Jędrzej Moraczewski – Niezłomni.com https://niezlomni.com Portal informacyjno-historyczny Sun, 03 Dec 2023 21:00:15 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.8 https://niezlomni.com/wp-content/uploads/2017/08/cropped-icon-260x260.png Jędrzej Moraczewski – Niezłomni.com https://niezlomni.com 32 32 O tym, jak Orzeł stracił krzyż z korony w 1927 r., a „Mazurek Dąbrowskiego” został hymnem dzięki fortelowi https://niezlomni.com/o-tym-jak-orzel-stracil-krzyz-z-korony-w-1927-r-a-mazurek-dabrowskiego-zostal-hymnem-dzieki-fortelowi/ https://niezlomni.com/o-tym-jak-orzel-stracil-krzyz-z-korony-w-1927-r-a-mazurek-dabrowskiego-zostal-hymnem-dzieki-fortelowi/#comments Sun, 29 Dec 2013 20:34:49 +0000 http://niezlomni.com/?p=5048

Orzeł_Biały_1927Jak można logicznie wywodzić sprawiedliwość społeczna musi różnić się od zwyczajnej sprawiedliwości, dlatego też per analogiam polityka historyczna to nie to samo co przedstawianie historycznych faktów, w rzeczywistości okazuje się nawet, że owej polityce historycznej z historycznymi faktami może być nie po drodze.

Zaskakująco często polityka historyczna w krajowym wydaniu polega na takim przedstawianiu historycznych wydarzeń, aby stanowiło to uzasadnienie dla bieżących zamierzeń politycznych, także dlatego aby owe działania w jakiś sposób usprawiedliwić a nawet legitymizować. Ale takie rozumienie polityki historycznej zaczyna sprawiać, że coraz częściej zamiast przedstawiać fakty, zaczynamy o tych faktach opowiadać, tworzyć rodzaj historycznej hagady będącej kompilacją wybranych faktów, komentarzy do tych faktów i praktycznych konsekwencji takich ustaleń.

Często możemy usłyszeć wzdychania niektórych do czasów Gierka lub Jaruzelskiego, kiedy to może i nie wszystko było jak należy ale ludzie mieli pracę, była większa pewność jutra itp. itd. Z kolei ci, którzy dostrzegają absurd takich tęsknot sami wzdychają np. do wyidealizowanej II Rzeczpospolitej - nagromadzenie takich infantylnych komentarzy występuje zwykle z okazji takich rocznicowych świąt jak 11 Listopada- przeciwstawiając ówczesne porządki, także polityczne tym panującym obecnie.

[quote]Tymczasem gdyby rzeczywiście było tak pięknie to z jakich powodów różni wybitni Polacy w tym m.in. prymas Hlond czy ks. kard. Sapieha mieliby w okresie międzywojennym wypowiadać określone sądy, które dzisiaj tak oględnie są przypominane. Z jakich powodów miałoby dojść do wielkiego strajku chłopskiego w sierpniu 1937 r., o którym dzisiaj także tak niechętnie się przypomina chociaż strajkowało wtedy kilka milionów chłopów, zginęło kilkadziesiąt osób a kilka tysięcy aresztowano. Z jakich wreszcie powodów tacy zasłużeni dla polskości i obrony niepodległości politycy jak np. Wincenty Witos czy Wojciech Korfanty musieliby uciekać za granicę na -jak to sam określił Witos w tytule jednej z części swoich wspomnień - tułaczkę.[/quote]

[caption id="attachment_5052" align="alignleft" width="250"]Stosowane od 1944, zalegalizowane w 1952 Godło PRL, obowiązywało do 21 lutego 1990 Stosowane od 1944, zalegalizowane w 1952 Godło PRL, obowiązywało do 21 lutego 1990[/caption]

Z okazji Święta Niepodległość chciałbym zwrócić uwagę na sposób wykreowania polskich symboli państwowych, bo chociaż problemy te poruszałem już wcześniej przy innych okazjach to myślę, że - mając na uwadze chociażby ciągle mała wiedzę na poruszony temat - warto jeszcze raz zebrać i przypomnieć te sprawy ku pewnej refleksji historycznej oraz wyciągnięcia z tych historii wniosków

„Nie deptać flagi i nie pluć na godło”

Wspomniany wcześniej prymas Hlond już po klęsce wrześniowej i swoim wyjeździe do Rzymu napisał tamże 21 listopada 1939 r. bardzo znamienny list, w którym poddając krytyce niektóre elementy przedwojennej polskiej rzeczywistości zauważył, że

[quote]...sprawy państwowe traktowano z reguły na zasadach laicystycznych i wolnomularskich (…) Smutną pamiątką tych lat są wprowadzone do godła państwowego gwiazdy masońskie, które zeszpeciły Orła Białego, skaleczyły jego skrzydła i obniżyły jego loty.[/quote]

Po tym cytacie każdy współczesny powinien zerknąć na nasze obecne godło państwowe by przekonać się, co miał na myśli ks. kardynał a jednocześnie skonstatować, że oprócz praktycznej walki politycznej, w II RP toczono także walki o symbole.

Już u samego zarania odrodzonej Rzeczpospolitej powołane na początku socjalistyczne gabinety artykułowały swoje przekonania w sferze symboli co ówczesny minister robót publicznych Andrzej Kędzior wyrzekając na szerzące się w państwie porządki skomentował następująco:

[quote]Thugutt taki sam jak i Piłsudski. Jako minister zabrał się do walki z orłem polskim, jakby nic innego nie miał do czynienia....[/quote]

Mowa oczywiście o Stanisławie Thuguttcie sprawującym w rządach Daszyńskiego I Moraczewskiego tekę ministra spraw wewnętrznych, który zaraz po objęciu tego urzędu wydał okólnik następującej treści:

[quote]Państwo polskie na mocy reskryptu obywatela Naczelnika Państwa do obywatela Ignacego Daszyńskiego z dnia 14-go listopada 1918 i późniejszych ustaw otrzymało ustrój republikański. W konsekwencji pociąga to za sobą drobną zmianę w herbie państwa, mianowicie: usunięcie z nad głowy Orła Białego korony królewskiej. Zgodnie z opinią rady ministrów polecam z pieczęci usunąć rzeczoną koronę.[/quote]

[caption id="attachment_5053" align="alignleft" width="197"]Stanisław August Thugutt Stanisław August Thugutt[/caption]

Jednakże wbrew pragnieniom naszych ówczesnych rewolucjonistów do 1927 r. godłem II RP był orzeł w koronie zwieńczonej krzyżem, który wyglądem przypominał godło z czasów stanisławowskich. Wzór godła i flagi wprowadzono ustawą z 1 sierpnia 1919 r. i symbole te miały obowiązywać aż do momentu uregulowania tej sprawy w konstytucji. Jednakże konstytucja marcowa nie odniosła się w ogóle do spraw symboli państwowych przez co ustawa obowiązywała nadal i mogła być zmieniona jedynie inną ustawą, którą mógł uchwalić sejm.

Sejm nie mógł uchwalić ustawy bez zgody prawicowej większości, której dotychczasowe symbole odpowiadały. Ale po zamachu majowym wprowadzono tzw. nowelę sierpniową do konstytucji marcowej, która zmieniała także Art. 44 tejże konstytucji wprowadzając m.in. zapis, że

[quote]Prezydent Rzeczypospolitej ma prawo w czasie gdy Sejm i Senat są rozwiązane, aż do chwili ponownego zebrania się Sejmu (art. 25), wydawać w razie nagłej konieczności państwowej rozporządzenia z mocą ustawy w zakresie ustawodawstwa państwowego....[/quote]

Prezydentem wybrano najpierw Piłsudskiego a po nieprzyjęciu przez Piłsudskiego tego stanowiska dokonano powtórnego wyboru w osobie spolegliwego wobec Marszałka i majowych zamachowców - Ignacego Mościckiego. Tenże prezydent Mościcki 28 listopada 1927 rozwiązał parlament (nowy zebrał się dopiero 27 marca 1928) i praktycznie zaraz po rozwiązaniu parlamentu, bo 13 grudnia 1927 roku wydał rozporządzenie wprowadzające nowy wzór godła państwowego.

