Mecenas Andrzej Kern i jego córka Monika.

O polityku, który mógł być liderem polskiej prawicy. O medialnym linczu, w którym brali udział Najsztub, Rywin, Piwowski, Geremek, „GW”. Powód? „Ustawa o pozbawieniu majątku PZPR”. Polityk wygrał procesy, ale nikt go nie przeprosił

w Bohaterowie/III RP


Zachęcamy do obserwowania strony na Twitterze
Mecenas Andrzej Kern i jego córka Monika.
Mecenas Andrzej Kern i jego córka Monika.

Andrzej Kern stał się celem największej medialnej nagonki lat dziewięćdziesiątych. Jego sprawa budziła większe zainteresowanie niż temat afery taśmowej. Do ataku na polityka prawicy wykorzystano jego nastoletnią córkę, Monikę. Oczerniały go wpływowe tytuły prasowe i lewicowi politycy. Były współpracownik SB nakręcił film, który dzięki reklamie stał się bardzo popularny. Nagonkę łączył jeden cel – wyeliminować Kerna z polityki.

„Człowiek sumienia to człowiek, który daje świadectwo swoich przekonań, świadectwo prawdzie, człowiek odważny, wrażliwy, konsekwentny. Dziś niełatwo być człowiekiem sumienia, on był”

– mówił w grudniu 2007 r. na pogrzebie Andrzeja Kerna biskup Adam Lepa.

Słowa hierarchy celnie oddają postać zmarłego łódzkiego adwokata i polityka prawicy.

Andrzej Piotr Kern urodził się 18 maja 1937 r. w Łęczycy, w rodzinie szwajcarskich emigrantów, którym tak bardzo spodobała się Polska, że postanowili w XIX wieku osiedlić się w naszym kraju na stałe.

Już w czasie studiów zaangażował się w opozycyjną działalność polityczną, w Październiku 1956 r. odgrywał ważną rolę w Związku Młodych Demokratów, był jednym z przywódców tej organizacji. Już w latach sześćdziesiątych jako adwokat bronił działaczy opozycji antykomunistycznej, m.in. studentów skazywanych za protesty w marcu 1968 r. Bronił znanych łódzkich działaczy opozycji, Andrzeja Słowika czy późniejszego prezydenta Łodzi, Jerzego Kropiwnickiego. Kiedy powstało NSZZ „Solidarność” wspólnie z gronem adwokatów i pracowników naukowych Uniwersytetu Łódzkiego założył przy Łódzkiej Radzie Adwokackiej punkt konsultacyjny dla działaczy związku. Taką pomoc organizował również przy łódzkich kościołach, ojców jezuitów i Najświętszego Zbawiciela, gdzie współpracował ze słynnym jezuitą, ojcem Stanisławem Miecznikowskim. W 1989 r. pomagał jezuicie rozwiązywać konflikt w łódzkiej „Solidarności”. Pomagał zakładowym komitetom „Solidarności” w rejestrowaniu związku w ich zakładach pracy. Nie zaprzestał działalności na rzecz opozycji w czasie stanu wojennego. Reprezentował jako adwokat prześladowanych przez władze, bronił wyrzucanych z pracy, szkolił związkowców w zakresie obrony prawnej przysługującej im podczas zatrzymania. Pomoc dla internowanych po wprowadzeniu stanu wojennego przerwało w 1982 r. internowanie Kerna. Od 1984 r. gromadził dla Komitetu Helsińskiego informacje o bezprawnych działaniach władz.

Andrzej Kern
Andrzej Kern

W czerwcu 1989 r. reprezentując Łódzkie Porozumienie Obywatelskie został posłem. W 1991 r. został posłem z listy Porozumienia Obywatelskiego Centrum, pełnił funkcję wicemarszałka. Był współzałożycielem Porozumienia Centrum. W 1993 r. nie startował.

