KC PZPR – Niezłomni.com https://niezlomni.com Portal informacyjno-historyczny Sun, 03 Dec 2023 21:00:15 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.8 https://niezlomni.com/wp-content/uploads/2017/08/cropped-icon-260x260.png KC PZPR – Niezłomni.com https://niezlomni.com 32 32 „Mózg afery FOZZ” przekazany przez USA do Polski po… 13 latach! Sensacyjne kulisy jego bezkarności przez lata https://niezlomni.com/mozg-afery-fozz-przekazany-przez-usa-do-polski-po-13-latach-sensacyjne-kulisy-jego-bezkarnosci-przez-lata/ https://niezlomni.com/mozg-afery-fozz-przekazany-przez-usa-do-polski-po-13-latach-sensacyjne-kulisy-jego-bezkarnosci-przez-lata/#respond Thu, 06 Sep 2018 09:30:04 +0000 https://niezlomni.com/?p=49730

Portal TVP Info informuje, że Dariusz Przywieczerski, były prezes Universalu i domniemany „mózg afery FOZZ”, zostanie wydany Polsce. Biznesmen był poszukiwany od marca 2005 roku - mimo to ten niepokojony mieszkał w USA i prowadził kilka firm.

Przywieczerski został skazany na trzy i pół roku więzienia za udział w aferze Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego. Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że biznesmen wyprowadził z Funduszu około 1,5 mln dolarów.

Były prezes Universalu nie pojawił się na ogłoszeniu wyroku i ślad po nim zaginął.

Według nieoficjalnych informacji Dariusz Przywieczerski miał od razu wyjechać z Polski i utrzymywać się z pieniędzy na kontach w zagranicznych bankach

- informuje TVP Info. Stacja dodaje, że początkowo ukrywał się na Białorusi, gdzie miał kilka nieruchomości, a potem zdecydował się na wyjazd za Ocean.

W czasie swojej „tułaczki” Przywieczerski miał utrzymywać stały kontakt z kilkoma politykami lewicy

- czytamy na TVP Info.

Biznesmen od 2006 r. znajdował się na celowniku Interpolu. Polskie władze zażądały ekstradycji. Do Departamentu Stanu USA wpłynął stosowny wniosek. Gdy Amerykanie poprosili o uzupełnienie dokumentów, sprawa zaczęła się ciągnąć, po czym o niej... zapomniano.

Przywieczerski opowiadał w połowie lat 90., że pierwszy milion dolarów zarobił na sprowadzeniu dużego transportu kawy z Afryki

- podsumowuje historię TVP Info, przypominając, że Przywieczerski to były pracownik KC PZPR, a po 1989 prezes Centrali Handlu Zagranicznego Universal, wprowadzonej przez niego na giełdzie.

Pisujący na łamach ,,Warszawskiej Gazety" Stanislas Balcerac podsumował:

Artykuł „Mózg afery FOZZ” przekazany przez USA do Polski po… 13 latach! Sensacyjne kulisy jego bezkarności przez lata pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/mozg-afery-fozz-przekazany-przez-usa-do-polski-po-13-latach-sensacyjne-kulisy-jego-bezkarnosci-przez-lata/feed/ 0
Piotr Gajdziński: Pierwsze pięciolecie dyktatorskich rządów Wojciecha Jaruzelskiego przypadło na „wyścig katafalków” https://niezlomni.com/piotr-gajdzinski-pierwsze-pieciolecie-dyktatorskich-rzadow-wojciecha-jaruzelskiego-przypadlo-na-wyscig-katafalkow/ https://niezlomni.com/piotr-gajdzinski-pierwsze-pieciolecie-dyktatorskich-rzadow-wojciecha-jaruzelskiego-przypadlo-na-wyscig-katafalkow/#comments Fri, 17 Feb 2017 20:50:08 +0000 http://niezlomni.com/?p=35674

Pierwsze pięciolecie dyktatorskich rządów Wojciecha Jaruzelskiego przypadło na, jak to nazwał jeden z radzieckich historyków, „okres szarości”, czyli panowania pustej, zastałej i skorumpowanej radzieckiej biurokracji.

