zbrodnie komunizmu – Niezłomni.com https://niezlomni.com Portal informacyjno-historyczny Sun, 03 Dec 2023 21:00:15 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.8 https://niezlomni.com/wp-content/uploads/2017/08/cropped-icon-260x260.png zbrodnie komunizmu – Niezłomni.com https://niezlomni.com 32 32 Poruszająca opowieść o przetrwaniu w obliczu przeciwności losu. Prawdziwa historia ucieczki polskiego więźnia GUŁagu! https://niezlomni.com/poruszajaca-opowiesc-o-przetrwaniu-w-obliczu-przeciwnosci-losu-prawdziwa-historia-ucieczki-polskiego-wieznia-gulagu/ https://niezlomni.com/poruszajaca-opowiesc-o-przetrwaniu-w-obliczu-przeciwnosci-losu-prawdziwa-historia-ucieczki-polskiego-wieznia-gulagu/#respond Tue, 05 May 2020 06:07:53 +0000 https://niezlomni.com/?p=51049

"Słyszałem wiele historii o ucieczkach i aktach odwagi, ale żadna z nich nie dorównuje tej, którą napisało życie Michała" - ocenia A. J. Thayre, Komandor Orderu Imperium Brytyjskiego, przyjaciel Michała Krupy.

Wspomnienia Michała Krupy to gotowy scenariusz na sensacyjny film.

Z Syberii do Afganistanu ‒ prawdziwa historia ucieczki polskiego więźnia GUŁagu!

W 1939 roku Michał Krupa został aresztowany we wschodniej Polsce, wówczas okupowanej przez ZSRR, i oskarżony o szpiegostwo na rzecz Niemiec. Piekło zaczęło się dla niego od przesłuchań i tortur w osławionym więzieniu śledczym na moskiewskiej Łubiance. Uznany za winnego, został zesłany na Syberię do łagru Peczora.

Tam na co dzień spotykał się z wyrafinowanym okrucieństwem i próbował przetrwać w skrajnie trudnych warunkach, w których więźniowie skazani na katorżniczą pracę na ogół nie przeżywali roku. Niemalże cudem zdołał się wydostać z łagru w ogólnym chaosie, który zapanował po niemieckiej inwazji na Związek Radziecki. Odbył morderczą podróż z Syberii do Afganistanu, gdzie wreszcie znalazł się w bezpiecznym miejscu.

Historia życia Michała Krupy to niezwykła opowieść o woli przetrwania człowieka w obliczu drastycznych przeciwności losu. Autor daje świadectwo sadyzmu Stalina i opresyjności reżimu, który stworzył.

Michał Krupa, "Płytkie groby na Syberii", Wyd. Rebis, Poznań 2020. Książkę można kupić na stronie wydawnictwa Rebis.

 

 

 

 

 

 

 

Artykuł Poruszająca opowieść o przetrwaniu w obliczu przeciwności losu. Prawdziwa historia ucieczki polskiego więźnia GUŁagu! pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/poruszajaca-opowiesc-o-przetrwaniu-w-obliczu-przeciwnosci-losu-prawdziwa-historia-ucieczki-polskiego-wieznia-gulagu/feed/ 0
Poruszająca opowieść o wierności Chrystusowi. Męczeństwo Sług Bożych w Związku Sowieckim. [WIDEO] https://niezlomni.com/poruszajaca-opowiesc-o-wiernosci-chrystusowi-meczenstwo-slug-bozych-w-zwiazku-sowieckim/ https://niezlomni.com/poruszajaca-opowiesc-o-wiernosci-chrystusowi-meczenstwo-slug-bozych-w-zwiazku-sowieckim/#respond Fri, 03 Apr 2020 07:34:02 +0000 https://niezlomni.com/?p=50981

Nigdy nie wyrzekli się Wiary w Jezusa Chrystusa, pozostali wierni Jego nauce do końca, chociaż wiedzieli, że przyjdzie im zapłacić najwyższą cenę.

Niezwykła książka ks. Krzysztofa Pożarskiego opowiada o wierności i zaufaniu Bogu do samego końca, do męczeństwa za Wiarę. Mówi o świadectwach ludzi dla których katolicyzm był wartością najwyższą. Praca "Z Chrystusem do końca" pokazuje też prawdę - nadal przez wielu odrzucaną - prawdę o zbrodniczości systemu komunistycznego, która tkwi w jego podstawach.

