Dolny Śląsk – Niezłomni.com https://niezlomni.com Portal informacyjno-historyczny Sun, 03 Dec 2023 21:00:15 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.8 https://niezlomni.com/wp-content/uploads/2017/08/cropped-icon-260x260.png Dolny Śląsk – Niezłomni.com https://niezlomni.com 32 32 Jak pułkownik Lesiak z UOP szukał „złotego pociągu”. Minister z PSL zawarł tajną umowę na wskazanie miejsca ukrycia skarbu https://niezlomni.com/jak-pulkownik-lesiak-z-uop-szukal-zlotego-pociagu-minister-z-psl-zawarl-tajna-umowe-na-wskazanie-miejsca-ukrycia-skarbu/ https://niezlomni.com/jak-pulkownik-lesiak-z-uop-szukal-zlotego-pociagu-minister-z-psl-zawarl-tajna-umowe-na-wskazanie-miejsca-ukrycia-skarbu/#respond Tue, 27 Apr 2021 17:41:57 +0000 https://niezlomni.com/?p=51298

Dolny Śląsk, jak długi i szeroki, od 1945 roku penetrują eksploratorzy. Historycy zaś namiętnie przeglądają archiwalne dokumenty i studiują wiekowe gazety. Wszyscy liczą, że to właśnie im uda się wyjaśnić tajemnicę „złota Wrocławia” czy innych skarbów, które Niemcy mieli ukryć w tej prowincji Trzeciej Rzeszy.

Poszukiwacze zapuszczają się w mroki poniemieckich sztolni, do rozpadających się ze starości fabryk, zawalonych kopalń, w ruiny dolnośląskich pałaców i do zamków, chcąc zgłębić zagadki ich konstrukcji i przeznaczenia.

Leszek Adamczewski podąża w ślad za nimi. Opisuje niezwykłe miejsca i tajemnicze zdarzenia, jakie miały miejsce na Dolnym Śląsku podczas wojny i po jej zakończeniu.

Leszek Adamczewski – poznański pisarz i dziennikarz, urodzony w 1948 roku w Szczecinie. Od 2009 roku współpracuje z Wydawnictwem Replika.

W Blasku ukrytego złota sięga ponownie do tematów opisywanych przez siebie na przełomie XX i XXI wieku w licznych publikacjach prasowych.

Leszek Adamczewski, Blask ukrytego złota, Dolnośląskie tajemnice wojenne, Wyd. Replika, Poznań 2021. Książkę można nabyć na stronie wydawnictwa Replika.

Fragment rozdziału pt. Skarby „złotego pociągu”

Rzekomo ukryty przez Niemców „złoty pociąg” od lat, a zwłaszcza od 2015 roku, kojarzy się z Wałbrzychem. Ale na Dolnym Śląsku od dawna szuka się też drugiego takiego pociągu. Od jesieni 1944 roku ma on stać w zamaskowanym tunelu koło podjeleniogórskich Piechowic. W roku 1944 siódmy dzień listopada przypadł we wtorek.

Właśnie w tamten wtorek z Hirschberga wyjechał pociąg specjalny. Okrążył starą część miasta i gdy przejechał przez zabytkowy wiadukt nad doliną Bobru, został skierowany na trasę kolei górskiej w kierunku Schreiberhau. Wkrótce minął zabudowania dworców w Bad Warmbrunn i Hermsdorf, by wkrótce zatrzymać się na bocznicy niewielkiej stacji w Petersdorfie. To dzisiejsze Piechowice Dolne, a wymienione wyżej miejscowości to odpowiednio Jelenia Góra, Szklarska Poręba oraz Cieplice i Sobieszów, które od lat są dzielnicami Jeleniej Góry. Na bocznicy w Piechowicach Dolnych pociąg ów stał do późnego wieczora, gdy wreszcie otrzymał zgodę na wjazd na teren znajdujących się tuż obok zakładów zbrojeniowych koncernu Dynamit AG. Według wojskowego Wykazu obiektów opuszczonych i niewłaściwie zagospodarowanych z 1953 roku był to „Untersuchstation-Petersdorf”, czyli zakład doświadczalny w Piechowicach. Według autorów powojennych opracowań na temat dziejów tych zakładów, Niemcy mieli w nich napełniać materiałami wybuchowymi pociski artyleryjskie, ale niektórzy badacze twierdzą, że tymi materiałami napełniano też głowice torped morskich, jak również prowadzono prace doświadczalno-badawcze w zakresie mechanizmów sterujących do tychże torped. I stąd określenie „zakład doświadczalny”. Wróćmy jednak do wydarzeń tamtego jesiennego wtorku. Przy lokomotywie, zamykającej skład dwunastu wagonów pociągu, natychmiast pojawili się robotnicy. W ruch poszły spawarki. Szybko uporano się z przymocowaniem do tyłu lokomotywy grubej stalowej płyty. Około godziny 2 w nocy (a więc już 8 listopada) pociąg opuścił teren zakładów i bardzo wolno, po prowizorycznie ułożonym torze, skierował się w stronę pobliskiej góry.

Do przejechania miał bardzo krótką trasę. Raptem może pięćset metrów. Tor lekko się wznosił i dwie lokomotywy, na początku i końcu składu, nie bez wysiłku wciągnęły dwanaście wagonów do podziemnego tunelu. Stalowa płyta, zamocowana na końcu składu i wyprofilowana do rozmiarów otworu tunelu, zasłoniła pociąg. Po kilku minutach odpalono ładunki wybuchowe, w zawalonym tunelu grzebiąc pociąg i jego obsługę. Natychmiast rozebrano tor, a miejsce, gdzie znajdował się wjazd do tunelu, zamaskowano… Wyjaśnijmy od razu, że przedstawiona wyżej wersja tajemniczego zdarzenia w Piechowicach jest tworem fantazji niejakiego Władysława Podsibirskiego. Ten człowiek posiadł od kogoś jakieś okruchy informacji, a resztę zmyślił, że masyw góry Sobiesz (za niemieckich czasów Säbrich) kryje bajońskie skarby, w tym złoto z banków wrocławskich i sklepów jubilerskich, skarby Prus i słynną Bursztynową Komnatę. Te i inne skarby miały się znajdować w dwunastu wagonach „złotego pociągu”, który jesienią 1944 roku ukryto w przedstawionych wyżej okolicznościach. Gdy Podsibirskiego zapytano o konkretną wartość ukrytych skarbów, bez zastanowienia palnął: co najmniej 40 miliardów dolarów.

