Zwyczaje i tradycje – Niezłomni.com https://niezlomni.com Portal informacyjno-historyczny Sun, 03 Dec 2023 21:00:15 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.8 https://niezlomni.com/wp-content/uploads/2017/08/cropped-icon-260x260.png Zwyczaje i tradycje – Niezłomni.com https://niezlomni.com 32 32 Czyhały na rozstajach dróg, przemierzały mokradła, zajmowały opuszczone młyny i zamczyska. Diabeł w kulturze polskiej. https://niezlomni.com/czyhaly-na-rozstajach-drog-przemierzaly-mokradla-zajmowaly-opuszczone-mlyny-i-zamczyska-diabel-w-kulturze-polskiej/ https://niezlomni.com/czyhaly-na-rozstajach-drog-przemierzaly-mokradla-zajmowaly-opuszczone-mlyny-i-zamczyska-diabel-w-kulturze-polskiej/#respond Mon, 13 Dec 2021 05:08:12 +0000 https://niezlomni.com/?p=51363

Diabeł w kulturze polskiej zajmuje bardzo ważne miejsce. W podaniach ludowych oraz legendach czartów nie brakuje – włóczyły się po pustkowiach, czyhały na rozstajach dróg, przemierzały mokradła, zajmowały opuszczone młyny, domy, a nawet całe dwory i zamczyska. Nie pogardzały też wiatrakami i wiekowymi wierzbami.


Jak pisze Michał Rożek, w niniejszej książce koncentrujący się na różnych aspektach istnienia wysłannika piekieł: Diabły, lęgnące się na polskiej ziemi z przeróżnych opowieści i podań, zawsze napawały pobożny lud przerażeniem. Zło, którego symbolem jest szatan, zawsze ekscytowało, a czasem też przerażało.

Autor pokazuje, jak mocno postać i motyw diabła zakorzenione są w kulturze śródziemnomorskiej i w tradycji judeochrześcijańskiej, z elementami zapożyczonymi z Persji. Przedstawia historię czarta dosłownie, począwszy od ustaleń kulturowych, historię diabła „na etacie”, a także dzieje motywów diabelskich i postawy czarciej w wyobrażeniach życia społecznego.

Diabeł w kulturze polskiej to książka, która dokładnie wyczerpuje temat, a przy okazji pochłania bez reszty.

Fragment książki Michał Rożek, Diabeł w kulturze polskiej, Wyd. Replika, Poznań 2021. Książkę można nabyć na stronie Wydawnictwa Replika.

Wyśmienity znawca teologii Steven Runciman, analizując pojęcie grzechu, a co za tym idzie kategorie dobra i zła, postawił raz jeszcze Tertulianowe pytanie: „skąd pojawiło się zło i dlaczego istnieje?”. Skąd w każdym ludzkim stworzeniu skłonności do czynienia zła? Już Ojcowie Kościoła, tak dokładni i ostrożni, pozostali niezdecydowani w kwestiach teologii fundamentalnej. A obserwacje, choćby powierzchowne, skłaniały do sceptycyzmu. Skupiając swą uwagę na wybawieniu istoty człowieczej od grzechu, przemilczano problem jego praprzyczyny. Świat nie skąpił nigdy okrucieństwa. Stawiano pytanie – jeżeli Stwórca jest stwórcą wszechmocnym i miłosiernym, to dlaczego dopuścił, by świat stał się takim, jakim jest? Otchłanią zła. Biblijny upadek człowieka tłumaczono jego skłonnością do grzechu, ale upadek nie stworzył przecież grzechu, a raczej to grzech był praprzyczyną upadku.

Przyczyny zła poszukiwał człowiek odwiecznie. Tworzył Boga Światła i Boga Ciemności, starając się w prosty i logiczny sposób wytłumaczyć wszechobecne zło, które stawało się mrocznym przeciwieństwem Boga Miłości i Światłości. Ufano, że po gigantycznej walce Bóg zniszczy siłę zła. W tym miała streszczać się historia świata. Za ojczyznę dualizmu religijnego przyjmuje się na ogół zgodnie starożytny Iran, choć ludy pierwotne – o czym świadczą badania – przyjmowały również odwieczny dualizm dobra i zła. Nie były to teorie dualistyczne, lecz niesystemowe jego pierwiastki. W Mezopotamii, aby wyjaśnić istnienie zła, wymyślono demony, choć mitologia mezopotamska była zdecydowanie teocentryczna; zło w tej religii nigdy nie pochodziło od bogów. Od czasów prehistorycznych istniał rodzaj podłoża dualistycznego o szerokim zasięgu, przyczyniając się do powstania wielkich dualistycznych religii. Pierwszą była perska doktryna Zaratustry, wyrażona w „gathach”, czyli pieśniach ze świętej księgi Awesty. Dla Zaratustry istnieje tylko jeden prabóg – Ahura Mazda, który w swej mądrości stworzył wszystko, będąc absolutnie dobroczynnym i sprawiedliwym. On uczynił Światłość i Ciemność. On też wedle swej woli zsyła pomyślność i nieszczęście. Przeciwnikiem Ahura Mazdy było Zło. Z upływem czasu mitologia irańska uporządkowała tradycję demiurgiczną, wytwarzając dualizm ujęty systematycznie. Odnieść go można nie tylko do sfery moralnej, ale także do płaszczyzny ontologicznej i kosmogonicznej. Stworzono serię przeciwieństw: Dobro – Zło, Ormuzd – Aryman, Światło – Ciemność, stworzenie świata – kontrstworzenie, zastępcy dobrych duchów (Amahraspanidów) – zastępcy arcydemonów. Istnienie zła jako zasady bytu jest absolutnie niepodważalnym i bezdyskusyjnym założeniem filozoficznym.

W kanonicznych tekstach czytano: „Na wysokościach – Światło, mieszka tam Ormuzd, na dole – Ciemność, mieszka tam Aryman. Pomiędzy nimi próżnia. Ormuzd wie o istnieniu swego wroga. Aryman nie wie o istnieniu Ormuzda i błądzi w mrokach; dostrzega przebłysk światła i wznosi się ku granicy. Ormuzd, przykazaniem Prawa, wypędza go do Ciemności. Potem stwarza świat idealnych bytów i przez trzy tysiące lat trzyma Arymana w oddaleniu. Po upływie tego czasu Aryman przypuszcza na nowo szturm. Ormuzd wie, że może go pokonać tylko ograniczając czas konfliktu. Za pośrednictwem Czasu, bezstronnego sędziego, proponuje Arymanowi określenie kresu ich walki i dzieli czas na trzy tysiącletnie okresy. Aryman zgadza się. Ormuzd zdaje sobie również sprawę, iż trzeba otoczyć Arymana, po to by nie mógł powrócić do swej ciemności. Właśnie dlatego przenosi świat idealnych bytów w sferę materialną, gdzie pozostaje on nieożywiony przez trzy tysiące lat. Potem, z pomocą Spihra (firmament) i Zurwana (czas), ożywia dzieło stworzenia: wtedy właśnie Aryman uprzedzony przez Zurwana o tym, iż jego czas jest ograniczony, przypuszcza szturm do nieba, porywa jego część i wlecze ją ku ciemnościom, a przez dziurę wdziera się do środka ziemi. Raz wprowadzony do dzieła stworzenia z powodzeniem atakuje jego różne części: zniekształca niebo, wodę, roślinność, pierwszego wołu […] pierwszego człowieka”.

