Polska przedchrześcijańska – Niezłomni.com https://niezlomni.com Portal informacyjno-historyczny Sun, 03 Dec 2023 21:00:15 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.8 https://niezlomni.com/wp-content/uploads/2017/08/cropped-icon-260x260.png Polska przedchrześcijańska – Niezłomni.com https://niezlomni.com 32 32 Świat słowiańskich duchów i demonów od lat fascynuje naukowców. Jedna z najważniejszych książek poświęconych polskiej demonologii. [WIDEO] https://niezlomni.com/swiat-slowianskich-duchow-i-demonow-od-lat-fascynuje-naukowcow-jedna-z-najwazniejszych-ksiazek-poswieconych-polskiej-demonologii-wideo/ https://niezlomni.com/swiat-slowianskich-duchow-i-demonow-od-lat-fascynuje-naukowcow-jedna-z-najwazniejszych-ksiazek-poswieconych-polskiej-demonologii-wideo/#respond Tue, 15 Dec 2020 20:05:13 +0000 https://niezlomni.com/?p=51234

Doktor Leonard Pełka, uczeń Bohdana Baranowskiego, spędził wiele lat swojego życia na studiowaniu tego intrygującego tematu. Efektem jego badań jest Polska demonologia ludowa. Wierzenia dawnych Słowian – pozycja wyjątkowa i ponadczasowa.


Demony chmur burzowych i gradowych. Demony wiatrów i wirów powietrznych. Demony domowe, demony zła. Istoty szkodzące położnicom, duszące i wysysające krew. Demony chorób i śmierci. Demony patroszące zwierzęta domowe. Skąd się wzięły? Dlaczego w nie wierzono? Jak z nimi walczono?

Autor odwołuje się do folkloru, nawiązuje do baśni oraz opowieści ludowych z różnych stron kraju, a także do podań i porzekadeł regionalnych. Przedstawia barwny obraz świata polskich demonów, diabłów i istot półdemonicznych, jak również wszelakich strachów, zjaw i mar. Czyni to dokładnie i z pasją, która emanuje z każdej strony tego dzieła.

Leonard J. Pełka, Polska demonologia ludowa. Wierzenia dawnych Słowian, Wydawnictwo Replika, Poznań 2020. Książkę można zamówić na stronie Wydawnictwa Replika.

ROZDZIAŁ I. W POSZUKIWANIU RODOWODU DEMONOLOGII LUDOWEJ

Ludzkość w toku wielowiekowej drogi swego rozwoju, obok tworów kultury materialnej, ukształtowała również – niezmiernie bogaty, a także nie pozbawiony swoistej ekspresji i kolorytu – nadzmysłowy świat istot boskich i antyboskich czy bogopodobnych (demonicznych). Stanowiły one podłoże dla powstawania rozlicznych mitów, legend, podań i opowieści ludowych.

„Każda mitologia – twierdził K. Marks – przezwycięża, opanowuje i kształtuje siły przyrody w wyobraźni i za pomocą wyobraźni, znika więc z opanowaniem tychże. Rychło jednak obok sił przyrody zaczynają też działać siły społeczne, siły, które się przeciwstawiają ludziom jako tak samo obce i na pozór tak samo niewytłumaczalne, panujące nad nimi z tą samą na pozór koniecznością naturalną, co same siły przyrody. Fantastyczne postacie, w których początkowo znajdowały odzwierciedlenie tajemnicze siły przyrody, nabierają w ten sposób atrybutów społecznych, stają się reprezentantami sił dziejowych”.

Zaistniałe rozdwojenie rzeczywistości na realny świat zjawisk materialnych i fantastyczny świat istot duchowych zapoczątkowało, trwający po czasy współczesne, proces powstawania najróżnorodniejszych postaci demonicznych. Wyobraźnia ludzka powołała do życia całe plejady istot fantastycznych, jak anioły, biesy, cyklopy, diabły, dziwożony, elfy, fauny, gnomy, nimfy, parki, syreny, topce, ubożęta, wilkołaki czy zmory. Istotami tymi zaludnił człowiek otaczający go świat. Pustka nieznanego wypełniona została tworami imaginacji ludzkiej.
Wyobrażenia danych istot demonicznych stanowiły początkowo uosobienie tajemniczych zjawisk przyrody, nie zawsze zrozumiałych oraz często budzących lęk i przerażenie. Za szczególnie groźne i tajemne uważane były zwłaszcza zjawiska atmosferyczne, zjawiska nadchodzące „z góry”, jak wyładowania piorunów, wiry powietrzne, burze gradowe, zawieje śnieżne itp. Wyobrażeniom istot symbolizujących dane zjawiska przypisywano więc poczesne miejsce w pierwotnej hierarchii demonicznej. Z kolei w tworzonych koncepcjach doktrynalnych rodzących się systemów religijnych mianem demonów okresiać zaczęto istoty bogopodobne, najczęściej spełniające funkcje pośredników między światem boskim a światem ludzi, lub istoty antyboskie działające na szkodę człowieka (np. diabeł).


Generalnie rzecz biorąc, wyobrażenia demoniczne zaliczyć można do rzędu powszechnych wątków wierzeniowych. Stanowią one bowiem istotny składnik doktryn religijnych oraz zajmują określone miejsce w archetypie magiczno-mitologicznych poglądów ludowych na rzeczywistość przyrodniczą i społeczną.

Wierzenia demoniczne i związane z nimi praktyki magiczno-religijne najogólniej określane są mianem demonologii. Należy tu jednakże zwrócić uwagę na fakt, iż terminowi temu przypisywane są różne konteksty znaczeniowe, co zresztą stanowi logiczną konsekwencję zajmowania różnych postaw wobec samej istoty omawianego zjawiska. Np. dla filozofa włoskiego z XV w. Pico delia Mirandoli demonologia oznaczała wiedzę „…o mechanizmach działania demonów i oddziaływaniu poprzez demony, za pomocą środków magicznych, na naturę”. (Demon jako siła sprawcza w tzw. „magii naturalnej”). Współcześnie można wyróżnić trzy zasadnicze płaszczyzny pojmowania demonologii: potoczną, naukową i teologiczną.

W ujęciu potocznym demonologia pojmowana jest jako sfera wierzeń w różnorodne istoty duchowe, najczęściej nie zindywidualizowane i niekiedy bezpostaciowe, które mają występować w otaczającej człowieka rzeczywistości przyrodniczej i społecznej. Istoty te pozbawione są atrybutów boskości, ale – w przekonaniu osób wierzących – mają one określony wpływ (pozytywny bądź negatywny) na bieg życia ludzkiego. Inaczej mówiąc jest to sfera określonych poglądów magiczno-religijnych funkcjonujących w sferze świadomości społecznej. Wiedza o danych poglądach zobiektywizowana została w wielu opracowaniach etnograficznych i religioznawczych, a także teologicznych, które już samym ujęciem problemu bardzo istotnie różnią się od siebie. W czym tkwią te różnice? Przede wszystkim w odmiennym pojmowaniu demonologii przez naukę i teologię.

Naukowe pojmowanie demonologii przedstawić można w dwu aspektach: religioznawczym i etnograficznym. W pierwszym przypadku mamy do czynienia z dziedziną badań nad teoriami wyobrażeń istot bogopodobnych czy antyboskich, ukształtowanymi w poszczególnych doktrynach religijnych. Przedmiotem badań w tym względzie są zagadnienia genezy tych wyobrażeń, ich miejsca i roli w danym systemie religijnym oraz uwarunkowań społecznych ich rozwoju, funkcjonowania i obumierania. W drugim natomiast przypadku jest to dziedzina badań nad tą sferą wierzeń ludowych, które dotyczą wyobrażeń istot demonicznych, postaci półdemonicznych i zjawisk parademonicznych oraz związanych z tymi wierzeniami praktyk i czynności magiczno-religijnych.

Według interpretacji teologicznej demony nie są tworami wyobraźni ludzkiej, lecz stanowią istniejące sensu stricto byty duchowe (istoty ponadnaturalne, ale niższe od istot boskich), powołane do życia w wyniku działalności sprawczej nadprzyrodzonej istoty boskiej. Stąd też teologia zajmuje się rozważaniami nad strukturą owych bytów oraz zasięgiem ich negatywnej ingerencji w życie ludzkie, jak też możliwościami obrony człowieka przed nimi. Demonologia – jak podaje współczesna polska „Encyklopedia katolicka” – jest to „…nauka o istnieniu, naturze i działaniu szatana, dział teologii systematycznej związany z angelologią”.

W konkretnym przypadku niniejszych rozważań przyjęte zostało etno-religioznawcze rozumienie demonologii jako refleksji badawczej nad społecznymi uwarunkowaniami występowania w polskiej kulturze ludowej wierzeń o wyobrażeniach demonów, postaciach półdemonicznych i zjawiskach parademonicznych, nad ich genezą, istotą i strukturą, nad socjo- i psychologicznymi mechanizmami ich funkcjonowania w życiu społecznym i kulturze obyczajowej środowisk wiejskich oraz nad procesami ich obumierania i zanikania.

