Kalendarium – Niezłomni.com https://niezlomni.com Portal informacyjno-historyczny Sun, 03 Dec 2023 21:00:15 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.8 https://niezlomni.com/wp-content/uploads/2017/08/cropped-icon-260x260.png Kalendarium – Niezłomni.com https://niezlomni.com 32 32 74 lata temu, 7 maja 1945 miała miejsce największa na ziemiach polskich bitwa oddziałów podziemia z Sowietami [WIDEO] https://niezlomni.com/70-lat-temu-pod-kurylowka-oddzialy-narodowej-organizacji-wojskowej-rozbily-ekspedycje-karna-nkwd-foto/ https://niezlomni.com/70-lat-temu-pod-kurylowka-oddzialy-narodowej-organizacji-wojskowej-rozbily-ekspedycje-karna-nkwd-foto/#comments Tue, 07 May 2019 05:00:20 +0000 http://niezlomni.com/?p=23917

7 maja 1945 r. oddział Narodowej Organizacji Wojskowej dowodzony przez mjr. Franciszka Przysiężniaka „Ojca Jana” odparł trzy natarcia NKWD na wieś Kuryłówka na Rzeszowszczyźnie. Zginęło co najmniej 57 enkawudzistów. Była to największa na ziemiach polskich bitwa oddziałów podziemia z sowietami.

https://youtu.be/AeAfXlJ_mQA

Wysłany wczesnym rankiem 7 maja w kierunku Kulna, patrol NOW z oddziału „Majka” napotkał tyralierę żołnierzy sowieckich. Wymiana ognia zaalarmowała wieś, oddziały narodowe rozpoczęły wycofywanie się, które powstrzymał dowódca Franciszek Przysiężniak, nakazując obronę. Oddział „Radwana”, który stanowił ubezpieczenie Kuryłówki przyjął walkę i przez godzinę odpierał ataki NKWD w okolicach szkoły i budynku gminy. Wsparł go wkrótce oddział „Majki”, ściągnięty do Kuryłówki z sąsiedniego Tarnawca. Natarcie sowieckie załamało się.

Po przegrupowaniu enkawudziści uderzyli ponownie, tym razem od strony Sanu. W sukurs oblężonym przyszedł oddział „Wołyniaka”, który dotarł na miejsce bitwy z Ożanny. Z jego pomocą udało się ten atak odeprzeć. Zacięte walki trwały 7 godzin do godziny 13.00. Sowieci około godziny 15.00 jeszcze raz próbowali złamać opór, atakując frontalnie od strony lasu na północny wschód od Kuryłówki. Także to natarcie załamało się w ogniu broni maszynowej.

Późnym popołudniem, spodziewając się kolejnego ataku, „Ojciec Jan” wydał rozkaz wycofania się z wioski. Oddział „Majki” wycofał się w rejon Przychojca, oddział „Radwana” na południe, w kierunku Jarosławia, „Wołyniak” ze swoimi ludźmi odskoczył na lewy brzeg Sanu w okolice Grodziska Dolnego. Wraz z oddziałami NOW Kuryłówkę opuściła część jej mieszkańców, obawiając się zemsty Sowietów.

Partyzantom udało się odeprzeć trzy duże ataki NKWD. W dokumentach i relacjach z bitwy najczęściej wymienia się liczbę około 57 zabitych enkawudzistów. Ze strony NOW poległo siedmiu żołnierzy, zaś pięciu zostało ciężko rannych.

Następnego dnia do Kuryłówki wkroczyła karna ekspedycja NKWD. Sowieci zamordowali osiem osób, spalono zabudowania wioski. Kilka tygodni po pacyfikacji Kuryłówki przez NKWD Komenda Okręgu NOW wypłaciła mieszkańcom wsi zapomogi, przeznaczając na nie część pieniędzy zdobytych w akcji ekspropriacyjnej na bank w Przemyślu, przeprowadzonej 26 czerwca 1945 r.

[caption id="attachment_23930" align="aligncenter" width="576"]Miejsce pierwszej potyczki z Sowietami idącymi od strony Sanu. W oddali zabudowania Kulna, fot. Martyna Ćwikła. Miejsce pierwszej potyczki z Sowietami idącymi od strony Sanu. W oddali zabudowania Kulna, fot. Martyna Ćwikła.[/caption]

[caption id="attachment_23931" align="aligncenter" width="960"]Miejsce pierwszej potyczki z Sowietami idącymi od strony Sanu. W oddali zabudowania Kulna, fot. Martyna Ćwikła. Miejsce pierwszej potyczki z Sowietami idącymi od strony Sanu. W oddali zabudowania Kulna, fot. Martyna Ćwikła.[/caption]

[caption id="attachment_23933" align="aligncenter" width="960"]Miejsce pierwszej potyczki z Sowietami idącymi od strony Sanu. W oddali zabudowania Kulna, fot. Martyna Ćwikła. Miejsce pierwszej potyczki z Sowietami idącymi od strony Sanu. W oddali zabudowania Kulna, fot. Martyna Ćwikła.[/caption]

[caption id="attachment_23935" align="aligncenter" width="960"]Miejsce pierwszej potyczki z Sowietami idącymi od strony Sanu. W oddali zabudowania Kulna, fot. Martyna Ćwikła. Miejsce pierwszej potyczki z Sowietami idącymi od strony Sanu. W oddali zabudowania Kulna, fot. Martyna Ćwikła.[/caption]

[caption id="attachment_23937" align="aligncenter" width="960"]Miejsce pierwszej potyczki z Sowietami idącymi od strony Sanu. W oddali zabudowania Kulna, fot. Martyna Ćwikła. Miejsce pierwszej potyczki z Sowietami idącymi od strony Sanu. W oddali zabudowania Kulna, fot. Martyna Ćwikła.[/caption]

[caption id="attachment_23939" align="aligncenter" width="960"]Miejsce pierwszej potyczki z Sowietami idącymi od strony Sanu. W oddali zabudowania Kulna, fot. Martyna Ćwikła. Miejsce pierwszej potyczki z Sowietami idącymi od strony Sanu. W oddali zabudowania Kulna, fot. Martyna Ćwikła.[/caption]

[caption id="attachment_23940" align="aligncenter" width="960"]Miejsce pierwszej potyczki z Sowietami idącymi od strony Sanu. W oddali zabudowania Kulna, fot. Martyna Ćwikła. Miejsce pierwszej potyczki z Sowietami idącymi od strony Sanu. W oddali zabudowania Kulna, fot. Martyna Ćwikła.[/caption]

[caption id="attachment_23941" align="aligncenter" width="960"]Miejsce drugiej potyczki z Sowietami, idącymi od strony lasu. Droga po lewej prowadzi do Kulna, fot. Martyna Ćwikła. Miejsce drugiej potyczki z Sowietami, idącymi od strony lasu. Droga po lewej prowadzi do Kulna, fot. Martyna Ćwikła.[/caption]

[caption id="attachment_23952" align="aligncenter" width="960"]Miejsce drugiej potyczki z Sowietami, idącymi od strony lasu. Droga po lewej prowadzi do Kulna, fot. Martyna Ćwikła. Miejsce drugiej potyczki z Sowietami, idącymi od strony lasu. Droga po lewej prowadzi do Kulna, fot. Martyna Ćwikła.[/caption]

[caption id="attachment_23951" align="aligncenter" width="960"]Miejsce drugiej potyczki z Sowietami, idącymi od strony lasu. Droga po lewej prowadzi do Kulna, fot. Martyna Ćwikła. Miejsce drugiej potyczki z Sowietami, idącymi od strony lasu. Droga po lewej prowadzi do Kulna, fot. Martyna Ćwikła.[/caption]

[caption id="attachment_23950" align="aligncenter" width="960"]Miejsce drugiej potyczki z Sowietami, idącymi od strony lasu. Droga po lewej prowadzi do Kulna, fot. Martyna Ćwikła. Miejsce drugiej potyczki z Sowietami, idącymi od strony lasu. Droga po lewej prowadzi do Kulna, fot. Martyna Ćwikła.[/caption]

