Ławrientij Beria – Niezłomni.com https://niezlomni.com Portal informacyjno-historyczny Sun, 03 Dec 2023 21:00:15 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.8 https://niezlomni.com/wp-content/uploads/2017/08/cropped-icon-260x260.png Ławrientij Beria – Niezłomni.com https://niezlomni.com 32 32 Własnoręcznie zastrzelił 50 tys. ludzi. Kim byli pozostali oprawcy Polaków. ,,Zakładali skórzane fartuchy rzeźnickie, wódkę przysyłano skrzynkami…” https://niezlomni.com/wlasnorecznie-zastrzelil-50-tys-ludzi-byli-pozostali-oprawcy-polakow-zakladali-skorzane-fartuchy-rzeznickie-wodke-przysylano-skrzynkami/ https://niezlomni.com/wlasnorecznie-zastrzelil-50-tys-ludzi-byli-pozostali-oprawcy-polakow-zakladali-skorzane-fartuchy-rzeznickie-wodke-przysylano-skrzynkami/#comments Tue, 11 Apr 2017 21:56:10 +0000 http://niezlomni.com/?p=37187 Jaki trzeba wykopać dół, żeby pochować 250 ludzi? Wielki. Dół w Miednoje musiał być wystarczająco duży, żeby zmieścić 330 ludzi, jak za pierwszym razem, kiedy…

Artykuł Własnoręcznie zastrzelił 50 tys. ludzi. Kim byli pozostali oprawcy Polaków. ,,Zakładali skórzane fartuchy rzeźnickie, wódkę przysyłano skrzynkami…” pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/wlasnorecznie-zastrzelil-50-tys-ludzi-byli-pozostali-oprawcy-polakow-zakladali-skorzane-fartuchy-rzeznickie-wodke-przysylano-skrzynkami/feed/ 1
10 lutego 1940 – początek gehenny 140 tys. Polaków https://niezlomni.com/10-lutego-1940-poczatek-gehenny-140-tys-polakow/ https://niezlomni.com/10-lutego-1940-poczatek-gehenny-140-tys-polakow/#respond Fri, 10 Feb 2017 08:21:51 +0000 http://niezlomni.com/?p=35449

10 lutego 1940 roku rozpoczęła się pierwsza masowa deportacja Polaków na Sybir, przeprowadzona przez NKWD. W głąb Związku Sowieckiego wywieziono około 140 tys. obywateli polskich. Wielu umarło już w drodze, tysiące nie wróciły do kraju. Wśród deportowanych były głównie rodziny wojskowych, urzędników, pracowników służby leśnej i kolei ze wschodnich obszarów przedwojennej Polski.

„Oczyszczanie” Kresów

Władze ZSRS traktowały wywózki nie tylko jako formę walki z wrogami politycznymi, ale także element eksterminacji polskich elit, a przede wszystkim możliwość wykorzystania tysięcy osób jako bezpłatnej siły roboczej. Katorżnicza praca w syberyjskiej tajdze przy sięgającym kilkadziesiąt stopni mrozie, głodzie i chorobach zabijała wielu zesłańców. Była to przemyślana i planowo przeprowadzana zbrodnia na polskim narodzie.

Początek deportacji na masową skalę umożliwiło Sowietom zaanektowanie wschodnich województw Rzeczpospolitej, usankcjonowane tajnym protokołem dołączonym do Paktu Ribbentrop-Mołotow z 23 sierpnia 1939 roku. Po 17 września tego roku, kiedy Armia Czerwona przekroczyła granice Polski, na zagarniętych przez nią terenach rozpoczął się terror na niespotykaną dotychczas skalę.

O wywózkach setek tysięcy Polaków zdecydowali najwyżsi przedstawiciele sowieckiej władzy – z Józefem Stalinem, szefem NKWD Ławrentijem Berią oraz ludowym komisarzem spraw zagranicznych Wiaczesławem Mołotowem na czele. Zarządzenia dotyczące deportacji wydano w Moskwie już w grudniu 1939 roku; na ich podstawie sporządzono instrukcje dla terenowych komórek NKWD, odpowiadających za „oczyszczanie” zachodnich części sowieckich republik Ukrainy i Białorusi. Deportacje były realizowane według imiennych spisów, opracowanych przez funkcjonariuszy NKWD przy współpracy miejscowych komunistów.

W bydlęcych wagonach

Wysiedlani mieszkańcy Kresów Wschodnich byli często zaskakiwani przez Sowietów w nocy lub o świcie, a następnie zmuszani do jak najszybszego spakowania najpotrzebniejszych rzeczy i prowiantu. Deportowanych, często całe rodziny, kierowano na dworzec kolejowy, na którym oczekiwały już nieocieplane wagony. Panujące w nich przepełnienie, chłód, fatalne warunki sanitarne oraz niedostatek wody pitnej, wpływały na znaczny odsetek śmiertelności już w czasie trwającego wiele tygodni transportu.

W lutym 1940 roku deportowano łącznie ok. 140 tys. polskich obywateli – wywieziono ich do Kraju Krasnojarskiego, Komi, a także obwodów: archangielskiego, swierdłowskiego oraz irkuckiego. Ci, którzy przeżyli transport, byli skazani na niewolniczą pracę, m.in. przy wyrębie lasów i budowie linii kolejowych. Codziennie toczyli walkę o przetrwanie w sowieckich obozach, w których - poza mrozem - więźniom dawały się we znaki głód, powodowane przez robactwo choroby, a także stosujący represje sowieccy strażnicy.