Śladami przeobrażeń słowiańskich wyobrażeń demonicznych

Różnorodne postacie rodzimych demonów, zarejestrowane w naszej kulturze ludowej, przynależą do licznej rodziny słowiańskich wyobrażeń demonicznych, o których pierwotnym kształcie posiadamy fragmentaryczną wiedzę. Stosunkowo bowiem niewiele możemy powiedzieć o formach ich społecznego funkcjonowania w odległych czasach przedchrześcijańskich. Dopiero znacznie późniejsza dokumentacja historyczna pozwala na konstruowanie obrazu słowiańskich wierzeń demonicznych. Nie jest to jednak obraz stabilny i jednolity. Tkwią w nim ślady różnorodnych przewartościowań, jakim w ciągu wieków ulegały wyobrażenia demoniczne pod wpływem przemian zachodzących w strukturze życia społecznego i kulturze umysłowej poszczególnych ludów słowiańskich.

Pierwszą wzmiankę o słowiańskich wierzeniach demonicznych odnajdujemy w „Dziejach wojen” Prokop z Cezarei (VI w.). Dotyczy ona występowania kultu duchów przyrody u południowosłowiańskich plemion Antów i Sklawinów, którzy – jak podaje Prokop – „oddają ponadto cześć rzekom, nimfom i innym jakim duchom i składają im ofiary, a w czasie tych ofiar czynią wróżby”.

Znacznie bogatszy zasób wiadomości dostarczają nam późniejsze przekazy historyczne (X–XIII w.), jak: zapisy kronikarzy niemieckich, duńskich i słowiańskich (Sakso Gramatyk, Helhold, Adam Bremeński, Thiethmar, Nestor, Kosmas), relacje podróżników arabskich (ibn Rosteh,al-Gardeli), opracowany przez Rudolfa z Rud Raciborskich tzw. „Katalog magii Rudolfa” oraz wczesnoruskie utwory literackie („Byliny” kijowskie i nowogorodzkie, „Słowo o wyprawie pułku Igora”) i kazania („Słowo niejakiego Chrystolubca”, „Słowo św. Grzegorza Teologa o tym, jak poganie kłaniali się bożkom” czy „Słowo ojca naszego Jana Złotoustego Chryzostoma”). Powyższe źródła zawierają szereg drobnych opisów wątków słowiańskich wierzeń demonicznych. Niektórzy badacze kultury słowiańskiej (np. Al. Brückner, L. Niederle czy V.J. Manzikka) uważali, iż z pewną rezerwą odnosić się należy do wartości poznawczych danych opisów, a zwłaszcza do obiektywizmu zawartych w nich sądów i ocen, jak również do stopnia adekwatności przedstawiania ówczesnego stanu wierzeń słowiańskich. Składały się na to następujące przyczyny:

1. Autorzy tych przekazów przeważnie nie wywodzili się z kręgu słowiańskiego (Niemcy, Duńczycy, Grecy, Arabowie), a zatem posiadana przez nich wiedza o słowiańskich tradycjach kulturowych, języku, obyczajach i wierzeniach religijnych była stosunkowo powierzchowna, a niekiedy wręcz fałszywa.

2. Zawarte w danych źródłach historycznych przekazy o wierzeniach słowiańskich sporządzone były przeważnie w duchu interpretacji chrześcijańskiej. Ukazywały więc dane wierzenia jako praktyki pogańskie o pejoratywnym znaczeniu społecznym.

