Imigranci bardzo chętnie trafiają do Wielkiej Brytanii. Od niedawno stosują sprawdzoną metodę przedostawania się do kraju marzeń. Brytyjskie służby są bezradne. Tym razem wykorzystują drogę morską.
Ten sposób imigranci przetestowali podczas pokonywania Morza Śródziemnego z Afryki do Włoch i Grecji. Teraz podobny manewr stosują na Kanale La Manche, a korzystają z tego przemytnicy ludzi. Uchodźcy, którzy chcą trafić do Londynu, Manchesteru czy Liverpoolu, wsiadają na kutry i są dowożeni na odległość 12 mil od brytyjskiego wybrzeża. Na tej granicy, gdzie nie sięga brytyjskie prawo, przesiadają się na łódeczki lub pontony i samodzielnie dopływają do brzegów. Taki manewr służy temu, by straż graniczna nie mogła nikogo odesłać. Wyprawa pontonem lub małą łódką w drogę powrotną to pewna śmierć. Dlatego Brytyjczycy przyjmują uchodźców, ale wiedzą jednocześnie, że tworzy to coraz większy problem.
Obserwujemy znaczne nasilenie się ruchu małych łodzi. Jeśli nie są to duże kutry i znajdują się blisko brzegu, nie mamy wyjścia – musimy ich ratować. To ruchliwa linia, którędy pływają duże statki, mogłoby dojść do wypadku
– przyznają brytyjscy funkcjonariusze.
Rząd w Londynie już zaapelował do Francji o pomoc i pilnowanie swoich granic, ale… Paryżowi taka sytuacja jest na rękę. Od dawna zmaga się z problemem, szczególnie w rejonie Calais.
(20350)