Franciszkanie – Niezłomni.com https://niezlomni.com Portal informacyjno-historyczny Sun, 03 Dec 2023 21:00:15 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.8 https://niezlomni.com/wp-content/uploads/2017/08/cropped-icon-260x260.png Franciszkanie – Niezłomni.com https://niezlomni.com 32 32 Niezwykły kościółek, wybudowany w XVI wieku, który został przeniesiony z miejsca na miejsce. Obecnie znajduje się w Katowicach https://niezlomni.com/niezwykly-kosciolek-wybudowany-xvi-wieku-ktory-zostal-przeniesiony-z-miejsca-na-miejsce-obecnie-znajduje-sie-w-katowicach/ https://niezlomni.com/niezwykly-kosciolek-wybudowany-xvi-wieku-ktory-zostal-przeniesiony-z-miejsca-na-miejsce-obecnie-znajduje-sie-w-katowicach/#respond Wed, 16 Jul 2014 22:12:04 +0000 http://niezlomni.com/?p=14522

Praca Wiktora Gosienieckiego, pokazująca kościółek w Syryni w powiecie wodzisławskim. Obecnie Kościół św. Michała Archanioła znajduje się w Katowicach. To najstarsza budowla sakralna na terenie Katowic, położona w Parku Kościuszki w Brynowie, na Wzgórzu Beaty w 1938 r. przeniesiona do Katowic z Syryni.

kosciol

Jest to drewniany, jednonawowy kościół, którego ściany mają konstrukcję wieńcową. Do prostokątnej nawy od wschodu przylega węższe, również prostokątne prezbiterium, natomiast od zachodu - niewielka, prostokątna kruchta. Kościół nie posiada wieży. Nakryty jest stromym, dwuspadowym dachem krytym gontem, ze smukłą wieżyczką sygnaturki na kalenicy, a otoczony jest sobotami.

Sw_Michal_KatowiceZostał zbudowany w 1510 w Syryni, gdzie przez 428 lat pełnił funkcję kościoła parafialnego. W 1938 został przeniesiony do Katowic jako pierwszy obiekt w planowanym wówczas skansenie, który ostatecznie nie powstał. We wnętrzu kościoła znajduje się korpus XVII-wiecznej, drewnianej ambony i od 1970 drewniana rzeźba Matki Boskiej z Dzieciątkiem, późnogotycka, z początku XVI wieku, przeniesiona z Dębieńska (powiat rybnicki). W kruchcie znajduje się: XV-wieczna kropielnica z kamienia i drewniana skrzynia z okuciami z XVIII-XIX w. Kościół i dzwonnica otoczone są drewnianym ogrodzeniem z trzema bramami. Wolno stojąca dzwonnica pochodzi z 1679 roku.

Nad głównym ołtarzem znajduje się kopia franciszkańskiego Krzyża z San Damiano.

Kościół leży na szlaku architektury drewnianej województwa śląskiego.

Sw_Michal_Katowice_wnetrze

Artykuł Niezwykły kościółek, wybudowany w XVI wieku, który został przeniesiony z miejsca na miejsce. Obecnie znajduje się w Katowicach pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/niezwykly-kosciolek-wybudowany-xvi-wieku-ktory-zostal-przeniesiony-z-miejsca-na-miejsce-obecnie-znajduje-sie-w-katowicach/feed/ 0
Liceum z pięćdziesięcioletnią tradycją, które wychowuje młodych ludzi zgodnie z wartościami chrześcijańskimi https://niezlomni.com/liceum-z-piecdziesiecioletnia-tradycja-ktore-wychowuje-mlodych-ludzi-zgodnie-z-wartosciami-chrzescijanskimi/ https://niezlomni.com/liceum-z-piecdziesiecioletnia-tradycja-ktore-wychowuje-mlodych-ludzi-zgodnie-z-wartosciami-chrzescijanskimi/#respond Mon, 14 Jul 2014 11:09:51 +0000 http://niezlomni.com/?p=14302

O czym myślisz, gdy wyobrażasz sobie swoje wymarzone liceum? O nieprzeludnionych klasach, w których każdy uczeń może liczyć na indywidualny kontakt z nauczycielem? O placówce, w której korzysta się z nowych technologii? O świetnie wykwalifikowanych i doświadczonych nauczycielach? O szkole, która daje wiedzę, wspiera rozwój fizyczny i świetnie przygotowuje do samodzielnego życia? Twoja wymarzona szkoła istnieje i właśnie prowadzi nabór na rok szkolny 2014/2015.

To Liceum Ogólnokształcące Ojców Franciszkanów w Wieliczce.

Liceum Ojców Franciszkanów to prywatna szkoła męska, posiadająca uprawnienia placówki publicznej. Szkołą kierują Franciszkanie, zakonnikami są także wychowawcy w internacie. Grono pedagogiczne natomiast stanowią nauczyciele świeccy: pracownicy wyższych uczelni i autorzy podręczników szkolnych.

image002- Nasza szkoła działa nieprzerwanie od 50 lat – mówi o. Krzysztof Bobak, OFM, dyrektor liceum. - Misją naszej placówki jest towarzyszenie młodzieży i wspieranie ich integralnego rozwoju. Nasze kolegium dba nie tylko o intelektualny rozwój naszych wychowanków, ale również uczy ich współpracy w grupie poprzez wspólną naukę, pracę i wypoczynek. Przede wszystkim jednak, staramy się rozwijać w podopiecznych odpowiedzialność i samodzielność, przygotowując ich do dorosłego życia i wychowując zgodnie z wartościami chrześcijańskimi – dodaje o. Bobak.

