Tomasz z Akwinu – Niezłomni.com https://niezlomni.com Portal informacyjno-historyczny Sun, 03 Dec 2023 21:00:15 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.8 https://niezlomni.com/wp-content/uploads/2017/08/cropped-icon-260x260.png Tomasz z Akwinu – Niezłomni.com https://niezlomni.com 32 32 Boże Ciało – na początku było herezją… https://niezlomni.com/historia-bozego-ciala-bylo-herezja-polsce-obchodzone-1320-roku/ https://niezlomni.com/historia-bozego-ciala-bylo-herezja-polsce-obchodzone-1320-roku/#respond Thu, 26 May 2016 07:03:33 +0000 http://niezlomni.com/?p=27692 Carl Emil Doepler - obraz "Procesja Bożego Ciała"

Na obrazie: Carl Emil Doepler - obraz "Procesja Bożego Ciała"

Kościelne święto Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa to jedna z największych katolickich uroczystości w kalendarzu liturgicznym. Co ciekawe, na początku swego istnienia uznana została za herezję.

Początek tradycji obchodzenia święta Bożego Ciała sięga XIII wieku. U progu tego stulecia – na Soborze Laterańskim IV (1215) - w Kościele katolickim przyjęto dogmat o transsubstancjacji, czyli przemianie substancji chleba i wina, w ciało i krew Chrystusa z zachowaniem ich naturalnych przypadłości takich jak smak, wygląd, forma itp. Wiązało się to z coraz mocniejszymi wpływami filozofii greckiej oraz tradycji scholastycznej w teologii Kościoła zachodniego.

[caption id="attachment_3337" align="aligncenter" width="800"]Eucharystia w procesji w Stargardzie Szczecińskim Eucharystia w procesji w Stargardzie Szczecińskim[/caption]

Wraz z ogłoszeniem dogmatu, wzrosło zainteresowanie kultem Eucharystii, która przestawała być jedynie elementem liturgii, lecz coraz mocniej postrzegana była jako dowód na trwałą obecność Chrystusa na Ziemi. Święto eucharystyczne przypadało w tym okresie zwyczajowo w Wielki Czwartek, w czasie, którego – zgodnie z tradycją ewangeliczną – Jezus po raz pierwszy dokonał przemiany chleba i wina w swoje Ciało i Krew.

Herezja

[caption id="attachment_3338" align="alignright" width="188"]Św. Julianna z Cornillon - beatyfikowana w 1264 roku przez Urbana IV. Kanonizacji w 1869 dokonał Pius IX Św. Julianna z Cornillon - beatyfikowana w 1264 roku przez Urbana IV. Kanonizacji w 1869 dokonał Pius IX[/caption]

Głównym bodźcem do ustanowienia oddzielnego święta Ciała i Krwi Chrystusa, niezależnego od obchodów Triduum Paschalnego, były objawienia, jakich doznała przeorysza zgromadzenia augustianek w Mont Cornillon koło Liege, św. Julianna z Cornillon. Około roku 1207, jako szesnastoletnia dziewczyna, przeżyła pierwsze widzenia, choć były one jeszcze mgliste i niezrozumiałe. Zgodnie z tradycją hagiograficzną, dopiero kilkanaście lat później, w 1245 roku, św. Juliannie ukazać miał się Chrystus, który w widzeniu domagał się ustanowienia święta Eucharystii na pierwszy czwartek po święcie Trójcy Przenajświętszej. Miało mieć ono charakter radosny i dziękczynny, inny od podniosłej atmosfery Wielkiego Czwartku.

O swoich objawieniach Julianna opowiedziała bł. Ewie z Liege – pustelniczce żyjącej pod rygorem rekluzji (kontaktowania się ze światem jedynie przez kratę lub okienko), oraz augustiance Izabeli z Mont Cornillon. Wkrótce informacja o objawieniach dotarła również do ówczesnego biskupa Liege Roberta z Thourotte, który zlecił lokalnym teologom zbadanie sprawy.

Po pozytywnym werdykcie komisji teologicznej, która uznała objawienia Julianny za zgodne z nauką Kościoła, w 1246 z inicjatywy Roberta odbyła się pierwsza procesja eucharystyczna w dniu wskazanym w objawieniach. Jednakże jeszcze tego samego roku biskup zmarł, a w kręgach kościelnych pojawiły się wątpliwości dotyczące objawień i rzetelności badań komisji teologów. Wkrótce zaczęto również wysuwać przeciwko Juliannie oskarżenia o herezję, a decyzję o wprowadzeniu święta Bożego Ciała w diecezji Liege, uznano za przedwczesną. Zarzuty te spowodowały, że święto przestało być obchodzone.