Wyznawców tej koncepcji uczono, że świat stworzył Ormuzd. Jego przeciwnikiem jest Aryman. Ten zły duch wytwarza z ciemności swą własną istotę, ucieleśnienie swego czarnego dzieła. Tworzy wszelkie pożądliwości, istotę demonów – kłamstwo i nieszczęście. Tak jak Ormuzd tworzy dobre duchy, tak Aryman odpowiada mu wyzwaniem, kreując arcydemony. Ormuzd i Aryman są zawsze przedstawiani jako wiecznie antagonistyczne byty. Dualizm z płaszczyzny moralnej przeniesiony w sferę kosmogoniczną. Zatem stworzenie świata zostało uzasadnione koniecznością skrępowania Arymana i zniszczenia jego siły. Bieg dziejów określa swoją wiedzą Ormuzd. Z umowy, wedle której kreację świata podzielono pomiędzy dwie zasady, wynika, że Aryman, skoro mu nie pozwolono zwyciężyć, zostanie zniszczony. Świat demonów dokona autozniszczenia, ponieważ jest skłócony ze sobą: „złośliwość demona szkodzi i czyni zło nie tylko jego wrogom, ale także swoim, kusi ich, niszczy i każe im zniknąć”. W mitologii irańskiej Ahura Mazda staje się pierwszą nieokreśloną zasadą. Świat jest przeto dziełem bliźniaczych demiurgów – Ormuzda i Arymana. Bogowie dobra i zła są bliźniakami, dziećmi praboga. To z monizmu praboga i wszechwiedzy zrodził się odwieczny dualizm dobra i zła. Koncepcja ta jeszcze nieraz odezwie się w kulturze śródziemnomorskiej, o czym niżej .

 

Artykuł Czyhały na rozstajach dróg, przemierzały mokradła, zajmowały opuszczone młyny i zamczyska. Diabeł w kulturze polskiej. pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/czyhaly-na-rozstajach-drog-przemierzaly-mokradla-zajmowaly-opuszczone-mlyny-i-zamczyska-diabel-w-kulturze-polskiej/feed/ 0
Kto w danym regionie Polski daje prezenty: św. Mikołaj, Gwiazdor, Dzieciątko, Gwiazdka, Aniołek czy Dziadek Mróz https://niezlomni.com/danym-regionie-polski-daje-prezenty-sw-mikolaj-gwiazdor-dzieciatko-gwiazdka-aniolek-dziadek-mroz/ https://niezlomni.com/danym-regionie-polski-daje-prezenty-sw-mikolaj-gwiazdor-dzieciatko-gwiazdka-aniolek-dziadek-mroz/#respond Fri, 23 Dec 2016 17:47:57 +0000 http://niezlomni.com/?p=34909 Św. Mikołaj nie dotrze do wszystkich dzieci. Bywa, że będzie to Gwiazdor, Dzieciątko, Gwiazdka, Aniołek czy Dziadek Mróz. Jak wygląda to w całej Polsce?

Artykuł Kto w danym regionie Polski daje prezenty: św. Mikołaj, Gwiazdor, Dzieciątko, Gwiazdka, Aniołek czy Dziadek Mróz pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/danym-regionie-polski-daje-prezenty-sw-mikolaj-gwiazdor-dzieciatko-gwiazdka-aniolek-dziadek-mroz/feed/ 0
O zapomnianych zwyczajach związanych z dniem Wszystkich Świętych i Dniem Zadusznym https://niezlomni.com/o-zapomnianych-zwyczajach-zwiazanych-dniem-wszystkich-swietych-dniem-zadusznym/ https://niezlomni.com/o-zapomnianych-zwyczajach-zwiazanych-dniem-wszystkich-swietych-dniem-zadusznym/#respond Tue, 01 Nov 2016 19:02:13 +0000 http://niezlomni.com/?p=33103

Rozmowa z dr Karoliną Grodziską o genezie zwyczajów związanych z dniem Wszystkich Świętych i Dniem Zadusznym

Umarłych też nie zapominajcie, wszelki dziś wspomiń na dusze ojca swego, matki swej, przyjaciół swoich.

Pani Doktor, zmarłych czci się we wszystkich kulturach. Skąd pochodzą nasze związane z tym zwyczaje, stojące u podstaw dnia Wszystkich Świętych?
Należałoby zacząć od celtyckiego święta Samhain, oznaczającego dla Celtów koniec lata, koniec okresu zbiorów, a jednocześnie symboliczne zaznaczenie końca roku i początku kolejnego okresu. To największe ze świąt celtyckich było obchodzone nie kiedy indziej, ale właśnie… 31 października i 1 listopada.

Miało coś wspólnego z kultem zmarłych?
Oczywiście! Wprawdzie o Samhain wiemy w sumie niewiele, bo przekazów pisanych jest mało, ale wiadomo, że Celtowie wierzyli, iż w tę właśnie noc duchy, zmarli, powracają do świata żywych, powracają do miejsc, w których dawniej mieszkali, chcą wejść do swoich dawnych domów, powracają do swoich dawnych wsi. Celtowie gasili ognie, żeby ich domy wyglądały niegościnnie, żeby duchy „nie zadomowiły się”. Jednocześnie, żeby jednak być dla nich w jakiś sposób przyjaznymi, dobrymi, wystawiali przed domy żywność, poczęstunek dla zmarłych. Pod nadzorem kapłanów odbywały się zbiorowe obrzędy - kapłani zapalali wielki ogień i składano ofiary. Ciekawostką jest to, że w czasie tego święta Celtowie ubierali się biednie, udawali włóczęgów, biedaków, po to, by w ich ciała nie chciał wstąpić duch, no bo który duch chciałby wstąpić w ciało biednego włóczęgi…

Takie przebrania mogą kojarzyć się z dzisiejszym Halloween.
Jak najbardziej. Ta celtycka obrzędowość w jakiś sposób dała początek znanemu, budzącemu w niektórych środowiskach kontrowersje świętu Halloween. Wielkie święto pogańskie - Samhain, oczywiście „żyło” jeszcze po czasach chrystianizacji, zarówno we Francji, jak i w Anglii, Irlandii i na terenach Niemiec. Nie mogło być ignorowane przez Kościół Katolicki, a wiemy, że Kościół potrafił sprawnie, w pewnym sensie, „zagospodarowywać” zarówno miejsca, gdzie były świątynie pogańskie – po prostu budowano tam kościoły, kaplice i klasztory, jak i czas – kalendarz świąt pogańskich. Samhain jest tego wyśmienitym przykładem.

