organizacja „Wawer” – Niezłomni.com https://niezlomni.com Portal informacyjno-historyczny Sun, 03 Dec 2023 21:00:15 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.8 https://niezlomni.com/wp-content/uploads/2017/08/cropped-icon-260x260.png organizacja „Wawer” – Niezłomni.com https://niezlomni.com 32 32 27 grudnia doszło do masowego mordu na Polakach. Ofiarami zostali niewinni ludzie. Warszawiacy nie zapomnieli… https://niezlomni.com/27-grudnia-doszlo-do-masowego-mordu-na-polakach-ofiarami-zostali-niewinni-ludzie-warszawiacy-nie-zapomnieli/ https://niezlomni.com/27-grudnia-doszlo-do-masowego-mordu-na-polakach-ofiarami-zostali-niewinni-ludzie-warszawiacy-nie-zapomnieli/#respond Tue, 27 Dec 2016 12:50:55 +0000 http://niezlomni.com/?p=4790

26 grudnia 1939 roku, południe. Do nieczynnej, z powodu Świąt Bożego Narodzenia, restauracji Antoniego Bartoszka przez uchylone drzwi weszło niespodziewanie dwóch mężczyzn. Mimo protestów żony Bartoszka, Zofii, mężczyźni nie chcieli opuścić restauracji i zażądali podania im kanapek i przekąsek. Antoni Bartoszek spał, dlatego to Zafia w celu pozbycia się nieproszonych gości podała im kanapki i papierosy.

Obudzony zamieszaniem Antoni Bartoszek o całym zajściu powiadomił posterunek policji polskiej mieszczący się w Wawrze. Na miejsce przyjechał policjant Rozwadowski, który z głębi mieszkania dyskretnie zajrzał do restauracji, w celu rozpoznania sytuacji. W środku restauracji rozpoznał dwóch ściganych od czterech miesięcy bandytów: Mariana Prasułę (z Falenicy) i Stanisława Dąbka (z Zastowa).

[caption id="attachment_4792" align="alignleft" width="960"]Powieszony Antoni Bartoszek Powieszony Antoni Bartoszek[/caption]

Posterunkowy Rozwadowski zatelefonował do dyżurnego oficera Wehrmachtu w dowództwie 538. Powiadomiony o całej sytuacji Stephan wysłał samochodem czterech żołnierzy(w tym dwóch feldfebli – sierżantów). Weszli do baru w celu wylegitymowania mężczyzn. W tym momencie bandyci oddali strzały raniąc jednego, a zabijając drugiego feldfebla. Ranna zaostała również Zofia Bartoszkowa. Bandyci uciekli tylnym wyjściem, a Rozwadowski i Bartoszek wyszli z ukrycia. W tym momencie przybiegł trzeci żołnierz i zaczął strzelać w kierunku uciekających mężczyzn. Po kilku chybieniach żołnierz zrezygnował i zaczął ratować rannego kolegę. W tym samym czasie Antoni Bartoszek zajął się swoją żoną. Szofer, zorientowany w panującej sytuacji, pojechał złożyć meldunek do komendatury placu.

wawer-27-grudniaPo chwili na miejscu zjawiła się sanitarka wojskowa, która miała przetransportować ciała zabitego i ciężko rannego żołnierza do szpitala. W trakcie transportu ranny żołnierz zmarł. Komendant placu Stephan przesłuchał Bartoszka i Rozwadowskiego, a następnie ich zwolnił. Jednak pobyt dwóch przestępców na terenie osiedla wymagał pościgu i obławy. Stephan skierował przynajmniej jedną kompanię żołnierzy i nakazał jej rewizjować okolice ulicy Widocznej (oraz w głębi osiedla) oraz obszary dawnej ulicy Płowieckiej (dziś Bronisława Czecha).

Tego samego dnia około godziny 21:30 Stephan otrzymał wiadomość, że na miejsce zostanie skierowany batalion, który ma przeprowadzić karną akcję pacyfikacyjną. Dowódca VI batalionu policji porządkowej, Fryderyk Wilhelm Wentzel, lokując się w domu na II Poprzecznej numer 3 wydał rozkazy zgromadzenia jeńców.