Doświadczona kadra nauczycielska dostarcza uczniom wszechstronnej wiedzy. Nauka przedmiotów humanistycznych oraz języków obcych odbywa się na poziomie rozszerzonym. Liczebność klas nie przekracza kilkunastu osób, dzięki czemu nauczyciele mogą dostosowywać przebieg zajęć do potrzeb każdego z chłopców. Uczniowie osiągający najlepsze wyniki mogą liczyć na wsparcie w poszerzaniu swojej wiedzy, udział w konkursach i olimpiadach. Uczniom słabszym oferowana jest dodatkowa praca pod okiem nauczyciela i wsparcie pedagoga szkolnego.

Życie uczniów Liceum Ojców Franciszkanów nie ogranicza się jednak do nauki. Kadra szkoły bardzo dba o fizyczny i kulturalny rozwój chłopców. - Odkąd przyszedłem do Kolegium zacząłem regularnie chodzić na basen i halę sportową – cieszy się Dominik, uczeń III klasy. Moi koledzy, którzy nigdy wcześniej nie umieli pływać, dzięki naszemu wuefiście nauczyli się i pływają coraz lepiej. Regularnie też uczestniczymy w zawodach sportowych w różnych dyscyplinach. Nasza szkoła dba także o rozwój kulturalny. Co roku mamy wykupiony karnet do filharmonii, regularnie chodzimy do krakowskich kin, teatrów i opery. W ramach zajęć przedmiotowych odwiedzamy różne muzea i wystawy – dodaje uczeń.

Ta wyjątkowa szkoła ogromny nacisk kładzie na wychowanie. Uczniowie stale przebywają pod opieką wychowawców i nauczycieli. Poza ścisłymi godzinami przeznaczonymi na naukę, spełniają codzienne obowiązki, ucząc się samodzielności i odpowiedzialności. Chłopcy wzrastają w duchu wartości chrześcijańskich, pogłębiają swoją wiarę podczas codziennych mszy świętych i comiesięcznych dni skupienia. Również fakt, że jest to liceum z internatem ma wpływ na ich rozwój, ponieważ uczniowie przebywają ze sobą nie tylko w czasie lekcji, ale spożywają wspólnie posiłki, odrabiają lekcje, spędzają wolny czas. Wszystko to sprawia, że szkoła ma kameralny, wspólnotowy charakter, a uczniowie są ze sobą bardzo zintegrowani.

Szkoła i internat położone są na terenie rozległego i malowniczego ogrodu klasztornego z boiskami sportowymi i zapleczem do rekreacji. W budynku znajduje się kaplica, biblioteka, skomputeryzowana czytelnia, pracownia komputerowa, sale lekcyjne wyposażone w sprzęt audio – video oraz komputery, aula dostosowana do projekcji multimedialnych, sala telewizyjna
i siłownia. Uczniowie korzystają z dwóch sal gimnastycznych i basenu. Młodzież mieszka w pokojach jedno- i dwuosobowych z dostępem do bezpiecznego Internetu.

Wszystkich tego rocznych absolwentów i ich rodziców zachęcamy do zapoznania się z ofertą Liceum Ojców Franciszkanów. Warto wybrać szkołę, która uczy, wspiera wszechstronny rozwój i wychowuje. Ten wybór zaprocentuje w dorosłym życiu. Więcej informacji znaleźć można na stronie internetowej www.franciszkanie.edu.pl lub pod numerem telefonu +4812 278 21 72.

Artykuł Liceum z pięćdziesięcioletnią tradycją, które wychowuje młodych ludzi zgodnie z wartościami chrześcijańskimi pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/liceum-z-piecdziesiecioletnia-tradycja-ktore-wychowuje-mlodych-ludzi-zgodnie-z-wartosciami-chrzescijanskimi/feed/ 0
Dzięki sprzedawanym obrazom pomagał najuboższym. Do dziś możemy podziwiać jego wspaniałe prace [foto] https://niezlomni.com/dzieki-sprzedawanym-obrazom-pomagal-najubozszym-do-dzis-mozemy-podziwiac-jego-wspaniale-prace-foto/ https://niezlomni.com/dzieki-sprzedawanym-obrazom-pomagal-najubozszym-do-dzis-mozemy-podziwiac-jego-wspaniale-prace-foto/#respond Wed, 25 Dec 2013 20:12:12 +0000 http://niezlomni.com/?p=4641

[caption id="attachment_22279" align="alignright" width="185"]Portret Brata Alberta - mal. Leon Wyczółkowski Portret Brata Alberta
- mal. Leon Wyczółkowski[/caption]

Adam Chmielowski - polski zakonnik franciszkański, założyciel zgromadzenia albertynów i albertynek, powstaniec, malarz, święty Kościoła katolickiego, znany z pełnej poświęcenia pracy dla biednych i bezdomnych.

