komunizm – Niezłomni.com https://niezlomni.com Portal informacyjno-historyczny Sun, 03 Dec 2023 21:00:15 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.8 https://niezlomni.com/wp-content/uploads/2017/08/cropped-icon-260x260.png komunizm – Niezłomni.com https://niezlomni.com 32 32 Wołyń zapomniany. Tragiczne losy Polaków na sowieckiej Ukrainie. [WIDEO] https://niezlomni.com/wolyn-zapomniany-tragiczne-losy-polakow-na-sowieckiej-ukrainie-wideo/ https://niezlomni.com/wolyn-zapomniany-tragiczne-losy-polakow-na-sowieckiej-ukrainie-wideo/#respond Sun, 11 Sep 2022 11:54:35 +0000 https://niezlomni.com/?p=51413

Dzieje Polaków na Wołyniu to nie tylko historia ukraińskich rzezi. To zdecydowanie dłuższa i bogatsza epopeja pisana potem i łzami. Pisana krwią zamordowanych przez władze sowieckie w podziemiach odebranego wiernym kościoła w Połonnem.

Tych, którzy podczas zesłania trudzili się w kazachskich kopalniach, i łzami tych, którzy potracili rodziny w wyniku Wielkiego Głodu oraz licznych represji. Dzieje Wołyniaków to historia heroizmu prostych ludzi i cichego bohaterstwa duchownych, którzy w czasach sowietyzacji i ateizacji, ryzykując życie za rodaków i wiarę, umacniali na Ukrainie Kościół katolicki i poczucie przynależności do narodu polskiego.


Od Wielkiego Głodu lat trzydziestych i przymusowej kolektywizacji, przez zsyłki do łagrów i wywózki na Daleki Wschód, aż po bestialstwa banderowców oraz represje ze strony Sowietów, Polacy na Wołyniu robili wszystko, by ocalić własną tożsamość narodową oraz wychować w wierze katolickiej i poszanowaniu polskich tradycji następne pokolenia, które także nie powinny zapomnieć o swoich korzeniach.
Choć po upadku ZSRR represje ustały, dla Polaków mieszkających na Wołyniu batalia o polskość i Kościół katolicki na Ukrainie się nie zakończyła. Nadal walczą o swobodne kultywowanie tradycji, nauczanie języka ojczystego czy jego obecność w liturgii. Robią, co mogą, by ocalić od zapomnienia tragiczną opowieść o poległych. Opowiadają o przeszłości, gdyż wiedzą, że w obliczu historii każdy, kto milczy na ten temat, jest po prostu zdrajcą.

Marek A. Koprowski, Wołyń zapomniany. Tragiczne losy Polaków na sowieckiej Ukrainie, Wyd. Replika, Poznań 2022. Książkę można kupić na stronie wydawnictwa Replika.

Fragment rozdziału Was Polakiw skoro ne bude

Posterunek policji mieścił się w budynku, w którym teraz znajduje się w Dowbyszu rada wiejska. Wszyscy omijali go z daleka. Sam widok policjanta z tryzubem na czapce budził strach. W grupie pochodowej OUN do Dowbysza przyszli także Ukraińcy z Zachodu, przejęli radę wiejską i zaczęli uczyć w szkole. Chodziłem wtedy do siódmej klasy. Pamiętam takiego nauczyciela nacjonalistę, który na pierwszej lekcji zaczął tłumaczyć nam, że teraz będzie tu wolna Ukraina i musimy sprzyjać Niemcom, którzy nam w tym pomogą. Sami jak najszybciej musimy zrobić porządek z Polakami, Żydami i kacapami. Dopiero, jak się oczyści ukraińską ziemię z tych nacji, będzie ona naprawdę wolna. Ponadto wszyscy Ukraińcy muszą zacząć kochać i cenić swój język i w żadnym innym nie rozmawiać. Był bardzo zdziwiony, że tylu uczniów w klasie przyznało się do tego, że są Polakami. Zaśmiał się tylko i oświadczył: Polakiw skoro ne bude! Po zakończeniu nauki zawołał swoich kolegów, żeby pomogli mu „Polaczkiw wybiraty!”. Spędzili nas na plac przed szkołą. Nie wiedzieliśmy, co z nami będzie, wszystko mogło się zdarzyć. Wyprowadzili nas na ten plac przed szkołą, na którym była taka wielka kałuża, bo w nocy padał deszcz; zbliżała się jesień. Ten nauczyciel, Ukrainiec w czapce z tryzubem, kazał wszystkim Polakom stanąć właśnie w tej kałuży, a następnie uklęknąć w niej. Później wziął kij do ręki, żeby walnąć nim pierwszego, który ośmieli się wstać.

Klęczeliśmy bardzo długo. Kiedy wreszcie ten cyniczny nacjonalista pozwolił nam wstać, nie mogliśmy wyprostować nóg, by normalnie iść do domu. Czołgaliśmy się. Tymczasem oprawca nie wziął pod uwagę tego, że wśród nas były, jak się później mówiło w Dowbyszu, tzw. partyzanckie dzieci, których ojcowie wstąpili do tworzącego się w pobliskich lasach oddziału. Ten zaś od razu postanowił zrobić porządek z grupą pochodową OUN. To jednak trochę potrwało. Na drugi dzień znów poszliśmy do szkoły, ale wtedy przyszedł do nas już nie ten nacjonalista, tylko nasz miejscowy, dowbyski nauczyciel, który ze łzami w oczach oświadczył: Didki dobre, idite po domach, bo szkoła zakrywajetsa, ne bude tej szkoły!

Poszliśmy do domów, a nacjonaliści kontynuowali swoją robotę. Odwiedzali miejscowych Ukraińców i mobilizowali ich do rozprawy z Polakami. Zwracali się przede wszystkim do młodych. Usiłowali zorganizować z nich oddział UPA. Wieczorem nagle wpadli do Dowbysza radzieccy partyzanci i zaczęli polować na tych banderowców. Kolejno dopadali wszystkich. Ci bohaterowie, którzy chcieli walkę o wolną Ukrainę zaczynać od robienia porządku z Polakami, uciekali, gdzie pieprz rośnie. Ostatnich dwóch partyzanci dopadli w lesie aż pod Nowym Zawodem. W samym Dowbyszu na ulicach leżało trzynaście trupów. Ukraińscy policaje nie spieszyli się, żeby pomóc. Siedzieli na posterunku i nie strzelali. Rano kazali tylko pozbierać i pochować trupy.

— Niemcy zorganizowali posterunki przy jednym z najstarszych piętrowych budynków w Dowbyszu, zbudowanym jeszcze w 1902 r. — kontynuuje Samuel Arabski. — Otoczyli teren płotem, postawili jakieś baraki i spędzili wszystkich Żydów, nie tylko z Dowbysza, lecz także z okolicznych miejscowości. Ciasnota tam panowała straszna, bo na małym obszarze zgromadzono ich około czterystu: dzieci, starców, kobiety, mężczyzn. Ja, mimo iż byłem młodym chłopakiem, umiałem prowadzić samochód ciężarowy, bo nauczyłem się tego w kołchozie; był tam stary grat, ja umiałem go prowadzić, a mój brat, mechanik, naprawić. Dlatego też stałem się świadkiem wymordowania Żydów z dowbyskiego getta. Kazali mi podjechać samochodem pod posterunek, gdzie wsiadło do niego czterech policjantów. Nakazano wsiąść na samochód grupie Żydów. Gdy ci spytali, dokąd jadą, usłyszeli, że do Iwanówki, kopać kartofle. Kiedy przyjechaliśmy na miejsce, gdzie Żydzi zobaczyli żółty piasek na pryzmach i wykopane doły, już wiedzieli, że przyjechali na własną śmierć.