Trzeba przyznać, iż taki stan rzeczy wynikał również z sytuacji, jaka w okresie IX–XIII w. zaistniała na ziemiach słowiańskich. Miał wówczas miejsce proces chrystianizacji Słowiańszczyzny. Dokonywał się on w kontekście ostrej walki z funkcjonującymi na danych obszarach tradycyjnymi wierzeniami religijnymi. Prowadzone w tym zakresie działania uwieńczone zostały formalnym zwycięstwem chrześcijaństwa, wniesionego z zewnątrz do kultur rodowych, jako religii warstw panujących. Faktycznie jednak, w różnych rejonach Słowiańszczyzny, przez długi jeszcze okres występowało zjawisko tzw. dwuwiaru. Polegała ona na kultywowaniu dawnych praktyk religijnych równolegle z kultem chrześcijańskim. Klasycznym w tym względzie przykładem może być znany jeszcze w XIX w. zaduszkowy obrzęd „dziadów białoruskich”. Obrzęd ten był reliktową formą dawnego słowiańskiego kultu dusz przodków, zwalczaną przez Kościół. Na jego kanwie powstał głośny poemat A. Mickiewicza pt. „Dziady”, w przedmowie do którego czytamy: „…pospólstwo święci dziady tajemnie w kaplicach lub pustych domach niedaleko cmentarzy. Zastawia się tam pospolicie uczta z rozmyślnego jadła, trunków, owoców i wywołuje się dusze nieboszczyków. Dziady nasze mają to szczególnie, że obrzędy pogańskie pomieszane są z wyobrażeniami religii chrześcijańskiej, zwłaszcza iż dzień zaduszny przypada około czasu tej uroczystości. Pospólstwo rozumie, iż potrawami, napojami i śpiewami przynosi ulgę duszom czyszczowym”.
Dawne wierzenia religijne oraz związane z nimi praktyki i obrzędy, likwidowane przez chrześcijaństwo i ostro rugowane z życia społecznego, znalazły schronienie w lokalnych kulturach ludowych na zasadzie inercji tradycji. Wypełniały tu istotne funkcje społeczne: przyczyniały się do integracji poszczególnych zbiorowości wiejskich oraz do kształtowania poczucia ich odrębności społecznej przy równoczesnym zachowywaniu i kultywowaniu ciągłości rodzimych tradycji. Równocześnie słowiańska kultura ludowa znajdowała się pod przemożną presją ciążenia ideologii chrześcijańskiej. Chodziło tu bowiem o niebagatelny problem ukształtowania, w świadomości mas ludowych, określonego stereotypu myślenia mitologicznego oraz wytworzenie zgodnych z nim postaw i zachowań w życiu codziennym. W konsekwencji liczne wątki wierzeń chrześcijańskich przeniknęły do kultury ludowej. Dało to podstawy do rozwoju procesu tworzenia się specyficznych słowiańsko-chrześcijańskich wyobrażeń demonicznych oraz przyporządkowanych im praktyk i czynności magiczno-religijnych.
Ukształtowany w ten sposób ludowy konglomerat wierzeniowy w poważnym stopniu odbiegał od oficjalnej wykładni doktryny chrześcijańskiej, najczęściej mało znanej i obcej ludowi słowiańskiemu. Dlatego też wierzenia te były krytykowane i zwalczane przez urzędowe czynniki kościelne jako przejawy pogaństwa lub oznaki herezji.
Odwołać się tu można do konkretnych faktów odnotowanych w różnych źródłach historycznych. W „Słowie niejakiego Chrystolubca” po wzmiance, iż Rusini modlą się do „…wił, rodu i rożanic”, odnajdujemy następującą krytykę łączenia kultu maryjnego z dawnym kultem duchów opiekuńczych: „…nie tylko zaś z pustoty zło czynimy, ależ i mieszamy niektóre czyste modlitwy z przeklętym ofiarowaniem bałwańskim, trzechświętej Bogurodzicy z rożanicami, ci, co stawiają tylko kucję, inni zaś trapezy (stoły ofiarne) zakonnego obiadu, co zowie się bezzakonną trapezą, przypisaną rodu i rożanicom na przegniewanie Boga”. Podobna krytyka łączenia dawnego kultu duchów opiekuńczych z obrzędowością chrześcijańską Wielkiego Tygodnia występuje w anonimowym kazaniu duchownego polskiego z początku XV w., „Są niektórzy, co nie myją umyślnie misek po obiedzie w uroczysty Wielki Czwartek, aby nakarmić dusze i inne duchy, co się nazywają ubożę; głupio wierząc, iż duch potrzebuje rzeczy cielesnych. Niektórzy zostawiają resztki umyślnie w misach po obiedzie jakoby dla nakarmienia dusz czy też pewnego demona, co się nazywa ubożę, ale to śmiechu warte, ponieważ często myślą głupcy i lekkomyślni, że to, co zostawili, zjada wymienione ubożę, które pielęgnują, bo jakoby przynosi szczęście, ale wtedy często przychodzi pies i – jak nie widzą – zjada te resztki”. Z kolei na inne zjawisko ludowego synkretyzmu religijnego zwracał uwagę Marcin z Urzędowa pisząc – w wielkim zielniku z końca XVI w. – co następuje: „…u nas w wilię św. Jana niewiasty ognie paliły, śpiewały, diabłu cześć i modły czyniąc, tego zwyczaju pogańskiego do tych czasów w Polszcze nie chcą opuszczać, ofiarowania z byliny czyniąc, wieszając po drzewach i opasując się nią, czynią sobótki, palą ognie, krzesząc je deskami, aby była prawie świętość diabelska, śpiewając pieśni, tańcując”.
Dalszym przeobrażeniom uległy zwłaszcza zachodnio- i środkowosłowiańskie wyobrażenia demoniczne w okresie XVI–XVIII w. U podstaw tych przeobrażeń tkwiły przemiany, jakie zaistniały w europejskiej kulturze umysłowej doby reformacji i kontrreformacji.
Epoka Odrodzenia, podejmując ideały humanizmu i reformacji, kształtowała nowy stosunek do życia i człowieka. Zrodziła „tytanów myśli i czynu” i przyczyniła się do rozwoju tzw. nauk tajemnych (astrologii, alchemii, okultyzmu, magii) oraz wiary w różnorodne moce nadprzyrodzone. Przedstawiciele nauk tajemnych poszukiwali recept na produkcję złota czy eliksiru wiecznej młodości, zajmowali się wywoływaniem duchów oraz układali horoskopy dla władców i warstwy panującej. Natomiast w szerokich kręgach społecznych szerzyła się zabobonna wiara we wszelakiego rodzaju praktyki tajemne, wróżby, gusła i działania magiczne oraz narastał paniczny lęk przed demonami piekielnymi i ich ziemskimi sojusznikami – czarownikami i czarownicami. Szczególne nasilenie tych zjawisk miało miejsce na ziemiach niemieckich po wojnie trzydziestoletniej.
W 1484 r. papież Innocenty VII ogłosił encyklikę „Summis desiderantium” potępiającą uprawianie czarów i współdziałanie z siłami nieczystymi. „Wiele osób – czytamy w tym dokumencie – męskiego i żeńskiego rodzaju, zapominając o zbawieniu duszy i wierze katolickiej, wdaje się z demonami (…) sprowadzając zniszczenie i zbrodnie za pomocą czarów, zaklęć i innych haniebnych wieszczbiarskich wykroczeń, skutkiem czego niszczeją i giną nowo narodzone dzieci, zwierzęta, plony pól, winnice i owoce w sadach, ponadto złe te istoty bólem i udręczeniem nawiedzają ludzi i zwierzęta, odbierają mężczyznom zdolność płodzenia, a kobietom poczęcia, przeszkadzają mężom i żonom wypełniać wzajemne obowiązki małżeńskie, wreszcie w bluźnierski sposób wypierają się wiary”.
Trzy lata później ukazało się głośne dzieło dwóch inkwizytorów Institorisa i Sprengera – „Malleus Maleficarum” („Młot na czarownice”). Autorzy, odwołując się do wspomnianej encykliki Innocentego VII, wzywali do podjęcia zdecydowanej walki z mocami piekielnymi, a zwłaszcza z ich ziemskimi popleczniczkami – czarownicami. Stronice tego dzieła przepojone są chorobliwą wprost nienawiścią do kobiet, które stanowić miały „…siedlisko wszelakiego zła już od zarania stworzenia” i tym samym uważane były za aktywne współuczestniczki „…szatańskiego spisku przeciw światu i rodzajowi ludzkiemu.” Tak więc „polowanie na czarownice” zostało zapowiedziane i wkrótce już miały zapłonąć stosy.
O dużej poczytności „Młota na czarownice” świadczy fakt, iż dzieło to miało w tym czasie największą ilość wydań i przekładów. Do utworu tego nawiązywali wszyscy późniejsi autorzy prac (z XVI–XVII, a nawet jeszcze i XVIII w.)poświęconych czarownictwu. „Czarownicy – pisał np. Trithanius w traktacie „Antipalus malefictorum” („Przeciwnik czarów”) z 1508 r. – to wstrętni ludzie, a zwłaszcza kobiety pośród nich. Wyrządzają one rodzajowi ludzkiemu nieobliczalne szkody, uciekając się do pomocy złych duchów i czarodziejskich napojów (…) Najczęściej przyprawiają ludzi o opętanie, rzucając ich na pastwę demonów, które ich dręczą wśród nieopisanych katuszy. Niestety liczba takich czarownic jest ogromna, w każdej połaci kraju i nawet w najmniejszej wiosce znaleźć można czarownice (…) Przez złośliwość tych kobiet umierają ludzie i bydło, a nikt nie pomyśli o tym, że dzieje się to poprzez te wiedźmy. Wielu ludzi nękają najsroższe choroby i nie zdają oni sobie sprawy, że są w mocy diabłów”.
W piśmiennictwie tego okresu wiele uwagi poświęcano kwestii przedstawienia obrazu demonologii piekielnej. Np. według koncepcji J. Weihera z połowy XVI w. w świecie działać miało 6666 legionów szatańskich, z których każdy składał się z 6666 demonów, całością zaś kierowała starszyzna diabelska z królem Belzebubem na czele. Z kolei autor anonimowego dzieła „Prawdziwy ognisty Smok albo władza nad duchami niebios i piekieł i nad mocarstwami ziemi i powietrza” dokonał następującej prezentacji najwyższej zwierzchności imperium piekielnego:
– Lucyper, cesarz,
– Belzebub, książę,
– Astaret, wielki mongoł,
– Lucifage, minister-prezydent,
– Satanachia, marszałek polny,
– Fleurety, nadworny mistrz,
– Nebires, podkomorzy,
– Bael, mistrz ceremonii,
– Aarel, wielki kwestarz,
– Marbas, marszałek sprawiedliwości,
– Pruslas, radca generalny królewszczyzny,
– Aamon, prezydent propagandy,
– Barkalos, prezydent warsztatów smołowych,
– Guseyn, prezydent rady szkolnej,
– Buer, prezydent kolegium handlowego,
– Vobis, pierwszy generalny adiutant cesarza,
– Balthim, drugi generalny adiutant cesarza,
– Pursan, trzeci generalny adiutant cesarza,
– Abiger, czwarty generalny adiutant cesarza,
– Lurey, generalny geniusz,
– Valefar, generał konnicy,
– Foran, generał konnicy,
– Ayperos, generał inżynierii,
– Nuberus, generał inżynierii,
– Glastaboras, kanclerz orderowy…
W tworzonym obrazie demonologii diabelskiej wskazać należy na dwie kwestie, które uzyskały następnie rozwinięcie w ludowych wierzeniach demonicznych. Pierwszą z nich była koncepcja hierarchizacji bytów diabelskich, drugą zaś ich indywidualizacja.
Analogiczne zjawiska wystąpiły również w tych krajach słowiańskich, które podlegały wpływom katolickim i protestanckim (zwłaszcza Polska i Czechy). Począwszy od połowy XVI w. przenikały do tych krajów zachodnioeuropejskie wierzenia o diabłach i czarownicach. Szczególną rolę w ich upowszechnianiu spełniała rodzima i przekładowa popularna literatura konfesyjna. W Polsce ukazują się wówczas takie pozycje, jak „Postępek prawa czartowskiego przeciw narodowi ludzkiemu” (Brześć 1570), Stanisława z Gór Poklateckiego „Pogrom, czarnoksięskie błędy, latawców zdrady i alchemickie fałsze” (Kraków 1595), „Młot na czarownice” w przekładzie s. Ząmbkowica (Kraków 1614), „Sejm piekielny” (1622), „Czarownica powołana abo krótka nauka i przestroga z strony czarownic” (Poznań 1639) itd. Ponadto dana problematyka podejmowana była także w wielu innych pracach, jak np., J. Haura
„Skład abo skarbiec znakomitych sekretów ekonomiej ziemiańskiej” (1689) czy pierwsza polska encyklopedia pióra B. Chmielowskiego – „Nowe Ateny albo Akademia wszelkiej sciencjej pełna, na różne tytuły jak na classes podzielona: mądrym dla memoriału, idiotom dla nauki, politykom dla praktyki, melancholikom dla rozrywki erygowana” (1746). W encyklopedii tej kwestiom czartologicznym poświęcony został obszerny rozdział pod znamiennym tytułem: „Jadów y czartowskich zdrad matka Thessalia, puszka Pandory pod pokrywką dobroci nieszczęść, chorób i śmierci pełna albo o czarcie, opętanych, czarnoksięstwie, czarach y upiorach scienda”. Rozwinięciem tego rodzaju literatury w XVIII w. stały się liczne drobne utwory (najczęściej anonimowe) odpustowo-jarmarczne poświęcone propagandzie miejsc cudami słynących (sanktuariów kultowych).
Utwory te zawierały także bogate informacje o działalności sił szatańskich, opętaniach, wróżbach i czarach.
Propagandzie wiary w złe moce piekielne służyła także sztuka sakralna, jak również widowiska o treści religijnej (szopki, jasełka) organizowane najczęściej z inicjatywy duchowieństwa. Wizja diabła, przedstawiana na malowidłach i w rzeźbach kościelnych, jak również poprzez postacie sceniczne, niewątpliwie bardzo silnie oddziaływać musiała na wyobraźnię prostego ludu, budząc w nim poczucie lęku i trwogi przed groźnymi siłami piekieł. Wszystko to łącznie z narastającymi wówczas wpływami kościoła na życie wsi, znacznie przyczyniło się do określonych przewartościowań w sferze wierzeń ludowych. Istotną cechą tych procesów było włączenie funkcjonujących wyobrażeń demonicznych i postaci pół demonicznych do kręgu rodziny istot diabelskich. W konsekwencji tego importowane z Europy Zachodniej diabły i czarownice zadomowiły się pod strzechą słowiańską, a ich wyobrażenia ulegały stopniowemu wtapianiu się w lokalne tradycje kulturowe. Doszło w ten sposób do ukształtowania się całej plejady wyobrażeń diabłów słowiańskich (szlacheckich, chłopskich, leśnych, wodnych, górskich, polnych, błotnych itp).
Propagowane w dobie Oświecenia hasła upowszechniania oświaty oraz zwalczania ciemnoty i zabobonów przyczyniły się do narastania krytycznego stosunku wobec zabobonnej wiary w diabły i czarownice. W rezultacie zaprzestano inkwizycyjnych „polowań na czarownice” i tym samym wygasły płomienie stosów. Jednakże idee oświeceniowe w bardzo nikłym tylko stopniu docierały do środowisk wiejskich i małomiasteczkowych. Środowiska te nadal podlegały przemożnym wpływom niezbyt wykształconego duchowieństwa parafialnego oraz szeroko kolportowanej literatury jarmarczno-odpustowej w dalszym ciągu propagującej wiarę w działanie sił piekielnych. Tak więc w ciągu XVIII–XIX w. nastąpiło ugruntowanie się pozycji wyobrażeń diabelskich w wierzeniach, kulturze obyczajowej, folklorze i sztuce ludów słowiańskich. Równolegle jednak sama postać diabła uległa pewnej metamorfozie. Z istoty groźnej, budzącej lęk i trwogę, przeobraził się on w istotę swawolną, psotliwą, głupkowatą i niekiedy śmieszną. Oczywiście mógł on w dalszym ciągu szkodzić człowiekowi, ale ten ostatni nie był już wobec niego bezradny; mógł go zwalczać, oszukiwać, a nawet wykorzystywać. Jak bowiem głosi ludowe porzekadło, „Nie taki diabeł straszny, jak go malują.”