Masowe zsyłki rozpoczęte 10 lutego władze ZSRS kontynuowały w następnych miesiącach – kolejne wielkie akcje deportacyjne przeprowadzono 13 kwietnia, na przełomie czerwca i lipca oraz w maju i czerwcu 1941 roku. Ponadto Sowieci wywozili z terenów przedwojennej Polski mniejsze, kilkusetosobowe grupy mieszkańców.

Milion wysiedlonych

Według szacunków władz RP na emigracji, w wyniku wywózek zorganizowanych w latach 1940–1941 do syberyjskich łagrów trafiło około milion osób cywilnych, choć w dokumentach sowieckich mówi się o 320 tys. wywiezionych. Część z nich z łagrów wydostała się dzięki formowanej na terenie ZSRS (po zawarciu układu Sikorski-Majski) armii gen. Władysława Andersa.

Nie wszyscy ochotnicy dotarli jednak na miejsce tworzonych jednostek, gdyż podejmowane przez nich próby były blokowane przez Sowietów. Dokumenty potwierdzające obywatelstwo polskie były odbierane przez NKWD – zmuszano Polaków do przyjęcia dokumentów sowieckich.

Kolejną szansą na opuszczenie Syberii stało się wstąpienie do tworzonej pod auspicjami Moskwy i z inspiracji komunistów polskich, a za zgodą Stalina Dywizji im. Tadeusza Kościuszki, będącej zalążkiem późniejszego „ludowego” Wojska Polskiego.

Deportacje ludności polskiej w głąb ZSRS z lat 1940–1941 nie były ostatnimi. Po wkroczeniu Armii Czerwonej w 1944 roku na teren okupowanej przez Niemców Polski warunków życia w surowym klimacie syberyjskich stepów doświadczyli m.in. wywiezieni do łagrów żołnierze AK oraz ludność cywilna z zajętego przez Sowietów terytorium. Gros deportowanych wróciło do kraju w ramach przeprowadzanych do końca lat 50. akcji repatriacyjnych.

źródło: IPN

Artykuł 10 lutego 1940 – początek gehenny 140 tys. Polaków pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/10-lutego-1940-poczatek-gehenny-140-tys-polakow/feed/ 0
Akcja „Ostra Brama”, czyli sowiecka zdrada i polska naiwność. Decyzję o współpracy z Sowietami wielu żołnierzy przypłaciło życiem, co ułatwiło sowietyzację Polski https://niezlomni.com/akcja-ostra-brama-czyli-sowiecka-zdrada-i-polska-naiwnosc-decyzje-o-wspolpracy-z-sowietami-wielu-zolnierzy-przyplacilo-zyciem-i-ulatwilo-sowietyzacje-polski/ https://niezlomni.com/akcja-ostra-brama-czyli-sowiecka-zdrada-i-polska-naiwnosc-decyzje-o-wspolpracy-z-sowietami-wielu-zolnierzy-przyplacilo-zyciem-i-ulatwilo-sowietyzacje-polski/#comments Thu, 17 Jul 2014 08:48:36 +0000 http://niezlomni.com/?p=14532

Latem 1944 roku oddziały Armii Krajowej podjęły próbę samodzielnego oswobodzenia Wilna spod okupacji niemieckiej. Jak zwykle mogliśmy liczyć na ofiarne bohaterstwo polskich żołnierzy. Jednak zawiedli dowódcy – najpierw lekkomyślnie szafując życiem własnych żołnierzy w ataku na i tak wycofujących się Niemców, później wydając w zbrodnicze ręce Sowietów tysiące podkomendnych.

Wilno – przez wieki potężny bastion polskości, jeden z najważniejszych na naszych ziemiach ośrodków re­ligijnych, kulturalnych i naukowych – zostało sro­go potraktowane w latach drugiej wojny światowej. Już 13 września 1939 roku padło ofiarą nalotu nie­mieckiej Luftwaffe. Sześć dni później wkroczyły doń oddziały sowieckie, łamiąc opór nielicznych sił pol­skich. Po zawarciu porozumienia między Związ­kiem Sowieckim a Litwą Kowieńską, od październi­ka 1939 do czerwca 1940 roku wilnianie doświadczyli z kolei okupacji litewskiej. Następnie miasto zosta­ło ponownie zajęte przez Armię Czerwoną. Rządy sowieckie, choć trwały tylko rok, zapisały się w pa­mięci mieszkańców niezwykle tragicznie jako czas okrutnego terroru. 22 czerwca 1941 roku na miasto znowu spadły niemieckie bomby, a po dwóch dniach na wileńskich ulicach załomotały buty żołnierzy Wehrmachtu. Nowi okupanci zdystansowali Sowie­tów pod względem brutalności. Podwileńskie Ponary stały się miejscem masowych zbrodni dokonanych przez Niemców i ich litewskich kolaborantów.