Skąd określenie „Wszystkich Świętych”?
To dzień poświęcony wszystkim chrześcijanom, którzy osiągnęli stan zbawienia – czyli „świętym”. Zatem od początku w liturgii kościelnej było to święto raczej radosne, wesołe, święto podczas którego modlono się i te modlitwy okazują moc i miłość Boga względem aniołów i ludzi, przypominają jak od Boga wszelkie zbawienie wychodzi i jak w nim wszelkie stworzenia mają swoje szczęście – to cytat z encyklopedii katolickiej. To było święto, kiedy kapłani odprawiali msze w ozdobnych szatach, a post nie obowiązywał, nawet jeżeli teoretycznie na dany dzień tygodnia przypadał. Święto, pierwszego listopada zostało przez kościół po raz pierwszy wymienione w roku 741. W roku 935 papież Jan XI można powiedzieć – „oficjalnie” ustanowił dzień Wszystkich Świętych, a w roku 1475 papież Sykstus IV ustanowił obowiązkowość tego święta dla wszystkich wiernych. To trzy istotne daty. Jasne jest, że data – pierwszy dzień listopada została wybrana przez Kościół ze względu na wcześniejszą obrzędowość celtycką.

Ta „pogańskość” zachowała się do XIX wieku. Kłaniają się mickiewiczowskie „Dziady”.
Zgadza się. Ale przejdźmy najpierw do Dnia Zadusznego, by sobie wszystko wyklarować i ułożyć: ogromne znaczenie dla kościoła katolickiego i kultury średniowiecznej Europy miał klasztor Benedyktynów w Cluny. Należy tu wymienić osobę bardzo interesującą, dzisiaj już świętego – piątego opata Cluny imieniem Odylon (skądinąd został świętym, a w naszej kulturze zupełnie się to imię nie przyjęło; kultu świętego Odylona w Polsce nie ma). Odylon w roku 998 (czyli 1018 lat temu!) wprowadził rozporządzenie obowiązujące w jego klasztorze, a później we wszystkich klasztorach benedyktyńskich, iż dzień drugiego listopada jest dniem szczególnych modłów za zmarłych. Rozporządzenie to znane było jako „Statutum pro Defunctis”. Taka geneza Zaduszek wpisuje się w poglądy obowiązujące w nieco starszej literaturze przedmiotu. Współcześni badacze tematyki, m.in. ojciec profesor Alfons Labudda, uważają, że samo święto drugiego listopada, kształtowało się już wcześniej, natomiast opat Odylon jedynie usankcjonował funkcjonujący obyczaj. Tak czy owak dzięki świetnie rozwijającej się sieci klasztorów benedyktyńskich, kluniackich, to święto kościelne rozprzestrzeniło się po całej Europie.

Również w Polsce?
Na ziemiach polskich, najstarszym źródłem potwierdzającym świętowanie Dnia Zadusznego jest dwunastowieczny kalendarz klasztoru Cystersów w Lądzie w Wielkopolsce. Sto lat później, czyli w XIII wieku Dzień Zaduszny obchodziło już „u nas” dużo więcej zgromadzeń zakonnych, m.in. Dominikanie, Norbertanki i Klaryski, również kler świecki w Krakowie, Poznaniu i Gnieźnie. Tak więc mamy w liturgii katolickiej dwa następujące po sobie święta: pierwszego listopada – radosne Wszystkich Świętych, drugiego listopada – Święto Zmarłych, czyli Dzień Zaduszny. W świadomości społecznej, czy w obrzędowości, o wiele ważniejsze było to drugie święto.

Towarzyszyły mu zanikłe już dzisiaj zwyczaje.
Odbywały się żałobne procesje, wychodzące z kościoła na cmentarz (wówczas był to najczęściej cmentarz przykościelny), rozwijał się także zwyczaj, bardzo ciekawy i akurat funkcjonujący do dzisiaj – tzw. wypominki. Była to pierwsza forma kościelnej modlitwy w języku polskim – to bardzo ważne! Wypominki funkcjonowały w Polsce już od X wieku. Najstarszy ich tekst, fragment kazania wzywający do modlitwy za zmarłych pochodzi z XV wieku: Umarłych też nie zapominajcie, wszelki dziś wspomiń na dusze ojca swego, matki swej, przyjaciół swoich. Osobliwie łaskam waszym polecam w modlitwę te dusze, których tu ciała leżą w tym domu, to jest w kościele, i też na smyntarzu. Proszę też was o jednę Zdrowaś Maryja za one dusze, których ciała poginęły na walkach, na wodach. Proszę też o jednę Zdrowaś Maryję za dusze puste, które są w mękach czyśćcowych, któreż nie mają żadnego wspomożenia, tylko się na nas oglądają a wołają: zmiłujcie się, zmiłujcie się nad nami! Tego dnia, w Zaduszki, bardzo szczodrze rozdawana była jałmużna – był zwyczaj, by tego dnia ugościć jedzeniem, nie tylko pieniędzmi, żebraków, tzw. „dziadów” siedzących przed kościołem. Tu spotykamy się z przywołanym impresyjnym opisem Dziadów u Adama Mickiewicza.

Tradycja Wszystkich Świętych i Dnia Zadusznego wciąż jednak ewoluowała.
Tak. Zasadnicza zmiana nastąpiła na przełomie XVIII i XIX wieku. Do tego czasu cmentarze najczęściej zlokalizowane były przy kościołach, czyli w obrębie ścisłej zabudowy miejskiej, albo w centrum wsi. Rozwój nauki spowodował, że pod koniec XVIII wieku zaczęto zdawać sobie sprawę z tego, że taka lokalizacja cmentarza stanowi zagrożenie sanitarne i epidemiologiczne. Epoka Oświecenia zaczęła więc wymuszać sytuowanie cmentarzy dalej, na ówczesnych obrzeżach. I w związku z tym (możemy podać przykładowe daty: Cmentarz Łyczakowski założono w 1784 roku, Powązkowski w 1792, Cmentarz Rakowicki w 1803) – musiała zmienić się obyczajowość Dnia Zadusznego, ponieważ ten cmentarz, na który należałoby pójść z procesją, nagle znajdował się w sporej odległości, czasem paru kilometrów od kościoła, w którym odbywała się msza. A tutaj jesień i zła pogoda, w dodatku fatalny stan ówczesnych, błotnistych dróg – powozy mieli tylko nieliczni. I w ten sposób obyczajowość stopniowo zmienia się: to już coraz częściej nie jest procesja do i po cmentarzu, ale indywidualne rodzinne odwiedziny grobów, odwiedziny odbywające się o różnych porach Dnia Zadusznego.