Na miejscu było kilkunastu innych policjantów. Żydom kazano się rozebrać, ale nie do naga, tylko do bielizny. Ich ubrania i rzeczy wrzucano następnie do ciężarówki. Później ukraińscy policjanci obszukiwali jeszcze wszystkich, odbierając pierścionki, kolczyki i inne kosztowności. Tymi precjozami dzielili się między sobą. Gdy już uznali, że zabrali wszystko, co wartościowe, przeganiali ich do dołów i kazali siadać. Żydzi nie protestowali i wykonywali polecenia policjantów. Ci, po przygotowaniu jednej grupy do rozstrzelania, kazali mi z czterema funkcjonariuszami jechać po następnych Żydów. Najpierw odwoziłem zrabowane Żydom rzeczy do magazynu, a później podjeżdżałem pod getto. Do 14:00 wszyscy Żydzi siedzieli już w bieliźnie nad dołami. Policjanci nie mieli rozkazu i czekali na jakiegoś wyższego przełożonego, a ponieważ nie nadjeżdżał, usiedli na trawie i czekali razem z Żydami. Aż do końca nie rozumiałem tej sytuacji. Nie chciałem uwierzyć, że policjanci wymordują wszystkich Żydów. Kiedy jednak łazikiem przyjechał z Marianówki ich przełożony, zaczęła się rzeź. Oficer stanął w samochodzie, coś krzyknął i machnął ręką. Wtedy się zaczęło. Policjanci kazali stawać nad dołami kolejno całym żydowskim rodzinom i jednych po drugich ich rozstrzeliwali. Nie sprawdzali, czy ofiara padająca do dołu była zabita, czy tylko ranna. Jak zapełnili już dwa duże doły, przypędzili ludzi z wioski i kazali zasypać. Później chcieli zrobić to samo z trzecim dołem, ale policjanci nie pozwolili. Jeden z nich oświadczył: Z Żydami się rozprawiliśmy, ale na Polaków przyjdzie jeszcze kolej!

Zbrodniarze ci nie zdążyli jednak zacząć rozprawy z Polakami. Nie przewidzieli, że wkrótce sowieccy partyzanci wybiją ich co do jednego.

Artykuł Wołyń zapomniany. Tragiczne losy Polaków na sowieckiej Ukrainie. [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/wolyn-zapomniany-tragiczne-losy-polakow-na-sowieckiej-ukrainie-wideo/feed/ 0
Dialog z diabłem o otaczającej nas rzeczywistości. Najnowsza powieść Pawła Lisickiego https://niezlomni.com/dialog-z-diablem-o-otaczajacej-nas-rzeczywistosci-najnowsza-powiesc-pawla-lisickiego/ https://niezlomni.com/dialog-z-diablem-o-otaczajacej-nas-rzeczywistosci-najnowsza-powiesc-pawla-lisickiego/#respond Sat, 18 Dec 2021 08:49:46 +0000 https://niezlomni.com/?p=51370

Publikacja napisana w formie bloga, którego autorem jest książę ciemności - szatan. Poprzez zapiski diabła Paweł Lisicki komentuje niełatwą rzeczywistość. Autor porusza tematy z pierwszych stron gazet – np. eutanazję, aborcję, LGBT, komunizm, pandemię, moralność czy też zagadnienia teologiczne. Rozpatruje i omawia je z punktu widzenia nienawidzącego ludzi szatana. Zaskakująca, przewrotna, przenikliwa i bardzo pouczająca lektura.

Paweł Lisicki, System diabła. Blog z piekła rodem, Wyd, Fronda, Warszawa 2021. Książkę można nabyć na stronie Wydawnictwa Fronda.

@@@
Jak ja was nienawidzę, synowie Adama. Was, małp, które uzurpują sobie prawo do bycia najbardziej ukochanymi istotami Wielkiego Łaskawcy. Odzyskałem wreszcie kontrolę nad światem. Mam go w garści i nikt mnie już nie wykiwa. Nadeszły radosne chwile oczekiwania na kapitulację. Na przybycie posłańca, który przyniesie białą flagę. Lada moment zatriumfuję.

@@@

Doprowadziłem do tego, że małpy ukochały zniewolenie. Pantokrator dał im wolną wolę, a ja znalazłem sposób, żeby się jej wyrzekli. Wolność zastąpili wygodą. Mogę nimi sterować i manipulować. Sami myślą o sobie jak o zwierzętach. Zabiłem w nich duszę. Są teraz konstruktorami własnego zatracenia.

@@@
Zbliża się najważniejszy moment w historii świata. Nieubłaganie nadchodzi moje zwycięstwo. Zaczynam więc robić notatki z moich działań, aby służyły pomocą w diabelskich uczelniach. To jest blog wszech czasów. My, diabły, kochamy technologię i uwielbiamy nowinki. A po zwycięstwie nie będzie już niczego nowego. Przecież idziemy do boju po to, żeby było jak dawniej. Zanim pojawiła się małpa zwana człowiekiem.

Pierwsza prezentacja eksluzywnego bloga księcia ciemności z darknetu.

O autorze:

Paweł Lisicki – (ur. 1966) – eseista, pisarz, tłumacz, redaktor naczelny i współwydawca tygodnika ,,Do Rzeczy”. W latach 2006 – 2011 redaktor naczelny dziennika ,,Rzeczpospolita”, założyciel i pierwszy redaktor naczelny tygodnika ,,Uważam Rze ”. Pisze dramaty, powieści, wstępy krytycznoliterackie.

Autor ponad 20 książek teologicznych, filozoficznych i historycznych. Najbardziej znane to „Nie-ludzki Bóg”, „Doskonałość i nędza” (w 1998 roku otrzymał za nią Nagrodę im. Andrzeja Kijowskiego), „Kto zabił Jezusa?”, „Krew na naszych rękach?” (Główna Nagroda Wolności Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w 2017 roku), „Epoka Antychrysta”, „Dogmat i tiara. Esej o upadku rzymskiego katolicyzmu” (Nagroda Mackiewicza w 2021 roku) oraz „Kto fałszuje Jezusa?”. Opublikował też dwa wywiady-rzeki z kardynałem Gerhardem Muellerem (nagroda Feniks w 2019 roku) i biskupem Athanasiusem Schneiderem, poświęcone relacjom Kościoła i współczesności.

Jego książki zostały przetłumaczone m.in. na francuski, węgierski i czeski. Publikuje wywiady, analizy i komentarze w najważniejszych polskich gazetach i tygodnikach. Jest częstym gościem programów publicystycznych w telewizji i internecie.

