ZWZ – Niezłomni.com https://niezlomni.com Portal informacyjno-historyczny Sun, 03 Dec 2023 21:00:15 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.8 https://niezlomni.com/wp-content/uploads/2017/08/cropped-icon-260x260.png ZWZ – Niezłomni.com https://niezlomni.com 32 32 „Odeszli… Poszła za nimi w ryngrafie złotym wykuta – młodzieńcza Wola Zwycięstwa!”. Oddziałom Samoobrony 1943 r. https://niezlomni.com/odeszli-poszla-za-nimi-w-ryngrafie-zlotym-wykuta-mlodziencza-wola-zwyciestwa-oddzialom-samoobrony-w-dniu-swieta-zolnierza-1943-r/ https://niezlomni.com/odeszli-poszla-za-nimi-w-ryngrafie-zlotym-wykuta-mlodziencza-wola-zwyciestwa-oddzialom-samoobrony-w-dniu-swieta-zolnierza-1943-r/#respond Thu, 11 Jul 2019 01:42:19 +0000 http://niezlomni.com/?p=28633

"Miecz i Pług" był jedną z wielu konspiracyjnych organizacji, które działały podczas II wojny światowej.

"Ta początkowo lokalna grupa działająca na terenie Warszawy z czasem przekształciła się w ogólnopolska formację działającą na obszarze Generalnego Gubernatorstwa, ziemiach zachodnich włączonych do III Rzeszy i w Małopolsce Wschodniej. Odnosiła ona szczególne sukcesy na polu wydawniczym i wywiadowczym. Pozostając w opozycji do struktur wojskowych ZWZ-AK, działacze „Miecza i Pługa” podjęli próbę stworzenia szerokiego bloku organizacji podziemnych, które miały stanowić alternatywę dla struktur wojskowych Polskiego Państwa Podziemnego. Działania te spowodowały, iż kierownictwo „Miecza i Pługa” stało się obiektem zainteresowania oraz głębokiej penetracji ze strony gestapo i wywiadu sowieckiego. Pytanie, czy przywódcy „MiP” dopuścili się zdrady, wciąż pozostaje otwarte" - dr Rafał Sierchuła, Nowe Państwo.

13495256_1309130545781820_8521360633224905010_n

Więcej o "Mieczu i Pługu" przeczytasz TUTAJ.

Artykuł „Odeszli… Poszła za nimi w ryngrafie złotym wykuta – młodzieńcza Wola Zwycięstwa!”. Oddziałom Samoobrony 1943 r. pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/odeszli-poszla-za-nimi-w-ryngrafie-zlotym-wykuta-mlodziencza-wola-zwyciestwa-oddzialom-samoobrony-w-dniu-swieta-zolnierza-1943-r/feed/ 0
Niemiecka próba podboju Kosmosu. Odkryj sekrety miejsc, w których na terenie Polski tworzono bronie V! [WIDEO] https://niezlomni.com/niemiecka-proba-podboju-kosmosu-odkryj-sekrety-miejsc-w-ktorych-na-terenie-polski-tworzono-bronie-v-wideo/ https://niezlomni.com/niemiecka-proba-podboju-kosmosu-odkryj-sekrety-miejsc-w-ktorych-na-terenie-polski-tworzono-bronie-v-wideo/#respond Tue, 14 Mar 2017 21:11:08 +0000 http://niezlomni.com/?p=36308

Ze zdziwieniem stwierdziłem także, że brak jest książek na temat historii zakładów przemysłowych Górnego i Dolnego Śląska, w wielu przypadkach bardzo długiej i ciekawej - pisze tropiciel tajemnic historii i założyciel miesięcznika „Odkrywca" Marek Dudziak.

Wiosną 2014 roku Sławomir Kordaczuk – wicedyrektor Muzeum Regionalnego w Siedlcach − zaproponował mi wygłoszenie referatu na organizowanej przez niego w tym muzeum konferencji pod tytułem „Nie tylko Blizna i Sarnaki! Zabytki militarne z II wojny światowej na terenie Polski”. Towarzyszyła otwartej wystawie czasowej „Podlaskie ślady broni V-1 i V-2. Tak się zaczęła droga w Kosmos”, na której po raz pierwszy zaprezentowano największą w Polsce kolekcję części rakietowych przechowywanych w tej placówce, pochodzących głównie z terenu poligonu Neue Waffe koło Sarnak.

Postanowiłem zebrać posiadane materiały i przygotować wystąpienie poświęcone miejscom związanym z broniami V na ziemiach polskich. Miałem bowiem świadomość, że do tej pory nie mamy zbiorczego opracowania na ten temat. Wystąpienie to stało się następnie inspiracją i mobilizacją do przygotowania tej książki. Efekt mojej pracy jest teraz w Państwa rękach.

Przypomnieć należy, że broniami V nazywane są ich nowe rodzaje opracowane przez Niemców w czasie II wojny światowej. Nazwa pochodzi od pierwszej litery niemieckiego słowa „Vergeltungswaffe”, oznaczającego „broń odwetowa”.

Poszczególne jej projekty, wdrażane do produkcji, w powojennych publikacjach oznaczono kolejnymi cyframi. W niniejszym opracowaniu zajmuję się najbardziej znanymi: pociskiem rakietowym V-1, rakietą balistyczną klasy ziemia-ziemia V-2, działem V-3 i rakietami ziemia-ziemia „Rheinbote” V-4. Ich historia jest różna, tak jak i czas oraz miejsce ich powstawania.

Na terenie dzisiejszej Polski jest zaskakująco dużo szerzej nieznanych miejsc związanych z broniami V. To m.in.skutek nalotu lotnictwa alianckiego na poligon rakietowy w Peenemünde w nocy z 18 na 19 sierpnia 1943 roku. W jego efekcie postanowiono o przeniesieniu prowadzonych tam prac, między innymi na teren obecnej Polski. Zorganizowano tutaj również ośrodki szkoleniowe dla oficerów i żołnierzy przewidzianych do obsługi tych broni.

Wszystkie te miejsca podzieliłem na pięć grup:
1. Ośrodki szkoleniowe.
2. Poligony doświadczalne i ćwiczebne.
3. Docelowe kierunki lotu pocisków i rakiet oraz miejsca ich upadku.
4. Zakłady produkcji części i montażowe.
5. Stanowiska radiolokacyjne i obserwacyjne.

Przez wiele lat w Polsce o broniach V pisano niewiele, a badacze mieli niewielki dostęp do źródeł archiwalnych. Sytuacja zmieniła się diametralnie po 1989 roku. Zwiększyła się aktywność polskich historyków i regionalistów. Ujawniono nowe dokumenty, w tym meldunki Wywiadu Przemysłowego KG ZWZ/AK. Wydano znaczną liczbę książek na ten temat. Do tego dostrzeżono potencjał turystyczny, jaki drzemie w miejscach związanych z broniami V. W efekcie zagospodarowano i udostępniono turystom część poligonów w Bliźnie, Łebie oraz w Zalesiu koło Międzyzdrojów. Utworzono także trasę turystyczną na terenie fabryki materiałów wybuchowych i amunicji w Bydgoszczy oraz rozpoczęto prace badawcze i popularyzację terenu poligonu w Wierzchucinie. Powstała także stała ekspozycja w Muzeum Regionalnym w Siedlcach oparta na zbiorach części V-2 zgromadzonych dzięki ogromnej pracy Sławomira Kordaczuka – wicedyrektora tego muzeum.

Niestety brak w polskich zbiorach kompletnych egzemplarzy broni V lub konstrukcji służących do jej wystrzeliwania. Znajdziemy tutaj jedynie ich fragmenty zdobyte w różny sposób, przez żołnierzy AK w czasie II wojny światowej, jak i współcześnie przez poszukiwaczy militariów. Są to głównie części rakiet V-2. Jest ich jednak niewiele i pochodzą z egzemplarzy rozbitych na terenie Polski, głównie w okolicach Sarnak. Części pocisków V-1 jest jeszcze mniej. Jak pisałem powyżej, największe zbiory posiada Muzeum Regionalne w Siedlcach. Oprócz tego znajdziemy je w Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie, Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu oraz Pomorskim Muzeum Wojskowym w Bydgoszczy.


