Józef Różański aka Józef Goldberg – Niezłomni.com https://niezlomni.com Portal informacyjno-historyczny Sun, 03 Dec 2023 21:00:15 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.8 https://niezlomni.com/wp-content/uploads/2017/08/cropped-icon-260x260.png Józef Różański aka Józef Goldberg – Niezłomni.com https://niezlomni.com 32 32 Propagował pojęcie ,,antysemityzmu wtórnego”. Teraz stwierdził: ,,Polacy powinni przeprosić Żydów za Jakuba Bermana i Józefa Różańskiego” https://niezlomni.com/propagowal-pojecie-antysemityzmu-wtornego-teraz-stwierdzil-polacy-powinni-przeprosic-zydow-za-jakuba-bermana-i-jozefa-rozanskiego/ https://niezlomni.com/propagowal-pojecie-antysemityzmu-wtornego-teraz-stwierdzil-polacy-powinni-przeprosic-zydow-za-jakuba-bermana-i-jozefa-rozanskiego/#comments Wed, 23 May 2018 15:24:15 +0000 https://niezlomni.com/?p=48403

Michał Bilewicz, który zasłynął upowszechnieniem terminu ,,antysemityzmu wtórnego", po raz kolejny zabrał głos na temat stosunków polsko-żydowskich. Podczas dyskusji posłużył się argumentem, że Polacy powinni przeprosić za Jakuba Bermana i Józefa Różańskiego.

O Bilewiczu głośno zrobiło się również za sprawą grantu w wysokości 2 mln, który otrzymał na badania, których celem jest stworzenie „epidemicznego modelu mowy pogardy”. Tymczasem na Twitterze wdał się w polemikę na temat identyfikacji narodowościowej zbrodniarzy. Efekt? Napisał m.in.:

Polacy powinni przeprosić Żydów za Jakuba Bermana i Józefa Różańskiego. Obaj zdecydowanie identyfikowali się jako Polacy, a wprowadzali z gruntu antysemicki system władzy

Później łagodził wcześniejszą wypowiedź:

nikt nikogo tak naprawdę nie powinien przepraszać za takie postaci. Chciałem tylko zasugerować, że samoidentyfikacja nie jest jedynym kryterium tożsamości narodowej

Ale tweet poszedł w świat:

Wypowiedzi Bilewicza krytykowała związana z TVP dziennikarka Marzena Paczuska:

Jak widać po latach system komunistyczny narzucony Polakom przez Sowietów staje się coraz bardziej ,,polski", a kaci polskich patriotów używani są w dyskusjach jako ci, którzy identyfikują się z polskością...

Artykuł Propagował pojęcie ,,antysemityzmu wtórnego”. Teraz stwierdził: ,,Polacy powinni przeprosić Żydów za Jakuba Bermana i Józefa Różańskiego” pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/propagowal-pojecie-antysemityzmu-wtornego-teraz-stwierdzil-polacy-powinni-przeprosic-zydow-za-jakuba-bermana-i-jozefa-rozanskiego/feed/ 1
Stanisław Skalski opowiada o wstrząsających okolicznościach śledztwa w „pałacu Różańskiego”. ,,Dla mnie to nie byli ludzie” [WIDEO] https://niezlomni.com/stanislaw-skalski-opowiada-o-sledztwie-ub-ty-parchu/ https://niezlomni.com/stanislaw-skalski-opowiada-o-sledztwie-ub-ty-parchu/#comments Fri, 23 Feb 2018 13:53:06 +0000 http://niezlomni.com/?p=30314 Stanislaw_Skalski

W marcu [1949 r.] zaczęło się już na dobre. Co kilka dnia prowadzono mnie do "pałacu Różańskiego" - nowego pawilonu, gdzie mieściły się teraz pokoje śledcze - na całonocne przesłuchania. Powoli zaczynałem wchodzić w ten ich świat, myśleć ich kategoriami. Śledczy to nie zawsze był tępy bandyt, wyduszający zeznania środkami przymusu fizycznego. Byli także wyszkoleni fachowcy, były naukowe metody obrabiania ludzkiej duszy. (...)