Wszystko zaczęło się niewinnie, szesnastoletnia dziewczyna zauroczyła się w przystojnym chłopaku, Macieju Malisiewiczu. Zaczęli się spotykać. Monice zaimponowała jego rodzina, luz panujący w domu ukochanego, zwracanie się do matki na „Ty”. Izabela Malisiewicz-Gąsior, matka chłopaka, starała się być jej koleżanką. Państwo Kern zorientowali się, że tracą kontakt z dorastającą córką. Doszło do rozmowy, nie było efektów, zbyt duży wpływ zdobyła na nią matka chłopaka. Skutkiem była pierwsza ucieczka z domu z Maciejem do Grotnik, gdzie jego matka wynajmowała letnisko. Kern przyjechał po córkę, przekonywał, że młodzi mogą się spotykać, ale nie powinno to odbywać się kosztem nauki. Monika nie wróciła do domu.

Nie był to koniec kłopotów wicemarszałka. Zmiana zachowania Moniki była na tyle niespodziewana, że nawet jeden z bardziej znanych łódzkich psychiatrów polecił rodzicom przeprowadzenie konsultacji lekarskich u psychologa. Podczas wizyty w klinice psychiatrycznej w Łodzi, Monika poinformowała, gdzie jest. Pani Izabela zorganizowała pod kliniką psychiatryczną akcję uwalniania dziecka wsadzonego do szpitala psychiatrycznego przez „wyrodnych” rodziców.

10 czerwca 1992 r. Monika uciekła po raz kolejny. Z letniska pod Łodzią, gdzie przebywała zgodnie z zaleceniami psychologa, zabrał ją Maciej z matką, pojechali do Częstochowy, gdzie przez trzy miesiące ukrywał ich biznesmen Janusz Baranowski. Niezwykle tajemnicza postać, o której M. Kern tak opowiadała „Newsweekowi”:

„<<Nasz>> Baranowski był postrachem Częstochowy. Czytałam kiedyś, że był podejrzewany o kilka podpaleń i napadów na konkurencję. Jego ludzie pomagali nam podczas ukrywania, przeprowadzali co jakiś czas. Przynosili prowiant i gazety. Malisiewicz chwalił się, że to jego ojciec chrzestny, sądzę że nie tylko jego…”.

Kiedy Monika ukrywała się w Częstochowie, jej ojciec, 29 czerwca 1992 r. wystąpił w telewizji i zaapelował o pomoc w odnalezieniu córki. Rozpoczęła się medialna nagonka.

Atak prasy

Ważną rolę w nagonce na Kerna odgrywała „Gazeta Wyborcza”. Nie było wtedy jeszcze w Polsce tabloidów, ale ich rolę świetnie odegrał dziennik Michnika. W reportażu „Mezalians” opublikowanym w „Gazecie Wyborczej” nr 156 z 4 lipca 1992 r. J. Hugo-Bader pisał o złych i zacofanych rodzicach Moniki Kern, którzy chcieliby ją pozbawić miłości ukochanego mężczyzny, o „miłości jak piękny kwiat”, wreszcie o prześladowaniach i gehennie niezwykle sympatycznych i przyjaznych zakochanym rodzicom Macieja, określonych w reportażu jako państwo G.:

„Wyszedł, ale państwo G. stale są inwigilowani. Obserwowane są oba ich mieszkania, jeżdżą za nimi. Dalsza rodzina odbiera anonimowe telefony z pogróżkami. Panu Janowi skradziono z samochodu wszystkie firmowe dokumenty. Jak będą prowadzić księgowość bez rachunków? Czują się zaszczuci, osaczeni. Mówią, że naprawdę nie wiedzą, gdzie są dzieci”. Niestety autor nie wspomniał o problemach prawnych państwa G., nie napisał też o poszukiwaniu Macieja przez policję za wykroczenia drogowe. O zakochanych pisał też Piotr Najsztub. W tekście „120 procent uczucia” pisał: „Jutro Dzień Zakochanych, świętego Walentego. Dlaczego marszałek Andrzej Kern nie miał szans na <<wybicie z głowy>> Monice jej młodego przyjaciela?”.

Po latach „GW” przyznała, że teksty Najsztuba bardziej pasowały do tabloidu.