Urban IV - papież od Bożego Ciała

[caption id="attachment_3339" align="alignright" width="344"]Papież Urban IV Papież Urban IV[/caption]

Pod wpływem tych oskarżeń św. Julianna opuściła Mont Cornillon i po kilkuletniej tułaczce po okolicznych klasztorach zmarła w 1258 w Fosses-La-Ville. Sprawa święta Eucharystii nie została jednak zapomniana. Za namową bł. Ewy z Liege problemem tym zajął się Jakub Pantaléon z Troyes, ówczesny archidiakon w Liege, a późniejszy biskup Verdun, patriarcha Jerozolimy, a od 1261 papież Urban IV. W czasie pełnienia kolejnych godności kościelnych, wielokrotnie podnosił sprawę kultu Bożego Ciała i Krwi, oskarżenia wysuwane przeciwko św. Juliannie uznając za niesłuszne i nieprawdziwe.

Do ostatecznego uznania święta Bożego Ciała za ogólnokościelne, Urbana IV skłonił jednak dopiero cud eucharystyczny, jaki miał miejsce w Bolsenie (w środkowych Włoszech) w 1263 roku. W czasie jednej z Mszy, podczas przemienienia, odprawiający kapłan zauważyć miał, że z konsekrowanej hostii, wprost na leżący na ołtarzu korporał, zaczynały spadać krople krwi. Poplamiona krwią chusta została przesłana papieżowi, który w tym czasie przebywał w Orvieto w Umbrii. Urban IV umieścił relikwię w tutejszej katedrze, a pod wpływem fascynacji cudem rozpoczął aktywne starania, których celem miało być ustanowienia święta Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa obowiązującego dla całego Kościoła katolickiego.

Święto kościelne

Ułożenie liturgii i tekstów odczytywanych w czasie święta, papież zlecić miał samemu św. Tomaszowi z Akwinu, który na tę okazję stworzył jeden z najpiękniejszych hymnów kościelnych pt. „Pange lingua” (Sław języku...).

[caption id="attachment_3340" align="alignright" width="410"]Carl Emil Doepler - obraz "Procesja Bożego Ciała" Carl Emil Doepler - obraz "Procesja Bożego Ciała"[/caption]

11 sierpnia 1264 roku papież Urban ogłosił bullę Transiturus de hoc mundo, na mocy której Boże Ciało stało się świętem całego Kościoła. W październiku tego samego roku papież zmarł, a o uroczystościach święta Bożego Ciała zapomniano. Przypomniał o nim dopiero w 1314 roku papież Klemens V. Ostatecznie jednak uroczystość zatwierdził Jan XXII, który włączając bullę z 1264 roku do zbioru praw kanonicznych tzw. Klementyn, nadał postanowieniu Urbana IV moc obowiązującą. W 1389 roku, papież Urban VI, wliczył uroczystości Najświętszego Ciała i Krwi w poczet głównych świąt Kościoła.

Boże Ciało przyjęło się wkrótce głównie na terenie Francji, Niemiec i Włoch. Tam też kształtowały się pierwsze tradycje związane z obchodzeniem tego dnia. W środowiskach niemieckich powstał m.in. zwyczaj procesji do czterech ołtarzy i odczytywania przy nich ewangelii nawiązujących do tematyki święta. Stamtąd najpewniej obyczaj trafił na grunt polski.

W Polsce, Boże Ciało obchodzone było od 1320 roku, kiedy biskup krakowski Nankier ustanowił je dla diecezji krakowskiej. Jednakże za święto obowiązujące we wszystkich diecezjach polskich uznał je dopiero synod gnieźnieński z 1420 roku.

Sebastian Adamkiewicz, źródło: Histmag.org

Wolna licencja – ten materiał został opublikowany na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

[caption id="attachment_3341" align="aligncenter" width="1558"]Vaduz, Liechtenstein, 2007 Vaduz, Liechtenstein, 2007[/caption]

[caption id="attachment_3342" align="aligncenter" width="800"]Procesja Bożego Ciała w Łowiczu Procesja Bożego Ciała w Łowiczu[/caption]

