Kriegsmarine – Niezłomni.com https://niezlomni.com Portal informacyjno-historyczny Sun, 03 Dec 2023 21:00:15 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.8 https://niezlomni.com/wp-content/uploads/2017/08/cropped-icon-260x260.png Kriegsmarine – Niezłomni.com https://niezlomni.com 32 32 3 maja 1945 na chwilę przed wyzwoleniem zginęło 7000 więźniów obozu, w tym najwięcej Polaków. Brytyjczycy bombardowali statki, Niemcy strzelali do ludzi szukających ratunku… https://niezlomni.com/3-maja-1945-chwile-wyzwoleniem-zginelo-7000-wiezniow-obozu-tym-najwiecej-polakow-brytyjczycy-bombardowali-statki-niemcy-strzelali-ludzi-szukajacych-ratunku/ https://niezlomni.com/3-maja-1945-chwile-wyzwoleniem-zginelo-7000-wiezniow-obozu-tym-najwiecej-polakow-brytyjczycy-bombardowali-statki-niemcy-strzelali-ludzi-szukajacych-ratunku/#respond Wed, 03 May 2017 16:30:31 +0000 http://niezlomni.com/?p=37931

3 maja 1945 roku w Zatoce Lubeckiej 9 brytyjskich myśliwców Hawker Typhoon zbombardowało niemiecki statek SS ,,Cap Arcona'', na pokładzie którego hitlerowcy przewozili w straszliwych warunkach więźniów ewakuowanych z różnych obozów koncentracyjnych.

Byli to więźniowie różnej narodowości. Statek był dostosowany do przewozu 700 więźniów. Jednak w dniu tragedii na pokładzie mogło być ich nawet 4.500 tysiąca. Kapitan ,,Arcony'' Heinrich Bertman, pomimo swojego sprzeciwu, musiał pod groźbą śmierci ulec żądaniom SS i zgodzić się na przewóz tak dużej ilości ludzi.

2 maja 1945 po wstrzymaniu działań wojennych na lądzie, dowództwo alianckie podało otwartym tekstem następujący meldunek:

Wzywamy wszystkie jednostki morskie pływające pod banderą III Rzeszy do natychmiastowego zawinięcia do portu. Wszystkie statki niemieckie spotkane na morzu po godz. 14.00 dnia 3 maja zostaną zbombardowane. Powtarzam. Wzywamy wszystkie...

Typhoony zaatakowały ,,Arconę'' o godzinie 15. Wystrzeliły 40 pocisków. Uderzyły one w śródokręcie ,,Arcony'', pomiędzy kominami. Każda głowica rakietowa zawierała sześćdziesiąt funtów materiału wybuchowego. Doszło do pożaru. Na wyższych pokładach rozprzestrzeniał się tak szybko, że załodze zabrakło czasu na rozwinięcie wężów strażackich. Pod wpływem wysokiej temperatury blacha wybrzuszała się i fałdowała. Część szalup ratowniczych spłonęła. Niemieckie kutry rybackie udzielały pomocy i zabierały na pokład wszystkich ludzi we mundurach SS, Kriegsmarine, wszystkich oprócz więźniów.

Więźniowie, którzy chcieli dostać się na pokład kutra, byli rozstrzeliwani. Na koniec doszło do eksplozji resztek paliwa. Statek położył się na bok i osiadł na lewej burcie. Niemieckie kutry torpedowe obsypywały morze deszczem pocisków z karabinów, strzelając do unoszących się na falach ludzi.

Tysiąc osób, które przeżyło atak, dopłynęło do brzegu, ale tam, według relacji świadków, SS, marynarze Kriegsmarine oraz uzbrojeni cywile strzelali do rozbitków w morzu i zabijali tych, którzy dotarli do brzegu. Mimo wszystko około 350 osób zdołało przeżyć, gdyż na miejsce dotarli żołnierze brytyjscy.

Tego dnia brytyjskie myśliwce zaatakowały również dwa inne niemieckie statki: ,,Thielbek'' i ,,Deutschland''. Ten ostatni pełnił funkcję pływającego szpitala, ale miał pomalowane na biało jedynie kominy, a emblemat Czerwonego Krzyża znajdował się w mało widocznym miejscu. Wywiad RAF podejrzewał, że na wszystkich statkach są esesmani i żołnierze Wehrmachtu, którzy chcieli podjąć próbę przebicia się do Norwegii i kontynuowania tam walk.

W wyniku ataku w płonących statkach „Cap Arcona„ i „Thielbek” na kilka minut przed wyzwoleniem zginęło 7.000 więźniów KL Neuengamme, w tym najwięcej Polaków pochodzących z różnych regionów Polski, ale i też powstańcy warszawscy. Z „Cap Arcony” ocalało tylko 400 osób. Wśród ofiar byli gdyńscy harcerze Szarych Szeregów ZWZ – AK: Bogusław Adamczyk, Witold Nicki i Stanisław Sułkowski – ewakuowani z podobozu KL Stutthof w Gdyni. Ze statku „Thielbek” uratowało się tylko 50 więźniów, w tym 22 Polaków.