Burza-1Współpraca z Sowietami źle kończyła się dla oddziałów AK już wcze­śniej. Władze sowieckie zale­cały oddziałom czerwonej par­tyzantki uni­kanie współ­pracy z pol­ską konspiracją oraz stosowa­nie wobec niej i wspierającej ją ludności wszel­kich form ter­roru. Sposo­bem likwida­cji polskich od­działów było nawiązanie z nimi kontak­tów, rozbraja­nie i rozstrze­liwanie albo wydawanie ich niemieckiemu okupantowi

„Burza”

Do jesieni 1943 roku przywódcy Polski Podziem­nej byli przekonani, że ziemie Rzeczypospolitej zo­staną oswobodzone przez aliantów zachodnich. Tymczasem rozwój sytuacji na frontach wymusił re­wizję tych założeń. Spodziewana inwazja Anglosasów na Bałkanach nie nastąpiła. Aliancką ofensywę na Półwyspie Apenińskim ogromnie spowalniał za­ciekły opór wojsk niemieckich. Drugi front został otwarty we Francji dopiero w czerwcu 1944 roku.

Tymczasem na froncie niemiecko-sowieckim przewagę zaczęła uzyskiwać Armia Czerwona. Jej dywizje nieubłaganie postępujące za wycofującymi się Niemcami systematycznie zbliżały się do granic Rzeczypospolitej.

Przez poprzednie ćwierć wieku państwo sowiec­kie, hołdujące doktrynie eksportu rewolucji komuni­stycznej, stwarzało nieustanne zagrożenie dla suwe­renności Rzeczypospolitej. We wrześniu 1939 roku wojska sowieckie uczestniczyły wraz z Niemcami w inwazji na Polskę, w następnych miesiącach oku­powały ponad połowę jej ziem, mordując dziesiątki tysięcy obywateli, a setki tysięcy poddając różnora­kim represjom. Trudno się było spodziewać, że Józef Stalin, który nigdy nie wyrzekł się „prawa” do za­anektowanych ziem polskich, teraz poda Polakom wolność na tacy.

Dowództwo Armii Krajowej opracowało plan wzmożonej akcji sabotażowo-dywersyjnej o krypto­nimie „Burza”. Rozkazy Komendy Głównej AK na­kazywały przygotowanie, a następnie przeprowadze­nie w odpowiednim czasie krótkotrwałych wystąpień zbrojnych, wymierzonych w ustępujących Niemców. Po usunięciu Niemców polska podziemna admini­stracja cywilna oraz żołnierze AK mieli ujawniać się przed wkraczającymi Sowietami i występować w roli prawowitego gospodarza ziem polskich.

[quote]Trudno dociec, skąd wzięła się ufna wiara do­wództwa AK, że Sowieci nie wykorzystają ujawnienia polskiego podziemia do jego zniszczenia. Niekiedy zwykli żołnierze i młodzi oficerowie wykazywali się większym realizmem politycznym i zdolnością prze­widywania niż generałowie i pułkownicy. Na odpra­wie oficerów Nowogródzkiego Okręgu AK porucz­nik Stanisław Sabunia „Licho” zapytał wprost, co będzie, gdy Sowieci zaczną rozbrajać Polaków. W od­powiedzi usłyszał, że do tego nie dojdzie, bo jest po­rozumienie. Uparty oficer drążył temat. Co jednak, zapytywał, gdy mimo porozumienia Sowieci przystą­pią do rozbrajania akowców? Jak wtedy postępować? Poddać się, podjąć walkę czy uciekać? Niestety, nie doczekał się odpowiedzi na kwestię nurtującą wielu.[/quote]

2

Bitwa o miasta

4 stycznia 1944 roku Ar­mia Czerwona przekro­czyła w rejonie Sarn na Wołyniu przedwojenną granicę Rzeczypospolitej. 15 stycznia dowództwo Okręgu Wołyń AK wydało rozkaz o rozpoczęciu „Burzy”. Rychło sformowano dużą jednostkę – 27. Wołyń­ską Dywizję Piechoty AK, której liczebność sięgnęła 7000 żołnierzy. W następnych miesiącach wołyńscy akowcy stoczyli ponad sto walk z Niemcami i ban­derowcami, często współpracując w tym dziele z od­działami Armii Czerwonej, wyzwalając szereg miej­scowości, czy to u jej boku, czy samodzielnie.

Wkrótce akcja „Burza” objęła nowe obszary wo­jewództw wschodnich. Mnożyły się potyczki i akcje dywersyjne. Szczególnie widoczne rezultaty przynio­sły typowe dla wojny partyzanckiej ataki na linie ko­munikacyjne – wykolejanie pociągów z zaopatrze­niem, zrywanie trakcji kolejowej, niszczenie mostów, zasadzki na kolumny samochodowe.

W czerwcu 1944 roku dowództwo AK rozszerzy­ło zakres „Burzy”. Podziemnemu wojsku nakaza­no wyzwolenie dużych miast – Wilna i Lwowa. Była to decyzja niesłychanie kontrowersyjna. Oznaczała rzucenie partyzantów dysponujących na ogół tylko podstawowym uzbrojeniem strzeleckim, bez broni ciężkiej, do otwartej bitwy z regularnym wojskiem niemieckim.

Droga ku Ostrej Bramie

Zdobycie Wilna powierzono żołnierzom Okręgu Wileńskiego i Nowogródzkiego AK. Operacja otrzy­mała kryptonim „Ostra Brama”. Komendant Okrę­gu, podpułkownik Aleksander Krzyżanowski „Wilk” zatwierdził plan ataku na miasto, którego miało do­konać pięć zgrupowań partyzanckich, wspartych wy­stąpieniem garnizonu miejskiego Armii Krajowej.