Chmielowski urodził się w zbiedniałej rodzinie szlacheckiej. Uczestniczył w powstaniu styczniowym 1863, w którym stracił nogę i dostał się do niewoli. Uwolniony staraniem rodziny, odbył studia malarskie w Paryżu, Warszawie i Monachium. Po kilkuletniej działalności artystycznej rozpoczął w 1880 nowicjat u jezuitów, zakończony niepowodzeniem. Później związał się z tercjarstwem franciszkańskim, w 1888 składając śluby zakonne i powołując do istnienia zgromadzenie albertynów, a w 1891 także albertynek, których celem jest niesienie pomocy najuboższym (zwłaszcza bezdomnym). Prowadził ogrzewalnie miejskie, domy dla sierot, starców i kalek. Organizował zapomogi dla bezrobotnych i chorych. Fundusze na działalność charytatywną zyskiwał m.in. ze sprzedaży swoich obrazów (najsłynniejsze z nich to Ecce Homo 1881 i Ogród miłości 1876). Beatyfikowany w roku 1983, został kanonizowany w 1989 przez papieża Jana Pawła II.

[caption id="attachment_4642" align="aligncenter" width="591"]1 List[/caption]

[caption id="attachment_4652" align="aligncenter" width="634"]11 Opuszczona plebania[/caption]

[caption id="attachment_4651" align="aligncenter" width="800"]10 Czarnokozińce nad Zbruczem[/caption]

[caption id="attachment_4650" align="aligncenter" width="800"]9 Zawale[/caption]

[caption id="attachment_4645" align="aligncenter" width="636"]4 Portret Antoniego Sygietyńskiego[/caption]

[caption id="attachment_4649" align="aligncenter" width="514"]8 Ecce Homo[/caption]

[caption id="attachment_4646" align="aligncenter" width="800"]5 Ogród miłości[/caption]

[caption id="attachment_4647" align="aligncenter" width="800"]6 Cmentarz włoski[/caption]

[caption id="attachment_4648" align="aligncenter" width="800"]7 Szara godzina (Cmentarz włoski)[/caption]

[caption id="attachment_4644" align="aligncenter" width="476"]3 Dziewczynka z kapeluszem[/caption]

[caption id="attachment_4643" align="aligncenter" width="360"]2 Biwak powstańców w lesie[/caption]

Artykuł Dzięki sprzedawanym obrazom pomagał najuboższym. Do dziś możemy podziwiać jego wspaniałe prace [foto] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/dzieki-sprzedawanym-obrazom-pomagal-najubozszym-do-dzis-mozemy-podziwiac-jego-wspaniale-prace-foto/feed/ 0
Zadziwiająco aktualne słowa o rozdziale kościoła od państwa. „Tak budowano państwo totalne” https://niezlomni.com/zadziwiajaco-aktualne-slowa-o-rozdziale-kosciola-od-panstwa-tak-budowano-panstwo-totalne/ https://niezlomni.com/zadziwiajaco-aktualne-slowa-o-rozdziale-kosciola-od-panstwa-tak-budowano-panstwo-totalne/#respond Mon, 25 Nov 2013 11:02:03 +0000 http://niezlomni.com/?p=2171

panstwoFeliks Koneczny "Religia sprawą najbardziej publiczną"

Nie ma nigdzie życia tak wszechstronnego, jak w chrześcijaństwie, a z całego chrześcijaństwa najbardziej w katolicyzmie.

Poprzedni swój artykuł [pod tytułem] O nierówności religii (Tygodnik Warszawski nr 35 (42) (2 września 1946 r.) wypadło mi zakończyć pytaniem:

Czy religie posiadają wpływ na życie publiczne?

Socjalizm twierdzi, że religia jest sprawa prywatną, lecz najzagorzalszy z socjalistów nie zechce utrzymywać, jakoby religia nie wywierała zgoła żadnego wpływu na byt wielkich zrzeszeń, t[o] j[est] społeczeństwa, państwa i narodu. Jakiś wpływ przyznają, ale nieznaczny, jak najmniejszy, minimalny, może nawet dojrzą tylko starania o wpływ, lecz mało skuteczne, na niewielkich dziedzinach bytu i powierzchowne. Gdyby bowiem przyznać wpływ znaczniejszy, trwalszy i głębszy, natenczas musiałoby się w konsekwencji uznać, że religia nie jest bynajmniej sprawą tylko prywatną, lecz również publiczną. Nie przeczę bowiem, jakoby prywatną nie była. Wszakże walna część życia religijnego spoczywa w życiu wewnętrznym każdego z nas i dokonuje się w wymiarach osobistego sumienia, całkiem personalistycznie. Ta część tematu należy do teologii. Ale jest część druga, o religii wobec spraw świeckich. Nad tą zastanowiwszy się, nabierzemy przekonania, że religia nie tylko jest sprawą publiczną, lecz najbardziej publiczną ze wszystkich.

[caption id="attachment_2175" align="alignleft" width="202"]Czyngis-chan Czyngis-chan[/caption]

Religia może bogacić lub kurczyć formy bytu ludzkiego. Na przykład buddyzm mongolski zakazuje „ziemię kaleczyć”, to znaczy dobierać się do niej pługiem czy motyką. Prawdziwy Mongoł nigdy więc nie będzie rolnikiem; żywi się z hodowli bydła i z handlu wędrownego; jest bowiem koczownikiem i musi nim zostać. Tym samym skazany jest na coraz cięższe warunki bytu, będąc coraz ciaśniej otoczony ludami osiadłymi. Historia uczy, że koczownicy giną, gdy się dokona takie otoczenie. Dla tej głównie przyczyny wyginęli Indianie, niechcący porzucić koczowniczego łowiectwa; a wszyscy ich bogowie byli myśliwymi. Wyginą Mongołowie z centralnej Mongolii, jeżeli nie porzucą zabobonu, jakoby bóstwo zakazywało krajać ziemię narzędziami rolniczymi.