Artykuł Boże Ciało – na początku było herezją… pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/historia-bozego-ciala-bylo-herezja-polsce-obchodzone-1320-roku/feed/ 0
Polski rząd nie zareagował na apel Watykanu o pomoc dla meksykańskich katolików. Oraz o politycznej poprawności w filmie Cristiada https://niezlomni.com/polski-rzad-nie-zareagowal-na-apel-watykanu-o-pomoc-dla-meksykanskich-katolikow-oraz-o-politycznej-poprawnosci-w-filmie-cristiada/ https://niezlomni.com/polski-rzad-nie-zareagowal-na-apel-watykanu-o-pomoc-dla-meksykanskich-katolikow-oraz-o-politycznej-poprawnosci-w-filmie-cristiada/#respond Fri, 27 Dec 2013 14:35:01 +0000 http://niezlomni.com/?p=4776

cristiadaMATEUSZ RAWICZ: - Panie Profesorze, duże uznanie u polskich widzów zdobył film „Cristiada”. Na ile jest to obraz przekazujący prawdę historyczną, a na ile fikcję?
JACEK BARTYZEL: - Film Wrighta jest oczywiście życzliwy cristeros (którzy zresztą na to zasługują), ale nie ma w nim natrętnej i niezgodnej z prawdą propagandy; nie ukrywa też ciemniejszych epizodów, których nie brakuje w żadnym ludzkim przedsięwzięciu, jak podpalenia pociągu z przygodnymi pasażerami w środku przez księdza J. Reyesa Vegę czy nierycerski strzał w plecy bezbronnego żołnierza oddany przez słynnego El Catorce („Czternastkę”), czyli Victoriana Ramíreza.

[caption id="attachment_4778" align="alignleft" width="225"]Plutarco_elias_calles Plutarco Elías Calles[/caption]

Niemniej, prócz pewnych faktograficznych nieścisłości, budzi on niemało wątpliwości co do interpretacji zdarzeń, która (pomimo przedstawienia grozy zdarzeń) idzie w kierunku złagodzenia ich sensu w duchu politycznej, i niestety także eklezjalnej, „poprawności”. Wyjdźmy tu od samego początku filmu, który zaczyna się wyświetleniem tekstu zawierającego zdumiewający eufemizm, iż „niepewne relacje” pomiędzy rządem Meksyku a Kościołem katolickim pogorszyły się, kiedy prezydent Plutarco Elías Calles wydał restrykcyjne prawa antyklerykalne. W rzeczywistości, cały okres zarówno rewolucji, jak i jej „instytucjonalizacji” po uchwaleniu w 1917 roku nowej konstytucji, znaczony jest nie „niepewnością”, lecz fizyczną przemocą – mordami księży i świeckich katolików, wypędzaniem biskupów, zamachami bombowymi na świątynie oraz drakońskim ustawodawstwem antykatolickim (nieraz wręcz absurdalnym, jak zakaz całowania kapłanów rękę).

Cała różnica pomiędzy Callesem a jego poprzednikami, jak generałowie – prezydenci: Venustiano Carranza czy Álvaro Obregon, sprowadza się do tego, że tamci w pewnym momencie cofali się (z różnych, dość zawikłanych powodów) przed ostatecznymi konsekwencjami, natomiast Calles poszedł o „jeden most dalej”, wprowadzając do kodeksu karnego przepisy wykonawcze do nie w pełni stosowanego dotąd prawa. Całe polityczne podłoże wojny wydanej przez meksykański rząd Kościołowi sprowadzone jest więc w filmie wyłącznie do cech osobowościowych jednego człowieka, który znalazł się na szczycie władzy. Film nie zawiera nawet najmniejszej aluzji do ideologicznego oblicza ani samego Callesa, ani establishmentu rewolucyjnego państwa; ani razu nie padają w nim takie słowa, jak liberał, jakobin czy socjalista, a przecież tak właśnie określali się meksykańscy rewolucjoniści.

[quote]Jeszcze bardziej znamiennym przemilczeniem jest uniknięcie wskazania głównej nadrzędnej siły sprawczej wojny z Kościołem, czyli masonerii, do której należeli wszyscy bez wyjątku funkcjonariusze reżimu, która spajała wszystkie frakcje obozu rewolucyjnego – od liberałów, poprzez jakobinów i socjalistów (jak sam Calles), aż po elementy wprost bolszewizujące – i która wreszcie, co najważniejsze, zupełnie nie ukrywała swojego autorstwa programu zniszczenia Kościoła, jawnie się tym chlubiąc.[/quote]

[caption id="attachment_4779" align="alignleft" width="225"]Anacleto González Flores Anacleto González Flores[/caption]