Niestety, tak ogromne przedsięwzięcie najwyraź­niej przerosło możliwości konspiracyjnego wojska. Poważna część oddziałów leśnych nie zdążyła do­trzeć w rejon przewidzianej koncentracji. W samym mieście na wysiłek wystawienia powstańczego bata­lionu zdobyła się jedynie dzielnica kalwaryjska (w za­łożeniu miała tak uczynić każda z pięciu wileńskich dzielnic). Ostatecznie, zamiast spodziewanych dzie­sięciu tysięcy żołnierzy, w chwili rozpoczęcia akcji podpułkownik „Wilk” miał do dyspozycji najwyżej cztery i pół tysiąca.

Burza-3

Zawiodło rozpoznanie. Na odprawach dowódcy zapewniali, że Niemcy nie zamierzają bronić Wil­na. Tymczasem okupanci zgromadzili pokaźne siły i zamienili miasto w twierdzę. W celu obrony przed nadciągającymi Sowietami przygotowali okazałą sieć fortyfikacji, w skład której wchodziło między innymi dwanaście wielkich węzłów obrony (Stiitzpunktów), tworzonych przez betonowe schrony bojowe oraz sta­nowiska broni maszynowej w żelbetowych bunkrach połączone rowami strzeleckimi i łącznikowymi. Gar­nizon niemiecki liczył 17500 żołnierzy, zatem był czterokrotnie liczniejszy od atakujących oddziałów AK. Niemcy mieli w Wilnie sześćdziesiąt czołgów i dział samobież­nych, pięćdziesiąt samocho dów pancernych, dwieście siedemdziesiąt dział, czter­dzieści osiem moździe­rzy i pociąg pancerny, a na lotnisku w Porubanku sta­cjonowało kilkadziesiąt sa­molotów bojowych. Akow­cy mogli przeciwstawić tej masie ciężkiego sprzętu za­ledwie dwa działka prze­ciwpancerne, ponadto kil­ka moździerzy, granatników i rusznic przeciwczołgowych.

W trakcie akcji popełniono poważne błędy. Jeden z uczestni­ków operacji wspominał z goryczą:

Oddziały nowogródzkie weszły na teren Okręgu Wilno bez map i planów miasta, któ­re miały zdobyć. Mało tego, nie postarano się nawet o przewodników, którzy prowadziliby je w nieznany teren, nie mówiąc o punktach zaopatrzenia, kwate­rach dla rannych, składnicach meldunkowych itp.

Co gorsza, partyzantom nakazano nacierać na Wilno od wschodu i południowego wschodu – tam, gdzie umocnienia niemieckie były najsilniejsze…

Szturm

W nocy z 6 na 7 lipca 1944 roku oddziały Ar­mii Krajowej ruszyły do ataku. Rozpoczęła się bitwa o Wilno. Szturm na linie umocnień niemieckich za­kończył się niepowodzeniem. Niemcy powstrzymali go gwałtownym ogniem z broni maszynowej. Zaraz potem Polacy znaleźli się pod ostrzałem nieprzyja­cielskich dział i moździerzy. Z lotniska w Porubanku wystartowały samoloty, które zbombardowały akowców i ostrzelały ich ogniem z broni pokładowej. W rejonie stacji Kolonia Wileńska Niemcy wprowa­dzili do akcji pociąg pancerny.

Znaczne straty w zabitych i rannych poniosły zwłaszcza 3. i 8. Brygada AK. Podczas próby zdoby­cia bunkrów na Hrybiszkach poległ dowódca 9. Bry­gady Oszmiańskiej chorąży Jan Kolendo „Mały”.

[quote]Polacy walczyli z uporem, odnosząc lokalne suk­cesy. 3. Br6ygada AK porucznika Gracjana Fróga „Szczerbca” zdołała dotrzeć do Belmontu, następ­nie Zarzecza, Traktu Batorego i Antokolu. We wsi Góry żołnierze porucznika Bolesława Piaseckiego „Sablewskiego” zdobyli szturmem niemiecki bun­kier, biorąc sześćdziesięciu jeńców, a wśród zdoby­tych tam trofeów znalazło się działko przeciwpan­cerne i dwa moździerze. Pod Szwajcarami 6. i 12. Brygada AK uwolniły tysiąc jeńców sowieckich, jugosłowiańskich i włoskich ewakuowanych przez Niemców z obozu w Mińsku.[/quote]

Tym niemniej główne siły polskie zostały po­wstrzymane. Przedłużająca się walka groziła całko­witym unicestwieniem oddziałów. Dlatego po kilku­godzinnym boju padł rozkaz odwrotu.

Podczas szturmu poległo stu pięćdziesięciu żoł­nierzy Armii Krajowej, a kilkuset odniosło rany. Bitwa ujawniła ogromną przewagę garnizonu nie­mieckiego, doskonale przygotowanego do obrony. Z drugiej strony pokazała też dobrą postawę pol­skiego żołnierza, który nie uległ panice i zniechęce­niu mimo wysokich strat.

Polskie Wilno

Polskie podzie­mie najpierw wykrwawia­ło się czyszcząc przedpole woj­skom Stalina, a później w so­wieckich wię­zieniach.

