Stefan Batory – Niezłomni.com https://niezlomni.com Portal informacyjno-historyczny Sun, 03 Dec 2023 21:00:15 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.8 https://niezlomni.com/wp-content/uploads/2017/08/cropped-icon-260x260.png Stefan Batory – Niezłomni.com https://niezlomni.com 32 32 Polska husaria opanowała Grodno. Wzbudziła żywe zainteresowanie mieszkańców miasta [FOTO] https://niezlomni.com/polska-husaria-opanowala-grodno-wzbudzila-zywe-zainteresowanie-mieszkancow-miasta-foto/ https://niezlomni.com/polska-husaria-opanowala-grodno-wzbudzila-zywe-zainteresowanie-mieszkancow-miasta-foto/#respond Sun, 04 Dec 2016 21:34:19 +0000 http://niezlomni.com/?p=34155

Ulicami Grodna przeszła w niedzielę husaria - polscy rekonstruktorzy, którzy przyjechali na Białoruś z okazji 430. rocznicy śmierci króla Stefana Batorego.

Poniżej kilka z zdjęć z fotogalerii portalu Hrodna.life (całość TUTAJ). Jak informuje portal Magna Polonia:

centralnym punktem była msza św., odprawiona w katedrze p.w. św. Franciszka Ksawerego, do której uczestnicy uroczystości przemaszerowali w barwnym pochodzie z Nowego Zamku. Mieszkańcy miasta tłumnie dołączali się do pochodu, owacyjnie witając rekonstruktorów.

h2 h3 h4 h5

Artykuł Polska husaria opanowała Grodno. Wzbudziła żywe zainteresowanie mieszkańców miasta [FOTO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/polska-husaria-opanowala-grodno-wzbudzila-zywe-zainteresowanie-mieszkancow-miasta-foto/feed/ 0
Jak władcy Polski chronili Żydów przed oskarżeniami o mord rytualny https://niezlomni.com/wladcy-polski-chronili-zydow-oskarzeniami-o-mord-rytualny/ https://niezlomni.com/wladcy-polski-chronili-zydow-oskarzeniami-o-mord-rytualny/#respond Tue, 05 Jul 2016 13:57:15 +0000 http://niezlomni.com/?p=28987 Rycina mająca przedstawiać historię Szymona z Trydentu, autorstwa Hartmanna Schedelsa (1493)

5 lipca 1576: dekret Stefana Batorego chroniący Żydów

Powyżej: Rycina mająca przedstawiać historię Szymona z Trydentu, autorstwa Hartmanna Schedelsa (1493)

Od stuleci Żydzi byli fałszywie oskarżani o mordy rytualne, czyli zabijanie najczęściej dzieci chrześcijańskich w celu uzyskania ich krwi na macę spożywaną w czasie święta pesach. Oskarżenia rozpowszechniły się najpierw w Europie Zachodniej. Często prowadziły one do procesów sądowych i fal pogromów.

Do Polski informacje o rzekomych zbrodniach dotarły ok. XIII w.; rozprzestrzeniły się za sprawą osadników przybywających z państw niemieckich i wędrownych kaznodziejów. Jan Długosz jest autorem pierwszego przekazu dotyczącego mordu rytualnego, do jakiego miało dojść w Polsce. Pierwsze poświadczone w źródłach oskarżenie zostało sformułowane w Rawie Mazowieckiej w 1547 r. Winowajcy spłonęli na stosie, a całą gminę wypędzono z miasta. Do popularyzacji posądzeń Żydów na ziemiach Polskich przyczyniła się historia świętego Szymona z Trydentu. Od połowy XVII w. coraz więcej oskarżeń kończyło się procesami i wyrokami śmierci.

Przepisy dotyczące rozpatrywania tego rodzaju spraw znalazły się już w przywileju Bolesława Pobożnego z 1264 r. i w kolejnych przywilejach generalnych nadawanych Żydom przez władców Polski. W lipcu 1576 r. Stefan Batory wydał edykt związany z oskarżeniem Żydów o zamordowanie dziecka szlacheckiego stanu, syna Studzieńskiego z ziemi gostyńskiej. Król stwierdził, że kierowane przeciwko Żydom zarzuty są bezpodstawne i zagroził surowymi karami osobom, które w przyszłości wystąpią z tego rodzaju nieuzasadnionymi oskarżeniami.

Dekrety wydawane przez niektórych władców Polski zakazujące bezpodstawnych oskarżeń Żydów są najlepszym dowodem na to, że królowie traktowali  ludność wyznania mojżeszowego jako ważny element państwa i dbali o nich jak o pozostałych poddanych.

źródło: Muzeum Historii Polski

opublikowane  na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska

Artykuł Jak władcy Polski chronili Żydów przed oskarżeniami o mord rytualny pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/wladcy-polski-chronili-zydow-oskarzeniami-o-mord-rytualny/feed/ 0
O tym, jak Orzeł stracił krzyż z korony w 1927 r., a „Mazurek Dąbrowskiego” został hymnem dzięki fortelowi https://niezlomni.com/o-tym-jak-orzel-stracil-krzyz-z-korony-w-1927-r-a-mazurek-dabrowskiego-zostal-hymnem-dzieki-fortelowi/ https://niezlomni.com/o-tym-jak-orzel-stracil-krzyz-z-korony-w-1927-r-a-mazurek-dabrowskiego-zostal-hymnem-dzieki-fortelowi/#comments Sun, 29 Dec 2013 20:34:49 +0000 http://niezlomni.com/?p=5048

Orzeł_Biały_1927Jak można logicznie wywodzić sprawiedliwość społeczna musi różnić się od zwyczajnej sprawiedliwości, dlatego też per analogiam polityka historyczna to nie to samo co przedstawianie historycznych faktów, w rzeczywistości okazuje się nawet, że owej polityce historycznej z historycznymi faktami może być nie po drodze.

Zaskakująco często polityka historyczna w krajowym wydaniu polega na takim przedstawianiu historycznych wydarzeń, aby stanowiło to uzasadnienie dla bieżących zamierzeń politycznych, także dlatego aby owe działania w jakiś sposób usprawiedliwić a nawet legitymizować. Ale takie rozumienie polityki historycznej zaczyna sprawiać, że coraz częściej zamiast przedstawiać fakty, zaczynamy o tych faktach opowiadać, tworzyć rodzaj historycznej hagady będącej kompilacją wybranych faktów, komentarzy do tych faktów i praktycznych konsekwencji takich ustaleń.

Często możemy usłyszeć wzdychania niektórych do czasów Gierka lub Jaruzelskiego, kiedy to może i nie wszystko było jak należy ale ludzie mieli pracę, była większa pewność jutra itp. itd. Z kolei ci, którzy dostrzegają absurd takich tęsknot sami wzdychają np. do wyidealizowanej II Rzeczpospolitej - nagromadzenie takich infantylnych komentarzy występuje zwykle z okazji takich rocznicowych świąt jak 11 Listopada- przeciwstawiając ówczesne porządki, także polityczne tym panującym obecnie.