Pomimo znacznej liczby publikacji dotyczących historii powstania broni V i ich konstrukcji, niewiele jest informacji o pracach badawczych i produkcji tych broni na ziemiach polskich. Wynika to zapewne z bardzo skromnej ilości znanych na ten temat dokumentów. Podstawowym źródłem, na którym opierałem swoją pracę, są meldunki wywiadu przemysłowego Komendy Głównej ZWZ/ /Armii Krajowej opublikowane w 2000 roku przez Naczelną Dyrekcję Archiwów Państwowych, których fragmenty podaję na końcu książki. Istotnymi wskazówkami były dla mnie wspomnienia więźniów i pracowników przymusowych. Moją wiedzę poszerzały niektóre z publikacji wymienionych w bibliografii, w której starałem się zebrać jak najwięcej opracowań poruszających tematykę broni V. Polecam ich lekturę. Dodać także muszę, że o niektórych opisanych przeze mnie miejscach wspomina się wyłącznie w źródłach internetowych.

Ilość zebranych informacji cały czas jest dla mnie niesatysfakcjonująca. Nie wszystkie podane informacje mogłem zweryfikować. Mam świadomość, że część z nich może być nieprawdziwa, a także że lista podanych w książce miejsc jest niepełna. Nie mam jednak obecnie możliwości poszerzenia wiedzy i dlatego postanowiłem moją pracę wydrukować w obecnym kształcie. Jest ona w założeniu amatorską próbą zebrania dostępnej mi wiedzy. Chciałbym, aby była bazą do dalszych badań i poszukiwań. Uznałem przy tym, że warto choć skrótowo przypomnieć ciekawe historie zakładów, o których piszę.

Przyznać się przy tym muszę, że lokalizowanie w terenie wymienionych w książce zakładów było dla mnie wyjątkowo ciekawą podróżą w czasie. Okazywało się czasami, że podawane w publikacjach czy Internecie adresy są całkowicie błędne. Mam nadzieję, że te, które ja wskazuję, są już właściwe, choć co do kilku miejsc nie mam takiej pewności. Ze zdziwieniem stwierdziłem także, że brak jest książek na temat historii zakładów przemysłowych Górnego i Dolnego Śląska, w wielu przypadkach bardzo długiej i ciekawej. Niejednokrotnie byłem świadkiem ich rozbiórki i tym samym usuwania kolejnych zabytków architektury przemysłowej z powierzchni ziemi. W ten sposób znikają kolejne pomniki ważnej historii danej ziemi, co przy braku spisania ich dziejów skończy się zapewne całkowitym zatarciem pamięci o nich.

Jestem przekonany, że wszystkie opisane miejsca warte są uwagi i poznania ich historii. Proszę przy tym wszystkich ewentualnych krytyków o wyrozumiałość. Być może moja publikacja zmobilizuje ich do napisania własnego, lepszego opracowania.

Jestem także zobowiązany podziękować Sławomirowi Kordaczukowi, Piotrowi Laskowskiemu, Cezaremu Piotrowskiemu i Bogusławowi Wróblowi za poświęcony mi czas i udzieloną w trakcie pisania książki pomoc.

Muszę jeszcze zwrócić uwagę, że przy każdej opisywanej współczesnej nazwie miejscowości podaję również jej niemiecką nazwę z okresu II wojny światowej, współczesną przynależność administracyjną, wojenną nazwę omawianych zakładów, rodzaj prowadzonej w nich działalności związanej z broniami V, a także ustalony przeze mnie aktualny adres. Do tego każde opisywane miejsce ma przypisany, podany w nawiasie numer, umieszczony także dla ułatwienia lokalizacji na mapie znajdującej się na końcu książki.

Marek Dudziak, W poszukiwaniu Wunderwaffe. Bronie V na ziemiach polskich, Replika, Poznań 2017. Książkę można nabyć TUTAJ.

 

Odkryj sekrety miejsc, w których na terenie Polski tworzono bronie V!

O niemieckich broniach V („Vergeltungswaffe” ‒ broń odwetowa) po 1989 roku mówi się coraz więcej. Nikt dotąd jednak nie prześledził ich polskich tropów. Niniejsza książka stanowi pierwsze całościowe opracowanie na ten temat.
Poszczególne projekty broni V w powojennych publikacjach oznaczono kolejnymi cyframi: V-1 (pocisk rakietowy), V-2 (rakieta balistyczna klasy ziemia-ziemia), V-3 (działo) czy V-4 (rakieta ziemia-ziemia „Rheinbote”). Ich historia jest różna, tak jak czas i miejsce powstawania.

Na terenie dzisiejszej Polski znajduje się zaskakująco wiele szerzej nieznanych miejsc związanych z broniami V. Jest to m.in. skutek nalotu aliantów na poligon rakietowy w Peenemünde w sierpniu 1943 roku. W jego efekcie zdecydowano o przeniesieniu prowadzonych tam prac między innymi na teren obecnej Polski, gdzie zorganizowano również ośrodki szkoleniowe dla oficerów i żołnierzy, mających te broni obsługiwać.

Ośrodki szkoleniowe, poligony doświadczalne, docelowe kierunki lotu oraz miejsca upadku, zakłady produkcji, stanowiska radiolokacyjne i obserwacyjne wyznaczono w bardzo wielu lokalizacjach. Nie tylko tych najsłynniejszych, jak Blizna, Łeba, Bydgoszcz albo Zalesie koło Międzyzdrojów. lecz również tych mniej bądź wcale nieznanych (Koszalin, Grudziądz, Jelenia Góra), niekiedy zlokalizowanych na uboczu (Sieniawka, Siemianowice Śląskie, Drawno, Pustynia Błędowska).

Oto niezwykła wyprawa do tych miejsc, gdyż wszystkie warte są uwagi. Poznawanie ich historii to niesamowita przygoda, zaskakująca, ale i pełna tajemnic.

Marek Dudziak - prawnik, wydawca, podróżnik oraz tropiciel tajemnic historii. Założyciel miesięcznika „Odkrywca”. Autor książek o niezwykłych i zagadkowych budowlach Dolnego Śląska.

Artykuł Niemiecka próba podboju Kosmosu. Odkryj sekrety miejsc, w których na terenie Polski tworzono bronie V! [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/niemiecka-proba-podboju-kosmosu-odkryj-sekrety-miejsc-w-ktorych-na-terenie-polski-tworzono-bronie-v-wideo/feed/ 0
Bohaterski kurier AK: Duch rycerskości chrześcijańskiej zachował się w Polsce najczystszej postaci. W Niemczech przetrwała tradycja rycerzy rabusiów https://niezlomni.com/bohaterski-kurier-ak-duch-rycerskosci-chrzescijanskiej-zachowal-sie-w-polsce-najczystszej-postaci-w-niemczech-przetrwala-tradycja-rycerzy-rabusiow/ https://niezlomni.com/bohaterski-kurier-ak-duch-rycerskosci-chrzescijanskiej-zachowal-sie-w-polsce-najczystszej-postaci-w-niemczech-przetrwala-tradycja-rycerzy-rabusiow/#respond Sat, 28 Jan 2017 07:22:55 +0000 http://niezlomni.com/?p=35325

"Musimy  sobie  zdać sprawę z tego,  że w Polsce właśnie duch  rycerskości  chrześcijańskiej zachował się  w  najczystszej postaci.  W Niemczech dotrwała  do  dziś jedynie tradycja raubenritterów" - pisał w tekście "Chrześcijańska rycerskość" kurier AK Jan Gralewski.

[caption id="attachment_35327" align="alignleft" width="268"] Jan Gralewski, fot. Wojenne odcinki (Warszawa 1940-1943), Alicja Iwańska, Jan Gralewski, Londyn, Oficyna Poetów i Malarzy, 1982.[/caption]

We Francji pozostała tylko gładkość formy bez głębszej  treści.  W Anglii  rycerskość,  uosobiona w typie gentlemana  uległa  w  znacznej mierze zmaterializowaniu,  komercjalizacji, upraktycznieniu.

Jedynie w Polsce  ideał rycerski ma głębszą treść i to taką, która zasadza się na afirmacji wartości  niepraktycznych:  dobra, prawdy, honoru i  miłości.

Dziś więc  właśnie... paradoksalnie właśnie dziś Polska ma dużo do powiedzenia światu. Zwłaszcza, że jesteśmy jedynym narodem,  który  przerobił prowadzące do takiej postawy doświadczenia w  najtrudniejszych warunkach bo bez państwa.

I teraz znowu pozbawiony  państwa potrafi  żyć swoim własnym życiem.

Nasza tradycja  i  nasze  doświadczenie  dają  naszemu głosowi barwę  autentyczności  i pozycję autorytetu wobec innych.  A chrześcijańska rycerskość to właśnie to  czego  świat dziś potrzebuje.

Źródło: Wojenne odcinki (Warszawa 1940-1943), Alicja Iwańska, Jan Gralewski, Londyn, Oficyna Poetów i Malarzy, 1982.

