Historia Japonii – dzieje Japonii – Niezłomni.com https://niezlomni.com Portal informacyjno-historyczny Sun, 03 Dec 2023 21:00:15 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.8 https://niezlomni.com/wp-content/uploads/2017/08/cropped-icon-260x260.png Historia Japonii – dzieje Japonii – Niezłomni.com https://niezlomni.com 32 32 To jedyny kraj, któremu Polska wypowiedziała wojnę w XX wieku. Jak zareagował? „Wyzwania nie przyjmujemy. Polacy, bijąc się o swoją wolność, wypowiedzieli nam wojnę pod presją Wlk. Brytanii” https://niezlomni.com/to-jedyny-kraj-ktoremu-polska-wypowiedziala-wojne-w-xx-wieku-jak-zareagowal-wyzwania-nie-przyjmujemy-polacy-bijac-sie-o-swoja-wolnosc-wypowiedzieli-nam-wojne-pod-presja-wlk-brytanii/ https://niezlomni.com/to-jedyny-kraj-ktoremu-polska-wypowiedziala-wojne-w-xx-wieku-jak-zareagowal-wyzwania-nie-przyjmujemy-polacy-bijac-sie-o-swoja-wolnosc-wypowiedzieli-nam-wojne-pod-presja-wlk-brytanii/#comments Mon, 11 Dec 2017 20:45:27 +0000 http://niezlomni.com/?p=34438 Japoński pułkownik, a potem generał Makoto Onodera (1897-1987), attache wojskowy w Sztokholmie. W swej placówce zatrudniał oficerów polskiego wywiadu, w tym mjr. Rybikowskiego. Na zdjęciu płk. Onodera w otoczeniu oficerów niemieckich.

11 grudnia 1941 r., cztery dni po japońskim ataku na amerykańską bazę morską w Pearl Harbor na Hawajach i dzień po zniszczeniu przez lotnictwo japońskie brytyjskiego zespołu okrętów pod Kuantan, pod naciskiem Wlk. Brytanii, Rzeczpospolita Polska wypowiedziała wojnę Cesarstwu Japonii.

[caption id="attachment_34440" align="alignright" width="320"]10 grudnia 1941 r. Brytyjski zespół okrętów Force Z pod bombami japońskich samolotów podczas bitwy pod Kuantan. Zatopienie dwóch brytyjskich pancerników postawiło Wlk. Brytanię i Japonię w stan wojny. Wkrótce po tym Brytyjczycy wymusili wypowiedzenie wojny Cesarstwu przez wszystkie państwa sojusznicze, a w szczególności rządy emigracyjne przebywające w Wlk. Brytanii. 10 grudnia 1941 r. Brytyjski zespół okrętów Force Z pod bombami japońskich samolotów podczas bitwy pod Kuantan. Zatopienie dwóch brytyjskich pancerników postawiło Wlk. Brytanię i Japonię w stan wojny. Wkrótce po tym Brytyjczycy wymusili wypowiedzenie wojny Cesarstwu przez wszystkie państwa sojusznicze, a w szczególności rządy emigracyjne przebywające w Wlk. Brytanii.[/caption]

Wraz z Polską aktu tego dokonała większość krajów obozu alianckiego (m.in. Wspólnota Brytyjska, Belgia, Holandia oraz Francuski Komitet Wyzwolenia Narodowego).

Był to jeden z najbardziej bezsensownych aktów politycznych w historii Polski, który w dodatku… nie został uznany przez samych Japończyków. Ówczesny premier Japonii Hideki Tōjō skomentował fakt wypowiedzenia wojny przez Polskę w następujący sposób:

„Wyzwania Polaków nie przyjmujemy. Polacy, bijąc się o swoją wolność, wypowiedzieli nam wojnę pod presją Wielkiej Brytanii”.

I. Stosunki polsko-japońskie przed 7 grudnia 1941 r.

Japonia była jednym z pierwszych krajów, które uznały niepodległość Rzeczpospolitej (6 marca 1919 r.) i jednym z najbardziej przyjaznych nam mocarstw w okresie międzywojennym. W latach 1919-41 Polska i Japonia utrzymywały bliskie kontakty polityczne, gospodarcze i wojskowe, w tym wywiadowcze – podstawą tych kontaktów była współpraca przeciw ZSRS, uważanemu przez oba kraje za najgroźniejszego przeciwnika (np. Polacy i Japończycy wspólnie łamali szyfry sowieckie, o czym mało kto dziś wie).

W II połowie lat 30-tych na terenie Polski działała emigracyjna organizacja rosyjska Narodowo-Ludowy Związek Pracujących, później Narodowy Związek Pracujących (NTS). Organizacja miała bliskie powiązania z wywiadem japońskim i polskim, z terytorium Polski członkowie NTS przerzucali nielegalnie przez granicę do ZSRS materiały propagandowe i ludzi. Po upadku Polski jesienią 1939 r. NTS działała nadal na terenie Rumunii pod ochroną konsulatu Japonii i z udziałem rezydentów polskiego wywiadu.