Atak polityków

Z możliwości ataku na Kerna skorzystali politycy lewicy. Danuta Waniek grzmiała z mównicy sejmowej: „Pan marszałek pokazał, jak za pomocą wpływów i pozycji można podeptać prawa innych ludzi. Wystarczył trudny problem rodzinny, jakich życie przecież wielu ludziom nie oszczędza. Pan marszałek wybrał wówczas lepsze prawo dla siebie, a gorsze dla innych”.

Wtórował jej jeden z największych autorytetów salonu, prof. B. Geremek, który niczym trybun ludowy grzmiał po nieudanej próbie odwołanie Kerna z funkcji wicemarszałka wytykając posłom brak zasad: „Sejm dokonał aktu samokompromitacji. Instytucja, która nie potrafi ludzi społecznie skompromitowanych – chociażby nosili oni tytuł wicemarszałka Sejmu – skłonić do zrzeczenia się funkcji, sama jest sobie winna”.

Niestety z ich ust nigdy nie padło przepraszam.

Atak filmowy

Sprawa córki wicemarszałka musiała być silnym natchnieniem dla Marka Piwowskiego, skoro zdecydował się po szesnastu latach wrócić do kręcenia filmów. Wystarczyło mu trzy miesiące i film o „wielkiej miłości” dwojga młodych ludzi był gotowy. Producentem był Lew Rywin, nie zabrakło sponsorów część pieniędzy, około 30 % przekazała na produkcję tego „dzieła” firma Budimex. „Uprowadzenie Agaty” było oparte na jednoznacznym przesłaniu – polityk o prawicowych poglądach, terroryzuje nastoletnią córkę i nie zgadza się na jej ślub z ukochanym, żeby przeciwstawić się miłości nie waha się użyć politycznych wpływów. Trudno o lepsze nawiązania do Kerna. Reżyser tłumaczył, że chciał pokazać, że zachowania władzy mimo upadku PRLu nie zmieniły się. Po latach okazało się, że był agentem SB.

Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie dlaczego marszałek Kern stał się ofiarą największej medialnej nagonki w latach dziewięćdziesiątych. Być może zadecydowało to, że był właśnie człowiekiem sumienia, a z tego wynikała jego odpowiedzialność, obowiązkowość, szacunek do drugiego człowiek, często bezinteresowna służba innym, brak skłonności do pójścia na zgniłe kompromisy.

Chyba najtrafniej na to pytanie odpowiedziała kiedyś w „Rzeczpospolitej” Agnieszka Rybak w świetnym tekście „Najłatwiej zabić gazetą”

„Gdy Andrzej Kern myślał po latach o powodach, dla których został wyeliminowany z polityki, najpierw przychodziła mu do głowy ustawa o pozbawieniu majątku PZPR, nad którą pracował. A szerzej – inna recepta na Polskę niż ta, którą przedstawiała grupa Geremka i Michnika. Wie jedno: córka była tylko pretekstem”. Kernowi nie można było wyciągnąć kompromitujących materiałów, bo ich nie było, do zniszczenia go wykorzystano jego nastoletnią wówczas córkę. Wyeliminowano go z polityki, bo mógł stać się liderem prawicy, z którym trudno przeciwnikom byłoby wygrać walkę. Był człowiekiem stonowanym, rzeczowym, świetnym mówcą. Byłby świetnym przywódcą prawicy. Po latach marszałek walczył z tymi, którzy go oczerniali. Wszystkie procesy wygrał.

Mateusz Rawicz, źródło: Nasza Polska

(30937)


Dołącz, porozmawiaj, wyraź swoją opinię. Grupa sympatyków strony Niezlomni.com

Redakcja serwisu Niezłomni.com nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zawartych w komentarzach użytkowników. Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Jednocześnie informujemy, że komentarze wulgarne oraz wyrażające groźby będą usuwane.
Ładowanie komentarzy Facebooka ...

1 komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

*

Korzystając z formularza, zgadzam się z polityką prywatności portalu

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.