Prusy Wschodnie – Niezłomni.com https://niezlomni.com Portal informacyjno-historyczny Sun, 03 Dec 2023 21:00:15 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.8 https://niezlomni.com/wp-content/uploads/2017/08/cropped-icon-260x260.png Prusy Wschodnie – Niezłomni.com https://niezlomni.com 32 32 ,,Zadałam pytanie: co z Bursztynową Komnatą? Zaprowadził mnie w kierunku nieznanych mi piwnic”. Na tropie tajemnic Prus https://niezlomni.com/zadalam-pytanie-co-z-bursztynowa-komnata-zaprowadzil-mnie-w-kierunku-nieznanych-mi-piwnic-na-tropie-tajemnic-prus/ https://niezlomni.com/zadalam-pytanie-co-z-bursztynowa-komnata-zaprowadzil-mnie-w-kierunku-nieznanych-mi-piwnic-na-tropie-tajemnic-prus/#respond Sat, 13 May 2017 17:16:22 +0000 http://niezlomni.com/?p=38394

W uszkodzonym eksplozjami bomb i płonącym nocą z 29 na 30 sierpnia 1944 roku zamku królewieckim znajdowała się Bursztynowa Komnata, po wojnie nazwana „ósmym cudem świata”.

Ci z mieszkańców Königsberga, którzy w lokalnych gazetach przeczytali informujące o jej przywiezieniu do stolicy Prus Wschodnich lub wybrali się do zamku, by ją zobaczyć, wiedzieli, co to jest, ale zdecydowana większość Niemców w 1944 roku z niczym jej nie kojarzyła. To osiemnastowieczne arcydzieło sztuki barokowej trafiło do Królewca w październiku 1941 roku, a więc w pierwszym etapie wojny niemiecko-radzieckiej, i było łupem Wehrmachtu.

Ten skarb znaleźli żołnierze niemieccy, porzucony przez Rosjan w częściowo zniszczonym Pałacu Jekatierinskim (Katarzyny) w Puszkinie niedaleko ówczesnego Leningradu, dzisiejszego St. Petersburga. Owinięta papierem Bursztynowa Komnata nie została nawet zdemontowana ze ścian jednej z sal tego pałacu. Wałęsający się po nim żołnierze bagnetami odłupywali fragmenty bursztynowych ozdób, zabierając je ze sobą. Większy fragment tego arcydzieła sztuki zabrał „na pamiątkę” jeden z oficerów niemieckich. Była to kamienna mozaika Dotyk i powonienie, która ponad 50 lat po wojnie odnajdzie się w Republice Federalnej Niemiec…

[caption id="attachment_38395" align="aligncenter" width="800"] Oryginalna Bursztynowa Komnata w 1917. Czarnobiałe zdjęcie, które pokolorowano, fot. Андрей Андреевич Зеест, commons.wikimedia.org[/caption]

Wysłannicy niemieckich muzeów wojskowych w mundurach oficerów Wehrmachtu zainteresowali się tym skarbem mimo jego fatalnego stanu. Panele Bursztynowej Komnaty zdjęto ze ścian i przewieziono do Królewca, gdzie oddano je pod opiekę doktora Alfreda Rohdego, dyrektora Städtischen Kunstsammlungen zwanym muzeum zamkowym, wybitnemu znawcy i kolekcjonerowi bursztynu.

Wątek Bursztynowej Komnaty przewija się przez niektóre rozdziały tej książki, więc przyjrzyjmy się teraz jej losom po przywiezieniu do wojennego Królewca i spróbujmy odpowiedzieć na pytanie, czy przetrwała ona drugi nalot brytyjski na Königsberg.

