polityka historyczna – Niezłomni.com https://niezlomni.com Portal informacyjno-historyczny Sun, 03 Dec 2023 21:00:15 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.8 https://niezlomni.com/wp-content/uploads/2017/08/cropped-icon-260x260.png polityka historyczna – Niezłomni.com https://niezlomni.com 32 32 Oto czego uczniowie w Niemczech dowiedzą się o historii II wojny światowej. Możecie się zdziwić, jak zostało potraktowane cierpienie milionów Polaków https://niezlomni.com/oto-czego-uczniowie-niemczech-dowiedza-sie-o-historii-ii-wojny-swiatowej-mozecie-sie-zdziwic-zostalo-potraktowane-cierpienie-milionow-polakow/ https://niezlomni.com/oto-czego-uczniowie-niemczech-dowiedza-sie-o-historii-ii-wojny-swiatowej-mozecie-sie-zdziwic-zostalo-potraktowane-cierpienie-milionow-polakow/#comments Tue, 13 Feb 2018 16:48:28 +0000 https://niezlomni.com/?p=47086

Czy młodzi Niemcy poznają prawdę o II wojnie światowej? Okazuje się, że narracja historyczna stopniowo ulega zmianie. Obecnie informacje o okupacji niemieckiej w Polsce zostały usunięte albo zredukowane do absolutnego minimum, a poza tym odpowiednio dopasowane do coraz powszechniejszych trendów, według których to Holokaust był tak naprawdę jedyną zbrodnią dokonaną przez Niemców. Zaakcentowano również prześladowanie rozmaitych mniejszości.

Ciekawe informacje przynosi pozycja „Fikcyjna rzeczywistość”. Codzienność, światy przeżywane i pamięć niemieckiej okupacji w Polsce. Autorzy Anna Wolff-Powęska, Katarzyna Woniak i Robert Traba przeanalizowali podręczniki do nauki historii w Niemczech. Oto wiele mówiące wnioski:

Podręczniki dopuszczone obecnie do nauczania mają zupełnie inną strukturę niż te z lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Niektóre pozycje w ogóle nie zawierają osobnego rozdziału na temat II wojny światowej. Okres 1939-1945 omawiany jest jedynie w kontekście Zagłady Żydów i reakcji społeczeństwa niemieckiego na te zbrodnie

- piszą autorzy wskazując, że zbrodnie na Polakach zostały niemal usunięte z kart historii:

W podręczniku oficyny Cornelsen wydanym w 2010 r. dla Bawarii okupacja w ogóle się nie pojawia. Narracja dotycząca la 1939-1945 ogranicza się do Holokaustu. Jedynie rozdział pt. „Pozostałe ofiary nazistowskiego rasizmu" zdaje się sugerować, że autorzy uwzględnili m.in. polską ludność cywilną pod okupacją niemiecką. Jednak lektura tego dwustronicowego tekstu rozczarowuje. Na początku bowiem zostały jedynie wymienienie grupy, które doświadczyły ideologicznego wykluczenia, w następującej kolejności: „homoseksualiści, aspołeczni, kryminaliści, nieuleczalnie chorzy, Sinti i Romowie”.

Po raz kolejny okazuje się, że historia pozostaje w służbie obowiązującej ideologii. Ofiarą jest prawda...

Artykuł Oto czego uczniowie w Niemczech dowiedzą się o historii II wojny światowej. Możecie się zdziwić, jak zostało potraktowane cierpienie milionów Polaków pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/oto-czego-uczniowie-niemczech-dowiedza-sie-o-historii-ii-wojny-swiatowej-mozecie-sie-zdziwic-zostalo-potraktowane-cierpienie-milionow-polakow/feed/ 2
Polityka historyczna Niemiec w pigułce. Ten filmik rozbawił internautów do łez [WIDEO] https://niezlomni.com/polityka-historyczna-niemiec-pigulce-filmik-rozbawil-internautow-lez-wideo/ https://niezlomni.com/polityka-historyczna-niemiec-pigulce-filmik-rozbawil-internautow-lez-wideo/#respond Mon, 02 Oct 2017 10:18:29 +0000 http://niezlomni.com/?p=43690

Jak wygląda polityka historyczna Niemiec? Zamiast o popełniających zbrodnie Niemcach słyszymy o nazistach, a ostatnio polityk Alterantywy dla Niemiec (AfD) Alexander Gauland powiedział wręcz, że Niemcy mogą być dumni z żołnierzy Wehrmachtu.

Mimo kilku niezwykle pozytywnych gestów (m.in. zachowanie ambasady niemieckiej podczas obchodów rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego), Niemcy konsekwentnie prowadzą własną politykę historyczną. Jej efekty? W przejaskrawiony sposób pokazuje je poniższy filmik, który zdobył ogromną popularność w internecie:

Artykuł Polityka historyczna Niemiec w pigułce. Ten filmik rozbawił internautów do łez [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/polityka-historyczna-niemiec-pigulce-filmik-rozbawil-internautow-lez-wideo/feed/ 0
Tak fałszują polską historię za granicą – i wcale nie chodzi tylko o ,,polskie obozy”. W samych USA uczy się o tym 14 mln studentów [WIDEO] https://niezlomni.com/falszuja-polska-historie-granica-wcale-chodzi-o-polskie-obozy-usa-uczy-sie-o-tym-14-mln-studentow-wideo/ https://niezlomni.com/falszuja-polska-historie-granica-wcale-chodzi-o-polskie-obozy-usa-uczy-sie-o-tym-14-mln-studentow-wideo/#respond Wed, 14 Jun 2017 13:07:22 +0000 http://niezlomni.com/?p=40087

Wiecie, że ,,polskie obozy śmierci" nie są jedynymi przekłamaniami obecnymi w anglojęzycznych podręcznikach do historii? Tych nieścisłości jest znacznie więcej! - informuje Fundacja Rozgrzewamy polskie serca i prezentuje zbiór najbardziej powszechnych wypaczeń polskiej historii za granicą.

Pewnie nie wiedzieliście, że od 11 lat odbywają się w Polsce spotkania naukowców z najbardziej prestiżowych uniwersytetów na Zachodzie. Ich celem jest odkłamanie polskiej historii. Uczeni omówili już treści w 70 podręcznikach. Te publikacje, w samych tylko Stanach Zjednoczonych, trafiają aż do 14 milionów studentów!

Artykuł Tak fałszują polską historię za granicą – i wcale nie chodzi tylko o ,,polskie obozy”. W samych USA uczy się o tym 14 mln studentów [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/falszuja-polska-historie-granica-wcale-chodzi-o-polskie-obozy-usa-uczy-sie-o-tym-14-mln-studentow-wideo/feed/ 0
Jak świadomie fałszują historię. Dziennikarz podaje idealny argument obnażający kłamstwo o pomyłkowym używaniu terminu ,,polskie obozy zagłady” https://niezlomni.com/swiadomie-falszuja-historie-dziennikarz-podaje-idealny-argument-obnazajacy-klamstwo-o-pomylkowym-uzywaniu-terminu-polskie-obozy-zaglady/ https://niezlomni.com/swiadomie-falszuja-historie-dziennikarz-podaje-idealny-argument-obnazajacy-klamstwo-o-pomylkowym-uzywaniu-terminu-polskie-obozy-zaglady/#respond Fri, 02 Jun 2017 11:37:50 +0000 http://niezlomni.com/?p=39419

Autorzy określeń „polskie obozy koncentracyjne“ lub „polskie obozy zagłady“ zazwyczaj wskazują na ich położenie geograficzne jako dowód na to, że to termin w pełni poprawny. Jak jest naprawdę?

Jeżeli te tłumaczenia byłyby jednak prawdziwe, to obozy koncentracyjne Mauthausen i Gusen powinny być nazywane „austriackimi obozami koncentracyjnymi“, ponieważ leżą na terenie Austrii

- pisze Grzegorz Górny na łamach portalu wPolityce.

Analogicznie obóz w Terezinie powinien być nazywany konsekwentnie „czeskim obozem koncentracyjnym“, gdyż znajduje się na terytorium Czech

- dodaje.

Jak zauważa dziennikarz, próżno takich określeń szukać w mediach. Zamiast tego czytamy o ,,nazistowskich obozach koncentracyjnych" na terenie Austrii i Czech. Jednak w przypadku Polski autorzy nagle zmieniają optykę i dodają słowo ,,polskie".

Nie trzeba oczywiście wspominać, że Niemcy z tej historii jakoś dziwnie wyparowują

- podsumowuje.

źródło: wPolityce

Artykuł Jak świadomie fałszują historię. Dziennikarz podaje idealny argument obnażający kłamstwo o pomyłkowym używaniu terminu ,,polskie obozy zagłady” pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/swiadomie-falszuja-historie-dziennikarz-podaje-idealny-argument-obnazajacy-klamstwo-o-pomylkowym-uzywaniu-terminu-polskie-obozy-zaglady/feed/ 0
Młodzież miażdży poprawność polityczną w Sejmie. Wystarczy spojrzeć na minę posłów PO… [WIDEO] https://niezlomni.com/mlodziez-miazdzy-poprawnosc-polityczna-sejmie-wystarczy-spojrzec-mine-poslow-wideo/ https://niezlomni.com/mlodziez-miazdzy-poprawnosc-polityczna-sejmie-wystarczy-spojrzec-mine-poslow-wideo/#respond Thu, 01 Jun 2017 12:24:26 +0000 http://niezlomni.com/?p=39372

Zgodnie z najnowszymi badaniami CBOS większość młodych Polaków identyfikuje się z prawicą. Widać to było podczas obraz Sejmu Dzieci i Młodzieży....