Ks. Krzysztof Pożarski, Z Chrystusem do końca. Męczeństwo Sług Bożych w Związku Sowieckim, Wydawnictwo AA, Kraków 2020. Książkę można kupić na stronie religijna.pl.

- Św. Jan Paweł II w swojej książce Dar i Tajemnica zwrócił uwagę, że „na szczególną pamięć zasługuje martyrologium kapłanów w łagrach syberyjskich czy innych miejscach na terenie Związku Sowieckiego". O męczennikach ze Wschodu, tym bardziej z samej Rosji, nadal wiemy bardzo niewiele. Tym bardziej należy docenić tę książkę, traktującą o katolickich męczennikach Rosji XX wieku, zawierającą biografie kilkunastu Sług Bożych, których proces beatyfikacyjny trwa obecnie w Archidiecezji Matki Bożej w Moskwie, a przygotowaną pod redakcją postulatora procesu, ks. Krzysztofa Pożarskiego – pisze we wstępie kardynał Stanisław Dziwisz.

- Wszyscy Słudzy Boży z ofiarną odwagą, więzieni w bardzo ciężkich i często poniżających warunkach, starali się służyć ludziom do końca, czyli do swojej męczeńskiej ofiary Wspaniały jest przykład ich życia i poświęcenia. Mieli możliwość wyjazdu z sowieckiej Rosji i wielu kapłanów tak uczyniło, jednak wielu także pozostało, pomnych na słowa samego Chrystusa, że „nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich" (J 15,13) – dodaje.

- Cieszę się, że polski czytelnik będzie miał okazję poznać bohaterów naszej chrześcijańskiej wiary nie tylko za naszą wschodnią granicą, ale także na dalekich bezkresach Syberii. W coraz bardziej zsekularyzowanym świecie życie i męczeństwo tych walecznych mężów i dzielnych kobiet ukazuje nam nieprzemijające ideały i wartości, którymi się kierowali: miłość Boga i bliźniego oraz pragnienie życia wiecznego w radości z Panem – podkreśla kardynał Dziwisz.

Ks. Krzysztof Pożarski od prawie trzydziestu lat jest duszpasterzem za wschodnią granicą Polski, a obecnie proboszczem parafii św. Stanisława w Petersburgu. Odnowił istnienie kilku katolickich parafii w miastach północno-zachodniej Rosji (Psków, Wielkie Łuki, Ługa, Wielki Nowogród, Murmańsk i Archangielsk). Od grudnia 1996 roku jest także duszpasterzem petersburskiej Polonii oraz zasłużonym działaczem polonijnym w Rosji, propagatorem kultury polskiej i nauki języka polskiego. Przyczynił się też do upamiętnienia kilkunastu miejsc związanych z martyrologią polskiego narodu w Rosji. Jest wydawcą i głównym redaktorem kwartalnika historycznego „Nasz Kraj", poświęconego tematyce polonijnej, a także historii Kościoła katolickiego w Rosji i w Polsce. Wydał trzy przewodniki po petersburskich archiwach, dotyczące polskich archiwaliów i eksponatów muzealnych, a także książkę o dawnym cmentarzu Wyborskim w mieście nad Newą, opublikował album Niezłomny Pasterz w Rosji. Sługa Boży biskup Antoni Małecki. 1861-1935, a także pracę Martyrologium Polaków, obywateli ZSRR na Północnym zachodzie Rosji. 1919 (1937-1938) 1953. W 2017 roku, metropolita abp. Paweł Pezzi, ordynariusz Archidiecezji Matki Bożej w Moskwie, mianował go postulatorem procesu wyniesienia do chwały ołtarzy rosyjskich katolickich męczenników pierwszej połowy XX wieku.

Artykuł Poruszająca opowieść o wierności Chrystusowi. Męczeństwo Sług Bożych w Związku Sowieckim. [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/poruszajaca-opowiesc-o-wiernosci-chrystusowi-meczenstwo-slug-bozych-w-zwiazku-sowieckim/feed/ 0
TYLKO U NAS. Wspomnienia jednego z nielicznych więźniów sowieckich, który zbiegł z Wysp Sołowieckich. [WIDEO] https://niezlomni.com/tylko-u-nas-wspomnienia-jednego-z-nielicznych-wiezniow-sowieckich-ktory-zbiegl-z-wysp-solowieckich-wideo/ https://niezlomni.com/tylko-u-nas-wspomnienia-jednego-z-nielicznych-wiezniow-sowieckich-ktory-zbiegl-z-wysp-solowieckich-wideo/#respond Sat, 30 Mar 2019 22:45:10 +0000 https://niezlomni.com/?p=50744

