Historia Finlandii – Niezłomni.com https://niezlomni.com Portal informacyjno-historyczny Sun, 03 Dec 2023 21:00:15 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.8 https://niezlomni.com/wp-content/uploads/2017/08/cropped-icon-260x260.png Historia Finlandii – Niezłomni.com https://niezlomni.com 32 32 Marszałek Mannerheim wyjaśnia, jak Dawid pokonał Goliata, czyli jak dzielni Finowie dali radę Sowietom [WIDEO] https://niezlomni.com/marszalek-mannerheim-wyjasnia-jak-dawid-pokonal-goliata-czyli-jak-dzielni-finowie-dali-rade-sowietom-wideo/ https://niezlomni.com/marszalek-mannerheim-wyjasnia-jak-dawid-pokonal-goliata-czyli-jak-dzielni-finowie-dali-rade-sowietom-wideo/#respond Thu, 01 Jun 2017 06:52:08 +0000 http://niezlomni.com/?p=39350

- Istotnym błędem dowództwa Armii Czerwonej było rozpoczynanie operacji militarnych bez dostatecznego zwrócenia uwagi na dwa podstawowe czynniki charakteryzujące walkę z Finlandią – teren wojny i wartość przeciwnika - marszałek Mannerheim wspomina zwycięską wojnę z Sowietami.

Niska ocena możliwości Armii Czerwonej odegrała niebagatelną rolę w przebiegu wojny światowej. Gdyby działanie Związku Sowieckiego w wojnie fińskiej nie zrobiło tak niekorzystnego wrażenia, Niemcy w mniejszym, niż to się stało, stopniu lekceważyliby potencjał militarny rosyjskiego olbrzyma i nie powtórzyliby błędu Napoleona.
Na czym opiera się ten pogląd o Armii Czerwonej, który rozpowszechnił się w wyniku wojny zimowej?

Najbardziej w oczy rzucała się dysproporcja między ogromnym wysiłkiem włożonym przez Rosjan a niewielkim rezultatem. Już w pierwszych tygodniach wojny przeciwko Finlandii rzucono zaskakująco duże siły. Jak już wspomniałem, obejmowały one 26 do 28 dywizji piechoty, a następnie wzrosły do 45, z czego 25 na Przesmyku Karelskim, a 20 na froncie wschodnim, wzmocnionych artylerią i wydzielonymi jednostkami zmotoryzowanymi. Łączna liczba czołgów wynosiła około 3 tysiące, z czego większość średnich i ciężkich. Cała Armia Czerwona, z wyjątkiem wojsk na Dalekim Wschodzie, liczyła 110 dywizji oraz 5-6 tysięcy nowoczesnych czołgów*. Oznaczało to, że na wojnę z Finlandią zmobilizowano prawie połowę czynnych dywizji rosyjskich w Europie i zachodniej Syberii.

Włączając oddziały specjalne, siły nieprzyjaciela sięgnęły prawie miliona ludzi, z których część miała już pewną zaprawę wojenną z kampanii w Polsce.

Rzecz ciekawa, że nacierająca armia składała się z wojsk pochodzących z nie mniej niż siedmiu okręgów wojskowych. Oprócz okręgu leningradzkiego wojska pochodziły z moskiewskiego, kalinińskiego, orłowskiego, białoruskiego, charkowskiego i odeskiego. W związku z tym tylko cztery europejskie okręgi (kijowski, nadwołżański, północnokaukaski i zakaukaski) nie uczestniczyły w kampanii przeciw Finlandii. Spowodowany klęskami i niepowodzeniami szok dotknął większą część europejskiego terytorium Rosji.

[caption id="attachment_39357" align="aligncenter" width="800"] Fińscy narciarze na pozycjach obronnych, fot. commons.wikimedia.org/Official Finnish photograph[/caption]

Istotnym błędem dowództwa Armii Czerwonej było rozpoczynanie operacji militarnych bez dostatecznego zwrócenia uwagi na dwa podstawowe czynniki charakteryzujące walkę z Finlandią – teren wojny i wartość przeciwnika. Można zrozumieć lekceważenie tego ostatniego czynnika, spowodowane naszą słabością techniczną. Bardziej znaczące jest to, że rosyjskie dowództwo nie uwzględniło faktu, iż w północnych warunkach terenowych i tutejszej zimie użyte formacje były za ciężkie. Jak wojska, przyzwyczajone do równin, nawet znające tak ciężką zimę jak nasza, miały walczyć w leśnych pustkowiach, których nigdy nie widziały? Zarówno w okręgu leningradzkim, kalinińskim, jak i moskiewskim Rosjanie mieli okazję wypróbować warunki odpowiadające tym, którym stawili czoła w Finlandii. Błędna ocena naszych zdolności obronnych dowodzi lekkomyślności, z jaką układano plany, oraz ślepej wiary Rosjan w nieograniczone możliwości nowoczesnej techniki.

