endecja – Niezłomni.com https://niezlomni.com Portal informacyjno-historyczny Sun, 03 Dec 2023 21:00:15 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.8 https://niezlomni.com/wp-content/uploads/2017/08/cropped-icon-260x260.png endecja – Niezłomni.com https://niezlomni.com 32 32 Ludzie i fakty na krętym szlaku wiodącym ku niepodległej Polsce. Nieznana historia Legionów Polskich [WIDEO] https://niezlomni.com/ludzie-i-fakty-na-kretym-szlaku-wiodacym-ku-niepodleglej-polsce-zanim-legiony-wyruszyly-do-walki-wideo/ https://niezlomni.com/ludzie-i-fakty-na-kretym-szlaku-wiodacym-ku-niepodleglej-polsce-zanim-legiony-wyruszyly-do-walki-wideo/#respond Mon, 30 Jul 2018 17:23:19 +0000 https://niezlomni.com/?p=49128

Historia Legionów Polskich jest mało znana, a mity pokutujące na ich temat nie odpowiadają prawdzie historycznej. Zakorzeniły się one mocno w świadomości narodowej już w okresie międzywojennym. Były przekazywane z pokolenia na pokolenie, a ich egzemplifikacją jest przekonanie, że w roku 1918 odzyskaliśmy wolność wyłącznie dzięki Józefowi Piłsudskiemu. Podobnym mitem jest opinia, że to przyszły Marszałek Polski stworzył Legiony Polskie.

[caption id="attachment_49130" align="alignleft" width="381"] Wyd. Replika[/caption]

Niniejsza książka nie ma owych legionowych mitów obalać. Każda tego typu próba z góry skazana jest klęskę. Tym bardziej, że Józef Piłsudski ma dla Polski konkretne zasługi, których nikt pozbawić go nie może.

Ambicją tej publikacji jest ukazanie całej złożoności i wielobarwności ruchu legionowego z jego różnorodnymi korzeniami. Zaczyna się nie od wymarszu Pierwszej Kadrowej, ale od działalności Organizacji Bojowej-PPS. Autor omawia działalność Związku Walki Czynnej, a następnie Związku Strzeleckiego. Przybliża proces kształtowania się związanego z nimi obozu politycznego, funkcjonującego w Galicji.

Autor wskazuje jednak także inne środowiska niepodległościowe, działające w Galicji i ścieranie się ich wizji walki o niepodległość Polski. Przypomina, że u progu wybuchu I Wojny Światowej wiele innych ugrupowań, z endecją na czele, tworzyło swoje organizacje zbrojne. Prężnie działały m.in. Polskie Drużyny Strzeleckie, Drużyny Bartoszowe, Drużyny Podhalańskie i wreszcie Stałe Drużyny Sokole, bazujące na Towarzystwie Gimnastycznym „Sokół”.

Książka ma charakter popularnonaukowy. Jej atutem są zamieszczone w dużej ilości: wspomnienia, treści najważniejszych dokumentów oraz bezpośrednie relacje. Oddają one znakomicie atmosferę tamtych dni, ilustrują działania i decyzje osób, które wówczas tworzyły historię i o których współcześni uczą się z podręczników. Pozwalają lepiej zrozumieć ich argumenty, racje, sposób rozumowania.

Wielu z nich, mając siedemnaście czy osiemnaście lat, przerwało naukę w szkołach, spakowało plecaki i wyruszyło w pole, by z dnia na dzień stać się żołnierzami Rzeczypospolitej, której granic wówczas jeszcze na mapie nie było.

Utworzone w 1914 r. Legiony Polskie były formacją podobną do Legionów Polskich, stworzonych przez Jana Henryka Dąbrowskiego. Zamierzały tak jak one walczyć o odzyskanie niepodległości. Wyrastały one oczywiście z tradycji Organizacji Bojowej PPS, która prowadziła przeciwko caratowi walkę rewolucyjną, polegającą głównie na dokonywaniu zuchwałych aktów terrorystycznych, mających spełnić podwójną rolę. Miały one – za pomocą napadów na banki, kasy czy pociągi pocztowe – dostarczać środków na prowadzenie działalności, a także budować w społeczeństwie Królestwa Polskiego przekonanie, że do niepodległości Polski może prowadzić tylko czyn zbrojny wymierzony w zaborcę. Na jej czele stał Józef Piłsudski, który redagując „Robotnika”, propagował hasło: „Polski wymodlić ani wyszachrować się nie da. Ją trzeba krwią własną wywalczyć”. W szczytowym okresie działalności OB. PPS liczyła dwa tysiące członków. Uruchomiła sekcję cywilną i militarną. Wzmocniła krakowską szkołę bojową, kształcącą instruktorów. Tylko w 1906 r. w Królestwie Polskim bojowcy napadli na 561 pociągów przewożących pieniądze, urzędy gminne i pocztowe oraz sklepy monopolowe. Dokonali 678 zamachów na przedstawicieli władzy. W ich trakcie zostało zabitych 336 osób (68 wojskowych i 268 urzędników), a 235 osób było rannych.


Po rozłamie w PPS Organizacja Bojowa opowiedziała się za Frakcją Rewolucyjną. Kierował nią nadal Józef Piłsudski, wspomagany przez Stefana Dąbkowskiego, Mieczysława Mańkowskiego, Józefa Montwiłła-Mireckiego, Tomasza Arciszewskiego i Edwarda Gibalskiego. Współpracowali z nimi także Walery Sławek, Aleksander Prystor i Władysław Dehnel.

Kierowane przez Piłsudskiego bojówki w latach 1907– 1909 dokonały 270 zamachów i napadów, z których najsłynniejsza była akcja na Wileńszczyźnie pod Bezdanami. Piłsudski dowodził nią osobiście. Liczył się z tym, że z akcji może już nie wrócić. Napisał list do Feliksa Perla, który obiecał mu napisać nekrolog „gdy go diabli wezmą”. Warto go zacytować w całości, bo oddaje on ówczesne poglądy i system wartości przyszłego marszałka Polski. Przywoływanie go we fragmentach zniekształca często jego myśli. Piłsudski pisał:

Do Felka lub tego, co mój nekrolog pisać będzie,
Mój Drogi! Niegdyś obiecywałeś mi, że napiszesz śliczny nekrolog, gdy diabli mnie wezmą. Teraz, gdy idę na wyprawę, z której może nie wrócę, posyłam Ci swoją kartkę, jako nekrolog iście, z małą prośbą. Nie idzie mi, naturalnie, o to, bym Ci miał dyktować ocenę mojej pracy i życia – nie! – masz pod tym względem zupełną swobodę, proszę tylko o to, byś nie robił ze mnie „dobrego oficera lub mazgaja i sentymentalistę…”, tj. człowieka poświęcenia, rozpinającego się na krzyżu dla ludzkości, czy czego tam. Byłem do pewnego stopnia takim, lecz było to za czasów młodości durnej i chmurnej. Teraz nie, to minęło i minęło bezpowrotnie – te mazgajstwa i krzyżowanie się dokuczyło mi, gdym na to u naszych inteligentów patrzył – takie to słabe i beznadziejne! Walczę i umrę jedynie dlatego, że w wychodku, jakim jest nasze życie, żyć nie mogę, to ubliża – słyszysz! – ubliża mi, jako człowiekowi z godnością nie niewolniczą. Niech inni się bawią w hodowanie kwiatów czy socjalizmu, czy polskości, czy czego innego w wychodkowej (nawet nie klozetowej) atmosferze – ja nie mogę! To nie sentymentalizm, nie mazgajstwo, nie maszynka ewolucji społecznej, czy ta, co, to zwyczajne człowieczeństwo. Chcę zwyciężyć, a bez walki, i to walki na ostre, jestem nie zapaśnikiem nawet, ale wprost bydlęciem, okładanym kijem czy nahajką. Rozumiesz chyba mnie. Nie rozpacz, nie poświęcenie mną kieruje, a chęć zwyciężenia i przygotowania zwycięstwa.

Fragment rozdziału I Od terroru do polskiej armii, Marek A. Koprowski, Legiony. Droga do legendy. Przed wyruszeniem w pole 1906-1914, wyd. Replika, Zakrzewo 2018. Książkę można kupić TUTAJ.

Artykuł Ludzie i fakty na krętym szlaku wiodącym ku niepodległej Polsce. Nieznana historia Legionów Polskich [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/ludzie-i-fakty-na-kretym-szlaku-wiodacym-ku-niepodleglej-polsce-zanim-legiony-wyruszyly-do-walki-wideo/feed/ 0
Szef ABW pisywał w gazecie kierowanej przez Giertycha https://niezlomni.com/szef-abw-pisywal-w-gazecie-kierowanej-przez-giertycha/ https://niezlomni.com/szef-abw-pisywal-w-gazecie-kierowanej-przez-giertycha/#respond Tue, 19 Jul 2016 09:46:02 +0000 http://niezlomni.com/?p=29044

Krzysztof Bondaryk (ur. 1959 r.) w latach osiemdziesiątych działał w opozycji antykomunistycznej.