Już jesienią 1942 roku, po pobieżnej konserwacji bursztynowych paneli, arcydzieło to ozdobiło jedną z sal południowego skrzydła zamku, a doktor Alfred Rohde w sierpniowo-wrześniowym numerze berlińskiego czasopisma „Pantheon” z tegoż roku opublikował obszerny artykuł Das Bernsteinzimmer Friedrichs I im Königsberger Schloss (Bursztynowa Komnata Fryderyka I w zamku królewieckim), który do dziś jest kopalnią wiadomości na jej temat. Rohde przedstawił też okoliczności przewiezienia komnaty z Puszkina do Królewca i wymienił nazwiska dwóch oficerów niemieckich, którzy nadzorowali jej rabunek. Byli to rotmistrz doktor Ernstotto, hrabia zu Solms-Laubach, i kapitan doktor Georg Poensgen, w cywilu historycy sztuki pracujący dla pruskiej Administracji Pałaców i Parków, a podczas służby w Wehrmachcie podlegli dyrekcji muzeów wojskowych. Opisał także kłopoty z ekspozycją komnaty w Królewcu.
Otóż wybrana przez Rohdego sala była nieco mniejsza i niższa od tej z Pałacu Jekatierinskiego. Musiał on zatem zrezygnować z 24 weneckich luster, świeczników z pozłacanego brązu i różnych bursztynowych ozdób oraz – zapamiętajmy to! – sześciu fragmentów cokołu. W tej zubożonej wersji Bursztynowa Komnata została udostępniona zwiedzającym. I w tej też wersji ją sfotografowano, a niektóre z tych zdjęć zamieściło czasopismo „Pantheon”.

Wśród tych zdjęć jest też kolorowa fotografia, a ściślej barwne przeźrocze na taśmie Agfa, wykonane przez przypadkowego żołnierza Wehrmachtu. Widać na nim, że w miejsce skradzionej jeszcze w Puszkinie mozaiki Dotyk i powonienie Rohde umieścił lustro, pominięte zaś przez niego fragmenty komnaty zniesiono do piwnicy, gdzie miały czekać na dołączenie do całości i wywiezienie z miasta po zwycięskiej wojnie. Bursztynową Komnatę Wehrmacht przekazał bowiem Królewcowi tylko w zarząd komisaryczny na trudny czas wojny. Po jej zakończeniu miała ona zdobić muzeum chwały oręża niemieckiego, które zamierzano zbudować w Breslau.

Na początku 1944 roku otwarto w zamku królewieckim antyradziecką wystawę propagandową. Pech chciał, że urządzono ją pod salą, którą zdobiła Bursztynowa Komnata. Któregoś lutowego dnia na kondygnacji, gdzie znajdowała się wystawa, wybuchł pożar. Prawdopodobnie ogień podłożył któryś z królewieckich sympatyków komunizmu. Pożar szybko ugaszono, ale duże zadymienie w południowym skrzydle zamku sprawiło, że bursztynowe panele zostały osmalone i trzeba je było oczyścić z sadzy.

O tym, co było dalej, wiemy z kilku sprzecznych relacji. Ich autorzy zgadzają się tylko w jednym: pod nadzorem doktora Rohdego Bursztynową Komnatę zdemontowano, a drogocenne panele złożono do skrzyń. Dalej obracamy się już tylko w sferze hipotez. Czy po zdjęciu ze ścian panele komnaty oczyszczono z sadzy? Chyba tak. Czy przy okazji przeprowadzono jakieś poważniejsze zabiegi konserwatorskie? Prawdopodobnie nie. I wreszcie – gdzie skrzynie przetrwały bombardowania Królewca? Ponoć w piwnicach zamkowych, ale byli i tacy, którzy powołując się na Rohdego, twierdzili, że po pierwszym nalocie, w którym zamek nie ucierpiał, wyniesiono je z piwnicy i złożono na dziedzińcu zamkowym.

Na początku lat 70. XX wieku dziennikarz i podróżnik Ryszard Badowski zrealizował telewizyjny film dokumentalny Tajemnica Bursztynowej Komnaty, który wyemitowała także telewizja Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Obejrzała go Liesel Amm z Berlina, która w latach 1943–1945 przyjaźniła się z córką doktora Rohdego i często gościła na obiadach w domu państwa doktorostwa. Po obejrzeniu filmu pani Amm przypomniała sobie pewne zdarzenie z końca sierpnia 1944 roku, które szczegółowo opisała w liście do twórców Tajemnicy Bursztynowej Komnaty. List ten Badowski opublikował zrazu w tygodniku „Przekrój”, a później w książce pod tym samym co film tytułem. Pani Amm pisała między innymi: „Po nocnym pożarze w czasie drugiego z wielkich nalotów udałam się w stronę śródmieścia, w poszukiwaniu krewnych i znajomych. Około południa znalazłam się na dziedzińcu zamku. Spotkałam tu doktora Rohdego, który musiał przyjść krótko przede mną. […] Miał wygląd człowieka zdruzgotanego; jego twarz była popielata. Wymieniliśmy krótkie powitanie i wtedy zadałam pytanie: »Co z Bursztynową Komnatą?«. Odpowiedział: »Wszystko przepadło«. Zaprowadził mnie w kierunku nieznanych mi piwnic i ujrzałam wtedy roztopioną masę, w której widniały zwęglone kawałki drewna. Doktor Rohde był załamany. Nigdy potem nie mówiliśmy o Bursztynowej Komnacie”.