[caption id="attachment_34441" align="aligncenter" width="467"]W 1931 r., po tzw. incydencie mukdeńskim, Japonia najechała na należącą do Chin Mandżurię, którą w lutym 1932 r. przekształciła w marionetkowe państwo Mandżukuo. Działania japońskie wywołały protesty na forum międzynarodowym i doprowadziły do wystąpienia Cesarstwa z Ligi Narodów w 1933 r. Rzeczpospolita Polska jako jedno z nielicznych państw europejskich uznała Mandżukuo, co umożliwiło m.in. utrzymanie opieki nad liczną polską diasporą w mieście Harbin oraz poprawnych stosunków z Japonią. W 1931 r., po tzw. incydencie mukdeńskim, Japonia najechała na należącą do Chin Mandżurię, którą w lutym 1932 r. przekształciła w marionetkowe państwo Mandżukuo. Działania japońskie wywołały protesty na forum międzynarodowym i doprowadziły do wystąpienia Cesarstwa z Ligi Narodów w 1933 r. Rzeczpospolita Polska jako jedno z nielicznych państw europejskich uznała Mandżukuo, co umożliwiło m.in. utrzymanie opieki nad liczną polską diasporą w mieście Harbin oraz poprawnych stosunków z Japonią.[/caption]

W 1939 r. Japonia bez entuzjazmu przyjęła niemiecką agresję na Polskę. Paradoksalnie, w nowej sytuacji politycznej kontynuowano bliską współpracę wywiadowczą przeciw ZSRS przy założeniu, że Japończycy nie będą wspierali działań Polski przeciw Niemcom (co jednak często łamano, gdyż wielu dyplomatów i oficerów japońskich było zdegustowanych polityką III Rzeszy, zwłaszcza paktem Ribbentrop-Mołotow), a Polacy Japonii przeciw Wlk. Brytanii i USA. Japońskie konsulaty w Sztokholmie i Kownie walnie wsparły powstanie w Szwecji i na Litwie polskich rezydentur wywiadu.

[caption id="attachment_34442" align="alignright" width="283"]Chuine Sugihara (1900-86), japoński konsul generalny w Kownie i w Bukareszcie. Znany ze współpracy z polskim wywiadem, dzięki jego działaniom uratowano tysiące Polaków i Żydów, którzy z autentycznymi dokumentami Cesarstwa Mandżukuo wyjechali do państw neutralnych. Dokumentami tymi posługiwali się także kurierzy polskiego Państwa Podziemnego do podróży po okupowanej Europie. Chuine Sugihara (1900-86), japoński konsul generalny w Kownie i w Bukareszcie. Znany ze współpracy z polskim wywiadem, dzięki jego działaniom uratowano tysiące Polaków i Żydów, którzy z autentycznymi dokumentami Cesarstwa Mandżukuo wyjechali do państw neutralnych. Dokumentami tymi posługiwali się także kurierzy polskiego Państwa Podziemnego do podróży po okupowanej Europie.[/caption]

Do historii przeszły m.in. działania japońskiego konsula Chiune Sugihary, który m.in. zorganizował ewakuację części polskiej placówki wywiadu do Szwecji po wkroczeniu na Litwę Armii Czerwonej w czerwcu 1940 r. (w tym zagrożonego aresztowaniem przez NKWD mjr. M. Rybikowskiego). Ten sam konsul wraz z rezydentami polskiego wywiadu, kpt. Jakubiańcem i por. Daszkiewiczem, zasłynął uratowaniem ok. 6000 polskich Żydów, którzy otrzymali paszporty Japonii lub jej protektoratu, Cesarstwa Mandżukuo (fragmentu Mandżurii, zajętego w 1932 r. przez Japończyków i przekształconego przez nich w marionetkowe państwo ze zdetronizowanym ostatnim cesarzem Chin Puyi na tronie).

Współpracę wywiadów kontynuowano później w latach 1940-41 (i po tym czasie!) na terenie Szwecji, gdzie działał przyjazny Polakom attaché wojskowy japońskiej ambasady płk. Makoto Onodera, znany z przedwojennych kontaktów z polskim wywiadem. Onodera formalnie zatrudnił mjr. Rybikowskiego, występującego jako obywatel Finlandii rosyjskiego pochodzenia, jako osobistego tłumacza. Ułatwiło to wymianę informacji, Polacy przekazywali Japończykom dane dot. ZSRS, a płk. Onodera (znający osobiście m.in. szefa Abwehry adm. W. Canarisa i marszałka Rzeszy H. Goeringa) przekazał Polakom szereg informacji nt. III Rzeszy. Co więcej, Japończycy umożliwili Polakom wyrabianie autentycznych (!) dokumentów Cesarstwa Mandżukuo, z którymi kurierzy Polskiego Państwa Podziemnego mogli bezpiecznie podróżować po całej Europie. Płk. Onodera w swoich wspomnieniach zachwalał profesjonalizm wywiadu polskiego.

[caption id="attachment_34443" align="alignright" width="462"]Japoński pułkownik, a potem generał Makoto Onodera (1897-1987), attache wojskowy w Sztokholmie. W swej placówce zatrudniał oficerów polskiego wywiadu, w tym mjr. Rybikowskiego. Na zdjęciu płk. Onodera w otoczeniu oficerów niemieckich. Japoński pułkownik, a potem generał Makoto Onodera (1897-1987), attache wojskowy w Sztokholmie. W swej placówce zatrudniał oficerów polskiego wywiadu, w tym mjr. Rybikowskiego. Na zdjęciu płk. Onodera w otoczeniu oficerów niemieckich.[/caption]