Erwin Rabarijoely podbił serca internautów, nie przejmując się poprawnością polityczną:

Młodzież pamiętała o historii:

Platforma miała tego dnia wyjątkowo pod górkę:

Dostało się też ,,lewicowej hołocie" z Brukseli:

źródło: PikusPOL / Twitter

Artykuł Młodzież miażdży poprawność polityczną w Sejmie. Wystarczy spojrzeć na minę posłów PO… [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/mlodziez-miazdzy-poprawnosc-polityczna-sejmie-wystarczy-spojrzec-mine-poslow-wideo/feed/ 0
Porażająca historia dwóch Polek studiujących za granicą. Nie pogodziły się ze szkalowaniem Polski – zostały wydalone z uczelni. ,,Polaków można bezkarnie obrażać, nazywać faszystami…” https://niezlomni.com/porazajaca-historia-dwoch-polek-studiujacych-granica-pogodzily-sie-ze-szkalowaniem-polski-zostaly-wydalone-uczelni-polakow-mozna-bezkarnie-obrazac-nazywac-faszystami/ https://niezlomni.com/porazajaca-historia-dwoch-polek-studiujacych-granica-pogodzily-sie-ze-szkalowaniem-polski-zostaly-wydalone-uczelni-polakow-mozna-bezkarnie-obrazac-nazywac-faszystami/#comments Tue, 30 May 2017 14:15:41 +0000 http://niezlomni.com/?p=39292

- Poniżej bardzo smutny i porażający w swej wymowie list dwóch polskich studentek z Hiszpanii. Dobra zmiana? Ambasada ma OBOWIĄZEK pomagać! Ale nic z tego - napisał na swoim profilu Leszek Żebrowski, zamieszczając wymowny list.

Na zajęciach czytaliśmy wspomnienia z frontu biednego żołnierza niemieckiego, przemoczonego w okopach i błocie, tęskniącego za domem (wzruszające!) natomiast nigdy nie czytaliśmy wspomnień ofiar germanizacji i okupacji niemieckiej. Profesor nazwała żołnierzy niemieckich „bohaterami wojennymi”, co jest absurdem"

- piszą Polki. Oto cały list:

Studiujemy na prywatnym uniwersytecie katolickim Comillas w Madrycie (wymiana studenckaz angielskiej uczelni- Uniwersytet Westminster - rok akademicki 2016/2017). Jesteśmy jedynymi Polkami wśród studentów zagranicznych.

Uniwersytet Comillas ewidentnie prowadzi proniemiecką politykę historyczną (zwłaszcza, że Niemcy, oprócz Amerykanów i Kanadyjczyków, stanowią największą liczbę zagranicznych studentów). Część kadry uniwersyteckiej wydziału Stosunki Międzynarodowe ma pochodzenie niemieckie lub edukację akademicką niemiecką, austriacką czy szwajcarską (to daje dużo do myślenia).

Podczas wykładów kilku profesorów, usłyszałyśmy w przekazach historycznych wiele nieścisłości - a raczej celowych niedopowiedzeń i zakłamań historycznych.

W grudniu 2016 napisałyśmy e-mail do jednej z profesor Heike Pintor Clary Pirzkall (z przedmiotu: Stosunki międzynarodowe z hiszpańskiej perspektywy) z prośbą o korektę wypowiedzi. Podczas wykładów słyszałyśmy wiele nieścisłości, ale największe oburzenie wywołała w nas wypowiedź, że Niemcy i Francja były najbardziej zniszczonymi krajami w czasie II wojny światowej, co jest bardzo obraźliwe i lekceważące dla prawdziwych ofiar wojny – np. Polaków (celowy brak historycznej uczciwości i dokładności, aby współczuć Niemcom i wybielić ich winy)

Pani Heike Pintor odpisała nam, że będzie miała to na uwadze podczas przyszłych wykładów. Niestety nie skorygowała swojej wypowiedzi publicznie na późniejszych wykładach. Dodatkowo w swojej odpowiedzi pani Heike Pintor napisała, że podczas wykładów skupiamy się na ewolucji idei Europy, w której Polska niestety nie była zaangażowana. To zdanie wyraźnie odzwierciedla inny problem. Pani Pintor często używała wyrażenia "Europa" w odniesieniu do "Unii Europejskiej", pomimo faktu, że te dwa terminy nie są synonimem. Według sposobu myślenia pani Heike Pintor - Europejczycy to obywatele tych krajów, które należą do organizacji UE. Profesor Heike Pintor pomija celowo kraje spoza UE i ich obywateli, którzy historycznie, geograficznie i kulturowo należą do Europy.

Jest to pogardliwe, gdyż każdy kraj europejski odegrał i odgrywa swoją rolę w Europie, a takie stwierdzenie jest bardzo lekceważące.Przede wszystkim rola Polski w Europie była i jest ogromna. Byłyśmy zaskoczone tym, że pani profesor nie widzi różnicy między Europą a Unią Europejską. Ponowiłyśmy prośbę o korektę wypowiedzi, niestety to nie nastąpiło.
Napisałyśmy do pani prodziekan wydziału Stosunków Międzynarodowych pani Marí Pilar Martínez z prośbą o reakcję, po czym w lutym 2017 miałyśmy rozmowę, z profesorem José ManuelSaenz Rotko, który miał rzekomo rozmawiać z nami o historii. Przekonywał nas, że w kontekście planu Marshalla pani Heike miała rację – co jest absurdem-robienie z kata, najeźdźcy i okupanta największej ofiary. Profesor Rotko w istocie miał nas przede wszystkim zastraszyć, abyśmy dla ‘naszego dobra’ nie odzywały się, nie korygowały profesorów – dał nam do zrozumienia, że jesteśmy aroganckie, monopolizujemy lekcje (z naszą wizją historii), dodając złośliwe komentarze po co jesteśmy w Madrycie i na uniwersytecie, skoro wszystko wiemy itp.

Profesor Rotko nie skoncentrował się na błędach merytorycznych pani profesor Pintor, wspomnianych przez nas w pisemnej skardze, a wyłącznie na formie naszej skargi (poinformował nas, że forma pisemnej skargi jest niedopuszczalna na tym uniwersytecie - problemy rozwiązuje sięwyłącznie ustnie). Wiadomo- forma pisemna jest zawsze niewygodna, gdyż wszystkie wypowiedzi ustne można podważyć. Na wielokrotne prośby z naszej strony by wypowiedział się, czy popiera wypowiedzi profesor Heike Clara Pintor Pirzkall od razu tok rozmowy kierował na formę skargi. Także nie odpowiedział na nasze pytania dotyczące historii.

Wtedy po raz pierwszy skontaktowałyśmy się z ambasadą prosząc o wsparcie. Spotkałyśmy się z panem Piotrem Dolatą (I Radcą, Kierownikiem Wydziału Polityczno-Ekonomicznego) i panią Moniką Domańską -Szymczak (Radcą - Kierownikiem Referatu ds. Ekonomicznych, Rzecznikiem Prasowym). Pan Piotr poprosił o e-mail i numer kontaktowy do uniwersytetu, profesora Rotko (co dostarczyłyśmy) i obiecał pomoc (także wspominał o podobnej sytuacji, kiedy uniwersytet Comillas miał studentów z Litwy, uniwersytet litewski zerwał współpracę z Comillas).Niestety nie było żadnego obiecanego działania, natomiast pani Monika przysłała krótkiego maila, informując nas, że ambasada wyśle przyjaciela ambasady- księdza Marka Radkiewicza (zarazem wykładowcę teologii na Uniwersytecie Comillas), aby pomógł wyjaśnić zaistniałą sytuację.

Otrzymawszy e-mail, byłyśmy zszokowane, że ambasada posługuje się księdzem zamiast pracownikiem ambasady z wydziału politycznego w celu wyjaśnienia poważnej sprawy. Ponowiłyśmy prośby o konkretne i stanowcze działania –niestety bez rezultatu.

W międzyczasie inna profesor Almudena González del Valle Brenana zajęciach z przedmiotu: Historia Europy XX wieku także roztaczała niemiecką wizję historii. Nie wspomniała w ogóle o rozbiorach Polski - według niej Polska jest jedynie buforowym krajem, nie wspomniała o tragedii Polaków pod zaborami (zachwycała się polityką Bismarcka uwypuklając reformy socjalne), czy zignorowała nasze uwagi, że Niemcy dokonywali czystek etnicznych na Polakach. Tłumaczyła konieczność pierwszej wojny światowej z potrzeby szukania nowych ziem do zamieszkania (wyż demograficzny ) i rozszerzenia terytorium przez Niemcy –wojna według niej była czymś naturalnym i jedynym wyjściem.Winiła za pierwszą wojnę światową Serbów – nazwała ich terrorystami – broniłyśmy Serbów uwypuklając, że Gavrilo Princip chciał swym czynem zwrócić uwagę na okupację Bałkanów przez Austrię i wezwać do walki o wolność i niepodległość. Nazwałyśmy Niemcy barbarzyńcami, bo wywołali wojnę, co się pani profesor nie spodobało.

Almudena González uważała, że ofiarami pierwszej wojny światowej są Niemcy, niesprawiedliwie potraktowani przez traktat wersalski odnośnie odszkodowań i odnośnie utraty ziem, co przyczyniło się do drugiej wojny światowej. Powiedziałyśmy, że ziemie „utracone” przez Niemców, były ukradzione wcześniej innym krajom (np. Polakom, Francuzom), co też sie pani profesor nie spodobało.Potwierdziłyśmy, że ziemie te powróciły do prawowitych właścicieli.