https://youtu.be/Y_ZDO6IRtI8

Tłumaczyłem, że nie mam co pisać, bo nie byłem niestety szpiegiem. Wtedy walili w twarz, aby pomóc mojej pamięci. Potem przekonywanie, pytania... i następna runda pobudzania pamięci z zastosowaniem środków bardziej wyrafinowanych. Raz było to sadzanie na nodze stołka - współczesna łagodna odmiana wbijania na pal - innym razem zwyczajne obijanie. Obcinali guziki, spodnie spadały za kolana wiążąc nogi jak pęta, wykręcali ręce, w gebę kawał dywanu i bicie - taniec w sadystycznym upojeniu nad ciałem, które z wolna zmieniało się w krwawy, bezwładny ochłap. Przenosili potem ten ochłap do celi, aby go tam współwięźniowie przywrócili do stanu umożliwiającego kolejne przesłuchanie. W biciu też nie wszyscy byli jednakowi. Byli zwyczajni bandyci i byli wirtuozi. Pamiętam godziny spędzone w towarzystwie największych tuzów wydziału śledczego: Serkowskiego, Humera, Szymańskiego... razem było ich pięciu. Ci nie poniżali się do kija, kopniaków, nie dawali się ponieść sadystycznemu upojeniu. Bili z zimnym wyrachowaniem, z premedytacją; bili gumami oraz czymś, co wydawało świst - chyba to były paski miedzianej blachy lub druty. Po każdym uderzeniu człowiek czuł się tak, jakby mu ucięto kawałek ciała, bicie wydawało się ćwiartowaniem. Czasami stosowali bardziej długofalowe metody pobudzania ludzkiej pamięci. Stałem więc np. w tzw. "kominie Różańskiego" - wąskiej betonowej klatce z nogami po uda w ludzkich ekskrementach, zmarznięty... godzinami, aż do kompletnego wyczerpania. (...)

Na tydzień przed Wielkanocą 1950 r. odbył się proces, który w dziejach polskiego sądownictwa można uznać za przykład sprawności działania aparatu wymiaru sprawiedliwości. Kiedy zabierano mnie z celi, jadłem akurat zupę, a kiedy wróciłem po rozprawie, mogłem ją spokojnie dokończyć, była jeszcze ciepła. W celi gdzie odbywał się proces, za stołem sędziowskim siedział major Mieczysław Widaj w towarzystwie dwóch oficerów KBW, którzy jednak w ciągu całej rozprawy nie odezwali się ani razu. Widaj oskarżał, Widaj pytał, Widaj stenografował. Z boku siedział mecenas Maślanko, ale tylko jako kibic. Przypuszczam, że był obrońcą w następnym procesie, cały bowiem czas przeglądał jakieś akta nie zwracając uwagi na to, co się działo wokół. (...)

W tydzień później, w Wielki Piątek, wyprowadzono mnie ponownie z celi tym razem po to, aby odczytać wyrok. Pamiętam, że prowadzący mnie strażnik zapytał po drodze:
- Kto was sądził?
- Widaj.
Pokiwał głową ze współczuciem.
- To macie czapę!

Nie pomylił się. Widaj w "oprawie" dwóch milczących kabewiaków odczytał mi wyrok śmierci i potwornie długie jego uzasadnienie.

(...)

Po wyroku miałem ustawowe 7 dni, aby się odwołać od wyroku. Była to ostatnia szansa, gdyż dopiero po odrzuceniu odwołania przez Najwyższy Sąd Wojskowy można było pisać prośbę o łaskę do Prezydenta Rzeczypospolitej. Dni jednak mijały, a ja nie korzystałem z tej szansy. W czwartym czy piątym zaprowadzili mnie do jakiegoś oficera informacji, który dał mi niedwuznacznie do zrozumienia, że powinienem odwołanie napisać. (...)