Do pełni bytu ludzkiego należy uprawianie sztuk pięknych. Stary Zakon, tudzież islam, zakazują atoli jakichkolwiek wyobrażeń istot żywych. Na nic portrecista między muzułmany! Żydzi wytworzyli w Europie malarstwo dopiero niedawno, nie całkiem od stu lat, porzucając Zakon (nie tylko pod tym względem), lecz muzułmanie przepisu tego trzymają się jeszcze ściślej. Nie posiadają ani rzeźby, ani malarstwa tak zwanego figuralnego. Utrudnia to ogromnie tę część działalności religijnej, którą my zowiemy malarstwem wewnętrznym, a więc pogłębienia życia religijnego w masach. Chrześcijaństwo posługiwało się w tym celu malarstwem. Obrazy nazywano wprost „książkami analfabetów”. Na rzeźbach i obrazach pokrywających nasze kościoły uczono dogmatyki i chrześcijańskiego obyczaju, zanim się rozpowszechniła sztuka czytania. Jak wiadomo, abecadło dla języków europejskich obmyślili księża; robią to i teraz dla ludów prymitywnych, zwanych do niedawna „dzikimi”.

Żydzi przestali być analfabetami już od dwóch tysięcy lat i nie potrzebują „obrazowania religii”, lecz wśród muzułmanów rzadko kto umie czytać i pisać. Brak dwóch sztuk plastycznych pociąga za sobą niedorozwój innych. Sztuka zaś jest tak potężnym czynnikiem społecznym, iż niedomagania jej stanowią klęskę społeczną.

W bizantynizmie nie ma rzeźby, nie rozwinęła się też muzyka ani wielka poezja.

[quote]Sam tylko Kościół katolicki uprawia wszystkie sztuki piękne bez wyjątku. Co więcej, w każdym rzemiośle i w każdej nauce odznaczali się księża. Najstarszymi stacjami doświadczalnymi rolnictwa były folwarki Benedyktynów i Cystersów. Klasztory były najdawniejszymi szkołami rzemiosł.[/quote]

[caption id="attachment_2176" align="alignleft" width="300"]Dawny klasztor benedyktynów w Mogilnie Dawny klasztor benedyktynów w Mogilnie[/caption]

Ale nie można się niczego takiego nauczyć ani od derwiszów, ni od marabutów mahometańskich, ani od lamów buddyjskich i niby buddyjskich, ni od hinduskich braminów lub kapłanów tysięcznych ich świątyń w Indiach. Te braki w urządzeniach organizacji religijnej odbiły się na życiu zbiorowym ich wyznawców, wywołując niedostatki zróżnicowania społecznego, niezaradność w walce o byt i niezdatność do opanowania sił przyrody.

Od nastawienia religii do wszelkich spraw ludzkich zawisłe są w znacznej części losy społeczeństw. Niektóre religie zajmują się sprawami świeckimi bezpośrednio, inne tylko pośrednio. Te, które zawierają religijne przepisy do wszystkiego i na wszystko, wytwarzają cywilizacje zwane sakralnymi. O Hindusie powiedziano prawdziwie, że chodzi, siada, leży, je, śpi po religijnemu, bo naprawdę nie ma takiego drobiazgu z życia powszedniego, który nie byłby objęty religijnymi zakazami lub nakazami braminizmu. Podobnież Szulchan Aruch (obowiązująca obecnie redakcja Talmudu) wytycza prawowiernemu Żydowi każdy krok od samego rana. Hellenowie i Rzymianie nie byli sakralistami.

Chrześcijaństwo zajęło się sprawami świeckimi tylko pośrednio i właśnie dzięki temu „tylko” zdołało je wszystkie ożywić tak jak nigdy przedtem.

[quote]Nie ma nigdzie życia tak wszechstronnego, jak w chrześcijaństwie, a z całego chrześcijaństwa najbardziej w katolicyzmie. Obcinały życie dawne herezje wschodnie, poobcinał je też protestantyzm. W zborach ich uderza pustka; sztuki piękne skazane na wygnanie; nie ma ani nawet muzyki kościelnej. Kilka razy w dziejach protestantyzmu odezwało się jawnie obrazoburstwo, wyrzucając wszelkie obrazy, nie tylko kultu świętych dotyczące. Ale za to kapitalizm nowoczesny wyhodował się wśród sekty purytanów, jak to wykazały najnowsze badania z dziejów ekonomii społecznej, nierozpowszechnione jeszcze wśród szerszej publiczności. Bądź co bądź wpływów społecznych niemało.[/quote]

[quote]Gdyby chrześcijaństwo nie dokonało niczego innego, jak tylko zniesienia niewolnictwa, sam ten jeden fakt zmieniający całkowicie życie społeczeństw, starczyłoby na dowód, że nie ma w życiu publicznym większego siłacza jak religia. Wszystkie inne religie niewolę uznają, a państwa chrześcijańskie musiały ją siłą usuwać ze Wschodu. Najbardziej bowiem rozstrzyga o życiu wielkich zrzeszeń różnica etyk według rozmaitych religii. Najdonioślejszy jest ten fakt, że sam tylko katolicyzm żąda, żeby życie publiczne podlegało tak samo moralności, jak prywatne. Nie miał tego wymagania bizantyzm, który jest kolebką państwa totalnego.[/quote]