Pośród tysięcy osadzonych gnijących w więzieniach Czeki na Zakaukaziu równocześnie ze mną było piętnastu oficerów gruzińskich, a między nimi generał Cułukidze, książę Kamczijew i książę Muchrański. Po długich i uciążliwych przesłuchaniach oficerów tych uznano za wplątanych w rewoltę gruzińską w 1923 roku i organizację kontrrewolucyjnego spisku. Skazano ich na rozstrzelanie.

Książę Muchrański postanowił drogo sprzedać skórę. W swojej celi zdołał wyszukać wielki gwóźdź. W noc egzekucji, gdy otwarły się drzwi i z grupą pachołków wszedł komendant Czeki na Zakaukaziu, Szulman zwany „komendantem śmierci”, aby wyprowadzić skazanych oficerów, Muchrański rzucił gwoździem, celując w jego oczy. Szulman zaskowyczał z bólu, bo hufnal złamał mu nos. Zabrzmiały zaraz straszliwe wrzaski i strzały. Cela napełniła się dymem. Piętnastu oficerów, którzy znajdowali się w celi, zginęło na miejscu. Więźniowie z innych cel dostali rozkaz zmycia strug krwi. Oprawca Zlijew, nadzwyczajny delegat GPU Górskiej Republiki w Osetii, uciekał się do następującej tortury: podczas przesłuchań wsuwał lufę swego rewolweru do ust więźnia i obracał nią, raniąc dziąsła i łamiąc zęby ofiary. Starszy Osetyniec, który dzielił zemną celę w więzieniu GPU Republiki Górali tak właśnie był torturowany. Jaką popełnił zbrodnię? Cytuję akt oskarżenia: „Oskarżony o przejście przed wejściem do domu Czełokajewa”.Kilka tygodni później przeniesiono mnie do zamku Metechi w Tyflisie, głównego więzienia Kaukazu. W roku 1923, jak i za naszych dni Metechi zarezerwowane było dla więźniów politycznych. Pospolitych przestępców odsyłano do więzienia państwowego. Dwa tysiące sześciuset białogwardzistów i mienszewików gruzińskich tam trafiło. Nieludzkie represje spotykały systematycznie bezbronnych ludzi. Napotykałem wielu starców, kobiet i dzieci. Raz w tygodniu, w każdy czwartek, specjalna komisja złożona na zmianę z czekistów zakaukaskich i gruzińskich obradowała w biurze dyrektora więzienia, aby sporządzić listę skazanych na śmierć, nie martwiąc się zanadto o stopień ich winy. „Dowody” najmniejszej winy przerastały ludzkie pojęcie. Kadry zakaukaskiej i gruzińskiej Czeki świadomie skomponowano z sadystów. Każdego czwartku w nocy rozstrzeliwano od sześćdziesięciu do stu osób. W te noce cały zamek Metechi stawał się piekłem. Nie wiedzieliśmy, na kogo padnie. Każdy z nas czekał na śmierć. Nikt nie zmrużył oczu aż do rana.

Ten nieprzerwany rozlew krwi był istną udręką nie tylko dla więźniów, lecz również dla ludzi żyjących na wolności poza więzieniem. Przez długi czas ulice sąsiadujące z zamkiem Metechi pozostawały niezamieszkałe. Ludność stopniowo wynosiła się z tej dzielnicy, bo mieszkańcy nie mogli już słuchać strzałów i krzyków ofiar. Czekiści z Metechi ciągle byli pijani. Z rękawami zakasanymi do łokci przechadzali się po korytarzach i celach jak autentyczni rzeźnicy. Czasem padali na posadzkę upojeni winem i ludzką krwią.W noc egzekucji z każdej celi brano pięciu do dziesięciu ludzi. Czekistom zajmowało to przynajmniej kwadrans, bo bardzo powoli czytali listę skazanych na śmierć. Zanim odczytali kolejne nazwisko, robili długą pauzę, a więźniowie drżeli z trwogi. Nawet ci, którzy mieli stalowe nerwy, nie byli w stanie wytrzymać tej tortury. W tamte noce połowa więźniów zamku płakała do rana. Nazajutrz nikt z nas nie tykał posiłku, bo nikt nie mógł przełknąć kęsa pożywienia. I tak powtarzało się to tydzień w tydzień. Więźniowie, którzy trafili z Metechi na Sołówki w roku 1925 opowiadają, że te katusze zadawane są nadal. Wielu jest takich, którzy niezdolni znieść tego koszmaru postradali zmysły lub popełnili samobójstwo. Gdy jeszcze przebywałem w zamku, czekista Zuzula (Kozak z Kubania) został wprowadzony pomiędzy osadzonych jako agent celny, prowokator. W przeszłości ten oprawca osobiście rozstrzelał sześćset osób (Zuzula sam się do tego przyznał). W końcu więźniowie zdemaskowali go i zabili. W Metechi pozostawałem cztery i pół miesiąca. w każdy czwartek gotowałem się na śmierć.