W piątek, kiedy upływał wyznaczony termin, jeszcze raz próbował przemówić mi do rozsądku jeden z oficerów UB. I tym razem odmówiłem. Powód był prozaiczny - po prostu nie wiedziałem co napisać. Przecież to pismo miało iść przez Różańskiego do jemu podobnych stróżów prawa. Miałem więc napisać, że to oskarżenie, proces to bzdura, mistyfikacja, że jestem niewinny? Oni o tym wiedzieli od początku i nie po to włożyli tyle trudu w jej przygotowanie, aby teraz przyznać mi rację i przekreślić cały swój wysiłek. Ich reakcją na tak sformułowane odwołanie mogło być tylko stwierdzenie, że jestem niepoprawny. A zatem miałem sam dobrowolnie, już bez przymusu oskarżać się i prosić o litość. Przecież im cały czas o to chodziło. Wtedy nareszcie mogliby mnie rozwalić z czystym sumieniem. Dlatego postanowiłem nie pisać nic i pozostawić sprawę jej własnemu biegowi.
(...)
W okresie gdy mnie sądzono, odnosiłem wrażenie, że bezczelność dostojników UB ma jednak swoje granice. Pamiętam ostatnią rozmowę z Różańskim w jakiś czas po ogłoszeniu wyroku. Kiedy wprowadzono mnie do gabinetu, stał przy oknie odwrócony do drzwi plecami, nieruchomo, zajęty własnymi myślami, jakby zapomniał o więźniu, którego kazał przyprowadzić. Po długiej chwili podszedł do biurka, stanął po drugiej jego stronie, naprzeciwko mnie.

[caption id="attachment_1699" align="aligncenter" width="472"]Józef Różański, dyrektor Departamentu Śledczego MBP Józef Różański, dyrektor Departamentu Śledczego MBP[/caption]

- Źle, Skalski, wyglądacie - powiedział ironicznie patrząc mi w oczy. - Niedobrze wam u nas?
Nie otrzymawszy odpowiedzi ciągnął dalej:
- Teraz będzie wam lepiej. Mamy nareszcie koronnego świadka!
- Macie już przecież wyrok - przerwałem. - Po co wam świadek, po co wam w ogóle świadkowie?!
Zdania poleciały teraz jak pingpongowa piłeczka - coraz szybciej, coraz gwałtowniejsze. Twarz jego nabrzmiewała powoli wściekłością.
- Ty szpiegu angielski, ty!... - wrzasnął w pewnym momencie i plunął mi w twarz.
To przekroczyło granice również mojej wytrzymałości. Nie ocierając twarzy, z wyrazem nie mniejszej zapewne wściekłości, wykrztusiłem:
- Ty parchu! Polska ci jeszcze zapłaci za zbrodnie!
Trafił go szlag. Chwilę stał osłupiały, potem nagle przydusił dzwonek na biurku, jakby na nim chciał wyładować całą wściekłość. Wiedziałem, że to nie jest subtelny morderca zza biurka, że sam potrafi katować. Spodziewałem się, że zaraz wpadnie jego sfora, że mnie zatłuką. Wszedł jednak jeden tylko strażnik.
- Odprowadzić do celi! - wrzasnął.
Nikt nie tknął mnie palcem i nigdy już go więcej nie widziałem.

[...]