Czyli tak jak dzisiaj. A znicze, lampki, kwiaty?
Znakomita krakowska pamiętnikarka Maria Estreicherówna, charakteryzując Dzień Zaduszny w Krakowie w połowie XIX wieku, opisała go następująco: Ciągnęły liczne rzesze na cmentarz, i to trzeba dodać – przeważnie dla pomodlenia się na grobach swych najbliższych, a nie przez ciekawość, gdyż nie miano tyle do oglądania, co teraz. Bo obyczaj bogatego przystrajania grobów wprowadzili dopiero Niemcy, ich zaś groby były nieliczne. I tutaj jeszcze jeden cytat, tym razem z roku 1864 - zapomniany już dzisiaj literat – Jan Kanty Turski, bardzo ów nowy obyczaj przystrajania grobów krytykował: Stroimy teraz groby jak ogródki, w których nawet od złej biedy można by się napić piwa. Świecimy dużo świeczek nad grobowcami, ale też dlatego właśnie o nieboszczykach pamiętamy i myślimy tylko wtedy, kiedy jesteśmy w ogródku nad jego grobem. Poza cmentarzem duch zmarłego nie powinien zajmować, a broń Boże żeby miał się mieszać do naszego życia, grzebać niedyskretnie w naszym sumieniu, tak zamiecionym, jak ziemia koło jego grobu na cmentarzu. To bardzo ciekawa wypowiedź, bezpośrednio po upadku Powstania Styczniowego, kiedy to poległo wielu kolegów tego młodego pisarza, i myślę, że jego gorycz, z jaką się wypowiada o tym „bogatym dekorowaniu grobów”, zastępującym głębszą refleksję, która mogłaby spowodować owo „poruszenie sumienia”, płynie właśnie z żalu po upadku powstania… Ciekawe opisy obchodów Dnia Zadusznego pochodzą z dzieła Oskara Kolberga. W opublikowanym przez niego w roku 1875 tomie „Krakowskie”, Kolberg pisze: Po miastach obchód ma cechę zupełnie chrześcijańską. Rano odbywa się msza za dusze pokutujące w czyśćcu w kościele ubranym w kir, przy czym na środku kościoła stoi katafalk. Koło południa odbywa się procesja na cmentarz i druga msza, po czym następuje odwiedzanie własnych grobów. Składa się na nie wianki z nieśmiertelników i barwinku, zapala lampy i kaganki. Niemal w tym samym momencie krakowska gazeta „Czas”, relacjonując obchody Dnia Zadusznego, określa zwyczaj zapalania lampek na grobach jako „od niedawna z Zachodu przyniesiony”. Tak było w Krakowie.

A na wsi?
Tam wciąż bardzo ważnym elementem było udanie się do księdza z prośbą o wypominki, przy czym w połowie XIX wieku ustalona za nie opłata wynosiła trzy centy „za duszę”. Zamówienie wypominków całorocznych to już była duża kwota – kilka złotych reńskich. Przy czym absolutnie powszechna była wiara, że w Dzień Zaduszny dusze czyśćcowe odwiedzają swych krewnych i kumotrów, chodzą po wsi, przychodzą do kościoła na msze odprawiane również przez zmarłych księży. Żywi nie powinni wówczas wchodzić do kościoła. To była wiara na tyle silna, że w niektórych wsiach w tę noc z pierwszego na drugiego listopada kościoły pozostawiano otwarte, po to, by dusze błąkające się mogły tam wejść. Wierzono, że duchy zmarłych księży odprawiały msze dla swoich zmarłych parafian. Oczywiście wiązał się z tym jeszcze dość zabobonny lęk - żywi starali się w tę noc nie wychodzić z domu. Wiejskim obyczajem było zostawianie dla dusz jedzenia za progiem. I tutaj wracamy, jakby robiąc koło, do owego celtyckiego święta Samhain.

Rozmawiał Emil Marat.

opublikowane na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska.

Doktor Karolina Grodziska – historyk, dyrektor Biblioteki Polskiej Akademii Umiejętności i Polskiej Akademii Nauk w Krakowie. Autorka wielu publikacji dotyczących historii Krakowa oraz opracowań monograficznych o polskich nekropoliach.

Artykuł O zapomnianych zwyczajach związanych z dniem Wszystkich Świętych i Dniem Zadusznym pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/o-zapomnianych-zwyczajach-zwiazanych-dniem-wszystkich-swietych-dniem-zadusznym/feed/ 0
Dożynki, czyli jak słowiańskie święto plonów jest obchodzone do dziś. O dożynkach przed wiekami i obecnie https://niezlomni.com/dozynki-czyli-jak-slowianskie-swieto-plonow-jest-obchodzone-do-dzis-o-dozynkach-przed-wiekami-i-obecnie/ https://niezlomni.com/dozynki-czyli-jak-slowianskie-swieto-plonow-jest-obchodzone-do-dzis-o-dozynkach-przed-wiekami-i-obecnie/#respond Tue, 16 Sep 2014 10:02:38 +0000 http://niezlomni.com/?p=20432

[caption id="attachment_20433" align="alignright" width="330"]Święto Plonów, Chram Mazowiecki Fot. Ratomir Wilkowski, na lic. CC3.0 Święto Plonów, Chram Mazowiecki
Fot. Ratomir Wilkowski, na lic. CC3.0[/caption]

Święto Plonów, dożynki, to etniczne święto Słowian, przypadające w okresie równonocy jesiennej. Święto poświęcone tegorocznym zbiorom zbóż (połączone z obrzędami dziękczynnymi za ukończenie żniw i prac polowych).

Tradycyjnie dożynki obchodzone były w pierwszy dzień jesieni, podczas którego dziękowano bogom za plony i proszono o jeszcze lepsze w przyszłym roku. Ten ludowy zwyczaj Słowian i plemion bałtyckich w różnych regionach zwany był też często wyżynkami, obrzynkami, wieńcem, wieńcowem (od najważniejszego ich symbolu – wieńca ze zbóż i kwiatów) lub okrężnem (od starodawnego obyczaju jesiennego obchodzenia lub objeżdżania, czyli okrążania pól po sprzęcie zboża).

Obrzęd dożynek prawdopodobnie związany był początkowo z kultem roślin i drzew, a następnie z pierwotnym rolnictwem. Wraz z rozwojem gospodarki folwarczno-dworskiej w XVI wieku dożynki zagościły na dworach majątków ziemskich. Urządzano je wówczas głównie dla żniwiarzy (służby folwarcznej i pracowników najemnych) w nagrodę za wykonaną pracę przy żniwach i za zebrane plony. Stanowiąc ukoronowanie całorocznego trudu gospodarskiego obchodzone były po zakończeniu wszystkich najważniejszych prac polowych i po zebraniu plonów (głównie plonu zbóż).