Ten ciągły podziw dla Niemiec i ciągłe współczucie i litowanie się nad biednymi Niemcami spowodowało, że jedna ze studentek stwierdziła, że Niemcy byli przyzwyczajeni do wysokiego standardu życia (Imperium niemieckie było dobre i dobrze zarządzane - rozwój przemysłu itp.) i ten komfort Niemcom został odebrany przez niesprawiedliwy traktat wersalski, co przyczyniło się do drugiej wojny światowej. Odezwałyśmy się, że jeśli ktoś chce podtrzymać swój wysoki standard życia to powinien zacząć pracować uczciwie a nie planować wojny, mordy i kradzieże, żeby uzyskać to, czego pragnie.

Na zajęciach czytaliśmy wspomnienia z frontu biednego żołnierza niemieckiego, przemoczonego w okopach i błocie, tęskniącego za domem (wzruszające!) natomiast nigdy nie czytaliśmy wspomnień ofiar germanizacji i okupacji niemieckiej.

Profesor nazwała żołnierzy niemieckich „bohaterami wojennymi”, co jest absurdem.

Uznała też, że przyczyną wojen byl nacjonalizm (nacjonalizm jest zły - powtarzała wielokrotnie), z czym nie zgodziłyśmy się, ponieważ był to nazizm i szowinizm.
Podkreślała, że wojna (co dla niej oznacza wyłącznie holokaust Żydów) przyszła ze wschodu z pogromami Żydów - tym samym umniejszając zasługi niemieckie w holokauście żydowskim jak i w wywołaniu kolejnej wojny światowej.

Pani profesor także uznała Niemcy za ofiary drugiej wojny światowej (bombardowań – Berlin, Drezno, itp.) - reasumując, wszystko wskazuje na historyczną proniemiecką/i prożydowską wizję wydarzeń w Europie....

Najbardziej oburzyła nas jednak prezentacja o powstaniu totalitaryzmu w Europie. Profesor Almudena González usytuowała Polskę i rządy sanacji wśród faszystowskich Niemiec, Włoch, Austrii czy Hiszpanii! (Nie wspomniała nic o komunizmie jako systemie totalitarnym, co jest skandaliczne!)

Sądzimy, iż był to celowy zabieg umniejszenia win Niemców według retoryki występującej w zachodnich krajach: wszyscy byli nazistami (ot, taki był wtedy trend społeczny).
Zwróciłyśmy dwukrotnie i dobitnie uwagę podkreslając, że Polska nigdy nie była krajem faszystowskim i nie zgodziłyśmy sie na umieszczenie jej obok Niemców - morderców Polaków.
Pani Almudena González del Valle Brena oburzyła się naszym zachowaniem, bo przerwałyśmy jej wykład i nie zgodziłyśmy się z jej wizją historyczną. Jedna ze studentek stwierdziła, że jak nam się nie podoba wykład to mamy wyjść. (przypuszczamy, że to Niemka lub Amerykanka) – cóż, prawda jest zawsze niewygodna i wyrażanie odmiennych opinii nigdy się nie podoba. Po zajęciach podeszłyśmy do profesor Almudeny González z zapytaniem o sprostowanie wykładu i z naszymi argumentami. Niestety powiedziała, że Polska była faszystowska, bo były w Polsce pogromy i obozy (o co się bardzo oburzyłyśmy i wyszłyśmy).

Pani Almudena napisała skargę na nas, aby wszczęto przeciwko nam procedurę dyscyplinarną, natomiast my napisałyśmy nasze oświadczenie z przebiegu wydarzeń i wyraziłyśmy niezadowolenie z powodu celowego fałszowania historii.

Oto jej wersja zdarzeń i tłumaczenie fragmentów poniżej:

"W klasie dzisiaj, 27 lutego 2017 roku o europejskiej historii 20 wieku, miałam nieprzyjemny i bolesny spór z Katarzyną i Magdaleną Wieszczek - studentkami.

Problemem/tematem poruszanym był faszyzm w latach międzywojennych w Europie. Wyjaśniając powstanie faszyzmu we Włoszech i Niemczech, wyjaśniłam, że faszystowskie ruchy w tych latach proponowały atrakcyjną ideologię w wielu krajach europejskich, nie tylko we Włoszech i Niemczech. Konkretnie, zwróciłem się do mojego slajdu prezentacji (załączam poniżej). Ten slajd ukazuje większości innych krajów, gdzie wystąpiły ruchy faszystowskie (Węgry, Bułgaria ...)

W tym momencie uczniowie (Magdalena i Katarzyna Wieszczek) skomentowały, że w Polsce nie było faszyzmu a ja mówię, że to państwo faszystowskie (..) (Polska jest na liście!)

Gdy lekcja się skończyła, studentki podeszły i zaczęły podawać informacje ze swojego punktu widzenia. Słuchałam i powiedziałem, że nie mówię w jakikolwiek sposób, że Polska była państwem faszystowskim ale, że były ruchy faszystowskie (...)„

Reasumując: Po pierwsze prezentacja jest o powstaniu totalitaryzmów w Europie (tytuł i treść prezentacji), po drugie Polska jest umieszczona wśród faszystów, po trzecie sanacja była rządem polskim (nie mieliśmy rządu faszystowskiego!) a nie ruchem politycznym i sanacja w ogóle nie była faszystowska, więc to jest stek bzdur.

Zwróciłyśmy się ponownie do ambasady z prośbą o konkretną i stanowczą reakcję. Pani Ambasador zadzwoniła do pani prodziekan (od wymiany studentów) Marí Pilar Martínez, ale ostatecznie pani ambasador zgodziła się na wielorakość interpretacji faktów historycznych w imieniu tzw.wolności katedry (wielorakości interpretacji), tym samym pani Ambasador pomogła uniwersytetowi zatuszować całą sprawę, ewidentnie nam nie pomagając.

Obie panie (pani ambasador i pani prodziekan) powołały sie na artykuł konstytucji hiszpańskiej 20.1.c., który uznaje i chroni prawo do wolności katedry jako formy prawa do wolności wyrażania myśli - wyrażania wolności ideologicznej oraz prawa do swobodnego rozpowszechniania myśli i opinii przez nauczycieli w wykonywaniu swoich funkcji zawodowych.

Rozumiemy wolność wyrażania myśli, ale nie zgadzamy się na fałszowanie historii i zniesławianie naszego kraju. Tolerancja także wersji historycznych chyba ma swoje granice!
Szacunek Polsce i Polakom się należy! To prawo hiszpańskie jest wygodne dla faszystów niemieckich czy hiszpańskich w wybielaniu swoich win i szkalowaniu Polaków i promowaniu nowej proniemieckiej historii.

Jest w Polsce prawo chroniące Polaków przed szkalowaniem, ale nikomu z władz polskich (ambasad) nie chce się z niego korzystać, by walczyć o dobre imię Polski (najważniejsze jest stanowisko i pieniądze!). Także jest demokracja i wolność słowa (ale tylko dopóki wszystko jest zgodne z retoryką niemiecką!)

W imię „poprawności politycznej”, dobrych stosunków, pani ambasador wolała poświęcić dobre imię Polski, Polaków, dobro nas - studentek, pozwoliła na bezkarne i bezczelne fałszowanie historii. Ustalono (pani prodziekan Uniwersytetu Comillas, pani ambasador RP a także reprezentanci Uniwersytetu Westminster) wspólną wersję zdarzeń, że wykład był o systemach autorytarnych, co nie jest prawdą (tytuł, treść wykładów, ani list ze skargą pani Almudeny (jak wyżej w cytacie), na to ewidentnie nie wskazują).

Podczas ponownego spotkania - tym razem z panią prodziekan wydziału Aną García-Mina, profesor historyk Emilio Sáenz-Francés San Baldomero sugerował, że o wszystkim mamy zapomnieć, wszystko zacząć od nowa, mamy uważać na swoje zachowanie - tzn. nie odzywać się, na koniec szyderczo dodając, że Polska była krajem faszystowskim! Wyszłyśmy natychmiast ze spotkania. Napisałyśmy maila do profesora Emilio Sáenz (20-go marca 2017) , aby wyjaśnił dlaczego użył takiego terminu wobec Polski, niestety nie było żadnej reakcji z jego strony (nigdy nie podał jakichkolwiek argumentów historycznych).

Podobnie ze strony uniwersytetu nie było obiecanego wcześniej (podczas rozmowy) raportu historyków z analizą naszych listów i wypowiedzi profesorów! Brak odpowiedzi na maile, świadczy o ignorancji, arogancji, braku wiedzy i o braku szacunku. Pani prodziekan wydziału Ana García-Mina także stwierdziła, że nie zależy jej na dwóch Polkach na uniwersytecie.
Nasz list do profesora historyka Emilio Sáenz-Francés San Baldomero poniżej:

Piszemy ten e-mail, ponieważ byłyśmy urażone przez Pana oświadczenie i zachowanie, które słyszałyśmy we wtorek - 14 marca 2017 podczas spotkania.

Zdajemy sobie sprawę z potrzeby obrony wizerunku Uniwersytetu Comillas i kolegów z uczelni, jednak istnieją pewne granice.

Z jednej strony powiedział Pan, że nie było celowego zamiaru ze strony uczelni i profesorów obrazić nas czy naród polski, z drugiej strony, Pan stwierdził celowo, że Polska była państwem faszystowskim, co jest poważna obrazą i dlatego wyszłyśmy ze spotkania!

Podczas rozmowy Pan nie podał żadnych historycznych kontrargumentów do naszych argumentów z poprzednich e-maili (gdzie przedstawiłyśmy wiele argumentów, nie tylko dotyczących jednego slajdu prezentacji).

Pana oświadczenie, że Polska była państwem faszystowskim ukazuje niestety brak wiedzy na ten temat, brak szacunku, arogancję.
Polska nigdy nie była faszystowska - to jest jasne jak ABC.