Los kobiet

Największe dobro, jakie przypadło politycznym, polega na tym, że ich żony i dzieci nie muszą mieć kontaktu z kryminalistkami. Kompania tych kobiet jest nieznośna. Obecnie w SŁON przetrzymywanych jest około sześciuset kobiet. W klasztorze osadzono je w „budynku kobiecym”, w kremlu. Na Wyspie Popiej dla przeznaczono całkowicie dla nich barak nr 1 i część innych. Trzy czwarte z nich to żony, kochanki, krewne i po prostu wspólniczki przestępców pospolitych. Oficjalnie kobiety zsyłane są na Sołówki i do kraju narymskiego za „uporczywą prostytucję”. W określonych okresach w dużych miastach Rosji europejskiej organizuje się łapanki w celu odesłania ich do koncłagrów. Prostytutki, które za władzy radzieckiej skupiły się w swego rodzaju oficjalne związki zawodowe, raz na jakiś czas urządzają w Moskwie i Piotrogrodzie protestacyjne marsze uliczne przeciwko łapankom i zsyłkom, ale efekt jest mizerny. Charakter i tryb życia tych kobiet jest do tego stopnia dziki, że za urojenia obłąkanego może uznać opowieść o tym każdy, kto nie zna warunków więziennictwa radzieckiego. Gdy na przykład kryminalistki idą do kąpieli, uprzednio rozbierają się w swoich barakachi zupełnie nagie przechadzają się po obozie wśród wybuchów śmiechu i aplauzu sołowieckiego personelu.

Kryminalistki tak samo jak mężczyźni uwielbiają gry hazardowe. W razie przegranej nie mogą się wypłacić pieniędzmi, porządną odzieżą lub żywnością. Nic nie mają. W rezultacie codziennie można być świadkiem nieludzkich scen. Kobiety grają w karty pod tym warunkiem, że ta, która przegra, ma obowiązek niezwłocznie udać się do męskiego baraku i oddać się dziesięciu mężczyznom z rzędu. Wszystko to ma się odbywać w obecności oficjalnych świadków. Obozowa administracja nigdy nie wtrącała się do tych świństw. Można sobie wyobrazić odrazę, jaką kryminalistki wywołują wśród dobrze wychowanych kobiet z kategorii kontrrewolucyjnej. Najohydniejsze przekleństwa z użyciem imion Boga, Chrystusa, Matki Bożej i wszystkich świętych, nieustanne pijaństwo, nieopisane brewerie, złodziejstwo, brak higieny, syfilis – tego byłoby za dużo nawet dla człowieka z mocnym charakterem. Zesłać uczciwą kobietę na Sołówki – to znaczy w kilka miesięcy zamienić ją w coś gorszego od prostytutki, w kłębek milczącego, brudnego ciała, przedmiot handlu wymiennego w rękach personelu obozowego.