Zawiązkiem państwowości, to jest urządzeń państwowych, nie wojennych, lecz podczas pokoju, jest wszędzie sądownictwo publiczne państwowe, wykonywane przez głowę państwa lub upoważnione przez niego osoby. Pierwotnie panował wszędzie (bez żadnego wyjątku) ustrój rodowy, w którym sądownictwa publicznego nie było, lecz każdy sam wymierzał sobie sprawiedliwość. W ustroju rodowym sposobności do spraw cywilnych nie było, a w karnych obowiązywała tak zwana msta. W razie zabójstwa krewni nieboszczyka byli obowiązani zabić zabójcę lub kogoś z jego krewnych. Msta panuje dotychczas u licznych ludów, gdyż cztery piąte kuli ziemskiej tkwią jeszcze ciągle w organizacji rodowej. Misjonarze zwalczają mstę wszędzie, skłaniając poszkodowanych, żeby oddawali sprawę władzy celem pochwycenia zbrodniarza i ukarania go z ramienia państwa. Stają się przeto inicjatorami państwowości.

Największa atoli doniosłość posiada w dziedzinie politycznej różnica pomiędzy kreatyzmem a emanatyzmem, wskazana w poprzednim artykule. Gdziekolwiek panuje jakaś religia emanatyczna, tam władza uchodzi za wcielenia bóstwa, a zatem niemożliwa jest inna forma rządów jak tylko absolutyzm.

Bóstwo może zmienić przedmiot i miejsce swego wcielenia, a przenieść się gdzie indziej. Tamten władca, póki stanowił wcielenie bóstwa, był oczywiście niezwyciężalny, boć stanowił część Boga. Ale ten przywilej może się skończyć, a na miejsce tamtego może zasiąść nowy Boży wybraniec i od tego dnia on będzie niezwyciężalnym, a tamten może być zupełnie zniszczony przez wrogów.

Emanacja zmieni sobie swego człowieka. Doktrynę tę umiał wyzyskać doskonale Aleksander Wielki w swych wyprawach zdobywczych azjatyckich i afrykańskich. Ktokolwiek by panował na Wschodzie, musi udawać emanację bóstwa, bo inaczej nikt nie uznałby jego władzy. Cesarz chiński był do ostatka Synem Nieba i na tej samej doktrynie polega „boskość” cesarza japońskiego. Wszyscy następcy Aleksandra Wielkiego opierali się na emanatyzmie. A gdy Rzymianie opanowali Wschód, stało się to dla nich „koniecznością życiową”, żeby cesarze rzymscy uchodzili za bogów. Trafiały się pomiędzy nimi głowy słabsze, które brały to na serio, większość wiedziała dobrze, że to tylko gra polityczna, niezbędna na Wschodzie.

W Rzymie dworowano sobie z tego, ale gdy cesarze nauczyli się absolutyzmu od swych poddanych orientalnych, rozszerzyli to [w] krótkim czasie także na Zachód. Skrajny absolutyzm zowiemy też nie bez racji „wschodnią despotią”. Największa zaś część historii Egiptu i Azji Mniejszej wyjaśnia się w pierwszych wiekach średniowiecza emanatyzmem i o ten problem rozbijała się budowa cesarstwa wschodniorzymskiego, to jest bizantyńskiego. Afryka i Azja pełne były ciągle wielkich herezji, które były pochodzenia emanatycznego (mianowicie gnostycznego) i wolały następnie łączyć się z najazdem muzułmańskim, niż pozostać w łączności z chrześcijaństwem, należącym do systemu kreatycznego.

Część muzułmanów przejęła z emanatyzmu metempsychozę szczególnego rodzaju. Wierzą, że „imam” lub „bab” to jest przodownik, mistrz religijny, może zaniknąć i pojawić się na nowo, choćby po całych stuleciach. Oczywiście, że skoro gdzie stwierdzą pojawienie się takiego „baba”, przyznają mu natychmiast władzę i nie dbają już o tego, kto władzę państwową dotychczas piastował. Nigdy zaś w islamie nie było innej władzy jak absolutna.

Najobojętniejszymi (i najmniej pojętnymi) w sprawach religijnych były zawsze ludy cywilizacji turańskiej, a jednak pojęcia oderwane religijne zdecydowały o losach uniwersalnych państwa mongolskiego, czyngis–chanatu (pierwszym czyngischanem był Temudżin, za którego zaczęły się najazdy mongolskie na Ruś i Polskę). Olbrzymie to państwo, sięgające od naszego Sanu aż do Chin, rozpadło się skutkiem rozkładu religijnego. Na wschodzie buddyści oddzielili się od głównego trzonu i trzymali się już tylko Chin. Centrum państwa było długo ogniskiem chrześcijańskiej sekty nestoriańskiej, która rozszerzyła się aż na Zachód do Tatarów. Dopiero w drugiej połowie XIII wieku począł zwyciężać islam. W Persji nastali szachowie dopiero w roku 1295, a przyjęcie islamu zmieniło zupełnie postać tych krajów azjatyckich, następnie Afryki północnej, w końcu także Półwyspu Bałkańskiego. Stosunki kulturalne i polityczne trzech części świata zmieniły się skutkiem zmiany religii panującej.

