeżywającej problemy gospodarcze Rzeczypospolitej.

Turcy na wieść o odrzuceniu przez sejm żądania wypłacenia haraczu również podjęli przygotowania – 22 maja wystawili przed pałacem w Adrianopolu buńczuki, które oznajmiały rychłe rozpoczęcie działań wojennych. Mobilizacja w państwie osmańskim nie przebiegała jednak z takim rozmachem jak w poprzednim roku. Niejasne były stosunki z Persją, ponadto Rosjanie podjęli na prawobrzeżnej Ukrainie działania ofensywne, a Kałmucy i Kozacy siczowi pod wodzą Iwana Sirki za namową Rzeczypospolitej zaczęli najazd na Krym. Sytuacja ta zniechęciła chana do udzielenia Turkom wsparcia, dostarczając mu też skutecznej wymówki przed sułtanem Mehmedem IV. Z podobnych powodów w kampanii chocimskiej nie wziął udziału Doroszenko. Muzułmanom udało się zatem wystawić przeciwko Rzeczypospolitej łącznie trochę ponad 40 tysięcy żołnierzy. Tak mała ich liczba skłoniła dowództwo osmańskie do porzucenia planów ofensywy na szeroką skalę i przyjęcia planu aktywnej obrony bieżącego stanu posiadania.

Marsz w kierunku Chocimia

5 października do polskiego obozu wojskowego znajdującego się pod Skwarzawą dotarł głównodowodzący hetman wielki Jan Sobieski. Trzy dni później odbył się uroczysty przegląd oddziałów przez ciężko chorego króla Michała Korybuta Wiśniowieckiego, 9 października odbyła się natomiast narada wojenna. Polski wywiad miał dosyć dokładne informacje o ruchach wojsk tureckich. Wiedziano, że pod Chocimiem znajduje się około 30-tysięczna armia pod wodzą bejlerbeja Sylistrii Husseina paszy. Mógł on liczyć na ewentualną pomoc stacjonującego pod Cecorą 10-tysięcznego korpusu Kapłana paszy oraz współdziałanie z 2-3 tysięczną załogą Kamieńca Podolskiego. Ostatecznie wybrano opcję uderzenia jak największą liczbą skoncentrowanych sił na obóz chocimski. Po jego zniszczeniu planowano zająć Mołdawię i odciąć Kamieniec od dostaw żywności. Za tym wariantem przemawiały wieści od hospodarów Mołdawii i Wołoszczyzny, którzy w razie ataku na wojsko Husseina paszy deklarowali się przejść na stronę Rzeczypospolitej.

Obierając powyższy plan siły główne rozpoczęły wymarsz spod Skwarzawy 11 października. Na początku wyruszyła piechota i artyleria, za nią natomiast posuwała się jazda. Sobieski podjął śmiałą decyzję przeprawienia wojska przez Dniestr i uderzenia na obóz turecki od strony terytorium osmańskiego, a więc od południa. Ze względu na możliwość dywersji ze strony Kaplana paszy było to posunięcie ryzykowne, jego olbrzymim plusem była jednak możliwość zaskoczenia armii tureckiej i przecięcia komunikacji pomiędzy poszczególnymi zgrupowaniami.

Działania całego wojska polsko-litewskiego od strony Ukrainy miał osłaniać, złożony z dwudziestu chorągwi jazdy i dwunastu kompani dragonów, podjazd pod wodzą Mikołaja Sieniawskiego. Jego zadaniem było zająć jak najwięcej miejscowości na Podolu. Podobną misję otrzymała grupa Gabriela Silnickiego, która składała się z piętnastu chorągwi jazdy. Działania tych oddziałów pozwoliły opanować kilka zameczków (na przykład Międzybórz) i deprymująco wpłynąć na stronę przeciwną. W obozie tureckim pod Chocimiem zaczęto powoli zdawać sobie sprawę, że kampania z 1673 roku może się zakończyć zupełnie inaczej niż poprzednia.

Plan bitwy i pierwsze walki

Wojsko Rzeczypospolitej zjawiło się pod Chocimiem 9 listopada rano. Hussein pasza zajął wraz ze swoimi oddziałami obóz, w którym w 1621 roku skutecznie bronili się przed Turkami żołnierze polscy. Był on usytuowany na prawym brzegu Dniestru na płaskowyżu rozciągającym się od zamku chocimskiego przegrodzonego dużą fosą na północy do małego wąwozu na południu. Na zachód od fortyfikacji znajdował się spory kompleks leśny, wschodnią stronę obozu ograniczał z kolei stromy brzeg Dniestru. Miejsce na obronę było więc w praktyce najlepsze z możliwych, warto jednak podkreślić, że Hussein pasza nie dysponował tyloma ludźmi co Chodkiewicz w 1621 roku, nie mógł więc obsadzić nimi wszystkich miejsc nadających się do skutecznego prowadzenia walki.