Czerwonoarmiści z ochrony łagru gwałcą kobiety zupełnie bezkarnie. Każdy czekista na Sołówkach ma naraz trzy do pięciu nałożnic. Toropow, którego w 1924 roku mianowano zastępcą komendanta obozu kemskiego do spraw gospodarczych, urządził w łagrze oficjalny harem, ustawicznie uzupełniany wedle jego gustu i dyspozycji.Według obozowych zasad od kontrrewolucjonistów i kryminalistek codziennie pobiera się po dwadzieścia pięć kobiet do obsługi czerwonoarmistów z 95. Dywizji pilnującej Sołówek. Żołnierze są na tyle leniwi, że aresztantki muszą nawet słać im łóżka. Staroście łagru kemskiego Czistiakowowi kobiety nie tylko gotują obiady i czyszczą buty, ale nawet go myją. Do tego celu zwykle wybiera się najmłodsze i najatrakcyjniejsze kobiety. Czekiści robią z nimi, co chcą. Wszystkie kobiety na Sołówkach podzielone są na trzy kategorie. Pierwsze – „za rubla”, druga „za pół rubla”, trzecia – „za piętnaście kopiejek”, czyli „pięć ałtynów”. Jeśli ktokolwiek z obozowej administracji życzy sobie kobiety „pierwszej klasy”, to znaczy młodej kontrrewolucjonistki świeżo przybyłej do obozu, mówi do strażnika: „Sprowadź mi za rubla”. Uczciwa kobiet,a odmówiwszy „wzmocnionej” racji żywnościowej wyznaczanej przez czekistów nałożnicom, bardzo szybko umiera z niedożywienia i na gruźlicę. Na Wyspie Sołowieckiej takie wypadki są szczególnie częste. Chleba na całą zimę nie starcza. Dopóki nie ruszy żegluga i nie dotrą nowe zapasy żywności, oszczędne i tak racje redukowane są do połowy. Czekiści i pospolici zarażają kobiety kiłą i innymi chorobami wenerycznymi.

O tym, jak rozprzestrzeniły się te niedomagania na Sołówkach, można się przekonać za sprawą faktu następującego: Do niedawna chorzy na syfilis rozmieszczani byli na Wyspie Popiej w specjalnym baraku (nr 8). W związku z postępującym przyrostem zachorowań barak nr 8 nie mógł już pomieścić wszystkich pacjentów. Jeszcze przed moją ucieczką administracja„rozwiązała” ten problem, rozmieszczając ich w innych barakach ze zdrowymi. Naturalnie doprowadziło to do szybkiego wzrostu liczby zakażonych. Kiedy nękanie spotyka się ze sprzeciwem, czekiści bez zahamowań mszczą się na ofiarach. W końcu 1924 roku na Sołówki zesłano bardzo atrakcyjną dziewczynę, około siedemnastoletnią Polkę. Skazano ją razem z rodzicami za „szpiegostwo na rzecz Polski”, rodziców rozstrzelano. Dziewczynie z racji niepełnoletniości najwyższy wymiar kary zamieniono na zsyłkę do SŁON na dziesięć lat. Dziewczyna miała pecha i zwróciła uwagę Toropowa. Miała jednak dość odwagi, żeby odmówić jego ohydnym naprzykrzaniom. W odwecie Toropow rozkazał przyprowadzić ją do komendantury i oskarżając ją kłamliwie o „ukrywanie kontrrewolucyjnych dokumentów”, rozebrał ją do naga i w obecności całej obozowej straży skrupulatnie przeszukał ciało w tych miejscach, w których jego zdaniem najłatwiej było schować dokumenty. Któregoś z lutowych dni w kobiecym baraku zjawił się bardzo pijany czekista Popow w asyście kilku jeszcze czekistów (też pijanych). Bez ceregieli wlazł do łóżka madame X, damy z najwyższych sfer społecznych, zesłanej na Sołówki na dziesięć lat po rozstrzelaniu męża. Popow wywlókł ją z łóżka, mówiąc: „Nie zechciałaby się pani przejść z nami za druty?”. Dla kobiet oznaczało to zgwałcenie. Madame X aż do rana była obłąkana. Niewykształcone i słabo wykształcone kobiety ze środowiska kontrrewolucyjnego czekiści wykorzystywali bezlitośnie. Szczególnie opłakany był los kobiet kozackich, które zesłano, rozstrzelawszy ich mężów, ojców i braci.

Fragment wspomnień Sozerki Malsagowa
Piekielna wyspa. Radziecka katorga na dalekiej Północy
Rozdział 5. Poprzednicy

Komendanci tych obozów mianowani przez Moskwę wykonywali rozkazy przychodzące z centrali. Średni i niższy personel natomiast rekrutował się spośród samych czekistów zesłanych w wyniku zbyt rzucających się w oczy dużych nadużyć – rabunków, defraudacji, pijaństwa itd. Indywidua te nie mając jak inaczej zemścić się za utratę intratnych funkcji w aparacie Czeki centralnej Rosji, traktowali osadzonych z nieopisanym okrucieństwem.