Pracował też jako nauczyciel, a w latach 1988–1990 jako asystent w Instytucie Historii PAN. W latach 1990–1996 pełnił funkcję szefa białostockiej delegatury UOP. Szefem ABW był w latach 2008-2013. Wikipedia.pl

Pismo "Słowo Narodowe", którego redaktorem naczelnym był Maciej Giertych ukazywało się w latach 1989-1991.

20160716_144522

20160716_144547

20160716_144645

20160716_144640

20160716_144631

Artykuł Szef ABW pisywał w gazecie kierowanej przez Giertycha pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/szef-abw-pisywal-w-gazecie-kierowanej-przez-giertycha/feed/ 0
Ziemkiewicz i posłowie Kukiza zakładają Endecję. „Nie potrzebujemy być w UE” https://niezlomni.com/stowarzyszenie-endecja-ziemkiewicz-i-poslowie-kukiza-oglaszaja/ https://niezlomni.com/stowarzyszenie-endecja-ziemkiewicz-i-poslowie-kukiza-oglaszaja/#respond Thu, 19 May 2016 10:27:11 +0000 http://niezlomni.com/?p=27643 Rafał Ziemkiewicz - stowarzyszenie Endecja

Paweł Kukiz, Rafał Ziemkiewicz, Marek Jakubiak i kilku posłów Kukiz‘15 ogłosiło w Sejmie powstanie stowarzyszenia Endecja.

Ziemkiewicz wyjaśniał:

Pewnie to żadna sensacja, że jestem endekiem, ale chcę to podkreślić. Moja obecność ma wskazywać, że ambicje stowarzyszenia Endecja są szersze niż tylko ambicje polityczne. Wejdą w jego skład posłowie, politycy, liderzy opinii, specjaliści z różnych dziedzin, eksperci. To, co chcemy stworzyć to fabryka elit dla nowej, endeckiej Polski, którą będziemy budować. Chcemy zmienić polską politykę według prostej zasady - oderwać ją od wojny plemiennej, postkolonialnej. Oderwać od polityki tożsamości, oprzeć na wspólnocie interesów. (…) Druga zmiana to zmiana państwa. Endecja powstaje po to, by państwo stało się państwem służącym obywatelom

Celem w zakresie polityki zagranicznej jest...

Nie potrzebujemy być w strukturach UE - ideałem byłoby osiągnąć status Norwegii, która jest w Europie gospodarczo, a nie politycznie

- mówił.

źródło: wPolityce.pl

Artykuł Ziemkiewicz i posłowie Kukiza zakładają Endecję. „Nie potrzebujemy być w UE” pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/stowarzyszenie-endecja-ziemkiewicz-i-poslowie-kukiza-oglaszaja/feed/ 0
Nie marksizm, ale solidaryzm narodowy. 1 maja w II Rzeczypospolitej https://niezlomni.com/nie-marksizm-ale-solidaryzm-narodowy-1-maja-w-ii-rzeczypospolitej/ https://niezlomni.com/nie-marksizm-ale-solidaryzm-narodowy-1-maja-w-ii-rzeczypospolitej/#respond Fri, 26 Feb 2016 23:11:20 +0000 http://niezlomni.com/?p=26446

R O B O T N I C Y !

Zbliża się dzień 1-go maja, w którym organizacje Marxistowskie nawoływać będą robotnika polskiego do skupienia się pod czerwonymi sztandarami międzynarodówki . Kierowany przez żydostwo światowe i jego celom ostatecznym służący klasowy ruch zawodowy ponownie usiłować będzie obałamucić polskie masy pracujące kłamliwymi hasłami międzynarodowej solidarności proletariatu o zbrodniczą ideą walki klas.

12705495_1210607748967434_9175104102521026750_nGrając demagogicznie na nędzy i rozgoryczeniu mas bezrobotnych i wyzyskiwanych, w pierwszym rzędzie przez kapitał obcy, marxiści pod płaszczykiem walki o pracę i dobrobyt usiłują skierować robotnika polskiego przeciwko czynnikom, które dążą do zbudowania Wielkiej i Sprawiedli… (…) [ubytek - awers] zamiast rozwoju gospodarczego i dobrobytu – zniszczenie, pożoga i głód; zamiast potęgi państwa i narodów – upadek i spodlenie, a nawet utrata niepodległości.

Rosja Sowiecka, Francja pod rządami socjal – komunistycznymi żyda Bluma, czerwona Hiszpanja pod władzą żydów z Kominternu, Czechosłowacja sprzedana w niewolę przez rządy masońskie i czerwonych opiekunów z Moskwy i Paryża – oto są wymowne przykłady prawdziwych dążeń i skutków działalności międzynarodówek. Te straszliwe przykłady winny pouczyć i uświadomić robotnika polskiego o niebezpieczeństwie, jakie ściąga na Polskę, na swoją rodzinę, i siebie dając posłuch agitacji marxistowskiej.

W chwili dziejowej tak doniosłej jak obecna, gdy Ojczyzna nasza wymaga skupienia wszystkich sił materialnych i duchowych, aby zwycięsko wyjść z oczekujących Ją walk i zagrożeń – każde działanie osłabiające nasz organizm narodowy winno być napiętnowane jako zdrada.

Dzień 1-go maja jako dzień mobilizacji sił wrogich Narodowi Polskiemu – nie może być świętem robotnika polskiego, który tylekroć czynem udowodnił swą nierozerwalną łączność z Narodem i miłość ofiarną Ojczyzny.

Przebudowa ustroju gospodarczego Polski nie może iść w myśl błędnych haseł socjal-komuny, gdyż zamiast pożądanej poprawy stosunków i uratowania zasad sprawiedliwości społecznej, nieuchronnie sprowadzi nędzę powszechną i ucisk nieznośny polskiej warstwy pracującej przez obcego najeźdźcę i żyda – kapitalistę.

Jedynie narodo272121wy program społeczny i gospodarczy, wyzwalający twórcze siły Narodu, oparty o niewzruszone zasady chrześcijańskiej sprawiedliwości społecznej i solidarności wszystkich warstw społecznych stworzyć może trwałe warunki dobrobytu i rozwoju kulturalnego robotnika polskiego.

Program ten może być zrealizowany tylko łącznie z ogólnym przekształceniem Polski na państwo narodowe. Polska silna nazewnątrz i pozbawiona wrogów wewnętrznych, jakimi są; żydostwo i organizacje marxistowskie, kierowane przez czynniki obce, jedynie daje gwarancje, że tak ważny czynnik społeczny, jakim jest robotnik będzie należycie traktowany pod względem jego potrzeb ekonomicznych, godności pracy i zasług przy wspólnym budowaniu gmachu ojczystego dla przyszłych pokoleń.

Dla tego też w dniu 1-go maja w pochodach socjal-komuny nie ma miejsca dla robotnika polskiego. Niech maszerują żydzi i ich pachołkowie (…)[ubytek - rewers]

Nawołujemy robotników polskich by nie świętowali dnia 1-ego maja, gdyż to dzień nienawiści, a nie zgody – dzień zemsty a nie sprawiedliwości, dzień zdrady międzynarodowej a nie służby dla narodu.

Robotnik polski nie może iść razem z wrogami i zdrajcami.

Chcemy żyć i pracować w Wielkiej Narodowej Polsce

Precz z marxistowskim obchodem 1-go maja!

Niech żyje Wielka Katolicka Narodowa Polska!

Niech żyje zawodowy ruch narodowy „Praca Polska”!

ZJEDNOCZENIE ZAWODOWE „P R A C A  P O L S K A”, Okręg w Ostrowcu Świętokrzyskim

Zjednoczenie Zawodowe „Praca Polska” było organizacją zawodową związaną z Obozem Narodowym, powstało w 1925 r. w Zagłębiu Dąbrowskim.

