UPA – Niezłomni.com https://niezlomni.com Portal informacyjno-historyczny Sun, 03 Dec 2023 21:00:15 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.8 https://niezlomni.com/wp-content/uploads/2017/08/cropped-icon-260x260.png UPA – Niezłomni.com https://niezlomni.com 32 32 Czy metropolita Szeptycki ponosi współodpowiedzialność za powstanie zbrodniczego ruchu rozpowszechnionego przez OUN w Małopolsce Wschodniej i na Wołyniu? [WIDEO] https://niezlomni.com/czy-metropolita-szeptycki-ponosi-wspolodpowiedzialnosc-za-powstanie-zbrodniczego-ruchu-rozpowszechnionego-przez-oun-w-malopolsce-wschodniej-i-na-wolyniu-wideo/ https://niezlomni.com/czy-metropolita-szeptycki-ponosi-wspolodpowiedzialnosc-za-powstanie-zbrodniczego-ruchu-rozpowszechnionego-przez-oun-w-malopolsce-wschodniej-i-na-wolyniu-wideo/#respond Sat, 12 Sep 2020 09:45:18 +0000 https://niezlomni.com/?p=51133

Czy metropolita Andrzej Szeptycki ponosi współodpowiedzialność za powstanie ukraińskiego nacjonalizmu, zbrodniczego ruchu rozpowszechnionego przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów w Małopolsce Wschodniej i na Wołyniu? Czy gdyby metropolita ekskomunikował OUN, zdołałaby ona zdobyć takie poparcie na Zachodniej Ukrainie?


Marek A. Koprowski szuka odpowiedzi na te fundamentalne pytania. Przedstawia historię ukraińskiego terroryzmu, który pojawił się za sprawą Ukraińskiej Wojskowej Organizacji. Opisuje jej ofensywę przeciwko państwu polskiemu, m.in. zamachy na Józefa Piłsudskiego i prezydenta Stanisława Wojciechowskiego oraz innych polskich dostojników państwowych. Prezentuje szczegóły rzadko przez historyków wspomniane, choćby dwie ofensywy UWO, w trakcie których łuny pożarów rozświetlały niebo Małopolski Wschodniej od Zbrucza do Sanu.
Lektura książki pozwala poznać korzenie i rozwój zbrodniczej Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów. Pogłębia wiedzę o roli, jaką w jej rozwoju odegrali księża greckokatoliccy, w rodzinach których wychowała się większość przywódców ze Stepanem Banderą na czele. Czytelnik dowie się, kto i jak zamordował Tadeusza Hołówkę, którego śmierć oznaczała fiasko filoukraińskiej polityki Józefa Piłsudskiego, realizowanej przez jego ekipę. Pozna dzieje krwawego napadu bojówki OUN na pocztę w Gródku Jagiellońskim i inne popełnione przez nie morderstwa. Przypomni zabójstwo ministra Bronisława Pierackiego, kolejnego ukrainofila zamordowanego z rozkazu Bandery. To od tego morderstwa zbrodniarz ten rozpoczął swą wielką karierę.

Państwo polskie zamiast powiesić – darowało mu życie. Krótka odsiadka w ciężkich więzieniach na Świętym Krzyżu, we Wronkach i Brześciu, zamiast skruchy, dała Banderze legitymację do przeprowadzenia rozłamu w OUN. Powołał jej zbrodniczą frakcję, która w myśl wskazań swego przywódcy dokonała ludobójstwa na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej…

Fragment książki Marka A. Koprowskiego pt. "Narodziny ukraińskiego nacjonalizmu. Bandera, Szeptycki, OUN,wyd. Replika, Poznań 2020. Tę i inne publikacje Marka A. Koprowskiego można zamówić na stronie wydawnictwa Replika.

Rozdział I UWO rusza do walki przeciw Polakom!

Terrorystyczna działalność UWO została znacznie ograniczona, ale sama organizacja funkcjonowała dalej. Musiała jednak znacznie przycichnąć i zmienić model działania. Straty materialne, jakie poniosło państwo polskie w wyniku tej pierwszej ofensywy UWO były bardzo bolesne. Według obliczeń Oddziału II Sztabu Głównego WP wyniosły co najmniej piętnaście mld marek polskich, czyli około osiemset tysięcy dolarów. Z jego opracowania wynika, że od stycznia 1922 r. do marca 1923 r. w czasie antypolskich wystąpień spalono dziewięćdziesiąt cztery dwory i folwarki, pięćdziesiąt zagród kolonistów i dokonano sześćdziesięciu aktów sabotażu. Zabito dwudziestu dwóch żołnierzy, żandarmów i policjantów, a także trzynastu Ukraińców. Jedenaście dworów zostało tylko ograbionych. Polskie siły bezpieczeństwa stoczyły z UWO osiemnaście potyczek, uniemożliwiły jedenaście zamachów i osiem aktów sabotażu oraz nie dopuściły do podpalenia dziewięciu folwarków i dworów. Ogółem według Oddziału II Sztabu Głównego Ukraińcy z UWO dokonali około trzystu ataków przeciwko państwu polskiemu na terenie Małopolski Wschodniej. Są to najbardziej wiarygodne dane. Szacunki niektórych badaczy, twierdzących, że wystąpień tych było ponad dwa tysiące, wydają się mocno przesadzone. Działania UWO nie spotkały się z masowym poparciem ukraińskiego chłopstwa. Zdecydowaną większość aktów terroru dokonali przedstawiciele inteligencji.

Do ukraińskich chłopów UWO nie dotarła. Powstanie antypolskie pod jej wodzą, mające wpływ na decyzje Rady Ambasadorów w Małopolsce Wschodniej, nie wybuchło. UWO, choć dotkliwie kąsała państwo polskie i swoich rodaków, którzy chcieli ułożyć z nim stosunki, nie sprawowała jeszcze rządów dusz nad masami ukraińskiego chłopstwa. Docierała ze swoimi ideami tylko do nielicznych warstw ukraińskiej inteligencji.

Przypomnieć trzeba, że UWO w Małopolsce Wschodniej nie działała w politycznej próżni. Stanowiła ona de facto zbrojne ramię emigracyjnego rządu ZURL, czyli Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej, który nie uznawał jurysdykcji polskiej nad Małopolską Wschodnią i traktował ją jako terytorium znajdujące się pod „polską okupacją”. Stojący na jej czele Jewhen Petruszewycz był przeciwnikiem jakichkolwiek rozmów z Polakami. Uważał je za niecelowe, bo jego zdaniem dobrowolnie nie zaakceptowaliby odrodzenia ZURL. Sądził, że tylko mocarstwa zachodnie mogłyby Polaków do tego zmusić. Swoich zwolenników w Małopolsce Petruszewycz zapewniał, że „[…] zainteresowanie problemem wschodniogalicyjskim na świecie rośnie z każdym dniem”. Poparcie to ze strony Wielkiej Brytanii, Włoch, Japonii i Stanów Zjednoczonych miało doprowadzić do reaktywacji ZURL.

Większość polityków galicyjskich uznawała wciąż emigracyjny rząd ZURL za legalnie działający i wykonywała jego polecenia. Wszelkie rozmowy z ich przedstawicielami podejmowane przez rząd w Warszawie, jak i bardziej poufne, inicjowane przez Oddział II Sztabu Głównego WP spaliły na panewce. Ukraińcy mieli bojkotować państwo polskie i traktować je jako nieistniejące oraz nie uznawać polskiej administracji. Ukraińscy politycy mieli mobilizować ludność do walki przeciw polskiej administracji. UWO miała być ich egzekutywą, wymuszającą posłuszeństwo ich decyzjom.

Stanowisko polityków ukraińskich popierał też metropolita lwowski Andrej Roman Marian Szeptycki. Ojciec duchowy i największy autorytet moralny dla ukraińskich separatystów, a co wykazał Biskup Stanisławowski Hryhoryj Chomyszyn, także jeden z ojców ukraińskiego nacjonalizmu. W swoich wspomnieniach zatytułowanych „Dwa Królestwa”, których odnalezienie i wydanie środowiska ukraińskie, dążące do wyniesienia Szeptyckiego na ołtarze, przyjęły ze zgrzytaniem zębów, Chomyszyn zarzucił Szeptyckiemu nadmierne uwielbienie swego narodu, całkowicie sprzeczne z Ewangelią. W okresie wojny polsko- -ukraińskiej o Małopolskę Wschodnią, jak pisze Krzysztof Krasowski, Szeptycki „[…] wspierał i inspirował działalność Ukraińskiej Rady Narodowej i Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej. W liście pasterskim ze stycznia 1919 r. (nieopublikowanym) wezwał Ukraińców do obrony «zmartwychwstałego państwa ukraińskiego»”.

