Jego ucieczka obnażyła prawdziwe oblicze Kremla. Pracował w najbardziej tajnym wydziale FSB. Do Putina mówił: „Może ci się uda uciszyć mnie, ale ta cisza ma swoją cenę”. Dzięki niemu wiemy więcej

w Zapowiedzi


Zachęcamy do obserwowania strony na Twitterze

Przestepcy_z_lubianki_72_dpiStraszna, porywająca i potrzebna. 

Wiktor Suworow o książce

Litwinienko pokazuje, że „tarcza i miecz” partii, w rzeczywistości jest ogromną strukturą kryminalną. 

Władimir Bukowski o książce

Fragment książki:

Akram Murtazajew
Uwagi dziennikarza:

Zbieg ze Służb Specjalnych – to awanturnicza a zarazem przejmująca historia. Dziesiątki wersji, setki domysłów, tysiące niedomówień. Mamy do czynienia z osobliwą ucieczką. Nie uciekł – „biały kołnierzyk”, nie szpieg z szyframi, kodami i adresami konspiracyjnych dziupli.

Uciekł – człowiek od czarnej roboty. Pies gończy. Spec. Uciekł sam – bez pomocy obcych rezydentów. To po pierwsze. Panika w FSB była zupełnie zrozumiała: on zbyt dużo wie. Specsłużby nie boją się jego kontaktów z zachodnim kontrwywiadem. Najgorsza jest dla nich świadomość, że dowie się o tym naród rosyjski. Wszystko, czym się zajmował – to walka z terroryzmem i korupcją. A korupcja niestety przenikła do wszystkich struktur władzy, do kremlowskich gabinetów. Tak czy owak jest to tajemnica państwowa. Oficer, przez czyjeś niedopatrzenie, pracował w najbardziej tajnym wydziale FSB – URPO (rozpracowujące przestępczość zorganizowaną). Ten wydział zajmował się „likwidowaniem źródeł stwarzających zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego”. Mówiąc zwyczajnie – działaniami pozaprawnymi. Na zewnątrz wszystko wyglądało optymistycznie:

jest przestępca, nie można go jednak unieszkodliwić w sposób legalny, ale można użyć kuli. Cały sekret tkwi w tym, że System sam decydował, które „źródło” stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego, i sam je likwidował. To znaczy, że specsłużby same sobie wystawiały licencję na zabijanie.

W historii bezpieczeństwa narodowego już funkcjonowała struktura zajmująca się „neutralizacją źródeł stanowiących zagrożenie narodowe” – Czwarty Wydział NKWD, któremu przewodził znamienity Paweł Sudopłatow, za sprawą Berii posadzony na piętnaście lat do więzienia. Potem go rehabilitowali, i stał się wśród czekistów legendarną postacią. W ich pojęciu, on nie zdradził Ojczyzny, tylko niewygodnych ludzi likwidował. Potem na Łubiance „zrehabilitowano” również i Czwarty Wydział.

W ten sposób pojawiło się URPO. Tam właśnie szkolił się zbieg, podpułkownik FSB Aleksander Litwinienko. W dodatku nie uciekł z pustymi rękami, wziął ze sobą dokumenty, wideo i audiotaśmy mające w swej niesamowitej pamięci niedorzeczne i tragiczne momenty historii Rosji. Jednym słowem, uciekł komputer na dwóch nogach, w plikach którego zapisane są znane nazwiska i głośne wydarzenia. Wystarczyło przetłumaczyć tytuły tych plików, by podnieść wagę „uchodźczej informacji” – Listiew i Jelcyn, Putin i Bieriezowski, Patruszew i Korżakow, Ałła Dudajewa i Tatiana Djaczenko, Jastrzembski i Fiłatow.

Litwinienko dostał status uchodźcy w Anglii, a FSB wpisało go na listę zbiegów, podwójnych agentów i zdrajców. Pomimo że wszystko, czym się zajmował, nie miało żadnego związku z bezpieczeństwem Rosji. We wszystkich krajach świata zajmuje się tym MSW i policja wewnętrzna, ale z pewnością nie kontrwywiad. Dlaczego w Rosji jest wszystko inaczej? Dlatego, że u nas trwa prywatyzacja, dlatego, że u nas walczy się ze zorganizowaną przestępczością. Jest to najbardziej zyskowna działalność. Dzisiaj łapanie szpiegów to niewdzięczna, katorżnicza robota. A pracować z bandytami i śledzić handlowców – to bezcenna beczka złota.

Półtora roku przed ucieczką Litwinienko zwołał słynną konferencję prasową, zaprosił swoich kolegów i ujawnił skandaliczne tajemnice FSB – wylęgarni przestępstw. Myśleli, że ich usłyszą. Społeczeństwo w Rosji jest w większości milczące, jeśli nawet coś usłyszy, to przemilczy. Buntowników zwykle się niszczy. Litwinienkę na podstawie fałszywych oskarżeń wsadzono do więzienia. I chociaż sąd go uniewinnił z pierwszego zarzutu, zaraz pojawił się drugi i trzeci, dano mu do zrozumienia, że Firma nie ustąpi tak łatwo, że koniec końców będzie ukarany za swoją niesubordynację. Sprawa zakończyła się ucieczką. I nowym zaocznym procesem w sądzie.