Byłyśmy na spotkaniu z Panem nie w celu obrony naszego kraju, ale w obronie prawdy historycznej, co jest ważne i kluczowe.
Jeśli Pan się odważył oświadczyć, że Polska była państwem faszystowskim, prosimy o podanie argumentów i bibliografii.
Będziemy wdzięczne, jeśli Pan prześle obiecany raport z analizy historycznej odnośnie wszystkich spornych kwestii zawartych w mailach.
Nie przyszłyśmy na uniwersytet (za edukację płacimy!), by nas obrażano w jakikolwiek sposób przez fałszywe oświadczenia.

Z poważaniem,
Magdalena Wieszczek & Katarzyna Wieszczek

Oczywiście, gdyby ambasada odpowiednio zareagowała już wcześniej i potępiła szkalowanie, zniesławianie Polski, takiej sytuacji by nie było. Nikt nie śmiałby szydzić z Polski, ani ją znieważać. A my mogłybyśmy komfortowo uczestniczyć w wykładach bedąc dumnymi z pochodzenia polskiego.

Przyjeżdżając na uniwersytet w 2016 roku, powinniśmy uniknąć takich sytuacji, że słyszymy o faszystowskiej Polsce, polskich pogromach i obozach i o bohaterach wojennych Niemcach i największych ofiarach wojen - Niemcach. Obowiązkiem ambasady było przez lata sprostować wiele nieścisłości historycznych spowodowanych Jałtą i propagandą antypolską i zadbać o dobre imię Polski. Obowiązkiem pani ambasador było nam pomóc i zadbać o nasz komfort na zajęciach, co się nie stało. Poza tym nie po to zapłaciliśmy za studia, aby słuchać oszczerstw o Polsce i Polakach, czy bajek o dobrych Niemcach i nie po to by czuć się źle.

Szokuje nas obrót sprawy, uległość ambasady wobec fałszowania historii i szkalowania Polaków, ignorancja oraz arogancja w stosunku do nas. Niestety, tak jak przypuszczałyśmy ambasada spełnia jedynie funkcje dekoracyjne i nie reprezentuje interesów Polski i Polaków, ogranicza się jedynie do piastowania dobrze płatnych stanowisk za pieniądze polskich podatników.

Wstyd i hańba dla rządu Polski, MSZ, ambasadorów, którzy rzekomo reprezentują interesy Polski, a tak naprawdę nie dbają o prawdę historyczną i dobre imię Polski, wręcz dają przyzwolenie na szkalowanie Polski i traktowanie jej jak popychadła narodów!

Przede wszystkim brak przyznania Polakom statusu ofiary totalitaryzmów – planowanego i systematycznego ludobójstwa na ludności polskiej przez Niemców, Rosjan, brak żądań odszkodowań wojennych od okupantów Polski i morderców Polaków, brak żądań odzyskania skradzionego mienia (dzieł sztuki!), powoduje bezkarność, zwłaszcza Niemców i dlatego takie wykłady na uniwersytetach pewnie są normą.

My chciałyśmy tylko przeprosin (słowo nieobecne w języku krajów zachodnich), usunięcia z prezentacji Polski umiejscowionej obok faszystów Niemców, co okazało się bardzo trudnym zadaniem do wykonania dla ambasady! Ambasada obiecała także zorganizować wykład o Polsce, którego jednak nie będzie!?

Po tych wszystkich wydarzeniach stwierdziłyśmy, że nie jesteśmy w stanie uczęszczać na zajęcia w instytucji, w której szkalowanie Polaków jest w porządku i normą. Nie pozwala nam na to honor i pamięć o naszych bliskich, jak również obecnie nasze samopoczucie (wyczerpanie psychiczne), gdzie to my byłyśmy atakowane, ‘przesłuchiwane’, bo broniłyśmy Polski a nie profesorowie, którzy wykładają proniemiecką historię.

Jesteśmy na zwolnieniu lekarskim od 27 marca 2017, nie przystąpiłyśmy do egzaminów.

Tymczasem 23-go marca 2017 dostałyśmy maila od Uniwersytetu Westminster, który sugerował, że mamy problemy behawioralne (no tak - mówimy prawdę), zakłócamy zajęcia, podważamy słowa profesorów. Doradzano nam przygotowywanie się do egzaminów i siedzenie cicho. Chcemy zaznaczyć, że nigdy nie miałyśmy problemów z nauką (sobresaliente/ bardzo dobry - wybitny i notable/ dobry - oceny z pierwszego semestru).

Natomiast Uniwersytet Comillas, 31 marca 2017 wysłał nam następującego maila, że nie mamy szacunku do profesorów i kolegów (zdecydowanie mamy inne zdanie, które zaczęłyśmy wyrażać, zawsze zgłaszając się), że używamy wypowiedzi agresywnych, obraźliwych, oszczerczych! Te cechy ponoć wykazał ostatni e-mail do profesora Emilio Sáenza i z tego powodu dyscyplinarnie wydalono nas z uczelni (na 3 miesiące, czyli do końca kursu). Wniosek nasuwa się sam, że Polaków można bezkarnie obrażać, nazywać faszystami, a jak protestują, to trzeba ich w jakiś sposób ukarać/uciszyć/ zlikwidować.

Cenną uwagą jest to, że dostarczyłyśmy zwolnienie lekarskie zanim nas wydalono z uczelni (według prawa nie wolno zwalniać osób na zwolnieniu lekarskim). Obecnie nie wiemy nawet jaki jest nasz status? Nie wiemy co mamy robić dalej? Przede wszystkim ambasada nas zawiodła.

Prosimy o działanie w naszej sprawie i jeśli Państwo mają jakiekolwiek pytania np. odnośnie kontaktu do konkretnych osób z Uniwersytetu Comillas, prosimy o kontakt. Byłybyśmy wdzięczne za wyrażenie zaniepokojenia edukacją (e-mail/ list) w Uniwersytecie Comillas i sposobem potraktowania nas. Mamy nadzieję, że jest prawo, które pozwoli podważyć ustawę o tzw. wolności katedry, która pozwala na bezkarne głoszenie proniemieckiej historii kłamliwych treści i na obrażanie Polaków.

Dziękujemy za wszelką pomoc.
Z poważaniem:
Katarzyna Wieszczek i Magdalena Wieszczek

Tel. kontaktowy 0048 694242149

Artykuł Porażająca historia dwóch Polek studiujących za granicą. Nie pogodziły się ze szkalowaniem Polski – zostały wydalone z uczelni. ,,Polaków można bezkarnie obrażać, nazywać faszystami…” pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/porazajaca-historia-dwoch-polek-studiujacych-granica-pogodzily-sie-ze-szkalowaniem-polski-zostaly-wydalone-uczelni-polakow-mozna-bezkarnie-obrazac-nazywac-faszystami/feed/ 1
Przygotowujący się do matury z historii polski uczeń w Niemczech przypadkowo odkrył, jak Niemcy fałszują historię. Szykuje się duży skandal https://niezlomni.com/przygotowujacy-sie-matury-historii-polski-uczen-niemczech-przypadkowo-odkryl-niemcy-falszuja-historie-szykuje-sie-duzy-skandal/ https://niezlomni.com/przygotowujacy-sie-matury-historii-polski-uczen-niemczech-przypadkowo-odkryl-niemcy-falszuja-historie-szykuje-sie-duzy-skandal/#respond Thu, 18 May 2017 06:56:48 +0000 http://niezlomni.com/?p=38631

Syn Polaka przygotowywał się do matury w Niemczech. Uczył się do historii z niemieckiego podręcznika. Przypadkowo natknął się na sformułowanie ,,polskie obozy". ,,Syn ma maturę. Historia. Przygotowuje się. Będzie ok. Właśnie zwrócił uwagę na polskie obozy. Tak uczą w Niemczech. TERAZ. Oficjalna książka - napisał jeden z użytkowników Twittera. To kolejny przykład zakłamywania historii. Wyjątkowo perfidny, bo pochodzący z dopuszczonego do szkół podręcznika.

Na informację natychmiast zareagował Maciej Świrski z Reduty Dobrego Imienia.

Proszę o skan karty tytułowej i strony redakcyjnej razem ze skanem z Polnische Lager

- napisał pod tweetem. Po otrzymaniu materiałów dopisał: Działamy.

Zapowiada się ciekawa sytuacja, ponieważ możemy spodziewać się, że polska organizacja zażąda wycofania podręcznika ze szkół. Jak zareagują Niemcy? Na razie mamy oświadczenie z ambasady:

Historycy nie mają wątpliwości: takie sytuacje to nie kolejna pomyłka, tylko efekt wykalkulowanej strategii. Leszek Pietrzak pisał:

Tak naprawdę historia „polskich obozów” zaczęła się w Niemczech już pod koniec lat 50. Niemcy były wówczas zmuszone zrobić wszystko, aby poprawić swój wizerunek na arenie międzynarodowej. Stawką było nie tylko dobre imię nowego państwa, ale także pieniądze, jakie mogło ono zarabiać. Po wojnie w krajach, które przeżyły niemiecką okupację, nikt nie chciał kupować ich towarów. Konsumenci nie chcieli przykładać ręki do odbudowy Niemiec i ich przemysłu. Szef zachodnioniemieckiej służby wywiadowczej gen. Reihard Gehlen i jego ludzie długo się zastanawiali, jakie działania propagandowe podjąć, aby temu zaradzić

Więcej tutaj:

http://niezlomni.com/jak-niemiecki-wywiad-zlozony-tez-z-bylych-nazistow-upowszechnil-polskie-obozy-koncentracyjne-dzieki-temu-65-proc-niemcow-uwaza-ze-ich-kraj-nie-jest-winny-zbrodniom/