Ale jeszcze celniejszym określeniem tego czasu była nazwa nadana przez moskiewską ulicę – „wyścig katafalków”. Jaruzelskiemu przyszło słuchać rad, poleceń i mniej lub bardziej otwartych połajanek aż czterech szefów radzieckiej partii komunistycznej – Leonida Breżniewa, Jurija Andropowa, Konstantina Czernienki oraz Michaiła Gorbaczowa. Był więc Jaruzelski także pod tym względem niekwestionowanym rekordzistą wśród peerelowskich przywódców, znacząco wyprzedzając Bolesława Bieruta (który rządził Peerelem w imieniu Stalina i krótko Chruszczowa) oraz Władysława Gomułkę (za którego rządów na Kremlu zasiadali Chruszczow i Breżniew). Inni pierwsi sekretarze KC PZPR, Edward Ochab i Edward Gierek, oraz – co miało już mniejsze znaczenie – Mieczysław F. Rakowski mieli ten luksus, że przyszło im, nazwijmy to eufemistycznie, „współpracować” tylko z jednym gensekiem.

Jaruzelskiemu Związek Radziecki musiał się kojarzyć z Leonidem Breżniewem. Oczywiście lata wojny i pierwszy powojenny okres nierozerwalnie związany był z Józefem Stalinem, ale w nawet w ostatnim okresie rządów następcy Lenina Jaruzelski był niskiej rangi wojskowym i osobiście nigdy Wodza nie poznał. Dla niego Związkiem Radzieckim „od zawsze” rządził Breżniew. Gdy Jaruzelski zostawał szeregowym członkiem Komitetu Centralnego PZPR, Breżniew był już przewodniczącym Prezydium Rady Najwyższej Związku Radzieckiego i drugą najważniejszą osobą w imperium. Cztery miesiące później, 14 października 1964 roku, objął stanowisko I sekretarza KC KPZR (w 1966 roku nazwę stanowiska zmieniono na sekretarz generalny). Gdy Jaruzelski, zostając w grudniu 1971 roku członkiem Biura Politycznego, wszedł do „pierwszego kręgu” władzy, Breżniew miał już za sobą pacyfikację Czechosłowacji i był niekwestionowanym przywódcą światowego ruchu komunistycznego. Pozostał nim do momentu, w którym Jaruzelski został I sekretarzem KC PZPR, prezesem Rady Ministrów, szefem Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego oraz ministrem obrony narodowej. W kolekcjonowaniu tytułów generał niewiele Breżniewowi ustępował.

Gdy Wojciech Jaruzelski obejmował władzę w Polsce, „państwo robotników i chłopów” miało za sobą 64 lata istnienia i wydawało się niewzruszoną potęgą. W lutym 1981 roku, gdy Jaruzelski obejmował tekę prezesa Rady Ministrów, niewielu ludzi na świecie dostrzegało, że imperium wchodzi w fazę schyłkową. Szef WRON, jako wojskowy, zwracał z pewnością największą uwagę na niezliczone zastępy radzieckich żołnierzy, wyposażonych w nowoczesną broń – od rakiet balistycznych z głowicami nuklearnymi, samolotów dalekiego zasięgu, poprzez lotniskowce i okręty podwodne, po czołgi i wozy pancerne. W latach rządów Leonida Breżniewa Związek Radziecki osiągnął rzeczywistą pozycję supermocarstwa, a w niektórych dziedzinach, na przykład broni konwencjonalnej, militarna potęga Moskwy wyprzedziła Stany Zjednoczone. Ale i nad Armią Czerwoną powoli, acz nieubłaganie, zachodziło słońce. Jej siła zaczynała się na początku lat osiemdziesiątych kruszyć. Gdy pod naciskiem Ronalda Reagana, świeżo upieczonego prezydenta Stanów Zjednoczonych, którego na Kremlu początkowo lekceważono, w Europie Zachodniej rozpoczął się proces instalacji nowych pocisków Pershing-2 oraz rakiet Cruise, a w marcu 1983 roku Reagan ogłosił rozpoczęcie programu „gwiezdnych wojen”, gdy z wojny w Afganistanie coraz więcej żołnierzy „niezwyciężonej Armii Czerwonej” zaczęło wracać w trumnach, a jeszcze większa była liczba rannych, ta potęga nie była już tak imponująca, jak w końcu poprzedniej dekady.