[quote]Tymczasem gdyby rzeczywiście było tak pięknie to z jakich powodów różni wybitni Polacy w tym m.in. prymas Hlond czy ks. kard. Sapieha mieliby w okresie międzywojennym wypowiadać określone sądy, które dzisiaj tak oględnie są przypominane. Z jakich powodów miałoby dojść do wielkiego strajku chłopskiego w sierpniu 1937 r., o którym dzisiaj także tak niechętnie się przypomina chociaż strajkowało wtedy kilka milionów chłopów, zginęło kilkadziesiąt osób a kilka tysięcy aresztowano. Z jakich wreszcie powodów tacy zasłużeni dla polskości i obrony niepodległości politycy jak np. Wincenty Witos czy Wojciech Korfanty musieliby uciekać za granicę na -jak to sam określił Witos w tytule jednej z części swoich wspomnień - tułaczkę.[/quote]

[caption id="attachment_5052" align="alignleft" width="250"]Stosowane od 1944, zalegalizowane w 1952 Godło PRL, obowiązywało do 21 lutego 1990 Stosowane od 1944, zalegalizowane w 1952 Godło PRL, obowiązywało do 21 lutego 1990[/caption]

Z okazji Święta Niepodległość chciałbym zwrócić uwagę na sposób wykreowania polskich symboli państwowych, bo chociaż problemy te poruszałem już wcześniej przy innych okazjach to myślę, że - mając na uwadze chociażby ciągle mała wiedzę na poruszony temat - warto jeszcze raz zebrać i przypomnieć te sprawy ku pewnej refleksji historycznej oraz wyciągnięcia z tych historii wniosków

„Nie deptać flagi i nie pluć na godło”

Wspomniany wcześniej prymas Hlond już po klęsce wrześniowej i swoim wyjeździe do Rzymu napisał tamże 21 listopada 1939 r. bardzo znamienny list, w którym poddając krytyce niektóre elementy przedwojennej polskiej rzeczywistości zauważył, że

[quote]...sprawy państwowe traktowano z reguły na zasadach laicystycznych i wolnomularskich (…) Smutną pamiątką tych lat są wprowadzone do godła państwowego gwiazdy masońskie, które zeszpeciły Orła Białego, skaleczyły jego skrzydła i obniżyły jego loty.[/quote]

Po tym cytacie każdy współczesny powinien zerknąć na nasze obecne godło państwowe by przekonać się, co miał na myśli ks. kardynał a jednocześnie skonstatować, że oprócz praktycznej walki politycznej, w II RP toczono także walki o symbole.

Już u samego zarania odrodzonej Rzeczpospolitej powołane na początku socjalistyczne gabinety artykułowały swoje przekonania w sferze symboli co ówczesny minister robót publicznych Andrzej Kędzior wyrzekając na szerzące się w państwie porządki skomentował następująco:

[quote]Thugutt taki sam jak i Piłsudski. Jako minister zabrał się do walki z orłem polskim, jakby nic innego nie miał do czynienia....[/quote]

Mowa oczywiście o Stanisławie Thuguttcie sprawującym w rządach Daszyńskiego I Moraczewskiego tekę ministra spraw wewnętrznych, który zaraz po objęciu tego urzędu wydał okólnik następującej treści:

[quote]Państwo polskie na mocy reskryptu obywatela Naczelnika Państwa do obywatela Ignacego Daszyńskiego z dnia 14-go listopada 1918 i późniejszych ustaw otrzymało ustrój republikański. W konsekwencji pociąga to za sobą drobną zmianę w herbie państwa, mianowicie: usunięcie z nad głowy Orła Białego korony królewskiej. Zgodnie z opinią rady ministrów polecam z pieczęci usunąć rzeczoną koronę.[/quote]

[caption id="attachment_5053" align="alignleft" width="197"]Stanisław August Thugutt Stanisław August Thugutt[/caption]

Jednakże wbrew pragnieniom naszych ówczesnych rewolucjonistów do 1927 r. godłem II RP był orzeł w koronie zwieńczonej krzyżem, który wyglądem przypominał godło z czasów stanisławowskich. Wzór godła i flagi wprowadzono ustawą z 1 sierpnia 1919 r. i symbole te miały obowiązywać aż do momentu uregulowania tej sprawy w konstytucji. Jednakże konstytucja marcowa nie odniosła się w ogóle do spraw symboli państwowych przez co ustawa obowiązywała nadal i mogła być zmieniona jedynie inną ustawą, którą mógł uchwalić sejm.

Sejm nie mógł uchwalić ustawy bez zgody prawicowej większości, której dotychczasowe symbole odpowiadały. Ale po zamachu majowym wprowadzono tzw. nowelę sierpniową do konstytucji marcowej, która zmieniała także Art. 44 tejże konstytucji wprowadzając m.in. zapis, że

[quote]Prezydent Rzeczypospolitej ma prawo w czasie gdy Sejm i Senat są rozwiązane, aż do chwili ponownego zebrania się Sejmu (art. 25), wydawać w razie nagłej konieczności państwowej rozporządzenia z mocą ustawy w zakresie ustawodawstwa państwowego....[/quote]

Prezydentem wybrano najpierw Piłsudskiego a po nieprzyjęciu przez Piłsudskiego tego stanowiska dokonano powtórnego wyboru w osobie spolegliwego wobec Marszałka i majowych zamachowców - Ignacego Mościckiego. Tenże prezydent Mościcki 28 listopada 1927 rozwiązał parlament (nowy zebrał się dopiero 27 marca 1928) i praktycznie zaraz po rozwiązaniu parlamentu, bo 13 grudnia 1927 roku wydał rozporządzenie wprowadzające nowy wzór godła państwowego.

[quote]Widocznie zmiana godła stanowiła "nagłą konieczność państwową", bo tylko w takich sytuacjach prezydent mógł zgodnie z nowelą wydawać rozporządzenia z mocą ustawy a pomijając sam wygląd orła (autorem konkursowego projektu był profesor architektury na Politechnice Warszawskiej Zygmunt Kamiński, który posłużył się wizerunkiem tzw. orła Stefana Batorego), należy zaznaczyć, że odjęto mu krzyż z korony a dodano na skrzydłach owe pentagramy, o których pisał cytowany wcześniej prymas Hlond zwane eufemistycznie rozetami.[/quote]

Czerwoni czy biało-czerwoni

Co ciekawe stalinowska konstytucja z 1952 r. stanowiła, że godłem jest "wizerunek orła białego w koronie”, co tak naprawdę zmieniła (pomijając dekret z 1955 r.) dopiero zmiana do konstytucji z 1976 r., kiedy to rządziła „liberalna” i do dzisiaj przez wielu ubóstwiana ekipa Edwarda Gierka. Z kolei już po 1989 r. posłowie sejmu kontraktowego uchwalając pośpiesznie w lutym 1990 zmianę ustawy o symbolach państwowych nie zdobyli się na zwieńczenie państwowego godła krzyżem (jak mówiono potocznie - przykryto wtedy orła czapką), który wydarto z korony nie za powojennych rządów komunistów, ale w roku 1927.