Źródło: http://ignatius.salon24.pl/644516,r-o-b-o-t-n-i-c-y

Artykuł Nie marksizm, ale solidaryzm narodowy. 1 maja w II Rzeczypospolitej pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/nie-marksizm-ale-solidaryzm-narodowy-1-maja-w-ii-rzeczypospolitej/feed/ 0
Jak Polska została państwem faszystowskim. O kuriozalnej książce, która jest traktowana w USA z pełną powagą https://niezlomni.com/jak-polska-zostala-panstwem-faszystowskim-o-kuriozalnej-ksiazce-ktora-jest-traktowana-w-usa-z-pelna-powaga/ https://niezlomni.com/jak-polska-zostala-panstwem-faszystowskim-o-kuriozalnej-ksiazce-ktora-jest-traktowana-w-usa-z-pelna-powaga/#comments Thu, 24 Jul 2014 10:25:38 +0000 http://niezlomni.com/?p=15355

pias

Artykuł Jak Polska została państwem faszystowskim. O kuriozalnej książce, która jest traktowana w USA z pełną powagą pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/jak-polska-zostala-panstwem-faszystowskim-o-kuriozalnej-ksiazce-ktora-jest-traktowana-w-usa-z-pelna-powaga/feed/ 1
O czym nie mówią media. O rodzącym się buncie młodym i co z niego wyniknie. Kilka ważnych rad i ostrzeżeń https://niezlomni.com/o-czym-nie-mowia-media-o-rodzacym-sie-buncie-mlodym-i-co-z-niego-wyniknie-kilka-waznych-rad-i-ostrzezen/ https://niezlomni.com/o-czym-nie-mowia-media-o-rodzacym-sie-buncie-mlodym-i-co-z-niego-wyniknie-kilka-waznych-rad-i-ostrzezen/#comments Tue, 22 Jul 2014 09:44:53 +0000 http://niezlomni.com/?p=15149

[...] Dzieciaki radykalizują się. Panna Marysia Sokołowska z Gorzowa Wielkopolskiego wygarnęła premierowi. W całym kraju grupy młodych robią wjazdy i happeningi, na przykład grupka ONR-owców, a w tym kilku 15-latków bodaj w Ostrowcu Świętokrzyskim zakłóciło imprezę komunisty Józefa Oleksego, a we Wrocławiu skasowali poststalinistę Zygmunta Baumana. Dziesiątki tysięcy maszerują, w Wyszkowie to licealiści i garść studentów, w Warszawie ostatnio co najmniej dwa tysiące narodówki. Wiem, bo byłem. Zaprosili, abym coś powiedział:

Witam wszystkich zakompleksionych swoją murzyńskością – krzyknąłem. I przytoczyłem satyryka sprzed 40 lat: „Polacy to też Murzyni, tylko biali, stąd należy im się wolność i niepodległość.”

A nie transformacja. Następny mówca nie był taki delikatny: ten młody wywijał sznurem i przypomniał, że demonstracja jest w rocznicę wieszania targowiczan.

Małolaty, w większości urodzone po 1989 r., wychowane w duchu wolności, na ideałach polskiej tradycji, zaczynają ostro brykać. Uczą się prawdziwej historii Polski w tempie geometrycznym. Nie godzą się na rzeczywistość. Można by wzruszyć ramionami. Od wielu lat wśród młodych panuje raczej konformizm. Chociaż niby tak jest, że każde nowe pokolenie chce na nowo wynajdywać koło, że w jakimś sensie buntuje się przeciw temu, co młodzi otrzymują w schedzie po rodzicach.

W XX wieku dwa razy miał miejsce potężny bunt młodych: w latach trzydziestych była to fala rewolucji i kontrrewolucji, w krajach katolickich głównie narodowo-radykalna, w II RP prym wiodła w tym względzie endecja. Czesław Miłosz stwierdził, że gdyby w polskich gimnazjach i uniwersytetach tuż przed wojną odbyły się wybory, to wygrałby bezwzględnie Roman Dmowski. To właśnie to pokolenie poniosło straszliwą cenę za swój patriotyzm w czasie II wojny światowej i po niej.

[quote]Bunty młodych mogą być destrukcyjne, wydumane, takie jak hippisowska kontrkulturowa rewolucja lat sześćdziesiątychChodziło o to, aby – pozostając na garnuszku „burżuazyjnych” rodziców – móc się bezkarnie naprać prochami i odbębnić seks z osobami jakiejkolwiek płci, powołując się przy tym na sankcję „moralną” Che Guevarry i Mao Ze Donga.[/quote]

K

Z drugiej strony od czasu do czasu są młodzieżowe bunty konstruktywne, aby przywrócić prymat Dobra, Prawdy i Piękna. Taki bunt gotuje się obecnie w Polsce, być może w innych miejscach w post-Sowiecji, a kto wie – może i w Unii. Ukraiński Majdan pokazał młodym, że jest przyzwolenie na obalanie na ulicach skorumpowanego rządu, nawet demokratycznie wybranego.

Ale może rozejdzie się po kościach. Narodówka nie jest wystarczająco wykształcona, doświadczona i profesjonalna. To nie kanapa, lecz ruch aktywistów, i wielu z nich nie da się kontrolować odgórnie. Narodówka to orientacja bez znaczącego zaplecza logistycznego i intelektualnego, a władza spróbuje przeczekać napór, używając kija represji policyjnych na twardzieli i marchewki przekupstwa dla słabszych.

Być może jednak będzie zadyma i rozpędzenie władzy – szczególnie jeśli narodówce uda się znaleźć wspólny język ze związkowcami i skoordynować swoje uderzenie z podobnym wybuchem gniewu w całej Europie. I wtedy różowi i inni socjal-liberałowie dostaną manto wraz z postkomuną za całokształt „osiągnięć” i kolaboracji od 1989 r. w rytm stadionowego hitu: „Polska to my, Polska to my, a nie Donald i jego psy”. To taki optymistyczny wariant analizy. W prezencie dla obu panien Maryś. I innych małolatów.

Marek Jan Chodakiewicz, cały felieton w  Tygodniku Solidarność

Artykuł O czym nie mówią media. O rodzącym się buncie młodym i co z niego wyniknie. Kilka ważnych rad i ostrzeżeń pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/o-czym-nie-mowia-media-o-rodzacym-sie-buncie-mlodym-i-co-z-niego-wyniknie-kilka-waznych-rad-i-ostrzezen/feed/ 1
O tym, jak Orzeł stracił krzyż z korony w 1927 r., a „Mazurek Dąbrowskiego” został hymnem dzięki fortelowi https://niezlomni.com/o-tym-jak-orzel-stracil-krzyz-z-korony-w-1927-r-a-mazurek-dabrowskiego-zostal-hymnem-dzieki-fortelowi/ https://niezlomni.com/o-tym-jak-orzel-stracil-krzyz-z-korony-w-1927-r-a-mazurek-dabrowskiego-zostal-hymnem-dzieki-fortelowi/#comments Sun, 29 Dec 2013 20:34:49 +0000 http://niezlomni.com/?p=5048

Orzeł_Biały_1927Jak można logicznie wywodzić sprawiedliwość społeczna musi różnić się od zwyczajnej sprawiedliwości, dlatego też per analogiam polityka historyczna to nie to samo co przedstawianie historycznych faktów, w rzeczywistości okazuje się nawet, że owej polityce historycznej z historycznymi faktami może być nie po drodze.

Zaskakująco często polityka historyczna w krajowym wydaniu polega na takim przedstawianiu historycznych wydarzeń, aby stanowiło to uzasadnienie dla bieżących zamierzeń politycznych, także dlatego aby owe działania w jakiś sposób usprawiedliwić a nawet legitymizować. Ale takie rozumienie polityki historycznej zaczyna sprawiać, że coraz częściej zamiast przedstawiać fakty, zaczynamy o tych faktach opowiadać, tworzyć rodzaj historycznej hagady będącej kompilacją wybranych faktów, komentarzy do tych faktów i praktycznych konsekwencji takich ustaleń.

Często możemy usłyszeć wzdychania niektórych do czasów Gierka lub Jaruzelskiego, kiedy to może i nie wszystko było jak należy ale ludzie mieli pracę, była większa pewność jutra itp. itd. Z kolei ci, którzy dostrzegają absurd takich tęsknot sami wzdychają np. do wyidealizowanej II Rzeczpospolitej - nagromadzenie takich infantylnych komentarzy występuje zwykle z okazji takich rocznicowych świąt jak 11 Listopada- przeciwstawiając ówczesne porządki, także polityczne tym panującym obecnie.