Fragment rozdziału Burze nad Königsbergiem.

Leszek Adamczewski, Prusy w ogniu. Między Królewcem a Toruniem, Replika, Poznań 2017. Książkę można nabyć TUTAJ.

Wędrówka po Prusach ‒ kolebce zaborczego państwa niemieckiego ‒ w ostatnich latach jego istnienia

W swoich reportażach historycznych Leszek Adamczewski przedstawia mało znane fakty z dziejów Prus Wschodnich, Wolnego Miasta Gdańska oraz utworzonej w 1939 roku prowincji Gdańsk-Prusy Zachodnie.

Poznamy spóźnioną ofiarę „nocy długich noży” i człowieka, który nie rozmawiał z Adolfem Hitlerem, ale opisał „fakt” tak sugestywnie, że wprowadził w błąd rzesze historyków. Przeczytamy o głośnym zamachu na pociąg Hitlera, który okazał się wykolejeniem pociągu pospiesznego na linii Königsberg–Berlin. Autor sugeruje również, że jedna z równie głośnych akcji dywersyjnych Armii Krajowej na okupowanym Pomorzu najprawdopodobniej została zmyślona.

Sporo miejsca poświęca Adamczewski tragicznym dniom 1945 roku, gdy przez prowincje pruskie przetoczył się walec Armii Czerwonej, jak i wojennym losom skarbów kultury, w tym legendarnej Bursztynowej Komnaty.

Leszek Adamczewski. Poznański pisarz i dziennikarz, urodzony w 1948 r. w Szczecinie. Absolwent Uniwersytetu imienia Adama Mickiewicza. Autor ponad dwudziestu książek o zagadkowych i tajemniczych wydarzeniach z lat drugiej wojny światowej, w tym o losach skarbów kultury. Od 2009 roku współpracuje z Wydawnictwem Replika. W swym dorobku ma między innymi bestsellerowe pozycje o wojennych losach Prus Wschodnich i Zachodnich: Łuny nad jeziorami oraz Dymy nad Gdańskiem, a także kilka książek o Kraju Warty.

Artykuł ,,Zadałam pytanie: co z Bursztynową Komnatą? Zaprowadził mnie w kierunku nieznanych mi piwnic”. Na tropie tajemnic Prus pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/zadalam-pytanie-co-z-bursztynowa-komnata-zaprowadzil-mnie-w-kierunku-nieznanych-mi-piwnic-na-tropie-tajemnic-prus/feed/ 0
Autor ,,Władcy Pierścieni” pochodził z Gdańska? Sensacyjne informacje na temat korzeni pisarza https://niezlomni.com/autor-wladcy-pierscieni-pochodzil-gdanska-sensacyjne-informacje-temat-korzeni-pisarza/ https://niezlomni.com/autor-wladcy-pierscieni-pochodzil-gdanska-sensacyjne-informacje-temat-korzeni-pisarza/#respond Fri, 30 Dec 2016 08:57:18 +0000 http://niezlomni.com/?p=35107

J.R.R. Tolkien znany jest jako autor ,,Władcy Pierścieni", najbardziej znanej powieści fantasy. Okazuje się, że przodkowie pisarza prawdopodobnie pochodzili z Gdańska.

Dotarłem do dokumentów, które mogą o tym świadczyć

- mówi Onetowi Ryszard "Galadhorn" Derdziński, redaktor tolkienowskiego serwisu Elendilion.

