NKWD – Niezłomni.com https://niezlomni.com Portal informacyjno-historyczny Sun, 03 Dec 2023 21:00:15 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.8 https://niezlomni.com/wp-content/uploads/2017/08/cropped-icon-260x260.png NKWD – Niezłomni.com https://niezlomni.com 32 32 Zbrodniarze nie są już anonimowi! Bestie Bandery, kaci Małopolski Wschodniej. [WIDEO] https://niezlomni.com/zbrodniarze-nie-sa-juz-anonimowi-bestie-bandery-kaci-malopolski-wschodniej-wideo/ https://niezlomni.com/zbrodniarze-nie-sa-juz-anonimowi-bestie-bandery-kaci-malopolski-wschodniej-wideo/#respond Sat, 11 Jul 2020 04:14:09 +0000 https://niezlomni.com/?p=50989

Małopolska Wschodnia i Lubelszczyzna były kolebką ukraińskich nacjonalistów. Stąd pochodziło najwięcej morderców, którzy z ogromnym sadyzmem dawali upust swym zbrodniczym instynktom, uczestnicząc w rzeziach Polaków, Żydów i Ormian.


Oto członkowie OUN-UPA, którzy wydawali rozkazy mordowania Polaków, jak i ci, którzy z azjatyckim okrucieństwem je wykonywali. Ich nazwiska nie powinny ulec zapomnieniu. W świetle prawa międzynarodowego są zbrodniarzami winnymi ludobójstwa ludności cywilnej.
Niniejsze opracowanie bazuje na bogatym materiale źródłowym. Przytacza dokumenty OUN-UPA, zeznania ukraińskich morderców ujętych przez sowieckie organy bezpieczeństwa, a także ich wspomnienia i zapiski dostępne w innych źródłach. Przeplata się z nimi treść dokumentów sporządzonych przez polskich świadków ich zbrodni, zwłaszcza sprawozdań lokalnych Polskich Komitetów Opieki, wysyłanych do Rady Głównej Opiekuńczej.

Bestie Bandery zadają kłam oficjalnej propagandzie ukraińskiej, kreującej ukazanych tu osobników na bohaterów narodowych. Lektura tej książki pozwoli czytelnikowi zrozumieć, kim byli naprawdę. Zbrodniarze nie powinni zostać anonimowi

Fragment rozdziału Wasyl Andrusiak. „Rizun” ze Śniatynia z książki Marka A. Koprowskiego „Bestie Bandery. Kaci Małopolski Wschodniej”, Wydawnictwo Replika, Poznań 2020. Książkę można nabyć na stronie Wydawnictwa Replika.

Wiosną 1944 r. „Rizun” dostał już rozkaz do rozpoczęcia nie likwidacji członków AK, ale ludności polskiej jako takiej i podjęcia wszelkich działań na rzecz jej usunięcia z Małopolski Wschodniej. W Dżurowie podwładni „Rizuna” najpierw zamordowali 25 marca 1944 r. w czasie powrotu z młyna Franciszka Glazera, który przed wojną był prezesem Związku Strzeleckiego „Strzelec”. Mordercy spalili także jego dom, w którym zostało wystawione w trumnie jego ciało. Główny napad na Polaków w Dżurowie nastąpił 26 marca 1944 r. Józef Matusiak tak wspomina akcję „rizunowców”:

„Dzień był ponury, mglisty, a pole pokryte było jeszcze cienką warstwą śniegu. Nabożeństwo w naszej kaplicy nie odbyło się, bo proboszcz parafii nie zezwolił księdzu na wyjazd do Dżurowa z obawy przed bandami ukraińskimi. Żandarmeria niemiecka opuściła wieś. Pozostała jedynie policja ukraińska współpracująca z bandami(…). Tego dnia zauważyłem późnym popołudniem maszerującą kolumną młodzież ukraińską w okolicy Domu Ludowego. Widać było, że nieśli ukrytą pod kożuchami i płaszczami broń. Wieczorem ojciec zauważył uzbrojone patrole Ukraińców chodzące po wsi. W rodzinie naszej pojawiła się obawa napadu na polskie zagrody. Mnie i siostrze ojciec zlecił ukrycie się u zaufanej sąsiadki Ukrainki w stodole na sianie i tam przespać tę noc. Uważałem, że powinniśmy wszyscy razem na noc opuścić nasz dom.

Stało się jednak inaczej. Pozostaliśmy w domu, gotowi i ubrani do ucieczki. Około godziny 23 zmęczeni wyczekiwaniem, zasnęliśmy. Nagle obudziłem się, usłyszałem strzały karabinowe. Zobaczyłem przez okno łunę pożaru. To paliły się budynki dworskie i sterty słomy na polu. Uzmysłowiłem sobie, że ten pożar to chyba sygnał do napadu na polskie domostwa. I nie pomyliłem się. Zobaczyłem biegnących od strony ulicy w kierunku naszego domu uzbrojonych mężczyzn. Obudziłem natychmiast ojca, matkę i siostrę. Napastnicy zastrzelili najpierw szczekającego naszego psa, uwiązanego przy budzie. Następnie wybili szyby w oknach naszego domu i zaczęli strzelać do środka naszego mieszkania. W oknach zauważyłem kilkanaście luf karabinowych. Ojciec został zabity strzałem od razu. Wtedy matka wyszła spod stołu i zapytała znajomego Ukraińca: „Hryciu, za co ty jego zabiłeś?” wtedy on ze złością odpowiedział „Ja Ne Hryćko, ja was ne znaju! Ja z Bukowyny”. Był to syn sąsiada H. Hrywaczuk, który chodził ze mną do szkoły. W tym momencie drugi banderowiec strzelił do matki prosto w głowę. Mama ciężko ranna, rzęziła w agonii”.
Napad na Dżurów był częścią akcji „oczyszczającej” z ludności polskiej powiat śniatyński. W tym samym czasie banderowcy napadli na inne miejscowości. Zaatakowali m.in. wieś Tuczapy, Rudniki i Rybne. W tej ostatniej miejscowości upowcy dorżnęli rodzinę Matusiaków, której wielodzietna gałąź mieszkała w tej miejscowości. Dorosłych zakłuto nożami, dzieciom roztrzaskano głowy o ściany budynków. Z rodziny Matusiaków uratował się tylko dziesięcioletni Stanisław, ranny zdołał się wydostać spod sterty martwych ciał.
Ludność polska była w tym czasie pozbawiona wszelkiej obrony. Nieliczne oddziały AK dopiero organizowały samoobronę. „Rizun” usiłował te samoobrony likwidować. W kwietniu 1944 r. jego kureń, szacowany wówczas przez wywiadowców AK na 450 ludzi, zaatakował samoobronę w Bitkowie. Wywiad AK na szczęście dowiedział się o zamia¬rach ataku kurenia „Rizuna”, znajdując jego plany u Ukraińca Maćkowskiego. Atak „rizunowców” nie stanowił więc zaskoczenia. W Bitkowie przebywało, jak podaje Grzegorz Mazur, 3000 Polaków. Samoobrona była wspomagana przez uzbrojoną straż kopalnianą. Strzegła ona ważnej dla Niemców kopalni ropy naftowej. Jak podaje Grzegorz Mazur, obrońcy mieli do dyspozycji 105 ludzi. Z tego dwudziestu pięciu z oddziału S. Kosiby, dwudziestu dwóch z oddziału Z. Muchy, a resztę z samoobrony. Siły te były niewystarczające jednak do odparcia ataku całego kurenia „Rizuna”. Ukraiński watażka wybrał też na moment ataku czas, kiedy Niemcy pod naporem ofensywy Armii Czerwonej wycofali się i gdy na drogach panowały bałagan i zamieszanie.

„Rizunowcy” uderzyli na Bitków w momencie, gdy ostatni Niemcy wyjechali na Zachód. Wpadli oni oczywiście w zastawioną przez Ukraińców zasadzkę. Trzech z nich zginęło, a czterech, salwując się ucieczką, wróciło do Bitkowa. Jeden z nich wskazał Polakom, gdzie Niemcy ukryli broń i amunicję, która znacząco wzmocniła siłę ogniową obrońców. Fantazję „Rizunów”, dyszących chęcią wyrżnięcia Bitkowa, skruszył zwłaszcza ogień moździerzy. Nie¬spodziewanie do walki włączył się oddział radziecki, który samochodami dotarł do Nadwórnej. Ukraińcy z „Rizuna” go ostrzelali, zabijając pięciu żołnierzy. Sowieci wysłali do Bitko¬wa większy oddział z czołgiem, co przesądziło o klęsce „Rizuna”. Oddział sowiecki śmiało wszedł w lasy i ujął dwie grupy upowców, bezlitośnie je rozstrzeliwując. Ponadto podczas ataku na Bitków „Rizun” utracił od trzydziestu do czterdziestu osób, które zostały zabite w trakcie walk. Miał również kilkudziesięciu rannych.

Oczywiście „Rizun”, jako spec od „riezania Lachiw”, nie działał tylko w okolicy swego matecznika. Razem ze swoim kureniem wyruszał także w rajdy na dalsze terytoria Mało¬polski Wschodniej, na których UPA nie radziła sobie z wypełnianiem zadań, a głównie z wyrzynaniem polskiej ludności. W czerwcu 1944 r. „Rizun” z kureniem wyruszył na Zachód. Miał pobudzić nacjonalistów na Drohobyczczyźnie, gdzie Polacy stanowili jeszcze dość spore i mało jeszcze naruszone skupisko. Kolumna poruszała się bardzo wolno, bo była obciążona taborem, liczącym dwadzieścia pięć wozów. Na górze Łopata drogę zagrodzili jej Niemcy i Węgrzy. Źródła ukraińskie twierdzą, że „Rizun” ten bój wygrał. Tylko Niemcy mieli stracić 120 zabitych. Dane te wydają się jednak mocno zawyżone. Niemcy nie uciekli i mocno kontratakowali. Gdy „Rizun” ruszył z pod¬władnymi naprzód, Niemcy znowu zagrodzili mu drogę. Do¬szło do walki wręcz. Ukraińscy historycy nie wspominają, czy „Rizun” kontynuował swój marsz, czy też zawrócił do Czarnego Lasu. Raczej zawrócił, bo front przybliżał się błyskawicznie i kureń w każdej chwili mógł zostać odcięty od swojego zaplecza i znaleźć się na obcym terenie.