Tymczasem doktryny, które Niemcy realizowali w praktyce na równinach Polski, nie nadawały się do Finlandii, kraju lasów!

Trudno ocenić, na ile współodpowiedzialność za czysto militarne błędy spoczywa na politycznym kierownictwie sowieckiej hierarchii, ale jego wpływy – podobnie jak politruków na szczeblu walczących jednostek – niewątpliwie miały znaczenie. Konieczność zatwierdzania każdego rozkazu przez organ polityczny powodowała, rzecz jasna, zwłokę i zamieszanie, tłumiąc samodzielność i rodząc lęk przed odpowiedzialnością. Ten porządek nie ograniczał się oczywiście wyłącznie do armii, lecz właśnie w wojsku od roku 1935 rozgrywki były najostrzejsze. Utraciło ono swoje najbardziej doświadczone kadry wskutek czystek, które, co prawda, ujednoliciły korpus oficerski, lecz także spowodowały spadek poziomu wykształcenia i kompetencji. Z oficerów carskich pozostało najwyżej kilku.

[caption id="attachment_39352" align="alignleft" width="408"] fot. Editions Spotkania[/caption]

Zarząd polityczny niewątpliwie stanowił siłę sprawczą, z którą należało się liczyć. Ujawniło się to przede wszystkim w pierwszej fazie wojny, kiedy politrucy musieli przywracać porządek w jednostkach, gdzie na skutek nieudanych ataków załamała się dyscyplina oraz gdy należało za wszelką cenę zmobilizować do szturmu opierające się wojska. Fakt, że okrążone oddziały, mimo zimna i głodu, nie poddawały się, był w dużym stopniu zasługą politruków. Przed poddaniem się powstrzymywał żołnierzy strach przed represjami, jakie mogły spaść na rodziny, oraz przekonanie, że w razie wpadnięcia w ręce wroga czekają ich tortury i śmierć. Niezliczone były więc przypadki, kiedy zarówno oficerowie, jak i szeregowi przed kapitulacją popełniali samobójstwo. Politrucy uczestniczyli również w opracowywaniu, na podstawie pierwszych niepowodzeń, zaleceń taktycznych, które w związku z tym przybrały postać dziwacznej mieszanki taktyki i propagandy.

Oficerowie rosyjscy byli na ogół odważnymi ludźmi z mocnymi nerwami, nie przejmującymi się zbytnio stratami. Bierność obserwowało się przede wszystkim na wyższych szczeblach. Odzwierciedlała się w formalizmie dowództwa, powierzchowności myśli operacyjnej, która wykluczała manewrowanie. Jedyną alternatywą był sukces albo klęska. Rosyjska sztuka wojenna opierała się na sprzęcie i była nieudolna, bezwzględna i marnotrawna; tam, gdzie zmienność sytuacji wymagała szybkiej decyzji, ujawniał się uderzający brak twórczej wyobraźni. Typowe zaniedbanie polegało na tym, że dowódcy nie byli zdolni doprowadzić początkowych sukcesów do decydującego rozstrzygnięcia. Dlatego naszym wojskom wielokrotnie udawało się, zarówno w wojnie manewrowej, jak i pozycyjnej, oderwać się i zająć nowe pozycje. Początkowo niedostateczna była także współpraca między poszczególnymi rodzajami broni, ale w tym zakresie Rosjanie stopniowo zdołali zastosować uzyskane w praktyce doświadczenia.