Wieczorem 7 lipca na miasto uderzyły sowiec­kie jednostki pancerne. Jednak garnizon niemiecki wciąż stawiał zacięty opór. Dowództwo Armii Czer­wonej zmuszone było skierować do miasta pięć dywi­zji piechoty oraz kilkaset czołgów wspieranych przez artylerię i lotnictwo. Ogółem do bitwy o Wilno za­angażowano ponad sto tysięcy czerwonoarmistów. Niemcy ponosili ciężkie straty, ich garnizon topniał w walkach, uparcie jednak bronili swych pozycji. Dopiero 13 lipca ewakuowali z miasta resztki swo­ich wojsk.

Rozmiary batalii oraz fakt, że Wilno okazało się twardym orzechem do zgryzienia nawet dla ponad stutysięcznych sił regularnych dysponujących ciężką bronią, pokazały dobitnie, że założenia akcji „Ostra Brama” – samodzielne zajęcie miasta przez słabo uzbrojone oddziały partyzanckie i konspiracyjne – były całkowicie nierealne.

Natomiast podczas szturmu sowiec­kiego żołnierze AK odegrali dość znacz­ną rolę, współdziałając w walce z czerwo­noarmistami. W dzielnicy kalwaryjskiej walczył mężnie batalion kapitana Bole­sława Zagórnego „Jana”. Biły się z po­święceniem batalion kapitana Józefa Grzesiaka „Kmity”, oddział podporucz­nika Mariana Homolickiego „Wikto­ra” i wiele innych. Żołnierze AK zdoby­li bądź uczestniczyli w zdobyciu szeregu ważnych obiektów w mieście, takich jak siedziba starostwa, więzienie na Łukiszkach czy potężny bunkier łączności na uli­cy Subocz. Polacy zadali Niemcom znaczne straty, zdobyli sporo uzbrojenia, w tym nawet jeden czołg, który przemierzał potem dumnie ulice miasta ozdobiony biało-czerwoną flagą.

Wycofujące się z Wilna wojska niemieckie wpa­dły pod Krawczunami na zgrupowanie AK majora Mieczysława Potockiego „Węgielnego”. Mimo dwu­krotnej przewagi liczebnej nieprzyjaciela Polacy utrzymali pole bitwy, zabijając setki wrogów i biorąc trzystu jeńców przy stratach własnych sięgających osiemdziesięciu poległych. Ogółem straty Okręgu Wileńskiego i Nowogródzkiego AK podczas akcji „Burza”, w tym w trakcie operacji „Ostra Brama”, wyniosły pięciuset zabitych żołnierzy.

[quote]Po walce Wilno raz jeszcze zademonstrowało swą polskość. Miasto tonęło w powodzi biało-czerwonych flag pieczołowicie przechowywanych w ukry­ciu przez lata obcych okupacji bądź uszytych napręd­ce. Wedle raportu podpułkownika „Wilka”: Polskość miasta bije w oczy. Pełno naszych żołnierzy. Służba OPL polska. Szpitale przepełnione, wszystkie w polskich rękach. W fabrykach warsztatach tworzą się komitety i zarządy polskie. Władze administracji ujawnią się w najbliższym czasie.[/quote]

Zdrada

Negocjacje dowódców AK z przedstawicielami sowieckiego 3. Frontu Białoruskiego, jak się począt­kowo zdawało, dały nadspodziewanie dobre efekty. Sowieci wyrazili zgodę na sformowanie korpusu AK składającego się z dwóch dywizji piechoty oraz bry­gady kawalerii. Dowódcy AK nakazali więc swym oddziałom koncentrację w rejonie Turgiele, Taboryszki i Wołkorabiszki. Komendant „Wilk” zażą­dał od przedstawicieli Delegatury Rządu ujawnie­nia i oddania do dyspozycji Sowietów całego aparatu administracyjnego. W przemówieniu do członków Konwentu Stronnictw Politycznych „Wilk” nie ukry­wał entuzjazmu:

Jeśli ta umowa zostanie zatwierdzona, to śmiało stwierdzić mogę, że rozpoczniemy nową erę stosun­ków polsko-sowieckich. To, czego nie potrafili osią­gnąć dyplomaci za stołem, przy zielonym suknie, osiągniemy my, żołnierze, na zielonej murawie.

[quote]Otrzeźwienie przyszło szybko i okazało się nader bolesne. 17 lipca podpułkownik „Wilk” udał się na rozmowy z dowództwem sowieckim. Towarzyszył mu jego szef sztabu, major Teodor Cetys „Sław”. Obaj oficerowie zosta­li aresztowani przez Sowietów. W tym samym dniu większość dowódców brygad AK wraz ze sztabami stawiła się na odprawę w folwarku Bogusze. Zostali tam otoczeni przez Sowietów, a następnie rozbrojeni. Wtedy przyszła kolej na pozbawione dowództwa oddziały AK.[/quote]

Wkrótce ludowy komisarz spraw wewnętrz­nych Ławrientij Beria raportował Stalinowi, że podległe mu służby w ciągu zaledwie trzech dni zatrzymały i rozbroiły 7924 żołnierzy AK. W ostę­pach leśnych szukały jeszcze schronienia drobne od- działki polskie, zaciekle ścigane i tępione przez So­wietów.