Artykuł Świat słowiańskich duchów i demonów od lat fascynuje naukowców. Jedna z najważniejszych książek poświęconych polskiej demonologii. [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/swiat-slowianskich-duchow-i-demonow-od-lat-fascynuje-naukowcow-jedna-z-najwazniejszych-ksiazek-poswieconych-polskiej-demonologii-wideo/feed/ 0
Powstaje nowy film o prawdziwych początkach Polski. Co z mitem Wielkiej Lechii? https://niezlomni.com/powstaje-nowy-film-o-prawdziwych-poczatkach-polski-co-z-mitem-wielkiej-lechii/ https://niezlomni.com/powstaje-nowy-film-o-prawdziwych-poczatkach-polski-co-z-mitem-wielkiej-lechii/#comments Thu, 03 Jan 2019 07:00:03 +0000 https://niezlomni.com/?p=50510

Co działo się na ziemiach między Wisłą a Odrą w okresie, gdy miało się tam rozwijać słowiańskie imperium Wielkiej Lechii? Na to pytanie ma odpowiedzieć film "Z otchłani pradziejów". Gotowy już jest jego scenariusz - poinformował PAP jego twórca, Zdzisław Cozac.

"Nowy film ma być odpowiedzią na coraz bardziej popularną koncepcję istnienia imperium Wielkiej Lechii, którego jakoby jesteśmy spadkobiercami w linii prostej"

- wyjaśnił w rozmowie z PAP reżyser filmów popularnonaukowych o historii Polski Zdzisław Cozac.

Twórca poinformował PAP, że scenariusz jest już gotowy; wybrano również miejsca zdjęciowe. Jednocześnie Cozac cały czas śledzi prace wykopaliskowe, które rozpoczną się lub będą kontynuowane w przyszłym roku. Teraz czeka na decyzje dotyczącą finansowania produkcji ze strony resortu nauki. "Jeśli będzie pomyślna, zdjęcia rozpocznę już w styczniu - lutym" - zapowiada.

Jak przypomina Cozac, koncepcja słowiańskiego imperium zrodziła się w XIX w. Odżywała z różną siłą w różnych okresach, ale nigdy jeszcze nie zyskała takiej popularności, jak w ostatnich kilku latach.

"Objawia się to książkami o wielotysięcznych nakładach, dziesiątkami stron internetowych oraz filmów na YouTube"

- wylicza reżyser. Dodaje, że koncepcja ta pozostając w sprzeczności z ustaleniami nauki akademickiej, wpisuje się w nurt kontrkulturowy, który neguje naukę i "oficjalne" informacje.

"Środowisko historyków i archeologów długo nie reagowało na to zjawisko, jednak jego skala społeczna spowodowała, że coraz częściej słychać głosy uczonych o konieczności przeciwstawienia się tej fali pseudonaukowych publikacji"

- opowiada Cozac. Przekonuje, że przygotowywany przez niego film "umożliwi wyartykułowanie tego sprzeciwu".

Reżyser zapowiada, że w filmie przedstawi naukową interpretację pradziejów ziem Polski, od II tysiąclecia p.n.e. (kiedy to miała powstać Wielka Lechia) do czasów narodzin polskiej państwowości w X w.

"Fabuła filmu oparta jest o rzetelne źródła pisane, zabytki archeologiczne oraz badania genetyczne. Oczywiście, nie wszystko, co działo się na ziemiach między Wisłą a Odrą przed powstaniem naszego państwa można dokładnie ustalić, ale z pewnością nie ma tam śladów funkcjonowania imperium Lechitów"

- opowiada Cozac.

Pomysłodawca filmu ma nadzieję, że przyczyni się on do racjonalnego spojrzenia na legendarne dzieje Polski i upowszechni najnowsze interpretacje odkryć archeologicznych i źródeł pisanych dotyczących pradziejów ziem polskich, powszechnie podzielane w świecie nauki.

Według niego z planowanej produkcji widz dowie się, co rzeczywiście działo się na ziemiach między Wisłą a Odrą od epoki brązu do powstania państwa pierwszych Piastów.

W czasie tej filmowej opowieści, niejako "po drodze", obalane są filary pseudonaukowej teorii, mającej pozory naukowości, a wśród nich "skrywany" na Jasnej Górze poczet książąt i królów Wielkiej Lechii, Kronika Prokosza, runy słowiańskie, czy rzymska inskrypcja nagrobna lechickiego władcy

- wskazuje reżyser.

Konsultantem naukowym produkcji jest historyk i mediewista prof. Jerzy Strzelczyk z Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu, a partnerem merytorycznym - Instytut Archeologii i Etnologii PAN. Scenariusz powstał we współpracy z Romanem Żuchowiczem (autorem książki "Wielka Lechia. Źródła i przyczyny popularności teorii pseudonaukowej okiem historyka") i dr. hab. Błażejem Stanisławskim.

Zdzisław Cozac jest laureatem konkursu Popularyzator Nauki 2016, organizowanego przez serwis PAP - Nauka w Polsce oraz Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego w kategorii Media. Zrealizował szeroko nagradzany cykl "Tajemnice początków Polski", na który składają produkcje, dotyczące głównie średniowiecznej historii naszego kraju.

PAP - Nauka w Polsce

autor: Szymon Zdziebłowski

Artykuł Powstaje nowy film o prawdziwych początkach Polski. Co z mitem Wielkiej Lechii? pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/powstaje-nowy-film-o-prawdziwych-poczatkach-polski-co-z-mitem-wielkiej-lechii/feed/ 4
Sensacyjne odkrycie archeologów. To olbrzymia świątynia sprzed 7 tysięcy lat. ,,Najbardziej złożona konstrukcja tego typu” https://niezlomni.com/sensacyjne-odkrycie-archeologow-olbrzymia-swiatynia-sprzed-7-tysiecy-najbardziej-zlozona-konstrukcja-tego-typu/ https://niezlomni.com/sensacyjne-odkrycie-archeologow-olbrzymia-swiatynia-sprzed-7-tysiecy-najbardziej-zlozona-konstrukcja-tego-typu/#respond Wed, 08 Nov 2017 16:50:44 +0000 http://niezlomni.com/?p=44439

Ok. 120 m średnicy mają pozostałości olbrzymiej świątyni sprzed niemal 7 tys. lat, odkrytej w Nowym Objezierzu (Zachodniopomorskie). W jej wnętrzu czczono pamięć przodków, zawierano małżeństwa i świętowano zrównanie dnia z nocą – uważają archeolodzy.

"To najbardziej złożona konstrukcja tego typu znana z obszaru Polski"

- powiedziała PAP dr Agnieszka Matuszewska z Katedry Archeologii Uniwersytetu Szczecińskiego, członek zespołu badającego ten spektakularny zabytek.

Naukowcy ustalili, że główny element założenia stanowiły cztery dookolne rowy, natomiast jej centralna część była osłonięta przez trzy koncentryczne palisady. Do wnętrza prowadziły trzy bramy. Naukowcy określają tego typu budowle mianem rondeli.

Budowla położona jest w najwyższym punkcie w okolicy, gdzie dziś znajduje się pole uprawne. Zdaniem naukowców musiała być widoczna już z daleka, a z budowli roztaczał się widok na okolicę. Walory lokalizacji doceniono też współcześnie - obok rondela znajduje się maszt telekomunikacyjny.

Do tej pory w Polsce odkryto tylko trzy podobne struktury: w Wenecji pod Biskupinem, w Bodzowie koło Głogowa, a w ostatnich miesiącach - pod Oławą. Wszystkie, łącznie z nowo odkrytym, wzniesiono ok. 4800-4600 lat p.n.e. Jednak w obrębie żadnego z tych odkrytych w Polsce nie przeprowadzono na taką skalę wykopalisk. Archeolodzy zaznaczają, że to dopiero początek szeroko zakrojonych prac.

"Przeznaczenie rondeli nadal nie jest do końca jasne. Pełniły funkcje miejsca kultu, a jednocześnie forum spotkań lokalnych społeczności, które wspólnym wysiłkiem je budowały i utrzymywały. Można je też określić jako pierwsze w Europie monumentalne świątynie" - uważa dr Matuszewska. Według badaczki bardzo prawdopodobne jest, że wewnątrz nich świętowano zmiany pór roku.

Np. przez bramę północno-wschodnią wpadały promienie słońca wschodzącego w dniu zrównania dnia z nocą, co sygnalizowało bardzo ważny moment dla pradziejowych społeczności. Czczono tam też pamięć przodków, być może również zawierano małżeństwa albo rozsądzano ważniejsze spory sąsiedzkie – uważają badacze.

Dzięki badaniom geofizycznym wykonanym przez dr. Łukasza Pospiesznego z Instytutu Archeologii i Etnologii PAN w Poznaniu (które umożliwiają "zajrzenie" pod powierzchnię gruntu bez wbicia łopaty) archeolodzy uzyskali dodatkowe informacje na temat pradziejowej konstrukcji - zwłaszcza w miejscach, gdzie nie prowadzono wykopalisk. Dowiedzieli się też, że na południowy wschód od rondela mogą się znajdować kolejne konstrukcje.