[quote]Widocznie zmiana godła stanowiła "nagłą konieczność państwową", bo tylko w takich sytuacjach prezydent mógł zgodnie z nowelą wydawać rozporządzenia z mocą ustawy a pomijając sam wygląd orła (autorem konkursowego projektu był profesor architektury na Politechnice Warszawskiej Zygmunt Kamiński, który posłużył się wizerunkiem tzw. orła Stefana Batorego), należy zaznaczyć, że odjęto mu krzyż z korony a dodano na skrzydłach owe pentagramy, o których pisał cytowany wcześniej prymas Hlond zwane eufemistycznie rozetami.[/quote]

Czerwoni czy biało-czerwoni

Co ciekawe stalinowska konstytucja z 1952 r. stanowiła, że godłem jest "wizerunek orła białego w koronie”, co tak naprawdę zmieniła (pomijając dekret z 1955 r.) dopiero zmiana do konstytucji z 1976 r., kiedy to rządziła „liberalna” i do dzisiaj przez wielu ubóstwiana ekipa Edwarda Gierka. Z kolei już po 1989 r. posłowie sejmu kontraktowego uchwalając pośpiesznie w lutym 1990 zmianę ustawy o symbolach państwowych nie zdobyli się na zwieńczenie państwowego godła krzyżem (jak mówiono potocznie - przykryto wtedy orła czapką), który wydarto z korony nie za powojennych rządów komunistów, ale w roku 1927.

[quote]Tymczasem orła bez korony konsekwentnie nosił na swojej maciejówce nie kto inny tylko „Pierwszy Marszałek”, co miało swoje korzenie jeszcze w tradycji strzeleckiej. Godłem „Strzelca” był właśnie orzeł bez korony, żołnierze legionowi wywodzący się z tego ruchu ignorowali szarże wojskowe zwracając się do wyższych stopniem per „obywatelu” a dominującą ideologią w tym kręgu był socjalizm ewoluujący nawet w kierunku tego co dzisiaj nazywamy komunizmem.[/quote]

Charakterystycznie dla propagandy tamtych i dzisiejszych czasów kwestie te przedstawił nie tak dawno prof. Janusz Cisek pisząc:

[quote]Orzeł ten nie miał korony. Nie wynikało to raczej z socjalistycznego rodowodu Piłsudskiego. (...) Polskiego orła z koroną car zastąpił ukoronowanym orłem dwugłowym. Poza tym jeden z programów politycznych mówił o powiązaniu Galicji z Królestwem Polskim. Okazało się, że niezależnie od realności tych zamierzeń korona na orle mogła przypaść zaborcy. Dlatego orzeł strzelecki pozostał bez korony[/quote]

Jak ktoś coś z tego bełkotu zrozumiał to pogratulować, tym którzy cechują się niższą inteligencją emocjonalną musi zadowolić inne tłumaczenie przedstawione przez tegoż samego prof. Ciska:

[quote]...Okazało się, że w trakcie transportu woskowa forma utraciła koronę, a skonfundowany Trojanowski nie wyjawił, iż projekt oryginalny taką koronę posiadał. Podobno Piłsudski w pośpiechu zatwierdził orła.....[/quote]

Profesor Cisek ma pewnie w zanadrzu jeszcze kilka takich historyjek historycznych, więc Vivat Academia, vivant professores.

[caption id="attachment_5054" align="alignleft" width="300"]maciejówka maciejówka[/caption]

Są to oczywiście dzisiaj bardzo niewygodne fakty i stąd zazwyczaj taktownie przemilczane ale trudno nie wspomnieć, że jak tylko owi socjaliści z Daszyńskim na czele objęli premierostwo to na Zamku Królewskim w Warszawie natychmiast wywieszono czerwony sztandar, który został zdjęty dopiero po zdecydowanych protestach mieszkańców i delegacji politycznych.

Obok istniejącej policji stworzono także oddziały milicji ludowej występującej również pod czerwonym partyjnym sztandarem i śpiewających pieśni rewolucyjne. Także Witos wspomina, że przebywając w tym okresie w Radomiu nie dało się nie zauważyć, że “...poza błotem i w oczy bijącym niechlujstwem, kipiało ono od czerwonych, socjalistycznych i bundowskich sztanda­rów, powywieszanych prawie na każdym domu.”

Na szczęście zdecydowana postawa prawicy mającej poparcie większości społeczeństwa polskiego wkrótce zmusiła socjalistów do odwrotu a Sejm Ustawodawczy w sierpniu 1919 r. uchwalił, że „Za barwy Rzeczypospolitej Polskiej uznaje się kolory biały i czerwony, w podłużnych pasach...”.

Czerwony sztandar powrócił jeszcze na krótko w lecie 1920 r. w kluczowych dniach wojno polsko-bolszewickej, co tak z wrodzonym sobie talentem opisał cytowany wcześniej premier Witos:

[quote]W Siedlcach zaraz na wstępie uderzyło mnie dziwnie, że obowiązki straży obywatelskiej spełniali prawie że wyłącznie Żydzi. Nosili oni biało-czerwone opaski na rękach i kłaniali się do pasa każdemu, kogo spotkali na ulicy. (...) Wszystkie domy żydowskie były gęsto udekorowane flagami polskimi. To nie przeszkadzało, że przed paru dniami zaledwie na tych samych domach powiewały czerwone, bolszewickie sztandary. Od prezydenta miasta Siedlec, p. Koślacza, dowiedziałem się tej smutnej prawdy, że prawie cała ludność żydowska Siedlec nie tylko stanęła po stronie bolszewików, ale razem z nimi zaczęła nękać ludność polską...[/quote]

[caption id="attachment_5055" align="alignleft" width="300"]Wincenty Witos Wincenty Witos[/caption]

Aha... Witos wspominał jeszcze, że po zamachu majowym “tarnowscy i okoliczni socjaliści” “...przez kilka nocy z rzędu demonstrowali przed moim domem, wznosząc krzykliwe okrzyki przeciw mnie, a na cześć Piłsudskiego, śpiewając Pierwszą Brygadę i Czerwony Sztandar.”

Rota kontra hymn legionów

Na szczęście „Czerwony Sztandar” nie okrzyknięto hymnem narodowym, nie jest natomiast także żadną tajemnicą, że po odzyskaniu niepodległości spory o ustalenie jaka pieśń ma symbolizować naszą państwowość były tak duże, że sejm nie zdołał tej sprawy ustawowo rozstrzygnąć. „Rota” nie przeszła, bo zbyt kojarzyła się z endecją no i odwoływała się do Boga, odśpiewany przez posłów w pierwszym sejmie na jego inaugurację hymn „Boże coś Polskę” był za bardzo klerykalny a ponadto za bardzo kojarzył się z hymnem Alojzego Felińskiego na cześć cara („Pieśń narodowa za pomyślność króla”), z kolei środowiska narodowe nie godziły się na „Mazurka Dąbrowskiego” pamiętając, że jeszcze niedawno refren śpiewano jako:

„Marsz, marsz Piłsudski
Prowadź na bój krwawy,
Pod twoim przewodem
Tryumf naszej sprawy”.

