Wrażliwość to nie choroba! „Przerwana lekcja muzyki” Susanna Kaysen. [WIDEO]

w Książki


Zachęcamy do obserwowania strony na Twitterze

Wrażliwa, mająca problemy emocjonalne, nie potrafiąca odnaleźć się w otaczającym ją świecie Susanna po próbie samobójczej zostaje umieszczona przez swoich rodziców w szpitalu psychiatrycznym.

Rozpoznane zostaje u niej występowanie osobowości borderline. Początki szpitalnego życia są dla Susanny bardzo trudne, nie potrafi się pogodzić z rygorem, który zostaje jej narzucony już pierwszego dnia. Dziewczyna spotyka tu całą gamę barwnych charakterów i zaburzeń – od kleptomanki Giorginy przez molestowaną seksualnie, uzależnioną od valium i kurczaków Daisy, oszpeconą w trakcie pożaru Polly, aż po dominującą, żywiołową socjopatkę Lisę. Susanna szybko orientuje się, że bycie wzorową pacjentką nie jest tu mile widziane – kwitnie nielegalny handel valium, niesfornej Lisie zdarzają się ucieczki, a pielęgniarka Val lubi przymykać oko, na niektóre przewinienia.
Na podstawie książki nakręcono kultowy już film pod tym samym tytułem z Winoną Ryder, Angeliną Jolie, Brittany Murphy i Whoopi Goldberg.

Susanna Kaysen, Przerwana lekcja muzyki, Wyd. Replika, Poznań 2022. Książkę można nabyć na stronie Wyd. Replika.

ROZDZIAŁ I

Ku topografii wszechświata równoległego

Ludzie pytają: jak tam trafiłaś? W rzeczywistości chcą wiedzieć, czy ich może spotkać to samo. Nie potrafię dać odpowiedzi na to ukryte pytanie. Mogę powiedzieć jedno: to nie jest trudne.