Władysławowi Podsibirskiemu z informacją o „złotym pociągu” udało się dotrzeć do ministrów rządu Waldemara Pawlaka. Niektórzy z nich w to uwierzyli. Stanisław Żelichowski z Polskiego Stronnictwa Ludowego, szef resortu ochrony środowiska, zasobów naturalnych i leśnictwa, 12 października 1994 roku zawarł z Podsibirskim tajną umowę, że za wskazanie miejsca ukrycia pociągu otrzyma on 10 procent wartości znalezionych skarbów.

I wtedy do akcji wkroczył pułkownik Jan Lesiak. Ten były oficer Służby Bezpieczeństwa PRL, w III RP kierował (w latach 1992–1997) Zespołem Inspekcyjno-Operacyjnym Gabinetu Szefa Urzędu Ochrony Państwa. Gdy w 1997 roku pożegnał się on ze służbą w UOP, zainteresowano się stojącą w jego gabinecie szafą pancerną. Po odtajnieniu znajdujących się w niej dokumentów dziennikarze na ogół opisywali sprawy związane z inwigilacją środowisk prawicowych. Ale niejako przy okazji opinia publiczna dowiedziała się również o specyficznych zainteresowaniach służb specjalnych z połowy lat 90. W tamtych czasach UOP czynnie włączył się bowiem w… szukanie skarbów ze „złotego pociągu”. I właśnie pułkownik Lesiak miał na ten temat opracować raport dla ministra finansów Grzegorza Kołodki. Rychło jednak dla UOP Podsibirski stał się mało wiarygodny. Oryginalne dokumenty niemieckie, którymi miał dysponować, okazały się własnoręcznie sporządzonymi rysunkami, a wskazanie masywu Sobiesza jako miejsca ukrycia pociągu nie było żadnym wskazaniem. O rokowaniach toczonych w zaciszu gabinetów rządowych i podejmowanych tam decyzjach opinia publiczna nie była informowana.

Można domniemywać, że również Podsibirski nie wiedział, czy strona rządowa ma zamiar dotrzymać umowy. Z biegiem czasu zaczął więc tracić cierpliwość. On oferuje rządowi gigantyczny majątek, a władza milczy. W latach 1995– 1996 w sprawie „złotego pociągu” wysłał kilkadziesiąt listów do przywódców wielu państw świata, w tym do papieża Jana Pawła II, skarżąc się na władze polskie. (….)Po latach pułkownik Jan Lesiak twierdził, że na biurko ministra Grzegorza Kołodki trafił raport o „złotym pociągu”, w którym – jak powiedział w 2006 roku miesięcznikowi „Odkrywca” – „napisaliśmy, że informacje dotyczące skarbu są mało wiarygodne i na tym etapie zakończyliśmy oficjalną część. Mieliśmy jednak świadomość, że gdybyśmy się pomylili i odpuścili do końca temat, to konsekwencje były znaczne. Obecna afera z inwigilacją prawicy przy tej sprawie byłaby niewinną igraszką. W związku z tym staraliśmy się monitorować sytuację, zbieraliśmy informacje”.

Artykuł Jak pułkownik Lesiak z UOP szukał „złotego pociągu”. Minister z PSL zawarł tajną umowę na wskazanie miejsca ukrycia skarbu pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/jak-pulkownik-lesiak-z-uop-szukal-zlotego-pociagu-minister-z-psl-zawarl-tajna-umowe-na-wskazanie-miejsca-ukrycia-skarbu/feed/ 0
Jeden z najpiękniejszych zamków Polski. Cieszy się bardzo długą historią, z którą splecione są niezwykłe tajemnice i legendy. WIDEO https://niezlomni.com/jeden-najpiekniejszych-zamkow-polski-cieszy-sie-dluga-historia-ktora-splecione-sa-niezwykle-tajemnice-legendy-wideo/ https://niezlomni.com/jeden-najpiekniejszych-zamkow-polski-cieszy-sie-dluga-historia-ktora-splecione-sa-niezwykle-tajemnice-legendy-wideo/#respond Fri, 08 Sep 2017 18:21:42 +0000 http://niezlomni.com/?p=43326

Liczne są barwne legendy, wyrastające z burzliwych dziejów zamku, które raz należał do wysokich, dostojnych rodów, a kiedy indziej trafiało pod panowanie rozbójników.

Zamek Grodno w Zagórzu Śląskim cieszy się bardzo długą historią, z którą splecione są niezwykłe tajemnice i legendy. Malownicze położenie na szczycie Góry Choina zapewnia widokowi z jego wieży jedną z najpiękniejszych na Dolnym Śląsku panoram na Góry Wałbrzyskie, Sowie i Pogórze Wałbrzyskie. Od wschodu u jego stóp rozpościera się malownicze jezioro, powstałe ze spiętrzenia rzeki Bystrzycy, z drugiej zaś strony wije się droga ze Świdnicy do Walimia, Głuszycy i Wałbrzycha.

Grodno już od ponad dwustu lat przyciąga turystów, jest to bowiem jeden z pierwszych zamków na Śląsku udostępnionych do zwiedzania, a jego mury kryją liczne zagadki i sekrety. Wciąż żywe są wzmianki o zaginionych zamkowych podziemiach i ukrytych gdzieś w murach skarbach, o ukrytym alkoholu i dziełach sztuki zrabowanych podczas II wojny światowej...


Równie liczne są barwne legendy, wyrastające z burzliwych dziejów Grodna, które raz należało do wysokich, dostojnych rodów, a kiedy indziej trafiało pod panowanie rozbójników. Są wśród nich opowieści o niewiernym słudze i Białej Damie, o kamiennym krzyżu, o wiernym psie i o zaginionych lochach.

Obecnie, zgodnie z duchem czasu, na zamku odbywają się inscenizacje, festyny i popisy bractw rycerskich. Z roku na rok odwiedza go coraz więcej turystów. Nie doczekał się on wciąż tylko jednego ‒ rzetelnej monografii i przewodnika.


Niniejsza książka, w której skrzętnie zebrano i uporządkowano wiedzę o Grodnie, lukę tę wypełnia. To tym istotniejsze, że za sprawą dziejowych burz wiele wątków oraz fragmentów historii zamku pozostaje nieznanych, a dostępne informacje są mocno rozproszone po rozmaitych źródłach, a niekiedy również poważnie zniekształcone.

Tym samym Zamek Grodno stanowi znakomitą lekturę, którą wzbogaca mnóstwo zdjęć i grafik. Dzięki temu zainteresuje zarówno tych, którzy Grodno już znają, jak i dopiero zamierzających jego strzeliste mury odwiedzić.

Marek Dudziak - Prawnik, wydawca, podróżnik oraz tropiciel tajemnic historii. Założyciel miesięcznika „Odkrywca”. Autor książek o niezwykłych i zagadkowych budowlach Dolnego Śląska.