[quote]Tymczasem gdyby rzeczywiście było tak pięknie to z jakich powodów różni wybitni Polacy w tym m.in. prymas Hlond czy ks. kard. Sapieha mieliby w okresie międzywojennym wypowiadać określone sądy, które dzisiaj tak oględnie są przypominane. Z jakich powodów miałoby dojść do wielkiego strajku chłopskiego w sierpniu 1937 r., o którym dzisiaj także tak niechętnie się przypomina chociaż strajkowało wtedy kilka milionów chłopów, zginęło kilkadziesiąt osób a kilka tysięcy aresztowano. Z jakich wreszcie powodów tacy zasłużeni dla polskości i obrony niepodległości politycy jak np. Wincenty Witos czy Wojciech Korfanty musieliby uciekać za granicę na -jak to sam określił Witos w tytule jednej z części swoich wspomnień - tułaczkę.[/quote]

[caption id="attachment_5052" align="alignleft" width="250"]Stosowane od 1944, zalegalizowane w 1952 Godło PRL, obowiązywało do 21 lutego 1990 Stosowane od 1944, zalegalizowane w 1952 Godło PRL, obowiązywało do 21 lutego 1990[/caption]

Z okazji Święta Niepodległość chciałbym zwrócić uwagę na sposób wykreowania polskich symboli państwowych, bo chociaż problemy te poruszałem już wcześniej przy innych okazjach to myślę, że - mając na uwadze chociażby ciągle mała wiedzę na poruszony temat - warto jeszcze raz zebrać i przypomnieć te sprawy ku pewnej refleksji historycznej oraz wyciągnięcia z tych historii wniosków

„Nie deptać flagi i nie pluć na godło”

Wspomniany wcześniej prymas Hlond już po klęsce wrześniowej i swoim wyjeździe do Rzymu napisał tamże 21 listopada 1939 r. bardzo znamienny list, w którym poddając krytyce niektóre elementy przedwojennej polskiej rzeczywistości zauważył, że

[quote]...sprawy państwowe traktowano z reguły na zasadach laicystycznych i wolnomularskich (…) Smutną pamiątką tych lat są wprowadzone do godła państwowego gwiazdy masońskie, które zeszpeciły Orła Białego, skaleczyły jego skrzydła i obniżyły jego loty.[/quote]

Po tym cytacie każdy współczesny powinien zerknąć na nasze obecne godło państwowe by przekonać się, co miał na myśli ks. kardynał a jednocześnie skonstatować, że oprócz praktycznej walki politycznej, w II RP toczono także walki o symbole.

Już u samego zarania odrodzonej Rzeczpospolitej powołane na początku socjalistyczne gabinety artykułowały swoje przekonania w sferze symboli co ówczesny minister robót publicznych Andrzej Kędzior wyrzekając na szerzące się w państwie porządki skomentował następująco:

[quote]Thugutt taki sam jak i Piłsudski. Jako minister zabrał się do walki z orłem polskim, jakby nic innego nie miał do czynienia....[/quote]

Mowa oczywiście o Stanisławie Thuguttcie sprawującym w rządach Daszyńskiego I Moraczewskiego tekę ministra spraw wewnętrznych, który zaraz po objęciu tego urzędu wydał okólnik następującej treści:

[quote]Państwo polskie na mocy reskryptu obywatela Naczelnika Państwa do obywatela Ignacego Daszyńskiego z dnia 14-go listopada 1918 i późniejszych ustaw otrzymało ustrój republikański. W konsekwencji pociąga to za sobą drobną zmianę w herbie państwa, mianowicie: usunięcie z nad głowy Orła Białego korony królewskiej. Zgodnie z opinią rady ministrów polecam z pieczęci usunąć rzeczoną koronę.[/quote]

[caption id="attachment_5053" align="alignleft" width="197"]Stanisław August Thugutt Stanisław August Thugutt[/caption]

Jednakże wbrew pragnieniom naszych ówczesnych rewolucjonistów do 1927 r. godłem II RP był orzeł w koronie zwieńczonej krzyżem, który wyglądem przypominał godło z czasów stanisławowskich. Wzór godła i flagi wprowadzono ustawą z 1 sierpnia 1919 r. i symbole te miały obowiązywać aż do momentu uregulowania tej sprawy w konstytucji. Jednakże konstytucja marcowa nie odniosła się w ogóle do spraw symboli państwowych przez co ustawa obowiązywała nadal i mogła być zmieniona jedynie inną ustawą, którą mógł uchwalić sejm.

Sejm nie mógł uchwalić ustawy bez zgody prawicowej większości, której dotychczasowe symbole odpowiadały. Ale po zamachu majowym wprowadzono tzw. nowelę sierpniową do konstytucji marcowej, która zmieniała także Art. 44 tejże konstytucji wprowadzając m.in. zapis, że

[quote]Prezydent Rzeczypospolitej ma prawo w czasie gdy Sejm i Senat są rozwiązane, aż do chwili ponownego zebrania się Sejmu (art. 25), wydawać w razie nagłej konieczności państwowej rozporządzenia z mocą ustawy w zakresie ustawodawstwa państwowego....[/quote]

Prezydentem wybrano najpierw Piłsudskiego a po nieprzyjęciu przez Piłsudskiego tego stanowiska dokonano powtórnego wyboru w osobie spolegliwego wobec Marszałka i majowych zamachowców - Ignacego Mościckiego. Tenże prezydent Mościcki 28 listopada 1927 rozwiązał parlament (nowy zebrał się dopiero 27 marca 1928) i praktycznie zaraz po rozwiązaniu parlamentu, bo 13 grudnia 1927 roku wydał rozporządzenie wprowadzające nowy wzór godła państwowego.

[quote]Widocznie zmiana godła stanowiła "nagłą konieczność państwową", bo tylko w takich sytuacjach prezydent mógł zgodnie z nowelą wydawać rozporządzenia z mocą ustawy a pomijając sam wygląd orła (autorem konkursowego projektu był profesor architektury na Politechnice Warszawskiej Zygmunt Kamiński, który posłużył się wizerunkiem tzw. orła Stefana Batorego), należy zaznaczyć, że odjęto mu krzyż z korony a dodano na skrzydłach owe pentagramy, o których pisał cytowany wcześniej prymas Hlond zwane eufemistycznie rozetami.[/quote]

Czerwoni czy biało-czerwoni

Co ciekawe stalinowska konstytucja z 1952 r. stanowiła, że godłem jest "wizerunek orła białego w koronie”, co tak naprawdę zmieniła (pomijając dekret z 1955 r.) dopiero zmiana do konstytucji z 1976 r., kiedy to rządziła „liberalna” i do dzisiaj przez wielu ubóstwiana ekipa Edwarda Gierka. Z kolei już po 1989 r. posłowie sejmu kontraktowego uchwalając pośpiesznie w lutym 1990 zmianę ustawy o symbolach państwowych nie zdobyli się na zwieńczenie państwowego godła krzyżem (jak mówiono potocznie - przykryto wtedy orła czapką), który wydarto z korony nie za powojennych rządów komunistów, ale w roku 1927.

[quote]Tymczasem orła bez korony konsekwentnie nosił na swojej maciejówce nie kto inny tylko „Pierwszy Marszałek”, co miało swoje korzenie jeszcze w tradycji strzeleckiej. Godłem „Strzelca” był właśnie orzeł bez korony, żołnierze legionowi wywodzący się z tego ruchu ignorowali szarże wojskowe zwracając się do wyższych stopniem per „obywatelu” a dominującą ideologią w tym kręgu był socjalizm ewoluujący nawet w kierunku tego co dzisiaj nazywamy komunizmem.[/quote]

Charakterystycznie dla propagandy tamtych i dzisiejszych czasów kwestie te przedstawił nie tak dawno prof. Janusz Cisek pisząc:

[quote]Orzeł ten nie miał korony. Nie wynikało to raczej z socjalistycznego rodowodu Piłsudskiego. (...) Polskiego orła z koroną car zastąpił ukoronowanym orłem dwugłowym. Poza tym jeden z programów politycznych mówił o powiązaniu Galicji z Królestwem Polskim. Okazało się, że niezależnie od realności tych zamierzeń korona na orle mogła przypaść zaborcy. Dlatego orzeł strzelecki pozostał bez korony[/quote]

Jak ktoś coś z tego bełkotu zrozumiał to pogratulować, tym którzy cechują się niższą inteligencją emocjonalną musi zadowolić inne tłumaczenie przedstawione przez tegoż samego prof. Ciska:

[quote]...Okazało się, że w trakcie transportu woskowa forma utraciła koronę, a skonfundowany Trojanowski nie wyjawił, iż projekt oryginalny taką koronę posiadał. Podobno Piłsudski w pośpiechu zatwierdził orła.....[/quote]

Profesor Cisek ma pewnie w zanadrzu jeszcze kilka takich historyjek historycznych, więc Vivat Academia, vivant professores.