Żołnierze, podczas zatrzymań, mieli kierować się kryteriami mówiącymi, że zatrzymaniom mają podlegać wszyscy mężczyźni w wieku od 16. do 70. lat włącznie. Żandarmi zabierali mężczyzn głównie z ulic I,II,III,IV Poprzecznej, Krótkiej, Józefa Piłsudskiego, Krakowskiej, Widocznej, Sportowej, Błękitnej, Powszechnej, Mazurskiej i innych. Wyciągali ludzi z łóżek, aresztowali także wiele osób oczekujących na pociąg przy stacji PKP Wawer.

Dom przy ulicy II Poprzecznej nr 3 był miejscem sądu doraźnego. Sąd ten składał się z przewodniczącego Fryderyka Wilhelma Wentzla, dwóch członków i tłumacza. Żandarmi przyprowadzali tam zatrzymanych mężczyzn. Niektórzy policjanci byli bardziej pobłażliwi, nie egzekwowali dokumentów od wszystkich, jeden nadgorliwy żandarm zaś specjalnie wracał po nauczyciela Nikodema Iskierkę. Prawdopodobnie został zatrzymany za posiadanie dużego domu i zasobnej biblioteki. Między godziną 23 aż do 24 ustalona została ilość osób do rozstrzelania w zamian za jednego zmarłego Niemca na służbie.

Z powodu śmierci dwóch żołnierzy na służbie wojskowej, na śmierć przez rozstrzelanie zostało skazanych 200 mężczyzn z ludności cywilnej. Między godziną 1:00 a 3:00 przelicznik ten został zmniejszony do 60 osób zabitych za jednego żołnierza niemieckiego.

wawer-27-grudnia2Za wytypowanie skazańców odpowiedzialni byli major Wentzel i ppłk. Daume.

Na samym początku zespół sądu doraźnego postanowił ponownie przesłuchać Antoniego Bartoszka, jego córki oraz policjanta Rozwadowskiego.

Zatrzymani mężczyźni byli ustawieni w trzy rzędy wzdłuż płotu z rękami założonymi na kark. Nie mieli oni prawa do rozmów; zabroniony też był wszelki ruch.

Zatrzymani zostawali wprowadzani po trzech lub dziesięciu na miejsce sądu doraźnego. Wchodzący a zwłaszcza wychodzący byli obelżywie traktowani przez żandarmów. Żandarmi bili ich i wyzywali. Prowadzeni cały czas przewracali się i spadali ze schodów. Rankiem, po egzekucji przed budynkiem leżały ubrania zabitych.

Obrady sądu doraźnego wyglądały następująco: najpierw wprowadzano zatrzymanych, a następnie pobieżnie ich identyfikowano. Następnie Daume decydował czy daną osobę zatrzymać czy zwolnić. Zatrzymanym zadawano wiele pytań, między innymi o narodowość i miejsce zamieszkania. Szczególnie interesowano się nazwiskami pochodzenia niemieckiego oraz osobami wyznania ewangelickiego. Ewangelika Daniela Geringa namawiano do zadeklarowania pochodzenia niemieckiego. Jednak ten zdecydowanie odmówił im tego i oświadczył, że jest Polakiem. Decyzje o skazaniu lub uwolnieniu przesłuchiwanych przekazywano żandarmom w języku niemieckim słowami dieser bleibt (to znaczy ten zostaje) lub dieser ist frei (to znaczy ten jest wolny).

Wytypowanych na egzekucję ponownie ustawiano w rzędach. Po wytypowaniu reszty skazańców ustawiono ich ponownie przy budynku.

M. Daume tymczasem wraz z grupą żandarmów udał się do baru Antoniego Bartoszka. W tym miejscu wydał rozkaz powieszenia Bartoszka nad drzwiami wejściowymi do jego restauracji, tak by jego ciało było widoczne dla przechodzących tamtędy skazańców. Antoni Bartoszek wraz z córkami błagał o litość. Niestety na nic się to zdało. Bartoszek został powieszony ze skrępowanymi rękoma. Po powieszeniu go Daume zdemolował restaurację.

