Jak USA staje się z dnia na dzień państwem coraz bardziej… komunistycznym. O tym, jak Obama realizuje plan Komunistycznej Partii USA

w Zagranica


Zachęcamy do obserwowania strony na Twitterze

usaPraca Baracka Obamy od 2009 roku po dziś dzień polega na przesuwaniu Ameryki coraz bardziej na lewo.

Prezydent wydał ogromne kwoty, pogrążając naród w rekordowych długach. Na pakiet „stymulacyjny”, który miał ożywić wzrost gospodarczy, poszło 800 milionów dolarów. Nie udało się.

Za to wzrósł poziom deficytu i zadłużenia publicznego. Wskaźniki bezrobocia także nie polepszyły się pod rządami Obamy. Rekordowa liczba Amerykanów korzysta z bonów żywnościowych. W oczach rośnie też liczba bezdomnych i osób zdanych na opiekę społeczną. Gospodarka nie rozwija się. Co ciekawe, to Rosja dziś ma wyższe zatrudnienie, niższy deficyt budżetowy, dynamiczniejszy wzrost gospodarczy i niższe podatki dochodowe.

Poza tym Obama buduje nową klasę rządzącą, taką, dla której budżet jest źródłem środków do życia. Obecnie klasa ta – której Obama zawdzięcza reelekcję – składa się z pracowników administracji na szczeblu federalnym, stanowym i lokalnym, pracowników związków zawodowych sektora publicznego; obywateli korzystających z bonów żywnościowych, opieki społecznej i zasiłków dla bezrobotnych, obywateli oczekujących od rządu zapewnienia opieki zdrowotnej i wielu innych.

(…) Warto zwrócić uwagę na fakt, że 73 proc. nowych miejsc pracy utworzonych w USA w ciągu ostatnich pięciu lat powstało w sferze budżetowej. Chcąc znaleźć schronienie przed deficytem i zadłużeniem, Obama żąda podwyższenia stawek podatkowych dla zamożniejszych obywateli, aby w ten sposób sfinansować wydatki i rozrastające się państwo opiekuńcze. Oskarża bogatych o niepłacenie podatków, podczas gdy należności od 10 proc. najlepiej zarabiających Amerykanów stanowią 70 proc. wpływów podatkowych.

[quote](…) amerykańska Partia Komunistyczna istnieje i jest zachwycona poczynaniami Obamy. Tuż po reelekcji prezydenta w listopadzie 2012 roku przewodniczący CPUSA Sam Webb wygłosił płomienne przemówienie do komitetu krajowego partii, w którym oznajmił, że zwycięstwo Obamy jest „wielkim zwycięstwem ludu”.[/quote]

comWebb ogłosił, że: „Stanęliśmy na progu wielkiego zwycięstwa ludu. Była to długa i zagorzała bitwa… Dobre anioły narodu amerykańskiego rozpostarły swe skrzydła. Afroamerykański prezydent został ponownie wybrany, Demokraci niespodziewanie umocnili się w Senacie i Izbie Reprezentantów, nowe postępowe głosy, takie jak Elizabeth Warren, znów zabrzmią w Waszyngtonie.

Na drugim końcu sceny politycznej Romney zdecydowanie przegrał, a prawicowy ekstremizm (…) został znacznie osłabiony. Dziesiątki milionów Amerykanów odrzuciło ich kandydatów, a nawet ich idee.

Co więcej, układ sił, to znaczy scena, na której ludziom przyjdzie stoczyć walkę, przechylił się na stronę postępu… [dzięki] elektoratowi, który ma potencjał do odnowienia i przebudowania polityki na najbliższe dziesięciolecia.”

Webb skomentował również pomoc komunistów w reelekcji Obamy: „Wnieśliśmy wkład tak ideologiczny, jak i praktyczny. Prawie każdy członek partii i działacz był w nią zaangażowany. Wykonana praca będzie procentować, gdy rzucimy się w wir powyborczej walki”.

[quote](…) Jedną z taktyk amerykańskich komunistów jest skrywanie się i swoich marksistowskich powiązań pod maską przyjaznych liberałów i postępowców. Kamuflują oni swoją prokomunistyczną działalność, aby tym skuteczniej realizować swój program. Co więcej, wykorzystują petycje, wiece i publikacje w celu zdobycia szerszego poparcia wśród nie-komunistów (prawie zawsze liberałów/postępowców), aby w ten sposób zdobyć namiastkę uzasadnienia dla swoich ukrytych celów. Taktyka ta okazuje się niezwykle skuteczna.[/quote]

Komuniści tak naprawdę już od dawna są bardzo popularni wśród chrześcijan kierujących się „sprawiedliwością społeczną”, a zwłaszcza wśród trzech głównych wyznań protestanckich: Kościołów anglikańskiego, metodystycznego i prezbiteriańskiego USA.