[caption id="attachment_39354" align="alignleft" width="520"] Carl Gustaf Emil Mannerheim, 1942, fot. wikipedia/heninen.net/miekka/english.htm/Helmut Laxin[/caption]

Chociaż czysto taktyczne osiągnięcia Rosjan były niewielkie, okazali się oni zdolni do manewrowania i utrzymywania na tak niewielkim terenie, jak Przesmyk Karelski, większej liczby jednostek operacyjnych, niż to sobie wyobrażaliśmy. Surowa i uboga w śnieg zima spowodowała, że drogi wytrzymywały nawet największy ruch, a przez lody i bagna można było wytyczyć nowe. Na długim froncie, na pustkowiach, warunki – sieć drogowa, odległości, ilość śniegu – były zupełnie inne, w znacznym stopniu utrudniające operacje i przebywanie na tym terenie.

Rosyjski piechur był dzielny, twardy i niewymagający, lecz brakowało mu inicjatywy. W przeciwieństwie do swego fińskiego przeciwnika, walczył w masie, a znalazłszy się poza zasięgiem oficerów i utraciwszy kontakt z towarzyszami, stawał się niezdolny do samodzielnego działania. W związku z tym, zwłaszcza w pierwszej fazie wojny, wykorzystywano żołnierzy przede wszystkim do ataków zmasowanych, co mogło przynieść taki rezultat, że jeden dobrze umiejscowiony karabin maszynowy mógł skosić wszystkich do ostatniego człowieka. Nie zważając na to wysyłano kolejne fale atakujących, z tym samym skutkiem. Zdarzało się, że w trakcie wstępnych walk w grudniu Rosjanie ze śpiewem ruszali na nasze pola minowe, ciasnym łańcuchem ramię przy ramieniu, jakby nie zwracali uwagi na eksplozje i celny ogień obrońców. Charakteryzująca piechotę fatalistyczna uległość była zadziwiająca. Rosyjski żołnierz był mało podatny na naciski z zewnątrz, szok, jakiego czasem doświadczał, prędko przezwyciężał.

Wyjaśnienie wcześniej wspomnianego zjawiska, że piechota broniła się do ostatniego człowieka także w beznadziejnej sytuacji, wynika także z rosyjskiej psychiki. Historia wojen opisuje tylko nieliczne, typowe dla ludów prymitywnych, przypadki tak twardej wytrwałości. Choć terror polityczny zrobił swoje, wyjaśnienia szukać należy w niepojętej dla Europejczyka zdolności przeciętnego Rosjanina do znoszenia cierpienia i biedy z fatalizmem, który miał także – i nadal ma – swój udział w rozwoju politycznym.

Carl Gustaf Mannerheim. Wspomnienia, Editions Spotkania, Warszawa 2017. Książkę można nabyć TUTAJ.

 

[caption id="attachment_39351" align="aligncenter" width="1024"] Carl Gustaf Emil Mannerheim, 1942 r., fot. Helmut Laxin/heninen.net/miekka/english.htm/commons.wikimedia.org[/caption]

Wspomnienia Carla Gustafa Mannerheima – bohatera narodowego Finlandii – wydajemy w 150 rocznicę jego urodzin. Obejmują one lata 1882-1946.

Carl Gustaf Emil Mannerheim (1867-1951) marszałek Finlandii, bohater narodowy i zarazem jedna z najbardziej znanych postaci w dziejach swojego kraju.

Przez ponad 30 lat służył w armii rosyjskiej, dochodząc do stopnia generała porucznika. Dowodził pułkiem, a potem brygada kawalerii stacjonująca w Warszawie (1908-1917). W 1918 roku, jako naczelny dowódca armii rządowej, stłumił rewolucję komunistyczna w Finlandii. W latach 1918-1919 był regentem Finlandii. Dowodząc armia fińską w wojnach ze Związkiem Sowieckim w latach 1939-1940 oraz 1941-1944 dwukrotnie obronił niepodległość swojego kraju. Stojąc u steru państwa jako prezydent (1944-1946) wyprowadził kraj z wojny i pomógł przetrwać najtrudniejszy okres powojenny.

Ze wstępu do książki:

„Tak jak wielu wybitnych mężów stanu, Mannerheim był i jest obiektem bądź bezkrytycznego uwielbienia, bądź brutalnych ataków. (…) Dla przeciwników pozostaje Mannerheim „białym generałem”, wręcz „krwawym rzeźnikiem fińskich robotników i chłopów”, regentem pragnącym wmieszania kraju w wojnę domową w Rosji, pogardliwie nastawionym do parlamentarnej demokracji sympatykiem faszyzmu (sic!), chorobliwym antykomunistą, sojusznikiem Hitlera i głównym sprawcą wplątania Finlandii w agresję na ZSRS w 1941 roku.