"Być może jest to pozostałość pradziejowej osady, ale nie wiemy, czy z tego samego okresu, w którym funkcjonował rondel. Odpowiedź mogą przynieść przyszłe wykopaliska" - dodała archeolog.

Wewnątrz wszystkich rowów archeolodzy znaleźli bardzo rozdrobnione fragmenty naczyń ceramicznych. Wszystkie pochodzą z tego samego okresu, mają ok. 7 tys. lat. Z analiz prof. Lecha Czerniaka z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Gdańskiego wynika, że są to pozostałości po naczyniach bardzo dobrej jakości, w większości cienkościennych i zdobionych nakłuciami. Zdaniem naukowców nie można wykluczyć, że naczynia były wrzucane do rowów w czasie obrzędów.

Natomiast w dwóch wewnętrznych rowach archeolodzy odkryli fragmenty kości bydlęcych.

Dla archeologów pozostaje zagadką, dlaczego tak duża konstrukcja przestała być wykorzystywana po zaledwie ok. dwustu latach (w jej obrębie do tej pory nie odkryto fragmentów naczyń z innych okresów). Pod tym względem nowo odkryty rondel z woj. zachodniopomorskiego nie jest wyjątkiem – inne znane z terenu Europy też przestały funkcjonować ok. 4600-4550 r. p.n.e.

W Europie zlokalizowano dotąd nieco ponad sto trzydzieści rondeli, z których jedna trzecia znajduje się w Austrii. Pozostałe są na terenie dzisiejszych Węgier, Słowacji, Czech oraz Niemiec.

Rondel w Nowym Objezierzu odkrył w 2015 r. paralotniarz Norbert Pająk. Niezależnie od niego pozostałości konstrukcji zostały dostrzeżone w czerwcu 2016 r. przez archeologa Marcina Dziewanowskiego, który przeglądał zobrazowania satelitarne dostępne w serwisie Google Maps.

Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Artykuł Sensacyjne odkrycie archeologów. To olbrzymia świątynia sprzed 7 tysięcy lat. ,,Najbardziej złożona konstrukcja tego typu” pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/sensacyjne-odkrycie-archeologow-olbrzymia-swiatynia-sprzed-7-tysiecy-najbardziej-zlozona-konstrukcja-tego-typu/feed/ 0
Niezwykłe odkrycie monumentalnej konstrukcji sprzed 7 tys. lat. ,,To nie dzieło kosmitów ani istot nadprzyrodzonych” https://niezlomni.com/niezwykle-odkrycie-monumentalnej-konstrukcji-sprzed-7-tys-dzielo-kosmitow-ani-istot-nadprzyrodzonych/ https://niezlomni.com/niezwykle-odkrycie-monumentalnej-konstrukcji-sprzed-7-tys-dzielo-kosmitow-ani-istot-nadprzyrodzonych/#respond Mon, 16 Oct 2017 06:52:05 +0000 http://niezlomni.com/?p=43860

Kręgi w zbożu dostrzeżone pod Oławą (woj. dolnośląskie) - to kontury monumentalnej konstrukcji sprzed prawie 7 tys. lat. Chronił ją system rowów i palisad. O ustaleniach archeologów opowiada w rozmowie z PAP dr Mirosław Furmanek z Uniwersytetu Wrocławskiego.

fot. Wikipedia (ilustracyjne)

"Na jednym z pól pod Oławą ujrzeliśmy kręgi w zbożu. Nie są one jednak dziełem kosmitów ani istot nadprzyrodzonych. Jest to pozostałość monumentalnej konstrukcji drewniano-ziemnej, wznoszonej z mozołem, przy użyciu prostych narzędzi, przez nieznającą metalu społeczność z młodszej epoki kamienia"

- powiedział w rozmowie z PAP dr Mirosław Furmanek z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Wrocławskiego.

Konstrukcja powstała 4900-4600 lat p.n.e., ma zatem niemal 7 tys. lat. Jej zarysy są tak wyraźne, że jej pierwotny wygląd archeolodzy zrekonstruowali bez wbicia łopaty w ziemię.

Struktura składa się z podwójnego systemu rowów. Po ich wewnętrznej stronie znajdowała się centralna część obiektu, złożona z potrójnej palisady. Do wnętrza budowli prowadziły cztery regularnie rozmieszczone wejścia.

Według dr. Furmanka jest to tzw. rondel - typ konstrukcji bardzo rzadko spotykanej w naszym kraju. Do tej pory w Polsce odkryto tylko trzy podobne struktury: w Wenecji pod Biskupinem, w Bodzowie koło Głogowa, a w ostatnich miesiącach - pod Chojną w okolicach Szczecina.

Są to najstarsze przykłady monumentalnej architektury w Europie, określane najczęściej mianem centrów ceremonialnych lub świątyń.

Archeolodzy ustalili też wstępnie funkcję konstrukcji z Dolnego Śląska. "Najprawdopodobniej za zasłoną palisad odbywały się zróżnicowane obrzędy i rytuały. To specjalne miejsce w ówczesnym krajobrazie przyczyniało się do wzmacniania tożsamości i integracji grupowej, przekazywania wartości i wzorców zachowań oraz utrwalania pamięci społecznej" - sugeruje dr Furmanek.

Jak dodaje, nie można wykluczyć, że wejścia do kompleksu pełniły jednocześnie funkcje związane z obserwacjami astronomicznymi. Co oznacza, że całe założenie mogło być gigantycznym kalendarzem.

Miejsce to nie pełniło funkcji obronnych, "choć nie można wykluczać, że okoliczni mieszkańcy mogli się chronić za fortyfikacjami podczas zagrożenia" - zaznaczył naukowiec. - "W rzeczywistości funkcja rondeli była złożona i zapewne łączyła w sobie wszystkie te interpretacje".

Niektórzy traktują je jako centra redystrybucji dóbr - dodał.

Archeolodzy planują dalsze badania konstrukcji, na razie z wykorzystaniem metod nieinwazyjnych, m.in. geofizycznych (np. z zastosowaniem georadaru), dzięki którym bez czasochłonnych i kosztownych wykopalisk uzyskają dodatkowe informacje o konstrukcji.

Znaleziska dokonano latem w czasie rekonesansu lotniczego, w czasie którego poszukiwano nieznanych dotychczas stanowisk archeologicznych na terenie woj. opolskiego, dolnośląskiego i śląskiego. Projekt trwa od pięciu lat i jest finansowany ze środków Narodowego Centrum Nauki w ramach konkursu Sonata-Bis. Rozpoznanie lotnicze wykonali Piotr Wroniecki i Krzysztof Wieczorek.

Do tej pory zespół ten odkrył liczne, nieznane wcześniej ślady przeszłości człowieka, dawnej i nieco nowszej, w tym - średniowieczne założenia folwarczno-dworskie.

Autor: Szymon Zdziebłowski

Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Artykuł Niezwykłe odkrycie monumentalnej konstrukcji sprzed 7 tys. lat. ,,To nie dzieło kosmitów ani istot nadprzyrodzonych” pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/niezwykle-odkrycie-monumentalnej-konstrukcji-sprzed-7-tys-dzielo-kosmitow-ani-istot-nadprzyrodzonych/feed/ 0
Tajemnicze kręgi odkryte pod Cedynią. To nie jest efekt działalności cywilizacji pozaziemskich – to dzieło naszych przodków https://niezlomni.com/tajemnicze-kregi-odkryte-pod-cedynia-to-nie-jest-efekt-dzialalnosci-cywilizacji-pozaziemskich-to-dzielo-naszych-przodkow/ https://niezlomni.com/tajemnicze-kregi-odkryte-pod-cedynia-to-nie-jest-efekt-dzialalnosci-cywilizacji-pozaziemskich-to-dzielo-naszych-przodkow/#respond Mon, 04 Sep 2017 08:16:10 +0000 http://niezlomni.com/?p=43097

Paralotniarz podczas podziwiania z góry okolic Cedyni zauważył tajemnicze kręgi w zbożu. Takie odkrycia zawsze przywołują na myśl działanie obcych cywilizacji, ale archeolodzy ze Szczecina mają bardziej przyziemne wytłumaczenie. To dowód na istotne dzieło naszych przodków.

Paralotniarz odkrył kręgi dwa lata temu i powiadomił właściciela pola. Po roku na trop okrągłych obiektów wpadł też historyk-pasjonat Marcin Dziewanowski. On odkrył je na zdjęciach satelitarnych. Okazało się, że zabytek ma wielką wagę.

Tego typu obiekty dotychczas odkrywane były dużo bardziej na południe. Na Pomorzu Zachodnim znaleźliśmy je po raz pierwszy

– podkreślają historycy.

Nasza interpretacja idzie w tym kierunku, że są to pochodzące z neolitu obiekty, które nazywamy "rondele"

- powiedziała w rozmowie z Tvn24.pl Agnieszka Matuszewska z Katedry Archeologii Uniwersytetu Szczecińskiego.

[caption id="attachment_43098" align="alignleft" width="431"] fot. Motoparalotnie nad Odrą[/caption]

Dodała, że kręgi pochodzą najprawdopodobniej z okresu 4900-4600 przed naszą erą. Uważa, że mogły być miejscem kultu, tajemniczych obrzędów lub schronieniem. Dziewanowski twierdzi z kolei, że kręgi to pozostałość obserwatorium astronomicznego na wielką skalę.