[caption id="attachment_23949" align="aligncenter" width="960"]Miejsce drugiej potyczki z Sowietami, idącymi od strony lasu. Droga po lewej prowadzi do Kulna, fot. Martyna Ćwikła. Miejsce drugiej potyczki z Sowietami, idącymi od strony lasu. Droga po lewej prowadzi do Kulna, fot. Martyna Ćwikła.[/caption]

[caption id="attachment_23948" align="aligncenter" width="960"]Miejsce drugiej potyczki z Sowietami, idącymi od strony lasu. Droga po lewej prowadzi do Kulna, fot. Martyna Ćwikła. Miejsce drugiej potyczki z Sowietami, idącymi od strony lasu. Droga po lewej prowadzi do Kulna, fot. Martyna Ćwikła.[/caption]

[caption id="attachment_23946" align="aligncenter" width="960"]Miejsce drugiej potyczki z Sowietami, idącymi od strony lasu. Droga po lewej prowadzi do Kulna, fot. Martyna Ćwikła. Miejsce drugiej potyczki z Sowietami, idącymi od strony lasu. Droga po lewej prowadzi do Kulna, fot. Martyna Ćwikła.[/caption]

[caption id="attachment_23945" align="aligncenter" width="960"]Miejsce drugiej potyczki z Sowietami, idącymi od strony lasu. Droga po lewej prowadzi do Kulna, fot. Martyna Ćwikła. Miejsce drugiej potyczki z Sowietami, idącymi od strony lasu. Droga po lewej prowadzi do Kulna, fot. Martyna Ćwikła.[/caption]

[caption id="attachment_23944" align="aligncenter" width="960"]Miejsce drugiej potyczki z Sowietami, idącymi od strony lasu. Droga po lewej prowadzi do Kulna, fot. Martyna Ćwikła. Miejsce drugiej potyczki z Sowietami, idącymi od strony lasu. Droga po lewej prowadzi do Kulna, fot. Martyna Ćwikła.[/caption]

[caption id="attachment_23943" align="aligncenter" width="960"]Miejsce drugiej potyczki z Sowietami, idącymi od strony lasu. Droga po lewej prowadzi do Kulna, fot. Martyna Ćwikła. Miejsce drugiej potyczki z Sowietami, idącymi od strony lasu. Droga po lewej prowadzi do Kulna, fot. Martyna Ćwikła.[/caption]

[caption id="attachment_23942" align="aligncenter" width="960"]Miejsce drugiej potyczki z Sowietami, idącymi od strony lasu. Droga po lewej prowadzi do Kulna, fot. Martyna Ćwikła. Miejsce drugiej potyczki z Sowietami, idącymi od strony lasu. Droga po lewej prowadzi do Kulna, fot. Martyna Ćwikła.[/caption]

[caption id="attachment_23941" align="aligncenter" width="960"]Miejsce drugiej potyczki z Sowietami, idącymi od strony lasu. Droga po lewej prowadzi do Kulna, fot. Martyna Ćwikła. Miejsce drugiej potyczki z Sowietami, idącymi od strony lasu. Droga po lewej prowadzi do Kulna, fot. Martyna Ćwikła.[/caption]

[caption id="attachment_23953" align="aligncenter" width="682"]Pomnik na cmentarzu parafii Tarnawiec w Kuryłówce, fot. Martyna Ćwikła. Pomnik na cmentarzu parafii Tarnawiec w Kuryłówce, fot. Martyna Ćwikła.[/caption]

DSC03273 DSC03275 DSC03276 DSC03277 DSC03279 DSC03280 DSC03281 DSC03282 DSC03283 DSC03284

11076287_870404236356049_5572889946103899985_n

Artykuł 74 lata temu, 7 maja 1945 miała miejsce największa na ziemiach polskich bitwa oddziałów podziemia z Sowietami [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/70-lat-temu-pod-kurylowka-oddzialy-narodowej-organizacji-wojskowej-rozbily-ekspedycje-karna-nkwd-foto/feed/ 2
Jan Karol Chodkiewicz: „Policzym ich, jak ich pobijem”. O zdumiewającym zwycięstwie pod Kircholmem https://niezlomni.com/jan-karol-chodkiewicz-policzym-ich-jak-ich-pobijem-o-zdumiewajacym-zwyciestwie-pod-kircholmem/ https://niezlomni.com/jan-karol-chodkiewicz-policzym-ich-jak-ich-pobijem-o-zdumiewajacym-zwyciestwie-pod-kircholmem/#respond Thu, 27 Sep 2018 16:17:42 +0000 https://niezlomni.com/?p=50153

„Policzym ich, jak ich pobijem” – miał powiedzieć hetman Jan Karol Chodkiewicz przed bitwą pod Kircholmem w 1605 r. na wieść o „wręcz niezliczonych regimentach szwedzkich”.

Bitwa pod Kircholmem to jeden z największych sukcesów wojennych w historii I Rzeczypospolitej. Jak pisał przed laty Marian Kukiel „tak pełnych zwycięstw mało zna historia; ani jednego zaś odniesionego przeciw takiej przewadze”. Bitwę pod Kircholmem stoczono 27 września 1605 r.

W połowie 1605 roku Riksdag szwedzki uchwalił duże podatki na zaciąg żołnierzy. Szwecja uzyskała także niemałe wsparcie finansowe od cara Borysa Godunowa. Dzięki temu już w lipcu szwedzka armia polowa była gotowa do działań wojennych. Podzielono ją na trzy części, a następnie przerzucono do Inflant. Z 14 tys. armii, która znalazła się ostatecznie pod Rygą, większość pomaszerowała później pod Kircholm, by stawić czoła wojskom prowadzonym przez Chodkiewicza. Według Juliusa Mankella w jednostkach walczących w bitwie znalazło się etatowo 2 700 jazdy i 9 200 piechoty. Z kolei Bertil Barkman szacował faktyczny stan armii szwedzkiej pod Kircholmem na około 2 500 jazdy, 8 700 piechoty oraz 11 falkonetów jednofuntowych, co wydaje się najbliższe prawdzie. Stosunek jazdy do piechoty wynosił zatem w przypadku Szwedów 22% do 78%. Wyraźna przewaga elementu pikiniersko-muszkieterskiego miała zapewnić możliwość prowadzenia długotrwałego oblężenia Rygi. W przypadku armii Karola IX – odwrotnie niż w wojsku Chodkiewicza – jazda miała stanowić jedynie wsparcie dla regimentów piechoty.

Niedostatki w skarbie uniemożliwiały utworzenie odpowiednio liczebnej armii, jednak w połowie 1605 roku udało się wesprzeć wojsko litewskie nowymi oddziałami. Zaciągnięto dodatkowo 400 piechurów na dwie ćwierci oraz 300 husarzy do pocztu hetmańskiego. Henryk Wisner na podstawie rachunków sejmowych wyliczył, że w przeddzień bitwy armia Rzeczypospolitej liczyła: 15 chorągwi husarskich (1650 ludzi), 4 tatarskie (350), 3 kozackie (400), 4 petyhorskie (400), jedną arkebuzerską (210), 5 rot piechoty (1040) oraz 4–7 dział. Przed samą bitwą chorągwie Chodkiewicza zostały wsparte przez 300 rajtarów bądź kirasjerów z Kurlandii księcia Fryderyka Kettlera, którzy przeprawili się przez bród na Dźwinie. W sumie armia ta składała się, zgodnie z ustaleniami H. Wisnera, z 3310 jazdy oraz 1040 piechoty. Chorągwie jazdy stanowiły zatem 76% wojska. Faktyczna liczebność wojsk polsko-litewskich z pewnością była jednak niższa, wiadomo bowiem, że z powodu chorób, ran i dezercji do walki stawało mniej żołnierzy. Nadto rachunek sejmowy zawiera jedynie porcje żołdu, a nie faktyczną liczbę żołnierzy (ok. 10% stanowiły tak zwane ślepe porcje, czyli puste etaty, z których finansowano żołd oficerski).