[quote]Tymczasem niewiele osób w Polsce wie, że pieśń „Jeszcze Polska nie zginęła” zrobiono hymnem II Rzeczpospolitej za pomocą jeszcze bardziej ewidentnego fortelu niż w przypadku godła, gdyż zrobiono to za pomocą okólnika Ministra Spraw Wewnętrznych z dnia 26.02.1927 r., przy czym niektórzy powołują się jeszcze dodatkowo na okólnik Ministra Wyznań i Oświecenia Publicznego do "Kuratorjów Okręgów Szkolnych", w którym „Ministerstwo podaje niniejszym do wiadomości harmonizację na fortepian pieśni „Jeszcze Polska ...”.[/quote]

Juliusz Willaume i współautorzy opisując historię naszych narodowych symboli skomentowali ten fakt następująco:

[quote]Ostatecznie tę sporną sprawę (hymnu-przyp.) załatwiono poza sejmem po przewrocie majowym w 1926 r., z chwilą podjęcia przez obóz sanacyjny tzw. „ideologii państwowej.[/quote]

Jednakże zwykle zapomina się, że w tym okresie obowiązywała ciągle konstytucja marcowa, której art. 3 stwierdzał, ze "nie ma ustawy bez zgody sejmu" oraz, że "rozporządzenia władzy, z których wynikają prawa lub obowiązki obywateli, mają moc obowiązującą tylko wtedy, gdy zostały wydane z upoważnienia ustawy i z powołaniem się na nią". Okólniki poszczególnych ministrów będących jedynie organami władzy wykonawczej nie stanowiły prawa i nie mogły określać sposobu jego wykonywania a były jedynie wskazaniami dla pracowników resortów, którym dany minister kierował.

Stąd formalnie i zarazem paradoksalnie także dopiero stalinowska konstytucja z 1952 r. ustanawiała w art. 103, że "hymnem Rzeczypospolitej Polskiej jest "Mazurek Dąbrowskiego". Dwa najważniejsze symbole państwowości, zmiany pozornie nie mające związku z bieżąca polityką ale jakże istotne i dla niektórych jakże ważne skoro dokonywane z taką żelazną konsekwencją będąc zarazem przykładem swoistego sposobu rozumienia państwa i rządu oraz podejścia do legalizmu, procesu legislacyjnego, tradycji etc.

Geneza święta 11 listopada

Dzień 11 listopada został ustanowiony Świętem Niepodległości ustawą z 23 kwietnia 1937 r. (Dz.U. nr 33 z 1937 r. poz. 255) przy czym ówczesny ustawodawca czyli sejm zaludniony wyłącznie nominatami sanacji wyraźnie określił w art. 1, że święto to jest ustanowione „jako dzień po wsze czasy związany z wielkim imieniem Józefa Piłsudskiego”.

Tak się złożyło, że kilka miesięcy później bo na początku 1938 r. Stanisław Cywiński, wykładowca na Uniwersytecie Stefana Batorego w recenzji książki Wańkowicza wspomniał o „pewnym kabotynie”, co ówcześni oficerowie ideologiczni (tak, tak- to wcale nie wynalazek dzisiejszych czasów, tak samo jak „nieznani sprawcy”) zinterpretowali jako atak na dobre imię marszałka Piłsudskiego.

W ramach „honorowego” załatwienia sprawy, Cywińskiego pobito w jego własnym mieszkaniu, ale widocznie takie „honorowe” załatwienie sprawy nie gwarantowało, że nie znajdą się inni krytykanci dlatego też 7 kwietnia 1938 r. (Dz.U. nr 25 z 1938 r. poz. 219) uchwalona została ustawa o ochronie dobrego imienia Józefa Piłsudskiego (tak się „przypadkowo” złożyło, że prawie natychmiast, bo 9 kwietnia Stanisław Cywiński został uwięziony, skazany za lżenie narodu polskiego! spędzając w więzieniu łącznie 5 miesięcy – co na to dzisiejsi krytycy dławienia wolności słowa przez sądy, którzy często są bezrefleksyjnymi admiratorami przedwojennych porządków?).

Wypada także przynajmniej przez chwilę zadumać się nad treścią wspomnianej ustawy o ochronie imienia Marszałka, która w pierwszym artykule brzmi (w końcu nie została nigdy odwołana ani zmieniona) następująco:

[quote]Pamięci czynu i zasługi Józefa Piłsudskiego – Wskrzesiciela Niepodległości Ojczyzny i Wychowawcy Narodu – po wsze czasy należy do skarbnicy ducha narodowego i pozostaje pod szczególną ochroną prawa.[/quote]

Niezależnie od tego jaki kto ma stosunek do przedstawionych faktów warto uprzytomnić sobie, że walka nie tylko o symbole religijne, ale także symbole państwowe nie jest domeną współczesności, nie jest także wynalazkiem komuny, ale ma nieco głębsze korzenie.

Krzysztof Mazur, tekst ukazał się w tygodniku "Najwyższy Czas"