Moim zdaniem to obserwatorium astronomiczne zbudowane dla dużej społeczności. Monumentalne i jedno z największych tego typu w Europie

– mówi Dziewanowski.

To odkrycie ma pomóc lepiej poznać dawne dzieje Pomorza Zachodniego. Matuszewska zdradziła, chociaż nie podała lokalizacji, że podobnego znaleziska dokonano w innym miejscu regionu.

To fundamentalne znalezisko dla poznania procesów kulturowych Pomorza Zachodniego

– opowiada TVN24 Dziewanowski.

 

Artykuł Tajemnicze kręgi odkryte pod Cedynią. To nie jest efekt działalności cywilizacji pozaziemskich – to dzieło naszych przodków pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/tajemnicze-kregi-odkryte-pod-cedynia-to-nie-jest-efekt-dzialalnosci-cywilizacji-pozaziemskich-to-dzielo-naszych-przodkow/feed/ 0
,,Tak doniosłego odkrycia nikt się nie spodziewał”. Do tej pory naukowcy nie znali takich budowli z tak wczesnego okresu. Teraz poznano kolejne zdumiewające szczegóły na temat osady sprzed 3,5 tys. lat [WIDEO] https://niezlomni.com/donioslego-odkrycia-nikt-sie-spodziewal-tej-pory-naukowcy-znali-takich-budowli-wczesnego-okresu-teraz-poznano-kolejne-zdumiewajace-szczegoly-temat-osady-sprzed-35-tys-la/ https://niezlomni.com/donioslego-odkrycia-nikt-sie-spodziewal-tej-pory-naukowcy-znali-takich-budowli-wczesnego-okresu-teraz-poznano-kolejne-zdumiewajace-szczegoly-temat-osady-sprzed-35-tys-la/#comments Sat, 26 Aug 2017 07:05:29 +0000 http://niezlomni.com/?p=42803

Była otoczona kilkumetrowym, kamiennym murem, a dostępu do niej broniła rozbudowana brama. Krakowscy archeolodzy poznają kolejne szczegóły unikatowej osady sprzed ponad 3,5 tys. lat w Maszkowicach (woj. małopolskie).


Osada odkryta przed kilku laty w Maszkowicach na Górze Zyndrama jest wyjątkowa w skali Europy Środkowo-Wschodniej. Do tej pory naukowcy nie znali przykładów monumentalnej architektury kamiennej z tego rejonu z tak wczesnego okresu - połowy II tysiąclecia p.n.e.

"Właśnie odkryliśmy główną bramę wraz z przylegającymi do niej murami"

- mówi w rozmowie z PAP kierownik wykopalisk, dr hab. Marcin S. Przybyła z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Archeolog zaznacza, że jest ona silnie zniszczona, również na skutek wydobywania z tego miejsca kamieni w okresie nowożytnym. Według miejscowej tradycji z pozyskanego stamtąd budulca wzniesiono m.in. kościół w pobliskim Łącku - wskazuje naukowiec. Mimo to dość wyraźnie rysują się fundamenty konstrukcji.

Odkryta w tym roku brama sprzed ponad 3,5 tys. lat wyglądała inaczej, niż analogiczne konstrukcje znane z okresu średniowiecza i czasów późniejszych. Zamiast wysokiej wieży czy baszty górującej nad wjazdem, przed bramą wzniesiono mury, przylegające prostopadle do głównego systemu fortyfikacji.

"Co ciekawe, główna brama wiodąca do pradziejowej osady pokrywa się częściowo ze ścieżką, którą mieszkańcy Maszkowic wjeżdżali przez całe stulecia na szczyt Góry Zyndrama, i którą też przez ostatnie kilka sezonów wychodziliśmy, aby prowadzić nasze wykopaliska"

- dodaje dr Przybyła.

https://youtu.be/kgmTkjgCDzU

W tym roku archeolodzy odkryli też kamienny chodnik, który przylegał do murów od wnętrza osady. Jego szerokość wynosiła 1,6 m. Wykonano go z takich samych bloków piaskowcowych, z jakich zbudowano mur grodziska. Część z bloków obrobiono, aby ludzie mogli przemieszczać się po równej powierzchni. Zdaniem badaczy chodnik biegnący wzdłuż muru był wykonany z kamienia najprawdopodobniej tylko w pobliżu głównej bramy, natomiast w innych partiach osady ułożono go z drewnianych dranic. Ten wniosek zrewidują dalsze badania.

Ufortyfikowana osada wzniesiona ok. 1750 r. p.n.e. powstała dzięki wdrożeniu gotowego planu budowlanego, który zrealizowano z wielkim rozmachem i nakładem pracy - sugeruje rozmówca PAP, powołując się na analizę dotychczasowych odkryć.

"Fortyfikacje broniące osady są o ponad dwa i pół tysiąca lat starsze od zabytków architektury romańskiej. Tym samym jest to najstarszy przykład kamiennego muru w dziejach budownictwa na ziemiach polskich"

- zaznacza.

Podobne, równie stare konstrukcje kamienne są w naszej części Europy nieznane. Naukowcy są przekonani, że dotyczący ich budowy know-how przybył wraz z osadnikami ze strefy śródziemnomorskiej lub nadadriatyckiej. Świadczą o tym również odkrywane fragmenty naczyń ceramicznych. Ich formy wskazują na kontakty ze społeczeństwami zamieszkującymi dorzecze środkowego Dunaju.

Tak doniosłego odkrycia nikt się nie spodziewał, bo archeolodzy badają stanowisko archeologiczne w Maszkowicach już od początku XX wieku. W trakcie ówczesnych wykopalisk natrafiono głównie na pozostałości osady zamieszkanej od 1000 do 50 roku p.n.e. Tymczasem okazało się, że pod nimi znajdują się jeszcze starsze relikty.

Według szacunków badaczy osada opustoszała nagle około 1550-1500 r. p.n.e. Brakuje jednak śladów po najeździe lub katastrofie. Co prawda mniej więcej w połowie okresu jej zamieszkania doszło do dużego pożaru. Drewniane domostwa jednak odbudowano - były co prawda większe niż wcześniejsze, ale wzniesiono ich już mniej. (PAP)

Szymon Zdziebłowski / źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Artykuł ,,Tak doniosłego odkrycia nikt się nie spodziewał”. Do tej pory naukowcy nie znali takich budowli z tak wczesnego okresu. Teraz poznano kolejne zdumiewające szczegóły na temat osady sprzed 3,5 tys. lat [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/donioslego-odkrycia-nikt-sie-spodziewal-tej-pory-naukowcy-znali-takich-budowli-wczesnego-okresu-teraz-poznano-kolejne-zdumiewajace-szczegoly-temat-osady-sprzed-35-tys-la/feed/ 1
,,Polska piramida” przebadana. Naukowcy zaskoczeni. ,,To musiało robić duże wrażenie” [WIDEO] https://niezlomni.com/polska-piramida-przebadana-naukowcy-zaskoczeni-to-musialo-robic-duze-wrazenie-wideo/ https://niezlomni.com/polska-piramida-przebadana-naukowcy-zaskoczeni-to-musialo-robic-duze-wrazenie-wideo/#comments Tue, 22 Aug 2017 07:50:07 +0000 http://niezlomni.com/?p=42574

O jego istnieniu w tym miejscu archeolodzy wiedzieli od wieku. Dopiero jednak w sierpniu 2017 roku przystąpili do dokładnych badań nad ,,polskimi piramidami". Byli zaskoczeni, w jakim jest stanie.

Potężny megalityczny grobowiec sprzed niemal 6 tysięcy lat znajduje się w Dolicach w województwie zachodniopomorskim. Archeolodzy odkryli go ponad 100 lat temu. Zaczęli badać metodą wykopaliskową dopiero latem 2017 roku. Przypuszczenia, że obiekt znajduje się w kiepskim stanie, nie potwierdziły się. Badacze odkryli, że większość głazów jest nienaruszona od tysięcy lat. Grobowiec nie został zniszczony, a jedynie przysypany ziemią.

Jego bardzo dobry stan zachowania zaskoczył nas wszystkich. Konstrukcja musiała robić duże wrażenie, gdyż w najwyższej części osiągała ponad 2 m wysokości

- mówiła doktor Agnieszka Matuszewska z Katedry Archeologii Uniwersytetu Szczecińskiego w rozmowie z RMF FM.

Budowla na planie trójkąta o długości ponad 70 metrów i wysokości 2 metrów, kryje najprawdopodobniej szczątki zmarłego członka starszyzny plemienno-rodowej ludu kultury pucharów lejkowatych sprzed 6 tysięcy lat. Poszukiwania komory grobowej odłożono na kolejny sezon wykopaliskowy. Konstrukcje w Dolicach są często określane mianem „polskich piramid” ze względu na monumentalny charakter.

Obiekty megalityczne są w Polsce odkrywane dopiero od kilku lat. Doktor Agnieszka Matuszewska z Katedry Archeologii Uniwersytetu Szczecińskiego wraz ze swoim zespołem wykorzystała do ich odnalezienia dane z lotniczego skanowania laserowego.

