Ostrowia Mazowiecka – Niezłomni.com https://niezlomni.com Portal informacyjno-historyczny Sun, 03 Dec 2023 21:00:15 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.8 https://niezlomni.com/wp-content/uploads/2017/08/cropped-icon-260x260.png Ostrowia Mazowiecka – Niezłomni.com https://niezlomni.com 32 32 „Rodzina Witolda Pileckiego” powiększa się. Wzruszająca uroczystość upamiętnienia Rotmistrza https://niezlomni.com/1635/ https://niezlomni.com/1635/#respond Sat, 16 Nov 2013 12:31:33 +0000 http://niezlomni.com/?p=1635

pileckiUlica rotmistrza Witolda Pileckiego w Wiązownie. Dzień 11 listopada 2013 r. przejdzie do historii...

Podniosły przebieg uroczystości 11 listopada 2013 roku w Wiązownie zaskoczył mieszkańców i przybyłych gości. - Cieszę się, że należymy do coraz większej „Rodziny Pileckiego”. Trzymajmy się więc za ręce, a wtedy cały świat dowie się o Tym Wielkim Człowieku – pisała dyrektor szkoły noszącej imię Bohatera Narodowego do Małgorzaty Kupiszewskiej. Pani Małgosia poinformowała tych, którzy wychowują młodzież w szacunku do patrona, o tym że w małej miejscowości pod Warszawą, w Wiązownie, piaszczysta droga z jednej strony otwarta łąką a z drugiej zamknięta ścianą dębów – rycerzy wśród drzew – od 30 października 2013 roku nosić będzie nazwę Rotmistrza Witolda Pileckiego. Warto w tym miejscu podkreślić, że ten koncert to był wyraz czci miejscowych patriotów dla Żołnierzy Niezłomnych.


Wyświetl większą mapę

DZIEŃ 1

[quote]Już 24 szkoły w Polsce noszą imię Rotmistrza Witolda Pileckiego. Rozsiane są po całej Polsce: Białystok, Poznań, Opole, Wrocław, Zabrze, Katowice, Łódź, Warszawa. I te w maleńkich miejscowościach jak Przemiarów, Jodłówka, Przodków, Rękusy, Zakrzów, Orpiszew, Łączna.[/quote]

Zadzwoniłam do każdej ze nich, do tych w Ostrowi Mazowieckiej, Iwoniczu, Oświęcimiu, w Wodzisławiu Śląskim. Do najmłodszej w Radomiu także. Spotykałam się z niebywałą życzliwością: w sekretariatach i gabinetach dyrektorów. Uśmiech towarzyszył naszym rozmowom. Wszyscy żałowali, że uroczystość nazwania ulicy imieniem Rotmistrza w podwarszawskiej miejscowości odbywa się tak daleko. (Po raz pierwszy dotarło do mnie, że Warszawa choć leży w centrum Polski, nie jest w środku wszechświata). Serdeczność rozmówców sprawiła, że poczułam się zaproszona do wspólnego koła. Cudowna pani Dyrektor napisała do mnie później: Cieszę się, że należymy do coraz większej „Rodziny Pileckiego”. Trzymajmy się więc za ręce a wtedy cały świat dowie się o tym Wielkim Człowieku.

Dzień 2

Niosły się po rosie dźwięki pieśni „Pierwszej Brygady”, granej na trąbce przez Krzysztofa Laskowskiego, kiedy szliśmy w szyku na pobliski cmentarz. Chciało mi się aż zanucić:

O ileż mąk, ileż cierpienia
O ileż krwi, przelanych łez.
Pomimo to nie ma zwątpienia
Dodawał sił wędrówki kres…

Opuszczone drzewce sztandarów pochylały się nisko nad bohaterstwem poległych w walce o wolność Polski. Czcigodny ksiądz prałat, proboszcz Tadeusz Łakomiec, nawiązując do Syzyfowych prac Stefana Żeromskiego, przypomniał lata niewoli. Mówił, że posługiwanie się językiem polskim było zakazane. Zabroniono myśleć i czuć się Polakiem. Powaga i zaduma nad losem przodków towarzyszyła przemówieniom, apelowi poległych i składaniu kwiatów.