To tylko część oskarżeń, choć przyznać trzeba, że jak na jedną osobę katalog jest imponujący. Zwolennicy widzą w nim natomiast dwukrotnego pogromcę bolszewickich agentów, dążących do uczynienia z Finlandii republiki sowieckiej, męża stanu stojącego ponad partyjnymi intrygami, wybitnego wodza, który upokorzył Armię Czerwoną i wreszcie męża opatrznościowego, który w latach 1917-1919 i 1939-1945 uratował niepodległość swej ojczyzny wyprowadzając osamotniony na międzynarodowej scenie politycznej kraj z beznadziejnego, wydawałoby się, położenia.

Michał Kopczyński

Artykuł Marszałek Mannerheim wyjaśnia, jak Dawid pokonał Goliata, czyli jak dzielni Finowie dali radę Sowietom [WIDEO] pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/marszalek-mannerheim-wyjasnia-jak-dawid-pokonal-goliata-czyli-jak-dzielni-finowie-dali-rade-sowietom-wideo/feed/ 0
Białe plamy historii: fiński bohater, który walczył za Polskę https://niezlomni.com/biale-plamy-historii-finski-bohater-ktory-walczyl-za-polske/ https://niezlomni.com/biale-plamy-historii-finski-bohater-ktory-walczyl-za-polske/#respond Wed, 26 Apr 2017 06:58:16 +0000 http://niezlomni.com/?p=37632

Jego życiorys jest materiałem na dobry film, albo nawet i kilka. Weteran wojen w Finlandii, Estonii, Łotwie, Rosji, Polsce, Ukrainie i Afryce, pisarz, patriota, łowca przygód oraz dusza towarzystwa i uważny obserwator. Nie przeczytacie o nim w szkolnych podręcznikach.

Kaarlo Sakari Kurko urodził się 10 października 1899 roku we wschodniej Finlandii, jako syn nauczycieli miejscowej szkoły w Pieksämäki. Wyjątkowo wcześnie, bo już w wieku 12 lat, objawił się jego talent literacki, z czym związana jest pewna zabawna anegdota. Małoletni uczeń szkoły w Tampere w ciągu roku napisał liczącą około trzysta stron powieść przygodową, zatytułowaną „Tajemnice Alhambry”. Następnie rękopis swojego dzieła przesłał do wglądu wydawnictwu Karisto. Jakież musiało być jego zaskoczenie, gdy w dwa tygodnie później „pan Kurko” został przez rozentuzjazmowane wydawnictwo listownie zaproszony do omówienia szczegółów wydania książki! Była to dość kłopotliwa sytuacja dla dwunastolatka. Jego siostra Sylvia doradziła mu, aby poprosił o pomoc w negocjacjach swoją gospodynię ze stancji, co też chłopak zrobił. Kobieta uznała jednak pisanie powieści przygodowych za zajęcie nieodpowiednie dla dziecka, wręcz grzech. Poinformowała więc o wszystkim dyrekcję szkoły i ojca młodocianego pisarza. W rezultacie pierwsze próby literackie Fina zakończyły się nie tylko fiaskiem wydania książki, lecz również upomnieniem w szkole oraz laniem w domu.

Młodzieńczy bunt

[caption id="attachment_37634" align="alignleft" width="378"] Biała Gwardia, rok 1918[/caption]

Kurko dorastał w niespokojnych czasach, w których budziło się fińskie poczucie odrębności narodowej i chęć oderwania od carskiej Rosji. Otoczenie chłopaka widziało w carze zagrożenie, a sprzeciw wobec niego stawał się wyznacznikiem patriotyzmu. Podczas I wojny światowej narastający bierny opór przerodził się w działania niepodległościowe. Młodzi Finowie uciekali z ojczyzny, by dołączyć do walczącej z Rosją armii Niemiec. Utworzono z nich 27 Królewski Pruski Batalion Jegrów, który toczył boje w Kurlandii w okresie 1915-1917. Znudzony codziennością szesnastolatek także zapragnął zostać jegrem. Próbował więc w Wyborgu dostać się na pokład płynącego do Szwecji frachtowca. Niestety, został zatrzymany przez żandarmów w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach – prawdopodobnie podczas próby kradzieży chleba, którym chciał zaspokoić głód, lub z powodu braku dokumentów podczas kontroli. Składając wyjaśnienia skłamał, że chciał zaciągnąć się do armii rosyjskiej. Został więc natychmiastowo odesłany do domu.