Marek Dudziak, Zamek Grodno. Dzieje, tajemnice, legendy, Replika, Poznań 2017. Książkę można nabyć TUTAJ. Fragment książki możesz przeczytać TUTAJ.

Powszechnie znany jest fakt ukrywania swojego dobytku przez niemieckich mieszkańców Dolnego Śląska pod koniec II wojny światowej. Zamurowywano lub zakopywano najcenniejsze rzeczy w celu ich ochrony przed grabieżą ze strony wojsk radzieckich, a potem szabrowników. Było to powszechne działanie.

W opisywanej relacji cenny dobytek w postaci maszyn, porcelany i biżuterii miał zostać zakopany przez miejscowego lekarza na zboczu góry Choina. Opowiedziała o tym polskim osadnikom przybyłym na te ziemie Niemka – mieszkanka pobliskiej miejscowości. Podobno nie został wydobyty do lipca 1949 roku, kiedy jego właściciel wyjechał do Niemiec.

Potem autorka tej historii także wyjechała i nie można już było jej zweryfikować. Nie wiadomo, czy skarb ten został wydobyty, czy spoczywa w ziemi do dziś. Pewną wskazówką dla poszukiwaczy jest wspomniany w relacji fakt dokonania ukrycia pod dużym kamieniem. Teren wokół zamku penetrowało już wiele osób, jednak nie słychać, żeby komukolwiek dopisało szczęście. Pamiętać także należy, że teren poszukiwań jest dziś rezerwatem przyrody - fragment książki.

Artykuł Jeden z najpiękniejszych zamków Polski. Cieszy się bardzo długą historią, z którą splecione są niezwykłe tajemnice i legendy. WIDEO pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/jeden-najpiekniejszych-zamkow-polski-cieszy-sie-dluga-historia-ktora-splecione-sa-niezwykle-tajemnice-legendy-wideo/feed/ 0
Regiony historyczne Polski – jak Polskę widzieli nasi przodkowie [MAPA] https://niezlomni.com/regiony-historyczne-polski-radom-siedlce-historyczne-mazowsze-a-lomza-podlasie/ https://niezlomni.com/regiony-historyczne-polski-radom-siedlce-historyczne-mazowsze-a-lomza-podlasie/#respond Thu, 30 Mar 2017 12:00:41 +0000 http://niezlomni.com/?p=36658

Radom i Siedlce to nie historyczne Mazowsze, a Łomża to nie Podlasie... - na mapie regionów historycznych Polski w obecnych jej granicach nie brakuje jeszcze kilku innych niespodzianek. Sprawdź, gdzie historycznie leżało Twoje miasto.

 

Artykuł Regiony historyczne Polski – jak Polskę widzieli nasi przodkowie [MAPA] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/regiony-historyczne-polski-radom-siedlce-historyczne-mazowsze-a-lomza-podlasie/feed/ 0
Jedno z najbardziej tajemniczych miejsc w Polsce. Do dziś nie odkryto wszystkich jego tajnych pomieszczeń https://niezlomni.com/jedno-z-najbardziej-tajemniczych-miejsc-w-polsce-do-dzis-nie-odkryto-wszystkich-jego-tajnych-pomieszczen/ https://niezlomni.com/jedno-z-najbardziej-tajemniczych-miejsc-w-polsce-do-dzis-nie-odkryto-wszystkich-jego-tajnych-pomieszczen/#respond Thu, 16 Mar 2017 13:37:00 +0000 http://niezlomni.com/?p=34360

To jedno z najbardziej tajemniczych miejsc w Polsce, w zamku jest pełno tajnych korytarzy, korytarzyków, pomieszczeń i przejść, do dzisiaj nie wiadomo, czy wszystkie zostały odkryte.

Zwraca moją uwagę, że o życiu Gütschowa posiadamy bardzo mało informacji, szczególnie z lat 30. i okresu II wojny światowej.

W wielu miejscach w zamku Czocha zobaczymy herb Gütschowa. Składa się z czterech pól. W dwóch przeciwległych umieszczono gryfy, a w pozostałych po trzy sześcioramienne gwiazdy. Wokół niego na wstędze umieszczone jest zawołanie rodu – „Frangens non flectes” (złamiesz, a nie zegniesz). Sugeruje to, że Gütschow posiadał, kwestionowane przez wielu badaczy historii zamku, prawo do herbu. Niewątpliwie na początku XX wieku posługiwanie się nim bezpodstawnie było karane.

Być może Gütschow zdążył kupić herb, a wybuch I wojny światowej nie pozwolił mu dokończyć związanych z tym formalności, w tym wpisu do rejestru szlachty. Po zakończonych tej wojny tytuły szlacheckie zostały zaś w Niemczech skasowane. Dlatego zapewne nie znajdujemy jego nazwiska w spisie niemieckiej szlachty.

Z kronikarskiego obowiązku odnotuję jeszcze przekazaną mi informację, że Gütschow w 1946 roku miał z synem po kryjomu odwiedzić zamek oraz że zmarł podobno w 1947 roku, a więc rok później niż się podaje w publikacjach.
W polskiej prasie i publikacjach wielokrotnie pisano o Gütschowie. Szczególnie licznie pod koniec lat 40., w czasie procesu osób oskarżonych o kradzież zamkowych skarbów, o którym piszę dalej.

W niektórych artykułach przypisywano Gütschowowi tytuł barona lub hrabiego. Jednak w przedwojennych publikacjach pisano o nim – dyrektor generalny. Jego żonę Józefinę natomiast włączono do rodu Rockefellerów, co nie znajduje nigdzie potwierdzenia. Zapewne wynikało to ze spekulacji na temat pochodzenia majątku Gütschowa i jego związków ze Stanami Zjednoczonymi.

Zastanawia powtarzana w wielu wydawnictwach informacja o związkach ostatniego właściciela zamku z białą emigracją rosyjską. Być może wynika to z branżowych, służbowych kontaktów właściciela, o czym piszę powyżej. Nie można też wykluczyć, że prowadził inne nieznane nam dziś interesy z Rosjanami. Pośrednio potwierdza to także znaczna liczba publikacji pisanych cyrylicą w zamkowej bibliotece i duży zbiór ikon oraz kolekcja popiersi carów rosyjskich. Na to nakładają się niesprawdzone relacje podające, że w posiadaniu Gütschowa była carska biżuteria, być może później ukradziona i wywieziona potajemnie przez burmistrza Leśnej i komendanta policji w tym mieście, o czym piszę dalej.