Innym epizodem wspólnej działalności polsko-japońskiej była historia sztandaru Polskich Sił Powietrznych na Zachodzie. Jego projekt stworzył pod koniec 1939 r. przebywający we Francji, a pochodzący z Wileńszczyzny kpt. pil. Jan Hryniewicz, wspólnie z pilotami Kazimierzem Karaszewskim i Zbigniewem Wojdą. Na sztandarze miał widnieć wizerunek Matki Boskiej Ostrobramskiej i napis „Miłość żąda ofiary”. Przy udziale tajnej poczty polowej przez Sztokholm projekt dotarł do Wilna, znajdującego się wówczas pod stosunkowo „lekką” okupacją litewską, do dr Wasilewskiej-Świdowej, działaczki polskiej, która stała się organizatorem komitetu wykonania sztandaru w okupowanej Polsce, wspólnie z ks. Józefem Kucharskim. Nici oraz materiał sprowadzono za pośrednictwem konsulatów państw neutralnych z… Berlina. Haft wykonały siostry zakonne w jednym z wileńskich klasztorów. Latem 1940 r. sztandar został poświęcony w sanktuarium Matki Boskiej Ostrobramskiej. Następnie, wraz z odnalezionym sztandarem 81. Pułku Piechoty z Armii Prusy, zapakowano i jeden z wysłanników zawiózł je do konsulatu Cesarstwa Japonii w Kownie. Konsul Chiune Sugihara zdumiał się na widok ogromnej paczki, jednak zgodził się pośredniczyć w jej dostarczeniu do celu. Pocztą dyplomatyczną przez Sztokholm, oba sztandary zostały dostarczone do Wlk. Brytanii, gdzie w lipcu 1941 r. na lotnisku w Swinderby Naczelny Wódz Wojska Polskiego, gen. Władysław Sikorski uroczyście przekazał Sztandar Lotniczy przedstawicielom Polskich Sił Powietrznych. Po wojnie znalazł się on w Instytucie Historycznym im. gen. Sikorskiego w Londynie, skąd w 1992 r. przewieziono go do Polski, obecnie jest wystawiony w Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie.

[caption id="attachment_34444" align="alignright" width="522"]Swinderby, Wielka Brytania, 16 lipca 1941 r. Uroczyste wręczenie sztandaru Polskich Sił Powietrznych przedstawicielom polskiego lotnictwa w obecności Naczelnego Wodza gen. Władysława Sikorskiego. Sztandar został wykonany w konspiracji w okupowanym przez Litwinów Wilnie w 1940 r. i przekazany do Wielkiej Brytanii pocztą dyplomatyczną konsulatu Cesarstwa Japonii w Kownie. Swinderby, Wielka Brytania, 16 lipca 1941 r. Uroczyste wręczenie sztandaru Polskich Sił Powietrznych przedstawicielom polskiego lotnictwa w obecności Naczelnego Wodza gen. Władysława Sikorskiego. Sztandar został wykonany w konspiracji w okupowanym przez Litwinów Wilnie w 1940 r. i przekazany do Wielkiej Brytanii pocztą dyplomatyczną konsulatu Cesarstwa Japonii w Kownie.[/caption]

Japonia zwinęła swój konsulat w Kownie pod koniec 1940 r., ale nie zakończyło to współpracy polsko-japońskiej. Chiune Sugihara objął w marcu 1941 r. posadę konsula w Pradze, zabierając z sobą Polaków – por. Daszkiewicza (który stał się jego sekretarzem pod nazwiskiem… Herman Goering!) i kpt. A. Jakubiańca, który miał litewski paszport. Stworzyli oni na terenie III Rzeszy siatkę szpiegowską. Odniosła ona szereg sukcesów, m.in. odkrycie planów niemieckiej inwazji na Jugosławię w marcu 1941 r., a po kolejnej przeprowadzce konsulatu do Królewca w maju 1941 r. – rozpoznanie niemieckich przygotowań do inwazji na ZSRS. Polacy m.in. mieli możliwość podróżowania samochodem na dyplomatycznych numerach, a informacje trafiały pocztą dyplomatyczną do Szwecji i dalej przez polską komórkę w Sztokholmie – do Wlk. Brytanii. Kres działalności wywiadowczej przyniosła w lipcu 1941 r. dekonspiracja kpt. A. Jakubiańca przez męża jego kochanki, pracownicy berlińskiego konsulatu Mandżukuo, który przekazał Gestapo uzyskane informacje nt. rzekomego „Litwina”. Jakubianiec został aresztowany i zamordowany przez Niemców w więzieniu Moabit lub obozie koncentracyjnym Sachsenhausen, jednak Japończycy umożliwili ucieczkę por. Daszkiewiczowi, który wraz z dokumentami i szyframi został przerzucony na teren neutralnej Turcji.

II. Po wypowiedzeniu wojny.

Akt wypowiedzenia wojny Japonii przez Polskę 11 grudnia 1941 r. nie przyniósł istotnych następstw. Polska komórka w konsulacie japońskim w Sztokholmie działała do 1944 r., gdy Abwehra rozpracowała mjr. Rybikowskiego. Japoński attache próbował bronić podwładnego, jednak Niemcy zmusili rząd Szwecji do wydalenia Polaka – brytyjskim samolotem odleciał do Londynu, gdzie został awansowany na pułkownika i otrzymał krzyż Virtuti Militari, oraz kilka odznaczeń brytyjskich.

[caption id="attachment_34445" align="alignright" width="347"]Płk pil. Witold Urbanowicz (po prawej), legendarny dowódca 303. Dywizjonu podczas Bitwy o Anglię w 1940 r., podczas służby w amerykańskiej 23. Grupie Myśliwskiej (tzw. „Latających Tygrysów”) w Chinach w 1943 r. W tle samolot myśliwski typu Curtiss P-40 z charakterystycznymi „szczękami”. Płk pil. Witold Urbanowicz (po prawej), legendarny dowódca 303. Dywizjonu podczas Bitwy o Anglię w 1940 r., podczas służby w amerykańskiej 23. Grupie Myśliwskiej (tzw. „Latających Tygrysów”) w Chinach w 1943 r. W tle samolot myśliwski typu Curtiss P-40 z charakterystycznymi „szczękami”.[/caption]