Mankell na podstawie rolli popisowych doliczył się w trzydziestu szwedzkich jednostkach 3854 poległych. Historyk ten nie był jednak w stanie wskazać zabitych w przypadku pozostałych trzydziestu czterech oddziałów. Prawdopodobnie ich straty były nie mniej dotkliwe. Barkman był zdania, że liczbę ocalałych z pogromu należy szacować na 3000 do 3500 ludzi. Oznacza to, że z 11 000 armii Szwedzi zostawili na polu bitwy około 73% żołnierzy. Z dowódców szwedzkich zginął Lennartsson, któremu Chodkiewicz wyprawił uroczysty pogrzeb, książę lüneburski, pułkownicy Forbes i Stigel. W ręce żołnierzy Chodkiewicza wpadło 60 sztandarów oraz wszystkie armaty, wzięto również setki (jedna z niemieckojęzycznych gazet ulotnych twierdziła nawet, że 1500) jeńców. Do niewoli dostał się m.in. Brandt, który po przewiezieniu do Krakowa został stracony za zdradę Zygmunta III.

źródło: Histmag.org

ten materiał został opublikowany na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

Artykuł Jan Karol Chodkiewicz: „Policzym ich, jak ich pobijem”. O zdumiewającym zwycięstwie pod Kircholmem pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/jan-karol-chodkiewicz-policzym-ich-jak-ich-pobijem-o-zdumiewajacym-zwyciestwie-pod-kircholmem/feed/ 0
Tak Anglicy i Sowieci dzielili się Europą Środkową i Wschodnią – na małym świstku papieru. Churchill chciał się pozbyć kompromitującego dokumentu, ale ten dotrwał do dziś https://niezlomni.com/tak-anglicy-i-sowieci-dzielili-sie-europa-srodkowa-i-wschodnia-na-malym-swistku-papieru-churchill-chcial-sie-pozbyc-kompromitujacego-dokumentu-ale-ten-dotrwal-do-dzis/ https://niezlomni.com/tak-anglicy-i-sowieci-dzielili-sie-europa-srodkowa-i-wschodnia-na-malym-swistku-papieru-churchill-chcial-sie-pozbyc-kompromitujacego-dokumentu-ale-ten-dotrwal-do-dzis/#comments Wed, 22 Aug 2018 08:00:23 +0000 http://niezlomni.com/?p=32330

10 października 1944 roku trwały rozmowy mocarstw w Moskwie. Z tamtego okresu pochodzi wstydliwy dokument, który pokazuje, jak Winston Churchill i Józef Stalin dzielili się swoimi wpływami w Europie.

Churchill na małej karteczce napisał, że podział sił w Europie Środkowo-Wschodniej powinien wyglądać następująco: w Rumunii ZSRS miał mieć 90 procent wpływów, w Jugosławii i na Węgrzech oba kraje po 50 procent, w Bułgarii ZSRS 75 procent, a w Grecji 10 procent.

Churchill wręczył świstek Stalinowi, który złożył na nim swoją parafkę. Anglik zastanawiał się, czy nie spalić dokumentu, ale Stalin poradził, aby go zatrzymał. Zachował się do teraz w zbiorach po brytyjskim premierze.

W tej rozmowie na Kremlu nie uczestniczył ambasador USA, Averell Harriman. Z tej rozmowy został wykluczony.

W oficjalnych dokumentach starano się pominąć, w jaki sposób dzielono tę część Europy. Churchill pominął ten fakt w biografii.

Procenty podziału ulegały zmianie. Następnego dnia doszło do kolejnych targów, tym razem na linii: Anthony Eden - Wiaczesław Mołotow. Henry Butterfield Ryan pisał, że targowali się o procenty niczym na bazarze. Wygrali Sowieci, którym udało się okroić brytyjskie wpływy.

Stalin dotrzymał słowa w sprawie Grecji, ale zachował się inaczej w kwestii Rumunii, Bułgarii i Węgier, które pozostały pod 100-procentowym wpływem jednej komunistycznej partii.

Artykuł Tak Anglicy i Sowieci dzielili się Europą Środkową i Wschodnią – na małym świstku papieru. Churchill chciał się pozbyć kompromitującego dokumentu, ale ten dotrwał do dziś pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/tak-anglicy-i-sowieci-dzielili-sie-europa-srodkowa-i-wschodnia-na-malym-swistku-papieru-churchill-chcial-sie-pozbyc-kompromitujacego-dokumentu-ale-ten-dotrwal-do-dzis/feed/ 2
74 lata temu zginął 11-letni Wojtuś Zalewski, trafiony przez niemieckiego snajpera. Chłopiec wcześniej uratował życie powstańców (wideo) https://niezlomni.com/74-lata-temu-zginal-11-letni-wojtus-zalewski-trafiony-przez-niemieckiego-snajpera-chlopiec-wczesniej-uratowal-zycie-powstancow-wideo/ https://niezlomni.com/74-lata-temu-zginal-11-letni-wojtus-zalewski-trafiony-przez-niemieckiego-snajpera-chlopiec-wczesniej-uratowal-zycie-powstancow-wideo/#respond Tue, 21 Aug 2018 18:00:38 +0000 http://niezlomni.com/?p=4280 74 lata temu, 21 sierpnia 1944 roku, poległ 11-letni łącznik z Powstania Warszawskiego, Wojtuś Zalewski ps. „Orzeł Biały”. 1 sierpnia dołączył, jako ochotnik, do Zgrupowania…

Artykuł 74 lata temu zginął 11-letni Wojtuś Zalewski, trafiony przez niemieckiego snajpera. Chłopiec wcześniej uratował życie powstańców (wideo) pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/74-lata-temu-zginal-11-letni-wojtus-zalewski-trafiony-przez-niemieckiego-snajpera-chlopiec-wczesniej-uratowal-zycie-powstancow-wideo/feed/ 0
11 czerwca 1694 r. doszło do bitwy zwanej polskimi Termopilami. 400 kontra 40 tys. Tatarów! https://niezlomni.com/11-czerwca-1694-r-doszlo-do-bitwy-zwanej-polskimi-termopilami-400-kontra-40-tys-tatarow/ https://niezlomni.com/11-czerwca-1694-r-doszlo-do-bitwy-zwanej-polskimi-termopilami-400-kontra-40-tys-tatarow/#respond Tue, 12 Jun 2018 12:14:35 +0000 https://niezlomni.com/?p=48957

11 czerwca 1694 roku kilkuset polskich husarzy i pancernych skutecznie odparło atak nawet sto razy liczniejszej armii tatarskiej. Z powodu olbrzymiej dysproporcji sił bitwa pod Hodowem bywa nazywana polskimi czy też husarskimi Termopilami. Jak walczącym pieszo elitarnym polskim kawalerzystom udało się obronić przed przeważającymi liczebnie siłami wroga?

W obronie przed Turkami i Tatarami

[caption id="" align="alignright" width="300"]Hetman Stanisław Jabłonowski Hetman Stanisław Jabłonowski na obrazie Piotra Michałowskiego (domena publiczna).[/caption]

Od 1683 do 1699 roku Rzeczpospolita pozostawała w stanie wojny z Imperium Osmańskim. Konflikt, który kojarzony jest głównie z wiktorią wiedeńską po kolejnej nieudanej wyprawie do Mołdawii w roku 1691 przybrał nowy wymiar. Wyniszczona została armia koronna, a Jan III Sobieski stracił siłę, by wpływać na sprawy państwa. Kolejne niepowodzenia, pogarszający się stan zdrowia i wyczerpanie psychiczne nie spowodowały oczywiście zupełnego braku kontroli nad sprawami państwa, ale na polu polityki zagranicznej król oddał duże pole do popisu Marysieńce.