Fragment książki „System diabła. Blog z piekła rodem”:

Rozdział – Odejście

@@@
Wszystko to się nawzajem nakręca i warunkuje: aborcja, związki homoseksualne, adopcje dzieci przez takie pary, promocja trans, eutanazja, kompostowanie, orgie, swingersi, sadomasochizm, masochizm, ateizm. Coraz łatwiej i coraz szybciej się do nich dobieram. Pokonałem ostatni bastion, za którym ukrył się Wielki Łaskawca. Nawet śmierć o nim nie przypomina.

Pamięć o śmierci długo pętała mi ręce. Dopóki duszyczka nie zeszła z tego świata, zawsze mogła wywinąć numer i zbiec. W ogóle śmierć nadawała małpom pewną, powiem to tak, gravitas. Bałem się tego ostatecznego starcia. Mnie, czystemu bądź co bądź duchowi, nie jest łatwo zrozumieć, czym jest dla nich śmierć. Tym bardziej że zdecydowana większość nie ma wglądu poza doczesne życie i nie dostrzega, tak jak ja, obu stron medalu.

Gdyby wierzyli, że mają tylko życie tu i teraz, szybko bym się z nimi uporał. Jednak mrzonki o nieskończonym szczęściu i powstaniu z martwych tak im zawróciły w głowie, że niewiele mogłem zdziałać. Opatulili się w tę wiarę niczym w zbroję. Trudno było ich dopaść, tym bardziej że większość, odchodząc, miała przy sobie klechy. Trzysta lat temu zasiałem w nich wątpliwość. Powoli przestali wierzyć w drugie życie. Wyzwolenie najpierw pobudziło wyobraźnię i energię. Chodzili jak pijani. Byli upojeni szczęściem i poczuciem swojej mocy. Z czasem doczesność zaczęła im coraz bardziej ciążyć. Kiedyś troszczyli się o to, w jaki sposób odejdą na drugi świat i jak będą się przede mną zabezpieczać (łajdaki). Teraz kłopoczą się jedynie tym, jak odejść bezboleśnie. W ogóle o to się jednie troszczą. O unikanie bólu, o satysfakcję, wygodę. Najchętniej zrobiliby ze świata przeogromny szpital.

@@@
Dawniej starość była spełnieniem życia. Starzy byli mądrzy. Dziś starość to przekleństwo. Stare małpy są zbyteczne, są ohydne, puste. Nie mogą kopulować i to mówi wszystko. Niektórzy, jeśli są bogaci, mogą ukrywać wiek, wygładzać zmarszczki, przeklejać skórę, powiększać te i inne członki, ale wewnętrzny żar i tak w nich gaśnie, a choroby prędzej czy później ich dopadają. Najgorsze, że mimo wszystkich lekarstw nie mogą całkiem uśmierzyć lęku. Widzą, że wypełnia się los. Gorzej, że nie mają nic istotnego do przekazania, bo ich doświadczenie zda się psu na budę. Małe zwierzątko ze smartfonem wie dziś więcej o świecie niż oni, z całym tym bagażem dziesięcioleci na karku. Doświadczenie, które zgromadzili, już się nie liczy. Przyszłość zawsze ich wyprzedza. Młodość, młodość, młodość. Młodość i basta. Starość na śmietnik.

@@@
Dwadzieścia lat temu wypromowaliśmy hasło „życie niegodne życia”. W tym celu do walki rzuciłem wszystkie biesy. Wiedziałem, że jeśli ich tu przełamię, będę ich miał w garści. Odbiorę zabawki Wielkiemu Łaskawcy. Chwali się, że jest wszechmocny, bo jest on panem życia i śmierci. Jak trwoga, to do Boga. Cha, a ja to przełamałem. Odarłem śmierć z tajemnicy, z misterium. Z tego, co nieuchronne, zrobiłem zwykłą ludzką decyzję. Włączyłem śmierć w doczesność. Donikąd nie prowadzi, niczego nie otwiera.

Nauczyłem małpy, że mają same postanawiać, kiedy znikają. Wprawdzie „kiedy” to nie to samo co „czy”, ale od czego jest dialektyka? Tak to urządziły, żeby decyzja, choć własna, była jednocześnie państwowa, czyli legalna, czyli zgodna z wolą powszechną, czyli moralna. Wymyśliły, że zrobi to za nich państwo, wyznaczeni lekarze, fachowcy, specjaliści. Odchodzą zgodnie z nauką, a nie z postanowieniem Wielkiego Łaskawcy. Troszczą się tylko o to, by uśmierzyć ból i do końca jak najmniej cierpieć. Zabawne, gdyby mieli dość sił, nawet z piekła zrobiliby ośrodek rehabilitacyjny.

Dla nich żyć to nie cierpieć. A cierpieć oznacza naprawdę nie żyć. Skoro starość i cierpienie zwykle kiedyś się przecinają, bo ogół małp nie umiera nagle i bezwiednie, ale po długiej i ciężkiej, wyczerpującej chorobie, to odebranie sobie życia samemu, zanim całkiem straci ono wartość, staje się postulatem słusznym. Sprawiedliwość polega na tym, żeby każdy mógł się w spokoju zabić albo, ściślej, żeby każdego w odpowiednim momencie uśmierciło państwo. Jeśli nie potrafi zrobić tego sam, bo jest psychicznie za słaby, powinni się tym zająć wyznaczeni przez państwo eksperci. Potrafi czy nie potrafi: państwo uzyskało w ten sposób prawo do zabijania własnych obywateli, nawet jeśli za ich zgodą. Wszystkie czarty wspierają ich ze wszystkich sił. Tak jak wprowadziłem do obiegu aborcję, tak to samo zrobiłem z eutanazją. Miła, obca nazwa bardzo cieszy uszy.

Wydarłem ich całkiem klechom i teraz, kiedy muszą stawić czoło ostateczności, to ja jestem przy nich. Drugą stronę odpędzają. Większość z tych, którzy zlecają zabicie siebie samych, jest przekonana, że nie istnieje ani Wielki Łaskawca, ani ja. Co do tego bardzo się mylą, ale z pewnością nie jest w moim interesie wyprowadzanie ich z tego błędu.

@@@
Skupiam się na tym, żeby przekonać ich, jakim błędem jest życie. Do niczego nie prowadzi, od nikogo z góry nie pochodzi. Staje się nieważkie, ulotne, chwiejne, puste. Ostatecznie w ogóle traci rangę i wartość. Nawet zdrowi i pozornie zadowoleni dojdą do tego, że najlepiej byłoby albo zniknąć, albo się przemienić w inny gatunek, najlepiej w roboty, które zresztą, szczerze mówiąc, niezbyt mnie zajmują. Ja jestem łowcą dusz, ich łaknę, je pragnę zdobyć i dręczyć. Eutanazja to rozwiązanie idealne. Akceptacja dla niej to czytelny znak absurdalności życia. Raz uruchomiony proces neutralizacji życia będzie musiał przynosić kolejne efekty. Będzie rosła liczba ludzi, którzy z tej usługi korzystają. Będą to coraz nowsze kategorie – nie tylko starzy i chorzy śmiertelnie, lecz także młodzi i chorzy śmiertelnie, a potem nie tylko śmiertelnie i nie tylko chorzy. Na końcu będą to fizycznie zdrowi, którym nie chce się żyć. A komu będzie się chciało, skoro życie jest puste i kończy się zawsze tak samo?