U schyłku XIX wieku, wzorem dożynek dworskich, ponownie zaczęto urządzać dożynki chłopskie, gospodarskie. Bogaci gospodarze wyprawiali je dla swych domowników, rodziny, parobków i najemników. Współcześnie dla rodzimowierców słowiańskich obchody te nadal związane są z postaciami etnicznych, rodzimych bóstw.

Dożynkom towarzyszyły różne praktyki i zwyczaje, związane np. z ostatnią garścią, kępą lub pasem niezżętego zboża, które po żniwach czas jakiś pozostawiano na pustym już polu dla ciągłości urodzaju. Pozostawione na polu kłosy zwano przepiórką (na Mazowszu i Podlasiu), brodą (we wschodniej części Mazowsza), kozą (w Małopolsce), pępem lub pępkiem (w Wielkopolsce), perepełką (na kresach wschodnich); zwano je także wiązką, wiązanką lub garstką.

[caption id="attachment_20434" align="aligncenter" width="800"]dozynki Alfred Wierusz-Kowalski. Dożynki. (1910 r.)[/caption]

Ostatecznie były uroczyście ścinane przez najlepszego kośnika, po czym wręczane najlepszym żniwiarkom do uplecenia wieńca. W niektórych regionach niemniej ważny był snop zboża zwany Diduchem, który w celu udekorowania przechowywano aż do Święta Godowego. W tych to regionach przyszłoroczny siew rozpoczynano od ziarna pozyskanego z tegoż właśnie snopa. W późniejszym okresie rolę tą przejął wieniec dożynkowy, przechowywany w stodole do kolejnego roku (do nowego siewu), z którego wykruszone ziarna wsypywano do worków z ziarnem siewnym.

Wicie wieńca z pozostawionych na polu zbóż, z kiści czerwonej jarzębiny, orzechów, owoców, kwiatów i kolorowych wstążek rozpoczynało obchody dożynek. Wieńce te zwykle miewały kształt wielkiej korony lub koła. W przeszłości umieszczano w nich także żywe (z czasem sztuczne) koguty, kaczęta lub małe gąski, co miało zapewniać piękny i zdrowy przychówek gospodarski. Wieniec dożynkowy zwany bywał również „plonem”, bo też i uosabiał wszystkie zebrane plony oraz urodzaj. Niosła go na głowie lub na wyciągniętych rękach (zazwyczaj przy pomocy parobków i innych żeńców, w związku z ciężarem tegoż wieńca) najlepsza żniwiarka.

Za nią postępował orszak odświętnie ubranych żniwiarzy, niosących na ramionach wyczyszczone i przybrane kwiatami kosy oraz sierpy. Wieniec niesiono do świątyni lub do wcześniej zaproszonego kapłana w celu poświęcenia, a następnie ze śpiewem w uroczystym pochodzie udawano się do dworu lub do domu gospodarza dożynek, gdzie zazwyczaj organizowano biesiady z poczęstunkiem i tańcami

fragment publikacji: Rodzimy Kościół Polski: Statut – Historia – Założenia programowe – Kult – Etyka – Obrzędy i dokumenty

Dożynki w różnych częściach Polski:

Artykuł Dożynki, czyli jak słowiańskie święto plonów jest obchodzone do dziś. O dożynkach przed wiekami i obecnie pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/dozynki-czyli-jak-slowianskie-swieto-plonow-jest-obchodzone-do-dzis-o-dozynkach-przed-wiekami-i-obecnie/feed/ 0
Kopiec Krakusa, czyli do dziś nierozwikłana tajemnica. Grobowiec Kraka czy dzieło ludności celtyckiej? Oraz o zwyczaju w trzeci dzień świąt wielkanocnych https://niezlomni.com/kopiec-krakusa-czyli-do-dzis-nierozwiklana-tajemnica-grobowiec-kraka-czy-dzielo-ludnosci-celtyckiej-oraz-o-zwyczaju-w-trzeci-dzien-swiat-wielkanocnych/ https://niezlomni.com/kopiec-krakusa-czyli-do-dzis-nierozwiklana-tajemnica-grobowiec-kraka-czy-dzielo-ludnosci-celtyckiej-oraz-o-zwyczaju-w-trzeci-dzien-swiat-wielkanocnych/#comments Sat, 06 Sep 2014 22:13:26 +0000 http://niezlomni.com/?p=19399

[caption id="attachment_19400" align="alignright" width="430"]Widok ze wschodu Widok ze wschodu[/caption]

Kopiec Krakusa - sztuczne wzniesienie (obecnie nieco ponad 16 m) na izolowanej wapiennej wyniosłości (zwanej Krzemionkami) po prawej stronie Wisły , w południowej części krakowskiej dzielnicy Podgórze.

Jan Długosz (s. 189-190) podjął pierwszą znaną nam próbę wyjaśnienia tego zjawiska. Otóż po śmierci Kraka,

„dla uczczenia go pogrzebem pospieszyli najpierwsi panowie polscy i cały lud bez różnicy i zgodnie ze zwyczajem tego dnia pogrzebali go z należnym szacunkiem i żalem na górze Lasoty [Krzemionki tak były nazywane w średniowieczu - J. S.], która zwrócona jest w stronę Krakowa. Mogiłę zaś jego, by była trwalsza i wieczna, i żeby potomni o niej nie zapomnieli, dwaj synowie Kraka, zgodnie ze specjalnym pouczeniem za życia ojca, do takiej wznieśli wysokości, sztucznie i przemyślnie nadsypując, by sam szczyt góry , na którym go złożono, panował nad wszystkimi dokoła wzniesieniami".

Istotnie, oba garby Krzemionek dominują nad Krakowem, zarówno południowy , noszący dawniej nazwę Rękawki (271 m), jak również północny , czyli Lasota (235 m). „Grobowiec wzniesiony w ten sposób" -kontynuuje Długosz - „świadczy także, że był on (Krak) Rzymianinem, gdyż Romulus, założyciel miasta Rzymu, miał grób na kształt pagórka tymże sposobem wzniesiony z kamienia".

kopiec-krakusa-2

 

Kopiec Krakusa już od kilku wieków rozpala wyobraźnię zwykłych ludzi i zainteresowanie uczonych.