Po wszystkim, nie czekając na zakończenie egzekucji zatrzymanych mężczyzn, udał się do Warszawy. W tym czasie została skompletowana lista skazanych na śmierć Polaków po przeprowadzeniu rozmów z płk. Janem Bronisławem Janikowskim, Bolesławem Lesmanem, Danielem Geringiem i Stanisławem Krupką. Zainteresowanie żandarmów wzbudziło pochodzenie nazwiska lub w przypadku płk. Jana Bronisława Janikowskiego pełnienie służby w armii polskiej i rosyjskiej podczas pierwszej wojny światowej. Bolesława Lesmana kilka razy pytano czy podtrzymuje to, że jest Polakiem. Lesman nie zmienił swojej decyzji. Stanisław Krupka próbował wytłumaczyć żandarmom, że ludność mieszkająca na terenie Anina i Wawra nikomu niczym nie zawiniła, a wręcz przeciwnie – stała się ofiarami bandytów grasujących na terenie tych dwóch osiedli. Krupka tłumaczył także, że na ujęcie bandytów przez policję potrzebne są minimalnie dwa dni.

Dalej spisywaniem personaliów skazanych zajął się F. W. Wentzel. Gdy jego lista liczyła 110 osób zdecydował się przerwać pracę. Pozostałe dziesięć osób wysłał na miejsce przyszłej egzekucji, by ci zakopywali ciała zabitych. Około godziny 5:00 rano Wentzel wyszedł z tłumaczem na werandę i stamtąd ogłosił wyrok po niemiecku używając słów zabójstwo – nieuchwytni sprawcy – rozstrzelanie zatrzymanych jako odwet. Świadkowie nie zapamiętali wyroku jednakowo, lecz po rekonstrukcji mógł on brzmieć następująco:

Zostało zabitych tutaj dwóch żołnierzy niemieckich. Sprawców nie udało się ująć. Za to wszyscy zostaniecie skazani na karę śmierci.

Ta decyzja była zaskoczeniem dla wszystkich skazanych. Zaczęli błagać o litość, protestować, obiecywali skuteczniejszy pościg oraz krzyczeli o litość. Ale szybko ich uciszono – biciem.

Jednak, gdy zdali sobie sprawę, że wyrok ten jest ostateczny i nieodwołalny zaczęli modlić się. Nikodem Iskierko – pobożny nauczyciel zaintonował nawet pieśń religijną skierowaną do Matki Boskiej (prawdopodobnie była to pieśń: „Serdeczna Matko, Opiekunko ludzi…”).

wawer2

Skazanych odprowadzano dwudziestkami na puste pole poza zabudowaniami, w pobliżu ulicy Rubinowej. Po drodze „konwoje” zatrzymywały się przy barze Bartoszka, gdzie pokazywano skazańcom jego wiszące ciało. Wojskowa furgonetka oświetlała ciało Bartoszka, a później drogę skazanych. Pod barem skręcano w ulicę Rubinową.

Przechodząc przez tunel młody Jan Majstrzyk, zamienił się miejscami w szeregu tak, że w pewnym momencie wskoczył na schody i wbiegł na peron. Mimo pościgu uciekł. Dwóch żandarmów pobiegło sprawdzić, czy Majstrzyk uciekł i czy da się go dogonić, lecz po nim nie było już śladu.

Skazańcy zostali poprowadzeni dalej. Wśród prowadzonych na śmierć panowały nastroje patriotyczne od momentu przesłuchań aż do końca. Tuż przed salwą plutonu Andrzej Białowiejski (mający wówczas 16 lat) krzyknął: „Niech żyje Polska!”. Żandarmi nie reagowali.

Jak zeznają świadkowie skazanych zabijano szybko i sprawnie. Ustawiano ich dziesiątkami, twarzami skierowanymi w stronę płotu. Skazani nie mieli nakryć głowy. Następnie, po polsku, padała komenda „klęknąć”. Żandarmi stawali trzy kroki za skazanymi, po czym strzelano z ręcznych karabinów maszynowych, Teren został oświetlony, przez furgonetki wojskowe. Niektórzy skazani trzymali się za ręce i przepraszali. Prawdopodobnie traktowali to jako formę spowiedzi. Rozstrzelani padali twarzą w śnieg. Po chwili kierujący egzekucją sprawdzał, czy aby na pewno nikt nie ocalał. Ci, którzy przeżyli, specjalnie udawali martwych. Po egzekucji dowódca plutonu egzekucyjnego por. Schmidt, rozkazał swoim żołnierzom wejść na samochody, po czym odjechali.

Bilans tragicznego zdarzenia: w Wawrze i sąsiednim Aninie nocą wyciągnęli z domów 116 mężczyzn, często zupełnie przypadkowych, niczym niezwiązanych z Wawrem. Śmierć poniosło 108, ośmiu udało się uciec. 