[quote]Tymczasem orła bez korony konsekwentnie nosił na swojej maciejówce nie kto inny tylko „Pierwszy Marszałek”, co miało swoje korzenie jeszcze w tradycji strzeleckiej. Godłem „Strzelca” był właśnie orzeł bez korony, żołnierze legionowi wywodzący się z tego ruchu ignorowali szarże wojskowe zwracając się do wyższych stopniem per „obywatelu” a dominującą ideologią w tym kręgu był socjalizm ewoluujący nawet w kierunku tego co dzisiaj nazywamy komunizmem.[/quote]

Charakterystycznie dla propagandy tamtych i dzisiejszych czasów kwestie te przedstawił nie tak dawno prof. Janusz Cisek pisząc:

[quote]Orzeł ten nie miał korony. Nie wynikało to raczej z socjalistycznego rodowodu Piłsudskiego. (...) Polskiego orła z koroną car zastąpił ukoronowanym orłem dwugłowym. Poza tym jeden z programów politycznych mówił o powiązaniu Galicji z Królestwem Polskim. Okazało się, że niezależnie od realności tych zamierzeń korona na orle mogła przypaść zaborcy. Dlatego orzeł strzelecki pozostał bez korony[/quote]

Jak ktoś coś z tego bełkotu zrozumiał to pogratulować, tym którzy cechują się niższą inteligencją emocjonalną musi zadowolić inne tłumaczenie przedstawione przez tegoż samego prof. Ciska:

[quote]...Okazało się, że w trakcie transportu woskowa forma utraciła koronę, a skonfundowany Trojanowski nie wyjawił, iż projekt oryginalny taką koronę posiadał. Podobno Piłsudski w pośpiechu zatwierdził orła.....[/quote]

Profesor Cisek ma pewnie w zanadrzu jeszcze kilka takich historyjek historycznych, więc Vivat Academia, vivant professores.

[caption id="attachment_5054" align="alignleft" width="300"]maciejówka maciejówka[/caption]

Są to oczywiście dzisiaj bardzo niewygodne fakty i stąd zazwyczaj taktownie przemilczane ale trudno nie wspomnieć, że jak tylko owi socjaliści z Daszyńskim na czele objęli premierostwo to na Zamku Królewskim w Warszawie natychmiast wywieszono czerwony sztandar, który został zdjęty dopiero po zdecydowanych protestach mieszkańców i delegacji politycznych.

Obok istniejącej policji stworzono także oddziały milicji ludowej występującej również pod czerwonym partyjnym sztandarem i śpiewających pieśni rewolucyjne. Także Witos wspomina, że przebywając w tym okresie w Radomiu nie dało się nie zauważyć, że “...poza błotem i w oczy bijącym niechlujstwem, kipiało ono od czerwonych, socjalistycznych i bundowskich sztanda­rów, powywieszanych prawie na każdym domu.”

Na szczęście zdecydowana postawa prawicy mającej poparcie większości społeczeństwa polskiego wkrótce zmusiła socjalistów do odwrotu a Sejm Ustawodawczy w sierpniu 1919 r. uchwalił, że „Za barwy Rzeczypospolitej Polskiej uznaje się kolory biały i czerwony, w podłużnych pasach...”.

Czerwony sztandar powrócił jeszcze na krótko w lecie 1920 r. w kluczowych dniach wojno polsko-bolszewickej, co tak z wrodzonym sobie talentem opisał cytowany wcześniej premier Witos:

[quote]W Siedlcach zaraz na wstępie uderzyło mnie dziwnie, że obowiązki straży obywatelskiej spełniali prawie że wyłącznie Żydzi. Nosili oni biało-czerwone opaski na rękach i kłaniali się do pasa każdemu, kogo spotkali na ulicy. (...) Wszystkie domy żydowskie były gęsto udekorowane flagami polskimi. To nie przeszkadzało, że przed paru dniami zaledwie na tych samych domach powiewały czerwone, bolszewickie sztandary. Od prezydenta miasta Siedlec, p. Koślacza, dowiedziałem się tej smutnej prawdy, że prawie cała ludność żydowska Siedlec nie tylko stanęła po stronie bolszewików, ale razem z nimi zaczęła nękać ludność polską...[/quote]

[caption id="attachment_5055" align="alignleft" width="300"]Wincenty Witos Wincenty Witos[/caption]

Aha... Witos wspominał jeszcze, że po zamachu majowym “tarnowscy i okoliczni socjaliści” “...przez kilka nocy z rzędu demonstrowali przed moim domem, wznosząc krzykliwe okrzyki przeciw mnie, a na cześć Piłsudskiego, śpiewając Pierwszą Brygadę i Czerwony Sztandar.”

Rota kontra hymn legionów

Na szczęście „Czerwony Sztandar” nie okrzyknięto hymnem narodowym, nie jest natomiast także żadną tajemnicą, że po odzyskaniu niepodległości spory o ustalenie jaka pieśń ma symbolizować naszą państwowość były tak duże, że sejm nie zdołał tej sprawy ustawowo rozstrzygnąć. „Rota” nie przeszła, bo zbyt kojarzyła się z endecją no i odwoływała się do Boga, odśpiewany przez posłów w pierwszym sejmie na jego inaugurację hymn „Boże coś Polskę” był za bardzo klerykalny a ponadto za bardzo kojarzył się z hymnem Alojzego Felińskiego na cześć cara („Pieśń narodowa za pomyślność króla”), z kolei środowiska narodowe nie godziły się na „Mazurka Dąbrowskiego” pamiętając, że jeszcze niedawno refren śpiewano jako:

„Marsz, marsz Piłsudski
Prowadź na bój krwawy,
Pod twoim przewodem
Tryumf naszej sprawy”.

[quote]Tymczasem niewiele osób w Polsce wie, że pieśń „Jeszcze Polska nie zginęła” zrobiono hymnem II Rzeczpospolitej za pomocą jeszcze bardziej ewidentnego fortelu niż w przypadku godła, gdyż zrobiono to za pomocą okólnika Ministra Spraw Wewnętrznych z dnia 26.02.1927 r., przy czym niektórzy powołują się jeszcze dodatkowo na okólnik Ministra Wyznań i Oświecenia Publicznego do "Kuratorjów Okręgów Szkolnych", w którym „Ministerstwo podaje niniejszym do wiadomości harmonizację na fortepian pieśni „Jeszcze Polska ...”.[/quote]

Juliusz Willaume i współautorzy opisując historię naszych narodowych symboli skomentowali ten fakt następująco:

[quote]Ostatecznie tę sporną sprawę (hymnu-przyp.) załatwiono poza sejmem po przewrocie majowym w 1926 r., z chwilą podjęcia przez obóz sanacyjny tzw. „ideologii państwowej.[/quote]

Jednakże zwykle zapomina się, że w tym okresie obowiązywała ciągle konstytucja marcowa, której art. 3 stwierdzał, ze "nie ma ustawy bez zgody sejmu" oraz, że "rozporządzenia władzy, z których wynikają prawa lub obowiązki obywateli, mają moc obowiązującą tylko wtedy, gdy zostały wydane z upoważnienia ustawy i z powołaniem się na nią". Okólniki poszczególnych ministrów będących jedynie organami władzy wykonawczej nie stanowiły prawa i nie mogły określać sposobu jego wykonywania a były jedynie wskazaniami dla pracowników resortów, którym dany minister kierował.