Dominujący wpływ na toczącą się wojnę mieli od tej pory hetmani koronni, wśród nich zwłaszcza Stanisław Jabłonowski. Konieczności odbudowy wojska przeszkadzały konflikty natury politycznej i parcie opinii szlachty ku zawarciu pokoju przy mediacji tatarskiej – taką propozycję przedstawił w 1692 poseł chana krymskiego, zachęcając jednocześnie do wojny z Rosją. Rola pośrednika nie przeszkodziła jednak Tatarom w najeździe na Wołyń.

Po odparciu tego najazdu przystąpiono do budowy szeregu fortyfikacji, które miały za zadanie chronić pas graniczny i jednocześnie pomagać w przerywaniu dostaw do zajętego przez Turków Kamieńca Podolskiego. Hetman Jabłonowski, który nakazał tworzenie tych umocnień wiedział, że wobec skromnych sił niemożliwym jest odbicie tej kresowej twierdzy siłą, ale realne jest późniejsze odzyskanie jej z rąk tureckich, o ile mahometanie nie umocnią się w niej na stałe.

W kwietniu 1694 pojawiły się wiadomości o gromadzeniu się zaopatrzenia dla Kamieńca Podolskiego, połączone z możliwością ataku ordy na Wołyń. Wiadomość okazała się wówczas fałszywa. Właściwy transport tzw. zachara ruszył dopiero w dwa miesiące później. Przez Dniestr ogromna dostawa potrzebnych odciętej twierdzy towarów miała przepłynąć na podczepionych do koni wielkich snopach sitowia. Był to znany tatarski sposób, stosowany także przy transporcie ludzi. Tatarzy pomyślnie dostali się do Kamieńca odpychając próbującego im przeszkodzić gen. Brandta. Stamtąd ruszyli na północ, wzdłuż rzeki Strypy i po kilku dniach rozbili obóz koło Złoczowa, który położony jest w odległości mniejszej niż 70 kilometrów od Lwowa.

Wojciech Kossak, „Chorągiew husarska”

Gdy we Lwowie – w którym wówczas przebywał król – bito w dzwony, małe oddziały kawalerii z południowych szańców zmierzały na północ w ślad za Tatarami. Rozpoznając koncentrację wojsk polskich, najeźdźcy odbili zwartymi siłami na południe w kierunku Pomorzan. Mimo dobrej organizacji strony polskiej, w bitwie przyszło walczyć tylko dwóm oddziałom dowodzonym przez Konstantego Zahorowskiego z Okopów Świętej Trójcy i Mikołaja Tyszkowskiego z Szańca Panny Maryi. Łącznie siedmiu chorągwiom, które musiały stawić czoła całemu najazdowi tatarskiemu.

Bitwa pod Hodowem

Oddziały Zahorowskiego i Tyszkowskiego zetknęły się ze strażą przednią liczącą około 500-600 jeźdźców, wówczas do niewoli miał trafić dowodzący jednym z oddziałów Tyszkowski. Orientując się w sytuacji Polacy cofnęli się do Hodowa, gdzie mogli liczyć na skuteczną obronę. Chłopi we wsi często odwiedzanej przez zagony tatarskie mieli przygotowane środki do obrony – kobylice, a oprócz tego użyto jako osłony płotów, dylów, stołów, drzwi czy nawet beczek z chłopskich chałup. Innym atutem Hodowa było to, że z jednej strony znajdował się staw, co ograniczało pole ruchu atakujących.

I Polacy, i Tatarzy zeszli z koni. Atakujący również kryli się za prowizorycznymi zasłonami z desek i koszy. W toku walki dała o sobie znać największa słabość Tatarów, czyli kompletny brak siły ogniowej. Jednak w końcu w broniącym się Hodowie zabrakło amunicji. Poradzono sobie z tym w bardzo prosty sposób – poprzez ładowanie broni grotami z tatarskich strzał, a tych było pod dostatkiem. Według przekazów zebrano ich po bitwie kilka wozów. W podobny do przedstawionego sposób postąpiono dwa lata wcześniej w oblężonym Martynowie, z tą różnicą, że tam użyto porąbanych mis cynowych.

Obustronny ostrzał trwał przez pięć lub sześć godzin. Wieczorem z atakującego obozu wysłano Lipków, czyli polskich Tatarów, którzy od czasu niesławnego buntu przeszli na stronę turecką. Wysłannicy zażądali poddania się oblężonych, ci jednak kategorycznie odmówili. Żołnierz, który napisał relację wspomniał, że Lipkowie powróciwszy do obozu powiedzieli, że oblężeni Polacy, to „ludzie niezwalczeni” i napastnicy „wprzód wyginą” nim dostaną ich w swoje ręce. Tylko skąd autor mógł wiedzieć, o czym mówiono w obozie wroga i jakich chwytów retorycznych przy tym używano? Tak czy inaczej Tatarzy ustąpili i skierowali się na Kamieniec, a potem na Budziak.

Podobno każdy z Polaków odniósł mniejsze lub większe rany. Dwa tygodnie później król obdarował żołnierzy nagrodami, końmi, które w większości wyginęły w czasie bitwy, i pieniędzmi na leczenie. Niestety nie żył już wtedy drugi z dowodzących, Konstanty Zahorowski.

Zwycięskie polskie Termopile – dlaczego się udało?

Przykład Hodowa miał pokazywać zderzenie szlachetnych obrońców ojczyzny z napastnikami nastawionymi nie na rację stanu własnego państwa, ale na grabież, gwałty i osobisty zysk. Przyjrzawszy mu się bliżej, odnajdujemy tutaj i inną dychotomię między dwiema stronami – co oczywiście nie świadczy o tym, że morale obu stron nie odegrało znaczącej roli. Tak się bowiem złożyło, że rok wcześniej z inicjatywy hetmana Jabłonowskiego zobowiązano kawalerzystów (husarzy i pancernych) mających nie dopuszczać do dostaw aprowizacji do Kamieńca – czyli właśnie oddziały z Okopów Trójcy Świętej i Szańca Panny Maryi – do wyposażenia w długą broń palną, co dało Polakom tak dużą przewagę ogniową. Byli to tzw. „towarzysze kommenderowani”, którzy oprócz lepszego uzbrojenia mieli wykazywać się także ponadprzeciętną wartością bojową. Dlatego całkiem słuszne jest skojarzenie z oddziałami specjalnymi.

Z kolei po stronie tatarskiej na pewno nie walczyły oddziały specjalne. Główne siły chana były w tym czasie zajęte walką z Austriakami w Serbii. Można śmiało założyć, że większość wśród nich stanowiła „tatarska czerń”. Tych biedaków tak opisywano kilka dekad wcześniej: „Orda licha, nieśmiała i niepozorna, w kożuchach i siermięgach, bez szabel, bez łuków, najwięcej z masłakami, to jest kość osadzona na gibkie drzewo, co jest gorsze niż szabla”. Ponadto autor relacji na początku stwierdza, że ci, którzy wtargnęli na Ukrainę, pochodzili z ordy nogajskiej, budziackiej i białogrodzkiej, czyli z terenów podległych chanowi, ale oddalonych od Rzeczpospolitej, przez co można przypuszczać, że nie znali oni tak dobrze terenu, który chcieli ograbić.