[quote]Pod wpływem bizantyńskim, a następnie tatarskim, przyjął się absolutyzm we wschodniej Słowiańszczyźnie. Dotarł też emanatyzm aż do Moskwy (tak zwana gnoza). Prawdziwie orientalne okrucieństwa Iwana Groźnego nie wywoływały nigdy najmniejszego sprzeciwu, bo uchodziłoby to za obrazę Boską. Pojęcia te przetrwały aż do początku XX wieku.[/quote]

Z dalekich Indii, poprzez szereg pośrednictw, dotarło też aż do rosyjskiej filozofii zapatrywanie, jako nie należy sprzeciwiać się złu.

Zapanował tedy na całym Wschodzie monizm prawny, panowanie jednego tylko sytemu prawa: albo prywatnego, gdy wszystkich i wszystko w państwie uznawano za prywatną własność władcy — albo monizm prawa publicznego, gdy państwu przyznawano prawo do wszystkiego i budowano państwo totalne, ograniczając coraz bardziej prawo prywatne mieszkańców kraju. Przy jakimkolwiek monizmie prawa społeczeństwo bywa gnębione przez państwo.

[quote]Katolicyzm popierał od początku odrębność prawa prywatnego i publicznego, czyli tak zwany dualizm prawny, i był przeciwny absolutyzmowi. W średnich wiekach bronił przeciwko cesarzom niemieckim niepodległości narodów, a samorządów stanów i ziem. Przez „wolność” rozumiano wówczas nie co innego, jak autonomię, samorządy, a przy urządzaniu państwa władza królewska musiała być ograniczona.[/quote]

Pojęcia wschodnie parły atoli coraz dalej ku zachodowi. Litwa miała połączyć się z Moskwą, a w roku 1382 Władysław Jagiełło gotów już był przyjąć prawosławie. Gdyby było do tego doszło… przyszłaby kolej na Polskę wyrzekać się cywilizacji łacińskiej, a przyjmować bizantyńsko–turańską. Lecz w cztery lata nastąpiła kardynalna zmiana. Jagiełło chrzcił się, lecz w Krakowie w wyznaniu rzymskokatolickim. Poszło za tym szerzenie cywilizacji łacińskiej ku wschodowi. Dokonała tego długa praca misjonarska polskich Dominikanów i Franciszkanów, tudzież rozum polityczny panów małopolskich. Następstwa zaś unii były tego rodzaju, iż na cztery stulecia zmieniała się postać połowy Europy.

[caption id="attachment_2177" align="alignleft" width="238"]Zygmunt Stary Zygmunt Stary[/caption]

W Niemczech wytworzyła się zaś specjalna, niemiecka odmiana bizantynizmu. Protestantyzm potem przyznał zwierzchnikom licznych niemieckich państw i państewek nawet prawo stanowienia o wyznaniu ludności. W Polsce protestanci ofiarowali władzę absolutną obydwóm naszym królom Zygmuntom w XVI wieku (Staremu ojcu i Zygmuntowi Augustowi), a obydwaj odmówili. W zachodniej Europie wybuchły natomiast wojny religijne, wśród których wprowadzono nieograniczoną władzę monarszą. W XVII wieku wystąpili jednak jezuici francuscy i hiszpańscy z radykalną doktryną tak zwanej monarchomachii, zezwalając karać śmiercią monarchów, łamiących „wolność” jako „tyranów”. Propaganda mija się z prawdą i rzeczywistością, jakoby Kościół popierał absolutyzm. Nasz Skarga wyraźnie głosił, że nie jest monarchistą na wzór turecki, że monarcha musi słuchać praw. Przekonania polityczne wynikały przeto często z odmienności wyznaniowej.

[caption id="attachment_2174" align="alignleft" width="200"]Feliks Koneczny Feliks Koneczny[/caption]

Nie wchodzę w czasy nowoczesne, bo nie chcę wywoływać u czytelnika żadnych ech politycznych. Sądzę atoli, że przytoczyłem dość przykładów na dowód, że religia jest ze wszystkich spraw publicznych najbardziej publiczna. Czasy nowoczesne, ani też nasze współczesne, niczego w tym nie zmieniły.

My zaś, katolicy, żądamy jednej tylko totalności: etyki, żeby moralność obowiązywała w życiu publicznym, także w polityce.

Feliks Koneczny, "Religia sprawą najbardziej publiczną, „Tygodnik Warszawski” 20 X 1946, nr 42, s. 3.

Całość w książce „Niezłomni w epoce fałszywych proroków. Środowisko Tygodnika Warszawskiego (1945-1948), pod red. T. Sikorskiego i M. Kuleszy, Wyd. Von Borowiecky, Warszawa 2013-
MOŻESZ JĄ KUPIĆ TUTAJ. NA HASŁO NIEZLOMNI.COM PRZY ZAMÓWIENIU TELEFONICZNYM LUB EMAILOWYM RABAT 20 PROCENT

niezlomni

Artykuł Zadziwiająco aktualne słowa o rozdziale kościoła od państwa. „Tak budowano państwo totalne” pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/zadziwiajaco-aktualne-slowa-o-rozdziale-kosciola-od-panstwa-tak-budowano-panstwo-totalne/feed/ 0
Zapomniany poeta: Konstanty Dobrzyński. Zginął 3 września 1939 roku w wieku niespełna 31 lat… https://niezlomni.com/zapomniany-poeta-konstanty-dobrzynski-zginal-3-wrzesnia-1939-roku-w-wieku-niespelna-31-lat/ https://niezlomni.com/zapomniany-poeta-konstanty-dobrzynski-zginal-3-wrzesnia-1939-roku-w-wieku-niespelna-31-lat/#respond Sun, 17 Nov 2013 15:34:18 +0000 http://niezlomni.com/?p=1686