Stanisław Skalski - rozdział "Powroty" w książce Henryka Nakielskiego "Jako i my odpuszczamy" (seria: Świadkowie historii)

Artykuł Stanisław Skalski opowiada o wstrząsających okolicznościach śledztwa w „pałacu Różańskiego”. ,,Dla mnie to nie byli ludzie” [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/stanislaw-skalski-opowiada-o-sledztwie-ub-ty-parchu/feed/ 3
W 1950 roku został skazany przez komunistów na karę śmierci za „szpiegostwo”. Jednak jego jedyną winą było to, że był najlepszym polskim asem myśliwskim podczas II wojny światowej. Niemcy nazywali go „latająca śmierć” https://niezlomni.com/22263/ https://niezlomni.com/22263/#respond Wed, 12 Nov 2014 10:33:02 +0000 http://niezlomni.com/?p=22263

skalski-2

Artykuł W 1950 roku został skazany przez komunistów na karę śmierci za „szpiegostwo”. Jednak jego jedyną winą było to, że był najlepszym polskim asem myśliwskim podczas II wojny światowej. Niemcy nazywali go „latająca śmierć” pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/22263/feed/ 0
„Wybitni” Żydzi polscy zapisani na zawsze w naszej historii. O kim nie wspomina Muzeum Historii Żydów Polskich https://niezlomni.com/wybitni-zydzi-polscy-zapisani-na-zawsze-w-naszej-historii-o-kim-nie-wspomina-muzeum-historii-zydow-polskich/ https://niezlomni.com/wybitni-zydzi-polscy-zapisani-na-zawsze-w-naszej-historii-o-kim-nie-wspomina-muzeum-historii-zydow-polskich/#respond Tue, 15 Jul 2014 10:18:32 +0000 http://niezlomni.com/?p=14388

zydzi

Artykuł „Wybitni” Żydzi polscy zapisani na zawsze w naszej historii. O kim nie wspomina Muzeum Historii Żydów Polskich pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/wybitni-zydzi-polscy-zapisani-na-zawsze-w-naszej-historii-o-kim-nie-wspomina-muzeum-historii-zydow-polskich/feed/ 0
Jak Julian Tuwim chwalił się prześladowcy Pileckiego wierszem o Dzierżyńskim. „W sfaszyzowanej Polsce na hitlerowskim pasku…” https://niezlomni.com/jak-julian-tuwim-chwalil-sie-przesladowcy-pileckiego-wierszem-o-dzierzynskim-w-sfaszyzowanej-polsce-na-hitlerowskim-pasku/ https://niezlomni.com/jak-julian-tuwim-chwalil-sie-przesladowcy-pileckiego-wierszem-o-dzierzynskim-w-sfaszyzowanej-polsce-na-hitlerowskim-pasku/#respond Fri, 15 Nov 2013 09:56:05 +0000 http://niezlomni.com/?p=1581 Szanowny i Drogi Panie Pułkowniku, żeby ten list napisać, oderwałem się od pewnej pracy, która mnie od paru tygodni pochłania i jeszcze parę tygodni potrwa.…

Artykuł Jak Julian Tuwim chwalił się prześladowcy Pileckiego wierszem o Dzierżyńskim. „W sfaszyzowanej Polsce na hitlerowskim pasku…” pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/jak-julian-tuwim-chwalil-sie-przesladowcy-pileckiego-wierszem-o-dzierzynskim-w-sfaszyzowanej-polsce-na-hitlerowskim-pasku/feed/ 0
Jak walczono z Kościołem i z niepodległością 60 lat temu. W akcji brały też udział obecne autorytety https://niezlomni.com/jak-walczono-z-kosciolem-i-z-niepodlegloscia-60-lat-temu-w-akcji-braly-tez-udzial-obecne-autorytety/ Mon, 28 Oct 2013 10:09:32 +0000 http://niezlomni.com/?p=840

[caption id="attachment_841" align="alignleft" width="300"]Biskup Kaczmarek podczas procesu Biskup Kaczmarek podczas procesu[/caption]

Gdy biskup kielecki Czesław Kaczmarek stanął 14 września 1953 roku przed sądem, miał za sobą dwa lata i osiem miesięcy pobytu w więzieniu.