@@@
Jedną rzeczą jest teoria, inną realizacja. Najważniejsze w mojej pracy jest zdobycie zaufania klientów. Niektóre czarty są za szybkie i potem małpy się boją. Pierwszy raz przełamałem ich strach i wprowadziłem eutanazję w latach 30. XX wieku w Niemczech. Niestety, oni się tak rozochocili, że z tego, co powinno być daniem rzadkim i wybornym, zrobili garkuchnię. Niemcy w ogóle są zawsze prymusami i to kłopot. Jak reszta małp zobaczyła, co z tego wynikło, a wynikła z tego hekatomba trupów, to wzięli nogi za pas i się wycofali. Do czasu. Nigdy nie mów nigdy. Asmodeusz, demon Holandii, dwadzieścia lat temu dał sobie z nimi radę. Za jego poduszczeniem małpy ogłosiły, że zabójstwo nie jest zabójstwem, jeśli dokonuje się go na życzenie zabijanego. Mówiłem, jak kocham tę ich pokrętność, nic dziwnego, że zwiedli zwodziciela. Wszystko to przecież tylko pudrowanie i fasada. Wiemy, że kto mówi A, ten mówi wkrótce B, a potem wszystkie litery alfabetu. Strach przed cierpieniem i poczucie pustki po śmierci doprowadziły do wprowadzenia nowego prawa zezwalającego na uśmiercanie. Znowu łapię się za kopyto i krzyczę – dialektyka. Tak bardzo boją się śmierci, że aż na nią zobojętnieli. Tak bardzo boją się sądu, że wyparli się śmierci.
Początki były skromne. Liczba ofiar niewielka, a i tak, przynajmniej teoretycznie, przed wykonaniem zabiegu trzeba było poprosić o zgodę lekarzy. Trochę z innymi czartami kręciliśmy na to nosem. Marzyło się nam prawo powszechne, przeznaczające do eliminacji wszystkich od określonej granicy wieku. Byłoby ono w pełni równościowe i ludzkie. Pracuję nad tym. Zanim to nastąpi, a jestem pewien, że tak się stanie, trzeba się cieszyć z tego, co jest. Niewielka szczelina zaczęła się szybko poszerzać. Z roku na rok liczba eutanazjowanych rosła. Pojawiły się nowe kategorie. Do Holandii szybko dołączały inne kraje.

Dwadzieścia lat po pierwszym zabiegu pojawił się nowy pomysł. „Holandia chce zalegalizować »pigułkę śmierci« dla osób, które ukończyły 70 lat i czują się... zmęczone życiem. Rząd pracuje nad prawem umożliwiającym »eutanazję na życzenie«. Bez recepty, bez żadnej podstawy medycznej, tak w Holandii najpierw seniorzy, a potem zapewne już każdy »zmęczony życiem«, będą mogli zakończyć swoją ziemską wędrówkę”. Do tego ich doprowadziłem. Wprawdzie 70 lat to wciąż sporo, poza tym w mojej koncepcji nie chodzi o prawo, lecz o przymus, ale jestem pewien, zapewnia mnie o tym demon Holandii, że wkrótce oba postulaty znajdą poparcie. Wszystko to wielka zasługa sędziego Sądu Najwyższego, profesora prawa, eseisty i naukowca, niejakiego Huiba Driona. Czterdzieści lat temu Drion, za naszym poduszczeniem ma się rozumieć, zaczął lansować pomysł, zgodnie z którym państwo powinno udostępnić obywatelom, którzy ukończyli 70 lat, trującą pigułkę, tak aby ci obywatele mogli sami zadecydować, kiedy chcą odejść z tego świata. Drion zmarł spokojnie z przyczyn naturalnych, podczas snu w swoim domu w Lejdzie w 2004 roku, w wieku 86 lat. Od siedemnastu lat codziennie połyka u nas w piekle całe stosy trujących pigułek i ciągle, mimo cierpienia, umrzeć nie może. Ale to informacja całkiem na marginesie. (…)

Artykuł Dialog z diabłem o otaczającej nas rzeczywistości. Najnowsza powieść Pawła Lisickiego pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/dialog-z-diablem-o-otaczajacej-nas-rzeczywistosci-najnowsza-powiesc-pawla-lisickiego/feed/ 0
Subiektywna historia Łemków. Zawsze uważali się za „Rusinów”. [WIDEO] https://niezlomni.com/subiektywna-historia-lemkow-zawsze-uwazali-sie-za-rusinow-wideo/ https://niezlomni.com/subiektywna-historia-lemkow-zawsze-uwazali-sie-za-rusinow-wideo/#respond Fri, 06 Aug 2021 03:06:32 +0000 https://niezlomni.com/?p=51324

Przez całą wiosnę i lato 1945 r. trwało intensywne przesiedlenie Łemków razem z Ukraińcami do ZSRR. Część Łemków wyjechała dobrowolnie. Wśród nich dominowali ci, którzy w wyniku walk o Przełęcz Dukielską utracili cały majątek.

Do lipca 1945 r. przesiedlono, według oficjalnych danych, z powiatu jasielskiego 91,2 proc., z gorlickiego 70 proc. i z nowosądeckiego 55,6 proc. Łemków, którzy się zarejestrowali na wyjazd. W powiecie sanockim, najbardziej ukrainizowanym, wyjechało na Ukrainę tylko 27 proc. Łemków, którzy się zgłosili98. Tam już zaczęły działać struktury Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i UPA, zdecydowanie przeciwstawiające się przesiedleniom ludności ukraińskiej, które jednocześnie nie uznawały jurysdykcji państwa polskiego na terytorium Zakerzonia i bezwzględnie zwalczały jego struktury.

Fragment części Subiektywna historia Łemków z książki Marek A. Koprowski, Łemkowie. Losy zaginionego narodu, Wyd. Replika, Poznań 2021. Książkę można nabyć na stronie wydawnictwa Replika. 

Gdy Łemkowie ze środkowej i zachodniej Łemkowszczyzny nie chcieli dobrowolnie wyjeżdżać na Wschód, zaczęto ich zmuszać, przeciwko czemu oni się buntowali, traktując to jako wielką historyczną niesprawiedliwość. Pisali petycje do władz cywilnych i wojskowych z prośbą o pozostawienie ich na ojcowiźnie. Tłumaczyli, że są Łemkami, a nie Ukraińcami i nie zostali ujęci w umowie między władzami Rzeczypospolitej i USRR o wymianie ludności. W obronie wysiedlanych Łemków stanęli też mieszkańcy Krosna, którzy 29 marca 1946 r. skierowali list zbiorowy do wicepremiera i sekretarza generalnego Komitetu Centralnego Polskiej Partii Robotniczej, Władysława Gomułki, w związku z przymusowym wysiedlaniem Łemków do USRR! List ten był bardzo obszerny i bolesny. Jego autorzy starali się wpłynąć na tow. Wiesława, by wstrzymał dalsze przesiedlenie Łemków, pisząc, że niczym sobie na to nie zasłużyli. Pisali w nim m.in., że każdy Łemko był i jest lojalnym naszym bratem, dawał nieraz ostatnie ubranie cywilne żołnierzowi polskiemu, gdy przed Niemcami uciekał, a w okresie partyzantki chata jego stała otworem dla polskich bojowców, z którymi się dzielił ostatnim kęsem chleba, narażając się za na to srogie kary. […] Łemko inaczej nie potrafiłby, on nie umie nic odmówić bliźniemu, nie zna kradzieży, pijaństwa ani oszustwa. Ma zwykle liczną rodzinę, dużo dzieci dorodnych, dobrze wychowanych, od małego przyzwyczajonych do ciężkiej pracy.