W 1920 r. Szeptycki wyjechał za granicę jako rzecznik „samostijnej Ukrainy”. Szukał w Watykanie poparcia dla utworzenia niepodległego państwa ukraińskiego.


Sprawę ukraińską doskonale znano w Stolicy Apostolskiej, która nie była zadowolona z animozji między Polakami – łacinnikami a Ukraińcami – grekokatolikami. Watykan miał bowiem nadzieję, że Cerkiew greckokatolicka stanie się znakomitym narzędziem dla ekspansji katolicyzmu na Wschód i nie był zainteresowany jego osłabieniem. Szeptycki zaś w swojej argumentacji twierdził, że tylko w niepodległym państwie ukraińskim Cerkiew greckokatolicka będzie mogła rozkwitnąć i promieniować na Wschód. Takie stanowisko metropolity musiało budzić sprzeciw państwa polskiego. W jego imieniu poseł RP – prof. Jan Kowalski ostro interweniował w Watykanie, widząc, że ten sprzyja Szeptyckiemu. Zygmunt Zieliński tak kurtuazyjnie opisuje tę sytuację:

„Rzym obserwował to z rosnącym niepokojem, przeceniając chyba możliwość unii w dziele ekspansji na Wschód i niwelowania wpływów prawosławia, a z drugiej strony widząc nieprzychylny stosunek władz polskich do umacniania się pozycji Kościoła greckokatolickiego (tak w Galicji nazywali się unici). Stąd też metropolita greckokatolicki lwowski Andrej Szeptycki cieszył się u Benedykta XV dużym mirem. Papież żałował, że alianci w obawie przed niepożądanymi machinacjami politycznymi nie zezwolili Szeptyckiemu w 1917 r. na udanie się do Rzymu. Przybył tam dopiero w 1920 r., co niewątpliwie ujemnie wpłynęło na stanowisko Watykanu wobec rządu polskiego. Obiektywnie bowiem musiano ocenić wkład metropolity w podniesieniu poziomu Cerkwi greckokatolickiej, jego uległość wobec Stolicy Apostolskiej, a przede wszystkim zapał dla „misji wschodniej”, tak bardzo w Rzymie upragnionej. Z drugiej strony niezaprzeczalna była także wzajemna niechęć między Szeptyckim i Polakami, przy czym rząd polski często skutecznie utrudniał realizację tych planów ambitnego metropolity, które umacniały kościelne i narodowe aspiracje Rusinów”.

Oficjalnie Szeptycki pojechał do Rzymu z wizytą ad limina, czyli do progów apostolskich, by przedstawić Ojcu Świętemu sprawozdanie ze swej pracy duszpasterskiej. Kurię rzymską interesowała zwłaszcza możliwość realizacji idei „katolicyzacji wschodu” w drodze unii z prawosławiem. Przy czym Kuria myślała zapewne o całej Rosji, a Szeptycki chciał głównie pozyskać dla grekokatolicyzmu prawosławnych Ukraińców na Kijowszczyźnie czy na Wołyniu, co miało głównie służyć integracji narodu ukraińskiego na płaszczyźnie religijnej. Oczywiście wiedząc, że Stolica Apostolska jest zainteresowana ekspansją na Wschód, podejmował działania rozpoznawcze w tym kierunku. Jak pisze Hansjakob Stehle, Szeptycki: „[…] udał się dwukrotnie pod fałszywym nazwiskiem do Rosji, aby zapoznać się z klimatem politycznym i ocenić szanse działań misyjnych. W 1908 r. przedstawił w Rzymie sprawozdanie; mimo iż papież ułożył się z carem, przyznał on jednocześnie Szeptyckiemu tajne pełnomocnictwo na wypadek „dnia X” w Rosji – przykład dwutorowości, która w następnych dziesięcioleciach dość często miała obciążać politykę wschodnią papieży”.

Charakteryzując osobę arcybiskupa Szeptyckiego Stehle pisze: „Taktycznie lawirując, pozyskiwał on zarówno względy wiedeńskiego cesarza, jak i petersburskiego cara, mając zawsze podwójny cel przed oczami: katolicyzację Rosji oraz ustanowienie niepodległego, katolickiego państwa narodowego Ukraińców”,

SPIS TREŚCI
Wstęp 7
Rozdział I: UWO rusza do walki przeciw Polakom! 12
Rozdział II: Na usługach Abwehry 46
Rozdział III: Jak powstała OUN 75
Rozdział IV: Łuny od Zbrucza do Sanu 93
Rozdział V: Zabójstwo Hołówki i komisarza
Czechowskiego 125
Rozdział VI: Krwawy napad OUN na pocztę
w Gródku 152
Rozdział VII: Dwuznaczna postawa metropolity 168
Rozdział VIII: Skąd się wziął Bandera? 191
Rozdział IX: Nie było tortur i bicia 219
Rozdział X: Po zamachu na Pierackiego 235
Rozdział XI: „Czerezwyczajka” Piłsudskiego 244
Rozdział XII: Proces Bandery 261
Rozdział XIII: Bandera bez przyłbicy 277
Rozdział XIV: Bandera na Świętym Krzyżu,
we Wronkach i Brześciu 288
Rozdział XV: OUN bez Bandery 313
Rozdział XVI: Jak dźwignąć Cerkiew i kler,
czyli Chomyszyn kontra Szeptycki 335
Rozdział XVII: Na Podkarpackiej Rusi OUN
chciała mieć państewko 344
Rozdział XVIII: Przygotowania OUN
do antypolskiego powstania 366
Bibliografia 402

Artykuł Czy metropolita Szeptycki ponosi współodpowiedzialność za powstanie zbrodniczego ruchu rozpowszechnionego przez OUN w Małopolsce Wschodniej i na Wołyniu? [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/czy-metropolita-szeptycki-ponosi-wspolodpowiedzialnosc-za-powstanie-zbrodniczego-ruchu-rozpowszechnionego-przez-oun-w-malopolsce-wschodniej-i-na-wolyniu-wideo/feed/ 0
Sowiecka akcja dezinformacyjna na którą nabrali się najwięksi przeciwnicy komunizmu. Rosyjskie służby do dziś wykorzystują jej schemat. [WIDEO] https://niezlomni.com/sowiecka-akcja-dezinformacyjna-na-ktora-nabrali-sie-najwieksi-przeciwnicy-komunizmu-rosyjskie-sluzby-do-dzis-wykorzystuja-jej-schemat-wideo/ https://niezlomni.com/sowiecka-akcja-dezinformacyjna-na-ktora-nabrali-sie-najwieksi-przeciwnicy-komunizmu-rosyjskie-sluzby-do-dzis-wykorzystuja-jej-schemat-wideo/#respond Sat, 09 May 2020 06:45:22 +0000 https://niezlomni.com/?p=51061

Jak zapewnić nowopowstałemu bolszewickiemu państwu okres oddechu dla ustabilizowania sytuacji wewnętrznej? Jak uniknąć interwencji zbrojnej państw zachodnich oszukując „białą” emigrację i obce wywiady? Wystarczy rozgłaszać, że Związek Sowiecki upadnie z hukiem, bo na jego terenie działa rozbudowana konspiracja, która obali władzę czerwonych. Jak zwabić przy okazji liderów „białej” rosyjskiej opozycji do Rosji i jak przewerbować oficerów służb zachodnich penetrujących Bolszewię?

Pomysł tej – nie da się ukryć – błyskotliwej operacji wyszedł z gabinetu Feliksa Dzierżyńskiego. „Trust” to precyzyjnie przygotowana i brawurowo poprowadzona akcja dezinformacyjna – matka wszystkich późniejszych akcji sowieckich służb wywiadu. Czerwona bezpieka stworzyła fikcyjną organizację podziemną „przygotowującą przewrót” w Sowieckiej Rosji i restaurację dawnej władzy.

Smutną rolę w tej paneuropejskiej zagrywce odegrał polski wywiad, wywiedziony umiejętnie w pole.

­

Rosyjskie służby przejęły aktywa wywiadowcze swoich sowieckich poprzedniczek i udoskonaliły akcje dezinformacyjne montowane według schematu kombinacji Trust.

Postsowieckie służby wciąż wmawiają nam, że właściwie ich nie ma, że są bezsilne, że nie wpływają na wydarzenia w naszym kraju. A nasza podejrzliwość to tylko kompleksy i rusofobia. Przyszło nam zatem żyć w rozkwicie akcji Trust 2.0, choć nie chcemy tego przyjąć do wiadomości. Nie znamy rozmachu działań skierowanych przeciwko Polsce, ale możemy podejrzewać, że następcom Dzierżyńskiego z FSB nie brakuje fantazji i - znajomości charakteru Polaków.

