Powstanie Listopadowe – Niezłomni.com https://niezlomni.com Portal informacyjno-historyczny Sun, 03 Dec 2023 21:00:15 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.8 https://niezlomni.com/wp-content/uploads/2017/08/cropped-icon-260x260.png Powstanie Listopadowe – Niezłomni.com https://niezlomni.com 32 32 Polak, który został bohaterem narodowym Węgrów. Bardziej kochany i pamiętany nad Dunajem niż nad Wisłą https://niezlomni.com/polak-ktory-zostal-bohaterem-narodowym-wegrow-bardziej-kochany-pamietany-nad-dunajem-niz-nad-wisla/ https://niezlomni.com/polak-ktory-zostal-bohaterem-narodowym-wegrow-bardziej-kochany-pamietany-nad-dunajem-niz-nad-wisla/#respond Wed, 15 Mar 2017 06:42:27 +0000 http://niezlomni.com/?p=32109

Maszerował na czele wojsk w różnych zakątkach Europy i poza nią, mając zawsze na względzie sprawę polską. Polak, który obronił Aleppo przez atakiem Beduinów. Polak, który bardziej kochany i pamiętany jest nad Dunajem niż nad Wisłą. Urodzony i ochrzczony w Tarnowie, umierał jako muzułmanin w Syrii. Często osamotniony i pogardzany. Bohater – Józef Zachariasz Bem.

Miał rok, gdy I Rzeczpospolita ostatecznie zniknęła z mapy Europy. Po ojcu matematyku (tarnowskim nauczycielu i adwokacie) odziedziczył ścisły umysł i już jako nastolatek kształcił się na inżyniera w oficerskiej Szkole Elementarnej Artylerii i Inżynierii w Warszawie. Nie musiał długo czekać na zdobycie pierwszych szlifów na polu bitwy – jako 18-latek zasłużył się w obronie Gdańska podczas kampanii Napoleona przeciwko Rosji i sprzymierzonymi zeń Prusakami.

Jego wielką pasją była artyleria. Był pionierem w przeprowadzaniu doświadczeń z racami kongrewskimi na terenie Polski. Były to rakiety o wiele lżejsze od dawniejszych armat, a dzięki temu – bardziej mobilne. Wiedza ta była przyczynkiem do wydania publikacji pt. Uwagi o rakietach zapalających.

Dzięki jego doświadczeniom utworzono pierwsze oddziały artylerii rakietowej w armii Królestwa Polskiego. Nowa broń siała popłoch wśród rosyjskiego wojska (a szczególnie ich koni), gdy wykorzystano ją w bitwie pod Olszynką Grochowską w czasie Powstania Listopadowego.

Rosjanie zetknęli się wtedy z tego rodzaju uzbrojeniem po raz pierwszy.

W życiu Bema okresy pracy organicznej przeplatały się z losem żołnierza. Bem, jako dowódca, wsławił się szaloną odwagą i niezachwianą wiarą w możliwość zwycięstwa polskiej sprawy, a zarazem oskarżany był o to, że dbał tylko o swoje życie, nie szczędząc swych żołnierzy. „Żądam bezwzględnego posłuszeństwa!” – mówił do swych wojskowych jako nowo przybyły wódz, aby na „ dzień dobry” zyskać szacunek. Wiedział, że musi ryzykować, żeby odnieść zwycięstwo.

Bem miał też w swoim życiu epizody mniej chwalebne, jak chociażby aresztowanie za ukrywanie przynależności do loży wolnomularskiej, udział w pojedynku oraz źle prowadzone rozliczenia finansowe podczas służby w wojsku w Królestwie Polskim.

Po roku więzienia wyjechał do Galicji, gdzie postanowił pracować dla kraju, udoskonalając gospodarkę.

Zajmując się dobrami Potockich, wprowadzał nowe techniczne rozwiązania. Zbudował cukrownię, gorzelnię, fabrykę papieru i nowe systemy ogrzewania w pałacach. Zafascynowany najnowszymi zdobyczami techniki, analizował działanie maszyny parowej i wydał na ten temat małą publikację O machinach parowych.

Planował także napisanie dużej, ale już nie zdążył, ponieważ nadeszła wyczekiwana noc listopadowa. Bem przerwał swe pozytywistyczne życie na galicyjskiej wsi i udał się do Warszawy, by – po przywdzianiu munduru –znów stanąć w szeregu romantyków.

W bitewnym szale

Polacy, jak zwykle, byli podzieleni. Już pierwszej nocy – 29 listopada 1830 r. – nie wszyscy rzucili się do walki. Rozgorączkowana młodzież ze szkoły oficerskiej, po zdobyciu Belwederu, skierowała się do centrum stolicy, nawołując „Polacy do broni!”, a jej mieszkańcy zamykali przed nimi okna i drzwi. Generalicja sprzeciwiła się, powstał chaos, nie wszystkie jednostki wojskowe przeszły na stronę powstańców.