Stąd formalnie i zarazem paradoksalnie także dopiero stalinowska konstytucja z 1952 r. ustanawiała w art. 103, że "hymnem Rzeczypospolitej Polskiej jest "Mazurek Dąbrowskiego". Dwa najważniejsze symbole państwowości, zmiany pozornie nie mające związku z bieżąca polityką ale jakże istotne i dla niektórych jakże ważne skoro dokonywane z taką żelazną konsekwencją będąc zarazem przykładem swoistego sposobu rozumienia państwa i rządu oraz podejścia do legalizmu, procesu legislacyjnego, tradycji etc.

Geneza święta 11 listopada

Dzień 11 listopada został ustanowiony Świętem Niepodległości ustawą z 23 kwietnia 1937 r. (Dz.U. nr 33 z 1937 r. poz. 255) przy czym ówczesny ustawodawca czyli sejm zaludniony wyłącznie nominatami sanacji wyraźnie określił w art. 1, że święto to jest ustanowione „jako dzień po wsze czasy związany z wielkim imieniem Józefa Piłsudskiego”.

Tak się złożyło, że kilka miesięcy później bo na początku 1938 r. Stanisław Cywiński, wykładowca na Uniwersytecie Stefana Batorego w recenzji książki Wańkowicza wspomniał o „pewnym kabotynie”, co ówcześni oficerowie ideologiczni (tak, tak- to wcale nie wynalazek dzisiejszych czasów, tak samo jak „nieznani sprawcy”) zinterpretowali jako atak na dobre imię marszałka Piłsudskiego.

W ramach „honorowego” załatwienia sprawy, Cywińskiego pobito w jego własnym mieszkaniu, ale widocznie takie „honorowe” załatwienie sprawy nie gwarantowało, że nie znajdą się inni krytykanci dlatego też 7 kwietnia 1938 r. (Dz.U. nr 25 z 1938 r. poz. 219) uchwalona została ustawa o ochronie dobrego imienia Józefa Piłsudskiego (tak się „przypadkowo” złożyło, że prawie natychmiast, bo 9 kwietnia Stanisław Cywiński został uwięziony, skazany za lżenie narodu polskiego! spędzając w więzieniu łącznie 5 miesięcy – co na to dzisiejsi krytycy dławienia wolności słowa przez sądy, którzy często są bezrefleksyjnymi admiratorami przedwojennych porządków?).

Wypada także przynajmniej przez chwilę zadumać się nad treścią wspomnianej ustawy o ochronie imienia Marszałka, która w pierwszym artykule brzmi (w końcu nie została nigdy odwołana ani zmieniona) następująco:

[quote]Pamięci czynu i zasługi Józefa Piłsudskiego – Wskrzesiciela Niepodległości Ojczyzny i Wychowawcy Narodu – po wsze czasy należy do skarbnicy ducha narodowego i pozostaje pod szczególną ochroną prawa.[/quote]

Niezależnie od tego jaki kto ma stosunek do przedstawionych faktów warto uprzytomnić sobie, że walka nie tylko o symbole religijne, ale także symbole państwowe nie jest domeną współczesności, nie jest także wynalazkiem komuny, ale ma nieco głębsze korzenie.

Krzysztof Mazur, tekst ukazał się w tygodniku "Najwyższy Czas"