Dzień 11 listopada 2013 r. w Wiązownie przejdzie do jej historii. Gościem był Krzysztof Kosior, prawnuk Rotmistrza Witolda Pileckiego. Pełnił honory w imieniu rodziny. Jak niegdyś ułani cwałowali konno w asyście honorowej, tak teraz na wyjątkowego gościa czekały motocykle, kiedy wychodził z kościoła. Prowadziły go aż do drogi noszącej imię jego przodka. Po części oficjalnej robiono z nim pamiątkowe zdjęcia na tle portretu Pileckiego. Zdumiewało uderzające podobieństwo urody i wnikliwości spojrzenia. Córka Rotmistrza nie mogła nam towarzyszyć tego dnia, choć wiem, że duchem była w każdej chwili. Wiem także, że byłaby z niego dumna, bo dorósł, aby zostać strażnikiem pamięci pradziadka.

Widzowie premierowego pokazu filmu pt: „Tatusiu” dowiedzieli się tego od Zofii Pileckiej – Optułowicz, co jej wnuk słyszał od zawsze: „Mów prawdę”, ”Szanuj życie pod każdą postacią”.

Na losach Rotmistrza, uosabiających losy Polaków I poł. XX w, oparty został scenariusz koncertu Cześć waszej pamięci żołnierze wyklęci. Ale mówił także o 200 tysiącach żołnierzy niezłomnych polskiej armii podziemnej. Płk. Kazimierz Skrzesiński, pasjonat polskiej historii 1939 r, opowiadał o próbie skazania na niepamięć Wołyńskiej Brygady Kawalerii i ich dowódcy gen. Juliana Przebóg Filipowicza.

Wspominaliśmy żołnierzy, których zdradziecko zabito a ciała beszczeszczono. Ich więzienne przeżycia rotmistrz Witold Pilecki krótko podsumował : „Oświęcim to była igraszka”

. Nieczęsto można spotkać wzajemnie koncertujących obydwu bardów: Leszka Czajkowskiego i Pawła Piekarczyka. Byli gośćmi koncertu w Zajeździe u Mikulskich w Wiązownie. Niebawem pojawi się ich wspólna płyta poświęcona żołnierzom wyklętym czyli rycerzom niezłomnym. Inny uczestnik spotkania Tadeusz Płużański, syn więźnia mokotowskiego piekła, książkami, w których pokazuje przede wszystkim bezlitosne „bestie” tamtych czasów, spłaca cały czas dług wobec ojca i tych, którzy cierpieli podobną gehennę. Wielu, jak Rotmistrz Pilecki, do dziś nie ma grobu. Powoli wychodzą z ziemi ich doczesne szczątki, żądając godziwego pochówku.

Zespół Pętli Ósemki z Łodzi pomagał we wspólnym śpiewaniu. Nasi goście przywykli do dorocznej tradycji przeżywania Święta Niepodległości w taki sposób. W tym roku nie zabrakło pieśni ułanów: Wojenko, wojenko, powstańców: Pałacyk Michla, żołnierzy II Korpusu: Czerwone maki spod Monte Cassino. Tak bowiem znaczyły się losy Rotmistrza.

Wzruszyłam się, kiedy goście, jeden po drugim, wstawali z miejsca przy słowach Modlitwy obozowej:

[quote]O Panie , któryś jest na niebie,
Wyciągnij sprawiedliwą dłoń !
Wołamy z wszystkich stron do Ciebie
O polski dom, o polską broń.
O, Boże, skrusz ten miecz,
Co siecze Kraj,
Do wolnej Polski nam
Powrócić daj !
By stał się twierdzą nowej siły
Nasz Dom – nasz Kraj.
O, Panie usłysz modły nasze,
O, usłysz nasz tułaczy śpiew !
Znad Warty, Wisły, Niemna, Sanu,
Męczeńska do Cię woła krew !
O, Boże, skrusz ten miecz…[/quote]

To wtedy poczułam, że ich śmierć nie była daremna. Nowa armia na pewno nie roztrwoni bohaterstwa żołnierzy wyklętych. Idąc słusznie obraną drogą, dochodzi się do prawdy i życia. Zrozumiałam zdanie wyryte 65 lat temu przez Rotmistrza na ścianie więzienia na Mokotowie: „Starałem się żyć tak, abym w godzinie śmierci mógł się raczej cieszyć, niż lękać”.