Jak można logicznie wywodzić sprawiedliwość społeczna musi różnić się od zwyczajnej sprawiedliwości, dlatego też per analogiam polityka historyczna to nie to samo co przedstawianie historycznych faktów, w rzeczywistości okazuje się nawet, że owej polityce historycznej z historycznymi faktami może być nie po drodze.
Zaskakująco często polityka historyczna w krajowym wydaniu polega na takim przedstawianiu historycznych wydarzeń, aby stanowiło to uzasadnienie dla bieżących zamierzeń politycznych, także dlatego aby owe działania w jakiś sposób usprawiedliwić a nawet legitymizować. Ale takie rozumienie polityki historycznej zaczyna sprawiać, że coraz częściej zamiast przedstawiać fakty, zaczynamy o tych faktach opowiadać, tworzyć rodzaj historycznej hagady będącej kompilacją wybranych faktów, komentarzy do tych faktów i praktycznych konsekwencji takich ustaleń.
Często możemy usłyszeć wzdychania niektórych do czasów Gierka lub Jaruzelskiego, kiedy to może i nie wszystko było jak należy ale ludzie mieli pracę, była większa pewność jutra itp. itd. Z kolei ci, którzy dostrzegają absurd takich tęsknot sami wzdychają np. do wyidealizowanej II Rzeczpospolitej - nagromadzenie takich infantylnych komentarzy występuje zwykle z okazji takich rocznicowych świąt jak 11 Listopada- przeciwstawiając ówczesne porządki, także polityczne tym panującym obecnie.
Tymczasem gdyby rzeczywiście było tak pięknie to z jakich powodów różni wybitni Polacy w tym m.in. prymas Hlond czy ks. kard. Sapieha mieliby w okresie międzywojennym wypowiadać określone sądy, które dzisiaj tak oględnie są przypominane. Z jakich powodów miałoby dojść do wielkiego strajku chłopskiego w sierpniu 1937 r., o którym dzisiaj także tak niechętnie się przypomina chociaż strajkowało wtedy kilka milionów chłopów, zginęło kilkadziesiąt osób a kilka tysięcy aresztowano. Z jakich wreszcie powodów tacy zasłużeni dla polskości i obrony niepodległości politycy jak np. Wincenty Witos czy Wojciech Korfanty musieliby uciekać za granicę na -jak to sam określił Witos w tytule jednej z części swoich wspomnień - tułaczkę.
Z okazji Święta Niepodległość chciałbym zwrócić uwagę na sposób wykreowania polskich symboli państwowych, bo chociaż problemy te poruszałem już wcześniej przy innych okazjach to myślę, że -mając na uwadze chociażby ciągle mała wiedzę na poruszony temat- warto jeszcze raz zebrać i przypomnieć te sprawy ku pewnej refleksji historycznej oraz wyciągnięcia z tych historii wniosków
„Nie deptać flagi i nie pluć na godło”
Wspomniany wcześniej prymas Hlond już po klęsce wrześniowej i swoim wyjeździe do Rzymu napisał tamże 21 listopada 1939 r. bardzo znamienny list, w którym poddając krytyce niektóre elementy przedwojennej polskiej rzeczywistości zauważył, że
„...sprawy państwowe traktowano z reguły na zasadach laicystycznych i wolnomularskich (…) Smutną pamiątką tych lat są wprowadzone do godła państwowego gwiazdy masońskie, które zeszpeciły Orła Białego, skaleczyły jego skrzydła i obniżyły jego loty”.
Po tym cytacie każdy współczesny powinien zerknąć na nasze obecne godło państwowe by przekonać się, co miał na myśli ks. kardynał a jednocześnie skonstatować, że oprócz praktycznej walki politycznej, w II RP toczono także walki o symbole. Już u samego zarania odrodzonej Rzeczpospolitej powołane na początku socjalistyczne gabinety artykułowały swoje przekonania w sferze symboli co ówczesny minister robót publicznych Andrzej Kędzior wyrzekając na szerzące sę w państwie porządki skomentował następująco:
„Thugutt taki sam jak i Piłsudski. Jako minister zabrał się do walki z orłem polskim, jakby nic innego nie miał do czynienia...”.
Mowa oczywiście o Stanisławie Thuguttcie sprawującym w rządach Daszyńskiego I Moraczewskiego tekę ministra spraw wewnętrznych, który zaraz po objeciu tego urzędu wydał okólnik następującej treści:
“Państwo polskie na mocy reskryptu obywatela Naczelnika Państwa do obywatela Ignacego Daszyńskiego z dnia 14-go listopada 1918 i późniejszych ustaw otrzymało ustrój republikański. W konsekwencji pociąga to za sobą drobną zmianę w herbie państwa, mianowicie: usunięcie z nad głowy Orła Białego korony królewskiej. Zgodnie z opinią rady ministrów polecam z pieczęci usunąć rzeczoną koronę.”
Jednakże wbrew pragnieniom naszych ówczesnych rewolucjonistów do 1927 r. godłem II RP był orzeł w koronie zwieńczonej krzyżem, który wyglądem przypominał godło z czasów stanisławowskich. Wzór godła i flagi wprowadzono ustawą z 1 sierpnia 1919 r. i symbole te miały obowiązywać aż do momentu uregulowania tej sprawy w konstytucji. Jednakże konstytucja marcowa nie odniosła się w ogóle do spraw symboli państwowych przez co ustawa obowiązywała nadal i mogła być zmieniona jedynie inną ustawą, którą mógł uchwalić sejm.
Sejm nie mógł uchwalić ustawy bez zgody prawicowej większości, której dotychczasowe symbole odpowiadały. Ale po zamachu majowym wprowadzono tzw. nowelę sierpniową do konstytucji marcowej, która zmieniała także Art. 44 tejże konstytucji wprowadzając m.in. zapis, że
„Prezydent Rzeczypospolitej ma prawo w czasie gdy Sejm i Senat są rozwiązane, aż do chwili ponownego zebrania się Sejmu (art. 25), wydawać w razie nagłej konieczności państwowej rozporządzenia z mocą ustawy w zakresie ustawodawstwa państwowego...”.
Prezydentem wybrano najpierw Piłsudskiego a po nieprzyjęciu przez Piłsudskiego tego stanowiska dokonano powtórnego wyboru w osobie spolegliwego wobec Marszałka i majowych zamachowców - Ignacego Mościckiego. Tenże prezydent Mościcki 28 listopada 1927 rozwiązał parlament (nowy zebrał się dopiero 27 marca 1928) i praktycznie zaraz po rozwiązaniu parlamentu bo 13 grudnia 1927 roku wydał rozporządzenie wprowadzające nowy wzór godła państwowego.
odjęto mu krzyż z koronyWidocznie zmiana godła stanowiła "nagłą konieczność państwową", bo tylko w takich sytuacjach prezydent mógł zgodnie z nowelą wydawać rozporządzenia z mocą ustawy a pomijając sam wygląd orła (autorem konkursowego projektu był profesor architektury na Politechnice Warszawskiej Zygmunt Kamiński, który posłużył się wizerunkiem tzw. orła Stefana Batorego), należy zaznaczyć, że odjęto mu krzyż z korony a dodano na skrzydłach owe pentagramy, o których pisał cytowany wcześniej prymas Hlond zwane eufemistycznie rozetami.
Czerwoni czy biało-czerwoni
Co ciekawe stalinowska konstytucja z 1952 r. stanowiła, że godłem jest "wizerunek orła białego w koronie”, co tak naprawdę zmieniła (pomijając dekret z 1955 r.) dopiero zmiana do konstytucji z 1976 r., kiedy to rządziła „liberalna” i do dzisiaj przez wielu ubóstwiana ekipa Edwarda Gierka. Z kolei już po 1989 r. posłowie sejmu kontraktowego uchwalając pośpiesznie w lutym 1990 zmianę ustawy o symbolach państwowych nie zdobyli się na zwieńczenie państwowego godła krzyżem (jak mówiono potocznie - przykryto wtedy orła czapką), który wydarto z korony nie za powojennych rządów komunistów, ale w roku 1927.
Tymczasem orła bez korony konsekwentnie nosił na swojej maciejówce nie kto inny tylko „Pierwszy Marszałek”, co miało swoje korzenie jeszcze w tradycji strzeleckiej. Godłem „Strzelca” był właśnie orzeł bez korony, żołnierze legionowi wywodzący się z tego ruchu ignorowali szarże wojskowe zwracając się do wyższych stopniem per „obywatelu” a dominującą ideologią w tym kręgu był socjalizm ewoluujący nawet w kierunku tego co dzisiaj nazywamy komunizmem.
Charakterystycznie dla propagandy tamtych i dzisiejszych czasów kwestie te przedstawił nie tak dawno prof. Janusz Cisek pisząc:

„Orzeł ten nie miał korony. Nie wynikało to raczej z socjalistycznego rodowodu Piłsudskiego. (...) Polskiego orła z koroną car zastąpił ukoronowanym orłem dwugłowym. Poza tym jeden z programów politycznych mówił o powiązaniu Galicji z Królestwem Polskim. Okazało się, że niezależnie od realności tych zamierzeń korona na orle mogła przypaść zaborcy. Dlatego orzeł strzelecki pozostał bez korony.”
Jak ktoś coś z tego bełkotu zrozumiał to pogratulować, tym którzy cechują się niższą inteligencją emnocjonalną musi zadowolić inne tłumaczenie przedstawione przez tegoż samego prof. Ciska:
„...Okazało się, że w trakcie transportu woskowa forma utraciła koronę, a skonfundowany Trojanowski nie wyjawił, iż projekt oryginalny taką koronę posiadał. Podobno Piłsudski w pośpiechu zatwierdził orła....”.
Profesor Cisek ma pewnie w zandrzu jeszcze kilka takich historyjek historycznych, więc Vivat Academia, vivant professores.
Są to oczywiście dzisiaj bardzo niewygodne fakty i stąd zazwyczaj taktownie przemilczane ale trudno nie wspomnieć, że jak tylko owi socjaliści z Daszyńskim na czele objęli premierostwo to na Zamku Królewskim w Warszawie natychmiast wywieszono czerwony sztandar, który został zdjęty dopiero po zdecydowanych protestach mieszkańców i delegacji politycznych.
Obok istniejącej policji stworzono także oddziały milicji ludowej występującej również pod czerwonym partyjnym sztandarem i śpiewających pieśni rewolucyjne. Także Witos wspomina, że przebywając w tym okresie w Radomiu nie dało się nie zauważyć, że “...poza błotem i w oczy bijącym niechlujstwem, kipiało ono od czerwonych, socjalistycznych i bundowskich sztanda­rów, powywieszanych prawie na każdym domu.”
Na szczęście zdecydowana postawa prawicy mającej poparcie większości społeczeństwa polskiego wkrótce zmusiła socjalistów do odwrotu a Sejm Ustawodawczy w sierpniu 1919 r. uchwalił, że „Za barwy Rzeczypospolitej Polskiej uznaje się kolory biały i czerwony, w podłużnych pasach...”.Czerwony sztandar powrócił jeszcze na krótko w lecie 1920 r. w kluczowych dniach wojno polsko-bolszewickej, co tak z wrodzonym sobie talentem opisał cytowany wcześniej premier Witos:
„W Siedlcach zaraz na wstępie uderzyło mnie dziwnie, że obowiązki straży obywatelskiej spełniali prawie że wyłącznie Żydzi. Nosili oni biało-czerwone opaski na rękach i kłaniali się do pasa każdemu, kogo spotkali na ulicy. (...) Wszystkie domy żydowskie były gęsto udekorowane flagami polskimi. To nie przeszkadzało, że przed paru dniami zaledwie na tych samych domach powiewały czerwone, bolszewickie sztandary. Od prezydenta miasta Siedlec, p. Koślacza, dowiedziałem się tej smutnej prawdy, że prawie cała ludność żydowska Siedlec nie tylko stanęła po stronie bolszewików, ale razem z nimi zaczęła nękać ludność polską...”
Aha... Witos wspominał jeszcze, że po zamachu majowym “tarnowscy i okoliczni socjaliści” “...przez kilka nocy z rzędu demonstrowali przed moim domem, wznosząc krzykliwe okrzyki przeciw mnie, a na cześć Piłsudskiego, śpiewając Pierwszą Brygadę i Czerwony Sztandar.”
Rota kontra hymn legionów
Na szczęście „Czerwony Sztandar” nie okrzyknięto hymnem narodowym, nie jest natomiast także żadną tajemnicą, że po odzyskaniu niepodległości spory o ustalenie jaka pieśń ma symbolizować naszą państwowość były tak duże, że sejm nie zdołał tej sprawy ustawowo rozstrzygnąć. „Rota” nie przeszła, bo zbyt kojarzyła się z endecją no i odwoływała się do Boga, odśpiewany przez posłów w pierwszym sejmie na jego inaugurację hymn „Boże coś Polskę” był za bardzo klerykalny a ponadto za bardzo kojarzył się z hymnem Alojzego Felińskiego na cześć cara („Pieśń narodowa za pomyślność króla”), z kolei środowiska narodowe nie godziły się na „Mazurka Dąbrowskiego” pamiętając, że jeszcze niedawno refren śpiewano jako:
„Marsz, marsz PiłsudskiProwadź na bój krwawy,Pod twoim przewodemTryumf naszej sprawy”.
za pomocą okólnikaTymczasem niewiele osób w Polsce wie, że pieśń „Jeszcze Polska nie zginęła” zrobiono hymnem II Rzeczpospolitej za pomocą jeszcze bardziej ewidentnego fortelu niż w przypadku godła, gdyż zrobiono to za pomocą okólnika Ministra Spraw Wewnętrznych z dnia 26.02.1927 r., przy czym niektórzy powołują się jeszcze dodatkowo na okólnik Ministra Wyznań i Oświecenia Publicznego do "Kuratorjów Okręgów Szkolnych", w którym „Ministerstwo podaje niniejszym do wiadomości harmonizację na fortepian pieśni „Jeszcze Polska ...”. Juliusz Willaume i współautorzy opisując historię naszych narodowych symboli skomentowali ten fakt następująco:

„Ostatecznie tę sporną sprawę (hymnu-przyp.) załatwiono poza sejmem po przewrocie majowym w 1926 r., z chwilą podjęcia przez obóz sanacyjny tzw. „ideologii państwowej”.
Jednakże zwykle zapomina się, że w tym okresie obowiązywała ciągle konstytucja marcowa, której art. 3 stwierdzał, ze "nie ma ustawy bez zgody sejmu" oraz, że "rozporządzenia władzy, z których wynikają prawa lub obowiązki obywateli, mają moc obowiązującą tylko wtedy, gdy zostały wydane z upoważnienia ustawy i z powołaniem się na nią". Okólniki poszczególnych ministrów będących jedynie organami władzy wykonawczej nie stanowiły prawa i nie mogły określać sposobu jego wykonywania a były jedynie wskazaniami dla pracowników resortów, którym dany minister kierował.
Stąd formalnie i zarazem paradoksalnie także dopiero stalinowska konstytucja z 1952 r. ustanawiała w art. 103, że "hymnem Rzeczypospolitej Polskiej jest "Mazurek Dąbrowskiego". Dwa njaważniejsze symbole państwowości, zmiany pozornie nie majace związku z bieżąca polityką ale jakże istotne i dla niektórych jakże ważne skoro dokonywane z taką żelazną konsekwencją będąc zarazem przykładem swoistego sposobu rozumienia państwa i rządu oraz podejścia do legalizmu, procesu legislacyjnego, tradycji etc.
Geneza święta 11 listopada
Dzień 11 listopada został ustanowiony Świętem Niepodległości ustawą z 23 kwietnia 1937 r. (Dz.U. nr 33 z 1937 r. poz. 255) przy czym ówczesny ustawodawca czyli sejm zaludniony wyłącznie nominatami sanacji wyraźnie określił w art. 1, że święto to jest ustanowione „jako dzień po wsze czasy związany z wielkim imieniem Józefa Piłsudskiego”.
Tak się złożyło, że kilka miesięcy później bo na początku 1938 r. Stanisław Cywiński, wykładowca na Uniwersytecie Stefana Batorego Batorego w recenzji książki Wańkowicza wspomniał o „pewnym kabotynie”, co ówcześni oficerowie ideologiczni (tak, tak- to wcale nie wynalazek dzisiejszych czasów, tak samo jak „nieznani sprawcy”) zinterpretowali jako atak na dobre imię marszałka Piłsudskiego.
W ramach „honorowego” załatwienia sprawy, Cywińskiego pobito w jego własnym mieszkaniu, ale widocznie takie „honorowe” załatwienie sprawy nie gwarantowało, że nie znajdą się inni krytykanci dlatego też 7 kwietnia 1938 r. (Dz.U. nr 25 z 1938 r. poz. 219) uchwalona została ustawa o ochronie dobrego imienia Józefa Piłsudskiego (tak się „przypadkowo” złożyło, że prawie natychmiast, bo 9 kwietnia Stanisław Cywiński został uwięziony, skazany za lżenie narodu polskiego! spędzając w więzieniu łącznie 5 miesięcy – co na to dzisiejsi krytycy dławienia wolności słowa przez sądy, którzy często są bezrefleksyjnymi admiratorami przedwojennych porządków?).
Wypada także przynajmniej przez chwilę zadumać się nad treścią wspomnianej ustawy o ochronie imienia Marszałka, która w pierwszym artykule brzmi (w końcu nie została nigdy odwołana ani zmieniona) następująco:
„Pamięci czynu i zasługi Józefa Piłsudskiego – Wskrzesiciela Niepodległości Ojczyzny i Wychowawcy Narodu (podkr.- K.M.) – po wsze czasy należy do skarbnicy ducha narodowego i pozostaje pod szczególną ochroną prawa”.
Niezależnie od tego jaki kto ma stosunek do przedstawionych faktów warto uprzytomnić sobie, że walka nie tylko o symbole religijne, ale także symbole państwowe nie jest domeną współczesności, nie jest także wynalazkiem komuny, ale ma nieco głębsze korzenie.

Artykuł O tym, jak Orzeł stracił krzyż z korony w 1927 r., a „Mazurek Dąbrowskiego” został hymnem dzięki fortelowi pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/o-tym-jak-orzel-stracil-krzyz-z-korony-w-1927-r-a-mazurek-dabrowskiego-zostal-hymnem-dzieki-fortelowi/feed/ 3
Tadeusz Rozwadowski – wielki bohater wojny z bolszewikami, wyklęty przez propagandę https://niezlomni.com/tadeusz-rozwadowski-wielki-bohater-wojny-z-bolszewikami-wyklety-przez-propagande-sanacyjna-i-komunistyczna/ https://niezlomni.com/tadeusz-rozwadowski-wielki-bohater-wojny-z-bolszewikami-wyklety-przez-propagande-sanacyjna-i-komunistyczna/#comments Fri, 18 Oct 2013 10:08:39 +0000 http://niezlomni.com/?p=313

jordan_rozwadowskiO WYBORZE DROGI ŻYCIOWEJ

Służba wojskowa była tradycją w rodzinie Jordan Rozwadowskich. Przodkowie generała już w epoce przedrozbiorowej służyli w polskim wojsku, a następnie brali udział w wojnach o niepodległość Polski i w kolejnych powstaniach narodowych. Pradziad generała – płk Kazimierz Rozwadowski był m.in. organizatorem 8. Pułku Ułanów z czasów Księstwa Warszawskiego.