Po zajęciu Małopolski Wschodniej przez Sowietów „Rizun” nie zaprzestał mordowania Polaków. Wręcz przeciw¬nie, sytuacja dla jego oddziałów była nawet korzystniejsza. Armia Krajowa w nowej sytuacji musiała zaprzestać działalności. Ośrodki samoobrony zostały zlikwidowane i Polaków nie miał kto bronić. Sowieci proponowali im tworzenie „Istriebitielnych Batalionów”, by te wzięły na siebie obronę skupisk polskich przed napadami UPA, ale wstępowali do nich szesnasto- i siedemnastoletni chłopcy, którzy z tym za¬daniem radzili sobie różnie. Banderowcy „Rizuna” działali zaś na bezczelnego. Na przełomie sierpnia i września 1944 r. uderzyli na centra rejonowe w województwie stanisławowskim. Zaatakowali m.in. Bohorodczany, Wojniłów, Lisiec, Bielszowce i inne miasta. Chcieli tym niewątpliwie pokazać, że dopóki oni działają, nikt nie może czuć się bezpieczny. Napadli też na szereg wsi, mordując Polaków m.in.: w Za¬woi, Majdanie, Mysłowie i innych wsiach przy drodze z Kałusza do Stanisławowa.

NKWD ściągnęło posiłki i ruszyło z obławą w góry. Kureniowi udało się wycofać, ale jedna z jego sotni została rozbita. W grudniu 1944 r. „Rizun” znów przypomniał o sobie i dokonał rajdu po wsiach, mordując Polaków, którzy nie uciekli jeszcze do dużych miast. Ukraińcy „odwiedzili” wówczas m.in.: Weleśnicę, Woronę, Pariszcze i Winograd.

Artykuł Zbrodniarze nie są już anonimowi! Bestie Bandery, kaci Małopolski Wschodniej. [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/zbrodniarze-nie-sa-juz-anonimowi-bestie-bandery-kaci-malopolski-wschodniej-wideo/feed/ 0
Sowiecka akcja dezinformacyjna na którą nabrali się najwięksi przeciwnicy komunizmu. Rosyjskie służby do dziś wykorzystują jej schemat. [WIDEO] https://niezlomni.com/sowiecka-akcja-dezinformacyjna-na-ktora-nabrali-sie-najwieksi-przeciwnicy-komunizmu-rosyjskie-sluzby-do-dzis-wykorzystuja-jej-schemat-wideo/ https://niezlomni.com/sowiecka-akcja-dezinformacyjna-na-ktora-nabrali-sie-najwieksi-przeciwnicy-komunizmu-rosyjskie-sluzby-do-dzis-wykorzystuja-jej-schemat-wideo/#respond Sat, 09 May 2020 06:45:22 +0000 https://niezlomni.com/?p=51061

Jak zapewnić nowopowstałemu bolszewickiemu państwu okres oddechu dla ustabilizowania sytuacji wewnętrznej? Jak uniknąć interwencji zbrojnej państw zachodnich oszukując „białą” emigrację i obce wywiady? Wystarczy rozgłaszać, że Związek Sowiecki upadnie z hukiem, bo na jego terenie działa rozbudowana konspiracja, która obali władzę czerwonych. Jak zwabić przy okazji liderów „białej” rosyjskiej opozycji do Rosji i jak przewerbować oficerów służb zachodnich penetrujących Bolszewię?

Pomysł tej – nie da się ukryć – błyskotliwej operacji wyszedł z gabinetu Feliksa Dzierżyńskiego. „Trust” to precyzyjnie przygotowana i brawurowo poprowadzona akcja dezinformacyjna – matka wszystkich późniejszych akcji sowieckich służb wywiadu. Czerwona bezpieka stworzyła fikcyjną organizację podziemną „przygotowującą przewrót” w Sowieckiej Rosji i restaurację dawnej władzy.

Smutną rolę w tej paneuropejskiej zagrywce odegrał polski wywiad, wywiedziony umiejętnie w pole.

­

Rosyjskie służby przejęły aktywa wywiadowcze swoich sowieckich poprzedniczek i udoskonaliły akcje dezinformacyjne montowane według schematu kombinacji Trust.

Postsowieckie służby wciąż wmawiają nam, że właściwie ich nie ma, że są bezsilne, że nie wpływają na wydarzenia w naszym kraju. A nasza podejrzliwość to tylko kompleksy i rusofobia. Przyszło nam zatem żyć w rozkwicie akcji Trust 2.0, choć nie chcemy tego przyjąć do wiadomości. Nie znamy rozmachu działań skierowanych przeciwko Polsce, ale możemy podejrzewać, że następcom Dzierżyńskiego z FSB nie brakuje fantazji i - znajomości charakteru Polaków.

Sprawdźmy jak wyglądał mechanizm działania pierwowzoru tych operacji.

Wyselekcjonowani agenci operacji „Trust” ruszyli na Zachód, szukając sprzymierzeńców. Przekonali rządy, służby państw zachodnich i media o słabości sowieckich sił, o nieuchronności upadku Związku Sowieckiego, a przy okazji przejęli wszystkie fundusze przeznaczone na wspomożenie „opozycji”. Państwa zachodnie w znacznym stopniu sfinansowały więc akcję wymierzoną przeciwko sobie.

Do wybuchu drugiej wojny światowej Sowieci przeprowadzili 40 operacji według metodyki Trustu. Po kapitulacji III Rzeszy, kolejne klony Trustu - zwane dwojnikami, zostały zrealizowane na Ukrainie - w ramach zwalczania UPA (akcja „Arsenał 1“), i w Polsce, gdzie ubecja stworzyła całą fikcyjną V komendę WiN (akcja „Cezary”).

Marek Świerczek, Największa klęska polskiego wywiadu. Sowiecka akcja dezinformacyjna „Trust” 1921-1927, Wyd. Fronda, Warszawa 2020. Książkę można zamówić na stronie wydawnictwa Fronda.

https://www.youtube.com/watch?v=otGhyc4YZW0&t=2s

O autorze:

Marek Świerczek (ur. 1970) – polski historyk, publicysta i pisarz. Współpracuje z miesięcznikiem Stosunki Międzynarodowe oraz Przeglądem Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Zamieszczał swoje teksty w miesięczniku "Alfred Hitchcock poleca". Na rynku literackim objawił się w 2006 r. przy okazji konkursu na opowiadanie grozy miesięcznika "Nowa Fantastyka" w którym zajął II miejsce. Kilka miesięcy później opublikował powieść Bestia, łączącą powieść gotycką z narodową tradycją i historią powstania styczniowego. W 2013 r. wydał kolejną powieść Dybuk, gdzie wykorzystał historyczne klisze pogromu z 1946 r. Dwa lata później na rynku literackim pojawiła się jego kolejna książka, łącząca powieść szkatułkową, kryminał i horror, zatytułowana Skowyt. Książka Największa klęska polskiego wywiadu jest owocem zawodowych zainteresowań Marka Świerczka – historyka.

Fragment książki Największa klęska polskiego wywiadu:

Rola sowieckich służb specjalnych

Głównym narzędziem do osiągnięcia bezpieczeństwa wewnętrznego i zewnętrznego Rosji Sowieckiej była oczywiście policja polityczna, która stała się wszechobecną strukturą biurokratyczną, obejmującą kontrolą całość życia publicznego Rosji Sowieckiej1. Szczególną rolę w tym zadaniu powierzono kontrwywiadowi, który od samego początku swego istnienia miał charakter ofensywny i nie uznawał granic państwowych, prowadząc gry kontrwywiadowcze w Europie i Azji2. Z tego też powodu wywiad sowiecki, który powstał relatywnie późno, bo dopiero w kwietniu 1920 roku, był od początku uplasowany w strukturach kontrwywiadu, dopiero z czasem przekształcając się w osobną jednostkę3.

W założeniach teoretycznych bolszewików w Rosji Sowieckiej miało nie być tajnej policji. Lenin nawet w swoim utopijnym credo wyłożonym w „Państwie i rewolucji” zakładał, że nie będzie nawet policji kryminalnej. Szybko jednak okazało się, że opór wobec reżimu bolszewickiego jest na tyle poważny, a wsparcie mas tak słabe, że niezbędne jest oparcie się na RKKA chroniącej „socjalistyczną republikę” od wrogów zewnętrznych oraz na „organach” walczących z wrogiem wewnętrznym.

20 grudnia 1917 roku na posiedzeniu Sownarkomu Feliks Dzierżyński zażądał utworzenia organów dla rewolucyjnego rozliczenia się z kontrrewolucję4. Tego samego dnia powołano CzeKa5. Pomimo początkowego braku w niej wyodrębnionych struktur odpowiedzialnych za wywiad i kontrwywiad, od samego początku swego istnienia prowadziła działalność na tych kierunkach6. W maju 1918 roku powstała sekcja kontrwywiadowcza Czeka, która w latach 1921-1922 została powiększona do rangi wydziału (Kontrrazwiedywatielnyj Otdiel – KRO).

CzeKa (przemianowana wkrótce na GPU i OGPU) – choć formalnie była tylko jedną z wielu historycznie ukształtowanych w Europie służb specjalnych – de facto była zjawiskiem historycznym bez analogii7. Wszystkie istniejące ówcześnie służby specjalne, nawet tak brutalne jak carska Ochrana, były instytucjami państwowymi działającymi w mniejszym lub większym stopniu w ramach obowiązującego porządku prawno-moralnego8, zaś CzeKa powstała na gruzach dawnych instytucji państwowych i nie respektowała ani dawnych praw, ani moralności, traktowanej jako burżuazyjny przeżytek.

Żadna służba specjalna działająca na terenie własnego kraju nie miała wcześniej tak szerokich pełnomocnictw i nie stosowała tak brutalnych metod. Ponadto, w CzeKa doszło do niezwykłego zjawiska polegającego na dokonaniu syntezy byłych struktur ochrony prawa z przedstawicielami przestępczego podziemia. W CzeKa/GPU pracowali bowiem ramię przy ramieniu byli urzędnicy carskiego MSW i zawodowi rewolucjoniści. Dzięki współpracy dwóch do tej pory zwalczających się grup, możliwym stała się praktyczna weryfikacja stosowanych do tej pory metod i stworzenia nowych, całkowicie rewolucjonizujących dotychczasowy modus operandi służb specjalnych. Zainicjowano proces, w czasie którego w skostniałe formy tajnej, carskiej policji politycznej wlano doświadczenie rewolucyjnych spiskowców oraz rewolucyjny ferment myśli, który ogarnął wtedy elity Rosji Sowieckiej9. Tego typu procesom zwykle towarzyszą rewolucyjne zmiany w działalności służb specjalnych10 i tak też było w CzeKa/GPU, która wypracowała narzędzia, sprawiające, że skuteczność jej działania była nieprawdopodobnie wysoka.

Pierwszym z nich był terroryzm. Sowieckie służby specjalne sięgały do metod niestosowanych zwykle w Europie wobec ludności własnej: do masowych egzekucji, brania zakładników z rodzin i tortur.