Dziękuję wszystkim, którzy zjechali się do Wiązowny z różnych stron Polski. Za ich bezinteresowną obecność. Przede wszystkim dziękuję przyjaciołom kapelmistrza Mariana Piwowarczyka, pięciu muzykom orkiestry dętej, którzy zadali sobie trud przybycia z daleka. Za to, że zjawili się z potrzeby serca, aby dać świadectwo.

Małgorzata Kupiszewska, fot. Weronika Wierzchowska

PS. Nie zapomnę uczucia, kiedy na ulicy rtm. Witolda Pileckiego w Wiązownie Krzysztof Kosior objął mnie i ze wzruszeniem przytulił.

Artykuł „Rodzina Witolda Pileckiego” powiększa się. Wzruszająca uroczystość upamiętnienia Rotmistrza pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/1635/feed/ 0
Śmierć, wokół której panuje zmowa milczenia od 65 lat. On mógł zmienić bieg historii… https://niezlomni.com/smierc-wokol-ktorej-panuje-zmowa-milczenia-od-65-lat-on-mogl-zmienic-bieg-historii/ https://niezlomni.com/smierc-wokol-ktorej-panuje-zmowa-milczenia-od-65-lat-on-mogl-zmienic-bieg-historii/#comments Wed, 30 Oct 2013 15:03:09 +0000 http://niezlomni.com/?p=936

[caption id="attachment_937" align="alignleft" width="597"]Biskup Stanisław Kostka-Łukomski Biskup Stanisław Kostka-Łukomski[/caption]

Nie wiem, jak potoczyłyby się losy Kościoła katolickiego w Polsce, gdyby nie zagadkowa śmierć bp. Stanisława Kostki Łukomskiego. Nie wiem, czy jego hipotetyczne prymasostwo mogłoby ocalić Kościół w Polsce w taki sposób, w jaki on sam ocalił przed zniszczeniem zaminowaną już przez Niemców łomżyńską katedrę.

Październik to miesiąc, w którym zawsze silnie nurtują mnie pytania dotyczące zmian, jakie zaszły w łonie Kościoła katolickiego w Polsce po roku 1945. Dlaczego właśnie w październiku? Bo w karty tego miesiąca na stałe wpisała się na wskroś tajemnicza śmierć polskiego biskupa, śmierć, która do dziś waży na losach Polski i Kościoła, śmierć, o którą nikt się nie głośno upomina.

[caption id="attachment_938" align="alignleft" width="411"]Pogrzeb prymasa Augusta Hlonda Pogrzeb prymasa Augusta Hlonda[/caption]

26 października 1948 r. ceremoniom pogrzebowym Prymasa Augusta Hlonda przewodniczył powszechnie uznawany za jego następcę biskup łomżyński Stanisław Kostka Łukomski, sekretarz Episkopatu Polski. Nikt wówczas nie podejrzewał, że dwa dni później umrze on w tym samym szpitalnym łóżku co dotychczasowy zwierzchnik polskiego Kościoła! Zaskakujące, nieprawdaż?

Ale po kolei. Nazajutrz po pogrzebie Prymasa Hlonda z Warszawy w kierunku Łomży wyruszył samochód, którym podróżowali: bp Stanisław Kostka Łukomski, ks. kanonik Henryk Kulbat oraz Aleksander Sokołowski, kierowca biskupa. Z nie do końca ustalonych przyczyn (nieoficjalna wersja mówi o podpiłowanej kierownicy) pojazd uderzył w drzewo rosnące tuż przy krawędzi szosy. Poszkodowanych opatrzono w szpitalu w Ostrowi Mazowieckiej.