Zapytany o to, która z grup Amerykanów została najbardziej zmanipulowana przez komunistów, Herb Romerstein odpowiada bez zastanowienia: „liberalni pastorzy protestanccy”. Nazywa ich wręcz „największymi z frajerów”.

Komuniści cieszą się również poparciem wśród związków zawodowych, wykładowców uniwersyteckich, części mediów i hollywoodzkiego przemysłu rozrywkowego. Wzięli także na cel biednych i niektóre mniejszości, zwłaszcza czarnoskórych Amerykanów. Lecz nawet mimo tych zabiegów popularność komunistów była dość ograniczona, choć udało im się wywołać wiele problemów oraz zasiać wiele niezgody i nienawiści, co zresztą czynią po dziś dzień.

Mark Rudd, komunistyczny przywódca z lat 60., wspomina czasy, gdy próbował werbować pracujących fizycznie nastoletnich chłopców z dzielnic robotniczych. To byli dobrzy, ciężko pracujący Amerykanie, nierzadko chodzący do kościoła, nierzadko katolicy. To oni odsyłali Rudda i jego towarzyszy ze sportowej Ivy League z pustymi rękoma, ale za to często z podbitymi oczami i siniakami. Nie chcieli mieć nic wspólnego z komunizmem – wiedzieli, że był złem.

Mark Rudd (po prawej)
Mark Rudd (po prawej)

Dziś też nie brakuje ludzi pokroju Rudda. Mało tego, w 2008 roku Rudd wraz z innymi znanymi komunistami z lat 60. wrócił do gry, zawiązując grupę Postępowcy dla Obamy (Progressives for Obama). Założycielem grupy był Tom Hayden, który w latach 60. stworzył niezwykle wpływową organizację Studenci na rzecz Demokratycznego Społeczeństwa (SDS) – skrajnie lewicową grupę hipisów, pacyfistów, liberałów, postępowców, socjalistów i skrytych komunistów. Do Postępowców dla Obamy należała również Jane Fonda, była żona Haydena, aktorka, która w latach 60. okryła się niesławą, podróżując do Wietnamu i tam angażując się w propagandę Vietkongu, ówczesnego wroga Stanów Zjednoczonych.

Ze stworzonej w latach 60. organizacji Studenci na rzecz Demokratycznego Społeczeństwa wyrosła Weather Underground, komunistyczna komórka. Poza Markiem Ruddem należeli do niej również Bill Ayers i Bernardine Dohrn. Weather Underground przerodziła się w lokalną grupę terrorystyczną uciekającą się do zamachów bombowych i zabójstw, poszukiwaną przez FBI. Zaskakujące jest to, że ani Ayers, ani Dohrn nie zapłacili więzieniem za swoją działalność. Bill Ayers skomentował to z uśmiechem: „Winny jak diabli, wolny jak ptak! Ameryka to wspaniały kraj!”.

W późnych latach 80. Ayers i Dohrn pobrali się i przeprowadzili do Chicago, gdzie (jak wielu innych radykałów z lat 60.) zostali wykładowcami uniwersyteckimi. Zaprzyjaźnili się też na gruncie prywatnym i zawodowym z młodym politykiem chicagowskim Barackiem Obamą. W roku 1995 podczas kameralnego spotkania garstki osób w domu Ayersa i Dohrna miało miejsce znaczące wydarzenie. Wśród zgromadzonych znalazł się Barack Obama ubiegający się w tym czasie o fotel senatora stanu Ilinois.

Przyszły prezydent przyszedł po poparcie i błogosławieństwo Ayersa i Dohrn i otrzymał je. Od tamtej pory Obama mógł zawsze liczyć na ich wsparcie.

usaW 2008 roku amerykańscy komuniści, zwłaszcza ci z lat 60., tacy jak Ayers, Dohrn, Hayden, Fonda i Rudd, zjednoczyli się wokół kandydata na prezydenta – Baracka Obamy. Byli zachwyceni jego kandydaturą. Ich zdaniem, spośród wszystkich liczących się kandydatów do amerykańskiej prezydentury przez ostatnie 50 lat Barackowi Obamie było najbliżej do nich i ich filozofii.

Mark Rudd na przykład nie przepadał za żadnym z demokratycznych prezydentów swojej epoki. Gardził antykomunistami, takimi jak John Kennedy i Lyndon Johnson. W przypadku Obamy Rudd nie kryje, że jest mu bliski politycznie.

W 2008 roku Rudd i inni komuniści lat 60. doradzali swojemu faworytowi, aby prowadził kampanię umiarkowaną i w ten sposób nie zdradzał przychylności dla socjalizmu czy komunizmu. Byli pod wrażeniem skuteczności, z jaką Obama zastosował ich radę i z jej pomocą wygrał wybory.