Do końca XIX w. zachował się dawny zwyczaj „Rękawka", polegający na tym, że corocznie w trzecim dniu świąt wielkanocnych zbierali się na wzgórzu krzemionkowskim mieszkańcy Krakowa i rzucali z góry bułki, chleb, pierniki, jabłka i jaja wielkanocne. Zdaniem niektórych uczonych zwyczaj ten jest „pamiątką starożytnej polsko-słowiańskiej stypy pogrzebowej, czyli ugoszczenia ludu, zebranego na obrzęd pogrzebowy Kraka dla usypania mu potężnej mogiły"

(Z. Gloger , Encyklopedia staropolska, IV , 161).

W latach 1934-1937 przeprowadzono na Kopcu Krakusa systematyczne badania archeologiczne, które objęły jednak tylko część kopca, zwłaszcza w partiach głębszych (u podstawy zbadano zaledwie ok. 4% powierzchni), wyniki ich zatem nie mogą mieć znaczenia definitywnego.

[caption id="attachment_19402" align="aligncenter" width="800"]Kopiec Krakusa zimą Kopiec Krakusa zimą[/caption]

 

Odnaleziono wiele przedmiotów , oprócz krzemieni z epoki kamiennej, bez wątpienia zawleczonych w trakcie wznoszenia kopca, reprezentowane są - choć w nierównym stopniu - niemal wszystkie epoki pradziejowe od kultury łużyckiej po wczesne średniowiecze i czasy późniejsze. Wyjątkowo jednak trafiają się przedmioty , które w sposób pewniejszy pozwoliłyby określić chronologię kopca.

Najczęściej w związku z tym wspominana sprzączka awarska, datowana na VII-VIII w ., ze względu na nie do końca wyjaśnione okoliczności jej znalezienia ma jedynie ograniczoną wymowę. Także korzenie wielkiego, ponoć trzystuletniego dębu, znalezione w górnej warstwie kopca, co do którego zakładano pochopnie, że został ścięty jako święte drzewo Słowian zaraz po wprowadzeniu chrześcijaństwa, co datowałoby jego zasadzenie na ok. VII w ., niewiele wnoszą do dyskusji o czasie wzniesienia kopca, gdyż trudno udowodnić, że dąb został ścięty właśnie w X w., a nie na przykład kilka wieków później.

Śladów domniemanego grobowca („księcia Kraka") nie odnaleziono, co znacznie osłabia interpretację jako pochówku książęcego (Długosz) ale wobec niezupełnego przebadania kopca nie wyklucza jej kategorycznie.

Wspomniana sprzączka awarska dała asumpt do przypuszczeń o pochowaniu tam jakiegoś naczelnika awarskiego, który dotarł ok. VII w. nad górną Wisłę, albo jakiegoś naczelnika miejscowego (chorwackiego [zob. Biała Chorwacja]? wiślańskiego? Kraka?), być może opierającego się inwazji Awarów (w myśl zbliżonej interpretacji - smok wawelski jest symbolem napastników awarskich). Obok interpretacji sepulkralnej występowały w nauce także inne: osadnicza, militarna, kultowa; ta ostatnia ma bodaj największy stopień prawdopodobieństwa.

[caption id="attachment_19403" align="aligncenter" width="800"]Kopiec Krakusa podczas Rękawki – Tygodnik Ilustrowany 7/19 maja 1860. Kopiec Krakusa podczas Rękawki – Tygodnik Ilustrowany 7/19 maja 1860.[/caption]

Janusz Kotlarczyk uzasadnił tezę, iż Kopiec Krakusa jest dziełem ludności celtyckiej (wśród znalezionych w nim zabytków ruchomych są także zabytki z okresu lateńskiego i rzymskiego, mogące być wytworem Celtów), powstałym prawdopodobnie w I w. n.e., a zatem bez jakiegokolwiek związku ze Słowianami. Przeznaczeniem kopca, podobnie jak pobliskich na Górze Bronisławy (obecnie: Kopiec Kościuszki) i Kopca Wandy oraz analogicznych kopców w pobliżu Przemyśla, w Czechach i innych krajach zasiedlonych przez Celtów , było „wyznaczanie dat świąt (lub ich wigilii) i spełnienie związanej z tym funkcji kultowej". Chodzi o dzień przesilenia wiosennego (l V) i jesiennego (l XI). „Azymut kopców krakowskich odpowiada dokładnie wschodowi słońca w przeddzień święta majowego (...), mogły zatem kopce służyć do wyznaczania tej daty". - Jamka;Kotlarczyk.

źródło: Jerzy Strzelczyk, Mity,podania i wierzenia dawnych Słowian

kopiec-5

Artykuł Kopiec Krakusa, czyli do dziś nierozwikłana tajemnica. Grobowiec Kraka czy dzieło ludności celtyckiej? Oraz o zwyczaju w trzeci dzień świąt wielkanocnych pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/kopiec-krakusa-czyli-do-dzis-nierozwiklana-tajemnica-grobowiec-kraka-czy-dzielo-ludnosci-celtyckiej-oraz-o-zwyczaju-w-trzeci-dzien-swiat-wielkanocnych/feed/ 1
Jak dawniej ludzie radzili sobie z chorobami, czyli o cudownym działaniu ziół https://niezlomni.com/jak-dawniej-ludzie-radzili-sobie-z-chorobami-czyli-o-cudownym-dzialaniu-ziol/ https://niezlomni.com/jak-dawniej-ludzie-radzili-sobie-z-chorobami-czyli-o-cudownym-dzialaniu-ziol/#respond Sat, 06 Sep 2014 21:37:37 +0000 http://niezlomni.com/?p=19385

foto1

Artykuł Jak dawniej ludzie radzili sobie z chorobami, czyli o cudownym działaniu ziół pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/jak-dawniej-ludzie-radzili-sobie-z-chorobami-czyli-o-cudownym-dzialaniu-ziol/feed/ 0
Najbardziej bałkański utwór. Tradycyjna pieśń cygańska, która opowiada o święcie wiosny. Wykonują Nigel Kennedy oraz Goran Bregović https://niezlomni.com/najbardziej-balkanski-utwor-tradycyjna-piesn-cyganska-ktora-opowiada-o-swiecie-wiosny-wykonuja-nigel-kennedy-oraz-goran-bregovic/ https://niezlomni.com/najbardziej-balkanski-utwor-tradycyjna-piesn-cyganska-ktora-opowiada-o-swiecie-wiosny-wykonuja-nigel-kennedy-oraz-goran-bregovic/#respond Sat, 06 Sep 2014 21:08:02 +0000 http://niezlomni.com/?p=19382

Ederlezi to legenda. Nie istnieje chyba żaden bardziej "bałkański" utwór. Tradycyjna pieśń cygańska, którą można usłyszeć w niemal każdym bałkańskim zakątku, a ilość wykonań dostępnych na różnego rodzaju wydawnictwach jest nie do ogarnięcia. Co jest w niej takiego niesamowitego? Pieśń opowiada o nocy 6 maja, która jest w tradycji bałkańskich (i nie tylko) Romów świętem wiosny (równonoc, czyli przesilenie wiosenne). U Serbów święto to nosi nazwę Đurđevdan, a w tureckiej tradycji nazywa się Hıdırellez, skąd pochodzi rozpowszechniona współcześnie jego nazwa.

za: MojeBalkany.pl

Ederlezi...