[caption id="attachment_5054" align="alignleft" width="300"]maciejówka maciejówka[/caption]

Są to oczywiście dzisiaj bardzo niewygodne fakty i stąd zazwyczaj taktownie przemilczane ale trudno nie wspomnieć, że jak tylko owi socjaliści z Daszyńskim na czele objęli premierostwo to na Zamku Królewskim w Warszawie natychmiast wywieszono czerwony sztandar, który został zdjęty dopiero po zdecydowanych protestach mieszkańców i delegacji politycznych.

Obok istniejącej policji stworzono także oddziały milicji ludowej występującej również pod czerwonym partyjnym sztandarem i śpiewających pieśni rewolucyjne. Także Witos wspomina, że przebywając w tym okresie w Radomiu nie dało się nie zauważyć, że “...poza błotem i w oczy bijącym niechlujstwem, kipiało ono od czerwonych, socjalistycznych i bundowskich sztanda­rów, powywieszanych prawie na każdym domu.”

Na szczęście zdecydowana postawa prawicy mającej poparcie większości społeczeństwa polskiego wkrótce zmusiła socjalistów do odwrotu a Sejm Ustawodawczy w sierpniu 1919 r. uchwalił, że „Za barwy Rzeczypospolitej Polskiej uznaje się kolory biały i czerwony, w podłużnych pasach...”.

Czerwony sztandar powrócił jeszcze na krótko w lecie 1920 r. w kluczowych dniach wojno polsko-bolszewickej, co tak z wrodzonym sobie talentem opisał cytowany wcześniej premier Witos:

[quote]W Siedlcach zaraz na wstępie uderzyło mnie dziwnie, że obowiązki straży obywatelskiej spełniali prawie że wyłącznie Żydzi. Nosili oni biało-czerwone opaski na rękach i kłaniali się do pasa każdemu, kogo spotkali na ulicy. (...) Wszystkie domy żydowskie były gęsto udekorowane flagami polskimi. To nie przeszkadzało, że przed paru dniami zaledwie na tych samych domach powiewały czerwone, bolszewickie sztandary. Od prezydenta miasta Siedlec, p. Koślacza, dowiedziałem się tej smutnej prawdy, że prawie cała ludność żydowska Siedlec nie tylko stanęła po stronie bolszewików, ale razem z nimi zaczęła nękać ludność polską...[/quote]

[caption id="attachment_5055" align="alignleft" width="300"]Wincenty Witos Wincenty Witos[/caption]

Aha... Witos wspominał jeszcze, że po zamachu majowym “tarnowscy i okoliczni socjaliści” “...przez kilka nocy z rzędu demonstrowali przed moim domem, wznosząc krzykliwe okrzyki przeciw mnie, a na cześć Piłsudskiego, śpiewając Pierwszą Brygadę i Czerwony Sztandar.”

Rota kontra hymn legionów

Na szczęście „Czerwony Sztandar” nie okrzyknięto hymnem narodowym, nie jest natomiast także żadną tajemnicą, że po odzyskaniu niepodległości spory o ustalenie jaka pieśń ma symbolizować naszą państwowość były tak duże, że sejm nie zdołał tej sprawy ustawowo rozstrzygnąć. „Rota” nie przeszła, bo zbyt kojarzyła się z endecją no i odwoływała się do Boga, odśpiewany przez posłów w pierwszym sejmie na jego inaugurację hymn „Boże coś Polskę” był za bardzo klerykalny a ponadto za bardzo kojarzył się z hymnem Alojzego Felińskiego na cześć cara („Pieśń narodowa za pomyślność króla”), z kolei środowiska narodowe nie godziły się na „Mazurka Dąbrowskiego” pamiętając, że jeszcze niedawno refren śpiewano jako:

„Marsz, marsz Piłsudski
Prowadź na bój krwawy,
Pod twoim przewodem
Tryumf naszej sprawy”.

[quote]Tymczasem niewiele osób w Polsce wie, że pieśń „Jeszcze Polska nie zginęła” zrobiono hymnem II Rzeczpospolitej za pomocą jeszcze bardziej ewidentnego fortelu niż w przypadku godła, gdyż zrobiono to za pomocą okólnika Ministra Spraw Wewnętrznych z dnia 26.02.1927 r., przy czym niektórzy powołują się jeszcze dodatkowo na okólnik Ministra Wyznań i Oświecenia Publicznego do "Kuratorjów Okręgów Szkolnych", w którym „Ministerstwo podaje niniejszym do wiadomości harmonizację na fortepian pieśni „Jeszcze Polska ...”.[/quote]

Juliusz Willaume i współautorzy opisując historię naszych narodowych symboli skomentowali ten fakt następująco:

[quote]Ostatecznie tę sporną sprawę (hymnu-przyp.) załatwiono poza sejmem po przewrocie majowym w 1926 r., z chwilą podjęcia przez obóz sanacyjny tzw. „ideologii państwowej.[/quote]

Jednakże zwykle zapomina się, że w tym okresie obowiązywała ciągle konstytucja marcowa, której art. 3 stwierdzał, ze "nie ma ustawy bez zgody sejmu" oraz, że "rozporządzenia władzy, z których wynikają prawa lub obowiązki obywateli, mają moc obowiązującą tylko wtedy, gdy zostały wydane z upoważnienia ustawy i z powołaniem się na nią". Okólniki poszczególnych ministrów będących jedynie organami władzy wykonawczej nie stanowiły prawa i nie mogły określać sposobu jego wykonywania a były jedynie wskazaniami dla pracowników resortów, którym dany minister kierował.

Stąd formalnie i zarazem paradoksalnie także dopiero stalinowska konstytucja z 1952 r. ustanawiała w art. 103, że "hymnem Rzeczypospolitej Polskiej jest "Mazurek Dąbrowskiego". Dwa najważniejsze symbole państwowości, zmiany pozornie nie mające związku z bieżąca polityką ale jakże istotne i dla niektórych jakże ważne skoro dokonywane z taką żelazną konsekwencją będąc zarazem przykładem swoistego sposobu rozumienia państwa i rządu oraz podejścia do legalizmu, procesu legislacyjnego, tradycji etc.

Geneza święta 11 listopada

Dzień 11 listopada został ustanowiony Świętem Niepodległości ustawą z 23 kwietnia 1937 r. (Dz.U. nr 33 z 1937 r. poz. 255) przy czym ówczesny ustawodawca czyli sejm zaludniony wyłącznie nominatami sanacji wyraźnie określił w art. 1, że święto to jest ustanowione „jako dzień po wsze czasy związany z wielkim imieniem Józefa Piłsudskiego”.

Tak się złożyło, że kilka miesięcy później bo na początku 1938 r. Stanisław Cywiński, wykładowca na Uniwersytecie Stefana Batorego w recenzji książki Wańkowicza wspomniał o „pewnym kabotynie”, co ówcześni oficerowie ideologiczni (tak, tak- to wcale nie wynalazek dzisiejszych czasów, tak samo jak „nieznani sprawcy”) zinterpretowali jako atak na dobre imię marszałka Piłsudskiego.

W ramach „honorowego” załatwienia sprawy, Cywińskiego pobito w jego własnym mieszkaniu, ale widocznie takie „honorowe” załatwienie sprawy nie gwarantowało, że nie znajdą się inni krytykanci dlatego też 7 kwietnia 1938 r. (Dz.U. nr 25 z 1938 r. poz. 219) uchwalona została ustawa o ochronie dobrego imienia Józefa Piłsudskiego (tak się „przypadkowo” złożyło, że prawie natychmiast, bo 9 kwietnia Stanisław Cywiński został uwięziony, skazany za lżenie narodu polskiego! spędzając w więzieniu łącznie 5 miesięcy – co na to dzisiejsi krytycy dławienia wolności słowa przez sądy, którzy często są bezrefleksyjnymi admiratorami przedwojennych porządków?).

Wypada także przynajmniej przez chwilę zadumać się nad treścią wspomnianej ustawy o ochronie imienia Marszałka, która w pierwszym artykule brzmi (w końcu nie została nigdy odwołana ani zmieniona) następująco:

[quote]Pamięci czynu i zasługi Józefa Piłsudskiego – Wskrzesiciela Niepodległości Ojczyzny i Wychowawcy Narodu – po wsze czasy należy do skarbnicy ducha narodowego i pozostaje pod szczególną ochroną prawa.[/quote]

Niezależnie od tego jaki kto ma stosunek do przedstawionych faktów warto uprzytomnić sobie, że walka nie tylko o symbole religijne, ale także symbole państwowe nie jest domeną współczesności, nie jest także wynalazkiem komuny, ale ma nieco głębsze korzenie.