1 kwietnia 1946 r. główny przedstawiciel rządu RP do spraw ewakuacji ludności ukraińskiej z Polski, J. Bednarz, zwrócił się do Polskiej Akademii Umiejętności w Krakowie z prośbą o wypowiedzenie się na temat pochodzenia Łemków, czy są oni odrębnym narodem, który istotnie nie powinien być przesiedlany. Zrobił to na własną rękę, co nie spodobało się wiceministrowi administracji publicznej Władysławowi Wolskiemu. W specjalnym piśmie adresowanym do Bednarza stwierdził:

Zwrócenie się do Polskiej Akademii Umiejętności było wystąpieniem wykraczającym poza uprawnienia obywatela jako powołanego do czuwania nad techniczną stroną akcji ewakuacyjnej. Ewakuację Łemków należy przeprowadzić według zasad ogólnych.
Stanowisko Wolskiego wynikało zapewne z tego, że główny pełnomocnik rządu USRR do spraw ewakuacji uznał, że „Łemkowie na równi z Ukraińcami i Rusinami podlegają ewakuacji.


Strona polska w tej sprawie najzwyczajniej do powiedzenia nic nie miała. Odpowiedź PAU też do sprawy nic nowego nie wniosła. Dolała tylko oliwy do ognia. Jej autorzy stwierdzali:

Co do pochodzenia Łemkowie są taką samą ludnością ruską, jak rdzenna ludność b. Galicji Wschodniej, jeszcze dawniejszych województw ruskich, przyszli tu jednak później, w XV w. i to zmieszani po trosze z Rumunami, a osiedli w kraju słabo zaludnionym przez Polaków, przymieszki te były widocznie dość= słabe, skoro zwyciężył język małoruski, co prawda z silnymi wpływami polskimi. Wobec tego Łemkowie mówią dialektem nieco odrębnym od literackiego języka ukraińskiego, ale znacznie bliższym niż polskiemu. Narodowo zawsze uważali się za „Rusinów”, a kiedy przed półwieczem cała ludność ruska b. Wschodniej Galicji uświadomiła się i zadeklarowała jako naród „ukraiński”, konserwatywni Łemkowie pozostali przy starej nazwie Rusinów czy Rusnaków i okazywali przychylność partii staroruskiej, wzdychając do połączenia z jednym wielkim nierozdzielnym narodem rosyjskim, stąd też przyszła pewna podatność na agitację prawosławną, o wiele silniejsza niż u „Ukraińców”. Z tego wynikało, że choć w stosunku do Polaków mniej szowinistyczni od nacjonalistycznych Ukraińców, mimo to wcale nie uważali się za Polaków, ale za część nierozdzielnego narodu ruskiego: w ostatnich czasach jednak wpływy ukraińskie rosły. Nigdy też przy wyborach Łemkowie nie głosowali na kandydatów polskich, nawet chłopskich, a w czasie okupacji nigdy się jej nie narażali. Jeżeli więc teraz „uważają się za Polaków”, to wyłącznie dlatego, że chcą zostać w Polsce. Jest to polskość najzwyczajniej koniunkturalna, szczera chyba u nielicznych tam rzymskich katolików.


Pod opinią jest podpisany sekretarz generalny Tadeusz Kowalski, ale wątpić należy, by profesor orientalista Uniwersytetu Jagiellońskiego, specjalista od krajów islamskich, faktycznie ją sporządzał. PAU, wydając ją, nie stanął na wysokości zadania. Opinia była tylko częściowo słuszna i zawierała szereg błędnych ocen, dotyczących m.in. stosunku Łemków do II Rzeczypospolitej, ich postawy w czasie II wojny światowej i powodu, dla którego chcieli pozostać w Polsce. Nie uważali się za Polaków, ale za Łemków, którzy nie są Ukraińcami.
Opinia ta i tak nie miała żadnego realnego znaczenia dla władz komunistycznych i nie sprawiła, jak pisze Bohdan Halczak, że „wyzbyły się one ostatnich wątpliwości związanych z wysiedleniem Łemków do USRR”. W tej sprawie, jak wcześniej to zostało zaznaczone, liczył się przede wszystkim głos głównego pełnomocnika rządu USRR do spraw ewakuacji. Opinię PAU odłożono ad acta i nikt najprawdopodobniej poza wiceministrem Wolskim jej nie przeczytał.

Spis treści

Marek A. Koprowski
Subiektywna historia Łemków 7
Teodor Gocz
Łemkowska dola 107
Maria Gocz
Wygnaniec ze Smerecznego 181
Bogdan Gambal
Ruska Bursa wróciła do życia 217
Przypisy 239
Źródła fotografii 249
Bibliografia 251

Artykuł Subiektywna historia Łemków. Zawsze uważali się za „Rusinów”. [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/subiektywna-historia-lemkow-zawsze-uwazali-sie-za-rusinow-wideo/feed/ 0
„Socjalistyczny kierunek rozwoju Polski jest jedyną drogą do trwałej poprawy losu”. Deklaracja PZPR? Nie, artykuł programowy miesięcznika „Więź”. [WIDEO] https://niezlomni.com/socjalistyczny-kierunek-rozwoju-polski-jest-jedyna-droga-do-trwalej-poprawy-losu-deklaracja-pzpr-nie-artykul-programowy-miesiecznika-wiez-wideo/ https://niezlomni.com/socjalistyczny-kierunek-rozwoju-polski-jest-jedyna-droga-do-trwalej-poprawy-losu-deklaracja-pzpr-nie-artykul-programowy-miesiecznika-wiez-wideo/#respond Sat, 27 Mar 2021 07:38:04 +0000 https://niezlomni.com/?p=51272

"Socjalistyczny kierunek rozwoju społeczno–gospodarczego walor swój czerpie nie tylko z tego przede wszystkim, że góruje nad innymi propozycjami politycznymi tym, że perspektywę poprawy ugruntowuje na strukturalnych podstawach, a nie na sytuacjach koniunkturalnych" - przekonywał miesięcznik "Więź" w jednym z artykułów programowych.

Miesięcznik „Więź” w PRL akceptował socjalizm jako system gwarantujący sprawiedliwość społeczną. Zarówno w artykułach i książkach założyciela i redaktora naczelnego miesięcznika Tadeusza Mazowieckiego oraz w artykułach programowych w miesięczniku.