Armia turecka liczyła ok. 30 tysięcy żołnierzy, z czego 11 tysięcy stanowiła piechota (janczarowie), a drugie tyle jazda (spahisi). Na resztę natomiast składali się, niezdecydowani po czyjej stronie stanąć w ostatecznej rozgrywce, Mołdawianie i Wołosi. Na wale zewnętrznym obozu ustawiono 2 tysiące janczarów, dalsze 6 tysięcy piechoty znajdowało się na skrzydłach. Umieszczono tam również wydzielone korpusy kawalerii.

Dość znaczącą przestrzeń obozu zajmowały namioty, wozy, stajnie itp. Mogło to sprawiać wrażenie ogólnego chaosu, jednak w czasie walk ten „nieporządek” stanowił miejsce, skąd w razie sforsowania przez przeciwnika wałów skutecznie mogłaby być prowadzona dalsza obrona. Niepewnym Mołdawianom i Wołochom przydzielono osobny, znajdujący się na wschód od obozu tureckiego, teren do zagospodarowania.

Plan Husseina paszy zakładał obronę obozu do czasu nadejścia odsieczy pod wodzą Kapłana Paszy. Ten ostatni znajdował się 9 listopada około 160 kilometrów od Chocimia. Aby doczekać się pomocy Turcy musieli by zatem stawiać czoła Polakom i Litwinom przez około tydzień.

Uczestniczące w działaniach pod Chocimiem wojsko Rzeczypospolitej liczyło ok. 30 tysięcy żołnierzy (22 tysiące z Korony i 8 tysięcy z Litwy). Warto podkreślić, że w jego skład wchodziło mniej więcej tyle samo jazdy i piechoty, co było w staropolskiej sztuce wojennej bardzo rzadkim zjawiskiem. Co ciekawe, husaria nie tylko nie stanowiła przeważającej części całego wojska, ale nawet nie można było stwierdzić, że jest połową jazdy w oddziałach polsko-litewskich. Siłą faktu więc inne formacje musiały spełnić w tej bitwie bardzo istotną rolę. Cała armia liczyła jeszcze ponadto 65 dział, co było jak na XVII-wieczne warunki bardzo dużą ich ilością.

Szyk wojska polsko-litewskiego został podzielony na pięć wielkich zgrupowań, które tworzyły centrum i dwa skrzydła. Miał on kształt półkola otaczającego obóz turecki. Skrzydło prawe opierało się na południowym wąwozie, lewe natomiast na północnym. Prawe skrzydło składało się z 15 regimentów piechoty oraz dragoni z 30 działami, w odwodzie znajdował się jeszcze korpus jazdy. Centrum składało się z 9 regimentów piechoty, 8 dział oraz dwóch lub trzech zgrupowań kawalerii, ustawionych w drugim rzucie. Na lewym skrzydle znajdowały się oddziały litewskie: ich front stanowiła piechota, a skrzydła jazda. Przed piechotą zostały ustawione działa. Jak widać więc, przy zdobywaniu obozu pierwszoplanową rolę planowano przypisać piechocie. Nie znaczy to jednak, ze jazda miała całkowicie pozostawać w jej cieniu. Sobieski chciał skierować atak przede wszystkim na południowo-zachodni narożnik wałów. Istotnym elementem hetmańskiego planu były też natarcia oskrzydlające – miały być one kierowane z obu skrzydeł w kierunku mostów na wąwozie i rzece.

Do połowy 10 listopada cały czas trwał, prowadzony z różnym natężeniem, nieprzerwany ostrzał obozów tureckiego oraz mołdawsko-wołoskiego. Następnie lewe skrzydło tureckie zostało zaatakowane przez regiment piechoty Jana Wojciecha Dennemarka i semenów Jana Motowidły. Niektórzy historycy twierdzą, że była to samowolna próba natarcia, wydaje się jednak, że Sobieski realizował po prostu w ten sposób swój plan taktyczny. Atak ten zakończył się niepowodzeniem, w czym olbrzymi udział mieli janczarowie. Obydwaj wodzowie polscy polegli w trakcie walk. Natarcie to przyniosło jednak hetmanowi rozpoznanie na tym odcinku pozycji tureckich, skłoniło też Sobieskiego do przeprowadzenia decydującego natarcia na prawe skrzydło wojsk tureckich. Swój plan taktyczny hetman przedstawił na ostatecznej naradzie wojennej, która miała miejsce w nocy z 10 na 11 listopada. Planował również oskrzydlenie i odcięcie Osmanów od Dniestru.