Izolowany od świata, głodzony, poddawany psychicznemu terrorowi, traktowany środkami farmakologicznymi wywołującymi otępienie i zmiany osobowości, był strzępem człowieka. Przeszedł – jak obliczyli historycy – 223 przesłuchania, trwające po kilkadziesiąt godzin, podczas których przekonywano go, że duchowni i wierni nie chcą już znać ordynariusza, „niemieckiego kolaboranta”, że nikt na niego w diecezji nie czeka, że nie ma dla niego innej drogi niż przyznanie się do „winy”.

Przed pokazowym procesem biskup Kaczmarek został poddany intensywnej kuracji medycznej dla zatarcia śladów nieludzkiego traktowania. Razem z nim na ławie oskarżonych zasiedli księża:

Jan Danilewicz – były skarbnik kurii kieleckiej

Józef Dąbrowski – były kapelan biskupa Kaczmarka

Władysław Widłak – były prokurator seminarium duchownego w Kielcach

zakonnica Waleria Niklewska

– wszyscy „winni działalności szpiegowskiej” na rzecz imperialnych ośrodków. Władzom zależało na nadaniu sprawie jak największego rozgłosu.

ROZSADZIĆ OD ŚRODKA

[quote]Prześladowania Kościoła rozpoczęły się już w Polsce Lubelskiej. Księża ginęli od kul MO i UB, jak rozstrzelany w lesie pod Rzeszowem 8 grudnia 1944 roku ks. Michał Pilipiec, który w kazaniach występował przeciwko sowieckiej przemocy, czy skrytobójczo zamordowany 10 marca 1945 roku ks. Stanisław Zieliński – obrońca kraśnickich parafian przed czerwonym terrorem. 12 maja 1946 roku zginął ks. Michał Rapacz – zawleczony z plebanii w Płokach na sznurze do lasu pod Trzebinią i tam zamordowany za otwarte głoszenie niezgody na komunizm.[/quote]

[caption id="attachment_844" align="alignleft" width="214"]ksiądz Michał Rapacz ksiądz Michał Rapacz[/caption]

Władze nadały rozgłos pokazowemu procesowi ks. Władysława Gurgacza, skazanego w 1949 roku w Krakowie na śmierć i rozstrzelanego za roztoczenie opieki duszpasterskiej nad oddziałem partyzanckim Polskiej Podziemnej Armii Niepodległościowców w Nowosądeckiem (14 września 1949 r.). „Herszta w sutannie” – jak pisała prasa – fotografowano w celach propagandowych z plikami dolarów i z pistoletem wis na kolanach.

„Pokazówkę” urządzono w Nowym Sączu ks. Józefowi Dryi, aresztowanemu w 1951 roku za kazanie, w którym przestrzegał: „Nie idźcie za gwiazdą ze Wschodu”. Zaciekły atak na Kościół rozpoczął się pod koniec lat 40., gdy władze komunistyczne rozprawiły się ze zbrojnym podziemiem niepodległościowym i z PSL opozycją polityczną. Do 1955 roku w więzieniach znalazły się setki duchownych. Funkcjonariusze UB torturowali ich, dręczyli psychicznie, przesłuchiwali bez końca, przedłużali im tymczasowe areszty.

Równolegle do prześladowań prowadzono politykę rozsadzania Kościoła od wewnątrz przez zorganizowany na przełomie lat 40. i 50. ruch „księży patriotów”, popierający – wbrew Prymasowi Kardynałowi Stefanowi Wyszyńskiemu – władzę „ludową”, a także za pośrednictwem Stowarzyszenia PAX, katolickiej organizacji świeckich, która otrzymała prawo wydawania własnej prasy. Zamiast niszczyć Kościół brutalnymi metodami na wzór sowiecki, co mogło wzmocnić w polskim społeczeństwie antykomunistyczne nastroje, władze podjęły przemyślaną akcję skompromitowania go w oczach wiernych.