Szczególnie bestialski był zastępca komendanta w Chołmogorach, Polak Kwiciński. Potworności „Białego Domu” w okolicach Chołmogor obarczają sumienie tego sadystycznego oprawcy. Cytowaną nazwę nadano majątkowi porzuconemu przez właścicieli. Dwór pomalowany był na biało. Przez dwa lata od 1920 do 1922 roku pod rozkazami Kwicińskiego dokonywano tam codziennych rozstrzeliwań. Reputacja domu przerażała w dwójnasób, bo ciał nie grzebano. Około schyłku 1922 roku wszystkie pomieszczenia Białego Domu pełne były trupów aż po sufity. Dwa tysiące marynarzy z Kronsztadu rozstrzelano w trzy dni. Odór rozkładających się ciał zatruwał powietrze na całe kilometry naokoło. Więźniowie obozu dusili się, a niektórzy tracili przytomność z powodu jadowitego zaduchu za dnia i w nocy. Trzy czwarte mieszkańców Chołmogor nie mogąc tego znieść porzuciło domy. Z całą pewnością rząd radziecki na bieżąco śledził potworności popełniane w Chołmogorach i Pertomińsku. Ponieważ jednak kierownictwo partii komunistycznej miało było zainteresowane bezlitosnym eliminowaniem rzeczywistych lub urojonych przeciwników, umywało ręce. Egzekucje wykonywano nie tylko w Białym Domu, ale i w wielu innych miejscach. Tak więc czekiści wkraczali do baraku i palcem wskazywali ofiary ze słowami: „Odin”, „Dwa”, „Tri”. „Odin” oznaczało, że osadzony będzie rozstrzelany jeszcze tego samego dnia. „Dwa” – że nazajutrz. „Tri” – że jeszcze dzień później. Tak działo się gdy przyjeżdżały nowe konwoje i trzeba było zwolnić miejsce dla nowo przybyłych.

Według miejscowych świadków, w Chołmogorach i Pertominsku zastrzelono dziesięć tysięcy więźniów. Wydaje się to straszne, ale nie ma w tej liczbie nic nadzwyczajnego. Przez trzy lata bowiem, aż do likwidacji, obozy te były głównym więzieniem całej radzieckiej Rosji. Ze wszystkich stron Rosji europejskiej i azjatyckiej zwożono tam konwoje z ofiarami, których czekiści nie chcieli zabić od razu, a mianowicie z tymi, których „amnestionowały” władze lokalne. W Chołmogorach i Pertomińsku oprawcy uciekali się również do innej metody eksterminacji – topienia. Przytoczę kilka przypadków spośród licznych, które znam. W roku 1921 załadowano cztery tysiące oficerów i żołnierzy armii Wrangla na pokład barki i spuszczono ją do ujścia Dźwiny. Tych, którzy umieli pływać, zastrzelono.

 

W 1922 roku kilka kolejnych barek załadowanych więźniami zatopiono w Dźwinie na oczach ludzi. Innych więźniów, w tym wiele kobiet, wysadzono na pewnej wyspie koło Chołmogor i zastrzelono z łodzi, które ich przywiozły. Na tej wyspie masowe mordy trwały długo. Podobnie jak Biały Dom pełna była trupów. Czekiści zabijali tych, którzy przeżyli katorżniczą pracę. Katorżnicy mieli prawo tylko do wzmiankowanej racji żywnościowej, a byli wśród nich starcy i kobiety harujący po dwanaście godzin bez przerwy. Uważali się za szczęściarzy, jeśli na polu znaleźli zgniłego kartofla i pochłaniali go na surowo. Kiedy czekiści zauważyli, że autochtoni – Lapończycy – rzucają chleb więźniom przechodzącym koło ich chat w drodze do pracy, wybierali inny szlak, żeby nieszczęśnicy przemierzali tylko rozległe lasy i mokradła. Jeśli nowo przybyły miał na sobie porządne ubranie, natychmiast go rozstrzeliwano, aby przejąć odzież. Z początkiem lata 1922 roku marynarz z Kronsztadu cudem ocalony od śmierci uciekł z obozu w Chołmogorach. Zdołał przedrzeć się aż do Moskwy, gdzie użył starych kontaktów, aby uzyskać spotkanie z Kalininem we WCIK (Wszechrosyjskim Centalnym Komitecie Wykonawczym).