Z Niemców, którzy zabijali więźniów, ci, którzy nie uciekli przed nadejściem Brytyjczyków, zostali albo wybici przez żołnierzy brytyjskich, którzy widząc, co się dzieje, prawie nie brali jeńców, albo więźniów (Brytyjczycy nie oponowali, gdy więźniowie zaatakowali uciekających Niemców). W przypadku pozostałych Niemców (tych, którzy wcześniej uciekli), śledztwo w celu ich odnalezienia zakończyło się niepowodzeniem.

[caption id="attachment_37933" align="aligncenter" width="567"] Pomnik upamiętniający tragedię „Cap Arcona” na cmentarzu w Neustadt in Holstein[/caption]

źródło: własne / Wikipedia / Stutthof.org

Artykuł 3 maja 1945 na chwilę przed wyzwoleniem zginęło 7000 więźniów obozu, w tym najwięcej Polaków. Brytyjczycy bombardowali statki, Niemcy strzelali do ludzi szukających ratunku… pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/3-maja-1945-chwile-wyzwoleniem-zginelo-7000-wiezniow-obozu-tym-najwiecej-polakow-brytyjczycy-bombardowali-statki-niemcy-strzelali-ludzi-szukajacych-ratunku/feed/ 0
„Ci, którzy nigdy nie nosili wojskowych mundurów bądź nie zostali zbombardowani w swoich domach czy świątyniach, nigdy tak naprawdę nie pojmą wojny”. Wojna Polaków https://niezlomni.com/niepokonani-ci-ktorzy-nigdy-nie-nosili-wojskowych-mundurow-badz-nie-zostali-zbombardowani-w-swoich-domach-czy-swiatyniach-nigdy-tak-naprawde-nie-pojma-wojny-wojna-polakow-1939-1945/ https://niezlomni.com/niepokonani-ci-ktorzy-nigdy-nie-nosili-wojskowych-mundurow-badz-nie-zostali-zbombardowani-w-swoich-domach-czy-swiatyniach-nigdy-tak-naprawde-nie-pojma-wojny-wojna-polakow-1939-1945/#respond Tue, 09 Aug 2016 10:00:36 +0000 http://niezlomni.com/?p=30003

Chłodna, bałtycka bryza przyniosła ze sobą chwilowe oberwanie chmury. Deszczówka zalała szary bruk, betonową ścieżkę oraz potężny pomnik Obrońców Wybrzeża na Westerplatte. Gdzieś w pobliżu wiatr mocuje się ze zwiedzającą kobietą, próbując wyrwać jej z rąk różowy parasol, podczas gdy jej mąż, stojący niecały metr dalej, stara się sfotografować monument.

Po przeciwnej stronie wąskiego pasa wody Martwej Wisły, oddzielającej Westerplatte od polskiego miasta Gdańsk, na tle pochmurnego nieba bezbarwne domy usadowiły się obok niskich magazynów. Dwa małe frachtowce oraz biały prom pasażerski, ozdobiony polskimi barwami narodowymi, stoją na kotwicy.

Pogięte ramiona portowych żurawi wykrzywiają się w oczekiwaniu, zastygłe metalowe palce gotowe na jeszcze gorszą pogodę. Jest październik 2013 roku, a ja stoję w miejscu, gdzie siedemdziesiąt cztery lata temu rozpoczęła się druga wojna światowa.

Zażarte zmagania o ten niczym niewyróżniający się skrawek ziemi zwiastowały nie tylko wybuch wrogości, ale również okrutny i bezpardonowy charakter nadchodzącej wojny. Wojny, która pod tym względem przewyższyła wszystkie wcześniejsze.

Ci, którzy nigdy nie nosili wojskowych mundurów bądź nie zostali zbombardowani w swoich domach czy świątyniach, nigdy tak naprawdę nie pojmą wojny. Wojna nie jest zestawem strzałek na mapie. Żadna bomba nie trafia z absolutną precyzją, żadne uderzenie wojsk nie pozostaje „punktowe” – zawsze pojawiają się straty uboczne. Matkom, ojcom, braciom czy siostrom nieuchronnie przychodzi opłakiwać bliskich. Nieodmiennie poprzysięga się zemstę. Ziarno odwetu zostaje zasiane, a ci, którym przypadnie się odpłacić, już gromadzą się tuż za horyzontem.

Latem 1939 roku nad Europą rozpętała się burza. Czarne chmury zbierały się od wielu lat. Nadciągnęła fala mściwych działań, mających wyrównać szkody – rzeczywiste i urojone – oraz utratę twarzy, dla niektórych nie do przyjęcia.