Sprawdźmy jak wyglądał mechanizm działania pierwowzoru tych operacji.

Wyselekcjonowani agenci operacji „Trust” ruszyli na Zachód, szukając sprzymierzeńców. Przekonali rządy, służby państw zachodnich i media o słabości sowieckich sił, o nieuchronności upadku Związku Sowieckiego, a przy okazji przejęli wszystkie fundusze przeznaczone na wspomożenie „opozycji”. Państwa zachodnie w znacznym stopniu sfinansowały więc akcję wymierzoną przeciwko sobie.

Do wybuchu drugiej wojny światowej Sowieci przeprowadzili 40 operacji według metodyki Trustu. Po kapitulacji III Rzeszy, kolejne klony Trustu - zwane dwojnikami, zostały zrealizowane na Ukrainie - w ramach zwalczania UPA (akcja „Arsenał 1“), i w Polsce, gdzie ubecja stworzyła całą fikcyjną V komendę WiN (akcja „Cezary”).

Marek Świerczek, Największa klęska polskiego wywiadu. Sowiecka akcja dezinformacyjna „Trust” 1921-1927, Wyd. Fronda, Warszawa 2020. Książkę można zamówić na stronie wydawnictwa Fronda.

https://www.youtube.com/watch?v=otGhyc4YZW0&t=2s

O autorze:

Marek Świerczek (ur. 1970) – polski historyk, publicysta i pisarz. Współpracuje z miesięcznikiem Stosunki Międzynarodowe oraz Przeglądem Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Zamieszczał swoje teksty w miesięczniku "Alfred Hitchcock poleca". Na rynku literackim objawił się w 2006 r. przy okazji konkursu na opowiadanie grozy miesięcznika "Nowa Fantastyka" w którym zajął II miejsce. Kilka miesięcy później opublikował powieść Bestia, łączącą powieść gotycką z narodową tradycją i historią powstania styczniowego. W 2013 r. wydał kolejną powieść Dybuk, gdzie wykorzystał historyczne klisze pogromu z 1946 r. Dwa lata później na rynku literackim pojawiła się jego kolejna książka, łącząca powieść szkatułkową, kryminał i horror, zatytułowana Skowyt. Książka Największa klęska polskiego wywiadu jest owocem zawodowych zainteresowań Marka Świerczka – historyka.

Fragment książki Największa klęska polskiego wywiadu:

Rola sowieckich służb specjalnych

Głównym narzędziem do osiągnięcia bezpieczeństwa wewnętrznego i zewnętrznego Rosji Sowieckiej była oczywiście policja polityczna, która stała się wszechobecną strukturą biurokratyczną, obejmującą kontrolą całość życia publicznego Rosji Sowieckiej1. Szczególną rolę w tym zadaniu powierzono kontrwywiadowi, który od samego początku swego istnienia miał charakter ofensywny i nie uznawał granic państwowych, prowadząc gry kontrwywiadowcze w Europie i Azji2. Z tego też powodu wywiad sowiecki, który powstał relatywnie późno, bo dopiero w kwietniu 1920 roku, był od początku uplasowany w strukturach kontrwywiadu, dopiero z czasem przekształcając się w osobną jednostkę3.

W założeniach teoretycznych bolszewików w Rosji Sowieckiej miało nie być tajnej policji. Lenin nawet w swoim utopijnym credo wyłożonym w „Państwie i rewolucji” zakładał, że nie będzie nawet policji kryminalnej. Szybko jednak okazało się, że opór wobec reżimu bolszewickiego jest na tyle poważny, a wsparcie mas tak słabe, że niezbędne jest oparcie się na RKKA chroniącej „socjalistyczną republikę” od wrogów zewnętrznych oraz na „organach” walczących z wrogiem wewnętrznym.

20 grudnia 1917 roku na posiedzeniu Sownarkomu Feliks Dzierżyński zażądał utworzenia organów dla rewolucyjnego rozliczenia się z kontrrewolucję4. Tego samego dnia powołano CzeKa5. Pomimo początkowego braku w niej wyodrębnionych struktur odpowiedzialnych za wywiad i kontrwywiad, od samego początku swego istnienia prowadziła działalność na tych kierunkach6. W maju 1918 roku powstała sekcja kontrwywiadowcza Czeka, która w latach 1921-1922 została powiększona do rangi wydziału (Kontrrazwiedywatielnyj Otdiel – KRO).

CzeKa (przemianowana wkrótce na GPU i OGPU) – choć formalnie była tylko jedną z wielu historycznie ukształtowanych w Europie służb specjalnych – de facto była zjawiskiem historycznym bez analogii7. Wszystkie istniejące ówcześnie służby specjalne, nawet tak brutalne jak carska Ochrana, były instytucjami państwowymi działającymi w mniejszym lub większym stopniu w ramach obowiązującego porządku prawno-moralnego8, zaś CzeKa powstała na gruzach dawnych instytucji państwowych i nie respektowała ani dawnych praw, ani moralności, traktowanej jako burżuazyjny przeżytek.

Żadna służba specjalna działająca na terenie własnego kraju nie miała wcześniej tak szerokich pełnomocnictw i nie stosowała tak brutalnych metod. Ponadto, w CzeKa doszło do niezwykłego zjawiska polegającego na dokonaniu syntezy byłych struktur ochrony prawa z przedstawicielami przestępczego podziemia. W CzeKa/GPU pracowali bowiem ramię przy ramieniu byli urzędnicy carskiego MSW i zawodowi rewolucjoniści. Dzięki współpracy dwóch do tej pory zwalczających się grup, możliwym stała się praktyczna weryfikacja stosowanych do tej pory metod i stworzenia nowych, całkowicie rewolucjonizujących dotychczasowy modus operandi służb specjalnych. Zainicjowano proces, w czasie którego w skostniałe formy tajnej, carskiej policji politycznej wlano doświadczenie rewolucyjnych spiskowców oraz rewolucyjny ferment myśli, który ogarnął wtedy elity Rosji Sowieckiej9. Tego typu procesom zwykle towarzyszą rewolucyjne zmiany w działalności służb specjalnych10 i tak też było w CzeKa/GPU, która wypracowała narzędzia, sprawiające, że skuteczność jej działania była nieprawdopodobnie wysoka.

Pierwszym z nich był terroryzm. Sowieckie służby specjalne sięgały do metod niestosowanych zwykle w Europie wobec ludności własnej: do masowych egzekucji, brania zakładników z rodzin i tortur.

W przeciwieństwie do terroru jakobińskiego, większość egzekucji odbywała się w piwnicach, a nie na oczach tłumu, co wzmagało lęk społeczeństwa i generowało legendy na temat orgii okrucieństwa mających miejsce w lochach tajnej policji. Co więcej, terror nie miał charakteru jednostkowego, lecz odbywał się według kryteriów klasowych. Powodowało to niezdolność do stworzenia przez przeciwników nowej władzy strategii przetrwania w postaci udawania bierności lub wycofania się z życia publicznego. Można było przecież być aresztowanym bez powodu, na podstawie czyjegoś donosu lub po prostu wskutek bycia carskim żandarmem lub posiadaczem ziemskim. W tej sytuacji jedyną rozsądną strategią nie mogła być pasywna próba przeczekania, tylko aktywne współuczestnictwo, które – w sytuacji irracjonalnych kryteriów doboru ofiar – mogło dawać nadzieję przeżycia. W tej sytuacji nie mogło dziwić wykorzystywanie przez Czeka/GPU byłych wrogów do działań operacyjnych. Ludzie – złamani torturami, śmiertelnie przerażeni i świadomi tego, że ich rodziny padną ofiarą represji w razie niebezpieczeństwa – podejmowali współpracę, gdyż jedynie ona dawała szansę uratowania siebie i bliskich. Po czym, włączały się (opisane w dalszej części pracy) psychologiczne mechanizmy dysonansu poznawczego, które mogły prowadzić nawet do pełnej identyfikacji z oprawcami12. Jednak sam terror nie mógł zapewnić sukcesu13, gdyż łatwo jest przekroczyć granicę, gdy ludzie zaczynają wierzyć, że nie mają już nic do stracenia i kierują się jedynie nienawiścią i żądzą zemsty. Dlatego koniecznym uzupełnieniem terroru była ideologia komunistyczna, która po pierwszej wojnie światowej nabrała rangi quasi religijnej i była atrakcyjna nie tylko dla sporej części społeczeństwa sowieckiego, ale i dla szerokich kręgów w całej Europie14. Lewicowa inteligencja i spora część robotników widziała w Rosji Sowieckiej „Nowe Jeruzalem”15. Pomagało to z jednej strony oprawcom w uporaniu się z poczuciem winy i dawało im przekonanie o swojej misji, a z drugiej, stawiało przeciwników na słabych pozycjach obrońców skompromitowanego porządku społecznego, który po wiekach eksploatacji upośledzonych grup, doprowadził do hekatomby I wojny światowej.