Sam Tolkien urodził się w Wolnym Państwie Oranii (obecnie w RPA), w 1895 roku trafił wraz z rodziną do Anglii. Jednak skąd dokładnie pochodzili jego przodkowie? Dotąd było wiadomo, że z Prus Wschodnich. Tymczasem z ustaleń Derdzińskiego wynika, że:

Krewnym J.R.R. Tolkiena, który urodził się jeszcze w Gdańsku, był Daniel Gottlieb Tolkien (1747, Gdańsk – 1813, Londyn), brat Johna Benjamina Tolkiena (1753-1819), który był prapradziadkiem Profesora (być może i on urodził się w Gdańsku)

- czytamy w serwisie poświęconym twórczości Tolkiena.

Tolkienowie mieli mieszkać w Gdańsku przez pięć pokoleń.

W rozmowie z Onet.pl Derdziński mówił:

Okazało się, że w XVII i XVIII wieku w Gdańsku żyli Tolkienowie, wśród nich był starszy cechu tutejszych kuśnierzy. Ojciec Gottlieba albo jego brat prowadził antykwariat na Głównym Mieście, przy ulicy Tandeta. Tutaj też mieli mieszkać Tolkienowie.  W 1815 roku rodzina przeprowadziła się w okolice ulicy Teatralnej

Zwraca się również uwagę na nazwisko Tolkien i jego podobieństwo do niemieckiego słowa tollkühn, czyli śmiały. Inni zwracają uwagę na zbieżność z nazwą miejscowości Tolkynen, czyli dzisiejszej wsi na Mazurach-Tołkiny.

Warto dodać, że Tolkien podczas wojny uczył się języka polskiego. Pisarz uważał, że języki słowiańskie są najbardziej wyrafinowane i najtrudniejsze do nauczenia. W jednym z listów pisał:

Nie potrafię pisać po rosyjsku, a w polskim czuję się jeszcze dość niepewnie

Jeśli informacje o pochodzeniu Tolkiena się potwierdzą, będzie stanowiło to magnes dla wielu turystów.

Będziemy myśleć o odpowiednim uhonorowaniu pisarza

- powiedział Onetowi Antoni Pawlak, rzecznik prezydenta Gdańska.

Artykuł Autor ,,Władcy Pierścieni” pochodził z Gdańska? Sensacyjne informacje na temat korzeni pisarza pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/autor-wladcy-pierscieni-pochodzil-gdanska-sensacyjne-informacje-temat-korzeni-pisarza/feed/ 0
„Ci, którzy nigdy nie nosili wojskowych mundurów bądź nie zostali zbombardowani w swoich domach czy świątyniach, nigdy tak naprawdę nie pojmą wojny”. Wojna Polaków https://niezlomni.com/niepokonani-ci-ktorzy-nigdy-nie-nosili-wojskowych-mundurow-badz-nie-zostali-zbombardowani-w-swoich-domach-czy-swiatyniach-nigdy-tak-naprawde-nie-pojma-wojny-wojna-polakow-1939-1945/ https://niezlomni.com/niepokonani-ci-ktorzy-nigdy-nie-nosili-wojskowych-mundurow-badz-nie-zostali-zbombardowani-w-swoich-domach-czy-swiatyniach-nigdy-tak-naprawde-nie-pojma-wojny-wojna-polakow-1939-1945/#respond Tue, 09 Aug 2016 10:00:36 +0000 http://niezlomni.com/?p=30003

Chłodna, bałtycka bryza przyniosła ze sobą chwilowe oberwanie chmury. Deszczówka zalała szary bruk, betonową ścieżkę oraz potężny pomnik Obrońców Wybrzeża na Westerplatte. Gdzieś w pobliżu wiatr mocuje się ze zwiedzającą kobietą, próbując wyrwać jej z rąk różowy parasol, podczas gdy jej mąż, stojący niecały metr dalej, stara się sfotografować monument.

Po przeciwnej stronie wąskiego pasa wody Martwej Wisły, oddzielającej Westerplatte od polskiego miasta Gdańsk, na tle pochmurnego nieba bezbarwne domy usadowiły się obok niskich magazynów. Dwa małe frachtowce oraz biały prom pasażerski, ozdobiony polskimi barwami narodowymi, stoją na kotwicy.

Pogięte ramiona portowych żurawi wykrzywiają się w oczekiwaniu, zastygłe metalowe palce gotowe na jeszcze gorszą pogodę. Jest październik 2013 roku, a ja stoję w miejscu, gdzie siedemdziesiąt cztery lata temu rozpoczęła się druga wojna światowa.