Biskupa Łukomskiego odwieziono zaraz potem karetką do szpitala sióstr Elżbietanek w Warszawie (stukilometrowa podróż trwała aż cztery godziny!). Następnego dnia stan chorego nagle pogorszył się i biskup zmarł. Co ciekawe, kierowca biskupiego samochodu wkrótce zatrudnił się w strukturze Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego zajmującej się inwigilacją duchowieństwa. Zastanawia też fakt, że ks. Henryk Kulbat jakby „zapomniał” o całym zdarzeniu i nigdy publicznie nie wypowiedział się na jego temat, ani nie podniósł żądania wyjaśnienia wszystkich okoliczności śmierci biskupa! Co więcej, nie uczynił tego żaden inny oficjalny przedstawiciel Kościoła katolickiego, nawet po upadku tzw. komuny!

Kim był biskup Stanisław Kostka Łukomski i komu mogło ewentualnie zależeć na jego śmierci? Jako zwolennik Narodowej Demokracji, a także przyjaciel Romana Dmowskiego i gen. Józefa Hallera, nigdy nie uznał porządku, jaki zapanował w Polsce po zamachu majowym 1926 r., a podczas obu okupacji i po zakończeniu II wojny światowej wspierał konspiracyjne ugrupowania ruchu narodowego.

[quote]Polityczne sympatie i ortodoksyjna bezkompromisowość powodowały, że wciąż rosły szeregi jego wrogów. Było to szerokie spektrum: począwszy od przedwojennych wolnomyślicieli, socjalistów, lóż masońskich, piłsudczykowskiej sanacji, aż po utrwalaczy tzw. władzy ludowej. Ci ostatni przygotowywali biskupowi pokazowy proces sądowy, jednak jakość zebranych przeciw niemu „dowodów” była tak licha, że rozśmieszyła nawet stalinowskich prokuratorów. [/quote]

Czy to wówczas w białostockim Urzędzie Bezpieczeństwa podjęto decyzję fizycznego pozbycia się ks. Łukomskiego? A może rozkaz przyszedł z Warszawy? Brak jakiegokolwiek zainteresowania sprawą ze strony Instytutu Pamięci Narodowej uniemożliwia dziś uzyskanie odpowiedzi na te pytania.

[caption id="attachment_939" align="alignleft" width="300"]ksiądz Bronisław Dąbrowski ksiądz Bronisław Dąbrowski[/caption]

Kłamstwem byłoby twierdzenie, że poglądy i postawa biskupa łomżyńskiego nie rodziły opozycji w samym Kościele. Wręcz przeciwnie. Posługując się modnym do niedawna dualizmem można by powiedzieć, że ks. Stanisław Łukomski reprezentował „narrację Niepokalanowa”, z którą konkurowała (dziś okazuje się, że czyniła to nadzwyczaj skutecznie) „narracja Lasek”. Tę pierwszą powszechnie określa się mianem Kościoła integrystycznego, a drugą otwartego.

Było też coś dodatkowego, coś, co dodawało pikanterii stosunkom biskupa łomżyńskiego ze środowiskami „Kościoła otwartego”: przed- i powojenne bezpodstawne zarzucanie mu antysemityzmu. Twórcy i współpracownicy ośrodka w Laskach to w dużej mierze prozelici (jak np. Zofia Landy, krewna bp. Bronisława Dembowskiego - kapelana Lasek, uczestnika spisku w Magdalence), stąd resentymenty o charakterze narodowościowym i ekumenicznym miały wymiar szczególny.