Zagłada

Burza-4

Dramat wileńskiej Armii Krajowej winien był stanowić ważną przestrogę dla przywódców Pol­ski Podziemnej. Bitwa o Wilno udowodniła, że wysyłanie oddziałów partyzanckich i konspiracyj­nych do otwartej bitwy z wojskami niemieckimi, kiedy przeciwnik mógł wykorzystać swą ogromną przewagę w sile ognia, musiało się zakończyć po­rażką. Sam tylko ideowy patriotyzm i męstwo żołnierzy nie były w stanie zastąpić samolotów, czołgów i armat, którymi Armia Krajowa nie dysponowała. Z kolei podstępne rozbrojenie przez NKWD polskich oddziałów ukazało bez żadnych niedomówień cele i zamiary sowieckiego „sojusznika naszych sojusz­ników”. Nikt już nie powinien był żywić najmniej­szych złudzeń, że ujawnienie struktur podziemnej administracji i wojska ułatwi jedynie pracę służbom specjalnym Stalina.

[quote]Niestety, dowództwo Armii Krajowej zdawało się nie wyciągać wniosków z zaistniałej sytuacji. Na całym niemal obszarze Polski wschodniej oddziały Armii Krajowej kontynuowały akcję „Burza”, męż­nie występując przeciw Niemcom, by następnie zo­stać rozbrojone bądź wymordowane przez Sowietów. Zagłada podziemnej armii otwierała drogę do całko­witego zniewolenia kraju.[/quote]

Pomimo wie­dzy na temat zbrodniczego charakteru so­wieckiej machi­ny wojennej, polskie władze podziemne zde­cydowały się na współpracę z nią, co wielu żołnierzy przy­płaciło życiem.

Andrzej Solak

Pisarz historyczny, publicysta. Autor m.in. książek Modlitwa mieczy. Opowieść o obrońcach wiary i Mę­czennicy katoliccy ostatniego stulecia oraz strony interneto­wej krzyzowiec.prv.pl

ARTYKUŁ UKAZAŁ SIĘ NA STRONIE KLUB INTELIGENCJI POLSKIEJ

Artykuł Akcja „Ostra Brama”, czyli sowiecka zdrada i polska naiwność. Decyzję o współpracy z Sowietami wielu żołnierzy przypłaciło życiem, co ułatwiło sowietyzację Polski pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/akcja-ostra-brama-czyli-sowiecka-zdrada-i-polska-naiwnosc-decyzje-o-wspolpracy-z-sowietami-wielu-zolnierzy-przyplacilo-zyciem-i-ulatwilo-sowietyzacje-polski/feed/ 2
Smiersz znaczy śmierć, czyli wielkie polowanie na Armię Krajową. Strona rosyjska do dziś „nie wie”, co się stało z aresztowanymi https://niezlomni.com/smiersz-znaczy-smierc-czyli-wielkie-polowanie-na-armie-krajowa-strona-rosyjska-do-dzis-nie-wie-co-sie-stalo-z-aresztowanymi/ Fri, 25 Oct 2013 21:24:22 +0000 http://niezlomni.com/?p=714

[caption id="attachment_715" align="alignleft" width="960"]obława augustowska ofiary obławy augustowskiej (źr. "Nasz Dziennik")[/caption]

Obława augustowska to największa zbrodnia dokonana na mocy dyrektyw władz sowieckich na obywatelach Polski po zakończeniu II wojny światowej. Do dziś nie jest znana dokładna liczba ofiar tej ludobójczej akcji, którą historycy umieszczają w przedziale od 600 nawet do 2 tysięcy, osób uśmierconych najpewniej strzałem w tył głowy. Do chwili obecnej nie jest znane również miejsce dołów śmierci, w których od przeszło 68 lat spoczywają szczątki pomordowanych.

Głównym celem obławy augustowskiej była likwidacja polskich organizacji niepodległościowych, a przede wszystkim oddziałów Armii Krajowej Obywatelskiej, operujących m.in. na ziemi suwalskiej, augustowskiej, sejneńskiej i sokólskiej. Na tych terenach oddziały podziemia niepodległościowego były bardzo silne i praktycznie kontrolowały sytuację.

Każda gmina jest całkowicie opanowana przez AK. Jeżeli gdzieś jeszcze urzędują pracownicy gminni, to jedynie i wyłącznie za zezwoleniem naszym. Każdy wójt jest z nami w ścisłym kontakcie i wykonuje tylko polecenia nasze – czytamy w jednym z meldunków AK powiatu augustowskiego z czerwca 1945 roku.

[caption id="attachment_716" align="alignleft" width="200"]Jan Szostak Jan Szostak[/caption]

Na reakcję władz sowieckich nie trzeba było długo czekać. Już w lipcu 1945 roku przeprowadzono obławę augustowską – największą po zakończeniu wojny sowiecką akcję pacyfikacyjną wymierzoną przeciwko żołnierzom podziemia niepodległościowego i tym, którzy ich wspierali. Tę ogromną, ludobójczą operację, która trwała od 10 do 25 lipca, przeprowadzono głównie siłami Wojsk Wewnętrznych NKWD, kontrwywiadu wojskowego Smiersz 3. Frontu Białoruskiego Armii Czerwonej, a także przy udziale miejscowych konfidentów i funkcjonariuszy UB i MO. Byli wśród nich znani oprawcy z augustowskiego UB, tacy jak (nieżyjący już) Jan Szostak i Mirosław Milewski, późniejszy minister spraw wewnętrznych PRL i członek Biura Politycznego PZPR.