[caption id="attachment_1687" align="alignleft" width="300"]Księży Młyn - tak nazwano gigantyczną fabrykę i osiedle robotnicze wybudowane w Łodzi przez niemieckiego fabrykanta Karola Scheiblera. Księży Młyn - tak nazwano gigantyczną fabrykę i osiedle robotnicze wybudowane w Łodzi przez niemieckiego fabrykanta Karola Scheiblera. Tam pracował Konstanty Dobrzyński.[/caption]

Kim jest Konstanty Dobrzyński? Urodził się pod koniec roku 1908 w Łodzi na przedmieściu Chojny, jako syn robotnika fabrycz­nego. Ojciec jego zaginął na wojnie. Matka znalazła się w nędzy. Udała się na Kujawy do rodziny. Mały Konstanty zarabiał na życie pasaniem bydła u okolicznych włościan. Wieczorami uczyła go matka czytania na książeczce do nabożeństwa. Chodząc za krowami, przeczytał prawie wszystkie dzieła Sienkiewicza, które oszołomiły go i nakłoniły do uczenia się.

Dostał się do zakładu rzemieślniczo–wychowawczego Braci Franciszkanów we Włocławku. Po kilku łatach wrócił do Łodzi, gdzie ukończył szkołę powszechną i był rok w państwowej szkole włókienniczej, którą musiał opuścić z powodu choroby matki, żywicielki rodziny. Pracował dwa łata jako robotnik budowlany, potem otrzymał pracę w fabryce Scheiblera i w tym czasie kształcił się w gimnazjum wieczorowym, kończąc w nim pięć klas.

Po odbyciu służby wojskowej był przez 3 lata bezrobotny. Uczył się bez przerwy przy pomocy przyjaciół maturzystów i akade­mików. W okresie tym zabrał się już na serio do twórczości literackiej.

Nędza robotników wzbudziła w nim ducha buntu. Wkrótce zetknął się z ruchem narodowym, który go porwał ideowością. Gdy pojawiły się w Łodzi pierwsze numery „Orędownika”, zbliżył się doń Dobrzyński. Wkrótce poczęły się jego wiersze pojawiać w tym piśmie, a po pewnym czasie Dobrzyński został współpracownikiem łódzkiego oddziału redakcji „Orędownika”.

[caption id="attachment_1688" align="aligncenter" width="1153"]winieta Orędownika winieta Orędownika[/caption]

[quote]W wierszach swych Dobrzyński otwiera całą swoją duszę, wrażliwą na piękno przyrody, nutę liryzmu i zadumy, na tętno życia fabrycznego, na niedolę wyzyskiwanych i nędzę bezrobotnych, na przeobrażenia ideowe w psychice narodu.[/quote]

Twórczość poetycka Dobrzyńskiego, zdrowa, męska, szczera, żywiołowa, jest przeciwieństwem cherlactwa, a częściowo wręcz zwyrodnienia owych wyblakłych dusz, których „poezja” albo kroczy na szczudłach wymęczonej pozy i fałszu uczuć, albo tacza się wprost po jakichś szyderstwach z wszystkiego, co piękne, wzniosłe, silne i – sensowne.

[caption id="attachment_1689" align="alignleft" width="293"]Marian Seyda Marian Seyda[/caption]

Dwa elementy wypełniają przede wszystkim duszę Dobrzyńskiego: wczucie się całym jestestwem w nędzę ludzką oraz entuzjastyczny poryw dla idei narodowej, przekształcającej polską duszę zbiorową. W zwycięstwie idei narodowej widzi Dobrzyński wybawienie z niedoli tych, co cierpią głód i chłód.

Marian Seyda

Poznań, listopad 1935 r.

Robotnikowi polskiemu,

Jego nędzy, trudom i znojom,
Jego twardej i nieustającej walce
o lepsze jutro,
Jego roli w przyszłej, Odrodzonej
Wielkiej Polsce
poświęcam.

(dedykacja KD)

LECĄ LIŚCIE

Księżyc przygląda się srebrzyście –
Prześwieca zimny poprzez drzewa –
Jesienny wicher nokturn śpiewa,
Zerwane z drzewa pędząc liście...

W jego ponurym, złym poświście,
Brzmi cichym bólem skarga drżąca,
Za wonią kwiatów, blaskiem słońca...
I lecą liście ... lecą liście ...

Drzewa schyliły błędne kiście –
Dłoń załamały bólu gestem
I ronią w nocne mgły z szelestem
Łzy gorzkie, krwawe – zwiędłe liście.

Ej! Gdzie pędzicie wśród zamieci?
Padnie was wiele, bardzo wiele ...
I żółtą płachtą świat uściele,
Zmieni się w kupę zgniłych śmieci.

Lecz może który z was doleci
Przez burze, wichry i orkany,
Gdzie świat radością jest skąpany,
Gdzie wiecznym blaskiem słońce świeci.

Tutaj mróz przyjdzie białolicy...
Krew zetnie w żyłach, tym – bez chaty,
Wysrebrzy szronem strzępy szaty
I w perłę zmieni łzę w źrenicy.

- - - -

Niebo rumieni się ogniście,
Świat grąży w melancholii
I serce boli... och, jak boli
A liście lecą... lecą liście ..
CISZA

Do mej samotni zakradła się cisza –
po ciemnych kątach zaległa ołowiem –
grubym kilimem legła mi na głowie
i tylko w żyłach krew tętniącą słyszę.