Polska nie podjęła żadnych znaczących działań militarnych przeciw Japonii, choć np. podjęto takie działania wobec Włoch, z którymi Rzeczpospolita nigdy nie była w stanie wojny. Jedynym znanym Polakiem walczącym z Japończykami był płk. pil. Witold Urbanowicz, legendarny dowódca 303. Dywizjonu w okresie Bitwy o Anglię, który w 1943 r. odbywał staż w 14. Armii Powietrznej USA w Chinach (75. Dywizjon 23. Grupy Myśliwskiej, tzw. „Latających Tygrysach”) i zgłosił zestrzelenie 3 samolotów japońskich. W jednostkach brytyjskich walczących przeciwko Japonii w Birmie służył polski personel medyczny, polscy piloci dostarczali też samoloty dla jednostek RAF walczących na Dalekim Wschodzie, m.in. na Jawie wiosną 1942 r. latał jako pilot transportowy gen. bryg. pil. Ludomił Rayski, przedwojenny dowódca lotnictwa, ze względów politycznych usunięty przez ekipę gen. Sikorskiego w 1940 r. z Wojska Polskiego.

Dziś wiadomo, że Winston Churchill planował wykorzystanie Polskiej Marynarki Wojennej na Dalekim Wschodzie w planowanych operacjach: brytyjskiej inwazji na Malaje (opanowane przez Japończyków w 1942 r.) we wrześniu 1945 r., oraz alianckiej inwazji na Wyspy Japońskie w październiku 1945 – marcu 1946 r. Operacje te nie doszły jednak do skutku w związku z kapitulacją Japonii 14 sierpnia 1945 r. (podpisaną 2 września).

Na terenach okupowanych przez Japonię w Azji i na Dalekim Wschodzie znajdowały się skupiska ludności polskiej, np. w Szanghaju w Chinach, czy w Harbinie w Mandżukuo (Mandżurii, w latach 30-tych mieszkało tam ok. 1500 osób narodowości polskiej). Polacy pod okupacją japońską byli dobrze traktowani i nie byli obiektem zainteresowania japońskiej tajnej policji Kempeitai (porównywalnej w metodach działania do Gestapo), w odróżnieniu od obywateli innych państw alianckich.

[caption id="attachment_34446" align="aligncenter" width="533"]Niszczyciel ORP „Orkan”, eks-brytyjski HMS „Myrmidon”, przekazany Polskiej Marynarce Wojennej 18 listopada 1942 r. Zgodnie z ustaleniami, po zakończeniu wojny w Europie okret wraz z polską załogą miał brać udział w działaniach przeciw Japonii na Dalekim Wschodzie. Zatopienie niszczyciela przez niemiecki okręt podwodny na północnym Atlantyku 8 października 1943 r. uczyniło sprawę nieaktualną. Niszczyciel ORP „Orkan”, eks-brytyjski HMS „Myrmidon”, przekazany Polskiej Marynarce Wojennej 18 listopada 1942 r. Zgodnie z ustaleniami, po zakończeniu wojny w Europie okret wraz z polską załogą miał brać udział w działaniach przeciw Japonii na Dalekim Wschodzie. Zatopienie niszczyciela przez niemiecki okręt podwodny na północnym Atlantyku 8 października 1943 r. uczyniło sprawę nieaktualną.[/caption]

Mimo wojny działalność swą kontynuowali w Japonii polscy franciszkanie. Ich misję założył w Nagasaki ojciec Maksymilian Kolbe wraz z bratem Zeno, czyli Zenonem Żebrowskim. Franciszkanie działają do dziś, niosąc ofiarną pomoc sierotom, starcom, niepełnosprawnym.

Po wojnie oficjalne stosunki pomiędzy Polską (PRL) a Japonią zostały nawiązane dopiero w 1957 r.

Maciej Orzeszko

Artykuł To jedyny kraj, któremu Polska wypowiedziała wojnę w XX wieku. Jak zareagował? „Wyzwania nie przyjmujemy. Polacy, bijąc się o swoją wolność, wypowiedzieli nam wojnę pod presją Wlk. Brytanii” pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/to-jedyny-kraj-ktoremu-polska-wypowiedziala-wojne-w-xx-wieku-jak-zareagowal-wyzwania-nie-przyjmujemy-polacy-bijac-sie-o-swoja-wolnosc-wypowiedzieli-nam-wojne-pod-presja-wlk-brytanii/feed/ 2
Japońskie eksperymenty na ludziach. Historia, która ujrzała światło dzienne dopiero po przeszło 50 latach [WIDEO] https://niezlomni.com/japonskie-eksperymenty-ludziach-historia-ktora-ujrzala-swiatlo-dzienne-dopiero-przeszlo-50-latach-wideo/ https://niezlomni.com/japonskie-eksperymenty-ludziach-historia-ktora-ujrzala-swiatlo-dzienne-dopiero-przeszlo-50-latach-wideo/#respond Tue, 09 May 2017 13:02:36 +0000 http://niezlomni.com/?p=38188

W 1932 roku armia japońska rozpoczęła okupację Mandżurii, szykując się do ataku na Chiny, południowo-wschodnią Azję, Filipiny i Indonezję. Celem Japonii była kontrola nad całą wschodnią częścią Azji.