Deklaracja zawarta w środowiskowym manifeście pt. „Rozdroża i wartości”:

"Nasza orientacja określa zasady naszego stosunku wobec problemów i spraw polski dzisiejszej. Pewne swe rozdziały historia każdego narodu zamyka nieodwołalnie. Dlatego bezpłodna jest wszelka myśl i wszelki wysiłek nieliczący się z tym, że Polski nie można cofać do formacji kapitalistycznej. Chodzi natomiast o to, aby socjalistyczna formacja społeczno–ekonomiczna, w jaką Polska w wyniku dokonanych reform społecznych weszła, rozwijała się w kierunku najkorzystniejszym dla życia narodu i spraw człowieka, którym winna ona służyć".

W artykule programowym pt. "O prąd społecznego zaangażowania" („Więź” 1960, nr 2) zespół „Więzi” precyzował swoją postawę:

"Spełnienie powszechnych nadziei na to, że poprawa życia nastąpi i będzie trwała, przynieść może w naszym przekonaniu tylko postęp w socjalistycznym rozwoju społeczno–gospodarczym Polski. Jest to jedyna droga do trwałej poprawy naszego losu zbiorowego, a w konsekwencji i indywidualnego. Innej drogi nie ma".

Dalej czytamy: "Twierdzenie, że socjalistyczny kierunek rozwoju Polski jest jedyną drogą do zapewnienia narodowi i jednostce trwałej poprawy losu, nie rozumiemy jako godzenia się z koniecznością, której się nie da uniknąć. Socjalistyczny kierunek rozwoju społeczno–gospodarczego walor swój czerpie nie tylko z tego przede wszystkim, że góruje nad innymi propozycjami politycznymi tym, że perspektywę poprawy ugruntowuje na strukturalnych podstawach, a nie na sytuacjach koniunkturalnych. Poprawa życia narodowego, o ile ma być trwała, wymaga bowiem oparcia jej o przebudowę struktury gospodarczej naszego kraju, o dalszą rozbudowę jego bazy przemysłowej, o nowoczesną technikę i formy gospodarowania w rolnictwie. O ile ma być powszechna, wymaga zapewnienia uczestnictwa wszystkich obywateli w wypracowanym dobrobycie i kulturze, poprzez tworzenie bezklasowej struktury społeczeństwa. Wreszcie, poprawa ta wymaga zabezpieczenia interesów narodowych i pozycji państwa polskiego w istniejącym układzie międzynarodowym: osiągnąć to może Polska poprzez sojusz z ZSRR, utwierdzenie swego miejsca we wspólnocie krajów socjalistycznych i pokojową współpracę z innymi państwami".

Szczegółowo poglądy tzw. lewicy chrześcijańskiej opisał prof. Tomasz Sikorski w trzytomowej pracy pt. Ewangelia zbawienia, Polska lewica chrześcijańska, wyd. von Borowiecky, Radzymin 2019.

 

Artykuł „Socjalistyczny kierunek rozwoju Polski jest jedyną drogą do trwałej poprawy losu”. Deklaracja PZPR? Nie, artykuł programowy miesięcznika „Więź”. [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/socjalistyczny-kierunek-rozwoju-polski-jest-jedyna-droga-do-trwalej-poprawy-losu-deklaracja-pzpr-nie-artykul-programowy-miesiecznika-wiez-wideo/feed/ 0
„Idą pancry na Wujek”! 39 lat temu komuniści krwawo spacyfikowali strajk górników [WIDEO] https://niezlomni.com/ida-pancry-na-wujek-39-lat-temu-komunisci-krwawo-spacyfikowali-strajk-gornikow-wideo/ https://niezlomni.com/ida-pancry-na-wujek-39-lat-temu-komunisci-krwawo-spacyfikowali-strajk-gornikow-wideo/#comments Wed, 16 Dec 2020 00:55:34 +0000 http://niezlomni.com/?p=22650

16 grudnia 1981 doszło do masakry górników strajkujących przeciw ogłoszeniu stanu wojennego. Od kul milicji, ZOMO i wojska zginęło 9 górników, a 24 zostało rannych.

[caption id="attachment_22651" align="aligncenter" width="681"]fot. wikipedia fot. wikipedia[/caption]




 

Artykuł „Idą pancry na Wujek”! 39 lat temu komuniści krwawo spacyfikowali strajk górników [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/ida-pancry-na-wujek-39-lat-temu-komunisci-krwawo-spacyfikowali-strajk-gornikow-wideo/feed/ 1
Wojna, w której bronią jest masowa manipulacja! Prof. Andrzej Nowak: „To jest książka na dziś”. [WIDEO] https://niezlomni.com/wojna-w-ktorej-bronia-jest-masowa-manipulacja-prof-andrzej-nowak-to-jest-ksiazka-na-dzis-wideo/ https://niezlomni.com/wojna-w-ktorej-bronia-jest-masowa-manipulacja-prof-andrzej-nowak-to-jest-ksiazka-na-dzis-wideo/#respond Sun, 06 Dec 2020 17:14:48 +0000 https://niezlomni.com/?p=51226

Autor doskonale poznał tajniki wojny informacyjnej pracując dla sowieckiej Agencji Prasowej "Nowosti". Opis działań manipulacyjnych i dezinformacyjnych zawarł w niewielkiej objętościowo, ale niezwykle ważne i wciąż aktualnej pracy.

KGB już dawno nie istnieje, ale "Agentura wpływu" nie straciła na aktualności, bo nie zmieniły się techniki masowych kłamstw, manipulacji i dezinformacji. Znajomość tych procesów jest jeszcze bardziej potrzebna niż kiedyś, ponieważ proces ogłupiania społeczeństwa jest stosowany na znacznie szerszą skalę niż miało to miejsce w propagandzie państw komunistycznych.

Niewidzialna wojna toczy się każdego dnia w naszych smartfonach i laptopach. Sieć internetowa i media społecznościowa sprawiły, że dezinformacja dociera szybciej do znacznie większej liczby odbiorców. To nie jest teoria, ale rzeczywistość, z którą stykamy się każdego dnia w postaci fake newsów, manipulacji, reklam, które starają się nas przekonać do zakupu niepotrzebnych usług i produktów.

Bezmienow opisuje, jak głosząc hasła wolności i tolerancji przejąć władzę nad społeczeństwem, a następnie poddać je totalitarnej kontroli we wszystkich sferach życia. Taki cel miała każda lewicowa władza w przyszłości i dziś. Prawdziwa wolność człowieka, wynikająca z godności osoby ludzkiej jest czymś, co socjalizm bez względu na barwę chce zniszczyć.

Autor pisze o tajnikach wywrotowej działalności przedstawiając cztery etapy tego procesu: demoralizację, destabilizację, kryzys i normalizację.

Ta książka dziś wydaje się jeszcze bardziej aktualna. Jak stworzyć chaos, konflikt wewnętrzny i sparaliżować wroga – czyli nas. Ta strategia KGB znakomicie, przejrzyście, przedstawiona w 1984 roku przez oficera KGB Bezmienowa, po jego przejściu na stronę zachodnią, wydawała się w chwili wydania szybko zdezaktualizowana przez nadzieje, jakie wzbudził Gorbaczow, pierestrojka, etc. Teraz, w 2020 roku widać jej realizację - jak na dłoni, zwłaszcza u nas, ale również szerzej - w Europie, w USA. To jest książka na dziś - ocenia historyk i sowietolog prof. Andrzej Nowak.