Bezpośrednio o wyborze takiej drogi życiowej dla swego syna zadecydował natomiast Tomisław Rozwadowski – powstaniec styczniowy i oficer armii austriackiej. Rozwadowski senior po dwóch nieudanych wyprawach powstańczych doszedł do wniosku, że jeśli Polska ma odzyskać niepodległość, to potrzebni będą wykształceni oficerowie; dlatego posłał wszystkich swoich synów, obok Tadeusza także Wiktora i Samuela, do austriackich szkół wojskowych.

O WYJĄTKOWYM WYRÓŻNIENIU

- Historia tego krzyża (orderu Marii Teresy - red.), nadawanego za czyny dokonane, jak mówiono, „bez rozkazu lub wbrew rozkazowi” jest rzeczywiście niezwykła. Był to pierwszy nowoczesny order wojskowy sięgający swymi korzeniami bitwy pod Kolinem w 1757 r. Na jego statucie wzorowane były przepisy innych, później powstałych, orderów wojskowych m.in. statut Virtuti Militari. W czasie I wojny światowej Orderem Wojskowym Marii Teresy odznaczono 131 dowódców oraz oficerów. Wśród nich było 5 Polaków: oprócz Tadeusza Rozwadowskiego także: Emil Prochaska, Mieczysław Skulski, Stanisław Wieroński oraz Jerzy Zwierkowski (jedyny oficer marynarki w tym gronie).

O FORMOWANIU WOJSKA POLSKI NIEPODLEGŁEJ I KONFLIKCIE Z PIŁSUDSKIM
- Rozwadowski, obejmując z ramienia Rady Regencyjnej, z którą współpracował już od 1917 r., stanowisko szefa Sztabu Generalnego wykonał rzeczywiście wielką pracę. W ciągu dwóch tygodni, na bazie wcześniej istniejących instytucji wojskowych, generał i jego współpracownicy (szczególnie aktywny był ppłk Włodzimierz Zagórski) zorganizowali Sztab Generalny oraz Ministerstwo Spraw Wojskowych. Szef sztabu powołał także zalążki poszczególnych rodzajów wojska m.in.: kawalerię, marynarkę wojenną, straż graniczną. Po powrocie Józefa Piłsudskiego między Naczelnym Wodzem i szefem sztabu doszło rzeczywiście do różnicy poglądów. Generał naciskał na szybką mobilizację i formowanie regularnych oddziałów, podczas gdy Naczelnik Państwa forsował tworzenie oddziałów ochotniczych odpornych na zimno i niedostatki pierwszych miesięcy Niepodległości. Ostatecznie przeważyło zdanie Naczelnika, a Rozwadowski odszedł na stanowisko dowódcy Armii Wschód.

BOHATERSKA OBRONA LWOWA I NIE TYLKO

Tadeusz RozwadowskiHistoria.org.pl: Później zapisał się w historii jako obrońca Lwowa. To nieco zapomniana karta naszych dziejów. Z nikłymi siłami, bez wsparcia z Warszawy i mimo rozkazu wycofania trwał na posterunku. Miał powiedzieć:

[quote]Powziąłem niezłomną decyzję raczej zginąć z załogą niż w myśl rozkazu Naczelnego Dowództwa opuścić Lwów[/quote].

Dopiero krytyka społeczeństwa na władze w Warszawie doprowadziła do wysłania odsieczy na Lwów...

Mariusz Patelski: - O wydarzeniach tych rzeczywiście rzadko się wspomina w mediach, podobnie jak o konflikcie polsko-czeskim ze stycznia i lutego 1919 r. Społeczeństwo Małopolski, mimo znaczącego wykrwawienia w toku I wojny światowej, wykonało nadludzki wysiłek, zyskując dla Polski Galicję Wschodnią i znaczną część Śląska Cieszyńskiego.

Biorąc pod uwagę konflikt z Ukraińcami: w efekcie powziętych przez Naczelnego Wodza decyzji, wojna o Lwów i Małopolskę Wschodnią toczona była w początkowym okresie (przełom 1918 i 1919 roku) pomiędzy oddziałami polskimi głównie z Małopolski i ukraińskimi z tzw. Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej. Ponieważ Ukraińcy zdecydowali się na powszechną mobilizację, ich armia trzykrotnie przewyższyła liczebnie siły polskiej Armii Wschód. Tak dużych oddziałów Rozwadowski nie mógł pokonać, ale szachował je z powodzeniem, broniąc Lwowa. Miało to istotne znaczenie w związku z toczącymi się rozmowami na Konferencji Pokojowej w Paryżu. Ukraińcom z Galicji, a należy podkreślić, iż potrafili świetnie się wówczas zorganizować (w przeciwieństwie do swych współbraci z Kijowa), zabrakło jednak doświadczonych dowódców i zaopatrzenia. Z tego powodu, po przybyciu odsieczy, w skład której weszły także oddziały z Wielkopolski, losy wojny przechyliły się na stronę polską. Jednak na pełne zwycięstwo trzeba było poczekać jeszcze kilka miesięcy.

O ODESŁANIU ROZWADOWSKIEGO DO PARYŻA

Przyczyna odejścia generała ze stanowiska dowódcy Armii Wschód ma skomplikowany charakter. Naciski były z różnych stron, bo Rozwadowski naraził się zarówno lwowskim narodowym demokratom jak i socjalistom, a Naczelny Wódz bardzo szybko przystał na zmianę dowodzącego. Na nowej placówce gen. Rozwadowski położył fundamenty pod przyszły sojusz polsko-rumuński i polsko-francuski. Jego zasługą jest też sprowadzenie do Polski lotników amerykańskich, którzy zasłużyli się w wojnie polsko-bolszewickiej, współtworząc Eskadrę im. Tadeusza Kościuszki.

O WOJNIE POLSKO-BOLSZEWICKIEJ
Historia.org.pl: Dopiero w najtrudniejszym momencie, gdy wydawało się, że padnie Warszawa Józef Piłsudski wzywa Rozwadowskiego na ratunek stolicy. Na wszystkich rozkazach operacyjnych od 12 do 16 sierpnia widnieje podpis generała. Podobno dlatego, że Piłsudski załamał się nerwowo, co potwierdza złożenie przez niego 12 sierpnia 1920 r. na ręce Premiera Witosa dymisji z piastowanych stanowisk...

Mariusz Patelski: - Rzeczywiście generał objął stanowisko szefa Sztabu Generalnego w przełomowym momencie wojny. O depresji Marszałka pisało też wielu polityków w swych wspomnieniach. Pisał o tym także w swym szkicu gen. Kukiel, ale tekst ten dotąd nie został opublikowany.

bitwa-warszawskaHistoria.org.pl: - Kto był autorem planu zwycięskiej bitwy warszawskiej?

Mariusz Patelski: - Niewątpliwie Rozwadowski. To on także zmodyfikował pierwotne plany wzmacniając lewe skrzydło wojsk polskich rozkazem nr 10000.

Historia.org.pl: - Jaki wpływ na zwycięstwo miało złamanie rosyjskich szyfrów? Skutecznie wykorzystano przechwycone informacje?

Mariusz Patelski: - Wiedza o zamiarach przeciwnika jest równie istotna jak oręż, którym się walczy. Bronią tą trzeba jednak umieć się posłużyć, tymczasem bolszewicy doszli aż pod Warszawę.

PIŁSUDSKI VS ROZWADOWSKI CIĄG DALSZY

Historia.org.pl: - Zaraz po zakończeniu z sukcesem operacji warszawskiej rozpoczęła się inna, tym razem propagandowa walka. Spierano się autorstwo warszawskiego zwycięstwa. Wydaje się, że w tym sporze najlepiej wypadł Piłsudski....

Mariusz Patelski: - Do końca wojny, a nawet po jej zakończeniu Rozwadowski nie uczestniczył w sporach na ten temat. Zachowywał bardzo lojalną postawę wobec Naczelnego Wodza, co najbardziej uwidoczniło się w okresie afery Biura Prasowego Sztabu. Przełomem było wystąpienie publiczne socjalisty Jędrzeja Moraczewskiego, który ujawnił, że były dwa plany bitwy: jeden Rozwadowskiego drugi Weyganda, z których Piłsudski wybrał bardziej ryzykowny, opracowany przez swego szefa sztabu. Nastąpiło to dopiero w 1922 r. i dopiero wówczas rozpoczęła się burza, w którą został wciągnięty Rozwadowski.