Sa me amala oro khelena
Oro khelena, dive kerena
Sa o Roma daje
Sa o Roma babo babo
Sa o Roma o daje
Sa o Roma babo babo
Ederlezi, Ederlezi
Sa o Roma daje

Sa o Roma babo, e bakren chinen
A me, chorro, dural beshava
Romano dive, amaro dive
Amaro dive, Ederlezi

E devado babo, amenge bakro
Sa o Roma babo, e bakren chinen
Sa o Roma babo babo
Sa o Roma o daje
Sa o Roma babo babo
Ederlezi, Ederlezi
Sa o Roma daje

 

Ederlezi...

Przyjaciele tańczą oro (*1)
Tańczą oro, dzień świętują
Każdy Cygan, mamo
Każdy Cygan, tato, tato
Każdy Cygan, o mamo
Każdy Cygan, tato, tato
Ederlezi, Ederlezi
Każdy Cygan, mamo

Każdy Cygan, tato, owcę bije (*2)
A ja, biedna, siedzę sama
Cygański dzień, nasz dzień
Nasz dzień, Ederlezi

Dali, tato, owcę nam
Każdy Cygan, tato, owcę bije
Każdy Cygan, tato, tato
Każdy Cygan, o mamo
Każdy Cygan, tato, tato
Ederlezi, Ederlezi
Każdy Cygan, mamo

Artykuł Najbardziej bałkański utwór. Tradycyjna pieśń cygańska, która opowiada o święcie wiosny. Wykonują Nigel Kennedy oraz Goran Bregović pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/najbardziej-balkanski-utwor-tradycyjna-piesn-cyganska-ktora-opowiada-o-swiecie-wiosny-wykonuja-nigel-kennedy-oraz-goran-bregovic/feed/ 0
Konie, czyli piękna polska tradycja. W tak nietypowy sposób właściciele żegnają się z zasłużonymi końmi https://niezlomni.com/konie-czyli-piekna-polska-tradycja-w-tak-nietypowy-sposob-wlasciciele-zegnaja-sie-z-zasluzonymi-konmi/ https://niezlomni.com/konie-czyli-piekna-polska-tradycja-w-tak-nietypowy-sposob-wlasciciele-zegnaja-sie-z-zasluzonymi-konmi/#comments Mon, 21 Jul 2014 22:23:00 +0000 http://niezlomni.com/?p=15139

kChowanie koni na cmentarzach to nie pojedynczy przypadek. W Polsce najbardziej znanym przykładem jest cmentarzysko dla koni, położone na terenie pałacu w Kliczkowie, koło Bolesławca, na terenach pałacowych należących niegdyś do rodu von Promnitz, a potem - Solms-Baruth. Do dziś zachowały się dwa nowsze, pamiątkowe obeliski (jeden, konia Juno, z 1938 roku).

Była to jednak nie tylko "wielkopańska" moda: w Sromowcach Niżnych koło Nowego Sącza w przeszłości zakładano ogrodzone żerdziami cmentarze dla koni. Jeden z nich znajdował się na Noklu. Padłe lub dobijane z powodu starości, wypadku czy choroby zwierzęta chowane były z szacunkiem dla lat ich pracy. Niektórzy właściciele stawiali nagrobki swoim ulubionym koniom. Takim jest np. grób konia Rall w Leonczynie pod Krasiczynem. Koń należał do księcia Józefa Sapiehy, służył w wojnie bolszewickiej w 1920 r, a zginął w 1926 r. w wyniku złamania nogi podczas skoku przez przeszkodę.

Zaś w Janowie Podlaskim jest cmentarz dla koni z pamiątkowymi głazami z tabliczkami, na których widnieją imiona koni zasłużonych dla stadniny.

[caption id="attachment_15141" align="aligncenter" width="720"],,Tu leży koń RALL. Był w wojnie przeciw Bolszewikom w 1920 r. pod Józefem Xięciem SAPIEHĄ. Zginął na przeszkodzie 8.X.1926 r.” ,,Tu leży koń RALL. Był w wojnie przeciw Bolszewikom w 1920 r. pod Józefem Xięciem SAPIEHĄ. Zginął na przeszkodzie 8.X.1926 r.”[/caption]

[caption id="attachment_15142" align="aligncenter" width="900"]źr. dolny-slask.org.pl cmentarz w Kliczkowie, źr. dolny-slask.org.pl[/caption]

[caption id="attachment_15143" align="aligncenter" width="656"]źr. dolny-slask.org.pl cmentarz w Kliczkowie, źr. dolny-slask.org.pl[/caption]

[caption id="attachment_15144" align="aligncenter" width="1500"]źr. dolny-slask.org.pl cmentarz w Kliczkowie, źr. dolny-slask.org.pl[/caption]

Artykuł Konie, czyli piękna polska tradycja. W tak nietypowy sposób właściciele żegnają się z zasłużonymi końmi pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/konie-czyli-piekna-polska-tradycja-w-tak-nietypowy-sposob-wlasciciele-zegnaja-sie-z-zasluzonymi-konmi/feed/ 1
Kłapiący paszczą zwierz wśród kolędników – nietypowy zwyczaj, który dotrwał do obecnych czasów [foto] https://niezlomni.com/klapiacy-paszcza-zwierz-wsrod-kolednikow-nietypowy-zwyczaj-ktory-dotrwal-do-obecnych-czasow-foto/ https://niezlomni.com/klapiacy-paszcza-zwierz-wsrod-kolednikow-nietypowy-zwyczaj-ktory-dotrwal-do-obecnych-czasow-foto/#respond Sat, 21 Dec 2013 22:52:34 +0000 http://niezlomni.com/?p=4355

Co robi kłapiący drewnianą paszczą zwierz w opowieści o Bożym Narodzeniu? Dlaczego wśród kolędników pojawia się diabeł i śmierć? Zwyczaj ludowego kolędowania i przebrania kolędników to przykład połączenia tradycji chrześcijańskiej i pogańskiej.

Zwyczaj kolędowania przetrwał w niektórych wsiach do dzisiaj, chociaż w dużych miastach już w XVIII wieku uważano kolędników za natrętów...

Tur o mocy magicznej

Korzeni kolędowania należy szukać w tradycjach jeszcze pogańskich. Przesilenie zimowe, gdy dzień zaczyna stawać się coraz dłuższy, wśród wszystkich ludów czczących siły przyrody wiązał się z różnymi obrzędami i praktykami magicznymi. Odpowiednie zabiegi miały za zadanie zapewnić ludziom szczęście, zdrowie i urodzaj na następny rok.