Krzysztof Mazur, tekst ukazał się w tygodniku "Najwyższy Czas"

Jak można logicznie wywodzić sprawiedliwość społeczna musi różnić się od zwyczajnej sprawiedliwości, dlatego też per analogiam polityka historyczna to nie to samo co przedstawianie historycznych faktów, w rzeczywistości okazuje się nawet, że owej polityce historycznej z historycznymi faktami może być nie po drodze.
Zaskakująco często polityka historyczna w krajowym wydaniu polega na takim przedstawianiu historycznych wydarzeń, aby stanowiło to uzasadnienie dla bieżących zamierzeń politycznych, także dlatego aby owe działania w jakiś sposób usprawiedliwić a nawet legitymizować. Ale takie rozumienie polityki historycznej zaczyna sprawiać, że coraz częściej zamiast przedstawiać fakty, zaczynamy o tych faktach opowiadać, tworzyć rodzaj historycznej hagady będącej kompilacją wybranych faktów, komentarzy do tych faktów i praktycznych konsekwencji takich ustaleń.
Często możemy usłyszeć wzdychania niektórych do czasów Gierka lub Jaruzelskiego, kiedy to może i nie wszystko było jak należy ale ludzie mieli pracę, była większa pewność jutra itp. itd. Z kolei ci, którzy dostrzegają absurd takich tęsknot sami wzdychają np. do wyidealizowanej II Rzeczpospolitej - nagromadzenie takich infantylnych komentarzy występuje zwykle z okazji takich rocznicowych świąt jak 11 Listopada- przeciwstawiając ówczesne porządki, także polityczne tym panującym obecnie.
Tymczasem gdyby rzeczywiście było tak pięknie to z jakich powodów różni wybitni Polacy w tym m.in. prymas Hlond czy ks. kard. Sapieha mieliby w okresie międzywojennym wypowiadać określone sądy, które dzisiaj tak oględnie są przypominane. Z jakich powodów miałoby dojść do wielkiego strajku chłopskiego w sierpniu 1937 r., o którym dzisiaj także tak niechętnie się przypomina chociaż strajkowało wtedy kilka milionów chłopów, zginęło kilkadziesiąt osób a kilka tysięcy aresztowano. Z jakich wreszcie powodów tacy zasłużeni dla polskości i obrony niepodległości politycy jak np. Wincenty Witos czy Wojciech Korfanty musieliby uciekać za granicę na -jak to sam określił Witos w tytule jednej z części swoich wspomnień - tułaczkę.
Z okazji Święta Niepodległość chciałbym zwrócić uwagę na sposób wykreowania polskich symboli państwowych, bo chociaż problemy te poruszałem już wcześniej przy innych okazjach to myślę, że -mając na uwadze chociażby ciągle mała wiedzę na poruszony temat- warto jeszcze raz zebrać i przypomnieć te sprawy ku pewnej refleksji historycznej oraz wyciągnięcia z tych historii wniosków
„Nie deptać flagi i nie pluć na godło”
Wspomniany wcześniej prymas Hlond już po klęsce wrześniowej i swoim wyjeździe do Rzymu napisał tamże 21 listopada 1939 r. bardzo znamienny list, w którym poddając krytyce niektóre elementy przedwojennej polskiej rzeczywistości zauważył, że
„...sprawy państwowe traktowano z reguły na zasadach laicystycznych i wolnomularskich (…) Smutną pamiątką tych lat są wprowadzone do godła państwowego gwiazdy masońskie, które zeszpeciły Orła Białego, skaleczyły jego skrzydła i obniżyły jego loty”.
Po tym cytacie każdy współczesny powinien zerknąć na nasze obecne godło państwowe by przekonać się, co miał na myśli ks. kardynał a jednocześnie skonstatować, że oprócz praktycznej walki politycznej, w II RP toczono także walki o symbole. Już u samego zarania odrodzonej Rzeczpospolitej powołane na początku socjalistyczne gabinety artykułowały swoje przekonania w sferze symboli co ówczesny minister robót publicznych Andrzej Kędzior wyrzekając na szerzące sę w państwie porządki skomentował następująco:
„Thugutt taki sam jak i Piłsudski. Jako minister zabrał się do walki z orłem polskim, jakby nic innego nie miał do czynienia...”.
Mowa oczywiście o Stanisławie Thuguttcie sprawującym w rządach Daszyńskiego I Moraczewskiego tekę ministra spraw wewnętrznych, który zaraz po objeciu tego urzędu wydał okólnik następującej treści:
“Państwo polskie na mocy reskryptu obywatela Naczelnika Państwa do obywatela Ignacego Daszyńskiego z dnia 14-go listopada 1918 i późniejszych ustaw otrzymało ustrój republikański. W konsekwencji pociąga to za sobą drobną zmianę w herbie państwa, mianowicie: usunięcie z nad głowy Orła Białego korony królewskiej. Zgodnie z opinią rady ministrów polecam z pieczęci usunąć rzeczoną koronę.”
Jednakże wbrew pragnieniom naszych ówczesnych rewolucjonistów do 1927 r. godłem II RP był orzeł w koronie zwieńczonej krzyżem, który wyglądem przypominał godło z czasów stanisławowskich. Wzór godła i flagi wprowadzono ustawą z 1 sierpnia 1919 r. i symbole te miały obowiązywać aż do momentu uregulowania tej sprawy w konstytucji. Jednakże konstytucja marcowa nie odniosła się w ogóle do spraw symboli państwowych przez co ustawa obowiązywała nadal i mogła być zmieniona jedynie inną ustawą, którą mógł uchwalić sejm.
Sejm nie mógł uchwalić ustawy bez zgody prawicowej większości, której dotychczasowe symbole odpowiadały. Ale po zamachu majowym wprowadzono tzw. nowelę sierpniową do konstytucji marcowej, która zmieniała także Art. 44 tejże konstytucji wprowadzając m.in. zapis, że
„Prezydent Rzeczypospolitej ma prawo w czasie gdy Sejm i Senat są rozwiązane, aż do chwili ponownego zebrania się Sejmu (art. 25), wydawać w razie nagłej konieczności państwowej rozporządzenia z mocą ustawy w zakresie ustawodawstwa państwowego...”.
Prezydentem wybrano najpierw Piłsudskiego a po nieprzyjęciu przez Piłsudskiego tego stanowiska dokonano powtórnego wyboru w osobie spolegliwego wobec Marszałka i majowych zamachowców - Ignacego Mościckiego. Tenże prezydent Mościcki 28 listopada 1927 rozwiązał parlament (nowy zebrał się dopiero 27 marca 1928) i praktycznie zaraz po rozwiązaniu parlamentu bo 13 grudnia 1927 roku wydał rozporządzenie wprowadzające nowy wzór godła państwowego.
odjęto mu krzyż z koronyWidocznie zmiana godła stanowiła "nagłą konieczność państwową", bo tylko w takich sytuacjach prezydent mógł zgodnie z nowelą wydawać rozporządzenia z mocą ustawy a pomijając sam wygląd orła (autorem konkursowego projektu był profesor architektury na Politechnice Warszawskiej Zygmunt Kamiński, który posłużył się wizerunkiem tzw. orła Stefana Batorego), należy zaznaczyć, że odjęto mu krzyż z korony a dodano na skrzydłach owe pentagramy, o których pisał cytowany wcześniej prymas Hlond zwane eufemistycznie rozetami.
Czerwoni czy biało-czerwoni
Co ciekawe stalinowska konstytucja z 1952 r. stanowiła, że godłem jest "wizerunek orła białego w koronie”, co tak naprawdę zmieniła (pomijając dekret z 1955 r.) dopiero zmiana do konstytucji z 1976 r., kiedy to rządziła „liberalna” i do dzisiaj przez wielu ubóstwiana ekipa Edwarda Gierka. Z kolei już po 1989 r. posłowie sejmu kontraktowego uchwalając pośpiesznie w lutym 1990 zmianę ustawy o symbolach państwowych nie zdobyli się na zwieńczenie państwowego godła krzyżem (jak mówiono potocznie - przykryto wtedy orła czapką), który wydarto z korony nie za powojennych rządów komunistów, ale w roku 1927.
Tymczasem orła bez korony konsekwentnie nosił na swojej maciejówce nie kto inny tylko „Pierwszy Marszałek”, co miało swoje korzenie jeszcze w tradycji strzeleckiej. Godłem „Strzelca” był właśnie orzeł bez korony, żołnierze legionowi wywodzący się z tego ruchu ignorowali szarże wojskowe zwracając się do wyższych stopniem per „obywatelu” a dominującą ideologią w tym kręgu był socjalizm ewoluujący nawet w kierunku tego co dzisiaj nazywamy komunizmem.
Charakterystycznie dla propagandy tamtych i dzisiejszych czasów kwestie te przedstawił nie tak dawno prof. Janusz Cisek pisząc:

„Orzeł ten nie miał korony. Nie wynikało to raczej z socjalistycznego rodowodu Piłsudskiego. (...) Polskiego orła z koroną car zastąpił ukoronowanym orłem dwugłowym. Poza tym jeden z programów politycznych mówił o powiązaniu Galicji z Królestwem Polskim. Okazało się, że niezależnie od realności tych zamierzeń korona na orle mogła przypaść zaborcy. Dlatego orzeł strzelecki pozostał bez korony.”
Jak ktoś coś z tego bełkotu zrozumiał to pogratulować, tym którzy cechują się niższą inteligencją emnocjonalną musi zadowolić inne tłumaczenie przedstawione przez tegoż samego prof. Ciska:
„...Okazało się, że w trakcie transportu woskowa forma utraciła koronę, a skonfundowany Trojanowski nie wyjawił, iż projekt oryginalny taką koronę posiadał. Podobno Piłsudski w pośpiechu zatwierdził orła....”.
Profesor Cisek ma pewnie w zandrzu jeszcze kilka takich historyjek historycznych, więc Vivat Academia, vivant professores.
Są to oczywiście dzisiaj bardzo niewygodne fakty i stąd zazwyczaj taktownie przemilczane ale trudno nie wspomnieć, że jak tylko owi socjaliści z Daszyńskim na czele objęli premierostwo to na Zamku Królewskim w Warszawie natychmiast wywieszono czerwony sztandar, który został zdjęty dopiero po zdecydowanych protestach mieszkańców i delegacji politycznych.
Obok istniejącej policji stworzono także oddziały milicji ludowej występującej również pod czerwonym partyjnym sztandarem i śpiewających pieśni rewolucyjne. Także Witos wspomina, że przebywając w tym okresie w Radomiu nie dało się nie zauważyć, że “...poza błotem i w oczy bijącym niechlujstwem, kipiało ono od czerwonych, socjalistycznych i bundowskich sztanda­rów, powywieszanych prawie na każdym domu.”
Na szczęście zdecydowana postawa prawicy mającej poparcie większości społeczeństwa polskiego wkrótce zmusiła socjalistów do odwrotu a Sejm Ustawodawczy w sierpniu 1919 r. uchwalił, że „Za barwy Rzeczypospolitej Polskiej uznaje się kolory biały i czerwony, w podłużnych pasach...”.Czerwony sztandar powrócił jeszcze na krótko w lecie 1920 r. w kluczowych dniach wojno polsko-bolszewickej, co tak z wrodzonym sobie talentem opisał cytowany wcześniej premier Witos:
„W Siedlcach zaraz na wstępie uderzyło mnie dziwnie, że obowiązki straży obywatelskiej spełniali prawie że wyłącznie Żydzi. Nosili oni biało-czerwone opaski na rękach i kłaniali się do pasa każdemu, kogo spotkali na ulicy. (...) Wszystkie domy żydowskie były gęsto udekorowane flagami polskimi. To nie przeszkadzało, że przed paru dniami zaledwie na tych samych domach powiewały czerwone, bolszewickie sztandary. Od prezydenta miasta Siedlec, p. Koślacza, dowiedziałem się tej smutnej prawdy, że prawie cała ludność żydowska Siedlec nie tylko stanęła po stronie bolszewików, ale razem z nimi zaczęła nękać ludność polską...”
Aha... Witos wspominał jeszcze, że po zamachu majowym “tarnowscy i okoliczni socjaliści” “...przez kilka nocy z rzędu demonstrowali przed moim domem, wznosząc krzykliwe okrzyki przeciw mnie, a na cześć Piłsudskiego, śpiewając Pierwszą Brygadę i Czerwony Sztandar.”
Rota kontra hymn legionów
Na szczęście „Czerwony Sztandar” nie okrzyknięto hymnem narodowym, nie jest natomiast także żadną tajemnicą, że po odzyskaniu niepodległości spory o ustalenie jaka pieśń ma symbolizować naszą państwowość były tak duże, że sejm nie zdołał tej sprawy ustawowo rozstrzygnąć. „Rota” nie przeszła, bo zbyt kojarzyła się z endecją no i odwoływała się do Boga, odśpiewany przez posłów w pierwszym sejmie na jego inaugurację hymn „Boże coś Polskę” był za bardzo klerykalny a ponadto za bardzo kojarzył się z hymnem Alojzego Felińskiego na cześć cara („Pieśń narodowa za pomyślność króla”), z kolei środowiska narodowe nie godziły się na „Mazurka Dąbrowskiego” pamiętając, że jeszcze niedawno refren śpiewano jako:
„Marsz, marsz PiłsudskiProwadź na bój krwawy,Pod twoim przewodemTryumf naszej sprawy”.
za pomocą okólnikaTymczasem niewiele osób w Polsce wie, że pieśń „Jeszcze Polska nie zginęła” zrobiono hymnem II Rzeczpospolitej za pomocą jeszcze bardziej ewidentnego fortelu niż w przypadku godła, gdyż zrobiono to za pomocą okólnika Ministra Spraw Wewnętrznych z dnia 26.02.1927 r., przy czym niektórzy powołują się jeszcze dodatkowo na okólnik Ministra Wyznań i Oświecenia Publicznego do "Kuratorjów Okręgów Szkolnych", w którym „Ministerstwo podaje niniejszym do wiadomości harmonizację na fortepian pieśni „Jeszcze Polska ...”. Juliusz Willaume i współautorzy opisując historię naszych narodowych symboli skomentowali ten fakt następująco:

„Ostatecznie tę sporną sprawę (hymnu-przyp.) załatwiono poza sejmem po przewrocie majowym w 1926 r., z chwilą podjęcia przez obóz sanacyjny tzw. „ideologii państwowej”.
Jednakże zwykle zapomina się, że w tym okresie obowiązywała ciągle konstytucja marcowa, której art. 3 stwierdzał, ze "nie ma ustawy bez zgody sejmu" oraz, że "rozporządzenia władzy, z których wynikają prawa lub obowiązki obywateli, mają moc obowiązującą tylko wtedy, gdy zostały wydane z upoważnienia ustawy i z powołaniem się na nią". Okólniki poszczególnych ministrów będących jedynie organami władzy wykonawczej nie stanowiły prawa i nie mogły określać sposobu jego wykonywania a były jedynie wskazaniami dla pracowników resortów, którym dany minister kierował.
Stąd formalnie i zarazem paradoksalnie także dopiero stalinowska konstytucja z 1952 r. ustanawiała w art. 103, że "hymnem Rzeczypospolitej Polskiej jest "Mazurek Dąbrowskiego". Dwa njaważniejsze symbole państwowości, zmiany pozornie nie majace związku z bieżąca polityką ale jakże istotne i dla niektórych jakże ważne skoro dokonywane z taką żelazną konsekwencją będąc zarazem przykładem swoistego sposobu rozumienia państwa i rządu oraz podejścia do legalizmu, procesu legislacyjnego, tradycji etc.
Geneza święta 11 listopada
Dzień 11 listopada został ustanowiony Świętem Niepodległości ustawą z 23 kwietnia 1937 r. (Dz.U. nr 33 z 1937 r. poz. 255) przy czym ówczesny ustawodawca czyli sejm zaludniony wyłącznie nominatami sanacji wyraźnie określił w art. 1, że święto to jest ustanowione „jako dzień po wsze czasy związany z wielkim imieniem Józefa Piłsudskiego”.
Tak się złożyło, że kilka miesięcy później bo na początku 1938 r. Stanisław Cywiński, wykładowca na Uniwersytecie Stefana Batorego Batorego w recenzji książki Wańkowicza wspomniał o „pewnym kabotynie”, co ówcześni oficerowie ideologiczni (tak, tak- to wcale nie wynalazek dzisiejszych czasów, tak samo jak „nieznani sprawcy”) zinterpretowali jako atak na dobre imię marszałka Piłsudskiego.
W ramach „honorowego” załatwienia sprawy, Cywińskiego pobito w jego własnym mieszkaniu, ale widocznie takie „honorowe” załatwienie sprawy nie gwarantowało, że nie znajdą się inni krytykanci dlatego też 7 kwietnia 1938 r. (Dz.U. nr 25 z 1938 r. poz. 219) uchwalona została ustawa o ochronie dobrego imienia Józefa Piłsudskiego (tak się „przypadkowo” złożyło, że prawie natychmiast, bo 9 kwietnia Stanisław Cywiński został uwięziony, skazany za lżenie narodu polskiego! spędzając w więzieniu łącznie 5 miesięcy – co na to dzisiejsi krytycy dławienia wolności słowa przez sądy, którzy często są bezrefleksyjnymi admiratorami przedwojennych porządków?).
Wypada także przynajmniej przez chwilę zadumać się nad treścią wspomnianej ustawy o ochronie imienia Marszałka, która w pierwszym artykule brzmi (w końcu nie została nigdy odwołana ani zmieniona) następująco:
„Pamięci czynu i zasługi Józefa Piłsudskiego – Wskrzesiciela Niepodległości Ojczyzny i Wychowawcy Narodu (podkr.- K.M.) – po wsze czasy należy do skarbnicy ducha narodowego i pozostaje pod szczególną ochroną prawa”.
Niezależnie od tego jaki kto ma stosunek do przedstawionych faktów warto uprzytomnić sobie, że walka nie tylko o symbole religijne, ale także symbole państwowe nie jest domeną współczesności, nie jest także wynalazkiem komuny, ale ma nieco głębsze korzenie.