Z tego punktu widzenia, łatwo było propagandzie bolszewickiej przedstawiać swoich ideologicznych przeciwników jako zdegenerowane jednostki, pragnące jedynie odzyskania swoich uprzywilejowanych pozycji społecznych, obojętnych na los społeczeństwa sowieckiego i całej ludzkości, którą rewolucja miała doprowadzić do komunizmu, kiedy to – zdaniem Lenina – nie miało już być wyzysku człowieka przez człowieka. Ideologia bolszewicka, wraz z jej tak zadziwiającymi przejawami, jak wolna miłość i rozbicie tradycyjnych więzów religii, rodziny, moralności i obyczaju, jawiła się jako nowa jakość, jako droga do nowego, wspaniałego świata. Było to niebywale atrakcyjne, zwłaszcza dla ludzi, których dotychczasowy światopogląd zdruzgotała wojna światowa. W tej sytuacji, terror był przedstawiany jako samoobrona młodej republiki przed siłami reakcji, a w naturze ludzkiej leży zgoda na użycie wszelkich dostępnych środków do samoobrony. Co więcej, oprawcy z Czeka/GPU nie tylko przedstawiali tak własne działania, ale – jak się wydaje – sami w to wierzyli16, co dawało im w zetknięciu z przeciwnikami politycznymi niebywałą przewagę argumentacji. (…)

Artykuł Sowiecka akcja dezinformacyjna na którą nabrali się najwięksi przeciwnicy komunizmu. Rosyjskie służby do dziś wykorzystują jej schemat. [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/sowiecka-akcja-dezinformacyjna-na-ktora-nabrali-sie-najwieksi-przeciwnicy-komunizmu-rosyjskie-sluzby-do-dzis-wykorzystuja-jej-schemat-wideo/feed/ 0
Polacy mają prawo wiedzieć, kto stał za ludobójstwem na Wołyniu! Marek Koprowski pokazuje twarze katów [WIDEO] https://niezlomni.com/polacy-maja-prawo-wiedziec-kto-stal-za-ludobojstwem-na-wolyniu-najkrwawsi-mordercy-polakow-wideo/ https://niezlomni.com/polacy-maja-prawo-wiedziec-kto-stal-za-ludobojstwem-na-wolyniu-najkrwawsi-mordercy-polakow-wideo/#respond Thu, 11 Jul 2019 04:52:31 +0000 https://niezlomni.com/?p=50768

Polacy mają prawo wiedzieć, kto stał za terrorem i bestialską rzezią, której w barbarzyński sposób dokonano na Wołyniu. Kto zaplanował tamtejsze pogromy i czystki etniczne, wydawał rozkazy i likwidował polskie skupiska, mordując ich mieszkańców.

W powszechnej świadomości Polaków oprawcy z Wołynia nie posiadają twarzy. Sytuację tę może zmienić książka Marka A. Koprowskiego, którą trzymają Państwo w rękach. Jej autor – znany popularyzator historii – udowadnia, że za ludobójstwem Polaków na Wołyniu stali konkretni ludzie. Znani z imienia i nazwiska działacze OUN i dowódcy sotni UPA. To oni zaplanowali, a następnie zrealizowali metodyczną operację wymierzoną w polskich cywilów. (…)

Zarąbywanie siekierą, rżnięcie piłą, rozbijanie czaszki młotem, palenie żywcem, podrzynanie gardła nożem, topienie w studni, szlachtowanie kosą, wycinanie płodów z brzuchów konających matek, ćwiartowanie, patroszenie, dekapitacja – to nie jest zestawienie makabrycznych średniowiecznych tortur ani wyliczenie metod stosowanych przez czerń kozacką w trakcie powstania chmielnickiego w połowie XVII wieku. W ten sposób członkowie Ukraińskiej Powstańczej Armii mordowali polskich cywilów w 1943 roku na Wołyniu. W ten sposób zadawano śmierć ludziom w Europie w połowie XX wieku.

Ludobójstwo dokonane przez ukraińskich szowinistów na polskiej ludności Wołynia przeraża nie tylko swoją skalą, ale również okrucieństwem oprawców. (…)

Największym atutem książki Marka A. Koprowskiego jest obfite wykorzystanie źródeł banderowskich. Przede wszystkich wspomnień i meldunków działaczy i żołnierzy tej formacji. Dzięki temu możemy spojrzeć na ludobójstwo Polaków z nowej perspektywy. Nie z perspektywy ofiar, ale z perspektywy katów. Banderowcy wcale bowiem nie ukrywali, że konflikt z Polakami rozwiązali „ogniem i mieczem”. Bez litości i bez pardonu. Z wprowadzenia Piotra Zychowicza.

Marek Koprowski jest jednym z najciekawszych polskich popularyzatorów historii.
„Do Rzeczy”

Marek A. Koprowski - pisarz, dziennikarz, historyk zajmujący się losami Polaków. Plonem jego wypraw i poszukiwań jest wiele książek, z czego  kilkanaście ukazało się nakładem Wydawnictwa Replika. Za serię książek pod wspólnym tytułem Wołyń otrzymał Nagrodę im. Oskara Haleckiego w kategorii „Najlepsza książka popularnonaukowa poświęcona historii Polski w XX wieku”. Jest też laureatem nagrody „Polcul – Jerzy Boniecki Foundation” za działalność na rzecz utrzymania kultury polskiej na Wschodzie.

Poniżej prezentujemy fragment książki Marka A. Koprowskiego "Kaci Wołynia. Najkrwawsi ludobójcy Polaków", Wyd. Replika, Poznań 2019. Książkę można nabyć TUTAJ

Niemcy w tym czasie od dawna wspierali nacjonalistyczny ruch, który był im potrzebny do walki ze Związkiem Radzieckim. Finansowali obie frakcje OUN. Tylko w 1940 r. otrzymały one około 5 mln marek. Tworzyli też ukraińskie oddziały złożone z najbardziej zażartych nacjonalistów. Niemcy przypomnieli sobie także o dawnym agencie. Chcąc mu wynagrodzić wydanie władzom polskim po aresztowaniu w Szczecinie, powierzono mu obowiązki ukraińskiego komendanta szkoły dywersyjno-szpiegowskiej w Zakopanem. O jej utworzenie zabiegała OUN, chcąca z absolwentów utworzyć własną służbę bezpieczeństwa. Niemcy zgodzili się i utworzyli placówkę.

Ze strony ukraińskiej jej komendantem mianowano właśnie Mykołę Łebedia, natomiast z niemieckiej szkołą dowodził SS-hauptsturmführer Hans Kruger. W placówce szkoliła się sotnia kunowskich działaczy, specjalnie przez Łebedia wyselekcjonowanych. To oni tworzyli zręby Służby Bezpieczeństwa OUN, zbrodniczej formacji gorszej od gestapo i NKWD razem wziętych.

W szkole tej, zorganizowanej i funkcjonującej według niemieckich regulaminów, uczono gestapowskich metod śledczych oraz mordowania przy użyciu wyrafinowanych sposobów. Wśród nich było m.in. duszenie przy pomocy „pęta Rubana”. Uczono także metodyki przesłuchań, zaznajamiano z propedeutyką szpiegostwa itp. Nocami „studenci” tej szkoły wyłapywali na ulicach Zakopanego Polaków i Żydów i ćwiczyli na nich metody śledcze.

Łebedʹ wszedł też do tzw. „siódemki”, która tworzyła Służbę Bezpieczeństwa OUN. Wstępowali do niej absolwenci szkoły nie tylko z Zakopanego, ale innych podobnych placówek, które zorganizowano jeszcze w Krynicy i Komańczy.

Po rozłamie w OUN w 1940 r. Łebedʹ został pierwszym szefem powstałej wówczas Służby Bezpieki i delegatem do pertraktacji z władzami III Rzeszy. Praktycznie już wtedy był w OUN drugą osobą po Banderze. Pomógł mu umocnić władzę we frakcji, mordując jego przeciwników. Podział wewnątrz OUN nie był bezbolesny. Służba Bezpieczeństwa OUN pod komendą Łebedia wymordowała około 400 melnykowców. Zaraz po ukonstytuowaniu się frakcji banderowskiej na tajnym posiedzeniu ścisłego jej kierownictwa został powołany Główny Trybunał Rewolucyjny – kapturowy sąd wydający wyroki, od których nie było odwołania. Trybunał ten już w dniu powstania skazał na śmierć Senyka, Sciborśkiego i Baranowśkiego oraz tych czołowych działaczy OUN, którzy nie przystąpili do „buntu” Bandery. Wykonywaniem tych wszystkich wyroków zajmował się Łebedʹ i jego podwładni z SB. Wówczas wymordowano wspomnianych 400 melnykowców. Ci oczywiście nie pozostali dłużni i w odwecie zlikwidowali 200 banderowców.