Jan Gralewski ps. „Pankrac”, (ur. 3 marca 1912 w Warszawie, zm. 4 lipca 1943 na Gibraltarze) – polski filozof, żołnierz podziemia, kurier ZWZ i AK. Bratanek Jana Gralewskiego, mąż Alicji Iwańskiej. Wikipedia.pl

 

Artykuł Bohaterski kurier AK: Duch rycerskości chrześcijańskiej zachował się w Polsce najczystszej postaci. W Niemczech przetrwała tradycja rycerzy rabusiów pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/bohaterski-kurier-ak-duch-rycerskosci-chrzescijanskiej-zachowal-sie-w-polsce-najczystszej-postaci-w-niemczech-przetrwala-tradycja-rycerzy-rabusiow/feed/ 0
Gestapo jej nie złapało. UB nie złamało. Pani Krystyna Brzewska-Mastalska wspomina swoją walkę o wolną Polskę [WIDEO] https://niezlomni.com/gestapo-jej-nie-zlapalo-ub-nie-zlamalo-pani-krystyna-brzewska-mastalska-wspomina-swoja-walke-o-wolna-polske-wideo/ https://niezlomni.com/gestapo-jej-nie-zlapalo-ub-nie-zlamalo-pani-krystyna-brzewska-mastalska-wspomina-swoja-walke-o-wolna-polske-wideo/#respond Fri, 13 Jan 2017 14:07:28 +0000 http://niezlomni.com/?p=35246

Pomagała uciekinierom i rannym. Była łączniczką i sanitariuszką. Transportowała broń i kolportowała ulotki.

Gestapo jej nie złapało. UB nie złamało. Pani Krystyna Brzewska-Mastalska wspomina swoją walkę o wolną Polskę.

https://www.youtube.com/watch?v=AJcLLH8wTFU&sns=fb

Artykuł Gestapo jej nie złapało. UB nie złamało. Pani Krystyna Brzewska-Mastalska wspomina swoją walkę o wolną Polskę [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/gestapo-jej-nie-zlapalo-ub-nie-zlamalo-pani-krystyna-brzewska-mastalska-wspomina-swoja-walke-o-wolna-polske-wideo/feed/ 0
Brawurowa ucieczka z Montelupich, odmowa współpracy z okupantem, problemy z komuną po wojnie… Pamiętamy o Stanisławie Marusarzu https://niezlomni.com/brawurowa-ucieczka-z-montelupich-odmowa-wspolpracy-z-okupantem-problemy-z-komuna-po-wojnie-pamietamy-o-stanislawie-marusarzu/ Sat, 29 Oct 2016 05:56:34 +0000 http://niezlomni.com/?p=885

29 października 1993 roku zmarł w ZakopanemStanisław Marusarz, wszechstronny narciarz, czterokrotny uczestnik igrzysk olimpijskich, wicemistrz świata w skokach narciarskich w 1938 r.; w czasie II wojny światowej kurier tatrzański, aresztowany przez Gestapo w 1940 r., uciekł z więzienia przy ul. Montelupich w Krakowie i przedostał się na Węgry.

Podczas narciarskich Mistrzostw Świata w Lahti w 1938 sportowiec ten przeszedł do historii jako „moralny zwycięzca” zawodów skoków narciarskich, gdy po bardzo kontrowersyjnej i stronniczej decyzji fińskiego sędziego przegrał z Norwegiem Asbjørnem Ruudem ledwie o 0,3 punktu. Sam Ruud chciał oddać Polakowi niesprawiedliwie wywalczony złoty medal, jednak ten honorowo odmówił jego przyjęcia.

Po wybuchu II wojny światowej Marusarz wstąpił do ZWZ–AK i pełnił służbę kurierską na trasie Zakopane–Budapeszt. Przeprowadzał ludzi, przenosił materiały konspiracyjne i pieniądze na działalność podziemną. Dwukrotnie został schwytany przez słowacką służbę graniczną Jozefa Tisy.

Odmówił on współpracy z okupantami, którzy proponowali mu posadę trenera nazistowskich narciarzy i został skazany na śmierć. Dwa razy udało mu się jednak uciec z niewoli. Druga ucieczka z krakowskiego więzienia przy ulicy Montelupich, podczas której został postrzelony, wzbudziła podziw w okupowanej Polsce.

Dotarł on pieszo do Zakopanego, a potem przedarł się na Węgry, gdzie przebywał do końca wojny z przerwą na jedną kurierską misję w Polsce.

Do Zakopanego Marusarz powrócił w 1945 roku i zaczął prowadzić schronisko turystyczne na Ornaku. Miał jednak problemy z Urzędem Bezpieczeństwa, więc musiał ukryć się w Karpaczu, gdzie pomagał w przekraczaniu granicy osobom prześladowanym. Po 1955 r. był trenerem i wieloletnim kierownikiem zespołu zakopiańskich skoczni. Za czasów jego działalności wybudowano Średnią Krokiew.

Marusarz został wybrany przez PZN w 1969 r. narciarzem 50-lecia, a w 1989 r. jego imieniem nazwano skocznię Wielką Krokiew ( „za wzór postaw patriotycznych i sportowych”).

Zmarł na zawał serca 29 października 1993 r., wygłaszając przemówienie na pogrzebie Wacława Felczaka – swojego dowódcy z czasów okupacji – na Cmentarzu Zasłużonych na Pęksowym Brzyzku w Zakopanem, osuwając się na ręce ambasadora Węgier w Polsce Ákosa Engelmayera. Na cmentarzu tym został on później pochowany.

 

Artykuł Brawurowa ucieczka z Montelupich, odmowa współpracy z okupantem, problemy z komuną po wojnie… Pamiętamy o Stanisławie Marusarzu pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
O tym dlaczego Witold Pilecki nie wstąpił do ZWZ, alianci zlekceważyli raport z Auschwitz, a Cyrankiewicz apelował o karę śmierci https://niezlomni.com/o-tym-dlaczego-witold-pilecki-nie-wstapil-do-zwz-alianci-zlekcewazyli-raport-z-auschwitz-a-cyrankiewicz-apelowal-o-kare-smierci/ https://niezlomni.com/o-tym-dlaczego-witold-pilecki-nie-wstapil-do-zwz-alianci-zlekcewazyli-raport-z-auschwitz-a-cyrankiewicz-apelowal-o-kare-smierci/#respond Sun, 17 Nov 2013 08:52:11 +0000 http://niezlomni.com/?p=1671

[caption id="attachment_1672" align="alignleft" width="300"]Witold Pilecki Witold Pilecki[/caption]

- Z jego listów, raportów, zeznań wyłania się postać z jednej strony wyjątkowo uporządkowana, z drugiej zaś ryzykant, decydujący się na brawurowe posunięcia, częste balansowanie na granicy życia i śmierci - mówi dr Roman Konik, autor powieści "Znamię na potylicy".

MATEUSZ RAWICZ: - Jakim człowiekiem w Pańskiej powieści jest rotmistrz Pilecki? Ile w stworzonej przez Pana postaci jest prawdy historycznej a ile fikcji literackiej?
ROMAN KONIK: - Pisząc fabularyzowaną powieść o rotmistrzu Pileckim starałem się osadzić ją w realnych wydarzeniach z jego życia, jak również uwzględnić tło historyczne. Jednak powieść ma zupełnie inną konwencję niż prace stricte historyczne, w powieści wplecione są w narrację fikcyjne postacie, opisy czy dialogi, jest to konieczny zabieg literacki. Jednak pomimo tej swobody budując strukturę powieści starałem się nie wykraczać poza to, co znane zarówno z dokumentacji historycznej jak również w opisach świadków tamtych wydarzeń.

- Dlaczego Witold Pilecki nie wstąpił do ZWZ, ale postanowił wraz z majorem Janem Włodarkiewiczem założyć własną organizację, Tajną Armię Polską?
ROMAN KONIK: - Głównie z powodów ideologicznych. Kiedy pod koniec 1939 roku zakładano konspiracyjną Tajną Armię Polską w jej strukturach działali głównie studenci i zawodowi żołnierze wywodzący się ze środowisk chrześcijańskich. Tajna Armia Polska pod względem politycznym początkowo nie uznawała mandatu generała Karaszewicza-Tokarzewskiego do reprezentowania rządku polskiego, (generał Karaszewicz-Tokarzewski był jednym z najaktywniejszych polskich wolnomularzy i działał w towarzystwie teozoficznym).