Przełomowy dla młodego łowcy przygód był rok 1918. Finlandia ogłosiła niepodległość, jednak w kraju wciąż stacjonowały oddziały rosyjskie. Co gorsza kryzys polityczny zaowocował przejęciem władzy w Helsinkach przez fińskich socjalistów – „czerwonych” i wybuchem wojny domowej. Kurko przerwał naukę w liceum, aby zasmakować żołnierskiego życia i bronić ukochanej ojczyzny. Na północy kraju przyłączył się do lokalnej samoobrony, przeciwnego „czerwonym”, stronnictwa „białych”, które skupiało się wokół zmuszonego do ucieczki legalnego rządu. Pierwsze doświadczenia bojowe Fin zdobywał podczas trzymiesięcznych walk w regionie Häme, na froncie przebiegającym przez jego rodzinne strony. Wojna zakończyła się zwycięską dla rządu bitwą pod Tampere, a Kurko zdążył w tym czasie dosłużyć się już podoficerskiego stopnia feldfebla (odpowiednik polskiego sierżanta).

Duch niepodległości

Problemem stała się dochodząca do osiemdziesięciu tysięcy liczba „czerwonych” Finów, którzy oczekiwali w obozach jenieckich na procesy za zdradę państwa. W ciężkich warunkach, spowodowanych niewydolnością młodego państwa, jedna ósma z nich zmarła z powodu głodu i chorób. Braki w kadrach sprawiły, że niespełna dwudziestoletni Kurko został zatrudniony jako zastępca dowódcy oddziału porządkowego w obozie jenieckim w Tampere, jednak jeszcze jesienią tego samego roku mianowano go dowódcą obozu w Kruunupyy. Nie zagrzał tam jednak długo miejsca. Na początku 1919 roku wybuchła wojna między Rosją a Estonią, która, podobnie jak Finlandia, ogłosiła niepodległość. Kaarlo Kurko był jednym z pierwszych ochotników, którzy zaciągnęli się do formowanej przez podpułkownika Hansa Kalma samodzielnej jednostki „Synowie Północy”, i jeszcze w styczniu znalazł się w Estonii. W lutym uczestniczył w walkach o miasteczko Marienburg, ale niestety już w marcu ochotniczy oddział rozwiązano. Bohaterski Fin zdążył jednak w międzyczasie awansować na podporucznika. Nadal pragnął walczyć z bolszewikami, a ci w tym czasie wyrośli już na niebezpieczną i nieprzewidywalną siłę. Fińscy żołnierze z oddziału Kalma chcieli za wszelką cenę pomóc w zatrzymaniu ich ekspansji. Nawet, jeśli miałoby to oznaczać walkę o przywrócenie znienawidzonego cara. Wraz z częścią pozostałych towarzyszy Kurko przeniósł się więc do Armii Północno-Zachodniej rosyjskiego stronnictwa białych, która prowadziła ofensywę w kierunku opanowanego przez czerwonych Petersburga. Walki toczono do listopada 1919 roku. Ostatecznie biali w Rosji ponieśli klęskę. Taki obrót zdarzeń sprawił, że Kurko wyruszył do Polski, która toczyła właśnie wojnę z bolszewicką Rosją.