 

Oznajmił mu: „Zróbcie ze mną, co chcecie, ale zwróćcie uwagę na zbrodnie popełniane w obozach na północy”. Czekiści eksterminowali już 90 proc. katorżników i jaskrawo zamanifestowali swoje „humanitarne nastawienie” . Wtedy WCIK łaskawie zgodził się wysłuchać litanii zbiega. Z końcem lipca komisja pod przewodnictwem niejakiego Feldmana przybyła z Moskwy do Chołmogor na inspekcję78. Rzeczony Feldman nie mógł ukryć przerażenia wobec tego, co ujrzał i usłyszał. Kazał rozstrzelać komendantów obozów i wysłał ich zastępców oraz resztę obsady do Moskwy w celu „dochodzenia”. W końcu wszystkich czekistów ułaskawiono, a następnie mianowano na odpowiedzialne stanowiska w GPU na południu Rosji. Ponieważ Biały Dom z dziesiątkami tysięcy ofiar przeszkadzał Moskwie, Feldman musiał zatrzeć ślady horroru. Kazał wszystko spalić. WCIK upoważnił komisję Feldmana do amnestionowania wszystkich katorżników z obydwu obozów, lecz zwolniono tylko pospolitych kryminalistów. Nie amnestionowano ani jednego kaera. W sierpniu 1922 roku wszyscy kontrrewolucjoniści opuścili Pertomińsk i Chołmogory. Pod solidną eskortą przewieziono ich na Sołówki.

Fragment książki: POCZĄTKI GUŁAGU. Opowieści z Wysp Sołowieckich, Sozerko Malsagow, Nikołaj Kisieliow-Gromow, Wyd. Replika, Poznań 2019. Książkę można nabyć TUTAJ

Dwa wstrząsające świadectwa o źródłach „piekła, jakie bolszewicy zgotowali swoim wrogom”, czyli o powstawaniu „obozu specjalnego przeznaczenia” na Wyspach Sołowieckich.

Pierwsze zredagował w 1925 roku Sozerko Malsagow, jeden z bardzo nielicznych więźniów, którzy zbiegli z „piekielnej wyspy”. Trafił na Wyspy Sołowieckie z trzyletnim wyrokiem. Tam dręczony był przez głód i mróz i zmuszany do ciężkiej, katorżniczej pracy. Ukazuje obóz jako nieludzkie, urągające wszelkim prawom miejsce odosobnienia, z zimą trwającą 260 dni, a latem cuchnącym odorem rozkładających się zwłok.

Świadectwo drugie – zupełnie niepowtarzalne – pochodzi od Nikołaja Kisieliowa-Gromowa, jedynego z wyznaczonych do nadzorowania obozu sołowieckiego czekisty, który zbiegł stamtąd za granicę. Opisuje nieludzki wyzysk i warunki bytowania oraz pracy w łagrze. Relacjonuje bezskuteczne przypadki samookaleczeń, które miały zekom pomóc w unikaniu pracy. Ogrom zbrodni dokonywanej w obozie mającym „przekształcać obywateli” wedle nowej władzy, co oznaczało w rzeczywistości pracę do śmieci, przeraził go.

To na Wyspach Sołowieckich rodził się i wykuwał świat Gułagu, najrozleglejszy system obozów pracy w XX wieku, przez który tylko spośród obywateli radzieckich przeszło od końca lat dwudziestych do połowy lat pięćdziesiątych dwadzieścia milionów ludzi, czyli co szósty dorosły.
Do lektury wspomnień wprowadza obszerny wstęp uznanego historyka i sowietologa Nicolasa Wertha.

Sozerko Artaganowicz Malsagow (1895-1976) – z pochodzenia Ingusz, oficer rosyjski i polski, uczestnik wojny obronnej 1939 roku, pisarz, publicysta i działacz antykomunistyczny.
Nikołaj Kisieliow-Gromow – oficer armii carskiej i Czeki.
Nicolas Werth (ur. 1950) – francuski historyk, sowietolog, badacz komunizmu; współautor Czarnej księgi komunizmu.

Artykuł TYLKO U NAS. Wspomnienia jednego z nielicznych więźniów sowieckich, który zbiegł z Wysp Sołowieckich. [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/tylko-u-nas-wspomnienia-jednego-z-nielicznych-wiezniow-sowieckich-ktory-zbiegl-z-wysp-solowieckich-wideo/feed/ 0