W odróżnieniu od innych organizacji konspiracyjnych Tajna Armia Polska nie ukrywała tego, że inspiracja do walki zbrojnej przeciw okupantowi winna wywodzić się z przesłanek religijnych. Tajna Armia Polska oprócz działań dywersyjno – konspiracyjnych miała za zadanie oddziaływać społecznie, z tego też powodu władze Armii wydawały dwa pisma: „Biuletyn Żołnierski” skierowany do kadry oficerskiej i dla osób cywilnych dwutygodnik „Znak Ziemi”. Z lektury tych pism wynika jednoznacznie, że w kręgu działań Tajnej Armii Polskiej, oprócz działań wywiadowczych, dywersyjnych i legalizacyjnych dowództwo Armii legitymizowało swoją działalność poprzez silny nacisk na morale żołnierzy i ich pobudki patriotyczne i religijne.

Linia ideologiczna Armii odcinała się zdecydowanie od prób paktowania z Armią Czerwoną, nie werbowała komunizujących oficerów, trafnie diagnozując późniejszy układ sił. Z tego też powodu, w okólniku dotyczącym werbunku nowych członków istniał zapis:

[quote]Trzeba pamiętać, że organizacji nie zależy na dużej ilości ludzi, a na odpowiednich członkach. Organizacja konspiracyjna winna być organizacją elitarną, to znaczy członkowie jej musza być jak najbardziej wartościowymi ludźmi.[/quote]

[caption id="attachment_1675" align="alignleft" width="200"]Jan Włodarkiewicz Jan Włodarkiewicz[/caption]

Po dwóch latach działalności Tajnej Armii Polskiej pod koniec 1941 major Włodarkiewicz podjął jednak decyzję podporządkowania Tajnej Armii Polskiej Związkowi Walki Zbrojnej. Jak wielkim autorytetem darzono Włodarkiewicza w nowej organizacji, może świadczyć fakt, że powierzono mu dowództwo na Kresach wschodnich, przygotowywanych na wypadek wojny niemiecko-sowieckiej.

- W książce przewija się ta mało znana w polskiej historiografii postać, majora Jana Włodarkiewicza. Kim był?
ROMAN KONIK: - Major Jan Włodarkiewicz jest faktycznie nieco zapomnianą postacią historyczną. W bardzo młodym wieku został rotmistrzem w Oddziale II Sztabu Głównego Wojska Polskiego. W sztabie głównym szkolony był do działań typowo dywersyjnych, za zasługi w kampanii wrześniowej awansowany do stopnia majora. Wraz z Pileckim osłaniał ewakuację żołnierzy polskich do Rumunii. Po klęsce walk wrześniowych nie opuścił granic kraju, rozwiązał swój oddział, nakazując jednak podkomendnym zatrzymać broń i zgłaszać się w stolicy pod wyznaczonymi adresami. Tam też wraz z Pileckim i Danglem stworzył Tajną Armię Polską.

[quote]Włodarkiewicz od walk wrześniowych darzył Pileckiego ogromnym zaufaniem, wspólna walka i potem działalność konspiracyjna przerodziła się z czasem w zażyłą przyjaźń. Warto wspomnieć, że Włodarkiewicz był przeciwnikiem zaproponowanej przez Pileckiego brawurowej akcji przedostania się przez niego do obozu w Oświęcimiu, jednak z czasem Pilecki zdołał przekonać całe dowództwo Tajnej Armii Polskiej o słuszności tej akcji. Podczas pobytu Pileckiego w obozie koncentracyjnym Włodarkiewicz dowodząc akcją „Wachlarz” wyjechał na inspekcję do Lwowa. Tam w niewyjaśnionych okolicznościach zmarł, prawdopodobnie otruty. Od tego czasu zarówno raporty Pileckiego, jak i plan zbrojnego oswobodzenia obozu koncentracyjnego nie uzyskały akceptacji dowództwa.[/quote]

witold-pilecki- Co dało Pileckiemu siłę, żeby przetrwać Auschwitz?
ROMAN KONIK: - Niewątpliwie jego ukształtowanie duchowe. Z jego listów, raportów, zeznań wyłania się postać z jednej strony wyjątkowo uporządkowana, z drugiej zaś ryzykant, decydujący się na brawurowe posunięcia, częste balansowanie na granicy życia i śmierci. Pobyt w Oświęcimiu, był niewątpliwie bardzo trudnym czasem dla Pileckiego, w którym – jak sam pisał w raporcie – wiara, modlitwa i pamięć o bliskich pomagały mu przetrwać koszmar obozowy.

Pamiętajmy jednak, że najtrudniejszy czas dla Pileckiego, to późniejszy pobyt w więzieniu Urzędu Bezpieczeństwa. Trudno wyobrazić sobie ogrom cierpień – zarówno fizycznych jak i psychicznych, w efekcie których podczas ostatniego widzenia z żoną Pilecki miał powiedzieć, że Oświęcim to była igraszka w porównaniu z metodami traktowania więźniów przez oficerów UB.

- W osobie Pileckiego zadaje Pan w książce trudne pytanie – dlaczego alianci wiedząc o strasznych zbrodniach, jakie działy się w obozie w Auschwitz, nie zniszczyli tego miejsca zbrodni?
ROMAN KONIK: - Oficjalnym powodem, który wykluczał zbrojną interwencję mającą na celu odbicie więźniów obozu koncentracyjnego, były względy praktyczne. Dowództwo Armii Krajowej w porozumieniu z rządem na emigracji obawiało się zbyt licznych ofiar
, w przypadku zbrojnej interwencji. Pamiętajmy, że podkrakowski obóz zagłady był bardzo pilnie strzeżony, zaś uzbrojenie członków Związku Organizacji Wojskowej wewnątrz obozu prymitywne.

Precyzyjne informacje o Konzentrationslager Auschwitz zebrane przez rotmistrza Pileckiego zostały przekazywane za pomocą kurierów do Rządu Polskiego w Londynie, który z kolei alarmował aliantów, głównie Brytyjczyków i Amerykanów o bestialstwie nazistów. Pilecki będąc autorem pierwszych na świecie raportów o Holokauście usilnie namawiał sojuszników, by przy wsparciu organizacji konspiracyjnej zbrojnie interweniowali i przerwali proceder eksterminacji więźniów. Po dzień dzisiejszy nie wiadomo, czy w raporty Pileckiego nie wierzono, czy były brane pod uwagę względy polityczne, które wykluczyły zbrojną interwencję. Jedynym efektem było upublicznienie w radiu alianckim w 1944 r. danych personalnych załogi obozu koncentracyjnego. Sam raport Pileckiego został utajniony rzekomo ze względu na ochronę personaliów członków ruchu. Jednak należy pamiętać, że tekst raportów Pileckiego po raz pierwszy Raport Witolda Pileckiego został opublikowany w Polsce dopiero w 2000 roku, czyli musiał czekać 55 lat by przedostać się do pinii publicznej.

[caption id="attachment_1676" align="alignleft" width="289"]Józef Cyrankiewicz Józef Cyrankiewicz[/caption]

- Jaką rolę w życiu Pileckiego odegrał inny więzień Oświęcimia, późniejszy premier PRL, Józef Cyrankiewicz?
ROMAN KONIK: - Powojenne losy rotmistrza Pileckiego są ściśle związane z postacią Józefa Cyrankiewicza. Pilecki poznał go w obozie, wiedział o jego dwuznacznej postawie, niejasnych kontaktach z władzami obozu. Cyrankiewicz od początku pobytu w obozie pracował na tzw. „Kanadzie” (selekcji majątku po zabitych więźniach). Po wojnie, robiąc karierę polityczną rozpowszechniał informacje o swym pobycie w Oświęcimiu i o jego działalności konspiracyjnej. Jako bohater oświęcimski i założyciel rzekomej organizacji konspiracyjnej budował swoją niepodległościową legendę i patriotyzm. Pilecki, jako naoczny świadek, wiedział, że prawda była inna, był po prostu dla Cyrankiewicza niewygodnym świadkiem jego obozowej przeszłości. Z tego też powodu, podczas aresztowania Pileckiego w 1948 roku Cyrankiewicz wystosował do sądu list w którym pisał:

[quote]"Oskarżony Witold Pilecki jest wrogiem Polski Ludowej, jest bardzo szkodliwą jednostką, dlatego powinien ponieść najwyższy wymiar kary”. Niewątpliwie postać Józefa Cyrankiewicza, przyczyniła się do mordu sądowego na rotmistrzu Pileckim.[/quote]

[caption id="attachment_1674" align="alignleft" width="300"]Roman Konik Roman Konik[/caption]

rozmawiał Mateusz Rawicz (całość w tygodniku „Nasza Polska”, nr 16 (911) 16 IV 2013)

KIM JEST DR ROMAN KONIK?
Filozof, publicysta, pisarz, autor wielu książek, m.in. „W obronie Świętej Inkwizycji”, „Chinlandia” (wspólnie z Damianem Leszcyńskim), „Ischariot”. Książka "Znamię na politylicy" ukazała się nakładem wydawnicwa Zysk i S-ka.