Bem dotarł do polskich oddziałów dopiero w lutym 1831 r., nazajutrz, po krwawej bitwie na przedpolach Warszawy – pod Olszynką Grochowską. Został majorem baterii lekkokonnej, lecz dowódców powstania nie darzył zaufaniem. Najpierw Józef Chłopicki, potem Jan Skrzynecki – obaj zasłużeni w wojnach napoleońskich – nie byli gorącymi zwolennikami insurekcji. Pierwszy z nich chciał układać się z carem, a drugi wolał zwlekać z atakiem do ostatniej chwili, zamiast stanąć oko w oko z wrogiem. Kiedy jednak ostatecznie (acz praktycznie niespodziewanie) armie stanęły na przeciwko siebie, głównie Bem był opowiadał się za natychmiastowym atakiem. Awansowany teraz do stopnia majora, podczas bitwy zachowywał się jak w szale. Przewodził ruchliwej baterii lekkokonnej, której sprawna taktyka zaskoczyła Rosjan i spektakularnie ich rozbiła. Tak oto Bem wsławił się podczas zwycięskiej bitwy pod Iganiami.

Drugim jego dokonaniem była brawurowa szarża podczas słynnej bitwy pod Ostrołęką. Bitwa, chociaż przegrana, stała się osobistym zwycięstwem Bema, bowiem uchronił on Polaków przed całkowitą klęską. Został mianowany pułkownikiem, a następnie generałem brygady.
Koniec końców Warszawa nie utrzymała się pod naporem Rosjan. Dziwnym epizodem obrony miasta było spóźnienie się generała na bitwę o Wolę. Tłumaczył się potem, że to nie z własnej winy, po prostu nikt go nie poinformował. O początku walk oznajmił mu huk armat. Gdy przybył na miejsce, jego baterie, mające pozostać w rezerwie, zostały już rozproszone.

Wieczny outsider

„Bem znał jedynie pojęcie przegranej bitwy, a nie przegranej kampanii” – tak ocenia bohatera biograf i były węgierski dyplomata w Warszawie i Krakowie, Istvan Kovacs. Bem nie poddał się nawet po upadku Powstania i zaraz po nim aktywnie działał na rzecz polskich żołnierzy, którzy szukali schronienia w Europie. Szukał środków finansowych na sprowadzenie ich do Francji – przychylnej im, drugiej ojczyzny pobitych Polaków, gdzie pragnął stworzyć polskie wojsko, które nadal mogłoby walczyć o wolność kraju. Oczekiwał wielkiego europejskiego konfliktu, który pomógłby polskiej sprawie. Nie wiedział jednak, że na takowy trzeba będzie czekać jeszcze prawie cały wiek. Był ideowym fantastą. Emigracja była tak podzielona, że nie było mowy o jedności i obieraniu jednego, wspólnego celu. Dołączył do obozu księcia Adama Jerzego Czartoryskiego ufając, że ten wesprze (szczególnie finansowo) jego ideę stworzenia 10-tysięcznego wojska polskiego na emigracji, choć nie zgadzał się z umiarkowanym podejściem księcia do reform. Czartoryski – wpływowy arystokrata – uważał, że władza powinna pozostać w rękach arystokracji, przy zachowaniu systemu pańszczyźnianego.

Bem natomiast, którego rodzina otrzymała szlachectwo dopiero po jego urodzeniu, wyznawał idee społeczno-wyzwoleńcze. Uważał, że wyzwoleni chłopi wesprą działania niepodległościowe. Tym samym pasował bardziej do Towarzystwa Demokratycznego Polskiego.

Jego członkowie jednak, po okresie działalności Bema w Hotelu Lambert, nie chcieli już z nim współpracować.

Analizując historię życia Bema porusza fakt, że z większością swoich fantastycznych idei i działań pozostawał sam, za co dodatkowo spotykał go ostracyzm. Tak było ze sprawą formowania polskich legionów w Portugalii. Bem zapalił się do tego pomysłu ufając własnej myśli, iż Polacy powinni brać czynny udział w każdym konflikcie europejskim, ponieważ każdy z nich może się rozwinąć do międzynarodowego. A poza tym uważał, że Polacy nie powinni wychodzić z bitewnej wprawy. Pomysł ten spotkał się z całkowitą krytyką. Polacy, mając w pamięci wojny napoleońskie, nie chcieli już walczyć o nie swoją sprawę. Dodatkowo nasz bohater zaczął mieć poważne kłopoty finansowe, ponieważ nie mógł wyegzekwować od Portugalczyków uregulowania wydatków poniesionych przez Czartoryskiego podczas tworzenia polskiego oddziału. Wyzwał jednego z ministrów na pojedynek, przez dwa miesiące przebywał nawet w portugalskim areszcie, po czym wydalono go z kraju.

Wzgardzony i w dodatku z długami musiał nieco odsunąć się od środowiska emigracyjnego. W konsekwencji swoje wysiłki ponownie skierował w stronę działalności pozytywistycznej. Założył towarzystwo techniczne, mające kształcić Polaków na emigracji i pomagać w znajdowaniu dlań pracy.

Uważał, że powinni oni studiować przede wszystkim najnowsze technologie, takie jak nowoczesna broń, nowe techniki budowania dróg i mostów oraz użytkowanie maszyny parowej.

Marzył, by potem tę wiedzę i umiejętności rodacy przenieśli do ojczyzny i pracowali na jej rzecz, o czym świadczą jego słowa: „ (...) Polacy mający teraz sposobność doskonalenia się za granicą we wszystkich częściach nauk, sztuk, zawodów i rzemiosł, powinni uważać za święty obowiązek przysposabiać dla ojczyzny synów zdatnych i utalentowanych (…)”.