Innego rodzaju zastrzeżenia, lecz równie poważnej natury, musi budzić przedstawienie w filmie sylwetki jednego z głównych (i autentycznych) „bohaterów pozytywnych”, czyli bł. Anakleta Gonzaleza Floresa. To, że ta świetlana postać odmalowana jest wręcz „na kolanach”, nie zmienia faktu interpretacyjnego fałszu. Anacleto González Flores – wybitny intelektualista i sprawny organizator zarazem, założyciel Zjednoczenia Ludowego w stanie Jalisco, autor strategii bojkotu ekonomicznego reżimu, ale również drugi szef polityczny powstania – zaprezentowany został w filmie jako ideologiczny pacyfista, programowo przeciwny walce zbrojnej. Mówi on: „musimy znaleźć pokojowe rozwiązanie, nie będziemy walczyć”, a już po jego śmierci jedna z bohaterek należących do wspomagających cristeros Brygad św. Joanny d’Arc wypowiada stereotypowy frazes pacyfistyczny: „Anacleto miał rację, przemoc prowadzi donikąd”. U podstaw tej interpretacji leży bez wątpienia autorytet naukowego konsultanta filmu, którym był prof. Jean Meyer. Ów francuskiego pochodzenia, lecz związany z Meksykiem, historyk jest bez wątpienia wybitnym uczonym, bodaj najlepszym znawcą historii Kościoła w tym kraju, ale ma również swoje osobiste poglądy, które w wypadku bł. Anakleta wyraził w biografii zatytułowanej znamiennie: „człowiek, który chciał być meksykańskim Gandhim”.

Błąd jego interpretacji polega na wyciągnięciu fałszywych konkluzji z prawdziwego faktu, tj. stosowania taktyki oporu cywilnego, dopóki istnieje nadzieja, że może on przynieść pozytywne rezultaty. Ale pokojowy opór (resistencia pacífica) przeciwko opresorom Kościoła, który wybrał zrazu i organizował Anacleto, nie miał nic wspólnego z ideologią pacyfistyczną, lecz wypływał z nauki moralnej Kościoła, która w walce z tyranią nakazuje wypróbować najpierw wszystkie środki pokojowe (i legalne). Jako doskonały znawca tomizmu González Flores kierował się także wskazówkami Akwinaty, który uczył, że opór czynny jest moralnie dozwolony wówczas, kiedy odpowiedzialność za jego skutki weźmie jakiś autorytet publiczny i kiedy roztropna analiza sytuacji wskaże realne szanse powodzenia takiego oporu. Dopóki, wobec dysproporcji sił, takiej szansy nie widział, powstrzymywał wybuch powstania, lecz kiedy ono i tak spontanicznie wybuchło, i kiedy biskupi dali na nie, acz w ostrożny i warunkowy sposób, przyzwolenie, Anacleto nie wahał się przystąpić do niego i stanąć na jego czele, jak prawdziwy żołnierz Kościoła Wojującego, którego pisma (na czele z Plebiscytem męczenników) także dowodzą, że był człowiekiem walki z szatańską trójcą, jak pisał, wrogów katolicyzmu: protestantyzmem, masonerią i rewolucją.

Jednak najpoważniejsze ze wszystkich zastrzeżenie trzeba zgłosić wobec ostatniej sceny filmu, będącej przecież kodą zawierającą przesłanie twórców do widzów. Oto, z udekorowanego kościoła wychodzą odświętnie ubrane dzieci, zapewne po Pierwszej Komunii, i wyświetlany jest napis informujący, iż dzięki zawartym układom (arreglos) biskupów z rządem kościoły w całym Meksyku zostały otwarte, a następny napis, na obrazku w sepii, informuje o beatyfikacji męczenników przez Benedykta XVI w 2005 roku. Przesłanie to jest więc hiperoptymistyczne, i widz musi wyjść z kina z przekonaniem, że chociaż meksykańscy katolicy cierpieli strasznie, to jednak ofiara męczenników i bohaterstwo cristeros nie poszły na marne, bo wszystko skończyło się dobrze.