Inną istotna kwestia jest liczba uczestników bitwy. Przyjmuje się, że po stronie tatarskiej walczyło aż 40 tysięcy jeźdźców, którzy zostali pokonani przez 400 Polaków. Daje to nam symboliczny stosunek sił 1:100. Sprawa jednak nie jest tak oczywista. Na siedem chorągwi spod Hodowa mogło składać się od 400 do 600 jeźdźców. Niższą liczbę podał król w trakcie rozmowy, wyższą natomiast nieznany żołnierz uczestniczący w tych wydarzeniach i autor relacji z opisywanej operacji wojskowej. Jednak znacznie bardziej sporną pozostaje kwestia liczebności Tatarów. Zarówno w pamiętnikach Kazimierza Sarneckiego, jak i w relacji znajdziemy liczbę 40 tysięcy. Wydaje się ona jednak znacznie przesadzona. Na jesieni tego samego roku pod Kamieniec z dostawą zachary podeszło ich dwa razy mniej, wspartych jednak przez kilka tysięcy Turków. Niektórzy badacze, jak na przykład Marek Wagner, szacują siły tatarskie na 4 tysiące ordyńców, co i tak dawałoby znaczącą przewagę liczebną przeciwnikowi. Bardziej znaczący będzie jednak fakt, że w następnym roku 10 tysięcy Tatarów wystarczyło do spalenia przedmieść Lwowa. Nakłada się jednak na to problem poziomu wyszkolenia – pod Lwowem mieliśmy zapewne do czynienia ze znacznie lepiej uzbrojonymi i doświadczonymi wojownikami. Żołnierzami z prawdziwego zdarzenia.

Za liczbą 40 tys. opowiada się historyk Radosław Sikora.

Uważam, że Tatarów mogło być rzeczywiście około 40 tys. Trzeba jednak wiedzieć, że ówczesne armie składały się z wojowników/żołnierzy oraz znacznie liczniejszej części wspierającej ich. W XVII-wiecznej polskiej terminologii ten drugi komponent nazywano luźną czeladzią. Byli to ci, którzy zdobywali żywność, pomagali walczącym, podając broń, podprowadzając zapasowe konie. Stąd ta wielka liczba 40 tys. Tatarów. Wśród nich wojowników mogło być około 10–15 tys

- mówił w rozmowie z miesięcznikiem Historia Do Rzeczy.

[caption id="" align="alignright" width="600"] Juliusz Kossak, Taniec tatarski (domena publiczna).[/caption]

Na koniec warto wspomnieć o tym, że powracający spod Hodowa Tatarzy musieli cierpieć na spadek poczucia własnej wartości. Po drodze zaatakowali słabo ufortyfikowaną Jagielnicę, dowiedziawszy się, ze broni jej rzekomo nie więcej niż 15 (sic!) żołnierzy. Chłop, u którego zasięgnęli języka okazał się jednak niezbyt uczciwy. I tak spod „szczupłej forteczki” armie tatarską odparło „półtorasta z samopałami Kozaków i chłopstwa z strzelbami między nimi”.

Warto docenić bohaterstwo nie tylko bogatych wojowników ze skrzydłami, ale i zwykłych ludzi. Żaden z nas husarzem nie zostanie, ale być może kiedyś ktoś z nas będzie musiał wykazać się odwaga cywilną – tak jak jak wspomniany chłop wprowadzający w błąd cały tatarski czambuł.

Szymon Aleksander Grzegrzółka, źródło: Histmag.org

ten materiał został opublikowany na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

Artykuł 11 czerwca 1694 r. doszło do bitwy zwanej polskimi Termopilami. 400 kontra 40 tys. Tatarów! pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/11-czerwca-1694-r-doszlo-do-bitwy-zwanej-polskimi-termopilami-400-kontra-40-tys-tatarow/feed/ 0
8 czerwca jako jedyny kraj na świecie świętują dzień poświęcony Polakom. Oto piękny zwyczaj, o którym warto wiedzieć (wideo) https://niezlomni.com/8-czerwca-jako-jedyny-kraj-na-swiecie-swietuja-dzien-poswiecony-polakom-oto-piekny-zwyczaj-o-ktorym-warto-wiedziec-wideo/ https://niezlomni.com/8-czerwca-jako-jedyny-kraj-na-swiecie-swietuja-dzien-poswiecony-polakom-oto-piekny-zwyczaj-o-ktorym-warto-wiedziec-wideo/#comments Fri, 08 Jun 2018 16:06:19 +0000 http://niezlomni.com/?p=28117

Od 1995 roku dzień 8 czerwca świętuje się w Argentynie jako Dzień Osadnika Polskiego. Día del Colono Polaco upamiętnia przybycie Polaków do Argentyny z początkiem czerwca 1897 roku...

Argentyna jest jedynym krajem na świecie, który świętuje podobny dzień.

https://youtu.be/i8M3R8mbY0s

8 czerwca 1897 roku do portu w Buenos Aires wpłynął statek z czternastoma polskimi rodzinami na pokładzie. O ile wcześniej Polacy już przybywali do Argentyny i nawet zapisali się w jej historii (udział w wojnie argentyńsko-paragwajskiej), to właśnie osiedlenie się rodzin chłopskich z Małopolski było początkiem ruchu polonijnego. Jego centrum to prowincja Misiones na północy kraju.

Masową emigrację Polaków za ocean promowała Liga Morska i Kolonialna w II RP, która wspierała powstanie Międzynarodowego Towarzystwa Osadniczego w 1936 roku. Łącznie do Ameryki Południowej trafiło 150 tys. Polaków, a po wojnie ich liczba wzrosła o kolejne 20 tys. - tym razem tzw. "turystów Andersa", czyli byłych żołnierzy II Korpusu, szukających swojego miejsca na ziemi, którzy nie mogli wrócić do opanowanej przez komunistów ojczyzny.

Liczbę obywateli Argentyny o polskich korzeniach szacuje się na 150-450 tys.

Artykuł 8 czerwca jako jedyny kraj na świecie świętują dzień poświęcony Polakom. Oto piękny zwyczaj, o którym warto wiedzieć (wideo) pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/8-czerwca-jako-jedyny-kraj-na-swiecie-swietuja-dzien-poswiecony-polakom-oto-piekny-zwyczaj-o-ktorym-warto-wiedziec-wideo/feed/ 1
1 czerwca – 2 czerwca 1652 miał miejsce ,,sarmacki Katyń”. Jedna z największych klęsk polskiej wojskowości w całych jej dziejach https://niezlomni.com/1-czerwca-2-czerwca-1652-mial-miejsce-sarmacki-katyn-jedna-z-najwiekszych-klesk-polskiej-wojskowosci-w-calych-jej-dziejach/ https://niezlomni.com/1-czerwca-2-czerwca-1652-mial-miejsce-sarmacki-katyn-jedna-z-najwiekszych-klesk-polskiej-wojskowosci-w-calych-jej-dziejach/#respond Wed, 06 Jun 2018 12:20:02 +0000 https://niezlomni.com/?p=48762

Wiek XVII to dla Polski nie tylko stulecie wielkich zwycięstw. Jedną z największych klęsk w jej dziejach stała się bitwa pod Batohem w 1652 roku. Tragiczna rzeź polskich jeńców pamiętana jest dziś jako „sarmacki Katyń”...

Wydawało się, że po zwycięstwie nad Kozakami i Tatarami pod Beresteczkiem w 1651 roku Ukraina zazna nieco spokoju. Tak się jednak nie stało. Po niecałym roku, w czerwcu 1652 roku doszło do kolejnego starcia pomiędzy Rzecząpospolitą a sprzymierzeńcami. Jak się później okazało, trwale zmieniło ono sytuację polityczną w regionie Ukrainy.

Po zwycięskiej bitwie pod Beresteczkiem pospolite ruszenie zaczęło wracać do domów. Wraz z nim do Warszawy powrócił też król, a armia koronna, licząca 20 tysięcy żołnierzy, wyruszyła w głąb Ukrainy. Miała spacyfikować ten region, ale jej morale stało się nienajlepsze.

[caption id="attachment_3314" align="alignright" width="200"]Ukraińska moneta jubileuszowa o nominale 5 hrywien wydana w 2002 roku z okazji 350. rocznicy bitwy Ukraińska moneta jubileuszowa o nominale 5 hrywien wydana w 2002 roku z okazji 350. rocznicy bitwy[/caption]

Radziwiłł kontra Chmielnicki

Żołnierze musieli maszerować przez opuszczone tereny, gdzie trudno było zdobyć żywność. Sytuację tylko nieznacznie polepszyło połączenie się z oddziałami litewskimi. W tym czasie hetman kozacki Bohdan Chmielnicki zaczął gromadzić wokół siebie nowe siły wojskowe. W obozie pod Białą Cerkwią miał do dyspozycji ok. 60 tysięcy Kozaków, których wspomagało 10 tysięcy Tatarów.