Łebedʹ zajmował się także przygotowywaniem instrukcji dla swoich podwładnych z SB, wytyczającej dla niej zadanie po wkroczeniu na Wołyń i Małopolskę Wschodnią. To on przygotował rozdział instrukcji zatytułowanej Walka i działalność OUN w czasie wojny (1941), traktujący o zadaniach dla Służby Bezpieczeństwa „ludowej milicji”. Głosiła ona, że owa formacja ma „zlikwidować wrogie Ukrainie elementy, które staną się na jej terytorium szkodnikami, a także będą mieć możliwość kontrolować całkowicie życie społeczno- -polityczne”.
W innym akapicie dokument stwierdzał, że „elementami wrogimi Ukrainie”, których „można pozwolić sobie zlikwidować”, są: „polscy, moskiewscy i żydowscy działacze”.

Dokument ten w innym miejscu mówi, że przy:

budowie nowego rewolucyjnego porządku na Ukrainie powinni być neutralizowani: Polacy na zachodnioukraińskich ziemiach, którzy nie odrzucili marzenia o zbudowaniu Wielkiej Polski kosztem ukraińskich ziem, choćby Polska stała się czerwoną.

Niektórzy badacze wiążą też osobę Łebedia i podległych mu członków SB z mordem dokonanym na profesorach lwowskich. Teza ta została sporządzona w myśl przytaczanej wcześniej instrukcji, mówiącej, że w pierwszej kolejności należy likwidować tych Polaków, którzy w czasie sowieckiej okupacji utrzymywali kontakty bądź nawet współpracowali z władzą radziecką. Spośród 168 profesorów autorzy listu wybrali.

Czołową osobą w tej grupie był prof. Kazimierz Bartel, kilkakrotny premier Rzeczypospolitej, człowiek obdarzony ogromnym międzynarodowym autorytetem. W lipcu 1940 r. w Moskwie Stalin przeprowadził z nim rozmowy polityczne. Mogło to dać asumpt ukraińskim nacjonalistom do ukucia teorii, że Stalin myśli o utworzeniu na Zachodniej Ukrainie „polskiej republiki” w ramach ZSRR, i postanowili zlikwidować wszystkich członków polskiej elity mogących współpracować z Sowietami i niebędących komunistami. Tych bowiem Niemcy likwidowali z urzędu.

Fragment rozdziału Mykoła Łebed’ • Od terroryzmu do ludobójstwa

Artykuł Polacy mają prawo wiedzieć, kto stał za ludobójstwem na Wołyniu! Marek Koprowski pokazuje twarze katów [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/polacy-maja-prawo-wiedziec-kto-stal-za-ludobojstwem-na-wolyniu-najkrwawsi-mordercy-polakow-wideo/feed/ 0
Gdzie była AK w lipcu 1943 r., gdy na Wołyniu ukraińscy nacjonaliści wyrzynali naszych rodaków? Ważne pytania Piotra Zychowicza. [WIDEO] https://niezlomni.com/gdzie-byla-ak-w-lipcu-1943-r-gdy-na-wolyniu-ukrainscy-nacjonalisci-wyrzynali-naszych-rodakow-wazne-pytania-piotra-zychowicza-wideo/ https://niezlomni.com/gdzie-byla-ak-w-lipcu-1943-r-gdy-na-wolyniu-ukrainscy-nacjonalisci-wyrzynali-naszych-rodakow-wazne-pytania-piotra-zychowicza-wideo/#comments Thu, 20 Jun 2019 05:21:38 +0000 https://niezlomni.com/?p=50775

– Co to za podziemna armia, która chce walczyć z Niemcami, a nie jest w stanie ochronić kobiet i dzieci przed bandami uzbrojonymi w widły?To dramatyczne pytanie pada z ust Zosi, głównej bohaterki filmu Wołyń Wojciecha Smarzowskiego. Adresatem tego pytania jest ukochany dziewczyny, Antek. Żołnierz Armii Krajowej.

Antek na pytanie nie odpowiada. Zamiast tego, wykonując rozkaz podziemnej organizacji, opuszcza wieś. Odchodzi. Zosia, jej dzieci, sąsiedzi i pozostali polscy mieszkańcy wioski zostają sami. Porzuceni na pastwę morderców. W nocy na miejscowość napadają bowiem ukraińscy nacjonaliści.

Na oczach oszołomionych widzów dzieją się sceny przekraczające wszelkie wyobrażenie. Oszalali z przerażenia Polacy próbują się wymknąć, ale nie ma dokąd. Nie ma drogi ucieczki. Oprawcy są wszędzie. Dopadają Polaków i rozrąbują ich siekierami. Dźgają nożami i widłami. Jednej z kobiet wyłupują oczy. Innej wycinają z brzucha płód.

(...)

Kiedy oglądałem te naturalistyczne, pełne okrucieństwa obrazy, podświadomie liczyłem, że w ostatniej chwili – niczym w hollywoodzkiej superprodukcji – zaatakowanym Polakom ktoś przybędzie na ratunek. Że zaraz zagrają trąbki i na plan jak burza wpadną na koniach „nasi chłopcy”. Zobaczę przekrzywione zawadiacko rogatywki, zielone partyzanckie mundury, orzełki na czapkach. Błysk wzniesionej do cięcia szabli, huk rewolwerowego wystrzału. I plecy uciekających w popłochu banderowców.

Ale „nasi chłopcy” nie przybyli…

Historycy oceniają, że nacjonaliści z Ukraińskiej Powstańczej Armii na Wołyniu i w Galicji Wschodniej mogli zgładzić nawet około 100 tysięcy Polaków. Ta szokująca swoim okrucieństwem i skalą operacja eksterminacyjna trwała wiele miesięcy. Od lutego 1943 roku aż do całkowitego opanowania tych terenów przez Armię Czerwoną w roku 1945.

Ludobójstwa na Polakach dopuściły się kiepsko wyszkolone, kiepsko dowodzone i kiepsko uzbrojone leśne grupy, a niekiedy naprędce skrzyknięte watahy chłopów. Pospolite ruszenie. Narzędziami zbrodni były prymitywne narzędzia rolnicze: widły, siekiery, cepy, kosy, noże, łomy, kije i maczugi. To, co się wtedy działo na Wołyniu, bardziej przypominało obrazy z Ogniem i mieczem Henryka Sienkiewicza niż nowoczesną wojnę dwudziestego wieku.

Wszystko to zupełnie nie pasuje do narracji, którą karmi się każde polskie dziecko od najwcześniejszych lat szkolnych. Wychowuje się nas bowiem w całkowicie bezkrytycznym kulcie Armii Krajowej i Polskiego Państwa Podziemnego. Najliczniejszej, najpotężniejszej i najlepiej zorganizowanej organizacji konspiracyjnej w całej okupowanej przez Niemców Europie.

Opowiada się nam o wszechmocy Armii Krajowej i jej żołnierzy, którzy przez pięć lat grali na nosie wrednym szkopom i nie ugięli się przed potęgą III Rzeszy. Dokonywali brawurowych akcji partyzanckich, wysadzali w powietrze pociągi i koszary, wykradali najściślej chronione tajemnice imperium Adolfa Hitlera. Zlikwidowali generała Franza Kutscherę i wielu innych niemieckich oprawców. Dla Armii Krajowej nie było zadań niewykonalnych! To nasza największa duma.

Ta historyczna propaganda sukcesu jest tak sprawna i wszechobecna, że nikt nie kwapi się do zadania podstawowych pytań, które wręcz cisną się na usta. A są to pytania nadzwyczaj niepoprawne politycznie i niewygodne. Od rozpoczęcia ludobójstwa na Wołyniu minęło już jednak siedemdziesiąt sześć lat i należy je w końcu zadać. Jesteśmy to winni ofiarom i ich zawiedzionym nadziejom.

Gdzie było Polskie Państwo Podziemne w lipcu 1943 roku, gdy na Wołyniu ukraińscy nacjonaliści wyrzynali naszych rodaków?

Skoro Armia Krajowa była tak potężna, to jak mogła dopuścić do tego ludobójstwa?

Dlaczego pozwolono na to, aby luźne watahy uzbrojonych w cepy i siekiery oprawców przez wiele miesięcy całkowicie bezkarnie wycinały w pień polskie wioski?

Dlaczego nikt nie przybył na odsiecz Wołyniowi? Gdzie byli ci wszyscy malowani chłopcy z AK o dziarskich, groźnie brzmiących pseudonimach? Gdzie były te wszystkie „Wilki”, „Błyskawice” i „Gromy”?