Jej obraz kruszył przede wszystkim przebieg wojny w Afganistanie. Choć na terytorium tego państwa wysłano najlepsze i najlepiej wyposażone jednostki, to radziecka armia nie odnosiła w specyficznych warunkach partyzanckiej wojny przekonującego zwycięstwa. Straty nie były może oszałamiające, ale odczuwalne – według oficjalnych radzieckich danych w tej wojnie zginęło około 15 tysięcy żołnierzy Armii Czerwonej i innych formacji (w tym KGB), a ponad 100 tysięcy wróciło do kraju rannych, okaleczonych i chorych. Ale niektóre zachodnie źródła mówią, że śmierć w Afganistanie poniosło aż 30 tysięcy obywateli ZSRR. Ponadto Sowieci stracili w tej wojnie 118 samolotów, 333 śmigłowce, blisko 150 czołgów oraz ponad 1300 transporterów opancerzonych. Co jeszcze ważniejsze, ta wojna przyniosła Związkowi Radzieckiemu ogromne straty polityczne, podważyła mit, obowiązujący przede wszystkim w europejskich, lewicowych elitach, że Moskwa nie ma imperialnych ambicji. Amerykański historyk David R. Marples, autor „Historii ZSRR. Od rewolucji do rozpadu”, nazwał wkroczenie do Afganistanu „bezprzykładnym szaleństwem”. To szaleństwo zostało okupione śmiercią 1,5 miliona osób, z czego 90 procent stanowili cywile.

Jeśli wejście do Afganistanu nazwać szaleństwem, to jak określić to, co działo się w radzieckiej gospodarce? Nawet „purnonsens” wydaje się określeniem zbyt łagodnym. Na odbywającym się w 1961 roku XXII Zjeździe KPZR Nikita Chruszczow ogłosił, że za 20 lat Związek Radziecki wejdzie w fazę komunizmu. Tymczasem u progu ósmego dziesięciolecia XX wieku nic nie wskazywało na to, że imperium choćby o krok przybliżyło się do ery powszechnej szczęśliwości. Popularny radziecki dowcip z tego okresu głosił, że „bezrobocia nie ma, ale nikt nie pracuje. Nikt nie pracuje, ale produkcja wzrasta. Produkcja wzrasta, ale w sklepach pustki. W sklepach pustki, ale nikt nie umiera z głodu. Nikt nie umiera z głodu, ale wszyscy są niezadowoleni. Wszyscy są niezadowoleni, ale wszyscy głosują za”. To dobrze oddawało rzeczywistość ostatnich lat breżniewszczyzny.

 

Piotr Gajdziński, Czerwony Ślepowron. Biografia Wojciecha Jaruzelskiego, Zysk i s-ka, Poznań 2016. Książkę można nabyć TUTAJ.

 

To biografia najważniejszej postaci Peerelu, człowieka, który utrzymywał się na szczytach władzy dłużej niż ktokolwiek inny spośród komunistycznego establishmentu. Zawdzięczał to inteligencji, sprytowi, bezwzględności wobec wrogów i przyjaciół oraz posłuszeństwu wobec Moskwy.

Bierut i Gomułka tworzyli zręby komunistycznej Polski. Wojciechowi Jaruzelskiemu historia przypisała rolę jej obrońcy - najpierw w 1968 roku w Czechosłowacji, później w grudniu 1970 i wreszcie w 1981 roku. Po ośmiu latach dyktatorskiej władzy Jaruzelskiego nie było już czego bronić...

Był cichym wielbicielem Piłsudskiego, zaczytywał się w polskiej literaturze romantycznej, w przeciwieństwie do innych generałów i towarzyszy stronił od alkoholu. Dziko pracowity wierzył, że czytając podsłuchy opozycjonistów i najbliższych współpracowników, a nawet aktorów, organizując narady i po leninowsku wsłuchując się w "mądry głos klasy robotniczej", uratuje komunizm. Ten komunizm, który zabił mu ojca, a jego samego pozbawił rodzinnego domu.

Swoimi rządami zbudował Polskę w opakowaniu zastępczym - biedną, zapyziałą, zawsze posłusznie podążającą krok w krok za kremlowską satrapią. Czy był rosyjską "matrioszką", agentem sowieckich służb specjalnych przyobleczonym w mundur polskiego żołnierza, czy tylko złamanym przez komunistyczną potęgę, posłusznym wykonawcą "wiecznie żywej" idei Lenina i Stalina?

Piotr Gajdziński – autor książek Niewinny morderca, Balcerowicz na gorąco, Imperium plotki, czyli amerykańskie śniadanie z niemowląt, Prowokacja. Dyktatorzy, politycy, agenci, Anatomia zbrodni nieukaranej, Piłsudski. Przywództwo oraz biografii Edwarda Gierka Gierek. Człowiek z węgla, nominowanej do nagrody Książka Historyczna Roku. Absolwent Wydziału Historii Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Dziennikarz m.in. "Wprost" i "Rzeczpospolitej", publikował też w "Polityce" i "Tygodniku Powszechnym". Od wielu lat związany z miesięcznikiem "Odra".