Artykuł O tym, jak Orzeł stracił krzyż z korony w 1927 r., a „Mazurek Dąbrowskiego” został hymnem dzięki fortelowi pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/o-tym-jak-orzel-stracil-krzyz-z-korony-w-1927-r-a-mazurek-dabrowskiego-zostal-hymnem-dzieki-fortelowi/feed/ 4
O tym, z jaką łatwością przychodzi nam „zapominanie” o rodakach na Kresach https://niezlomni.com/o-tym-z-jaka-latwoscia-przychodzi-nam-zapominanie-o-rodakach-na-kresach/ https://niezlomni.com/o-tym-z-jaka-latwoscia-przychodzi-nam-zapominanie-o-rodakach-na-kresach/#respond Sun, 20 Oct 2013 11:45:28 +0000 http://niezlomni.com/?p=474

[caption id="attachment_475" align="alignleft" width="593"]Polska delegacja na na rozmowy pokojowe z Rosją Sowiecką w 1920 roku (od lewej siedzą: Władysław Kiernik, płk Kuliński, Jan Dąbski, Stanisław Grabski, Leon Wasilewski. Stoją: Wichliński, Witold Kamieniecki, Norbert Barlicki, Adam Mieczkowski, Waszkiewicz) Polska delegacja na na rozmowy pokojowe z Rosją Sowiecką w 1920 roku (od lewej siedzą: Władysław Kiernik, płk Kuliński, Jan Dąmbski, Stanisław Grabski, Leon Wasilewski. Stoją: Wichliński, Witold Kamieniecki, Norbert Barlicki, Adam Mieczkowski, Waszkiewicz)[/caption]

"Kainie Grabski! Bądź kroć kroci razy przeklęty!” - zawołał z sejmowej galerii prawnuk Tadeusza Reytana w dniu ratyfikacji przez Sejm traktatu ryskiego. Traktat ten, kończący wojnę polsko-bolszewicką, był negocjowany przez delegację sejmową pod przewodnictwem Jana Dąmbskiego, zaś „Kain Grabski”, czyli Stanisław Grabski, ku zaskoczeniu szefa bolszewickiej delegacji Joffego, przeforsował ustanowienie granicy polsko-sowieckiej na zachód od Mińska, pozostawiając za kordonem na pewną śmierć od bolszewików polskich ziemian i zagrodową szlachtę, a całą resztę - na udrękę, często też kończącą się tragiczną śmiercią.

Przyczyny takiego rozwiązania wynikały zarówno z partyjnictwa; „Kain Grabski” jako działacz Narodowej Demokracji przeciwny był forsowanemu przez Piłsudskiego programowi federacyjnemu - jak i z tak zwanych względów naukowych - że państwo nie powinno absorbować zbyt wielu mniejszości narodowych, które potem trzeba by polonizować.

[icons icon_name="icon-thumbs-up" icon_size="14px"] WAŻNA DATA: 30 KWIETNIA 1921 r.:

[quote]W życie wchodzi Traktat ryski[/quote]

Z tych tak zwanych naukowych racji natrząsa się bezlitośnie Michał K. Pawlikowski, kreśląc we wspomnieniowej książce „Wojna i sezon” takie oto uwagi:

[quote]Apologetycy ryscy chełpili się racją stanu i „wstrzemięźliwością”. Oddanie bez walki wielkiego terytorium z kilku milionami mieszkańców poczytane zostało za wielką mądrość polityczną. (...) Obłudny i płaczliwy mit o naszej „wstrzemięźliwości” (...) rozwinął się do naszych czasów. Ostał się bowiem z tragiczną poprawką, że z linii traktatu ryskiego cofamy się już na „linię Curzona”. (...) sęp wyjada nam serca i mózgi, zaczynamy wyrzekać się braci zza Buga, tak jak w roku 1921 wyrzekliśmy się po kainowemu braci zza Dźwiny, Słuczy, Berezyny i Druci.[/quote]

Pisząc: „do naszych czasów”, Pawlikowski ma na myśli okres bezpośrednio powojenny, kiedy to pogodzony z porozumieniami jałtańskimi „Kain Grabski”, wróciwszy z Londynu do Polski ze Stanisławem Mikołajczykiem, został wiceprezesem Krajowej Rady Narodowej.

[quote]Dzisiejsze czasy wyglądają pod tym względem znacznie gorzej; nie tylko nikomu nie przychodzi do głowy krytykowanie już nie Stanisława Grabskiego, który w 1945 roku już tylko statystował w widowisku reżyserowanym przez Stalina i jego agentów - ale nawet samego Stalina, nie mówiąc o agentach, którzy albo do niedawna zażywali reputacji narodowych bohaterów, albo zażywają jej nadal, przynajmniej w pewnych, pozornie antagonistycznych kręgach.[/quote]

Dzisiaj wyrzekamy się nawet pamięci o „braciach zza Buga” - i to nie w imię jakichś, niechby nawet niesłusznych - ale jednak kalkulacji. Dzisiaj wyrzekamy się nawet pamięci o „braciach zza Buga” już tylko w imię iluzji, na jaką w postaci „Partnerstwa Wschodniego” pozwoliła naszym Umiłowanym Przywódcom Nasza Złota Pani Aniela. Nasi Umiłowani Przywódcy czepiają się tych iluzji, niczym tonący brzytwy i w rezultacie doskonalą się w sztuce plucia pod wiatr, udając, że nie zauważają, jak np. Polakom na Litwie tamtejszy rząd zmienia nazwiska.

Iluzję mocarstwowości nasi Umiłowani Przywódcy zyskują, podrywając białoruski Związek Polaków w charakterze jedynej opozycji przeciwko prezydentowi Łukaszence - a dzisiaj OBIEKTYWNIE kolaborując z Putinem, który temuż Łukaszence dociska śrubę na odcinku ekonomicznym, podczas gdy Umiłowani Przywódcy pod dyrekcją pana redaktora Michnika - na odcinku humanitarnym.

Teraz z kolei marszałek Grzegorz Schetyna zablokował uchwałę o ustanowieniu 11 lipca dniem pamięci ofiar zbrodni „o znamionach ludobójstwa” popełnionej przez UPA na ludności polskiej Kresów Wschodnich. Podobno w nadziei, że prezydent Komorowski dokona jakichści cudów na kiju podczas spotkania z ukraińskim prezydentem Wiktorem Janukowyczem. Ale cuda na kiju miały przecież nastąpić już znacznie wcześniej, pod rządami naszej duszeńki w dwóch osobach: prezydenta Wiktora Juszczenki i premiera Julii Tymoszenko, którym nasi Umiłowani wybaczali nawet protekcję banderowców.

Jak wiadomo - nie nastąpiły - a te umizgi omal nie zakończyły się nieszczęściem w postaci rajdu śladami Stefana Bandery. Ciekawe, czym prezydent Komorowski zamierza zaczarować prezydenta Janukowycza, że liczy, iż nie zauważy on smyczy, na której naszych Umiłowanych trzyma Nasza Złota Pani Aniela i otworzy przed nim nie tylko ramiona, ale i duszę? Upije go, czy co? Zresztą - dlaczego zaraz wierzyć, że przyczyną zablokowania uchwały było pragnienie udelektowania polskiego prezydenta? Ładnie byśmy wyglądali, gdybyśmy tak we wszystko wierzyli. Bo przecież panu marszałkowi Schetynie równie dobrze mogło chodzić o udelektowanie prezydenta ukraińskiego, no nie?

Stanisław Michalkiewicz, felieton "Poczet Kainów Polskich" ("Nasz Dziennik", 25 czerwca 2011 r.)

Artykuł O tym, z jaką łatwością przychodzi nam „zapominanie” o rodakach na Kresach pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/o-tym-z-jaka-latwoscia-przychodzi-nam-zapominanie-o-rodakach-na-kresach/feed/ 0