Oba nieprzyjacielskie wojska spotkały się pod obozem sprzymierzonych. Dnia 23 września 1651 roku doszło do bitwy, w której wojska litewskie, pod dowództwem Janusza Radziwiłła, odniosły sukces i spędziły całą armię kozacko-tatarską z pola. Hetmani koronni odmówili jednak udziału w szturmie na tabor. Głównodowodzący oddziałami polskimi Mikołaj Potocki był za pokojowym rozwiązaniem konfliktu. W rezultacie doszło do rokowań i podpisania 28 września ugody w Białej Cerkwi. Zmniejszała ona limit Kozaków rejestrowych do 20 tysięcy i pozwalała im przebywać tylko w województwie kijowskim, z wyjątkiem dóbr szlacheckich. Była więc, mimo niewykorzystanej szansy na definitywne rozwiązanie konfliktu, niewątpliwie korzystna dla Rzeczypospolitej.

[caption id="attachment_3316" align="alignleft" width="379"]Bohdan Chmielnicki Bohdan Chmielnicki[/caption]

Dla Bohdana Chmielnickiego porozumienie to oznaczało natomiast przekreślenie koncepcji księstwa ruskiego w ramach Rzeczypospolitej. By zrealizować swe plany, musiał szukać innego rozwiązania. Zdawał sobie sprawę, że w aktualnym układzie politycznym szansa na niezależną Ukrainę jest bardzo nikła. Manewry pomiędzy Moskwą, Rzecząpospolitą, Turcją a Chanatem Krymskim nie przynosiły większych rezultatów. Wobec tego w 1652 roku hetman kozacki postanowił zmienić układ polityczny w tym regionie i wyegzekwować obietnicę hospodara mołdawskiego Bazylego Lupu z 1650 roku. Pod presją zgodził się on wtedy wydać swoją córkę Rozandę za mąż za syna Chmielnickiego, Timofieja. Zyskanie realnych wpływów w Mołdawii w zasadniczy sposób mogło zmienić znaczenie wojska zaporoskiego.

Chmielnicki starannie przygotował wyprawę do tego regionu. Przede wszystkim obsadził swoimi oddziałami województwo czernihowskie. W ten sposób zabezpieczał się przed ewentualnym atakiem wojsk litewskich. Następnie uzyskał wsparcie Tatarów. Po stronie polskiej planom Chmielnickiego zamierzał przeciwstawić się hetman polny koronny Marcin Kalinowski. Według pamiętnikarza Mikołaja Jemiołowskiego, ten ostatni sam był zainteresowany córką hospodara. Mógł on działać niezależnie, gdyż hetman wielki Mikołaj Potocki zmarł w listopadzie 1651 roku, a król Jan Kazimierz nie mianował nikogo nowego na to stanowisko. Odniesienie zwycięstwa nad Kozakami zwiększyłoby szansę hetmana polnego na buławę wielką.

Pierwszy sejm 1652 roku został zerwany, a ugoda podpisana pod Białą Cerkwią nie została ratyfikowana. Oliwy do ognia dodawały także liczne nadużycia stacjonujących na Ukrainie wojsk koronnych. Chmielnicki świetnie zdawał sobie sprawę, że gdy wyruszy na Mołdawię, wojna z Rzecząpospolitą będzie nieunikniona. Obie strony rozpoczęły przygotowania do konfliktu.

Tuż przed bitwą i pierwszy dzień starcia

Kalinowski na miejsce koncentracji wojsk koronnych wybrał uroczysko Batoh, leżące w jego dobrach nad rzeką Boh. Było ono usytuowane na południe od Bracławia, pomiędzy Ładyżynem a Czetwertynówką, na szlaku mohylowskim prowadzącym z Czehrynia do Mołdawii. Hetman polny w ten sposób tracił nie tylko walor zaskoczenia, ale, zdradzając miejsce koncentracji, oddawał inicjatywę w ręce przeciwnika. Co więcej, przestrzeń wybrana na obóz była zbyt obszerna. Według relacji, mogło w nim się pomieścić nawet 100 tysięcy żołnierzy. Tymczasem skoncentrowana pod Batohem armia koronna liczyła ich zaledwie 10 tysięcy (4 tysiące piechoty, tysiąc dragonii, 5 tysięcy jazdy). Co gorsza, była bardzo zdemoralizowana, do czego przyczyniały się zarówno problemy z aprowizacją, jak i nieuchwalenie przez zerwany sejm wypłaty zaległego żołdu.

Tymczasem 27 maja armia kozacko-tatarska wyruszyła z Tarasówki, odległej od Batohu o około 230 kilometrów. Liczyła 17 tysięcy Kozaków (piechota) i 7 tysięcy Tatarów (jazda) – miała więc ponad dwukrotną przewagę liczebną nad wojskiem koronnym. Dowodził nią Bohdan Chmielnicki. Tatarzy wykonywali głównie działania rozpoznawcze i z Kozakami połączyli się trwale dopiero drugiego dnia bitwy pod Batohem – 2 czerwca.

31 maja Kalinowski otrzymał od hetmana kozackiego list utrzymany w zuchwałym tonie, w którym ten ostatni radził „być ostrożnym”. Polski dowódca, prawdopodobnie ze względu na osobistą wrogość do Chmielnickiego, zlekceważył tę przestrogę. Nie wysłał żadnego zagonu rozpoznawczego. A gdyby to zrobił, dowiedziałby się, że koncentracja armii kozacko-tatarskiej nie jest jeszcze zakończona i dopiero szykuje się ona do przeprawy przez Boh. Gdyby wojska koronne zaatakowały ją tego dnia, to następujące później starcie musiałoby się zakończyć ich zwycięstwem. Tak się jednak nie stało.

Do bitwy doszło dopiero 1 czerwca. Obóz polski został wówczas zaatakowany przez ordę tatarską. Walki trwały cały dzień i zakończyły się sukcesem wojsk koronnych. Ich rezultat nie mógł być jednak inny, gdyż Polacy mieli przewagę liczebną, a poza tym dysponowali jako takimi fortyfikacjami. Celem ataku na polski obóz nie było jednak odniesienie ostatecznego sukcesu. Chmielnicki chciał w ten sposób jedynie odwrócić uwagę Kalinowskiego od Bohu, przez który cały czas przeprawiali się Kozacy. Wieczorem hetman polny zwołał naradę. Nastroje podczas niej panujące nie były zbyt optymistyczne. Zdawano już sobie sprawę z wielkości sił kozacko-tatarskich, choć nie znano ich dokładnej lokalizacji. Jeden z najbardziej doświadczonych żołnierzy, Zygmunt Przyjemski, zgłosił wtedy propozycję wycofania jazdy. Piechota miałaby pozostać w obozie i podjąć próbę obrony, czekając na odsiecz. Pomysł ten został jednak odrzucony przez Kalinowskiego. Prawdopodobnie z powodu osobistej niechęci do Przyjemskiego, powziął on brzemienną w skutki decyzję kontynuowania walki i próby obrony obozu całością rozporządzanych sił. To posunięcie wzbudziło olbrzymie niezadowolenie wśród żołnierzy, co miało ujawnić się później.