Około godziny 3 nad ranem wszystkie jednostki polsko-litewskie zajęły wyznaczone pozycje w szyku bojowym. Niewątpliwie w głowach większości żołnierzy, a zwłaszcza Jana Sobieskiego, rozpoczęło się odliczanie przed atakiem. Warto podkreślić, że oddziały Rzeczypospolitej dysponowały bardzo małą ilością żywności, sytuacja finansowa również nie była najlepsza. Najlepszym dowodem tego stanu rzeczy była pożyczka kilkunastu tysięcy złotych na tydzień przed bitwą od Mołdawian. Sobieski musiał więc zdawać sobie sprawę, że jeżeli Turcy mają zostać pokonani, to powinno to nastąpić właśnie 11 listopada.

Decydujący atak

Tego dnia przed godziną 7 rano większość Turków odpoczywała w obozie. Widząc to Sobieski podjął decyzję o natychmiastowym podjęciu działań ofensywnych. Pół godziny później rozpoczęto 15-minutowe przygotowanie artyleryjskie.

Około godziny 8 rozpoczął się szturm generalny. Należy tutaj zwrócić uwagę na sprawne i szybkie przygotowanie wszystkich jednostek do realizacji tego zadania, ich dowódcy mieli bowiem bardzo mało czasu na przekazanie informacji o nim swoim podkomendnym. W ciągu kwadransa na odcinku polskim piechota wdarła się na nasypy wałów. Tak szybki i duży sukces był możliwy dzięki całkowitemu zaskoczeniu Turków. Polacy wdali się jednak w walkę w namiotach – tutaj muzułmanie zaczęli powoli organizować skuteczny opór.

Hussein Pasza, widząc, co się dzieje, przygotował swoją jazdę do kontrataku. Jego podstawowym zadaniem było odrzucenie Polaków poza obręb obozu. Został on przeprowadzony około południa i wzięli w nim udział spahisi bośniaccy i rumelijscy. Sobieski wysłał na pomoc zagrożonej piechocie jazdę pod wodzą Dymitra Wiśniowieckiego, która skutecznie powstrzymała Turków.

Teraz hetman zdecydował o wykonaniu przełamującej szarży husarskiej. Jej celem było otwarcie reszcie armii drogi do obozu, a w dalszej konsekwencji ostateczne zniszczenie sił tureckich. Niedługo później Stanisław Jabłonowski na czele 15 chorągwi husarskich (około 1200 ludzi) przebił się przez grupę spahisów i wkroczył do centrum działań. Wykonał on bardzo trudne zadanie, gdyż przeszedł wąwóz, a także rozkopany wał i, pomimo silnego oporu Turków, przebił się w rejon namiotów Husseina Paszy. Spory udział miały w tym także towarzyszące husarzom jednostki pancerne.

Tymczasem na odcinku litewskim atak przebiegał z opóźnieniem. Regimenty piechoty dopiero przed południem zdołały sforsować wały, zaraz potem jednak hetman wielki litewski Michał Kazimierz Pac wykonał natarcie na czele silnego zgrupowania husarii i petyhorców. Dzięki temu wojska litewskie również zdołały przedostać się do obozu.

Około godziny 14 kawaleria turecka zaczęła gromadzić się w terenie przylegającym do Dniestru, gdzie prowadziła coraz bardziej rozpaczliwą obronę. Brakowało już jednolitego dowództwa w szeregach muzułmańskich, gdyż Hussein pasza po wkroczeniu Litwinów do obozu zbiegł z pola bitwy. Soliman pasza bośniacki zebrawszy grupę kilku tysięcy jazdy podjął desperacką próbę przebicia się na południe, jego atak został jednak skutecznie powstrzymany przez oddziały dowodzone przez Dymitra Wiśniowieckiego. W tym samym czasie do obozu wkroczyła ostatecznie całość wojska koronnego i litewskiego. Starano się zablokować wszystkie wyjścia w celu odcięcia odwrotu uciekającym Turkom. Po moście na Dniestrze zdołało się przeprawić zaledwie 2-3 tysiące zbiegów. Później most zawalił się, uniemożliwiając w ten sposób ocalenie reszcie muzułmanów.