Zażarte zmagania o ten niczym niewyróżniający się skrawek ziemi zwiastowały nie tylko wybuch wrogości, ale również okrutny i bezpardonowy charakter nadchodzącej wojny. Wojny, która pod tym względem przewyższyła wszystkie wcześniejsze.

Ci, którzy nigdy nie nosili wojskowych mundurów bądź nie zostali zbombardowani w swoich domach czy świątyniach, nigdy tak naprawdę nie pojmą wojny. Wojna nie jest zestawem strzałek na mapie. Żadna bomba nie trafia z absolutną precyzją, żadne uderzenie wojsk nie pozostaje „punktowe” – zawsze pojawiają się straty uboczne. Matkom, ojcom, braciom czy siostrom nieuchronnie przychodzi opłakiwać bliskich. Nieodmiennie poprzysięga się zemstę. Ziarno odwetu zostaje zasiane, a ci, którym przypadnie się odpłacić, już gromadzą się tuż za horyzontem.

Latem 1939 roku nad Europą rozpętała się burza. Czarne chmury zbierały się od wielu lat. Nadciągnęła fala mściwych działań, mających wyrównać szkody – rzeczywiste i urojone – oraz utratę twarzy, dla niektórych nie do przyjęcia.

Wraz z dojściem do władzy w 1933 roku partii nazistowskiej pod przewodem Führera, Adolfa Hitlera, w sercu kontynentu zaczęła rozlewać się plama mroku. Niemcy byli narodem, który stworzył niektóre z najznakomitszych przykładów europejskiej kultury: dzieła sztuki, literatury, muzyki. Kraj ten był ojczyzną ludzi mających wielki wkład we współczesną naukę i filozofię. Wytyczali drogę, promując nowoczesne wartości demokratyczne oraz wolnościowe. Przez całe wieki tolerowali, o ile nie aktywnie wspierali rasową i religijną różnorodność.

Obecnie Niemcy stały się krajem, którego kształt naznaczały kolumny ludzi w mundurach, wznoszących płonące pochodnie, gdzie dyskurs polityczny sprowadzono do przesyconych nienawiścią butnych wrzasków oraz obietnic krwawej zemsty. Fabryki produkujące niegdyś różnego rodzaju dobra konsumpcyjne obecnie wytwarzały czołgi, działa, samoloty i łodzie podwodne.

Dzieci, które uprzednio ćwiczyły śpiewanie swoich pieśni oraz tradycyjnych rymowanek, aktualnie wykuwały na pamięć nazistowskie marsze i donosiły urzędnikom o politycznej niepewności własnych rodziców. Tymczasem w Polsce wielu ludzi pozostawało niepomnych nadciągającej nieuchronnie katastrofy. Czesława Gryzybowska w 1939 roku miała siedem lat. Była czwartym z pięciorga dzieci – miała dwie starsze siostry i brata, jak również jedną młodszą, dwuletnią siostrę. Zapamiętała ostatnie lato przed wybuchem wojny. Było słonecznie, a w powietrzu rozbrzmiewały trele skowronków. Jak mówiła, niebo było błękitne, upstrzone maleńkimi ptaszkami, latającymi bardzo wysoko. Na łąkach i polach rodzina zbierała kwiaty, wliczając w to znaczną ilość białego maku. Kiedy wybuchła wojna, Gryzybowska miała rozpocząć drugi rok nauki w szkole.

Niedaleko na wschodzie inne wielkie mocarstwo, Związek Socjalistycznych Republik Sowieckich bądź ZSSR, szerzyło własne hasła, mówiące o równości i robotniczym raju, jednocześnie budując i przymusowo zaludniając największą sieć więzień i obozów pracy, o jakich dotąd słyszał świat. Ludzie, których polityczne poglądy reżim uznał za niepewne, byli bezwzględnie wysiedlani z obszarów przygranicznych i przenoszeni na tereny głęboko wewnątrz kraju. Tam niezliczone miliony nie przeżywały w ciężkich warunkach. Po prostu znikały. Setki tysięcy chłopów umierały z głodu z powodu braku pożywienia nawiedzającego tereny wiejskie.