Batoh - drugi dzień bitwy

2 czerwca rozpoczął się przedpołudniowym, kolejnym atakiem Tatarów, który został odparty. Część oddziałów nie widziała jednak w dalszych walkach możliwości powodzenia i zbuntowała się. Ta grupa zdecydowała się uciec z obozu. Zamierzała wykorzystać sukces odniesiony we wcześniejszych starciach, aby swobodnie wyjść zza obrębu okopów. Na wieść o tym hetman podjął jedną z najtragiczniejszych decyzji. Rozkazał wiernej sobie piechocie cudzoziemskiego autoramentu strzelać do buntowników. Trudno powiedzieć, dlaczego Kalinowski zachował się tak, a nie inaczej. Prawdopodobnie kierowała nim duma, nakazująca zmusić do posłuszeństwa wszystkie oddziały. Koszta prestiżowe były tu nie bez znaczenia. Odejście części wojska z pewnością zostałoby odebrane jako słabość Kalinowskiego. To z kolei zmniejszyłoby jego szansę na buławę wielką.

W tym momencie na okopy uderzyły połączone siły kozacko-tatarskie. To posunięcie zaskoczyło Polaków, którzy w ogóle nie byli wówczas przygotowani do zorganizowanej obrony. Buntownicy, znajdujący się na przedpolu obozu, rzucili się do ucieczki. Boh, który stanowił swoistą „drogę do ocalenia”, udało się przekroczyć zaledwie kilkuset żołnierzom.

Wojsko koronne próbowało podjąć walkę w okopach. Od wschodu, gdzie znajdowały się błonia, uderzyli Tatarzy, a od pokrytej lasem strony zachodniej – Kozacy. Z niewyjaśnionych przyczyn w obozie wybuchł jednak pożar, który jeszcze bardziej pogorszył sytuację oddziałów polskich. Piechota cudzoziemskiego autoramentu, broniąca terenu od strony lasu, straciła możliwość ucieczki. Od przodu miała nieprzyjaciela, a od tyłu zagrażał jej ogień. Pozbawiona została również kontaktu z resztą obozu, gdzie rozpętała się panika. Decydującym ciosem był kolejny atak kozacki – swoista „poprawka” po poprzednich starciach. Bitwa zmieniła swój charakter. Rozpoczął się ciąg indywidualnych pojedynków, trwający aż do zmroku.

Rzeź jeńców – „sarmacki Katyń”

Wraz z nastaniem wieczora pole walki wyglądało potwornie. Obóz polski i jego okolice zalegały stosy trupów. Niepogrzebane nagie ciała (pozbawione odzieży przez Tatarów) stały się pokarmem dla zwierząt. Ale tych, którzy przeżyli bitwę i nie uciekli, czekał los jeszcze okrutniejszy. Większość jeńców polskich została w bestialski sposób

[caption id="attachment_3315" align="alignright" width="500"]Marek Sobieski - ofiara masowego mordu na jeńcach pod Batohem Marek Sobieski - ofiara masowego mordu na jeńcach pod Batohem[/caption]

wymordowana. Sprawa ta do dzisiaj nie została wyjaśniona. Trudno jednoznacznie ustalić motywy i sprawców. Kozacy czy Tatarzy? Być może dopuścili się tego zarówno jedni, jak i drudzy. Autor monografii poświęconej bitwie pod Batohem, Wojciech Jacek Długołęcki, wskazuje bardziej na tych pierwszych.

Starcie pod Batohem zakończyło się pogromem armii koronnej. W trakcie walk i późniejszej rzezi jeńców strona polska straciła co najmniej 8,5 tysiąca wyborowych żołnierzy. Zginęła duża część kadry oficerskiej wyższego i średniego szczebla. Śmierć ponieśli między innymi ludzie mający bezcenne doświadczenia z wojny trzydziestoletniej tacy jak wspomniany Zygmunt Przyjemski czy brat późniejszego króla Jana Sobieskiego, Marek Sobieski.

Rzezi dokonywano następująco: związanych jeńców po kilku wyprowadzano na wyznaczony plac (majdan), na którym Kozacy i Tatarzy nogajscy podrzynali Polakom gardła lub ścinali głowy; niektórych jeńców zakłuwano też pikami. Kaźń odbywała się w obecności pozostałych pojmanych, oczekujących z kolei na swą śmierć. Ciał ofiar nie grzebano (Wikipedia)

Nie ominęła ona też głównego winowajcy tej tragedii, hetmana polnego Marcina Kalinowskiego. To jego fatalne dowodzenie było główną przyczyną klęski. Jego cel strategiczny – niedopuszczenie armii kozacko-tatarskiej do Mołdawii – nie został osiągnięty. Rzeczypospolita znalazła się w stanie wojny. Pozbawiona większości swoich sił, mogła się spodziewać frontalnego ataku kozacko-tatarskiego. Tylko chęci Chmielnickiego do szybkiego załatwienia spraw w Mołdawii może zawdzięczać to, że do tego nie doszło.

Bitwa pod Batohem trwale przekreśliła szanse porozumienia z Kozakami. Była to jedna z największych klęsk polskiej wojskowości w całych jej dziejach.

Marek Groszkowski, źródło: Histmag.org

Wolna licencja – ten materiał został opublikowany na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

Artykuł 1 czerwca – 2 czerwca 1652 miał miejsce ,,sarmacki Katyń”. Jedna z największych klęsk polskiej wojskowości w całych jej dziejach pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/1-czerwca-2-czerwca-1652-mial-miejsce-sarmacki-katyn-jedna-z-najwiekszych-klesk-polskiej-wojskowosci-w-calych-jej-dziejach/feed/ 0
19 maja 1946 r. miała miejsce ,,majówka Żelaznego”. Akcja była tak spektakularna, że mimo komunistycznej cenzury poinformowała o niej brytyjska BBC (wideo) https://niezlomni.com/19-maja-1946-r-miala-miejsce-majowka-zelaznego-akcja-byla-tak-spektakularna-ze-mimo-komunistycznej-cenzury-poinformowala-o-niej-brytyjska-bbc-wideo/ https://niezlomni.com/19-maja-1946-r-miala-miejsce-majowka-zelaznego-akcja-byla-tak-spektakularna-ze-mimo-komunistycznej-cenzury-poinformowala-o-niej-brytyjska-bbc-wideo/#respond Sun, 20 May 2018 12:19:56 +0000 https://niezlomni.com/?p=48275

Największym sukcesem oddziału Zdzisława Badochy ,,Żelaznego” był rajd z 19 maja 1946 roku, kiedy to poruszając się samochodami po terenie ówczesnych powiatów starogardzkiego i kościerzyńskiego, rozbrojono siedem posterunków milicji (w Kaliskach, Osiecznej, Osieku, Skórczu, Lubichowie, Zblewie i Starej Kiszewie) oraz zlikwidowano dwie placówki UB (Skórcz, Stara Kiszewa).

Podczas akcji zdobyto ponad dwadzieścia sztuk broni oraz kilka tysięcy sztuk amunicji. Rozstrzelano przy tym pięciu funkcjonariuszy UB, w tym oficera NKWD, sowieckiego doradcę Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Kościerzynie, lejtnanta Piotra Szyniedzina. Akcja była na tyle spektakularna, że komunikat o niej nadało radio BBC, a mjr Szendzialarz odznaczył za nią „Żelaznego” sygnetem V Wileńskiej Brygady oraz przedstawił do odznaczenia Krzyżem Virtuti Militari V klasy.

źródło: Pamięć.pl

https://youtu.be/ybUdZdB62Y0

Artykuł 19 maja 1946 r. miała miejsce ,,majówka Żelaznego”. Akcja była tak spektakularna, że mimo komunistycznej cenzury poinformowała o niej brytyjska BBC (wideo) pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/19-maja-1946-r-miala-miejsce-majowka-zelaznego-akcja-byla-tak-spektakularna-ze-mimo-komunistycznej-cenzury-poinformowala-o-niej-brytyjska-bbc-wideo/feed/ 0
Niezwykły moment po zdobyciu przez Polaków Monte Cassino. ,,Dla nas góra ta była trudniejsza niż Mount Everest. Lecz tędy prowadziła droga do Polski” (wideo) https://niezlomni.com/niezwykly-moment-po-zdobyciu-przez-polakow-monte-cassino-dla-nas-gora-ta-byla-trudniejsza-niz-mount-everest-lecz-tedy-prowadzila-droga-do-polski-wideo/ https://niezlomni.com/niezwykly-moment-po-zdobyciu-przez-polakow-monte-cassino-dla-nas-gora-ta-byla-trudniejsza-niz-mount-everest-lecz-tedy-prowadzila-droga-do-polski-wideo/#respond Sun, 20 May 2018 07:31:24 +0000 https://niezlomni.com/?p=48256

Plutonowy Emil Czech gra Hejnał Mariacki w zdobytym klasztorze - ta scena stała się symboliczna - była ukoronowaniem daniny krwi, którą zapłacili polscy żołnierze, aby dokonać to, co wydawało się niemożliwym.