 

Artykuł Piotr Gajdziński: Pierwsze pięciolecie dyktatorskich rządów Wojciecha Jaruzelskiego przypadło na „wyścig katafalków” pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/piotr-gajdzinski-pierwsze-pieciolecie-dyktatorskich-rzadow-wojciecha-jaruzelskiego-przypadlo-na-wyscig-katafalkow/feed/ 1
„Kodeksy okupacyjne” w czasie stanu wojennego, czyli o tym, czy aktorzy poszli na kolaborację z władzą. Bojkot kapitana Klossa, gwizdy podczas „Wesela”… https://niezlomni.com/kodeksy-okupacyjne-w-czasie-stanu-wojennego-czyli-o-tym-czy-aktorzy-poszli-na-kolaboracje-z-wladza-bojkot-kapitana-klossa-gwizdy-podczas-wesela/ https://niezlomni.com/kodeksy-okupacyjne-w-czasie-stanu-wojennego-czyli-o-tym-czy-aktorzy-poszli-na-kolaboracje-z-wladza-bojkot-kapitana-klossa-gwizdy-podczas-wesela/#respond Tue, 22 Jul 2014 11:31:52 +0000 http://niezlomni.com/?p=15166

Użyczanie twarzy, nazwiska, głosu czy talentu na potrzeby wojskowej dyktatury było kolaboracją.

Lata 70., dekada Gierka, były dla aktorów dobrym okresem. Władza lubiła prezentować się w roli mecenasa sztuki. Na kulturę przeznaczano duże środki i dbano o największe gwiazdy. Jak wspomina Jan Englert:

„Jak potrzeba było komuś talonu na samochód, taki ulubieniec publiczności zasuwał do ministra handlu i prosił o taki talon albo sam minister dawał związkom zawodowym aktorów talony do rozdania”.

Środowisko odwzajemniało się sympatią. Zmiana przyszła wraz z narodzinami „Solidarności”. Prawdziwym momentem przełomowym było wprowadzenie stanu wojennego. Jak wspomina Zbigniew Zapasiewicz, rzeczywistość po 13 grudnia odczuwano jako próbę zatrzymania „normalnego życia, gdy nie grały teatry, nie wychodziła prasa, nie działały telefony, a na ekranie telewizyjnym pojawili się ludzie w mundurach. To był czas na refleksję”.

stanislaw-mikulskiCzęść aktorów szybko zaangażowała się w inicjatywy niesienia pomocy ofiarom stanu wojennego. Impuls ku temu był o tyle silniejszy, że po  13 grudnia 1981 r. władze internowały ich koleżanki i kolegów, m.in. Izabellę Cywińską, Kazimierza Kutza czy Halinę Mikołajską.

Organizowano zbiórki pieniędzy na pomoc rodzinom internowanych. Planowano na przykład sprzedaż cegiełek, z których dochód miał być przeznaczony na zakup żywności. W tego typu akcje zaangażowani byli m.in. Maja Komorowska, Daniel Olbrychski, Andrzej Łapicki. Formą wsparcia był udział przedstawicieli środowisk twórczych w rozprawach przeciwko działaczom „Solidarności”.

Organizowano także pisanie petycji, kolportaż ulotek, zbiórki pieniędzy, konspiracyjne spotkania w celu wypracowania programów dalszego działania. W geście sprzeciwu wobec wprowadzenia stanu wojennego wielu twórców rzucało swoje książeczki partyjne i występowało z PZPR. Na taki krok zdecydowali się m.in.: aktor Mariusz Dmochowski, ówczesny dyrektor Teatru Nowego; aktor Tadeusz Łomnicki, członek Komitetu Centralnego; reżyser Jan Kulczyński, członek egzekutywy partyjnej w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Warszawie; aktor Włodzimierz Bednarski, pierwszy sekretarz organizacji partyjnej w Teatrze Nowym.

„Kodeksy okupacyjne” 

Bojkot rozpoczął się jednak dość niespodziewanie, od drobnych gestów. Po wznowieniu działalności teatrów aktorzy brali
udział w przedstawieniach, ale nie kłaniali się publiczności, odmawiano wstępu do teatrów reporterom. W styczniu 1982 r. pojawiły się „kodeksy okupacyjne” nawiązujące do tych, które funkcjonowały w czasach okupacji niemieckiej. Według nich użyczanie twarzy, nazwiska, głosu czy talentu na potrzeby wojskowej dyktatury było kolaboracją i sprzeniewierzeniem się własnemu środowisku.