Artykuł O tym dlaczego Witold Pilecki nie wstąpił do ZWZ, alianci zlekceważyli raport z Auschwitz, a Cyrankiewicz apelował o karę śmierci pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/o-tym-dlaczego-witold-pilecki-nie-wstapil-do-zwz-alianci-zlekcewazyli-raport-z-auschwitz-a-cyrankiewicz-apelowal-o-kare-smierci/feed/ 0
Król Białych Kurierów. „Mały Władzio” uratował wiele osób przed zesłaniem na Sybir. Ale siebie nie zdołał… https://niezlomni.com/krol-bialych-kurierow-maly-wladzio-uratowal-wiele-osob-przed-zeslaniem-na-sybir-ale-siebie-nie-zdolal/ https://niezlomni.com/krol-bialych-kurierow-maly-wladzio-uratowal-wiele-osob-przed-zeslaniem-na-sybir-ale-siebie-nie-zdolal/#respond Wed, 06 Nov 2013 08:56:58 +0000 http://niezlomni.com/?p=1198

[caption id="attachment_1214" align="alignright" width="611"]Władysław Ossowski (po prawej) Władysław Ossowski (po prawej)[/caption]

Władysław Ossowski odszedł z tego świata z ogromnym bagażem bolesnych doświadczeń. Nie zapominajmy o Nim. Jest cząstką nas. Wspominajmy Go. Króla Białych Kurierów. Harcerza, przewodnika ratującego innych, zesłańca, więźnia, patriotę.

Władysław Ossowski urodził się 5 listopada 1925 roku we wsi Iwaszkowce w województwie lwowskim. Gdy skończył szkołę powszechną, nuczycielka, Emilia Sozańska skierowała go do gimnazjum w Turce. Już w szóstej klasie wstąpił do harcerstwa i w chwili wybuchu wojny był zastępowym zastępu Lisy.

Na tereny Polski wschodniej wkroczyła Armia Sowiecka. Rodzinna wieś Władka znajdowała się na granicy węgierskiej. Znał doskonale te rejony, po jednej i po drugiej stronie, gdyż wraz z innymi dziećmi chodził na grzyby i jagody. W polskich czasach była tam placówka KOP, ale przez granicę można było swobodnie wędrować.


Wyświetl większą mapę

Pewnego dnia, a było to w październiku 1939 roku, nauczycielka Sozańska powiedziała młodemu Ossowskiemu, że ukrywa polskich oficerów i trzeba ich przeprowadzić na stronę węgierską. – Zgoda - powiedział i wywiązał się z trudnego zadania znakomicie. W Budapeszcie mieszkał dwa miesiące u rotmistrza Jana Billewicza. Od niego otrzymał nazwiska i adresy następnych osób, które miał przeprowadzić. Byli to oficerowie i cywile. Za trzecim razem prowadził niebezpiecznymi szlakami ukrywających się ludzi spod Lwowa.

Oświadczenie. 20 sierpnia 1991 roku.
[quote]"Oświadczam uroczyście - wszem wobec - co następuje: Władysław Ossowski z Iwaszkowiec, powiat Turka n/Stryjem pełnił w pierwszym roku II wojny światowej funkcję Kuriera ZWZ. Podlegał - podobnie jak ja sam rtm. Janowi Billewiczowi, odpowiedzialnemu w bazie "Romek" w Budapeszcie za łączność kurierską pod okupacją sowiecką.

Wielokrotnie przekraczał granicę, przeprowadził wiele osób, m. in. oficerów, żołnierzy, ochotników do armii generała Sikorskiego, uratował wiele osób od wywózki na Sybir lub do Kazachstanu, pomagał organizującemu się podziemiu pod okupacją sowiecką. W mojej książce" Biali Kurierzy" piszę o Władysławie Ossowskim. Nazywam go Małym Władkiem lub Królem Kurierów, gdyż ten 14-letni wówczas chłopiec najlepszym z nas był kurierem.[/quote]

[caption id="attachment_1215" align="alignleft" width="223"]Tadeusz Chciuk Tadeusz Chciuk[/caption]

Podpisał: Tadeusz Chciuk ("Marek Celt") - były biały kurier rządu generała Sikorskiego, były emisariusz premiera Mikołajczyka, były cichociemny, były wicedyrektor Radia Wolna Europa, prezes Samodzielnego Oddziału Byłych Żołnierzy AK w Niemczech.

W końcu stało się najgorsze. Mały Władzio prowadził przez granicę osiemnaście osób. 7 maja dotarli do Komarnik. Nocowali w stodole. O świcie zobaczyli, jak przez kartoflisko biegną ku nim sowieccy żołnierze z karabinami maszynowymi. Sowieci kazali wszystkim położyć się na ziemi, związali nogi, skuli ręce, wrzucili na ciężarówkę i zawieźli do więzienia w Drohobyczu.

Przesłuchania odbywały się tylko nocą. Ossowski stał sześć, siedem godzin, a kiedy wyczerpany opierał się o ścianę, śledczy bezpardonowo walił go w twarz. Tak było przez trzy miesiące. Postawiono mu zarzut szpiegostwa na rzecz rządu polskiego w Paryżu, a potem w Londynie. Śledczy prawdopodobnie nie mógł pojąć, że to właśnie Mały Władzio prowadził całą grupę. Był przecież najmłodszy i najmniejszy.

Po więzieniu w Drohobyczu były inne: we Lwowie, w Złoczowie,

[caption id="attachment_1218" align="alignright" width="300"]Książka Biali Kurierzy Książka Biali Kurierzy[/caption]

Starobielsku, łagier w Starobielsku. Wciąż nie otrzymywał wyroku. Po dwóch miesiącach został wraz ze wszystkimi ewakuowany. Szli cały miesiąc. Jedzenie stanowiło tylko to, co znaleźli na polach. Na stacji kolejowej Liski załadowano ich do bydlęcych wagonów. Po sto osób. Stłoczonych niemiłosiernie. Od czasu do czasu pociąg zatrzymywano, by wyrzucić wiele trupów. Do więzienia w Ufie w Baszkirii dojechało siedem - osiem osób w każdym wagonie.

W Ufie siedział do jesieni 1942 roku. I wtedy usłyszał wyrok: 5 lat w Istrawitielnowej Trudowoj Kołonii (ITK) - Poprawczym Obozie Pracy. Łagier nr 9 nad rzeką Białą. Początkowo pracował przy wydobywaniu ściętego drzewa spod lodu. Następnie budował ufimskie rafinerie naftowe. Był tam do 1945 roku.

[quote]W lipcu skończył się mu pięcioletni wyrok. Nie zwolniono go jednak. Teraz na Uralu rąbał i ładował drzewo w innym obozie pracy. Tak do maja 1947 roku. I ponowny wyrok. Pięć lat zesłania do iszymskiego rejonu, tiumeńskiej obłasti. Jeszcze przed upłynięciem terminu - ponowne zesłanie Króla Białych Kurierów do tasiejewskiego rejonu w Krasnojarskim Kraju. Był tam do 1957 roku.[/quote]

[caption id="attachment_1216" align="alignleft" width="300"]Tadeusz Jasudowicz Tadeusz Jasudowicz[/caption]

Nawiązał kontakt z matką. Mieszkała na tzw. Ziemiach Zachodnich. Ojciec umarł. Tyle lat poza domem minęło. Myślał o powrocie do Polski. Miał już żonę - Rosjankę. Elizę. Dzieci obowiązkowo do sowieckich szkół chodziły. A gdzie uczyć się miały w Wielkim Sowieckim Związku?

A czy te obce Ziemie Zachodnie to moja Polska? - zastanawiał się wieczorami.

Do Polski po raz pierwszy przyjechał w 1966 roku. Potem wracał jeszcze dwa razy. Na stałe nie mógł wrócić. Był zarejestrowany jako Ukrainiec. Obywatel Związku Sowieckiego. Gdy tylko powstała możliwość powrotu na stałe do ojczyzny ukochanej, chciał z niej skorzystać. Wrócić z całą rodziną. Na przeszkodzie stał brak polskiego obywatelstwa.