W przeciwieństwie do terroru jakobińskiego, większość egzekucji odbywała się w piwnicach, a nie na oczach tłumu, co wzmagało lęk społeczeństwa i generowało legendy na temat orgii okrucieństwa mających miejsce w lochach tajnej policji. Co więcej, terror nie miał charakteru jednostkowego, lecz odbywał się według kryteriów klasowych. Powodowało to niezdolność do stworzenia przez przeciwników nowej władzy strategii przetrwania w postaci udawania bierności lub wycofania się z życia publicznego. Można było przecież być aresztowanym bez powodu, na podstawie czyjegoś donosu lub po prostu wskutek bycia carskim żandarmem lub posiadaczem ziemskim. W tej sytuacji jedyną rozsądną strategią nie mogła być pasywna próba przeczekania, tylko aktywne współuczestnictwo, które – w sytuacji irracjonalnych kryteriów doboru ofiar – mogło dawać nadzieję przeżycia. W tej sytuacji nie mogło dziwić wykorzystywanie przez Czeka/GPU byłych wrogów do działań operacyjnych. Ludzie – złamani torturami, śmiertelnie przerażeni i świadomi tego, że ich rodziny padną ofiarą represji w razie niebezpieczeństwa – podejmowali współpracę, gdyż jedynie ona dawała szansę uratowania siebie i bliskich. Po czym, włączały się (opisane w dalszej części pracy) psychologiczne mechanizmy dysonansu poznawczego, które mogły prowadzić nawet do pełnej identyfikacji z oprawcami12. Jednak sam terror nie mógł zapewnić sukcesu13, gdyż łatwo jest przekroczyć granicę, gdy ludzie zaczynają wierzyć, że nie mają już nic do stracenia i kierują się jedynie nienawiścią i żądzą zemsty. Dlatego koniecznym uzupełnieniem terroru była ideologia komunistyczna, która po pierwszej wojnie światowej nabrała rangi quasi religijnej i była atrakcyjna nie tylko dla sporej części społeczeństwa sowieckiego, ale i dla szerokich kręgów w całej Europie14. Lewicowa inteligencja i spora część robotników widziała w Rosji Sowieckiej „Nowe Jeruzalem”15. Pomagało to z jednej strony oprawcom w uporaniu się z poczuciem winy i dawało im przekonanie o swojej misji, a z drugiej, stawiało przeciwników na słabych pozycjach obrońców skompromitowanego porządku społecznego, który po wiekach eksploatacji upośledzonych grup, doprowadził do hekatomby I wojny światowej.

Z tego punktu widzenia, łatwo było propagandzie bolszewickiej przedstawiać swoich ideologicznych przeciwników jako zdegenerowane jednostki, pragnące jedynie odzyskania swoich uprzywilejowanych pozycji społecznych, obojętnych na los społeczeństwa sowieckiego i całej ludzkości, którą rewolucja miała doprowadzić do komunizmu, kiedy to – zdaniem Lenina – nie miało już być wyzysku człowieka przez człowieka. Ideologia bolszewicka, wraz z jej tak zadziwiającymi przejawami, jak wolna miłość i rozbicie tradycyjnych więzów religii, rodziny, moralności i obyczaju, jawiła się jako nowa jakość, jako droga do nowego, wspaniałego świata. Było to niebywale atrakcyjne, zwłaszcza dla ludzi, których dotychczasowy światopogląd zdruzgotała wojna światowa. W tej sytuacji, terror był przedstawiany jako samoobrona młodej republiki przed siłami reakcji, a w naturze ludzkiej leży zgoda na użycie wszelkich dostępnych środków do samoobrony. Co więcej, oprawcy z Czeka/GPU nie tylko przedstawiali tak własne działania, ale – jak się wydaje – sami w to wierzyli16, co dawało im w zetknięciu z przeciwnikami politycznymi niebywałą przewagę argumentacji. (…)

Artykuł Sowiecka akcja dezinformacyjna na którą nabrali się najwięksi przeciwnicy komunizmu. Rosyjskie służby do dziś wykorzystują jej schemat. [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/sowiecka-akcja-dezinformacyjna-na-ktora-nabrali-sie-najwieksi-przeciwnicy-komunizmu-rosyjskie-sluzby-do-dzis-wykorzystuja-jej-schemat-wideo/feed/ 0
Wykłady online, wystawy, promocja płyty „Sprawa Katynia”. IPN upamiętni rocznicę komunistycznej zbrodni na polskich oficerach https://niezlomni.com/wyklady-online-wystawy-promocja-plyty-sprawa-katynia-ipn-upamietni-rocznice-komunistycznej-zbrodni-na-polskich-oficerach/ https://niezlomni.com/wyklady-online-wystawy-promocja-plyty-sprawa-katynia-ipn-upamietni-rocznice-komunistycznej-zbrodni-na-polskich-oficerach/#respond Fri, 10 Apr 2020 04:33:46 +0000 https://niezlomni.com/?p=51001

Wystawy, wydawnictwa i wykłady online oraz infografiki, czy promocja płyty ​z wykładem prof. S. Swianiewicza „Sprawa Katynia” – te i wiele więcej przedsięwzięć IPN przygotował i opublikuje na swoich stronach internetowych w ramach obchodów 80. rocznicy Zbrodni Katyńskiej dokonanej przez NKWD na zlecenie najwyższych władz ZSRS.

13 kwietnia będziemy obchodzić Dzień Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej. Z tej okazji już 10 kwietnia 2020 r. na stronach oraz kanałach mediów społecznościowych IPN odbędzie się promocja płyty (w j. polskim i j. angielskim) „Sprawa Katynia” z wykładem prof. Stanisława Swianiewicza, wybitnego sowietologa i świadka sowieckiej zbrodni z kwietnia 1940 r.

Od 17 kwietnia w sieci Empik oraz w placówkach Poczty Polskiej do sprzedaży trafi najnowszy numer Biuletynu IPN, który poświęcony będzie 80. rocznicy Zbrodni Katyńskiej. W numerze została dołączona broszura pt.; „Katyń”, w której znajdą Państwo wiele pytań i odpowiedzi dotyczących Zbrodni katyńskiej.

Dla uczniów, nauczycieli, ale także innych pasjonatów naszych dziejów IPN przygotował wirtualną paczkę historyczną dotyczącą Zbrodni Katyńskiej przydatną szczególnie teraz, podczas pracy i nauki zdalnej. Znajdziemy w niej warsztaty, teki edukacyjne, publikacje, artykuły, wystawy, materiały filmowe oraz portale IPN zawierające m.in. listę osób zamordowanych w Charkowie, Katyniu i Twerze. Dodatkowym uzupełnieniem lekcji online na ten temat może być wystawa elementarna IPN „Zbrodnia Katyńska 1940. Zagłada polskich elit”, która również jest do pobrania w formie pdf. Wszystkie te informacje dostępne są na portalu edukacja.ipn.gov.pl.

Poza tym na stronie internetowej IPN zamieszczone są także wszystkie inne plany Instytutu związane z obchodami 80. rocznicy Zbrodni Katyńskiej w Warszawie oraz pozostałych regionach Polski. Wśród nich m.in. filmy, prelekcje i dyskusje online z udziałem specjalistów IPN, które publikowane będą na kanale IPNtv.

 

W wyniku Zbrodni Katyńskiej, do której doszło wiosną 1940 r., zamordowano ok. 22 tys. polskich obywateli, w tym oficerów Wojska Polskiego, policjantów i osób cywilnych należących do elit II Rzeczypospolitej Polskiej. Decyzja o wymordowaniu Polaków zapadła na szczycie władz Związku Sowieckiego, z Józefem Stalinem na czele. Masowych mordów NKWD dokonywało m.in. w Lesie Katyńskim, który stał się symbolem zbrodni. Przez wiele lat władze sowieckiej Rosji wypierały się odpowiedzialności za to ludobójstwo, przerzucając winę za jego dokonanie na III Rzeszę Niemiecką.​

IPN oddział Warszawa

Artykuł Wykłady online, wystawy, promocja płyty „Sprawa Katynia”. IPN upamiętni rocznicę komunistycznej zbrodni na polskich oficerach pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/wyklady-online-wystawy-promocja-plyty-sprawa-katynia-ipn-upamietni-rocznice-komunistycznej-zbrodni-na-polskich-oficerach/feed/ 0
Polacy mają prawo wiedzieć, kto stał za ludobójstwem na Wołyniu! Marek Koprowski pokazuje twarze katów [WIDEO] https://niezlomni.com/polacy-maja-prawo-wiedziec-kto-stal-za-ludobojstwem-na-wolyniu-najkrwawsi-mordercy-polakow-wideo/ https://niezlomni.com/polacy-maja-prawo-wiedziec-kto-stal-za-ludobojstwem-na-wolyniu-najkrwawsi-mordercy-polakow-wideo/#respond Thu, 11 Jul 2019 04:52:31 +0000 https://niezlomni.com/?p=50768

Polacy mają prawo wiedzieć, kto stał za terrorem i bestialską rzezią, której w barbarzyński sposób dokonano na Wołyniu. Kto zaplanował tamtejsze pogromy i czystki etniczne, wydawał rozkazy i likwidował polskie skupiska, mordując ich mieszkańców.

W powszechnej świadomości Polaków oprawcy z Wołynia nie posiadają twarzy. Sytuację tę może zmienić książka Marka A. Koprowskiego, którą trzymają Państwo w rękach. Jej autor – znany popularyzator historii – udowadnia, że za ludobójstwem Polaków na Wołyniu stali konkretni ludzie. Znani z imienia i nazwiska działacze OUN i dowódcy sotni UPA. To oni zaplanowali, a następnie zrealizowali metodyczną operację wymierzoną w polskich cywilów. (…)

Zarąbywanie siekierą, rżnięcie piłą, rozbijanie czaszki młotem, palenie żywcem, podrzynanie gardła nożem, topienie w studni, szlachtowanie kosą, wycinanie płodów z brzuchów konających matek, ćwiartowanie, patroszenie, dekapitacja – to nie jest zestawienie makabrycznych średniowiecznych tortur ani wyliczenie metod stosowanych przez czerń kozacką w trakcie powstania chmielnickiego w połowie XVII wieku. W ten sposób członkowie Ukraińskiej Powstańczej Armii mordowali polskich cywilów w 1943 roku na Wołyniu. W ten sposób zadawano śmierć ludziom w Europie w połowie XX wieku.