18 maja 1944 roku po trzech dobach wyczerpujących i niezwykle krwawych, w silnie umocnionym górskim terenie, ok. godz. 9.30 do opuszczonego przez niemieckie doborowe oddziały strzelców górskich klasztoru Monte Cassino wszedł patrol 12. Pułku Ułanów Podolskich, który zatknął na zdobytych ruinach swój proporzec. Następnie zawieszono polską flagę. Relacjonujący na bieżąco to jedno z najkrwawszych zwycięstw żołnierzy polskich podczas II wojny światowej ppor. Witold Domański napisał:

Jeszcze dziś, 18 maja, świat dowie się, że Monte Cassino jest w rękach Polaków. Trzeba, żeby wiedzieli potomni, że dla nas góra ta była najbardziej niedostępnym szczytem świata, trudniejszym do zdobycia niż Mount Everest, niż Nanga Parbat. Lecz tędy prowadziła droga do Polski

źródło: Polska Niepodległa Londyn

Artykuł Niezwykły moment po zdobyciu przez Polaków Monte Cassino. ,,Dla nas góra ta była trudniejsza niż Mount Everest. Lecz tędy prowadziła droga do Polski” (wideo) pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/niezwykly-moment-po-zdobyciu-przez-polakow-monte-cassino-dla-nas-gora-ta-byla-trudniejsza-niz-mount-everest-lecz-tedy-prowadzila-droga-do-polski-wideo/feed/ 0
27 marca 1945 r. Sowieci tak „wyzwalali” Gdańsk. Ponad 100 osób schroniło się w świątyni, czerwonoarmiści spalili ich żywcem… [WIDEO] https://niezlomni.com/27-marca-1945-r-sowieci-wyzwalali-gdansk-ponad-100-osob-schronilo-sie-swiatyni-czerwonoarmisci-spalili-zywcem-wideo/ https://niezlomni.com/27-marca-1945-r-sowieci-wyzwalali-gdansk-ponad-100-osob-schronilo-sie-swiatyni-czerwonoarmisci-spalili-zywcem-wideo/#respond Tue, 27 Mar 2018 09:00:14 +0000 http://niezlomni.com/?p=36553

27 marca 1945 r. Sowieci „wyzwalali” Gdańsk – w kościele św. Józefa schroniło się ponad 100 mieszkańców. Jednak żołnierze Armii Czerwonej nie uszanowali prawa azylu i podpalili świątynię płynem zapalającym. Wszyscy ludzie spłonęli żywcem, a kościół został prawie całkowicie zniszczony.

Do dzisiaj nie udało się ustalić, jakiej narodowości były ofiary. Więcej w naszym filmie z cyklu „W świetle prawdy” zrealizowanym we współpracy z TVP3 Gdańsk, pt. „Armia Czerwona w Gdańsku 1945”, z udziałem dr. hab. Grzegorz Berendta, p.o. Naczelnika Oddziałowego Biura Badań Historycznych IPN w Gdańsku

https://youtu.be/pjnI2Rbxwvg

Zniszczenia kościoła poczynione przez pijanych żołnierzy wyniosły 80%

Z relacji ówczesnego wikarego ks. Georga Kleina:

„Kościół, plebania i kwartał domów wokół kościoła były całkiem nieuszkodzone, z wyjątkiem UFA-Palast (nowe kino przy kościele Św. Elżbiety), który spłonął 23 marca. W sobotę 24 marca o 8 rano zaczęło się w kościele nabożeństwo żałobne, gdy wkrótce potem granat uderzył w dach kościoła, dokładnie nad głównym ołtarzem i tynk, kamienie i gruz spadły na ołtarz, że nabożeństwo trzeba było przerwać. To była jedyna szkoda, jakiej budynek doznał od działań wojennych.

Kobiety, dzieci i starcy schronili się ze strachu na plebani i w kościele. Tam wraz z ludźmi z okolicy spędziliśmy noc w poniedziałek 26 marca. Nad ranem zrobiło się przejmująco cicho. Żadnego strzału, szczęku pojazdów, żadnych głosów. Weszliśmy ostrożnie na piwniczne schody, gdy usłyszeliśmy ciężkie kroki wchodzącego do domu. Pierwszy żołnierz sowiecki stał przed nami gotowy do strzału, potem przyszedł drugi i zabrał nasze zegarki. Pozwolono nam wyjść i zobaczyliśmy sowieckie pojazdy i wielu żołnierzy, ale widzieliśmy też, że wszystko stało nienaruszone. Żołnierze zaczęli biegać po plebani i kościele i zaraz się pojawili z łupami, robili miejsce dla innych. Byliśmy jak sparaliżowani i wycofaliśmy się do na pół spustoszonego pokoju. Jeden żołnierz szedł za nami, grożąc gestami wyrzucił nas z domu i zmusił 18-letnią dziewczynę by została. Po jakiejś chwili pojawiła się na dworze, wzburzona, potargana i milcząca. Stało się. Pojawiły się inne grupy, już pod wpływem alkoholu. Podobno znaleźli zapasy alkoholu w piwnicy pobliskiego Ratusza Staromiejskiego. Popędzili nas wrzaskiem, śmiechem i szturchaniem z powrotem na plebanię oraz do kościoła. Każdemu, kto chciał wyjść, grozili pepeszami. Przyjechał samochód wyładowany bańkami. Jedną z nich wciągnęli do kościoła, drugą do plebani. Dało się zauważyć zapach benzyny i odtąd wiedzieliśmy, co nas czeka. Jakaś kobieta, która była w kościele wypadła i została natychmiast zastrzelona. Pijany żołnierz wszedł do kościoła. Widzieliśmy z plebani, jak w świątyni buchnęły płomienie i słyszeliśmy krzyki i płacz znajdujących się wewnątrz ludzi. Żołnierz wyszedł i zamknął za sobą drzwi.
Tymczasem proboszcz Fedtke dojrzał z nieobserwowanego okna z tyłu plebani jakiegoś, jak się wydawało jeszcze trzeźwego oficera i zwrócił gestami jego uwagę na to, co się działo na dziedzińcu kościoła. Gdy teraz jeden z żołnierzy chciał wejść do plebani, zapewne żeby i tu podłożyć ogień, oficer pojawił się na dziedzińcu, przepędził żołnierzy i wyrzucił nas na dwór. Ludzie w płonącym kościele już z niego nie wyszli.

Kiedyśmy po kolejnej strasznej nocy znowu chcieli iść do plebani, zobaczyliśmy, że jest wypalona, podobnie jak kościół, a także ulice i uliczki, które przedtem przetrwały wszystkie nienaruszone”.

http://niezlomni.com/gwalcono-staruszki-zakonne-siostry-kobiety-tuz-porodzie-straszna-rzeczywistosc-gdanska-wkroczeniu-armii-czerwonej/

Artykuł 27 marca 1945 r. Sowieci tak „wyzwalali” Gdańsk. Ponad 100 osób schroniło się w świątyni, czerwonoarmiści spalili ich żywcem… [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/27-marca-1945-r-sowieci-wyzwalali-gdansk-ponad-100-osob-schronilo-sie-swiatyni-czerwonoarmisci-spalili-zywcem-wideo/feed/ 0