Stawiali oni rozpaczliwy opór w namiotach. Ich plątanina utrudniała zadanie wojskom polsko-litewskim, powoli jednak coraz większe grupy Turków zostawały unicestwiane. Wielu z nich podejmowało desperacką ucieczkę. Oddajmy głos przedstawiającemu ostatnie sceny bitwy Wespazjanowi Kochowskiemu:

Na przeciwnej stronie obozu nieprzyjacielskiego była skała bardzo stroma, a tak wysoka, iż o 30 stóp sterczała nad głęboką przepaścią. Tam pędził strach szalonych, wielu ze skały rzuca się w przepaść, nie dlatego, aby ujść śmierci, lecz aby nie polec od ręki Polaków. (…) Nie lepiej powodziło się nieprzyjacielowi na moście (…) go wnet tak obieżyli, że się rozerwał pod natłokiem uchodzących, a ci co na nim byli, wpadłszy w wodę, następującym przecięli ucieczkę.

Końcowym akordem starcia pod Chocimiem była pogoń chorągwi lekkich i jazdy wołoskiej Atanazego Miączyńskiego i Jerzego Ruszczyca za grupą, której udało się przedostać przez most. Jej część udało się unicestwić albo wziąć do niewoli. Pozostałe jednostki wróciły do obozu. Klęska Turków była zupełna. 13 listopada wojska polsko-litewskie zajęły również obsadzony przez janczarów zamek chocimski.

Konsekwencje bitwy

Straty tureckie były ogromne: prawie 20 tysięcy żołnierzy muzułmańskich zostało zabitych lub rannych. Jeśli uwzględni się fakt, że Mołdawianie i Wołosi w trakcie bitwy przeszli na stronę polską (nie prowadząc jednak większych działań przeciwko Turkom), to śmiało można stwierdzić, że została zniszczona cała armia osmańska. Pod względem likwidacji żywej siły przeciwnika było to niewątpliwie największe zwycięstwo w historii Polski – Krzyżaków pod Grunwaldem było bowiem nieco mniej, podczas bitwy warszawskiej 1920 roku spora część bolszewików uciekła, a bitwy pod Wiedniem i Parkanami nie były toczone przez Polaków samodzielnie. Ponadto spod stolicy Austrii spora część muzułmanów zdołała uciec.

„Victoria chocimska” była możliwa dzięki umiejętnemu dowodzeniu wojskiem przez Sobieskiego. Atak na obóz turecki od strony południowej i porzucenie myśli o długotrwałym oblężeniu okazały się strzałami w dziesiątkę. Hetman wielki umiejętnie wykorzystał też współdziałanie ze sobą różnych rodzajów wojska. Olbrzymi wkład w zwycięstwo pod Chocimiem miała nie tylko jazda, ale też piechota i artyleria. Oddziały polsko-litewskie pokazały, że w polu są nadal bardzo groźnym przeciwnikiem. Dzień przed tymi działaniami zmarł we Lwowie król Michał Korybut Wiśniowiecki. Będąca pod ich wrażeniem szlachta wybrała Sobieskiego jego następcą.

Tak duża klęska spowodowała w państwie osmańskim panikę. Komendant Kamieńca Podolskiego Chalil Pasza podjął gorączkowe przygotowania do obrony. Kapłan pasza wysłał w do wielkiego wezyra błagalne wezwanie o pomoc, a nie otrzymawszy jej wycofał się z wojskiem daleko na południe. Sułtan przeniósł swoją kwaterę znad Dunaju w głąb kraju. Przeważająca część, jeśli nie całość, Półwyspu Bałkańskiego stała praktycznie przed wojskami Rzeczypospolitej otworem.