Wkrótce idea bojkotu się rozprzestrzeniła. Aktorzy odmawiali uczestnictwa w programach telewizyjnych, w Teatrze TV. Ostracyzm spotykał tych, których uznano za kolaborantów. Za takiego uważano Stanisława Mikulskiego, popularnego odtwórcę roli kapitana Klossa. Szczególnie znany stał się przypadek Janusza Kłosińskiego, którego za jego telewizyjne występy firmujące działania WRON wygwizdano w czasie „Wesela” w Teatrze Narodowym. Kłosiński obchodził w tamtym czasie 40-lecie pracy artystycznej, jednak jego dawni współpracownicy odmawiali brania udziału w organizowaniu rocznicowego benefisu.

Podziemne sceny

Tymczasem niezależne życie artystyczne przenosiło się gdzie indziej. Ruszył teatr podziemny. Już pod koniec grudnia w kościele św. Anny wystawiono „Pasterkę wojenną”, w której grali Krystyna Królikiewicz, Ewa Smolińska i Andrzej Szczepkowski.  W 1982 r. Czesław Kiszczak pomstował, że w katedrze wawelskiej odbyła się premiera „Mordu w katedrze” T.S. Eliota w reżyserii Jerzego Jarockiego. Fragmenty przedstawienia odnosiły się do sytuacji w kraju, potępiano w nich władze sięgające po przemoc (symboliczna scena mordu arcybiskupa  Tomasza Becketa ubranego w biało-czerwone szaty), a wiele kwestii było prawie dosłownymi cytatami z wypowiedzi Wojciecha  Jaruzelskiego.

Bardzo znany stał się także Teatr Domowy, który w prywatnych mieszkaniach zorganizował od listopada 1982 r. aż 150 przedstawień. Władze nie przywiązywały na początku dużego znaczenia do bojkotu. Wojciech Jaruzelski mówił, także w odniesieniu do aktorów, że w środowiskach twórczych „istnieje anachroniczna aspiracja do »rządu dusz«, udzielająca się, społecznie nośna. Sądzę, że musimy uczynić wszystko, aby izolować siły dąsające się – aktywnie antysocjalistyczne, udowadniać, że nie opłaca się walczyć z władzą ludową, że z emigracji wewnętrznej można się spóźnić (…) Jest to środowisko trudne, bo poza różnymi dewiacjami, polityczną wrogością mamy do czynienia z przewrażliwieniem, kaprysami i wrażliwością na gesty”.

Świadomi swojej roli 

Aktorów próbowano przekonać metodą kija i marchewki. Z jednej strony z nimi negocjowano (zajmował się tym m.in. Mieczysław Rakowski) i proponowano wyższe gaże. Z drugiej – strajkujących aktorów oczerniano w mediach, a tymi najbardziej aktywnymi zajmowała się SB. W stosunku do warszawskiego środowiska artystów nie wahano się sięgać po działania „represyjno-nękające”, takie jak telefony z pogróżkami, oczernianie w środowisku, zastraszanie. Pod koniec listopada 1981 r. zapowiedziano, że od nowego roku posady stracą niepokorni dyrektorzy: Adam Hanuszkiewicz (Teatr Narodowy) i Gustaw Holoubek (Teatr Dramatyczny).

Ostatecznie bojkot odwołano pod koniec 1982 r. Publiczność chciała znowu oglądać ulubionych aktorów. Ci z kolei nie mogli sobie w nieskończoność pozwolić na niezarabianie. Stan wojenny wiele zmienił w środowisku aktorskim, teatralnym i filmowym. Wiele osób wybrało pracę za granicą. Wielu z tych, którzy pozostali, zaczęło się angażować na rzecz kultury niezależnej. Jak stwierdził Szczepkowski w 1984 r. na spotkaniu duszpasterstwa środowisk twórczych, aktorzy byli narzędziami propagandy, jednak wydarzenia stanu wojennego sprawiły, że stali się świadomi swojej roli i bardziej niezależni.

Tomasz Kozłowski, źródło: dodatek IPN do Rzeczpospolitej

Artykuł „Kodeksy okupacyjne” w czasie stanu wojennego, czyli o tym, czy aktorzy poszli na kolaborację z władzą. Bojkot kapitana Klossa, gwizdy podczas „Wesela”… pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/kodeksy-okupacyjne-w-czasie-stanu-wojennego-czyli-o-tym-czy-aktorzy-poszli-na-kolaboracje-z-wladza-bojkot-kapitana-klossa-gwizdy-podczas-wesela/feed/ 0