 

Tomas Schuman (właściwie Jurij Bezmienow) był zaangażowany w światowe wysiłki propagandowe reżimu sowieckiego. Niczym odpowiednik Winstona Smitha, bohatera książki Rok 1984 George'a Orwella, pracował dla komunistycznego odpowiednika Orwellowskiego Ministerstwa Prawdy, czyli Agencji Prasowej „Nowosti”. Celem tej agencji było tworzenie jednostronnych i zafałszowanych informacji przekazywanych zagranicznym mediom. Tego rodzaju działania KGB określało mianem „dezinformacji”. I właśnie tajniki takich działań oraz cele, do jakich miały one prowadzić, opisuje Schuman ujawniając kulisy działań propagandowych sowieckiej agentury wpływu. To wielkie ostrzeżenie przed ukrytą manipulacją, której celem jest zawładnięcie świadomością, a poprzez kierowanie opinią, kryteriami ocen i poglądami - podbicie całych państw i narodów.

Tomas D. Schuman, (Jurij Bezmienow), Agentura wpływu. Tajniki działalności wywrotowej KGB, Wydawnictwo AA, Kraków 2020. Książkę można nabyć na stronie religijna.pl.

Artykuł Wojna, w której bronią jest masowa manipulacja! Prof. Andrzej Nowak: „To jest książka na dziś”. [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/wojna-w-ktorej-bronia-jest-masowa-manipulacja-prof-andrzej-nowak-to-jest-ksiazka-na-dzis-wideo/feed/ 0
Niewidzialny wróg, który potrafi zniszczyć narody i cywilizacje. Epidemie chorób. [WIDEO] https://niezlomni.com/niewidzialny-wrog-ktory-potrafi-zniszczyc-narody-i-cywilizacje-epidemie-chorob-wideo/ https://niezlomni.com/niewidzialny-wrog-ktory-potrafi-zniszczyc-narody-i-cywilizacje-epidemie-chorob-wideo/#respond Mon, 30 Nov 2020 08:09:15 +0000 https://niezlomni.com/?p=51223

Epidemie w dziejach ludzkości potrafiły niszczyć całe imperia, dziesiątkować narody. Przyczyniały się do konsekwencji, które zmieniały losy świata. Skutków wirusa COVID-19 nie jesteśmy jeszcze w stanie poznać. Bez względu na to czy ktoś w niego wierzy czy nie, już widzimy, że koronawirus zmienił świat.

Znany m.in. z łam "Do Rzeczy Historia" publicysta Maciej Rosalak pokazuje w swojej najnowszej książce, jak epidemie chorób wpływały na rozwój naszej cywilizacji, jak zmieniały stosunki polityczne, gospodarcze i społeczne. Epidemie chorób, czyli niewidzialny wróg cywilizacji jest w stanie podstępnie zniszczyć jej zdobycze. Przykładnym tej prawdy, opisywanym w książce jest ospa, która trafiła z konkwistadorami do Ameryki Południowej i zabiła w połowie XVI stulecia 3,5 miliona (!) Indian.

Autor poświęca też jeden z rozdziałów równie zbrodniczym zarazom co choroby, komunizmowi i nazizmowi, który stworzył szalejącą do dziś pod różnymi postaciami eugenikę.

Maciej Rosalak, Wielkie zarazy ludzkości, Wyd. Fronda, Warszawa 2020. Książkę można nabyć na stronie wydawnictwa Fronda.

Z okładki:

Hiszpańska grypa zabrała więcej istnień niż I Wojna Światowa, uważana za okrutną
i krwawą. Wymiotła w niektórych regionach średniowiecznej Europy ponad 60 proc. populacji.

Historia powszechna tłumaczy, że konkwistadorzy łatwo podbili Amerykę Południową, ponieważ dysponowali lepszym uzbrojeniem. Ale nie wspomina, że ospa, którą przynieśli, zabiła w połowie XVI stulecia 3,5 miliona Indian, niszcząc zaawansowaną cywilizację.

Dżuma – jak to możliwe, że tak szybko opanowała średniowieczny świat? Nic nie zapowiadało, że Czarna śmierć postawi cywilizację europejską na krawędzi zagłady, dlaczego jednak ominęła polskie ziemie i nie imała się haplogrupy R1A1, do której należą Polacy?

Jak trąd wpłynął na dzieje Ziemi Świętej? Czy islam pokonał krzyżowców dzięki niepozornym zarazkom trądu?

W lipcu 1518 r. Frau Troffea zaczęła tańczyć na jednej z ulic Strasburga. Po miesiącu na ulicach miasta tańczyło już około 400 osób. Niektóre z tych osób zmarły na atak serca, udar mózgu czy z wycieńczenia. Skąd się wzięła choreomania, najbardziej tajemnicza i nigdy niewyjaśniona epidemia świata?

Syfilis – kiła, zwana w Polsce „francuską chorobą”, a przez Rosjan „polską przypadłością”, siała spustoszenie w Europie w XV wieku. Czy znana z portretów wysoka łysina Elżbiety I to efekt leczenia kiły rtęcią?

Jak choroby wpływały na rozwój i upadek państw i narodów?
Malaria, grypa, tyfus – czy ludzkość może je wreszcie ostatecznie pokonać?
Bo pytanie nie brzmi, czy się kiedyś powtórzą, tylko – kiedy nastąpi ich śmiertelny powrót.

Artykuł Niewidzialny wróg, który potrafi zniszczyć narody i cywilizacje. Epidemie chorób. [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/niewidzialny-wrog-ktory-potrafi-zniszczyc-narody-i-cywilizacje-epidemie-chorob-wideo/feed/ 0
„Wielki Grafoman” w doskonałej formie. „Upiór w ruderze” Andrzeja Pilipiuka. RECENZJA https://niezlomni.com/wielki-grafoman-w-doskonalej-formie-upior-w-ruderze-andrzeja-pilipiuka-recenzja/ https://niezlomni.com/wielki-grafoman-w-doskonalej-formie-upior-w-ruderze-andrzeja-pilipiuka-recenzja/#respond Sat, 12 Sep 2020 05:38:45 +0000 https://niezlomni.com/?p=51130

Najnowsza książka publikującego m. in. na łamach pch24.pl Andrzeja Pilipuka to prawdziwa petarda i świetna rozrywka!

Charakterystyczna lekkość stylu połączona ze znajomością epoki, doskonałym poczuciem humoru, barwnie zarysowanymi postaciami i umiejętnością pisania o trudnych dziejach Polski w XX wieku sprawia, że od lektury trudno się oderwać. Najmocniejsze jest zakończenie, gdyż pokazuje do czego prowadzi tolerowanie lewackich pomysłów, także tych promowanych przez środowiska LGBT.

A tu mały przykład „pilipiukowego” humoru: Kierownik przyszłego PGR-u i działacz PZPR towarzysz Kociuba „ostatnie pół godziny każdego dnia poświęcał na rozwój intelektualny. Zaczął od obowiązkowej lektury z dzieł Lenina, potem pozwolił sobie na chwilę relaksu przy lżejszej literaturze. Wyjął spod poduszki ulubioną broszurę Pod przewodem towarzysza Stalina do walki z syfilisem”.