[quote]I zdarzył się prawie cud. Profesor Tadeusz Jasudowicz z Katedry Praw Człowieka Uniwersytetu Toruńskiego w ciągu jednej nocy napisał odpowiednią ekspertyzę i posłał ją do Klubu Parlamentarnego OKP. W oparciu o ten dokument - 17 września 1991 roku, w 52. rocznicę napaści na Polskę wojsk sowieckich Władysław Ossowski, Król Białych Kurierów odzyskał polskie obywatelstwo.[/quote]

Na początku osiedlił się z częścią rodziny w Legnicy, gdzie obiecano repatriantowi - bohaterowi nad bohaterami - wiele, a dano niewiele. A może mniej. Inna była ta Polska od tej, od której Władysława oderwano siłą wojny i sowieckiej przemocy i więzień strasznych, i obozów pracy...

Władysław Ossowski robił co mógł, aby sprowadzić wszystkich bliskich do Polski. Tu szukał dla nich mieszkań i pracy. Nigdy nie prosił na kolanach, ale często przez swoich był upokarzany...W ojczyźnie, za którą walczył, którą darzył wielką, największą synowską miłością. Mały Władzio. Król...

Trafił także do Szczecina. Właśnie w tym mieście Autor miał okazję Go poznać i z Nim rozmawiać. A plonem tych rozmów jest artykuł, cząstka opisu niezwykłego życia Wielkiego Króla Białych Kurierów.

[quote]Władysław Ossowski nie żyje. Odszedł z tego świata z ogromnym bagażem bolesnych doświadczeń. Nie zapominajmy o Nim. Jest cząstką nas. Wspominajmy Go. Króla Białych Kurierów. Harcerza, przewodnika ratującego innych, zesłańca, więźnia, patriotę. Jak nie my, to kto Go wspomni?[/quote]

Lech Galicki

[caption id="attachment_1217" align="aligncenter" width="358"]Władysław Ossowski Władysław Ossowski[/caption]

 

Artykuł Król Białych Kurierów. „Mały Władzio” uratował wiele osób przed zesłaniem na Sybir. Ale siebie nie zdołał… pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/krol-bialych-kurierow-maly-wladzio-uratowal-wiele-osob-przed-zeslaniem-na-sybir-ale-siebie-nie-zdolal/feed/ 0
Jakie cele realizowali Geremek i Mazowiecki w stoczni? „Byli bardziej związani z komunistami” https://niezlomni.com/jakie-cele-realizowali-geremek-i-mazowiecki-w-stoczni-byli-bardziej-zwiazani-z-komunistami/ https://niezlomni.com/jakie-cele-realizowali-geremek-i-mazowiecki-w-stoczni-byli-bardziej-zwiazani-z-komunistami/#respond Mon, 04 Nov 2013 06:55:23 +0000 http://niezlomni.com/?p=1104 Zarówno Tadeuszowi Mazowieckiemu jak i Bronisławowi Geremkowi rząd umożliwił przybycie do stoczni. Wszystkie swoje posunięcia konsultowali z ówczesnymi władzami. Wpływając na decyzje podejmowane przez Komitet…

Artykuł Jakie cele realizowali Geremek i Mazowiecki w stoczni? „Byli bardziej związani z komunistami” pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/jakie-cele-realizowali-geremek-i-mazowiecki-w-stoczni-byli-bardziej-zwiazani-z-komunistami/feed/ 0
Z Niemcami bawił się w kotka i myszkę. Dziś rocznica urodzin „Alka”, bohatera Szarych Szeregów https://niezlomni.com/z-niemcami-bawil-sie-w-kotka-i-myszke-dzis-rocznica-urodzin-alka-bohatera-szarych-szeregow/ Sun, 03 Nov 2013 10:41:51 +0000 http://niezlomni.com/?p=1053

[caption id="attachment_1054" align="alignleft" width="167"]Maciej Aleksy Dawidowski "Alek" Maciej Aleksy Dawidowski "Alek"[/caption]

93 lata temu urodził się Maciej Aleksy Dawidowski "Alek", bohater polskiej konspiracji (pseudonimy: Alek, Glizda, Kopernicki, Koziorożec).

Urodzony 3 XI 1920 w Drohobyczu jako syn Aleksego, inżyniera technologa, i Janiny z Sagatowskich, inżyniera chemika.

[caption id="attachment_1055" align="alignright" width="200"]"Alek" w warsztacie Państwowej Szkole Budowy Maszyn, która była tajną Politechniką Warszawską. "Alek" w warsztacie Państwowej Szkole Budowy Maszyn, która była tajną Politechniką Warszawską.[/caption]

Wiosną 1939 ukończył warszawskie Gimnazjum im. Stefana Batorego. W czasie nauki w latach 1932-39 był członkiem 23. Warszawskiej Drużyny Harcerzy im. Bolesława Chrobrego "Pomarańczarnia", uzyskując stopień młodzieżowy Harcerza Orlego.

W czasie kampanii wrześniowej 8 września 1939, po apelu płk. Umiastowskiego wymaszerował z Warszawy wraz z grupą starszych harcerzy 23. WDH w składzie Batalionu Harcerskiego, dowodzonego przez komendanta Szczepu "Pomarańczarnia" hm. Lechosława Domańskiego "Zeusa", by na początku października powrócić wraz z nimi do Warszawy.

W okresie październik – grudzień 1939 był członkiem tajnej organizacji PLAN i uczestnikiem jej akcji małosabotażowych, a po wycofaniu się z PLAN-u wraz z kolegami z 23. WDH, od początków 1940 do czerwca tego roku był łącznikiem w komórce więziennej ZWZ, utrzymującej łączność między konspiracją wojskową a więzieniami warszawskimi: Pawiak i Daniłowiczowska [Centralny Areszt Śledczy]. W czerwcu 1940 w Palmirach Niemcy rozstrzelali jego ojca, aresztowanego w październiku 1939.

W pierwszym okresie okupacji utrzymywał się z jazdy "na rikszy", którą sam skonstruował.

[caption id="attachment_1056" align="alignleft" width="300"]Pomnik Mikołaja Kopernika Pomnik Mikołaja Kopernika[/caption]

Wiosną 1941, wraz z grupą przyjaciół z 23. WDH, wstąpił do Szarych Szeregów Chorągwi Warszawskiej [Ul "Wisła"]. Objął dowodzenie drużyną w Hufcu "Mokotów Górny" [Rój MG], kierowanym od lata 1942 przez Tadeusza "Zośkę" Zawadzkiego. Razem ze swoją drużyną uczestniczył w działaniach Organizacji Małego Sabotażu "Wawer", do których skierowany został Hufiec "MG" wraz z całym Okręgiem "Południe" Chorągwi Warszawskiej. Prace te wykonywał z dużym powodzeniem, m.in. za zdjęcie niemieckiej tablicy z pomnika Mikołaja Kopernika otrzymał honorowy pseudonim wawerski "Kopernicki".

Po zajęciu Warszawy w październiku 1939, niemieckie władze okupacyjne nakazały zasłonięcie umieszczonej na cokole pomnika tablicy: "Mikołajowi Kopernikowi - Rodacy". Na niej pojawiła się przykręcona czterema śrubami nowa tablica: "Dem Grossen Astronomen", mająca świadczyć o niemieckim pochodzeniu Kopernika.

[caption id="attachment_1057" align="aligncenter" width="640"]Niemiecki napis na pomniku Niemiecki napis na pomniku[/caption]

19 lutego 1942 przypadała 469 rocznica urodzin wielkiego astronoma. "Alek", przygotowując się do akcji zdjęcia niemieckiej tablicy, postanowił sprawdzić, jak mocno zaciśnięte są mutry mocujące i czy operacja ich usunięcia wymaga specjalnych kluczy. 11 lutego 1942, przed wygaśnięciem godziny policyjnej, wskoczył na cokół pomnika i ku swemu zaskoczeniu stwierdził, że nakrętki można odkręcić gołą ręką!

[quote]Postanowił działać natychmiast; bez ubezpieczenia i z dużym narażeniem - wszak kilkadziesiąt metrów od pomnika, przy Krakowskim Przedmieściu nr 1, znajdował się gmach Komendy Policji [Abschnittswache Mitte] z wystawionym zewnętrznym posterunkiem. "Alek" kochający ryzyko ostrożnie odkręcił wszystkie mutry i zdjął ciężką tablicę, którą następnie przeciągnął chodnikiem pod arkadami Pałacu Staszica i ukrył w kopie śniegu zgarniętego z jezdni na chodniki.[/quote]

[caption id="attachment_1060" align="aligncenter" width="631"]Akcja demontażu pomnika Akcja demontażu pomnika[/caption]

[caption id="attachment_1058" align="alignleft" width="200"]Tak w pierwszym, okupacyjnym wydaniu "Kamieni na szaniec" zilustrował akcję Stanisław Kunstetter. Tak w pierwszym, okupacyjnym wydaniu "Kamieni na szaniec" zilustrował akcję Stanisław Kunstetter.[/caption]

Dwa dni później "Alek" wrócił w to miejsce, tym razem w towarzystwie członka Głównej Kwatery Szarych Szeregów - hm. Jana Rossmana ["Pan Janek", "Wacek", "Kuna"]. Załadowali tablicę na dziecinne sanki, przykryli kocami i tak zamaskowaną przewieźli na daleki Żoliborz, do domu Janka. Wieczorem tablicę zakopano w ogrodzie Rossmanów, w którym przeleżała do końca wojny. Po wojnie Rossman ujawnił miejsce ukrycia tablicy, która została wydobyta i przekazana w depozyt Muzeum Historii m.st. Warszawy.