Ludobójstwo dokonane przez ukraińskich szowinistów na polskiej ludności Wołynia przeraża nie tylko swoją skalą, ale również okrucieństwem oprawców. (…)

Największym atutem książki Marka A. Koprowskiego jest obfite wykorzystanie źródeł banderowskich. Przede wszystkich wspomnień i meldunków działaczy i żołnierzy tej formacji. Dzięki temu możemy spojrzeć na ludobójstwo Polaków z nowej perspektywy. Nie z perspektywy ofiar, ale z perspektywy katów. Banderowcy wcale bowiem nie ukrywali, że konflikt z Polakami rozwiązali „ogniem i mieczem”. Bez litości i bez pardonu. Z wprowadzenia Piotra Zychowicza.

Marek Koprowski jest jednym z najciekawszych polskich popularyzatorów historii.
„Do Rzeczy”

Marek A. Koprowski - pisarz, dziennikarz, historyk zajmujący się losami Polaków. Plonem jego wypraw i poszukiwań jest wiele książek, z czego  kilkanaście ukazało się nakładem Wydawnictwa Replika. Za serię książek pod wspólnym tytułem Wołyń otrzymał Nagrodę im. Oskara Haleckiego w kategorii „Najlepsza książka popularnonaukowa poświęcona historii Polski w XX wieku”. Jest też laureatem nagrody „Polcul – Jerzy Boniecki Foundation” za działalność na rzecz utrzymania kultury polskiej na Wschodzie.

Poniżej prezentujemy fragment książki Marka A. Koprowskiego "Kaci Wołynia. Najkrwawsi ludobójcy Polaków", Wyd. Replika, Poznań 2019. Książkę można nabyć TUTAJ

Niemcy w tym czasie od dawna wspierali nacjonalistyczny ruch, który był im potrzebny do walki ze Związkiem Radzieckim. Finansowali obie frakcje OUN. Tylko w 1940 r. otrzymały one około 5 mln marek. Tworzyli też ukraińskie oddziały złożone z najbardziej zażartych nacjonalistów. Niemcy przypomnieli sobie także o dawnym agencie. Chcąc mu wynagrodzić wydanie władzom polskim po aresztowaniu w Szczecinie, powierzono mu obowiązki ukraińskiego komendanta szkoły dywersyjno-szpiegowskiej w Zakopanem. O jej utworzenie zabiegała OUN, chcąca z absolwentów utworzyć własną służbę bezpieczeństwa. Niemcy zgodzili się i utworzyli placówkę.

Ze strony ukraińskiej jej komendantem mianowano właśnie Mykołę Łebedia, natomiast z niemieckiej szkołą dowodził SS-hauptsturmführer Hans Kruger. W placówce szkoliła się sotnia kunowskich działaczy, specjalnie przez Łebedia wyselekcjonowanych. To oni tworzyli zręby Służby Bezpieczeństwa OUN, zbrodniczej formacji gorszej od gestapo i NKWD razem wziętych.

W szkole tej, zorganizowanej i funkcjonującej według niemieckich regulaminów, uczono gestapowskich metod śledczych oraz mordowania przy użyciu wyrafinowanych sposobów. Wśród nich było m.in. duszenie przy pomocy „pęta Rubana”. Uczono także metodyki przesłuchań, zaznajamiano z propedeutyką szpiegostwa itp. Nocami „studenci” tej szkoły wyłapywali na ulicach Zakopanego Polaków i Żydów i ćwiczyli na nich metody śledcze.

Łebedʹ wszedł też do tzw. „siódemki”, która tworzyła Służbę Bezpieczeństwa OUN. Wstępowali do niej absolwenci szkoły nie tylko z Zakopanego, ale innych podobnych placówek, które zorganizowano jeszcze w Krynicy i Komańczy.

Po rozłamie w OUN w 1940 r. Łebedʹ został pierwszym szefem powstałej wówczas Służby Bezpieki i delegatem do pertraktacji z władzami III Rzeszy. Praktycznie już wtedy był w OUN drugą osobą po Banderze. Pomógł mu umocnić władzę we frakcji, mordując jego przeciwników. Podział wewnątrz OUN nie był bezbolesny. Służba Bezpieczeństwa OUN pod komendą Łebedia wymordowała około 400 melnykowców. Zaraz po ukonstytuowaniu się frakcji banderowskiej na tajnym posiedzeniu ścisłego jej kierownictwa został powołany Główny Trybunał Rewolucyjny – kapturowy sąd wydający wyroki, od których nie było odwołania. Trybunał ten już w dniu powstania skazał na śmierć Senyka, Sciborśkiego i Baranowśkiego oraz tych czołowych działaczy OUN, którzy nie przystąpili do „buntu” Bandery. Wykonywaniem tych wszystkich wyroków zajmował się Łebedʹ i jego podwładni z SB. Wówczas wymordowano wspomnianych 400 melnykowców. Ci oczywiście nie pozostali dłużni i w odwecie zlikwidowali 200 banderowców.

Łebedʹ zajmował się także przygotowywaniem instrukcji dla swoich podwładnych z SB, wytyczającej dla niej zadanie po wkroczeniu na Wołyń i Małopolskę Wschodnią. To on przygotował rozdział instrukcji zatytułowanej Walka i działalność OUN w czasie wojny (1941), traktujący o zadaniach dla Służby Bezpieczeństwa „ludowej milicji”. Głosiła ona, że owa formacja ma „zlikwidować wrogie Ukrainie elementy, które staną się na jej terytorium szkodnikami, a także będą mieć możliwość kontrolować całkowicie życie społeczno- -polityczne”.
W innym akapicie dokument stwierdzał, że „elementami wrogimi Ukrainie”, których „można pozwolić sobie zlikwidować”, są: „polscy, moskiewscy i żydowscy działacze”.

Dokument ten w innym miejscu mówi, że przy:

budowie nowego rewolucyjnego porządku na Ukrainie powinni być neutralizowani: Polacy na zachodnioukraińskich ziemiach, którzy nie odrzucili marzenia o zbudowaniu Wielkiej Polski kosztem ukraińskich ziem, choćby Polska stała się czerwoną.

Niektórzy badacze wiążą też osobę Łebedia i podległych mu członków SB z mordem dokonanym na profesorach lwowskich. Teza ta została sporządzona w myśl przytaczanej wcześniej instrukcji, mówiącej, że w pierwszej kolejności należy likwidować tych Polaków, którzy w czasie sowieckiej okupacji utrzymywali kontakty bądź nawet współpracowali z władzą radziecką. Spośród 168 profesorów autorzy listu wybrali.

Czołową osobą w tej grupie był prof. Kazimierz Bartel, kilkakrotny premier Rzeczypospolitej, człowiek obdarzony ogromnym międzynarodowym autorytetem. W lipcu 1940 r. w Moskwie Stalin przeprowadził z nim rozmowy polityczne. Mogło to dać asumpt ukraińskim nacjonalistom do ukucia teorii, że Stalin myśli o utworzeniu na Zachodniej Ukrainie „polskiej republiki” w ramach ZSRR, i postanowili zlikwidować wszystkich członków polskiej elity mogących współpracować z Sowietami i niebędących komunistami. Tych bowiem Niemcy likwidowali z urzędu.

Fragment rozdziału Mykoła Łebed’ • Od terroryzmu do ludobójstwa

Artykuł Polacy mają prawo wiedzieć, kto stał za ludobójstwem na Wołyniu! Marek Koprowski pokazuje twarze katów [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/polacy-maja-prawo-wiedziec-kto-stal-za-ludobojstwem-na-wolyniu-najkrwawsi-mordercy-polakow-wideo/feed/ 0
74 lata temu, 7 maja 1945 miała miejsce największa na ziemiach polskich bitwa oddziałów podziemia z Sowietami [WIDEO] https://niezlomni.com/70-lat-temu-pod-kurylowka-oddzialy-narodowej-organizacji-wojskowej-rozbily-ekspedycje-karna-nkwd-foto/ https://niezlomni.com/70-lat-temu-pod-kurylowka-oddzialy-narodowej-organizacji-wojskowej-rozbily-ekspedycje-karna-nkwd-foto/#comments Tue, 07 May 2019 05:00:20 +0000 http://niezlomni.com/?p=23917

7 maja 1945 r. oddział Narodowej Organizacji Wojskowej dowodzony przez mjr. Franciszka Przysiężniaka „Ojca Jana” odparł trzy natarcia NKWD na wieś Kuryłówka na Rzeszowszczyźnie. Zginęło co najmniej 57 enkawudzistów. Była to największa na ziemiach polskich bitwa oddziałów podziemia z sowietami.

https://youtu.be/AeAfXlJ_mQA

Wysłany wczesnym rankiem 7 maja w kierunku Kulna, patrol NOW z oddziału „Majka” napotkał tyralierę żołnierzy sowieckich. Wymiana ognia zaalarmowała wieś, oddziały narodowe rozpoczęły wycofywanie się, które powstrzymał dowódca Franciszek Przysiężniak, nakazując obronę. Oddział „Radwana”, który stanowił ubezpieczenie Kuryłówki przyjął walkę i przez godzinę odpierał ataki NKWD w okolicach szkoły i budynku gminy. Wsparł go wkrótce oddział „Majki”, ściągnięty do Kuryłówki z sąsiedniego Tarnawca. Natarcie sowieckie załamało się.

Po przegrupowaniu enkawudziści uderzyli ponownie, tym razem od strony Sanu. W sukurs oblężonym przyszedł oddział „Wołyniaka”, który dotarł na miejsce bitwy z Ożanny. Z jego pomocą udało się ten atak odeprzeć. Zacięte walki trwały 7 godzin do godziny 13.00. Sowieci około godziny 15.00 jeszcze raz próbowali złamać opór, atakując frontalnie od strony lasu na północny wschód od Kuryłówki. Także to natarcie załamało się w ogniu broni maszynowej.

Późnym popołudniem, spodziewając się kolejnego ataku, „Ojciec Jan” wydał rozkaz wycofania się z wioski. Oddział „Majki” wycofał się w rejon Przychojca, oddział „Radwana” na południe, w kierunku Jarosławia, „Wołyniak” ze swoimi ludźmi odskoczył na lewy brzeg Sanu w okolice Grodziska Dolnego. Wraz z oddziałami NOW Kuryłówkę opuściła część jej mieszkańców, obawiając się zemsty Sowietów.

Partyzantom udało się odeprzeć trzy duże ataki NKWD. W dokumentach i relacjach z bitwy najczęściej wymienia się liczbę około 57 zabitych enkawudzistów. Ze strony NOW poległo siedmiu żołnierzy, zaś pięciu zostało ciężko rannych.