Po jakimś czasie na murach warszawskich pojawiły się napisy „Wawer 27.XII.39” lub „Wawer pomścimy”. To harcerze z Organizacji Małego Sabotażu „Wawer”, a także inni dodawali otuchy warszawiakom i przypominali Niemcom, że Polska walczy.
źródła: kgpwawer.pl, IPN
wawer

Artykuł 27 grudnia doszło do masowego mordu na Polakach. Ofiarami zostali niewinni ludzie. Warszawiacy nie zapomnieli… pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/27-grudnia-doszlo-do-masowego-mordu-na-polakach-ofiarami-zostali-niewinni-ludzie-warszawiacy-nie-zapomnieli/feed/ 0
Z Niemcami bawił się w kotka i myszkę. Dziś rocznica urodzin „Alka”, bohatera Szarych Szeregów https://niezlomni.com/z-niemcami-bawil-sie-w-kotka-i-myszke-dzis-rocznica-urodzin-alka-bohatera-szarych-szeregow/ Sun, 03 Nov 2013 10:41:51 +0000 http://niezlomni.com/?p=1053

[caption id="attachment_1054" align="alignleft" width="167"]Maciej Aleksy Dawidowski "Alek" Maciej Aleksy Dawidowski "Alek"[/caption]

93 lata temu urodził się Maciej Aleksy Dawidowski "Alek", bohater polskiej konspiracji (pseudonimy: Alek, Glizda, Kopernicki, Koziorożec).

Urodzony 3 XI 1920 w Drohobyczu jako syn Aleksego, inżyniera technologa, i Janiny z Sagatowskich, inżyniera chemika.

[caption id="attachment_1055" align="alignright" width="200"]"Alek" w warsztacie Państwowej Szkole Budowy Maszyn, która była tajną Politechniką Warszawską. "Alek" w warsztacie Państwowej Szkole Budowy Maszyn, która była tajną Politechniką Warszawską.[/caption]

Wiosną 1939 ukończył warszawskie Gimnazjum im. Stefana Batorego. W czasie nauki w latach 1932-39 był członkiem 23. Warszawskiej Drużyny Harcerzy im. Bolesława Chrobrego "Pomarańczarnia", uzyskując stopień młodzieżowy Harcerza Orlego.

W czasie kampanii wrześniowej 8 września 1939, po apelu płk. Umiastowskiego wymaszerował z Warszawy wraz z grupą starszych harcerzy 23. WDH w składzie Batalionu Harcerskiego, dowodzonego przez komendanta Szczepu "Pomarańczarnia" hm. Lechosława Domańskiego "Zeusa", by na początku października powrócić wraz z nimi do Warszawy.

W okresie październik – grudzień 1939 był członkiem tajnej organizacji PLAN i uczestnikiem jej akcji małosabotażowych, a po wycofaniu się z PLAN-u wraz z kolegami z 23. WDH, od początków 1940 do czerwca tego roku był łącznikiem w komórce więziennej ZWZ, utrzymującej łączność między konspiracją wojskową a więzieniami warszawskimi: Pawiak i Daniłowiczowska [Centralny Areszt Śledczy]. W czerwcu 1940 w Palmirach Niemcy rozstrzelali jego ojca, aresztowanego w październiku 1939.

W pierwszym okresie okupacji utrzymywał się z jazdy "na rikszy", którą sam skonstruował.

[caption id="attachment_1056" align="alignleft" width="300"]Pomnik Mikołaja Kopernika Pomnik Mikołaja Kopernika[/caption]

Wiosną 1941, wraz z grupą przyjaciół z 23. WDH, wstąpił do Szarych Szeregów Chorągwi Warszawskiej [Ul "Wisła"]. Objął dowodzenie drużyną w Hufcu "Mokotów Górny" [Rój MG], kierowanym od lata 1942 przez Tadeusza "Zośkę" Zawadzkiego. Razem ze swoją drużyną uczestniczył w działaniach Organizacji Małego Sabotażu "Wawer", do których skierowany został Hufiec "MG" wraz z całym Okręgiem "Południe" Chorągwi Warszawskiej. Prace te wykonywał z dużym powodzeniem, m.in. za zdjęcie niemieckiej tablicy z pomnika Mikołaja Kopernika otrzymał honorowy pseudonim wawerski "Kopernicki".