W tym samym czasie rząd Stalina dalej inwestował swoje ograniczone zasoby w rozwój największej na świecie armii. Ta, stając w szyku skierowanym na zachód, łypała złowrogo na Niemców poprzez przeszkodę, jaką stanowiła Polska. Było jasne, że coś musi się wydarzyć.

Napięcie między od niedawna niepodległym państwem polskim a Niemcami rosło systematycznie od momentu, jak tylko rządy objęli naziści, którzy zlikwidowali wszystkie partie opozycyjne. Niemcy od dawna rościli sobie prawa do zachodnich i południowych części Polski, której granice zostały określone na nowo po ich porażce w pierwszej wojnie światowej.

Niemiecka prowincja Prusy Wschodnie, niegdyś połączona z resztą Rzeszy, została obecnie oddzielona od niej korytarzem ziemi oraz Wolnym Miastem Gdańsk. Takie rozwiązanie od początku wywołało rozgoryczenie strony niemieckiej. Kolejne incydenty graniczne doprowadziły już prawie do wybuchu konfliktu pod koniec sierpnia 1939 roku.

Nowoczesna i rozbudowana do gigantycznych rozmiarów armia niemiecka w całej swej potędze szykowała się na granicy, gotowa zaprezentować mniej licznym i gorzej uzbrojonym siłom polskim nowy, szybki i mobilny sposób prowadzenia wojny. Żołnierze Wehrmachtu, piloci Luftwaffe oraz marynarze Kriegsmarine tylko czekali na rozkaz Hitlera, aby uderzyć.

"Książka historyczna dla ludzi nie lubiących historii". "Książka obyczajowa z dodatkiem wojennym".

Fragment rozdziału „Geneza” książki Marka Johnsona i Esti Medyńskiej, "Niepokonani. Wojna Polaków 1939-1945", Replika, Poznań 2016. 

Książkę można zamówić TUTAJ.

Niepokonani_czerwony

Artykuł „Ci, którzy nigdy nie nosili wojskowych mundurów bądź nie zostali zbombardowani w swoich domach czy świątyniach, nigdy tak naprawdę nie pojmą wojny”. Wojna Polaków pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/niepokonani-ci-ktorzy-nigdy-nie-nosili-wojskowych-mundurow-badz-nie-zostali-zbombardowani-w-swoich-domach-czy-swiatyniach-nigdy-tak-naprawde-nie-pojma-wojny-wojna-polakow-1939-1945/feed/ 0
Dawne Prusy Wschodnie i Osterode, czyli dzisiejsza Ostróda https://niezlomni.com/dawne-prusy-wschodnie-i-osterode-czyli-dzisiejsza-ostroda/ https://niezlomni.com/dawne-prusy-wschodnie-i-osterode-czyli-dzisiejsza-ostroda/#respond Sat, 12 Jul 2014 17:04:43 +0000 http://niezlomni.com/?p=14321

[caption id="attachment_14322" align="aligncenter" width="928"]Ostróda okolice Ostródy[/caption]

Artykuł Dawne Prusy Wschodnie i Osterode, czyli dzisiejsza Ostróda pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/dawne-prusy-wschodnie-i-osterode-czyli-dzisiejsza-ostroda/feed/ 0
Górowo Iławeckie w okresie, kiedy należało do Prus Wschodnich – widok na całe miasto [foto] https://niezlomni.com/gorowo-ilaweckie-w-okresie-kiedy-nalezalo-do-prus-wschodnich-widok-na-cale-miasto-foto/ https://niezlomni.com/gorowo-ilaweckie-w-okresie-kiedy-nalezalo-do-prus-wschodnich-widok-na-cale-miasto-foto/#respond Fri, 11 Jul 2014 17:07:49 +0000 http://niezlomni.com/?p=14325

Górowo Iławeckie - miasto i gmina w województwie warmińsko-mazurskim, w powiecie bartoszyckim, leżące na terenie Natangii.

gorowo-ilaweckie

Artykuł Górowo Iławeckie w okresie, kiedy należało do Prus Wschodnich – widok na całe miasto [foto] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/gorowo-ilaweckie-w-okresie-kiedy-nalezalo-do-prus-wschodnich-widok-na-cale-miasto-foto/feed/ 0