Ci, którzy uważają, że sformułowanie ,,polskie obozy" jest dopuszczalne, powinni zapoznać się z tą mapą. Oświęcim znajdował się na terenie III Rzeszy:

http://niezlomni.com/8-pazdziernika-1939-oswiecim-zostal-wcielony-iii-rzeszy-klamstwo-o-geograficznym-polozeniu-auschwitz-polsce-da-sie-latwo-obalic/

Artykuł Przygotowujący się do matury z historii polski uczeń w Niemczech przypadkowo odkrył, jak Niemcy fałszują historię. Szykuje się duży skandal pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/przygotowujacy-sie-matury-historii-polski-uczen-niemczech-przypadkowo-odkryl-niemcy-falszuja-historie-szykuje-sie-duzy-skandal/feed/ 0
O tym, jak Orzeł stracił krzyż z korony w 1927 r., a „Mazurek Dąbrowskiego” został hymnem dzięki fortelowi https://niezlomni.com/o-tym-jak-orzel-stracil-krzyz-z-korony-w-1927-r-a-mazurek-dabrowskiego-zostal-hymnem-dzieki-fortelowi/ https://niezlomni.com/o-tym-jak-orzel-stracil-krzyz-z-korony-w-1927-r-a-mazurek-dabrowskiego-zostal-hymnem-dzieki-fortelowi/#comments Sun, 29 Dec 2013 20:34:49 +0000 http://niezlomni.com/?p=5048

Orzeł_Biały_1927Jak można logicznie wywodzić sprawiedliwość społeczna musi różnić się od zwyczajnej sprawiedliwości, dlatego też per analogiam polityka historyczna to nie to samo co przedstawianie historycznych faktów, w rzeczywistości okazuje się nawet, że owej polityce historycznej z historycznymi faktami może być nie po drodze.

Zaskakująco często polityka historyczna w krajowym wydaniu polega na takim przedstawianiu historycznych wydarzeń, aby stanowiło to uzasadnienie dla bieżących zamierzeń politycznych, także dlatego aby owe działania w jakiś sposób usprawiedliwić a nawet legitymizować. Ale takie rozumienie polityki historycznej zaczyna sprawiać, że coraz częściej zamiast przedstawiać fakty, zaczynamy o tych faktach opowiadać, tworzyć rodzaj historycznej hagady będącej kompilacją wybranych faktów, komentarzy do tych faktów i praktycznych konsekwencji takich ustaleń.

Często możemy usłyszeć wzdychania niektórych do czasów Gierka lub Jaruzelskiego, kiedy to może i nie wszystko było jak należy ale ludzie mieli pracę, była większa pewność jutra itp. itd. Z kolei ci, którzy dostrzegają absurd takich tęsknot sami wzdychają np. do wyidealizowanej II Rzeczpospolitej - nagromadzenie takich infantylnych komentarzy występuje zwykle z okazji takich rocznicowych świąt jak 11 Listopada- przeciwstawiając ówczesne porządki, także polityczne tym panującym obecnie.

[quote]Tymczasem gdyby rzeczywiście było tak pięknie to z jakich powodów różni wybitni Polacy w tym m.in. prymas Hlond czy ks. kard. Sapieha mieliby w okresie międzywojennym wypowiadać określone sądy, które dzisiaj tak oględnie są przypominane. Z jakich powodów miałoby dojść do wielkiego strajku chłopskiego w sierpniu 1937 r., o którym dzisiaj także tak niechętnie się przypomina chociaż strajkowało wtedy kilka milionów chłopów, zginęło kilkadziesiąt osób a kilka tysięcy aresztowano. Z jakich wreszcie powodów tacy zasłużeni dla polskości i obrony niepodległości politycy jak np. Wincenty Witos czy Wojciech Korfanty musieliby uciekać za granicę na -jak to sam określił Witos w tytule jednej z części swoich wspomnień - tułaczkę.[/quote]

[caption id="attachment_5052" align="alignleft" width="250"]Stosowane od 1944, zalegalizowane w 1952 Godło PRL, obowiązywało do 21 lutego 1990 Stosowane od 1944, zalegalizowane w 1952 Godło PRL, obowiązywało do 21 lutego 1990[/caption]

Z okazji Święta Niepodległość chciałbym zwrócić uwagę na sposób wykreowania polskich symboli państwowych, bo chociaż problemy te poruszałem już wcześniej przy innych okazjach to myślę, że - mając na uwadze chociażby ciągle mała wiedzę na poruszony temat - warto jeszcze raz zebrać i przypomnieć te sprawy ku pewnej refleksji historycznej oraz wyciągnięcia z tych historii wniosków

„Nie deptać flagi i nie pluć na godło”

Wspomniany wcześniej prymas Hlond już po klęsce wrześniowej i swoim wyjeździe do Rzymu napisał tamże 21 listopada 1939 r. bardzo znamienny list, w którym poddając krytyce niektóre elementy przedwojennej polskiej rzeczywistości zauważył, że

[quote]...sprawy państwowe traktowano z reguły na zasadach laicystycznych i wolnomularskich (…) Smutną pamiątką tych lat są wprowadzone do godła państwowego gwiazdy masońskie, które zeszpeciły Orła Białego, skaleczyły jego skrzydła i obniżyły jego loty.[/quote]

Po tym cytacie każdy współczesny powinien zerknąć na nasze obecne godło państwowe by przekonać się, co miał na myśli ks. kardynał a jednocześnie skonstatować, że oprócz praktycznej walki politycznej, w II RP toczono także walki o symbole.

Już u samego zarania odrodzonej Rzeczpospolitej powołane na początku socjalistyczne gabinety artykułowały swoje przekonania w sferze symboli co ówczesny minister robót publicznych Andrzej Kędzior wyrzekając na szerzące się w państwie porządki skomentował następująco:

[quote]Thugutt taki sam jak i Piłsudski. Jako minister zabrał się do walki z orłem polskim, jakby nic innego nie miał do czynienia....[/quote]

Mowa oczywiście o Stanisławie Thuguttcie sprawującym w rządach Daszyńskiego I Moraczewskiego tekę ministra spraw wewnętrznych, który zaraz po objęciu tego urzędu wydał okólnik następującej treści:

[quote]Państwo polskie na mocy reskryptu obywatela Naczelnika Państwa do obywatela Ignacego Daszyńskiego z dnia 14-go listopada 1918 i późniejszych ustaw otrzymało ustrój republikański. W konsekwencji pociąga to za sobą drobną zmianę w herbie państwa, mianowicie: usunięcie z nad głowy Orła Białego korony królewskiej. Zgodnie z opinią rady ministrów polecam z pieczęci usunąć rzeczoną koronę.[/quote]

[caption id="attachment_5053" align="alignleft" width="197"]Stanisław August Thugutt Stanisław August Thugutt[/caption]

Jednakże wbrew pragnieniom naszych ówczesnych rewolucjonistów do 1927 r. godłem II RP był orzeł w koronie zwieńczonej krzyżem, który wyglądem przypominał godło z czasów stanisławowskich. Wzór godła i flagi wprowadzono ustawą z 1 sierpnia 1919 r. i symbole te miały obowiązywać aż do momentu uregulowania tej sprawy w konstytucji. Jednakże konstytucja marcowa nie odniosła się w ogóle do spraw symboli państwowych przez co ustawa obowiązywała nadal i mogła być zmieniona jedynie inną ustawą, którą mógł uchwalić sejm.

Sejm nie mógł uchwalić ustawy bez zgody prawicowej większości, której dotychczasowe symbole odpowiadały. Ale po zamachu majowym wprowadzono tzw. nowelę sierpniową do konstytucji marcowej, która zmieniała także Art. 44 tejże konstytucji wprowadzając m.in. zapis, że

[quote]Prezydent Rzeczypospolitej ma prawo w czasie gdy Sejm i Senat są rozwiązane, aż do chwili ponownego zebrania się Sejmu (art. 25), wydawać w razie nagłej konieczności państwowej rozporządzenia z mocą ustawy w zakresie ustawodawstwa państwowego....[/quote]

Prezydentem wybrano najpierw Piłsudskiego a po nieprzyjęciu przez Piłsudskiego tego stanowiska dokonano powtórnego wyboru w osobie spolegliwego wobec Marszałka i majowych zamachowców - Ignacego Mościckiego. Tenże prezydent Mościcki 28 listopada 1927 rozwiązał parlament (nowy zebrał się dopiero 27 marca 1928) i praktycznie zaraz po rozwiązaniu parlamentu, bo 13 grudnia 1927 roku wydał rozporządzenie wprowadzające nowy wzór godła państwowego.

[quote]Widocznie zmiana godła stanowiła "nagłą konieczność państwową", bo tylko w takich sytuacjach prezydent mógł zgodnie z nowelą wydawać rozporządzenia z mocą ustawy a pomijając sam wygląd orła (autorem konkursowego projektu był profesor architektury na Politechnice Warszawskiej Zygmunt Kamiński, który posłużył się wizerunkiem tzw. orła Stefana Batorego), należy zaznaczyć, że odjęto mu krzyż z korony a dodano na skrzydłach owe pentagramy, o których pisał cytowany wcześniej prymas Hlond zwane eufemistycznie rozetami.[/quote]

Czerwoni czy biało-czerwoni

Co ciekawe stalinowska konstytucja z 1952 r. stanowiła, że godłem jest "wizerunek orła białego w koronie”, co tak naprawdę zmieniła (pomijając dekret z 1955 r.) dopiero zmiana do konstytucji z 1976 r., kiedy to rządziła „liberalna” i do dzisiaj przez wielu ubóstwiana ekipa Edwarda Gierka. Z kolei już po 1989 r. posłowie sejmu kontraktowego uchwalając pośpiesznie w lutym 1990 zmianę ustawy o symbolach państwowych nie zdobyli się na zwieńczenie państwowego godła krzyżem (jak mówiono potocznie - przykryto wtedy orła czapką), który wydarto z korony nie za powojennych rządów komunistów, ale w roku 1927.