Uciekł dlatego, że my, społeczeństwo, nie byliśmy z nim. Wykorzystał wszystkie możliwe sposoby ochrony, a społeczeństwa z nim nie było. My oczywiście domyślamy się, co się dzieje w specsłużbach Rosji. Wkraczają do banków i uczestniczą w konkurencyjnej walce, zajmują się jawnie rekietem i terrorem, „pracują” z mediami i Dumą. My znaliśmy tylko nieliczne fakty lub mogliśmy mieć podejrzenia. Dopóki nas straszono powrotem komunizmu i totalitaryzmu, cichutko i niezauważalnie powstawało państwo czekistów, w którym procesy polityczne zaczynały przypominać operacje specjalne. 

A co najważniejsze – w społeczeństwie pojawił się strach. Zaczęliśmy w czasie rozmów wyłączać telefony komórkowe, zakładać hasła w komputerach, szyfrować wiadomości w pagerach. Nawet na Kremlu bali się podsłuchu, i teraz tam też nie rozmawiają, a jeśli piszą, to miękkim ołówkiem, żeby nie zostały ślady na następnej kartce. Przyszedł czas dla nas, obywateli Rosji, ażebyśmy rozpracowali specsłużby, wykorzystali techniczne i agenturalne przenikanie (tak to się u nich nazywa), po to, żeby zniszczyć ich najgroźniejszą broń – tajemnicę.

I oto – Litwinienko jest naszym agentem. Oto jego agenturalne wiadomości. Wszystko, o czym opowiada Litwinienko – to wiedza operacyjna. Zrozumiałe, że wymaga potwierdzenia. Ale on jest gotów odpowiedzieć na wszystkie pytania sądu z pełną odpowiedzialnością za każde swoje słowo. Dlatego go wysłuchałem. Rzuca na stół dziesiątki tysięcy słów, a dyktafon zapisuje je skrupulatnie z niemiecką dokładnością (Grundig). Potem ja uwalniam je i układam każde na swoje miejsce, bez niepotrzebnych detali i drobiazgów. Prawie nie zauważam, że nie zadawałem mu pytań. On wytrwale stawiał je sam. Ja po prostu byłem świadkiem na przesłuchaniu, na które podpułkownik FSB Aleksander Litwinienko wezwał samego siebie.

Informacje o książce:

Wywiad z Aleksandrem Litwinienko, człowiekiem, który pomimo wszystkich okoliczności zewnętrznych i osobistych chciał zachować godność ludzką i choć odrobinę przyzwoitości w kraju w którym jednostka nie znaczy nic, a bezkarność władzy jest nieskończona.
Dzięki lekturze wywiadu możemy poznać nowe, tragiczne fakty z działań Federalnej Służby Bezpieczeństwa, które nie pojawiają się w innych publikacjach.

„Przestępcy z Łubianki” oferują bezpośrednią relację największego „zdrajcy” w dotychczasowej historii Federacji Rosyjskiej. Dowiadujemy się o szczegółach zatrzymania Litwinienki, jego postępowania sądowego, drogę Litwinienki od wiernego agenta do zbuntowanego „przestępcy”. Litwinienko usprawiedliwia przy okazji swój bunt przeciwko systemowi argumentując, że to nie on zdradził, a jego zdradzono i oszukano. Poznajemy motywy jakimi się kierował oraz ideały, które musiał poświęcić w walce o zaprowadzenie sprawiedliwości w Rosji.

Umierając oskarżył Władimira Putina: „Może ci się uda uciszyć mnie, ale ta cisza ma swoją cenę. Pokazałeś, że jesteś tak barbarzyński i bezwzględny, jak twierdzą twoi najbardziej wrodzy krytycy. Okrzyki protestu z całego świata będą dźwięczeć w pańskich uszach, panie Putin, przez resztę pańskiego życia. Oby Bóg wybaczył ci to, co zrobiłeś”.

Putin-Main

Premiera: 2.09.2014

Tytuł oryginału: Łubianskaja priestupnaja gruppirowka
Przekład: Anna Kühn
Liczba stron: 304,

KSIĄŻKA DO NABYCIA TUTAJ!

(103)


Dołącz, porozmawiaj, wyraź swoją opinię. Grupa sympatyków strony Niezlomni.com

Redakcja serwisu Niezłomni.com nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zawartych w komentarzach użytkowników. Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Jednocześnie informujemy, że komentarze wulgarne oraz wyrażające groźby będą usuwane.
Ładowanie komentarzy Facebooka ...

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

*

Korzystając z formularza, zgadzam się z polityką prywatności portalu

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.