W sumie do przeprowadzenia obławy użyto około 45 tysięcy żołnierzy Armii Czerwonej. Działania były kierowane i koordynowane przez doradców sowieckich przy poszczególnych powiatowych urzędach bezpieczeństwa publicznego. W Suwałkach takim doradcą z NKWD był major Wasilenko, zaś w Augustowie – kapitan Wołoszenko i kapitan Wiekszyn. Doradcy sowieccy w terenie byli podporządkowani rozkazom swojego zwierzchnika pułkownika NKWD Kiriejewowa, który rezydował w WUBP w Białymstoku. Wszystkie te nazwiska oficerów NKWD były przybranymi przez nich pseudonimami.

BRANO Z DOMÓW, BRANO Z PÓL

Podczas obławy augustowskiej aresztowano ponad siedem tysięcy osób. Aresztowań dokonywano na podstawie list sporządzonych wcześniej przez miejscowych konfidentów i funkcjonariuszy UB. Listy te trafiały najpierw do powiatowych UB, gdzie były tłumaczone na język rosyjski, a następnie wraz z innymi dokumentami na temat AK przekazane do NKWD.

Metody i okoliczności aresztowań dokonywanych podczas obławy były różne. Żołnierzy AK oraz osoby im sprzyjające w miastach zatrzymywano przeważnie wieczorem lub w nocy.

[quote]– Mój mąż Henryk Karbowski lipcowego wieczoru siedział na ganku domu z kolegami – rozmawiali. Nagle nadeszli żołnierze NKWD. Mąż dał drapaka w krzaki i tak uciekł. Jego kolegów aresztowali. Oni do domu już nie wrócili[/quote]

– wspomina pani Henryka Karbowska z Augustowa.

Mieszkańców wsi wywlekano z domów, ale też zabierano z drogi czy z pól, gdzie pracowali. We wsi Jaziewo użyto perfidnego podstępu. Zwołano zebranie wiejskie i wszystkich na nie przybyłych aresztowano. Wśród aresztowanych były kobiety i 15-, 16-letni chłopcy.

Podczas obławy aresztowano nawet osoby obłożnie chore.

[quote]– Do naszego domu rodzinnego w Nowej Wsi koło Dąbrowy Białostockiej przyjechali o świcie samochodem wojskowym z krytą budą, było już tam kilka osób. U nas chcieli aresztować wszystkich trzech braci Szusta. Jednak w domu był tylko mój ojciec. Leżał chory w łóżku. To nie przeszkodziło NKWD, wzięli go do samochodu w bieliźnie. Więcej go żywego nie zobaczyliśmy[/quote]

– mówi Anna Mazur, córka zamordowanego podczas obławy Władysława Szusta, który osierocił pięcioro dzieci.

WYBRANI DO ROZSTRZAŁU

Wszystkich aresztowanych, około 7 tysięcy osób, uwięziono w tzw. punktach filtracyjnych urządzonych przez Smiersz w wielu miejscowościach objętych obławą. We wsiach były to przeważnie stodoły czy chlewy.


Wyświetl większą mapę

– Zostaliśmy zamknięci w stodole Józefa Wiśniewskiego we wsi Paniewo. Tam było aresztowanych około 50 osób. Cały czas dowożono ludzi nie tylko z Płaskiej, ale też z innych wsi, tak że na noc było już nas w tej stodole 93 osoby – mówi Marian Tananis aresztowany podczas obławy augustowskiej. – Ze stodoły nie można było wyjść, ponieważ wartę trzymali żołnierze NKWD z przygotowaną do strzału bronią, oprócz tego wokół rozstawione były karabiny maszynowe – opisuje Tananis.

Aresztowanych w stodole o różnych porach dnia i nocy wzywano imiennie na przesłuchania, których dokonywali przeważnie funkcjonariusze NKWD. Każdego legitymowano i sprawdzano, czy jego dane osobowe zgadzają się z danymi na listach przygotowanych przez UB. Jeżeli informacje były zgodne, osoba uznawana była za członka AK, co było równoznaczne z wyrokiem śmierci.

[quote]– Najpierw zamknęli nas, około 50 ludzi, w stodole na kolonii wsi Nowy Lipsk. Trzymali nas tam ze dwa tygodnie. Przychodzili w nocy i imiennie wywoływali 4 czy 5 osób, w następne noce było to samo. Żadna z tych osób już nie wróciła[/quote]

– wspomina Stanisław Pietrewicz aresztowany podczas obławy.

Przesłuchania miały czasem bardzo brutalny charakter.

[quote]– Zauważyłem, że osoby, które wyprowadzali z pomieszczenia po przesłuchaniu, były tak mocno zbite, że ledwo trzymały się na nogach[/quote]

– opowiada Stanisław Pietrewicz.

Najkrwawsze przesłuchania podczas obławy, często ze skutkiem śmiertelnym, prowadzono w powiatowych siedzibach UB i NKWD. Takie bestialskie przesłuchania odbywały się m.in. w budynku UB w Augustowie, zwanym Domem Turka, gdzie najmocniej bił Jan Szostak, „kat Augustowszczyzny”. Tylko nielicznym udało się wyjść stąd żywym.