Dlaczego wielka wojskowa organizacja dowodzona przez zawodowych oficerów, generałów, pułkowników i majorów, pompowana przez brytyjskiego sojusznika dolarami, sprzętem i bronią, w lipcu 1943 roku nie podjęła żadnych poważniejszych działań wymierzonych w morderców z UPA?

Dlaczego Wołyniacy umierali w osamotnieniu?

Współczesnym Polakom wydaje się, że Wołyń leży bardzo daleko. Traktują tę część przedwojennej Polski jak na poły realną, na poły mityczną krainę leżącą gdzieś, hen, na krańcach świata. Ale to nieprawda! W linii prostej z Lublina do Włodzimierza Wołyńskiego jest tylko 130 kilometrów.

Straszliwa gehenna naszych rodaków rozgrywała się więc pod samym nosem Armii Krajowej, niemal na jej oczach. Tuż za miedzą. Tuż obok terytoriów, na których operowały silne oddziały partyzanckie Okręgu Lublin Armii Krajowej.

Zachowane dokumenty archiwalne nie pozostawiają żadnych wątpliwości – Komenda Główna AK i kierownictwo Polskiego Państwa Podziemnego były na bieżąco informowane, co się dzieje na Wołyniu. Od 1942 roku do Warszawy napływały liczne ostrzeżenia i alarmujące raporty na temat rosnącego banderowskiego zagrożenia. A później – gdy zaczęły się mordy – dramatyczne błagania o ratunek.

Dowództwo Armii Krajowej pozostało jednak bierne. W obronie ginących rodaków nie kiwnęło palcem.

Polacy są narodem, który woli nie słuchać o przykrych sprawach. A jeżeli już nie mają wyboru – oczekują, że te przykre sprawy zostaną im podane w kojącym opakowaniu patriotycznych frazesów. W lekkostrawnym sosie rozmaitych okoliczności łagodzących i tłumaczeń mających wykazać, że w gruncie rzeczy wcale nie było tak źle, jak mogłoby się wydawać.

Ja nie podzielam tego zamiłowania moich rodaków. Uważam, że prawdę – nawet najtrudniejszą i najbardziej bolesną – należy walić prosto w oczy. Książka, którą trzymacie państwo w rękach, została napisana zgodnie z tą zasadą. Dlatego jej lektura może być szokująca.

Nie mam jednak najmniejszych wątpliwości, że bezczynność Komendy Głównej AK wobec ludobójstwa polskich cywilów na Wołyniu można skwitować tylko jednym słowem. Hańba.

Fragment wstępu Piotra Zychowicza do jego książki Wołyń zdradzony czyli jak dowództwo AK porzuciło Polaków na pastwę UPA, Wyd. Rebis, Poznań 2019. Książkę można nabyć TUTAJ

Wołyń zdradzony to najbardziej wstrząsająca książka autora Obłędu ’44 i Paktu Ribbentrop–Beck.

W latach 1943–1945 na Wołyniu i w Galicji Wschodniej ukraińscy nacjonaliści wymordowali 100 tysięcy Polaków. Do zbrodni tej posłużyły im głównie prymitywne narzędzia rolnicze – siekiery, widły i cepy. Gdzie wtedy była Armia Krajowa? Gdzie było Polskie Państwo Podziemne? Dlaczego nic nie zrobiono, by ratować polską ludność cywilną? Dlaczego Wołyniacy konali w osamotnieniu?

Piotr Zychowicz udziela na te pytania szokującej odpowiedzi. Armia Krajowa zlekceważyła banderowskie zagrożenie, zignorowała liczne ostrzeżenia o nadciągającym niebezpieczeństwie. Wszystkie wysiłki skupiła bowiem na szykowaniu przyszłego powstania – operacji „Burza”. Dowódcy AK nie chcieli walczyć z UPA, by nie „trwonić” sił potrzebnych im do walki z Niemcami. Do końca wierzyli, że z banderowcami uda się dogadać. Gdy Polskie Państwo Podziemie podjęło wreszcie interwencję, była ona tragicznie spóźniona i niewystarczająca. Niestety AK na Wołyniu całkowicie zawiodła.

Piotr Zychowicz jest publicystą historycznym. Pisze o II wojnie światowej, zbrodniach bolszewizmu i geopolityce europejskiej XX wieku. W swoich koncepcjach nawiązuje do idei Józefa Mackiewicza, Władysława Studnickiego, Stanisława Cata-Mackiewicza oraz Adolfa Bocheńskiego. Był dziennikarzem „Rzeczpospolitej” i tygodnika „Uważam Rze” oraz zastępcą redaktora naczelnego miesięcznika „Uważam Rze Historia”. Obecnie jest redaktorem naczelnym miesięcznika „Historia Do Rzeczy”. Absolwent Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego.

Jego bestseller Pakt Ribbentrop–Beck (REBIS 2012) wywołał nieustającą dyskusję, czy we wrześniu 1939 r. Polska nie powinna była zawiązać tymczasowego sojuszu z III Rzeszą. W Obłędzie ’44 (REBIS 2013) uznał akcję „Burza”, a zwłaszcza Powstanie Warszawskie, za zbiorowe samobójstwo popełnione w interesie Stalina. W Opcji niemieckiej (REBIS 2014) ukazał sylwetki polskich „kandydatów na Quislingów”, a w Pakcie Piłsudski–Lenin (REBIS 2015) oskarżył elity II RP o ocalenie bolszewizmu. Cykl „Opowieści niepoprawnych politycznie” – Żydzi i Sowieci (REBIS 2016), Niemcy (REBIS 2017) oraz Żydzi 2 (REBIS 2018) – Piotr Zychowicz poświęcił zaś narodom i państwom mającym największy wpływ na nasze dzieje. W 2018 r. REBIS wydał jego wstrząsające Skazy na pancerzach. Czarne karty epopei Żołnierzy Wyklętych.

Pakt Ribbentrop–Beck i Obłęd ’44 „Magazyn Literacki KSIĄŻKI” wyróżnił nagrodą historycznej Książki Roku.

Artykuł Gdzie była AK w lipcu 1943 r., gdy na Wołyniu ukraińscy nacjonaliści wyrzynali naszych rodaków? Ważne pytania Piotra Zychowicza. [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/gdzie-byla-ak-w-lipcu-1943-r-gdy-na-wolyniu-ukrainscy-nacjonalisci-wyrzynali-naszych-rodakow-wazne-pytania-piotra-zychowicza-wideo/feed/ 1
,,Rozmowy o historii to mobilizacja elektoratu idiotów”. Ukraiński dziennikarz wyprowadzony z równowagi podczas wywiadu w Radiu Wnet (wideo) https://niezlomni.com/rozmowy-o-historii-to-mobilizacja-elektoratu-idiotow-ukrainski-dziennikarz-wyprowadzony-z-rownowagi-podczas-wywiadu-w-radiu-wnet-wideo/ https://niezlomni.com/rozmowy-o-historii-to-mobilizacja-elektoratu-idiotow-ukrainski-dziennikarz-wyprowadzony-z-rownowagi-podczas-wywiadu-w-radiu-wnet-wideo/#comments Thu, 06 Sep 2018 11:52:44 +0000 https://niezlomni.com/?p=49751

Witalij Portnikow, ukraiński dziennikarz, publicysta Radia Swoboda, mówił na antenie Radia Wnet o relacjach polsko-ukraińskich. Jego zdaniem, liczy się przede wszystkim ekonomia, a nie historia. - Rozmowy o UPA to populizm polskiej prawicy przyciągający elektorat populistyczny, idiotów - oznajmił.

- To co teraz jest realne to zmiana na polskim rynku pracy, a nie rozmowy czy ludobójcami była UPA czy AK

- tłumaczył w rozmowie z Krzysztofem Skowrońskim. Wcześniej wspominał także, że rozliczenie rachunków z przeszłości to ,,zwykła iluzja polskiej prawicy". Kiedy prowadzący dodał, że liczą się nie tylko fakty ekonomiczne, ale również historia i emocje z tym związane, gość wypalił:

Emocje mogą być idiotyczne

- powiedział z uśmiechem.

- Nie może Pan nazywać mówienia o historii populizmem

- nie zgadzał się prowadzący.

Ale gość twierdził, że wykorzystywanie historii służy do mobilizowania elektoratu idiotycznego.