Wraz z dojściem do władzy w 1933 roku partii nazistowskiej pod przewodem Führera, Adolfa Hitlera, w sercu kontynentu zaczęła rozlewać się plama mroku. Niemcy byli narodem, który stworzył niektóre z najznakomitszych przykładów europejskiej kultury: dzieła sztuki, literatury, muzyki. Kraj ten był ojczyzną ludzi mających wielki wkład we współczesną naukę i filozofię. Wytyczali drogę, promując nowoczesne wartości demokratyczne oraz wolnościowe. Przez całe wieki tolerowali, o ile nie aktywnie wspierali rasową i religijną różnorodność.

Obecnie Niemcy stały się krajem, którego kształt naznaczały kolumny ludzi w mundurach, wznoszących płonące pochodnie, gdzie dyskurs polityczny sprowadzono do przesyconych nienawiścią butnych wrzasków oraz obietnic krwawej zemsty. Fabryki produkujące niegdyś różnego rodzaju dobra konsumpcyjne obecnie wytwarzały czołgi, działa, samoloty i łodzie podwodne.

Dzieci, które uprzednio ćwiczyły śpiewanie swoich pieśni oraz tradycyjnych rymowanek, aktualnie wykuwały na pamięć nazistowskie marsze i donosiły urzędnikom o politycznej niepewności własnych rodziców. Tymczasem w Polsce wielu ludzi pozostawało niepomnych nadciągającej nieuchronnie katastrofy. Czesława Gryzybowska w 1939 roku miała siedem lat. Była czwartym z pięciorga dzieci – miała dwie starsze siostry i brata, jak również jedną młodszą, dwuletnią siostrę. Zapamiętała ostatnie lato przed wybuchem wojny. Było słonecznie, a w powietrzu rozbrzmiewały trele skowronków. Jak mówiła, niebo było błękitne, upstrzone maleńkimi ptaszkami, latającymi bardzo wysoko. Na łąkach i polach rodzina zbierała kwiaty, wliczając w to znaczną ilość białego maku. Kiedy wybuchła wojna, Gryzybowska miała rozpocząć drugi rok nauki w szkole.

Niedaleko na wschodzie inne wielkie mocarstwo, Związek Socjalistycznych Republik Sowieckich bądź ZSSR, szerzyło własne hasła, mówiące o równości i robotniczym raju, jednocześnie budując i przymusowo zaludniając największą sieć więzień i obozów pracy, o jakich dotąd słyszał świat. Ludzie, których polityczne poglądy reżim uznał za niepewne, byli bezwzględnie wysiedlani z obszarów przygranicznych i przenoszeni na tereny głęboko wewnątrz kraju. Tam niezliczone miliony nie przeżywały w ciężkich warunkach. Po prostu znikały. Setki tysięcy chłopów umierały z głodu z powodu braku pożywienia nawiedzającego tereny wiejskie.

W tym samym czasie rząd Stalina dalej inwestował swoje ograniczone zasoby w rozwój największej na świecie armii. Ta, stając w szyku skierowanym na zachód, łypała złowrogo na Niemców poprzez przeszkodę, jaką stanowiła Polska. Było jasne, że coś musi się wydarzyć.

Napięcie między od niedawna niepodległym państwem polskim a Niemcami rosło systematycznie od momentu, jak tylko rządy objęli naziści, którzy zlikwidowali wszystkie partie opozycyjne. Niemcy od dawna rościli sobie prawa do zachodnich i południowych części Polski, której granice zostały określone na nowo po ich porażce w pierwszej wojnie światowej.

Niemiecka prowincja Prusy Wschodnie, niegdyś połączona z resztą Rzeszy, została obecnie oddzielona od niej korytarzem ziemi oraz Wolnym Miastem Gdańsk. Takie rozwiązanie od początku wywołało rozgoryczenie strony niemieckiej. Kolejne incydenty graniczne doprowadziły już prawie do wybuchu konfliktu pod koniec sierpnia 1939 roku.

Nowoczesna i rozbudowana do gigantycznych rozmiarów armia niemiecka w całej swej potędze szykowała się na granicy, gotowa zaprezentować mniej licznym i gorzej uzbrojonym siłom polskim nowy, szybki i mobilny sposób prowadzenia wojny. Żołnierze Wehrmachtu, piloci Luftwaffe oraz marynarze Kriegsmarine tylko czekali na rozkaz Hitlera, aby uderzyć.

"Książka historyczna dla ludzi nie lubiących historii". "Książka obyczajowa z dodatkiem wojennym".

Fragment rozdziału „Geneza” książki Marka Johnsona i Esti Medyńskiej, "Niepokonani. Wojna Polaków 1939-1945", Replika, Poznań 2016. 

Książkę można zamówić TUTAJ.

Niepokonani_czerwony

Artykuł „Ci, którzy nigdy nie nosili wojskowych mundurów bądź nie zostali zbombardowani w swoich domach czy świątyniach, nigdy tak naprawdę nie pojmą wojny”. Wojna Polaków pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/niepokonani-ci-ktorzy-nigdy-nie-nosili-wojskowych-mundurow-badz-nie-zostali-zbombardowani-w-swoich-domach-czy-swiatyniach-nigdy-tak-naprawde-nie-pojma-wojny-wojna-polakow-1939-1945/feed/ 0