Po zajęciu Warszawy w październiku 1939, niemieckie władze okupacyjne nakazały zasłonięcie umieszczonej na cokole pomnika tablicy: "Mikołajowi Kopernikowi - Rodacy". Na niej pojawiła się przykręcona czterema śrubami nowa tablica: "Dem Grossen Astronomen", mająca świadczyć o niemieckim pochodzeniu Kopernika.

[caption id="attachment_1057" align="aligncenter" width="640"]Niemiecki napis na pomniku Niemiecki napis na pomniku[/caption]

19 lutego 1942 przypadała 469 rocznica urodzin wielkiego astronoma. "Alek", przygotowując się do akcji zdjęcia niemieckiej tablicy, postanowił sprawdzić, jak mocno zaciśnięte są mutry mocujące i czy operacja ich usunięcia wymaga specjalnych kluczy. 11 lutego 1942, przed wygaśnięciem godziny policyjnej, wskoczył na cokół pomnika i ku swemu zaskoczeniu stwierdził, że nakrętki można odkręcić gołą ręką!

[quote]Postanowił działać natychmiast; bez ubezpieczenia i z dużym narażeniem - wszak kilkadziesiąt metrów od pomnika, przy Krakowskim Przedmieściu nr 1, znajdował się gmach Komendy Policji [Abschnittswache Mitte] z wystawionym zewnętrznym posterunkiem. "Alek" kochający ryzyko ostrożnie odkręcił wszystkie mutry i zdjął ciężką tablicę, którą następnie przeciągnął chodnikiem pod arkadami Pałacu Staszica i ukrył w kopie śniegu zgarniętego z jezdni na chodniki.[/quote]

[caption id="attachment_1060" align="aligncenter" width="631"]Akcja demontażu pomnika Akcja demontażu pomnika[/caption]

[caption id="attachment_1058" align="alignleft" width="200"]Tak w pierwszym, okupacyjnym wydaniu "Kamieni na szaniec" zilustrował akcję Stanisław Kunstetter. Tak w pierwszym, okupacyjnym wydaniu "Kamieni na szaniec" zilustrował akcję Stanisław Kunstetter.[/caption]

Dwa dni później "Alek" wrócił w to miejsce, tym razem w towarzystwie członka Głównej Kwatery Szarych Szeregów - hm. Jana Rossmana ["Pan Janek", "Wacek", "Kuna"]. Załadowali tablicę na dziecinne sanki, przykryli kocami i tak zamaskowaną przewieźli na daleki Żoliborz, do domu Janka. Wieczorem tablicę zakopano w ogrodzie Rossmanów, w którym przeleżała do końca wojny. Po wojnie Rossman ujawnił miejsce ukrycia tablicy, która została wydobyta i przekazana w depozyt Muzeum Historii m.st. Warszawy.

W odwecie za zdjęcie tablicy, 17 II 1942 w Warszawie na słupach ogłoszeniowych ukazało się zarządzenie gubernatora dr Ludwiga Fischera, który oznajmił "zniesienie" pomnika płk Jana Kilińskiego, stojącego od 1936 roku na pl. Krasińskich.

[caption id="attachment_1059" align="alignright" width="293"]akcja demontażu akcja demontażu[/caption]

Akcję demontażu rozpoczęto w godzinach porannych 21 II 1942. Po kilku godzinach wieść lotem błyskawicy obiegła całe miasto. "Alek" postanowił wyśledzić miejsce ukrycia pomnika.

Wkrótce okazało się, że Niemcy przewieźli pomnik na teren Muzeum Narodowego...

Następnego ranka warszawiacy, na murach Muzeum mogli odczytać napis wykonany w nocy przez "Alka": "JAM TU. LUDU W-WY - KILIŃSKI JAN".

Ironia losu sprawiła, że "Alek"... uratował pomnik Kilińskiego! Przez resztę okupacji szewc-pułkownik stał ukryty w magazynie Muzeum i w ten sposób zniknął Niemcom z oczu... To uchroniło go przed losem większości pozostałych warszawskich pomników: okupację i Powstanie Warszawskie "przeżyło" ich tylko siedem. Po "wyzwoleniu" Warszawy, od lata 1945 mistrz Jan Kiliński przez rok był ozdobą al. 3 Maja - w pobliżu gmachów Muzeum Narodowego.

W 1946 powrócił na swoje dawne miejsce. Na pl. Krasińskich stał do 1957 roku.

