O „węgierskim cudzie nad Wisłą” w 1920 r. O zbawiennej pomocy udzielonej wbrew Czechom, Niemcom i austriackim socjalistom

w II RP


Zachęcamy do obserwowania strony na Twitterze
Po bitwie – polscy żołnierze ze sztandarami zdobytymi na bolszewikach.
Po bitwie – polscy żołnierze ze sztandarami zdobytymi na bolszewikach.

Wiosną roku 1920 Węgry były jeszcze mocno wyniszczone europejską wojną „światową”, komunistyczną rewolucją i okupacją większej części swego historycznego terytorium przez wojska rumuńskie. Węgry zostały pozbawione przez zwycięskie mocarstwa zachodnie oraz przez Czechy obszaru Słowacji i wspólnej granicy z Polską, prawie 70 procent swego historycznego terytorium oraz strategiczno-politycznej samodzielności. Nie były więc w stanie przyjść Polsce, w okresie jej wojny z bolszewicką Rosją, z większą pomocą zbrojną.

Jednak 12 lipca 1920 r., gdy wojska Tuchaczewskiego docierały już do Podlasia, to władze Węgier, na czele z regentem Królestwa, admirałem Mikołajem Horthym de Nagybanya, chętnie zgodziły się (wskutek sugestii Warszawy) na wsparcie wojsk polskich przez tysiące węgierskich kawalerzystów. Zgodziły się na zorganizowanie na Węgrzech ochotniczego zaciągu, o ile Warszawa uzyskałaby na to (i na transport tych oddziałów przez Słowację) zgodę Paryża i pozostałych aliantów.

[quote]Zgoda Paryża nadeszła 4 sierpnia, ale została obwarowana koniecznością zgody Rumunii i Czechosłowacji. A Czesi 10 sierpnia, gdy wojska bolszewickie stały już pod Radzyminem i Płockiem, zdecydowanie odrzucili prośbę Warszawy i Budapesztu. Demokratyczno-masoński rząd w Pradze nie chciał jakiejkolwiek pomocy dla „imperialistycznej” Polski, życzył sukcesu czerwonej Rosji, a cztery dni później podpisał pakt z Jugosławią – wymierzony w Węgry.[/quote]

I nadal nie przepuszczał francuskich transportów kolejowych z bronią i zaopatrzeniem dla walczącej armii polskiej, podobnie jak Niemcy i Wolne Miasto Gdańsk. Dla zaopatrzeniowej pomocy z Francji i Węgier pozostawała więc nadal tylko długa i okrężna droga transportu przez Rumunię i Małopolskę Wschodnią.

polak-wegierFormalną umowę dotyczącą wysyłki i transportu materiałów wojskowych rządy Polski i Węgier, z poręczeniem Alianckiej Komisji Wojskowej, zawarły już 4 marca roku 1919. I na podstawie tej umowy, w roku 1919 Węgrzy wysłali Polsce 20 mln sztuk amunicji do karabinów Mannlichera, 20 tys. pocisków artyleryjskich i znaczną ilość wyposażenia polowego.

6 marca 1920 r., gdy władze w Budapeszcie dowiedziały się o wojskowych przygotowaniach bolszewików do nowej ofensywy na Polskę, zamówiły w fabryce Manfreda Weissa na Csepelu nastepne 40 mln sztuk amunicji i 30 mln szt. części zamiennych do Mausera w celu wysyłki do Polski. Węgierskie transporty od początku napotykały jednak na wielkie trudności, przede wszystkim ze strony władz czeskich. Praga zakazała przepuszczania do Polski jakichkolwiek transportów z wojskowym zaopatrzeniem. Jeden wielki transport węgierski nawet zarekwirowała w Koszycach. Składy jadące z Francji były więc kierowane na Wiedeń, Węgry, Rumunię i Lwów, podobnie jak kolejowe transporty z Budapesztu. Węgierskie Koleje Państwowe zapewniały im pierwszeństwo przejazdu.

30 lipca 1920 r. socjalistyczna międzynarodówka ogłosiła jednak bojkot „reakcyjnych” Węgier i austriaccy socjaliści zablokowali w pierwszych dniach sierpnia jedyną drogę transportu pomocy z Francji i Belgii. Sytuacja walczących z bolszewikami na Mazowszu i w Małopolsce Wschodniej oddziałów polskich stała się więc jeszcze bardziej dramatyczna. Najbardziej brakowało im amunicji. Na szczęście dla nich, 12 sierpnia, z ponad miesięcznym opóźnieniem, dotarły wreszcie na dworzec w Skierniewicach pierwsze tego lata wielkie transporty amunicji węgierskiej (80 wagonów).

polak-wegierDo 14 sierpnia te nowe 22 miliony sztuk naboi karabinowych i sporo pocisków artyleryjskich dotarło do oddziałów polskich – na pierwszą linię frontu. I w dużej mierze to dzięki tej właśnie amunicji bitwa o Warszawę została wygrana. I to był rzeczywisty i chyba jedyny znaczący „Cud nad Wisłą” – cud dotarcia, niemal w ostatniej chwili, wielkiej ilości tego zaopatrzenia.

(…) I później docierały do Polski duże ilości węgierskiej amunicji. W sumie, w roku 1920 dotarło do nas z Węgier 61 mln sztuk pocisków karabinowych, 30 tys. karabinów typu Mauser i „wiele milionów części do mausera”, kilkadziesiąt tysięcy pocisków artyleryjskich i duże ilości wyposażenia polowego (kuchni, pieców itp.) – nie licząc jeszcze większej ilości amunicji i broni z Francji, powierzonej Węgrom do przewozu (wg opracowania Atylli Szalai z roku 2005). Warto o tym pamiętać.

Tomasz Mysłek, artykuł „Jak Węgry pomogły Polsce wygrać wojnę z bolszewikami ” (sierpień 2012 r.)

(134)

Chcesz podzielić się z Czytelnikami portalu swoim tekstem? Wyślij go nam lub dowiedz się, jak założyć bloga na stronie.
Kontakt: niezlomni.com(at)gmail.com. W sierpniu czytało nas blisko milion osób!
Dołącz, porozmawiaj, wyraź swoją opinię. Grupa sympatyków strony Niezlomni.com

Redakcja serwisu Niezłomni.com nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zawartych w komentarzach użytkowników. Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Jednocześnie informujemy, że komentarze wulgarne oraz wyrażające groźby będą usuwane.
Ładowanie komentarzy Facebooka ...

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

*

Korzystając z formularza, zgadzam się z polityką prywatności portalu

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.