Wygrana ta nie została jednak przez Polaków i Litwinów wykorzystana. Większa część wojska rozeszła się bowiem na leża zimowe, a działania w tym roku kontynuowało jedynie grupa kilku tysięcy żołnierzy pod wodzą Mikołaja Sieniawskiego. Wyparła ona skutecznie resztki oddziałów tureckich za Dunaj i na krótko zajęła Mołdawię. Hospodarem został wtedy przychylny Sobieskiemu Stefan Petryczajko. W styczniu 1674 roku Polacy na skutek fałszywych wieści o olbrzymich oddziałach muzułmańskich prowadzących operację wycofali się, pozostawiając Mołdawię na łup Tatarów i całkowicie zaprzepaszczając tym samym owoce zwycięstwa pod Chocimiem. Tym samym umożliwiono też wprowadzenie do Kamieńca Podolskiego zapasów żywności - nie dostarczenie ich musiałoby spowodować kapitulację załogi najdalej w przeciągu miesiąca. Sułtan i inni dostojnicy tureccy długo zastanawiali się, jakim cudem wojska Rzeczypospolitej mogły nie kontynuować ofensywy.

Zwycięstwo chocimskie było ostatnim tak znaczącym sukcesem odniesionym samodzielnie przez wojska Rzeczypospolitej w XVII wieku. Na następny (nie licząc potyczek z Tatarami) trzeba było czekać prawie 120 lat.

Marek Groszkowski, źródło: Histmag.org

ten materiał został opublikowany na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

Artykuł 11 listopada to nie tylko Święto Niepodległości. Tego dnia wojska Rzeczypospolitej odniosły największe zwycięstwo w historii Polski pod względem skali zniszczenia armii przeciwnika pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/11-listopada-swieto-niepodleglosci-tego-wojska-rzeczypospolitej-odniosly-najwieksze-zwyciestwo-historii-polski-wzgledem-skali-zniszczenia-armii-przeciwnika/feed/ 1
13 września 1732: pierwsza tak śmiała ingerencja w nasze sprawy. Przymierze trzech czarnych orłów. ,,Obsiadły Polskę niczym kruki…” https://niezlomni.com/13-wrzesnia-1732-pierwsza-tak-smiala-ingerencja-w-nasze-sprawy-przymierze-trzech-czarnych-orlow-obsiadly-polske-niczym-kruki/ https://niezlomni.com/13-wrzesnia-1732-pierwsza-tak-smiala-ingerencja-w-nasze-sprawy-przymierze-trzech-czarnych-orlow-obsiadly-polske-niczym-kruki/#respond Fri, 15 Sep 2017 17:30:58 +0000 http://niezlomni.com/?p=43536

13 września 1732 Rosja, Austria i Prusy zawarły traktat zwany przymierzem trzech czarnych orłów. Sąsiedzi Rzeczpospolitej zobowiązali się w nim do prowadzenia wspólnej polityki dotyczącej następstwa tronu polskiego po śmierci Augusta II Mocnego.

– Trzy czarne orły obsiadły Polskę niczym kruki – mówił prof. Paweł Wieczorkiewicz o przymierzu zawartym przez przyszłych zaborców. – Mocarstwa postanowiły, że w przypadku przejawów jakiejkolwiek samodzielności ze strony Rzeczpospolitej, będą interweniowały w Polsce zbrojnie.

Traktat swoją nazwę wziął od nazwiska rosyjskiego posła w Berlinie – Karla Gustava von Loewenwolde. Nazywany był przymierzem trzech czarnych orłów ze względu na wizerunki tych ptaków występujące w godłach sygnatariuszy paktu.

Układ był pierwszym tak śmiałym postanowieniem państw ościennych o interwencji w sprawy polityki wewnętrznej Rzeczpospolitej i preludium zaborów, które na 123 lata wykreśliły Polskę z mapy Europy.

Ustalono, iż w razie śmierci Augusta II, państwa te wybiorą i przegłosują swojego kandydata podczas wolnej elekcji. Sygnatariusze zobowiązali się, że nie poprą ani nikogo z dynastii Wettynów ani Stanisława Leszczyńskiego. Wspólnym kandydatem miał zostać infant Don Emanuel Bragança.  Mocarstwa rozmieściły wojska na granicach Rzeczypospolitej uzasadniając ten ruch przewrotnie „ochroną polskiej wolności do swobodnego wyboru władcy” i uniemożliwieniem obcym mocarstwom (Francja) narzucenia Polakom banity czyli Stanisława Leszczyńskiego.

źródło: Polskie Radio / Niezalezna.pl

Artykuł 13 września 1732: pierwsza tak śmiała ingerencja w nasze sprawy. Przymierze trzech czarnych orłów. ,,Obsiadły Polskę niczym kruki…” pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/13-wrzesnia-1732-pierwsza-tak-smiala-ingerencja-w-nasze-sprawy-przymierze-trzech-czarnych-orlow-obsiadly-polske-niczym-kruki/feed/ 0