W odwecie za zdjęcie tablicy, 17 II 1942 w Warszawie na słupach ogłoszeniowych ukazało się zarządzenie gubernatora dr Ludwiga Fischera, który oznajmił "zniesienie" pomnika płk Jana Kilińskiego, stojącego od 1936 roku na pl. Krasińskich.

[caption id="attachment_1059" align="alignright" width="293"]akcja demontażu akcja demontażu[/caption]

Akcję demontażu rozpoczęto w godzinach porannych 21 II 1942. Po kilku godzinach wieść lotem błyskawicy obiegła całe miasto. "Alek" postanowił wyśledzić miejsce ukrycia pomnika.

Wkrótce okazało się, że Niemcy przewieźli pomnik na teren Muzeum Narodowego...

Następnego ranka warszawiacy, na murach Muzeum mogli odczytać napis wykonany w nocy przez "Alka": "JAM TU. LUDU W-WY - KILIŃSKI JAN".

Ironia losu sprawiła, że "Alek"... uratował pomnik Kilińskiego! Przez resztę okupacji szewc-pułkownik stał ukryty w magazynie Muzeum i w ten sposób zniknął Niemcom z oczu... To uchroniło go przed losem większości pozostałych warszawskich pomników: okupację i Powstanie Warszawskie "przeżyło" ich tylko siedem. Po "wyzwoleniu" Warszawy, od lata 1945 mistrz Jan Kiliński przez rok był ozdobą al. 3 Maja - w pobliżu gmachów Muzeum Narodowego.

W 1946 powrócił na swoje dawne miejsce. Na pl. Krasińskich stał do 1957 roku.

[caption id="attachment_1061" align="alignleft" width="500"]Pomnik Jana Kilińskiego Pomnik Jana Kilińskiego[/caption]

W okresie kwiecień – wrzesień 1942, w związku z zagrożeniem dekonspiracją, ukrywał się w majątku Olesinek koło Góry Kalwarii, należącym do Aleksandry Niewiadomskiej. We wrześniu 1940 rozpoczął naukę w jawnej Państwowej Szkole Budowy Maszyn, dawnej Państwowej Wyższej Szkole Budowy Maszyn i Elektrotechniki im. H. Wawelberga i S. Rotwanda w Warszawie, przerwał ją jednak wiosną 1942 i wyjechał z Warszawy.

 

Po utworzeniu Grup Szturmowych, objął dowodzenie 1. drużyny [SAD-100] hufca [plutonu] GS "Południe" [SAD], na którego czele stał Jan Bytnar "Rudy". W 1942 po odbyciu kursu podharcmistrzowskiego ["Szkoła za lasem"] został mianowany podharcmistrzem [ps. instruktorski "Koziorożec"].

W styczniu 1943 został elewem Zastępczego Kursu Szkoły Podchorążych Rezerwy Piechoty ["Agricola"] zorganizowanego przez Kedyw KG AK. Brał udział w kilku akcjach rozbrojeniowych oraz w ewakuacji mieszkania przy ul. Brackiej 23 [akcja "Bracka" 2 lutego 1943].

[caption id="attachment_1062" align="alignleft" width="640"]Fałszywa Kennkarte na nazwisko "Aleksy Czerwiński". Zwraca uwagę miejsce wystawienia: Biłgoraj - podobnie jak w dokumentach "Rudego". Fałszywa Kennkarte na nazwisko "Aleksy Czerwiński". Zwraca uwagę miejsce wystawienia: Biłgoraj - podobnie jak w dokumentach "Rudego".[/caption]

Po aresztowaniu "Rudego" 23 marca 1943 pełnił przez kilka dni funkcję komendanta Hufca SAD.

Podczas akcji pod Arsenałem 26 marca 1943, zorganizowanej w celu odbicia "Rudego", dowodził sekcją "granaty" w grupie "atak". Stanowiąc jednoczesne ubezpieczenia akcji z kierunku północnego, postrzelił idącego w towarzystwie kobiety ul. Nalewki oficera SS.

Wyświetl większą mapę

W czasie odskoku ciężko ranny w brzuch w starciu z funkcjonariuszami centrali Arbeitsamtu mieszczącej się w pałacu "Pod Czterema Wiatrami" przy Długiej 38/40 (dawna siedziba Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej).


Wyświetl większą mapę

10Ewakuowany zarekwirowanym samochodem. W pogoń za podejrzanym samochodem ruszyła niemiecka wojskowa ciężarówka, która zablokowała Długą na wysokości pl. Krasińskich. "Alek" przez uchylone drzwiczki rzucił w kierunku Niemców granat. Dalsza jazda odbyła się bez problemów. Odwieziony na własną prośbę do mieszkania państwa Zawadowskich na Żoliborzu i tam opatrzony. Rany postrzałowe brzucha okazały się jednak bardzo ciężkie i wymagały natychmiastowej operacji.

"Alka" przewieziono do szpitala Dzieciątka Jezus przy ul. Nowogrodzkiej i tam operowano, jednak po czterech dniach, 30 marca 1943, zmarł. Tego samego dnia zmarł odbity pod Arsenałem "Rudy"...

Pchor. "Alek" został pośmiertnie odznaczony Srebrnym Krzyżem Orderu Virtuti Militari V klasy [rozkaz Komendanta Sił Zbrojnych w Kraju gen. "Grota" Roweckiego z 3 V 1943] oraz awansowany do stopnia sierżanta podchorążego.
Jego pseudonimem nazwano II pluton 2. kompanii "Rudy" batalionu "Zośka".

Tekst i zdjęcia - źródło

[caption id="attachment_1064" align="aligncenter" width="640"]Warszawskie Powązki; wspólny grób "Rudego" i "Alka"... Warszawskie Powązki; wspólny grób "Rudego" i "Alka"...[/caption]

Artykuł Z Niemcami bawił się w kotka i myszkę. Dziś rocznica urodzin „Alka”, bohatera Szarych Szeregów pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
50 lat temu zginął ostatni Niezłomny: Józef Franczak „Lalek”. Historia bohaterstwa, poświęcenia i zdrady [foto] https://niezlomni.com/50-lat-temu-zginal-ostatni-niezlomny-jozef-franczak-lalek-historia-bohaterstwa-poswiecenia-i-zdrady-foto/ https://niezlomni.com/50-lat-temu-zginal-ostatni-niezlomny-jozef-franczak-lalek-historia-bohaterstwa-poswiecenia-i-zdrady-foto/#respond Sun, 20 Oct 2013 09:11:57 +0000 http://niezlomni.com/?p=466

[caption id="attachment_467" align="alignleft" width="300"]Józef Franczak "Lalek" Józef Franczak "Lalek"[/caption]

Był jednym z tych, o których mówiło się w domach ściszonym głosem. Legendarny, niezłomny, bohaterski... 21 października 1963 r. w Majdanie Kozic Górnych na Lubelszczyźnie od kul obławy ZOMO zginął Józef Franczak ps. Lalek, sierżant WP, żołnierz ZWZ-AK. Franczak, działający przez 24 lata w konspiracji - to ostatni „Żołnierz Wyklęty”, który poległ z bronią w ręku.

