Poniżej fragment wywiadu, który Rafał Otoka-Frąckiewicz przeprowadził dla miesięcznika Uważam Rze Historia z Waldemarem Piaseckim, przyjacielem, współpracownikiem i biografem Jana Karskiego.
Kuroń jest chyba jedyną postacią z lewicy laickiej, która po 1989 r. powiedziała, że nie tak miało być z Solidarnością.
Przepraszał za Solidarność. Tak było. On nie miał problemu, żeby powiedzieć, że się z czymś nie zgadza. Podobnie Karski. Kiedyś wyszła książka, nie będziemy autora wymieniać, że warto być uczciwym. Karski popatrzył, przejrzał i powiedział: „No wiesz, moim zdaniem TRZEBA być uczciwym”. Cała recenzja.
Jakie łączyły go stosunki z autorem?
Kiedy Karski nie poparł Wałęsy, Bartoszewski, który był w komitecie wyborczym Wałęsy, i Nowak-Jeziorański przygotowali „list towarzyszy z Polski podziemnej”. Otwarty. Napisali, że Karski po prostu zdradził ideały Polski podziemnej. Próbowali to opublikować w wielu pismach. Opublikowali ostatecznie tylko w „Rzeczpospolitej”. To Karskiego bardzo zabolało, bo ten list podpisali także: Korbońska, Pomian i Żenczykowski. Później ta trójka przeprosiła Karskiego, ale dwaj wcześniej wymienieni nigdy tego nie zrobili.
Czyli od tego czasu nie miał już z nimi kontaktu?
Żadnego. Już do śmierci ręki im nie podał. Dobrze wiem, jak przeżywał tę zniewagę publiczną.
To rzuca dość ponure światło na Bartoszewskiego i Jeziorańskiego, którzy w imię polityki, propagandy, byli w stanie rzucać najcięższe oskarżenia.
Obaj byli w komitecie wyborczym Wałęsy, który przegrał. Karski natomiast przybył na zaprzysiężenie Kwaśniewskiego. Tego, być może, było już dla nich za wiele…
(73169)
No cóż, prawdziwek…
Bartoszewski nie był bohaterem mojej bajki ale w tym przypadku zachował się jak trzeba.
Jak mozna być z wolnionym na stan zdrowia z auszwitz. I tacy ludzie dostali się do władzy za przyzwoleniem WSŁESY. Ludzie ktorzy walczyli z komuną byli internowani katowani nigdy nie byli u władzy bo przeszkadzalo to Wałesie ludzie którzy lepiej sie zasłużyli Polsce niz ten dupowłaz .ludzie niezłomni ludzie odwazni a taki korek ich podzielił.
O Bartoszewskim, Cyrankiewiczu, dużo wiedział także,Rotmistrz Pilecki,co robili oni w Oświęcimiu !!! Nic dziwnego,że Bartoszewski,nie chciał przyznać jako jedyny ,będąc w Kapitule, Order Orła Białego,rotmistrzowi,bohaterowi ,zamordowanego przez łajdactwo ubeckie i do dziś nie odnalezionego !!! Sam Bartoszewski przyznał się w wywiadzie dla jakiś mediów,pewnie antypolskich,że w czasie wojny bał się bardziej Polaków,niż Niemców i to zdanie wszystko mówi,o nim !!
Jestem byłym więźniem Kl.Auschwitz z II transportu tarnowskiego 30/31 Vlll.40. W tym roku mija 75 lat od wyzwolenia tego obozu. Jestem prawdopodobnie jednym z ostatnich żyjących jeszcze b.więźniów i mam jedną prośbę. Nie starajcie się z lekkim sumieniem osądzać b. więźniów, którzy po wyzwoleniu osiągnęli wysoką pozycję społeczną lub polityczną, powołując się na ich przeszłość obozową. Tak się składa, że znałem ich prawie wszystkich i przypisywane im zdarzenia nie przystawały w większości przypadków do prawdy obozowej. Np. przypisywanie jednemu z nich słów: „przesłuchanie w Gestapo/ UB było gorsze jak Auschwitz” – to mógł powiedzieć ktoś, kto nigdy w żadnym obozie nie był. TO SĄ OKOLICZNOŚCI NIE PORÓWNYWALNE. Nigdy tego nie róbcie. Moim zdaniem należy ludzi oceniać w oparciu o fakty – czy per saldo zrobili więcej dobrej czy złej roboty dla Polski. A propos’ , skąd się wzięła nazwa obozu Oświęcim a nie Auschwitz. Bo w 1940/41 nikt nie wiedział o firmowej-niemieckiej nazywającej się Auschwitz i gdzie to jest. Wiedziano o miejscowości Oświęcim i z tą miejscowością kojarzono położenie obozu. Zresztą nawet po wojnie mówiono o b.więźniach tego obozu „Oświęcimiacy” a spróbujcie wymówić to określenie z nazwy niemieckiej.