W tym samym roku Japończycy założyli na terenach Mandżurii tajny Oddział 731 - obóz realizujący program rozwoju broni biologicznej, dowodzony przez generała Shiro Ishii. Był strzeżony przez specjalną policję wojskową Kempeitai, odpowiedzialną również za dostarczanie osób, na których przeprowadzano eksperymenty - głównie Chińczyków, Mandżurów, Koreańczyków i Rosjan. Przez 14 lat prowadzono prace nad zarazkami dżumy i cholery, które następnie rozsiewano nad terenami wroga. Dopiero po 50 latach od tamtych wydarzeń możemy poznać prawdziwą historię o makabrycznych taktykach Oddziału 731, w wyniku których tysiące ludzi straciło życie.

https://youtu.be/wO6ojYO1Rlw

Cały film:

https://youtu.be/YCZxVJJ26yg

Artykuł Japońskie eksperymenty na ludziach. Historia, która ujrzała światło dzienne dopiero po przeszło 50 latach [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/japonskie-eksperymenty-ludziach-historia-ktora-ujrzala-swiatlo-dzienne-dopiero-przeszlo-50-latach-wideo/feed/ 0
Fascynująca historia świetnie znana w Japonii, a zapomniana w Polsce. Jak Japończyk dowiedział się, że jest wnukiem Bronisława, brata Józefa Piłsudskiego [WIDEO] https://niezlomni.com/fascynujaca-historia-swietnie-znana-japonii-a-zapomniana-polsce-japonczyk-dowiedzial-sie-ze-wnukiem-bronislawa-brata-jozefa-pilsudskiego-wideo/ https://niezlomni.com/fascynujaca-historia-swietnie-znana-japonii-a-zapomniana-polsce-japonczyk-dowiedzial-sie-ze-wnukiem-bronislawa-brata-jozefa-pilsudskiego-wideo/#respond Wed, 02 Nov 2016 10:25:40 +0000 http://niezlomni.com/?p=33128

,,Orzeł i Chryzantema - Ostatni z rodu" to film dokumentalny zrealizowany głównie w Japonii. Jego bohaterem jest Bronisław Piłsudski, starszy brat marszałka Józefa Piłsudskiego, i jego wnuk Kazuyoshi Kimura, który dopiero w 1984 roku dowiedział się, że jego dziadkiem był słynny polski naukowiec. Twórca filmu towarzyszy Kazuoshiemu Kimurze w podroży do Matsuyamy i Nagasaki, jaką odbywa on w poszukiwaniu śladów działalności swojego dziadka. Przy okazji odkrywa również inne ślady działalności Polaków w Japonii.

Pieniądze na film pochodziły głównie od Japończyków. Polska telewizja podpisała ze mną umowę na bardzo małą sumę, ale to już była podstawa, żeby zbierać pieniądze dalej. Fundacja Kultury Japońskiej wyłożyła na tę produkcję prawie 90 procent. Ten film był w telewizji polskiej pokazywany cztery razy, pojechał też na festiwal Filmów Dokumentalnych do Chicago, tłumaczony jest na angielski i japoński. W Japonii był wyświetlany kilka razy

- mówił twórca Jacek Wan.

https://youtu.be/aSdX3Unin_k

Artykuł Fascynująca historia świetnie znana w Japonii, a zapomniana w Polsce. Jak Japończyk dowiedział się, że jest wnukiem Bronisława, brata Józefa Piłsudskiego [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/fascynujaca-historia-swietnie-znana-japonii-a-zapomniana-polsce-japonczyk-dowiedzial-sie-ze-wnukiem-bronislawa-brata-jozefa-pilsudskiego-wideo/feed/ 0
Piękna karta polsko-japońskiej przyjaźni. To Rzeczpospolita m.in. stworzyła japońską służbę radiowywiadowczą https://niezlomni.com/piekna-karta-polsko-japonskiej-przyjazni-rzeczpospolita-m-in-stworzyla-japonska-sluzbe-radiowywiadowcza/ https://niezlomni.com/piekna-karta-polsko-japonskiej-przyjazni-rzeczpospolita-m-in-stworzyla-japonska-sluzbe-radiowywiadowcza/#respond Sun, 11 Sep 2016 15:46:38 +0000 http://niezlomni.com/?p=31198

Polskę od Japonii zdaje się oddzielać wszystko: począwszy od odległości, a na gustach kulinarnych skończywszy. Dla dyplomatów nie ma jednak różnic zbyt wielkich, czego dowodzi współpraca, do jakiej doszło niegdyś między oboma krajami.

na zdjęciu powyżej: Biuro Szyfrów: Jakub Plezia, Jerzy Suryn, Yamawaki Masataka, Paweł Misiurewicz, Jan Kowalewski, Maksymilian Ciężki

Gdy Rzeczpospolita odzyskiwała niepodległość po rozbiorach, na jej ziemiach udałoby się, zapewne bez większej trudności, znaleźć ludzi, którzy nawet nie słyszeli o istnieniu Cesarstwa Japonii. Nie dotyczyło to dyplomatów jako ludzi dobrze obeznanych z geografią. Mimo to nie przypuszczali oni, że między zamorskim mocarstwem z drugiego końca świata a Rzecząpospolitą może dojść do współpracy na jakimkolwiek polu. Nie wskazywały na to również pierwsze kontakty dyplomatyczne pomiędzy stronami: na konferencji wersalskiej Japonia konsekwentnie nie wypowiadała się w kwestiach polskich, odmówiła także uznania Komitetu Narodowego Polskiego jako reprezentanta Rzeczypospolitej. Przypuszcza się, że był to po części efekt działań walczącej na Syberii 5. Dywizji Strzelców Polskich pułkownika Rumszy, którym Tokio bardzo uważnie się przyglądało. Z punktu widzenia japońskiej stolicy oddział ten był postrzegany głównie jako zagrożenie dla porządku i bezpieczeństwa transportu.