Za wolność waszą i naszą

[caption id="attachment_32243" align="alignright" width="346"]Józef Bem w powstaniu 1848 roku udekorowany węgierskimi odznaczeniami. Józef Bem w powstaniu 1848 roku udekorowany węgierskimi odznaczeniami.[/caption]

Czas jego największych sukcesów właśnie się zbliżał. Nadchodził rok 1848 – europejska Wiosna Ludów, czyli szereg zbrojnych wystąpień na tle wyzwoleńczym, zarówno spod władzy obcej monarchii, jak i władzy feudalnych panów. Idee reform społecznych, takich jak uwłaszczenie chłopów i równość wobec prawa mieszały się z myślą narodowo-wyzwoleńczą. Józef Bem trafił w końcu na przychylny sobie i w ogóle Polakom grunt – na Węgry. Uciekł tam po przegranej rewolucji wiedeńskiej, w której także brał udział. Okazało się, że Lajos Kossuth – przywódca węgierskiego powstania – już u początków swej kariery rozumiał Polaków i ich wysiłki w walce o wolność. Mówił wówczas, że Polacy walczą „nie tylko za własną ojczyznę, ale i za wolność Europy, której kolos północy kajdanami grozi. (…) Sprawa Polaków jest sprawą całej Europy. (…) Ten kto Polaka nie szanuje (…), nie kocha własnej ojczyzny”.

Bem został bohaterem narodowym Węgrów. Pod jego dowództwem armia węgierska zwyciężyła Austriaków ponad 30 razy!

Przez chwilę wydawało się, że Węgrom uda się wyzwolić spod jarzma Habsburgów. Zimowe kampanie Bema z przełomu lat 1848/49 pozwoliły zdobyć Siedmiogród. Jednak tę serię zwycięstw zakończyło niepowodzenie związane ze wsparciem Rosjan, które przybyło na mocy porozumienia austriacko-rosyjskiego. Powstańcy stracili wszelkie szanse w zetknięciu z kilka razy liczniejszym wrogiem. Generał Bem – teraz dowódca armii węgierskiej – trafił wraz z innymi jeńcami do obozu dla uchodźców w Turcji.

https://youtu.be/46_oBvPSSdc

W służbie muzułmańskiego imperium

Los uchodźców był jednak niepewny, bo zarówno rządy Austrii, jak i Rosji domagały się ich wydania. Turecki podpułkownik wystosował wówczas propozycję wstąpienia żołnierzy do tureckiego wojska, co dałoby im ochronę, ale wiązało się z przejściem na islam. Bem nie był specjalnie wierzącym katolikiem, a dodatkowo ufał, że rychło nadejdzie wojna turecko-rosyjska, zatem bez namysłu przystał na propozycję – jako jeden z nielicznych. Jak zwykle w swoim życiu, i teraz spotkał się z ostrą krytyką rodaków, jednak byli i tacy, którzy ten czyn rozumieli. W tak niezwykły sposób ocenił go w prywatnym liście poeta, Zygmunt Krasiński: „Bem był tylko żołnierzem i w chwili, w której zanosiło się na wojnę, porwał za półksiężyc, jakby za lont nowy do świeżego działa.”

Mimo tego zabiegu naciski, szczególnie ze strony Rosji, nie ustąpiły. Car żądał od Stambułu przeniesienia Bema jak najdalej od stolicy. Znał jego niezachwianą ambicję i wolał uniknąć potencjalnego wpływu polskiego generała na tureckie wojsko. Przesiedlono go wówczas do Aleppo, na tereny dzisiejszej Syrii, a ówczesnego Imperium Osmańskiego. „Aleppo stało się dla Bema tym, czym wyspa Świętej Heleny dla Napoleona” – pisze Istvan Kovacs. Uchodźcy nie mogli kontaktować się z mieszkańcami miasta, a na ulice pozwalano im wychodzić tylko pod strażą.

[caption id="attachment_32244" align="alignright" width="427"]Bem jako dowódca armii siedmiogrodzkiej namalowany przez węgierskiego artystę Józsefa Tyrolera. Bem jako dowódca armii siedmiogrodzkiej namalowany przez węgierskiego artystę Józsefa Tyrolera.[/caption]

Mimo kolejnych poniżeń i niedogodności Józef Bem nie próżnował i na powrót stał się pozytywistą. Czas pokoju wykorzystywał do obmyślania nowych planów i wdrażania nowych działań. Tym razem czas spędzał na projektowaniu nowej organizacji armii tureckiej oraz na budowie fortyfikacji, mając wciąż na względzie zbliżający się konflikt z carską Rosją (nie pomylił się tak bardzo – wojna krymska rozpoczęła się cztery lata później). Z działań namacalnych udało mu się zbudować kopalnię saletry, której złoża podobno sam odkrył, a którą wykorzystywano do produkcji materiałów wybuchowych. Do pracy ściągnął również Polaków. W ten sposób w końcu wkradł się w łaski tureckiej Porty, od której otrzymał stopień generała.

Jego ostatni wojskowy wyczyn to bezdyskusyjna wygrana ze zbuntowanymi Beduinami, którzy zaatakowali Aleppo, prawdopodobnie w celu splądrowania miasta. Dobrze zaplanowana przez Bema obrona, wykorzystująca oczywiście artylerię, całkowicie odepchnęła buntowników.