Następnego dnia do Kuryłówki wkroczyła karna ekspedycja NKWD. Sowieci zamordowali osiem osób, spalono zabudowania wioski. Kilka tygodni po pacyfikacji Kuryłówki przez NKWD Komenda Okręgu NOW wypłaciła mieszkańcom wsi zapomogi, przeznaczając na nie część pieniędzy zdobytych w akcji ekspropriacyjnej na bank w Przemyślu, przeprowadzonej 26 czerwca 1945 r.

[caption id="attachment_23930" align="aligncenter" width="576"]Miejsce pierwszej potyczki z Sowietami idącymi od strony Sanu. W oddali zabudowania Kulna, fot. Martyna Ćwikła. Miejsce pierwszej potyczki z Sowietami idącymi od strony Sanu. W oddali zabudowania Kulna, fot. Martyna Ćwikła.[/caption]

[caption id="attachment_23931" align="aligncenter" width="960"]Miejsce pierwszej potyczki z Sowietami idącymi od strony Sanu. W oddali zabudowania Kulna, fot. Martyna Ćwikła. Miejsce pierwszej potyczki z Sowietami idącymi od strony Sanu. W oddali zabudowania Kulna, fot. Martyna Ćwikła.[/caption]

[caption id="attachment_23933" align="aligncenter" width="960"]Miejsce pierwszej potyczki z Sowietami idącymi od strony Sanu. W oddali zabudowania Kulna, fot. Martyna Ćwikła. Miejsce pierwszej potyczki z Sowietami idącymi od strony Sanu. W oddali zabudowania Kulna, fot. Martyna Ćwikła.[/caption]

[caption id="attachment_23935" align="aligncenter" width="960"]Miejsce pierwszej potyczki z Sowietami idącymi od strony Sanu. W oddali zabudowania Kulna, fot. Martyna Ćwikła. Miejsce pierwszej potyczki z Sowietami idącymi od strony Sanu. W oddali zabudowania Kulna, fot. Martyna Ćwikła.[/caption]

[caption id="attachment_23937" align="aligncenter" width="960"]Miejsce pierwszej potyczki z Sowietami idącymi od strony Sanu. W oddali zabudowania Kulna, fot. Martyna Ćwikła. Miejsce pierwszej potyczki z Sowietami idącymi od strony Sanu. W oddali zabudowania Kulna, fot. Martyna Ćwikła.[/caption]

[caption id="attachment_23939" align="aligncenter" width="960"]Miejsce pierwszej potyczki z Sowietami idącymi od strony Sanu. W oddali zabudowania Kulna, fot. Martyna Ćwikła. Miejsce pierwszej potyczki z Sowietami idącymi od strony Sanu. W oddali zabudowania Kulna, fot. Martyna Ćwikła.[/caption]

[caption id="attachment_23940" align="aligncenter" width="960"]Miejsce pierwszej potyczki z Sowietami idącymi od strony Sanu. W oddali zabudowania Kulna, fot. Martyna Ćwikła. Miejsce pierwszej potyczki z Sowietami idącymi od strony Sanu. W oddali zabudowania Kulna, fot. Martyna Ćwikła.[/caption]

[caption id="attachment_23941" align="aligncenter" width="960"]Miejsce drugiej potyczki z Sowietami, idącymi od strony lasu. Droga po lewej prowadzi do Kulna, fot. Martyna Ćwikła. Miejsce drugiej potyczki z Sowietami, idącymi od strony lasu. Droga po lewej prowadzi do Kulna, fot. Martyna Ćwikła.[/caption]

[caption id="attachment_23952" align="aligncenter" width="960"]Miejsce drugiej potyczki z Sowietami, idącymi od strony lasu. Droga po lewej prowadzi do Kulna, fot. Martyna Ćwikła. Miejsce drugiej potyczki z Sowietami, idącymi od strony lasu. Droga po lewej prowadzi do Kulna, fot. Martyna Ćwikła.[/caption]

[caption id="attachment_23951" align="aligncenter" width="960"]Miejsce drugiej potyczki z Sowietami, idącymi od strony lasu. Droga po lewej prowadzi do Kulna, fot. Martyna Ćwikła. Miejsce drugiej potyczki z Sowietami, idącymi od strony lasu. Droga po lewej prowadzi do Kulna, fot. Martyna Ćwikła.[/caption]

[caption id="attachment_23950" align="aligncenter" width="960"]Miejsce drugiej potyczki z Sowietami, idącymi od strony lasu. Droga po lewej prowadzi do Kulna, fot. Martyna Ćwikła. Miejsce drugiej potyczki z Sowietami, idącymi od strony lasu. Droga po lewej prowadzi do Kulna, fot. Martyna Ćwikła.[/caption]

[caption id="attachment_23949" align="aligncenter" width="960"]Miejsce drugiej potyczki z Sowietami, idącymi od strony lasu. Droga po lewej prowadzi do Kulna, fot. Martyna Ćwikła. Miejsce drugiej potyczki z Sowietami, idącymi od strony lasu. Droga po lewej prowadzi do Kulna, fot. Martyna Ćwikła.[/caption]

[caption id="attachment_23948" align="aligncenter" width="960"]Miejsce drugiej potyczki z Sowietami, idącymi od strony lasu. Droga po lewej prowadzi do Kulna, fot. Martyna Ćwikła. Miejsce drugiej potyczki z Sowietami, idącymi od strony lasu. Droga po lewej prowadzi do Kulna, fot. Martyna Ćwikła.[/caption]

[caption id="attachment_23946" align="aligncenter" width="960"]Miejsce drugiej potyczki z Sowietami, idącymi od strony lasu. Droga po lewej prowadzi do Kulna, fot. Martyna Ćwikła. Miejsce drugiej potyczki z Sowietami, idącymi od strony lasu. Droga po lewej prowadzi do Kulna, fot. Martyna Ćwikła.[/caption]

[caption id="attachment_23945" align="aligncenter" width="960"]Miejsce drugiej potyczki z Sowietami, idącymi od strony lasu. Droga po lewej prowadzi do Kulna, fot. Martyna Ćwikła. Miejsce drugiej potyczki z Sowietami, idącymi od strony lasu. Droga po lewej prowadzi do Kulna, fot. Martyna Ćwikła.[/caption]

[caption id="attachment_23944" align="aligncenter" width="960"]Miejsce drugiej potyczki z Sowietami, idącymi od strony lasu. Droga po lewej prowadzi do Kulna, fot. Martyna Ćwikła. Miejsce drugiej potyczki z Sowietami, idącymi od strony lasu. Droga po lewej prowadzi do Kulna, fot. Martyna Ćwikła.[/caption]

[caption id="attachment_23943" align="aligncenter" width="960"]Miejsce drugiej potyczki z Sowietami, idącymi od strony lasu. Droga po lewej prowadzi do Kulna, fot. Martyna Ćwikła. Miejsce drugiej potyczki z Sowietami, idącymi od strony lasu. Droga po lewej prowadzi do Kulna, fot. Martyna Ćwikła.[/caption]

[caption id="attachment_23942" align="aligncenter" width="960"]Miejsce drugiej potyczki z Sowietami, idącymi od strony lasu. Droga po lewej prowadzi do Kulna, fot. Martyna Ćwikła. Miejsce drugiej potyczki z Sowietami, idącymi od strony lasu. Droga po lewej prowadzi do Kulna, fot. Martyna Ćwikła.[/caption]

[caption id="attachment_23941" align="aligncenter" width="960"]Miejsce drugiej potyczki z Sowietami, idącymi od strony lasu. Droga po lewej prowadzi do Kulna, fot. Martyna Ćwikła. Miejsce drugiej potyczki z Sowietami, idącymi od strony lasu. Droga po lewej prowadzi do Kulna, fot. Martyna Ćwikła.[/caption]

[caption id="attachment_23953" align="aligncenter" width="682"]Pomnik na cmentarzu parafii Tarnawiec w Kuryłówce, fot. Martyna Ćwikła. Pomnik na cmentarzu parafii Tarnawiec w Kuryłówce, fot. Martyna Ćwikła.[/caption]

DSC03273 DSC03275 DSC03276 DSC03277 DSC03279 DSC03280 DSC03281 DSC03282 DSC03283 DSC03284

11076287_870404236356049_5572889946103899985_n

Artykuł 74 lata temu, 7 maja 1945 miała miejsce największa na ziemiach polskich bitwa oddziałów podziemia z Sowietami [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/70-lat-temu-pod-kurylowka-oddzialy-narodowej-organizacji-wojskowej-rozbily-ekspedycje-karna-nkwd-foto/feed/ 2
TYLKO U NAS. Wspomnienia jednego z nielicznych więźniów sowieckich, który zbiegł z Wysp Sołowieckich. [WIDEO] https://niezlomni.com/tylko-u-nas-wspomnienia-jednego-z-nielicznych-wiezniow-sowieckich-ktory-zbiegl-z-wysp-solowieckich-wideo/ https://niezlomni.com/tylko-u-nas-wspomnienia-jednego-z-nielicznych-wiezniow-sowieckich-ktory-zbiegl-z-wysp-solowieckich-wideo/#respond Sat, 30 Mar 2019 22:45:10 +0000 https://niezlomni.com/?p=50744

Pośród tysięcy osadzonych gnijących w więzieniach Czeki na Zakaukaziu równocześnie ze mną było piętnastu oficerów gruzińskich, a między nimi generał Cułukidze, książę Kamczijew i książę Muchrański. Po długich i uciążliwych przesłuchaniach oficerów tych uznano za wplątanych w rewoltę gruzińską w 1923 roku i organizację kontrrewolucyjnego spisku. Skazano ich na rozstrzelanie.

Książę Muchrański postanowił drogo sprzedać skórę. W swojej celi zdołał wyszukać wielki gwóźdź. W noc egzekucji, gdy otwarły się drzwi i z grupą pachołków wszedł komendant Czeki na Zakaukaziu, Szulman zwany „komendantem śmierci”, aby wyprowadzić skazanych oficerów, Muchrański rzucił gwoździem, celując w jego oczy. Szulman zaskowyczał z bólu, bo hufnal złamał mu nos. Zabrzmiały zaraz straszliwe wrzaski i strzały. Cela napełniła się dymem. Piętnastu oficerów, którzy znajdowali się w celi, zginęło na miejscu. Więźniowie z innych cel dostali rozkaz zmycia strug krwi. Oprawca Zlijew, nadzwyczajny delegat GPU Górskiej Republiki w Osetii, uciekał się do następującej tortury: podczas przesłuchań wsuwał lufę swego rewolweru do ust więźnia i obracał nią, raniąc dziąsła i łamiąc zęby ofiary. Starszy Osetyniec, który dzielił zemną celę w więzieniu GPU Republiki Górali tak właśnie był torturowany. Jaką popełnił zbrodnię? Cytuję akt oskarżenia: „Oskarżony o przejście przed wejściem do domu Czełokajewa”.Kilka tygodni później przeniesiono mnie do zamku Metechi w Tyflisie, głównego więzienia Kaukazu. W roku 1923, jak i za naszych dni Metechi zarezerwowane było dla więźniów politycznych. Pospolitych przestępców odsyłano do więzienia państwowego. Dwa tysiące sześciuset białogwardzistów i mienszewików gruzińskich tam trafiło. Nieludzkie represje spotykały systematycznie bezbronnych ludzi. Napotykałem wielu starców, kobiet i dzieci. Raz w tygodniu, w każdy czwartek, specjalna komisja złożona na zmianę z czekistów zakaukaskich i gruzińskich obradowała w biurze dyrektora więzienia, aby sporządzić listę skazanych na śmierć, nie martwiąc się zanadto o stopień ich winy. „Dowody” najmniejszej winy przerastały ludzkie pojęcie. Kadry zakaukaskiej i gruzińskiej Czeki świadomie skomponowano z sadystów. Każdego czwartku w nocy rozstrzeliwano od sześćdziesięciu do stu osób. W te noce cały zamek Metechi stawał się piekłem. Nie wiedzieliśmy, na kogo padnie. Każdy z nas czekał na śmierć. Nikt nie zmrużył oczu aż do rana.