BISKUP "KOLABORANT"

Biskup kielecki był osobą nadającą się znakomicie – z punktu widzenia komunistów – do obnażenia przed wiernymi „prawdziwego” oblicza Kościoła. Trzy listy pasterskie z lat 1939 i 1940, w których nawoływał do zachowania spokoju społecznego, potraktowano jako dowód na jego „kolaboracyjną” przeszłość. – Niemcy byli silni, a przelewanie krwi, zdaniem biskupa, było bezsensowne – wyjaśnia ks. prof. Jan Śledzianowski, autor opracowania „Czesław Kaczmarek. Biskup Kielecki 1895–1963”. – Ordynariusz wyraźnie wskazywał, na czym się skupiać: na pracy dobroczynnej, charytatywnej, pomocowej. Taką postawę uważał w tym czasie za wskazaną. Potem, gdy wybuchła wojna niemiecko-rosyjska i pojawiła się szansa na skuteczną walkę, biskup wspierał ruch oporu, patronował kapelanom Armii Krajowej, którzy byli powoływani za jego zgodą, od początku wojny pomagał Żydom – zaznacza ks. prof. Śledzianowski.

[quote]Przykładem zastosowanej przez propagandę manipulacji niech będzie zmiana słowa „godność” na „gościnność” w jego liście z 9 października 1939 roku, który w oryginalnej wersji brzmiał: „Dlatego wzywam Was, żebyście, nasamprzód wierni świętym przykazaniom Boga i Kościoła, okazali się posłusznymi względem władz administracyjnych we wszystkim, co nie sprzeciwia się sumieniu katolickiemu i naszej polskiej godności”.[/quote]

Co zdecydowało, że właśnie biskupowi Kaczmarkowi postanowiono urządzić pokazowy proces z nagonką prasową o niezwykłym nawet jak na lata 50. natężeniu? Historycy wymieniają zdecydowanie antykomunistyczną postawę ordynariusza po wojnie, jego krytyczny stosunek do projektu umowy między Kościołem a państwem z 1950 roku, a także bezkompromisowe stanowisko wobec ruchu „księży patriotów”. Wspominają też jego bliskie kontakty z ambasadorem USA w Polsce Arthurem Bliss Lanem, którego znał ze studiów we Francji i któremu po lipcowym pogromie kieleckim w 1946 roku przekazał raport powołanego przez siebie zespołu – dokument wskazujący bezpiekę jako inspiratora zbrodni oraz podkreślający kontekst polityczny tragedii.

Kierowana odgórnie prasa mściła się, obciążając ordynariusza w latach 40. winą za kielecki dramat. Zastanawiające jest jednak to, dlaczego podczas procesu w 1953 roku prokuratura nie wytoczyła przeciwko niemu żadnego zarzutu związanego z tą sprawą.

MOSKIEWSKI ŚLAD

[caption id="attachment_845" align="alignleft" width="215"]Ksiądz Piotr Oborski Ksiądz Piotr Oborski[/caption]

Bezpośrednim pretekstem aresztowania był fakt, że biskup Kaczmarek odmówił wszczęcia postępowania kanonicznego wobec dwóch księży z Wolbromia: Piotra Oborskiego i Zbigniewa Gadomskiego, aresztowanych 19 kwietnia 1950 roku za współpracę z partyzantką antykomunistyczną. Władze utrzymywały, że złamał umowę między Kościołem a państwem, zobowiązującą Kościół do karania duchownych zaangażowanych w działalność podziemną.

Każda z tych okoliczności i wszystkie razem uzasadniają zatrzymanie księdza, nie wyjaśniają jednak, zdaniem wielu historyków, dlaczego władze postanowiły złamać i zniszczyć publicznie przedstawiciela Episkopatu Polski. Pojawiają się w związku z tym sugestie, że jego proces miał stanowić przygotowanie do ostatecznej rozprawy z Kościołem: procesu Prymasa Wyszyńskiego. Przecież „ostateczna decyzja o wytoczeniu rządcy diecezji kieleckiej pokazowego procesu niewątpliwie została zaopiniowana przez kierownictwo ZSRS” – na co zwraca uwagę Tomasz Domański w publikacji „Wokół procesu biskupa kieleckiego Czesława Kaczmarka”, przypominając, że „w maju 1953 roku podczas wizyty w Moskwie Bierut pytał o celowość przeprowadzania otwartego procesu i najprawdopodobniej takie potwierdzenie uzyskał, bowiem bez tego do procesu by nie doszło”.