,,Polskie piramidy" zachowały się głównie w lasach. Najbardziej znane można obejrzeć w Sarnowie i i Wietrzychowicach (woj. zachodniopomorskie). Obie zostały zrekonstruowane po dokładnych daniach archeologicznych.

https://www.youtube.com/watch?v=RYlVMvjmA0s

https://www.youtube.com/watch?v=vrZAxhyQ1AQ

http://niezlomni.com/niezwykle-konstrukcje-terenie-polski-sa-starsze-niz-piramidy-trzeba-sie-nimi-chwalic-swiecie-brakuje-jednak-takich-ktorzy-widza-tym-pieniadze/

Artykuł ,,Polska piramida” przebadana. Naukowcy zaskoczeni. ,,To musiało robić duże wrażenie” [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/polska-piramida-przebadana-naukowcy-zaskoczeni-to-musialo-robic-duze-wrazenie-wideo/feed/ 1
Czy Imperium Lechitów pojawia się rzeczywiście na kartach Biblii? Oto wyjaśnienie https://niezlomni.com/imperium-lechitow-pojawia-sie-rzeczywiscie-kartach-biblii-oto-wyjasnienie/ https://niezlomni.com/imperium-lechitow-pojawia-sie-rzeczywiscie-kartach-biblii-oto-wyjasnienie/#comments Sat, 10 Jun 2017 07:05:09 +0000 http://niezlomni.com/?p=39812

Mitem, który obiegł ostatnio strony internetowe, jest rzekoma obecność imperium Lechii na kartach Biblii. Czy tak rzeczywiście było? Oto krótkie wyjaśnienie, które pokazuje, że takie twierdzenie nie ma oparcia w rzeczywistości.

na zdjęciu powyżej: spreparowana mapa z zaznaczonym Imperium Lechitów, która jest podawana jako dowód istnienia Lechii

Imperium Lechii jest jak skarb templariuszy i Święty Graal. W polskiej popkulturze pełni rolę niewyjaśnionej zagadki, która pobudza wyobraźnię i zachęca do tworzenia coraz to bardziej skomplikowanych konstrukcji myślowych. Na pierwszy rzut oka wydają się one być uzasadnioną chęcią stawiania nauce pytań, jednak przy bliższym poznaniu okazują się jedynie sprytną erystyką, bazującą na niewiedzy odbiorców.

Jednym z ulubionych chwytów tzw. turbosłowian są pseudonaukowe zabawy lingwistyczne, które mają udowadniać, że nazwa lub pojęcie Lechii istniało setki lat przed naszą erą. Dociekania zazwyczaj zdają się być erudycyjne, sprawnie łączą w logiczny ciąg różne elementy językoznawcze, sęk w tym, że na ogół w dużej części zmyślone i nieprawdziwe. Bez szczegółowej wiedzy na temat języka trudno te mity zweryfikować. Jedną z takich legend jest rzekome występowanie Imperium Lechitów na kartach Starego Testamentu, co miałoby być dowodem nie tylko na jego istnienie, ale i rozległość. Wszak bohaterowie Pisma starożytnej Lechii prawie dotykają, bezpośrednio z nią graniczą, a więc śmiało można jej granice rysować gdzieś wśród pagórków i pustyń Żyznego Półksiężyca.

[caption id="attachment_39814" align="alignright" width="428"] Lech I - legendarny władca Polski[/caption]

Lechia w Biblii?

Na stronach i forach, gdzie prezentowane są lechickie teorie, wspomina się o dwóch miejscach, w których w Biblii występuje Lechia. Czytamy o niej w 2 Księdze Samuela i Księdze Sędziów. W księdza Samuela Szamma, syn Agego z Hararu pobił zebranych tam Filistynów. Wspominany fragment brzmi następująco:

Pewnego razu zebrali się Filistyni w Lechi. Była tam działka pola pełna soczewicy. Kiedy wojsko uciekało przed Filistynami, on pozostał na środku działki, oswobodził ją i pobił Filistynów. Pan sprawił wtedy wielkie zwycięstwo (2 Księga Samuela 23,11-12)

Nieco więcej o tajemniczej Lechii poczytać możemy w Księdze Sędziów. Na jej terenie więziony miał być tam Samson, który tam też rozprawił się z Filistynami oślą szczęką. Tam powstać miało źródło En-Hakkore. Fragment ten brzmi następująco:

Wybrali się następnie Filistyni, aby rozbić obóz w Judzie, najazdy zaś swoje rozciągnęli aż do Lechi. Rzekli wtenczas do nich mieszkańcy Judy: «Dlaczego wystąpiliście przeciwko nam?» «Przyszliśmy pojmać Samsona – odpowiedzieli – aby mu odpłacić za to, co nam uczynił». Trzy tysiące mieszkańców Judy udało się wówczas do Samsona na szczyt góry skalistej w Etam ze słowami: «Czy nie wiesz, że Filistyni zawładnęli nami? Cóżeś nam uczynił?» Odpowiedział im: «Uczyniłem im to samo, co oni mnie uczynili». «Przy szliśmy cię związać – rzekli do niego – i oddać w ręce Filistynów». Odparł na to Samson: «Przyrzeknijcie mi, że sami nie targniecie się na mnie». «Nie! – odrzekli – zwiążemy cię tylko i oddamy w ich ręce, ale cię nie zabijemy». Związali go więc dwoma nowymi powrozami i sprowadzili ze skały. Gdy tak znalazł się w Lechi, Filistyni krzycząc w triumfie wyszli naprzeciw niego, ale jego opanował duch Pana, i powrozy, którymi był związany w ramionach, stały się tak słabe jak lniane włókna spalone ogniem, a więzy poczęły pękać na jego rękach. Znalazłszy więc szczękę oślą jeszcze świeżą, wyciągnął po nią rękę, uchwycił i zabił nią tysiąc mężów. Rzekł wówczas Samson:
«Szczęką oślą ich rozgromiłem.
Szczęką oślą zabiłem ich tysiąc»

Gdy przestał mówić, odrzucił szczękę i nazwał to miejsce Ramat-Lechi. Następnie odczuł wielkie pragnienie i zwrócił się do Pana modląc się: «To Ty dokonałeś wielkiego ocalenia ręką swego sługi, a oto teraz albo przyjdzie mi umrzeć z pragnienia, albo wpaść w ręce nieobrzezanych». Wtenczas Bóg rozwarł szczelinę, która jest w Lechi, tak że wyszła z niej woda. [Samson] napił się jej i wróciły mu siły i ożył. Oto dlaczego nazwano to źródło En-Hakkore. Istnieje ono w Lechi do dnia dzisiejszego (Księga Sędziów 15, 9-19)

[caption id="attachment_39815" align="alignleft" width="329"] Samson i Dalia. Biblijny Samson miał pokonać Filistynów na wzgórzu, nazwanym później Lechi. Oznaczało to oślą szczękę, przy pomocy której rozprawił się z przeciwnikami[/caption]

Jeśli przeczytamy pobieżnie obydwa fragmenty w istocie nasuwa się pytanie skąd słowo „Lechia” w Piśmie Świętym. Zarówno Księga Sędziów jak i 2 Księga Samuela mogły zostać ostatecznie zredagowane w podobnym czasie. Historycy wskazują, że było to najpewniej około VI wieku p.n.e. Wskazane fragmenty są zatem zapisem świadomości ówczesnych mieszkańców Izraela. Dodać należy jednak, że większość historii powstawała już wcześniej, a pierwsze fragmenty Księgi Sędziów mogą sięgać nawet XII wieku p.n.e.

Zagadka wyjaśniona w przypisie

[caption id="attachment_39813" align="alignright" width="399"] Tytułowa strona Biblii Jakuba Wujka, wydanej w 1599 r.[/caption]

Od czego zatem zacząć analizę? Od najbardziej banalnego stwierdzenia, że refleksję na temat występowania Lechii w Piśmie opieramy na całkiem współczesnym tłumaczeniu. Tak, teorie turbosłowiańskie nie sięgają do oryginałów, ale opierają się na Biblii Tysiąclecia wydanej w Polsce 1965 roku. Było to pierwsze całościowe tłumaczenie biblijne od czasów Biblii Jakuba Wujka.

Dodatkowo – w przeciwieństwie do XVI-wiecznego jezuity – tłumaczenie oparto nie na łacińskiej Wulgacie, ale tekstach oryginalnych, zatrudniając potężne zespoły tłumaczy sprawnych w starożytnych językach Bliskiego Wschodu. Biblię opatrzono także historycznymi komentarzami wyjaśniającymi kontekst pewnych pojęć. Przy tłumaczeniu starano się też jak najsilniej zachować pierwotne brzmienie tekstów, w niektórych miejscach jedynie treść ugrzeczniając, aby mógł on służyć do celów sakralnych (dlatego np. dla świętego Pawła troski życia codziennego to „śmieci”, a nie „gówno” jak pisał oryginalnie).

W zasadzie na tym moglibyśmy zakończyć naszą analizę, bo tłumacze postanowili wyjaśnić nam znaczenie owej tajemniczej Lechii. W Księdze Sędziów przy słowie „Ramat-Lechi” znajduje się przypis, w którym nazwa ta tłumaczona jest jako Wzgórze Szczęki. Słowo „ramat” faktycznie oznacza wzgórze, występuje chociażby w nazwie znanych z współczesnej historii Wzgórz Golan, których hebrajska nazwa brzmi: Ramat HaGolan (רמת הגולן).