- Nie można mobilizować idiotów

- podkreślał. Jego zdaniem to może doprowadzić do powstania takich ideologii jak nazizm. Jego zdaniem, pierwsze symptomy widać już w obecnej Europie.

https://youtu.be/EyrpcNlqslE

Artykuł ,,Rozmowy o historii to mobilizacja elektoratu idiotów”. Ukraiński dziennikarz wyprowadzony z równowagi podczas wywiadu w Radiu Wnet (wideo) pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/rozmowy-o-historii-to-mobilizacja-elektoratu-idiotow-ukrainski-dziennikarz-wyprowadzony-z-rownowagi-podczas-wywiadu-w-radiu-wnet-wideo/feed/ 1
Oto nowe pozdrowienie armii ukraińskiej. Środowiska kresowe oburzone. Pytają prezydenta Dudę o jego udział w paradzie w Kijowie https://niezlomni.com/oto-nowe-pozdrowienie-armii-ukrainskiej-srodowiska-kresowe-oburzone-pytaja-prezydenta-dude-o-jego-udzial-w-paradzie-w-kijowie/ https://niezlomni.com/oto-nowe-pozdrowienie-armii-ukrainskiej-srodowiska-kresowe-oburzone-pytaja-prezydenta-dude-o-jego-udzial-w-paradzie-w-kijowie/#respond Thu, 09 Aug 2018 15:00:38 +0000 https://niezlomni.com/?p=49369

Jak informuje Wschodnik.pl, „Chwała Ukrainie! Bohaterom chwała!” („Sława Ukrajini-Herojam Sława!”) stanie się oficjalnym pozdrowieniem ukraińskiej armii. Ustawa jest opracowywana zgodnie z decyzją prezydenta Petro Poroszenki. O sprawie piszą też media ukraińskie.

Informację mediom przekazał szef MON Stepan Połtorak. Aktualnie trwają prace nad projektem i niewykluczone, że Rada Najwyższa Ukrainy przyjmie ustawę tuż po przerwie wakacyjnej.

Wcześniej obowiązującym pozdrowieniem było pochodzące z czasów sowieckich „Życzymy zdrowia!”.

Połtorak zapowiedział, że nowe pozdrowienie zostanie już wykorzystane podczas Dnia Niepodległości (24 sierpnia). Nie zabraknie innych akcentów związanych z tradycją ukraińskich nacjonalistów, m.in. widzowie zobaczą marsz ukraińskich nacjonalistów „Zrodyłyś my wełykoji hodyny” („Zrodziliśmy się w wielkiej godzinie”).

Związany ze środowiskami kresowymi ks. Isakowicz-Zaleski pisze:

Panie Prezydencie @AndrzejDuda, jeżeli hasło ludobójczej #UPA stało się oficjalnym pozdrowieniem armii #Ukraina, to czy 24 bm. weźmie Pan udział w paradzie w Kijowie i wyśle na nią sztandar Wojska Polskiego? To samo pytanie kieruję do @mblaszczak, szefa @MON_GOV_PL. @prezydentpl

Artykuł Oto nowe pozdrowienie armii ukraińskiej. Środowiska kresowe oburzone. Pytają prezydenta Dudę o jego udział w paradzie w Kijowie pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/oto-nowe-pozdrowienie-armii-ukrainskiej-srodowiska-kresowe-oburzone-pytaja-prezydenta-dude-o-jego-udzial-w-paradzie-w-kijowie/feed/ 0
Ukraińcy wyjaśniają, dlaczego protestują przeciw polskim obchodom zbrodni w Hucie Pieniackiej. Wszystko mówiący komentarz Rafała Ziemkiewicza https://niezlomni.com/dlaczego-ukraincy-protestuja-przeciw-polskim-obchodom-zbrodni-w-hucie-pieniackiej/ https://niezlomni.com/dlaczego-ukraincy-protestuja-przeciw-polskim-obchodom-zbrodni-w-hucie-pieniackiej/#comments Mon, 26 Feb 2018 08:28:19 +0000 https://niezlomni.com/?p=47681 dlaczego Ukraińcy protestują

Obchody 74. rocznicy mordu w Hucie Pieniackiej nie przebiegły tak, jak planowano. W pewnym momencie zostały zakłócone przez ukraińskich nacjonalistów. Ich zachowanie skomentował Rafał Ziemkiewicz, który wskazał na analogię do niemieckich neonazistów.

Zwolennicy UPA krzyczeli, że Stepan Bandera jest bohaterem narodowym Ukraińców, a Polska nie może narzucić im swojej wersji historii (więcej o zakłóceniu uroczystości na PrawdaObiektywna.pl). Nie odnieśli się do tego, że 28 lutego 1944 roku ukraińscy żołnierze 4 Pułku Policyjnego SS 14 Dywizji SS „Galizien”, dowodzeni przez niemieckiego kapitana oraz wsparci oddziałami Ukraińskiej Powstańczej Armii i członkami paramilitarnego oddziału ukraińskich nacjonalistów dokonali pacyfikacji polskiej ludności we wsi Huta Pieniacka. Zginęło wówczas ok. 850 osób, a ocalało ok. 160. W Hucie Pieniackiej znajdowali się również Polacy, którzy uciekli z Wołynia w obawie przed morderstwami dokonywanymi przez ukraińskich nacjonalistów i wspierających ich chłopów.

Spróbujcie sobie wyobrazić, że na oficjalnych obchodach w Auschwitz delegacja neonazi powiewa sztandarami z hakenkrojcem i żąda by uszanować niemiecki punkt widzenia. Widzicie to? Dziękuję

- napisał na Twitterze Rafał Ziemkiewicz.

źródło: IPN / własne

Artykuł Ukraińcy wyjaśniają, dlaczego protestują przeciw polskim obchodom zbrodni w Hucie Pieniackiej. Wszystko mówiący komentarz Rafała Ziemkiewicza pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/dlaczego-ukraincy-protestuja-przeciw-polskim-obchodom-zbrodni-w-hucie-pieniackiej/feed/ 2
Jaka jest węgierska definicja antysemity? Anegdota wybitnego historyka żydowskiego pochodzenia https://niezlomni.com/definicja-antysemity-wg-wegrow-znasz-wegierska-definicje-antysemitow/ https://niezlomni.com/definicja-antysemity-wg-wegrow-znasz-wegierska-definicje-antysemitow/#respond Fri, 23 Feb 2018 09:58:34 +0000 https://niezlomni.com/?p=47534 definicja antysemity wg Węgrów

Dr Wojciech J. Muszyński, historyk i pracownik naukowy IPN, w rozmowie z wPolityce.pl wspomina swoją współpracę z prof. Herbertem Romersteinem, naukowcem żydowskiego pochodzenia, który większość swojego życia poświęcił walce z komunizmem. Opowiada, jak podchodził do kwestii żydowskich, a także jak wyglądała jego rozmowa z przedstawicielką środowisk banderowskich.

Jak wybitny historyk podchodził do kwestii antysemityzmu sprzed wojny, tak często przywoływanego jako argument w bieżących dyskusjach?

Rozumiał, że tam gdzie jest duża i silna mniejszość pojawiają się konflikty. Antagonizmy polskiej większości z żydowską mniejszością polegały na tym, że opanowała ona pewne dziedziny handlu i usług jest kwestią oczywistą, że to do tego może się sprowadzać, że antagonizmy między nimi będą. Herbert nie uważał, że antagonizm, który był w latach 30 XX wieku przekłada się na współczesność

- mówił, przytaczając anegdotkę, która zdaniem Muszyńskiego ilustruje stosunek Romersteina do antysemityzmu.

Wojtek, znasz węgierską definicję antysemitów? – zapytał. Nie znam – odpowiedziałem. – Antysemita, według Węgrów, nienawidzi Żydów bardziej niż potrzeba – powiedział

- przypomina. Muszyński ma niebagatelny wkład w walkę z kłamstwami Grossa. Jak do tego podchodził Romerstein?

Uważał, że Gross i jego środowisko to neostalinowcy, którzy wykorzystują pewne tezy propagandy stalinowskiej adaptując je do nowej mody, do postmodernizmu. Herbert uważał, że istnieje jedna prawda obiektywna i należy jej bronić. Najistotniejszym elementem tej prawdy było to, że komunizm jest złem i trzeba go zniszczyć. Miał na myśli szeroko pojęty komunizm. Nie tylko Sowiety i ich satelity, ale także środowisko komunistyczne w USA, które było według niego bardzo silne. Przykładem tej siły był w jego ocenie był wybór Obamy na prezydenta USA. Uważał Obamę za produkt środowiska komunistycznego, który wychował się wśród tych ludzi od dziecka

Muszyński przypomina także inną rozmowę Romersteina z panią Stećko, nieformalną szefową środowisk banderowskich w Kanadzie w latach 70.