[quote]Mało kto wie, że to właśnie w kościele w Laskach odbyło się pierwsze w Polsce (10 stycznia 1962 r., a więc jeszcze przed obradami Soboru Watykańskiego II) nabożeństwo ekumeniczne zorganizowane przez ks. Bronisława Dembowskiego![/quote]

Równo rok temu nad tragiczną śmiercią bp. Łukomskiego pochylili się dziennikarze tygodnika "Uważam Rze", którzy wskazując na ubecką rękę sprawczą skwapliwie podważyli tezę o możliwości objęcia przez niego urzędu prymasowskiego. Argumenty podnieśli dwa. Po pierwsze, wytknęli mu zbyt zaawansowany wiek, choć wcale nie byłby on najstarszym dwudziestowiecznym prymasem-elektem (nota bene Jorge Mario Bergoglio objął tron papieski w 77 roku życia). Drugi argument był innej natury, choć równie schopenhauerowski: Dziś wiemy, że przed śmiercią wskazał on (Prymas Hlond) na swojego następcę młodego biskupa Stefana Wyszyńskiego z Lublina.

A co wiemy tak naprawdę? Niewiele. Oficjalna, a zarazem nieweryfikowalna wersja mówi o tym, że tę zaskakującą wolę Kardynał August Hlond przekazał na łożu śmierci swojemu sekretarzowi, ks. Antoniemu Baraniakowi. Nie było żadnych innych świadków tego niezwykle ważnego przecież zdarzenia, choć choremu prymasowi posługiwała spora grupa księży i zakonnic. Pius XII nie podważył przedstawionej mu wersji wydarzeń i godnością arcybiskupa gnieźnieńskiego obdarzył wychowanka Lasek, ks. bp. Stefana Wyszyńskiego.

[caption id="attachment_940" align="alignleft" width="211"]ks. bp Antoni Baraniak ks. bp Antoni Baraniak[/caption]

Ks. bp Antoni Baraniak to postać ciekawa choćby z tego względu, że jest jednym z tych hierarchów Kościoła, którzy pośmiertnie cieszą się niesłabnącą estymą środowisk lewicowych, z Gazetą Wyborczą na czele. Przez wielu nazywany był szarą eminencją Episkopatu, a przeze mnie Józefem Retingerem w sutannie, gdyż zewnętrznie i z racji charakteru swojej służby jako żywo przypominał sekretarza gen. Władysława Sikorskiego.

Karierę rozpoczął bardzo szybko, bo już w wieku 29 lat został osobistym sekretarzem prymasa Augusta Hlonda, a później w wyżej naszkicowanych okolicznościach nowego prymasa, kardynała Stefana Wyszyńskiego. Wielu wskazywało go też jako najbliższego przyjaciela ks. bp. Karola Wojtyły. Za zgodą władz komunistycznych wszyscy trzej ( ks. ks. Wyszyński, Wojtyła i Baraniak) czynnie uczestniczyli w sesjach Soboru Watykańskiego II, a ks. Baraniak wpisał się w soborowe annały jako promotor ONZ-owskiej koncepcji zmiany kalendarza na 13-miesięczny.

Nie wiem, jak potoczyłyby się losy Kościoła katolickiego w Polsce, gdyby nie zagadkowa śmierć bp. Stanisława Kostki Łukomskiego. Nie wiem, czy jego hipotetyczne prymasostwo mogłoby ocalić Kościół w Polsce w taki sposób, w jaki on sam ocalił przed zniszczeniem zaminowaną już przez Niemców łomżyńską katedrę. Nie wiem także, czy ewentualni kontynuatorzy jego misji wykazaliby tyle samo niezłomności i hartu ducha.

[quote]Wiem jedno: wokół tej postaci od sześćdziesięciu pięciu lat panuje dziwna zmowa milczenia, a publiczne artykułowanie narzucających się pytań dotyczących okoliczności jej śmierci nie przysporzą mi sympatii w kręgach Kościoła posoborowego.[/quote]

krzysztof-zagozdaKrzysztof Zagozda

Artykuł Śmierć, wokół której panuje zmowa milczenia od 65 lat. On mógł zmienić bieg historii… pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/smierc-wokol-ktorej-panuje-zmowa-milczenia-od-65-lat-on-mogl-zmienic-bieg-historii/feed/ 4