Tak jak nietrudno jest ześlizgnąć się w objęcia wszechświata równoległego. Tyle ich jest wokół nas: świat obłąkańców, świat przestępców, świat niepełnosprawnych, świat konających, a może i świat zmarłych. Te światy istnieją równolegle obok naszego i są do niego podobne, ale nie są jego częścią.
Georgina, przyjaciółka, z którą dzieliłam szpitalny pokój, ześlizgnęła się błyskawicznie i absolutnie – jeszcze kiedy chodziła do trzeciej klasy ogólniaka. Siedziała w kinie, oglądając film, gdy nagle przez jej głowę przetoczyła się potężna fala ciemności. Cały świat zniknął jej z oczu na kilka minut. Wiedziała, że zwariowała. Rozejrzała się, chcąc sprawdzić, czy pozostałych widzów spotkało to samo, ale nie, wszyscy siedzieli spokojnie, pogrążeni w toczącej się na ekranie akcji. Wybiegła z kina, gdyż ciemność panująca w kinie połączona z ciemnością, jaka zapadła w jej głowie, była nie do zniesienia.
– I co potem? – zapytałam ją.
– Potem dużo ciemności – odpowiedziała.
Jednak większość ludzi przekracza granicę stopniowo, robiąc w delikatnej membranie rozpostartej pomiędzy tu i tam szereg nakłuć, zanim wreszcie ukaże się duże otwarcie. A któż potrafi oprzeć się, widząc otwarcie?
We wszechświecie równoległym prawa fizyki zostają zawieszone. Co leci w górę, niekoniecznie musi upaść, ciało w spoczynku wcale nie musi w spoczynku pozostawać, nie każda akcja wyzwala równorzędną i odwrotną reakcję. Również czas nie jest ten sam. Może pędzić w kółko, może płynąć wstecz, może też niepostrzeżenie przemknąć od teraz do kiedyś. Sama struktura molekularna ciała stałego jest bardzo płynna: stoły mogą się stać zegarami, twarzami albo kwiatami.
Jednak o tym wszystkim dowiadujesz się później.
Jeszcze jedną przedziwną cechą wszechświata równoległego jest to, że choć z zewnątrz pozostaje niewidzialny, to kiedy już trafi się do jego wnętrza, ciągle widać świat, z którego się przybyło. Świat ten niekiedy wygląda groźnie i potężnie, trzęsie się jak olbrzymia góra gęstej galarety, ale czasami jest zminiaturyzowany i maleńki, kusząco błyszczy i wiruje po swojej orbicie. Jednak w żadnym z obu tych przypadków nie sposób go nie zauważać.
Z każdej celi na Alcatraz widać przez okno San Francisco.
Taksówka
– Masz pryszcz – powiedział lekarz.
Miałam nadzieję, że nikt nie zauważy.
– Wyciskałaś go – ciągnął dalej.
Kiedy obudziłam się tamtego ranka – odpowiednio wcześnie, by nie spóźnić się na umówione spotkanie – mój pryszcz osiągnął ten stan uzasadnionej nadziei, w którym błagał wręcz o wyciśnięcie; wołał i wzdychał tęsknie do wolności. Oswobadzając go spod małej, białej kopułki, wyłuskując go do pierwszej krwistej kropelki, poczułam, że należycie spełniłam swój obowiązek. Zrobiłam wszystko, co dla pryszcza można było w tej sytuacji zrobić.
– Wyciskałaś, bo coś ci się w sobie nie spodobało – mówił dalej lekarz.
Przytaknęłam. Wyglądało na to, że będzie o tym mówił, dopóki nie przyznam mu racji, więc przytaknęłam.
– Masz chłopaka?
Znowu przytaknęłam.
– Sprawia ci kłopoty? – Tak naprawdę to nie było pytanie, właściwie tym razem on przytaknął za mnie. – Coś ci się w sobie nie spodobało – powtórzył. Uniósł się nagle zza biurka i ruszył w moim kierunku. Był ciemnym, dość tęgim mężczyzną, postawnym, z widocznym już brzuszkiem, pod którym zaciskał się pasek od spodni.
– Potrzebny ci odpoczynek – oświadczył.
Rzeczywiście, przydałby mi się odpoczynek, tym bardziej że musiałam bardzo wcześnie wstać, aby przybyć punktualnie na spotkanie (lekarz mieszkał daleko na przedmieściach), w dodatku dwa razy musiałam się przesiadać z pociągu na pociąg. Na domiar złego wkrótce miałam całą tę drogę odbyć z powrotem, jadąc do pracy. Już sama myśl o tym była bardzo męcząca.
– Nie sądzisz – pytał, stojąc ciągle nade mną – nie sądzisz, że potrzebny ci odpoczynek?
– Tak – odparłam.
Wyszedł wielkimi krokami do sąsiedniego pokoju, skąd po chwili usłyszałam rozmowę telefoniczną.
Później często myślałam o tych następnych dziesięciu minutach – moich ostatnich dziesięciu minutach. Coś podpowiadało mi, by wstać i wyjść – minąć drzwi, przez które tu weszłam, przejść kilka ulic do stacji kolejowej i poczekać na pociąg, który zabierze mnie do mojego ogarniętego problemami chłopaka, do pracy i sklepu ze sprzętem gospodarstwa domowego. Ale byłam zbyt zmęczona.
Lekarz wrócił wyraźnie zadowolony z siebie i bardzo czymś zaabsorbowany. Z jego oczu biła duma.
– Jest łóżko – obwieścił głośno. – Będziesz miała odpoczynek. Tylko parę tygodni, pasuje? – W jego głosie zabrzmiała pojednawcza, prosząca nuta. Odczułam lekki strach.
– Pójdę – powiedziałam. – W piątek.
Był wtorek. Pomyślałam, że do piątku może zdążę zmienić zdanie. On jednak zniżył się nade mną z tym swoim brzuszyskiem i rzucił dobitnie:
– Nie w piątek. Teraz.
Wydało mi się to trochę nierozsądne.
– Jestem umówiona na lunch – broniłam się.
– Zapomnij o tym. Nie pójdziesz na żaden lunch. Pójdziesz do szpitala – triumfował.
Na tych dalekich przedmieściach, przed ósmą rano, panował jakiś obezwładniający spokój. Żadne z nas nie miało już nic więcej do powiedzenia. Usłyszałam, jak pod dom doktora zajeżdża taksówka.
Ujął mnie pod łokieć – zaciskając wokół niego swoje grube, silne palce niczym kleszcze – i zdecydowanym krokiem wyprowadził z gabinetu. Nie wypuszczając mojej ręki, otworzył tylne drzwi samochodu i lekko popchnął mnie do środka. Przez chwilę jego wielka głowa znajdowała się razem ze mną w tylnej części taksówki. Zaraz jednak się cofnął i zatrzasnął drzwi.
Kierowca spuścił do połowy szybę.
– Dokąd?
– Szpital McLean – polecił lekarz, wskazując na mnie palcem. Stał pewnie na nogach, wyprostowany, na tle wjazdu do swego pięknego domu, bez kurtki, ani nawet marynarki, w ten chłodny poranek.
– I proszę nie pozwolić jej wysiąść po drodze – dodał. Oparłam głowę o podgłówek i zamknęłam oczy. Cieszyłam się, że nie muszę czekać na pociąg, że wracam do miasta taksówką.

(150)

Chcesz podzielić się z Czytelnikami portalu swoim tekstem? Wyślij go nam lub dowiedz się, jak założyć bloga na stronie.
Kontakt: niezlomni.com(at)gmail.com. W sierpniu czytało nas blisko milion osób!
Dołącz, porozmawiaj, wyraź swoją opinię. Grupa sympatyków strony Niezlomni.com

Redakcja serwisu Niezłomni.com nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zawartych w komentarzach użytkowników. Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Jednocześnie informujemy, że komentarze wulgarne oraz wyrażające groźby będą usuwane.
Ładowanie komentarzy Facebooka ...

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

*

Korzystając z formularza, zgadzam się z polityką prywatności portalu

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.