Na temat Ernesta Gütschowa przeprowadziłem wiele rozmów. Próbowałem pozyskać nowe informacje i weryfikować posiadane. Jeden z moich rozmówców zwrócił mi uwagę, że prawdopodobnie prowadził działalność szpiegowską. Z tą informacją koresponduje kolejna o znalezieniu na zamku na początku XXI wieku kryształków z mikrokropkami, tj. zdjęciami zmniejszonymi do wielkości kropki maszynowej, stanowiącymi niewątpliwie produkty techniki szpiegowskiej, a także częste przypisywanie temu miejscu działalności szpiegowskiej i wywiadowczej. Uzasadniałoby to także duże możliwości finansowe Gütschowa oraz brak informacji o jego osobie.


Wspomniano mi także, że mógł pełnić ważną funkcję w loży masońskiej oraz że był ustosunkowany w sferach przemysłowych i zapewne gościł na zamku wiele znaczących postaci przedwojennych Niemiec. W tym kontekście zakup zamku Czocha zapewne także nie był przypadkowy. Była to okazała rezydencja na uboczu wszelkich tras komunikacyjnych. Pozwalało to na dyskretne spotkania.

Nie można także wykluczyć, że aureola tajemniczości, która roztacza się wokół Gütschowa, jest całkowicie bezpodstawna i że był normalnym niemieckim przedsiębiorcą. Można jednak stwierdzić, że prowadził na dużą skalę działalność i to zapewne międzynarodową. Uzyskiwał znaczne dochody i gromadził kolekcję dzieł sztuki. Niewątpliwie związane z tym musiało być tworzenie i gromadzenie dokumentów. Oprócz tego właściciel kolekcjonował zabytkowe archiwalia. Zamek był niewątpliwie doskonałym miejscem dla ich przechowywania. Moje podejrzenia potwierdza fakt nazwania jednego z pomieszczeń – „archiwum” w protokole sporządzonym 9.10.1945 roku przez Karola Orlicza. Natomiast w relacji Krzysztofa Kąkolewskiego i kilku innych podaje się, że wejście do pokoju pancernego ukryte było pod stosem leżących na podłodze papierów. Zapewne były to nieważne dokumenty pozostałe po ich segregacji. Prawdopodobnie obecne pokoje – zbrojownia i sąsiednie, z wejściem do pokoju pancernego, były wykorzystywane do przechowywania cennych zbiorów i dokumentów. Drzwi do tych pomieszczeń posiadają solidne, trudne do sforsowania drzwi, stylizowane na gotyckie, wykonane z grubej blachy, wzmocnionej kutymi elementami, co niewątpliwie utrudnia ich sforsowanie. Zwróciło moją uwagę, że na tej kondygnacji wszystkie drzwi są w ten sposób wykonane.

Spotkałem się także z informacją, że część dokumentów Gütschow spalił w styczniu 1945 roku. Pomagał mu w tym podobno syn, jako jedyny wtajemniczony w działalność ojca. Niestety nie wiemy, co zawierały gromadzone na zamku Czocha dokumenty.

Do powyższych rozważań skłania także niespotykana w żadnym innym zamku na terenie Polski ilość ukrytych przejść, pozwalająca właścicielowi niespostrzeżenie przemieszczać się po jego terenie. Stawał się dzięki nim niewidzialny dla służby i gości. Mógł np. z komnaty książęcej bez korzystania z korytarzy, przejść do pokoju pancernego. Na pewno pytanie – kim był dyrektor Ernest Gütschow i co robił? – zachowuje cały czas aktualność.

Zamek Czocha. Dzieje, tajemnice, legendy, Marek Dudziak, Replika, Poznań 2016. Książkę można nabyć TUTAJ.

Czocha jest jedną z najbardziej intrygujących budowli Dolnego Śląska. Wzniesiono ją w XIII wieku, by strzegła ówczesnych granic. Od tego czasu przeszła wiele przebudów i była świadkiem dziejowych burz. Jednak historia obeszła się z nią łaskawie. Dlatego do dziś zachowuje unikatowy charakter, a jej monumentalna bryła stała się symbolem Pogórza Izerskiego.

Zamek skrywa też wciąż wiele tajemnic. To właśnie o nich oraz o równie pasjonujących dziejach budowli pisze Marek Dudziak.

Przedstawia historię Czochy, opisuje jej wygląd ‒ wczoraj i dziś. Przybliża postaci najważniejszych i najbardziej intrygujących właścicieli.

268Jest przewodnikiem po dostępnych dla turystów komnatach i pomieszczeniach. Pisze o legendach, skarbach, czasach II wojny światowej. Jako aktywny badacz sekretów zamku stawia wiele fascynujących pytań, które wciąż pozostają bez odpowiedzi.

Dopełnieniem bogatego w treść tekstu jest obszerna kolekcja ilustracji ukazujących zamek. Są to zarówno fotografie współczesne, jak i reprodukcje pocztówek oraz obrazów z przeszłości.

Pasjonująca lektura dla wszystkich chcących zamek Czocha poznać bliżej. Dla tych, którzy mieli już okazję go odwiedzić, ale również dla tych, którzy w jego gościnne i zagadkowe mury dopiero pragną zawitać.

Marek Dudziak, prawnik, wydawca, podróżnik oraz tropiciel tajemnic historii. Założyciel miesięcznika „Odkrywca”. Autor książek o niezwykłych i zagadkowych budowlach Dolnego Śląska.

Artykuł Jedno z najbardziej tajemniczych miejsc w Polsce. Do dziś nie odkryto wszystkich jego tajnych pomieszczeń pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/jedno-z-najbardziej-tajemniczych-miejsc-w-polsce-do-dzis-nie-odkryto-wszystkich-jego-tajnych-pomieszczen/feed/ 0
Niemiecka próba podboju Kosmosu. Odkryj sekrety miejsc, w których na terenie Polski tworzono bronie V! [WIDEO] https://niezlomni.com/niemiecka-proba-podboju-kosmosu-odkryj-sekrety-miejsc-w-ktorych-na-terenie-polski-tworzono-bronie-v-wideo/ https://niezlomni.com/niemiecka-proba-podboju-kosmosu-odkryj-sekrety-miejsc-w-ktorych-na-terenie-polski-tworzono-bronie-v-wideo/#respond Tue, 14 Mar 2017 21:11:08 +0000 http://niezlomni.com/?p=36308

Ze zdziwieniem stwierdziłem także, że brak jest książek na temat historii zakładów przemysłowych Górnego i Dolnego Śląska, w wielu przypadkach bardzo długiej i ciekawej - pisze tropiciel tajemnic historii i założyciel miesięcznika „Odkrywca" Marek Dudziak.