[quote]– Szostak był najgorszy. On potrafił podczas przesłuchania z zimną krwią zabić człowieka[/quote]

– mówi Marian Tananis więziony w Domu Turka podczas obławy.

[caption id="attachment_717" align="alignleft" width="670"]Dom Turka w Augustowie Dom Turka w Augustowie[/caption]

ŚMIERĆ ZA AK

Osoby, które uznano za żołnierzy Armii Krajowej, były ładowane na samochody ciężarowe z krytymi skrzyniami i jak twierdzą nieliczni już dziś żyjący świadkowie, zostały wywiezione drogą prowadzącą z Augustowa do Grodna. Od tego momentu wszelki ślad po nich zaginął.

[quote]Dziś jest już pewne, że zostały one zamordowane na mocy dyrektyw władz sowieckich. Kompletnej liczby ofiar obławy augustowskiej nie sposób obecnie ustalić. Będzie to możliwe jedynie wówczas, gdy Rosja ujawni wszystkie dokumenty w sprawie obławy augustowskiej, które najpewniej znajdują się w centralnym archiwum FSB w Moskwie.[/quote]

Do pewnego przełomu w milczeniu ze strony Rosji doszło 22 lutego 2012 roku, kiedy to naczelnik archiwum FSB, na wniosek rosyjskiego stowarzyszenia Memoriał, odtajnił dwa szyfrogramy dotyczące obławy z datą 21 i 24 lipca 1945 roku. Szyfrogramy te sformułował szef Smierszu gen. płk Wiktor Abakumow (pseudonim). Skierował je do Ławrientija Berii, szefa NKWD. Dokumenty zawierają plan masowej egzekucji ofiar obławy augustowskiej, która miała zostać przeprowadzona na wzór tej w Katyniu. Abakumow wskazuje m.in. nazwiska dowódców akcji eksterminacyjnej i prosi Berię o wydanie stosownego rozkazu egzekucji.

W pierwszym szyfrogramie z datą 21 lipca gen. Abakumow podaje m.in. liczbę 592 osób zatrzymanych podczas obławy, które zostały uznane za członków AK i przeznaczone do „likwidacji”. Pisze również o kolejnych ujętych podczas tej zbrodniczej akcji 828 osobach, które zamierza „sprawdzić w ciągu sześciu dni”. Podaje przy tym informację, iż prawdopodobnie są to „bandyci”, jak nazywa żołnierzy polskiego podziemia niepodległościowego, których również trzeba „zlikwidować”.

Sumując te dwie liczby, otrzymujemy przerażający wynik 1420 ofiar obławy augustowskiej. Najpewniej nie jest to jeszcze ostateczna liczba, gdyż bardzo wiele ofiar obławy zostało aresztowanych po dacie 21 lipca 1945 roku, widniejącej na pierwszym szyfrogramie gen. Abakumowa. Nie wiadomo też, ile osób zginęło podczas bestialskich przesłuchań w siedzibach UB i NKWD m.in. w Augustowie czy Suwałkach.

Nieznana jest też liczba żołnierzy AK zabitych i wziętych do niewoli, co również oznaczało śmierć, podczas potyczek i bitew, do których doszło w czasie trwania obławy augustowskiej. Największa z nich rozegrała się 12-14 lipca nad jeziorem Brożane. Z liczącego około 150 osób oddziału Władysława Stefanowskiego „Groma” pogrom zgotowany im przez 7 tysięcy żołnierzy NKWD przeżyło jedynie kilka osób.


Wyświetl większą mapę

W POSZUKIWANIU PRAWDY

16 października 2001 roku akta sprawy obławy augustowskiej, składające się głównie z dokumentów zebranych pod koniec lat 80. przez członków Obywatelskiego Komitetu Poszukiwań Mieszkańców Suwalszczyzny Zaginionych w Lipcu 1945 roku, trafiły do Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN w Białymstoku. Od tamtego czasu prokuratorzy IPN prowadzą śledztwo w tej sprawie, wciąż zgłaszają się nowi świadkowie.

Jednak możliwości działań prokuratury IPN na terenie kraju zostały już niemal wyczerpane. W sprawie obławy polscy prokuratorzy wielokrotnie zwracali się o pomoc prawną do Rosji i Białorusi. Białoruś odpowiedziała, że nie posiada żadnych dokumentów w tej sprawie. Natomiast Rosja odpowiedzi z informacjami o obławie udzieliła prokuratorom IPN tylko raz i to prawie 20 lat temu. W piśmie z 6 grudnia 1995 roku przesłanym przez Główną Prokuraturę Wojskową Federacji Rosyjskiej potwierdzono aresztowanie podczas obławy przez organy Smierszu 3. Frontu Białoruskiego grupy 592 osób, które – jak czytamy – wspierały „antyradziecko nastawioną Armię Krajową”. Podano również, że stronie rosyjskiej dalszy los aresztowanych jest nieznany.

Adam Białous, artykuł "Nikt nie wrócił" ("Nasz Dziennik, 25 października 2013 r.)

Artykuł Smiersz znaczy śmierć, czyli wielkie polowanie na Armię Krajową. Strona rosyjska do dziś „nie wie”, co się stało z aresztowanymi pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>