Jak można logicznie wywodzić sprawiedliwość społeczna musi różnić się od zwyczajnej sprawiedliwości, dlatego też per analogiam polityka historyczna to nie to samo co przedstawianie historycznych faktów, w rzeczywistości okazuje się nawet, że owej polityce historycznej z historycznymi faktami może być nie po drodze.
Zaskakująco często polityka historyczna w krajowym wydaniu polega na takim przedstawianiu historycznych wydarzeń, aby stanowiło to uzasadnienie dla bieżących zamierzeń politycznych, także dlatego aby owe działania w jakiś sposób usprawiedliwić a nawet legitymizować. Ale takie rozumienie polityki historycznej zaczyna sprawiać, że coraz częściej zamiast przedstawiać fakty, zaczynamy o tych faktach opowiadać, tworzyć rodzaj historycznej hagady będącej kompilacją wybranych faktów, komentarzy do tych faktów i praktycznych konsekwencji takich ustaleń.
Często możemy usłyszeć wzdychania niektórych do czasów Gierka lub Jaruzelskiego, kiedy to może i nie wszystko było jak należy ale ludzie mieli pracę, była większa pewność jutra itp. itd. Z kolei ci, którzy dostrzegają absurd takich tęsknot sami wzdychają np. do wyidealizowanej II Rzeczpospolitej - nagromadzenie takich infantylnych komentarzy występuje zwykle z okazji takich rocznicowych świąt jak 11 Listopada- przeciwstawiając ówczesne porządki, także polityczne tym panującym obecnie.
Tymczasem gdyby rzeczywiście było tak pięknie to z jakich powodów różni wybitni Polacy w tym m.in. prymas Hlond czy ks. kard. Sapieha mieliby w okresie międzywojennym wypowiadać określone sądy, które dzisiaj tak oględnie są przypominane. Z jakich powodów miałoby dojść do wielkiego strajku chłopskiego w sierpniu 1937 r., o którym dzisiaj także tak niechętnie się przypomina chociaż strajkowało wtedy kilka milionów chłopów, zginęło kilkadziesiąt osób a kilka tysięcy aresztowano. Z jakich wreszcie powodów tacy zasłużeni dla polskości i obrony niepodległości politycy jak np. Wincenty Witos czy Wojciech Korfanty musieliby uciekać za granicę na -jak to sam określił Witos w tytule jednej z części swoich wspomnień - tułaczkę.
Z okazji Święta Niepodległość chciałbym zwrócić uwagę na sposób wykreowania polskich symboli państwowych, bo chociaż problemy te poruszałem już wcześniej przy innych okazjach to myślę, że -mając na uwadze chociażby ciągle mała wiedzę na poruszony temat- warto jeszcze raz zebrać i przypomnieć te sprawy ku pewnej refleksji historycznej oraz wyciągnięcia z tych historii wniosków
„Nie deptać flagi i nie pluć na godło”
Wspomniany wcześniej prymas Hlond już po klęsce wrześniowej i swoim wyjeździe do Rzymu napisał tamże 21 listopada 1939 r. bardzo znamienny list, w którym poddając krytyce niektóre elementy przedwojennej polskiej rzeczywistości zauważył, że
„...sprawy państwowe traktowano z reguły na zasadach laicystycznych i wolnomularskich (…) Smutną pamiątką tych lat są wprowadzone do godła państwowego gwiazdy masońskie, które zeszpeciły Orła Białego, skaleczyły jego skrzydła i obniżyły jego loty”.
Po tym cytacie każdy współczesny powinien zerknąć na nasze obecne godło państwowe by przekonać się, co miał na myśli ks. kardynał a jednocześnie skonstatować, że oprócz praktycznej walki politycznej, w II RP toczono także walki o symbole. Już u samego zarania odrodzonej Rzeczpospolitej powołane na początku socjalistyczne gabinety artykułowały swoje przekonania w sferze symboli co ówczesny minister robót publicznych Andrzej Kędzior wyrzekając na szerzące sę w państwie porządki skomentował następująco:
„Thugutt taki sam jak i Piłsudski. Jako minister zabrał się do walki z orłem polskim, jakby nic innego nie miał do czynienia...”.
Mowa oczywiście o Stanisławie Thuguttcie sprawującym w rządach Daszyńskiego I Moraczewskiego tekę ministra spraw wewnętrznych, który zaraz po objeciu tego urzędu wydał okólnik następującej treści:
“Państwo polskie na mocy reskryptu obywatela Naczelnika Państwa do obywatela Ignacego Daszyńskiego z dnia 14-go listopada 1918 i późniejszych ustaw otrzymało ustrój republikański. W konsekwencji pociąga to za sobą drobną zmianę w herbie państwa, mianowicie: usunięcie z nad głowy Orła Białego korony królewskiej. Zgodnie z opinią rady ministrów polecam z pieczęci usunąć rzeczoną koronę.”
Jednakże wbrew pragnieniom naszych ówczesnych rewolucjonistów do 1927 r. godłem II RP był orzeł w koronie zwieńczonej krzyżem, który wyglądem przypominał godło z czasów stanisławowskich. Wzór godła i flagi wprowadzono ustawą z 1 sierpnia 1919 r. i symbole te miały obowiązywać aż do momentu uregulowania tej sprawy w konstytucji. Jednakże konstytucja marcowa nie odniosła się w ogóle do spraw symboli państwowych przez co ustawa obowiązywała nadal i mogła być zmieniona jedynie inną ustawą, którą mógł uchwalić sejm.
Sejm nie mógł uchwalić ustawy bez zgody prawicowej większości, której dotychczasowe symbole odpowiadały. Ale po zamachu majowym wprowadzono tzw. nowelę sierpniową do konstytucji marcowej, która zmieniała także Art. 44 tejże konstytucji wprowadzając m.in. zapis, że
„Prezydent Rzeczypospolitej ma prawo w czasie gdy Sejm i Senat są rozwiązane, aż do chwili ponownego zebrania się Sejmu (art. 25), wydawać w razie nagłej konieczności państwowej rozporządzenia z mocą ustawy w zakresie ustawodawstwa państwowego...”.
Prezydentem wybrano najpierw Piłsudskiego a po nieprzyjęciu przez Piłsudskiego tego stanowiska dokonano powtórnego wyboru w osobie spolegliwego wobec Marszałka i majowych zamachowców - Ignacego Mościckiego. Tenże prezydent Mościcki 28 listopada 1927 rozwiązał parlament (nowy zebrał się dopiero 27 marca 1928) i praktycznie zaraz po rozwiązaniu parlamentu bo 13 grudnia 1927 roku wydał rozporządzenie wprowadzające nowy wzór godła państwowego.
odjęto mu krzyż z koronyWidocznie zmiana godła stanowiła "nagłą konieczność państwową", bo tylko w takich sytuacjach prezydent mógł zgodnie z nowelą wydawać rozporządzenia z mocą ustawy a pomijając sam wygląd orła (autorem konkursowego projektu był profesor architektury na Politechnice Warszawskiej Zygmunt Kamiński, który posłużył się wizerunkiem tzw. orła Stefana Batorego), należy zaznaczyć, że odjęto mu krzyż z korony a dodano na skrzydłach owe pentagramy, o których pisał cytowany wcześniej prymas Hlond zwane eufemistycznie rozetami.
Czerwoni czy biało-czerwoni
Co ciekawe stalinowska konstytucja z 1952 r. stanowiła, że godłem jest "wizerunek orła białego w koronie”, co tak naprawdę zmieniła (pomijając dekret z 1955 r.) dopiero zmiana do konstytucji z 1976 r., kiedy to rządziła „liberalna” i do dzisiaj przez wielu ubóstwiana ekipa Edwarda Gierka. Z kolei już po 1989 r. posłowie sejmu kontraktowego uchwalając pośpiesznie w lutym 1990 zmianę ustawy o symbolach państwowych nie zdobyli się na zwieńczenie państwowego godła krzyżem (jak mówiono potocznie - przykryto wtedy orła czapką), który wydarto z korony nie za powojennych rządów komunistów, ale w roku 1927.
Tymczasem orła bez korony konsekwentnie nosił na swojej maciejówce nie kto inny tylko „Pierwszy Marszałek”, co miało swoje korzenie jeszcze w tradycji strzeleckiej. Godłem „Strzelca” był właśnie orzeł bez korony, żołnierze legionowi wywodzący się z tego ruchu ignorowali szarże wojskowe zwracając się do wyższych stopniem per „obywatelu” a dominującą ideologią w tym kręgu był socjalizm ewoluujący nawet w kierunku tego co dzisiaj nazywamy komunizmem.
Charakterystycznie dla propagandy tamtych i dzisiejszych czasów kwestie te przedstawił nie tak dawno prof. Janusz Cisek pisząc:

„Orzeł ten nie miał korony. Nie wynikało to raczej z socjalistycznego rodowodu Piłsudskiego. (...) Polskiego orła z koroną car zastąpił ukoronowanym orłem dwugłowym. Poza tym jeden z programów politycznych mówił o powiązaniu Galicji z Królestwem Polskim. Okazało się, że niezależnie od realności tych zamierzeń korona na orle mogła przypaść zaborcy. Dlatego orzeł strzelecki pozostał bez korony.”
Jak ktoś coś z tego bełkotu zrozumiał to pogratulować, tym którzy cechują się niższą inteligencją emnocjonalną musi zadowolić inne tłumaczenie przedstawione przez tegoż samego prof. Ciska:
„...Okazało się, że w trakcie transportu woskowa forma utraciła koronę, a skonfundowany Trojanowski nie wyjawił, iż projekt oryginalny taką koronę posiadał. Podobno Piłsudski w pośpiechu zatwierdził orła....”.
Profesor Cisek ma pewnie w zandrzu jeszcze kilka takich historyjek historycznych, więc Vivat Academia, vivant professores.
Są to oczywiście dzisiaj bardzo niewygodne fakty i stąd zazwyczaj taktownie przemilczane ale trudno nie wspomnieć, że jak tylko owi socjaliści z Daszyńskim na czele objęli premierostwo to na Zamku Królewskim w Warszawie natychmiast wywieszono czerwony sztandar, który został zdjęty dopiero po zdecydowanych protestach mieszkańców i delegacji politycznych.
Obok istniejącej policji stworzono także oddziały milicji ludowej występującej również pod czerwonym partyjnym sztandarem i śpiewających pieśni rewolucyjne. Także Witos wspomina, że przebywając w tym okresie w Radomiu nie dało się nie zauważyć, że “...poza błotem i w oczy bijącym niechlujstwem, kipiało ono od czerwonych, socjalistycznych i bundowskich sztanda­rów, powywieszanych prawie na każdym domu.”
Na szczęście zdecydowana postawa prawicy mającej poparcie większości społeczeństwa polskiego wkrótce zmusiła socjalistów do odwrotu a Sejm Ustawodawczy w sierpniu 1919 r. uchwalił, że „Za barwy Rzeczypospolitej Polskiej uznaje się kolory biały i czerwony, w podłużnych pasach...”.Czerwony sztandar powrócił jeszcze na krótko w lecie 1920 r. w kluczowych dniach wojno polsko-bolszewickej, co tak z wrodzonym sobie talentem opisał cytowany wcześniej premier Witos:
„W Siedlcach zaraz na wstępie uderzyło mnie dziwnie, że obowiązki straży obywatelskiej spełniali prawie że wyłącznie Żydzi. Nosili oni biało-czerwone opaski na rękach i kłaniali się do pasa każdemu, kogo spotkali na ulicy. (...) Wszystkie domy żydowskie były gęsto udekorowane flagami polskimi. To nie przeszkadzało, że przed paru dniami zaledwie na tych samych domach powiewały czerwone, bolszewickie sztandary. Od prezydenta miasta Siedlec, p. Koślacza, dowiedziałem się tej smutnej prawdy, że prawie cała ludność żydowska Siedlec nie tylko stanęła po stronie bolszewików, ale razem z nimi zaczęła nękać ludność polską...”
Aha... Witos wspominał jeszcze, że po zamachu majowym “tarnowscy i okoliczni socjaliści” “...przez kilka nocy z rzędu demonstrowali przed moim domem, wznosząc krzykliwe okrzyki przeciw mnie, a na cześć Piłsudskiego, śpiewając Pierwszą Brygadę i Czerwony Sztandar.”
Rota kontra hymn legionów
Na szczęście „Czerwony Sztandar” nie okrzyknięto hymnem narodowym, nie jest natomiast także żadną tajemnicą, że po odzyskaniu niepodległości spory o ustalenie jaka pieśń ma symbolizować naszą państwowość były tak duże, że sejm nie zdołał tej sprawy ustawowo rozstrzygnąć. „Rota” nie przeszła, bo zbyt kojarzyła się z endecją no i odwoływała się do Boga, odśpiewany przez posłów w pierwszym sejmie na jego inaugurację hymn „Boże coś Polskę” był za bardzo klerykalny a ponadto za bardzo kojarzył się z hymnem Alojzego Felińskiego na cześć cara („Pieśń narodowa za pomyślność króla”), z kolei środowiska narodowe nie godziły się na „Mazurka Dąbrowskiego” pamiętając, że jeszcze niedawno refren śpiewano jako:
„Marsz, marsz PiłsudskiProwadź na bój krwawy,Pod twoim przewodemTryumf naszej sprawy”.
za pomocą okólnikaTymczasem niewiele osób w Polsce wie, że pieśń „Jeszcze Polska nie zginęła” zrobiono hymnem II Rzeczpospolitej za pomocą jeszcze bardziej ewidentnego fortelu niż w przypadku godła, gdyż zrobiono to za pomocą okólnika Ministra Spraw Wewnętrznych z dnia 26.02.1927 r., przy czym niektórzy powołują się jeszcze dodatkowo na okólnik Ministra Wyznań i Oświecenia Publicznego do "Kuratorjów Okręgów Szkolnych", w którym „Ministerstwo podaje niniejszym do wiadomości harmonizację na fortepian pieśni „Jeszcze Polska ...”. Juliusz Willaume i współautorzy opisując historię naszych narodowych symboli skomentowali ten fakt następująco:

„Ostatecznie tę sporną sprawę (hymnu-przyp.) załatwiono poza sejmem po przewrocie majowym w 1926 r., z chwilą podjęcia przez obóz sanacyjny tzw. „ideologii państwowej”.
Jednakże zwykle zapomina się, że w tym okresie obowiązywała ciągle konstytucja marcowa, której art. 3 stwierdzał, ze "nie ma ustawy bez zgody sejmu" oraz, że "rozporządzenia władzy, z których wynikają prawa lub obowiązki obywateli, mają moc obowiązującą tylko wtedy, gdy zostały wydane z upoważnienia ustawy i z powołaniem się na nią". Okólniki poszczególnych ministrów będących jedynie organami władzy wykonawczej nie stanowiły prawa i nie mogły określać sposobu jego wykonywania a były jedynie wskazaniami dla pracowników resortów, którym dany minister kierował.
Stąd formalnie i zarazem paradoksalnie także dopiero stalinowska konstytucja z 1952 r. ustanawiała w art. 103, że "hymnem Rzeczypospolitej Polskiej jest "Mazurek Dąbrowskiego". Dwa njaważniejsze symbole państwowości, zmiany pozornie nie majace związku z bieżąca polityką ale jakże istotne i dla niektórych jakże ważne skoro dokonywane z taką żelazną konsekwencją będąc zarazem przykładem swoistego sposobu rozumienia państwa i rządu oraz podejścia do legalizmu, procesu legislacyjnego, tradycji etc.
Geneza święta 11 listopada
Dzień 11 listopada został ustanowiony Świętem Niepodległości ustawą z 23 kwietnia 1937 r. (Dz.U. nr 33 z 1937 r. poz. 255) przy czym ówczesny ustawodawca czyli sejm zaludniony wyłącznie nominatami sanacji wyraźnie określił w art. 1, że święto to jest ustanowione „jako dzień po wsze czasy związany z wielkim imieniem Józefa Piłsudskiego”.
Tak się złożyło, że kilka miesięcy później bo na początku 1938 r. Stanisław Cywiński, wykładowca na Uniwersytecie Stefana Batorego Batorego w recenzji książki Wańkowicza wspomniał o „pewnym kabotynie”, co ówcześni oficerowie ideologiczni (tak, tak- to wcale nie wynalazek dzisiejszych czasów, tak samo jak „nieznani sprawcy”) zinterpretowali jako atak na dobre imię marszałka Piłsudskiego.
W ramach „honorowego” załatwienia sprawy, Cywińskiego pobito w jego własnym mieszkaniu, ale widocznie takie „honorowe” załatwienie sprawy nie gwarantowało, że nie znajdą się inni krytykanci dlatego też 7 kwietnia 1938 r. (Dz.U. nr 25 z 1938 r. poz. 219) uchwalona została ustawa o ochronie dobrego imienia Józefa Piłsudskiego (tak się „przypadkowo” złożyło, że prawie natychmiast, bo 9 kwietnia Stanisław Cywiński został uwięziony, skazany za lżenie narodu polskiego! spędzając w więzieniu łącznie 5 miesięcy – co na to dzisiejsi krytycy dławienia wolności słowa przez sądy, którzy często są bezrefleksyjnymi admiratorami przedwojennych porządków?).
Wypada także przynajmniej przez chwilę zadumać się nad treścią wspomnianej ustawy o ochronie imienia Marszałka, która w pierwszym artykule brzmi (w końcu nie została nigdy odwołana ani zmieniona) następująco:
„Pamięci czynu i zasługi Józefa Piłsudskiego – Wskrzesiciela Niepodległości Ojczyzny i Wychowawcy Narodu (podkr.- K.M.) – po wsze czasy należy do skarbnicy ducha narodowego i pozostaje pod szczególną ochroną prawa”.
Niezależnie od tego jaki kto ma stosunek do przedstawionych faktów warto uprzytomnić sobie, że walka nie tylko o symbole religijne, ale także symbole państwowe nie jest domeną współczesności, nie jest także wynalazkiem komuny, ale ma nieco głębsze korzenie.