Po wojnie generał nie zabiegał o stanowiska, które wikłałyby go w bieżącą politykę, a takimi były z pewnością: szefostwo Sztabu Generalnego, czy stanowisko ministra spraw wojskowych. Z zadowoleniem objął natomiast Generalny Inspektorat Jazdy/Kawalerii. W 1924 r. współtworzył wielką reformę tej narodowej broni Polaków.

(...) Nie zostały też zrealizowane pomysły Rozwadowskiego związane z tworzeniem samodzielnych jednostek pancernych, ani tzw. „armii wysokiego pogotowia„, zdolnej do błyskawicznej mobilizacji w obliczu najazdu ze strony Niemiec lub Rosji. Armia taka miała być doskonale wyposażona, m.in.: w lotnictwo, zmodernizowaną kawalerię, i ”całkiem samodzielnie zorganizowane grupy specjalnej broni pancernej samochodowej”. Dziś taką formację nazwalibyśmy zapewne siłami szybkiego reagowania.

Rozwadowski łączył gruntowną wiedzę techniczną z doświadczeniem bojowym i wyciągał wnioski. Domyślał się, że w przyszłej wojnie wzrośnie znaczenie broni pancernej i lotnictwa, stąd już 1921 r. wnioskował o powołanie specjalnego referatu w Sztabie Generalnym, który miał koordynować prace dotyczące obrony przeciwlotniczej i gazowej. Wymowny jest także fakt, iż jeden z ostatnich jego projektów dotyczył budowy nowego rodzaju bomby lotniczej.

O WYDARZENIACH W MAJU 1926 R.

- Od terminu „zamach…„ czy „przewrót majowy„ wolę określenie gen. Kukiela - ”majowa wojna domowa”, które bardziej, moim zdaniem, oddaje to co wówczas się stało. Gwałtowność toczonych walk, determinacja obu stron i przekonanie o słuszności głoszonych idei potwierdzają tezę, iż w Warszawie w tych dniach miała miejsce regularna wojna domowa. Kolejnym dowodem na to jest udział w tym konflikcie ludności cywilnej. Wprawdzie większość warszawiaków opowiedziała się za Piłsudskim, szczególnie aktywne były oddziały Związku Strzeleckiego (członkowie Związku po zmobilizowaniu wzięli udział w walkach w sile sześciu kompanii),a także członkowie KPP…, ale po drugiej stronie opowiedziała się także wielu cywilów zwłaszcza młodzież studencka oraz członkowie Sokoła i ZHP. Symbolem oporu wobec zbrojnego zamachu była wreszcie śmierć, w niejasnych okolicznościach, studenta Karola Levittoux – stryjecznego wnuka słynnego konspiratora i carskiego więźnia. Ruch wojsk trwał także poza stolicą. W poszczególnych okręgach wojskowych formowano siły idące na pomoc walczącym stronom.

W nawiązaniu do drugiej kwestii – generał, niestety, popełnił w toku walk kilka znaczących błędów. Przede wszystkim drugiego dnia nie wykorzystał szansy zajęcia Ministerstwa i Dyrekcji Kolei z węzłami łączności kolejowej, co umożliwiłoby kontakt z prowincją oraz usprawniło transport posiłków dla wojsk rządowych. Zawiódł się także w kwestii pomocy ze strony płk. Modelskiego, który dał się zaskoczyć i aresztować w Cytadeli.

Na obronę generała należy przytoczyć fakt, podkreślany już w pracy Stanisława Hallera o maju 1926 r., że obrońcy rządu i Prezydenta nie wiedzieli na kogo mogą liczyć w Warszawie i kto został wciągnięty do spisku. Warto także podkreślić, iż Rozwadowski przegrał bitwę o stolicę, ale nie został pokonany. Siły, którymi dysponował, zdołały się wycofać, a o kapitulacji zadecydowali politycy i to w momencie, gdy pod Warszawą pojawiły znaczniejsze siły, które mogły zupełnie zmienić wynik tego konfliktu. Ciekawostką jest, że oddziałami przeciwnika dowodził nie Piłsudski, lecz gen. Gustaw Orlicz-Dreszer, którego Rozwadowski oceniał jako jednego z najwybitniejszych dowódców kawalerii.

HISTORIA.ORG.PL: Rozwadowski wydał wówczas rozkaz, w który wzywał do pojmania przywódców spisku nawet za cenę ich życia…

Mariusz Patelski: - W ferworze walk dowódca wojsk rządowych rzeczywiście wydał taki rozkaz. Wówczas, a czasami jeszcze i dziś, jest on przywoływany jako przykład małoduszności i zacietrzewienia Rozwadowskiego. Należy jednak pamiętać w jakich warunkach i pod jaką presją przyszło mu działać. Ówczesne wystąpienie traktował jako początek rewolucji i najprawdopodobniej wiedział o porozumieniu strony przeciwnej z komunistami.

Szans na ujęcie Piłsudskiego raczej nie było. Zachodziła natomiast obawa, że w razie klęski wycofa się do Wilna, gdzie miał największe poparcie i będzie kontynuować działania wojenne, które rozleją się na inne regiony Polski. Takiego obrotu spraw obawiali się prezydent Wojciechowski i premier Witos dlatego podjęli decyzję o kapitulacji.

O POBYCIE W SANACYJNYM WIĘZIENIU

HISTORIA.ORG.PL: - Piłsudski 22 maja 1926 r. wydał odezwę, w której obiecywał, że nie wyciągnie konsekwencji wobec pokonanych. Mówił też o zgodzie i pojednaniu. Kłamał, bo kilku generałów, w tym Rozwadowskiego aresztowano...
MARIUSZ PATELSKI: - Generałów: Rozwadowskiego, Włodzimierza Zagórskiego, ministra spraw wojskowych Juliusza Malczewskiego oraz Bolesława Jaźwińskiego rzeczywiście aresztowano i wywieziono do Wojskowego Więzienia Śledczego na Antokolu w Wilnie.

Aby zatrzeć wrażenie, że jest to zemsta za ich postawę w maju, wysunięto wobec nich zarzuty natury kryminalnej, a w przypadku gen. Malczewskiego zarzut lżenia wziętych do niewoli szwoleżerów z 1. Pułku Szwoleżerów oraz niektórych oficerów strony przeciwnej. Później dodano Malczewskiemu także zarzut o obrazę wyższego stopniem – marszałka Józefa Piłsudskiego, o którym generał miał się wyrazić: „słuchacie tego starego dziada Piłsudskiego”. W prasie z tego okresu z premedytacją kłamano natomiast, że Malczewski miał bić szpicrutą i opluwać pojmanych szwoleżerów, zarzutu tego próżno jednak szukać w dostępnych dokumentach wojskowych. Żadnemu z wymienionych generałów nie udowodniono też winy. Sprawę Malczewskiego umorzono, Zagórski zaginął, a Rozwadowski i Jaźwiński zmarli zanim zakończyły się procesy w ich sprawie.

Warunki uwięzienia generałów mocno odbiegały od standardów już wówczas przyjętych w krajach europejskich. W przypadku wysokich szarżą i zasłużonych dowódców stosowano raczej areszt domowy. Tymczasem stare carskie więzienie, zlokalizowane w dawnym pałacu Słuszków na Antokolu w Wilnie, było w opłakanych stanie technicznym. Cele, z powodu awarii pieców, były zimne, a ze ścian odpadał tynk. Z powodu trudnych warunków lokalowych w więzieniu zamknięto także izbę chorych. Generała jednak najbardziej irytował fakt, że był przetrzymywany w sąsiedztwie pospolitych przestępców. Mimo tych upokarzających warunków zdecydowanie jednak odmawiał działań, których celem było wywołanie interwencji w jego sprawie, ze strony którejś z panujących rodzin europejskich. Uważał bowiem, że godziłoby to w dobre imię Polski na arenie międzynarodowej.