Włóczęga-księżyc, strzymawszy się w pędzie,
wlepił twarz w szybę i patrząc szelmowsko,
z srebrnych promieni sieć misterną przędzie –
kreśli na ścianach tajemnicze zgłoski.

I cicho ... cicho... cisza przeraźliwa –
czuję, jak cały w tej ogłuchłej toni
strzępię się w pyły, zwolna się rozpływam.
Tylko me serce gdzieś zza mroków dzwoni.

Czemu tak stukasz serce me szalone?
Cicho ... już nie drzyj, to tak bardzo boli,
przesiąknij w ciszy otchłań niezgłębioną
i stop się w blaskach księżycowych kolii.

Już nic nie czuję... już mi dobrze ... błogo ...
podbiegunowy śnieżysty aksamit –
dotykam w przestrzeń rozpyloną nogą,
zołem uderzam w podnóża piramid.

Wędruję razem z mil jardem atomów –
gwiazdy nade mną i gwiazdy są we mnie;
gdzieś tam zostały myśli kłębnych gromy,
a mnie dal ciągnie, kusząco, tajemnie.

Wiru wszechświata skanduję poemat,
jaźń rozrzuciłem w ciemnych mroków kliszę!
Czy to ja płynę poprzez głuchą ciszę ?...
Może kto inny? – Mnie może już nie ma...
SŁOWA

Są najpierw słowa zwykłe, wyszarzałe, zimne,
stłuczone w potocznej rozmowie,
zdawkowe, szorstkie, głuche, odrętwiałe,
jak bruków miejskich wytarte pogłowie.

Ktoś, gdzieś tam, słów tych zstrzępione okruchy
pozbierał, sprzęgnął, zgarnął, przyhołubił –
nasycił sercem, tchnął ożywczym duchem,
w splot słów bezdusznych część jaźni swej zgubił.

I krzyk w nie zaklął – krzyk duszy człowieczej,
dławionej pięścią koszmarnej pomroki –
krzyk z mdłej szarzyzny, gnilnych mgieł powleczeń;
do lotu w jaśnie, w błękity, w obłoki...

I cud się staje... Słowa mówią, żyją...
I tętnią sercem, grają barwną tęczą,
promienną strugą przez życie się wiją –
śpiew nieustanny w nieśmiertelność dźwięcząc.

To już nie słowa, ale serca strzępy
wyrwane z piersi, rzucone w twarz świata
ludziom – żywiołom, przez głuche ostępy,
pragnące ziemię z jasnym niebem zbratać.

To coś skrzydlate wędruje po ziemi
i do serc ludzkich bez przerwy kołacze;
gdzieś tam je przyjmą uśmiechy drwiącymi,
czasem ktoś nad nim jaką łzę upłacze...

Ale najczęściej miną je niechętnie
i przejdą obok, potrąciwszy nogą,
wpatrzeni w mroki – zimni, obojętni
i pójdą dalej utartą już drogą...

Temu, co chwycił za rąbek zasłony
i chciał wwieść wszystkich w szafirowe wrota,
spojrzą przelotnie w jego wzrok zdziwiony
i... w końcu rzucą garść lepkiego złota.

 

JESIEŃ W PARKU

Przyszła. Usiadła w rdzawo-złotym płaszczu
pod wyprężonym kasztanu pilastrem.
Czeka na kogoś i patrzy przez haszcze,
przez zgasłe klomby, gdzie kwitły wpierw astry.

Czeka na ławce przy końcu alei,
czeka cierpliwie, skupiona i cicha –
Już zda się idzie ... –
nie, kroków nie słychać,
to płaczę, liście w wichrowej zawiei.

Czeka i myśli. Myśli – ale o czym?
Coraz się szczelniej otula pod szyję...
Zimno ... wiatr wściekły coraz głośniej wyje
i coraz śmielej targa jej warkocze.

Czasem się trwożnie rozejrzy dokoła,
wstanie na chwilę, wolno się przechadza,
przejrzy w basenie, i włosy przygładza...
i znowu słucha, czy jej kto nie woła.

Z głównej alei słychać nagle kroki!
Idzie już, idzie ... za chwilę się zjawi...
trzeba raz jeszcze rzucić w basen okiem,
z babiego lata woalkę poprawić ...

On szedł – na ukos, Listopad buńczuczny;
po drodze garścią zrywał liście dębom,
swawolnie, wartko, beztrosko i hucznie szedł,
pieśń hulacką gwiżdżąc poprzez zęby.

Ujrzał ją – zaśmiał się głośno, szeroko,
aż drzewa gęstszą kapnęły posoką.
Podbiegła tęskna i jak dziecko prosta.
(Tylko coś nagle zaszlochało w ostach.)

Szli przytuleni i wszeptani w siebie –
liście lecące zakrywały ślady...
Gdzie krwawe chusty wisiały na niebie,
szli przytuleni – Jesień z Listopadem.
A pod parkanem, gdzie ziemia się czerni,
ktoś upadł nagle, ktoś głucho zapłakał;
jęk zawisł ciężko na bezlistnych krzakach –
to konał w męce zdradzony Październik.

Artykuł Zapomniany poeta: Konstanty Dobrzyński. Zginął 3 września 1939 roku w wieku niespełna 31 lat… pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/zapomniany-poeta-konstanty-dobrzynski-zginal-3-wrzesnia-1939-roku-w-wieku-niespelna-31-lat/feed/ 0