Artykuł O tym, jak Orzeł stracił krzyż z korony w 1927 r., a „Mazurek Dąbrowskiego” został hymnem dzięki fortelowi pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/o-tym-jak-orzel-stracil-krzyz-z-korony-w-1927-r-a-mazurek-dabrowskiego-zostal-hymnem-dzieki-fortelowi/feed/ 4
Burzliwa elekcja Zygmunta III Wazy. Szlachta nie wybrała drogi absolutyzmu https://niezlomni.com/burzliwa-elekcja-zygmunta-iii-wazy-szlachta-nie-wybrala-drogi-absolutyzmu/ https://niezlomni.com/burzliwa-elekcja-zygmunta-iii-wazy-szlachta-nie-wybrala-drogi-absolutyzmu/#respond Fri, 27 Dec 2013 23:08:51 +0000 http://niezlomni.com/?p=4811

[caption id="attachment_4840" align="alignleft" width="660"]Zygmunt III Waza Zygmunt III Waza[/caption]

19 sierpnia 1587 r. część polskiej szlachty wybrała na króla Zygmunta III Wazę. Nie była to jednak jedyna elekcja w tym czasie, co doprowadziło do zbrojnego konfliktu.

Po śmierci Stefana Batorego 12 grudnia 1586 r. szlachta polska stanęła przed koniecznością wyboru nowego władcy Rzeczypospolitej. Nie było wśród niej jednak zgody co do tego, kto byłby najlepszym kandydatem do tronu.

[quote]Część szlachty popierała wywodzącego się z dynastii Habsburgów arcyksięcia Maksymiliana, część zaś opowiedziałsię za siostrzeńcem wybranej w 1575 r. na króla Polski Anny Jagiellonki, pochodzącym ze Szwecji Zygmuntem Wazą. Zwolennicy pierwszego kandydata podkreślali potęgę dynastii habsburskiej, a także to, że był on gorliwym katolikiem. W przypadku Zygmunta Wazy widziano możliwość wspólnego wraz ze Szwecją sięgnięcia po panowanie nad Bałtykiem, odcięcia od morza Moskwy, a także odzyskania Estonii.[/quote]

[caption id="attachment_4841" align="alignleft" width="188"]arcyksiążę Maksymilian III Habsburg arcyksiążę Maksymilian III Habsburg[/caption]

W tej sytuacji nastąpiła podwójna elekcja. W trzy dni po wyborze Zygmunta Wazy pozostali wyborcy obrali władcą arcyksięcia Maksymiliana. Zygmunta Wazę koronował 27 grudnia 1587 r. w Krakowie arcybiskup gnieźnieński Stanisław Karnkowski.

24 stycznia 1588 r. doszło do bitwy pod Byczyną, w której wojska popierającego Zygmunta hetmana wielkiego koronnego Jana Zamoyskiego pokonały stronników Maksymiliana i wzięły go do niewoli. Spór polsko-habsburski zakończył się 9 marca 1589 r. zawarciem układu bytomsko-będzińskiego, w którym Habsburgowie uznali Zygmunta Wazę za prawowitego króla Rzeczypospolitej.

Elekcja Zygmunta Wazy nie przebiegła w spokojnej atmosferze, a szlachta stanęła albo w obozie prohabsburskim, albo przy Janie Zamoyskim. Czym się kierowano, opowiadając się za jednym bądź drugim stronnictwem? Czy można wskazać, która koncepcja była bliższa polskiej racji stanu?

Bezkrólewie po śmierci Stefana Batorego trwało dwanaście miesięcy - licząc do dnia koronacji nowego króla. W czasie tego roku nastawienie społeczeństwa zmieniało się kilkakrotnie. Tuż po śmierci monarchy sytuacja była dość klarowna i pokrywała się dokładnie z podziałami, które istniały za panowania Stefana Batorego - regaliści zgrupowani wokół Jana Zamoyskiego i większość społeczeństwa niezbyt przychylnie nastawiona do króla.

[caption id="attachment_4842" align="alignleft" width="320"]Samuel Zborowski Samuel Zborowski[/caption]

Kluczem do zrozumienia tej kwestii jest sprawa Samuela Zborowskiego, który jako banita został zgodnie z prawem stracony 26 maja 1584 roku. Tyle tylko, że ten banita był początkowo tolerowany przez króla, przyczynił się zresztą do jego elekcji. Po pewnym czasie zauważono na dworze, że Samuel Zborowski, prowadzący zawsze burzliwy tryb życia i snujący fantastyczne plany, zaczął robić rzeczy ocierające się o zdradę stanu. Jednak dla przeciętnego obywatela stracenie go - podstępne, bo schwytano go w domu kuzynki - było trudne do zaakceptowania. Opinia publiczna skierowała się przeciw królowi.

Ten podział możemy obserwować w trakcie sejmu konwokacyjnego, a więc na początku bezkrólewia. Kanclerz Jan Zamoyski nie przyjechał na obrady sejmowe, a jego stronnicy, między innymi marszałek wielki koronny Andrzej Opaliński oraz Stanisław Żółkiewski, byli w wyraźnej mniejszości. Widząc swoją słabość, wyjechali przed zakończeniem obrad. Sejm opanowała opozycja, na czele z rodziną Zborowskich i całym szeregiem wielkopolskich i małopolskich rodzin senatorskich z nimi spokrewnionych.