Wiosną 2014 roku Sławomir Kordaczuk – wicedyrektor Muzeum Regionalnego w Siedlcach − zaproponował mi wygłoszenie referatu na organizowanej przez niego w tym muzeum konferencji pod tytułem „Nie tylko Blizna i Sarnaki! Zabytki militarne z II wojny światowej na terenie Polski”. Towarzyszyła otwartej wystawie czasowej „Podlaskie ślady broni V-1 i V-2. Tak się zaczęła droga w Kosmos”, na której po raz pierwszy zaprezentowano największą w Polsce kolekcję części rakietowych przechowywanych w tej placówce, pochodzących głównie z terenu poligonu Neue Waffe koło Sarnak.

Postanowiłem zebrać posiadane materiały i przygotować wystąpienie poświęcone miejscom związanym z broniami V na ziemiach polskich. Miałem bowiem świadomość, że do tej pory nie mamy zbiorczego opracowania na ten temat. Wystąpienie to stało się następnie inspiracją i mobilizacją do przygotowania tej książki. Efekt mojej pracy jest teraz w Państwa rękach.

Przypomnieć należy, że broniami V nazywane są ich nowe rodzaje opracowane przez Niemców w czasie II wojny światowej. Nazwa pochodzi od pierwszej litery niemieckiego słowa „Vergeltungswaffe”, oznaczającego „broń odwetowa”.

Poszczególne jej projekty, wdrażane do produkcji, w powojennych publikacjach oznaczono kolejnymi cyframi. W niniejszym opracowaniu zajmuję się najbardziej znanymi: pociskiem rakietowym V-1, rakietą balistyczną klasy ziemia-ziemia V-2, działem V-3 i rakietami ziemia-ziemia „Rheinbote” V-4. Ich historia jest różna, tak jak i czas oraz miejsce ich powstawania.

Na terenie dzisiejszej Polski jest zaskakująco dużo szerzej nieznanych miejsc związanych z broniami V. To m.in.skutek nalotu lotnictwa alianckiego na poligon rakietowy w Peenemünde w nocy z 18 na 19 sierpnia 1943 roku. W jego efekcie postanowiono o przeniesieniu prowadzonych tam prac, między innymi na teren obecnej Polski. Zorganizowano tutaj również ośrodki szkoleniowe dla oficerów i żołnierzy przewidzianych do obsługi tych broni.

Wszystkie te miejsca podzieliłem na pięć grup:
1. Ośrodki szkoleniowe.
2. Poligony doświadczalne i ćwiczebne.
3. Docelowe kierunki lotu pocisków i rakiet oraz miejsca ich upadku.
4. Zakłady produkcji części i montażowe.
5. Stanowiska radiolokacyjne i obserwacyjne.

Przez wiele lat w Polsce o broniach V pisano niewiele, a badacze mieli niewielki dostęp do źródeł archiwalnych. Sytuacja zmieniła się diametralnie po 1989 roku. Zwiększyła się aktywność polskich historyków i regionalistów. Ujawniono nowe dokumenty, w tym meldunki Wywiadu Przemysłowego KG ZWZ/AK. Wydano znaczną liczbę książek na ten temat. Do tego dostrzeżono potencjał turystyczny, jaki drzemie w miejscach związanych z broniami V. W efekcie zagospodarowano i udostępniono turystom część poligonów w Bliźnie, Łebie oraz w Zalesiu koło Międzyzdrojów. Utworzono także trasę turystyczną na terenie fabryki materiałów wybuchowych i amunicji w Bydgoszczy oraz rozpoczęto prace badawcze i popularyzację terenu poligonu w Wierzchucinie. Powstała także stała ekspozycja w Muzeum Regionalnym w Siedlcach oparta na zbiorach części V-2 zgromadzonych dzięki ogromnej pracy Sławomira Kordaczuka – wicedyrektora tego muzeum.

Niestety brak w polskich zbiorach kompletnych egzemplarzy broni V lub konstrukcji służących do jej wystrzeliwania. Znajdziemy tutaj jedynie ich fragmenty zdobyte w różny sposób, przez żołnierzy AK w czasie II wojny światowej, jak i współcześnie przez poszukiwaczy militariów. Są to głównie części rakiet V-2. Jest ich jednak niewiele i pochodzą z egzemplarzy rozbitych na terenie Polski, głównie w okolicach Sarnak. Części pocisków V-1 jest jeszcze mniej. Jak pisałem powyżej, największe zbiory posiada Muzeum Regionalne w Siedlcach. Oprócz tego znajdziemy je w Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie, Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu oraz Pomorskim Muzeum Wojskowym w Bydgoszczy.


Pomimo znacznej liczby publikacji dotyczących historii powstania broni V i ich konstrukcji, niewiele jest informacji o pracach badawczych i produkcji tych broni na ziemiach polskich. Wynika to zapewne z bardzo skromnej ilości znanych na ten temat dokumentów. Podstawowym źródłem, na którym opierałem swoją pracę, są meldunki wywiadu przemysłowego Komendy Głównej ZWZ/ /Armii Krajowej opublikowane w 2000 roku przez Naczelną Dyrekcję Archiwów Państwowych, których fragmenty podaję na końcu książki. Istotnymi wskazówkami były dla mnie wspomnienia więźniów i pracowników przymusowych. Moją wiedzę poszerzały niektóre z publikacji wymienionych w bibliografii, w której starałem się zebrać jak najwięcej opracowań poruszających tematykę broni V. Polecam ich lekturę. Dodać także muszę, że o niektórych opisanych przeze mnie miejscach wspomina się wyłącznie w źródłach internetowych.

Ilość zebranych informacji cały czas jest dla mnie niesatysfakcjonująca. Nie wszystkie podane informacje mogłem zweryfikować. Mam świadomość, że część z nich może być nieprawdziwa, a także że lista podanych w książce miejsc jest niepełna. Nie mam jednak obecnie możliwości poszerzenia wiedzy i dlatego postanowiłem moją pracę wydrukować w obecnym kształcie. Jest ona w założeniu amatorską próbą zebrania dostępnej mi wiedzy. Chciałbym, aby była bazą do dalszych badań i poszukiwań. Uznałem przy tym, że warto choć skrótowo przypomnieć ciekawe historie zakładów, o których piszę.