Józef Bem zmarł niespodziewanie z końcem roku 1850 na malarię azjatycką. Został pochowany na syryjskim cmentarzu, niesiony przez internowanych Węgrów. Jeden ze świadków uważał, że „weteranowi należało się więcej uwagi”, pisał, że „pogrzeb nie był wojskowy. (…) Turcja straciła w nim swą największą opiekę, której nie potrafiła wykorzystać. Aleppo straciło natomiast wybawcę”.

Grobowiec na korynckich kolumnach

Jego cichy pogrzeb wydaje się smutnym zakończeniem żywota tego wiecznego buntownika, którego wielkie wizje tak rzadko spotykały się z poparciem. Jednak po wielu latach postanowiono oddać właściwe honory bohaterowi. W 1926 r. rozpoczęto starania o przeniesienie ciała Polaka z Syrii do jego, niepodległej już, ojczyzny. Udało się to trzy lata później. Ciało ekshumowano i przetransportowano przez całą Europę do rodzinnego Tarnowa, gdzie został pochowany z wszelkimi honorami. Szczególnie w stolicy Węgier hucznie witano ciało bohatera.

Mauzoleum, w którym pochowano Józefa Bema, jest niezwykłym pomnikiem. To sarkofag wsparty na sześciu korynckich kolumnach, ustawiony nad powierzchnią stawu w Parku Strzeleckim w Tarnowie. Na każdej ściance sarkofagu wypisane jest nazwisko bohatera językach: polskim, węgierskim i tureckim. Mauzoleum otaczają kamienne kule symbolizujące kule armatnie. Połączone są łańcuchami przetopionymi z armat. To nietypowe miejsce pochówku wiąże się z legendą. Podobno muzułmanin nie może być pochowany na nie-islamskiej ziemi, dlatego jego ciało nie mogło spocząć na żadnym z polskich cmentarzy. Bem leży nie dość, że nad ziemią, to jeszcze nad wodą. Unosi się wysoko w powietrzu tak samo, jak unosiły się jego fantastyczne wizje, które przez wielu były nierozumiane.

jagJózef Bem nigdy się nie ożenił, nie miał także dzieci. Niewiele wiadomo o jego życiu osobistym. Ze wspomnień i listów można wyczuć, że był umysłem wizjonerskim, ale i samotnikiem. Nie zrażały go porażki i liczne rany poniesione podczas bitew. Był odważny, ale i bezwzględny, nie liczył się z ofiarami, ryzykował. Najważniejszym było osiągnięcie celu – odzyskanie przez Polskę niepodległości. A to, co miało być środkiem do niego, czyli wspieranie innych narodów w walce przeciwko ciemiężycielom, okazało się jego największym dokonaniem. Los sprawił, że człowiek ten stał się bohaterem ważniejszym dla narodu znad Dunaju, niż dla tego znad Wisły.

Barbara Szewczyk, źródło: jagiellonski24.pl

Artykuł Polak, który został bohaterem narodowym Węgrów. Bardziej kochany i pamiętany nad Dunajem niż nad Wisłą pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/polak-ktory-zostal-bohaterem-narodowym-wegrow-bardziej-kochany-pamietany-nad-dunajem-niz-nad-wisla/feed/ 0
Wańkowicz o powstaniach, Brygadzie Świętokrzyskiej NSZ, Dmowskim i „ideowej łatwiźnie” https://niezlomni.com/wankowicz-o-powstaniach-brygadzie-swietokrzyskiej-nsz-dmowskim-ideowej-latwiznie/ https://niezlomni.com/wankowicz-o-powstaniach-brygadzie-swietokrzyskiej-nsz-dmowskim-ideowej-latwiznie/#respond Sat, 08 Oct 2016 13:14:33 +0000 http://niezlomni.com/?p=32266

Od 1794 roku, kiedy wybuchło powstanie narzucone przez agentury obce, nie byłoby powstania, w którym by te agentury nie grały roli decydującej. Ułatwiała im to właśnie taka łatwa i przyjemna gadanina, jak na tym śniadaniu, jak z tym parlamentarzystą w kawiarni.

na zdjęciu powyżej: Melchior Wańkowicz na polu bitwy pod Monte Cassino ogląda niemiecki pocisk

(...) Myślę o tylu chłopcach prawych jak złoto: z powstania, z AK, z Brygady Świętokrzyskiej, z Hubalczyków, z września, z przekraczanych granic, z bitew i patroli. Jestem blisko z wieloma z nich. I kiedy przyjdzie do nich agent i da środki pomsty w rękę i przyjdą do mnie, cóż im powiem? Czy może to, co mnie powiedział wielki Polak, Dmowski, kiedy go podczas tamtej wojny pytałem, cóż więc ma robić młody człowiek, skoro mu się zabrania iść do legionów. Dmowski odpowiedział: „Czekać. A jeśli kogo dręczy bezczynność w tej wojnie, iść na pomocnika do szpitala”.