Reasumując można powiedzieć, że religijny sens cristiady został tu poddany dyskretnej i subtelnej na ogół obróbce w duchu „posoborowym”. Przesłanie encykliki Quas primas o społecznym królowaniu Chrystusa – które wyznaczało sens cristiady – zostało tu przefiltrowane przez „ducha” deklaracji o wolności religijnej Dignitatis humanae. Cristeros nie walczyli jednak o to – a przynajmniej nie tylko o to – aby rząd zezwolił katolikom na wyznawanie ich wiary bez obawy prześladowań; nie walczyli o „rząd demokratyczny”, który zagwarantuje swobodę wyznawania religii, tym bardziej jakiejkolwiek – to była co najwyżej indywidualna pozycja gen. Enrique’a Gorostiety, cristero agnostico, który dopiero przechodził przemianę duchową w toku walki – lecz o rząd katolicki.

cristiada2Celem cristeros było zmiecenie z powierzchni ziemi bezbożnej, masońskiej tyranii i ponowne złożenie Meksyku pod stopy Chrystusa Króla, tak jak było za czasów kolonialnej Nowej Hiszpanii i jeszcze na początku niepodległego Meksyku, którego konstytucja stanowiła, że jego religią publiczną jest i będzie religia katolicka, apostolska i rzymska. Jednoznacznie świadczy o tym Konstytucja Cristeros z 1 stycznia 1928 roku, w której pierwszym artykule „naród meksykański uznaje i składa hołd Bogu Wszechmogącemu i Najwyższemu Stwórcy Wszechświata” oraz postanawia, że najwyższą władzę w Meksyku będzie sprawował Chrystus Król. W obrazie Wrighta rozbrzmiewa nieustannie ów piękny okrzyk: ¡Viva Cristo Rey!, ale skoro nie artykułuje on owego celu, to traci swoją substancjalną treść; wyraża jedynie to, że Chrystus króluje w sercach powstańców, tymczasem oni bili się o to, aby On królował też w meksykańskim państwie, w jego ustawach i urzędach, w szkołach i we wszystkich aktach publicznego hołdu.

- Poleciłby Pan ten film widzom?
- Pomimo powyższych krytycznych uwag Cristiadę sam obejrzałem, jeszcze przed jej oficjalnym wejściem do dystrybucji, dwukrotnie i muszę od razu wyznać, że jest to film, do którego z pewnością będę pragnął powracać. Pewne nierówności dramaturgiczne czy zmienność konwencji gatunkowych nie zmienia ogólnego wrażenia, że jest to obraz mocny, po wielokroć wstrząsający wręcz, zachwycający rozmachem scen batalistycznych, urodą plenerów, umiejętnym operowaniem kontrastami światła i mroku, starannością detalu kostiumów i rekwizytów – i oczywiście wybornym aktorstwem takich renomowanych gwiazd, jak Andy García, Eva Longoria, Peter O’Toole, Eduardo Verástegui czy Rubén Blades. Rewelacyjny jest także debiutant Maurizio Kuri, jako najmłodszy męczennik cristiady, 14-letni José Sánchez del Río. Jego Via Crucis po ziemi posypanej solą, którą musi przemierzać stopami obdartymi ze skóry, to scena dorównująca Pasji Mela Gibsona, i trudno powstrzymać łzy, oglądając męczeństwo tego dziecka i jego heroiczną wierność do końca.

- W polskiej kulturze temat prześladowań wiary w Meksyku jest mało znany. Przybliża go m.in. Melchior Wańkowicz w zbiorze reportaży „W kościołach Meksyku” i Graham Greene w powieści „Moc i chwała”.
- To prawda, lecz trzeba zaznaczyć, że kiedy rozgrywały się te dramatyczne wydarzenia, to budziły one w Polsce żywe i współczujące zainteresowanie opinii katolickiej. Świadectwem tego są nie tylko reportaże Wańkowicza, ale równie inne opracowania, także tłumaczone, jak A. Bora Prześladowanie Kościoła katolickiego w Meksyku, O męczeńskim Meksyku czy o. A. Dragona SJ Za Chrystusa Króla. Żywot ks. Michała Augustyna Pro SJ.

[quote]Mało znanym, a przykrzejszym faktem jest natomiast to, że kiedy Stolica Apostolska zwróciła się poufnie do rządu polskiego z prośbą o wywarcie nacisku kanałami dyplomatycznymi na władze meksykańskie celem odstąpienia od ich drakońskiej polityki, nasz MSZ nie wykazał zainteresowania tą kwestią.[/quote]

(…)

Fragment wywiadu z prof. Jackiem Bartyzelem, który ukazał się w najnowszym, 69. numerze Frondy

Artykuł Polski rząd nie zareagował na apel Watykanu o pomoc dla meksykańskich katolików. Oraz o politycznej poprawności w filmie Cristiada pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/polski-rzad-nie-zareagowal-na-apel-watykanu-o-pomoc-dla-meksykanskich-katolikow-oraz-o-politycznej-poprawnosci-w-filmie-cristiada/feed/ 0