Ten nieprzerwany rozlew krwi był istną udręką nie tylko dla więźniów, lecz również dla ludzi żyjących na wolności poza więzieniem. Przez długi czas ulice sąsiadujące z zamkiem Metechi pozostawały niezamieszkałe. Ludność stopniowo wynosiła się z tej dzielnicy, bo mieszkańcy nie mogli już słuchać strzałów i krzyków ofiar. Czekiści z Metechi ciągle byli pijani. Z rękawami zakasanymi do łokci przechadzali się po korytarzach i celach jak autentyczni rzeźnicy. Czasem padali na posadzkę upojeni winem i ludzką krwią.W noc egzekucji z każdej celi brano pięciu do dziesięciu ludzi. Czekistom zajmowało to przynajmniej kwadrans, bo bardzo powoli czytali listę skazanych na śmierć. Zanim odczytali kolejne nazwisko, robili długą pauzę, a więźniowie drżeli z trwogi. Nawet ci, którzy mieli stalowe nerwy, nie byli w stanie wytrzymać tej tortury. W tamte noce połowa więźniów zamku płakała do rana. Nazajutrz nikt z nas nie tykał posiłku, bo nikt nie mógł przełknąć kęsa pożywienia. I tak powtarzało się to tydzień w tydzień. Więźniowie, którzy trafili z Metechi na Sołówki w roku 1925 opowiadają, że te katusze zadawane są nadal. Wielu jest takich, którzy niezdolni znieść tego koszmaru postradali zmysły lub popełnili samobójstwo. Gdy jeszcze przebywałem w zamku, czekista Zuzula (Kozak z Kubania) został wprowadzony pomiędzy osadzonych jako agent celny, prowokator. W przeszłości ten oprawca osobiście rozstrzelał sześćset osób (Zuzula sam się do tego przyznał). W końcu więźniowie zdemaskowali go i zabili. W Metechi pozostawałem cztery i pół miesiąca. w każdy czwartek gotowałem się na śmierć.

Los kobiet

Największe dobro, jakie przypadło politycznym, polega na tym, że ich żony i dzieci nie muszą mieć kontaktu z kryminalistkami. Kompania tych kobiet jest nieznośna. Obecnie w SŁON przetrzymywanych jest około sześciuset kobiet. W klasztorze osadzono je w „budynku kobiecym”, w kremlu. Na Wyspie Popiej dla przeznaczono całkowicie dla nich barak nr 1 i część innych. Trzy czwarte z nich to żony, kochanki, krewne i po prostu wspólniczki przestępców pospolitych. Oficjalnie kobiety zsyłane są na Sołówki i do kraju narymskiego za „uporczywą prostytucję”. W określonych okresach w dużych miastach Rosji europejskiej organizuje się łapanki w celu odesłania ich do koncłagrów. Prostytutki, które za władzy radzieckiej skupiły się w swego rodzaju oficjalne związki zawodowe, raz na jakiś czas urządzają w Moskwie i Piotrogrodzie protestacyjne marsze uliczne przeciwko łapankom i zsyłkom, ale efekt jest mizerny. Charakter i tryb życia tych kobiet jest do tego stopnia dziki, że za urojenia obłąkanego może uznać opowieść o tym każdy, kto nie zna warunków więziennictwa radzieckiego. Gdy na przykład kryminalistki idą do kąpieli, uprzednio rozbierają się w swoich barakachi zupełnie nagie przechadzają się po obozie wśród wybuchów śmiechu i aplauzu sołowieckiego personelu.

Kryminalistki tak samo jak mężczyźni uwielbiają gry hazardowe. W razie przegranej nie mogą się wypłacić pieniędzmi, porządną odzieżą lub żywnością. Nic nie mają. W rezultacie codziennie można być świadkiem nieludzkich scen. Kobiety grają w karty pod tym warunkiem, że ta, która przegra, ma obowiązek niezwłocznie udać się do męskiego baraku i oddać się dziesięciu mężczyznom z rzędu. Wszystko to ma się odbywać w obecności oficjalnych świadków. Obozowa administracja nigdy nie wtrącała się do tych świństw. Można sobie wyobrazić odrazę, jaką kryminalistki wywołują wśród dobrze wychowanych kobiet z kategorii kontrrewolucyjnej. Najohydniejsze przekleństwa z użyciem imion Boga, Chrystusa, Matki Bożej i wszystkich świętych, nieustanne pijaństwo, nieopisane brewerie, złodziejstwo, brak higieny, syfilis – tego byłoby za dużo nawet dla człowieka z mocnym charakterem. Zesłać uczciwą kobietę na Sołówki – to znaczy w kilka miesięcy zamienić ją w coś gorszego od prostytutki, w kłębek milczącego, brudnego ciała, przedmiot handlu wymiennego w rękach personelu obozowego.

Czerwonoarmiści z ochrony łagru gwałcą kobiety zupełnie bezkarnie. Każdy czekista na Sołówkach ma naraz trzy do pięciu nałożnic. Toropow, którego w 1924 roku mianowano zastępcą komendanta obozu kemskiego do spraw gospodarczych, urządził w łagrze oficjalny harem, ustawicznie uzupełniany wedle jego gustu i dyspozycji.Według obozowych zasad od kontrrewolucjonistów i kryminalistek codziennie pobiera się po dwadzieścia pięć kobiet do obsługi czerwonoarmistów z 95. Dywizji pilnującej Sołówek. Żołnierze są na tyle leniwi, że aresztantki muszą nawet słać im łóżka. Staroście łagru kemskiego Czistiakowowi kobiety nie tylko gotują obiady i czyszczą buty, ale nawet go myją. Do tego celu zwykle wybiera się najmłodsze i najatrakcyjniejsze kobiety. Czekiści robią z nimi, co chcą. Wszystkie kobiety na Sołówkach podzielone są na trzy kategorie. Pierwsze – „za rubla”, druga „za pół rubla”, trzecia – „za piętnaście kopiejek”, czyli „pięć ałtynów”. Jeśli ktokolwiek z obozowej administracji życzy sobie kobiety „pierwszej klasy”, to znaczy młodej kontrrewolucjonistki świeżo przybyłej do obozu, mówi do strażnika: „Sprowadź mi za rubla”. Uczciwa kobiet,a odmówiwszy „wzmocnionej” racji żywnościowej wyznaczanej przez czekistów nałożnicom, bardzo szybko umiera z niedożywienia i na gruźlicę. Na Wyspie Sołowieckiej takie wypadki są szczególnie częste. Chleba na całą zimę nie starcza. Dopóki nie ruszy żegluga i nie dotrą nowe zapasy żywności, oszczędne i tak racje redukowane są do połowy. Czekiści i pospolici zarażają kobiety kiłą i innymi chorobami wenerycznymi.

O tym, jak rozprzestrzeniły się te niedomagania na Sołówkach, można się przekonać za sprawą faktu następującego: Do niedawna chorzy na syfilis rozmieszczani byli na Wyspie Popiej w specjalnym baraku (nr 8). W związku z postępującym przyrostem zachorowań barak nr 8 nie mógł już pomieścić wszystkich pacjentów. Jeszcze przed moją ucieczką administracja„rozwiązała” ten problem, rozmieszczając ich w innych barakach ze zdrowymi. Naturalnie doprowadziło to do szybkiego wzrostu liczby zakażonych. Kiedy nękanie spotyka się ze sprzeciwem, czekiści bez zahamowań mszczą się na ofiarach. W końcu 1924 roku na Sołówki zesłano bardzo atrakcyjną dziewczynę, około siedemnastoletnią Polkę. Skazano ją razem z rodzicami za „szpiegostwo na rzecz Polski”, rodziców rozstrzelano. Dziewczynie z racji niepełnoletniości najwyższy wymiar kary zamieniono na zsyłkę do SŁON na dziesięć lat. Dziewczyna miała pecha i zwróciła uwagę Toropowa. Miała jednak dość odwagi, żeby odmówić jego ohydnym naprzykrzaniom. W odwecie Toropow rozkazał przyprowadzić ją do komendantury i oskarżając ją kłamliwie o „ukrywanie kontrrewolucyjnych dokumentów”, rozebrał ją do naga i w obecności całej obozowej straży skrupulatnie przeszukał ciało w tych miejscach, w których jego zdaniem najłatwiej było schować dokumenty. Któregoś z lutowych dni w kobiecym baraku zjawił się bardzo pijany czekista Popow w asyście kilku jeszcze czekistów (też pijanych). Bez ceregieli wlazł do łóżka madame X, damy z najwyższych sfer społecznych, zesłanej na Sołówki na dziesięć lat po rozstrzelaniu męża. Popow wywlókł ją z łóżka, mówiąc: „Nie zechciałaby się pani przejść z nami za druty?”. Dla kobiet oznaczało to zgwałcenie. Madame X aż do rana była obłąkana. Niewykształcone i słabo wykształcone kobiety ze środowiska kontrrewolucyjnego czekiści wykorzystywali bezlitośnie. Szczególnie opłakany był los kobiet kozackich, które zesłano, rozstrzelawszy ich mężów, ojców i braci.

Fragment wspomnień Sozerki Malsagowa
Piekielna wyspa. Radziecka katorga na dalekiej Północy
Rozdział 5. Poprzednicy

Komendanci tych obozów mianowani przez Moskwę wykonywali rozkazy przychodzące z centrali. Średni i niższy personel natomiast rekrutował się spośród samych czekistów zesłanych w wyniku zbyt rzucających się w oczy dużych nadużyć – rabunków, defraudacji, pijaństwa itd. Indywidua te nie mając jak inaczej zemścić się za utratę intratnych funkcji w aparacie Czeki centralnej Rosji, traktowali osadzonych z nieopisanym okrucieństwem.