Przyznać się przy tym muszę, że lokalizowanie w terenie wymienionych w książce zakładów było dla mnie wyjątkowo ciekawą podróżą w czasie. Okazywało się czasami, że podawane w publikacjach czy Internecie adresy są całkowicie błędne. Mam nadzieję, że te, które ja wskazuję, są już właściwe, choć co do kilku miejsc nie mam takiej pewności. Ze zdziwieniem stwierdziłem także, że brak jest książek na temat historii zakładów przemysłowych Górnego i Dolnego Śląska, w wielu przypadkach bardzo długiej i ciekawej. Niejednokrotnie byłem świadkiem ich rozbiórki i tym samym usuwania kolejnych zabytków architektury przemysłowej z powierzchni ziemi. W ten sposób znikają kolejne pomniki ważnej historii danej ziemi, co przy braku spisania ich dziejów skończy się zapewne całkowitym zatarciem pamięci o nich.

Jestem przekonany, że wszystkie opisane miejsca warte są uwagi i poznania ich historii. Proszę przy tym wszystkich ewentualnych krytyków o wyrozumiałość. Być może moja publikacja zmobilizuje ich do napisania własnego, lepszego opracowania.

Jestem także zobowiązany podziękować Sławomirowi Kordaczukowi, Piotrowi Laskowskiemu, Cezaremu Piotrowskiemu i Bogusławowi Wróblowi za poświęcony mi czas i udzieloną w trakcie pisania książki pomoc.

Muszę jeszcze zwrócić uwagę, że przy każdej opisywanej współczesnej nazwie miejscowości podaję również jej niemiecką nazwę z okresu II wojny światowej, współczesną przynależność administracyjną, wojenną nazwę omawianych zakładów, rodzaj prowadzonej w nich działalności związanej z broniami V, a także ustalony przeze mnie aktualny adres. Do tego każde opisywane miejsce ma przypisany, podany w nawiasie numer, umieszczony także dla ułatwienia lokalizacji na mapie znajdującej się na końcu książki.

Marek Dudziak, W poszukiwaniu Wunderwaffe. Bronie V na ziemiach polskich, Replika, Poznań 2017. Książkę można nabyć TUTAJ.

 

Odkryj sekrety miejsc, w których na terenie Polski tworzono bronie V!

O niemieckich broniach V („Vergeltungswaffe” ‒ broń odwetowa) po 1989 roku mówi się coraz więcej. Nikt dotąd jednak nie prześledził ich polskich tropów. Niniejsza książka stanowi pierwsze całościowe opracowanie na ten temat.
Poszczególne projekty broni V w powojennych publikacjach oznaczono kolejnymi cyframi: V-1 (pocisk rakietowy), V-2 (rakieta balistyczna klasy ziemia-ziemia), V-3 (działo) czy V-4 (rakieta ziemia-ziemia „Rheinbote”). Ich historia jest różna, tak jak czas i miejsce powstawania.

Na terenie dzisiejszej Polski znajduje się zaskakująco wiele szerzej nieznanych miejsc związanych z broniami V. Jest to m.in. skutek nalotu aliantów na poligon rakietowy w Peenemünde w sierpniu 1943 roku. W jego efekcie zdecydowano o przeniesieniu prowadzonych tam prac między innymi na teren obecnej Polski, gdzie zorganizowano również ośrodki szkoleniowe dla oficerów i żołnierzy, mających te broni obsługiwać.

Ośrodki szkoleniowe, poligony doświadczalne, docelowe kierunki lotu oraz miejsca upadku, zakłady produkcji, stanowiska radiolokacyjne i obserwacyjne wyznaczono w bardzo wielu lokalizacjach. Nie tylko tych najsłynniejszych, jak Blizna, Łeba, Bydgoszcz albo Zalesie koło Międzyzdrojów. lecz również tych mniej bądź wcale nieznanych (Koszalin, Grudziądz, Jelenia Góra), niekiedy zlokalizowanych na uboczu (Sieniawka, Siemianowice Śląskie, Drawno, Pustynia Błędowska).

Oto niezwykła wyprawa do tych miejsc, gdyż wszystkie warte są uwagi. Poznawanie ich historii to niesamowita przygoda, zaskakująca, ale i pełna tajemnic.

Marek Dudziak - prawnik, wydawca, podróżnik oraz tropiciel tajemnic historii. Założyciel miesięcznika „Odkrywca”. Autor książek o niezwykłych i zagadkowych budowlach Dolnego Śląska.

Artykuł Niemiecka próba podboju Kosmosu. Odkryj sekrety miejsc, w których na terenie Polski tworzono bronie V! [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/niemiecka-proba-podboju-kosmosu-odkryj-sekrety-miejsc-w-ktorych-na-terenie-polski-tworzono-bronie-v-wideo/feed/ 0
Najstarsze zdanie w języku polskim. Co powiedział rycerz do swojej żony https://niezlomni.com/najstarsze-zdanie-jezyku-polskim-powiedzial-rycerz-swojej-zony/ https://niezlomni.com/najstarsze-zdanie-jezyku-polskim-powiedzial-rycerz-swojej-zony/#comments Tue, 21 Feb 2017 09:33:09 +0000 http://niezlomni.com/?p=35702

W spisanej w XIII w. kronice opactwa cystersów znajduje się zdanie uważane za najstarsze zapisane w języku polskim – „Daj, ać ja pobruszę, a ty poczywaj”.

W transliteracji zdanie to brzmi: Day, ut ia pobrusa, a ti poziwai, w wyniku transkrypcji można je zapisać jako: Daj, ać ja pobruszę, a ty poczywaj, co współcześnie oznacza: Daj, niech ja pomielę, a ty odpoczywaj

Zostało ono wypowiedziane przez osiadłego na Dolnym Śląsku czeskiego rycerza Boguchwała do jego miejscowej żony, gdy ta mełła ziarno na ręcznych żarnach. Znajduje się ono w opisie pochodzenia należącej do dóbr klasztornych pobliskiej wsi Brukalice. Jako że mielenie ziarna było wtedy uważane za pracę niegodną mężczyzny, Czech ten został nazwany przez sąsiadów Brukałą (zbrukany), a przezwisko to dało także miano całej osadzie.

Księga henrykowska, w której znalazło się zdanie, powstała początkowo jako spis dóbr klasztornych (w celu wyjaśnienia praw klasztoru do nich), w związku z niestabilną sytuacją (także prawną) po najeździe mongolskim w 1241. Zawiera ona opis dziejów założenia, uposażenia oraz posiadłości należących do klasztoru Cystersów w Henrykowie. Klasztor ufundował w roku 1227 Mikołaj notariusz kancelarii księcia wrocławskiego Henryka Brodatego, a pierwszych zakonników sprowadzono z istniejącego wcześniej klasztoru w Lubiążu.

Księga znajduje się obecnie w Muzeum Archidiecezjalnym we Wrocławiu (sygn. V.7), natomiast w klasztorze w Henrykowie znajduje się jej faksymile.

