Chris Niedenthal znany jest jako portrecista PRL-u. Uwiecznił wiele obrazków Polski, które po latach stały się symboliczne. Sam mówi: – Miałem szczęście, że trafiłem na tak ważny okres. Przyjechałem tu jako młodzieniec w czasie, gdy nikt na Zachodzie nie interesował się Polską. Od momentu wyboru Papieża miałem ręce pełne roboty. Trafiłem w końcu na najciekawszą epokę w Europie od czasu wojny. Moi koledzy z USA zazdrościli mi, że praktycznie co tydzień moje zdjęcia są publikowane w „Newsweeku” czy później w „Time”. Oni, pracując w innych rejonach, nie mieli takiej okazji.
Sam okres PRL wspomina następująco: To kraj pełen świetnych ludzi, ale kompletnie niedziałający, jeśli chodzi o wszelkie instytucje czy usługi. Ale nie przeszkadzało mi to, wręcz to uwielbiałem – uważam, że życie im trudniejsze, tym jest ciekawsze. Byłem młody, wszystko mi się podobało, wszystko było przygodą. Wpadłem jak śliwka w kompot. Otoczenie było sympatyczne, ale i zaangażowane – myślami i czynami musiało walczyć z trudnościami wokół. W komunizmie życie było paskudne, ale ten idiotyczny i okrutny system paradoksalnie produkował wspaniałych ludzi. Dziś mamy dobrobyt, co jest wspaniałe, ale sprawia, że musimy się mniej starać.
O zdjęciach sprzed lat mówi: – Moje zdjęcia z lat 70. i 80. robiłem do szuflady, przydają się dopiero dziś. Może gdybym fotografował teraz naszą codzienność i przyjrzał się temu za 30 lat, te zdjęcia nabrałyby wartości.
źródło wypowiedzi i zdjęć: digitalcamerapolska.pl
(1561)