Szczególnie bestialski był zastępca komendanta w Chołmogorach, Polak Kwiciński. Potworności „Białego Domu” w okolicach Chołmogor obarczają sumienie tego sadystycznego oprawcy. Cytowaną nazwę nadano majątkowi porzuconemu przez właścicieli. Dwór pomalowany był na biało. Przez dwa lata od 1920 do 1922 roku pod rozkazami Kwicińskiego dokonywano tam codziennych rozstrzeliwań. Reputacja domu przerażała w dwójnasób, bo ciał nie grzebano. Około schyłku 1922 roku wszystkie pomieszczenia Białego Domu pełne były trupów aż po sufity. Dwa tysiące marynarzy z Kronsztadu rozstrzelano w trzy dni. Odór rozkładających się ciał zatruwał powietrze na całe kilometry naokoło. Więźniowie obozu dusili się, a niektórzy tracili przytomność z powodu jadowitego zaduchu za dnia i w nocy. Trzy czwarte mieszkańców Chołmogor nie mogąc tego znieść porzuciło domy. Z całą pewnością rząd radziecki na bieżąco śledził potworności popełniane w Chołmogorach i Pertomińsku. Ponieważ jednak kierownictwo partii komunistycznej miało było zainteresowane bezlitosnym eliminowaniem rzeczywistych lub urojonych przeciwników, umywało ręce. Egzekucje wykonywano nie tylko w Białym Domu, ale i w wielu innych miejscach. Tak więc czekiści wkraczali do baraku i palcem wskazywali ofiary ze słowami: „Odin”, „Dwa”, „Tri”. „Odin” oznaczało, że osadzony będzie rozstrzelany jeszcze tego samego dnia. „Dwa” – że nazajutrz. „Tri” – że jeszcze dzień później. Tak działo się gdy przyjeżdżały nowe konwoje i trzeba było zwolnić miejsce dla nowo przybyłych.

Według miejscowych świadków, w Chołmogorach i Pertominsku zastrzelono dziesięć tysięcy więźniów. Wydaje się to straszne, ale nie ma w tej liczbie nic nadzwyczajnego. Przez trzy lata bowiem, aż do likwidacji, obozy te były głównym więzieniem całej radzieckiej Rosji. Ze wszystkich stron Rosji europejskiej i azjatyckiej zwożono tam konwoje z ofiarami, których czekiści nie chcieli zabić od razu, a mianowicie z tymi, których „amnestionowały” władze lokalne. W Chołmogorach i Pertomińsku oprawcy uciekali się również do innej metody eksterminacji – topienia. Przytoczę kilka przypadków spośród licznych, które znam. W roku 1921 załadowano cztery tysiące oficerów i żołnierzy armii Wrangla na pokład barki i spuszczono ją do ujścia Dźwiny. Tych, którzy umieli pływać, zastrzelono.

 

W 1922 roku kilka kolejnych barek załadowanych więźniami zatopiono w Dźwinie na oczach ludzi. Innych więźniów, w tym wiele kobiet, wysadzono na pewnej wyspie koło Chołmogor i zastrzelono z łodzi, które ich przywiozły. Na tej wyspie masowe mordy trwały długo. Podobnie jak Biały Dom pełna była trupów. Czekiści zabijali tych, którzy przeżyli katorżniczą pracę. Katorżnicy mieli prawo tylko do wzmiankowanej racji żywnościowej, a byli wśród nich starcy i kobiety harujący po dwanaście godzin bez przerwy. Uważali się za szczęściarzy, jeśli na polu znaleźli zgniłego kartofla i pochłaniali go na surowo. Kiedy czekiści zauważyli, że autochtoni – Lapończycy – rzucają chleb więźniom przechodzącym koło ich chat w drodze do pracy, wybierali inny szlak, żeby nieszczęśnicy przemierzali tylko rozległe lasy i mokradła. Jeśli nowo przybyły miał na sobie porządne ubranie, natychmiast go rozstrzeliwano, aby przejąć odzież. Z początkiem lata 1922 roku marynarz z Kronsztadu cudem ocalony od śmierci uciekł z obozu w Chołmogorach. Zdołał przedrzeć się aż do Moskwy, gdzie użył starych kontaktów, aby uzyskać spotkanie z Kalininem we WCIK (Wszechrosyjskim Centalnym Komitecie Wykonawczym).

 

Oznajmił mu: „Zróbcie ze mną, co chcecie, ale zwróćcie uwagę na zbrodnie popełniane w obozach na północy”. Czekiści eksterminowali już 90 proc. katorżników i jaskrawo zamanifestowali swoje „humanitarne nastawienie” . Wtedy WCIK łaskawie zgodził się wysłuchać litanii zbiega. Z końcem lipca komisja pod przewodnictwem niejakiego Feldmana przybyła z Moskwy do Chołmogor na inspekcję78. Rzeczony Feldman nie mógł ukryć przerażenia wobec tego, co ujrzał i usłyszał. Kazał rozstrzelać komendantów obozów i wysłał ich zastępców oraz resztę obsady do Moskwy w celu „dochodzenia”. W końcu wszystkich czekistów ułaskawiono, a następnie mianowano na odpowiedzialne stanowiska w GPU na południu Rosji. Ponieważ Biały Dom z dziesiątkami tysięcy ofiar przeszkadzał Moskwie, Feldman musiał zatrzeć ślady horroru. Kazał wszystko spalić. WCIK upoważnił komisję Feldmana do amnestionowania wszystkich katorżników z obydwu obozów, lecz zwolniono tylko pospolitych kryminalistów. Nie amnestionowano ani jednego kaera. W sierpniu 1922 roku wszyscy kontrrewolucjoniści opuścili Pertomińsk i Chołmogory. Pod solidną eskortą przewieziono ich na Sołówki.

Fragment książki: POCZĄTKI GUŁAGU. Opowieści z Wysp Sołowieckich, Sozerko Malsagow, Nikołaj Kisieliow-Gromow, Wyd. Replika, Poznań 2019. Książkę można nabyć TUTAJ

Dwa wstrząsające świadectwa o źródłach „piekła, jakie bolszewicy zgotowali swoim wrogom”, czyli o powstawaniu „obozu specjalnego przeznaczenia” na Wyspach Sołowieckich.

Pierwsze zredagował w 1925 roku Sozerko Malsagow, jeden z bardzo nielicznych więźniów, którzy zbiegli z „piekielnej wyspy”. Trafił na Wyspy Sołowieckie z trzyletnim wyrokiem. Tam dręczony był przez głód i mróz i zmuszany do ciężkiej, katorżniczej pracy. Ukazuje obóz jako nieludzkie, urągające wszelkim prawom miejsce odosobnienia, z zimą trwającą 260 dni, a latem cuchnącym odorem rozkładających się zwłok.

Świadectwo drugie – zupełnie niepowtarzalne – pochodzi od Nikołaja Kisieliowa-Gromowa, jedynego z wyznaczonych do nadzorowania obozu sołowieckiego czekisty, który zbiegł stamtąd za granicę. Opisuje nieludzki wyzysk i warunki bytowania oraz pracy w łagrze. Relacjonuje bezskuteczne przypadki samookaleczeń, które miały zekom pomóc w unikaniu pracy. Ogrom zbrodni dokonywanej w obozie mającym „przekształcać obywateli” wedle nowej władzy, co oznaczało w rzeczywistości pracę do śmieci, przeraził go.

To na Wyspach Sołowieckich rodził się i wykuwał świat Gułagu, najrozleglejszy system obozów pracy w XX wieku, przez który tylko spośród obywateli radzieckich przeszło od końca lat dwudziestych do połowy lat pięćdziesiątych dwadzieścia milionów ludzi, czyli co szósty dorosły.
Do lektury wspomnień wprowadza obszerny wstęp uznanego historyka i sowietologa Nicolasa Wertha.

Sozerko Artaganowicz Malsagow (1895-1976) – z pochodzenia Ingusz, oficer rosyjski i polski, uczestnik wojny obronnej 1939 roku, pisarz, publicysta i działacz antykomunistyczny.
Nikołaj Kisieliow-Gromow – oficer armii carskiej i Czeki.
Nicolas Werth (ur. 1950) – francuski historyk, sowietolog, badacz komunizmu; współautor Czarnej księgi komunizmu.

Artykuł TYLKO U NAS. Wspomnienia jednego z nielicznych więźniów sowieckich, który zbiegł z Wysp Sołowieckich. [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/tylko-u-nas-wspomnienia-jednego-z-nielicznych-wiezniow-sowieckich-ktory-zbiegl-z-wysp-solowieckich-wideo/feed/ 0
Tu ginęli Polacy po strzale w tył głowy. Czego boją się władze, ukrywając prawdę o Kuropatach? Przejmujący dokument i zdjęcia (wideo) https://niezlomni.com/tu-gineli-polacy-po-strzale-w-tyl-glowy-czego-boja-sie-wladze-ukrywajac-prawde-o-kuropatach-przejmujacy-dokument-i-zdjecia-wideo/ https://niezlomni.com/tu-gineli-polacy-po-strzale-w-tyl-glowy-czego-boja-sie-wladze-ukrywajac-prawde-o-kuropatach-przejmujacy-dokument-i-zdjecia-wideo/#comments Tue, 06 Mar 2018 12:07:56 +0000 https://niezlomni.com/?p=48025

Las Kuropacki - to tutaj sowieckiego terroru zamordowano tysiące Białorusinów i Polaków. Liczbę pomordowanych szacuje się nawet na 250 tys. Do dziś nie doczekały się właściwego upamiętnienia. - Białoruskie państwo nie postawiło w Kuropatach żadnego pomnika. Są tylko przyniesione przez ludzi krzyże - pisała ,,Rzeczpospolita".

Łukaszenko ani razu oficjalnie nie odwiedził Kuropat, nie zaprosił tam zagranicznych gości, nie złożył kwiatów i nie zapalił świeczki. Nie wiem, czy był tam prywatnie. Dla niego ważniejsza jest Linia Stalina (muzeum w przedwojennym pasie granicznym – red.)

- mówił ,,Rzeczpospolitej" Stanisław Szuszkiewicz, były przywódca Białorusi.