[quote]Tymczasem orła bez korony konsekwentnie nosił na swojej maciejówce nie kto inny tylko „Pierwszy Marszałek”, co miało swoje korzenie jeszcze w tradycji strzeleckiej. Godłem „Strzelca” był właśnie orzeł bez korony, żołnierze legionowi wywodzący się z tego ruchu ignorowali szarże wojskowe zwracając się do wyższych stopniem per „obywatelu” a dominującą ideologią w tym kręgu był socjalizm ewoluujący nawet w kierunku tego co dzisiaj nazywamy komunizmem.[/quote]

Charakterystycznie dla propagandy tamtych i dzisiejszych czasów kwestie te przedstawił nie tak dawno prof. Janusz Cisek pisząc:

[quote]Orzeł ten nie miał korony. Nie wynikało to raczej z socjalistycznego rodowodu Piłsudskiego. (...) Polskiego orła z koroną car zastąpił ukoronowanym orłem dwugłowym. Poza tym jeden z programów politycznych mówił o powiązaniu Galicji z Królestwem Polskim. Okazało się, że niezależnie od realności tych zamierzeń korona na orle mogła przypaść zaborcy. Dlatego orzeł strzelecki pozostał bez korony[/quote]

Jak ktoś coś z tego bełkotu zrozumiał to pogratulować, tym którzy cechują się niższą inteligencją emocjonalną musi zadowolić inne tłumaczenie przedstawione przez tegoż samego prof. Ciska:

[quote]...Okazało się, że w trakcie transportu woskowa forma utraciła koronę, a skonfundowany Trojanowski nie wyjawił, iż projekt oryginalny taką koronę posiadał. Podobno Piłsudski w pośpiechu zatwierdził orła.....[/quote]

Profesor Cisek ma pewnie w zanadrzu jeszcze kilka takich historyjek historycznych, więc Vivat Academia, vivant professores.

[caption id="attachment_5054" align="alignleft" width="300"]maciejówka maciejówka[/caption]

Są to oczywiście dzisiaj bardzo niewygodne fakty i stąd zazwyczaj taktownie przemilczane ale trudno nie wspomnieć, że jak tylko owi socjaliści z Daszyńskim na czele objęli premierostwo to na Zamku Królewskim w Warszawie natychmiast wywieszono czerwony sztandar, który został zdjęty dopiero po zdecydowanych protestach mieszkańców i delegacji politycznych.

Obok istniejącej policji stworzono także oddziały milicji ludowej występującej również pod czerwonym partyjnym sztandarem i śpiewających pieśni rewolucyjne. Także Witos wspomina, że przebywając w tym okresie w Radomiu nie dało się nie zauważyć, że “...poza błotem i w oczy bijącym niechlujstwem, kipiało ono od czerwonych, socjalistycznych i bundowskich sztanda­rów, powywieszanych prawie na każdym domu.”

Na szczęście zdecydowana postawa prawicy mającej poparcie większości społeczeństwa polskiego wkrótce zmusiła socjalistów do odwrotu a Sejm Ustawodawczy w sierpniu 1919 r. uchwalił, że „Za barwy Rzeczypospolitej Polskiej uznaje się kolory biały i czerwony, w podłużnych pasach...”.

Czerwony sztandar powrócił jeszcze na krótko w lecie 1920 r. w kluczowych dniach wojno polsko-bolszewickej, co tak z wrodzonym sobie talentem opisał cytowany wcześniej premier Witos:

[quote]W Siedlcach zaraz na wstępie uderzyło mnie dziwnie, że obowiązki straży obywatelskiej spełniali prawie że wyłącznie Żydzi. Nosili oni biało-czerwone opaski na rękach i kłaniali się do pasa każdemu, kogo spotkali na ulicy. (...) Wszystkie domy żydowskie były gęsto udekorowane flagami polskimi. To nie przeszkadzało, że przed paru dniami zaledwie na tych samych domach powiewały czerwone, bolszewickie sztandary. Od prezydenta miasta Siedlec, p. Koślacza, dowiedziałem się tej smutnej prawdy, że prawie cała ludność żydowska Siedlec nie tylko stanęła po stronie bolszewików, ale razem z nimi zaczęła nękać ludność polską...[/quote]

[caption id="attachment_5055" align="alignleft" width="300"]Wincenty Witos Wincenty Witos[/caption]

Aha... Witos wspominał jeszcze, że po zamachu majowym “tarnowscy i okoliczni socjaliści” “...przez kilka nocy z rzędu demonstrowali przed moim domem, wznosząc krzykliwe okrzyki przeciw mnie, a na cześć Piłsudskiego, śpiewając Pierwszą Brygadę i Czerwony Sztandar.”

Rota kontra hymn legionów

Na szczęście „Czerwony Sztandar” nie okrzyknięto hymnem narodowym, nie jest natomiast także żadną tajemnicą, że po odzyskaniu niepodległości spory o ustalenie jaka pieśń ma symbolizować naszą państwowość były tak duże, że sejm nie zdołał tej sprawy ustawowo rozstrzygnąć. „Rota” nie przeszła, bo zbyt kojarzyła się z endecją no i odwoływała się do Boga, odśpiewany przez posłów w pierwszym sejmie na jego inaugurację hymn „Boże coś Polskę” był za bardzo klerykalny a ponadto za bardzo kojarzył się z hymnem Alojzego Felińskiego na cześć cara („Pieśń narodowa za pomyślność króla”), z kolei środowiska narodowe nie godziły się na „Mazurka Dąbrowskiego” pamiętając, że jeszcze niedawno refren śpiewano jako:

„Marsz, marsz Piłsudski
Prowadź na bój krwawy,
Pod twoim przewodem
Tryumf naszej sprawy”.

[quote]Tymczasem niewiele osób w Polsce wie, że pieśń „Jeszcze Polska nie zginęła” zrobiono hymnem II Rzeczpospolitej za pomocą jeszcze bardziej ewidentnego fortelu niż w przypadku godła, gdyż zrobiono to za pomocą okólnika Ministra Spraw Wewnętrznych z dnia 26.02.1927 r., przy czym niektórzy powołują się jeszcze dodatkowo na okólnik Ministra Wyznań i Oświecenia Publicznego do "Kuratorjów Okręgów Szkolnych", w którym „Ministerstwo podaje niniejszym do wiadomości harmonizację na fortepian pieśni „Jeszcze Polska ...”.[/quote]

Juliusz Willaume i współautorzy opisując historię naszych narodowych symboli skomentowali ten fakt następująco:

[quote]Ostatecznie tę sporną sprawę (hymnu-przyp.) załatwiono poza sejmem po przewrocie majowym w 1926 r., z chwilą podjęcia przez obóz sanacyjny tzw. „ideologii państwowej.[/quote]

Jednakże zwykle zapomina się, że w tym okresie obowiązywała ciągle konstytucja marcowa, której art. 3 stwierdzał, ze "nie ma ustawy bez zgody sejmu" oraz, że "rozporządzenia władzy, z których wynikają prawa lub obowiązki obywateli, mają moc obowiązującą tylko wtedy, gdy zostały wydane z upoważnienia ustawy i z powołaniem się na nią". Okólniki poszczególnych ministrów będących jedynie organami władzy wykonawczej nie stanowiły prawa i nie mogły określać sposobu jego wykonywania a były jedynie wskazaniami dla pracowników resortów, którym dany minister kierował.

Stąd formalnie i zarazem paradoksalnie także dopiero stalinowska konstytucja z 1952 r. ustanawiała w art. 103, że "hymnem Rzeczypospolitej Polskiej jest "Mazurek Dąbrowskiego". Dwa najważniejsze symbole państwowości, zmiany pozornie nie mające związku z bieżąca polityką ale jakże istotne i dla niektórych jakże ważne skoro dokonywane z taką żelazną konsekwencją będąc zarazem przykładem swoistego sposobu rozumienia państwa i rządu oraz podejścia do legalizmu, procesu legislacyjnego, tradycji etc.

Geneza święta 11 listopada

Dzień 11 listopada został ustanowiony Świętem Niepodległości ustawą z 23 kwietnia 1937 r. (Dz.U. nr 33 z 1937 r. poz. 255) przy czym ówczesny ustawodawca czyli sejm zaludniony wyłącznie nominatami sanacji wyraźnie określił w art. 1, że święto to jest ustanowione „jako dzień po wsze czasy związany z wielkim imieniem Józefa Piłsudskiego”.

Tak się złożyło, że kilka miesięcy później bo na początku 1938 r. Stanisław Cywiński, wykładowca na Uniwersytecie Stefana Batorego w recenzji książki Wańkowicza wspomniał o „pewnym kabotynie”, co ówcześni oficerowie ideologiczni (tak, tak- to wcale nie wynalazek dzisiejszych czasów, tak samo jak „nieznani sprawcy”) zinterpretowali jako atak na dobre imię marszałka Piłsudskiego.

W ramach „honorowego” załatwienia sprawy, Cywińskiego pobito w jego własnym mieszkaniu, ale widocznie takie „honorowe” załatwienie sprawy nie gwarantowało, że nie znajdą się inni krytykanci dlatego też 7 kwietnia 1938 r. (Dz.U. nr 25 z 1938 r. poz. 219) uchwalona została ustawa o ochronie dobrego imienia Józefa Piłsudskiego (tak się „przypadkowo” złożyło, że prawie natychmiast, bo 9 kwietnia Stanisław Cywiński został uwięziony, skazany za lżenie narodu polskiego! spędzając w więzieniu łącznie 5 miesięcy – co na to dzisiejsi krytycy dławienia wolności słowa przez sądy, którzy często są bezrefleksyjnymi admiratorami przedwojennych porządków?).