W całym kraju na różne sposoby patrioci upamiętniają śmierć Franczaka. My informujemy o akcji Narodowej Łęcznej: 

W piątkowy wieczór działacze Narodowej Łęcznej postanowili przybliżyć mieszkańcom miasta postać Józefa Franczaka. Z tej okazji przeprowadziliśmy akcję plakatową, podczas której rozklejono ok. 200 plakatów przypominających postać słynnego „Lalka”, jak również zachęcających do udziału w niedzielnej Mszy św. w Piaskach.parking przy cmentarzu o godz. 10.45. [flagallery gid=3 skin=nivo_slider_js]

[quote]Wierzył, że doczeka wolnej Polski. Takich jak on, ukrywających się, było wtedy w Polsce kilkunastu. Ich schwytanie zajęło komunistom kolejne kilka lat - pisze o Franczaku Joanna Wieliczka-Szarkowa w książce "Żołnierze Wyklęci".[/quote]

Nazywany "Lalkiem" lub "Lalusiem", ze względu na nienaganną prezencję, Franczak urodził się 25 maja 1918 r. w Kozicach Górnych na Lubelszczyźnie. Przed wojną ukończył Szkołę Podoficerską Żandarmerii w Grudziądzu, po czym przeszedł do służby w Plutonie Żandarmerii w Równem na Wołyniu. W Wojsku Polskim Franczak dosłużył się stopnia sierżanta. Po ataku ZSRS na Polskę 17 września 1939 r. nie złożył broni i walczył z najeźdźcą ze Wschodu. Dostał się do sowieckiej niewoli, z której udało mu się zbiec po kilku dniach. Od tego momentu, aż do śmierci w 1963 r., prowadził konspiracyjną działalność na rzecz wolnej Polski. Jako żołnierz polskiego podziemia niepodległościowego działał w obwodzie lubelskim ZWZ.

Po raz pierwszy padł ofiarą denuncjacji w 1941 r., kiedy doniósł na niego do Gestapo jeden z mieszkańców Piask pod Lublinem. W sierpniu 1944 r. Lubelszczyznę zajęła Armia Czerwona, a Franczak został wcielony do 2. Armii Wojska Polskiego, stacjonującej w rejonie Kąkolewnicy koło Radzynia Podlaskiego. Tam też był świadkiem mordów na żołnierzach podziemia, dokonywanych przez komunistów na uroczysku "Baran", zwanym niekiedy Małym Katyniem. W obawie o swój los Franczak zdezerterował z ludowego Wojska Polskiego.

Ukrywał się w Łodzi i w Sopocie, po czym powrócił w rodzinne strony, gdzie zaangażował się w działalność podziemną. Brał udział w akcjach skierowanych przeciwko funkcjonariuszom UB, wykonywał wyroki śmierci na konfidentach. W czerwcu 1946 r. "Lalek" i jego współtowarzysze zostali aresztowani przez bezpiekę. Udało im się jednak uciec z transportu do więzienia i powrócić do podlubelskich lasów. W 1947 r. Franczak stanął na czele kilkuosobowego patrolu w oddziale WiN dowodzonym przez kpt. Zdzisława Brońskiego "Uskoka".

W następnym roku patrol "Lalka" wpadł w zasadzkę UB - z życiem uszedł jedynie Franczak. Jeszcze w tym samym roku wdał on się w strzelaninę z milicjantami, w wyniku której został ranny w brzuch. Wymierzone w komunistów akcje bojowe partyzantki poakowskiej na Lubelszczyźnie wyraźnie osłabły po śmierci przełożonego Franczaka - "Uskoka", który zginął w obławie UB 21 maja 1949 r. we wsi Nowogród w pobliżu Łęcznej.

Cztery lata później w Piaskach ofiarą reżimu padł Stanisław Kuchcewicz "Wiktor", ostatni z najbliższych współpracowników Brońskiego. Rok 1953 był istotną cezurą w działalność Franczaka - jako jeden z ostatnich partyzantów ograniczył zbrojny udział w zwalczaniu nowej władzy i rozpoczął samotną walkę o przetrwanie. Ukrywał się na prowincji dzięki pomocy zwykłych ludzi, choć groziły za nią wysokie kary. Według źródeł SB, z "Lalkiem" współpracowało ok. 200 osób.

We wrześniu 1961 r., w ramach akcji rozpracowywania partyzanta objętej kryptonimem "Pożar", władze komunistyczne rozesłały za Franczakiem list gończy (opublikowano go wraz ze zdjęciem "Lalka" w "Kurierze Lubelskim" z 8 września 1961 r.), w którym uznano go za bandytę stanowiącego postrach dla mieszkańców podlubelskich wsi.

Według raportów bezpieki, Franczak brał udział w zamachach na życia członków partii komunistycznej, funkcjonariuszy UB i MO, prowadził działalność terrorystyczną i rabunkową. Komuniści głosili, że poszukiwany osobiście zamordował 5 osób. Za jego schwytanie wyznaczono wysoką nagrodę pieniężną.

Wzrost ok. 175 cm, ciemny blond, włosy szpakowate, lekko łysy. Czesze się do góry, oczy niebieskie, czoło wysokie, nos średni, lekko pochylony do przodu, twarz owalna, koścista, śniada. Uszy duże odstające, usta duże wypukłe. Posiada 5 zębów sztucznych, trzy srebrne w szczęce górnej, a dwa złote w szczęce dolnej. Głowa grubsza, typowo męska. Jest dobrze zbudowany, barczysty, pierś wysunięta do przodu, chód ciężki, stopy nóg są duże, lekko kuleje na prawą nogę po postrzale. Na prawym ręku pomiędzy palcami: kciukiem a wskazującym, posiada bliznę z postrzelenia. W wypadku osobistego kontaktu zachować ostrożność, ponieważ poszukiwany osobnik nosi broń krótką, dwa pistolety i trzy granaty - podano w rysopisie poszukiwanego.

Na bezpośredni trop Franczaka bezpieka wpadła w roku 1963. Było to możliwe dzięki nawiązaniu przez SB współpracy ze Stanisławem Mazurem (pseudonim operacyjny "Michał"), mieszkańcem wsi Wygnanowice, który przyznał się do kontaktów z "Lalkiem". Za wydanie partyzanta miał otrzymać 5 tys. złotych. SB wiedziała, że Franczak darzył Mazura zaufaniem, był on bowiem bratankiem ojca narzeczonej "Lalka" - Danuty Mazur. Franczak miał z nią nieślubnego syna Marka, który przyszedł na świat w styczniu 1958 r. Towarzysz "Michał" szybko nawiązał kontakt z nie przeczuwającym zdrady Franczakiem. Informacje przekazane bezpiece przez konfidenta pozwoliły na dotarcie do miejsca ukrywania się "Lalka" - wytropiono go na podstawie numeru rejestracyjnego motoru, którym Franczak przyjechał na spotkanie z Mazurem.

Trop prowadził do gospodarstwa Wacława Becia z Majdanu Kozic Górnych. 21 października 1963 r. gospodarstwo zostało otoczone przez funkcjonariuszy SB i ZOMO, łącznie 37 ludzi. Widząc zagrożenie, "Lalek" oddał w kierunku komunistów kilka strzałów.

[quote]W tej sytuacji grupa likwidacyjna ZOMO przystąpiła do likwidacji. Franczak mimo wzywania go do zdania się podjął obronę i wykorzystując słabe punkty obstawy pod osłoną zabudowań wycofał się około 300 m od meliny, gdzie podczas wymiany strzałów został śmiertelnie ranny i po kilku minutach zmarł - napisano w raporcie po obławie.[/quote]

Sekcja zwłok Franczaka wykazała, że jego zgon nastąpił w wyniku postrzału serca. Rodzinie oddano zwłoki pozbawione głowy.

W chwili śmierci ostatni polski partyzant miał 45 lat. Ciało Franczaka w tajemnicy przed rodziną złożono w anonimowej mogile na jednym z lubelskich cmentarzy. Dopiero po 20 latach szczątki "Lalka" za sprawą jego siostry Czesławy Kasprzak zostały przeniesione na cmentarz parafialny w Piaskach.

[quote]Poświęcił życie za wolność ojczyzny, której nie doczekał - brzmi napis umieszczony na grobie partyzanta.[/quote] W 2007 r. w Piaskach wzniesiono poświęcony mu pomnik. W 2008 r., w uznaniu zasług Franczaka w walce o niepodległą Polskę, prezydent Lech Kaczyński odznaczył go pośmiertnie Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.

Człowiek, który wydał ostatniego polskiego "Żołnierza Wyklętego", do swej śmierci w 1996 r. wiódł spokojne życie (za zdrajcę uznawano Becia, choć w 1964 r. Sąd Wojewódzki w Lublinie skazał go na 5 lat więzienia). Współpraca Mazura z SB wyszła na jaw dopiero w 2005 r., dzięki badaniom Stanisława Poleszaka, historyka z lubelskiego oddziału IPN.

Artykuł 50 lat temu zginął ostatni Niezłomny: Józef Franczak „Lalek”. Historia bohaterstwa, poświęcenia i zdrady [foto] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/50-lat-temu-zginal-ostatni-niezlomny-jozef-franczak-lalek-historia-bohaterstwa-poswiecenia-i-zdrady-foto/feed/ 0