[caption id="attachment_1061" align="alignleft" width="500"]Pomnik Jana Kilińskiego Pomnik Jana Kilińskiego[/caption]

W okresie kwiecień – wrzesień 1942, w związku z zagrożeniem dekonspiracją, ukrywał się w majątku Olesinek koło Góry Kalwarii, należącym do Aleksandry Niewiadomskiej. We wrześniu 1940 rozpoczął naukę w jawnej Państwowej Szkole Budowy Maszyn, dawnej Państwowej Wyższej Szkole Budowy Maszyn i Elektrotechniki im. H. Wawelberga i S. Rotwanda w Warszawie, przerwał ją jednak wiosną 1942 i wyjechał z Warszawy.

 

Po utworzeniu Grup Szturmowych, objął dowodzenie 1. drużyny [SAD-100] hufca [plutonu] GS "Południe" [SAD], na którego czele stał Jan Bytnar "Rudy". W 1942 po odbyciu kursu podharcmistrzowskiego ["Szkoła za lasem"] został mianowany podharcmistrzem [ps. instruktorski "Koziorożec"].

W styczniu 1943 został elewem Zastępczego Kursu Szkoły Podchorążych Rezerwy Piechoty ["Agricola"] zorganizowanego przez Kedyw KG AK. Brał udział w kilku akcjach rozbrojeniowych oraz w ewakuacji mieszkania przy ul. Brackiej 23 [akcja "Bracka" 2 lutego 1943].

[caption id="attachment_1062" align="alignleft" width="640"]Fałszywa Kennkarte na nazwisko "Aleksy Czerwiński". Zwraca uwagę miejsce wystawienia: Biłgoraj - podobnie jak w dokumentach "Rudego". Fałszywa Kennkarte na nazwisko "Aleksy Czerwiński". Zwraca uwagę miejsce wystawienia: Biłgoraj - podobnie jak w dokumentach "Rudego".[/caption]

Po aresztowaniu "Rudego" 23 marca 1943 pełnił przez kilka dni funkcję komendanta Hufca SAD.

Podczas akcji pod Arsenałem 26 marca 1943, zorganizowanej w celu odbicia "Rudego", dowodził sekcją "granaty" w grupie "atak". Stanowiąc jednoczesne ubezpieczenia akcji z kierunku północnego, postrzelił idącego w towarzystwie kobiety ul. Nalewki oficera SS.

Wyświetl większą mapę

W czasie odskoku ciężko ranny w brzuch w starciu z funkcjonariuszami centrali Arbeitsamtu mieszczącej się w pałacu "Pod Czterema Wiatrami" przy Długiej 38/40 (dawna siedziba Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej).


Wyświetl większą mapę

10Ewakuowany zarekwirowanym samochodem. W pogoń za podejrzanym samochodem ruszyła niemiecka wojskowa ciężarówka, która zablokowała Długą na wysokości pl. Krasińskich. "Alek" przez uchylone drzwiczki rzucił w kierunku Niemców granat. Dalsza jazda odbyła się bez problemów. Odwieziony na własną prośbę do mieszkania państwa Zawadowskich na Żoliborzu i tam opatrzony. Rany postrzałowe brzucha okazały się jednak bardzo ciężkie i wymagały natychmiastowej operacji.

"Alka" przewieziono do szpitala Dzieciątka Jezus przy ul. Nowogrodzkiej i tam operowano, jednak po czterech dniach, 30 marca 1943, zmarł. Tego samego dnia zmarł odbity pod Arsenałem "Rudy"...

Pchor. "Alek" został pośmiertnie odznaczony Srebrnym Krzyżem Orderu Virtuti Militari V klasy [rozkaz Komendanta Sił Zbrojnych w Kraju gen. "Grota" Roweckiego z 3 V 1943] oraz awansowany do stopnia sierżanta podchorążego.
Jego pseudonimem nazwano II pluton 2. kompanii "Rudy" batalionu "Zośka".

Tekst i zdjęcia - źródło

[caption id="attachment_1064" align="aligncenter" width="640"]Warszawskie Powązki; wspólny grób "Rudego" i "Alka"... Warszawskie Powązki; wspólny grób "Rudego" i "Alka"...[/caption]

Artykuł Z Niemcami bawił się w kotka i myszkę. Dziś rocznica urodzin „Alka”, bohatera Szarych Szeregów pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>