Wypada także przynajmniej przez chwilę zadumać się nad treścią wspomnianej ustawy o ochronie imienia Marszałka, która w pierwszym artykule brzmi (w końcu nie została nigdy odwołana ani zmieniona) następująco:

[quote]Pamięci czynu i zasługi Józefa Piłsudskiego – Wskrzesiciela Niepodległości Ojczyzny i Wychowawcy Narodu – po wsze czasy należy do skarbnicy ducha narodowego i pozostaje pod szczególną ochroną prawa.[/quote]

Niezależnie od tego jaki kto ma stosunek do przedstawionych faktów warto uprzytomnić sobie, że walka nie tylko o symbole religijne, ale także symbole państwowe nie jest domeną współczesności, nie jest także wynalazkiem komuny, ale ma nieco głębsze korzenie.

Krzysztof Mazur, tekst ukazał się w tygodniku "Najwyższy Czas"

Jak można logicznie wywodzić sprawiedliwość społeczna musi różnić się od zwyczajnej sprawiedliwości, dlatego też per analogiam polityka historyczna to nie to samo co przedstawianie historycznych faktów, w rzeczywistości okazuje się nawet, że owej polityce historycznej z historycznymi faktami może być nie po drodze.
Zaskakująco często polityka historyczna w krajowym wydaniu polega na takim przedstawianiu historycznych wydarzeń, aby stanowiło to uzasadnienie dla bieżących zamierzeń politycznych, także dlatego aby owe działania w jakiś sposób usprawiedliwić a nawet legitymizować. Ale takie rozumienie polityki historycznej zaczyna sprawiać, że coraz częściej zamiast przedstawiać fakty, zaczynamy o tych faktach opowiadać, tworzyć rodzaj historycznej hagady będącej kompilacją wybranych faktów, komentarzy do tych faktów i praktycznych konsekwencji takich ustaleń.
Często możemy usłyszeć wzdychania niektórych do czasów Gierka lub Jaruzelskiego, kiedy to może i nie wszystko było jak należy ale ludzie mieli pracę, była większa pewność jutra itp. itd. Z kolei ci, którzy dostrzegają absurd takich tęsknot sami wzdychają np. do wyidealizowanej II Rzeczpospolitej - nagromadzenie takich infantylnych komentarzy występuje zwykle z okazji takich rocznicowych świąt jak 11 Listopada- przeciwstawiając ówczesne porządki, także polityczne tym panującym obecnie.
Tymczasem gdyby rzeczywiście było tak pięknie to z jakich powodów różni wybitni Polacy w tym m.in. prymas Hlond czy ks. kard. Sapieha mieliby w okresie międzywojennym wypowiadać określone sądy, które dzisiaj tak oględnie są przypominane. Z jakich powodów miałoby dojść do wielkiego strajku chłopskiego w sierpniu 1937 r., o którym dzisiaj także tak niechętnie się przypomina chociaż strajkowało wtedy kilka milionów chłopów, zginęło kilkadziesiąt osób a kilka tysięcy aresztowano. Z jakich wreszcie powodów tacy zasłużeni dla polskości i obrony niepodległości politycy jak np. Wincenty Witos czy Wojciech Korfanty musieliby uciekać za granicę na -jak to sam określił Witos w tytule jednej z części swoich wspomnień - tułaczkę.
Z okazji Święta Niepodległość chciałbym zwrócić uwagę na sposób wykreowania polskich symboli państwowych, bo chociaż problemy te poruszałem już wcześniej przy innych okazjach to myślę, że -mając na uwadze chociażby ciągle mała wiedzę na poruszony temat- warto jeszcze raz zebrać i przypomnieć te sprawy ku pewnej refleksji historycznej oraz wyciągnięcia z tych historii wniosków
„Nie deptać flagi i nie pluć na godło”
Wspomniany wcześniej prymas Hlond już po klęsce wrześniowej i swoim wyjeździe do Rzymu napisał tamże 21 listopada 1939 r. bardzo znamienny list, w którym poddając krytyce niektóre elementy przedwojennej polskiej rzeczywistości zauważył, że
„...sprawy państwowe traktowano z reguły na zasadach laicystycznych i wolnomularskich (…) Smutną pamiątką tych lat są wprowadzone do godła państwowego gwiazdy masońskie, które zeszpeciły Orła Białego, skaleczyły jego skrzydła i obniżyły jego loty”.
Po tym cytacie każdy współczesny powinien zerknąć na nasze obecne godło państwowe by przekonać się, co miał na myśli ks. kardynał a jednocześnie skonstatować, że oprócz praktycznej walki politycznej, w II RP toczono także walki o symbole. Już u samego zarania odrodzonej Rzeczpospolitej powołane na początku socjalistyczne gabinety artykułowały swoje przekonania w sferze symboli co ówczesny minister robót publicznych Andrzej Kędzior wyrzekając na szerzące sę w państwie porządki skomentował następująco:
„Thugutt taki sam jak i Piłsudski. Jako minister zabrał się do walki z orłem polskim, jakby nic innego nie miał do czynienia...”.
Mowa oczywiście o Stanisławie Thuguttcie sprawującym w rządach Daszyńskiego I Moraczewskiego tekę ministra spraw wewnętrznych, który zaraz po objeciu tego urzędu wydał okólnik następującej treści:
“Państwo polskie na mocy reskryptu obywatela Naczelnika Państwa do obywatela Ignacego Daszyńskiego z dnia 14-go listopada 1918 i późniejszych ustaw otrzymało ustrój republikański. W konsekwencji pociąga to za sobą drobną zmianę w herbie państwa, mianowicie: usunięcie z nad głowy Orła Białego korony królewskiej. Zgodnie z opinią rady ministrów polecam z pieczęci usunąć rzeczoną koronę.”
Jednakże wbrew pragnieniom naszych ówczesnych rewolucjonistów do 1927 r. godłem II RP był orzeł w koronie zwieńczonej krzyżem, który wyglądem przypominał godło z czasów stanisławowskich. Wzór godła i flagi wprowadzono ustawą z 1 sierpnia 1919 r. i symbole te miały obowiązywać aż do momentu uregulowania tej sprawy w konstytucji. Jednakże konstytucja marcowa nie odniosła się w ogóle do spraw symboli państwowych przez co ustawa obowiązywała nadal i mogła być zmieniona jedynie inną ustawą, którą mógł uchwalić sejm.
Sejm nie mógł uchwalić ustawy bez zgody prawicowej większości, której dotychczasowe symbole odpowiadały. Ale po zamachu majowym wprowadzono tzw. nowelę sierpniową do konstytucji marcowej, która zmieniała także Art. 44 tejże konstytucji wprowadzając m.in. zapis, że
„Prezydent Rzeczypospolitej ma prawo w czasie gdy Sejm i Senat są rozwiązane, aż do chwili ponownego zebrania się Sejmu (art. 25), wydawać w razie nagłej konieczności państwowej rozporządzenia z mocą ustawy w zakresie ustawodawstwa państwowego...”.
Prezydentem wybrano najpierw Piłsudskiego a po nieprzyjęciu przez Piłsudskiego tego stanowiska dokonano powtórnego wyboru w osobie spolegliwego wobec Marszałka i majowych zamachowców - Ignacego Mościckiego. Tenże prezydent Mościcki 28 listopada 1927 rozwiązał parlament (nowy zebrał się dopiero 27 marca 1928) i praktycznie zaraz po rozwiązaniu parlamentu bo 13 grudnia 1927 roku wydał rozporządzenie wprowadzające nowy wzór godła państwowego.
odjęto mu krzyż z koronyWidocznie zmiana godła stanowiła "nagłą konieczność państwową", bo tylko w takich sytuacjach prezydent mógł zgodnie z nowelą wydawać rozporządzenia z mocą ustawy a pomijając sam wygląd orła (autorem konkursowego projektu był profesor architektury na Politechnice Warszawskiej Zygmunt Kamiński, który posłużył się wizerunkiem tzw. orła Stefana Batorego), należy zaznaczyć, że odjęto mu krzyż z korony a dodano na skrzydłach owe pentagramy, o których pisał cytowany wcześniej prymas Hlond zwane eufemistycznie rozetami.
Czerwoni czy biało-czerwoni
Co ciekawe stalinowska konstytucja z 1952 r. stanowiła, że godłem jest "wizerunek orła białego w koronie”, co tak naprawdę zmieniła (pomijając dekret z 1955 r.) dopiero zmiana do konstytucji z 1976 r., kiedy to rządziła „liberalna” i do dzisiaj przez wielu ubóstwiana ekipa Edwarda Gierka. Z kolei już po 1989 r. posłowie sejmu kontraktowego uchwalając pośpiesznie w lutym 1990 zmianę ustawy o symbolach państwowych nie zdobyli się na zwieńczenie państwowego godła krzyżem (jak mówiono potocznie - przykryto wtedy orła czapką), który wydarto z korony nie za powojennych rządów komunistów, ale w roku 1927.
Tymczasem orła bez korony konsekwentnie nosił na swojej maciejówce nie kto inny tylko „Pierwszy Marszałek”, co miało swoje korzenie jeszcze w tradycji strzeleckiej. Godłem „Strzelca” był właśnie orzeł bez korony, żołnierze legionowi wywodzący się z tego ruchu ignorowali szarże wojskowe zwracając się do wyższych stopniem per „obywatelu” a dominującą ideologią w tym kręgu był socjalizm ewoluujący nawet w kierunku tego co dzisiaj nazywamy komunizmem.
Charakterystycznie dla propagandy tamtych i dzisiejszych czasów kwestie te przedstawił nie tak dawno prof. Janusz Cisek pisząc:

„Orzeł ten nie miał korony. Nie wynikało to raczej z socjalistycznego rodowodu Piłsudskiego. (...) Polskiego orła z koroną car zastąpił ukoronowanym orłem dwugłowym. Poza tym jeden z programów politycznych mówił o powiązaniu Galicji z Królestwem Polskim. Okazało się, że niezależnie od realności tych zamierzeń korona na orle mogła przypaść zaborcy. Dlatego orzeł strzelecki pozostał bez korony.”
Jak ktoś coś z tego bełkotu zrozumiał to pogratulować, tym którzy cechują się niższą inteligencją emnocjonalną musi zadowolić inne tłumaczenie przedstawione przez tegoż samego prof. Ciska:
„...Okazało się, że w trakcie transportu woskowa forma utraciła koronę, a skonfundowany Trojanowski nie wyjawił, iż projekt oryginalny taką koronę posiadał. Podobno Piłsudski w pośpiechu zatwierdził orła....”.
Profesor Cisek ma pewnie w zandrzu jeszcze kilka takich historyjek historycznych, więc Vivat Academia, vivant professores.
Są to oczywiście dzisiaj bardzo niewygodne fakty i stąd zazwyczaj taktownie przemilczane ale trudno nie wspomnieć, że jak tylko owi socjaliści z Daszyńskim na czele objęli premierostwo to na Zamku Królewskim w Warszawie natychmiast wywieszono czerwony sztandar, który został zdjęty dopiero po zdecydowanych protestach mieszkańców i delegacji politycznych.
Obok istniejącej policji stworzono także oddziały milicji ludowej występującej również pod czerwonym partyjnym sztandarem i śpiewających pieśni rewolucyjne. Także Witos wspomina, że przebywając w tym okresie w Radomiu nie dało się nie zauważyć, że “...poza błotem i w oczy bijącym niechlujstwem, kipiało ono od czerwonych, socjalistycznych i bundowskich sztanda­rów, powywieszanych prawie na każdym domu.”
Na szczęście zdecydowana postawa prawicy mającej poparcie większości społeczeństwa polskiego wkrótce zmusiła socjalistów do odwrotu a Sejm Ustawodawczy w sierpniu 1919 r. uchwalił, że „Za barwy Rzeczypospolitej Polskiej uznaje się kolory biały i czerwony, w podłużnych pasach...”.Czerwony sztandar powrócił jeszcze na krótko w lecie 1920 r. w kluczowych dniach wojno polsko-bolszewickej, co tak z wrodzonym sobie talentem opisał cytowany wcześniej premier Witos:
„W Siedlcach zaraz na wstępie uderzyło mnie dziwnie, że obowiązki straży obywatelskiej spełniali prawie że wyłącznie Żydzi. Nosili oni biało-czerwone opaski na rękach i kłaniali się do pasa każdemu, kogo spotkali na ulicy. (...) Wszystkie domy żydowskie były gęsto udekorowane flagami polskimi. To nie przeszkadzało, że przed paru dniami zaledwie na tych samych domach powiewały czerwone, bolszewickie sztandary. Od prezydenta miasta Siedlec, p. Koślacza, dowiedziałem się tej smutnej prawdy, że prawie cała ludność żydowska Siedlec nie tylko stanęła po stronie bolszewików, ale razem z nimi zaczęła nękać ludność polską...”
Aha... Witos wspominał jeszcze, że po zamachu majowym “tarnowscy i okoliczni socjaliści” “...przez kilka nocy z rzędu demonstrowali przed moim domem, wznosząc krzykliwe okrzyki przeciw mnie, a na cześć Piłsudskiego, śpiewając Pierwszą Brygadę i Czerwony Sztandar.”
Rota kontra hymn legionów
Na szczęście „Czerwony Sztandar” nie okrzyknięto hymnem narodowym, nie jest natomiast także żadną tajemnicą, że po odzyskaniu niepodległości spory o ustalenie jaka pieśń ma symbolizować naszą państwowość były tak duże, że sejm nie zdołał tej sprawy ustawowo rozstrzygnąć. „Rota” nie przeszła, bo zbyt kojarzyła się z endecją no i odwoływała się do Boga, odśpiewany przez posłów w pierwszym sejmie na jego inaugurację hymn „Boże coś Polskę” był za bardzo klerykalny a ponadto za bardzo kojarzył się z hymnem Alojzego Felińskiego na cześć cara („Pieśń narodowa za pomyślność króla”), z kolei środowiska narodowe nie godziły się na „Mazurka Dąbrowskiego” pamiętając, że jeszcze niedawno refren śpiewano jako:
„Marsz, marsz PiłsudskiProwadź na bój krwawy,Pod twoim przewodemTryumf naszej sprawy”.
za pomocą okólnikaTymczasem niewiele osób w Polsce wie, że pieśń „Jeszcze Polska nie zginęła” zrobiono hymnem II Rzeczpospolitej za pomocą jeszcze bardziej ewidentnego fortelu niż w przypadku godła, gdyż zrobiono to za pomocą okólnika Ministra Spraw Wewnętrznych z dnia 26.02.1927 r., przy czym niektórzy powołują się jeszcze dodatkowo na okólnik Ministra Wyznań i Oświecenia Publicznego do "Kuratorjów Okręgów Szkolnych", w którym „Ministerstwo podaje niniejszym do wiadomości harmonizację na fortepian pieśni „Jeszcze Polska ...”. Juliusz Willaume i współautorzy opisując historię naszych narodowych symboli skomentowali ten fakt następująco:

„Ostatecznie tę sporną sprawę (hymnu-przyp.) załatwiono poza sejmem po przewrocie majowym w 1926 r., z chwilą podjęcia przez obóz sanacyjny tzw. „ideologii państwowej”.
Jednakże zwykle zapomina się, że w tym okresie obowiązywała ciągle konstytucja marcowa, której art. 3 stwierdzał, ze "nie ma ustawy bez zgody sejmu" oraz, że "rozporządzenia władzy, z których wynikają prawa lub obowiązki obywateli, mają moc obowiązującą tylko wtedy, gdy zostały wydane z upoważnienia ustawy i z powołaniem się na nią". Okólniki poszczególnych ministrów będących jedynie organami władzy wykonawczej nie stanowiły prawa i nie mogły określać sposobu jego wykonywania a były jedynie wskazaniami dla pracowników resortów, którym dany minister kierował.
Stąd formalnie i zarazem paradoksalnie także dopiero stalinowska konstytucja z 1952 r. ustanawiała w art. 103, że "hymnem Rzeczypospolitej Polskiej jest "Mazurek Dąbrowskiego". Dwa njaważniejsze symbole państwowości, zmiany pozornie nie majace związku z bieżąca polityką ale jakże istotne i dla niektórych jakże ważne skoro dokonywane z taką żelazną konsekwencją będąc zarazem przykładem swoistego sposobu rozumienia państwa i rządu oraz podejścia do legalizmu, procesu legislacyjnego, tradycji etc.
Geneza święta 11 listopada
Dzień 11 listopada został ustanowiony Świętem Niepodległości ustawą z 23 kwietnia 1937 r. (Dz.U. nr 33 z 1937 r. poz. 255) przy czym ówczesny ustawodawca czyli sejm zaludniony wyłącznie nominatami sanacji wyraźnie określił w art. 1, że święto to jest ustanowione „jako dzień po wsze czasy związany z wielkim imieniem Józefa Piłsudskiego”.
Tak się złożyło, że kilka miesięcy później bo na początku 1938 r. Stanisław Cywiński, wykładowca na Uniwersytecie Stefana Batorego Batorego w recenzji książki Wańkowicza wspomniał o „pewnym kabotynie”, co ówcześni oficerowie ideologiczni (tak, tak- to wcale nie wynalazek dzisiejszych czasów, tak samo jak „nieznani sprawcy”) zinterpretowali jako atak na dobre imię marszałka Piłsudskiego.
W ramach „honorowego” załatwienia sprawy, Cywińskiego pobito w jego własnym mieszkaniu, ale widocznie takie „honorowe” załatwienie sprawy nie gwarantowało, że nie znajdą się inni krytykanci dlatego też 7 kwietnia 1938 r. (Dz.U. nr 25 z 1938 r. poz. 219) uchwalona została ustawa o ochronie dobrego imienia Józefa Piłsudskiego (tak się „przypadkowo” złożyło, że prawie natychmiast, bo 9 kwietnia Stanisław Cywiński został uwięziony, skazany za lżenie narodu polskiego! spędzając w więzieniu łącznie 5 miesięcy – co na to dzisiejsi krytycy dławienia wolności słowa przez sądy, którzy często są bezrefleksyjnymi admiratorami przedwojennych porządków?).
Wypada także przynajmniej przez chwilę zadumać się nad treścią wspomnianej ustawy o ochronie imienia Marszałka, która w pierwszym artykule brzmi (w końcu nie została nigdy odwołana ani zmieniona) następująco:
„Pamięci czynu i zasługi Józefa Piłsudskiego – Wskrzesiciela Niepodległości Ojczyzny i Wychowawcy Narodu (podkr.- K.M.) – po wsze czasy należy do skarbnicy ducha narodowego i pozostaje pod szczególną ochroną prawa”.
Niezależnie od tego jaki kto ma stosunek do przedstawionych faktów warto uprzytomnić sobie, że walka nie tylko o symbole religijne, ale także symbole państwowe nie jest domeną współczesności, nie jest także wynalazkiem komuny, ale ma nieco głębsze korzenie.

Artykuł O tym, jak Orzeł stracił krzyż z korony w 1927 r., a „Mazurek Dąbrowskiego” został hymnem dzięki fortelowi pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/o-tym-jak-orzel-stracil-krzyz-z-korony-w-1927-r-a-mazurek-dabrowskiego-zostal-hymnem-dzieki-fortelowi/feed/ 4