Wyobrażam sobie na przykład wachmistrza Romana z Hubalczyków, chłopa z pięścią mogącą zabić byka, pochodzącego ze szlachty osadzonej przez wielkiego księcia Witolda na brodzie tatarskim na Berezynce w późniejszym powiecie wołożyńskim, wyhodowanego na Trylogii, towarzysza Hubala do jego śmierci, wywiadowcę AK na przednich liniach niemieckich w głębi Rosji, więźnia Oświęcimia, któremu wymordowano rodzinę i najbliższych kolegów - jeśli mu w trzeciej wojnie dam taką samą radę, jaką mi Dmowski dawał w pierwszej.

Albo Jurka z AK, który uczestniczył w zamachu na Kutscherę, na sztab gestapo na Szucha, który zastrzelił na placu Trzech Krzyży pułkownika gestapo. Teraz nudzi się, wkuwając coś na jakichś jałowych studiach. Kiedy przychodzi do mnie i strzelamy w ogródku z wiatrówkowego pistoletu, kiedy Jurek, mierząc, przymyka oko, jego jasna młodzieńcza twarz ścina się w drapieżny wyraz.

Albo tego młodego podpułkownika, z którym spaliśmy w czasie bitwy w jednym schronie, gdy nagle zjawił się, z uważanych za stracone pozycji, zapędziwszy się ze swymi ludźmi w gąszcz niemieckich bunkrów. Doszedł do stopnia oficerskiego z zawodówki podoficerskiej w Bydgoszczy, trwał w szarym zacukanym życiu przed wojną, w czasie wojny okrył się nimbem legendy, awansował, dostał dwa Virtuti, żył pełną piersią w blasku uwielbienia, a teraz zarabia sprzątaniem banku.

Czy i im odważę się dać radę Dmowskiego?

A przecież nie radził Dmowski głupio, a przecież nie aprobujemy decyzji Powstania Warszawskiego bez zastrzeżeń, przecież nie chcemy, by podejmujący te decyzje mogli się chować za nastroje podwładnych, tak jak ci z 1863 roku za brankę, albo ci z 1831 roku za podchorążych. Kiedyś wreszcie bohaterstwo powinno przestać być krwawą ofiarą odkupienia za brak odwagi cywilnej, męstwo - za brak przemyślenia, improwizacja - za nieprzygotowanie, a ideowość - za wiszfultinkizm.

Jeśli tak oceniamy przeszłość - to poczujmy się, idąc pod prąd nastrojów, odpowiedzialni za przyszłość, żeby nam nie przyniosła dalszego smutnego plonu niepotrzebnych bohaterstw do dalszych szkolnych wypisów. Musimy występować przeciw ideowej łatwiźnie, dającej niepotrzebne straty w czasie wojny i wykolejenie w czasie pokoju, nawet takiego względnego pokoju, jaki przeżywamy.

Ale niech przeciw „ideowej łatwiźnie” nie występują kundle z programem... jeszcze łatwiejszego życia. Nie wolno nam nic uronić z historyzmu w duszy polskiej, nie wolno tej duszy zubażać, odbierając jej poczucie imponderabiliów i zdolność do poświęceń.

Przyszedł do mnie na ostatnie pożegnanie kolega z prac jeszcze przedniepodległościowych. Wywiad na tyłach rosyjskich w 1919 roku, więzienie bolszewickie, wytrwała i wbrew wszelkim nagonkom praca nad tzw. radami ludowymi na kresach, usiłującymi wciągnąć w orbitę walki o prawa socjalne biedotę rolną bez różnicy narodowości, członek Sejmu Wileńskiego, długoletni działacz wśród Polaków w Niemczech, uczestnik wyprawy do Narwiku. Pisał do mnie przez cały czas wojny listy, w których, wbrew wszystkiemu, starał się wierzyć - do końca. Teraz... przyszedł do mnie żegnać się na zawsze. Historycyzm przepalił mu duszę, jak kiedyś Towiańczykom. Wstępował do kontemplacyjnego zakonu. W oczach jego boleśnie pogięta międzyepoka, w której majaczyło ukrzyżowane ciało storturowanej ojczyzny, nagle nabrała jasnego, zrozumiałego wyrazu: Bóg walczy z Szatanem. Nie ma niezaangażowanych w tej kosmicznej walce. Każdy z nas jest uwiązany na niewidzialnej nitce, której drugi koniec znajduje się w ręku bożym lub szatańskim.

Żegnając się, patrzył na mnie z rozdzierającym smutkiem, nie jak na tego bliskiego człowieka, od którego na całą doczesność oddali mur kontemplacyjnego klasztoru, ale jak na tego, którego nie zobaczy w wieczności. „Gdybyś był Murzynem, urodzonym daleko od źródeł prawdy, może zna-lazłbyś miłosierdzie. Ale tobie była dana w twoim katolickim domu cała prawda...”

I ja żegnałem tego bliskiego, dzielnego człowieka, chłonnego na życie - z którym łączyły mnie zainteresowania automobilowe, fotograficzne i wycieczki w odległe kąty świata - u uczuciem duchowego zmiażdżenia. Tragedia życiowa obróci jego żywotność, jego zdolności organizacyjne, jego zdolność poświęcenia - w kontemplację.

Tragedia dziejowa te same wartości innych przemienia w spekulację.

Jak nie dać marnieć temu płomieniowi dusz i jak nim pokierować - celowo? Należy za wszelką cenę utrzymać historycyzm w duszach emigracji odczyszczając jego wynaturzenia.