Kapłani – czarownicy przywdziewali więc maski różnych zwierząt, którym przypisywano moc magiczną (zauważmy, że zwierzęce maski nakładają również szamani w plemionach afrykańskich) i chodzili od domu do domu wykonując magiczne rytuały i wypowiadając zaklęcia. Maski symbolizowały różnie zwierzęta. Jeszcze w pochodzących z XVI wieku przekazach o kolędnikach czytamy, że przebierali się oni za niedźwiedzia, bociana, kozę, konia i tura. Każdemu z tych zwierząt przypisywano inną moc: zdrowie, siłę, płodność. Ślad tych wierzeń pozostał w wierszykach kolędników, np.: "gdzie koza chodzi, tam się żytko rodzi".

Zadziwiające, że gdzieniegdzie zachowały się jeszcze – w zachowaniu kolędników – ślady tych praktyk, choć oczywiście nikt nie traktuje ich już jak zabiegów magicznych. W niektórych wioskach w Tatrach kolędnicy mówią:

"Na scęście, na zdrowie, na to Boze Narodzenie!
Co by się wom darzyło w kumorze, w oborze,
Wsędy dobrze,
W kozdym kątku po dzieciątku,
A na stole sto!"

Rozrzucają przy tym ziarna owsa po izbie i na domowników, przy ostatnich słowach kładą garść owsa na stole.

Spośród tej kolędowej menażerii ostał się tylko tur, zwany turoniem. Zapewne dlatego, że wyginął całkowicie na początku XVII wieku i stał się stworem baśniowym. O jego znaczeniu w kulturze ludowej mówi zachowane do dziś powiedzonko "silny jak tur".

Magicznym zwierzętom, dla zwiększenia skuteczności ich oddziaływania, towarzyszyły tzw. postacie mediacyjne, tj. pośredniczące między człowiekiem a sferą mocy nadprzyrodzonych. Rolę tę w kulturze chłopskiej przypisywano istotom i osobom funkcjonującym na pograniczu świata ludzkiego i nadprzyrodzonego. Taką postacią była śmierć z kosą, a także diabeł w znaczeniu przedchrześcijańskim – czyli lokalny demon żyjący w dziupli drzewa lub na bagnach. Wszyscy kolędnicy przebrani za postacie mediacyjne zawsze występowali w maskach, bądź mieli twarze uczernione sadzami.

Tur bez zatrudnienia

Po pełnym zakorzenieniu się chrześcijaństwa tradycja kolędowania straciła swoje pierwotne znaczenie i stała się formą ludowej zabawy. Być może by zanikła, gdyby nie nowa rola jaką przejęła.

W epoce baroku pojawił się zwyczaj wystawiania tzw. jasełek. Jasełka to przedstawienie o narodzeniu Jezusa. Słowo jasełka oznacza inaczej żłób, w którym miał zostać złożony Chrystus po swoim narodzeniu.

Przedstawienia takie wystawiano początkowo w kościołach, później przejęli je kolędnicy i tak pogański obrządek zmienił się w pobożną opowiastkę. W orszaku kolędowym pojawiła się więc betlejemska gwiazda i nowe postaci. Stare też nie znikły. Śmierć i diabła łatwo można było bowiem użyć do przedstawienia o sprawiedliwej karze jaka spotkała króla Heroda za rzeź niewiniątek. Diabeł wołał do Heroda:

"Za twe grzechy, za twe zbytki, chodź do piekła, boś ty brzydki!".

Śmierć zaś ścinała głowę złemu królowi.

I tylko turonia nie udało się zaprzęgnąć "do roboty". Do żadnej biblijnej opowieści nie pasuje. Biega więc po izbie, straszy dzieci i kłapie paszczą, właściwie nie wiadomo po co...

artykuł ukazał się w serwisie Wiara.pl

[caption id="attachment_4357" align="aligncenter" width="567"]Turoń. Data wydarzenia: 1926-12. Miejsce: Kraków Turoń. Data wydarzenia: 1926-12. Miejsce: Kraków[/caption]

[caption id="attachment_4356" align="aligncenter" width="250"]Turoń z Herodem Turoń z Herodem[/caption]

t2

t4

t5

Artykuł Kłapiący paszczą zwierz wśród kolędników – nietypowy zwyczaj, który dotrwał do obecnych czasów [foto] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/klapiacy-paszcza-zwierz-wsrod-kolednikow-nietypowy-zwyczaj-ktory-dotrwal-do-obecnych-czasow-foto/feed/ 0
Nietypowy zwyczaj, który można było zaobserwować w dawnej Polsce w społecznościach żydowskich [foto] https://niezlomni.com/nietypowy-zwyczaj-ktory-mozna-bylo-zaobserwowac-w-dawnej-polsce-w-spolecznosciach-zydowskich/ https://niezlomni.com/nietypowy-zwyczaj-ktory-mozna-bylo-zaobserwowac-w-dawnej-polsce-w-spolecznosciach-zydowskich/#respond Mon, 09 Dec 2013 22:51:06 +0000 http://niezlomni.com/?p=3138

Kaparot (oczyszczenie z grzechów) - jeden z obrzędów żydowskiego święta Jom Kippur. Człowiek, który uczynił nam krzywdę, musi się z nami pogodzić. Jeśli osoba "poszkodowana" nie przyjmuje przeprosin, więc "szkodzący" ma możliwość usprawiedliwienia.

Podczas kręcenia wypowiadane są słowa:

To jest mój zastępca, moja ofiara zastępcza, moja pokuta kogut lub kura zabiera śmierć, ale ja będę cieszyć się długim, zdrowym i przyjemnym życiem w pokoju "

Obrzęd ten praktykowany był w Europie Wschodniej. Mężczyzna brał białego koguta, kobieta białą kurę, kręcił/a zwierzęciem nad głową trzykrotnie. Ptak był potem zabijany, a mięso przekazywane biednym. Czasem mięso zatrzymywano na posiłek po Jom Kippur, a biednym przekazywano wtedy równowartość pieniężną zwierzęcia.

Obecnie zwyczaj kręcenia zwierzęciem nad głową jest kontrowersyjny i wielu Żydów zastępuje koguta lub kurę woreczkiem monet.

An Ultra-Orthodox Jewish man holds a chicken as he perform the Kaparot ritual ahead of the holiday of Yom Kippur in the Israeli city of Ashdod

An Ultra-Orthodox Jew swings a chicken o

4

5

9

6

7

8

10

kaparot1

Artykuł Nietypowy zwyczaj, który można było zaobserwować w dawnej Polsce w społecznościach żydowskich [foto] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/nietypowy-zwyczaj-ktory-mozna-bylo-zaobserwowac-w-dawnej-polsce-w-spolecznosciach-zydowskich/feed/ 0