Wspomnienia znad Wisły

[caption id="attachment_37635" align="alignright" width="417"] Zdjęcie Kaarlo Kurko z paszportu tymczasowego, wydanego mu przez fińskie poselstwo w Warszawie, rok 1920[/caption]

Podróż nie była jednak łatwa. Sytuacja polityczna w Finlandii po kolejnych wyborach zmieniała się dynamicznie. Rząd starał się teraz zachować neutralność wobec Sowietów – wiosną 1920 roku miały rozpocząć się rozmowy pokojowe. W tych okolicznościach fińskie przedstawicielstwa w Rydze i Tallinie nie wydały ochotnikom paszportów, umożliwiających podróż drogą morską do Gdańska. Jedynym sposobem przedostania się do Polski była bardzo ryzykowna, nielegalna podróż lądem przez Litwę. Żołnierze ustalili, że łatwiej będzie przedrzeć się w małych grupach, lub pojedynczo. W ten ostatni sposób podróżował Kurko. Narażając życie przedarł się do Polski, po drodze przeżywając kilka mrożących krew w żyłach sytuacji. Między innymi uciekł człowiekowi, który pochwycił go na jednym z postojów i pod bronią prowadził na sąd, a także wymknął się brawurowo spod ostrzału ścigających go na granicy wartowników. Po drugiej stronie spotkał Polaków, którzy omyłkowo omal nie zastrzelili Fina. Dalsza droga wiodła do Wilna, gdzie w biurze komendanta spragniony przygód żołnierz otrzymał bilet do Warszawy.

Wśród prawdziwego kalejdoskopu zdarzeń i osób, z którymi zetknął się w Polsce i opisał fiński ochotnik, szczególnie warte uwagi wydają się obserwacje poczynione na temat różnorakich ugrupowań białych Rosjan, próbujących w stolicy osiągać własne cele. Jest to temat rzadko poruszany we wspomnieniach samych Polaków. Bolszewicy po przejęciu władzy krwawo rozprawiali się z wszelką opozycją. Stąd jedynym wyjściem dla zwolenników starego porządku w Rosji była ucieczka z rodzimego kraju. Wydawać by się mogło, że nadrzędnym celem przymusowych emigrantów będzie organizacja oddziałów wojskowych do walki z rewolucją bolszewicką. Jednak dociekliwy żołnierz z ironią i dowcipem obnażał fakty. W rzeczywistości dowódcy z poszczególnych sztabów białych Rosjan robili wszystko, aby odpowiednio urządzić się w Warszawie i nigdy nie wyruszyć na front.

Nie tylko nie współpracowali w obliczu wspólnego wroga, ale wręcz rywalizowali ze sobą o środki sojuszniczych państw, które finansowały ich działalność. Próbowano na przykład wydzierać konkurentom ochotników – im więcej żołnierzy zdołał zgromadzić dany sztab, tym więcej pieniędzy miał szansę otrzymać na rzekome „cele wojskowe”. Kilku spryciarzom udało się nawet wykorzystać tę sytuację w dość komiczny sposób, wywołując przy tym niemałe zamieszanie. Jeden z nich nakupił w antykwariacie medali, którymi hojnie się obwiesił, przytwierdził sobie naramienniki z kilkoma gwiazdami, a do kompletu zawiesił u pasa zabytkowy, szwedzki rapier. Drugi, z naramiennikami adiutanta, skromniej ubrany, wyposażył się w niemiecki bagnet. Pomysłowi „wojskowi” wypożyczyli maszynę do pisania i przygotowali wszelkiego rodzaju dokumenty, listy z nazwiskami, rozkazy etc., do których poprzystawiali własnoręcznie wykonane pieczęcie.

Z tak przygotowanym archiwum wyruszyli na miasto, gdzie postarali się o elegancką taksówkę. Zdjęli z niej oznaczenia, przebrali odpowiednio szofera i pojechali pod sztab generała Permikina. Odgrywając przekonująco swoje role, mężczyźni zażądali spotkania z generałem. Życzenie szybko spełniono, wzięto ich bowiem za znaczące osobistości. Wyższy rangą „oficer” przedstawił się Permikinowi jako dowódca norwesko-szwedzkiego ochotniczego regimentu, który lada dzień przybędzie do Gdańska i szuka armii, do której mógłby się przyłączyć. Na dowód adiutant rozłożył na stole sfałszowaną dokumentację. Zachwycony generał zaproponował gościom tysiąc dolarów za dołączenie do właśnie jego armii. Mężczyźni nie dali się długo namawiać, pieczętując umowę suto zakrapianą kolacją, wystawioną w dowództwie na ich cześć. W ciągu kilku dni w podobny sposób oszuści objechali łącznie pięć sztabów, a następnie zniknęli bez śladu.