Melchior Wańkowicz, Klub Trzeciego Miejsca. Kundlizm. Dzieje Rodziny Korzeniewskich, Polonia, Warszawa 1991. 

Artykuł Wańkowicz o powstaniach, Brygadzie Świętokrzyskiej NSZ, Dmowskim i „ideowej łatwiźnie” pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/wankowicz-o-powstaniach-brygadzie-swietokrzyskiej-nsz-dmowskim-ideowej-latwiznie/feed/ 0
Piękny gest Białorusinów – zadbali o miejsce pamięci polskich bohaterów [WIDEO] https://niezlomni.com/piekny-gest-bialorusinow-zadbali-o-miejsce-pamieci-polskich-bohaterow-wideo/ https://niezlomni.com/piekny-gest-bialorusinow-zadbali-o-miejsce-pamieci-polskich-bohaterow-wideo/#respond Tue, 04 Oct 2016 17:59:36 +0000 http://niezlomni.com/?p=32089

Woluntariusze z białoruskiej młodzieżowej organizacji „Historyka” uporządkowali w Mirze katolicki cmentarz i odkopali pomnik powstańców 1863.

Dostępne są napisy w języku polskim - można je włączyć, klikając na ikonkę subtitles w dolnym pasku.

https://www.youtube.com/watch?v=tBcT8bknFds

Artykuł Piękny gest Białorusinów – zadbali o miejsce pamięci polskich bohaterów [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/piekny-gest-bialorusinow-zadbali-o-miejsce-pamieci-polskich-bohaterow-wideo/feed/ 0
Michalkiewicz: Wszystkie polskie powstania zawierają mroczną zagadkę. „Skatynizowanie” Polaków – prawdziwy cel Powstania? https://niezlomni.com/michalkiewicz-wszystkie-polskie-powstania-zawieraja-jakas-mroczna-zagadke/ https://niezlomni.com/michalkiewicz-wszystkie-polskie-powstania-zawieraja-jakas-mroczna-zagadke/#respond Thu, 04 Aug 2016 08:07:47 +0000 http://niezlomni.com/?p=29793

W polskiej historii powstania odgrywają szczególną rolę. Nie tyle może jako nauka, z której należy wyciągać wnioski na przyszłość, co raczej jako silne przeżycie emocjonalne.

Adam Grzymała-Siedlecki wspomina, jak to jesienią 1918 roku przez Warszawę przeciągały jedna za drugą patriotyczne manifestacje. Przy jednaj takiej okazji spotkał znajomą, konspiratorkę, Sybiraczkę. Padli sobie w objęcia i Grzymała-Siedlecki powiada: widzi pani, wreszcie doczekaliśmy się niepodległości! – No tak, odpowiedziała jego rozmówczyni. – To wielkie szczęście, żeśmy doczekali, ale… – Jakie „ale” – zdumiał się Siedlecki. – Co za „ale”? – Ale już powstań nie będzie – z nutką melancholii w głosie wyjaśniła znajoma.

Tymczasem wszystkie polskie powstania zawierają jakąś mroczną zagadkę. Do wybuchu insurekcji kościuszkowskiej doszło do na skutek decyzji rosyjskiego posła i ministra nadzwyczajnego i pełnomocnego w Rzeczypospolitej Igelstroma, który zredukował o połowę etat wojsk polskich. Bardzo możliwe, że była to prowokacja obliczona na wywołanie powstania, w następstwie którego państwo polskie zostałoby zlikwidowane. Jeśli tak, to prowokacja udała się całkowicie; powstanie upadło, a państwo polskie przestało istnieć.

Podobnie zagadkowe przesłanki towarzyszyły wybuchowi Powstania Listopadowego. Na podstawie postanowień Kongresu Wiedeńskiego, Królestwo Polskie było złączone z Imperium Rosyjskim jedynie unia personalną – ale miało własne wojsko, Sejm, walutę i szkolnictwo, a językiem urzędowym był język polski. Mikołaj I metodą faktów dokonanych stopniowo ograniczał te odrębności, co oczywiście wywoływało oburzenie w Królestwie, podsycane przez rozbudowane loże masońskie, powiązane z Wielkim Wschodem Francji, który ekscytował Polaków do wywołania powstania, by jego tłumienia związało wojska rosyjskie, które wskutek tego nie mogły interweniować w Belgii i Francji. O tym „eskcytowaniu” wspomina „Warszawianka”:

Słońcem lipca (tzn. rewolucji lipcowej we Francji, w następstwie której na tronie osadzony został Ludwik Filip – SM) podniecany woła do nas z górnych stron: powstań Polsko, skrusz kajdany, dziś twój triumf, albo zgon”.

Nastąpił oczywiście „zgon”, to znaczy – likwidacja resztek autonomii Królestwa, które stało się integralną częścią Imperium Rosyjskiego – ale Belgia utrzymała niepodległość.