Być może na Łubiance zrodził się przewrotny plan, według którego „sprawę kielecką” traktowano jako przymiarkę do pełnej kompromitacji polskiego Kościoła.

OSKARŻENI "PRZYZNAJĄ SIĘ" DO WINY

Ordynariusz kielecki został aresztowany w styczniu 1950 roku przez ekipę UB z płk. Józefem Światło, wicedyrektorem X Departamentu MBP na czele, co świadczy o znaczeniu, jakie władze przywiązywały do sprawy. Równocześnie zatrzymano wikariusza generalnego ks. Jana Jaroszewicza, a do września 1952 roku kilkunastu następnych duchownych, spośród których czworo zasiadło obok biskupa Kaczmarka w procesie pokazowym.

[quote]Bezpieka przygotowała się do rozprawy z biskupem: torturom fizycznym w śledztwie towarzyszyły moralne – wykorzystano słynny „zielony zeszyt” ks. Leonarda Świderskiego, sekretarza biskupa, a zarazem jego osobistego wroga, w którym zarejestrowany w 1950 roku jako agent UB „Iwa” ksiądz opisywał nieobyczajne rzekomo życie biskupa. W rękach UB znalazł się więc pierwszorzędny materiał do szantażu.[/quote]

Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie kilkakrotnie przedłużał biskupowi areszt tymczasowy, zatrzymując wciąż kolejnych duchownych i świeckich – sprawę najwyraźniej traktowano jako „rozwojową”. Jej ciąg dalszy przewidział Prymas Stefan Wyszyński, który 14 stycznia 1952 roku zanotował w swoich zapiskach:

[quote]Kielce mogą być poligonem w sprawach kościelnych […]. Nowe aresztowania wskazują na to, że przygotowywany jest proces bpa Kaczmarka. Aresztowania są kompletowaniem przyszłych świadków. […] taktyka tu wprowadzona jest polem doświadczalnym dla rozkładu od wewnątrz Kościoła.[/quote]

Zadbano o głośną medialną oprawę procesu, który rozpoczął się 14 września 1953 roku przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Warszawie. Dzienniki ogólnopolskie oraz radio wzięły udział w kreowaniu obrazu biskupa „zdrajcy” i „kolaboranta”. Transmisje z sali sądowej odbywały się na żywo, organizowano wiece piętnujące zmaltretowanych śledztwem duchownych, a bezpieka zbierała codziennie doniesienia informatorów o nastrojach społecznych.

[caption id="attachment_846" align="alignleft" width="224"]Stanisław Zarako-Zarakowski Stanisław Zarako-Zarakowski[/caption]

Akt oskarżenia przygotowywali funkcjonariusze z samych szczytów władzy, m.in. Józef Różański, dyrektor Departamentu Śledczego MBP, i płk Stanisław Zarako-Zarakowski, naczelny prokurator wojskowy. Znalazły się w nim takie zarzuty, jak: „popieranie faszystowskich ugrupowań”, „współdziałanie z niemiecką władzą okupacyjną”, „nawoływanie wiernych do uległości i współpracy z okupantem”, „usiłowania obalenia przemocą władzy robotniczo-chłopskiej i ludowo-demokratycznego ustroju Polski”, „prowadzenie akcji przeciwko odbudowie kraju i planowej gospodarce”, „organizowania i kierowania akcją wywiadowczą na terenie Polski w interesie imperializmu amerykańskiego i Watykanu”, „przyjmowanie od zagranicznych ośrodków dywersyjnych i szpiegowskich pieniędzy w walucie obcej”.