Ale Pilipiuk nie tylko dowcipkuje, pokazuje, jak wyglądała okupacja niemiecka i czasy komunizmu. Mało kto wie, o czym pisze autor w książce, że komuniści tworząc Państwowe Gospodarstwa Rolne zdobywali do nich zwierzęta hodowlane kradnąc je rolnikom. W sumie logiczne, przecież w komunizmie wszystko jest wspólne…

Autor pisze, opierając się na faktach, o tworzeniu przez sowiecką i krajową komunistyczną propagandę mitu o bohaterskich żołnierzach Gwardii i Armii Ludowej, co to walczyli o „wyzwolenie narodowe i społeczne”. „Cały ten oddział Kukuły to bujda na resorach. Wymyślił go ten debil Kabanow, jeszcze podczas ekshumacji w pałacowym parku. Oj, dobrze pamiętam tego szczura z NKWD”.

Krytyk może wzruszając ramionami powiedzieć, że mimo wszystko, ale to tylko literatura rozrywkowa. A co w tym złego?! Żaden zarzut, jedynie zaleta. Lektura uzmysłowi większej liczbie czytelników, że wszystkie lewicowe ideologie, bez względu jaką przyjmują, zawsze uderzają w cywilizację i naturalny porządek, i niszczą człowieka.

Zachęcam do lektury i czekam na kolejną książkę „Wielkiego Grafomana”.

Andrzej Pilipuk, Upiór w ruderze, Wyd. Fabryka Słów, Warszawa 2020. Książkę można nabyć na stronie wydawnictwa Fabryka Słów.

TP

Artykuł „Wielki Grafoman” w doskonałej formie. „Upiór w ruderze” Andrzeja Pilipiuka. RECENZJA pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/wielki-grafoman-w-doskonalej-formie-upior-w-ruderze-andrzeja-pilipiuka-recenzja/feed/ 0
Czy „niekoronowany król Polski” doczeka się beatyfikacji? Niezwykła książka o Prymasie Tysiąclecia. [WIDEO] https://niezlomni.com/czy-niekoronowany-krol-polski-doczeka-sie-beatyfikacji-niezwykla-ksiazka-o-prymasie-tysiaclecia-wideo/ https://niezlomni.com/czy-niekoronowany-krol-polski-doczeka-sie-beatyfikacji-niezwykla-ksiazka-o-prymasie-tysiaclecia-wideo/#respond Mon, 10 Aug 2020 18:41:55 +0000 https://niezlomni.com/?p=51118

Książka przedstawia sylwetkę Prymasa Tysiąclecia, począwszy od jego dzieciństwa i młodości, przez rodzące się powołanie i pierwsze lata kapłaństwa, aż po służbę Kościołowi i Ojczyźnie w najtrudniejszym okresie jej komunistycznego zniewolenia.

Publikację wzbogacają liczne zdjęcia, relacje świadków, a także fragmenty nauczania oraz kalendarium życia Prymasa Tysiąclecia.

Dołączony do książki film dokumentalny Telewizji Polskiej w reżyserii Pawła Woldana przedstawia sylwetkę Prymasa, korzystając z archiwalnych zdjęć i filmów oraz dokumentów dotyczących jego domu rodzinnego, lat szkolnych, okresu studiów w seminarium duchownym we Włocławku i na KUL, lat uwięzienia i wytrwałej posługi, a także spotkań z przedstawicielami komunistycznych władz, wobec których bronił chrześcijańskiej tożsamości narodu i prześladowanych duchownych, przeciwstawiając się zbrodniom, kłamstwu i zniewoleniu ze słowami: Non possumus…

Gratis do książki: płyta DVD z filmem „Non possumus. Prymas Stefan Wyszyński”.

Joanna Wieliczko-Szarkowa, Prymas Tysiąclecia. Błogosławiony Stefan Kardynał Wyszyński, Wyd. AA, Kraków 2020. Książkę można nabyć na stronie religijna.pl. 

 

 

 

 

Artykuł Czy „niekoronowany król Polski” doczeka się beatyfikacji? Niezwykła książka o Prymasie Tysiąclecia. [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/czy-niekoronowany-krol-polski-doczeka-sie-beatyfikacji-niezwykla-ksiazka-o-prymasie-tysiaclecia-wideo/feed/ 0
Czy komunizm to jedna z wersji okultyzmu? W co tak naprawdę wierzyli twórcy zbrodniczej ideologii? [WIDEO] https://niezlomni.com/czy-komunizm-to-jedna-z-wersji-okultyzmu-w-co-tak-naprawde-wierzyli-tworcy-zbrodniczej-ideologii-wideo/ https://niezlomni.com/czy-komunizm-to-jedna-z-wersji-okultyzmu-w-co-tak-naprawde-wierzyli-tworcy-zbrodniczej-ideologii-wideo/#respond Mon, 20 Jul 2020 04:33:50 +0000 https://niezlomni.com/?p=51094

Co komunizm ma wspólnego z tradycją ezoteryczną, ze starożytnymi orfikami i gnozą? Sam Karol Marks miał osobiście niewiele wspólnego z orfizmem, ale korzenie idei, które gorliwie wyznawał, sięgają zamierzchłej starożytności.

Kiedy z ideologii zdrapiemy pokost propagandy, ze zdziwieniem dokopiemy się do głęboko ezoterycznej natury komunizmu.

Do prawdy tak zaskakującej, że zdumiałaby wielu zagorzałych komunistów, wierzących, że wyznają ideologię wolną od wszelkich konotacji religijnych, ideologię opartą na materialistycznych założeniach naukowych, a nie na przesądach.

Bo komunizm to w gruncie rzeczy zbiór kilku ezoterycznych dogmatów:
– materializm (monizm) i związane z tym zakwestionowanie widzialnej rzeczywistości
– przyjęcie dialektyki jako metody myślenia akceptującej absurd (sprzeczność) – odrzucenie własności prywatnej i wszelkiej hierarchii.

 

U podstaw tej teologii stoi zaś przekonanie, że człowiek jest bogiem, najwyższym stworzeniem we wszechświecie, które ma prawo stanowić o tym, co dobre i złe.

W praktyce – to ostatnie przekonanie ograniczało się dziwnym trafem do wąskiej grupy nadludzi, którzy rościli sobie prawo do decydowania o życiu i śmierci podległych sobie mas. Głosili oni, a część wierzyła, że zbudują dla bliźnich/braci/towarzyszy idealny świat.

Szkoda, że ta wiara, jako głęboko utopijna, ładnie brzmiący “przesąd światło ćmiący” prowadzi ich zawsze do tragedii, a ich zamierzenia szlachetnych ideowców niezmiennie kończą się zbrodnią.

Michał Krajski, Okultystyczne korzenie światowej rewolucji. Ezoteryka w służbie postępu, Wyd. Fronda, Warszawa 2020. Książkę można zakupić na stronie wydawnictwa Fronda.

 

Artykuł Czy komunizm to jedna z wersji okultyzmu? W co tak naprawdę wierzyli twórcy zbrodniczej ideologii? [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/czy-komunizm-to-jedna-z-wersji-okultyzmu-w-co-tak-naprawde-wierzyli-tworcy-zbrodniczej-ideologii-wideo/feed/ 0