[caption id="attachment_2418" align="aligncenter" width="725"]Członkowie Komitetu Narodowego Polskiego w Paryżu, 1918 Członkowie Komitetu Narodowego Polskiego w Paryżu, 1918[/caption]

W końcu jednak, 6 marca 1919 r., Japonia oficjalnie uznała polski rząd, a już miesiąc później, 7 kwietnia, Józef Targowski został pierwszym polskim dyplomatą w Tokio, gdzie objął stanowisko charge d’affaires. Z uwagi na opóźnienia informacyjne znalazł się w dość trudnej sytuacji – wszystkie decyzje musiał podejmować intuicyjnie, nie mogąc czekać na depesze z Warszawy. A problemy, którymi przyszło mu się zajmować, bywały iście fantastyczne, jak np. ukraińska propozycja stworzenia wspólnego, ukraińsko-polskiego kraju buforowego nad Amurem. Mimo to podejmował usilne starania, by doprowadzić do polepszenia stosunków między Rzecząpospolitą a Cesarstwem Japonii. Jego wysiłki zostały uwieńczone sukcesem. 14 maja 1919 r. Warszawa zgodziła się na przybycie do Polski japońskiego oficera, swoistego łącznika między polskim Sztabem Generalnym i japońskim Rikugun-sanbo-honbu. Oficerem tym był kapitan Yamawaki Masataka.

Dlaczego Polska? Mimo wszystkich zalet naszego pięknego kraju, należy przyznać, że państwo, które dopiero tworzy względnie zunifikowaną armię, nie wydaje się być zbyt atrakcyjnym partnerem do współpracy wojskowej. Japończycy myśleli jednak inaczej.

Pierwszy powód jest dość przewidywalny i logiczny: wspólny wróg. Japonia i Rosja już od wielu lat rywalizowały między sobą o wpływy na Dalekim Wschodzie. Dochodziło do rozmaitych konfliktów na tym polu, z wojną w roku 1905 na czele. Tematu zaszłości polsko-rosyjskich nie trzeba chyba w ogóle rozwijać. Skoro więc i Japonia, i Polska były skłócone z rosyjskim kolosem, współpraca wydawała się logiczna.

[caption id="attachment_2419" align="alignright" width="230"]Yasumasa Fukushima, już w szlifach generalskich Yasumasa Fukushima, już w szlifach generalskich[/caption]

Już sam powyższy argument mógłby być wystarczający, istniały jednak także inne powody. Choć dziś może się to wydawać niezwykłe, Japonia była wówczas w fazie fascynacji odległą, egzotyczną Polską. W dużym stopniu ponosił za to odpowiedzialność major Yasumasa Fukushima, który pod koniec XIX wieku przewędrował konno z Berlina do Władywostoku. Jego wspomnienia z wędrówki po Polsce, a także inspirowana nimi smutna pieśń poety Naobumiego Ochiaiego pt. „Wspomnienie Polski” o kraju, który utracił wolność, robiły w Japonii absolutną furorę.

Sam Masataka, zapytany o przyczynę wybrania akurat Polski jako potencjalnego sojusznika, wymieniał wspomniane wcześniej przesłanki, ale dodawał także dwie kolejne. Po pierwsze, z jego doświadczeń wynikało, że Polacy mają coś, co określał mianem „prostego kręgosłupa”. Za tym literackim sformułowaniem kryje się opinia Japończyka o naszym charakterze narodowym. Polacy byli w jego oczach ludźmi honoru, uczciwości i odwagi. Ludźmi dumnymi i nie poddającymi się w obliczu trudności oraz nieskłonnymi do czołobitności.

Drugi powód był bardziej skomplikowany. Otóż był on zdania, iż skoro przez okres zaborów udało nam się zachować swój język i kulturę, to musieliśmy mieć prawidłową strukturę rodzinną i odpowiednie zasady wychowania. Rodzice mają posłuch u dzieci, ważnymi wartościami są: szacunek dla tradycji i reguł, pamięć o zmarłych przodkach i wyznawanych przez nich zasadach, wierność ojczyźnie. Wszystkie te cechy przywodziły mu na myśl ojczystą Japonię. Krótko mówiąc, choć może się to wydać szalone, Polska wydawała się Japończykom podobna do Kraju Kwitnącej Wiśni.

Zarówno ta sympatia, jak i bardziej racjonalny rachunek korzyści z posiadania sprzymierzeńca za plecami przeciwnika sprawiły, że Japonia była żywo zainteresowana sytuacją podczas wojny polsko-rosyjskiej w 1920 roku i głęboko niepokoiła się o jej rezultat. Wiceministrowi spraw zagranicznych, Masanao Haniharze zdarzało się robić Targowskiemu gorzkie wyrzuty za rozpętanie wojny, którą Polacy mogą przegrać. Gdy 19 sierpnia do Tokio doszła informacja o wygranej pod Warszawą, polski poseł otrzymał gratulacje od ministra hrabiego Kosaiego Uchidy i premiera Takashiego Hary.

Dlaczego Japonii tak zależało na przetrwaniu Polski? Cóż, trudno zakładać, że powodowała nią jedynie czysta sympatia do nowo pozyskanego przyjaciela. Nie ma natomiast wątpliwości, że Japończycy nie chcieli tracić potencjalnego sojusznika w walce z potężnym przeciwnikiem, jakim wydawała się Rosja sowiecka. Zdawano sobie także sprawę, że klęska Polski będzie równoznaczna z upadkiem całego porządku wersalskiego, korzystnego także dla Japonii. Potencjalnie katastrofalnych skutków dopatrywano się przede wszystkim w wizji zbliżenia się Rosji i Niemiec, co znacząco utrudniłoby choćby egzekwowanie ustanowionych w Wersalu reparacji wojennych.