Oko w oko z bolszewicką pożogą

Nasz Fin natomiast, za namową kilku napotkanych w Warszawie rodaków, został kawalerzystą w dywizji Rotmistrza Bułak-Bałachowicza, stacjonującej w Brześciu Litewskim. Przyjęto go w stopniu podporucznika do oddziału zwiadowczego. Z tą dywizją przebył cały swój szlak bojowy przez Polskę. Na naszym kraju zresztą się nie zakończyło, gdyż po podpisaniu polsko-rosyjskiego pokoju armia Bułak-Bałachowicza walczyła dalej na Ukrainie, aż do całkowitego rozbicia. Niezłomny ochotnik nie dał jednak za wygraną – ponownie zaciągnął się, tym razem do oddziałów wspomnianego już wcześniej generała Permikina, by znów wyruszyć na Ukrainę. Ta wyprawa skazana była jednak z góry na niepowodzenie. Biali Rosjanie nie tylko pozbawieni zostali w walce z Bolszewikami aktywnego wsparcia militarnego Polski, ale i trzon ich własnych oddziałów tworzyli czerwoni jeńcy z wojny polsko-rosyjskiej, którzy czekali tylko na sposobność do przejścia na stronę wroga i wymordowania własnych dowódców. Tego typu sytuacji również Kaarlo Kurko doświadczył, po raz kolejny cudem umykając śmierci wraz z kilkoma lojalnymi towarzyszami broni – najemnymi żołnierzami z różnych krajów, głównie Niemiec. W międzyczasie udało mu się jeszcze ukończyć polską Szkołę Oficerską Kawalerii.

[caption id="attachment_37636" align="alignleft" width="389"] Kaarlo Kurko, rok 1933[/caption]

Po kampaniach w Polsce i na Ukrainie Kurko wrócił do ojczyzny, gdzie starał się o przyjęcie do wojska. Nie udało mu się jednak otrzymać awansu na porucznika, gdyż niemal wszystkie wyższe stanowiska wojskowe były już w Finlandii obsadzone przez szkolonych w niemieckiej armii weteranów I wojny światowej. Duma nie pozwoliła dzielnemu wojakowi przyjąć niższego stanowiska. Postanowił więc kolejny raz wyjechać i dołączyć do francuskiej Legii Cudzoziemskiej. Z nią brał udział w drugiej ofensywie marokańskiej. Tam również miał polskich towarzyszy broni, jeden z nich wyniósł nawet z narażeniem życia rannego Fina spod gradu kul. Pod koniec służby trafił jeszcze do Indochin (1928 – 1929).

Do swej ojczyzny powrócił w roku 1931, mając 32 lata. Tam postanowił podjąć się wybitego mu z głowy ojcowską rózgą fachu – pisarstwa. Na podstawie swoich doświadczeń i notatek spisał kilkanaście pamiętników, oprócz tego publikując w czasopismach i tworząc analizy spraw wojskowych. Z powodu jednej z nich, dotyczącej potencjału militarnego Rosji (który oceniał jako olbrzymią i niemal niepowstrzymaną siłę) został z resztą wezwany na rozmowę do sztabu generalnego Finlandii, gdzie zarzucono mu wzbudzanie poczucia zagrożenia. Zajmował się również pracą na rzecz obrony kraju, działając w Akademickim Stowarzyszeniu Obrony Powietrznej oraz Fińskim Związku Obrony Cywilnej. W II wojnie światowej nie brał już aktywnego udziału. O polskich towarzyszach broni zawsze wyrażał się z głębokim uznaniem. Uważał, że żołnierze Wojska Polskiego wraz ze swoimi dowódcami, a zwłaszcza Marszałkiem Piłsudskim, będą zawsze mieli honorowe miejsca na kartach historii. Kaarlo Kurko zmarł 20 czerwca 1989 roku. W dwa tygodnie po zwycięskich wyborach „Solidarności”. W ostatnich latach życia miał mawiać: „To, o co kiedyś walczyłem, wreszcie się urzeczywistnia”.

Mateusz Balcerkiewicz, źródło: Histmag.org

ten materiał został opublikowany na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

Artykuł Białe plamy historii: fiński bohater, który walczył za Polskę pochodzi z serwisu Niezłomni.com.

]]>
https://niezlomni.com/biale-plamy-historii-finski-bohater-ktory-walczyl-za-polske/feed/ 0