Wreszcie Powstanie Styczniowe; żydowski finansista Leopold Kronenberg wyłożył milion rubli na zakup broni dla Powstania. Zakupiona w Anglii broń wpadła w ręce Rosjan za sprawą rosyjskiego agenta Tugenholda, który był sekretarzem płk Teofila Łapińskiego, organizującego ten przerzut. Nie to jednak jest najbardziej zagadkowe, tylko fakt, że po upadku Powstania, cesarz rosyjski odznaczył Leopolda Kronenberga Orderem św. Włodzimierza i nadal mu tytuł szlachecki, zaś Żydzi, których zrównał w prawach jeszcze margrabia Wielopolski, wykupywali za bezcen majątki skonfiskowane przez rząd za udział w Powstaniu. Konfiskaty objęły 4254 majątki ziemskie nie licząc zaścianków i mienia ludności miejskiej. Można powiedzieć, że na Powstaniu Styczniowym najbardziej skorzystali Żydzi, zwielokrotniając swój stan posiadania kosztem Polaków, no i oczywiście Rosja, która ostatecznie zlikwidowała wszelkie ślady autonomii Królestwa, ustanawiając w jego miejsce Kraj Prywiśliński.

Jeśli chodzi o Powstanie Warszawskie, najbardziej zagadkowa wydaje się postać gen. Leopolda Okulickiego, który prawdopodobnie został zamordowany w Moskwie w roku 1946, a w 1944 roku był najbardziej aktywnym zwolennikiem wywołania w Warszawie powstania. A oto co na ten temat pisze w swoich „Dziennikach” pod datą 16 sierpnia 1944 roku Józef Goebbels:

„Tymczasem rząd (brytyjski – przyp. SM) trzyma się niezmiennie i sztywno promoskiewskiego kursu. Zresztą w tym momencie nie pozostaje mu nic innego. Widać to teraz znowu przy okazji dyskusji na temat partyzanckiego powstania w Warszawie. Prasa angielska nazwała je już teraz «brudnym interesem». Najwyraźniej polscy emigranci w Londynie wezwali warszawskich partyzantów do oporu, ponieważ sądzili, że Stalin niezwłocznie wkroczy do Warszawy. Stalin jednak nie zrobił im tej uprzejmości. Wskutek tego warszawski ruch oporu został wystawiony na masowe działanie naszej broni; skutki można sobie wyobrazić. Ruch podziemny poniósł ogromne straty i można go uważać za całkowicie wyeliminowany. Nawet jeśli tu i ówdzie stawia się na ulicach Warszawy silny opór, to nie ma to już większego znaczenia. Tym samym polscy emigranci w Londynie utracili swoje jedyne oparcie w polskiej stolicy, a Stalin w najtańszy sposób skatynizował polską arystokrację i obóz narodowo-polski. I taki był chyba cel tego przedsięwzięcia.”

Wprawdzie Goebbels jest dzisiaj uważany za „ojca kłamstwa”, ale co nam szkodzi zapoznać się również z jego opinią, zwłaszcza, że dzieło „katynizacji” polskiego elementu patriotycznego kontynuowali później agenci Stalina: Jakub Berman i inni Żydzi, których zatrudnił, by tresowali tubylców do komunizmu.

No i jaki mamy dzisiaj tego epilog? Oto grupa kombatantów – powstańców warszawskich – zbojkotowała uroczystości 30 lipca w Muzeum Powstania Warszawskiego, między innymi z uwagi na obecność na nich prezydenta Andrzeja Dudy, który zapowiedział wszczęcie procesu lustracyjnego pana generała Aleksandra Ścibora-Rylskiego, przez IPN podejrzewanego o agenturalną współprace z Urzędem Bezpieczeństwa. Sygnatariusze apelu do prezydenta Dudy twierdzą, że „to nie generał współpracował, tylko nieświadomie bezpieka współpracowała” i apelują, by położył kres „chamskiej działalności IPN”. Czyżby to była ostatnia reduta Powstania Warszawskiego?

Stanisław Michalkiewicz, źródło: Michalkiewicz.pl

Artykuł Michalkiewicz: Wszystkie polskie powstania zawierają mroczną zagadkę. „Skatynizowanie” Polaków – prawdziwy cel Powstania? pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/michalkiewicz-wszystkie-polskie-powstania-zawieraja-jakas-mroczna-zagadke/feed/ 0
2 maja czyli Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej https://niezlomni.com/dzien-flagi-rzeczypospolitej-polskiej/ https://niezlomni.com/dzien-flagi-rzeczypospolitej-polskiej/#respond Sun, 01 May 2016 22:11:33 +0000 http://niezlomni.com/?p=27232

Wprowadzone przez Sejm dodatkowe święto, między 1 a 3 maja, poświęcone jest fladze państwowej, która jest najmłodszym z polskich symboli narodowych.

Oficjalnie w obecnym kształcie - biel u góry, czerwień na dole - przyjęto ją dopiero w roku 1919. Dla porównania: godło ma ponad 700 lat, a hymn ponad 200. Od uchwały z czasów Powstania Listopadowego, z 7 lutego 1831 r., barwy narodowe były kolorami owalnej kokardy, przypinanej na mundurach, z bielą w środku, a czerwienią na zewnątrz.

Gdy w II połowie XIX wieku zaczęto powszechnie formować biel i czerwień w dwa równoległe pasy, nie przejmowano się ich układem. Istotne było to, że wywodziły się z bieli Orła i czerwieni pola, na którym Orzeł został umieszczony. Wstążki białe i czerwone miała na kopiach husaria już w XVII w., ale nie było to związane z żadną regulacją prawną. Nader często dodawano kolor niebieski bądź granatowy, uważając je także za barwy narodowe. Niewiele więc brakowało, abyśmy dzisiaj mieli flagę zbliżoną do np. flagi Rosji.