Biskup Kaczmarek „przyznał się”, odczytując notatki przygotowane wcześniej przez Różańskiego, podobnie uczynili pozostali oskarżeni. 22 września ordynariusza skazano na 12 lat więzienia, ks. Danilewicza na 10, ks. Dąbrowskiego na 9, ks. Widłaka na 6, a siostrę Niklewską na 5 lat w zawieszeniu.

"ODCINAMY SIĘ..."

Kilka dni później, gdy skazani trafili za kraty, władze wykorzystały do ich szkalowania Stowarzyszenie PAX.

[quote]Na rozprawie sądowej zanalizowana została przestępcza działalność oskarżonych, jak i jej skutki” – pisał w adresowanym do inteligenckiego odbiorcy „Wrocławskim Tygodniku Katolików” Tadeusz Mazowiecki. „[…] atmosfera środowiska społecznego rozniecająca lub choćby tylko podtrzymująca bezwzględną wrogość wobec osiągnięć społecznych Polski Ludowej, wpływy polityczne przychodzące z zewnątrz i wyrosła na tym wszystkim błędna postawa polityczna ks. biskupa Kaczmarka, która doprowadziła go do kolizji z prawem, oto sumarycznie ujęte przyczyny działalności przestępczej oskarżonych. […] Doprowadziły ks. biskupa Kaczmarka do działalności wrogiej wobec interesu narodowego i postępu społecznego […]. Doprowadziły w szczególności nie tylko do postawy przeciwnej nowej rzeczywistości naszego kraju, nie tylko do podrywania zaufania w trwałość władzy ludowej i naszych stosunków społecznych w Polsce, ale i do uwikłania się we współpracę z ośrodkami wywiadu amerykańskiego. […] Dlatego więc nie tylko bolejemy, ale i odcinamy się od błędnych poglądów ks. biskupa Kaczmarka, które doprowadziły go do akcji dywersyjnej wobec Polski Ludowej […][/quote].

[caption id="attachment_847" align="alignleft" width="300"]Tadeusz Mazowiecki (po prawo) Tadeusz Mazowiecki (po prawo)[/caption]

Cztery dni po procesie biskupa Kaczmarka, jeszcze przed publikacją we „WTK”, został aresztowany Prymas Stefan Wyszyński, zaś we wrześniu 1953 roku jego współpracownik biskup Antoni Baraniak (W nocy z 25 na 26 września - przyp. red.), którego nazwisko padało podczas „procesu kieleckiego” w kontekście sporządzania przez Prymasa „szpiegowskich raportów” dla Watykanu.

Biskup Baraniak milczał jednak przez ponad dwa lata w więzieniu przy Rakowieckiej, w celi z niemieckimi mordercami, milczał trzymany nago dniami i nocami w pomieszczeniu, gdzie po ścianach spływała nieustannie woda, milczał torturowany. Nie wydobyto od niego zeznań, które – jak przypuszczają badacze – miały posłużyć do pokazowego procesu Prymasa, więc zwolniono go w 1955 roku – wyniszczonego i skrajnie wyczerpanego.

Po pięciu latach więzienia, 8 lutego 1955 roku, władze zgodziły się wypuścić biskupa Kaczmarka na rok ze względu na stan jego zdrowia. Ostatecznie został zwolniony w maju 1956 roku. W tym czasie Prymas

[caption id="attachment_848" align="alignleft" width="150"]Anna Zechenter Anna Zechenter[/caption]

Wyszyński przebywał izolowany pod strażą w klasztorze w Komańczy. Do Warszawy powrócił na fali październikowych zmian – tak kończył się pierwszy etap walki z Kościołem, która miała trwać aż do 1989 roku, a w nowej odsłonie kontynuowana jest do dzisiaj.

Anna Zechenter, "Skompromitować Kościół" ("Nasz Dziennik", 26 sierpnia 2013 r.)

Artykuł Jak walczono z Kościołem i z niepodległością 60 lat temu. W akcji brały też udział obecne autorytety pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>