Kandydat nauk historycznych Andrej Miacielski twierdzi, że ostatnie badanie Kuropat w 1997, przeprowadzone przez historyków Akademii Nauk Białorusi, pracowników prokuratury, KDB i przedstawicieli społeczeństwa, spotkało się z blokadą informacyjną ze strony władz. Na podstawie wyników badań komisja jednogłośnie przyjęła wniosek o odpowiedzialności NKWD za mord w Kuropatach, jednak nie mógł on zostać upubliczniony. Macielski twierdzi, że widział list z Prokuratury Generalnej do kancelarii prezydenta Białorusi z propozycją: materiałów śledztwa nie upubliczniać i do wiadomości publicznej nie podawać.

W podręcznikach szkolnych wydanych na Białorusi po roku 2000 temat Kuropat jest całkowicie przemilczany.

https://www.youtube.com/watch?time_continue=180&v=29ID2vOZQ9I

źródło: Wikipedia / Rzeczpospolita

Artykuł Tu ginęli Polacy po strzale w tył głowy. Czego boją się władze, ukrywając prawdę o Kuropatach? Przejmujący dokument i zdjęcia (wideo) pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/tu-gineli-polacy-po-strzale-w-tyl-glowy-czego-boja-sie-wladze-ukrywajac-prawde-o-kuropatach-przejmujacy-dokument-i-zdjecia-wideo/feed/ 1
17 lutego 1944 r.: Armia Ludowa wspólnie z Gestapo przejmuje archiwum AK. ,,Sukces”, który odsłania prawdziwe oblicze komunistów https://niezlomni.com/17-lutego-1944-armia-ludowa-z-gestapo-przejmuje-archiwum-ak/ https://niezlomni.com/17-lutego-1944-armia-ludowa-z-gestapo-przejmuje-archiwum-ak/#respond Sat, 17 Feb 2018 14:35:21 +0000 https://niezlomni.com/?p=47305

17 lutego 1944: Armia Ludowa z Gestapo przejmuje archiwum AK: komuniści w walce z Armią Krajową posuwali się do kolaboracji z Gestapo. Dowodem jest zdradziecka akcja napadu na archiwum Polskiego Państwa Podziemnego w Warszawie.

Plan opracowali: współpracujący z Niemcami polski komunista i agent NKWD Bogusław Hrynkiewicz ps. "Alek" oraz odpowiedzialny za rozpracowywanie polskiego podziemia oficer gestapo Wolfgang Birkner. Akcje zaaprobował Marian Spychalski z Armii Ludowej, który utrzymywał stały kontakt z Hrynkiewiczem.

Hrynkiewicz oznajmił Spychalskiemu, że nawiązuje kontakt z niemiecką policją 'w celu rozszyfrowania tam odcinka roboty antykomunistycznej

- czytamy w książce ,,Tajne oblicze GL-AL., PPR. Dokumenty".

https://youtu.be/R4OZ67I5Wac

Artykuł 17 lutego 1944 r.: Armia Ludowa wspólnie z Gestapo przejmuje archiwum AK. ,,Sukces”, który odsłania prawdziwe oblicze komunistów pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/17-lutego-1944-armia-ludowa-z-gestapo-przejmuje-archiwum-ak/feed/ 0
Izraelski dziennikarz, który pisuje też dla ,,GW”, przypomina: ,,Wśród największych morderców najnowszej historii byli Żydzi. Izraelscy uczniowie nie znają ich nazwisk” https://niezlomni.com/izraelski-dziennikarz-ktory-pisuje-tez-dla-gw-przypomina-zydzi-wsrod-najwiekszych-mordercow-w-historii-izraelscy-uczniowie-nie-znaja-ich-nazwisk/ https://niezlomni.com/izraelski-dziennikarz-ktory-pisuje-tez-dla-gw-przypomina-zydzi-wsrod-najwiekszych-mordercow-w-historii-izraelscy-uczniowie-nie-znaja-ich-nazwisk/#comments Thu, 15 Feb 2018 15:22:22 +0000 https://niezlomni.com/?p=47215

Nie zapominajmy, że wśród największych morderców najnowszej historii byli Żydzi - takie słowa nie zostały napisane przez żadnego z polskich dziennikarzy, tylko opublikowane na łamach izraelskiego portalu, Ynet News. Autorem poruszającego tekstu jest Sever Plocker, publikujący również na łamach... Gazety Wyborczej.

Autor tych słów to Sever Plocker – publicysta i dziennikarz izraelski polskiego pochodzenia, wicenaczelny dziennika „Yediot Ahronot”, który w przeszłości przypominał ciemne karty w historii swojego narodu. Pisał, że Włodzimierz Lenin powołał do życia policję polityczną - Czeka, która zmieniała nazwy - GPU, NKWD aż do KGB. To w jej szeregach służyło wielu zbrodniarzy żydowskiego pochodzenia.

Przypomina, że działalność zbrodniczej organizacji kosztowała przynajmniej 20 mln ludzi, w tym ofiar przymusowej kolektywizacji, głodu, czystek, egzekucji czy gułagów.

Opisuje, jak eliminowano całe klasy społeczeństwa: kułaków, burżuazję, artystów i wszystkich tych, którzy stali na drodze nieubłaganego ,,postępu". Podkreśla, że wszystkie te okropne czyny nie miałyby miejsca, gdyby nie przesłuchujący, donosiciele, przeprowadzający egzekucje, strażnicy, sędziowie czy w końcu lewicowi ,,wrażliwcy" na Zachodzie, ślepi na bestialstwo rozgrywające się w Sowietach. Plocker przypomina, że lewica została oszukana i wystawiła zbrodniarzom ,,certyfikat koszerności".

[caption id="attachment_47216" align="alignright" width="275"] Gienrich Jagoda[/caption]

Zwraca uwagę, że Rosjanie nie chcą wracać do swojej przeszłości, ale podobnie dzieje się z młodymi Izraelczykami. Przykłady? Uczniowie, którzy kończą szkołę średnią, nigdy nie słyszeli o Gienrichu Jagodzie (pochodził z żydowskiej rodziny rzemieślniczej), który był ,,największym żydowskim mordercą w historii 20 wieku". Wykonując rozkazy Stalina odpowiada za śmierć 10 mln ludzi.

Jego żydowscy podopieczni założyli i prowadzili system gułagów

- dodaje dziennikarz. Jagoda został rozstrzelany 15 marca 1938 roku, pochowany anonimowo i zastąpiony przez Nikołaja Jeżowa - ,,krwawego karła"

- On sam nie był Żydem, ale miał błogosławieństwo żony-Żydówki

- przypomina Plocker. Przywołuje też dane żydowskiego historyka Sebaga Montefiore, który pisał, że Stalin, podczas szczytowego okresu ludobójstwa, był otoczony przez piękne żydowskie kobiety. Do tego dochodzi Łazar Kaganowicz, którego zbrodnie dziennikarz porównuje do Mao w komunistycznych Chinach.

Wielu Żydów sprzedało swoje dusze demonowi komunistycznej rewolucji i będą mieli krew na rękach po wieczne czasy

- pisze, podając kolejny przykład: Leonid Rajchman, którego określa jako wyjątkowo okrutnego sadystę.

Zdradza ponurą statystykę: zgodnie z danymi 38,5 procent tych, którzy sprawowali wysokie stanowiska w sowieckim aparacie bezpieczeństwa, miało żydowskie pochodzenie.

- Okazuje się, że również Żydzi, uwiedzeni przez mesjańską ideologię, mogą stać się wielkimi zbrodniarzami, jednymi z największych w historii

- podsumowuje.

Dziennikarz stwierdza, że obecnie pochodzenie zbrodniarzy ukrywa się pod takimi sformułowaniami jak staliniści czy ludzie sowieccy. Dlatego łatwo to ignorować.

- Ale nie zapomnijmy o nich

- apeluje.

źródło: Ynetnews.com

Artykuł Izraelski dziennikarz, który pisuje też dla ,,GW”, przypomina: ,,Wśród największych morderców najnowszej historii byli Żydzi. Izraelscy uczniowie nie znają ich nazwisk” pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/izraelski-dziennikarz-ktory-pisuje-tez-dla-gw-przypomina-zydzi-wsrod-najwiekszych-mordercow-w-historii-izraelscy-uczniowie-nie-znaja-ich-nazwisk/feed/ 1
Dziewiąta i niestety ostatnia część komiksowej odysei. Antek Srebrny ma przekazać ONZ memoriał o sowieckich zbrodniach w Polsce [ZDJĘCIA, WIDEO] https://niezlomni.com/dziewiata-niestety-ostatnia-czesc-komiksowej-odysei-antek-srebrny-przekazac-onz-memorial-o-sowieckich-zbrodniach-polsce-zdjecia-wideo/ https://niezlomni.com/dziewiata-niestety-ostatnia-czesc-komiksowej-odysei-antek-srebrny-przekazac-onz-memorial-o-sowieckich-zbrodniach-polsce-zdjecia-wideo/#respond Mon, 12 Feb 2018 20:10:11 +0000 https://niezlomni.com/?p=45997

Dziewiąta część „Wojennej odysei Antka Srebrnego 1939‒1946” opisuje ostatni fragment przygód głównego bohatera i jego przyjaciela Romana. Po wyrwaniu się z zasadzki NKWD w Gdańsku nawiązują kontakt z działaczami Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”.

Z rozkazu ppłk. „Lotnego” biorą udział w niebezpiecznej misji ukrycia organizacyjnego archiwum, a następnie w przerzucie do ONZ memoriału opisującego zbrodnie sowieckie na terenie Polski. Wciąż ścigają się z czasem i tropiącym ich bez wytchnienia Timurem.

- Trochę szkoda, że kończymy serię. Ale mam też przekonanie , że jest to dobry moment na jej zamknięcie, z wielu względów - poczynając od fabuły, kończąc na typowo autorskich sprawach. Ogromny plus jest taki, że nie do końca żegnamy się z bohaterami tej opowieści i już pracujemy nad nowym komiksem, w którym pojawią się znajomi bohaterowie. Są plany na serie opowiadające o postaciach, które w "Antku" nie grały głównych ról - w takiej sytuacji dużo łatwiej zamknąć ten etap - podsumował projekt, jeden z jego twórców Hubert Ronek.

 

Michał Konarski, Hubert Ronek, Wojenna odyseja Antka Srebrnego 1939–1946. Zeszyt 9. W matni 1946 r., Warszawa 2017. Komiks i inne wydawnictwa IPN można nabyć TUTAJ

 

Artykuł Dziewiąta i niestety ostatnia część komiksowej odysei. Antek Srebrny ma przekazać ONZ memoriał o sowieckich zbrodniach w Polsce [ZDJĘCIA, WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/dziewiata-niestety-ostatnia-czesc-komiksowej-odysei-antek-srebrny-przekazac-onz-memorial-o-sowieckich-zbrodniach-polsce-zdjecia-wideo/feed/ 0