15 października 2003 do laski marszałkowskiej wpłynął poselski projekt (autorstwa posła Edwarda Płonka ) zmiany ustawy o godle, barwach i hymnie RP, ustanawiający m.in. Dzień Flagi RP. Co wynika z uzasadnienia ustawy wprowadzającej święto, wybór dnia 2 maja nie był przypadkowy – chodziło o dzień w którym Polakom towarzyszą refleksje o szczytnych kartach historii Polski, wypełnienie wolnego dnia pomiędzy świętami narodowymi, oraz podkreślenie obchodów Światowego Dnia Polonii

Dnia 2 maja w 1945 r. polscy żołnierze zdobywający stolicę hitlerowskich Niemiec mieli umieścić biało-czerwoną flagę na Kolumnie Zwycięstwa - Siegessäule oraz na Reichstagu w Berlinie. W latach Polski Ludowej właśnie w tym dniu zdejmowano po 1 maja flagi państwowe, aby nie były eksponowane w dniu zniesionego przez władze komunistyczne Święta Konstytucji 3 Maja.

źródło: Muzeum Historii Polski / Wikipedia / opublikowane na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska.

Artykuł 2 maja czyli Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/dzien-flagi-rzeczypospolitej-polskiej/feed/ 0
Hip-hop, folk i Juliusz Słowacki, czyli „Myśmy się za nie mścili żelazem. I wolną myślą, i wolną pieśnią” https://niezlomni.com/hip-hip-folk-i-juliusz-slowacki-czyli-mysmy-sie-za-nie-mscili-zelazem-i-wolna-mysla-i-wolna-piesnia/ https://niezlomni.com/hip-hip-folk-i-juliusz-slowacki-czyli-mysmy-sie-za-nie-mscili-zelazem-i-wolna-mysla-i-wolna-piesnia/#respond Thu, 14 Nov 2013 23:49:22 +0000 http://niezlomni.com/?p=1576

emilia-platerHallmann & Dj. Celownik: "Pieśń Legijonu Litewskiego"

Litwa żyje! Litwa żyje!
Słońce dla niej błyszczy chwałą,
Tyle serc dla Litwy bije,
Tyle serc już bić przestało.
Trzeba być głazem! trzeba być głazem,
Cierpieć te więzy rdzawione pleśnią.
Myśmy się za nie mścili żelazem
I wolną myślą, i wolną pieśnią.
Zadrżały wrogi,
Pieśń to ponura
Te żmudzkie rogi,
Jezus Maryja! naprzód! hop, hop, urra!

Nauczyli nas Teutony
Śpiewać, jako nam śpiewali.
Legijony! Legijony!
Na Ruś! na Ruś! dalej! dalej!
Bo gdy nam każą znów iść ku Włochom,
Jakże się rozstać z ojców grobami?
Chyba odwiecznym powiemy prochom:
„Powstańcie z grobów! chodźcie za nami!”
Zemsta na wrogi, etc.

Gdy car groził Olgierdowi,
Odrzekł posłom Olgierd stary:
„Nieście pochodnię carowi,
Nim zgaśnie, powitam cary”.
I za posłami tej samej nocy
Obozem stanął na Moskwy górach,
Panował miastu jak orzeł w chmurach,
Wszedł z jajkiem kraśnym w dzień Wielkanocy.
Zadrżały wrogi,
Pieśń to ponura
Te żmudzkie rogi.
Na grom Perkuna! naprzód! hop, hop! urra!

Jagiellońskiej mur stolicy
Nam rozkwitnie kobiercami;
Trud zapłaci wzrok dziewicy,
Pomieszany śmiech ze łzami.
A kędy baszta mchami okryta,
Zbudzony pieśnią kamień z tej wieży
Może się zerwie, do stóp przybieży
I Gedymina wnuków powita.
Dalej na wrogi, etc.

Nikt nas teraz nie obwini,
Nikt na świecie nie zapyta:
Czy jeszcze żyją Litwini?
Oto Pogoń nasza świta!
Lecz nie pytajcie, czemu tak mała
Garstka chorągwią mężnych powiewa?
Więcej nas było — lecz z tego drzewa
Burza niejeden liść oberwała.
Zemsta na wrogi, etc.

Ho! zaszummy proporcami,
Co wolności barwą świecą;
My lecimy, a za nami
Orły! orły! orły lecą.
Na nasze głowy jak szronu kiście
Spadają gromy… legion umiera —
Jak laur zdobiący grób bohatera.
Kto chciwy sławy — rwie lauru liście.
Zemsta na wrogi,
Pieśń to ponura
Te żmudzkie rogi.
Jezus Maryja! naprzód, hop, hop! urra!

Juliusz Słowacki (1831 r.)

Artykuł Hip-hop, folk i Juliusz Słowacki, czyli „Myśmy się za nie mścili żelazem. I wolną myślą, i wolną pieśnią” pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/hip-hip-folk-i-juliusz-slowacki-czyli-mysmy-sie-za-nie-mscili-zelazem-i-wolna-mysla-i-wolna-piesnia/feed/ 0