10 marca 2014 Księga henrykowska została nominowana do wpisania, a 9 października 2015 została wpisana na listę „Pamięć Świata” UNESCO.

[caption id="attachment_35705" align="aligncenter" width="800"]Pomnik Księgi henrykowskiej w Brukalicach Pomnik Księgi henrykowskiej w Brukalicach[/caption]

Artykuł Najstarsze zdanie w języku polskim. Co powiedział rycerz do swojej żony pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/najstarsze-zdanie-jezyku-polskim-powiedzial-rycerz-swojej-zony/feed/ 2
O romansie polskiej lewicy z trockizmem i fascynacji Che Guevarą. Józef Pinior w roli rewolucjonisty-radykała https://niezlomni.com/o-romansie-polskiej-lewicy-z-poludniowoamerykanskim-trockizmem-jozef-pinior-w-roli-rewolucjonisty-radykala/ https://niezlomni.com/o-romansie-polskiej-lewicy-z-poludniowoamerykanskim-trockizmem-jozef-pinior-w-roli-rewolucjonisty-radykala/#respond Tue, 29 Nov 2016 13:50:31 +0000 http://niezlomni.com/?p=1528

Trockiści namówili nas, gdy przyjechała do Polski Margaret Thatcher (na zaproszenie m.in. „Solidarności”), na wspólną akcję. Rozrzucaliśmy ulotki: „Górnikom polskim i brytyjskim pracy i chleba!”.

Ale później trockiści uznali, że władze w PPS-RD powinny być dzielone proporcjonalnie i że oni powinni zyskać część władzy. Chcieli nas przejąć. No i zwabili w swoje szeregi Józefa Piniora. Zabrali go zdaje się do Argentyny lub Brazylii, powstał z tego film. Józef w imieniu polskich robotników przemawiał na stadionach do prawdziwych tłumów, tysięcy ludzi. Tam ruch radykalny był bardzo mocny, to Piniora zafascynowało, wrócił do kraju jako neofita-trockista. Szybko mu zresztą to przeszło.

My jako PPS-RD chcieliśmy być formacją między „starą” socjaldemokracją a komunistami. Zachodnia socjaldemokracja, totalnie wówczas zgnuśniała, która w dodatku miała w d… Europę Wschodnią, zupełnie nam nie odpowiadała.

A Józef, na tej fali, chciał być „nowym rewolucjonistą”, zaczął wokół siebie montować grupę ludzi, no i w roku 1990 musieliśmy się rozstać.

Cezary Miżejewski w rozmowie "Radykalni i szaleni" (Lewicowo.pl)

Jarosław Wardęga, współpracownik Piniora, mówił Gazecie Wyborczej:

Razem z Józkiem Piniorem, którego uważam za swojego nauczyciela politycznego. [..] Byłem zafascynowany postacią Che Guevary, którego uważam za bohatera ludowego. Poniekąd takim bohaterem ludowym był dla mnie Lech Wałesa jako przywódca Solidarności. Choć oczywiście tak rewolucyhny nie był i na szczęście nie zginął z karabinem w ręku. Ale oczywiście Solidarność była dla mnie ruchem rewolucyjnym. [...] Na pierwszym zjeździe regionalnym Solidarności w lutym 1990 Pinior w uchwale dziękował m.in. właśnie IV MIędzynarodówce za pomoc w walce z systemem.

Kim jest Józef Pinior?

W 1980 organizował (m.in. wraz z Władysławem Frasyniukiem) struktury „Solidarności” na Dolnym Śląsku. Był członkiem zarządu regionu NSZZ „S” i jej rzecznikiem finansowym. Po aresztowaniu Władysława Frasyniuka (we wrześniu 1982) reprezentował Dolny Śląsk w Tymczasowej Komisji Koordynacyjnej.

W listopadzie 1987 współtworzył Polską Partię Socjalistyczną, a od 1988 do 1990 był członkiem rady naczelnej PPS-RD.

W 1990 został liderem trockistowskiego Socjalistycznego Ośrodka Politycznego. Wraz z jego działaczami został w lutym tego samego roku usunięty z PPS-RD.

Od 1996 do 1999 był członkiem Unii Pracy, w której od 1998 do 1999 pełnił funkcję wiceprzewodniczącego. Od 2002 do 2003 był pełnomocnikiem wojewody dolnośląskiego ds. referendum unijnego, zaś od 2003 do 2004 ds. europejskich.

W Europarlamencie od 2004 do 2009 roku. Od 2011 W Senacie z ramienia Platformy Obywatelskiej. W wyborach w 2015 nie został ponownie wybrany do izby wyższej polskiego parlamentu, przegrywając z Jarosławem Obremskim.

29 listopada 2016 został zatrzymany przez CBA wraz z ośmioma innymi osobami, w związku z podejrzeniem o korupcję. Sprawa jest prowadzona przez prokuraturę w Poznaniu

Artykuł O romansie polskiej lewicy z trockizmem i fascynacji Che Guevarą. Józef Pinior w roli rewolucjonisty-radykała pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/o-romansie-polskiej-lewicy-z-poludniowoamerykanskim-trockizmem-jozef-pinior-w-roli-rewolucjonisty-radykala/feed/ 0
Najpiękniejsza katastrofa świata: największy skarbiec zabytków w Polsce [WIDEO] https://niezlomni.com/najpiekniejsza-katastrofa-swiata-najwiekszy-skarbiec-zabytkow-polsce-wideo/ https://niezlomni.com/najpiekniejsza-katastrofa-swiata-najwiekszy-skarbiec-zabytkow-polsce-wideo/#respond Mon, 28 Nov 2016 07:45:57 +0000 http://niezlomni.com/?p=33961

W lI połowie XIX wieku berliński wydawca Aleksander Duncker opublikował kolekcję urzekających litografii. Wiele z nich przedstawia rezydencje szlacheckie na terenach historycznego Dolnego Śląska. Wspaniały pejzaż kulturowy, który od 1945 roku do dziś jest przedmiotem haniebnej dewastacji. Litografie Aleksandra Dunckera bywają niekiedy jedynym śladem zaginionego świata zabytkowych rezydencji.