Niedługo po wyborach Rudd napisał:

[quote]Obama to bardzo strategiczny umysł. Doskonale wiedział, co trzeba zrobić, żeby zostać wybranym i nie zepsuł tego… Wiedział też, że musiał mówić w stronę centrum, tak aby uniknąć ataków prasy i Republikanów, a nie odstraszać wyborców centrowych i niezdecydowanych. Udało mu się… i ja się z tą strategią zgadzam… Każda inna gwarantuje porażkę. Inne postępowanie w tym środowisku byłoby głupotą”.[/quote]

Rudd słusznie uważa, że Obama nabrał wyborców centrowych i niezdecydowanych. Jak sam napisał, Obama nie mógł szczerze pokazywać swoich prawdziwych zamiarów „w tym środowisku”. Rudd ma absolutną rację.

(…) Teraz, gdy Obama ma zapewnione rządy do 2016 roku, Rudd może sobie pozwolić na więcej szczerości na temat „organizacji” i wyznaje: „Oto moja mantra: Weźmy ten kraj na ramiona i bierzmy się do roboty”.

Amerykańska Partia Komunistyczna zawiązała się w Chicago we wrześniu 1919 roku, w tym samym roku, w którym w Moskwie powołano do życia Komintern – Międzynarodówkę Komunistyczną. Moment zdecydowanie nie był przypadkowy.

Komintern chciał, aby partie komunistyczne powstawały na całym świecie, po jednej w każdym kraju, i aby każda z nich – prowadzona przez komunistów w Moskwie – pracowała na rzecz ostatecznego zwycięstwa komunizmu nad światem. Bolszewicy nie pozostawiali żadnych złudzeń członkom zagranicznych partii komunistycznych od Europy po Amerykę: Moskwa oczekiwała od nich całkowitego posłuszeństwa. Komintern stwierdził wręcz otwarcie, że komuniści, którzy „z zasady odrzucają warunki i tezy stawiane przez Międzynarodówkę Komunistyczną, mają być usuwani z szeregów partii”.

Z kolei członkowie partii komunistycznych rozsianych po całym świecie, w tym w USA, uważali się za lojalnych patriotów sowieckich. William Z. Foster, wieloletni sekretarz generalny amerykańskiej Partii Komunistycznej, znanej później jako Komunistyczna Partia USA (CPUSA), przyznawał bez ogródek, że celem partii jest utworzenie „Ameryki sowieckiej”.

Co więcej, podstawą rozwoju Partii Komunistycznej w USA miało być oszustwo. Stało się to jasne już podczas pierwszego kongresu Międzynarodówki w Moskwie w 1920 roku, kiedy to wśród 21 punktów umieszczono znamienny punkt trzeci, w którym wzywano komunistów we wszystkich krajach do tworzenia „równoległych struktur poza prawem”, które „w decydującej chwili” wykorzystają okazję, ujawnią się i staną na czele rewolucji. Amerykańscy towarzysze mieli we właściwym czasie pomóc swoim mistrzom w Moskwie w „spełnieniu rewolucyjnego obowiązku”.

S[quote]kłonność do skrytego działania będzie charakteryzować amerykańską Partię Komunistyczną od roku 1919 aż do zakończenia zimnej wojny w roku 1989, czyli przez cały okres działalności finansowanej bezpośrednio przez Moskwę. Podczas pierwszej dekady amerykańska Partia Komunistyczna otrzymywała z Moskwy roczną dotację w wysokości 100-150 tys. dolarów. Do 1980 roku kwota ta wzrosła do 2,8 miliona dolarów rocznie. Jak zauważył Herb Romerstein, były komunista, do dziś uważany za czołowego znawcę komunizmu w Stanach Zjednoczonych: „od założenia [CPUSA] w 1919 r. aż do upadku Związku Sowieckiego w 1989 r. partia była pod całkowitą kontrolą sowiecką”.[/quote]

Na szczęście komunizm nie leży w naturze Amerykanów. Stąd stwierdzenie Ronalda Reagana, że komunizm jest „wykrzywieniem”, a nie „naturalnym sposobem” życia. Z tego względu komuniści zawsze stanowili nieliczną mniejszość w społeczeństwie amerykańskim, nawet w czasach rozkwitu CPUSA w latach 30., kiedy to na 150 milionów obywateli USA do partii należało zaledwie 100 tys. Amerykanów.

Prof. Paul Kengor, artykuł „Postępowcy dla Obamy” („Nasz Dziennik”, 30 marca 2012 r.)

(206)


Dołącz, porozmawiaj, wyraź swoją opinię. Grupa sympatyków strony Niezlomni.com

Redakcja serwisu Niezłomni.com nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zawartych w komentarzach użytkowników. Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Jednocześnie informujemy, że komentarze wulgarne oraz wyrażające groźby będą usuwane.
Ładowanie komentarzy Facebooka ...

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

*

Korzystając z formularza, zgadzam się z polityką prywatności portalu

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.