W słownikach hebrajskich bez trudu odnaleźć można też słowo „lechi” (לחיים), które tłumaczone jest tam jako „policzki”, „szczęki”, „jama ustna”. W wersji hebrajskiej Starego Testamentu zapis występującej we wskazanych fragmentach „Lechii” jest dokładnie taki jak słowa oznaczającego „szczękę”, choć w tym przypadku pełni rolę nazwy własnej. Można go zresztą spotkać w wielu innych miejscach Pisma, między innymi w Księdze Powtórzonego Prawa we fragmencie dotyczącym składania ofiar. Czytamy w nim:

Takie zaś będzie prawo kapłanów wobec ludu, wobec składających rzeźną ofiarę: jeżeli to będzie wół czy owca, to odda się kapłanowi łopatkę, obie szczęki i żołądek (אִם־שֶׂה וְנָתַן לַכֹּהֵן הַזְּרֹעַ וְהַלְּחָיַיִם וְהַקֵּבָה׃ וְזֶה יִהְיֶה מִשְׁפַּט הַכֹּהֲנִים מֵאֵת הָעָם מֵאֵת זֹבְחֵי הַזֶּבַח אִם־שׁוֹר)

Co na to Wulgata?

Nie można zatem mieć wątpliwości, że chodzi tutaj o „szczękę”, nie zaś Lechię – państwo, którego nazwa miałaby pochodzić od Lechia, plemienia Lechitów, bądź – jak sugerują wyznawcy teorii lechickich – od słowa „lach” rzekomo oznaczającego „Pana”. Sprawę wyjaśnia zresztą łacińskie tłumaczenie Pisma Świętego – Wulgata. W jednym z fragmentów Księgi Sędziów czytamy:

Igitur ascendentes Philisthiim in terram Juda, castrametati sunt in loco, qui postea vocatus est Lechi, id est, Maxilla, ubi eorum effusus est exercitus.

Zwrócić należy uwagę w szczególności na część zdania qui postea vocatus est Lechi, id est, Maxilla (które to miejsce nazwane zostało później Lechi, to znaczy „szczęka”). Łaciński tłumacz zatem sam wyjaśnia nam pojęcie Lechi. Opierający się na Wulgacie Jakub Wujek fragment ten tłumaczy natomiast tak:

Przyciągnąwszy tedy Philistynowie do ziemie Juda, położyli się obozem na miejscu, które potem nazwano Lechi, to jest czeluść: gdzie się ich wojsko było rozłożyło.

O ile współcześnie słowo „czeluść” oznacza najczęściej głęboką jamę, ciemną przepaść lub głębinę, o tyle w języku staropolskim używano tego pojęcia również w kontekście „szczęki” czy szerzej „paszczy zwierząt”. Podobnie zresztą słowo „szczęka” tłumaczy protestancka (powstałą w połowie XVI wieku) Biblia Brzeska, która także we fragmencie o Samsonie i jego wyczynie nazywa ją „czeluścią”. I w tym przypadku nie ma wątpliwości, że biblijna Lechia nie ma nic wspólnego z mitycznym państwem Słowian.

Lechi – miasto w Judzie

Czym zatem jest biblijne Lechi? Miastem w Judzie, którego etymologia opisana jest w Księdze Sędziów. Dowiadujemy się z niej, że Filistyni w pogoni za Samsonem dotarli do miejsca, które później nazwano „Lechi”. Samson ukrył się w górach, lecz mieszkańcy przyszłej Lechi, nie mogąc znieść ucisku ze strony Filistynów, przyszli do jego kryjówki by prosić, aby sam oddał się w ręce najeźdźców. Samson pozwolił się związać i zszedł do obozu filistyńskiego. Tam zerwał pęta, pochwycił leżącą świeżą szczękę osła i nią zabił tysiąc żołnierzy wroga. Na pamiątkę tego wydarzenia – do owej szczęki osła – miejsce nazwał Ramat-Lechi. Fragment z 2 Księgi Samuela odnosi się zatem do tego samego miasteczka, którego nazwa objaśniona jest w Księdze Sędziów, a nie do mitycznego państwa Lechitów.

Przykład „biblijny” obnaża zatem metody stosowane przez wyznawców Imperium Lechickiego. Luźny stosunek do źródeł, wybiórcze traktowanie tłumaczeń i przypisywanie im cech tekstu oryginalnego, brak pogłębionych studiów nad zagadnieniami lingwistycznymi, operowanie prostymi skojarzeniami, które z pozoru wyglądają logicznie, choć wiele logiki w sobie nie mają, brak znajomości języków, których znaczeń rzekomo się doszukują, a także przekonanie, że czytelnicy nie mają dostępu do słowników. Przekonanie zresztą dość słuszne, bo najczęściej teorie te przemycane są w natłoku informacji i rzadko weryfikowane. Przykład „wątku biblijnego” nakazuje jednak z ogromnym krytycyzmem podchodzić do wszystkich teorii lechickich, bo są zwyczajnym badawczym oszustwem, który udaje jedynie poważne pytania naukowe.

Sebastian Adamkiewicz, źródło: Histmag.org

Wolna licencja – ten materiał został opublikowany na licencjiCreative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

Artykuł Czy Imperium Lechitów pojawia się rzeczywiście na kartach Biblii? Oto wyjaśnienie pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/imperium-lechitow-pojawia-sie-rzeczywiscie-kartach-biblii-oto-wyjasnienie/feed/ 5
Dno jeziora pełne starożytnych cudów. Odnaleziono setki niezwykle cennych przedmiotów. ,,To pozostałości dawnych rytuałów” https://niezlomni.com/dno-jeziora-pelne-starozytnych-cudow-odnaleziono-setki-niezwykle-cennych-przedmiotow-pozostalosci-dawnych-rytualow/ https://niezlomni.com/dno-jeziora-pelne-starozytnych-cudow-odnaleziono-setki-niezwykle-cennych-przedmiotow-pozostalosci-dawnych-rytualow/#respond Fri, 14 Apr 2017 09:49:54 +0000 http://niezlomni.com/?p=37316 Jezioro Nidajno w Czaszkowie (woj. warmińsko-mazurskie): po wieloletnich badaniach archeolodzy odnaleźli wiele niezwykłych przedmiotów. Dno mazurskiego jeziora pełne jest np. setek ozdób czy fragmenty szklanego…

Artykuł Dno jeziora pełne starożytnych cudów. Odnaleziono setki niezwykle cennych przedmiotów. ,,To pozostałości dawnych rytuałów” pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/dno-jeziora-pelne-starozytnych-cudow-odnaleziono-setki-niezwykle-cennych-przedmiotow-pozostalosci-dawnych-rytualow/feed/ 0
Niezwykłe konstrukcje na terenie Polski. „Są starsze niż piramidy. Trzeba się nimi chwalić na świecie”. Nie brakuje jednak takich, którzy widzą w tym tylko pieniądze [WIDEO] https://niezlomni.com/niezwykle-konstrukcje-terenie-polski-sa-starsze-niz-piramidy-trzeba-sie-nimi-chwalic-swiecie-brakuje-jednak-takich-ktorzy-widza-tym-pieniadze/ https://niezlomni.com/niezwykle-konstrukcje-terenie-polski-sa-starsze-niz-piramidy-trzeba-sie-nimi-chwalic-swiecie-brakuje-jednak-takich-ktorzy-widza-tym-pieniadze/#respond Tue, 11 Apr 2017 05:50:45 +0000 http://niezlomni.com/?p=37110

Egipcjanie mogą pochwali się piramidami, ale w Polsce są starsze budowle. To grobowce megalityczne na Pomorzu, o które trzeba jednak zadbać. Naukowcy i lokalni mieszkańcy chcą przeciwdziałać rozkradaniu i niszczeniu mających po ponad 5 tysięcy lat obiektów.

Największe zgromadzenie grobowców znajduje się w okolicach rzeki Łupawy koło Słupska. Mieszkańcy tych terenów wraz z naukowcami zamierzają zadbać, by więcej ich nie niszczono. Starają się o utworzenie Parku Kulturowego, by zatrzymać proces rozkradania konstrukcji. Najwięcej szkód wyrządzają osoby, które kradną kamienie. Elementy grobowców mają sporą wartość jako materiał budowlany.

Megalityczne grobowce budowano z ogromnych kamieni, które mają nawet po dwa metry. Największa konstrukcja w całości ma zaś aż 56 metrów.

One są starsze niż piramidy w Egipcie. Powinniśmy się nimi chwalić nie tylko w Polsce, ale i na świecie

- powiedział archeolog, doktor habilitowany Jacek Wierzbicki z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Grobowce w środku były wypełnione kamieniami, a z góry przykryte warstwą ziemi. W środku składano ciało tylko jednej osoby. Naukowcy uważają, że musiała to być bardzo ważna persona dla społeczności, skoro wkładano tyle trudu, by ją godnie pochować.

Na pewno nie udało nam się znaleźć wszystkich zachowanych grobowców. To było dość skomplikowane w przeszłości, bo te miejsca zarastały przez lata zielenią. Teraz mamy możliwość skanowania lasu z wysokości, z samolotu czy satelity i przy dobrym programie komputerowym i odpowiedniej wiedzy naukowej może takie miejsca odnaleźć

- stwierdził doktor Wierzbicki, który dodał, że do tej pory odnaleziono około 80 grobowców.

źródło: Radio Gdańsk

https://www.youtube.com/watch?v=J35wWqxYLqU

Artykuł Niezwykłe konstrukcje na terenie Polski. „Są starsze niż piramidy. Trzeba się nimi chwalić na świecie”. Nie brakuje jednak takich, którzy widzą w tym tylko pieniądze [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/niezwykle-konstrukcje-terenie-polski-sa-starsze-niz-piramidy-trzeba-sie-nimi-chwalic-swiecie-brakuje-jednak-takich-ktorzy-widza-tym-pieniadze/feed/ 0