Połowa z nich nie istnieje, tylko co dziesiąta jest po remoncie, setki zamieniły się w przerażające widma. Dolny Śląsk nadal jest największym skarbcem zabytków w Polsce, ale każdy dzień ciszy zabija wspaniałe europejskie dziedzictwo...

https://youtu.be/RwEKK1YetrM

OBRAZY:
Wojanów, Łomnica, Krasków, Makowice, Ciechanowice, Podgórki, Biedrzychowice, Cieplice, Karpniki, Oleśnica, Kliczków, Czocha - Sucha, Książ - Wałbrzych, Rogoźnica, Blizanowice, Cesarzowice, Gawrony, Miłoradzice, Zimna Woda, Wawrzeńczyce, Lubów, Trzebień, Rokitki, Piersno, Buchałów, Szczytniki, Jaśkowice Legnickie, Syców, Szczodre, Przemków, Jaroszówka, Maciejowa, Kamień, Pielgrzymka, Brochów - Wrocław, Pasterzyce, Dziadów Most, Studniska Dolne, Rochów, Modła, Piotrkowice, Dziesław, Samborowice, Ostroszowice, Dziewin, Gościszów, Siedlisko, Głębowice, Grodztwo - Kamienna Góra, Ubocze.

Artykuł Najpiękniejsza katastrofa świata: największy skarbiec zabytków w Polsce [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/najpiekniejsza-katastrofa-swiata-najwiekszy-skarbiec-zabytkow-polsce-wideo/feed/ 0
Srebrna Góra – jedna z największych twierdz górskich w Europie. Niezwykły widok z lotu ptaka [WIDEO] https://niezlomni.com/srebrna-g%cf%8cra-jedna-najwiekszych-twierdz-gorskich-europie-niezwykly-widok-lotu-ptaka-wideo/ https://niezlomni.com/srebrna-g%cf%8cra-jedna-najwiekszych-twierdz-gorskich-europie-niezwykly-widok-lotu-ptaka-wideo/#respond Thu, 29 Sep 2016 15:30:23 +0000 http://niezlomni.com/?p=31878

Twierdza Srebrna Gόra jest unikatowym obiektem w skali dziedzictwa kulturowego Europy i jedną z najważniejszych atrakcji Dolnego Śląska. W chwili powstania (1765-1777) należała do najnowocześniejszych tego typu fortyfikacji w Europie.

Największy podziw budził i nadal budzi potężny Donjon, jeden z najciekawszych obiektόw fortyfikacji epoki nowożytnej.

Jednak Twierdza Srebrna Gόra to w rzeczywistości nie jeden obiekt a cały zespół wznoszących się nad miasteczkiem fortόw. Twierdza składa się bowiem aż z sześciu fortόw i kilku bastionόw. Głόwny jej trzon tworzy zespół bastionόw z Donjonem w środku. Obiekt ten posiadał 151 pomieszczeń fortecznych (kazamat) rozmieszczonych na trzech kondygnacjach. Ogromne magazyny, studnie, zbrojownia, kaplica, więzienie, szpital, piekarnia, browar, warsztaty rzemieślnicze i prochownia czynił fort całkowicie samodzielnym i samowystarczalnym.

W jego wnętrzu mieściło się 3,756 żołnierzy, olbrzymie zapasy amunicji, opału i żywności. Do obrony służyły 264 działa moździerze. W obrębie twierdzy wydrążono 9 studni, w tym najgłębsza (84m) na terenie fortu Ostróg. Rozległość tego systemu i jego lokalizacja pozwala zaliczyć twierdzę do największych gόrskich założeń obronnych Europy.

więcej o Twierdzy TUTAJ

Artykuł Srebrna Góra – jedna z największych twierdz górskich w Europie. Niezwykły widok z lotu ptaka [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/srebrna-g%cf%8cra-jedna-najwiekszych-twierdz-gorskich-europie-niezwykly-widok-lotu-ptaka-wideo/feed/ 0
Drzewo, które pamięta początki państwa polskiego. Niezwykły pomnik przyrody znajduje się w małej wiosce w woj. dolnośląskim… https://niezlomni.com/drzewo-ktore-pamieta-poczatki-panstwa-polskiego-niezwykly-pomnik-przyrody-znajduje-sie-w-malej-wiosce-w-woj-dolnoslaskim/ https://niezlomni.com/drzewo-ktore-pamieta-poczatki-panstwa-polskiego-niezwykly-pomnik-przyrody-znajduje-sie-w-malej-wiosce-w-woj-dolnoslaskim/#comments Wed, 23 Jul 2014 10:21:28 +0000 http://niezlomni.com/?p=15269

Drzewo, które pamięta początki państwa polskiego, rośnie w niewielkiej wsi na Dolnym Śląsku. "To nasza duma" – przyznają mieszkańcy Henrykowa Lubańskiego koło Lubania. Stojący na zachodnim krańcu wsi Cis Henrykowski ma, w zależności od źródeł, od 1250 do nawet 1500 lat.

Leciwy staruszek lata świetności ma już za sobą. Drzewo ma blisko 13 metrów wysokości. Kiedyś obwód jego pnia wynosił blisko 5 metrów, dziś niespełna 1,5 metra. Pomnik przyrody ucierpiał w czasie wichury w 1989 roku. O jego przyszłość walczą specjaliści.

cisTo może być ostatnia szansa, by zobaczyć tak stare drzewo - przyznaje Jerzy Stolarczyk z Wrocławskiej Szkoły Arborystyki.

Cisy to drzewa, które mają również mroczną przeszłość. Z drewna tego gatunku produkowano łuki i kusze. W średniowieczu je niszczono, ponieważ ich pędy i igły są trujące dla zwierząt.

W Henrykowie wszystko kręci się wokół najstarszego drzewa w Polsce. Spacerując po wsi trafimy na rosnące od kilku lat cisy. To nasza tradycja. Do sadzenia drzewek zapraszamy co roku znanych Henryków - wyjaśnia sołtys, Teresa Trefler.

Swoje cisy mają już między innymi: piłkarz i trener Henryk Kasperczak, aktor Henryk Talar, czy gdański pirat Henry Morgan. Turyści, którzy odwiedzają to miejsce mogą liczyć na specjalną pamiątkę - naturalne cisowe korale. Jeżeli w Henrykowie Lubańskim zostaniemy na dłużej, to noc spędzimy w schronisku Pod Cisem. W liczącej niespełna 900 mieszkańców wsi warto obejrzeć także barokowy zespół kościelny.

Jak dojechać do Henrykowa Lubańskiego? Na autostradzie A4 z Wrocławia do Zgorzelca musimy zjechać w kierunku Lubania. Po kilkunastu kilometrach trafimy na drogowskazy kierujące nas do najstarszego drzewa w Polsce.

henrykow-lubanski

źródło: RMF FM

Artykuł Drzewo, które pamięta początki państwa polskiego. Niezwykły pomnik przyrody znajduje się w małej wiosce w woj. dolnośląskim… pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/drzewo-ktore-pamieta-poczatki-panstwa-polskiego-niezwykly-pomnik-przyrody-znajduje-sie-w-malej-wiosce-w-woj-dolnoslaskim/feed/ 1