Polskie zwycięstwo przełożyło się na wzrost szacunku, jakim darzono młode państwo, a zwłaszcza jego siły zbrojne i wywiad. Kapitan Masataki wielokrotnie podkreślał, że autorami zwycięstwa byli Rozwadowski i Piłsudski, nie zaś Maxime Weygand. Opowiadał także, jak urzekł go generał Rozwadowski, gdy przy śniadaniu – na niskim, japońskim stoliku – tłumaczył Masatace plan bitwy, wykorzystując do tego zastawę stołową. Ogólnie rzecz ujmując, od czasu bitwy warszawskiej można odnotować zdecydowane ocieplenie relacji na osi Warszawa−Tokio.

[caption id="attachment_2417" align="alignleft" width="500"]Japońscy marszałkowie (od lewej): Heihachirō Tōgō, Yasutaka Oku, Yoshika Inoue, Kageaki Kawamura Japońscy marszałkowie (od lewej): Heihachirō Tōgō, Yasutaka Oku, Yoshika Inoue, Kageaki Kawamura[/caption]

Gestom sympatii nie było końca. Japonia popierała nasze starania o wejście w skład Ligi Narodów i przekazywała stronie polskiej materiały wywiadowcze dotyczące sytuacji we wschodniej części Rosji sowieckiej. Ze strony Rzeczypospolitej zasypał natomiast Japończyków istny deszcz odznaczeń – oficerom japońskim przyznano łącznie 51 orderów Virtuti Militari. Otrzymali je między innymi marszałkowie Yasutaka Oku i Kageaki Kawamura, dowódcy z czasów wojny japońsko-rosyjskiej. Były także plany odznaczenia admirała Heihachira Toga za zwycięstwo w bitwie pod Cuszimą, jednak – ponieważ nosił już Wielką Wstęgę Orderu Polonia Restituta – nie mógł otrzymać orderu Virtuti Militari. 26 stycznia 1924 r. przyznano natomiast Order Orła Białego regentowi Hirohito, niejako przy okazji jego ślubu z księżniczką Nagako. Medale przyznawała też Japonia. 15 stycznia 1921 r. miała miejsce katastrofa hydroplanu marynarki wojennej, z której cudem ocalał kapitan Masataka, lecz zginął jego adiutant, podporucznik Jerzy Gąssowski. Gąssowskiego pośmiertnie odznaczono japońskim Orderem Świętego Skarbu V klasy. Inny pokaz dobrej woli miał miejsce 11 września 1926 r., gdy w Tokio wylądowała załoga lotnicza w składzie: porucznik Bolesław Orliński i mechanik sierżant Leonard Kubiak. Wiwatom Japończyków nie było końca, obaj lotnicy spotkali się z niezwykle ciepłym przyjęciem i zostali odznaczeni japońskimi orderami.

[caption id="attachment_2416" align="alignright" width="289"]Mjr Jan Kowalewski Mjr Jan Kowalewski[/caption]

Piękne gesty mają to do siebie, że są tylko gestami. By móc mówić o faktycznej współpracy, trzeba było czegoś więcej, czegoś ponad wymianę odznaczeń. Rzeczpospolita po raz kolejny udowodniła swoją wartość na przełomie lat 1921 i 1922. Japonia i Rosja prowadziły wtedy rozmowy na temat nawiązania wzajemnych stosunków dyplomatycznych. Dla strony japońskiej rozmowy te były dodatkowo utrudnione, bowiem – mimo wytężonych wysiłków –kryptologom z Kraju Kwitnącej Wiśni wciąż nie udawało się rozgryźć sowieckich szyfrów. W akcie desperacji Japończycy zwrócili się po pomoc do Polski. Niestety, historia nie odnotowała japońskiej reakcji, gdy po upływie zaledwie tygodnia Polacy złamali problematyczne szyfry. Rikugun-sanbo-honbu zdecydowało się natomiast poprosić II Oddział Sztabu Geneneralnego o przeszkolenie japońskich kryptologów. Warszawa wyraziła zgodę, tym samym inicjując misję specjalną kapitana Jana Kowalewskiego. 4 grudnia 1922 r. otrzymał on od Ministra Obrony Narodowej RP, Władysława Sikorskiego rozkaz wysyłający go do Tokio. Zawarte były w nim trzy punkty instrukcji:

1. Zorganizować służbę radiowywiadowczą w japońskim Sztabie Generalnym na wzór naszej.
2. Wyszkolić wyznaczony do tego personel japoński w zakresie prowadzenia tej służby oraz metod rozwiązywania szyfrów bolszewickich.
3. Ustalić normy współpracy w tej dziedzinie z japońskim Sztabem Generalnym.

[caption id="attachment_2420" align="alignleft" width="233"]Takashi Hara Takashi Hara[/caption]

Polecenie to zostało wydane na wniosek głównego zainteresowanego, czyli japońskiego dowództwa. Jak widać, kapitanowi Janowi Kowalewskiemu zlecono niełatwe zadanie o doniosłym znaczeniu, miał on bowiem stworzyć od podstaw cały japoński radiowywiad. Jak się okazało, oznaczało to pracę na tzw. surowym korzeniu. Jednym z pierwszych problemów, z jakimi zetknął się polski oficer, była całkowita nieznajomość języków obcych wśród przydzielonych mu Japończyków.