Powiedziała: Herb, Twój dziadek pochodzi spod Odessy, a babcia spod Winnicy. – Masz świetne informacje – odpowiedział Herbert. – Właściwie to ty jest Ukraińcem – dodała pani Stećko. Na to odpowiedział Herb – Czy nazwałabyś mnie Ukraińcem w 1941 r.? Zafrasowała się, zrobiła głupią minę i powiedziała: Wtedy wszyscy byliśmy głupi.

cały wywiad na wPolityce.pl

Artykuł Jaka jest węgierska definicja antysemity? Anegdota wybitnego historyka żydowskiego pochodzenia pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/definicja-antysemity-wg-wegrow-znasz-wegierska-definicje-antysemitow/feed/ 0
Filmik, na którym Ukrainiec każe Polakowi zawiesić flagę UPA, podbił sieć. Polak zdradza, co wydarzyło się naprawdę. ,,Grozili nam i zastraszali, część z nich była w mundurach” [WIDEO] https://niezlomni.com/filmik-na-ktorym-ukrainiec-kaze-polakowi-zawiesic-flage-upa-podbil-siec-polak-zdradza-co-wydarzylo-sie-naprawde-grozili-nam-i-zastraszali-czesc-z-nich-byla-w-mundurach-wideo/ https://niezlomni.com/filmik-na-ktorym-ukrainiec-kaze-polakowi-zawiesic-flage-upa-podbil-siec-polak-zdradza-co-wydarzylo-sie-naprawde-grozili-nam-i-zastraszali-czesc-z-nich-byla-w-mundurach-wideo/#respond Mon, 12 Feb 2018 12:59:19 +0000 https://niezlomni.com/?p=47014

Przebywający na Ukrainie Polak został oskarżony o ściągnięcie z domu wypoczynkowego, w którym przebywał, flagi OUN-UPA. Zareagował na to właściciel ośrodka, który grożąc mu nakazał jej odwieszenie. Po publikacji materiału skontaktował się z nami Pan Aleksander, który przedstawił relację z całego wydarzenia.

Wraz z grupą znajomych wyjechałem na kilka dni na narty na Ukrainę. Pojechaliśmy z firmą, którą już znaliśmy - kilkakrotnie z nimi wyjeżdżaliśmy. Nieduże biuro turystyczne z Warszawy

- tłumaczył, dodając, że ,,przed wyjazdem nie wiedzieli, że zostaną zakwaterowani w domu człowieka, który dekoruje dom banderowskimi flagami. Podczas poprzednich wyjazdów nic takiego nie miało miejsca". Pan Aleksander relacjonuje, co wydarzyło się po przybyciu na miejsce:

Kiedy zorientowałem się, że nasz gospodarz ma na domu flagę UPA podszedłem do niego pierwszego dnia pobytu i powiedziałem, że "Rozumiem, że jesteś u siebie na Ukrainie i możesz wieszać na domu co chcesz, ale myślę, że w sytuacji kiedy masz na domu flagę UPA nie powinieneś przyjmować turystów z Polski.". Nie wchodziłem z nim w żadne polemiki ideologiczne ani historyczne. Po prostu chciałem mu dać do zrozumienia, że moim zdaniem należy zachować konsekwencję ideologiczną i albo przyjmować turystów z Polski, albo dekorować dom czerwono - czarnymi flagami. Człowiek ten w reakcji na moją wypowiedź od razu wybuchł i zaczął być agresywny. Ja wycofałem się do mojego pokoju. Nie dyskutowałem z nim

- opowiada. Do konfrontacji doszło następnego dnia rano.

Kiedy na parterze domu szykowałem się do wyjścia na stok gospodarz budynku zaatakował mnie słownie i fizycznie. Był razem z kolegą. Okazało się, że w nocy ktoś próbował zdjąć flagę. Ostatecznie była ona tylko zawinięte wokół proporca na którym wisiała, a nie zdjęta. Mnie przy tej próbie jej zdjęcia nawet nie było. Nie ja to zrobiłem, ale mój rozmówca uznał, że skoro tylko ja wyraziłem w sposób otwarty, z 60-osobowej wycieczki, moje niezadowolenie to ja muszę być winny. Ostatecznie w wyniku agresji fizycznej i słownej (gróźb powieszenia mnie) poprawiłem flagę znajdującą się na domu

- zdradza. Nic nie przekonało właściciela obiektu.

Jeszcze tego samego dnia wieczorem, po powrocie ze stoku, gospodarz domu wyrzucił nas ze swojego pensjonatu (mnie i trzech znajomych, z którymi byłem na wyjeździe). Przed opuszczeniem pensjonatu byliśmy jeszcze zmuszeni odbyć "konwersację" z około 30-osobową grupą mężczyzn, znajomych gospodarza. Część z nich była w mundurach. Grozili nam i zastraszali. Oczekiwali wydania sprawcy próby zdjęcia flagi

- relacjonuje i podkreśla, że dysponuje ponad 20-minutowym nagraniem audio z rozmowy ze znajomymi właściciela.

Obecnie jestem na etapie prowadzenia rozmów z organizatorem wyjazdu na temat standardów jego pracy i tego jakich partnerów biznesowych dobiera sobie w celu zakwaterowania turystów z Polski (na miejscu dowiedziałem się od sąsiadów naszego pechowa gospodarza, że to nie był pierwszy taki incydent z turystami z Polski)

- podsumowuje.

https://www.youtube.com/watch?v=ZjPwaFWjLDY&feature=youtu.be

Artykuł Filmik, na którym Ukrainiec każe Polakowi zawiesić flagę UPA, podbił sieć. Polak zdradza, co wydarzyło się naprawdę. ,,Grozili nam i zastraszali, część z nich była w mundurach” [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/filmik-na-ktorym-ukrainiec-kaze-polakowi-zawiesic-flage-upa-podbil-siec-polak-zdradza-co-wydarzylo-sie-naprawde-grozili-nam-i-zastraszali-czesc-z-nich-byla-w-mundurach-wideo/feed/ 0
Polak ściągnął flagę UPA z domu wypoczynkowego na Ukrainie. Gwałtowna reakcja właściciela. Ukraińscy internauci zachwyceni jego zachowaniem [WIDEO] https://niezlomni.com/polak-sciagnal-flage-upa-domu-wypoczynkowego-ukrainie-gwaltowna-reakcja-wlasciciela-ukrainscy-internauci-zachwyceni-zachowaniem-wideo/ https://niezlomni.com/polak-sciagnal-flage-upa-domu-wypoczynkowego-ukrainie-gwaltowna-reakcja-wlasciciela-ukrainscy-internauci-zachwyceni-zachowaniem-wideo/#comments Fri, 09 Feb 2018 12:23:22 +0000 https://niezlomni.com/?p=46877

To, co stanowi kość niezgody między Ukraińcami a Polakami, to kultu UPA i Stepana Bandery. Polacy nie mogą pogodzić się z fetowaniem przez sąsiada organizacji czy postaci odpowiedzialnych za bestialską śmierć tysięcy rodaków. W związku z tym dochodzi do takich sytuacji jak ta we wsi Mikuliczyn w obwodzie iwano-frankiwskim.

Przebywający na Ukrainie Polak ściągnął z domu wypoczynkowego, w którym przebywał, flagę OUN-UPA (zostawił wiszącą obok flagę Ukrainy). Zareagował na to właściciel ośrodka, każąc mu ją odwiesić. Polak odmówił. Po pewnym czasie zrobił to, ale zdaniem właściciela w zbyt niedbały sposób. Dlatego usłyszał, że dostanie ,,wp***dol".

Wywieś ją wysoko, tak jak była, tam, gdzie żółto-niebieska

- instruował Ukrainiec, po czym przeszedł do gróźb.

Dalej, dalej! Bo zaraz przyjadą ATO-szniki [weterani z Donbasu- red.], chłopaki, to ty już tam zostaniesz!

Gdy Polak spełnił żądania, ten kpił:

Proszę bardzo, Polak wywiesił nam czerwono-czarną flagę!

Nagranie opublikowane przez zwykłego internautę zyskało dużą popularność wśród ukraińskich internautów (blisko 15 tysięcy udostępnień). Widziało go na ten moment blisko 400 tys. osób. Wśród komentarzy dominują te wyrażające aprobatę dla właściciela ośrodka i chwalące go za postępowanie.

Całą sytuację stara się wykorzystać strona rosyjska, której bardzo zależy na konflikcie między Polską a Ukrainą.

źródło: Kresy.pl

Artykuł Polak ściągnął flagę UPA z domu wypoczynkowego na Ukrainie. Gwałtowna reakcja właściciela. Ukraińscy internauci zachwyceni jego zachowaniem [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/polak-sciagnal-flage-upa-domu-wypoczynkowego-ukrainie-gwaltowna-reakcja-wlasciciela-ukrainscy-internauci-zachwyceni-zachowaniem-wideo/feed/ 4