Rozwadowski wyszedł na wolność 18 maja 1927 r. po uprzednim przedstawieniu mu aktu oskarżenia. Jego uwolnienie poprzedziły różne akcje protestacyjne i uchwały Senatu. Głośnym echem odbiło się zwłaszcza wystąpienie rektora Uniwersytetu Wileńskiego - prof. Mariana Zdziechowskiego, który wydał własnym sumptem broszurę „Sprawa sumienia polskiego”.

O TAJEMNICZYCH ZGONACH W II RP

- Włodzimierz Zagórski padł ofiarą mordu politycznego i chyba większość historyków nie ma dziś wątpliwości w tej kwestii. W przypadku gen. Rozwadowskiego sprawa jest bardziej skomplikowana. Sam generał uważał, że był podtruwany w czasie transportu. Do tezy o otruciu przychylał się gen. Kukiel oraz słynny lwowski chirurg - prof. Tadeusz Ostrowski. Bezpośrednich dowodów w tej sprawie nie ma, ale wymowny jest fakt, iż władze wojskowe zabroniły sekcji zwłok. Warto dodać, że po maju 1926 r. miała miejsce cała seria tajemniczych zgonów. Znawca archiwaliów wojskowych (twórca słynnych Tek Laudańskiego), a w czasie wojny polsko-sowieckiej oficer II Oddziału Sztabu - płk Stanisław Laudański zginął w 1926 r. śmiercią samobójczą. Gen. Jan Thullie wysuwany w 1925 r.( wbrew Piłsudskiemu) do stanowiska ministra spraw wojskowych zmarł w 1927 r. z powodu zatrucia rybą… Dziwne okoliczności towarzyszyły też śmierci generałów Jana Hempla i Oswalda Franka oraz kontradmirała Jerzego Zwierkowskiego.

TADEUSZ ROZWADOWSKI - GENERAŁ ZAPOMNIANY

[caption id="attachment_316" align="alignleft" width="300"]Cmentarz Obrońców Lwowa - pusty grób generała Tadeusza Rozwadowskiego. Cmentarz Obrońców Lwowa - pusty grób generała Tadeusza Rozwadowskiego.[/caption]

[quote]- Winna temu jest propaganda i cenzura sanacyjna, a następnie cenzura komunistyczna.[/quote] W latach 90. sytuacja bardzo wolno zaczęła się jednak zmieniać. Generałowi poświęcono kilka ulic, a ksiądz biskup Zbigniew Kraszewski – kapelan AK i duszpasterz kombatantów poświęcił, ufundowane staraniem rodziny Rozwadowskich i przyjaciół, epitafium generała w Kościele Konkatedralnym na Kamionku w Warszawie. Świątynia ta, dodam, powstała jako wotum stolicy za „cud nad Wisłą”, na terenie parafii gdzie, 13 sierpnia 1920 r., ks. Ignacy Skorupka odprawił mszę świętą i spowiadał żołnierzy 236. Pułku Piechoty, by następnego dnia zginąć pod Osowem. W moim rodzinnym Opolu powstało natomiast, z inicjatywy zastępcy prezydenta miasta – Arkadiusza Karbowiaka rondo im. gen. Tadeusza Rozwadowskiego.

W 2012 r. ważnym wydarzeniem była także premiera fabularyzowanego filmu dokumentalnego -„Zapomniany Generała. Tadeusz Jordan Rozwadowski„ w reżyserii Piotra Boruszkowskiego (autora świetnego dokumentu „Był Luksemburg„) i w redakcji wybitnego współczesnego dokumentalisty - Dariusza Króla. W filmie tym, w postać generała, wcielił się Tomasz Marzecki – lektor i aktor o niezwykłej charyzmie, guru polskich lektorów. Jego głos mogli Państwo usłyszeć ostatnio w filmach historycznych: „Rok 1863” oraz ”Po co ci te chłopy” – rzecz o Karolu Lewakowskim.

Nie mogę nie wspomnieć również o Państwa tj. redakcji portalu historia.org.pl, inicjatywie, dzięki której w Warszawie istnieje dziś ulica Rozwadowskiego, choć mam świadomość, że to ciągle mało. Pomijam tu już Józefa Piłsudskiego, ale wspomniany gen. Orlicz- Dreszer ma w Warszawie na Mokotowie park swego imienia, jest patronem 60. Wieliszewskiego Dywizjonu Rakietowego Obrony Powietrznej oraz osiedla w Siedlcach i liceum w Chełmie, a jego imieniem nazwane są ulice w wielu polskich miastach.

[quote]Wracając do gen. Rozwadowskiego, to cechą charakterystyczną chyba wszystkich uroczystości związanych z jego postacią jest brak oficjalnych przedstawicieli władz państwowych i wojskowych. [/quote]Nazwisko generała rzadko także pada w czasie apelu poległych, jaki odbywa się co roku podczas uroczystości 11. Listopada przy Grobie Nieznanego Żołnierza. Jest to o tyle dziwne, że miał on istotny wpływ na tworzenie fundamentów polskiej armii i rozbrojenie okupantów w Warszawie, a także był współtwórcą pomnika - Grobu Nieznanego Żołnierza. Najprawdopodobniej pierwszy szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego nie został także patronem żadnej z jednostek wojskowych…

"BITWA WARSZAWSKA" JERZEGO HOFFMANA - PRAWDA CZASU, PRAWDA EKRANU
- Nie spodziewałem się wiele po filmie Jerzego Hoffmana, bo rozczarowało mnie już sienkiewiczowskie „Ogniem i mieczem„ w jego adaptacji. Zachęciła mnie jednak informacja, że scenariusz filmu nawiązuje do „Lewej wolnej„ Józefa Mackiewicza. I tu kolejne rozczarowanie bo w „Bitwie warszawskiej” niewiele jest z Mackiewicza, no może przywołanie oddziału kozaków dowodzonych przez sotnika Kryszkina, którego grał Domagarow. Natomiast Michał Dzięgiel (słynny gospodarz z ”Wesela”) w roli gen. Rozwadowskiego jest rzeczywiście zupełnie bez wyrazu; bezwolnie potakuje marszałkowi, tak jakby grał ordynansa, a nie szefa Sztabu Generalnego i to niezależnie od faktycznej roli Rozwadowskiego w tych wydarzeniach.

O UMNIEJSZANIU ROLI GENERAŁA PRZEZ ŚRODOWISKA PIŁSUDCZYKOWSKIE

Kwestia autorstwa bitwy rzeczywiście wywołuje sprzeciw, ale i tu nastąpiły pewne zmiany. Niektórzy przedstawiciele tego środowiska dziś już doceniają wkład gen. Rozwadowskiego w organizację i rozbudowę polskiego wojska, a także krytycznie piszą o decyzjach i postępowaniu marszałka po maju 1926 r. i potępiają uwięzienie generałów.

Mariusz-PatelskiKIM JEST DR MARIUSZ PATELSKI?

Od 2002 r. adiunkt w Katedra Biografistyki Instytutu Historii Uniwersytetu Opolskiego. Członek Stowarzyszenia Polsko-Serbołużyckiego „Pro Lusatia„ oraz Polskiego Towarzystwa Historycznego Oddział w Opolu. Członek redakcji „Pro Lusatii. Opolskich studiów łużycoznawczych„ oraz redakcji ”Tek Biograficznych”. Autor biografii Generał broni Tadeusz Jordan Rozwadowski – żołnierz i dyplomata.

ŻRÓDŁO WYWIADU: HISTORIA.ORG.PL

Artykuł Tadeusz Rozwadowski – wielki bohater wojny z bolszewikami, wyklęty przez propagandę pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/tadeusz-rozwadowski-wielki-bohater-wojny-z-bolszewikami-wyklety-przez-propagande-sanacyjna-i-komunistyczna/feed/ 2