Misja trwała dwa i pół miesiąca, od 29 stycznia do 15 kwietnia 1923 r. Na wykłady Kowalewskiego uczęszczało blisko dwudziestu oficerów Sztabu Generalnego oraz kilku pracowników cywilnych. Każda z osób przeszkolonych przez Polaka piastowała w późniejszym czasie wysokie funkcje w japońskim wywiadzie. Byli oni pierwszymi wyszkolonymi w tym zakresie oficerami, nic więc dziwnego, że kurs Kowalewskiego stał się istnym kamieniem węgielnym tego rodzaju służb w Japonii. Poddani Hirohity zdawali sobie sprawę z wagi szkoleń Kowalewskiego. Prowadzący był obsypywany rozmaitymi dowodami wdzięczności, spośród których najbardziej wyróżniające było odznaczenie Orderem Wschodzącego Słońca. Przy innej okazji podarowano mu zabytkową szablę z herbem cesarskim. Powrót Kowalewskiego do Warszawy po zakończeniu kursu nie oznaczał końca jego wkładu w japoński wywiad. Do Tokio wciąż słano materiały dotyczące technik dekryptażu i innych zagadnień związanych z radiowywiadem. Japonia wysyłała też do Polski swoich oficerów celem ich dalszego szkolenia. Można więc bez przesady stwierdzić, że Rzeczpospolita de facto stworzyła japońską służbę radiowywiadowczą.

Jakie korzyści z tej współpracy odniosła Polska? Niestety, po dziś dzień zachowało się niewiele materiałów, które mogłyby rozstrzygnąć, na ile wartościowe informacje otrzymywaliśmy z Japonii na temat Związku Radzieckiego. Jakie by one jednak nie były, z całą pewnością dotyczyły jedynie terenów ciągnących się od Pacyfiku do jeziora Bajkał. Dalej na zachód nie sięgały bowiem wpływy japońskiego wywiadu. Ciepłe uczucia, jakie żywiono do nas w Japonii i zasługi, jakimi odznaczył się Oddział II, nie przełożyły się na poparcie Polski w 1939 r. ani nie odwiodły Tokio od przystąpienia do Osi. Dopóki więc nie odkryjemy dowodów na konkretne korzyści, jakie przyniosła nam misja Kowalewskiego, pozostaje nam tylko miła świadomość, że nasz radiowywiad cieszył się niegdyś nadprzeciętnym szacunkiem.

Przemysław Mrówka, źródło: Histmag.org

ten materiał został opublikowany na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

Artykuł Piękna karta polsko-japońskiej przyjaźni. To Rzeczpospolita m.in. stworzyła japońską służbę radiowywiadowczą pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/piekna-karta-polsko-japonskiej-przyjazni-rzeczpospolita-m-in-stworzyla-japonska-sluzbe-radiowywiadowcza/feed/ 0
Poddali się jako 80-latkowie. Po wojnie przez 60 lat ukrywali się w lasach. Zdumiewająca historia czy spektakularne oszustwo? https://niezlomni.com/poddali-sie-jako-80-latkowie-po-wojnie-przez-60-lat-ukrywali-sie-w-lasach-zdumiewajaca-historia-czy-spektakularne-oszustwo/ https://niezlomni.com/poddali-sie-jako-80-latkowie-po-wojnie-przez-60-lat-ukrywali-sie-w-lasach-zdumiewajaca-historia-czy-spektakularne-oszustwo/#respond Sun, 05 Oct 2014 08:58:29 +0000 http://niezlomni.com/?p=21437

Tsuzuki Nakauchi i Yoshio Yamakawa byli już grubo po 80, gdy oznajmili światu, że są zaginionymi żołnierzami z 30 dywizji Cesarskiej Armii Japonii. Mężczyźni twierdzili, że przez 60 lat ukrywali się w lasach i górach filipińskiej wyspy Mindanao w obawie przed ukaraniem za dezercję. Jednak ich spektakularna historia została niemal natychmiast zakwestionowana.

Jak wynika z doniesień agencyjnych, Yamakawa i Nakauchi mieszkali w dżungli w górach w rejonie General Santos. Przypadkowo skontaktowali się z japońskim biznesmenem - importerem drewna, lecz także poszukującym w regionie szczątków poległych żołnierzy japońskich. Dwaj weterani wcześniej nie chcieli wrócić do Japonii, ponieważ obawiali się, że za dezercję zostaną postawieni przed trybunałem wojskowym.

Znane są także podobne przypadki. W dżungli na Filipinach odnaleziono w 1974 r. oficera wywiadu japońskiego z lat wojny, Hiroo Honodę, ukrywającego się na wyspie Lubang przez 30 lat. Nie wiedział on, że wojna się skończyła. Wrócił do Japonii w marcu 1974 r., jednakże rok później emigrował do Brazylii. W 1972 r. na Guam znaleziono innego japońskiego żołnierza - Shoichi Yokoi, który także spędził w dżungli 30 lat, nie zdając sobie sprawy z tego, że wojna dobiegła końca i Japonia ją przegrała.

Japoński rząd przez kilka dni bezskutecznie próbował doprowadzić do spotkania z rzekomymi żołnierzami, po czym stwierdził, że ich historia jest prawdopodobnie zmyślona. Wkrótce pojawiły się spekulacje, że staruszkowie zostali wykorzystani przez lokalnych rebeliantów, którzy wyłudzili 315 tys. dolarów za samą obietnicę zaaranżowania spotkania. Później partyzanci grozili, że porwą każdego dziennikarza lub urzędnika, który będzie chciał do nich dotrzeć.

A FILIPINO HOLDS A PICTURE OF JAPANESE WW II SOLDIER

Artykuł Poddali się jako 80-latkowie. Po wojnie przez 60 lat ukrywali się w lasach. Zdumiewająca historia czy spektakularne oszustwo? pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/poddali-sie-jako-80-latkowie-po-wojnie-przez-60-lat-ukrywali-sie-w-lasach-zdumiewajaca-historia-czy-spektakularne-oszustwo/feed/ 0