Przeciwnicy zmarłego monarchy sądzili, że mając oparcie w szlachcie mogą sobie na wszystko pozwolić i przekroczyli kompetencje sejmu konwokacyjnego, zwołując na 8 maja ogólnopolskie "okazowanie" szlachty. Posunięcie to zostało przez większość społeczeństwa szlacheckiego odebrane jako próba zamachu stanu. Sympatie społeczne uległy zmianie. W tym momencie możemy mówić o kolejnej fazie bezkrólewia.

[caption id="attachment_4843" align="alignleft" width="544"]Jan Zamoyski Jan Zamoyski[/caption]

Powstały wówczas dwa zasadnicze obozy - prokonwokacyjny, czyli Zborowscy i ich adherenci, oraz antykonwokacyjny, skupiający stronników króla Stefana. Osobno należy potraktować Litwinów, którzy sprzyjali raczej Habsburgom. Część szlachty opowiadała się za kandydaturą moskiewską, inni za Wazą. W trakcie sejmu elekcyjnego nastąpiła polaryzacja stanowisk. Kiedy obóz prokonwokacyjny, czyli Zborowscy, ujawnił swoje sympatie dla Habsburga, wówczas większość szlachty i senatorów przeszła do obozu antykonwokacyjnego, na którego czele stał Zamoyski. W tej fazie bezkrólewia kluczową rolę gra prymas Stanisław Karnkowski, który po śmierci króla długo ukrywał swoje poglądy. Karty odkrył dopiero w trakcie sejmu elekcyjnego. Okazało się - wbrew nadziejom obozu prokonwokacyjnego - że prymas popiera królewicza Zygmunta.

[quote]Znaczna część historyków uważa, że Rzeczpospolita powinna iść w kierunku absolutyzmu, tak jak wiele, choć nie wszystkie, państwa Europy Zachodniej w XVII wieku. Jeśliby się zgodzić z takim rozumowaniem, należałoby poprzeć Maksymiliana. Szlachta wiedziała, jakie są konsekwencje takiego wyboru i dlatego konsekwentnie sprzeciwiała się habsburskim kandydatom do tronu polskiego.[/quote]

- Czy król-elekt siłą rzeczy skazany był na rządy marionetkowe, przynajmniej w pierwszych kilku latach panowania?
Prof. Edward Opaliński: - Czy król elekcyjny miał słabszą pozycję niż król dziedziczny? Tak i nie. Zależało to od tego, jakie kompetencje miał w danym państwie władca. Wbrew pozorom, polski monarcha miał dość dużą władzę. Mógł względnie swobodnie kształtować elitę polityczną, co więcej - gdyby miał możliwość odwoływania urzędników, istniałyby wręcz przesłanki do wprowadzenia absolutyzmu. Dzięki polityce nominacyjnej i rozdawniczej osiągał po pewnym czasie większość zarówno w Senacie, jak i w izbie poselskiej, a więc z pewną swobodą, oczywiście w granicach prawa, mógł kształtować politykę państwa.

- Czy to Zamojski sprawił, że Wazowie mogli zasiąść na tronie polskim?
Prof. Edward Opaliński: - Nie całkiem: on się do zwolenników szwedzkiego królewicza przyłączył. Sprawa Estonii jest dowodem niezbyt czystych intencji Zamoyskiego. Estonia - terytorium obejmujące około 40% obecnego kraju o tej nazwie - należała do Szwecji. Zamoyski przez swoich ludzi dodał do pactów conventów punkt o obowiązku jej inkorporowania. To była bomba zegarowa. Zygmunt III, dowiedziawszy się o tym, myślał nawet o powrocie do Szwecji.

Gdyby ten punkt dodali do pactów conventów ludzie przypadkowi, można by było powiedzieć, że zaszła pomyłka. Było to jednak dzieło Zamoyskiego, a więc wybitnego polityka, który wiedział, co robi. Dlaczego tak postąpił, narażając króla na utratę jednego z tronów, szwedzkiego lub polskiego, do tej pory nie wyjaśniono. Trzeba jednak podkreślić, że gdyby kanclerz nie zwyciężył pod Byczyną, i nie wziął do niewoli arcyksięcia Maksymiliana, Zygmunt III najprawdopodobniej straciłby tron polski.

- To pokazuje, że król elekt jest na początku w sytuacji podbramkowej.
Prof. Edward Opaliński: - Rzeczywiście, sytuacja monarchy jest trudna. Zastaje pewną ekipę i może się na niej oprzeć, musi jednak upłynąć trochę czasu, zanim zorientuje się, kto naprawdę jest kim. Zygmunt III popełnił na samym początku wielki błąd, który był jednak nie do uniknięcia - zaufał człowiekowi, który był jednocześnie bliski Zamoyskiemu. Okazało się potem, że był on wobec króla bardzo nielojalny.

Chodzi o Marcina Leśniowolskiego, kasztelana podlaskiego.Jeździł on dwukrotnie do Sztokholmu w czasie bezkrólewia - na pertraktacje - i właściwie przywiózł królewicza do Rzeczypospolitej. Po kilku latach okazało się, że była to błędna decyzja.

- Skąd właściwie pomysł, żeby wiązać się właśnie z rodziną szwedzką?
Prof. Edward Opaliński: - Zbliżenie Polski Szwecji nastąpiło za panowania Zygmunta Augusta i zbiegło się z koncepcją walki o Dominium Maris Baltici. W tej sytuacji Wazowie mogli być albo naturalnymi wrogami, albo naturalnymi sojusznikami. Wybór należał do Polski.

- To jest punkt widzenia Polski. A zamysł Wazów?
Prof. Edward Opaliński: - W momencie, kiedy Jan, wielki książe Finlandii, poślubił Katarzynę Jagiellonkę, nic jeszcze nie było przesądzone, choćby dlatego, że wkrótce Jan Waza wraz ze swoją żoną zostali uwięzieni przez starszego brata i króla Eryka XIV - monarchę w swoim szaleństwie porównywanego z Iwanem IV Groźnym, aczkolwiek nie tak krwawego. Zresztą sam Zygmunt III urodził się w ponurym zamczysku w niewoli.

Jeśli chodzi o koronę polską, to naturalnie po śmierci Zygmunta Augusta Jan III, mimo małych szans, starał się o nią dwukrotnie. Jego syn urodził się w 1566 roku, więc w 1572 roku miał kilka lat, a w 1575 niewiele więcej. Zgłosił więc swoją kandydaturę dopiero po śmierci Batorego, kiedy miał już lat 21. Wazowie koronę polską zdobyli, ale sukces okazał się połowiczny - Zygmunt III zyskał Polskę, stracił Szwecję.

Prof. Edward Opaliński - historyk, pracownik Instytutu Historii PAN; znawca okresu panowania Zygmunta III Wazy.

Materiał pochodzi ze strony Muzeum Historii Polski

Artykuł Burzliwa elekcja Zygmunta III Wazy. Szlachta nie wybrała drogi absolutyzmu pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/burzliwa-elekcja-zygmunta-iii-wazy-szlachta-nie-wybrala-drogi-absolutyzmu/feed/ 0